|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pan Gąsienica
Wizytator
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Nie 18:22, 01 Sty 2006 Temat postu: Rok Hioba |
|
|
Z ks. Grzegorzem Rysiem rozmawiają w "Tygodniku Powszechnym" Joanna K. Zając i Marek Zając
[link widoczny dla zalogowanych]
Bardzo spodobała mi się interpretacja Księgi Hioba dokonana przez księdza, poza tym w ogóle świetny wywiad, porusza po troszę kilka tematów, o których gadamy w innych wątkach (np. wszechwiedza Boga, "racjonalizacja" - tym razem cierpienia, Boskich kar). Na końcu oczywiście coś dla miłośników powszechnego zbawienia ( ). Najbardziej poruszył mnie jednak ten fragment:
Cytat: |
- Co można powiedzieć kobiecie, która straciła dziecko?
- Zachowywać się jak przyjaciele Hioba: być i milczeć.
- Ale wreszcie trzeba coś powiedzieć.
- Wtedy sięgnąć do słowa, które jest od Boga, nie od nas. Opowiedzieć chociażby o Jezusie towarzyszącym uczniom do Emaus. Tym ludziom zawalił się cały świat. Wszystko, czemu poświęcili ostatnie lata, zostało brutalnie zamordowane. Teraz kroczą prostą drogą do niewiary. I nawet nie wiedzą, że idą razem z Jezusem.
Olśnienie przychodzi zawsze po czasie. W Księdze Wyjścia jest opowieść o tym, jak Mojżesz chciał zobaczyć Boga. Bóg odpowiada, co czasem tłumaczy się dosyć zabawnie: "Zobaczysz mnie z tyłu". Ale tu nie chodzi o plecy. Autor natchniony użył słowa, które oznacza przyjście: "Zobaczysz Mnie, gdy przejdę, minę cię, z perspektywy czasu". Często w trudnych chwilach myślimy, że Boga nie ma - albo w ogóle, albo tu i teraz. Dopiero po czasie widzimy, jak był blisko. |
Nic dodać, nic ująć.
Jak postrzegacie przyczynę i sens cierpienia człowieka na tym świecie? Czy podobnie jak ks. Grzegorz i ja rozumienie cierpienia jako "kary za grzech" budzi w Was moralny sprzeciw? A z zacytowanym w wywiadzie ks. Tischnerem ("Kto poczuł się lepszy (chodzi tu o moralność - przyp P.G.) od swego Boga, wszedł na najlepszą drogę do niewiary") zgadzacie się?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Genkaku
Wizytator
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: pochodzą te myśli?
|
Wysłany: Nie 21:54, 01 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Przyczyny cierpienia:
-przywiązanie
-oczekiwanie, które się nie sprawdziło; zawód.
-nienasycenie.
-konfrontacja swoich przekonań z brutalną rzeczywistością.
Sens cierpienia:
Cierpienie jest czynnikiem pozwalającym organizmowi dostosować się lepiej do warunków panujących w środowisku, przez analizę i próbę niepopełnienia tych samych błędów, czyli uniknięcia cierpienia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:55, 02 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Dlaczego organizm jest swiadomy cierpienia, a nie po prostu reaguje automatycznie? Jaki jest sens swiadomosci cierpienia w ateistycznym materializmie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wanilia
Dołączył: 27 Gru 2005
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 0:40, 03 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Rozumienie cierpienia jako kary za grzechy ma swój sens, bo na pewno w jakimś stopniu tak jest. Ale nie jest to regułą. Sama osobiście często tłumaczę swoje cierpienie w ten sposób, lecz wiem że jest to błędne.
Myśląc nad tym problemem i patrząc na niezbyt duże moje doświadczenie (bo młoda jeszcze jestem:)) i patrząc na życie innych ludzi...cierpienie jest tak jakby takim czasem oczekiwania. Jest po prostu czekaniem. Na co? To chyba zależy i różnie można by to nazwać. Czekaniem na czas radości, szczęścia, czekaniem na uwolnienie, wyzwolenie, czekaniem na kolejny etap w życiu...itd. Jezus czekanie określa, aby było ono cierpliwe. Takie właśnie powinno ono być - cierpliwe czekanie. Ma to chyba związek z cierpieniem, bo jeśli jest ono czekaniem, to bez wątpienia oczekiwanie w cierpieniu powinno być cierpliwe, aby kształtować w nas chociażby pokorę. Pokora wiąże się z cierpieniem, bo cierpienie bez właściwej pokory może mieć negatywne skutki. Człowiek w cierpieniu w swej słabości jest zdolny popełnić niezliczone ilości błędów, od drobnych, po takie, które trzeba naprawiać latami. Taka postawa jeszcze bardziej utwierdza nas w cierpieniu, przez co ten czas oczekiwania niewątpliwie się wydłuża.
Jak inaczej możnaby określić cierpienie? Cierpienie trzeba zniosić. Trzeba twardo zagryźć zęby i nie pogłębiać tego co trzeba przetrwać. Bo niewątpliwie cierpienie trzeba przetrwać. Często trzeba przemilczeć i to też jest pewnien sposób na przeczekanie cierpienia. Milczenie. Milczenie względem siebie, względem cierpienia i względem Boga. Bo pytania :"Boże czemu tak sie dzieje? Za co to cierpienie?" czasem są potrzebne człowiekowi, ale czasem są wręcz niewskazane, gdyż cieprpienie pochodzi od Boga, jak wszystko na ziemi i my sami od Niego pochodzimy, więc jeśli ono pochodzi od Boga, a wyroków i postępowania Boga nigdy żaden cżłowiek nie zrozumiał i nie będzie wstanie zrozumieć, to nie warto się nad tym w ogóle zastanawiać. Wszysktie dary od Boga trzeba przyjmować. I tu jeszcze jedna kwestia. Cierpienie może być darem i często nim własnie jest. Lecz niezmiernie trudno jest dostrzec, dojrzeć w cierpieniu jego znaczenia pozytywnego, bo cierpienie objawia się negatywnie, odczuwa się je negatywnie i nawet sam wyraz "cierpienie" nacechowany jest negatywnie i brzmi niegatywnie. Gdzie więc ten dar? Dar dostrzegamy wtedy, gdy nasz czas oczekiwania dobiega końca. A tak właściwie kiedy uznać można że to już koniec? Chyba wtedy kiedy dostrzeżemy pierwszy owoc. Owoc naszego cierpienia oczywiście. Czy cierpienie może mieć w ogóle jakieś owoce? Ależ oczywiście i to nawet bardzo dużo.
Wiem jednak, że takie gadanie jest w sumie nietrudną sprawą. Gorzej i trudniej przenieść teorię w praktykę. Gdy boli, cieżko jest sobie powiedzieć - to ma boleć, to jest dar, to jest oczekiwanie, muszę przetrwać! Nie chodzi mi o takie powtarzanie sobie regułek, ale stopniowe dostrzeganie tych absurdalnie wydawałoby się pozytywnych stron cierpienia. To już każdy musi sam w sobie odkryć, bo przez badanie własnego ciała, właśnej osobowości, własnej indywidualności poznajemy samego siebie. Im więcej odkryjemy, tym więcej potem w dalszym życiu będziemy wiedzieli jak postępować, jak odnosić wiele rzeczy do nas samych, będziemy umieli ustosunkować się do różnych spraw i problemów. Taka też jest funkcja cierpienia. Poznawanie naszych słabych punktów.
Tak się rozpisałam i myślę, że na pytanie postawione przez Pana Gąsienicę w jakimś stopniu moje zdanie wypowiedziałam. Najistotniejszą kwestią wg mnie jest to, iż cierpienie niewątpliwie pochodzi od Boga. A wszystko co pochodzi od Niego nie powinno być tak do końca wyjaśniane, skąd i dlaczego. Bo sam Bóg jest dla nas tajemnicą, której za naszego ziemskiego życia na pewno nie zgłębimy i to jest pewne, więc po co się zadręczać pytaniami, skoro pewne sprawy związane z Bogiem są pewne? Można się zastanawiać choć i tak odpowiedzi dokładnej nigdy nie uzyskamy, ale nie, jak to określiłam, zadręczać.
Pozatym po nocy, zawsze przychodzi dzień Miejcie nadzieję
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Genkaku
Wizytator
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: pochodzą te myśli?
|
Wysłany: Wto 1:09, 03 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Dlaczego organizm jest swiadomy cierpienia, a nie po prostu reaguje automatycznie? Jaki jest sens swiadomosci cierpienia w ateistycznym materializmie? | Może i nie jestem znawcą ateistycznego materializmu... ale spróbuję odpowiedzieć. Organizm jest świadomy cierpienia, gdyż wraz ze wzrostem skomplikowania i złożoności organizmu wzrasta podatność na różne czynniki wywołujące cierpienie. Często zlikwidowanie cierpienia wymaga przetwarzania danych w różnych momentach, wymaga operowania pamięcią krótkotrwałą jak i długotrwałą. Świadomość skupia procesy myślowe na danym zagadnieniu, by je oczywiście możliwie najlepiej rozwiązać. Świadomość jest więc bardzo wydajnym "nadzorcą" stanu organizmu.
wanilia napisał: | Sama osobiście często tłumaczę swoje cierpienie w ten sposób, lecz wiem że jest to błędne. | To po co to robisz ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
angua
Wizytator
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 2:48, 03 Sty 2006 Temat postu: Re: Rok Hioba |
|
|
Pan Gąsienica napisał: | Jak postrzegacie przyczynę i sens cierpienia człowieka na tym świecie? Czy podobnie jak ks. Grzegorz i ja rozumienie cierpienia jako "kary za grzech" budzi w Was moralny sprzeciw? |
Budzi. Choć byłoby to wyjaśnienie łatwiejsze. Bo przecież nic prostszego niż przyjąć, że oto nadeszła kara, uznać jej sprawiedliwość i czuć się w porządku. Nie dość, że mamy świetne wytłumaczenie owego cierpienia, to jeszcze zostajemy z poczuciem sprawiedliwie zakończonego procesu rozliczania się - nagrzeszyliśmy, ale i dostaliśmy za to, co nasze, więc znów jesteśmy sami sobie panami.
Tak jak napisałam, mnie się jednak takie wytłumaczenie nie podoba i wolę szukać innego.
Prawda jest niestety taka, że wszelkie teorie teoriami, a jak przychodzi co do czego, to przestajemy w nie wierzyć. Na początek ta: Bowiem karci Pan, kogo miłuje, jak ojciec syna, którego lubi., Bo kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje. Hmm, mimo wszystko czuję opór przed stwierdzeniem, że cierpienie jest dowodem miłości Boga... Może nawet nie tylko w praktyce...
Lubię za to historię Łazarza. Oto choruje ten, którego Chrystus kocha. I co? Mimo jednak że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Nie dość, że nie strzela w miejscu palcami, by uleczyć przyjaciela (a sługę setnika - tak! zupełnie obcego SETNIKA! - jakoś mógł), to jeszcze ociąga się w drodze. Co jak co, ale zwątpić to można... Cóż jednak z chorobą Łazarza? Okazuje się, że Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą. Tak właśnie! Aby Syn Boży został otoczony chwałą! I jeszcze wyraźniej u niewidomego: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże.
Być środkiem, przez który Bóg objawia swoją chwałę, to brzmi dumnie. Szkoda tylko, że tak trudno w to uwierzyć...
A tak w praktyce? Tak w praktyce to najbardziej przemawia do mnie myśl, że w tym cierpieniu będzie coś takiego, że ktoś tam (a może przede wszystkim ja sama) będzie miał naprawdę realną szansę się nawrócić. Lub - wystarczy - zrobić mały krok chociaż...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wanilia
Dołączył: 27 Gru 2005
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 11:31, 03 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Genkaku napisał: |
wanilia napisał: | Sama osobiście często tłumaczę swoje cierpienie w ten sposób, lecz wiem że jest to błędne. | To po co to robisz ? |
Po co? Bo nie mam silnej osobowości chyba i tak czasem jest najprościej. Powoli odchodzę od tego typu myślenia, ale to nie ma byc rozmowa o mnie, więc juz skończę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:23, 03 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Ja bym przeniosl moje i twoje posty od "03 Sty 2006 11:48 am", a tu zostawil link. Moze byc?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|