 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:47, 02 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | To nie będzie oczywiście argument ścisły, nie będzie intelektualnego rozumowania, ale tak biorąc na zdroworozsądkowe wyczucie, zadajmy sobie pytanie:
(...)
Bo mi się w głowie nie mieści, aby istota doskonała i jej święte dzieło miały się stawać zakładnikiem politycznej walki ludzi, pragnących umacniać swoje wpływy i władzę.  |
Dla ludzi, którzy bardzo wierzą, że Kościół ma swoje uzasadnienie w Jezusie, bo On dał sakramenty, wspólnotę, nauczycieli itd. Jezus ulepił Kościół z widzialnych ludzi, wskazał mu pewne struktury i dał prerogatywy, a więc Boga od Kościoła oddzielić się nie da, to twój argument będzie nieprzekonujący. |
Tworzenie struktur nie zostało w samej Biblii przez Jezusa nakazane. Jest postulat głoszenia ewangelii, ale nie ma postulatu tworzenia struktur władzy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:53, 03 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Cytat: | ale Pan Bóg chce również tego, żeby człowiek został sprawiedliwe osądzony, żeby zło zostało sprawiedliwie ukarane. |
Michał Dyszyński napisał: | Nie wierzę w to, że Panu Bogu jakoś miałoby zależeć szczególnie na ukaraniu, a dodatkowo na "sprawiedliwości" rozumianej jako konieczność karania w sposób nieadekwatny do przewinienia (bo mamy wieczność jako odpłatę za uczynki o znaczeniu doczesnym).
(...)
Jeśli już ktoś ideę sprawiedliwości wyciąga jako argument za piekłem, to ja raczej widzę tę ideę sprawiedliwości jako PRZECIW piekłu, bo to nie jest sprawiedliwe, gdy kara jest znacząco przekraczająca swoim natężeniem te krzywdy, jakich ktoś się dopuścił. |
Chciałbym jakoś spróbować podsumować jak wygląda uzasadnienie, że wieczne piekło jest sprawiedliwe. Obrońcy sprawiedliwości wiecznego piekła przekonują, że człowiek, jeśli tam trafi to dlatego, że sprawiedliwie sobie na nie zasłużył. Człowiek jest wstanie zasłużyć sobie na nieskończoną karę. Innymi słowy, człowiek przebywający w piekle nie został ukarany niesprawiedliwie.
Możliwe uzasadnienia:
1. Niektórzy wyznawcy piekła przekonują, że to nie Bóg wymierza karę piekła, lecz raczej sami ludzie wybierają oddzielenie od Niego. W zamierzeniu Boga konsekwencja ludzkiego wyboru jest jednak tak wielka, że staje się karą i męką za odmowę przyjęcia Go do swojego życia.
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/pieklo-po-katolicku,26449.html#814879
2. Osoba skazana na piekło jest kimś złym w sposób absolutnie zatwardziały. Jest to osoba, która do tego stopnia pokochała grzech, że choć nie chce cierpieć w piekle to jeszcze bardziej nie chce porzucić swojego grzechu. Ktoś taki nie zasługuje na nic innego niż wieczne piekło. Bóg sprawiedliwie zsyła takiego człowieka do piekła, gdyż ten świadomie i dobrowolnie opowiada się za złem i nie chce się nawrócić, nie chce zaprzestać grzeszyć.
3. Czyny przeciwko Bogu dają podstawę do nieskończonej kary. Obrońcy piekła przekonują, że ludzie mogą wyrządzić Bogu krzywdę, ponieważ czynią coś złego Jego stworzeniom, są Mu nieposłuszni lub niewdzięczni względem Niego, a to zasługuje na nieskończoną karę.
Obraza nieskończonego Boga ma charakter nieskończony. Inferniści przekonują, że każdy grzech śmiertelny (świadome, dobrowolne i nie żałowane zło) zasługuje na wieczne piekło.
Podsumowując: potępieni zasługują na karę wiecznego piekła, gdyż są zatwardziali w złym, nie żałują, że zgrzeszyli, a więc muszą liczyć się ze sprawiedliwym osądem.
Czy faktycznie sprawiedliwość pozwala Bogu na wymierzenie nieskończonej kary? Czy ludzie w piekle ponoszą sprawiedliwą karę?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:30, 03 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Jeśli tacy ludzie "wybierają" nie znając konsekwencji, to nie jest to uczciwy wybór, lecz coś na zasadzie "wybieram tę opcję kredytową, ale nie wolno jest mi zajrzeć do załącznika numer 3, gdzie pojawiają się dodatkowe ustalenia o nieznanych mi opłatach". Nie wierzę, aby Bóg stawiał człowieka w podobnej sytuacji.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:30, 05 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Jeśli tacy ludzie "wybierają" nie znając konsekwencji, to nie jest to uczciwy wybór, lecz coś na zasadzie "wybieram tę opcję kredytową, ale nie wolno jest mi zajrzeć do załącznika numer 3, gdzie pojawiają się dodatkowe ustalenia o nieznanych mi opłatach". Nie wierzę, aby Bóg stawiał człowieka w podobnej sytuacji. |
Pewnie zwolennik tradycyjnego piekła odpowiedziałby, że konsekwencje są znane, bo zostały Objawione i każdy, kto Ewangelie i nauczanie Kościoła (który broni i przekazuje prawdziwe nauczanie) świadomie i dobrowolnie lekceważy to jest to jego uczciwy wybór, za który poniesienie konsekwencje.
Oni mają swoje wyobrażenia i im się wszystko spina, układa w logiczną narrację.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:34, 05 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Jeśli tacy ludzie "wybierają" nie znając konsekwencji, to nie jest to uczciwy wybór, lecz coś na zasadzie "wybieram tę opcję kredytową, ale nie wolno jest mi zajrzeć do załącznika numer 3, gdzie pojawiają się dodatkowe ustalenia o nieznanych mi opłatach". Nie wierzę, aby Bóg stawiał człowieka w podobnej sytuacji. |
Pewnie zwolennik tradycyjnego piekła odpowiedziałby, że konsekwencje są znane, bo zostały Objawione i każdy, kto Ewangelie i nauczanie Kościoła (który broni i przekazuje prawdziwe nauczanie) świadomie i dobrowolnie lekceważy to jest to jego uczciwy wybór, za który poniesienie konsekwencje.
Oni mają swoje wyobrażenia i im się wszystko spina, układa w logiczną narrację.  |
Przyjrzyjmy się mechanizmowi owego "spinania się" w "logiczną" narrację. Czy aby na pewno owe narracje są logiczne?...
Wg mnie logiczne by były, gdyby - startując od niepodważalnych podstaw, a także stosując niepodważalne reguły wnioskowania - wyznawca dochodził do jednoznacznych wniosków. Czy coś takiego obserwujemy?...
- Sam fakt tego, że mamy różne wyznania (także w obrębie chrześcijaństwa) i w ogóle różne światopoglądy, świadczy chyba o tym, że żadnej jednoznaczności tu nie ma. Gdyby Bóg chciał, aby człowiek "po prostu był posłuszny", to przecież ogłosiłby swoje prawo na bezspornym nośniku - w sposób, który jawnie, bez żadnych wątpliwości sugerowałby boskie pochodzenie - np. tekst przykazań wyświetlałby się na niebie, albo był w inny, jawnie cudowny sposób prezentowany. Tymczasem mamy święte księgi, które spisane są antycznym językiem, pełne niejednoznaczności, symboli, budzące (zasadnie) liczne wątpliwości. Co prawda fundamentaliści arbitralnie zaprzeczą istnieniu tych wątpliwości, bo odgórnie taką przyjęli narrację, ale wg mnie każdy, kto patrzy i rozumuje, przy tym "mając głowę na karku", chyba w trybie bezpośredniego odczytu dostrzeże, że to, co ortodoks w odczycie świętych ksiąg określi mianem "jednoznaczne" (albo synonimem tego słowa), w istocie budzi rozliczne wątpliwości interpretacyjne.
W zasadzie cały światopogląd ortodoksów, integrystów, czy innych wyznawców teistycznych bazujących silnie na autorytaryzmie opiera się na jednej postawie - założeniu metodologicznym: że priorytetem jest wpatrywanie się, wsłuchiwanie w autorytety, władze religijne, a de facto cały przekaz inny, niż związany z podległością owym władzom, może być dowolnie przez te władze zanegowany, nadpisany i to ma obowiązywać prostych wyznawców.
Mając taki paradygmat, ortodoks po prostu na każde niewygodne pytanie ARBITRALNIE STWIERDZI, że jest to tak, a tak, jak to właśnie on głosi (co ma związek z tym, jak odebrał głos od autorytetu). Jest to de facto postawa "nie ma dyskusji", czy też "nie, bo nie".
Tu na koniec chyba należałoby postawić pytanie: a może to rzeczywiście tak jest, czyli może rzeczywiście te władze religijne, które ortodoks wskazuje są nieomylne i dane od Boga?...
Tutaj przyjęcie za dobrą monetę takiego uznania spraw zderza się ze ZBIOREM OBSERWACJI bezpośrednich:
- że są różne (zwalczające się w licznych obszarach doktrynalnych przekonań) autorytety
- autorytety nie są "takie święte", bo skandali z nimi związanych historia zna wiele. Więc jak długo można brać za dobrą monetę zapewnienia, iż "jest od Boga" ktoś, kto nawet własnych deklaracji nie przestrzega, który często wyraźnie okazuje za "ludzką" (w tym mało pochlebnym znaczeniu słowa), a nie boską naturę.
- wreszcie problemem fundamentalnym jest to, na ile różne doktrynalne sugestie religijnych wladz przynoszą dobre owoce. Czy obserwujemy jakiś wyraźnie odróżniający się od innych grup wyznawców poziom etyki, mądrości, sprawczości u wyznawców z tego, a nie innego wyznania, czyli podległemu tym konkretnie autorytetom?... - Chyba znowu bezpośredni odczyt tego, co po prostu widać, podpowie nam, iż chyba żadne autorytety religijne NIE BYŁY W STANIE WYCHOWYWAĆ SWOICH WYZNAWCÓW na wyróżniających się znacząco etycznie na plus ludzi.
Dodam jeszcze, że raczej patrząc na to, jakie postawy prezentują wyznawcy wychowywani przez te najbardziej władcze autorytety, obserwujemy bardziej WPŁYW NEGATYWNY tego autorytaryzmu na ludzi. Obserwujemy, że autorytaryzm czyni wyznawców zalęknionymi, okazującymi kompleksy, gniewnymi, zakłamanymi. I chyba trudno się takiemu efektowi wychowania autorytarnego dziwić, jeśli się dostrzeże, że zapewne zniechęcanie ludzi do samodzielnego wnioskowania, do krytycyzmu ogólnie (bo rzekomo głos autorytetu trzeba "po prostu przyjąć", nie zglaszając wątpliwości) w końcu kiedyś zadziała. A nie ma zadziałać w żaden inny sposób, jak tylko blokując rozwój tego człowieka.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 0:09, 06 Mar 2025, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:45, 05 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Ciekawe i dające do myślenia argumenty stawiasz. Trochę się do nich odniosę.
Michał Dyszyński napisał: | Przyjrzyjmy się mechanizmowi owego "spinania się" w "logiczną" narrację. Czy aby na pewno owe narracje są logiczne?...
Wg mnie logiczne by były, gdyby - startując od niepodważalnych podstaw, a także stosując niepodważalne reguły wnioskowania - wyznawca dochodził do jednoznacznych wniosków. Czy coś takiego obserwujemy?... |
Wg np. ks. Bańki (proszę mi wybaczyć, że tak często powołuję się na Bańkę, ale to jest jedyny mi znany infernista, który stara się logicznie argumentować i potrafi się elokwentnie wypowiadać) twierdzi, że wiarę w Objawienie można przedstawić w wystarczająco przekonywający sposób, czyli taki sposób, który jest dostateczny już dla rozumu żeby je przyjąć. Oczywiście ludzie często kierują się złą wolą i nie chcą przekonać się o prawdziwości chrześcijańskiego Objawienia.
Wychodzi tu więc kwestia starego sporu epistemologicznego, jak mocne jest ludzkie poznanie. Ciekawa kwestia.
Na marginesie. Gdyby, ktoś był zainteresowany, jak ks. Bańka odpowiada na pytanie, czy i jemu zdarza się wątpić w Boga to od 2:30 min. do 16min. ksiądz Bańka udziela odp.
https://youtu.be/2Co0PRy8hoQ?si=xw4Wi5SgbmT4kxv4
Trzeba przyznać, że gadkę ma.
Mnie też ta cała narracja nie specjalnie się spina. Czytamy np. w Katechizmie coś takiego:
"Nie możemy być zjednoczeni z Bogiem, jeśli nie wybieramy w sposób dobrowolny Jego miłości. Nie możemy jednak kochać Boga, jeśli grzeszymy ciężko przeciw Niemu, przeciw naszemu bliźniemu lub przeciw nam samym: "Kto... nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego" (1 J 3, 14 c-15). Nasz Pan ostrzega nas, że zostaniemy od Niego oddzieleni, jeśli nie wyjdziemy naprzeciw ważnym potrzebom ubogich i maluczkich, którzy są Jego braćmi (Por. Mt 25, 31-46). Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem "piekło"." (KKK 1033)
Czy Bóg jako odpowiedzialny i kochający Stwórca mógłby zrzucić całą odpowiedzialność na ludzi za podejmowanie tak ważnych decyzji w sprawie swojego ostatecznego istnienia? Religie to sobie tłumaczą w bardzo prosty sposób, że człowiek grzeszy, a skoro grzeszy to odrzuca Boga, tym bardziej jeśli grzech jest ciężki i człowiek nie żałuje. Wg mnie wadliwe jest to rozumowanie, że człowiek tak po prostu grzeszy - tak jakby w ogóle nie brało się pod uwagę ludzkich ograniczeń i wpływu świata. Tak jakby grzeszenie człowieka mogło być czystym, niczym niezakłóconym aktem wypływającym z samego człowieka.
Co do autorytetów - dobre uwagi. Ortodoksyjni wierzący potrafią tak bardzo przylgnąć i zaakceptować to, co głoszą odgórnie autorytetu w kwestiach wiary i teologii, że taki zwykły wierny nie zastanawia się, czy to, co deklaruje, że wierzy za autorytetami, jest zasadne, w oparciu o co uzasadnione itd.
Cytat: | Nie wierzę, aby Bóg stawiał człowieka w podobnej sytuacji. |
To twoim zdaniem w jakiej sytuacji Bóg stawia człowieka? Bo rozumiem, że ta perspektywa integrystów/ortodoksów/infernistów jawi ci się jako wadliwa.
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Śro 22:47, 05 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:16, 06 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Cytat: | Nie wierzę, aby Bóg stawiał człowieka w podobnej sytuacji. |
To twoim zdaniem w jakiej sytuacji Bóg stawia człowieka? Bo rozumiem, że ta perspektywa integrystów/ortodoksów/infernistów jawi ci się jako wadliwa. |
Bóg stawia człowieka w sytuacji, w której każdy MA SAM ROZEZNAWAĆ (coraz lepiej, doskonaląc te rozpoznania), co jest dobre, a co złe. Nie ma prostego wyboru na start, czasem popełnimy błędy, bo zło nam się pomyli z dobrem. I Bóg to rozumie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:55, 06 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Cytat: | Nie wierzę, aby Bóg stawiał człowieka w podobnej sytuacji. |
To twoim zdaniem w jakiej sytuacji Bóg stawia człowieka? Bo rozumiem, że ta perspektywa integrystów/ortodoksów/infernistów jawi ci się jako wadliwa. |
Bóg stawia człowieka w sytuacji, w której każdy MA SAM ROZEZNAWAĆ (coraz lepiej, doskonaląc te rozpoznania), co jest dobre, a co złe. Nie ma prostego wyboru na start, czasem popełnimy błędy, bo zło nam się pomyli z dobrem. I Bóg to rozumie. |
Bardzo dziękuję za tę odpowiedź. Dużą część dnia ta odpowiedź zajmowała mi miejsce w umyśle.
Zastanawiam się, co może przemawiać - filozoficznie, teologicznie - za tą perspektywą, że jesteśmy tu na tym świecie, aby uczyć się samodzielnie rozeznawać, co jest dobre, a co złe. Wydaje mi się, że tradycyjna narracja religijna przekonuje do innego wniosku - Bóg objawił nam, co jest dobre, a co złe i człowiek może dobrowolnie decydować, czy czynić dobro czy zło (w takim ogólnym uproszczeniu pisząc), zaś po śmierci będzie sądzony na podstawie tego, co robił.
Przykładowo zostało nam objawione, że seks pozamałżeński jest zły i jeśli będziemy tę zasadę łamać to zostaniemy sprawiedliwie ukarani. Zostaniemy pociągnięci do odpowiedzialności. W twojej perspektywie, domyślam się, chodzi Bogu o wrastanie w człowieczeństwie, rozwuj duchowy, umysłowy itd., a w tej tradycyjnej narracji chyba chodzi o to, że już mamy wyłożone, co jest dobre, a co złe (10 przykazań i nauczanie Jezusa) i wg tego mamy postępować.
Krótko mówiąc: dlaczego uważasz, że chodzi o ROZEZNAWANIE, a nie o PRZESTRZEGANIE tego, co jest dobre, a odrzucanie tego, co jest w Biblii uznane za złe?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:16, 06 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Krótko mówiąc: dlaczego uważasz, że chodzi o ROZEZNAWANIE, a nie o PRZESTRZEGANIE tego, co jest dobre, a odrzucanie tego, co jest w Biblii uznane za złe? |
Przede wszystkim dlatego, że nawet przestrzeganie jakichś przykazań i tak wymaga najpierw rozeznania sytuacji, a potem też rozeznania, która norma się do niej stosuje. Poza tym normy/przykazania nie obejmują (a na pewno nie obejmują literalnie, jednoznacznie, bez wątpliwości) wszystkich sytuacji, w jakich znajdzie się człowiek. Przykładowo nie ma przykazania "nie hejtuj w internecie", albo "nie zażywaj środków odurzających". A nawet jeśli ktoś uzna, że "przecież to pierwsze podpada pod przykazanie miłości, a drugie pod "nie zabijaj" siebie, to po pierwsze nie jest to takie jednoznaczne (ktoś może się np. tłumaczyć, ze hejtując ma dobre intencje - pobudzić kogoś do refleksji nad sobą), a po drugie takie przyporządkowanie samo w sobie i tak byłoby właśnie ROZEZNANIEM już konkretnej sytuacji, czyli i tak zawierałoby w sobie powyższy postulat.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:48, 06 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Krótko mówiąc: dlaczego uważasz, że chodzi o ROZEZNAWANIE, a nie o PRZESTRZEGANIE tego, co jest dobre, a odrzucanie tego, co jest w Biblii uznane za złe? |
Przede wszystkim dlatego, że nawet przestrzeganie jakichś przykazań i tak wymaga najpierw rozeznania sytuacji, a potem też rozeznania, która norma się do niej stosuje. Poza tym normy/przykazania nie obejmują (a na pewno nie obejmują literalnie, jednoznacznie, bez wątpliwości) wszystkich sytuacji, w jakich znajdzie się człowiek. Przykładowo nie ma przykazania "nie hejtuj w internecie", albo "nie zażywaj środków odurzających". A nawet jeśli ktoś uzna, że "przecież to pierwsze podpada pod przykazanie miłości, a drugie pod "nie zabijaj" siebie, to po pierwsze nie jest to takie jednoznaczne (ktoś może się np. tłumaczyć, ze hejtując ma dobre intencje - pobudzić kogoś do refleksji nad sobą), a po drugie takie przyporządkowanie samo w sobie i tak byłoby właśnie ROZEZNANIEM już konkretnej sytuacji, czyli i tak zawierałoby w sobie powyższy postulat. |
A dlaczego Bogu może tak bardzo zależeć na tym, aby człowiek samodzielnie rozeznawał? Przecież każdy kochający rodzic uczy dziecko świata i pomaga mu wejść w dorosłość. A tu tak po prostu jesteśmy wepchnięci do nieprzyjaznego, wrogiego i niezrozumiałego nam świata. Rozeznając samodzielnie będzie dochodziło do okrutnych, pełnych cierpienia wydarzeń (np. wojny wszczynane przez agresorów, którym wydaje się, że czynią dobrze, a cierpią tysiące osób). Bóg te wszystkie cierpienia, które są efektem samodzielnego rozeznawania też rozumie?
Wiem, że Bóg jest duchem, a więc Jego logika jest inna, ale czasem wiara słabnie, jak człowiek ma trudno dostrzec w tym wszystkim sens.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:02, 06 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | A dlaczego Bogu może tak bardzo zależeć na tym, aby człowiek samodzielnie rozeznawał? |
Wg mnie dlatego, że to jest jedyna metoda, aby człowiek stawał się wolny, świadomy, stawał się sobą. Bóg chce mieć w człowieku partnera - chce aby się człowiek narodził na nowo - z ducha (sam jest duchem, więc człowiek też ma ku duchowości zmierzać). Człowiek, który nie rodzi się do duchowości, zostaje w tym, w czym się urodził - w ciele z jego dziedzictwem instynktów, czyli pozostaje na poziomie zwierzęcia. A ma być kim więcej, ma się stawać dzieckiem bożym.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:48, 06 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | A dlaczego Bogu może tak bardzo zależeć na tym, aby człowiek samodzielnie rozeznawał? |
Wg mnie dlatego, że to jest jedyna metoda, aby człowiek stawał się wolny, świadomy, stawał się sobą. Bóg chce mieć w człowieku partnera - chce aby się człowiek narodził na nowo - z ducha (sam jest duchem, więc człowiek też ma ku duchowości zmierzać). Człowiek, który nie rodzi się do duchowości, zostaje w tym, w czym się urodził - w ciele z jego dziedzictwem instynktów, czyli pozostaje na poziomie zwierzęcia. A ma być kim więcej, ma się stawać dzieckiem bożym. |
Gdy myślę o pojęciu duchowości to myślę o żywym interesowaniu się stawiania sobie głębokich pytań filozoficznych, egzystencjalnych, etycznych. To też poddawanie pod ogólny namysł tego, jak żyje, jakie są moje reakcje w różnych problematycznych sytuacjach, jakie pojawiają się emocje i czy to jest dobre. Tak mniej więcej rozumiem pojęcie duchowości. Czy w twoim wyrażeniu "zmierzać ku duchowości" masz na myśli coś podobnego, czy bardziej zaawansowaną myślowo ideę?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:08, 07 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Gdy myślę o pojęciu duchowości to myślę o żywym interesowaniu się stawiania sobie głębokich pytań filozoficznych, egzystencjalnych, etycznych. To też poddawanie pod ogólny namysł tego, jak żyje, jakie są moje reakcje w różnych problematycznych sytuacjach, jakie pojawiają się emocje i czy to jest dobre. Tak mniej więcej rozumiem pojęcie duchowości. Czy w twoim wyrażeniu "zmierzać ku duchowości" masz na myśli coś podobnego, czy bardziej zaawansowaną myślowo ideę? |
Myślę o czymś znacząco bardziej zaawansowanym. Stawianie sobie pytań egzystencjalnych nie jest celem samym w sobie, jest tylko jednym z wielu środków do celu. Na pewno jest to środek ważny, bo uwrażliwia psychikę na pewne aspekty, umożliwia pokonanie pewnych barier, ale samo zgłębianie filozofii, etyki jest niewystarczające. Tu trzeba włączyć różne dodatkowe aspekty, funkcje mentalne - np. rozwijać wolę, zdolność krytycznego spojrzenia na siebie i świat, przeciwstawiać się słabościom emocjonalnym i intelektualnym. Filozofia tu czasem pomoże w ten sposób, że pozwoli nabrać dystansu do tego, co normalnie pewnie bezrefleksyjnie byśmy przyjęli i nie dali sobie szansy na wolność. Ale filozofia tej roboty pracy nad sobą za człowieka nie wykona.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 5:32, 07 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Gdy myślę o pojęciu duchowości to myślę o żywym interesowaniu się stawiania sobie głębokich pytań filozoficznych, egzystencjalnych, etycznych. To też poddawanie pod ogólny namysł tego, jak żyje, jakie są moje reakcje w różnych problematycznych sytuacjach, jakie pojawiają się emocje i czy to jest dobre. Tak mniej więcej rozumiem pojęcie duchowości. Czy w twoim wyrażeniu "zmierzać ku duchowości" masz na myśli coś podobnego, czy bardziej zaawansowaną myślowo ideę? |
Myślę o czymś znacząco bardziej zaawansowanym. Stawianie sobie pytań egzystencjalnych nie jest celem samym w sobie, jest tylko jednym z wielu środków do celu. Na pewno jest to środek ważny, bo uwrażliwia psychikę na pewne aspekty, umożliwia pokonanie pewnych barier, ale samo zgłębianie filozofii, etyki jest niewystarczające. Tu trzeba włączyć różne dodatkowe aspekty, funkcje mentalne - np. rozwijać wolę, zdolność krytycznego spojrzenia na siebie i świat, przeciwstawiać się słabościom emocjonalnym i intelektualnym. Filozofia tu czasem pomoże w ten sposób, że pozwoli nabrać dystansu do tego, co normalnie pewnie bezrefleksyjnie byśmy przyjęli i nie dali sobie szansy na wolność. Ale filozofia tej roboty pracy nad sobą za człowieka nie wykona. |
Czy zmierzać ku tej duchowości, którą masz na myśli można również wtedy, gdy pozostaje się osobą niewierząca w Boga?
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pią 19:51, 07 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23726
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 5:39, 07 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński
Cytat: | filozofia tej roboty pracy nad sobą za człowieka nie wykona. |
Oczywiście bo robotę wykonuje człowiek lub zaprogramowany przez człowieka robot.
Są różne nurty filozoficzne. Niektóre zmierzają ku destrukcji. Filozofia może kłócić się z wiarą.
Ciekawe co o tym myśli Andy 72 a także wuj.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 5:51, 07 Mar 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23726
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 7:58, 07 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Autocenzura
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 1:39, 08 Mar 2025, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23726
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:15, 07 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Autocenzira
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 1:37, 08 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:55, 07 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Po co mi spamujesz w temacie? Nie kontrolujesz się? A może celowo robisz bałagan?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:20, 07 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Gdy myślę o pojęciu duchowości to myślę o żywym interesowaniu się stawiania sobie głębokich pytań filozoficznych, egzystencjalnych, etycznych. To też poddawanie pod ogólny namysł tego, jak żyje, jakie są moje reakcje w różnych problematycznych sytuacjach, jakie pojawiają się emocje i czy to jest dobre. Tak mniej więcej rozumiem pojęcie duchowości. Czy w twoim wyrażeniu "zmierzać ku duchowości" masz na myśli coś podobnego, czy bardziej zaawansowaną myślowo ideę? |
Myślę o czymś znacząco bardziej zaawansowanym. Stawianie sobie pytań egzystencjalnych nie jest celem samym w sobie, jest tylko jednym z wielu środków do celu. Na pewno jest to środek ważny, bo uwrażliwia psychikę na pewne aspekty, umożliwia pokonanie pewnych barier, ale samo zgłębianie filozofii, etyki jest niewystarczające. Tu trzeba włączyć różne dodatkowe aspekty, funkcje mentalne - np. rozwijać wolę, zdolność krytycznego spojrzenia na siebie i świat, przeciwstawiać się słabościom emocjonalnym i intelektualnym. Filozofia tu czasem pomoże w ten sposób, że pozwoli nabrać dystansu do tego, co normalnie pewnie bezrefleksyjnie byśmy przyjęli i nie dali sobie szansy na wolność. Ale filozofia tej roboty pracy nad sobą za człowieka nie wykona. |
Czy zmierzać ku tej duchowości, którą masz na myśli można również wtedy, gdy pozostaje się osobą niewierząca w Boga? |
Jest pytanie: co to właściwie znaczy "wierzyć w Boga"?
Bo ja widzę ten problem w dużej złożoności. W szczegolności postawię takie pytania jak:
Czy osoba, która wierzy w szczerość, uczciwość, prawdę do stopnia tak dużego, że poświęca temu dobra materialne, a czasem nawet życie, ale z racji na zniesmaczenie postawami znanych sobie teistów nie jest w stanie zadeklarować zgodność z nimi i określić się jako "wierzę w Boga" - czy ona wierzy, czy nie wierzy?...
Albo w drugą stronę:
Czy osoba, której zdecydowana większość wyborów życiowych lekceważy wyższe wartości - dobro, prawdę, miłość, a skupia się na bieżących korzyściach, lecz masywnie ogłasza się jako wierząca w Boga - ona raczej wierzy, czy nie wierzy TAK NAPRAWDĘ? Bo może tylko wykalkulowała sobie, że opłacają się jej takie deklaracje, albo że choć w głębi duszy skłania się ku przekonaniu, ze Boga nie ma, to tak na wszelki wypadek ogłasza te swoje deklaracje, bo w przypadku pomyłki miałyby one zabezpieczać ją przed potencjalnym negatywnym potraktowaniem ze strony tak potężnej Istoty Wyższej?,,,
Wg mnie testem prawdziwej wiary jest ten zbiór decyzji, które podejmujemy, opowiadając się po stronie wartości - czy wybieramy wartości duchowe, czy materialne, albo wizerunkowe w społeczeństwie?...
Albo inaczej: co raczej gotowi jesteśmy POŚWIĘCIĆ?
- Czy poświęcimy raczej to, co duchowe, aby osiągać korzyści materialne i wizerunkowe, czy tez odwrotnie - lekceważymy w znacznym stopniu materialne i wizerunkowe korzyści, bo czujemy, że "ten prawdziwy ja" jest duchowy, to w co REALNIE WIERZYMY?...
Wg mnie wielu deklarujących się jako teiści w głębi duszy nie wierzy w Boga (choć pewien margines na pomyłkę sobie zostawiają, więc diabłu palą świeczkę, a Panu Bogu ogarek, czyli deklarują szeroko coś, do czego są w istocie nieprzekonani). Zaś wielu z tych, co się do teizmu nie przyznaje, ale wierzy w prawdę, uczciwość, miłość, po prostu rozpozna na sądzie, że ich dusza od dawna była blisko Niego, intuicyjnie wybierali to, co jest Nim związane, co Jego reprezentuje, czyli ich dusza cały czas była teistyczna, wierząca, a jedynie zewnętrzne deklaracje tego nie odzwierciedlały.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:56, 07 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Jest pytanie: co to właściwie znaczy "wierzyć w Boga"? |
Dobre pytanie. Osoby deklarujące się jako wierzące chyba najczęściej mają na myśli, że oni są przekonani, że jakaś Siła Wyższa istnieje i oni z tym się wewnętrznie zgadzają, a więc wierzą. A dodatkowo chodzą do Kościoła, wspierają księży w swojej parafii, biorą udział w różnych uroczystościach, pozytywnie myślą o Jezusie, pójdą do spowiedzi itd.
I to generalnie wystarczy, aby spełnić kryterium dla bycia osobą wierzącą. Chyba jakaś postać wiary to jest. Może daleka od ideału, ale jakaś wiara..
Dalej widzę, że wiarę w Boga (tę prawdziwą wiarę) łączysz z dążeniem w swoim życiu do prawdy, miłości, dobra i na koniec wiążesz to nawet ze zbawieniem.
Chyba żaden ortodoksyjny katolik z tym się nie zgodzi. Zaraz zaczęłyby się pytania: to po, co Kościół? A na co spowiedź, skoro można całe życie deklarować się jako ateista, być poza Kościołem i nie przeszkadza to w zbawieniu? To katolik chodzi na te msze, uczęszcza co mc do spowiedzi, przyjmuje Komunię, modli się (dużo się modli), czyta katolicką prasę, jest wierny przykazaniom kościelnym, każdy piąteczek mega ścisły post, daje jałmużnę, słucha papieskich audiencji, a... Wystarczy silnie w swoim życiu przylgnąć do prawdy, dobra i miłości?
Można narodzić się z ducha będąc wewnętrznie przekonanym, że Bóg to wymysł?
Cytat: | Wg mnie wielu deklarujących się jako teiści w głębi duszy nie wierzy w Boga |
To też jest ciekawa sprawa. Kiedyś tu na forum napisałem, że głowa Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (chyba Cyryl I) nie może wierzyć w Boga, bo on na pierwszym miejscu stawia władze i pieniądze. Ale dziś nie jestem już taki pewny swojego dawnego przekonania. Może on jest świecie przekonany, że działa zgodnie z wolą Boga, a tym samym on silnie w Boga wierzy? Drugi chory umysłowo, czyli Trump jest chyba silnie przekonany, że Bóg go wspiera w jego działalności, bo przeżył w zamachu..
Tacy ludzie pewnie powiedzą o sobie, że silnie wierzą w Boga. Czy nie są w jakimś sensie wierzącymi w Boga, jeśli faktycznie są w sobie przekonani, że ktoś taki istnieje i ich wspiera, a oni działają zgodnie z wolą tej istoty?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:11, 08 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Cytat: | Wg mnie wielu deklarujących się jako teiści w głębi duszy nie wierzy w Boga |
To też jest ciekawa sprawa. Kiedyś tu na forum napisałem, że głowa Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (chyba Cyryl I) nie może wierzyć w Boga, bo on na pierwszym miejscu stawia władze i pieniądze. Ale dziś nie jestem już taki pewny swojego dawnego przekonania. Może on jest świecie przekonany, że działa zgodnie z wolą Boga, a tym samym on silnie w Boga wierzy? Drugi chory umysłowo, czyli Trump jest chyba silnie przekonany, że Bóg go wspiera w jego działalności, bo przeżył w zamachu..
Tacy ludzie pewnie powiedzą o sobie, że silnie wierzą w Boga. Czy nie są w jakimś sensie wierzącymi w Boga, jeśli faktycznie są w sobie przekonani, że ktoś taki istnieje i ich wspiera, a oni działają zgodnie z wolą tej istoty?  |
To może należałoby postawić dodatkowe pytanie: jeśli wierzy ktoś w Boga, to w JAKIEGO właściwie?
Być może jest tak, że jedni wierzą w taką władczą absolutnie, twardą w sercu jak skała istotę, która kiedyś przyjdzie i zgnębi totalnie wszystkich tych, którzy nie zadeklarowali przynależności do instytucji z nimi związanej. Może ktoś w taką istotę wierzy... Tylko ja nie wierzę, że dochodzi do wniosku o istnieniu takiej istoty czytając Biblię.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:34, 08 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Cytat: | Wg mnie wielu deklarujących się jako teiści w głębi duszy nie wierzy w Boga |
To też jest ciekawa sprawa. Kiedyś tu na forum napisałem, że głowa Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (chyba Cyryl I) nie może wierzyć w Boga, bo on na pierwszym miejscu stawia władze i pieniądze. Ale dziś nie jestem już taki pewny swojego dawnego przekonania. Może on jest świecie przekonany, że działa zgodnie z wolą Boga, a tym samym on silnie w Boga wierzy? Drugi chory umysłowo, czyli Trump jest chyba silnie przekonany, że Bóg go wspiera w jego działalności, bo przeżył w zamachu..
Tacy ludzie pewnie powiedzą o sobie, że silnie wierzą w Boga. Czy nie są w jakimś sensie wierzącymi w Boga, jeśli faktycznie są w sobie przekonani, że ktoś taki istnieje i ich wspiera, a oni działają zgodnie z wolą tej istoty?  |
To może należałoby postawić dodatkowe pytanie: jeśli wierzy ktoś w Boga, to w JAKIEGO właściwie?
Być może jest tak, że jedni wierzą w taką władczą absolutnie, twardą w sercu jak skała istotę, która kiedyś przyjdzie i zgnębi totalnie wszystkich tych, którzy nie zadeklarowali przynależności do instytucji z nimi związanej. Może ktoś w taką istotę wierzy... Tylko ja nie wierzę, że dochodzi do wniosku o istnieniu takiej istoty czytając Biblię. |
Słuszna uwaga. Zatem wcześniej powinienem inaczej sformułować swoje pytanie np. Czy zmierzać ku tej duchowości, którą masz na myśli można również wtedy, gdy pozostaje się osobą niewierząca w Boga miłości i dobroci?
Odpowiedź rozumiem, że jest twierdząca. Cieszę się.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23726
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:11, 10 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Jak jest się osobą niewierząca w Boga można wierzyć w dobro i miłość.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:42, 10 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Słuszna uwaga. Zatem wcześniej powinienem inaczej sformułować swoje pytanie np. Czy zmierzać ku tej duchowości, którą masz na myśli można również wtedy, gdy pozostaje się osobą niewierząca w Boga miłości i dobroci?
Odpowiedź rozumiem, że jest twierdząca. Cieszę się.  |
Można zmierzać ku Bogu nie wiedząc, że się zmierza ku Niemu. I można oddalać się od Boga, będąc przekonanym, że się ku niemu zmierza. Wystarczy tylko odpowiednio wysoki poziom zakłamania, oddania się nadmiernie doczesności, albo bycie posłusznym złym autorytetom.
Wielu zakłamuje to, że czci bożka typu mamona, bo co jakiś czas wygłaszają jakieś górnolotne sformułowania na temat religii, czy też dadzą coś tam na Kościół, albo wygłoszą deklarację zgodności z religią. W gruncie rzeczy czczą bożków.
Inni - odwrotnie - bożków nie chcą czcić, w tym nawet bożków religijnej władzy, czy oddania się bez reszty wykonywaniu jakichś rytuałów, bez szczerej odpowiedzi z ich duszy. Ci, co bożków nie czczą, prędzej czy później coś zaczną czcić, a owo "coś" coraz bardziej "z wyglądu" (mentalnego) będzie przypominało Boga.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:43, 11 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Słuszna uwaga. Zatem wcześniej powinienem inaczej sformułować swoje pytanie np. Czy zmierzać ku tej duchowości, którą masz na myśli można również wtedy, gdy pozostaje się osobą niewierząca w Boga miłości i dobroci?
Odpowiedź rozumiem, że jest twierdząca. Cieszę się.  |
Można zmierzać ku Bogu nie wiedząc, że się zmierza ku Niemu. I można oddalać się od Boga, będąc przekonanym, że się ku niemu zmierza. Wystarczy tylko odpowiednio wysoki poziom zakłamania, oddania się nadmiernie doczesności, albo bycie posłusznym złym autorytetom.
Wielu zakłamuje to, że czci bożka typu mamona, bo co jakiś czas wygłaszają jakieś górnolotne sformułowania na temat religii, czy też dadzą coś tam na Kościół, albo wygłoszą deklarację zgodności z religią. W gruncie rzeczy czczą bożków.
Inni - odwrotnie - bożków nie chcą czcić, w tym nawet bożków religijnej władzy, czy oddania się bez reszty wykonywaniu jakichś rytuałów, bez szczerej odpowiedzi z ich duszy. Ci, co bożków nie czczą, prędzej czy później coś zaczną czcić, a owo "coś" coraz bardziej "z wyglądu" (mentalnego) będzie przypominało Boga. |
Bóg chce czci w Duchu i w prawdzie (J 4,24), a więc chce - tak to rozumiem - przemiany człowieka na tym najgłębszym poziomie człowieczeństwa. To Boga raduje, tak samo jak kochających rodziców cieszy, że ich dziecko rozwija się, wzrasta, nabiera samodzielności. Gdy człowiek wzrasta w swej wolności to jest to największą radością dla Boga. Niestety wielu chrześcijan jest przekonanych, że czci Boga, gdy modlą się koronkami, mocno Boga przepraszają i prosząc Go o wybaczenie, ulitowanie się.. Ale chyba nie to cieszy Boga. Nie wiem, tak tylko sobie spekuluje. Wierzę głęboko, że Bóg nie poczytuje za złe ludziom tego, że czczą bożków.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|