Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Piekło po katolicku
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:14, 04 Lis 2024    Temat postu:

Poniżej bardzo ciekawy materiał. Katolicka nauka o piekle z perspektywy osoby niewierzącej.
https://youtu.be/azMS2C_x2RM?si=0gxH1YTzvY5ae23r

Polecam.
Jestem też ciekaw jak wyznawcy wiecznych męczarni by na to odpowiedzieli.


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pon 20:15, 04 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:16, 06 Lis 2024    Temat postu:

Objawienia katolickie nt. wiecznego piekła.

Cytat:
"Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. (...)"
Niech grzesznik wie: jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą. Piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie byt i nie wie, jak tam jest. Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. (...) To, com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze, toteż jeszcze się goręcej modlę o nawrócenie grzeszników, ustawicznie wzywam miłosierdzia Bożego dla nich. O mój Jezu, wolę do końca świata konać w największych katuszach, aniżelibym miała Cię obrazić najmniejszym grzechem" (Dz. 741).



Cytat:
Łucja dos Santos, wizjonerka z Fatimy, jako dziesięcioletnia dziewczynka, wraz z dwójką młodszych od siebie kuzynów, doświadczyła cyklu sześciu objawień Matki Bożej. Po gruntowanym przebadaniu treści objawień Kościół w 1930 r. uznał ich autentyczność, nie odnajdując w nich niczego, co mogłoby godzić w katolicką doktrynę. Znajdziemy tam m.in. wizje piekielnych czeluści.

Łucja we wspomnieniach z 1941 r. opisuje widzenie, jakiego doświadczyła podczas objawień fatimskich wiele lat wcześniej: „Pani nasza pokazała nam morze ognia, które wydawało się znajdować w głębi ziemi, widzieliśmy w tym morzu demony i dusze, jakby były przeźroczystymi czarnymi lub brunatnymi, żarzącymi się węglikami w ludzkiej postaci. Unosiły się w pożarze, unoszone przez płomienie, który wydobywały się z nich wraz z kłębami dymu. Padały na wszystkie strony jak iskry w czasie wielkich pożarów, bez wagi, w stanie nieważkości, wśród bolesnego wycia i rozpaczliwego krzyku. Na ich widok można było ogłupieć i umrzeć ze strachu. Demony miały straszne i obrzydliwe kształty wstrętnych i nieznanych zwierząt. Lecz i one były przejrzyste i czarne”.

Przerażone dzieci skierowały swoje oblicze w stronę Matki Bożej, szukając w ten sposób u niej pomocy, Ona zaś pełna dobroci i smutku rzekła: „Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników”. Na tym jednak nie poprzestała, wyjawiając warunki ratowania grzesznej ludzkości, której realnie zagraża wieczne potępienie.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:46, 07 Lis 2024    Temat postu:

Dlaczego piekło musi być wieczne?
Czyli ciąg dalszy Boga mściwego i okrutnego, ale "sprawiedliwego".

Cytat:
Zatem, gdyby cierpienia piekielne skończyły się w pewnym momencie, wówczas w tym samym momencie stan człowieka byłby wolny od kary. Nie odczuwałby on żadnego bólu. Ponieważ stan obecny jest wszystkim, co ma znaczenie dla człowieka, końcowy rezultat dla tego człowieka byłby taki, iż nie zostałby ukarany wcale.

Tak więc, gdy rozważy się to głęboko, prawdziwym jest stwierdzenie, że kara, która nie jest wieczna, ostatecznie, nie jest w rzeczywistości żadną prawdziwą karą. Jeżeli bowiem skończy się ona w jakimkolwiek momencie, to ostateczny stan człowieka, który jest wszystkim, co będzie miało dla niego znaczenie jest taki, który jest wolny od kary.

Niektórzy mogą sie sprzeciwić: a co z karami w czyśćcu? Kończą się one w pewnym momencie, ale są to prawdziwe kary.

Odpowiedź jest taka, że kary czyścowe mogą skończyć się nie karą lecz szczęściem, ponieważ są one w rzeczywistości równoważne z kochającą dyscypliną, przeznaczoną dla naszego większego dobra. Są to kary oczyszczające, przeznaczone dla przyjaciół Boga, którzy umierają w stanie łaski, a nie dla Jego wrogów. Mają one na celu uczynić osobę godną większego szczęścia i nagrody, a nie wylanie Bożego gniewu i zemsty na osobę, która według Niego w ostatecznym rozrachunku będzie potępiona. Tak więc, nie są to kary tej samej kategorii co mściwe kary, które Bóg wymierza tym, którzy umierają w grzechu śmiertelnym.

Ci, którzy umierają w stanie śmiertelnego wykroczenia przeciwko godności Bożej, muszą zostać ukarani w sposób rzeczywisty i mściwy. Kara wymierzona tym ludziom, ma na celu wylać gniew Boży na Jego wrogów.

Jak mówi Księga Powtórzonego Prawa rozdział 32 werset 35:

„Pomsta jest moja i Ja odpłacę im we właściwym czasie…”.

Taka kara może być prawdziwa jedynie wtedy, gdy wynik końcowy równy jest karze, a nie stanowi bez kary. Jedynym sposobem, w jaki mściwa kara może być wynikiem końcowym, który jest równy karze, a nie jej brak, jest poprzez nieprzerwanie trwający stan nieszczęścia. Dlatego właśnie Piekło musi być – i jest – wieczne.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6443
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Czw 12:30, 07 Lis 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Dlaczego piekło musi być wieczne?
Czyli ciąg dalszy Boga mściwego i okrutnego, ale "sprawiedliwego".

Cytat:
Zatem, gdyby cierpienia piekielne skończyły się w pewnym momencie, wówczas w tym samym momencie stan człowieka byłby wolny od kary. Nie odczuwałby on żadnego bólu. Ponieważ stan obecny jest wszystkim, co ma znaczenie dla człowieka, końcowy rezultat dla tego człowieka byłby taki, iż nie zostałby ukarany wcale.

Tak więc, gdy rozważy się to głęboko, prawdziwym jest stwierdzenie, że kara, która nie jest wieczna, ostatecznie, nie jest w rzeczywistości żadną prawdziwą karą. Jeżeli bowiem skończy się ona w jakimkolwiek momencie, to ostateczny stan człowieka, który jest wszystkim, co będzie miało dla niego znaczenie jest taki, który jest wolny od kary.

Niektórzy mogą sie sprzeciwić: a co z karami w czyśćcu? Kończą się one w pewnym momencie, ale są to prawdziwe kary.

Odpowiedź jest taka, że kary czyścowe mogą skończyć się nie karą lecz szczęściem, ponieważ są one w rzeczywistości równoważne z kochającą dyscypliną, przeznaczoną dla naszego większego dobra. Są to kary oczyszczające, przeznaczone dla przyjaciół Boga, którzy umierają w stanie łaski, a nie dla Jego wrogów. Mają one na celu uczynić osobę godną większego szczęścia i nagrody, a nie wylanie Bożego gniewu i zemsty na osobę, która według Niego w ostatecznym rozrachunku będzie potępiona. Tak więc, nie są to kary tej samej kategorii co mściwe kary, które Bóg wymierza tym, którzy umierają w grzechu śmiertelnym.

Ci, którzy umierają w stanie śmiertelnego wykroczenia przeciwko godności Bożej, muszą zostać ukarani w sposób rzeczywisty i mściwy. Kara wymierzona tym ludziom, ma na celu wylać gniew Boży na Jego wrogów.

Jak mówi Księga Powtórzonego Prawa rozdział 32 werset 35:

„Pomsta jest moja i Ja odpłacę im we właściwym czasie…”.

Taka kara może być prawdziwa jedynie wtedy, gdy wynik końcowy równy jest karze, a nie stanowi bez kary. Jedynym sposobem, w jaki mściwa kara może być wynikiem końcowym, który jest równy karze, a nie jej brak, jest poprzez nieprzerwanie trwający stan nieszczęścia. Dlatego właśnie Piekło musi być – i jest – wieczne.

[link widoczny dla zalogowanych]


Z dyskutanta zamieniłeś się w spamera.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:26, 07 Lis 2024    Temat postu:

Autor poniższej refleksji przynajmniej zdaje sobie sprawę z tego, że są obiekcje wskazujące na to, że taki obraz Boga jest obrazem przemocowym. Później niby się do tego odnosi, ale to nie jest przekonująca apologia wieczności piekła.

Cytat:
3.Piekło jest częścią ładu Bożego

Trudno wyobrazić sobie, by Bóg, który stał się człowiekiem, miał umrzeć haniebną śmiercią na krzyżu bez wyraźnej przyczyny. Boskim lekarstwem na niedający się po ludzku naprawić upadek człowieka była śmierć Jezusa. Podważenie wiary w istnienie wiecznego piekła wypacza sens Wcielenia i Odkupienia, jako że pomniejsza Ofiarę Syna Bożego, który wykupił człowieka od kary wiecznej.

Jeśli nie ma piekła, nie sposób mówić o ładzie moralnym, u podstawy którego istnieje podział na dobro i zło. Różnią je zarówno dążenia do odmiennych celów, jak i różne konsekwencje. Zanegowanie prawdy o niekończącym się cierpieniu prowadzi do zakwestionowania podziału na występek i cnotę. W następstwie wytchnienie i radość w Bożej obecności staje się udziałem tak samo niegodziwców, jak i sprawiedliwych. Wieczność zatwardziałego grzesznika nie różniłaby się od wieczności tego, który służył Bogu i kochał Go aż do śmierci. Z takiego założenia wynika wniosek, że zarówno życie splugawione, jak i najczystsze są alternatywą do wyboru. Upada wówczas moralność, znika z powierzchni ziemi wszelki porządek. Cnota pozbawiona zostaje nagrody, a niesprawiedliwość kary.

Układ ten przeczy jednak doświadczeniu ludzkości. W rzeczywistości, jakiej żyjemy, musimy dokonać wyboru między – jak ktoś napisał – „Bogiem a rewolwerem”. „Jeśli nie ma żadnej kary w życiu przyszłym, siła przezwycięży prawo, tyran stanie się łącznikiem i podporą ładu społecznego, sprawiedliwość głoszona będzie w imię śmierci, a błędy życia w imię Boga” – czytamy w jednej z konferencji o. Charles’a Arminjon.

W prawdę o przyszłej karze lub nagrodzie wierzyli już poganie. W „Fedonie” Platona czytamy: „Nikczemni zbrodniarze o duszach nie do uleczenia dotknięci są wstrząsającym cierpieniem, które ich nie uzdrowi. Dusze, które popełniły wielkie zbrodnie, wrzucone są w otchłań zwaną piekłem. Taki jest wyrok Bogów zamieszkujących niebo: dobrzy dołączą do dobrych, źli do złych”.

Kiedyś tylko człowiek niespełna rozumu mógł negować słuszność i konieczność sprawiedliwej kary. Współcześnie Sprawiedliwość Boga przeciwstawia się Jego Miłosierdziu. Czy święty, tak bardzo bezinteresowny Bóg chciałby przytłoczyć ogromem swej mocy, i to na całą wieczność, tak nędzne stworzenie, jakim jest wystawiony na pokusy, namiętności i własne słabości człowiek? Czy nie byłaby to zemsta i prześladowanie niegodna Jego chwały i świętości?

Na tak stawiane dzisiaj pytania należałoby odpowiedzieć innym: czy Bóg byłby dalej naszym rzeczywistym i ostatecznym celem, do którego ma zmierzać pragnąca służyć mu ludzkość, gdyby w Królestwie Bożym panował taki nie-porządek? Czy w końcu uparte wzgardzenie Bogiem nie domaga się kary, którą jest nieskończony ból z powodu Jego utraty? Trzeba nie znać ludzkiego serca, tak skłonnego do buntu i niezależności, by negować istnienie wiecznej kary. Koniecznym jest, aby człowiek, który znieważył Boga, okazując mu swój bunt, został wydany na największe, trwające bez końca i niewypowiedziane cierpienia, równe zniewadze okazanej Majestatowi Bożemu. Boża wielkość, której zaprzeczał, domaga się uznania.

[link widoczny dla zalogowanych]

anbo napisał:
Z dyskutanta zamieniłeś się w spamera.


Wydaje ci się. Celowo założyłem temat, w którym zbieram sobie katolickie (i nie tylko, ale przede wszystkim katolickie) apologie wiecznego piekła. Chcę się zapoznać różnymi argumentacjami.


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pią 1:09, 08 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:01, 07 Lis 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
anbo napisał:
Z dyskutanta zamieniłeś się w spamera.


Wydaje ci się. Celowo założyłem temat, w którym zbieram sobie katolickie (i nie tylko, ale przede wszystkim katolickie) apologie wiecznego piekła. Chcę się zapoznać różnymi argumentacjami.

Te publikacje o piekle mnie nie przekonują. Autorzy zdecydowanie naciągają swoje interpretacje pod cel argumentacji, ignorując inne ważne okoliczności, rozdmuchując słabe motywy argumentacyjne ponad miarę. Pewnie ten mój odbiór jest w znacznym stopniu pochodną tego, że mam ogólnie inne przekonania, ale może też i już bardziej obiektywnie patrząc, naciągają.
Większość tych argumentacji, które tu linkowałeś, w moim odczuciu jest "życzeniowa" (piszę w cudzysłowie, bo nie do końca wiem, na ile ktoś ma "życzenie" trafić ewentualnie do wiecznego piekła). Nieraz sobie myślę: co motywuje ludzi do takich piekielnych przekonań?
- Przypuszczam, że ważnym (może głównym) motywem są różne sformułowania w Biblii.
Ale te sformułowania mają przecież też odpowiedniki po przeciwnej stronie, głosy o przebaczeniu i miłości Boga.
Co by tu jeszcze mogło być motywem?...
Może ogólnie "twarde emocje" co niektórych, nastawienie związane z ogólnym priorytetem dawanym temu, co jest okrutne, przerażające. Jest w tym też forma NIEWIARY W MOC MIŁOŚCI.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:49, 08 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Te publikacje o piekle mnie nie przekonują.


Cieszy mnie to. :szacunek:

Cytat:
Nieraz sobie myślę: co motywuje ludzi do takich piekielnych przekonań?
- Przypuszczam, że ważnym (może głównym) motywem są różne sformułowania w Biblii.
Ale te sformułowania mają przecież też odpowiedniki po przeciwnej stronie, głosy o przebaczeniu i miłości Boga.
Co by tu jeszcze mogło być motywem?...
Może ogólnie "twarde emocje" co niektórych, nastawienie związane z ogólnym priorytetem dawanym temu, co jest okrutne, przerażające. Jest w tym też forma NIEWIARY W MOC MIŁOŚCI.


Jak czytam takie artykuły to też się zastanawiam jak ktoś może tak myśleć, czy nie zdają sobie sprawy z tego okrucieństwa, które ich interpretacje zakładają? Spójrzmy na ostatnią na ten moment zalinkowaną przeze mnie publikację. Autor wprost pisze:

wyznawca wiecznego piekła napisał:
Czy święty, tak bardzo bezinteresowny Bóg chciałby przytłoczyć ogromem swej mocy, i to na całą wieczność, tak nędzne stworzenie, jakim jest wystawiony na pokusy, namiętności i własne słabości człowiek? Czy nie byłaby to zemsta i prześladowanie niegodna Jego chwały i świętości?


Tak stawiane pytania chyba świadczą o tym, że autor ma świadomość argumentacji przeciwników wiecznego piekła, chyba ma świadomość, że człowiek ma swoje słabości i jest bytem niższym od Boga, a mimo to stwierdza dalej:

Cytat:
Na tak stawiane dzisiaj pytania należałoby odpowiedzieć innym: czy Bóg byłby dalej naszym rzeczywistym i ostatecznym celem, do którego ma zmierzać pragnąca służyć mu ludzkość, gdyby w Królestwie Bożym panował taki nie-porządek? Czy w końcu uparte wzgardzenie Bogiem nie domaga się kary, którą jest nieskończony ból z powodu Jego utraty? Trzeba nie znać ludzkiego serca, tak skłonnego do buntu i niezależności, by negować istnienie wiecznej kary. Koniecznym jest, aby człowiek, który znieważył Boga, okazując mu swój bunt, został wydany na największe, trwające bez końca i niewypowiedziane cierpienia, równe zniewadze okazanej Majestatowi Bożemu. Boża wielkość, której zaprzeczał, domaga się uznania.


Przecież to jest logika tyranów tego świata. Najwięksi tyrani i despoci karzą okrutnie za nieposłuszeństwo i obrazę ich osoby! Nawet gdyby chodziło autorowi o ludzi, którzy grzeszą ciężko na potęgę, bo gwałcą, mordują, poniżają, wyzyskują innych ludzi to czy sprawiedliwość to karanie takich ludzi wiecznymi cierpieniami, czy i oni nie dziećmi Boga?

A co z fragmentami takimi jak np.
Mt 5 napisał:
43 Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził20. 44 A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; 45 tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. 46 Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? 47 I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? 48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.


Czy ten fragment nic nie znaczy?
:think:

Stawiasz ciekawe pytanie:
Michał napisał:
Nieraz sobie myślę: co motywuje ludzi do takich piekielnych przekonań?


W Biblii Jezus wprost nigdzie nie stwierdza, że wszyscy osiągną zbawienie. Wprost takich słów chyba nie ma. Za to są takie, które, gdy czytać dosłownie i nie licząc się z innymi fragmentami to ich treść zakłada, że wielu ludzi będzie wrzuconych do piekła.

Czytałem też, że Jezus chyba więcej wypowiada się o piekle niż o tym, że ludzie osiągną zbawienie.

Są też wizje piekła, gdzie ludzie cierpią, a nikt nie miał prywatnego objawienia, które wprost pokazuje, że wszyscy ludzie są w niebie.

Ludzie uważają, że piekło jest dowodem bożej sprawiedliwości; jest to miejsce, gdzie karze się ludzi sprawiedliwie, bo źli ludzie zasługują na karę, a że są dogłębnie zepsuci i nie chcą się nawrócić to kara musi być wieczna.

Myślę, że to, co powyżej wypisałem też ma jakiś wpływ.

Michał napisał:
Te publikacje o piekle mnie nie przekonują.


Ok, gdy czytasz te artykuły i widzisz infernalne rozumowanie to, co twoim zdaniem jest największą słabością tych rozumowań? Czyli, co jest tym najbardziej słabym punktem, że gdyby to zakwestionować, to wywaliła by się cała reszta argumentacji?
Dostrzegasz coś takiego?


------

Na koniec wklejam rozmyślania katolickiego księdza, ale te tchną nadzieją i dobrą myślą.

Cytat:
Piekło nie jest dla ludzi

We włoskiej telewizji papież Franciszek wyraził nadzieję, że nikt z ludzi nie trafi do piekła. Nie on jedyny powiedział publicznie o chrześcijańskim pragnieniu, by piekło świeciło pustką.

Jezuicki teolog Hans Urs von Balthasar (1905–1988) napisał kiedyś, że częścią naszego chrześcijańskiego obowiązku jest mieć nadzieję, że wszyscy zostaną zbawieni, bo w innym wypadku ograniczalibyśmy Boże miłosierdzie.

Wizja Dantego
Wieczne potępienie jest jednak dobrze sprzedającym się tematem. Niektórzy potrafią mówić o piekle tak sugestywnie i tak szczegółowo, jakby się tam urodzili. Co jakiś czas do tematu piekła powracają, by napawać się wizją czyichś cierpień. W tym, co chcę czytelnikom przekazać, nie będzie rogatych diabłów i gotującej się w kotłach smoły. Takie piekło nie istnieje.
Na spopularyzowanie najbardziej rozpowszechnionej wizji piekła wpłynęła Boska komedia Dantego. Widzimy w niej, jak diabły rozszarpują ludzi, jak gotują ich w rozgrzanej do białości żywicy, jak grzesznicy są zmuszani do noszenia ołowianych płaszczów, jak ich głowy tkwią w dziurach wywierconych w skale i proszą o spowiedź. Spotykamy potępieńców, którzy zanurzeni w mroźnej wodzie chcą płakać lecz nie mogą, bo zanim pociekną łzy, skuwa je lód. W ten sposób Dante ukazuje ogrom ludzkiego cierpienia i odkrywa rany, jakie sobie nawzajem zadajemy, żyjąc na ziemi. Sami sobie urządzamy piekło. Poeta nie tyle zamierza nas straszyć jakimś koszmarnym miejscem, które nas czeka po śmierci, ile chce przekonać do szlachetnego życia tu, gdzie jesteśmy. Apeluje, abyśmy przechodząc przez „głębię ciemnego lasu”, nie tracili nadziei na odnalezienie drogi i sensu naszej wędrówki, gdyż na jej końcu czeka nas raj.

Nikogo tam nie ma?
Natomiast z Nowego Testamentu dowiadujemy się, że w piekle jeszcze nikogo z ludzi nie ma. Dopiero po zmartwychwstaniu ciał, „przy końcu świata” (Mt 13, 49), „gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale” (Mt 25, 31) może ktoś tam trafi. Oby pozostało na zawsze puste! Taką powinniśmy żywić nadzieję. Jestem przekonany, że Bóg nie przygotował go dla ludzi. To nie nas ma piekło pochłonąć, lecz wszelkie zło, które na nas spada włącznie ze śmiercią i pustką życia (por. Ap 20, 14). Czyż nie jest to dobra nowina?
Co jednak z tymi, którzy za życia nie byli ludźmi? Apokalipsa zapowiada, że tchórze, niewierni, obmierźli, zabójcy, rozpustnicy, guślarze, bałwochwalcy i wszelcy kłamcy będą mieli udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką (por. Ap 21, 8). Na czym ten udział będzie polegał? Mam nadzieję, że na wypaleniu w nich tchórzostwa i niewierności, jak i innych wymienionych wyżej obrzydliwości, bo one nie mogą się ostać w Nowym Świecie. Wierzę, że to nie człowiek jako taki zostanie unicestwiony czy skazany na wieczne potępienie, lecz to, co jest w nim złe.
A co będzie z człowiekiem, z którym zło tak bardzo się zrosło, że nie sposób go od niego oddzielić? To jest pytanie, które rzeczywiście niepokoi. Co będzie z tymi, którzy jak gąbka nasiąknęli złem, czy wręcz utracili człowieczeństwo, jeśli je w ogóle można utracić? Z piekłem trzeba się liczyć, ale trzeba też mieć nadzieję, że ludzi tam nie będzie, bo nie jest ono dla ludzi.

Objawienia prywatne
Wyobraź sobie, jak u kresu życia stajesz przed Najwyższym Sędzią, by wysłuchać, jaki wyrok w twojej sprawie zostanie wydany. Zostają przyniesione dwie księgi. Jedna z twoimi dobrymi uczynkami. Druga z twoimi grzechami. Bóg otwiera najpierw tę pierwszą. Lista godnych pochwały czynów zdaje się nie mieć końca. Przypomina ci najdrobniejsze gesty życzliwości, których już dawno nie pamiętasz. Czujesz się nieco onieśmielony, zawstydzony. Przychodzi jednak czas i na drugą księgę, opatrzoną tytułem „grzechy”. Gdy Bóg po nią sięga, twój niepokój rośnie, i gdy ją otwiera, zapada cisza. Podchodzisz bliżej i widzisz, że wszystkie kartki są puste. Wszystko, co było tam zapisane, zmazał Chrystus swoją własną krwią. Czy czujesz wdzięczność? Za każdym razem, gdy o tym myślę, to wzruszenie ściska mi gardło.
Skoro Bóg „pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2, 4), skoro taki postawił sobie cel, to czy mógłby ponieść porażkę?

Nieraz byłem pytany: Co w takim razie z opisami piekła w Dzienniczku siostry Faustyny Kowalskiej? Otóż doświadczenie mistyczne to nie film dokumentalny, lecz ubrane w obrazy głębokie poruszenia ducha. Faustyna próbuje sobie po ludzku wyobrazić ogrom cierpień człowieka żyjącego bez miłości, szczękającego zębami z nienawiści i świadomie niszczącego samego siebie. Trudno zaprzeczyć, że odmalowany przez nią świat bez Bożego miłosierdzia jest przerażający, okrutny. Może nawet trafny, ale tylko chorego na duszy człowieka mógłby pasjonować tak przedstawiony stan desperacji. Tylko zdegenerowany moralnie człowiek życzyłby komukolwiek, by doświadczył tego na własnej skórze. Miejmy nadzieję, że nikt nie skończy w „jeziorze ognia i siarki”, że wszyscy, oczyszczeni ze złych skłonności ogniem Ducha Świętego, zaludnimy Nowe Jeruzalem.

Piekło na ziemi
Są ludzie, którzy przeżywają piekło już za ziemskiego życia. Niektórzy w sposób niezawiniony, podobnie jak biblijny Hiob, inni na własne życzenie zatracają człowieczeństwo (por. Mt 10, 28). Również takie rozumienie piekła do mnie przemawia. Jest ono zatem stanem człowieka wewnętrznie rozdartego. Jeśli jestem wewnętrznie podzielony za życia, to z trudem przejdę do szczęśliwej wieczności, bo jest istotna ciągłość między tu i teraz, a tym, co nadchodzi. Jeśli już raz umarliśmy w wodzie chrztu świętego i narodziliśmy się na nowo w Chrystusie, to wraz ze śmiercią nie skończy się to, co nas uskrzydla, co jest szlachetne i przepełnione miłością.
Wielokrotnie dyskutowałem z osobami, które nie mogą pogodzić się z tym, że coraz mniej mówi się w Kościele o szatanie i o piekle. Nikomu nie życzą opisanych przez Dantego piekielnych okrucieństw, ale uważają, że ludzie, nie bojąc się potępienia, będą żyli na zbytnim luzie w stylu „róbta, co chceta”. Mam wtedy gotową odpowiedź: jeśli chrześcijanin chce tego, czego chce Bóg, to może robić, co chce, i raj ma zapewniony.
Jako jezuita muszę też przyznać, że w rekolekcjach ignacjańskich nie może zabraknąć rozmyślania o piekle. Ktokolwiek rozważa historię swojego grzechu, musi przyjąć, że ma do wyboru jedną z decyzji. Stanąć przed krzyżem Chrystusa, wybierając jego miłosierdzie, lub odrzucić Bożą miłość. Naszym przeznaczeniem nie jest piekło. Bóg nie odrzuca nawet największego zbrodniarza. W tym rozmyślaniu Ignacy proponuje, abyśmy oczyma wyobraźni widzieli „długość, szerokość i głębokość piekła” niesięgającą rozmiarów Bożej miłości. Ogień, który pali i spopiela, nie sięga tak daleko jak ramiona miłującego nas Chrystusa. Nawet lamenty i krzyki nie są w stanie zagłuszyć wspaniałomyślności Boga. Zaskoczeniem dla rekolektanta może być propozycja Ignacego do tak zwanego zastosowania zmysłów: „Węchem wyobraźni wąchać dym, siarkę, kał i zgniliznę […] smakiem wyobraźni smakować rzeczy gorzkich, jak łzy, smutek i robak sumienia”. To wszystko ma prowadzić do jeszcze większego umiłowania Boga.

Kaznodziejski straszak
Muszę też z pokorą przyznać, że w niedalekiej przeszłości wizja piekła była skutecznym zabiegiem kaznodziejskim, który pozwalał trzymać ludzi w ryzach moralnego życia. Kiedyś jezuici wiedli w tym prym.
W kościele przyciemniano światło, w powietrzu unosił się swąd siarki, a ksiądz na ambonie pobrzękiwał łańcuchami i mówił groźnie:
– Ci, którzy będą źle postępowali, skończą w jeziorze ognia i siarki, a tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Pewna historia opowiada o przerażonej staruszce, która na te słowa podniosła się z kościelnej ławki i zawołała:
– A co z nami, co zębów nie mamy?
Wybitny kaznodzieja, po chwili konsternacji, pospieszył z ripostą:
– Zęby będą dostarczone!
Teraz już nic jej nie przeszkodzi w podziwianiu dantejskich scen i godnym przeżywaniu piekielnych „atrakcji”.
Gdy robi się zbyt strasznie, warto czasem sięgnąć po poczucie humoru. Jezioro ognia i siarki nie jest przeznaczone dla ludzi, lecz dla diabła i jego szwadronów śmierci. Nie byłoby dobrze, aby jakikolwiek człowiek tam trafił.

[link widoczny dla zalogowanych]

Ksiądz jest katolikiem. ; )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 2:25, 08 Lis 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał napisał:
Te publikacje o piekle mnie nie przekonują.


Ok, gdy czytasz te artykuły i widzisz infernalne rozumowanie to, co twoim zdaniem jest największą słabością tych rozumowań? Czyli, co jest tym najbardziej słabym punktem, że gdyby to zakwestionować, to wywaliła by się cała reszta argumentacji?
Dostrzegasz coś takiego?

Właściwie to chyba nie bardzo mam tu "argumentację". Argumentacja jest czymś, co z założenia ma zadziałać w warstwie intelektualnej, czyli co by odwoływało się do jakichś założeń, wiedzy. Tutaj zaś od początku mamy obrazy, emocje, strach. Tu nie ma przestrzeni do intelektualnej dyskusji, tylko od początku właściwie jest coś na pograniczu manipulacji emocjami. A ja w manipulowanie z kolei nie chcę wchodzić, to nie jest mój świat.
Powiem za to, co dla mnie osobiście jest tym motywem odrzucenia owego naporu piekielności w teologii - wiara w MIŁOŚĆ BOGA. Nic mocniejszego "argumentacyjnie" od tego nie widzę.
Dodam jeszcze, że może bliżej idei argumentu (intelektualnej w stylu sugestii) dla mnie jest nieakceptacja przeze mnie owej idei sprawiedliwości, rozumianej jako (w mojej ocenie prostackie, głupie) "Bog musi koniecznie ukarać jak najsurowiej grzeszników, bo inaczej byłby niesprawiedliwy". Jeśli sprawiedliwość miałaby być argumentem za pieklem, to ja zupełnie nie widzę takiej (!) "sprawiedliwości", jako coś spełniającego wymogi sensowności pojęcia.

Katolikus napisał:
Michał napisał:
Te publikacje o piekle mnie nie przekonują.


Ok, gdy czytasz te artykuły i widzisz infernalne rozumowanie to, co twoim zdaniem jest największą słabością tych rozumowań? Czyli, co jest tym najbardziej słabym punktem, że gdyby to zakwestionować, to wywaliła by się cała reszta argumentacji?
Dostrzegasz coś takiego?
------

Na koniec wklejam rozmyślania katolickiego księdza, ale te tchną nadzieją i dobrą myślą.

Cytat:
Piekło nie jest dla ludzi

We włoskiej telewizji papież Franciszek wyraził nadzieję, że nikt z ludzi nie trafi do piekła. Nie on jedyny powiedział publicznie o chrześcijańskim pragnieniu, by piekło świeciło pustką.

Jezuicki teolog Hans Urs von Balthasar (1905–1988) napisał kiedyś, że częścią naszego chrześcijańskiego obowiązku jest mieć nadzieję, że wszyscy zostaną zbawieni, bo w innym wypadku ograniczalibyśmy Boże miłosierdzie.


Mamy ograniczenie "boskiej sprawiedliwości" ("sprawiedliwości" na sposób rozumiany przez infernistów, czyli utożsamiony z obowiązkiem surowego karania) kontra ograniczenie boskiego miłosierdzia. Co ma tu wygrywać?...
Każdy chrześcijanin chyba powinien odpowiedzieć na to pytanie OSOBIŚCIE, jakimś głębokim wniknięciem W PODSTAWOWY SENS.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 3:22, 08 Lis 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:12, 08 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Właściwie to chyba nie bardzo mam tu "argumentację". Argumentacja jest czymś, co z założenia ma zadziałać w warstwie intelektualnej, czyli co by odwoływało się do jakichś założeń, wiedzy. Tutaj zaś od początku mamy obrazy, emocje, strach. Tu nie ma przestrzeni do intelektualnej dyskusji, tylko od początku właściwie jest coś na pograniczu manipulacji emocjami. A ja w manipulowanie z kolei nie chcę wchodzić, to nie jest mój świat.


Trochę się zgodzę, a trochę nie. ; )
Tak, w wielu dodanych do tematu artykułach ​przebijają się na pierwszy plan emocje i strach, a warstwa intelektualna jest umniejszona, ale chyba nie we wszystkich. W moim przekonaniu jakieś argumenty pojawiają się i tak np. są to argumenty odnoszące się do:
- prywatnych objawień o wiecznym i bolesnym miejscu
- fragmentów z Biblii
- ciągłości nauczania o piekle przez Kościół
- poczucia sprawiedliwości, że źli ludzie (zatwardziali grzesznicy) muszą zostać ukarani, zło musi zostać pokonane i to jest słuszne
- wolności ludzkiej, która sama wybiera życie na przekór bożym prawom

Myślę, że trochę tych argumentów pojawia się, nie tylko są same emocje i strach.


Cytat:
Powiem za to, co dla mnie osobiście jest tym motywem odrzucenia owego naporu piekielności w teologii - wiara w MIŁOŚĆ BOGA. Nic mocniejszego "argumentacyjnie" od tego nie widzę.


Oczywiście Bóg kocha wszystkich, ale to człowiek odtrąca Boga i utwardza swe serce przeciwko Niemu kwestionując Jego prawa i żyjąc po swojemu, czyli grzesząc. Czy źli ludzie nie powinni zostać sprawiedliwie ukarani? Zapytają zwolennicy wiecznego cierpienia.
Np. ks. Bańka argumentuje:

Cytat:
ci, którzy świadomie i dobrowolnie odrzucili Boga, boże przykazania, byli zatwardziali w tym, co robią, oni otrzymają sprawiedliwą karę.


I wielu ludzi uważa, że to jest słuszne podejście, bo Bóg nie karze arbitralnie, ale tych, co sami odrzucili Boga i byli w tym "zatwardziali".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:25, 08 Lis 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Oczywiście Bóg kocha wszystkich, ale to człowiek odtrąca Boga i utwardza swe serce przeciwko Niemu kwestionując Jego prawa i żyjąc po swojemu, czyli grzesząc. Czy źli ludzie nie powinni zostać sprawiedliwie ukarani? Zapytają zwolennicy wiecznego cierpienia.
Np. ks. Bańka argumentuje:

Cytat:
ci, którzy świadomie i dobrowolnie odrzucili Boga, boże przykazania, byli zatwardziali w tym, co robią, oni otrzymają sprawiedliwą karę.


I wielu ludzi uważa, że to jest słuszne podejście, bo Bóg nie karze arbitralnie, ale tych, co sami odrzucili Boga i byli w tym "zatwardziali".

Sam też podobnie widzę sprawę, że na upór, zatwardziałość, nawet miłosierdzie może okazać się niewystarczające. Każdy powinien mieć prawo podjąć taką decyzję, jaką uważa za słuszną.
Choć jednak jakoś mi w tym kontekście nie bardzo pasuje sztywne ustalanie teologiczne, że po śmierci dana osoba już nic nie może zmienić w swojej ocenie rzeczywistości. Może nie należy tego odgórnie dekretować, a zwyczajnie zadać owej osobie pytanie: obstajesz dalej przy swoim? (wtedy mamy opisywaną "zatwardziałość") Ale może jednak delikwent w obliczu prawdy o sprawie, zmienia swoje poprzednie zapatrywania?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:08, 11 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Oczywiście Bóg kocha wszystkich, ale to człowiek odtrąca Boga i utwardza swe serce przeciwko Niemu kwestionując Jego prawa i żyjąc po swojemu, czyli grzesząc. Czy źli ludzie nie powinni zostać sprawiedliwie ukarani? Zapytają zwolennicy wiecznego cierpienia.
Np. ks. Bańka argumentuje:

Cytat:
ci, którzy świadomie i dobrowolnie odrzucili Boga, boże przykazania, byli zatwardziali w tym, co robią, oni otrzymają sprawiedliwą karę.


I wielu ludzi uważa, że to jest słuszne podejście, bo Bóg nie karze arbitralnie, ale tych, co sami odrzucili Boga i byli w tym "zatwardziali".

Sam też podobnie widzę sprawę, że na upór, zatwardziałość, nawet miłosierdzie może okazać się niewystarczające. Każdy powinien mieć prawo podjąć taką decyzję, jaką uważa za słuszną.
Choć jednak jakoś mi w tym kontekście nie bardzo pasuje sztywne ustalanie teologiczne, że po śmierci dana osoba już nic nie może zmienić w swojej ocenie rzeczywistości. Może nie należy tego odgórnie dekretować, a zwyczajnie zadać owej osobie pytanie: obstajesz dalej przy swoim? (wtedy mamy opisywaną "zatwardziałość") Ale może jednak delikwent w obliczu prawdy o sprawie, zmienia swoje poprzednie zapatrywania?...


A czy zgodziłbyś się z twierdzeniem, że będziemy sądzeni z miłości? Czy słowo "sądzeni" bardziej fałszuje obraz sprawy czy rozjaśnia?
Mnie wydaje się, że bardziej pasowałoby stwierdzenie, że będziemy diagnozowani na ile w sobie mamy miłości, a sądzeni to kojarzy się z rozliczeniem, decydowaniem czy zasługujemy na karę czy na uniewinnienie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:28, 11 Lis 2024    Temat postu:

Cytat:
O istocie tej kary wiecznej można na podstawie omówionych tekstów biblijnych powiedzieć z całą pewnością, że jest to utrata Boga, dobrowolnie zawiniona przez zamknięcie się na Jego miłosierne działanie.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:52, 11 Lis 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
A czy zgodziłbyś się z twierdzeniem, że będziemy sądzeni z miłości? Czy słowo "sądzeni" bardziej fałszuje obraz sprawy czy rozjaśnia?
Mnie wydaje się, że bardziej pasowałoby stwierdzenie, że będziemy diagnozowani na ile w sobie mamy miłości, a sądzeni to kojarzy się z rozliczeniem, decydowaniem czy zasługujemy na karę czy na uniewinnienie.

Pięknie to sformułowałeś! :brawo:
Właśnie o to chodzi. I rzeczywiście tu słowo "będziemy sądzeni" jest chyba użyte (ale podobnie wg mnie jest w licznych fragmentach Biblii o "sądzie" mówiących) Z BRAKU LEPSZEGO OKREŚLENIA.

W ogóle słowo "sąd" (także w wersjach i znaczeniach "sądzenie", "osąd") jest w Biblii nieraz nie do końca jednoznacznie użyte - niekiedy (w katolickich tłumaczeniach w szczególności) określenie "osądzony" zostało utożsamione z "potępiony". To samo wyrażenie jedna teologia (tłumaczenie) tłumaczy jako "będzie osądzony", a inne "będzie potępiony", a ja bym nawet dodał do listy także znaczenie "będzie ujawniona prawda, rozumiana jako odkrycie pełni okoliczności o tym człowieku - o jego działaniach i intencjach". A wszystkie te znaczenia czasem są równoważne, czasem bliskie, ale czasem też wyraźnie odmienne od siebie. Teologiczna ich interpretacja zaś może być bardzo odmienna.

PS
Zarysowany nieco wątek osądzania, oskarżania w kontekście różnych potencjalnych oskarżycieli pociągnąłem dalej trochę tu: http://www.sfinia.fora.pl/religie-i-wyznania,6/fundamentalizm-infernyzm-a-satanizm,26721.html#820191


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 18:28, 11 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:11, 11 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
A czy zgodziłbyś się z twierdzeniem, że będziemy sądzeni z miłości? Czy słowo "sądzeni" bardziej fałszuje obraz sprawy czy rozjaśnia?
Mnie wydaje się, że bardziej pasowałoby stwierdzenie, że będziemy diagnozowani na ile w sobie mamy miłości, a sądzeni to kojarzy się z rozliczeniem, decydowaniem czy zasługujemy na karę czy na uniewinnienie.

Pięknie to sformułowałeś! :brawo:
Właśnie o to chodzi. I rzeczywiście tu słowo "będziemy sądzeni" jest chyba użyte (ale podobnie wg mnie jest w licznych fragmentach Biblii o "sądzie" mówiących) Z BRAKU LEPSZEGO OKREŚLENIA.

W ogóle słowo "sąd" (także w wersjach i znaczeniach "sądzenie", "osąd") jest w Biblii nieraz nie do końca jednoznacznie użyte - niekiedy (w katolickich tłumaczeniach w szczególności) określenie "osądzony" zostało utożsamione z "potępiony". To samo wyrażenie jedna teologia (tłumaczenie) tłumaczy jako "będzie osądzony", a inne "będzie potępiony", a ja bym nawet dodał do listy także znaczenie "będzie ujawniona prawda, rozumiana jako odkrycie pełni okoliczności o tym człowieku - o jego działaniach i intencjach". A wszystkie te znaczenia czasem są równoważne, czasem bliskie, ale czasem też wyraźnie odmienne od siebie. Teologiczna ich interpretacja zaś może być bardzo odmienna.


Z drugiej strony zastanawiam się, czy sadzenie jest czymś naprawdę pejoratywnym? Przecież w naszym świecie istnieją sądy, a te mają na celu by stała się sprawiedliwość. Bóg może przecież osądzić człowieka czy ten kochał czy nie, a później wydać sprawiedliwy werdykt, na ile w tym wszystkim jest winy człowieka.
W tym rozumieniu, życie człowieka jest materiałem dowodowym, dla Boga, następnie Bóg mając pełnię okoliczności o człowieku może sprawiedliwie osądzić, co człowiekowi się należy. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:30, 11 Lis 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Z drugiej strony zastanawiam się, czy sadzenie jest czymś naprawdę pejoratywnym? Przecież w naszym świecie istnieją sądy, a te mają na celu by stała się sprawiedliwość. Bóg może przecież osądzić człowieka czy ten kochał czy nie, a później wydać sprawiedliwy werdykt, na ile w tym wszystkim jest winy człowieka.
W tym rozumieniu, życie człowieka jest materiałem dowodowym, dla Boga, następnie Bóg mając pełnię okoliczności o człowieku może sprawiedliwie osądzić, co człowiekowi się należy. :think:


Ja uważam, że niepotrzebnie się przenosi ludzkie wyobrażenia, związane z ludzkimi sądami na sąd nad życiem człowieka. Wg mnie tutaj różnice są fundamentalne, a powoływanie się na słowo "sąd" będzie często w wyjaśnianiu czyniło więcej zamętu niż coś wyjaśniało.
W szczególności jakoś w teologii nadmiernie podkreślona jest potępiająca rola sądu. Wręcz ostatecznie odnosi się wrażenie, jakby to o potępienie chodziło, jakby intencja "dowalenia człowiekowi" była celem głównym. Przecież... "nikt nie jest sprawiedliwy"...
- Ja dziś uważam, że to się nieprawidłowo rozumie. Są z takim silnym "przechyłem na potępienie" chyba w ogóle nie ma prawa być sprawiedliwym. Sąd nie powinien być sprawowany pod presją uznania winy bardziej niż usprawiedliwienia. A jest też w Bilbii mowa tych, którzy "niosą naręcza dobrych uczynków", albo którzy "będą jaśnieli jak słońce", albo którym Syn Człowieczy powie (Mt 25): "byłem głodny, a daliście mi jeść... Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!"
Jezus samo potępienie... potępia: (37) Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. (Ewangelia Łukasza 6:37)

(17) Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.(Ewangelia Jana 3:17)
(18) Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. (Ewangelia Jana 3:18)
(11) A ona odrzekła: Nikt, Panie! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz (Ewangelia Jana 8:11)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:49, 11 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ja uważam, że niepotrzebnie się przenosi ludzkie wyobrażenia, związane z ludzkimi sądami na sąd nad życiem człowieka. Wg mnie tutaj różnice są fundamentalne, a powoływanie się na słowo "sąd" będzie często w wyjaśnianiu czyniło więcej zamętu niż coś wyjaśniało.


No właśnie te fundamentalne różnice warto sobie uświadomić.
Gdy się wierzy, że Bóg będzie sądził człowieka to to już zakłada domyślnie, że Bóg jest względem człowieka "chłodnym obserwatorem", którego nie łączy żadna relacja z tym, który jest sądzony. W tej perspektywie Bóg ma po prostu ocenić czy wina jest, czy jej nie ma, a sam człowiek, jako ktoś mu bliski, go nie interesuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:43, 11 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
a ja bym nawet dodał do listy także znaczenie "będzie ujawniona prawda, rozumiana jako odkrycie pełni okoliczności o tym człowieku - o jego działaniach i intencjach".


A ujawnienie prawdy jest potrzebne, by osiągnąć jaki cel?..
Domyślam się, że nie po to Bóg pokaże prawdę człowiekowi, aby go pognębić, ale chyba po to, człowiek ma się dowiedzieć jak to z nim jest, aby dalej mógł wiedzieć, co ma w sobie do poprawy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:32, 11 Lis 2024    Temat postu:

Cytat:
Na początek jednak warto zauważyć, że nauka o piekle jest głęboko zakorzeniona w Piśmie Świętym. Sam Jezus Chrystus wielokrotnie wspominał o piekle. O wieczny potępieniu można przeczytać także w listach Pawłowych i Dziejach Apostolskich.

Dogmat o piekle wskazuje na nieskończoną miłość Boga, który daje człowiekowi całkowitą wolność i ją respektuje. Przez swoją miłość do człowieka, Bóg wynosi go poza granice właściwe stworzeniu. Jednak w swojej wolności człowiek wcale nie musi przyjmować Bożej miłości, ma możliwość ją odrzucić.

Mimo, że Bóg jest Stwórcą człowieka, to jednak nie ogranicza jego wolności. Traktuje człowieka jako osobę, która jest zdolna, by wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Choć w centrum wiary chrześcijańskiej jest Bóg, to jednak jednym z jej elementów jest również przekonanie o wielkości człowieka i jego życia. Dlatego człowiek sam może zdecydować o swoim potępieniu lub zbawieniu.

W momencie śmierci każdy człowiek stanie przed Sądem Ostatecznym. Spotkanie z Chrystusem w chwili śmierci będzie oznaczało wybór. Człowiek będzie mógł przyjąć lub odrzucić dar Bożej miłości. Ci, którzy w czasie życia na ziemi oddalili się od dobra, bardziej miłując złe uczynki, w momencie śmierci odrzucą miłość, którą obdarzył ich Pan Bóg. Tak więc, "tak" powiedziane Chrystusowi staje się niebem, natomiast odrzucenie Bożego miłosierdzia równa się piekło.

W Piśmie Świętym zostało objawione, że to sam człowiek może skazać siebie na potępienie. W momencie sądu każdy otrzyma to, czego będzie pragnął. Jednak człowiek, który zatopił się w egoizmie i odrzucił miłość, nie będzie umiał jej pragnąć przy końcu życia. "Nie dążcie do śmierci przez swe błędne życie, nie gotujcie sobie zguby własnymi rękami" – czytamy w pierwszym rozdziale Księgi Mądrości.

"Jezus Chrystus (...) na końcu wieków przyjdzie sądzić żywych i umarłych; każdemu odda według jego uczynków, zarówno odrzuconemu, jak i wybranemu. Wszyscy oni powstaną swoich własnych ciałach, które teraz mają, aby otrzymać stosownie do swoich czynów dobrych, czy złych, jedni karę wieczną z diabłem, inni zaś wiekuistą chwałę z Chrystusem" – czytamy w dokumencie Firmiter credimus z Soboru laterańskiego IV. Potwierdzenie znajdujemy w Ewangelii wg św. Mateusza, kiedy Chrystus tłumaczy przypowieść o sieci: "Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" (Mt 13, 49-50).

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:29, 11 Lis 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
a ja bym nawet dodał do listy także znaczenie "będzie ujawniona prawda, rozumiana jako odkrycie pełni okoliczności o tym człowieku - o jego działaniach i intencjach".


A ujawnienie prawdy jest potrzebne, by osiągnąć jaki cel?..
Domyślam się, że nie po to Bóg pokaże prawdę człowiekowi, aby go pognębić, ale chyba po to, człowiek ma się dowiedzieć jak to z nim jest, aby dalej mógł wiedzieć, co ma w sobie do poprawy?

Ja tak wierzę. Chodzi też o to, aby człowiek uzyskał SAMOOKREŚLENIE.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6443
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Wto 8:58, 12 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
a ja bym nawet dodał do listy także znaczenie "będzie ujawniona prawda, rozumiana jako odkrycie pełni okoliczności o tym człowieku - o jego działaniach i intencjach".


A ujawnienie prawdy jest potrzebne, by osiągnąć jaki cel?..
Domyślam się, że nie po to Bóg pokaże prawdę człowiekowi, aby go pognębić, ale chyba po to, człowiek ma się dowiedzieć jak to z nim jest, aby dalej mógł wiedzieć, co ma w sobie do poprawy?

Ja tak wierzę. Chodzi też o to, aby człowiek uzyskał SAMOOKREŚLENIE.


Jak zwykle kombinujecie chociaż w NT jest to napisane jasno, wprost:
Rz 2:
5 Oto przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia się sprawiedliwego sądu Boga, 6 który odda każdemu według uczynków jego: 7 tym, którzy przez wytrwałość w dobrych uczynkach szukają chwały, czci i nieśmiertelności - życie wieczne; 8 tym zaś, którzy są przekorni, za prawdą pójść nie chcą, a oddają się nieprawości - gniew i oburzenie. 9 Ucisk i utrapienie spadnie na każdego człowieka, który dopuszcza się zła, najpierw na Żyda, a potem na Greka. 10 Chwała zaś, cześć i pokój spotka każdego, kto czyni dobrze - najpierw Żyda, a potem Greka. 11 Albowiem u Boga nie ma względu na osobę.

Mt 5, 10:
Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre.

Mateusz w 25, 46 pisze o wiecznej karze dla grzeszników i życiu wiecznym dla "sprawiedliwych".

Nie podoba wam się to, co jest w Biblii (np. u Mateusza, gdzie Jezus nakazuje przestrzeganie Prawa Mojżesza do końca świata, M.D. czekam na odpowiedź) to sobie to przeinterpretowujecie. Tworzycie wzniosłe nadinterpretacje i potem mówicie, że Bblia zawiera głębokie myśli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin