adullam
Dołączył: 06 Kwi 2012
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:47, 10 Maj 2012 Temat postu: Pan Jezus |
|
|
Dzień dobry, jestem tu nowy i chciałbym się zadumać nad pewną refleksją.Chciałbym także poprosić o uśmiech dla Pana Jezusa.
Jeżeli Bóg z nami, któż jest przeciwko nam? Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? We wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował.Zwyciężyć utrapienie, ucisk, prześladowanie i głód, nagość. Zwyciężyć wszelkie cierpienie, wszelki ból, wszelką klęskę, każdy brak i każde upokorzenie.Zwyciężyć w końcu śmierć. Marzenie człowieka! Możliwe? Tak, możliwe. Dzięki miłości Boga.Pięknie! To jak będzie? Jak? Pasterz umrze za owce. Zamiast pokonać Zło siłą, da się zabić. A my? A nasze cierpienie, ból, klęska, potrzeby i upokorzenia? W końcu nasza śmierć? Gdzie to obiecane zwycięstwo? Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień! Gdzie to zwycięstwo? Paweł pisze: Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej, zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?!Zło może zadać cierpienie. Może nawet zabić ciało. Ale nic mu to nie da. Cierpienie to tylko środek, nie cel. Nieskuteczny. Zło nie jest w stanie nas pogrążyć. Potępić. Oddalić od Boga.Nie dzięki naszej własnej mocy. Dzięki wybraniu i usprawiedliwieniu. Dzięki mocy Boga, który pokonał śmierć na zawsze. Dzięki łasce, na którą póki żyjemy jest czas. Trudno jest uwierzyć w miłość – tę Jezusową: bezgraniczną, aż do śmierci. Trudno uwierzyć, że Bóg naprawdę ogromnie mnie kocha, że może tak kochać mnie także drugi człowiek.W moim myśleniu schodzę więc na manowce, w których na miłość trzeba sobie zasłużyć, zapracować. Wobec Boga staram się więc o nieskazitelność moralną, o bezgrzeszność, mnożę mnóstwo modlitw i nabożeństw – i dziwię się, że nie ma we mnie radości, pokoju serca.W relacji z drugim człowiekiem skupiam się na spełnianiu jego życzeń i pragnień, nie dając sobie prawa do realizacji własnych – i coraz więcej we mnie irytacji, a nie owoców Ducha Świętego.Tymczasem Jezus pokazuje mi dzisiaj, że jako Jego owca nie muszę robić nic, by On mnie kochał. Kocha mnie i troszczy się o mnie, bo jestem Jego owcą. Kocha mnie, bo mnie stworzył. Dobry pasterz nie kocha owcy dlatego, że ma gęste runo, że daje dużo mleka. Nie kocha za coś. Owca nie musi robić nic ponad to, by być owcą.Ja także nie muszę „zapracowywać” na miłość. Otrzymałam ją jako dar – i ten dar prosi tylko o jedno: bym na niego odpowiedziała miłością: wobec Boga, siebie samej, bliźniego.Jeżeli więc w moim życiu dzieje się coś, co mnie męczy, boli, niepokoi, smuci, powinnam sobie odpowiedzieć na pytanie, czy w tej sytuacji jest obecna moja miłość i jak się ona przejawia wobec wszystkich uczestniczących w niej osób.
Bo tylko ona może zbawić.
Życzę miłego czwartku i wieczoru oraz błogosławionej nocy pod opieką P. Jezusa i Maryji.
Wojciech Tomasz de Jesus.
|
|