Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Obiektywizm norm moralnych - kilka refleksji i pytań

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:16, 20 Paź 2024    Temat postu: Obiektywizm norm moralnych - kilka refleksji i pytań

Nie bardzo mam pomysł, w jakim dziale umieścić te rozważania, które sobie przygotowałem w temacie. Może bardziej by one pasowały do działu "Filozofia", ale z drugiej strony o "obiektywizmie" norm moralnych często wspominają teolodzy choćby katoliccy (choć chyba nie tylko katoliccy), więc wrzucam do działu "Katolicyzm", który pasuje tu średnio.

Pojawia się to stwierdzenie "normy moralne są obiektywne". Mi to sformułownie zdecydowanie nie pasuje od strony pojęciowej, filozoficznej. Natomiast do pewnego stopnia mogę ZAAKCEPTOWAĆ INTENCJĘ, która chyba formułującym w ten sposób pewną ideę przyświeca. Odczytuję tu bowiem intencję następującą:
Jeśli się ogłosi i twardo będzie tego broniło, że normy moralne są "obiektywne", to będzie to z pożytkiem dla edukacji etyczno - moralnej społeczeństwa, bo zapewne zablokuje różne formy relatywizowania sobie tych norm w stylu "może i coś tam ukradłem, ale czy to na pewno jest kradzież, albo czy na pewno kradzież jest złem?" :think:
Bo przecież w ten sposób relatywizując każde przykazanie, każde nawet jawnie złe zachowanie, człowiek w ostatecznym rozrachunku znosi wszelką etykę, przykazania, moralność, zastępując je własnym chciejstwem i samowolą. Więc chyba słuszne jest ogłoszenie z mocą "NORMY MORALNE SĄ OBIEKTYWNE!!!", co każdy powinien w sobie odczytać jako: nic nie pomoże relatywizowanie grzechu za pomocą jakiejś tam sofistyki. Ogłaszajmy zatem, że normy moralne są obiektywne, bo dzięki temu poprawnie edukujemy nasze społeczeństwo!!! :fight: :fight: :fight:

A ja twierdzę, że złudne jest przekonanie, iż używając tylko sformułowania "obiektywne" wobec norm moralnych, uzyskujemy jakiś efekt pozytywny w tym sensie, że bardziej skłonimy pewne skłonne do zła jednostki, aby się norm trzymały.
To i tak nie zadziała! Ci, co chcą grzeszyć, łamać normy, kłamać, kraść, krzywdzić wcale się nie przestraszą tego słowa "obiektywne" przy frazie "normy moralne", nie skłoni ich ono do poprawy swoich postaw i zachowań. Daremne są te nadzieje edukowania społeczeństwa poprzez wrzucanie dodatkowych przymiotnikow utwardzających sformułowania, ktore miałyby w założeniu naprawiać złe myślenia i emocje.
Powiedzenie złodziejowi "kradzież jest obiektywnie zła" zapewne nie skłoni tego złodzieja do zmiany profesji. Dlaczego?...
- Przedstawię tu choćby jeden prosty test odczuwania i rozumienia znaczeń pojęć. Zamieńmy w tej frazie "obiektywny" na "subiektywny", czyli na odwrotne znaczenie i wypowiedzmy teraz frazę:
Kradzież jest subiektywnie zła.
Czy "wymowa edukacyjna" tej ostatniej frazy jest aby na pewno gorsza od tej wcześniejszej?... :think: :shock:

Albo zestawię nawet te frazy razem:
1. Kradzież jest subiektywnie zła.
2. Kradzież jest obiektywnie zła.
Czy bardziej przemawia do wyobraźni ta pierwsza, czy ta druga?...

Dalej też warto rozważyć pozostałe argumenty w kwestii obiektywizmu norm moralnych. Ale to w kolejnych postach, bo na tym pierwszym zagadnieniu chyba należałoby się nieco mocniej skupić, jako że nie jest ono oczywiste.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:19, 21 Paź 2024    Temat postu:

Ja wierzę, że nasze intuicje na temat tego, co jest dobre, a co złe, nie są tylko jakąś ułudą błądzącego umysłu, tylko faktycznie pewne rzeczy są naprawdę złe i niszczące, hańbiące ludzką świadomość. Jeśli się tę obiektywność zakwestionuje to w sumie nawet koncepcji piekła i nieba nie ma jak zasadnie bronić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 4:28, 21 Paź 2024    Temat postu:

Relatywizm moralny vs absolutyzm moralny.

Wszystko się miesci w tym temacie.

Teisci są absolutystami moralnymi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:07, 21 Paź 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Ja wierzę, że nasze intuicje na temat tego, co jest dobre, a co złe, nie są tylko jakąś ułudą błądzącego umysłu, tylko faktycznie pewne rzeczy są naprawdę złe i niszczące, hańbiące ludzką świadomość. Jeśli się tę obiektywność zakwestionuje to w sumie nawet koncepcji piekła i nieba nie ma jak zasadnie bronić.


Chodzi mi chyba o coś znacząco innego, niż to, do czego zmierza Twoja sugestia. Właściwie to chodzi mi niekoniecznie o pytanie: CZY normy moralne są obiektywne, W JAKIM SENSIE O OBIEKTYWIZMIE MOŻEMY MÓWIĆ, a w jakim sensie wyjdzie z owego "obiektywizmu" mentalny gniot.
Trochę inaczej rzecz mówiąc, kontestuję podejście w stylu: normy moralne są obiektywne, a zatem obowiązują, czyli nie należy ich negować.
Co mam przeciw takiemu rozumieniu norm moralnych i obiektywizmu?...
- Przeciw mam to, że KAŻDE MYŚLENIE JEST PODWAŻANIEM I WĄTPIENIEM. Myślenie o tym, co dobre, a co złe, co moralne, a co niemoralne jest zatem też i podważaniem i wątpieniem. I jest to zarówno podważanie, jak i wątpienie ostateczne dobre!
Dlaczego podważanie i wątpienie w kontekście norm moralnych może być dobre?...
- Dlatego, że ono POZWALA USTALIĆ GRANICE, a dalej po prostu też i ZASTOSOWAĆ normę moralną.
Uważam, że upieranie się przy pewnej postaci (!) obiektywizmu norm moralnych uzyskujemy efekt dokładnie przeciwny od tego, że się owe normy w praktyce stosuje.

Żeby cokolwiek wprowadzić w życie, trzeba najpierw ustalić:
- czego się owo coś tyczy
- jak rzecz w życie wprowadzić.
Są to kwestie trochę teoretyczne, trochę praktyczne - do ich rozstrzygnięcia trzeba trochę rozumowych rozkmin, a trochę doświadczenia, prób, czasem błędów po drodze. Ostatecznie wprowadzimy owo coś (zapostulowane) w życie wtedy, gdy sobie ułożymy, jak owa norma miałaby działać w przypadkach życiowych A, B, C, D...
Dotyczy to mocno właśnie norm moralnych, które odnoszą się do sytuacji, które w życiu jako trzeba przecież rozpoznać. A zrobimy to, pytając o GRANICĘ STOSOWALNOŚCI NORMY, o to KIEDY JEST SENS ją stosować, a kiedy już umysł podpowiada nam, że to będzie anachronizm.
Nawet w Biblii mamy przykłady norm, których dzisiaj się nie stosuje - św. Paweł np. zalecał daleko posuniętą podległość kobiet swoim mężom, czego zdecydowana większość współczesnych chrześcijan nie uznaje.
Traktowanie norm moralnych jako obiektywne ma wg mnie negatywny wpływ na tę refleksję PO CO właściwie dana norma moralna jest. Jest, bo jest?...
Normą moralną dla niej samej było u Żydów świętowanie szabatu. Jezus występował przeciwko takiemu przesadzonemu, często absurdalnemu (absolutnemu, "obiektywnemu"...) potraktowaniu tej normy. (I dodał: To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. - Ewangelia Marka 2:27)

Ta refleksja, PO CO SĄ NORMY MORALNE?. jest wg mnie ważna dla SENSU STOSOWANIA tych norm. Nie stosujemy norm moralnych "bo są obiektywne, więc się je stosuje", ale w większości przypadków z konkretnym celem. I rzeczywiście normy moralne tylko wtedy zyskują sens, jeśli wiodą do jakiegoś dalszego celu niż tylko "mam zastosować normę moralną, bo została mi nakazana". Człowiek, który pyta "a właściwie to dlaczego i po co mam daną normę mi przedstawioną stosować?" wg mnie słusznie czyni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:59, 22 Paź 2024    Temat postu:

W temacie obok "piekło po katolicku" napisałeś: "obiektywnie" (w znaczeniu: niezależnie od czyjegoś pragnienia, czy woli)

Kiedy obiektywiści moralni mówią, że normy moralne są obiektywne to nie chodzi im o to, że są niezrozumiałe, czy nie powinniśmy zastanowić się, kiedy stosują się w życiu, tylko właśnie znaczy to to, że coś jest złe niezależnie od czyjegoś pragnienia, chciejstwa, woli.
Np. obiektywną normą moralną jest "nie cudzołóż", czyli cudzołóstwo jest złe niezależnie od tego, co sobie ktoś na ten temat pomyśli.
A jeśli mamy totalny relatywizm to w sumie "wszystko pływa".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:28, 23 Paź 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
W temacie obok "piekło po katolicku" napisałeś: "obiektywnie" (w znaczeniu: niezależnie od czyjegoś pragnienia, czy woli)

Kiedy obiektywiści moralni mówią, że normy moralne są obiektywne to nie chodzi im o to, że są niezrozumiałe, czy nie powinniśmy zastanowić się, kiedy stosują się w życiu, tylko właśnie znaczy to to, że coś jest złe niezależnie od czyjegoś pragnienia, chciejstwa, woli.
Np. obiektywną normą moralną jest "nie cudzołóż", czyli cudzołóstwo jest złe niezależnie od tego, co sobie ktoś na ten temat pomyśli.
A jeśli mamy totalny relatywizm to w sumie "wszystko pływa".


Co to jest cudzołóstwo katolikusie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:57, 23 Paź 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
W temacie obok "piekło po katolicku" napisałeś: "obiektywnie" (w znaczeniu: niezależnie od czyjegoś pragnienia, czy woli)

Kiedy obiektywiści moralni mówią, że normy moralne są obiektywne to nie chodzi im o to, że są niezrozumiałe, czy nie powinniśmy zastanowić się, kiedy stosują się w życiu, tylko właśnie znaczy to to, że coś jest złe niezależnie od czyjegoś pragnienia, chciejstwa, woli.
Np. obiektywną normą moralną jest "nie cudzołóż", czyli cudzołóstwo jest złe niezależnie od tego, co sobie ktoś na ten temat pomyśli.
A jeśli mamy totalny relatywizm to w sumie "wszystko pływa".

Ale ja uważam, że właśnie jedno jest z drugim związane. Jeśli zastanawiamy się nad tym, co dana norma moralna znaczy, to będziemy sobie stawiali pytania typu: czy dany zbiór okoliczności składający się na jakąś sytuację podpada pod ową normę, czy nie. Może podpadać, może nie podpadać...
A skoro to my, swoim umysłem to próbujemy ustalić, to znaczy, że ten obiektywizm - niezależność od umysłu został podważony.
Zwracam też uwagę na to, że normy moralne nie są typu prawa fizyki, gdzie (tu też bywają drobne problemy, ale jednak na mniejszą skalę) jednak wiadomo, skąd - dokąd mamy zakres danej wartości, czy prawa. Normy moralne są formułowane intuicyjnie. Mamy zatem pytania typu: nieoddanie przez pół roku komuś pożyczonej książki jest już w jakimś minimalnym stopniu "kradzieżą"?...
Jeśli bowiem tak właśnie jest, że dodatkową UMOWĄ, czy intuicyjnym doprecyzowaniem określamy, co jest "kradzieżą", a co nie, to też nie możemy powiedzieć, iż norma "nie kradnij" jest w pełni "obiektywna". Ona przecież wynika z okoliczności, które dodatkowo organizuje sobie umysł.
Czy kradzież zawsze jest złem?...
- Też chyba nie. Kradzież nie jest "obiektywnie" zła, bo np. gdybyśmy ukradli sznur (niedoszłemu dzięki tej kradzieży) samobójcy, a potem jeszcze pomogli jakoś znaleźć temu samobójcy ścieżkę wyjścia z jego życiowych problemów, to owa kradzież okaże się czymś zdecydowanie dobrym.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 10:30, 23 Paź 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:56, 23 Paź 2024    Temat postu:

Według mnie stwierdzenie "normy moralne są obiektywne" jest nieprecyzyjne, wręcz mylące. W istocie (patrząc na intencję, która się okazuje w dalszej rozmowie), formułującym taką frazę zwykle chodzi o myśl: nie należy przestrzegania norm moralnych pod byle pretekstem sobie odpuszczać, nie przyjmujemy tłumaczeń typu "ukradłem, ale czy tak na pewno kradzież jest zła, bo ja tu mam swoje osobiste powody i już". Czyli chodzi w intencji o to, aby nie było łatwych wykrętów.
Jednak uważam, że powyższą myśl można wyrazić już konkretnie, a nie nazywając owe normy "obiektywnymi". Bo w innym, chyba bardziej domyślnym znaczeniu pojęcia obiektywizmu kwestie moralne nie są i nie mogą być obiektywne, ponieważ zależą one właśnie silnie od subiektywnych aspektów ludzkiej natury - tego, jak odczuwamy świat, jakie obyczaje panują w danej społeczności, na co się umówiliśmy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:05, 25 Paź 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
W temacie obok "piekło po katolicku" napisałeś: "obiektywnie" (w znaczeniu: niezależnie od czyjegoś pragnienia, czy woli)

Kiedy obiektywiści moralni mówią, że normy moralne są obiektywne to nie chodzi im o to, że są niezrozumiałe, czy nie powinniśmy zastanowić się, kiedy stosują się w życiu, tylko właśnie znaczy to to, że coś jest złe niezależnie od czyjegoś pragnienia, chciejstwa, woli.
Np. obiektywną normą moralną jest "nie cudzołóż", czyli cudzołóstwo jest złe niezależnie od tego, co sobie ktoś na ten temat pomyśli.
A jeśli mamy totalny relatywizm to w sumie "wszystko pływa".

Ale ja uważam, że właśnie jedno jest z drugim związane. Jeśli zastanawiamy się nad tym, co dana norma moralna znaczy, to będziemy sobie stawiali pytania typu: czy dany zbiór okoliczności składający się na jakąś sytuację podpada pod ową normę, czy nie. Może podpadać, może nie podpadać...
A skoro to my, swoim umysłem to próbujemy ustalić, to znaczy, że ten obiektywizm - niezależność od umysłu został podważony.
Zwracam też uwagę na to, że normy moralne nie są typu prawa fizyki, gdzie (tu też bywają drobne problemy, ale jednak na mniejszą skalę) jednak wiadomo, skąd - dokąd mamy zakres danej wartości, czy prawa. Normy moralne są formułowane intuicyjnie. Mamy zatem pytania typu: nieoddanie przez pół roku komuś pożyczonej książki jest już w jakimś minimalnym stopniu "kradzieżą"?...
Jeśli bowiem tak właśnie jest, że dodatkową UMOWĄ, czy intuicyjnym doprecyzowaniem określamy, co jest "kradzieżą", a co nie, to też nie możemy powiedzieć, iż norma "nie kradnij" jest w pełni "obiektywna". Ona przecież wynika z okoliczności, które dodatkowo organizuje sobie umysł.
Czy kradzież zawsze jest złem?...
- Też chyba nie. Kradzież nie jest "obiektywnie" zła, bo np. gdybyśmy ukradli sznur (niedoszłemu dzięki tej kradzieży) samobójcy, a potem jeszcze pomogli jakoś znaleźć temu samobójcy ścieżkę wyjścia z jego życiowych problemów, to owa kradzież okaże się czymś zdecydowanie dobrym.


Ok, to skoro uważasz, że prawdy moralne są względne i zależne od świadomości jednostki, jeżeli każdy człowiek musi sam zdecydować, co będzie dla niego dobrem, a co złem to proszę odpowiedz mi na takie pytanie:

Czy żyją obecnie na świecie ludzie, którzy robią coś, co twoim zdaniem, robić nie powinni - bez względu na to, jakie są ich osobiste przekonania na temat zasadności ich postępowania?

Jeśli odpowiesz "tak", to chyba znaczyłoby, że wierzysz w istnienie pewnej rzeczywistości moralnej, nie definiowanej indywidualnie, której każdy człowiek powinien się podporządkować bez względu na to, co czuje lub myśli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:20, 25 Paź 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Ok, to skoro uważasz, że prawdy moralne są względne i zależne od świadomości jednostki, jeżeli każdy człowiek musi sam zdecydować, co będzie dla niego dobrem, a co złem to proszę odpowiedz mi na takie pytanie:

Czy żyją obecnie na świecie ludzie, którzy robią coś, co twoim zdaniem, robić nie powinni - bez względu na to, jakie są ich osobiste przekonania na temat zasadności ich postępowania?

Jeśli odpowiesz "tak", to chyba znaczyłoby, że wierzysz w istnienie pewnej rzeczywistości moralnej, nie definiowanej indywidualnie, której każdy człowiek powinien się podporządkować bez względu na to, co czuje lub myśli.

Tu widać pewien rodzaj nieporozumienia. Jest w tym chyba moja wina, bo nie wytłumaczyłem pewnego niuansu w rozumowaniu, który ostatecznie powoduje, że na koniec argumentacji mamy daleko posunięty rozjazd wizji sprawy.

Może zacznę od odpowiedzi na pytanie, które podkolorowałem w cytacie. Zacznę tak, bo tu jest prosto - moja odpowiedź brzmi: TAK.
Niestety, dalej będą już schody... :(
Bo tak jak ja widzę sprawy, mamy problem z określeniem związku pomiędzy moją odpowiedzią "tak", a tezą: wierzysz w istnienie pewnej rzeczywistości moralnej, nie definiowanej indywidualnie, której każdy człowiek powinien się podporządkować bez względu na to, co czuje lub myśli.
Problem ten polega na tym, że ja po drodze pomiędzy uznaniem czegoś za obiektywne, a uznaniem czegoś jako subiektywne, widzę jeszcze jeden poziom INTERSUBIEKTYWNY.
I ja nie dochodzę do poziomu obiektywnego, tylko grzęznę z wnioskowaniem właśnie na tym intersubiektywnym poziomie, gdzie u mnie jest praktycznie wszystko.
Może na tym na razie przerwę. Mogę pociągnąć rozważania dalej, ale dopiero wtedy, jak ewentualnie postawisz jakieś pytanie, bo może już dla Ciebie teraz wszystko jest jasne, a ja wtedy nie będę musiał się wysilać. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:45, 25 Paź 2024    Temat postu:

Dobra odpowiedzią i przyczynkiem do dalszej dyskusji może być pojęcie tabu.
Łatwo zauważyć że tabu bywa wspólne dla wielu kultur i religii.

Tabu spaja społeczność. Jednak dziś zauważamy dążenie do detabuizacji. Przejawia się ono np. w dziedzinach takich jak seks i fizjologia.
Przykłady mamy w więzieniu. Natomiast w działach DR obowiązują ookreślone "zasady moralne" nawet niektórych tematów nie można poruszać. Przykładem jest cudzołóstwo. Nie wolno także tam podawać ewidentnych przykładów z życia codziennego (Kurski).

Tu niezwykle ciekawy artykuł o tym.

Ilustracje językowe znajdziemy w naszym forumowym więzieniu.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:17, 25 Paź 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Ok, to skoro uważasz, że prawdy moralne są względne i zależne od świadomości jednostki, jeżeli każdy człowiek musi sam zdecydować, co będzie dla niego dobrem, a co złem to proszę odpowiedz mi na takie pytanie:

Czy żyją obecnie na świecie ludzie, którzy robią coś, co twoim zdaniem, robić nie powinni - bez względu na to, jakie są ich osobiste przekonania na temat zasadności ich postępowania?

Jeśli odpowiesz "tak", to chyba znaczyłoby, że wierzysz w istnienie pewnej rzeczywistości moralnej, nie definiowanej indywidualnie, której każdy człowiek powinien się podporządkować bez względu na to, co czuje lub myśli.

Tu widać pewien rodzaj nieporozumienia. Jest w tym chyba moja wina, bo nie wytłumaczyłem pewnego niuansu w rozumowaniu, który ostatecznie powoduje, że na koniec argumentacji mamy daleko posunięty rozjazd wizji sprawy.

Może zacznę od odpowiedzi na pytanie, które podkolorowałem w cytacie. Zacznę tak, bo tu jest prosto - moja odpowiedź brzmi: TAK.
Niestety, dalej będą już schody... :(
Bo tak jak ja widzę sprawy, mamy problem z określeniem związku pomiędzy moją odpowiedzią "tak", a tezą: wierzysz w istnienie pewnej rzeczywistości moralnej, nie definiowanej indywidualnie, której każdy człowiek powinien się podporządkować bez względu na to, co czuje lub myśli.
Problem ten polega na tym, że ja po drodze pomiędzy uznaniem czegoś za obiektywne, a uznaniem czegoś jako subiektywne, widzę jeszcze jeden poziom INTERSUBIEKTYWNY.
I ja nie dochodzę do poziomu obiektywnego, tylko grzęznę z wnioskowaniem właśnie na tym intersubiektywnym poziomie, gdzie u mnie jest praktycznie wszystko.
Może na tym na razie przerwę. Mogę pociągnąć rozważania dalej, ale dopiero wtedy, jak ewentualnie postawisz jakieś pytanie, bo może już dla Ciebie teraz wszystko jest jasne, a ja wtedy nie będę musiał się wysilać. :)


Coś mi świta, ale..
Muszę się z tym jeszcze przespać, a więc idę spać.
Choć kusi mnie, by postawić takie pytanie:
A gdybyś był odizolowany od ludzi (np. umieszczono, by cię na księżycu), i nie mógłbyś się z nimi komunikować, uzgadniać żadnych pojęć, intuicji itd., ale mógłbyś ich obserwować i stwierdzilbyś (w oparciu o własny namysł z nikim nie uzgadniany), że "o jakiś człowiek, który zrobił czyn x wobec drugiej osoby, który to czyn, jest czymś strasznym, godnym potępienia, odrzucenia, powinien bezwzględnie tego nie robić bezwzględu na to, co on sobie uważa", to czy jednak nie oznaczałoby to, że zakładasz istnienie pewnej obiektywnej rzeczywistości moralnej?..

Ale nie wiem, czy moje pytanie jest właściwe, bo nie jestem pewny, czy dobrze rozumiem "intersubiektywny". Dlatego nie stawiam tego pytania, tylko się zastanawiam czy to pytanie jest dobre. Jeśli nie, to napisz mi proszę, że jest ono bezsensowne w kontekście tej dyskusji, a ja będę myślał dalej, a ty nie będziesz musiał się wysilać. :) ;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 6:51, 25 Paź 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Ok, to skoro uważasz, że prawdy moralne są względne i zależne od świadomości jednostki, jeżeli każdy człowiek musi sam zdecydować, co będzie dla niego dobrem, a co złem to proszę odpowiedz mi na takie pytanie:

Czy żyją obecnie na świecie ludzie, którzy robią coś, co twoim zdaniem, robić nie powinni - bez względu na to, jakie są ich osobiste przekonania na temat zasadności ich postępowania?

Jeśli odpowiesz "tak", to chyba znaczyłoby, że wierzysz w istnienie pewnej rzeczywistości moralnej, nie definiowanej indywidualnie, której każdy człowiek powinien się podporządkować bez względu na to, co czuje lub myśli.

Tu widać pewien rodzaj nieporozumienia. Jest w tym chyba moja wina, bo nie wytłumaczyłem pewnego niuansu w rozumowaniu, który ostatecznie powoduje, że na koniec argumentacji mamy daleko posunięty rozjazd wizji sprawy.

Może zacznę od odpowiedzi na pytanie, które podkolorowałem w cytacie. Zacznę tak, bo tu jest prosto - moja odpowiedź brzmi: TAK.
Niestety, dalej będą już schody... :(
Bo tak jak ja widzę sprawy, mamy problem z określeniem związku pomiędzy moją odpowiedzią "tak", a tezą: wierzysz w istnienie pewnej rzeczywistości moralnej, nie definiowanej indywidualnie, której każdy człowiek powinien się podporządkować bez względu na to, co czuje lub myśli.
Problem ten polega na tym, że ja po drodze pomiędzy uznaniem czegoś za obiektywne, a uznaniem czegoś jako subiektywne, widzę jeszcze jeden poziom INTERSUBIEKTYWNY.
I ja nie dochodzę do poziomu obiektywnego, tylko grzęznę z wnioskowaniem właśnie na tym intersubiektywnym poziomie, gdzie u mnie jest praktycznie wszystko.
Może na tym na razie przerwę. Mogę pociągnąć rozważania dalej, ale dopiero wtedy, jak ewentualnie postawisz jakieś pytanie, bo może już dla Ciebie teraz wszystko jest jasne, a ja wtedy nie będę musiał się wysilać. :)


Coś mi świta, ale..
Muszę się z tym jeszcze przespać, a więc idę spać.
Choć kusi mnie, by postawić takie pytanie:
A gdybyś był odizolowany od ludzi (np. umieszczono, by cię na księżycu), i nie mógłbyś się z nimi komunikować, uzgadniać żadnych pojęć, intuicji itd., ale mógłbyś ich obserwować i stwierdzilbyś (w oparciu o własny namysł z nikim nie uzgadniany), że "o jakiś człowiek, który zrobił czyn x wobec drugiej osoby, który to czyn, jest czymś strasznym, godnym potępienia, odrzucenia, powinien bezwzględnie tego nie robić bezwzględu na to, co on sobie uważa", to czy jednak nie oznaczałoby to, że zakładasz istnienie pewnej obiektywnej rzeczywistości moralnej?..

Średnio mi pasuje nazwanie tego stanu rzeczywistości moralnej "obiektywną". Oczywiście będę przekonany, że czyn jest godny potępienia, że to jest zlo, którego znaczenie w jakimś stopniu "obowiązuje". Ale owo obowiązywanie przecież jest jakąś pochodną odczuć ludzi. Gdyby owe odczucia się zmieniły - np. gdyby okazało się, że skrzywdzony poniżeniem go czlowiek zaakceptował tę formę potraktowania i teraz chce jej, to zmieniłoby się też to, jak traktujemy całą sytuację.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Pią 7:52, 25 Paź 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:

A gdybyś był odizolowany od ludzi (np. umieszczono, by cię na księżycu), i nie mógłbyś się z nimi komunikować, uzgadniać żadnych pojęć, intuicji itd., ale mógłbyś ich obserwować i stwierdzilbyś (w oparciu o własny namysł z nikim nie uzgadniany), że "o jakiś człowiek, który zrobił czyn x wobec drugiej osoby, który to czyn, jest czymś strasznym, godnym potępienia, odrzucenia, powinien bezwzględnie tego nie robić bezwzględu na to, co on sobie uważa", to czy jednak nie oznaczałoby to, że zakładasz istnienie pewnej obiektywnej rzeczywistości moralnej?..

Pytanie nie do mnie ale się wypowiem.
W twoim eksperymencie myślowym stwierdzam (dokonuję osądu moralnego) że czyjś czyn jest zły i to miałoby oznaczać, że zakładam "istnienie pewnej obiektywnej rzeczywistości moralnej"? Ocenianie nie wynika z takiego założenia. Dajemy sobie prawo oceny nie zastanawiając się, czy je mamy i nie sądzę, żebym to zrobił będąc na Księżycu, gdzie nie mógłbym tego z nikim uzgadniać. Oceny dokonałbym na bazie tego co mi wpojono, jak mnie wychowano oraz na bazie wrodzonych (prawdopodobnie takie istnieją) norm moralnych. Fakt dokonywania ocen moralnych w twojej hipotetyznej sytuacji nie musiałby wynikać (i pewnie by nie wynikał) z przyjmowania zalożenia o istnieniu obiektywnej rzeczywistości moralnej.

Czy istnieje obiektywna rzeczywistość moralna? Jeżeli przez to rozumieć, że rzeczywistość ma naturę sprzyjającą określonym zachowaniom (które oceniamy jako moralne) to według mnie tak jest, przy czym jest to kwestia bardzo złożona. W jednej sytuacji i środowisku określone zachowania będzie skuteczne ewolucyjnie, w innym nie, ale mimo to da się chyba dla gatunku ludzkiego określić zachowania ogólnie rzecz biorąc sprzyjające sukcesowi ewolucyjnemu i dlatego dość powszechnie przyjmuje się pewne zachowania jako moralne, a inne jako niemoralne. Trudno powiedzieć na ile jest to wyewoluowane (ale w jakimś stopniu chyba jest), a na ile wykoncypowane i jako skuteczne dla społecznego życia uczone następnych pokoleń, ale badania pokazują, że generalnie ludzie podzielają pewne wartości bez względu na pochodzenie, wychowanie, religię itd. Cechy dziedziczymy dziedzicząc geny i memy. Zachowania, które z nich wynikają są oceniane przez zeczywistość w ten sposob, że nośnik genów i memów ma potomstwo, któremu je przekazuje albo nie ma. Jak nie ma, to geny i memy zanikają. Z tego wynika, że środowisko faworyzuje pewne zachowania. To jest proces zlożony, niejednorodny, ale z niego jednak wyłoniła się ludzka moralność jako skuteczny sposob istnienia jako gatunku, co by wskazywalo na istnienie - w pewnym sensie - obiektywnej rzeczywistości moralnej rozumianej tak, że rzeczywistość, w której żyjemy ma naturę sprzyjającą określonej moralności. Oczywiście bez trudu można wskazać sytuacje, w których skuteczne jest zachowanie niemoralne, ale mi chodzi o suma sumarum historii gatunku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin