Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Niewysluchana modlitwa...
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gdzie jesteś BOŻE?
Gość






PostWysłany: Nie 0:13, 14 Sty 2007    Temat postu:

Witam,

Pozwolicie, że podzielę się swoim problem:

-mam pragnienie, to modlę się jak tylko umiem do Boga (w końcu mu ufam)
-czekam na rezultat
-moja cierpliwość, nad którą staram się zapanować, zaczyna zanikać (nie ma rezultatu...?)
-refleksja: dlaczego tak mnie nie chce słuchać, przecież mnie kocha? czyżby moja wina?
-rozwiązanie refleksji: skoro jest Bóg, a nie widzę rezultatu, to musi być moja wina
-staram się modlić dalej, wciąż nie widzę rezultatów, irytacja coraz większa
-refleksja: może ta poprzednia refleksja była do niczego (kochającego Boga nie ma)?
-rozwiązanie refleksji: aaa, zaufam mu, widocznie nie jestem wystarczająco pokorny (szczerze: dla Ciebie cierpię, w Twoje imię, boś Ty źródło wszelkiego dobra i szczęścia? nic dobrego nie może się stać, jak nie przez Ciebie (!), obiecałeś spełnić moje prośby)
-rezultatu wciąż brak, zagłębiam się w biblii
-refleksja: ależ ze mnie grzesznik niewierny i niecierpliwy i niewytrwały, przecież błogosławiony ten, który jak najmniej potrzebuje, w dodatku podobno nie wiem o co proszę... (!)
-rozwiązanie: wiem! nie będę Go już prosił o nic, to wtedy będę szczęśliwy. Wow! Wysławiajmy Jego imię! (okresowe poczucie spełnienia, oświecenie)
-czas upływa, dziękuję cały czas Bogu za ten dar... trudności z samego początku wydały się ustąpić z powodu euforii...
-problemy przychodzą na nowo, załamanie nerwowe
-refleksja: dlaczego Boże? prosiłem Cię o dar głoszenia Twojej miłości, prosiłem cię o poprawę zdrowia, lepszą sprawność umysłową i koncentrację; w Twoim imieniu miał przeze mnie mówić Duch Święty??
-ZAWIODŁEŚ MNIE! doprowadziłeś do smutku, ale nie mam i tak do Ciebie żalu; przynajmniej staram się; wejrzyj w moje serce, zobacz jak bardzo pragnę Twojej obecności! czymże zgrzeszyłem? szczerze Cię przeprosiłem, spowiedź tylko doprowadziła do przekonania, że księża to zwykli ludzie bez charyzmatów; staram się kochać innych ludzi, ci jednak za mną nie przepadają; nie obrażam się na nich, bo wiem, że byłaby to konsekwencja niewypełniania twoich przykazań...
-ale co tam! podobno nic nie zastąpi modlitwy z Tobą, tylko Ty mi zostałeś...
-modlę się...
-modlę się...
-smucę się...
-staram się zrozumieć, o co Ci chodzi...
-proszę Cię, abyć powiedział coś, dał mi znak...
-to o co mogę prosić??
-depresja nasila się...
-gorszy stan psychofizyczny niż przed zainteresowaniem Twoją nauką...
-patrzę na ludzi dokoła; wydają się być szczęśliwsi, a nie przywiązują takiej wagi do tej "drogi do szczęścia" (a już w szczęściu, choć z upadkami); czy to iluzja?
To jakie jest to to dobro, czym jest zło, które jest dobre??
-staram się zaradzić mojemu przygnębieniu... pytam ludzi... odpowiedzi nie znajduję...
CZY TAK MIAŁO BYĆ? PO CO MI TWOJE NAUKI?
- zdaję sobie sprawę, że tyle zdrowia straciłem, poświęcając się Tobie? kim JA jestem? a Twój plan? czyli nic nie mogę... robisz co chesz... niby robię co chcę...
- wybieram: CHCĘ BYĆ SZCZĘŚLIWY (w końcu każdy tego chce, nieprawdaż??)
- a Twoja wola się staje: szczęśliwi złodzieje, psychopatyczni mordercy, cudzołożnicy - wszyscy czerpią radość, której JEDYNYM źródłem jesteś TY
-widocznie bardziej kochacz inne grzeszne dzieci ;(
- ślepy jestem, czemu nie chcesz mi wskazać czego nie widzę? czy to nie ty przywracasz wzroku niewidomym?


Więc kochany Boże... Jestem człowiekem, póki co nie chcę Ciebie, bo szczęścia mi nie przynosisz (kościół, jako instytucja to już w ogóle). Czekam aż zmienisz się, niezmienny, w prawdziwie kochającego ojca, który przynajmniej raz spełniłby moją prośbę. Spotkamy się może kiedyś.
Wygnany, osamotniony,
TWÓJ SYN


bez Ciebie czerpię radość... dziwną satysfakcję... ehh...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
trochę podłamany
Gość






PostWysłany: Nie 15:49, 14 Sty 2007    Temat postu:

Mi to zajeżdża chorobą psychiczną, widać czasem jednak religia faktycznie robi ludziom w głowie spustoszenie :|
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:44, 14 Sty 2007    Temat postu:

gosc pytajacy 'gdzie jesteś BOŻE?' napisał:
-mam pragnienie, to modlę się jak tylko umiem do Boga (w końcu mu ufam)
-czekam na rezultat

Jak sie ma pragnienie, to trzeba nie tylko modlic sie i czekac na rezultat, lecz przede wszystkim DZIALAC SWOIMI SILAMI. Ale to chyba oczywiste, wiec domyslam sie, ze mowisz tu tylko o jakichs szczegolnych sytuacjach. O jakich?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
no gdzie?
Gość






PostWysłany: Nie 20:17, 14 Sty 2007    Temat postu:

Witam :fight: (nie woojuj tak za bardzo :P)
wujzboj napisał:

lecz przede wszystkim DZIALAC SWOIMI SILAMI.


Oczywiście, że swoimi, bo czyimi? Pewnie miałeś na myśli szukanie innego rozwiązania niż w modlitwie (dlaczego??). Myślę, że moje powody nie są błahe jak kupno rowerka czy innej pierdółki. Chodzi mi tu o mentalne zaburzenia typu problemy z koncentracją, niezwykle wkurzający odruch wymiotny przy jakichkolwiek wystąpieniach publicznych i cała reszta różnych intencji. Psycholog, jakieś leki przeciwnerwowe, rozkurczające -nie pomaga (to nie lepiej nie modlić się, a od razu przechodzić do czynu?; i znowu nie widze celu modlitwy). Kogo tu winić? Pewnie rodziców za ich nieumiejętne wychowywanie mnie w dzieciństwie (jakaś fobia). No cóż, widocznie wrodzone choroby są efektem "wypełnienia spraw" kochającego Boga. To pewnie On też jest w pewnym sensie upośledzony, wie o tym i chce się ze mną tym obrzydlistwem podzielić?
Chciałem głównie moim postem zwrócić uwagę na bezcelowość i sprzeczność modlitwy z moimi oczekiwaniami.
Jaki jest jej cel? Wydaje mi się, że powinna prowadzić do głębszego poznania siebie i dodania siły, która niesie szczęście z kontaktu z Bogiem i prowadzi do szerzenia magicznej M, i oczywiście otrzymania tego, o co proszę. Jeśli taka jest wola Boga, to... już się boję z Nim żyć gdzieś "tam". Cóż za paradkos- modlisz się szczerze o cokolwiek... nic ... robisz co umiesz... nic ... prosisz o wskazanie jakiegokolwiek obiektu modłów... nic. Pewnie, ktoś powie - trzeba umieć słuchać "głosu" serca czy Boga. A ja przecież z jakiegoś źródła wiem, że jak się nie umie, to trzeba prosić, nie?
I co mam zamiast szczęścia z błogosławionego myślenia o Trójce? Załamanie nerwowe, łączone z chorą pokorą, której się pozbywam stopniowo (o dziwo przez to czuję się o niebo lepiej) (!). Myślisz o Bogu - depresja. Co za paradoks. To taki jest BÓG=OJCIEC=dobro=szczęście???

Zdrowie Wam i dzieciom w szpitalach :serce: :gitara:
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:28, 14 Sty 2007    Temat postu:

Moze zacznijmy od ustalenia, czy to zalamanie nerwowe jest skutkiem modlitwy, czy tez skutkiem problemow zdrowotnych, ktore nie chca ustapic pomimo ponawianych prob leczenia?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gdzie?
Gość






PostWysłany: Nie 20:48, 14 Sty 2007    Temat postu:

załamanie nerwowe skutkiem modlitwy, inne problemy swoją drogą
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:53, 14 Sty 2007    Temat postu:

W sumie chodzi wiec o: "czemu Bóg mnie nie uzdrawia"?

Pytanie jest stare jak świat, Księga Hioba nie wzięła się znikąd. Myślisz, że warto się tu zastanowić nad Księgą Hioba, czy tez raczej uważasz, że to już byłby odlot w przeciwna stronę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 0:30, 15 Sty 2007    Temat postu:

Jeśli chodzi o księgę Hioba, to od dawna stawiałem siebie na jego pozycji. Napisałem, że od tej nadmiernej pokory szału dostaję. Postać utożsamiająca się z Hiobem jest obarczoną winą, a St. Anger domaga się sprawiedliwości. Podobno jesteś opinii, że Bóg nie gniewa się (to po co o tym pisze), lecz chce nauczyć dzieci czym jest zło. Tymi, którzy naprawdę się gniewają, jesteśmy my. Słuchaj, Bóg karze Hioba za jego grzechy. Oczywiście Bóg celowo zesłał je na niego, bo miał taki "psikus". (heyy man!)
-------------------------
1. Dlaczego zesłał na człowieka pobożnego, który NIE GRZESZYŁ, sytuację prowadzącą do grzechu i wielkiego cierpienia?
2. Dlaczego osoba wystrzegająca się zła, świadomie wielbiąca swego Pana i znająca konsekwencje swoich czynów, została UKARANA (testowana)!?? Jeśli Bóg testuje, to nie jest wina człowieka, tylko niedowierzającego człowiekowi Boga.
3. Czy ja muszę cierpieć za grzechy innych, bo jeśli ktoś zgrzeszy, to wina jest wszystkich, a "kochający" Bóg sprawiedliwie każe sprzątać WSZYSTKIM dzieciom? Chce, aby każdy zaznał cierpienia jakie człowiek uczynił.
O, i tu jest najlepsze:
a) Dopusza, by człowiek robił cokolwiek, nawet najbardziej perfidne zło.
b) Następnie TO ZŁO zsyła na niewinnych, bo muszą wiedzieć jak smakuje (sprawiedliwość musi być, a jak)
PS ewentualnie raz na jakiś czas się zlituje (no klękajcie narody)
-------------------------

Dobra, i tak np. w księdze tej Bóg poucza w czasie snu (mnie nie). Co więcej, podobno zna występki grzeszników, których "...nocą niszczy i miażdży. Chłoszcze ich jako grzeszników, na miejscu zewsząd widocznym za to, że odeszli od Niego, ze dróg Jego wszystkich nie strzegli. Z ich winy Go doszedł krzyk biednych, a On słucha wołania ubogich".
Podobnie mówi Sofar w 3 mowie.

No powiedz, Wuju, jak to się ma do tego tekstu:

"Jest myśl, co mnie tak przeraża, że drżę na całym ciele: Czemuż to żyją grzesznicy? Wiekowi są i potężni. Trwałe jest u nich potomstwo i dano oglądać im wnuki. Ich domy sa bezpieczne, bez strachu, gdyż nie sięga ich Boża rózga. Ich buhaj jest zawsze płodny, krowa im rodzi, nie roni. Swych chłopców puszczają jak owce: niech dzieci biegają radośnie, chwytają za miecz i harfę i tańczą do wtóru piszczałki. Pędzą swe dni w dobrobycie, w spokoju zstępują do Szeolu. "oddal sie - mówili do Boga - nie chcemy znać Twoich dróg. Po cóż służyć Wszechmogącemu? Co da nam modlitwa do Niego? Czyż w ich rękach nie ma szczęścia, choć ich myśli od Niego daleko?..."

Czyżby Hiobowi się wydawało, że niegodziwcy są szczęśliwi?? A może Bóg czeka na koniec, bo chce perfidnie pokazać swoją potęgę. Jeżeli ma zesłać na mnie plagę na samym koncu, to niech tak będzie. Podniosę wtedy na duchu, cierpiących w tym samym czasie, innych grzeszników. W końcu ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi. Nie ma się o co martwić. Przy okazji korzystam ze swej marnej inteligencji do obliczenia, że jeśli będę się cieszył życiem bez Boga i tak go prędzej czy później poznam, pocierpię sobie może wtedy po śmierci. A w przeciwnym przypadku zyskam jedno życie w szczęściu gratis, nieprawdaż? Przecież Bóg mnie kocha i nie będzię pałał zemstą?

...
"Mój sługa, Hiob, będzie się za was (jego przyjaciół) modlił. Ze względu na niego nic złego wam nie zrobię, choć nie mówiliście prawdy o Mnie, jak sługa mój Hiob"

Hmm, czyżby Bóg nie wybrał nikogo, by się za mnie modlił? Może intencje ludzi dobrej woli wybawiły Hitlera od winy. Tylko Bóg wie.

Pewnie się zbytnio pysznię... no cóż, drugiej metody próbowałem...
A tak swoją drogą, to wkurza mnie też i to całe rozmyślanie. Po prostu najlepiej nie przykładać zbytniej wagi do modlitwy i tyle.

O, właśnie przewróciłem na psalm 73:
"Zagadka powodzenia grzeszników"

"Toteż ich naszyjnikiem jest pycha, a przemoc szatą, co ich odziewa. Ich nieprawość pochodzi z nieczułości, złe zamysły nurtują ich serca. Szydzą i mówią złośliwie, butnie grożą uciskiem...";
"...Bo oto giną ci, którzy od Ciebie odstępują, Ty gubisz wszystkich, co łamią wiarę wobec Ciebie. Mnie zaś dobrze jest być blisko Boga, w Panu wybrałem sobie schronienie, by opowiadać wszystkie Jego dzieła.

Kiedy ten siódemkowy licznik przebaczeń wybija? :(
Nie ma co, strata nerwów na te wywody i prośby... idę dreptać w przyszłość z uśmiechem na twarzy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:30, 16 Sty 2007    Temat postu:

Ponieważ rozmowa zapowiada się NAPRAWDĘ ciekawie, to proponowałbym, by ja przenieść do jednego z regularnych działów. Konkretnie, do Katolicyzmu (jeśli jesteś katolikiem) lub do Religii (jeśli nie jesteś katolikiem). Co ty na to? (Musiałbyś się zarejestrować, ale to mały wysiłek.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 13:48, 16 Sty 2007    Temat postu:

OK, zarejestrowałem się. Jak znajdę trochę czasu, to postaram się co nieco odpowiedzieć.
Do katolicyzmu niech leci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:59, 27 Sty 2007    Temat postu:

Na poczatek wypadnie mi przeprosic za przerwe dluzsza, niz planowana. I jeszcze teraz do tego dochodzi cala masa sfinskiich zaleglosci, ktore sie w miedzyczasie porobily... Ale dosc marudzenia. Do roboty.

Cyryl napisał:
Bóg karze Hioba za jego grzechy. Oczywiście Bóg celowo zesłał je na niego, bo miał taki "psikus".

Nie, Bog w ogole nie karze Hioba; co wiecej, Hiob jest prawy. Bog pozwala, by Hioba dotknely nieszczescia dlatego, ze jest to niezbedne do wykazania demonowi nieslusznosci jego przypuszczenia o nieuniknionej slabosci i niewiernosci ludzkiej natury. Bog wykazuje OGROMNE ZAUFANIE Hiobowi, powierzajac mu do spelnienia misje, z ktorej ten w ogole nie zdaje sobie sprawy i ktorej niejeden by nie podolal.

Spojrz na Ksiege Hioba z tej perspektywy. Mozemy to zrobic wspolnie. OK?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:10, 29 Sty 2007    Temat postu:

Cyryl napisał:
Bóg karze Hioba za jego grzechy. Oczywiście Bóg celowo zesłał je na niego, bo miał taki "psikus".


No jasne... Bóg nie karze Hioba za jego grzechy. Skąd mi to do głowy przyszło ;P ;P

wujzboj napisał:
Bog pozwala, by Hioba dotknely nieszczescia dlatego, ze jest to niezbedne do wykazania demonowi nieslusznosci jego przypuszczenia o nieuniknionej slabosci i niewiernosci ludzkiej natury. Bog wykazuje OGROMNE ZAUFANIE Hiobowi, powierzajac mu do spelnienia misje, z ktorej ten w ogole nie zdaje sobie sprawy i ktorej niejeden by nie podolal.


OK. Załóżmy, że Bóg jest tak dobry, że chce aby nawet demon zrozumiał swoje złe postępowanie. Przypuśćmy, że wszyscy ludzie są słabi i niewierni. Z tego co napisałeś wynika, że każdy ma swoją misję do przejścia i jedni cierpią mniej (bo nie są w stanie znieść większego cierpienia), a drudzy więcej. Skoro ci prawi i jednocześnie słabi nie muszą tego piekła przechodzić aby dostać się do nieba, to dlaczego niektórzy muszą? A jeśli tak nie jest, to można przypuszczać, że każdy będzie w taki sam sposób testowany (chociażby i prawy człowiek, jak np. Hiob).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:09, 01 Lut 2007    Temat postu:

Cyryl napisał:
Skoro ci prawi i jednocześnie słabi nie muszą tego piekła przechodzić aby dostać się do nieba, to dlaczego niektórzy muszą?

Bo kazdy z nas jest inny. Kto jest slaby i takiemu zadaniu nie podola, temu Bog takiego zadania nie powierzy. Bog wie, kogo moze obdarzyc zaufaniem - i jesli juz obdarza, to sie NIE MYLI. Tak, jak to bylo w przypadku Hioba. Hiob nie wiedzial, ze podola. BOG WIEDZIAL.

Cyryl napisał:
w taki sam sposób testowany

To nie jest udzial w tescie, Cyrylu. To jest wklad w zbawienie innych. To jest udzial we wspolnym zyciu, podczas ktorego pomagamy sobie wzajemnie. Silniejsi pomagaja slabszym.

W przypadku Hioba tym slabszym, ktory potrzebowal pomocy, byl demon... Bog wiedzial, ze Hiob mogl tej pomocy udzielic.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 12:46, 02 Lut 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Bo kazdy z nas jest inny. Kto jest slaby i takiemu zadaniu nie podola, temu Bog takiego zadania nie powierzy.


Twierdzisz, że każdy podoła, bo Bóg to sprawdził. To czemu zrobił ze mnie takiego wytrzymałego, skoro innie nie muszą cierpieć, a będą na swój sposób nieskończenie szczęśliwi w niebie?

wujzboj napisał:
To nie jest udzial w tescie, Cyrylu. To jest wklad w zbawienie innych.


No jest to również test sprawdzający, czy jesteśmy już gotowi dostąpić zbawienia. Chyba nie sądzisz, że ktoś wejdzie do Królestwa, jeśli nie będzie miał niezłomnej wiary? A co biedne owieczki mają do powiedzenia, jeśli nie mogą już więcej patrzeć na potworne, otaczające innych, zło? Czy Bóg wpuści je do nieba, a tym wytrzymałym wciąż każe znosić męczarnie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:30, 05 Lut 2007    Temat postu:

Cyryl napisał:
czemu zrobił ze mnie takiego wytrzymałego, skoro innie nie muszą cierpieć, a będą na swój sposób nieskończenie szczęśliwi w niebie?

Ludzie sa rozni. A kazdy przyszedl na ten swiat obdarzony takimi "talentami", jakie jego niepowtarzalna indywidualnosc potrzebuje do tego, by z pobytu na tym swiecie moc odniesc maksymalna korzysc.

Zaryzykowalbym twierdzenie, ze Bog wyslal ciebie na swiat takiego wytrzymalego, bo w przeciwnym wypadku musialby zrezygnowac z tworzenia ciebie w ogole.

wuj napisał:
To nie jest udzial w tescie, Cyrylu. To jest wklad w zbawienie innych.
Cyryl napisał:
No jest to również test sprawdzający, czy jesteśmy już gotowi dostąpić zbawienia.

Jesli juz, to jest to test, ktorym ty sprawdzasz siebie, a nie Bog sprawdza ciebie. Ale nie i tak nazywalbym tego testem. Mowilbym raczej o takim przezyciu zycia, by potem moc spojrzec wstecz z maksymalna satysfakcja ze swojego dziela.

Cyryl napisał:
Chyba nie sądzisz, że ktoś wejdzie do Królestwa, jeśli nie będzie miał niezłomnej wiary?

Pojecia nie mam. O tym, kogo mozna wpuscic, wie Bog. Prawde mowiac, przypuszczam, ze liczy sie przede wszystkim szczera wola calkowitego zaufania Bogu.

Cyryl napisał:
A co biedne owieczki mają do powiedzenia, jeśli nie mogą już więcej patrzeć na potworne, otaczające innych, zło? Czy Bóg wpuści je do nieba, a tym wytrzymałym wciąż każe znosić męczarnie
?
Patrzysz na Boga jak na samowolnego sedziego. Tymczasem Bozy wyrok w twojej sprawie jest dokladnie taki, jaki ty bys wydal, gdybys znal wszystkie aspekty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 15:47, 06 Lut 2007    Temat postu:

Dobra Wuju. Twoja argumentacja nie przemawia do mojego sumienia. Według mnie najrozsądniejszym rozwiązaniem jest robić, a nie prosić. Dlatego nie widzę w moim przypadku większego sensu modlitwy.
To tyle z mojej strony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:07, 08 Lut 2007    Temat postu:

Nie widze sprzecznosci pomiedzy "robic" i "prosic". A ty?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 19:12, 08 Lut 2007    Temat postu:

Ja nie proszę dla zasady. Ja proszę, żeby osiągnąć zamierzony cel.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:49, 08 Lut 2007    Temat postu:

Jezus modlil sie mowiac: "Ojcze, jesli chcesz, oddal ten kielich ode mnie; wszakze nie moja, lecz Twoja wola niech sie stanie" (Luk. 22:42). A w modlitwie Ojcze Nasz powtarzasz: "Badz wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi,... ale nas zbaw ode zlego. Bo Twoje jest Krolestwo, i potega, i chwala na wieki wiekow".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
REGMEN




Dołączył: 09 Gru 2005
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 21:05, 08 Lut 2007    Temat postu:

Cyrylu znam ludzi, którzy modlą się wówczas, kiedy im strach zagląda w oczy...Czy w Twoim przypadku nie jest podobnie???

Pozdrawiam,
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 22:47, 08 Lut 2007    Temat postu:

Rozumiem, czyli sprowadzacie modlitwę tylko do sposobu radzenia sobie ze strachem, bądź "wyjścia awaryjnego" w ekstremalnie stresujących przypadkach. Równie dobrze mogę iść do psychologa po poradę co wtedy robić.
Chyba chodzi o to, żeby dojść do wniosku, że tak naprawdę modlitwa w "takiej formie" nie jest człowiekowi potrzebna, bo i tak nie moja wola się stanie :fuj:.
REGMENIE, w moim przypadku nie jest podobnie, nie powiedziałbym, że strach zagląda mi w oczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:34, 08 Lut 2007    Temat postu:

"Panie, spraw, by Twoja wola stalą się moja wola, kiedykolwiek będzie taka Twoja wola".

Cyrylu, to, gdybys znal wszystkie aspekty sprawy, niewatpliwie wybralbys zgodnie z tym, co Bog uwaza za stosowne. Nie wiesz jednak nawet, dlaczego twoje losy ukladaja sie tak, nie inaczej. Moze dlatego, ze twoja choroba wspomaga kogos innego (patrz Ksiega Hioba)? A moze dlatego, ze sam potrzebujesz udowodnic sobie, ze potrafisz sobie z nia poradzic?

Modlac sie o zdrowie, wyrazasz swoja wole wyzdrowienia. To trywialne, lecz wazne stwierdzenie. Wrocmy na przyklad myslami do Hioba. Czy gdyby Hiob w koncu machnal na wszystko reka i staral sie bez buntu poddac sie swojemu losowi, to jego wiernosc Bogu bylaby bardziej, czy mniej przekonujaca? A gdyby Jezus nie przezywal samotnej tragedii nocy w Ogrodzie Oliwnym, lecz spokojnie i z ufnoscia poszedl spac wiedzac, co oczekuje go jutro, to jego ofiara bylaby bardziej, czy mniej przekonujaca?

Mysle, ze modlic sie trzeba zarowno o zdrowie jak i o umiejetnosc wykorzystania choroby dla dobrych celow.

A leczyc sie trzeba NIEZALEZNIE od modlitwy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 8:35, 09 Lut 2007    Temat postu:

Cytat:
Cyrylu, to, gdybys znal wszystkie aspekty sprawy,niewatpliwie wybralbys zgodnie z tym, co Bog uwaza za stosowne.


Ale przecież w każdym przypadku chyba wykonuje się nie moja wola?
Wiele zamierzeń jest w sercu człowieka, lecz wola Pana się ziści. (Pro 19:21)

Cytat:
Nie wiesz jednak nawet, dlaczego twoje losy ukladaja sie tak, nie inaczej. Moze dlatego, ze twoja choroba wspomaga kogos innego (patrz Ksiega Hioba)? A moze dlatego, ze sam potrzebujesz udowodnic sobie, ze potrafisz sobie z nia poradzic?


Nie wiem, nawet cokolwiek bym robił, moje losy potoczyłyby się "tak, nie inaczej". Pomijając ten charakteryzujący się cierpieniem "indywidualizm", mogę szukać innych skuteczniejszych rozwiązań, które nie prowadziłyby do żalu, a pozwoliły udowodnić, że nie muszę cierpieć (modląc się). Nie potrzebuję sprawdzać czy potrafię sobie poradzić z jakąś trudną sytuacją, po prostu nie biorę się za nią. Równie dobrze mógłbym zostać ascetą, co nie wydaje mi się rozsądne. Bóg podobno wie, kiedy ma zesłać na mnie cierpienie, ale to tylko w zbawiennym celu.

Cytat:
Czy gdyby Hiob w koncu machnal na wszystko reka i staral sie bez buntu poddac sie swojemu losowi, to jego wiernosc Bogu bylaby bardziej, czy mniej przekonujaca?


Hmm, może i tak, ale Wuju sam napisałeś, że nie wierność jest najważniejsza, lecz szczera wola.

Cytat:
A gdyby Jezus nie przezywal samotnej tragedii nocy w Ogrodzie Oliwnym, lecz spokojnie i z ufnoscia poszedl spac wiedzac, co oczekuje go jutro, to jego ofiara bylaby bardziej, czy mniej przekonujaca?


Ani tak, ani tak. Jego ofiara mogłaby być jeszcze bardziej przekonywująca. Tak na marginesie to dla mnie poprzez modlitwę w Ogrodzie Oliwnym jest mniej przekonywująca.

Cytat:
Mysle, ze modlic sie trzeba zarowno o zdrowie jak i o umiejetnosc wykorzystania choroby dla dobrych celow.

A leczyc sie trzeba NIEZALEZNIE od modlitwy.


Święta racja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
REGMEN




Dołączył: 09 Gru 2005
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 17:31, 09 Lut 2007    Temat postu:

Cyryl napisał
Cytat:
REGMENIE, w moim przypadku nie jest podobnie, nie powiedziałbym, że strach zagląda mi w oczy.


Oczywiście Cyrylu Twoja modlitwa może mieć charakter dziękczynny i nic więcej.
Ale cel modlitwy jakby na to nie patrzeć zawsze jakiś jest...
Cyrylu akt Twojego zawierzenia się Bogu poprzez modlitwę jest Tobie dobrze znany czy tylko tak po omacku do Boga w modlitwie zmierzasz?


Regmen
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 19:50, 09 Lut 2007    Temat postu:

REGMEN napisał:
Cyrylu akt Twojego zawierzenia się Bogu poprzez modlitwę jest Tobie dobrze znany czy tylko tak po omacku do Boga w modlitwie zmierzasz?


Nie rozumiem co masz na myśli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin