Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Katolicyzm integrystyczny, a liberalny, poszukujący..

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:01, 21 Mar 2025    Temat postu: Katolicyzm integrystyczny, a liberalny, poszukujący..

Taki ogólny tytuł (może ktoś ma pomysł, by to lepiej zatytułować?).

Zapowiada się za kilka dni strajk kobiet w Kościele.
Szczegóły:
[link widoczny dla zalogowanych]
oraz tu:
[link widoczny dla zalogowanych]

I z tego powodu znowu powstaje napięcie wśród katolików. Spór jest pomiędzy frakcją ortodoksyjną, a tą liberalną(?).

Strona ortodoksyjna (w tym świeckie kobiety) przekonuje, że problemu raczej nie ma. Drzwi kościoła są dla kobiet otwarte - mogą być lektorami, animatorami, prowadzić rekolekcje, studiować teologię i zostawać teolożkami. W Kościele naprawdę podkreśla się wyjątkową rolę kobiet i dlatego wiele katolickich pań w ogóle "nie czuje" problemu (wiem to z obserwowanych dyskusji). Ta protestująca część i popierająca protest, uważa, że prawa są w Kościele dla kobiet ustanowione, ale nie są respektowane. Jak nie są respektowane?
Kobiety teolożki mają gorsze wynagrodzenie od duchownych choć wiedzą, myśleniem i erudycją nie tylko nie odstają, ale spokojnie można założyć, że wielu księży teologów przewyższają. Dalej, w różnych diecezjach póki co nie zostanie kobieta akolitką, w większości parafii tejże diecezji nie zostanie nawet ministrantką. Nie zapominajmy też o tym, że kobietom w Kościele nie wolno odprawiać mszy, nie mogą być wyświęcane.
Tych problemów jest napewno dużo więcej i pewnie są one bardzo dotkliwe dla wielu kobiet.

Jak z waszego doświadczenia ocenianie mentalność duchowieństwa? Czy myślicie, że protest kobiet jest zasadny?


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pią 19:08, 21 Mar 2025, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:18, 21 Mar 2025    Temat postu:

A może należałoby postawić pytanie, po co zmieniać coś, co od setek lat dobrze funkcjonuje? Chodzi o ten wyraźny podział ról, zarówno w życiu świeckim, jak i w Kościele. Kościół staje się coraz bardziej liberalny, czy to na dłuższą metę nie jest niebezpieczne? Może w dobie kryzysu wiary i wartości w ogóle powinniśmy wracać do źródeł i z tych źródeł czerpać, a nie na siłę wprowadzać coś nowego, bo ktoś czuje się niedoceniony czy wykluczony?..
:think:


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pią 19:19, 21 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6219
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:38, 21 Mar 2025    Temat postu:

Powrót do źródeł to byłaby przyspieszona agonia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:39, 21 Mar 2025    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Powrót do źródeł to byłaby przyspieszona agonia.


..Kościoła sklerykalizowanego, nieczułego i ukrywającego swoje problemy. A być może pojawiłby się Kościół wiary.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6219
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:01, 22 Mar 2025    Temat postu:

Którego targetem jest przeciętny człowiek współczesny?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:08, 22 Mar 2025    Temat postu: Re: Katolicyzm integrystyczny, a liberalny, poszukujący..

Katolikus napisał:
Nie zapominajmy też o tym, że kobietom w Kościele nie wolno odprawiać mszy, nie mogą być wyświęcane.
Tych problemów jest napewno dużo więcej i pewnie są one bardzo dotkliwe dla wielu kobiet.

Jak z waszego doświadczenia ocenianie mentalność duchowieństwa? Czy myślicie, że protest kobiet jest zasadny?

Mi problem szerszego udziału kobiet w liturgii wydaje się dużo mniejszego kalibru niż kwestie o wiele bardziej fundamentalne, dotyczące podstawowego pytania o kształt wiary religijnej: czy wyznajemy Boga w trybie rygoru i posłuszeństwa, czy też wyznajemy Go w szczerości i duchowych poszukiwaniach?
Nie da się być szczerym i jednocześnie skupiać na posłuszeństwie autorytetom, dlatego że to są dokładnie sprzeczne z zasady postawy, bazujące na przeciwnych kierunkach mentalnego "spojrzenia".
Poszukując duchowo, będziemy wpatrywali się mentalnie w stany naszej psychiki, w to jaką postać przyjęło nasze sumienie, będziemy używali samokrytycyzmu, który konfrontuje pewien ewangeliczny ideał duchowości z tym, co w życiu osiągnęliśmy, jak się zachowywaliśmy, bo się stało z naszej przyczyny dobrego, albo i złego.
Stawiając na piedestale posłuszeństwo, człowiek automatycznie co chwila utrąca, blokuje te rozpoznania, które powstają spontanicznie i szczerze, bo w tej opcji źródłem sensu, poprawności, dobra jest autorytet - coś innego, niż sam umysł i odczuwanie, coś, czemu umysł i odczuwanie miałoby się podporządkować.
Nie da się dwom panom służyć, bo każde najdrobniejsze pytanie "a co dalej z bieżącym problemem robić?", choć i tak zawsze powstaje w warstwie osobistej, spontanicznej, przy podejści integrystycznym miałoby być (na nie wiadomo jakiej zasadzie) oddane posłuszeństwu, scedowane na konto zewnętrznej władzy. Umysł w integryzmi funkcjonuje zatem w nieustannym zaprzeczeniu, nieustannie jest poddawany problemowi:
dostrzegłeś coś w życiu?... - To teraz oddaj to dostrzeżenie autorytarnemu rozstrzygnięciu, które ma pochodzić nie z twojemu umysłu!
To by mogło (hipotetycznie) zadziałać, gdyby umysł miał funkcję podłączenia się do jakiegoś urządzenia, które z autorytetem wchodzi w interakcję i zsyła umysłowi rozwiązanie każdego najmniejszego dylematu, przed jakim człowiek stanął. Ale nie ma takiej funkcji, co oznacza, że człowiek DE FACTO, I TAK I TAK SAM, SWOIM UMYSŁEM ROZSTRZYGA. Umysł i tak zrobi to sam, BO NIE MA BEZPOŚREDNIEGO DOSTĘPU DO ZEWNĘTRZNYCH ŹRÓDEŁ ROZSTRZYGANIA.

To, że w życiu posłusznym autorytetom być można, to ściema, oszukiwanie się! Każdy problem życiowy, religijny, teologiczny i tak sobie musi rozstrzygnąć sam człowiek. To, że owo rozstrzygnięcie powstanie u niektórych na bazie jakiej frazy doktrynalnej, zmienia tylko to, że przesuwa priorytety w tym (własnym!) rozstrzyganiu, a często też wprowadza do tego rozstrzygania atmosferę niepewności, zalęknienia, sprzeczności wewnętrznej, związanej z problem czy to ja sam decyduję, czy nie ja...
Żadna doktrynalna fraza nie posiada tego stopnia jednoznaczności, aby była w stanie być obsłużona (zastosowana w życiu) tak sama w sobie, literalnie. I tak, nawet przy najsilniejszej intencji posłuszeństwa, to osobisty umysł człowieka musi zadecydować, jak ewentualnie sens doktryny powiązać z sytuacją stworzoną w unikalny sposób przez życie. Integryzm zatem postuluje coś niespełnialnego - posłuszeństwo, którego nie ma jak realnie wykonać (bez użycia swojego rozumu), czym jednocześnie blokuje wyznawcom drogę osobistego rozwoju (stawiając ogólnie podstawowe wymaganie życia w sprzeczności), czym ideowo niejako niweczy podstawowe powołanie człowieka, powód, dla którego dostaliśmy od Boga dar zaistnienia na Ziemi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:49, 22 Mar 2025    Temat postu:

Bardzo podoba mi się ta twoja refleksja. :brawo:

Michał Dyszyński napisał:
Mi problem szerszego udziału kobiet w liturgii wydaje się dużo mniejszego kalibru niż kwestie o wiele bardziej fundamentalne, dotyczące podstawowego pytania o kształt wiary religijnej: czy wyznajemy Boga w trybie rygoru i posłuszeństwa, czy też wyznajemy Go w szczerości i duchowych poszukiwaniach?


Bardzo ciekawe i dobre pytanie. Spróbuję je powiązać z problemem wyświęcania kobiet.
Strona ortodoksyjna, integrystyczna, przekonuje, że człowiek coraz bardziej chce stawać się Bogiem na ziemi i to jest niewłaściwe. Skąd takie przekonanie? Ano stąd, że podważa się prawdy i zasady ustanowione przez Jezusa. Służenie przy ołtarzu powinniśmy - wg strony integrystycznej - zostawić ministrantom i szafarzom. W pierwotnym zamyśle te obowiązki zostały przydzielone mężczyznom. Jezus do grona apostołów nie włączył żadnej kobiety, a przecież mógł, bo i tak był dość rewolucyjny w swoim postępowaniu. Tak więc strona ortodoksyjna postuluje, że zmiany w Kościele są ok, ale tylko te ludzkie, a nie te ustanowione przez Jezusa (a więc zasady z założenia boskie). A to chyba właśnie sugeruje to o czym piszesz, że niektórzy wierzą w Boga, który ściśle, jednoznacznie coś ustanowił i domaga się maksymalnej wierności tym zasadom. Czy to jest pierwotny zamysł Boga? Moim zdaniem nie.
Nawet najważniejsze przykazanie Jezusa, odnośnie miłości podlega różnym dyskusjom i zastanowieniom. Jezus nie zostawił nam ścisłych notatek, jak interpretować wszystkie Jego słowa, choć pewnie strona integrystyczna odpowie, że to autorytety są od wyjaśniania i dochodzenia do prawdziwego przekazu..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:56, 22 Mar 2025    Temat postu:

Wstawię sobie w tym temacie dwa linki związane z tematem wątku. Wstawię sobie, aby ich ''nie zgubić", aby mieć je "pod ręką", bo są ciekawe.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:11, 22 Mar 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Bardzo podoba mi się ta twoja refleksja. :brawo:

Michał Dyszyński napisał:
Mi problem szerszego udziału kobiet w liturgii wydaje się dużo mniejszego kalibru niż kwestie o wiele bardziej fundamentalne, dotyczące podstawowego pytania o kształt wiary religijnej: czy wyznajemy Boga w trybie rygoru i posłuszeństwa, czy też wyznajemy Go w szczerości i duchowych poszukiwaniach?


Bardzo ciekawe i dobre pytanie. Spróbuję je powiązać z problemem wyświęcania kobiet.
Strona ortodoksyjna, integrystyczna, przekonuje, że człowiek coraz bardziej chce stawać się Bogiem na ziemi i to jest niewłaściwe. Skąd takie przekonanie? Ano stąd, że podważa się prawdy i zasady ustanowione przez Jezusa. Służenie przy ołtarzu powinniśmy - wg strony integrystycznej - zostawić ministrantom i szafarzom. W pierwotnym zamyśle te obowiązki zostały przydzielone mężczyznom. Jezus do grona apostołów nie włączył żadnej kobiety, a przecież mógł, bo i tak był dość rewolucyjny w swoim postępowaniu. Tak więc strona ortodoksyjna postuluje, że zmiany w Kościele są ok, ale tylko te ludzkie, a nie te ustanowione przez Jezusa (a więc zasady z założenia boskie). A to chyba właśnie sugeruje to o czym piszesz, że niektórzy wierzą w Boga, który ściśle, jednoznacznie coś ustanowił i domaga się maksymalnej wierności tym zasadom. Czy to jest pierwotny zamysł Boga? Moim zdaniem nie.
Nawet najważniejsze przykazanie Jezusa, odnośnie miłości podlega różnym dyskusjom i zastanowieniom. Jezus nie zostawił nam ścisłych notatek, jak interpretować wszystkie Jego słowa, choć pewnie strona integrystyczna odpowie, że to autorytety są od wyjaśniania i dochodzenia do prawdziwego przekazu..

Jezus tak naprawdę wcale nie nakazał apostołom sprawowania jakiejś liturgii. Ani kobietom, ani mężczyznom nie nakazał odprawiania mszy. To pojawiło się później, trochę jako rozwinięcie łamania się chlebem i picia z kielicha na pamiątkę męki Pańskiej, a trochę jak efekt rozwoju religijności w stronę rytualną. To, że w opisach Ewangelicznych wysyłał Jezus uczniów - mężczyzn wynikało raczej z tego, że kobiet by nie słuchano, więc nie miało to sensu praktycznego, aby kobiety czynić nauczycielkami ludów. Jezus jednak nie sformułował też zakazu w tym względzie dla kobiet.
Tu oczywiście można zadać pytanie, jak ten fakt potraktować? - czy na zasadzie "wszystko, co nie jest zakazane, jest dozwolone", czy też na zasadzie "wszystko, co nie jawnie nakazane, należy traktować jako zakazane". Ale wtedy też chyba brak jawnego wskazania Jezusa, aby np. odprawiać mszę, czy inne zbiorowe modły pod przewodnictwem kapłana też padłyby ofiarą takiej interpretacji (bo ten cytat "gdzie dwóch albo trzech modli się w imię moje, tam ja jestem pośród nich" w ogóle nie wspomina o tym, że w modlitwie miałby być jakiś przywódca - lider, kapłan). Tak więc to nie jest tak, że sama ewangelia jakoś wyraźnie mężczyzn traktuje w sposób uprzywilejowany, lecz to później tak sobie to zinterpretowano, więc powoływanie się tu na Ewangelię jest niezasadne.
Jest co prawda dość negatywny (może nawet poniżająćy) stosunek do kobiet w listach Pawła. Ale też nie ma stąd wyraźnego wniosku, iż należy przenosić to konkretne jego ustosunkowanie się do roli kobiet na rozwój form i funkcji liturgicznych. Można to tak sobie zinterpretować, ale można mieć interpretację inną. Bo literalnie (!) nie ma nic w Biblii na ten temat napisane.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:00, 22 Mar 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Bardzo podoba mi się ta twoja refleksja. :brawo:

Michał Dyszyński napisał:
Mi problem szerszego udziału kobiet w liturgii wydaje się dużo mniejszego kalibru niż kwestie o wiele bardziej fundamentalne, dotyczące podstawowego pytania o kształt wiary religijnej: czy wyznajemy Boga w trybie rygoru i posłuszeństwa, czy też wyznajemy Go w szczerości i duchowych poszukiwaniach?


Bardzo ciekawe i dobre pytanie. Spróbuję je powiązać z problemem wyświęcania kobiet.
Strona ortodoksyjna, integrystyczna, przekonuje, że człowiek coraz bardziej chce stawać się Bogiem na ziemi i to jest niewłaściwe. Skąd takie przekonanie? Ano stąd, że podważa się prawdy i zasady ustanowione przez Jezusa. Służenie przy ołtarzu powinniśmy - wg strony integrystycznej - zostawić ministrantom i szafarzom. W pierwotnym zamyśle te obowiązki zostały przydzielone mężczyznom. Jezus do grona apostołów nie włączył żadnej kobiety, a przecież mógł, bo i tak był dość rewolucyjny w swoim postępowaniu. Tak więc strona ortodoksyjna postuluje, że zmiany w Kościele są ok, ale tylko te ludzkie, a nie te ustanowione przez Jezusa (a więc zasady z założenia boskie). A to chyba właśnie sugeruje to o czym piszesz, że niektórzy wierzą w Boga, który ściśle, jednoznacznie coś ustanowił i domaga się maksymalnej wierności tym zasadom. Czy to jest pierwotny zamysł Boga? Moim zdaniem nie.
Nawet najważniejsze przykazanie Jezusa, odnośnie miłości podlega różnym dyskusjom i zastanowieniom. Jezus nie zostawił nam ścisłych notatek, jak interpretować wszystkie Jego słowa, choć pewnie strona integrystyczna odpowie, że to autorytety są od wyjaśniania i dochodzenia do prawdziwego przekazu..

Jezus tak naprawdę wcale nie nakazał apostołom sprawowania jakiejś liturgii. Ani kobietom, ani mężczyznom nie nakazał odprawiania mszy. To pojawiło się później, trochę jako rozwinięcie łamania się chlebem i picia z kielicha na pamiątkę męki Pańskiej, a trochę jak efekt rozwoju religijności w stronę rytualną. To, że w opisach Ewangelicznych wysyłał Jezus uczniów - mężczyzn wynikało raczej z tego, że kobiet by nie słuchano, więc nie miało to sensu praktycznego, aby kobiety czynić nauczycielkami ludów. Jezus jednak nie sformułował też zakazu w tym względzie dla kobiet.
Tu oczywiście można zadać pytanie, jak ten fakt potraktować? - czy na zasadzie "wszystko, co nie jest zakazane, jest dozwolone", czy też na zasadzie "wszystko, co nie jawnie nakazane, należy traktować jako zakazane". Ale wtedy też chyba brak jawnego wskazania Jezusa, aby np. odprawiać mszę, czy inne zbiorowe modły pod przewodnictwem kapłana też padłyby ofiarą takiej interpretacji (bo ten cytat "gdzie dwóch albo trzech modli się w imię moje, tam ja jestem pośród nich" w ogóle nie wspomina o tym, że w modlitwie miałby być jakiś przywódca - lider, kapłan). Tak więc to nie jest tak, że sama ewangelia jakoś wyraźnie mężczyzn traktuje w sposób uprzywilejowany, lecz to później tak sobie to zinterpretowano, więc powoływanie się tu na Ewangelię jest niezasadne.
Jest co prawda dość negatywny (może nawet poniżająćy) stosunek do kobiet w listach Pawła. Ale też nie ma stąd wyraźnego wniosku, iż należy przenosić to konkretne jego ustosunkowanie się do roli kobiet na rozwój form i funkcji liturgicznych. Można to tak sobie zinterpretować, ale można mieć interpretację inną. Bo literalnie (!) nie ma nic w Biblii na ten temat napisane.


Ojciec Jacek Salij OP w wyżej zalinkowanym artykule tak argumentuje:
Cytat:
Zapytajmy teraz, dlaczego do kapłaństwa powoływani są tylko mężczyźni. Zacznijmy od paru uwag porządkujących. W naszym pytaniu chodzi, rzecz jasna, o kapłaństwo służebne, hierarchiczne, udzielane poprzez odrębny sakrament, które sprawowane jest zwłaszcza poprzez odprawianie Mszy świętej i udzielanie sakramentu pokuty. Bo co do kapłaństwa „królewskiego”, które uzdalnia do składania samym swoim sposobem życia ofiar miłych Bogu (1 P 2,5.9), do jego wypełniania powołani są wszyscy ochrzczeni — i ochrzczone kobiety nieraz to kapłaństwo realizują głębiej i bardziej autentycznie niż ochrzczeni mężczyźni (księży i biskupów nie wyłączając).

Ustosunkujmy się jeszcze do argumentu, że Pan Jezus dlatego nie powołał do grona apostołów żadnej kobiety, bo ówczesna mentalność by tego nie zniosła. Otóż nie da się ukryć, że argument ten przesycony jest niedopuszczalną arogancją wobec Pana Jezusa. „Powołując samych mężczyzn na swych apostołów — zauważa Jan Paweł II we wspomnianym już liście apostolskim na temat godności kobiety — Chrystus uczynił to w sposób całkowicie wolny i suwerenny. Uczynił to z taką samą wolnością, z jaką w całym swoim postępowaniu uwydatniał godność i powołanie kobiety, nie dostosowując się do panującego obyczaju i tradycji usankcjonowanej ówczesnym prawodawstwem” 5.

Zresztą powoływanie się na dyktat ówczesnej mentalności kłóci się z faktami historycznymi. Przecież w czasach starożytnych — zarówno w Azji Mniejszej, jak w Grecji, Italii i w całym w ogóle Cesarstwie Rzymskim, czyli tam, gdzie przede wszystkim rozwijał się ówczesny Kościół — kapłanki były znane w kultach religijnych i ludzie byli do tego przyzwyczajeni. A jednak ten sam Kościół, który bez wahania udzielał chrztu kobietom, nie odczuwał nawet pokusy, żeby dopuszczać je do kapłaństwa.

Dlaczego? Dlaczego kobiety, powołane przecież do kapłaństwa królewskiego, nie są powoływane do kapłaństwa służebnego? Zrozumieć to można tylko w świetle prawdy o oblubieńczym związku, jaki łączy Chrystusa z Kościołem. Kapłaństwo służebne jest w Kościele posługą, której sama istota polega na sakramentalnym uobecnianiu zbawiającego nas Chrystusa. Ksiądz sprawuje Eucharystię nie dlatego, że wyznaczony został do tego przez wspólnotę wierzących. On został do tego wyznaczony przez wybór z góry, w momencie udzielenia mu sakramentu święceń. „Sakrament Eucharystii — wyjaśnia wspomniany już w przypisie dokument Kongregacji Wiary z roku 1976 — nie jest bowiem zwyczajną ucztą braterską, lecz jest równocześnie pamiątką uobecniającą i «aktualizującą» Ofiarę Chrystusa oraz Jego ofiarę składaną przez Kościół” (Inter insigniores, 4).

Ponieważ w Eucharystii uobecnia się w sposób sakramentalny działanie samego Chrystusa, zauważmy — staram się wyłowić szczególnie ważne fragmenty tego samego dokumentu — „że nie byłoby tego podobieństwa naturalnego, jakie powinno zachodzić między Chrystusem i Jego kapłanem, gdyby nie był on mężczyzną; w takiej sytuacji trudno byłoby dostrzec w kapłanie obraz Chrystusa. Chrystus bowiem był i pozostaje mężczyzną. (…) Chrystus jest Oblubieńcem, Kościół Jego Oblubienicą, którą On miłuje, ponieważ nabył ją swoją Krwią, by uczynić ją chwalebną, świętą i niepokalaną. (…) W takiej właśnie symbolicznej mowie Pisma świętego, w której mężczyzna i kobieta są przedstawiani w ich najbardziej głębokim związku, zostało nam objawione Misterium Boga i Chrystusa”.

„Nigdy więc nie należy pomijać milczeniem faktu, że Chrystus jest mężczyzną. Z tej jednak racji, nie chcąc negować znaczenia wspomnianej wyżej symboliki ekonomii zbawienia, trzeba przyjąć, że w tych czynnościach, które wymagają święceń i w których jest reprezentowany sam Chrystus, twórca Przymierza, Oblubieniec i Głowa Kościoła, dokonujący dzieła zbawienia, co w sposób najwyraźniejszy ma miejsce w sprawowaniu Eucharystii, wszędzie tam w Jego zastępstwie powinien działać mężczyzna. Przyznanie tej roli mężczyźnie nie wypływa bynajmniej z jakiejś wyższości jego osoby, a więc nie dotyczy hierarchii wartości, lecz wynika jedynie z rzeczywistej różnorodności funkcji i posług” (Inter insigniores, 5).

Na tych właśnie przesłankach opierał się Jan Paweł II, kiedy — 22 maja 1994 roku, w liście apostolskim Ordinatio sacerdotalis — wydał na nasz temat orzeczenie następujące: „Aby zatem usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci, oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne”.

Zarazem nie zapomniał Ojciec święty przywołać powtarzanego od wieków argumentu, że Matka Najświętsza — obdarzona w Kościele godnością bez porównania większą niż wszyscy apostołowie razem wzięci — jednak posługi hierarchicznej w Kościele nie sprawowała. Była duchową Matką i Królową Apostołów, ale ani nie wykonywała władzy apostolskiej, ani nie rościła sobie do niej pretensji. Żeby posłużyć się metaforą: serce jest w ciele ponad wszelką wątpliwość ważniejsze niż ręka, a jednak to nie serce jest bezpośrednio powołane do wykonywania zadań, które należą do ręki.


Czy myślisz, że to całe niedopuszczanie kobiet do święceń to bardziej wynik mentalności patriarchalnej niż zamysł boży?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:04, 22 Mar 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Czy myślisz, że to całe niedopuszczanie kobiet do święceń to bardziej wynik mentalności patriarchalnej niż zamysł boży?

Według mnie jak najbardziej jest tu mentalność patriarchalna.
Ale poza tym w ogóle mocno dyskusyjna jest idea, że trzeba tworzyć jakiś mocno uprzywilejowany stan kapłański w chrześcijaństwie. Wprost Jezus o żadnych procedurach kwalifikowania do roli wyróżnionych przewodników właściwie nic nie mówił. Powołał uczniów, ale nie określał tym uczniom, jak mają dalej organizować życie religijne wyznawcom chrześcijaństwa. Sam fakt, że uczniów powołał, a także zlecił im misję nauczania, nie oznacza bowiem, że owa misja ma być realizowana tak, jak to dzisiaj jest przyjęte w tym, czy w innym wyznaniu. To już były interpretacje późniejsze, zmieniające się zresztą na przestrzeni wieków. Przykładowo na początku miało być:
(12) Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami. (1 List do Tymoteusza 3:12)

(2) Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, (1 List do Tymoteusza 3:2)


(5) W tym celu zostawiłem cię na Krecie, byś zaległe sprawy należycie załatwił i ustanowił w każdym mieście prezbiterów. Jak ci zarządziłem, [może nim zostać], (6) jeśli ktoś jest nienaganny, mąż jednej żony, mający dzieci wierzące, nie obwiniane o rozpustę lub niekarność. (7) Biskup bowiem winien być, jako włodarz Boży, człowiekiem nienagannym, niezarozumiałym, nieskłonnym do gniewu, nieskorym do pijaństwa i awantur, nie chciwym brudnego zysku, (8) lecz gościnnym, miłującym dobro, rozsądnym, sprawiedliwym, pobożnym, powściągliwym (list do Tytusa, 1)
Jak widać, na początku nie było w planach celibatu. Dlaczego to zmieniono?...
A jeśli to zmieniono, to znaczy, że reguła "żadnych zmian w stosunku do zapisu w Biblii nie dokonujemy" nie została utrzymana w Kościele. Skoro sam Kościół tej reguły nie przestrzega, to nie może się za chwilę na twardo powoływać, iż jest tylko jedno (to uznane aktualnie przez teologów), od Boga dane bezpośrednio podejście do interpretacji Biblii.

Jezus zaś wyraźnie napisał, po czym się poznaje Jego ucznia:
(35) Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. (Ewangelia Jana 13:35)

Była, opisana w dziejach apostolskich praktyka nakładania rąk i tak przekazywania godności związanej z przekazywaniem Ewangelii. Ale nie ma w samej Biblii informacji o tym, że jest to jakaś absolutna reguła, aby przekazywać tę godność tylko tak. Raczej więcej uwagi poświęcone jest cechom osób będących tymi chrześcijańskimi liderami. Nie ma też nigdzie w Biblii frazy, która wykluczałaby kobiety z tej roli, choć domyślnie rzeczywiście pisze się o mężczyznach. Nie ma pewności, czy decydowały o tym względy praktyczne (jednak w tamtej patriarchalnej kulturze, kobiet by nie słuchano), czy (jak sugerują niektórzy) Bóg miałby rzeczywiście kobiety z tej roli wykluczać.

Ja dziś uznaję kwestię przynależności do Jezusa, czyli bycia Jego uczniem dość ortodoksyjnie - nie po odprawionych rytuałach, a po miłości - po tym, co napisano w Ewangelii Jana 13:35. Takie mam "dziwne hobby", że bycie uczniem Jezusa kwalfikuję po tym, co sam Jezus powiedział. Wiem, że pewnie niejednemu to się nie spodoba... :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin