Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Integryzm religijny jako postawa duchowego zakłamania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 33, 34, 35
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:39, 02 Gru 2024    Temat postu:

lucek napisał:
nie jesteś taki głupi na jakiego wyglądasz?
- fakt, nie aż tak :)

Taką właśnie odzywką zaliczyłeś się do osób, z którymi mogę dyskutować jedynie w "trybie specjalnym". Zdaję sobie sprawę, że osobom o Twojej mentalności trudno jest utrzymać się mentalnie w pionie, jeśli się co jakiś czas kogoś nie potraktują lekceważąco, pogardliwie, poniżająco. Bez dorzucania takich emocji, bez tej gry w poniżanie się, Twoje emocje by się zablokowały. Po prostu bez tego nie wytrzymasz, bo atawistyczna potrzeba walki o wywyższenie się, znajdzie powód, aby się zrealizować.

Nie jestem Twoim wrogiem, ale też...
po prostu nie spełniasz (dzięki takim odzywkom) moich reguł, które charakteryzują dyskutanta rokującego intelektualnie. Właśnie próba poniżenia kogokolwiek jest takim ewidentnym symptomem niekontrolowania się mentalnego. Tak więc chyba spasuję moje odpowiadanie Tobie. Dziękuję za dotychczasowy udział w dyskusji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów


PostWysłany: Pon 18:42, 02 Gru 2024    Temat postu:

czyli nie mylę się :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów


PostWysłany: Pon 18:53, 02 Gru 2024    Temat postu:

Cytat:

Taką właśnie odzywką zaliczyłeś się do osób, z którymi mogę dyskutować jedynie w "trybie specjalnym". Zdaję sobie sprawę, że osobom o Twojej mentalności trudno jest utrzymać się mentalnie w pionie, jeśli się co jakiś czas kogoś nie potraktują lekceważąco, pogardliwie, poniżająco. Bez dorzucania takich emocji, bez tej gry w poniżanie się, Twoje emocje by się zablokowały. Po prostu bez tego nie wytrzymasz, bo atawistyczna potrzeba walki o wywyższenie się, znajdzie powód, aby się zrealizować.


rzeczywiście mam poczucie wyższości, ale ani nie odnoszę się pogardliwie w stosunku do ciebie, ani nie jest moim celem poniżać Ciebie ... nie rywalizuję z tobą, ani z nikim ... napisałem, że wyglądasz na głupka, żebyś nabrał dystansu do siebie .... dla większości, a tu zazwyczaj ćwierćinteligencja pisuje, wyglądasz na inteligenta .... moja ocena jest surowsza ...

no ale o ten dystans jedynie chodziło :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:14, 04 Gru 2024    Temat postu:

Integryzm skrajnie wypaczył przekaz ewangeliczny, odwrócił ideę chrześcijańską na przeciwną. Przekaz biblijny jednoznacznie sugeruje, że istotą chrześcijaństwa jest powtórne narodzenie się - narodzenie z ducha, przynoszenie plonu, pomnażanie talentów, rozwój duchowy, wzrost niczym ziarno gorczycy aż do przemiany w drzewo, przemiana wewnętrzna (nawracanie się); podczas gdy integrystyczne i fundamentalistyczne skrzydło religii co z tego "zrozumiało"?...
- Zrozumiało, że wierny ma się skupić na posłuszeństwie ludzkim autorytetom, nic nie robić, ani nie myśleć samodzielnie, tylko czekać aż autorytety coś nakażą. :shock:
To jest odwrócenie przekazu, idealne odwrócenie!


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 12:16, 04 Gru 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów


PostWysłany: Śro 16:19, 04 Gru 2024    Temat postu:

"Papież Franciszek wskazał, że misją chrześcijan są uczynki materialnego i duchowego miłosierdzia, gościnny i łagodny styl życia, zdolny do bliskości, współczucia i czułości, „na przekór kulturze odrzucenia i obojętności”."


"Misja chrześcijaństwa jest złożona i można ją rozpatrywać na różnych poziomach, zarówno teologicznych, jak i praktycznych. W najbardziej ogólnym sensie misja chrześcijaństwa to:

### 1. **Głoszenie Dobrej Nowiny (Ewangelii)**
Chrześcijaństwo dąży do przekazywania przesłania o zbawieniu, które według wiary chrześcijańskiej zostało ofiarowane ludziom przez Jezusa Chrystusa. Dobra Nowina (Ewangelia) dotyczy miłości Boga do człowieka, odkupienia grzechów i obietnicy życia wiecznego.

### 2. **Budowanie Królestwa Bożego**
Misja ta oznacza szerzenie wartości takich jak miłość, sprawiedliwość, pokój i solidarność między ludźmi. Królestwo Boże jest rozumiane zarówno jako rzeczywistość duchowa, jak i idea społeczna realizowana w relacjach międzyludzkich.

### 3. **Udział w dziele pojednania**
Chrześcijaństwo podkreśla potrzebę pojednania człowieka z Bogiem, z innymi ludźmi oraz z samym sobą. Jest to realizowane poprzez praktykowanie miłosierdzia, przebaczenia i troski o bliźniego.

### 4. **Formowanie uczniów**
Chrześcijaństwo dąży do formowania uczniów, czyli ludzi, którzy nie tylko wierzą w Jezusa Chrystusa, ale też starają się naśladować Jego sposób życia, dążąc do świętości i doskonałości moralnej.

### 5. **Świadczenie miłości i służby**
Misja chrześcijaństwa polega również na praktycznej miłości wobec innych, szczególnie wobec ubogich, cierpiących i potrzebujących. Działania charytatywne, opieka nad chorymi i służba społeczna są integralną częścią misji Kościoła.

### 6. **Ewangelizacja kultur i społeczeństw**
Chrześcijaństwo nie ogranicza się do indywidualnego zbawienia, ale również dąży do kształtowania kultury, nauki, prawa i życia społecznego w oparciu o zasady etyczne wynikające z wiary."

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 3:44, 05 Gru 2024    Temat postu:

Czy potrafię odnaleźć w swojej psychice myślenie integrystyczne?...
- Ależ oczywiście! Potrafię jak najbardziej. Jeśli tylko dam nad sobą zapanować lękowi, to niemal staję się integrystą.
Nie wiem, w jakim stopniu u integrystów jest to podobnie (podejrzewam, że jest, bo chyba nie jestem osobą drastycznie odmienną emocjonalnie od reszty ludzkości, aby w tym zakresie u mnie miało to być znacząco inaczej), ale obstawiam, że główny motyw postawy integrystycznej będzie dokładnie ten. Skąd się on bierze?...
- Z poczucia lęku i bezradności wobec przemocy, tyranii, wszelkiej przemocowej władzy!
Gdy sam skieruję swoje myśli i emocje w stronę rozważania tego, ile krzywd się dzieje, jak bardzo tyrani prześladują spokojnych ludzi, jak łatwo jest zdeprawowanym jednostkom wymuszać uległość reszty ludzi za pomocą po prostu okrutnej bezwzględności, to ogarniają mnie myśli i emocje typu:
- Wobec twardej władzy nic nie wygrywa, bo zostanie zniszczone
- Ten, kto nie dba o zasady, a jedynie o to, aby wzmacniać swoją władzę, ma przecież więcej opcji działania, niż osoba etyczna, kierująca się zasadami.
- Skoro, jak widać, tyrani zwyciężają, to tym głównym prawem świata jest przewaga, a ostatecznie zwycięstwo tego, który najbardziej nieodpartą władzą się posługuje. Jeśli więc jest Bóg, to chyba tylko takim może być - istotą zdolną do najbardziej nie dbającej o nic, tylko o własną dominację nad resztą świata.
- a więc jedyną nadzieją w tym układzie jest płaszczyć się przed władzą, nie okazywać swojej wartości, mocy, indywidualności, tylko zawsze w uległości okazywać posłuszeństwo. Jeśli życie jest testem, to ów test polega na tym, czy jednostka jest w stanie zmusić się do okazania możliwie najdalej posuniętej uległości wobec władzy. Zatem pewnie najsilniejszy władca (za którego już uznaliśmy Boga) testuje ludzkość pod katem, czy jest absolutnie posłuszna jego zastępcom - autorytetom religijnym.
- jeśli władza osobowa nad resztą istot jest tym najwyższym prawem (a tak wierzy ten, kto na ow lęk stawia), to będzie to jedyna szansa na to, aby uniknąć najbardziej okrutnego z losów - piekła.
Tak mi "się myśli", gdy zagłębiam się w ten lęk, który naturalnie odczuwam, gdy kieruję swój mentalny wzrok w stronę okrucieństw władzy, krzywdzicieli, tyranów maści wszelakiej. Tyle że...
... ja ten swój mentalny wzrok od owego lęku wobec tyranii władzy ODWRACAM!

Tu ktoś może powiedzieć: a dlaczego ten wzrok odwracasz? Może to jest wzrok skierowany na samą prawdę?...
Otóż ja wierzę, że tyrania nie jest z prawdą. Wierzę pod tym względem Biblii. Np. uznaję sens w tym cytacie, który zawiera słowa Jezusa wobec faryzeuszy - wlaśnie władców religijnych swoich czasów:
Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. (Ewangelia Jana 8:44)
Prawda nie jest po stronie zabójców! Prawda nie jest po stronie tyranów!
Ja w to wierzę. A jeślibym miał czasem jakąś wątpliwość akurat w tym względzie, to ją odganiam.
Wierzę, że istota doskonała musi być dobra. Bóg jest zatem dobry, miłosierny (naprawdę miłosierny, a nie najpierw "sprawiedliwy" w rozumieniu bezwzględnego, absolutnie obowiązkowego wymierzania kar za przewinienia, bo dla mnie takie absolutne karanie nie jest ani miłosierdziem, ani nawet poprawną sprawiedliwością). Wszak gdyby doskonałość boska była perfekcją w bezwzględności niszczeniu i okrucieństwie, to świata i ludzkości dawno by już nie było.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:12, 05 Gru 2024    Temat postu:

Postawa ignorowania czegoś polega na tym, że:
- nie wykazuje zainteresowania danym obiektem
- nie ma swojego stosunku do tego, przemyśleń
- nie próbuje rozwijać osobistego związku z tym.

Postawa "wiary" integrystycznie rozumianej, czyli postawy cedowania wszystkiego, co w co się "wierzy" na autorytety, przy postulowanym unikaniu "własnego myślenia" o tym:
- "wierzący" nie wykazuje zainteresowania przedmiotem "wiary"
- "wierzący" nie ma swojego stosunku do przedmiotu "wiary" (nie wolno mu go mieć, bo wtedy okazałoby się, że "nie jest posłuszny autorytetom")
- "wierzący" nie próbuje rozwijać osobistego związku z przedmiotem swojej "wiary"
- "wierzący" dodatkowo DEKLARUJE Z UPOREM I PRZEKONANIEM, że "wierzy" w to coś, co autorytety podały jako "przedmiot wiary".

Czym się zatem różni integrystyczna postać "wiary" od ignorowania "tego, w co się wierzy"?
- Tylko elementem DEKLAROWANIA. Ale jest to deklarowanie puste, nie odzwierciedlające niczego poza nim samym. Dla mnie takie deklarowanie kwalifikuje się do nazwania go kłamliwym, jałowym, a w stosunku do Boga nawet bluźnierczym, bo czyniącym z najcudowniejszej istoty, jaka tylko może być, przedmiot teatralnego pozerstwa, coś w rodzaju sarkastycznej wzgardy, jeśli spojrzymy na to od strony szczerości i prawdy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:18, 05 Gru 2024    Temat postu:

Nieraz czuję rozdźwięk wewnętrzny, jakąś formę nieadekwatności, zdziwienia, bo znani mi ludzie o integrystycznych poglądach zwykle starają się być etyczni w życiu, odpowiedzialni, moralni. To nie są źli ludzie. Ale dlaczego z religii zrobili takiego mentalnego potworka, a najcudowniejszą istotę, jaką jest Bóg, wiążą w swojej świadomości z atrybutami, które ma istota najpotworniejsza, czyli diabeł?...
Skąd im się takie odwrócenie mentalne wzięło?...
W końcu przecież mają też dobre intencje. I mają nawet jakąś formę zdeterminowania wewnętrznego w stronę dobra. Często mają wykształcenie, erudycję, wiedzę. I nie chcą tylko egoistycznie iść przez życie, pragną się nagiąć do tego co słuszne. :think:
Czego im zabrakło?...
Tu jest jakiś niuans, subtelność?...
Co powoduje, że ludzie o tylu pozytywnych cechach i intencjach ostatecznie hołdują wizji boskości potwornej, okrutnej, a religijności przerażającej, nieludzkiej?...
Cóż to takiego jest w naturze owych osób?... :think:

Mam tu pewną swoją teorię, a właściwie to bardziej hipotezę. Otóż twierdzę, iż akurat w ich przypadku diabeł znalazł jeden konkretny słaby punkt tych osobowości - lęk, powiązany z głębokim poczuciem bezradności wobec przemocowej władzy.
U tych ludzi lęk urósł z resztą do rangi wielkiej cnoty. Integryści w tej mojej hipotezie uwielbili, postawili na piedestale pewną formę mentalnego tchórzostwa. Biblia nie pisze wiele o postawie tchórzostwa, ale trochę o tym pisze - np.:
(12) Biada sercom tchórzliwym, rękom opuszczonym i grzesznikowi chodzącemu dwiema ścieżkami. (Mądrość Syracha 2:12)

(11) [Nie naradzaj się] z kobietą co do jej rywalki, z tchórzliwym co do wojny, z kupcem co do zamiany towarów, z handlarzem co do sprzedaży, z zawistnym co do wdzięczności, z niemiłosiernym co do dobroczynności, z leniwym co do jakiejkolwiek pracy, z okresowym najemnikiem co do zakończenia zajęcia, z niewolnikiem opieszałym co do wielkiej pracy (Mądrość Syracha 37:11)

(8) A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelakich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga. (Apokalipsa (Objawienie) 21:8)


Najmocniejsze jest to ostatnie o tchórzach - czego ich udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. Ale o jakich tchórzach jest tu mowa?...
Czy z tego potępienia tchórzostwa, jakie przemawia z kart Biblii wynika wsparcie dla postawy buńczucznej, wyzywającej brawury?... Może "prawowierny wyznawca" powinien iść zawsze w największy ogień i rzucać się na bez drgnienia powieki na wystawione przeciw niemu ostrza?... Bo jak mamy się nie bać, jak mamy nie być tchórzami, to może właśnie tak należałoby postępować?...
- Ja nie sądzę, że tak. Ale o jaki rodzaj tchórzostwa najbardziej tu chodzi?...
Jakie tchórzostwa najbardziej niszczy osobowość, ducha?...
- W moim przekonaniu najbardziej niszczącym duchowo tchórzostwem jest jego forma polegająca na ZREZYGNOWANIU Z PRAWDY, wtedy gdy pojawia się nacisk mentalny.
I ja wierzę, że tutaj o ten rodzaj tchórzostwa chodzi. Bo tym jedynym nieodpuszczalnym absolutnie grzechem wymienionym w Biblii jest grzech przeciw Duchowi Świętemu - duchowi Prawdy. Zatem to wobec prawdy nie możemy sobie pozwolić na rejteradę, czyli nie wolno jest nam ulec temu, który żąda od nas kłamstwa, odstąpienia od uczciwego rozpoznawania spraw. Świadczy o tym rodzaj podsumowania tych wszystkich potępionych w cytacie z Apokalipsy typów ludzkich "tchórzów, niewiernych... bałwochwalców..." - jest tam "zbiorcza forma ich nazwania: "wszelakich kłamców".
Tu integrysta pewnie by powiedział: Może i racja z tym uznaniem prawdy! Ja właśnie w imię prawdy chcę zrezygnować ze swoich nieporadnych, osobistych rozpoznań, a za to skierować się ku nieomylnej prawdzie, jaką mają dla mnie moje autorytety.
Tylko na ile integrysta jest w tym podejściu szczery?...
Po czym to poznać, czy czyjaś deklaracja jakiejś jego postawy jest szczera?...
- Ja mam na to dość oczywisty test: szczerość i uczciwość deklaracji poznajemy po tym, czy deklarujący STARA SIĘ DEKLARACJĘ SPEŁNIĆ szczególnie w zmiennych nieprzewidywalnych warunkach; bo to tam wychodzą te głębsze intencje, a nie proste, powtarzalne reakcje, których można się wyuczyć bez osobistego zaangażowania.
Czy integrysta rzeczywiście stara się spełnił wymagania prawdy?...
- Ten, kto rzeczywiście szczerze chce spełnić wymagania prawdy, ten stara się spełnić je ZAWSZE.
Tymczasem przecież integrysta dobrze wie, że owe religijne autorytety, którym oddał pełnię władzy nad prawdą, nie stoją przy nim cały czas, nie podpowiadają mu na każde zawołanie, co ma robić. Integrysta nie jest na tyle głupi, aby nie zorientować się, że na co dzień podejmuje decyzje w licznych ważnych, także z religią związanych sprawach, w których autorytety po prostu nie dały wskazówki. Więc gdyby integrysta był szczery, czyli gdyby poddawał swój osąd prawdzie, to by musiał przyznać, że to najczęściej ON DECYDUJE, a dalej także i to, że nie da się poprawnie rozpoznawać rzeczywistości bez udoskonalenia swojej zdolności rozumienia, korygowania błędów odczytu, weryfikacji koncepcji na temat świata. Jeśli integrysta dalej twierdzi, że "on nic od siebie nie dodaje, tylko jest posłuszny", to po prostu kłamie.
I tu powstaje pytanie: a dlaczego w ten właśnie sposób integrysta kłamie?...
- Odpowiedź tutaj jest oczywista: bo postrzega się jako tego, który musi ulec jakiejś władzy. A że patologicznie rozumiane posłuszeństwo władzy związane jest z okazywaniem poddańczej uległości, z wycofaniem osobistej inicjatywy na rzecz biernego oczekiwania "co mi mój pan rozkaże", to integrysta próbuje za wszelką cenę okazać taki rodzaj uległości - także zakłamując to, iż w istocie to on na co dzień musi dokonywać licznych decyzji, do których jego autorytety nic nie mają. Integrysta to zakłamanie czuje. A im bardziej je czuje, tym bardziej boi się, że sprawa wyjdzie na jaw, więc tym bardziej integrysta składa różne wiernopoddańcze hołdy swoim autorytetom, płaszczy się przed nimi i czci ich, niczym samego Boga. Integrysta czyni z ludzkich autorytetów bożków - złotych cielców, łamiąc tak pierwsze przykazanie "nie będziesz miał bogów cudzych przede mną".
Ale tu integrysta powie: ale przecież moje autorytety są od Boga. Tylko, że integrysta tego nie sprawdził, zaś przecież Biblia mówi:
(14) Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. (2 list do Koryntian 11:14)

Przy czym ja nawet nie twierdzę, że te czy inne autorytety religijne na pewno są bezpośrednio szatańskimi. Tu wystarczy sam fakt, że MOGĄ TAKIMI BYĆ, a zatem OCZEKIWANE JEST, iż wyznawca ROZPOZNA SAM, czy jego autorytety są tymi od Boga. To zaś musi oznaczać, iż to wyznawca ma obowiązek ROZWINĄĆ W SOBIE ZDOLNOŚĆ ROZPOZNANIA, czy stojący przed nim człowiek, podający się za tego, który jest od Boga, czasem nie oszukuje, czy nie jest posłańcem szatana. Z góry tego nie można zakładać, a także nie ma sensu racjonalizowanie sobie "to na pewno tak musi być, jak ja chcę, bo to jest moja władza".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:09, 11 Gru 2024    Temat postu:

Integryści próbują zawłaszczać katolicyzm. Rzekomo (według nich) tylko integrystyczne traktowanie chrześcijaństwa jest tym "prawowiernym", a także tym ustanowionym przez Jezusa. Ale to jest jedynie życzeniowe myślenie niezbyt dużego odłamu w Kościele. Jest to grupa dość hałaśliwa i namolna, aktualnie coraz bardziej słabnąca we wpływach.
Jeśliby nawet integryzm w katolicyzmie był znaczący, to uważam, że wszyscy ci, którzy wierzą w Jezusa takiego, jaki jest przedstawiony w Biblii, powinni się starać wyczyścić katolicyzm z integryzmu. Bo jeśli się to nie uda, bo pewnie sam Bóg nie będzie miał innego wyjścia, jak wyrzec się religii, która - TEGO, KTÓRY JEST MIŁOŚCIĄ - mentalnie się wyrzekła.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 19:12, 11 Gru 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:42, 11 Gru 2024    Temat postu:

Jest takie słynne powiedzenie, związane z religią. Brzmi ono: jeśli Bóg jest u człowieka na pierwszym miejscu, to wszystko będzie na właściwym miejscu.
Integrystyczny odpowiednik tego motta brzmiałby: jeśli władza ludzkich autorytetów religijnych jest na pierwszym miejscu, to zepchnięty na margines Bóg jest wreszcie na tym miejscu, na którym integrysta chce Go widzieć, czyli tam, gdzie Bóg integryście nie przeszkadza w celebrowaniu instynktownych relacji stadnych.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 11:23, 13 Gru 2024, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:01, 14 Gru 2024    Temat postu:

W integrystycznej wizji człowieka zawarta jest wewnętrzna sprzeczność intencji przypisywanej Bogu. Polega ona na tym, że dokładnie odwrotnymi intencjami są:
- intencja tworzenia (człowieka), związana z pragnieniem jego pojawienia się, trwania, a z tym rozwoju - wszak rozwój, choćby poprzez konieczność poznawania świata, aby na nim przetrwać, jest wpisany w życie człowieka od zarania.
- intencja ograniczenia swojej aktywności poznawczej do zamkniętego zbioru doktryn podanych przez autorytety kościelne, powiązana z sugestią "nie decyduje sam, tylko bądź posłuszny".
Te dwie intencje budują sugestie życia, postępowania ze swoją osobą w dokładnie przeciwnych kierunkach, nie dadzą się pogodzić.
Tu aż cisną się na usta pytania:
- Po co Bogu byłby taki człowiek, który ma trwać tylko po to, aby się zafiksować na jakichś doktrynach i zablokować swój rozwój? Potrzebny na coś Bogu jest automat?...
- Jeśli Bóg "uruchamia twórczość" pod postacią stworzenia człowieka, to dlaczego teraz miałby ją stopować, blokować?...

Integrystyczny obraz Boga to obraz Boga niekonsekwentnego, takiego, który nie potrafi się zdecydować, czy potrzebny jest mu człowiek udoskonalony, wzrastający, bogaty w moc, czy jakiś taki mentalny pokurcz, który zaistniał, a potem już się zablokował w rozwoju i jakoś przetrwał na tym świecie, aby w ostatecznie skończyć swoje jalowe życie.
Jaki byłby w tym sens?...

Integrysta może odpowiedzieć: to ty - Michale - nie wisz w tym sensu, ale Bóg taki sens ma. A ja na to odpowiem: ale patrząc na Biblię, raczej można odnieść wrażenie, że jest tam zapisany cel przeciwny - oczekiwanie od człowieka wzrostu, przynoszenia plonu, pomnażania talentów. I to jest spójne z wizją człowieczeństwa, które się rozwija, sięgając doskonałości, nawet boskości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów


PostWysłany: Sob 13:35, 14 Gru 2024    Temat postu:

Michał, poprosiłem GPT:
"zapoznaj się z treścią "przysięgi antymodernistycznej", uwzględnij kontekst religijny i historyczn, wg własnego rozeznania i odpowiedz. zwróć również uwagę, że człowiek w kościele jest od chrztu do śmierci, a zwłaszcza w dzieciństwie podlega wychowaniu. poproszę, ok?"
żeby odpowiedział.

ChatGPT powiedział:
ChatGPT

W odpowiedzi na treść cytowaną w pytaniu i w kontekście przysięgi antymodernistycznej, warto zwrócić uwagę na złożoność samego problemu. Przysięga ta, wprowadzona przez papieża Piusa X w 1910 roku, miała na celu obronę tradycji Kościoła katolickiego przed wpływami modernizmu, który uznawano za zagrożenie dla ortodoksyjnej nauki Kościoła. Dokument ten odrzucał pogląd, że dogmaty mogą się zmieniać lub ewoluować, i podkreślał, że wiara powinna opierać się na niezmiennych prawdach objawionych przez Boga, które zostały przekazane przez tradycję apostolską i potwierdzone przez autorytet Kościoła​.

Przysięga antymodernistyczna miała na celu ochranianie jedności Kościoła, w tym obrony ortodoksyjnego nauczania, które podkreślało znaczenie tradycji i niezmienności dogmatów. Uderza to w pogląd przedstawiony w cytowanej przez Ciebie wypowiedzi, która wskazuje na sprzeczność w podejściu do rozwoju człowieka i jego poznania w kontekście teologicznym. Istotnie, integrystyczne podejście, które wskazuje na sztywne trzymanie się doktryn, może być postrzegane jako blokada rozwoju jednostki i jej twórczości, szczególnie w kontekście naukowym.

Jednakże w perspektywie Kościoła katolickiego, zwłaszcza w kontekście wychowania i kształtowania człowieka w jego dzieciństwie, ważnym elementem jest proces formacji przez sakramenty, w tym chrzest, oraz późniejsze wychowanie w tradycji Kościoła. Ten proces zakłada, że człowiek w Kościele ma rozwijać się zgodnie z zasadami nauki katolickiej, które są przekazywane przez autorytet Kościoła, a niekoniecznie poprzez osobiste poszukiwania w ramach naukowego rozwoju.

Ostatecznie, chociaż może się wydawać, że wewnętrzna sprzeczność, o której mówisz, jest nie do pogodzenia, to dla osoby wierzącej w tradycję Kościoła katolickiego, trzymanie się określonych doktryn jest częścią procesu, który pozwala na rozwój duchowy i moralny, a nie koniecznie zatrzymywanie rozwoju intelektualnego. Takie podejście opiera się na założeniu, że prawda jest niezmienna i że to, co zostało objawione, stanowi fundament rozwoju duchowego, który powinien prowadzić do doskonałości, zgodnie z celami Kościoła​.


te wstawki: "ramach naukowego rozwoju" to już kwestia indoktrynacji ideologicznej GPT, sugerującej jakoby "nauka" stała w jakiejś sprzeczności z nauczaniem kościoła - nie stoi, choć jest w niej dużo, z sufitu wziętej, ideologii, pod pozorami "naukowości".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 33, 34, 35
Strona 35 z 35

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin