|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 3:32, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Z integrystą nie da się przedyskutować niejasnych aspektów jego doktryny (którą to rzekomo należy ściśle przestrzegać). Bo gdy tylko dojdzie do jakiegoś niepewnego obszaru w tej doktrynie (a szybko się do takich obszarów dochodzi przy krytycznym myśleniu), to integrysta czujnie zmienia temat na jego roszczenia wobec świata, czy na krytykę tego, który pytanie o doktrynę zadaje. Potem już nie sposób jest wrócić do rozważania samej kwestii merytorycznej, bo bardzo szybko takie próby będą torpedowane tematyką pretensji do świata ludzi, a szczególnie do rzeczywistości logicznej myśli, jakie integrysta z upodobaniem formułuje.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 3:32, 30 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Sob 10:01, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Wg wiki:
Integryzm (z łaciny integer – nietknięty, cały) – zachowawczy nurt w katolicyzmie, niechętny procesom modernizacyjnym w Europie w II poł. XIX w., mający na celu obronę tradycyjnej dogmatyki i nauczania Kościoła katolickiego.
Charakterystyka
Integryzm oznacza postawę przeciwną osłabianiu tzw. tradycji katolickiej (depositum fidei) oraz dostosowywaniu prawd wiary i (propagowanego przez modernistów) sposobu ich nauczania dostosowanego do okoliczności wynikłych z laicyzacji świata współczesnego dokonanej w wyniku przyjęcia zasady rozdziału państwa od Kościoła. Termin oznacza też działania i poglądy tych środowisk katolickich, które bronią postaw tradycjonalistycznych, w szczególności wyrażonych w naukach papieży: bł. Piusa IX i św. Piusa X.
........
Nadto w 1910 wprowadzono przysięgę antymodernistyczną[1].
p.antymodernistyczna treść:
------------
Ja N. przyjmuję niezachwianie, tak w ogólności, jak w każdym szczególe, to wszystko, co określił, orzekł i oświadczył nieomylny Urząd Nauczycielski Kościoła.
Najpierw wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, można poznać w sposób pewny, a zatem i dowieść Jego istnienia, naturalnym światłem rozumu w oparciu o świat stworzony, to jest z widzialnych dzieł stworzenia, jako przyczynę przez skutki.
Po drugie: zewnętrzne dowody Objawienia, to jest fakty Boże, przede wszystkim zaś cuda i proroctwa, przyjmuję i uznaję za całkiem pewne oznaki Boskiego pochodzenia religii chrześcijańskiej i uważam je za najzupełniej odpowiednie dla umysłowości wszystkich czasów i ludzi, nie wyłączając ludzi współczesnych.
Po trzecie: mocno też wierzę że Kościół, stróż i nauczyciel słowa objawionego, został wprost i bezpośrednio założony przez samego prawdziwego i historycznego Chrystusa, kiedy pośród nas przebywał, i że tenże Kościół zbudowany jest na Piotrze, głowie hierarchii apostolskiej, i na jego następcach po wszystkie czasy.
Po czwarte: szczerze przyjmuję naukę wiary przekazaną nam od Apostołów przez prawowiernych Ojców, w tym samym zawsze rozumieniu i pojęciu. Przeto całkowicie odrzucam jako herezję zmyśloną teorię ewolucji dogmatów, które z jednego znaczenia przechodziłyby w drugie, różne od tego, jakiego Kościół trzymał się poprzednio. Potępiam również wszelki błąd, który w miejsce Boskiego depozytu wiary, jaki Chrystus powierzył swej Oblubienicy do wiernego przechowywania, podstawia… twory świadomości ludzkiej, które zrodzone z biegiem czasu przez wysiłek ludzi – nadal w nieokreślonym postępie mają się doskonalić.
Po piąte: z wszelką pewnością utrzymuję i szczerze wyznaję, że wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym, wyłaniającym się z głębin podświadomości pod wpływem serca i pod działaniem dobrze usposobionej woli, lecz prawdziwym rozumowym uznaniem prawdy przyjętej z zewnątrz ze słuchania, mocą którego wszystko to, co powiedział, zaświadczył i objawił Bóg osobowy, Stwórca i Pan nasz, uznajemy za prawdę dla powagi Boga najbardziej prawdomównego.
Poddaję się też z należytym uszanowaniem i całym sercem wyrokom potępienia, orzeczeniom i wszystkim przepisom zawartym w encyklice Pascendi i dekrecie Lamentabili, zwłaszcza co się tyczy tzw. historii dogmatów.
Również odrzucam błąd tych, którzy twierdzą, że wiara podana przez Kościół katolicki może się sprzeciwiać historii i że katolickich dogmatów, tak jak je obecnie rozumiemy, nie można pogodzić z dokładniejszą znajomością początków religii chrześcijańskiej.
Potępiam również i odrzucam zdanie tych, którzy mówią, że wykształcony chrześcijanin występuje w podwójnej roli: jednej człowieka wierzącego, a drugiej historyka, jak gdyby wolno było historykowi trzymać się tego, co się sprzeciwia przekonaniom wierzącego, albo stawiać przesłanki, z których wynikałoby, że dogmaty są albo błędne, albo wątpliwe – byleby tylko wprost im się nie przeczyło.
Potępiam również ten sposób rozumienia i wykładu Pisma św., który pomijając Tradycję Kościoła, analogię wiary i normy podane przez Stolicę Apostolską, przyjmuje wymysły racjonalistów w sposób zarówno niedozwolony, jak i lekkomyślny, a krytykę tekstu uznaje za jedyną i najwyższą regułę.
Odrzucam również zdanie tych, którzy twierdzą, że ten, co wykłada historię teologii lub o tym przedmiocie pisze, powinien najpierw odłożyć na bok wszelkie uprzednie opinie, tak co do nadprzyrodzonego początku katolickiej Tradycji jak co do obiecanej przez Boga pomocy w dziele wiecznego przechowywania wszelkiej objawionej prawdy; nadto że pisma poszczególnych Ojców należy wykładać według samych tylko zasad naukowych z pominięciem wszelkiej powagi nadprzyrodzonej i z taką swobodą sądu, z jaką zwykło się badać jakiekolwiek dokumenty świeckie.
W końcu wreszcie ogólnie oświadczam, że jestem najzupełniej przeciwny błędowi modernistów twierdzących, że w świętej Tradycji nie ma nic Bożego, albo – co daleko gorsze – pojmujących pierwiastek Boży w znaczeniu panteistycznym, tak iż nic nie pozostaje z Tradycji katolickiej poza tym suchym i prostym faktem, podległym na równi z innymi dociekaniom historycznym, że byli ludzie, którzy szkołę założoną przez Chrystusa i Jego Apostołów rozwijali w następnych wiekach swą gorliwą działalnością, zręcznością i zdolnościami.
Przeto usilnie się trzymam i do ostatniego tchu trzymać się będę wiary Ojców w niezawodny charyzmat prawdy, który jest, był i zawsze pozostanie w „sukcesji biskupstwa od Apostołów” [Św. Ireneusz, Adv. haer. IV, 26 – PG 7, 1053 C]; a to nie w tym celu, by trzymać się tego, co może się wydawać lepsze i bardziej odpowiednie dla stopy kultury danego wieku, lecz aby nigdy inaczej nie rozumieć absolutnej i niezmiennej prawdy głoszonej od początku przez Apostołów.
Ślubuję, iż to wszystko wiernie, nieskażenie i szczerze zachowam i nienaruszenie tego przestrzegać będę i że nigdy od tego nie odstąpię, czy to w nauczaniu. czy w jakikolwiek inny sposób mową lub pismem. Tak ślubuję, tak przysięgam, tak niech mi dopomoże Bóg i ta święta Boża Ewangelia
------------
przysięga antymodernistyczna:
Przysięga antymodernistyczna – dokument wydany przez papieża Piusa X 1 września 1910. Obowiązkowo wygłaszana przez wszystkich księży, biskupów przed uzyskaniem święceń oraz przez nauczycieli religii i nauczycieli akademickich w seminariach duchownych. Przysięga została wydana, aby zapobiec rozprzestrzenieniu się modernistycznych tendencji, rozkładu w Kościele katolickim oraz by jasno wyłożyć katolicką doktrynę wobec tychże tendencji.
Przysięga została zniesiona przez papieża Pawła VI w 1967 roku[1].
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:33, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
lucek, cytując przysięgę antymodernistyczną napisał: | Również odrzucam błąd tych, którzy twierdzą, że wiara podana przez Kościół katolicki może się sprzeciwiać historii i że katolickich dogmatów, tak jak je obecnie rozumiemy, nie można pogodzić z dokładniejszą znajomością początków religii chrześcijańskiej.
|
To jest dobre.
Bo mamy tu piękny dowód na to, jak integryści pojmują w ogóle określanie prawdy - poprzez SAMO JEJ ZADEKLAROWANIE i przypieczętowanie ogłoszeniem, że ma się rację. Po prostu, jak wyżej, stwierdzany jest "błąd", zaś kwestia, JAKIE BYŁY początki religii chrześcijańskiej, jest tu POTRAKTOWANA ODGÓRNYM STWIERDZENIEM, a nie badaniem historycznym. Integrystyczne potraktowanie stwierdza historię, ogłasza, że jest ta historia taka a taka, a nie zostawia się miejsca na to, aby się np. dowiedzieć czegoś z danych, ze źródeł.
To jest tylko przykład, ale znamienny na to, że integryzm wszystko stara się traktować swoją odgórną stwierdzalnością. On niczego nie musi się dowiadywać, bo przecież wszystko może po prostu zadeklarować, ogłaszając to jako jedyną, nieomylną prawdę.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 13:33, 30 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Sob 14:30, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Michał, ty masz widzę jakiś dowód ... dla mnie interpretacja zdania, wyrwanego z kontekstu, nie jest jeszcze dowodem ....
bardziej już, pierwsze 5 deklaracji daje, myślę, a powinno dawać do myślenia, dziś, pierwszy raz, zainteresowałem się, o co integrystom chodzi:
Najpierw wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, można poznać w sposób pewny, a zatem i dowieść Jego istnienia, naturalnym światłem rozumu w oparciu o świat stworzony, to jest z widzialnych dzieł stworzenia, jako przyczynę przez skutki.
Po drugie: zewnętrzne dowody Objawienia, to jest fakty Boże, przede wszystkim zaś cuda i proroctwa, przyjmuję i uznaję za całkiem pewne oznaki Boskiego pochodzenia religii chrześcijańskiej i uważam je za najzupełniej odpowiednie dla umysłowości wszystkich czasów i ludzi, nie wyłączając ludzi współczesnych.
Po trzecie: mocno też wierzę że Kościół, stróż i nauczyciel słowa objawionego, został wprost i bezpośrednio założony przez samego prawdziwego i historycznego Chrystusa, kiedy pośród nas przebywał, i że tenże Kościół zbudowany jest na Piotrze, głowie hierarchii apostolskiej, i na jego następcach po wszystkie czasy.
Po czwarte: szczerze przyjmuję naukę wiary przekazaną nam od Apostołów przez prawowiernych Ojców, w tym samym zawsze rozumieniu i pojęciu. Przeto całkowicie odrzucam jako herezję zmyśloną teorię ewolucji dogmatów, które z jednego znaczenia przechodziłyby w drugie, różne od tego, jakiego Kościół trzymał się poprzednio. Potępiam również wszelki błąd, który w miejsce Boskiego depozytu wiary, jaki Chrystus powierzył swej Oblubienicy do wiernego przechowywania, podstawia… twory świadomości ludzkiej, które zrodzone z biegiem czasu przez wysiłek ludzi – nadal w nieokreślonym postępie mają się doskonalić.
Po piąte: z wszelką pewnością utrzymuję i szczerze wyznaję, że wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym, wyłaniającym się z głębin podświadomości pod wpływem serca i pod działaniem dobrze usposobionej woli, lecz prawdziwym rozumowym uznaniem prawdy przyjętej z zewnątrz ze słuchania, mocą którego wszystko to, co powiedział, zaświadczył i objawił Bóg osobowy, Stwórca i Pan nasz, uznajemy za prawdę dla powagi Boga najbardziej prawdomównego.
dziwi mnie trochę składanie przysięgi ... bo przekonanie jest kwestią sumienia, a człowiek jest omylny ...
tylko w tym znaczeniu miałbym wątpliwości ...
poza tym, treść tych, 5 punktów zgodny jest z obowiązującym KKK ... a czy nie jest dla ciebie zaskoczeniem treść pierwszej deklaracji:
Najpierw wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, można poznać w sposób pewny, a zatem i dowieść Jego istnienia, naturalnym światłem rozumu w oparciu o świat stworzony, to jest z widzialnych dzieł stworzenia, jako przyczynę przez skutki.
wg tej deklaracji, Bóg jest obiektywnym bytem, poprzez rozum, dostępnym w doświadczeniu ...
Lub treść deklaracji piątej ...
ty zdajesz się sugerować jakiś fanatyzm i fideizm ... tymczasem, wygląda na to, że słusznie treści wiary bronią ... bo mało kto, mam wrażenie, już dziś zdaje sobie sprawę, twierdząc, że wierzy, formalnie deklaruje.
Ps
Po czwarte: szczerze przyjmuję naukę wiary przekazaną nam od Apostołów przez prawowiernych Ojców, w tym samym zawsze rozumieniu i pojęciu. Przeto całkowicie odrzucam jako herezję zmyśloną teorię ewolucji dogmatów, które z jednego znaczenia przechodziłyby w drugie, różne od tego, jakiego Kościół trzymał się poprzednio.
jak rozumiem, pojęcia nie mogą zmieniać swoich znaczeń ... np. z wiary nie może zrobić się niedowodliwe mniemanie :mrug:
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Sob 14:50, 30 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:33, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Michał, ty masz widzę jakiś dowód ... dla mnie interpretacja zdania, wyrwanego z kontekstu, nie jest jeszcze dowodem ....
bardziej już, pierwsze 5 deklaracji daje, myślę, a powinno dawać do myślenia, dziś, pierwszy raz, zainteresowałem się, o co integrystom chodzi:
[i]Najpierw wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, można poznać w sposób pewny, a zatem i dowieść Jego istnienia, naturalnym światłem rozumu w oparciu o świat stworzony, to jest z widzialnych dzieł stworzenia, jako przyczynę przez skutki.
Po drugie: zewnętrzne dowody Objawienia, to jest fakty Boże, przede wszystkim zaś cuda i proroctwa, przyjmuję i uznaję za całkiem pewne oznaki Boskiego pochodzenia religii chrześcijańskiej i uważam je za najzupełniej odpowiednie dla umysłowości wszystkich czasów i ludzi, nie wyłączając ludzi współczesnych. |
Dla mnie to "brzmi" jakby ktoś deklaracjami chciał zaczarować rzeczywistość.
Jest w zasadzie JEDEN PODSTAWOWY POWÓD, dla którego integrystyczne podejście traktuję jako JEDNO WIELKIE KŁAMSTWO. Ściślej, są jeszcze inne powody, ale ten jest na szczycie hierarchii, najważniejszy, wystarczający do tego, aby uznać integryzm za manipulację. Tym powodem jest UCZCIWOŚĆ UZNAWANIA BEZPOŚREDNICH ODCZYTÓW własnych stanów psychicznych.
Bo
można sobie napisać "uznaję i przyjmuję ..." (cokolwiek by dalej nie było "uznawane i przyjmowane"). Można to głosić szumnie i dobitnie. Można nawet wypisać to na każdym słupie, albo wytatuować sobie na czole. Głosić można wszystko!
Zadeklarować można każdą dowolną frazę, w tym każdą dowolną mądrość, ale i każdą bzdurę.
Dlatego ja stawiam pytanie: czy za słowami tych deklaracji cokolwiek stoi?
Ja sobie zadaję to pytanie: CO ŚWIADCZY O TYM, ŻE DEKLARACJE SĄ NIEKŁAMLIWE?
CZY w ogóle coś za tym świadczy?...
Przeciez nawet automat można tak zaprogramować, że będzie wypisywał, albo wypowiadał frazy "wierzę w ...", "uznaję ...", "przyjmuję uroczyście, że ...". Stoi coś za tym?...
- Czy są to jedynie SAME deklaracje?...
Ja już dawno temu sobie przyrzekłem, że nie będę deklarował o sobie tego, do czego nie mam przekonania, OPARTEGO O JAKĄŚ FORMĘ WERYFIKACJI SWOICH STANOW. Oznacza to, że nie powiem o czymś "wierzę w X", jeśli nie skonstruowałem sobie METODY WERYFIKACJI, która by określała, kiedy moja (rzekoma, ale może prawdziwa) "wiara w X" jest rzeczywiście prawdą. Jeśli nie znam takiej metody, to (w moim systemie wartości) NIE MAM PRAWA stwierdzać, "wierzę w X". Nie daję sobie prawa do czczych deklaracji o swoich stanach! Blokuję wszelką pustą deklaratywność o mojej rzekomej wierze, uznaniu czegoś. Blokuję to, bo dla mnie deklaracje nie poparte wyraźnie nakierowanym na obiektywizm sprawdzeniem, są po prostu gówno warte!
Ta zasada doprowadziła mnie dalej do ustalenia sobie tych reguł, PO CZYM ODRÓŻNIAM DEKLARACJE PUSTE OD TYCH UZASADNIONYCH REALNYMI STANAMI.
Deklaracja "wierzę w X" MUSI pociągać za sobą jakieś ODRÓŻNIALNE, czyli dające się zdiagnozować dodatkowymi przesłankami, testami objawy. Aby jednak dało się zasadnie stwierdzić, kiedy prawdą jest, że ktoś "wierzy w X", a kiedy tylko na pusto to deklaruje, ale tej prawdziwej wiary w nim nie ma.
Po czym zatem poznaję CZY wierzę?...
- Minimum dla spełnienia się jakiejkolwiek wiary (w cokolwiek) jest wg mnie POSIADANIE WYOBRAŻEŃ, PRZEKONAŃ z przedmiotem wiary zwiazanych, a dodatkowo owe przekonania powinny generować jakieś moje zachowania, ktore wykraczają poza powtarzaniem fraz, deklarowaniem czegoś.
(17) Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.(List Jakuba 2:17)
Samo deklarowanie zatem nie jest wiarą. Wiarą jest dopiero URUCHOMIENIE W UMYŚLE CAŁEGO SYSTEMU ODNIESIEŃ do tego, w co wierzymy. To zaś oznacza OSOBISTE ZAANGAŻOWANIE MENTALNE po stronie przedmiotu wiary. To z kolei dalej oznacza, iż umysł ma POSZUKIWAĆ OBJAWÓW swojego osobistego odniesienia się do przedmiotu wiary. Czyli umysł ma być aktywny, poszukujący, dociekliwy, stawiający pytania w stylu "czy dana, teraz objawiająca się okoliczność świadczy o mojej wierze, czy przeciw niej?". Tego się nie da zrobić wyłącznie posłuszeństwem, bo żaden autorytet, żadna władza nie jest w stanie przewidzieć tych wszystkich okoliczności życiowych, jakie się ujawnią, stanowiąc TEST DLA WIARY.
Jeszcze inaczej mówiąc, stoję na stanowisku: że albo wiarę testujemy, w coraz to nowych (najczęściej nieprzewidywalnych, czy domagających się OSOBISTYCH ROZSTRZYGNIĘĆ) okolicznośicahc, albo tej wiary nie mamy wcale, tylko ją co najwyżej kłamliwie, na pokaz deklarujemy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Sob 16:46, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Kubuś też tworzy swoją algebrę, a krytykuje tę, której nie zna.
Cytat: | (17) Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.(List Jakuba 2:17)
Samo deklarowanie zatem nie jest wiarą. Wiarą jest dopiero URUCHOMIENIE W UMYŚLE CAŁEGO SYSTEMU ODNIESIEŃ do tego, w co wierzymy. To zaś oznacza OSOBISTE ZAANGAŻOWANIE MENTALNE po stronie przedmiotu wiary. |
to co napisałeś to uczynek?
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Sob 16:48, 30 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Sob 17:01, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Po czym zatem poznaję CZY wierzę?...
- Minimum dla spełnienia się jakiejkolwiek wiary (w cokolwiek) jest wg mnie POSIADANIE WYOBRAŻEŃ, PRZEKONAŃ z przedmiotem wiary zwiazanych, a dodatkowo owe przekonania powinny generować jakieś moje zachowania, ktore wykraczają poza powtarzaniem fraz, deklarowaniem czegoś. |
tak jak w szkole ... powiedzmy dopiero co idziesz do szkoły ... wiesz, że będziesz uczył się przedmiotów ... coś co będzie w szkole sobie wyobrażasz ... ale wierzysz nauczycielowi i w matematykę, wtedy gdy jeśli czegoś nie rozumiesz, myślisz - muszę się nauczyć, zrozumieć - to wiara
nie rozumiem, znaczy, że to głupie - to byłaby niewiara, ale w szkole raczej się nie zdarza ... człowiek uznaje, nie zna, nie rozumie ....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Sob 17:27, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Wg. GPT:
Przysięga antymodernistyczna została wprowadzona w Kościele katolickim przez papieża **Piusa X** 1 września 1910 roku w motu proprio *Sacrorum antistitum*. Zobowiązywała duchownych, nauczycieli teologii i innych pracowników kościelnych do potępienia modernizmu, który był uważany za zagrożenie dla wiary katolickiej, ponieważ próbował dostosować doktrynę Kościoła do współczesnych prądów filozoficznych i naukowych.
Przysięga ta została zniesiona przez papieża **Pawła VI** w **1967 roku**. Decyzja o zniesieniu przysięgi była związana z duchem odnowy Soboru Watykańskiego II (1962–1965), który dążył do dialogu Kościoła z nowoczesnym światem oraz do odrzucenia podejścia polegającego na potępianiu nowoczesności jako całości. Zamiast przysięgi antymodernistycznej, wprowadzono nową formułę wyznania wiary, która miała bardziej pozytywny i ekumeniczny charakter, odzwierciedlając zmieniającą się postawę Kościoła wobec współczesnych wyzwań.
Uzasadnieniem zniesienia przysięgi było przekonanie, że walka z modernizmem w jej pierwotnym kształcie przestała być adekwatna wobec zmian zachodzących w świecie i w teologii katolickiej, a Kościół powinien szukać nowych sposobów obrony i głoszenia wiary.
------------------
Sobór Watykański II (1962–1965) był jednym z najważniejszych wydarzeń w historii Kościoła katolickiego. Choć nie zmienił podstawowych dogmatów wiary, wprowadził istotne zmiany w podejściu Kościoła do świata, jego struktury, liturgii i relacji z innymi religiami. Oto najważniejsze zmiany:
### 1. **Liturgia i język liturgiczny**
Przed Soborem: Msza święta była odprawiana w języku łacińskim, a kapłan zwracał się twarzą do ołtarza (tyłem do wiernych).
Po Soborze: Wprowadzono *Konstytucję o liturgii świętej* (*Sacrosanctum Concilium*), która pozwoliła na odprawianie Mszy w językach narodowych, a kapłan stanął twarzą do wiernych. Miało to na celu zwiększenie uczestnictwa wiernych w liturgii.
### 2. **Ekumenizm i dialog międzyreligijny**
Przed Soborem: Kościół katolicki podkreślał swoją wyłączność jako jedynej prawdziwej drogi do zbawienia, a relacje z innymi wyznaniami i religiami były ograniczone.
Po Soborze: Dekret *Unitatis redintegratio* podkreślił konieczność dialogu ekumenicznego z innymi chrześcijanami, a deklaracja *Nostra aetate* otworzyła Kościół na dialog z religiami niechrześcijańskimi, takimi jak judaizm, islam, hinduizm czy buddyzm.
### 3. **Relacja Kościoła do świata współczesnego**
Przed Soborem: Kościół miał postawę bardziej defensywną wobec świata nowoczesnego, potępiając wiele aspektów nowoczesności jako sprzecznych z wiarą.
Po Soborze: Konstytucja *Gaudium et spes* wskazała, że Kościół powinien uczestniczyć w życiu społecznym i dialogu z nowoczesnym światem, odpowiadając na wyzwania współczesności, takie jak prawa człowieka, sprawiedliwość społeczna czy pokój.
### 4. **Kościół jako Lud Boży**
Przed Soborem: Akcentowano hierarchiczną strukturę Kościoła, w której wierni byli przede wszystkim podporządkowani duchowieństwu.
Po Soborze: *Konstytucja dogmatyczna o Kościele* (*Lumen gentium*) wprowadziła koncepcję Kościoła jako *Ludu Bożego*, podkreślając równość wszystkich wiernych w godności chrzcielnej i ich współodpowiedzialność za misję Kościoła.
### 5. **Kolegialność biskupów**
Przed Soborem: Papież był postrzegany jako niemal wyłączny ośrodek władzy w Kościele.
Po Soborze: *Lumen gentium* podkreśliła kolegialność biskupów, uznając, że władza w Kościele jest sprawowana wspólnie przez papieża i biskupów, co miało wzmocnić współpracę i decentralizację.
### 6. **Wolność religijna**
Przed Soborem: Kościół często sprzeciwiał się idei wolności religijnej, twierdząc, że jedynie religia katolicka ma pełne prawo do publicznego wyznawania.
Po Soborze: Deklaracja *Dignitatis humanae* uznała prawo każdej osoby do wolności religijnej, co oznaczało zmianę stanowiska wobec państw laickich i pluralizmu religijnego.
### 7. **Akcent na Pismo Święte**
Przed Soborem: Większy nacisk kładziono na Tradycję i nauczanie Kościoła, a dostęp do Pisma Świętego był ograniczony.
Po Soborze: *Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym* (*Dei Verbum*) podkreśliła centralne znaczenie Pisma Świętego w życiu Kościoła i zachęciła wiernych do jego czytania.
### Podsumowanie
Sobór Watykański II nie zmienił dogmatów, ale zreformował wiele praktyk i postaw Kościoła. Otworzył Kościół na dialog ze światem, innymi wyznaniami i religiami, co miało uczynić go bardziej dostępnym i zrozumiałym dla współczesnego człowieka. Dla jednych było to odnowienie i ożywienie Kościoła, dla innych – rewolucja, która przyniosła kryzysy i podziały.
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Sob 17:40, 30 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:45, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | Po czym zatem poznaję CZY wierzę?...
- Minimum dla spełnienia się jakiejkolwiek wiary (w cokolwiek) jest wg mnie POSIADANIE WYOBRAŻEŃ, PRZEKONAŃ z przedmiotem wiary zwiazanych, a dodatkowo owe przekonania powinny generować jakieś moje zachowania, ktore wykraczają poza powtarzaniem fraz, deklarowaniem czegoś. |
tak jak w szkole ... powiedzmy dopiero co idziesz do szkoły ... wiesz, że będziesz uczył się przedmiotów ... coś co będzie w szkole sobie wyobrażasz ... ale wierzysz nauczycielowi i w matematykę, wtedy gdy jeśli czegoś nie rozumiesz, myślisz - muszę się nauczyć, zrozumieć - to wiara
nie rozumiem, znaczy, że to głupie - to byłaby niewiara, ale w szkole raczej się nie zdarza ... człowiek uznaje, nie zna, nie rozumie .... |
Wiara oczywiście zawiera aspekty nieokreślone, niepewne, ale też nie może być tak, że wszystko jest niepewne, bo (rzekomo, skoro to jest "wiara") tak być musi, że niczego nie rozumiesz. Czym się by bowiem w takim razie różniło wierzenie w np. w zbawienie po śmierci, od wiary w "kkk4636"?...
Jeśli ktoś nie miałby żadnego, nawet minimalnego, wyobrażenia dla pojęcia "zbawienie po śmierci", to "wierzyłby" w to tak samo jak w "kkk4636".
Traktowanie idei wiary przez integrystów można by faktycznie zilustrować odwołaniem się do przykładu z nauczycielem i uczniem w szkole. Nauczyciel powiedzmy dał uczniowi zadanie nauczyć się prawa nazewnictwa kwasów. Potem uczeń zostaje wywołany do odpowiedzi i dostaje pytanie: co to za kwas H2SO4? Uczeń na to: panie psorze ja WIERZĘ w nazywanie kwasów.
Nauczyciel by spytał: skoro wierzysz, to nazwij teraz ten kwas słownie.
Uczeń na to: ja przecież wierzę, więc nie muszę mieć zielonego pojęcia o tym, o co mnie pan psor pyta....
Na to nauczyciel: to w ten sposób chyba wszyscy wierzymy we wszystko - w każde tweirdzenie, także w każdą bzdurę, w każdy fałsz.
Jeśliby "wierzenie" miało polegać na wygłoszeniu deklaracji, że się w coś wierzy, to równie dobrze można by "wierzyć" w dowolny tekst powtarzany w nieznanym powtarzającemu języku, to wtedy nie trzeba kompletnie niczego pomyśleć, niczego w sobie uruchomić, bo już sama deklaracja o wierze robi się "wszystkim na ten temat".
W moim rozumieniu idei wiary, pojęcie to domaga się żywotnie ustanowienia i rozwoju więzów pomiędzy deklaracją (ewentualną, bo nawet nie zawsze wiarę musimy deklarować), a STANEM ŚWIADOMOŚCI, czyli aspektami rozumienia, oceny rzeczywistości, podejmowania decyzji, myślenia. Bez tych więzów będziemy mieli tylko deklarację, ale nie będzie jeszcze wiary.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Sob 18:03, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Traktowanie idei wiary przez integrystów można by faktycznie zilustrować odwołaniem się do przykładu z nauczycielem i uczniem w szkole. |
nie mam pojęcia jak wiarę rozumieją integryści ... piszę na podstawie autorefleksji
a zważywszy, że nie wiesz nawet czy jest Bóg, czyli nie wiesz o czym/kim mówisz, to naprawdę, możesz jedynie fantazjować :mrug:
ps
I mam kłopot z deklarowaniem się jako wierzący :mrug: zależy jak rozumieć
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Sob 18:17, 30 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:25, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | Traktowanie idei wiary przez integrystów można by faktycznie zilustrować odwołaniem się do przykładu z nauczycielem i uczniem w szkole. |
nie mam pojęcia jak wiarę rozumieją integryści ... piszę na podstawie autorefleksji
a zważywszy, że nie wiesz nawet czy jest Bóg, czyli nie wiesz o czym/kim mówisz, to naprawdę, możesz jedynie fantazjować |
Ja oczywiście fantazjuję. Wszystko, co myślę, jest formą fantazji. I nawet jawnie przyznaję się do tego. Nie uważam przy tym, aby KTOKOLWIEK niefantazjował, jeśli w ogóle myśli.
To, że niektórzy uważają, że - kto jak kto - ale "oni to wcale nie fantazjują", ja z z kolei widzę jako...
... kolejny rodzaj fantazji, a do tego silnie życzeniowej i oszukańczej fantazji.
W moim języku nie ma niefantazjowania, jest co najwyżej STOPIEŃ CZYNNIKA ZEWNĘTRZNEGO w fantazjowaniu - czasem ten stopień jest większy, czasem mniejszy. Gdy ten stopień czynnika zewnętrznego jest wyjątkowo mały, to mamy "czystą fantazję". Ale to są relatywnie rzadkie przypadki, bo najczęściej FANTAZJUJEMY NA BAZIE DOZNAŃ. Przy czym "najmniej fantazji" jest deklaracjach skupiających się na samym doznawaniu - np. "widzę jasne światło", albo "czuję zimno", w czym też jest doza fantazji - interpretacji, bo po pierwsze nie ma gwarancji, czy te odczucia odnoszą się do realnego świata, a nie np. snu, a po drugie też nie wiemy, czy nasze odczucie "jasnego światła" dobrze przekazuje intencję, którą odczyta odbiorca, bo może dla niego "jasne światło" oznacza coś trochę innego.
Każde przypuszczenie, że "coś jest", podobnie jako że "cosia nie ma", jest fantazją umysłu. Choć jedna fantazja innej fantazji nie jest równa. Są fantazje niczym nieuzasadnione, są fantazje uzasadnione częściowo, są wreszcie fantazje - interpretacje o relatywnie mocnym uzasadnieniu. Co nie zmienia tego, że wszystkie są fantazjami.
I jest jeszcze jeden aspekt sprawy - ten PRowy. Gdy ktoś stawia zarzut "fantazjujesz!", to zapewne pije do tego, aby jakoś zdeprecjonować wypowiedź tak określoną. Takie sformułowania stanowią najczęściej formę wyzwania, może oczekiwanie jakiejś odpowiedzi, z której będzie się wykluwał spór, okazja do wykazania się walecznością dyskusyjną. Jeśli odbiorca funkcjonuje na tych samych falach, to podejmie to wyzwanie, a potem strony się popsztykają ze sobą. Ja nie nadaję (ani też nie odbieram zbyt mocno) na falach poszukiwania okazji do zwady. Po prostu ani nie mam ochoty na jakieś puste spory, ani nie widzę do nich powodu. Jak chce ktoś mi przypisać, że "fantazjuję", to - co by to nie miało znaczyć - odpowiem "może i fantazjuję". I co z tego?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Sob 18:40, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Michał, jeśli Bóg KRK:
"Najpierw wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, można poznać w sposób pewny, a zatem i dowieść Jego istnienia, naturalnym światłem rozumu w oparciu o świat stworzony, to jest z widzialnych dzieł stworzenia, jako przyczynę przez skutki."
a twój nie, w dodatku, jego istnienie nie jest pewne ... to chyba nie o tym samym Bogu mówicie ?
nie jesteś ciekaw dlaczego tak w KRK jest ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:01, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Michał, jeśli Bóg KRK:
"Najpierw wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, można poznać w sposób pewny, a zatem i dowieść Jego istnienia, naturalnym światłem rozumu w oparciu o świat stworzony, to jest z widzialnych dzieł stworzenia, jako przyczynę przez skutki."
a twój nie, w dodatku, jego istnienie nie jest pewne ... to chyba nie o tym samym Bogu mówicie ?
nie jesteś ciekaw dlaczego tak w KRK jest ? |
Nie zaprzeczam istnieniu Boga, który w moim przekonaniu jest w relacji do "wszechrzeczy". Czy jednak miałbym przyznać, ze COKOLWIEK WYJAŚNIAJĄCEGO umiem w swoim umyśle podstawić pod sformułowanie "początek i koniec wszechrzeczy"?...
Jeśli miałbym być tu uczciwy, to przyznam, że nic wyrazistego mi się w myślach w kontekście tego sformułowania nie nasuwa. Czy zatem MAM PRAWO DEKLAROWAĆ (?) coś w tym względzie?...
W oparciu, o co byłaby ta deklaracja?...
Moje deklarowanie na zasadzie "co prawda w głowie mam w tym obszarze mętlik, ale mi to nakazali, więc to wyznaję" byłoby właściwie CZYM?
- Po co komu taka deklaracja, w której nie odczytuję żadnych stanów swoich, ale wyznaję je jako (rzekomo) moje?...
Ale prawda będzie taka, że to nie są MOJE stany, tylko że papuguję jakieś frazy po kimś, samemu mając tu głowie mętlik. Po co to komu - takie deklarowanie?...
Po co się wymusza(ło) na różnych ludziach tego rodzaju deklaracje, co do których przedstawia się jako pewne sformułowania jako własne, podczas gdy w istocie są one tylko papugowaniem czyichś sformułowań bez podstawy we własnym przeżywaniu?...
Znasz jakiś powód?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Sob 19:46, 30 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
dokładnie ... zdaje się, że Sobór W. II, wyszedł z podobnego założenia, i dziś wiara ma status równy jak dowolne bzdury.
ps
Cytat: | "początek i koniec wszechrzeczy"?...
Jeśli miałbym być tu uczciwy, to przyznam, że nic wyrazistego mi się w myślach w kontekście tego sformułowania nie nasuwa. |
może chodzi tu o tyle co Stwórca i Pan świata -rzeczy ?
a przekładając na naturalizm - Natura, prawa natury ... lub przy większych deficytach ewolucja - co ? pasowałoby ?
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Sob 20:07, 30 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:05, 01 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | "początek i koniec wszechrzeczy"?...
Jeśli miałbym być tu uczciwy, to przyznam, że nic wyrazistego mi się w myślach w kontekście tego sformułowania nie nasuwa. |
może chodzi tu o tyle co Stwórca i Pan świata -rzeczy ?
a przekładając na naturalizm - Natura, prawa natury ... lub przy większych deficytach ewolucja - co ? pasowałoby ? |
Nie bardzo mam zdanie. Nie czuje się na siłach czegoś tu deklarować.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Nie 0:40, 01 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
nic nie musisz deklarować, ważne, że wiesz, że człowiek takie pytania sobie stawia o przyczynę i cel .... i na bieżąco, znaczenie, we swoim stosunku, relacji do innych i świata
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Nie 0:41, 01 Gru 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:55, 02 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | nic nie musisz deklarować, ważne, że wiesz, że człowiek takie pytania sobie stawia o przyczynę i cel .... i na bieżąco, znaczenie, we swoim stosunku, relacji do innych i świata |
Na swój użytek mam jakiś stosunek, relację itp. Ale jak dyskutuję, to deklaruję. Inaczej mówiąc, oczywiste jest, że coś tam sobie w zaciszu własnego umysłu mniemam, a pytaniem do rozważenia jest: co właściwie miałbym w dyskusji przedstawić?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Pon 15:04, 02 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | lucek napisał: | nic nie musisz deklarować, ważne, że wiesz, że człowiek takie pytania sobie stawia o przyczynę i cel .... i na bieżąco, znaczenie, we swoim stosunku, relacji do innych i świata |
Na swój użytek mam jakiś stosunek, relację itp. Ale jak dyskutuję, to deklaruję. Inaczej mówiąc, oczywiste jest, że coś tam sobie w zaciszu własnego umysłu mniemam, a pytaniem do rozważenia jest: co właściwie miałbym w dyskusji przedstawić? |
cóż, dziwi mnie agnostycyzm w kwestii istnienia Boga, jak dla mnie to przejaw ignorancji ... w końcu nawet ateista przeciwstawia Bogu np. ewolucję ... więc co reprezentuje słowo "Bóg" ma pojęcie ... powinien przynajmniej, jeśli rozumie sens swoich wypowiedzi.
dyskusyjna może być co najwyżej kwestia czego Bóg od człowieka oczekuje - czyli to co wyznacza stosunek człowieka do świata, a przede wszystkim do innych ludzi.
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Pon 15:09, 02 Gru 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:28, 02 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Michał Dyszyński napisał: | lucek napisał: | nic nie musisz deklarować, ważne, że wiesz, że człowiek takie pytania sobie stawia o przyczynę i cel .... i na bieżąco, znaczenie, we swoim stosunku, relacji do innych i świata |
Na swój użytek mam jakiś stosunek, relację itp. Ale jak dyskutuję, to deklaruję. Inaczej mówiąc, oczywiste jest, że coś tam sobie w zaciszu własnego umysłu mniemam, a pytaniem do rozważenia jest: co właściwie miałbym w dyskusji przedstawić? |
cóż, dziwi mnie agnostycyzm w kwestii istnienia Boga, jak dla mnie to przejaw ignorancji ... w końcu nawet ateista przeciwstawia Bogu np. ewolucję ... więc co reprezentuje słowo "Bóg" ma pojęcie ... powinien przynajmniej, jeśli rozumie sens swoich wypowiedzi.
dyskusyjna może być co najwyżej kwestia czego Bóg od człowieka oczekuje - czyli to co wyznacza stosunek człowieka do świata, a przede wszystkim do innych ludzi. |
Raz kiedyś zadeklarowałem się jako teista i tego nie odwołałem. Zatem moja deklaracja jest obowiązująca. Nie chcę powtarzać w kółko tego samego, bo uważam takie powtarzania za marnowanie czasu odbiorców moich słów. Poza tym...
W pewnych kręgach intelektualnego podejścia do spraw przesadne powtarzanie swoich tez bywa odbierane jako objaw wciąż nachodzących kogoś wątpliwości, jako potrzeba utwierdzania się, bo COŚ Z WNĘTRZA CIĄGLE DŹGA tę osobę jakąś postacią negacji poprzedniego stanowiska, więc dopiero nową deklaracją trzeba się utwierdzać w pierwotnej postawie.
Ja nie przeżywam takich zwątpień (jeśli już to wyjątkowo, więc na co dzień nie ma to znaczenia), moja postawa jest tu niezmienna, została (nie jeden raz) wyrażona, a nie będę tutaj też, niczym kukiełka, deklarował to samo na czyjeś żądania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Pon 17:10, 02 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
Nie wiem co cię jeszcze CIĄGLE DŹGA poza integrystami, ale zdrowia życzę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:20, 02 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Nie wiem co cię jeszcze CIĄGLE DŹGA poza integrystami, ale zdrowia życzę. |
Co mnie dźga?...
Życie..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Pon 17:45, 02 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
A konkretnie ?
GPT podpowiada:
To zależy od intencji i tonu rozmowy, ale możesz odpowiedzieć w sposób, który pokaże empatię i otwartość na dalszą rozmowę. Oto kilka możliwych odpowiedzi:
1. Empatyczna:
"Rozumiem, czasem życie potrafi naprawdę przytłoczyć. Chcesz o tym porozmawiać?"
2. Z pytaniem pogłębiającym:
"Co dokładnie Cię uwiera? Może wspólnie coś wymyślimy."
3. Lekko filozoficzna:
"To jak kamyk w bucie – czasem wystarczy go wyjąć, a czasem zmienić ścieżkę. Wiesz już, co to za kamyk?"
4. Z dystansem, jeśli chcesz zmienić perspektywę:
"Może to znak, że potrzebujesz zmiany? Czasem takie uczucie jest początkiem czegoś nowego."
Dzięki temu możesz pokierować rozmowę w stronę refleksji lub wsparcia, zależnie od sytuacji.
a mi nic nie pasuje ... mam wrażenie, że rzeczywiście coś cię dźga .... i domyślam się co .... a religia uczy, to pierwsza mądrość, albo ostatnia, szczerze mówiąc nie wiem, że trzeba pogodzić się ze swoim losem ... jak poczytasz błogosławieństwa to o samodoskonaleniu się, chyba tam nic nie ma.
no i wcale nie jestem twoim wrogiem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Pon 18:00, 02 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
Ps ... no i co ja bym bez protezy mózgu zrobił
znów jakieś bzdury bym powypisywał/ałem pewnie
GPT:
"Początkiem mądrości w judeochrześcijaństwie jest **"bojaźń Boża"**. To sformułowanie wywodzi się z tekstów biblijnych, zwłaszcza z **Księgi Przysłów**:
- **„Bojaźń Pańska początkiem mądrości”** (Prz 9,10, Biblia Tysiąclecia).
W tym kontekście "bojaźń" nie oznacza lęku w sensie strachu, lecz postawę pełną szacunku, czci i uznania Bożej wszechmocy, sprawiedliwości oraz miłosierdzia. To uznanie zależności człowieka od Boga oraz gotowość do życia zgodnie z Jego wolą.
Bojaźń Boża jest zatem fundamentem mądrości, ponieważ prowadzi do zrozumienia prawdziwej natury rzeczywistości — świata materialnego i duchowego — oraz miejsca człowieka w tym dualizmie."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:11, 02 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | a mi nic nie pasuje ... mam wrażenie, że rzeczywiście coś cię dźga .... i domyślam się co .... |
Mocno bym się zdziwił, gdybyś akurat w tym moim przypadku się domyślił, co mnie dźga najbardziej.
Pozory mylą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|