Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Integryzm religijny jako postawa duchowego zakłamania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34, 35  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 5:07, 01 Lis 2024    Temat postu:

Bardzo ciekawy artykuł na ten temat:

[link widoczny dla zalogowanych]


W literaturze wskazuje się, iż na posiadanie określonego obrazu Boga mają wpływ: środowisko rodzinne (relacje z rodzicami), rówieśnicze, społeczno-kulturowe, szeroko pojęta socjalizacja i edukacja (Chlewiński, 1977; Nelson, 1972; za: Potvin, 1977). Główną rolę w kształtowaniu się obrazu Boga przypisuje się roli rodziców. Nie jest to jednak jedyny obszar poszukiwań. Dla przykładu, Spilka (1975; za: Potvin, 1977) odwołując się do wewnętrznych dyspozycji jednostki,

W jaki sposób Bóg rodziców staje się stopniowo Bogiem dziecka: Bogiem, którego się ono obawia, albo którego kocha, do którego się modli, którego odrzuca jako fikcję, albo którego oczekuje z pewnością nadziei teologalnej?
(Godin, 1964; za: Kuczkowski, 1998, s. 45).


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 6:21, 01 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:11, 01 Lis 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Bardzo ciekawy artykuł na ten temat:

[link widoczny dla zalogowanych]


W literaturze wskazuje się, iż na posiadanie określonego obrazu Boga mają wpływ: środowisko rodzinne (relacje z rodzicami), rówieśnicze, społeczno-kulturowe, szeroko pojęta socjalizacja i edukacja (Chlewiński, 1977; Nelson, 1972; za: Potvin, 1977). Główną rolę w kształtowaniu się obrazu Boga przypisuje się roli rodziców. Nie jest to jednak jedyny obszar poszukiwań. Dla przykładu, Spilka (1975; za: Potvin, 1977) odwołując się do wewnętrznych dyspozycji jednostki,

W jaki sposób Bóg rodziców staje się stopniowo Bogiem dziecka: Bogiem, którego się ono obawia, albo którego kocha, do którego się modli, którego odrzuca jako fikcję, albo którego oczekuje z pewnością nadziei teologalnej?
(Godin, 1964; za: Kuczkowski, 1998, s. 45).

Tak. To jest ciekawa idea. Ja od lat już chyba sugeruję, że gdy Biblia pisze o tym, że człowiek został "stworzony na obraz i podobieństwo Boga", to w życiu ludzi role się odwracają, czyli obraz Boga w człowieku jest w istocie tworzony na obraz i podobieństwo jego własnych ludzkich przekonań, emocji, nadziei.
To oznacza, iż ludzie gwałtowni będą zwykle postrzegali Boga jako gwałtownego i surowego, zaś ludzie życzliwi światu bardziej się będą kierowali w stronę budowania swojego obrazu Boga jako pełnego dobra i miłości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:25, 01 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Bardzo ciekawy artykuł na ten temat:

[link widoczny dla zalogowanych]


W literaturze wskazuje się, iż na posiadanie określonego obrazu Boga mają wpływ: środowisko rodzinne (relacje z rodzicami), rówieśnicze, społeczno-kulturowe, szeroko pojęta socjalizacja i edukacja (Chlewiński, 1977; Nelson, 1972; za: Potvin, 1977). Główną rolę w kształtowaniu się obrazu Boga przypisuje się roli rodziców. Nie jest to jednak jedyny obszar poszukiwań. Dla przykładu, Spilka (1975; za: Potvin, 1977) odwołując się do wewnętrznych dyspozycji jednostki,

W jaki sposób Bóg rodziców staje się stopniowo Bogiem dziecka: Bogiem, którego się ono obawia, albo którego kocha, do którego się modli, którego odrzuca jako fikcję, albo którego oczekuje z pewnością nadziei teologalnej?
(Godin, 1964; za: Kuczkowski, 1998, s. 45).

Tak. To jest ciekawa idea. Ja od lat już chyba sugeruję, że gdy Biblia pisze o tym, że człowiek został "stworzony na obraz i podobieństwo Boga", to w życiu ludzi role się odwracają, czyli obraz Boga w człowieku jest w istocie tworzony na obraz i podobieństwo jego własnych ludzkich przekonań, emocji, nadziei.
To oznacza, iż ludzie gwałtowni będą zwykle postrzegali Boga jako gwałtownego i surowego, zaś ludzie życzliwi światu bardziej się będą kierowali w stronę budowania swojego obrazu Boga jako pełnego dobra i miłości.


Fajnie, że tak myślisz . Trudno to zauważyć chyba z powodu ścian tekstu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:37, 01 Lis 2024    Temat postu:

Zazwyczaj kobiety są uważane za zbyt gadatliwe.😉😘🙂
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:20, 01 Lis 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Zazwyczaj kobiety są uważane za zbyt gadatliwe.😉😘🙂

W życiu mało się odzywam. Jestem milczkiem. Jeden powód mojego milczenia jest taki, że gdy raz, drugi, trzeci na moje słowa ktoś reaguje niechętnie, to ja sobie powiadam: niepotrzebne są mu moje wypowiedzi, nie chcę być mu przykrym, więc się nie odzywam.
W internecie mam inną zasadę - tu każdy może przerwać czytanie w dowolnym momencie. Jeśli się komuś nie podoba to, co piszę. ma prosty wybor - nie czytać mnie. Co innego w rozmowie, gdy dwoje ludzi stoi obok siebie - wtedy nieraz trudno jest nieinwazyjnie zakończyć czyjś nudny monolog. Ale czytać ktoś nie musi.
Gdybym wiedział, że ludzi się zmusza do czytania moich tekstów, to bym przestał pisać cokolwiek, zamilknąłbym tak, jak w życiu.
Ty mi tu zrzędzisz na to, jak piszę. Piszę długie teksty dlatego, że chodzi mi o coś więcej NIŻ TO JEDNO WRAŻENIE, JEDEN WNIOSEK, JEDNĄ OCENĘ. Ty oczekujesz często (tak nieraz formułujesz pytania) jakiejś prostej jednej osoby - coś dobre vs złe. A ja właśnie tak niczego nie oceniam. U mnie już właściwie nic nie redukuje się do prostego podziału w stylu: to dobre, a tamto złe. U mnie ZAWSZE będą rozważane RÓŻNE ASPEKTY SPRAWY. Redukowanie myślenia do jednej prostej oceny traktuję jako błąd rozumowania. Bo z takiej prostej oceny i tak dalej nie sposób jest wyciągać wniosków, polegać na tym. Takie proste ocenianie sobie - to dobre, tamto zle - co prawda może na chwilę zaspokoi jakąś potrzebę ocenienia, ale dalej jest bezużyteczne. Przynajmniej dla mnie to jest bezużyteczne, bo z takiego ogólnikowego "X jest dobry", albo "Y jest złe" i tak nie wiadomo, co dalej robić - czy uciekać, czy bronić się, czy stosować strategię tak, czy inną.

Nie zamierzam się zmienić i zacząć pisać głównie krótkie teksty, bo traktuję ogólnie wszelką powierzchowność spojrzenia jako formę kłamstwa. A mam zasadę, aby kłamstwa unikać, jak tylko się da. Nie chcę kłamać, że coś jest tylko prosto, jednowymiarowo dające się ocenić, bo sam takie uproszczone oceny traktuję jako praktycznie bezwartościowe. I nikomu też ich nie chcę oferować.
Wiem, że to jest przyjemniej - przeczytać proste sformułowanie (może nawet jakoś celne), a potem uznać z niego "no tak, ale mi się to zgadza, ale to słuszne". A dla mnie to jest kłamstwo. Wszystko, co jest zbyt proste, jednowymiarowo ocenione dla mnie jest już na granicy kłamstwa.
Taki jestem. Jeśli Ci się nie podobam, to zrezygnuje z czytania moich tekstów i będziesz miała swój dyskomfort czytania długich rozkmin z głowy.

Dodam na koniec bardziej osobistą uwagę
Gdybyśmy w życiu się ze sobą kontaktowali, to z dużym prawdopodobieństwem swoją POSTAWĄ ŁATWEGO KRYTYKANCTWA (w odróżnieniu od krytyki, która nosi znamiona pogłębionej, która wskazuje na mechanizmy, przyczyny, jest analityczna, a nie tylko sprowadza się do "nie podoba mi się") zniechęciła mnie do kontaktu z Tobą na tyle, że bym zamilkł wobec Ciebie prawie do zera. W ogóle bym się nie odezwał, na zagadywanie odpowiadałbym krótko i na odczepnego. Tak z resztą z wieloma ludźmi w życiu robię - że milczę, jeśli dali mi do zrozumienia, iż nie traktują moich słów z sympatią i akceptacją, a łatwo przechodzą do ich odrzucenia. Wtedy ja sobie powiadam: niech ci sobie znajdą takie towarzystwo do rozmowy, które im będzie bardziej odpowiadało. I pewnie tak byłoby z nami w jakiejś wspólnej przestrzeni życiowej - że już zanikłby problem długości moich wypowiedzi, one zostałyby zredukowane drastycznie. Bo wyznaję w życiu prostą zasadę "nie... to nie!". Nie podobam się?... - z zasady kończę znajomość, bo nie lubię nikomu się narzucać.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 15:03, 01 Lis 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:02, 01 Lis 2024    Temat postu:

Ja chcę czytać Twoje teksty. Wiesz też, że krytykantką nie jestem. Wolę real. Na pewno coś z Ciebie wyciągnę 😉🙂🍓
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:37, 01 Lis 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Ja chcę czytać Twoje teksty. Wiesz też, że krytykantką nie jestem. Wolę real. Na pewno coś z Ciebie wyciągnę 😉🙂🍓

Uważam, że lubisz - zapewne w przypływie nagłego impulsu, może powodowanego złym humorem - przywalić przykrym słowem bez wyraźnego powodu. Potem sobie to wybaczasz, bo chyba ogólnie kobiety wybaczają sobie z zasady swoje "humory". Niejedno małżeństwo się rozpadło właśnie dlatego, że kobieta zbyt bezrefleksyjnie "miewała humory", a w końcu facet ma tego dość i odchodzi. Kobiety chyba dość naturalnie uważają, że takie napadanie na swoich facetów z tytułu czy to hormonalnych, czy innego rodzaju emocjonalnych gorszych stanów im się niejako "należy", a otoczenie powinno im to wybaczać. Ale część otoczenie nie przyjmuje tej konwencji, albo przyjmuje ją w stopniu na tyle ograniczonym, że sobie z kolei wybaczają to, że zostawiają w końcu "tę zołzę" (określenie teraz nie do Ciebie, tylko ogólnie do kobiet mocno humorzastych). Faceci oczywiście też miewają podobne humory, choć chyba statystycznie nieco rzadziej, a do tego, nie są one takie nagłe, takie nieprzewidywalne i niekontrolowalne w tak wysokim stopniu.
U części kobiet bywa chyba też tak, że traktują one ten rodzaj napastliwości jako nieszkodliwy sposób przypominania otoczeniu o sobie, aby ich nie ignorowało. Ale druga strona może nie odebrać w ten sam sposób owej intencji. Ja np. mam dość niską tolerancję na bycie traktowanym kapryśnie. Dlaczego tak mam?...
- W znacznym stopniu jest to świadome i wynika z mojego programu rozwoju osobistego. Sam od siebie wymagam UŚWIADOMIENIA SKRYWANYCH MOTYWÓW mojego działania, moich decyzji. Uważam, że ten program realizuję z pewną postacia sukcesu w tym przynajmniej sensie, iz POTRAFIĘ WSKAZAĆ LICZNE WŁASNE SŁABOŚCI, a dalej mam OPRACOWANE PROCEDURY tych słabości pomniejszania. I dalej ów program rozwijam, tzn. skupiam się w znacznym stopniu na tym, aby bezwiednie nie krzywdzić. Pewnie nieraz jeszcze kogoś skrzywdzę, a nawet nieraz się zdarzy, że przy - paradoksalnie - realizacji mojego programu z kolei też zahaczę o skrzywdzenie kogoś, bo skupiając się na własnym podejściu do sprawy, zlekceważę czyjeś ważne potrzeby. Tak też może być, ale "nie myli się tylko ten, który nic nie robi" (choć moze właśnie myli się najbardziej w tym, że nic nie robi...).
Zdaję sobie sprawę, że nieraz moja postawa czyjeś emocje urazi. Ale życie, niestety, nie jest proste, jest pokonfliktowane na wiele sposobów. Często jest tak, że starając się nie urazić jedne osoby, automatycznie urazimy inne osoby (bo np. są to skonfliktowane grupy, z których każda oczekuje, że to właśnie jej udzielimy wsparcia i zrozumienia). Nie ludzę się zatem w kwestii, że mogę to życie przejść dogadzając wszystkim. Mogę co najwyżej starać się nie wywoływać tych największych przykrości, mogę jedynie nieraz szukać mniejszego zła, a niekoniecznie jawnego dobra.
Ludzie w konflikty popadają właściwie bezwiednie. Ja staram się bezwiednie konfliktów nie wywoływać, co oczywiście nie znaczy, że nie wywołam ich już świadomie. Tak - wywołam, ale wtedy mogę rozważać, która forma konfliktu ostatecznie będzie najmniej destrukcyjna, albo daje innym większą szansę na to, aby się z niego wyplątać. Ale nie stawiam sobie za cel bycia uległym wobec wszelkich ludzkich oczekiwań, ani też nie stawiam sobie za cel nie zrobienie nikomu żadnej przykrości. Bo wiem, że to i tak się nie uda.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 20:08, 01 Lis 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:54, 01 Lis 2024    Temat postu:

Nie Michale. Nie o to chodzi. Nieraz po prostu jak widzę Twoj elaborat wymiękam.

Czy próbowałeś robić abstrakty Twoich postów i umieszczać je w jakimiś oddzielnym wątku?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:15, 02 Lis 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Nie Michale. Nie o to chodzi. Nieraz po prostu jak widzę Twoj elaborat wymiękam.

Czy próbowałeś robić abstrakty Twoich postów i umieszczać je w jakimiś oddzielnym wątku?

A czy próbowałaś przestać czytać to, co Ci nie odpowiada?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 5:28, 02 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Nie Michale. Nie o to chodzi. Nieraz po prostu jak widzę Twoj elaborat wymiękam.

Czy próbowałeś robić abstrakty Twoich postów i umieszczać je w jakimiś oddzielnym wątku?

A czy próbowałaś przestać czytać to, co Ci nie odpowiada?


Ok. Będę się starała. Chociaż czytam bo chcę zrozumieć o co Tobie chodzi. Może powinnam wiecej czytać w komputerze a nie na androidzie. Byłoby łatwiej. Być może właśnie to, że większość komunikacji dzieje się dziś za pomocą komórek przyzwyczailismy się do krotrzych komunikatów.
A filozof Jacek Jarocki przdstawia widzom informacje o teorii prawdy w 80 sekund.

Wkleję- sylwetka filozofa i jeden z ciekawych artykułów

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 5:32, 02 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:04, 02 Lis 2024    Temat postu:

Semele napisał:
A filozof Jacek Jarocki przdstawia widzom informacje o teorii prawdy w 80 sekund.

Jest oczywiście taki "migawkowy" styl komunikowania się. Może nawet jest on fajny, gdy ktoś pragnie szybko zapoznać się z ideą, albo MA JUŻ PRZYGOTOWANIE w kwestii, o której jest mowa i tylko chodzi o to, aby potwierdzić te przypuszczenia, jakie i tak posiada.

Ja jednak zwykle tu DYSKUTUJĘ, a nie tylko przedstawiam jakąś jedną myśl.
"Przedyskutować" problem jest czymś innym, niż przedstawić go, aby się np. ludzie zorientowali w głównej myśli. "Przedyskutować" coś, oznacza podejście, w którym BIERZEMY POD UWAGĘ ARGUMENTY I WAŻYMY ICH ZNACZENIA. To wymaga po pierwsze wzięcia pod uwagę większej ilości stwierdzeń, poza tym wzięcia ich na kilka sposobów, które się potem porównuje w rozważaniach. To zaś z konieczności oznacza, iż nie zamykamy kwestii na samym stwierdzeniu w stylu "jest tak, a tak", lecz z założenia sprawa staje na płaszczyźnie: może jest tak, bo są za tym argumenty A, B, C, ale też rozważamy tu alternatywę, za którą mamy argumenty D, E, F i musimy porównać je ze sobą. To - z samego tego faktu, ze mamy wiele argumentów i aspektów do rozważania - konstruuje inny typ przekazu.
Ty najwyraźniej nastawiasz się przy swoim czytaniu na postawę: zarejestrować jedną (główną) rzecz i na niej zakończyć sprawę. A mi najczęściej zupełnie nie o to chodzi, dla mnie jedno stwierdzenie, pojedyncza teza stanowią dopiero wstęp do tego, co jest dla mnie ciekawe i wartościowe.
Jeśli chciałabyś wejść w styl myślenia i dyskusji, które tutaj uprawiam nie tylko ja, to musiałabyś dość całościowo zmienić nastawianie, z postawy "chcę dowiedzieć się głównej tezy i zamknąć sprawę" na "nie zależy mi, aby zamykać sprawy jednostkowymi ocenami, lecz chcę ROZBUDOWAĆ W MYŚLACH SZERSZY KONTEKST I ELEMENTY CAŁOŚCIOWEGO SPOJRZENIA.".
To drugie podejście można by jeszcze określić jako "podejście z odroczoną konkluzywnością" - tutaj nie chodzi o to, aby szybko mieć skwitowane dane zagadnienie, lecz o to, aby najpierw PRZYJRZEĆ MU SIĘ Z WIELU STRON i ewentualnie dopiero po kilku sesjach oglądu z tym, może wyprowadzić jakąś wiążącą tezę (która najczęściej nie będzie już wcale głównym celem rozważań, tylko przygodnym ich okazaniem się).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 12:06, 02 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:48, 02 Lis 2024    Temat postu:

Ok. Rozumiem.

Czy nie myślisz o tym aby bardziej rozdzielać tekst.

Punktować.

A nawet dawać przykłady. Pomyślę.

Wezmę Twój jakis tekst i spróbuję go przetworzyć na bardziej poglądowy.

Zakładam że się zgadzasz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:50, 02 Lis 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Ok. Rozumiem.

Czy nie myślisz o tym aby bardziej rozdzielać tekst.

Punktować.

A nawet dawać przykłady. Pomyślę.

Wezmę Twój jakis tekst i spróbuję go przetworzyć na bardziej poglądowy.

Zakładam że się zgadzasz.

Nie mam tu nic zgadzania się. Każdy robi z odbiorem czyjegoś tekstu, co zechce. Rób zatem tak, jak Ci się to wydaje sensowne. Choć...
... chcę (nieśmiało...) zwrócić uwagę na to, że można SAMYM NASTAWIENIEM SIĘ do mojego tekstu uzyskać albo efekt skłaniający do pozytywnych wrażeń, albo do negatywnych. I nie jest to jakaś "wina" samego tekstu, ale KOMPATYBILNOŚCI SPOJRZENIA na sprawę. W Twoim przypadku może być jeszcze kwestia tego, że nie rozwijałaś w sobie tej strony rozumienia, które mocno się przydaje przy percepcji tego, co ja piszę. Ale może choć trochę rozwinięcie się w tym kierunku byłoby dla Ciebie odkrywcze, może jakoś nawet pomocne w życiu. O co mi chodzi?...
- o percepcję, która skupia się NIE NA STWIERDZANIU JEDNOSTKOWYCH okoliczności, faktów, czy ocen, ale utrzymywaniu przez dłuższy czas przed swoim mentalnym wzrokiem samego obrazu, samej całościowej konstrukcji spraw. To byłoby podejście w stylu percepcji jakiegoś obrazu w muzeum, czy krajobrazu. Mam znajomego, którego kiedyś tak zachwycił pewien obraz, że stał przed nim w muzeum przez kilka godzin i tylko patrzył. Patrząc w ten sposób, nie kwitujemy sprawy, nie ferujemy wyroków, nie decydujemy się szybko w stylu "to dobre, a tamto złe".
Tylko patrzymy, PRÓBUJĄC BARDZIEJ UŚWIADOMIĆ SOBIE RELACJE WZAJEMNE, ogarnąć pewną złożoność, określając nie tyle jednostkowe okoliczności, ile raczej złożoność całości. Tu nie atomizujemy spojrzenia, nie dzielimy go na fragmenty, tylko odwrotnie - scalamy owe fragmenty w złożoności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:12, 11 Lis 2024    Temat postu:

Głównym narzędziem mentalnym integrysty jest UPIERANIE SIĘ przy swoim - nieustępliwe stwierdzanie, mantrowanie swoich tez.

Integrysta wierzy, że sam upór jako taki ostatecznie wygrywa. Integrysta często dorabia sobie przy tym dodatkową ideologię, że on rozumu "nie potrzebuje", bo on "wierzy w słuszna sprawę", a ta wiara jest ważniejsza i bardziej zbawcza, niż "mędrkowanie niewiernych mądrali". Integrysta czuje się tym, który wybrał lepszą życiową strategię, że on się Bogu na pewno bardziej spodoba.
W Biblii jednak wielokrotnie powtarza się potępienie dla postawy ZATWARDZIAŁOŚCI. Zatwardziałość zaś to przecież nic innego, jak tylko ośli upór wbrew rozsądnym przesłankom, aby działać etycznie, sensownie. Integrysta tutaj się próbuje wybronić przed owych zarzutem o zatwardziałość w ten sposób, że po prostu wskaże jako "zatwardziałych" swoich przeciwników. On tu (rzekomo) nie jest zatwardziały, a jego przeciwnicy zatwardziali są - tak stwierdził, więc tak ma być...
Jak wyżej już wspomniałem, integrysta stwierdzanie z (oślim) uporem ma jako główne narzędzie rozumienia i dyskutowania, więc tutaj też z niego będzie korzystał, czyli też nie przyjmie żadnej postaci sugestii, iż może krytyka odnosi się nie tylko do jednej strony. Nie! Integrysta (zwykle pod jakimś tam pretekstem) STWIERDZI, że to jest tak po prostu - zatwardziali są jego przeciwnicy, a on jest tym, który jest wierny, posłuszny, Bogu oddany. O wszystkim ostatecznie u integrysty decyduje ośli upór/zatwardziałość.

Integrysta nie ma szansy odkryć, że to on jest zatwardziały, bo integrysta ma samokrytycyzm w szczątkowej formie. Prościej jest powiedzieć, że z grubsza tu jest podstawa osobowościowa integryzmu - to jest "pierwsze mentalne prawo integrysty": nigdy nie dopuszczaj myśli, że to ty się mylisz, albo że twoje autorytety mogą się mylić, bo aksjomatem jest uznanie, iż błędy są zawsze po stronie oponentów.
Tak "uzbrojony" mentalnie integrysta "rusza w świat", głosić swoje "prawdy", czyli po prostu z uporem powtarzać jakieś frazy, starając się wmanipulować odbiorców w deklaracje zgody względem tych fraz, zaś samo deklarowanie owych zgód nazywając "wiarą".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:58, 14 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Głównym narzędziem mentalnym integrysty jest UPIERANIE SIĘ przy swoim - nieustępliwe stwierdzanie, mantrowanie swoich tez.

Integrysta wierzy, że sam upór jako taki ostatecznie wygrywa. Integrysta często dorabia sobie przy tym dodatkową ideologię, że on rozumu "nie potrzebuje", bo on "wierzy w słuszna sprawę", a ta wiara jest ważniejsza i bardziej zbawcza, niż "mędrkowanie niewiernych mądrali".

Patrząc z boku na to podejście, to mamy tu postawę typu "łapać złodzieja". Integrysta nie jest ani bardziej wierny zaleceniom biblijnym w całości, ani bardziej uczciwy w życiu, ani wreszcie rzeczywiście posłuszny (całościowo patrząc) doktrynom tylko:
- głośniej oskarżający wszystkich innych "odstępców"
- bardziej uparcie mantrujący swój lans się na prawowiernego
- bardziej uporczywie wmawiający, że skupianie się na wybranych przez siebie aspektach doktryny jest "tym właściwym wypełnieniem" posłuszeństwa Bogu.

Integrysta (nie różniąc się oczywiście w tym od innych wyznawców) oczywiście WYBIERA pewne tezy nauczania religijnego z tych wszystkich, jakie były rozważane przez ogół wyznawców. Cały dowcip polega na tym, że integrysta swoje wybieranie określa jako...
... niewybieranie. :rotfl:
Integrysta nadaje priorytet jakimś konkretnym przekonaniom z owego szerokiego spektrum potencjalnych wyborów religijnych. Robi to oczywiście arbitralnie, bo przesłanki za wyborami konkurencyjnymi są z grubsza podobnej mocy. Różnica integrysty, który ma się za tego "prawowiernego", w odróżnieniu od "błądzących" - tych, którzy ważą argumenty jawnie - jest związana z SAMYM PRZEDSTAWIANIEM swojego wyboru jako tego "wprost z Biblii", "bez interpretacji", "tak jak napisano". Co prawda niczego nie da się zrozumieć nie zinterpretowawszy treści przekazu, ale to nie przeszkadza integryście w lansowanie owego kitu, że akurat on, jakimś nikomu nieznanym, magicznym mechanizmem, pobrał tę absolutnie właściwą treść Biblii do swojej świadomości.
Nikt na całym świecie nie opisał, nie zdefiniował, nie podał jednoznacznych cech tego rzekomego "odczytania bezpośrednio" treści Biblii, czy dowolnego innego przekazu. Ja twierdzę, że czegoś podobnego nie obserwuje się nigdzie. Pewnym zbliżeniem się do owej idei byłoby chyba odczytanie treści pod natchnieniem Boga, ale nawet takie natchnienie też nie pojawia się przecież na życzenie, nie można go z góry sobie przypisać, jako czegoś, co się ma, podczas gdy inni tego nie mają.
Cale to przekonanie o swojej prawowierności integrysta czy inny ortodoks opiera na błędnym założeniu, na wierze w działanie nieistniejącego mechanizmu poznawczego. Integryści, ortodoksi tylko oszukują siebie i innych.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:00, 14 Lis 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:21, 18 Lis 2024    Temat postu:

Integrysta ucieka przed prawdą w oskarżanie "nieprawowiernych". A przed jaką prawdą ucieka?
Integrysta ucieka przede wszystkim przed prawdą o SPRZECZNOŚCI WE WŁASNEJ POSTAWIE.
Gdyby spytać takowego wielbiciela absolutnego posłuszeństwa autorytetom religijnym: czy w ogóle jest TEN ON - ten "ktoś", to "wierzy" i "jest posłuszny", to pewnie w pierwszym odruchu integrysta potwierdzi: tak! Jest on - jest (prawo)wierny, jest ten posłuszny!

No to zadajmy drugie pytanie:
Czy on W OGÓLE PODJĄŁ JAKĄŚ DECYZJĘ w kwestii owej wiary, owego posłuszeństwa?...
- Przecież jeśli ma być "tylko posłuszny", to nie mógł podjąć decyzji, bo decyzja byłaby JEGO decyzją! Więc jeśli integrysta twierdzi "wierzy i jest posłuszny", to sam sobie przeczy, bo właśnie...
sam się określił, sam zadecydował składając deklaracje o swoim stanie. :rotfl:
A tego mu nie wolno jest robić, jeśli rzeczywiście wszystko ma u niego pochodzić od autorytetów, zaś on swoje myślenie poniżył gdzieś i go ma nie mieć. Integrysta nie ma prawa niczego deklarować od siebie! Jeśli coś od siebie deklaruje, to tylko jako kłamca i nieposłuszny - bo przecież sam zadecydował, że wolno mu zadeklarować właśnie to, co zadeklarował.

Czy integrysta tak zupełnie nie myśli?...
- To jest trochę bardziej skomplikowane. Bo tak zupełnie nie myśleć i dożyć wieku jako tako rozwiniętego nawet dziecka, zwyczajnie się nie da. Więc jednak integrysta myśli, tylko - z racji na chore, absurdalne przekonania, jakie trochę przejął, a trochę rozwinął (też nieposłusznie, bo jednak jakoś myśląc) WSTYDZI SIĘ tego, że myśli. Próbuje to gdzieś ukryć przed sobą, próbuje jakoś zaprzeczyć, że to on. Jak zaprzecza?
- Przede wszystkim WMAWIA SOBIE, że np. jak coś ocenił, to "nie ja oceniłem, tylko to tak jest". Oczywiście, że to on ocenił, ale że zakłamana ideologia nie pozwala mu się do tego przyznać, to będzie kręcił jakieś idiotyczne wymówki, wykręty, zmiany tematu, przeskakiwania do stanu złości i agresji na kogoś i dotąd robił chaos w swoim myśleniu i odczuwaniu, aż odczuje, że wystarczająco zapomniał o tym, co mu się szczerze objawiło. Integrysta będzie rozrabiał sobie ten mózg, kombinował zasłony dymne, pokrzykiwał na świat i ludzi, aż gdzieś mu się ukryje, skarleje świadomość tej prawdy, że CO BY CZŁOWIEK NIE ZADECYDOWAŁ, POWIEDZIAŁ, UWIERZYŁ W TO, TO POMYŚLEĆ O TYM MUSIAŁ.
Biedny jest ten integrysta. Ma przerąbane. :cry: W sumie mu współczuję, a już szczególnie współczuję mu chwili sądu przed Bogiem, gdy się ujawni, jakim był wielkim życiowym przegrywem. :rotfl: Oj, jaki będzie biedny... :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:01, 18 Lis 2024    Temat postu:

W postawie integryzmu zaszyty jest pewien tragizm. Bo zadajmy sobie pytanie: dlaczego integrysta nie składa Bogu (w którego przecież wierzy) daru z pracy, dociekliwości, starań swojego rozumu?... Dlaczego akurat tego daru Najwyższemu odmawia?...
- Odpowiedź nie jest trudna do podania: bo integrysta uwierzył, że Bóg w obszarze intelektu akurat jego stworzył wadliwie.
Integrysta uważa się za wadliwe dzieło Stwórcy. :cry:
A, skoro w obszarze tak ważnym, jak ocena rzeczywistości i swoich stanów intelektem, skoro w sferze tak podstawowej dla oceny całej osobowości integrysta uznaje się za wadliwego, to powstaje pytanie: ale w czym innym integrysta ma szansę być uznanym za niewadliwego?...
Jeśli już "wiadomo" (a w każdym razie integrysta jest o tym przekonany, wierzy w to), że myślenie, które integrysta dostał na start od Boga, jest obarczone tak fundamentalną formą błędu, że należy się tegoż myślenia wyrzekać, jakoś w całości stawiając wszystko na kartę posłuszeństwa temu, co powiedzieli jacyś ludzie - autorytety religijne - to na co jeszcze można w takiej sytuacji liczyć?... Jaka jest tu szansa na zbawienie?...

Integrysta wierzy, że on - jako on - jest wadliwy. W pewnym sensie integrysta już się potępił, już w swoim własnym sercu/umyśle jest potępiony. A Bóg (w przekonaniu integrysty) jest srogi! (srogość integrysta będzie nazywał częściej "sprawiedliwością", ale mniejsza o samą etykietę tej cechy - chodzi o to, że na zmiłowanie raczej nie ma co liczyć...). Do tego piekło (w przekonaniu integrysty) jest wieczne i straszne. No ma ten integrysta przerąbane... :cry: :cry: :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:48, 19 Lis 2024    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]


jest to formacja dzięki swej wewnętrznej konstrukcji szczególnie nieprzenikliwa na jakąkolwiek kontrargumentację, ponieważ kształtuje ona umysłowości zamknięte, a priori nieufne wobec wszelkiej racji wysuwanej z innych pozycji, wyrażanej przez ludzi inaczej myślących. Dzieje się tak dlatego, że charakterystyczna dla niej ciasna ortodoksyjność – w przeciwieństwie do prawdziwej ortodoksyjności, która chce być tak szeroka, jak duch Ewangelii – utożsamiając własną postawę z prawowiernością, inne traktuje jako z natury rzeczy podejrzane bądź w samej treści, bądź w intencjach, a tym samym wrogie czy przynajmniej niebezpieczne.

Integrystom stawia się często wiele konkretnych zarzutów. Wytyka się im przywiązanie do tradycyjnych form i metod połączone z nieufnością do wszystkiego, co nowe, a więc niewypróbowane i ryzykowne; niechęć do samodzielnych poszukiwań prowadzonych przez ludzi świeckich w zakresie życia religijnego i katolickiego światopoglądu, a to ze względu na ich niekompetencje i brak dostatecznego sensus catholicus. Zarzuca się integrystom przesadną nieufność wobec człowieka i myśli ludzkiej, nieliczenie się z nową formą cywilizacji i jej pluralizmem, usuwanie na drugi plan autonomicznej wartości poszczególnych dziedzin kultury oraz gałęzi wiedzy i chęć bezpośredniego wprzęgnięcia ich w służbę religii i traktowania ich jako narzędzi apologetyki; wreszcie, w ostatecznym efekcie, krótkowzroczny „praktycyzm” zainteresowań i nieskuteczność metod nawet w stosunku do własnych celów.

Zarzuty te są z pewnością słuszne. Nawet wyrażone w tak ostrej i kategorycznej formie są one w każdym razie słuszne w stosunku do bardziej skrajnych i „czystych” form integryzmu. Nie wyjaśniają jednak istoty tego zjawiska. Chcąc bowiem uchwycić przyczyny takiego a nie innego ustosunkowania się integryzmu do poszczególnych problemów, które wydają się nam same przez się często niezrozumiałe, trzeba zrozumieć charakterystyczną dla niego ogólną postawę intelektualną. Przede wszystkim jego generalny stosunek do kultury i myśli ludzkiej poznającej prawdę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:07, 19 Lis 2024    Temat postu:

Semele napisał:
https://wiez.pl/2019/05/14/integryzm-czyli-ciasna-ortodoksyjnosc-kosciol-otwarty-rozdzial-5/

Fajny artykuł. W skrócie sygnalizuje on większość z tego, co opisuję w tym wątku. Aż dziwi mnie tak wysoki stopień zbieżności w poglądach.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 12:13, 19 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:03, 19 Lis 2024    Temat postu:

Z integrystą realnie nie ma dyskusji. Integrysta bowiem jest totalnie zamknięty na odbiór czegokolwiek od partnera w dyskusji, jest zatem nieuczciwy, gdy udaje, że dyskutuje. Integrysta tylko wpiera swoje.

Integrystów należałoby zamknąć chyba w rezerwacie, aby z dala od innych ludzi, "kisili się we własnym sosie". Niechby już tylko sobie nawzajem wpierali jak to są takimi swojakami, takimi prawowiernymi i posłusznymi - jeszcze bardziej i jeszcze bardziej. Mieliby "co, czego chcą" - tylko niezmienną, niezakłóconą własną naukę, której nikt im nie neguje, o której nawet się nie dyskutuje, tylko się ją stwierdza, deklaruje, stwierdza i deklaruje, w kółko stwierdza i deklaruje...
Niechby to integryści dostali, niechby się w tym pławili choćby przez wieczność. Ja bym im zabronił dostępu do czegokolwiek wolnego, myślowo niezależnego - na ich życzenie byłoby to im odjęte. Przecież oni chcą tylko to swoje własne celebrować. Więc powinni to dostać. Niech się cieszą, że nie ma żadnych pytających, czy wątpiących.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:25, 19 Lis 2024    Temat postu:

Z duchowej perspektywy patrząc integryzm jest właściwie formą...
ateizmu!

Jeśli bowiem uznamy, że ten prawdziwy Bóg jest duchem, a w życiu jest związany z przekraczaniem tego, co doczesne, materialne, to zasady, które propaguje integryzm są drogą w dokładnie przeciwnym kierunku:
- Integryzm ubóstwia sformułowania podane przez DOCZESNYCH ludzi.
- Integryzm jako ten najważniejszy cel widzi powielanie DOCZESNYCH, istniejących obyczajów
- Integryzm wyżej niż więź z Bogiem stawia podporządkowanie się wiernych DOCZESNEJ, konkretnej władzy religijnych autorytetów.

Integryzm, poprzez odrzucenie tego, co osobiste w relacji z Bogiem, de facto przecina ową szczerą więź z Bogiem żywym, duchowym.
Zatem w swoim ostatecznym wyrazie integryzm jest tym samym, co ateizm - odrzuceniem relacji z żywym Bogiem, w imię skupienia się na jakichś OBSERWOWANYCH MATERIALNIE aspektach. Tyle, że szczery ateista ten materialny aspekt przynajmniej lokuje w tym, co doznaje bezpośrednio - w materii opisywanej przez środowiska naukowe. Integrysta jest tu nieszczery - co prawda, podobnie jak ateista też odrzuca więź z Bogiem, ale robi to pod pretekstem, że tę więź właśnie chce zachować. A że "dziwnym trafem" zachowanie owej więzi polega na skupieniu się na tym, co widzialne, doczesne, ludzkie?...
- Nad tym oczywiście integrysta się nie zastanowi, bo zastanawianie się szczere (jako akt umysłu, a więc też bliskie tego, co duchowe) zostało przez niego świadomie zablokowane. To już jawny, zadeklarowany ateista jest chyba bliżej żywego, prawdziwego Boga, bo taki ateista przynajmniej nie spalił mentalnych mostów za sobą i zostawił sobie ten kanał (umysł), którym Bóg może do niego apelować. Integrysta od Boga odcina się totalnie - łącznie z unicestwieniem osobistego kanału łączności z Nim, co oznacza, iż w odrzuceniu Boga idzie nawet dalej niż ateista.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 13:26, 19 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:52, 19 Lis 2024    Temat postu:

Jest taka przypowieść, zapisana w ewangelii Mateusza 25: (1) Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. (2) Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. (3) Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. (4) Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. (5) Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. (6) Lecz o północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie! (7) Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. (8) A nierozsądne rzekły do roztropnych: Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną. (9) Odpowiedziały roztropne: Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie! (10) Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. (11) W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: Panie, panie, otwórz nam! (12) Lecz on odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was. (13) Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.
Frapowało mnie od lat - do czego odnosi się ten symbol? Czym jest owa oliwa?...
Dzisiaj sobie uświadomiłem, że opisana w przypowieści sytuacja idealnie pasuje do błędu integryzmu. Czym jest owa "oliwa" w tym kontekście?
- Wg mnie oliwa jest symbolem szczerości, duchowości, żywości przeżywania wiary!
Panny, które "nie zabrały oliwy" niby mają lampy. Chodzą z tymi lampami, stawiają je tu, albo tam - jak wszyscy ci religijnie pozoranci duchowości, typu integryści. Tylko nie ma tu ducha! Nie ma żywości doznawania, szczerości, nie ma co się "zapalić", bo jest pustka, martwota...
Integryści i inni tradycjonaliści POWTARZAJĄ ZEWNĘTRZNE FORMY, w kółko je powielają, a to powielanie traktują jako istotę swojego życia religijnego. Ale "tego środka" u nich nie ma. Nie ma co zapłonąć (w tym pozytywnym sensie - płomienia miłości i prawdy, który nie spala, nie niszczy). Integryści będą kłócić się, walczyć o to, CO ZEWNETRZNE I DOCZESNE, bo duchowość dawno zignorowali, a na koniec też i odrzucili.
Integryści wolą celebrować swoją przynależność do religijnego stada i puste formy, niż ZARYZYKOWAĆ ŚCIEŻKĘ W SZCZEROŚĆ PRZEŻYWANIA RELACJI Z BOGIEM. Dlaczego tak wolą? Bo ścieżka szczerości jest związana z ryzykiem, czyli Z KONIECZNOŚCIĄ CZUWANIA. Ostatnie zdanie w tej przypowieści mówi właśnie o "czuwaniu", czyli o postawie, w której nie można "sobie odpuścić", czyli nie można powiedzieć sobie "my tu znamy prawdę, my tu mamy najlepsze doktryny, a teraz tylko je powtarzamy w kółko i to jest nasz ideał religijności". Jak idziesz w coś, co niesie aspekty wyzwania, stawia wątpliwości, domaga się doskonalenia, świadomości, to oczywiście wtedy wynika ten problem, że TRZEBA BYĆ CZUJNYM. Jak się gnuśnieje w samozadowoleniu "bo my posłuszeństwem i doktrynalnym odcięciem się od rzeczywistości osiągamy już pełnię religijnego sensu", to oczywiście nie potrzebuje być czujnym. Tu bowiem wszystko jest ustalone, tu nie nie uruchamia się spostrzegawczość i myślenie. Ktoś "czujny", to ktoś pobudzony, ktoś OTWARTY NA RZECZYWISTOŚĆ, gotów wobec tej rzeczywistości do DOSTOSOWAWCZEJ REAKCJI. Integrysta odrzuca dostosowawczość, odrzuca użycie swojego umysłu, a więc i czujność tu robi się niepotrzebna. Dlatego należy się spodziewać, że integrystom oblubieniec "zamknie drzwi" przed nosem. Nie potrzebował integrysta przez swoje życie oliwy, nie potrzebował szczerości wiary?... Cóż... - nie ma co w nim pozytywnie zapłonąć na sygnał, że oblubieniec przyszedł. Drzwi zamknięte, integrysta całuje klamkę... :fuj:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:18, 19 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
https://wiez.pl/2019/05/14/integryzm-czyli-ciasna-ortodoksyjnosc-kosciol-otwarty-rozdzial-5/

Fajny artykuł. W skrócie sygnalizuje on większość z tego, co opisuję w tym wątku. Aż dziwi mnie tak wysoki stopień zbieżności w poglądach.


Jednak wuj przyznał, że to forum jest też apologetyczne.
:wink:


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 20:59, 19 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:16, 19 Lis 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
https://wiez.pl/2019/05/14/integryzm-czyli-ciasna-ortodoksyjnosc-kosciol-otwarty-rozdzial-5/

Fajny artykuł. W skrócie sygnalizuje on większość z tego, co opisuję w tym wątku. Aż dziwi mnie tak wysoki stopień zbieżności w poglądach.


Jednak wszyscy z klucza wuja jesteście apologetami...

Jak myślisz dlaczego wuj unika dyskusji?

Ja mam mamę bardzo chorą w stanie bliskim terminalnemu.Jednak dla mnie dyskusje na forum są jakoś ratujące. Tak po Michałowemu odciągające od

Tego konkretnego ...

Jednak Michał trochę przegina
:wink:

Są miejsca na pogaduchy, a inne miejsca na dyskusje o konkretnych ideach i dylematach filozoficzno - moralnych. W jednych oczekuje się rzeczowej dyskusji, w innych rozmowa jest luźna.
I druga sprawa - jak ktoś nie ma ochoty na jakiś rodzaj rozmowy, to co mu poradzić?... Ma się zmuszać, do tego, czego nie chce?...
Wtedy pojawia się pytanie; a ten, kto sugeruje to zmuszanie komuś, sam się nie może zmusić do respektowania czyichś oczekiwań?...
Oczywiście można jeszcze tako sobie nawzajem obrzydzać forum, aż ktoś się od niego odetnie, bo może akurat nie ma nastroju na przymuszanie się spełniania czyichś kaprysów.
Ja rozumiem wuja. Jak wszedł parę razy na forum, to zaraz znajdzie się grupa, która "wiesza na nim psy", atakuje nie wiadomo za co i po co. Ja też wielokrotnie się zastanawiałem, czy czasem nie pisać np. swoich refleksji wyłącznie na własnym portalu. Nie będzie wtedy problemu z tym, że ktoś ma do mnie pretensje i wyraża je.

Widzę dużo WYMUSZACZY, czyli ludzi inwazyjnych, którzy sami dostosowywać się nie zamierzają, a mają pretensję do innych, że ci nie respektują ich oczekiwań. W przedszkolu, jak jest awantura między dzieciakami, to przedszkolanka ich rozdziela, jeden idzie w jeden kąt sali, a drugi w przeciwny kąt. I mają siedzieć tam sami. I to uważam za słuszne, bo jak ktoś nie umie się zachować, to powinien siedzieć w samotności.

Integrystów też bym umieścił za wysokim murem, aby tam się kisili w oparach swoich mentalnych absurdów. Niech mają to, co tak bardzo sobie cenią. Niech się tym nasycą do końca. Może wtedy w koncu zobaczą, że postawili na coś, co jest fałszywe w tym sensie, że niekompatybilne z człowieczeństwem. Niech się przekonają na własnej skórze. Ale, aby to się stało, należałoby integrystom ZABRAĆ WSZYSTKO INNE NIŻ ICH INTEGRYZM. Dlaczego to jest takie ważne?...
Bo teraz integrysta jako przyczynę swoich mentalnych frustracji wskazuje wszystkich wokoło, tylko nie własny błąd. Nawrócenie integrysty ma szansę się dokonać wg mnie dopiero na podobnej zasadzie, jak to jest z alkoholizmem - uzależniony MUSI SAM ZROZUMIEĆ, ŻE JEST NA DNIE, a do tego, że nikt inny mu nie jest tego stanu winien, tylko on sam. Integrysta powinien zakosztować tak na maksa dokładnie tego, czego tak broni przed głosem rozsądku, dzięki czemu NA WŁASNEJ SKORZE odczuje ten błąd, który popełnia. Szkoda, że integrystów się nie umieszcza w rezerwatach, gdzie jest właśnie zrealizowany w maksymalnej postaci to, przy czym tak się teraz upierają... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:01, 19 Lis 2024    Temat postu:

Cytat:
Oczywiście można jeszcze tako sobie nawzajem obrzydzać forum, aż ktoś się od niego odetnie, bo może akurat nie ma nastroju na przymuszanie się spełniania czyichś kaprysów.
Ja rozumiem wuja. Jak wszedł parę razy na forum, to zaraz znajdzie się grupa, która "wiesza na nim psy", atakuje nie wiadomo za co i po co. Ja też wielokrotnie się zastanawiałem, czy czasem nie pisać np. swoich refleksji wyłącznie na własnym portalu. Nie będzie wtedy problemu z tym, że ktoś ma do mnie pretensje i wyraża je.


No niestety......
Same pretensje może nie są aż tak złe. Problemem może być sposób ich wyrażania.

Drobne zarty w dyskusji może nie są takie złe.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 21:05, 19 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34, 35  Następny
Strona 33 z 35

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin