|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 5:07, 01 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawy artykuł na ten temat:
[link widoczny dla zalogowanych]
W literaturze wskazuje się, iż na posiadanie określonego obrazu Boga mają wpływ: środowisko rodzinne (relacje z rodzicami), rówieśnicze, społeczno-kulturowe, szeroko pojęta socjalizacja i edukacja (Chlewiński, 1977; Nelson, 1972; za: Potvin, 1977). Główną rolę w kształtowaniu się obrazu Boga przypisuje się roli rodziców. Nie jest to jednak jedyny obszar poszukiwań. Dla przykładu, Spilka (1975; za: Potvin, 1977) odwołując się do wewnętrznych dyspozycji jednostki,
W jaki sposób Bóg rodziców staje się stopniowo Bogiem dziecka: Bogiem, którego się ono obawia, albo którego kocha, do którego się modli, którego odrzuca jako fikcję, albo którego oczekuje z pewnością nadziei teologalnej?
(Godin, 1964; za: Kuczkowski, 1998, s. 45).
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 6:21, 01 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:11, 01 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Bardzo ciekawy artykuł na ten temat:
[link widoczny dla zalogowanych]
W literaturze wskazuje się, iż na posiadanie określonego obrazu Boga mają wpływ: środowisko rodzinne (relacje z rodzicami), rówieśnicze, społeczno-kulturowe, szeroko pojęta socjalizacja i edukacja (Chlewiński, 1977; Nelson, 1972; za: Potvin, 1977). Główną rolę w kształtowaniu się obrazu Boga przypisuje się roli rodziców. Nie jest to jednak jedyny obszar poszukiwań. Dla przykładu, Spilka (1975; za: Potvin, 1977) odwołując się do wewnętrznych dyspozycji jednostki,
W jaki sposób Bóg rodziców staje się stopniowo Bogiem dziecka: Bogiem, którego się ono obawia, albo którego kocha, do którego się modli, którego odrzuca jako fikcję, albo którego oczekuje z pewnością nadziei teologalnej?
(Godin, 1964; za: Kuczkowski, 1998, s. 45). |
Tak. To jest ciekawa idea. Ja od lat już chyba sugeruję, że gdy Biblia pisze o tym, że człowiek został "stworzony na obraz i podobieństwo Boga", to w życiu ludzi role się odwracają, czyli obraz Boga w człowieku jest w istocie tworzony na obraz i podobieństwo jego własnych ludzkich przekonań, emocji, nadziei.
To oznacza, iż ludzie gwałtowni będą zwykle postrzegali Boga jako gwałtownego i surowego, zaś ludzie życzliwi światu bardziej się będą kierowali w stronę budowania swojego obrazu Boga jako pełnego dobra i miłości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:25, 01 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Bardzo ciekawy artykuł na ten temat:
[link widoczny dla zalogowanych]
W literaturze wskazuje się, iż na posiadanie określonego obrazu Boga mają wpływ: środowisko rodzinne (relacje z rodzicami), rówieśnicze, społeczno-kulturowe, szeroko pojęta socjalizacja i edukacja (Chlewiński, 1977; Nelson, 1972; za: Potvin, 1977). Główną rolę w kształtowaniu się obrazu Boga przypisuje się roli rodziców. Nie jest to jednak jedyny obszar poszukiwań. Dla przykładu, Spilka (1975; za: Potvin, 1977) odwołując się do wewnętrznych dyspozycji jednostki,
W jaki sposób Bóg rodziców staje się stopniowo Bogiem dziecka: Bogiem, którego się ono obawia, albo którego kocha, do którego się modli, którego odrzuca jako fikcję, albo którego oczekuje z pewnością nadziei teologalnej?
(Godin, 1964; za: Kuczkowski, 1998, s. 45). |
Tak. To jest ciekawa idea. Ja od lat już chyba sugeruję, że gdy Biblia pisze o tym, że człowiek został "stworzony na obraz i podobieństwo Boga", to w życiu ludzi role się odwracają, czyli obraz Boga w człowieku jest w istocie tworzony na obraz i podobieństwo jego własnych ludzkich przekonań, emocji, nadziei.
To oznacza, iż ludzie gwałtowni będą zwykle postrzegali Boga jako gwałtownego i surowego, zaś ludzie życzliwi światu bardziej się będą kierowali w stronę budowania swojego obrazu Boga jako pełnego dobra i miłości. |
Fajnie, że tak myślisz . Trudno to zauważyć chyba z powodu ścian tekstu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:37, 01 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Zazwyczaj kobiety są uważane za zbyt gadatliwe.😉😘🙂
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:20, 01 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Zazwyczaj kobiety są uważane za zbyt gadatliwe.😉😘🙂 |
W życiu mało się odzywam. Jestem milczkiem. Jeden powód mojego milczenia jest taki, że gdy raz, drugi, trzeci na moje słowa ktoś reaguje niechętnie, to ja sobie powiadam: niepotrzebne są mu moje wypowiedzi, nie chcę być mu przykrym, więc się nie odzywam.
W internecie mam inną zasadę - tu każdy może przerwać czytanie w dowolnym momencie. Jeśli się komuś nie podoba to, co piszę. ma prosty wybor - nie czytać mnie. Co innego w rozmowie, gdy dwoje ludzi stoi obok siebie - wtedy nieraz trudno jest nieinwazyjnie zakończyć czyjś nudny monolog. Ale czytać ktoś nie musi.
Gdybym wiedział, że ludzi się zmusza do czytania moich tekstów, to bym przestał pisać cokolwiek, zamilknąłbym tak, jak w życiu.
Ty mi tu zrzędzisz na to, jak piszę. Piszę długie teksty dlatego, że chodzi mi o coś więcej NIŻ TO JEDNO WRAŻENIE, JEDEN WNIOSEK, JEDNĄ OCENĘ. Ty oczekujesz często (tak nieraz formułujesz pytania) jakiejś prostej jednej osoby - coś dobre vs złe. A ja właśnie tak niczego nie oceniam. U mnie już właściwie nic nie redukuje się do prostego podziału w stylu: to dobre, a tamto złe. U mnie ZAWSZE będą rozważane RÓŻNE ASPEKTY SPRAWY. Redukowanie myślenia do jednej prostej oceny traktuję jako błąd rozumowania. Bo z takiej prostej oceny i tak dalej nie sposób jest wyciągać wniosków, polegać na tym. Takie proste ocenianie sobie - to dobre, tamto zle - co prawda może na chwilę zaspokoi jakąś potrzebę ocenienia, ale dalej jest bezużyteczne. Przynajmniej dla mnie to jest bezużyteczne, bo z takiego ogólnikowego "X jest dobry", albo "Y jest złe" i tak nie wiadomo, co dalej robić - czy uciekać, czy bronić się, czy stosować strategię tak, czy inną.
Nie zamierzam się zmienić i zacząć pisać głównie krótkie teksty, bo traktuję ogólnie wszelką powierzchowność spojrzenia jako formę kłamstwa. A mam zasadę, aby kłamstwa unikać, jak tylko się da. Nie chcę kłamać, że coś jest tylko prosto, jednowymiarowo dające się ocenić, bo sam takie uproszczone oceny traktuję jako praktycznie bezwartościowe. I nikomu też ich nie chcę oferować.
Wiem, że to jest przyjemniej - przeczytać proste sformułowanie (może nawet jakoś celne), a potem uznać z niego "no tak, ale mi się to zgadza, ale to słuszne". A dla mnie to jest kłamstwo. Wszystko, co jest zbyt proste, jednowymiarowo ocenione dla mnie jest już na granicy kłamstwa.
Taki jestem. Jeśli Ci się nie podobam, to zrezygnuje z czytania moich tekstów i będziesz miała swój dyskomfort czytania długich rozkmin z głowy.
Dodam na koniec bardziej osobistą uwagę
Gdybyśmy w życiu się ze sobą kontaktowali, to z dużym prawdopodobieństwem swoją POSTAWĄ ŁATWEGO KRYTYKANCTWA (w odróżnieniu od krytyki, która nosi znamiona pogłębionej, która wskazuje na mechanizmy, przyczyny, jest analityczna, a nie tylko sprowadza się do "nie podoba mi się") zniechęciła mnie do kontaktu z Tobą na tyle, że bym zamilkł wobec Ciebie prawie do zera. W ogóle bym się nie odezwał, na zagadywanie odpowiadałbym krótko i na odczepnego. Tak z resztą z wieloma ludźmi w życiu robię - że milczę, jeśli dali mi do zrozumienia, iż nie traktują moich słów z sympatią i akceptacją, a łatwo przechodzą do ich odrzucenia. Wtedy ja sobie powiadam: niech ci sobie znajdą takie towarzystwo do rozmowy, które im będzie bardziej odpowiadało. I pewnie tak byłoby z nami w jakiejś wspólnej przestrzeni życiowej - że już zanikłby problem długości moich wypowiedzi, one zostałyby zredukowane drastycznie. Bo wyznaję w życiu prostą zasadę "nie... to nie!". Nie podobam się?... - z zasady kończę znajomość, bo nie lubię nikomu się narzucać.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 15:03, 01 Lis 2024, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:02, 01 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Ja chcę czytać Twoje teksty. Wiesz też, że krytykantką nie jestem. Wolę real. Na pewno coś z Ciebie wyciągnę 😉🙂🍓
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:37, 01 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Ja chcę czytać Twoje teksty. Wiesz też, że krytykantką nie jestem. Wolę real. Na pewno coś z Ciebie wyciągnę 😉🙂🍓 |
Uważam, że lubisz - zapewne w przypływie nagłego impulsu, może powodowanego złym humorem - przywalić przykrym słowem bez wyraźnego powodu. Potem sobie to wybaczasz, bo chyba ogólnie kobiety wybaczają sobie z zasady swoje "humory". Niejedno małżeństwo się rozpadło właśnie dlatego, że kobieta zbyt bezrefleksyjnie "miewała humory", a w końcu facet ma tego dość i odchodzi. Kobiety chyba dość naturalnie uważają, że takie napadanie na swoich facetów z tytułu czy to hormonalnych, czy innego rodzaju emocjonalnych gorszych stanów im się niejako "należy", a otoczenie powinno im to wybaczać. Ale część otoczenie nie przyjmuje tej konwencji, albo przyjmuje ją w stopniu na tyle ograniczonym, że sobie z kolei wybaczają to, że zostawiają w końcu "tę zołzę" (określenie teraz nie do Ciebie, tylko ogólnie do kobiet mocno humorzastych). Faceci oczywiście też miewają podobne humory, choć chyba statystycznie nieco rzadziej, a do tego, nie są one takie nagłe, takie nieprzewidywalne i niekontrolowalne w tak wysokim stopniu.
U części kobiet bywa chyba też tak, że traktują one ten rodzaj napastliwości jako nieszkodliwy sposób przypominania otoczeniu o sobie, aby ich nie ignorowało. Ale druga strona może nie odebrać w ten sam sposób owej intencji. Ja np. mam dość niską tolerancję na bycie traktowanym kapryśnie. Dlaczego tak mam?...
- W znacznym stopniu jest to świadome i wynika z mojego programu rozwoju osobistego. Sam od siebie wymagam UŚWIADOMIENIA SKRYWANYCH MOTYWÓW mojego działania, moich decyzji. Uważam, że ten program realizuję z pewną postacia sukcesu w tym przynajmniej sensie, iz POTRAFIĘ WSKAZAĆ LICZNE WŁASNE SŁABOŚCI, a dalej mam OPRACOWANE PROCEDURY tych słabości pomniejszania. I dalej ów program rozwijam, tzn. skupiam się w znacznym stopniu na tym, aby bezwiednie nie krzywdzić. Pewnie nieraz jeszcze kogoś skrzywdzę, a nawet nieraz się zdarzy, że przy - paradoksalnie - realizacji mojego programu z kolei też zahaczę o skrzywdzenie kogoś, bo skupiając się na własnym podejściu do sprawy, zlekceważę czyjeś ważne potrzeby. Tak też może być, ale "nie myli się tylko ten, który nic nie robi" (choć moze właśnie myli się najbardziej w tym, że nic nie robi...).
Zdaję sobie sprawę, że nieraz moja postawa czyjeś emocje urazi. Ale życie, niestety, nie jest proste, jest pokonfliktowane na wiele sposobów. Często jest tak, że starając się nie urazić jedne osoby, automatycznie urazimy inne osoby (bo np. są to skonfliktowane grupy, z których każda oczekuje, że to właśnie jej udzielimy wsparcia i zrozumienia). Nie ludzę się zatem w kwestii, że mogę to życie przejść dogadzając wszystkim. Mogę co najwyżej starać się nie wywoływać tych największych przykrości, mogę jedynie nieraz szukać mniejszego zła, a niekoniecznie jawnego dobra.
Ludzie w konflikty popadają właściwie bezwiednie. Ja staram się bezwiednie konfliktów nie wywoływać, co oczywiście nie znaczy, że nie wywołam ich już świadomie. Tak - wywołam, ale wtedy mogę rozważać, która forma konfliktu ostatecznie będzie najmniej destrukcyjna, albo daje innym większą szansę na to, aby się z niego wyplątać. Ale nie stawiam sobie za cel bycia uległym wobec wszelkich ludzkich oczekiwań, ani też nie stawiam sobie za cel nie zrobienie nikomu żadnej przykrości. Bo wiem, że to i tak się nie uda.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 20:08, 01 Lis 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:54, 01 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Nie Michale. Nie o to chodzi. Nieraz po prostu jak widzę Twoj elaborat wymiękam.
Czy próbowałeś robić abstrakty Twoich postów i umieszczać je w jakimiś oddzielnym wątku?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:15, 02 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Nie Michale. Nie o to chodzi. Nieraz po prostu jak widzę Twoj elaborat wymiękam.
Czy próbowałeś robić abstrakty Twoich postów i umieszczać je w jakimiś oddzielnym wątku? |
A czy próbowałaś przestać czytać to, co Ci nie odpowiada?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 5:28, 02 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Nie Michale. Nie o to chodzi. Nieraz po prostu jak widzę Twoj elaborat wymiękam.
Czy próbowałeś robić abstrakty Twoich postów i umieszczać je w jakimiś oddzielnym wątku? |
A czy próbowałaś przestać czytać to, co Ci nie odpowiada? |
Ok. Będę się starała. Chociaż czytam bo chcę zrozumieć o co Tobie chodzi. Może powinnam wiecej czytać w komputerze a nie na androidzie. Byłoby łatwiej. Być może właśnie to, że większość komunikacji dzieje się dziś za pomocą komórek przyzwyczailismy się do krotrzych komunikatów.
A filozof Jacek Jarocki przdstawia widzom informacje o teorii prawdy w 80 sekund.
Wkleję- sylwetka filozofa i jeden z ciekawych artykułów
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 5:32, 02 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:04, 02 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | A filozof Jacek Jarocki przdstawia widzom informacje o teorii prawdy w 80 sekund. |
Jest oczywiście taki "migawkowy" styl komunikowania się. Może nawet jest on fajny, gdy ktoś pragnie szybko zapoznać się z ideą, albo MA JUŻ PRZYGOTOWANIE w kwestii, o której jest mowa i tylko chodzi o to, aby potwierdzić te przypuszczenia, jakie i tak posiada.
Ja jednak zwykle tu DYSKUTUJĘ, a nie tylko przedstawiam jakąś jedną myśl.
"Przedyskutować" problem jest czymś innym, niż przedstawić go, aby się np. ludzie zorientowali w głównej myśli. "Przedyskutować" coś, oznacza podejście, w którym BIERZEMY POD UWAGĘ ARGUMENTY I WAŻYMY ICH ZNACZENIA. To wymaga po pierwsze wzięcia pod uwagę większej ilości stwierdzeń, poza tym wzięcia ich na kilka sposobów, które się potem porównuje w rozważaniach. To zaś z konieczności oznacza, iż nie zamykamy kwestii na samym stwierdzeniu w stylu "jest tak, a tak", lecz z założenia sprawa staje na płaszczyźnie: może jest tak, bo są za tym argumenty A, B, C, ale też rozważamy tu alternatywę, za którą mamy argumenty D, E, F i musimy porównać je ze sobą. To - z samego tego faktu, ze mamy wiele argumentów i aspektów do rozważania - konstruuje inny typ przekazu.
Ty najwyraźniej nastawiasz się przy swoim czytaniu na postawę: zarejestrować jedną (główną) rzecz i na niej zakończyć sprawę. A mi najczęściej zupełnie nie o to chodzi, dla mnie jedno stwierdzenie, pojedyncza teza stanowią dopiero wstęp do tego, co jest dla mnie ciekawe i wartościowe.
Jeśli chciałabyś wejść w styl myślenia i dyskusji, które tutaj uprawiam nie tylko ja, to musiałabyś dość całościowo zmienić nastawianie, z postawy "chcę dowiedzieć się głównej tezy i zamknąć sprawę" na "nie zależy mi, aby zamykać sprawy jednostkowymi ocenami, lecz chcę ROZBUDOWAĆ W MYŚLACH SZERSZY KONTEKST I ELEMENTY CAŁOŚCIOWEGO SPOJRZENIA.".
To drugie podejście można by jeszcze określić jako "podejście z odroczoną konkluzywnością" - tutaj nie chodzi o to, aby szybko mieć skwitowane dane zagadnienie, lecz o to, aby najpierw PRZYJRZEĆ MU SIĘ Z WIELU STRON i ewentualnie dopiero po kilku sesjach oglądu z tym, może wyprowadzić jakąś wiążącą tezę (która najczęściej nie będzie już wcale głównym celem rozważań, tylko przygodnym ich okazaniem się).
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 12:06, 02 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:48, 02 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Ok. Rozumiem.
Czy nie myślisz o tym aby bardziej rozdzielać tekst.
Punktować.
A nawet dawać przykłady. Pomyślę.
Wezmę Twój jakis tekst i spróbuję go przetworzyć na bardziej poglądowy.
Zakładam że się zgadzasz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:50, 02 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Ok. Rozumiem.
Czy nie myślisz o tym aby bardziej rozdzielać tekst.
Punktować.
A nawet dawać przykłady. Pomyślę.
Wezmę Twój jakis tekst i spróbuję go przetworzyć na bardziej poglądowy.
Zakładam że się zgadzasz. |
Nie mam tu nic zgadzania się. Każdy robi z odbiorem czyjegoś tekstu, co zechce. Rób zatem tak, jak Ci się to wydaje sensowne. Choć...
... chcę (nieśmiało...) zwrócić uwagę na to, że można SAMYM NASTAWIENIEM SIĘ do mojego tekstu uzyskać albo efekt skłaniający do pozytywnych wrażeń, albo do negatywnych. I nie jest to jakaś "wina" samego tekstu, ale KOMPATYBILNOŚCI SPOJRZENIA na sprawę. W Twoim przypadku może być jeszcze kwestia tego, że nie rozwijałaś w sobie tej strony rozumienia, które mocno się przydaje przy percepcji tego, co ja piszę. Ale może choć trochę rozwinięcie się w tym kierunku byłoby dla Ciebie odkrywcze, może jakoś nawet pomocne w życiu. O co mi chodzi?...
- o percepcję, która skupia się NIE NA STWIERDZANIU JEDNOSTKOWYCH okoliczności, faktów, czy ocen, ale utrzymywaniu przez dłuższy czas przed swoim mentalnym wzrokiem samego obrazu, samej całościowej konstrukcji spraw. To byłoby podejście w stylu percepcji jakiegoś obrazu w muzeum, czy krajobrazu. Mam znajomego, którego kiedyś tak zachwycił pewien obraz, że stał przed nim w muzeum przez kilka godzin i tylko patrzył. Patrząc w ten sposób, nie kwitujemy sprawy, nie ferujemy wyroków, nie decydujemy się szybko w stylu "to dobre, a tamto złe".
Tylko patrzymy, PRÓBUJĄC BARDZIEJ UŚWIADOMIĆ SOBIE RELACJE WZAJEMNE, ogarnąć pewną złożoność, określając nie tyle jednostkowe okoliczności, ile raczej złożoność całości. Tu nie atomizujemy spojrzenia, nie dzielimy go na fragmenty, tylko odwrotnie - scalamy owe fragmenty w złożoności.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:12, 11 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Głównym narzędziem mentalnym integrysty jest UPIERANIE SIĘ przy swoim - nieustępliwe stwierdzanie, mantrowanie swoich tez.
Integrysta wierzy, że sam upór jako taki ostatecznie wygrywa. Integrysta często dorabia sobie przy tym dodatkową ideologię, że on rozumu "nie potrzebuje", bo on "wierzy w słuszna sprawę", a ta wiara jest ważniejsza i bardziej zbawcza, niż "mędrkowanie niewiernych mądrali". Integrysta czuje się tym, który wybrał lepszą życiową strategię, że on się Bogu na pewno bardziej spodoba.
W Biblii jednak wielokrotnie powtarza się potępienie dla postawy ZATWARDZIAŁOŚCI. Zatwardziałość zaś to przecież nic innego, jak tylko ośli upór wbrew rozsądnym przesłankom, aby działać etycznie, sensownie. Integrysta tutaj się próbuje wybronić przed owych zarzutem o zatwardziałość w ten sposób, że po prostu wskaże jako "zatwardziałych" swoich przeciwników. On tu (rzekomo) nie jest zatwardziały, a jego przeciwnicy zatwardziali są - tak stwierdził, więc tak ma być...
Jak wyżej już wspomniałem, integrysta stwierdzanie z (oślim) uporem ma jako główne narzędzie rozumienia i dyskutowania, więc tutaj też z niego będzie korzystał, czyli też nie przyjmie żadnej postaci sugestii, iż może krytyka odnosi się nie tylko do jednej strony. Nie! Integrysta (zwykle pod jakimś tam pretekstem) STWIERDZI, że to jest tak po prostu - zatwardziali są jego przeciwnicy, a on jest tym, który jest wierny, posłuszny, Bogu oddany. O wszystkim ostatecznie u integrysty decyduje ośli upór/zatwardziałość.
Integrysta nie ma szansy odkryć, że to on jest zatwardziały, bo integrysta ma samokrytycyzm w szczątkowej formie. Prościej jest powiedzieć, że z grubsza tu jest podstawa osobowościowa integryzmu - to jest "pierwsze mentalne prawo integrysty": nigdy nie dopuszczaj myśli, że to ty się mylisz, albo że twoje autorytety mogą się mylić, bo aksjomatem jest uznanie, iż błędy są zawsze po stronie oponentów.
Tak "uzbrojony" mentalnie integrysta "rusza w świat", głosić swoje "prawdy", czyli po prostu z uporem powtarzać jakieś frazy, starając się wmanipulować odbiorców w deklaracje zgody względem tych fraz, zaś samo deklarowanie owych zgód nazywając "wiarą".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:58, 14 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Głównym narzędziem mentalnym integrysty jest UPIERANIE SIĘ przy swoim - nieustępliwe stwierdzanie, mantrowanie swoich tez.
Integrysta wierzy, że sam upór jako taki ostatecznie wygrywa. Integrysta często dorabia sobie przy tym dodatkową ideologię, że on rozumu "nie potrzebuje", bo on "wierzy w słuszna sprawę", a ta wiara jest ważniejsza i bardziej zbawcza, niż "mędrkowanie niewiernych mądrali". |
Patrząc z boku na to podejście, to mamy tu postawę typu "łapać złodzieja". Integrysta nie jest ani bardziej wierny zaleceniom biblijnym w całości, ani bardziej uczciwy w życiu, ani wreszcie rzeczywiście posłuszny (całościowo patrząc) doktrynom tylko:
- głośniej oskarżający wszystkich innych "odstępców"
- bardziej uparcie mantrujący swój lans się na prawowiernego
- bardziej uporczywie wmawiający, że skupianie się na wybranych przez siebie aspektach doktryny jest "tym właściwym wypełnieniem" posłuszeństwa Bogu.
Integrysta (nie różniąc się oczywiście w tym od innych wyznawców) oczywiście WYBIERA pewne tezy nauczania religijnego z tych wszystkich, jakie były rozważane przez ogół wyznawców. Cały dowcip polega na tym, że integrysta swoje wybieranie określa jako...
... niewybieranie.
Integrysta nadaje priorytet jakimś konkretnym przekonaniom z owego szerokiego spektrum potencjalnych wyborów religijnych. Robi to oczywiście arbitralnie, bo przesłanki za wyborami konkurencyjnymi są z grubsza podobnej mocy. Różnica integrysty, który ma się za tego "prawowiernego", w odróżnieniu od "błądzących" - tych, którzy ważą argumenty jawnie - jest związana z SAMYM PRZEDSTAWIANIEM swojego wyboru jako tego "wprost z Biblii", "bez interpretacji", "tak jak napisano". Co prawda niczego nie da się zrozumieć nie zinterpretowawszy treści przekazu, ale to nie przeszkadza integryście w lansowanie owego kitu, że akurat on, jakimś nikomu nieznanym, magicznym mechanizmem, pobrał tę absolutnie właściwą treść Biblii do swojej świadomości.
Nikt na całym świecie nie opisał, nie zdefiniował, nie podał jednoznacznych cech tego rzekomego "odczytania bezpośrednio" treści Biblii, czy dowolnego innego przekazu. Ja twierdzę, że czegoś podobnego nie obserwuje się nigdzie. Pewnym zbliżeniem się do owej idei byłoby chyba odczytanie treści pod natchnieniem Boga, ale nawet takie natchnienie też nie pojawia się przecież na życzenie, nie można go z góry sobie przypisać, jako czegoś, co się ma, podczas gdy inni tego nie mają.
Cale to przekonanie o swojej prawowierności integrysta czy inny ortodoks opiera na błędnym założeniu, na wierze w działanie nieistniejącego mechanizmu poznawczego. Integryści, ortodoksi tylko oszukują siebie i innych.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:00, 14 Lis 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|