Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Integryzm religijny jako postawa duchowego zakłamania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 31, 32, 33  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:08, 12 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Nie istnieje katolicyzm, w którym można:

- olewać hierarchię kościelną

- ignorować jej istnienie

- ignorować podporządkowanie się jej

- ignorować jej orzeczenia w kwestii wiary i moralności

- ignorować jej orzeczenia co jest grzechem w sumieniu (mamy na przykład takie przykazania, które są tylko kościelne)

- ignorować jej wykładnię Biblii

Nie istnieje katolicyzm, który by na to pozwalał.

Co jest dla Ciebie ważniejsze - katolicyzm, czy zbawienie Twojej duszy?


Kościół Katolicki naucza, że tylko w nim jest pełnia środków zbawienia więc kwestia zbawienia jest tożsama z kwestią Kościoła.

Czyli skoro tak Kościół Katolicki naucza, to dla Ciebie zbawienie duszy jest sprawą, której nie warto jest rozważać?...


Jedno z drugiego tu nie wynika

Podałeś tę frazę, jako odpowiedź na moje pytanie. Dodatkowo nie było w tej odpowiedzi sugestii, że zbawienie duszy jest dla Ciebie ważne. Dodając 2 do 2 wychodzi, że deklarowanie co Kościół Katolicki naucza ZASTĘPUJE w Twoim rozumowaniu troskę o zbawienie duszy.

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ciekawe jak ty jesteś w stanie osiągnąć zbawienie skoro Kościół już odrzuciłeś

Ja Kościoła nie odrzuciłem, tylko mam go w takiej szufladce umysłu, która nie generuje mi sprzeczności z resztą rozumowania i odczuwania. Przyjmuję te sugestie Kościoła, które jestem w stanie przyjąć SZCZERZE I UCZCIWIE. Nie udaję zaś, że jak czegoś kompletnie nie rozumiem, o co mogłoby tam chodzić, to w to "wierzę" (bo to jest sprzeczność pojęciowa sama w sobie), albo że jakkolwiek inaczej mogę myśleć poza swoim umysłem.

Ja myślę umysłem - nie oszukuję się, że umiem myśleć, odczuwać, nawet tworzyć deklaracje uległości czymkolwiek innym, niż ten umysł. Akceptuję coś (co by to nie było, od akceptowania rozpoznań zmysłów, do rozpoznania doktryn) też SWOIM UMYSŁEM. Udawanie, że jest inaczej, traktuję jako zakłamanie. A kłamstwa nie toleruję pryncypialnie. Nawet gdybym miał zostać pozbawiony wszelkich powiązań społecznych, nawet gdybym miał zanegować identyfikację społeczną ze wszystkimi grupami i władzami tego świata, to kłamał przed sobą nie będę. Takie jest moje pryncypium.


Czyli wróciliśmy do tego, że twoim bogiem jest rozum, a nie Bóg, który mówi do ciebie przez Kościół. Problem w tym, że ograniczony i omylny ludzki rozum jest w stosunku do tajemnic Bożych bezradny jak mrówka wobec równań Newtona. Mamy takie nie do ogarnięcia rozumem tajemnice Boże jak Trójca, transsubstancjacja, wcielenie, problem cierpienia zwierząt itd. W ostatecznym rozrachunku konfrontacja tegoż ubóstwionego i zarazem mocno ograniczonego rozumu z tajemnicami wiary chrześcijańskiej zawsze zakończy się na tym, że rozum naukę Kościoła odrzuci. I tak też jest u ciebie bo używasz nieadekwatnych narzędzi do nieadekwatnego celu. Zapytałem cię zresztą kiedyś o to czy naukę o Trójcy akceptujesz i sam napisałeś, że akceptujesz tylko to co rozumiesz, a nauki o Trójcy nie rozumiesz. Możesz deklarować, że Kościoła nie odrzucasz, ale w praktyce ciągle to robisz i nawet jak cytowałem ci wersety Nowego Testamentu o posłuszeństwie Kościołowi, to szukałeś tylko pretekstu żeby te teksty odrzucić. Oszukujesz samego siebie

Dla mnie rozum nie jest bogiem, ale NARZĘDZIEM i SPOSOBEM ISTNIENIA ŚWIADOMOŚCI. Już Kartezjusz zauważył swoje słynne cogito, czyli że istnienie zwiazane jest z funkcjonowaniem rozumu. Wyrzec się rozumu, oznacza wyrzec się swojego istnienia, wierzenia, akceptowania i odrzucania - wszystkiego, co tworzy świadomość. Przyjęcie czegokolwiek (także doktryny kościelnej) dokonuje się właśnie rozumem i niczym innym.
b]Zaprzeczając swojemu rozumowi, zaprzeczasz automatycznie zasadności swojej decyzji o przyjęciu doktryny kościelnej, bo unieważniasz owo "coś" co by tę doktrynę w ogóle mogło przyjmować.[/b]
Jak długo chcesz ten prosty fakt zakłamywać, tworząc jakieś emocjonalne zasłony o rzekomym czynieniu umysłu bogiem?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:38, 12 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Nie istnieje katolicyzm, w którym można:

- olewać hierarchię kościelną

- ignorować jej istnienie

- ignorować podporządkowanie się jej

- ignorować jej orzeczenia w kwestii wiary i moralności

- ignorować jej orzeczenia co jest grzechem w sumieniu (mamy na przykład takie przykazania, które są tylko kościelne)

- ignorować jej wykładnię Biblii

Nie istnieje katolicyzm, który by na to pozwalał.

Co jest dla Ciebie ważniejsze - katolicyzm, czy zbawienie Twojej duszy?


Kościół Katolicki naucza, że tylko w nim jest pełnia środków zbawienia więc kwestia zbawienia jest tożsama z kwestią Kościoła.

Czyli skoro tak Kościół Katolicki naucza, to dla Ciebie zbawienie duszy jest sprawą, której nie warto jest rozważać?...


Jedno z drugiego tu nie wynika

Podałeś tę frazę, jako odpowiedź na moje pytanie.


To nie była ta fraza. W mojej odpowiedzi nie było nic o rozważaniu zbawienia. Można rozważać lub nie rozważać zbawienia, które się posiada, jak i można rozważać i nie rozważać zbawienia, którego się nie posiada. Rozważanie zbawienia jest więc niezależne od posiadania przekonania o tym zbawieniu. A ty utożsamiłeś tu jedno z drugim, jakby to było jedno i to samo. A to nie jest jedno i to samo

BTW, właśnie się precyzyjnie odniosłem do "znaczeń" i "sensów" jakie przedstawiłeś. A ty w dyskusji obok wciskałeś, że tego nie robię

Michał Dyszyński napisał:
Dodatkowo nie było w tej odpowiedzi sugestii, że zbawienie duszy jest dla Ciebie ważne.


Bo nie musiało być. Jeśli ktoś jest chrześcijaninem to oksymoronem jest już samo pytanie go o to, czy zbawienie duszy jest dla niego ważne

Michał Dyszyński napisał:
Dodając 2 do 2 wychodzi, że deklarowanie co Kościół Katolicki naucza ZASTĘPUJE w Twoim rozumowaniu troskę o zbawienie duszy


Błędny wniosek, wynikający z wszystkich tych błędów, które zrobiłeś na starcie, i które już wyżej wypunktowałem. Chochoł, innymi słowy

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ciekawe jak ty jesteś w stanie osiągnąć zbawienie skoro Kościół już odrzuciłeś

Ja Kościoła nie odrzuciłem, tylko mam go w takiej szufladce umysłu, która nie generuje mi sprzeczności z resztą rozumowania i odczuwania. Przyjmuję te sugestie Kościoła, które jestem w stanie przyjąć SZCZERZE I UCZCIWIE. Nie udaję zaś, że jak czegoś kompletnie nie rozumiem, o co mogłoby tam chodzić, to w to "wierzę" (bo to jest sprzeczność pojęciowa sama w sobie), albo że jakkolwiek inaczej mogę myśleć poza swoim umysłem.

Ja myślę umysłem - nie oszukuję się, że umiem myśleć, odczuwać, nawet tworzyć deklaracje uległości czymkolwiek innym, niż ten umysł. Akceptuję coś (co by to nie było, od akceptowania rozpoznań zmysłów, do rozpoznania doktryn) też SWOIM UMYSŁEM. Udawanie, że jest inaczej, traktuję jako zakłamanie. A kłamstwa nie toleruję pryncypialnie. Nawet gdybym miał zostać pozbawiony wszelkich powiązań społecznych, nawet gdybym miał zanegować identyfikację społeczną ze wszystkimi grupami i władzami tego świata, to kłamał przed sobą nie będę. Takie jest moje pryncypium.


Czyli wróciliśmy do tego, że twoim bogiem jest rozum, a nie Bóg, który mówi do ciebie przez Kościół. Problem w tym, że ograniczony i omylny ludzki rozum jest w stosunku do tajemnic Bożych bezradny jak mrówka wobec równań Newtona. Mamy takie nie do ogarnięcia rozumem tajemnice Boże jak Trójca, transsubstancjacja, wcielenie, problem cierpienia zwierząt itd. W ostatecznym rozrachunku konfrontacja tegoż ubóstwionego i zarazem mocno ograniczonego rozumu z tajemnicami wiary chrześcijańskiej zawsze zakończy się na tym, że rozum naukę Kościoła odrzuci. I tak też jest u ciebie bo używasz nieadekwatnych narzędzi do nieadekwatnego celu. Zapytałem cię zresztą kiedyś o to czy naukę o Trójcy akceptujesz i sam napisałeś, że akceptujesz tylko to co rozumiesz, a nauki o Trójcy nie rozumiesz. Możesz deklarować, że Kościoła nie odrzucasz, ale w praktyce ciągle to robisz i nawet jak cytowałem ci wersety Nowego Testamentu o posłuszeństwie Kościołowi, to szukałeś tylko pretekstu żeby te teksty odrzucić. Oszukujesz samego siebie

Dla mnie rozum nie jest bogiem, ale NARZĘDZIEM i SPOSOBEM ISTNIENIA ŚWIADOMOŚCI. Już Kartezjusz zauważył swoje słynne cogito, czyli że istnienie zwiazane jest z funkcjonowaniem rozumu. Wyrzec się rozumu, oznacza wyrzec się swojego istnienia, wierzenia, akceptowania i odrzucania - wszystkiego, co tworzy świadomość. Przyjęcie czegokolwiek (także doktryny kościelnej) dokonuje się właśnie rozumem i niczym innym.


Doktrynę kościelną przyjmuje się aktem wiary. Tak jak w zasadzie całe chrześcijaństwo. U ciebie akt wiary został zastąpiony bałwochwalstwem rozumu i wynikającą z tego pychą, stąd chrześcijaństwo już w zasadzie odrzuciłeś. Zastąpiłeś je pluszowym deizmem

Oczywiście rozum też jest ważny w chrześcijaństwie. Ale wiary zastąpić się nim nie da. Każda próba takiego zastąpienia kończy się odrzuceniem chrześcijaństwa lub przyjęciem okaleczonej karykatury chrześcijaństwa. Tak jak to jest właśnie u ciebie, gdzie po zapytaniu o to czy uznajesz naukę o Trójcy Świętej odpowiadasz, że uznajesz tylko to co rozumiesz a nauki o Trójcy nie rozumiesz. W efekcie to co przyjmujesz to nie jest chrześcijaństwo ale pluszowy deizm inspirowany tylko nielicznymi i wybiórczo wyselekcjonowanymi wypowiedziami Jezusa

Michał Dyszyński napisał:
Zaprzeczając swojemu rozumowi, zaprzeczasz automatycznie zasadności swojej decyzji o przyjęciu doktryny kościelnej, bo unieważniasz owo "coś" co by tę doktrynę w ogóle mogło przyjmować.
Jak długo chcesz ten prosty fakt zakłamywać, tworząc jakieś emocjonalne zasłony o rzekomym czynieniu umysłu bogiem?...


Akceptuję doktrynę kościelną rozumem tam gdzie się da. Problem w tym, że nie da się jej wszędzie przyjąć rozumem. W wielu miejscach pozostaje tylko wiara. Każda próba przyjmowania chrześcijaństwa tylko rozumem kończy się odrzuceniem chrześcijaństwa lub przyjęciem okaleczonej karykatury chrześcijaństwa. Tak jak to jest właśnie u ciebie, gdzie po zapytaniu o to czy uznajesz naukę o Trójcy Świętej odpowiadasz, że uznajesz tylko to co rozumiesz a nauki o Trójcy nie rozumiesz. W efekcie to co przyjmujesz to nie jest chrześcijaństwo ale pluszowy deizm inspirowany tylko nielicznymi i wybiórczo wyselekcjonowanymi wypowiedziami Jezusa


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 15:44, 12 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:51, 12 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ciekawe jak ty jesteś w stanie osiągnąć zbawienie skoro Kościół już odrzuciłeś

Ja Kościoła nie odrzuciłem, tylko mam go w takiej szufladce umysłu, która nie generuje mi sprzeczności z resztą rozumowania i odczuwania. Przyjmuję te sugestie Kościoła, które jestem w stanie przyjąć SZCZERZE I UCZCIWIE. Nie udaję zaś, że jak czegoś kompletnie nie rozumiem, o co mogłoby tam chodzić, to w to "wierzę" (bo to jest sprzeczność pojęciowa sama w sobie), albo że jakkolwiek inaczej mogę myśleć poza swoim umysłem.

Ja myślę umysłem - nie oszukuję się, że umiem myśleć, odczuwać, nawet tworzyć deklaracje uległości czymkolwiek innym, niż ten umysł. Akceptuję coś (co by to nie było, od akceptowania rozpoznań zmysłów, do rozpoznania doktryn) też SWOIM UMYSŁEM. Udawanie, że jest inaczej, traktuję jako zakłamanie. A kłamstwa nie toleruję pryncypialnie. Nawet gdybym miał zostać pozbawiony wszelkich powiązań społecznych, nawet gdybym miał zanegować identyfikację społeczną ze wszystkimi grupami i władzami tego świata, to kłamał przed sobą nie będę. Takie jest moje pryncypium.


Czyli wróciliśmy do tego, że twoim bogiem jest rozum, a nie Bóg, który mówi do ciebie przez Kościół. Problem w tym, że ograniczony i omylny ludzki rozum jest w stosunku do tajemnic Bożych bezradny jak mrówka wobec równań Newtona. Mamy takie nie do ogarnięcia rozumem tajemnice Boże jak Trójca, transsubstancjacja, wcielenie, problem cierpienia zwierząt itd. W ostatecznym rozrachunku konfrontacja tegoż ubóstwionego i zarazem mocno ograniczonego rozumu z tajemnicami wiary chrześcijańskiej zawsze zakończy się na tym, że rozum naukę Kościoła odrzuci. I tak też jest u ciebie bo używasz nieadekwatnych narzędzi do nieadekwatnego celu. Zapytałem cię zresztą kiedyś o to czy naukę o Trójcy akceptujesz i sam napisałeś, że akceptujesz tylko to co rozumiesz, a nauki o Trójcy nie rozumiesz. Możesz deklarować, że Kościoła nie odrzucasz, ale w praktyce ciągle to robisz i nawet jak cytowałem ci wersety Nowego Testamentu o posłuszeństwie Kościołowi, to szukałeś tylko pretekstu żeby te teksty odrzucić. Oszukujesz samego siebie

Dla mnie rozum nie jest bogiem, ale NARZĘDZIEM i SPOSOBEM ISTNIENIA ŚWIADOMOŚCI. Już Kartezjusz zauważył swoje słynne cogito, czyli że istnienie zwiazane jest z funkcjonowaniem rozumu. Wyrzec się rozumu, oznacza wyrzec się swojego istnienia, wierzenia, akceptowania i odrzucania - wszystkiego, co tworzy świadomość. Przyjęcie czegokolwiek (także doktryny kościelnej) dokonuje się właśnie rozumem i niczym innym.


Doktrynę kościelną przyjmuje się aktem wiary.

W istocie - Ty i ja - to robimy to samo z każdą niezrozumiałą doktryną, czyli IGNORUJEMY JĄ w sensie zdolności nadanie jej jakichkolwiek znaczeniowych konsekwencji.
Bo obaj mamy ten sam problem z tworzeniem owych konsekwencji - nie wiemy, jak to zrobić, bo nie wyłaniają się nam żadne powiązania z czymkolwiek dalej.
Różnica między nami jest jedynie w obszarze POZA samym uznaniem ZNACZEŃ doktryny. Ja uczciwie przyznaję, skoro nie wiem, co dalej z tym robić, to że dana doktryna nie będzie dla mnie mogła znaczyć niczego, co by miało związek z jakimś rozpoznaniem jej treści.
Ty, oczywiście też żadnego rozpoznania treści nie mając, nic znaczeniowo z doktryną nie zrobisz, ale...
tworzysz całą sieć działań POBOCZNYCH. W skład tych działań będą wchodziły różne deklaracje uległości, lojalności, czołobitności, zgodności z Kościołem i jego autorytetami, agitowaniem itp. Przy okazji na to jeszcze użyjesz pusty w sensie realnych znaczeń (nic się i tak nie będzie działo z tego tytułu) termin "wierzę w to". Dla mnie to jednak są jedynie poboczne aktywności, które KOMPLETNIE NIC NIE ZMIENIAJĄ i nie chcę udawać, że ten piernik ma cokolwiek do tamtego wiatraka.
W sensie znaczeń treści doktryny jednak robimy dokładnie to samo - ignorujemy to, co jest niezrozumiałe, bo i tak nie wiemy, jak nie ignorować czegoś, co nie wiemy, czym jest, a więc nie mamy żadnych wskazówek, jak temu nadawać konsekwencje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:20, 12 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ciekawe jak ty jesteś w stanie osiągnąć zbawienie skoro Kościół już odrzuciłeś

Ja Kościoła nie odrzuciłem, tylko mam go w takiej szufladce umysłu, która nie generuje mi sprzeczności z resztą rozumowania i odczuwania. Przyjmuję te sugestie Kościoła, które jestem w stanie przyjąć SZCZERZE I UCZCIWIE. Nie udaję zaś, że jak czegoś kompletnie nie rozumiem, o co mogłoby tam chodzić, to w to "wierzę" (bo to jest sprzeczność pojęciowa sama w sobie), albo że jakkolwiek inaczej mogę myśleć poza swoim umysłem.

Ja myślę umysłem - nie oszukuję się, że umiem myśleć, odczuwać, nawet tworzyć deklaracje uległości czymkolwiek innym, niż ten umysł. Akceptuję coś (co by to nie było, od akceptowania rozpoznań zmysłów, do rozpoznania doktryn) też SWOIM UMYSŁEM. Udawanie, że jest inaczej, traktuję jako zakłamanie. A kłamstwa nie toleruję pryncypialnie. Nawet gdybym miał zostać pozbawiony wszelkich powiązań społecznych, nawet gdybym miał zanegować identyfikację społeczną ze wszystkimi grupami i władzami tego świata, to kłamał przed sobą nie będę. Takie jest moje pryncypium.


Czyli wróciliśmy do tego, że twoim bogiem jest rozum, a nie Bóg, który mówi do ciebie przez Kościół. Problem w tym, że ograniczony i omylny ludzki rozum jest w stosunku do tajemnic Bożych bezradny jak mrówka wobec równań Newtona. Mamy takie nie do ogarnięcia rozumem tajemnice Boże jak Trójca, transsubstancjacja, wcielenie, problem cierpienia zwierząt itd. W ostatecznym rozrachunku konfrontacja tegoż ubóstwionego i zarazem mocno ograniczonego rozumu z tajemnicami wiary chrześcijańskiej zawsze zakończy się na tym, że rozum naukę Kościoła odrzuci. I tak też jest u ciebie bo używasz nieadekwatnych narzędzi do nieadekwatnego celu. Zapytałem cię zresztą kiedyś o to czy naukę o Trójcy akceptujesz i sam napisałeś, że akceptujesz tylko to co rozumiesz, a nauki o Trójcy nie rozumiesz. Możesz deklarować, że Kościoła nie odrzucasz, ale w praktyce ciągle to robisz i nawet jak cytowałem ci wersety Nowego Testamentu o posłuszeństwie Kościołowi, to szukałeś tylko pretekstu żeby te teksty odrzucić. Oszukujesz samego siebie

Dla mnie rozum nie jest bogiem, ale NARZĘDZIEM i SPOSOBEM ISTNIENIA ŚWIADOMOŚCI. Już Kartezjusz zauważył swoje słynne cogito, czyli że istnienie zwiazane jest z funkcjonowaniem rozumu. Wyrzec się rozumu, oznacza wyrzec się swojego istnienia, wierzenia, akceptowania i odrzucania - wszystkiego, co tworzy świadomość. Przyjęcie czegokolwiek (także doktryny kościelnej) dokonuje się właśnie rozumem i niczym innym.


Doktrynę kościelną przyjmuje się aktem wiary.

W istocie - Ty i ja - to robimy to samo z każdą niezrozumiałą doktryną, czyli IGNORUJEMY JĄ w sensie zdolności nadanie jej jakichkolwiek znaczeniowych konsekwencji.
Bo obaj mamy ten sam problem z tworzeniem owych konsekwencji - nie wiemy, jak to zrobić, bo nie wyłaniają się nam żadne powiązania z czymkolwiek dalej.
Różnica między nami jest jedynie w obszarze POZA samym uznaniem ZNACZEŃ doktryny. Ja uczciwie przyznaję, skoro nie wiem, co dalej z tym robić, to że dana doktryna nie będzie dla mnie mogła znaczyć niczego, co by miało związek z jakimś rozpoznaniem jej treści.
Ty, oczywiście też żadnego rozpoznania treści nie mając, nic znaczeniowo z doktryną nie zrobisz, ale...
tworzysz całą sieć działań POBOCZNYCH. W skład tych działań będą wchodziły różne deklaracje uległości, lojalności, czołobitności, zgodności z Kościołem i jego autorytetami, agitowaniem itp. Przy okazji na to jeszcze użyjesz pusty w sensie realnych znaczeń (nic się i tak nie będzie działo z tego tytułu) termin "wierzę w to". Dla mnie to jednak są jedynie poboczne aktywności, które KOMPLETNIE NIC NIE ZMIENIAJĄ i nie chcę udawać, że ten piernik ma cokolwiek do tamtego wiatraka.
W sensie znaczeń treści doktryny jednak robimy dokładnie to samo - ignorujemy to, co jest niezrozumiałe, bo i tak nie wiemy, jak nie ignorować czegoś, co nie wiemy, czym jest, a więc nie mamy żadnych wskazówek, jak temu nadawać konsekwencje.


Nie robimy tego samego. Ja nie ignoruję tego co niezrozumiałe w moim światopoglądzie bo takie elementy zawsze będą. Jestem konsekwentny. Ty nie jesteś konsekwentny bo deklarujesz się jako katolik, choć tak naprawdę wyznajesz tylko pluszową wersję deizmu, od czasu do czasu zainspirowaną selektywnie dobranymi wypowiedziami Jezusa. Zamiast Jezusa mógłby to być równie dobrze Budda. Mahomet raczej nie bo nie lubisz radykałów


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 16:22, 12 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:30, 12 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ciekawe jak ty jesteś w stanie osiągnąć zbawienie skoro Kościół już odrzuciłeś

Ja Kościoła nie odrzuciłem, tylko mam go w takiej szufladce umysłu, która nie generuje mi sprzeczności z resztą rozumowania i odczuwania. Przyjmuję te sugestie Kościoła, które jestem w stanie przyjąć SZCZERZE I UCZCIWIE. Nie udaję zaś, że jak czegoś kompletnie nie rozumiem, o co mogłoby tam chodzić, to w to "wierzę" (bo to jest sprzeczność pojęciowa sama w sobie), albo że jakkolwiek inaczej mogę myśleć poza swoim umysłem.

Ja myślę umysłem - nie oszukuję się, że umiem myśleć, odczuwać, nawet tworzyć deklaracje uległości czymkolwiek innym, niż ten umysł. Akceptuję coś (co by to nie było, od akceptowania rozpoznań zmysłów, do rozpoznania doktryn) też SWOIM UMYSŁEM. Udawanie, że jest inaczej, traktuję jako zakłamanie. A kłamstwa nie toleruję pryncypialnie. Nawet gdybym miał zostać pozbawiony wszelkich powiązań społecznych, nawet gdybym miał zanegować identyfikację społeczną ze wszystkimi grupami i władzami tego świata, to kłamał przed sobą nie będę. Takie jest moje pryncypium.


Czyli wróciliśmy do tego, że twoim bogiem jest rozum, a nie Bóg, który mówi do ciebie przez Kościół. Problem w tym, że ograniczony i omylny ludzki rozum jest w stosunku do tajemnic Bożych bezradny jak mrówka wobec równań Newtona. Mamy takie nie do ogarnięcia rozumem tajemnice Boże jak Trójca, transsubstancjacja, wcielenie, problem cierpienia zwierząt itd. W ostatecznym rozrachunku konfrontacja tegoż ubóstwionego i zarazem mocno ograniczonego rozumu z tajemnicami wiary chrześcijańskiej zawsze zakończy się na tym, że rozum naukę Kościoła odrzuci. I tak też jest u ciebie bo używasz nieadekwatnych narzędzi do nieadekwatnego celu. Zapytałem cię zresztą kiedyś o to czy naukę o Trójcy akceptujesz i sam napisałeś, że akceptujesz tylko to co rozumiesz, a nauki o Trójcy nie rozumiesz. Możesz deklarować, że Kościoła nie odrzucasz, ale w praktyce ciągle to robisz i nawet jak cytowałem ci wersety Nowego Testamentu o posłuszeństwie Kościołowi, to szukałeś tylko pretekstu żeby te teksty odrzucić. Oszukujesz samego siebie

Dla mnie rozum nie jest bogiem, ale NARZĘDZIEM i SPOSOBEM ISTNIENIA ŚWIADOMOŚCI. Już Kartezjusz zauważył swoje słynne cogito, czyli że istnienie zwiazane jest z funkcjonowaniem rozumu. Wyrzec się rozumu, oznacza wyrzec się swojego istnienia, wierzenia, akceptowania i odrzucania - wszystkiego, co tworzy świadomość. Przyjęcie czegokolwiek (także doktryny kościelnej) dokonuje się właśnie rozumem i niczym innym.


Doktrynę kościelną przyjmuje się aktem wiary.

W istocie - Ty i ja - to robimy to samo z każdą niezrozumiałą doktryną, czyli IGNORUJEMY JĄ w sensie zdolności nadanie jej jakichkolwiek znaczeniowych konsekwencji.
Bo obaj mamy ten sam problem z tworzeniem owych konsekwencji - nie wiemy, jak to zrobić, bo nie wyłaniają się nam żadne powiązania z czymkolwiek dalej.
Różnica między nami jest jedynie w obszarze POZA samym uznaniem ZNACZEŃ doktryny. Ja uczciwie przyznaję, skoro nie wiem, co dalej z tym robić, to że dana doktryna nie będzie dla mnie mogła znaczyć niczego, co by miało związek z jakimś rozpoznaniem jej treści.
Ty, oczywiście też żadnego rozpoznania treści nie mając, nic znaczeniowo z doktryną nie zrobisz, ale...
tworzysz całą sieć działań POBOCZNYCH. W skład tych działań będą wchodziły różne deklaracje uległości, lojalności, czołobitności, zgodności z Kościołem i jego autorytetami, agitowaniem itp. Przy okazji na to jeszcze użyjesz pusty w sensie realnych znaczeń (nic się i tak nie będzie działo z tego tytułu) termin "wierzę w to". Dla mnie to jednak są jedynie poboczne aktywności, które KOMPLETNIE NIC NIE ZMIENIAJĄ i nie chcę udawać, że ten piernik ma cokolwiek do tamtego wiatraka.
W sensie znaczeń treści doktryny jednak robimy dokładnie to samo - ignorujemy to, co jest niezrozumiałe, bo i tak nie wiemy, jak nie ignorować czegoś, co nie wiemy, czym jest, a więc nie mamy żadnych wskazówek, jak temu nadawać konsekwencje.


Nie robimy tego samego. Ja nie ignoruję tego co niezrozumiałe w moim światopoglądzie bo takie elementy zawsze będą. Jestem konsekwentny. Ty nie jesteś konsekwentny bo deklarujesz się jako katolik, choć tak naprawdę wyznajesz tylko pluszową wersję deizmu, od czasu do czasu zainspirowaną selektywnie dobranymi wypowiedziami Jezusa. Zamiast Jezusa mógłby to być równie dobrze Budda. Mahomet raczej nie bo nie lubisz radykałów

To jest zbiór DEKLARACJI z Twojej strony. Po kolei weźmy każde zdanie z osobna:
Nie robimy tego samego. - to po prostu jest Twoje STWIERDZENIE (nie podałeś np. żadnej różnicy)

Ja nie ignoruję tego co niezrozumiałe w moim światopoglądzie bo takie elementy zawsze będą. - mamy tu samo Twoje STWIERDZENIE (gdyby ktoś zadał pytanie: a po czym, w razie wątpliwości, wyraźnym zewnętrznie mielibyśmy POZNAĆ, czy deklaracja nie jest pusta, to - poza uwierzeniem Ci na słowo - nie ma nic takiego, co by sugerowało, iż jest powód uznania tego stwierdzenia, a np. nie jego zaprzeczenia) (a niezależnie od tego, sugerujesz słowem "bo" wynikanie, którego logikę trudno tu wskazać, ja tuż wynikania nie dostrzegam)

Jestem konsekwentny. - kolejne TYLKO STWIERDZENIE (życzeniowe, bo nie pokazałeś ani jednej konsekwencji, nie podałeś ani jednego TESTU, który by konsekwencje od jej braku odróżnił, jakby to ogłosił najbardziej niekonsekwentny człowiek na świecie, to tak samo by... po prostu to ogłosił).

Ty nie jesteś konsekwentny bo deklarujesz się jako katolik, choć tak naprawdę wyznajesz tylko pluszową wersję deizmu, od czasu do czasu zainspirowaną selektywnie dobranymi wypowiedziami Jezusa. - znowu mamy SAMĄ DEKLARACJĘ (opartą o życzeniowe spojrzenie z Twojej strony) - gołe słowa.

Zamiast Jezusa mógłby to być równie dobrze Budda. - tak to sobie tu STWIERDZIŁEŚ (uwierzyć Ci można jedynie na słowo)

Mahomet raczej nie bo nie lubisz radykałów - tak to sobie tu STWIERDZIŁEŚ SWOJE DOMNIEMANIE (uwierzyć Ci można jedynie na słowo). POST FACTUM mogę dodać, iż akurat z treścią owej ostatniej deklaracji na mój temat nawet się zgodzę. Czyli tu się zdarzyło, że trafiłeś w moje odczuwanie. Teraz już po moim potwierdzeniu, masz przypadek, gdy coś z Twoich zadeklarowań zmieniło status z "tylko gołosłowne stwierdzenia fedora" na "istnieje tu konkretnie stwierdzenie, które znalazło jakąś formą zewnętrznego potwierdzenia".

W całej tej Twojej wypowiedzi, poza arbitralnym stwierdzeniami NIE MA ABSOLUTNIE ŻADNEGO WSKAZANIA NA JAKĄKOLWIEK PRZESŁANKĘ. Przesłankę ja dołożyłem na koniec, ale już post factum.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 20:31, 12 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:13, 12 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ciekawe jak ty jesteś w stanie osiągnąć zbawienie skoro Kościół już odrzuciłeś

Ja Kościoła nie odrzuciłem, tylko mam go w takiej szufladce umysłu, która nie generuje mi sprzeczności z resztą rozumowania i odczuwania. Przyjmuję te sugestie Kościoła, które jestem w stanie przyjąć SZCZERZE I UCZCIWIE. Nie udaję zaś, że jak czegoś kompletnie nie rozumiem, o co mogłoby tam chodzić, to w to "wierzę" (bo to jest sprzeczność pojęciowa sama w sobie), albo że jakkolwiek inaczej mogę myśleć poza swoim umysłem.

Ja myślę umysłem - nie oszukuję się, że umiem myśleć, odczuwać, nawet tworzyć deklaracje uległości czymkolwiek innym, niż ten umysł. Akceptuję coś (co by to nie było, od akceptowania rozpoznań zmysłów, do rozpoznania doktryn) też SWOIM UMYSŁEM. Udawanie, że jest inaczej, traktuję jako zakłamanie. A kłamstwa nie toleruję pryncypialnie. Nawet gdybym miał zostać pozbawiony wszelkich powiązań społecznych, nawet gdybym miał zanegować identyfikację społeczną ze wszystkimi grupami i władzami tego świata, to kłamał przed sobą nie będę. Takie jest moje pryncypium.


Czyli wróciliśmy do tego, że twoim bogiem jest rozum, a nie Bóg, który mówi do ciebie przez Kościół. Problem w tym, że ograniczony i omylny ludzki rozum jest w stosunku do tajemnic Bożych bezradny jak mrówka wobec równań Newtona. Mamy takie nie do ogarnięcia rozumem tajemnice Boże jak Trójca, transsubstancjacja, wcielenie, problem cierpienia zwierząt itd. W ostatecznym rozrachunku konfrontacja tegoż ubóstwionego i zarazem mocno ograniczonego rozumu z tajemnicami wiary chrześcijańskiej zawsze zakończy się na tym, że rozum naukę Kościoła odrzuci. I tak też jest u ciebie bo używasz nieadekwatnych narzędzi do nieadekwatnego celu. Zapytałem cię zresztą kiedyś o to czy naukę o Trójcy akceptujesz i sam napisałeś, że akceptujesz tylko to co rozumiesz, a nauki o Trójcy nie rozumiesz. Możesz deklarować, że Kościoła nie odrzucasz, ale w praktyce ciągle to robisz i nawet jak cytowałem ci wersety Nowego Testamentu o posłuszeństwie Kościołowi, to szukałeś tylko pretekstu żeby te teksty odrzucić. Oszukujesz samego siebie

Dla mnie rozum nie jest bogiem, ale NARZĘDZIEM i SPOSOBEM ISTNIENIA ŚWIADOMOŚCI. Już Kartezjusz zauważył swoje słynne cogito, czyli że istnienie zwiazane jest z funkcjonowaniem rozumu. Wyrzec się rozumu, oznacza wyrzec się swojego istnienia, wierzenia, akceptowania i odrzucania - wszystkiego, co tworzy świadomość. Przyjęcie czegokolwiek (także doktryny kościelnej) dokonuje się właśnie rozumem i niczym innym.


Doktrynę kościelną przyjmuje się aktem wiary.

W istocie - Ty i ja - to robimy to samo z każdą niezrozumiałą doktryną, czyli IGNORUJEMY JĄ w sensie zdolności nadanie jej jakichkolwiek znaczeniowych konsekwencji.
Bo obaj mamy ten sam problem z tworzeniem owych konsekwencji - nie wiemy, jak to zrobić, bo nie wyłaniają się nam żadne powiązania z czymkolwiek dalej.
Różnica między nami jest jedynie w obszarze POZA samym uznaniem ZNACZEŃ doktryny. Ja uczciwie przyznaję, skoro nie wiem, co dalej z tym robić, to że dana doktryna nie będzie dla mnie mogła znaczyć niczego, co by miało związek z jakimś rozpoznaniem jej treści.
Ty, oczywiście też żadnego rozpoznania treści nie mając, nic znaczeniowo z doktryną nie zrobisz, ale...
tworzysz całą sieć działań POBOCZNYCH. W skład tych działań będą wchodziły różne deklaracje uległości, lojalności, czołobitności, zgodności z Kościołem i jego autorytetami, agitowaniem itp. Przy okazji na to jeszcze użyjesz pusty w sensie realnych znaczeń (nic się i tak nie będzie działo z tego tytułu) termin "wierzę w to". Dla mnie to jednak są jedynie poboczne aktywności, które KOMPLETNIE NIC NIE ZMIENIAJĄ i nie chcę udawać, że ten piernik ma cokolwiek do tamtego wiatraka.
W sensie znaczeń treści doktryny jednak robimy dokładnie to samo - ignorujemy to, co jest niezrozumiałe, bo i tak nie wiemy, jak nie ignorować czegoś, co nie wiemy, czym jest, a więc nie mamy żadnych wskazówek, jak temu nadawać konsekwencje.


Nie robimy tego samego. Ja nie ignoruję tego co niezrozumiałe w moim światopoglądzie bo takie elementy zawsze będą. Jestem konsekwentny. Ty nie jesteś konsekwentny bo deklarujesz się jako katolik, choć tak naprawdę wyznajesz tylko pluszową wersję deizmu, od czasu do czasu zainspirowaną selektywnie dobranymi wypowiedziami Jezusa. Zamiast Jezusa mógłby to być równie dobrze Budda. Mahomet raczej nie bo nie lubisz radykałów

To jest zbiór DEKLARACJI z Twojej strony.


Zawsze to piszesz gdy już nie wiesz co masz napisać

Michał Dyszyński napisał:
Po kolei weźmy każde zdanie z osobna:
Nie robimy tego samego. - to po prostu jest Twoje STWIERDZENIE (nie podałeś np. żadnej różnicy)


Podałem ją dalej a to był zaledwie wstęp. Gubisz się już nawet przy analizie najprostszych tekstów

Michał Dyszyński napisał:
Ja nie ignoruję tego co niezrozumiałe w moim światopoglądzie bo takie elementy zawsze będą. - mamy tu samo Twoje STWIERDZENIE (gdyby ktoś zadał pytanie: a po czym, w razie wątpliwości, wyraźnym zewnętrznie mielibyśmy POZNAĆ, czy deklaracja nie jest pusta, to - poza uwierzeniem Ci na słowo - nie ma nic takiego, co by sugerowało, iż jest powód uznania tego stwierdzenia, a np. nie jego zaprzeczenia) (a niezależnie od tego, sugerujesz słowem "bo" wynikanie, którego logikę trudno tu wskazać, ja tuż wynikania nie dostrzegam)


Znowu pusty slogan o "pustej deklaracji". Podałem argument. Nawet go nie musnąłeś. Stwierdzenie, że moja deklaracja jest "pusta" nie jest żadnym ustosunkowaniem się do tego co napisałem. Wystosowałeś jedynie pustą deklarację o "pustej deklaracji". Robisz to samo co zarzucasz

Michał Dyszyński napisał:
Jestem konsekwentny. - kolejne TYLKO STWIERDZENIE (życzeniowe, bo nie pokazałeś ani jednej konsekwencji, nie podałeś ani jednego TESTU, który by konsekwencje od jej braku odróżnił, jakby to ogłosił najbardziej niekonsekwentny człowiek na świecie, to tak samo by... po prostu to ogłosił).


Nie muszę na razie pokazywać, że jestem konsekwentny, tak samo jak nie muszę pokazywać, że chodzę na dwóch nogach. Jeśli twierdzisz, że nie jestem konsekwentny to możesz spróbować mi to wykazać. Masz mnóstwo moich stwierdzeń do dyspozycji. Na razie nic takiego nie pokazałeś. Masz jedynie życzeniowe deklaracje w tej kwestii

Michał Dyszyński napisał:
Ty nie jesteś konsekwentny bo deklarujesz się jako katolik, choć tak naprawdę wyznajesz tylko pluszową wersję deizmu, od czasu do czasu zainspirowaną selektywnie dobranymi wypowiedziami Jezusa. - znowu mamy SAMĄ DEKLARACJĘ (opartą o życzeniowe spojrzenie z Twojej strony) - gołe słowa.


To nie są "gołe słowa" bo wykazywałem to wielokrotnie, choćby tutaj:

http://www.sfinia.fora.pl/swiete-ksiegi,41/czy-biblia-moze-mylic,23399.html#737679

W innej dyskusji po przyciśnięciu do muru przyznałeś, że z katolickiego punktu widzenia jesteś heretykiem:

"heretykiem pewnie jestem. Przyznaję Ci (...) rację"

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-800.html#767251

Tak więc to nie są tylko moje "gołe słowa"

Michał Dyszyński napisał:
Zamiast Jezusa mógłby to być równie dobrze Budda. - tak to sobie tu STWIERDZIŁEŚ (uwierzyć Ci można jedynie na słowo)


Nie "tak sobie stwierdziłem" ale wynika to z twojego podejścia

Michał Dyszyński napisał:
Mahomet raczej nie bo nie lubisz radykałów - tak to sobie tu STWIERDZIŁEŚ SWOJE DOMNIEMANIE (uwierzyć Ci można jedynie na słowo). POST FACTUM mogę dodać, iż akurat z treścią owej ostatniej deklaracji na mój temat nawet się zgodzę. Czyli tu się zdarzyło, że trafiłeś w moje odczuwanie. Teraz już po moim potwierdzeniu, masz przypadek, gdy coś z Twoich zadeklarowań zmieniło status z "tylko gołosłowne stwierdzenia fedora" na "istnieje tu konkretnie stwierdzenie, które znalazło jakąś formą zewnętrznego potwierdzenia".


Czyli dobrze stwierdziłem. Zabawne jest to, że najpierw zarzuciłeś mi "domniemanie", po czym przyznałeś mi rację w zdaniu następnym. Jak widać, dobrze dedukuję z całokształtu twoich wywodów

Michał Dyszyński napisał:
W całej tej Twojej wypowiedzi, poza arbitralnym stwierdzeniami NIE MA ABSOLUTNIE ŻADNEGO WSKAZANIA NA JAKĄKOLWIEK PRZESŁANKĘ. Przesłankę ja dołożyłem na koniec, ale już post factum.


Przesłanki są i nawet je wskazałem. Ale nic do ciebie nie dociera poza głosem twojego rozbuchanego ego. Tak więc i to nie dotarło


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 21:22, 12 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:40, 12 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ciekawe jak ty jesteś w stanie osiągnąć zbawienie skoro Kościół już odrzuciłeś

Ja Kościoła nie odrzuciłem, tylko mam go w takiej szufladce umysłu, która nie generuje mi sprzeczności z resztą rozumowania i odczuwania. Przyjmuję te sugestie Kościoła, które jestem w stanie przyjąć SZCZERZE I UCZCIWIE. Nie udaję zaś, że jak czegoś kompletnie nie rozumiem, o co mogłoby tam chodzić, to w to "wierzę" (bo to jest sprzeczność pojęciowa sama w sobie), albo że jakkolwiek inaczej mogę myśleć poza swoim umysłem.

Ja myślę umysłem - nie oszukuję się, że umiem myśleć, odczuwać, nawet tworzyć deklaracje uległości czymkolwiek innym, niż ten umysł. Akceptuję coś (co by to nie było, od akceptowania rozpoznań zmysłów, do rozpoznania doktryn) też SWOIM UMYSŁEM. Udawanie, że jest inaczej, traktuję jako zakłamanie. A kłamstwa nie toleruję pryncypialnie. Nawet gdybym miał zostać pozbawiony wszelkich powiązań społecznych, nawet gdybym miał zanegować identyfikację społeczną ze wszystkimi grupami i władzami tego świata, to kłamał przed sobą nie będę. Takie jest moje pryncypium.


Czyli wróciliśmy do tego, że twoim bogiem jest rozum, a nie Bóg, który mówi do ciebie przez Kościół. Problem w tym, że ograniczony i omylny ludzki rozum jest w stosunku do tajemnic Bożych bezradny jak mrówka wobec równań Newtona. Mamy takie nie do ogarnięcia rozumem tajemnice Boże jak Trójca, transsubstancjacja, wcielenie, problem cierpienia zwierząt itd. W ostatecznym rozrachunku konfrontacja tegoż ubóstwionego i zarazem mocno ograniczonego rozumu z tajemnicami wiary chrześcijańskiej zawsze zakończy się na tym, że rozum naukę Kościoła odrzuci. I tak też jest u ciebie bo używasz nieadekwatnych narzędzi do nieadekwatnego celu. Zapytałem cię zresztą kiedyś o to czy naukę o Trójcy akceptujesz i sam napisałeś, że akceptujesz tylko to co rozumiesz, a nauki o Trójcy nie rozumiesz. Możesz deklarować, że Kościoła nie odrzucasz, ale w praktyce ciągle to robisz i nawet jak cytowałem ci wersety Nowego Testamentu o posłuszeństwie Kościołowi, to szukałeś tylko pretekstu żeby te teksty odrzucić. Oszukujesz samego siebie

Dla mnie rozum nie jest bogiem, ale NARZĘDZIEM i SPOSOBEM ISTNIENIA ŚWIADOMOŚCI. Już Kartezjusz zauważył swoje słynne cogito, czyli że istnienie zwiazane jest z funkcjonowaniem rozumu. Wyrzec się rozumu, oznacza wyrzec się swojego istnienia, wierzenia, akceptowania i odrzucania - wszystkiego, co tworzy świadomość. Przyjęcie czegokolwiek (także doktryny kościelnej) dokonuje się właśnie rozumem i niczym innym.


Doktrynę kościelną przyjmuje się aktem wiary.

W istocie - Ty i ja - to robimy to samo z każdą niezrozumiałą doktryną, czyli IGNORUJEMY JĄ w sensie zdolności nadanie jej jakichkolwiek znaczeniowych konsekwencji.
Bo obaj mamy ten sam problem z tworzeniem owych konsekwencji - nie wiemy, jak to zrobić, bo nie wyłaniają się nam żadne powiązania z czymkolwiek dalej.
Różnica między nami jest jedynie w obszarze POZA samym uznaniem ZNACZEŃ doktryny. Ja uczciwie przyznaję, skoro nie wiem, co dalej z tym robić, to że dana doktryna nie będzie dla mnie mogła znaczyć niczego, co by miało związek z jakimś rozpoznaniem jej treści.
Ty, oczywiście też żadnego rozpoznania treści nie mając, nic znaczeniowo z doktryną nie zrobisz, ale...
tworzysz całą sieć działań POBOCZNYCH. W skład tych działań będą wchodziły różne deklaracje uległości, lojalności, czołobitności, zgodności z Kościołem i jego autorytetami, agitowaniem itp. Przy okazji na to jeszcze użyjesz pusty w sensie realnych znaczeń (nic się i tak nie będzie działo z tego tytułu) termin "wierzę w to". Dla mnie to jednak są jedynie poboczne aktywności, które KOMPLETNIE NIC NIE ZMIENIAJĄ i nie chcę udawać, że ten piernik ma cokolwiek do tamtego wiatraka.
W sensie znaczeń treści doktryny jednak robimy dokładnie to samo - ignorujemy to, co jest niezrozumiałe, bo i tak nie wiemy, jak nie ignorować czegoś, co nie wiemy, czym jest, a więc nie mamy żadnych wskazówek, jak temu nadawać konsekwencje.


Nie robimy tego samego. Ja nie ignoruję tego co niezrozumiałe w moim światopoglądzie bo takie elementy zawsze będą. Jestem konsekwentny. Ty nie jesteś konsekwentny bo deklarujesz się jako katolik, choć tak naprawdę wyznajesz tylko pluszową wersję deizmu, od czasu do czasu zainspirowaną selektywnie dobranymi wypowiedziami Jezusa. Zamiast Jezusa mógłby to być równie dobrze Budda. Mahomet raczej nie bo nie lubisz radykałów

To jest zbiór DEKLARACJI z Twojej strony.


Zawsze to piszesz gdy już nie wiesz co masz napisać

Michał Dyszyński napisał:
Po kolei weźmy każde zdanie z osobna:
Nie robimy tego samego. - to po prostu jest Twoje STWIERDZENIE (nie podałeś np. żadnej różnicy)


Podałem ją dalej a to był zaledwie wstęp. Gubisz się już nawet przy analizie najprostszych tekstów

Nie podałeś miejsca. Tam dalej w tekście zaś nie było nic poza deklaracjami gołosłownymi z Twojej strony.

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja nie ignoruję tego co niezrozumiałe w moim światopoglądzie bo takie elementy zawsze będą. - mamy tu samo Twoje STWIERDZENIE (gdyby ktoś zadał pytanie: a po czym, w razie wątpliwości, wyraźnym zewnętrznie mielibyśmy POZNAĆ, czy deklaracja nie jest pusta, to - poza uwierzeniem Ci na słowo - nie ma nic takiego, co by sugerowało, iż jest powód uznania tego stwierdzenia, a np. nie jego zaprzeczenia) (a niezależnie od tego, sugerujesz słowem "bo" wynikanie, którego logikę trudno tu wskazać, ja tuż wynikania nie dostrzegam)


Znowu pusty slogan o "pustej deklaracji". Podałem argument. Nawet go nie musnąłeś. Stwierdzenie, że moja deklaracja jest "pusta" nie jest żadnym ustosunkowaniem się do tego co napisałem. Wystosowałeś jedynie pustą deklarację o "pustej deklaracji". Robisz to samo co zarzucasz

Nie podałeś gdzie ten rzekomy argument jest. Tu były tylko czcze Twoje deklaracje.


fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ty nie jesteś konsekwentny bo deklarujesz się jako katolik, choć tak naprawdę wyznajesz tylko pluszową wersję deizmu, od czasu do czasu zainspirowaną selektywnie dobranymi wypowiedziami Jezusa. - znowu mamy SAMĄ DEKLARACJĘ (opartą o życzeniowe spojrzenie z Twojej strony) - gołe słowa.


To nie są "gołe słowa" bo wykazywałem to wielokrotnie, choćby tutaj:

http://www.sfinia.fora.pl/swiete-ksiegi,41/czy-biblia-moze-mylic,23399.html#737679

W innej dyskusji po przyciśnięciu do muru przyznałeś, że z katolickiego punktu widzenia jesteś heretykiem:

"heretykiem pewnie jestem. Przyznaję Ci (...) rację"

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-800.html#767251

Tak więc to nie są tylko moje "gołe słowa"

Odrzucam Twoją życzeniową interpretację mojego katolicyzmu jako "pluszowego". To, że się nie zgadzam z integrystami, którzy zdradzili szczerą wiarę w Boga, nie oznacza, iż np. moje rozumienie katolicyzmu nie stanie się kiedyś dominującym. To, co tam zaprezentowałeś jako "wykazywanie"
1. po pierwsze nie pojawiło się nawet w postaci linku (czyli w miejscu, o którym dyskutowaliśmy deklaracja BYŁA gołosłowna)
2. po drugie jest tylko Twoim pobożnym życzeniem, że to co tam wypisałeś realnie cokolwiek w ogóle "wykazuje". Ono wykazuje bowiem jedynie osobom rozumującym niepoprawnie, a do tego sprzecznie, bo przecież integrystom nie wolno jest rozumować, jako że oni rozumu się wyparli i mogą jednie "wierzyć" (czytaj: deklarować niezrozumiałe dla siebie frazy).


fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Zamiast Jezusa mógłby to być równie dobrze Budda. - tak to sobie tu STWIERDZIŁEŚ (uwierzyć Ci można jedynie na słowo)


Nie "tak sobie stwierdziłem" ale wynika to z twojego podejścia

Co byś sobie nie pomyślał, że to Tobie jako "wynika", to realnie POJAWIŁA SIĘ W DYSKUSJI WYŁĄCZNIE FRAZA STWIERDZENIA.

Mam wrażenie, że mylisz dwie zupełnie różne rzeczy
- to co realnie prezentujesz (tekst, który POJAWIŁ SIĘ w dyskusji, a który tylko jest dostępny dla odbiorców)
- to co sobie tam masz w intencjach, przekonaniach, czy czym tam jeszcze w swoich myślach (a co w ogóle nie jest dostępne do dyskusji, bo jest wyłącznie prywatne)
Otóż tak to jest, że dla partnera w dyskusji NIE JEST DOSTĘPNY STAN UZASADNIEŃ W TWOICH MYŚLACH. Jeśli ktoś zatem w dyskusji zabiera głos, to zapewne w związku z tym CO ZAPREZENTOWANO (tekst, jaki jest) w toku dyskusji, a nie że miałby taki dyskutant jakoś tajemniczo odnosić się telepatii czytania w Twoich intencjach. Zaprezentowałeś to, co zaprezentowałeś.
Przeczytaj choć raz to, co piszesz, z nastawieniem, że odbiera Twoje wpisy ktoś, ktoś nie jest telepatą i opiera się WYŁĄCZNE NA TYM CO NAPISANO. A poprzednio napisałeś wyłącznie stwierdzenia.

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Mahomet raczej nie bo nie lubisz radykałów - tak to sobie tu STWIERDZIŁEŚ SWOJE DOMNIEMANIE (uwierzyć Ci można jedynie na słowo). POST FACTUM mogę dodać, iż akurat z treścią owej ostatniej deklaracji na mój temat nawet się zgodzę. Czyli tu się zdarzyło, że trafiłeś w moje odczuwanie. Teraz już po moim potwierdzeniu, masz przypadek, gdy coś z Twoich zadeklarowań zmieniło status z "tylko gołosłowne stwierdzenia fedora" na "istnieje tu konkretnie stwierdzenie, które znalazło jakąś formą zewnętrznego potwierdzenia".


Czyli dobrze stwierdziłem. Zabawne jest to, że najpierw zarzuciłeś mi "domniemanie", po czym przyznałeś mi rację w zdaniu następnym. Jak widać, dobrze dedukuję z całokształtu twoich wywodów

To, ze trafiłeś słusznie w tym przypadku ani na milimetr nie zmienia tego, że było to TYLKO TWOIM STWIERDZENIEM (na tym etapie dyskusji, gdy to prezentowałeś).
Spróbuj raz zacząć czytać znaczenia słów, a nie intencje.
Czym innym jest rozstrzyganie tylko stwierdzanie vs stwierdzanie z podaniem przesłanek
a czym innym jest stwierdzanie słuszne, od stwierdzania niesłusznego.
To są niezależne rzeczy. Ja stawiam zarzut ściśle - dotyczy on aspektu STWIERDZANIA. a nie aspektu SŁUSZNOŚCI w jakimś tym, czy innym stwierdzeniu. Bo nawet stwierdzając bez przesłanek można trafić w stwierdzenie słuszne. Bo się akurat wylosowało, albo nawet...
nawet mogło być tak, że stwierdzający w ogóle sprawę świetnie rozpatrzył, rozumował ściśle i słusznie i ogólnie ma rację. Tylko że nie to też nie zmienia tej postaci spraw, że jak w dyskusji zaprezentował SAMO stwierdzenie, zaś już rozumowania nie podał, to dalej mamy właśnie samo stwierdzenie.
Słuszność stwierdzenia jest zupełnie innym aspektem spraw, niż to, czy pojawiaja się do uzasadnienia W DYSKUSJI przesłanki, uzasadnienia, czy nie pojawiają.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:34, 12 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ciekawe jak ty jesteś w stanie osiągnąć zbawienie skoro Kościół już odrzuciłeś

Ja Kościoła nie odrzuciłem, tylko mam go w takiej szufladce umysłu, która nie generuje mi sprzeczności z resztą rozumowania i odczuwania. Przyjmuję te sugestie Kościoła, które jestem w stanie przyjąć SZCZERZE I UCZCIWIE. Nie udaję zaś, że jak czegoś kompletnie nie rozumiem, o co mogłoby tam chodzić, to w to "wierzę" (bo to jest sprzeczność pojęciowa sama w sobie), albo że jakkolwiek inaczej mogę myśleć poza swoim umysłem.

Ja myślę umysłem - nie oszukuję się, że umiem myśleć, odczuwać, nawet tworzyć deklaracje uległości czymkolwiek innym, niż ten umysł. Akceptuję coś (co by to nie było, od akceptowania rozpoznań zmysłów, do rozpoznania doktryn) też SWOIM UMYSŁEM. Udawanie, że jest inaczej, traktuję jako zakłamanie. A kłamstwa nie toleruję pryncypialnie. Nawet gdybym miał zostać pozbawiony wszelkich powiązań społecznych, nawet gdybym miał zanegować identyfikację społeczną ze wszystkimi grupami i władzami tego świata, to kłamał przed sobą nie będę. Takie jest moje pryncypium.


Czyli wróciliśmy do tego, że twoim bogiem jest rozum, a nie Bóg, który mówi do ciebie przez Kościół. Problem w tym, że ograniczony i omylny ludzki rozum jest w stosunku do tajemnic Bożych bezradny jak mrówka wobec równań Newtona. Mamy takie nie do ogarnięcia rozumem tajemnice Boże jak Trójca, transsubstancjacja, wcielenie, problem cierpienia zwierząt itd. W ostatecznym rozrachunku konfrontacja tegoż ubóstwionego i zarazem mocno ograniczonego rozumu z tajemnicami wiary chrześcijańskiej zawsze zakończy się na tym, że rozum naukę Kościoła odrzuci. I tak też jest u ciebie bo używasz nieadekwatnych narzędzi do nieadekwatnego celu. Zapytałem cię zresztą kiedyś o to czy naukę o Trójcy akceptujesz i sam napisałeś, że akceptujesz tylko to co rozumiesz, a nauki o Trójcy nie rozumiesz. Możesz deklarować, że Kościoła nie odrzucasz, ale w praktyce ciągle to robisz i nawet jak cytowałem ci wersety Nowego Testamentu o posłuszeństwie Kościołowi, to szukałeś tylko pretekstu żeby te teksty odrzucić. Oszukujesz samego siebie

Dla mnie rozum nie jest bogiem, ale NARZĘDZIEM i SPOSOBEM ISTNIENIA ŚWIADOMOŚCI. Już Kartezjusz zauważył swoje słynne cogito, czyli że istnienie zwiazane jest z funkcjonowaniem rozumu. Wyrzec się rozumu, oznacza wyrzec się swojego istnienia, wierzenia, akceptowania i odrzucania - wszystkiego, co tworzy świadomość. Przyjęcie czegokolwiek (także doktryny kościelnej) dokonuje się właśnie rozumem i niczym innym.


Doktrynę kościelną przyjmuje się aktem wiary.

W istocie - Ty i ja - to robimy to samo z każdą niezrozumiałą doktryną, czyli IGNORUJEMY JĄ w sensie zdolności nadanie jej jakichkolwiek znaczeniowych konsekwencji.
Bo obaj mamy ten sam problem z tworzeniem owych konsekwencji - nie wiemy, jak to zrobić, bo nie wyłaniają się nam żadne powiązania z czymkolwiek dalej.
Różnica między nami jest jedynie w obszarze POZA samym uznaniem ZNACZEŃ doktryny. Ja uczciwie przyznaję, skoro nie wiem, co dalej z tym robić, to że dana doktryna nie będzie dla mnie mogła znaczyć niczego, co by miało związek z jakimś rozpoznaniem jej treści.
Ty, oczywiście też żadnego rozpoznania treści nie mając, nic znaczeniowo z doktryną nie zrobisz, ale...
tworzysz całą sieć działań POBOCZNYCH. W skład tych działań będą wchodziły różne deklaracje uległości, lojalności, czołobitności, zgodności z Kościołem i jego autorytetami, agitowaniem itp. Przy okazji na to jeszcze użyjesz pusty w sensie realnych znaczeń (nic się i tak nie będzie działo z tego tytułu) termin "wierzę w to". Dla mnie to jednak są jedynie poboczne aktywności, które KOMPLETNIE NIC NIE ZMIENIAJĄ i nie chcę udawać, że ten piernik ma cokolwiek do tamtego wiatraka.
W sensie znaczeń treści doktryny jednak robimy dokładnie to samo - ignorujemy to, co jest niezrozumiałe, bo i tak nie wiemy, jak nie ignorować czegoś, co nie wiemy, czym jest, a więc nie mamy żadnych wskazówek, jak temu nadawać konsekwencje.


Nie robimy tego samego. Ja nie ignoruję tego co niezrozumiałe w moim światopoglądzie bo takie elementy zawsze będą. Jestem konsekwentny. Ty nie jesteś konsekwentny bo deklarujesz się jako katolik, choć tak naprawdę wyznajesz tylko pluszową wersję deizmu, od czasu do czasu zainspirowaną selektywnie dobranymi wypowiedziami Jezusa. Zamiast Jezusa mógłby to być równie dobrze Budda. Mahomet raczej nie bo nie lubisz radykałów

To jest zbiór DEKLARACJI z Twojej strony.


Zawsze to piszesz gdy już nie wiesz co masz napisać

Michał Dyszyński napisał:
Po kolei weźmy każde zdanie z osobna:
Nie robimy tego samego. - to po prostu jest Twoje STWIERDZENIE (nie podałeś np. żadnej różnicy)


Podałem ją dalej a to był zaledwie wstęp. Gubisz się już nawet przy analizie najprostszych tekstów

Nie podałeś miejsca. Tam dalej w tekście zaś nie było nic poza deklaracjami gołosłownymi z Twojej strony.


Cały mój wpis był wyliczeniem różnic między twoim światopoglądem i moim. Po prostu patrzysz i nie widzisz. Może jakbyś czytał co się do ciebie pisze, zamiast jedynie koncentrować się na gołosłownym odgryzaniu się, to byś w końcu coś dostrzegł

Tak jak pisałem - nic do ciebie nie dociera bo wszystko jest przesłonięte przez twoje rozbuchane ego

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja nie ignoruję tego co niezrozumiałe w moim światopoglądzie bo takie elementy zawsze będą. - mamy tu samo Twoje STWIERDZENIE (gdyby ktoś zadał pytanie: a po czym, w razie wątpliwości, wyraźnym zewnętrznie mielibyśmy POZNAĆ, czy deklaracja nie jest pusta, to - poza uwierzeniem Ci na słowo - nie ma nic takiego, co by sugerowało, iż jest powód uznania tego stwierdzenia, a np. nie jego zaprzeczenia) (a niezależnie od tego, sugerujesz słowem "bo" wynikanie, którego logikę trudno tu wskazać, ja tuż wynikania nie dostrzegam)


Znowu pusty slogan o "pustej deklaracji". Podałem argument. Nawet go nie musnąłeś. Stwierdzenie, że moja deklaracja jest "pusta" nie jest żadnym ustosunkowaniem się do tego co napisałem. Wystosowałeś jedynie pustą deklarację o "pustej deklaracji". Robisz to samo co zarzucasz

Nie podałeś gdzie ten rzekomy argument jest. Tu były tylko czcze Twoje deklaracje.


Argument jest podany wyżej i to bardzo wyraźnie. No ale ty jesteś skoncentrowany na zakrywaniu oczek i pokrzykiwaniu, że argumentu "nie ma". Jak ten daltonista, który pokrzykuje, że nie ma kolorów bo on ich nie widzi

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ty nie jesteś konsekwentny bo deklarujesz się jako katolik, choć tak naprawdę wyznajesz tylko pluszową wersję deizmu, od czasu do czasu zainspirowaną selektywnie dobranymi wypowiedziami Jezusa. - znowu mamy SAMĄ DEKLARACJĘ (opartą o życzeniowe spojrzenie z Twojej strony) - gołe słowa.


To nie są "gołe słowa" bo wykazywałem to wielokrotnie, choćby tutaj:

http://www.sfinia.fora.pl/swiete-ksiegi,41/czy-biblia-moze-mylic,23399.html#737679

W innej dyskusji po przyciśnięciu do muru przyznałeś, że z katolickiego punktu widzenia jesteś heretykiem:

"heretykiem pewnie jestem. Przyznaję Ci (...) rację"

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-800.html#767251

Tak więc to nie są tylko moje "gołe słowa"

Odrzucam Twoją życzeniową interpretację mojego katolicyzmu jako "pluszowego".


Zmieniłeś temat. Akurat twoja pluszowość nie była moim głównym argumentem za tym, że odpadłeś od katolicyzmu

Michał Dyszyński napisał:
To, że się nie zgadzam z integrystami, którzy zdradzili szczerą wiarę w Boga,


Nie istnieją żadni "integryści". Istnieje tylko jeden rzymskokatolicki Kościół, od którego odpadłeś. Nawet sam to przyznałeś. Nazwa "integryści" to tylko taki kryptonim, który tak naprawdę oznacza Kościół Katolicki, od którego odpadłeś. Uprawiasz jedynie grę semantyczną bo przecież nie będziesz krytykował otwarcie Kościoła Katolickiego. A to tak naprawdę robisz bo nazwa "integryści" to właśnie Kościół Katolicki, który krytykujesz. Żadnego innego Kościoła niż ten jeden nie ma. Nie ma żadnych "integrystów". To jedynie twoja fantazja

Michał Dyszyński napisał:
nie oznacza, iż np. moje rozumienie katolicyzmu nie stanie się kiedyś dominującym.


Nie stanie się to bo to co ty rozumiesz jako katolicyzm to jest tak naprawdę wolny protestantyzm, w którym sam jesteś swoim papieżem. Gdyby to o czym piszesz stało się, to byłoby to de facto unicestwieniem dwutysiącletniego Kościoła Katolickiego oraz jego istoty, która od czasów apostolskich była już oparta na zasadzie hierarchicznego podporządkowania się (a to właśnie odrzucasz i nazywasz to "integryzmem"). To co piszesz to jest "argumentacja" z marzeń, czyli argumentacja nic nie warta. Argumentowanie, że pewnego dnia babcia będzie miała wąsy i stanie się dziadkiem jest śmieszne. Tak czy inaczej, sam właśnie potwierdziłeś, że twój kościół to kościół marzeń mających się ziścić dopiero w przyszłości, czyli w tej chwili ten kościół po prostu nie istnieje. A tym samym jesteś we własnym jednoosobowym kościele marzeń, który nic wspólnego z rzeczywistym Kościołem Katolickim nie ma

Michał Dyszyński napisał:
To, co tam zaprezentowałeś jako "wykazywanie"
1. po pierwsze nie pojawiło się nawet w postaci linku (czyli w miejscu, o którym dyskutowaliśmy deklaracja BYŁA gołosłowna)


Przecież jest link, a nawet dwa. Do ciebie naprawdę nic nie dociera, nawet jak masz to pod nosem

Michał Dyszyński napisał:
2. po drugie jest tylko Twoim pobożnym życzeniem, że to co tam wypisałeś realnie cokolwiek w ogóle "wykazuje". Ono wykazuje bowiem jedynie osobom rozumującym niepoprawnie, a do tego sprzecznie, bo przecież integrystom nie wolno jest rozumować, jako że oni rozumu się wyparli i mogą jednie "wierzyć" (czytaj: deklarować niezrozumiałe dla siebie frazy).


Znowu dyskutujesz sam ze sobą. Wyżej dostałeś dwa linki plus jedna twoja wypowiedź, gdzie przyznałeś, że z punktu widzenia doktryny katolickiej jesteś heretykiem. To są twoje własne słowa. A teraz mi piszesz, że to tylko moje "pobożne życzenia". Z tobą naprawdę nie ma kontaktu

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Zamiast Jezusa mógłby to być równie dobrze Budda. - tak to sobie tu STWIERDZIŁEŚ (uwierzyć Ci można jedynie na słowo)


Nie "tak sobie stwierdziłem" ale wynika to z twojego podejścia

Co byś sobie nie pomyślał, że to Tobie jako "wynika", to realnie POJAWIŁA SIĘ W DYSKUSJI WYŁĄCZNIE FRAZA STWIERDZENIA.


Znowu ucieczka. To nie jest "fraza stwierdzająca" ale dedukcja z faktu, że nie uznajesz dogmatyki katolickiej (bo kto tak robi jest dla ciebie z automatu "integrystą") i jesteś tym samym nieodróżnialny od deisty, który Jezusa cytuje jedynie przy okazji, choć mógłby to być równie dobrze Budda. Oto mój argument, który nie jest "jedynie frazą stwierdzającą" lecz został sformułowany w oparciu o twoje własne stanowisko. Na razie się do tego nie odniosłeś bo twoje stwierdzenie, że to tylko "fraza stwierdzenia", żadnym odniesieniem się nie jest. To ty wypisujesz tylko puste frazy stwierdzające, które do niczego się nie odnoszą. Zarzucasz innym dokładnie to co sam robisz

Michał Dyszyński napisał:
Mam wrażenie, że mylisz dwie zupełnie różne rzeczy
- to co realnie prezentujesz (tekst, który POJAWIŁ SIĘ w dyskusji, a który tylko jest dostępny dla odbiorców)
- to co sobie tam masz w intencjach, przekonaniach, czy czym tam jeszcze w swoich myślach (a co w ogóle nie jest dostępne do dyskusji, bo jest wyłącznie prywatne)
Otóż tak to jest, że dla partnera w dyskusji NIE JEST DOSTĘPNY STAN UZASADNIEŃ W TWOICH MYŚLACH. Jeśli ktoś zatem w dyskusji zabiera głos, to zapewne w związku z tym CO ZAPREZENTOWANO (tekst, jaki jest) w toku dyskusji, a nie że miałby taki dyskutant jakoś tajemniczo odnosić się telepatii czytania w Twoich intencjach. Zaprezentowałeś to, co zaprezentowałeś.
Przeczytaj choć raz to, co piszesz, z nastawieniem, że odbiera Twoje wpisy ktoś, ktoś nie jest telepatą i opiera się WYŁĄCZNE NA TYM CO NAPISANO. A poprzednio napisałeś wyłącznie stwierdzenia.


Napisałem argumenty. Ale od argumentów uciekasz. Ty nawet cytat twoich własnych słów nazwałeś moim "pobożnym życzeniem". A po podaniu przeze mnie dwóch linków napisałeś, że "linku nie było". Napisałeś to tuż pod linkami jakie podałem. Jak w tej sytuacji ma dotrzeć do ciebie jakikolwiek argument jeśli takie oczywistości do ciebie nawet nie docierają. Z tobą po prostu nie ma żadnego kontaktu

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Mahomet raczej nie bo nie lubisz radykałów - tak to sobie tu STWIERDZIŁEŚ SWOJE DOMNIEMANIE (uwierzyć Ci można jedynie na słowo). POST FACTUM mogę dodać, iż akurat z treścią owej ostatniej deklaracji na mój temat nawet się zgodzę. Czyli tu się zdarzyło, że trafiłeś w moje odczuwanie. Teraz już po moim potwierdzeniu, masz przypadek, gdy coś z Twoich zadeklarowań zmieniło status z "tylko gołosłowne stwierdzenia fedora" na "istnieje tu konkretnie stwierdzenie, które znalazło jakąś formą zewnętrznego potwierdzenia".


Czyli dobrze stwierdziłem. Zabawne jest to, że najpierw zarzuciłeś mi "domniemanie", po czym przyznałeś mi rację w zdaniu następnym. Jak widać, dobrze dedukuję z całokształtu twoich wywodów

To, ze trafiłeś słusznie w tym przypadku ani na milimetr nie zmienia tego, że było to TYLKO TWOIM STWIERDZENIEM (na tym etapie dyskusji, gdy to prezentowałeś).
Spróbuj raz zacząć czytać znaczenia słów, a nie intencje.
Czym innym jest rozstrzyganie tylko stwierdzanie vs stwierdzanie z podaniem przesłanek
a czym innym jest stwierdzanie słuszne, od stwierdzania niesłusznego.
To są niezależne rzeczy. Ja stawiam zarzut ściśle - dotyczy on aspektu STWIERDZANIA. a nie aspektu SŁUSZNOŚCI w jakimś tym, czy innym stwierdzeniu. Bo nawet stwierdzając bez przesłanek można trafić w stwierdzenie słuszne. Bo się akurat wylosowało, albo nawet...
nawet mogło być tak, że stwierdzający w ogóle sprawę świetnie rozpatrzył, rozumował ściśle i słusznie i ogólnie ma rację. Tylko że nie to też nie zmienia tej postaci spraw, że jak w dyskusji zaprezentował SAMO stwierdzenie, zaś już rozumowania nie podał, to dalej mamy właśnie samo stwierdzenie.
Słuszność stwierdzenia jest zupełnie innym aspektem spraw, niż to, czy pojawiaja się do uzasadnienia W DYSKUSJI przesłanki, uzasadnienia, czy nie pojawiają.


Stwierdzenie było oparte o przesłanki oparte na tym co wielokrotnie pisałeś (że nie lubisz fanatyków i radykałów) więc jak najbardziej przesłanki były i są nadal. Gdyby ich nie było to nie trafiłbym z twierdzeniem. A trafiłem. No ale ty jesteś w trybie wypierania wszystkiego więc nawet o tym nie pomyślałeś


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 22:48, 12 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:57, 12 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Napisałem argumenty.

Praktycznie wszystkie Twoje "argumenty" to arbitralne stwierdzenia. A jeśli się odwołujesz do czegoś co rzekomo uzasadniłeś, to się okazuje, że te rzekome "uzasadnienia" były tak samo arbitralnymi stwierdzeniami, tak samo były życzeniowe, jak te Twoje uzasadniane oceny i stwierdzenia.

Ty nawet nie wiesz, na czym polega uzasadnianie tez w trybie intelektualnym. Sądząc z przebiegu dyskusji, wychodzi, na to, że Tobie się zdaje, że uzasadnialność tezy bierze się ilości kopii arbitralnych stwierdzeń, które zaprezentowałeś (liczysz pewnie, że to się w końcu przebije). Tymczasem...
Nie słyszałeś zapewne o efekcie habituacji, czyli o naturalnym zjawisku zanikania w tło (niepostrzegania) tego, co się powtarza. Nie słyszałeś pewnie o tzw. ślepocie banerowej, która jest przykładem tego zjawiska, gdy powtarzające się (tak samo wyglądające elementy - banery reklamowe) są przez ludzi w ogóle nie zauważane. Są niezauważane właśnie dlatego, ze były zbyt powtarzalne.
Ludzki umysł stosuje coś w rodzaju kompresji - spycha to, co się powtarza do tła, a potem się tym nie zajmuje. Gdy powtarzasz to samo po raz czterdziesty, myślisz, że to się w końcu "przebije", choć w istocie to w percepcji odbiorców jedynie zblaknie i zniknie.

Nie mówiąc już o tym, że w dyskusji ze mnę nie masz szans na przejście pierwszego testu, który PRYNCYPIALNIE Z ZASADY aplikuję każdej informacji/komunikatowi, jaki do mnie dociera. Jest to TEST NIEZALEŻNEGO POTWIERDZENIA. Pierwszym pytaniem jakie sobie zadaję wobec każdej informacji do mnie docierającej (a rozpoznanej w podstawowy sposób jakiegoś pierwszego, elementarnego poziomu rozumienia) jest: czy widzisz tutaj, Michale, jakąkolwiek szansę na to, że ta informacja znajdzie potwierdzenie w czymś NIEZALEŻNYM OD STWIERDZAJĄCEJ OSOBY. Te "wyjaśnienia" od Ciebie notorycznie ów test oblewają, bo praktycznie nie stosujesz innych metod "potwierdzania" arbitralnych swoich deklaracji, jak za pomocą kolejnych deklaracji i subiektywnych ocen, które są takie same w skali arbitralności.
Zdajesz się uważać, iż to, że notorycznie jesteś sędzią we własnej sprawie, da się jakoś ukryć pod ilością kopii tych arbitralnych stwierdzeń jakie generujesz. Ale każda nowa kopia tylko potwierdza to, że nic niezależnego od Ciebie, nic nowego nie ma szansy przez Ciebie zostać zaprezentowane, czyli jedyne co Ci zostaje, to zdarta ta płyta.
Wyjątkiem są sytuacje, w których powołałabyś się na ocenę czyjąś, NIEZALEŻNĄ OD CIEBIE.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 23:21, 12 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:48, 12 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Napisałem argumenty.

Praktycznie wszystkie Twoje "argumenty" to arbitralne stwierdzenia. A jeśli się odwołujesz do czegoś co rzekomo uzasadniłeś, to się okazuje, że te rzekome "uzasadnienia" były tak samo arbitralnymi stwierdzeniami, tak samo były życzeniowe, jak te Twoje uzasadniane oceny i stwierdzenia.


Tak sobie tylko arbitralnie i życzeniowo stwierdziłeś. Zarzucasz innym dokładnie to co sam robisz. Uzasadnienia były w moim poprzednim poście ale jak zwykle wyciąłeś całą dyskusję i teraz możesz pisać dowolne bzdury o tym co było lub nie było

Michał Dyszyński napisał:
Ty nawet nie wiesz, na czym polega uzasadnianie tez w trybie intelektualnym.


Uzasadnienie tez polega na przykład na tym, że dostałeś dwa linki i cytat z jednej swojej wypowiedzi. Walenie w kulki polega zaś na tym, że tuż pod tym co dostałeś napisałeś, że tych linków "nie ma" a twoje własne słowa to tylko moje "pobożne życzenia". Wszystko było w poprzednim poście ale oczywiście to wyciąłeś i jak zwykle gadasz sam do siebie

Michał Dyszyński napisał:
Sądząc z przebiegu dyskusji, wychodzi, na to, że Tobie się zdaje, że uzasadnialność tezy bierze się ilości kopii arbitralnych stwierdzeń, które zaprezentowałeś (liczysz pewnie, że to się w końcu przebije)


Te moje "arbitralne stwierdzenia" to na przykład to, że dostałeś dwa linki i cytat z jednej swojej wypowiedzi, na co odpisałeś, że tych linków "nie ma" a twoje własne słowa to tylko moje "pobożne życzenia". Wszystko było w poprzednim poście ale oczywiście to wyciąłeś i jak zwykle gadasz sam do siebie

Michał Dyszyński napisał:
Tymczasem...
Nie słyszałeś zapewne o efekcie habituacji, czyli o naturalnym zjawisku zanikania w tło (niepostrzegania) tego, co się powtarza. Nie słyszałeś pewnie o tzw. ślepocie banerowej, która jest przykładem tego zjawiska, gdy powtarzające się (tak samo wyglądające elementy - banery reklamowe) są przez ludzi w ogóle nie zauważane. Są niezauważane właśnie dlatego, ze były zbyt powtarzalne.
Ludzki umysł stosuje coś w rodzaju kompresji - spycha to, co się powtarza do tła, a potem się tym nie zajmuje. Gdy powtarzasz to samo po raz czterdziesty, myślisz, że to się w końcu "przebije", choć w istocie to w percepcji odbiorców jedynie zblaknie i zniknie.


Bardzo ładny opis twojego efektu wyparcia. Ale to co piszę nie zniknie, nawet jeśli ty to wyparłeś

Michał Dyszyński napisał:
Nie mówiąc już o tym, że w dyskusji ze mnę nie masz szans na przejście pierwszego testu, który PRYNCYPIALNIE Z ZASADY aplikuję każdej informacji/komunikatowi, jaki do mnie dociera. Jest to TEST NIEZALEŻNEGO POTWIERDZENIA. Pierwszym pytaniem jakie sobie zadaję wobec każdej informacji do mnie docierającej (a rozpoznanej w podstawowy sposób jakiegoś pierwszego, elementarnego poziomu rozumienia) jest: czy widzisz tutaj, Michale, jakąkolwiek szansę na to, że ta informacja znajdzie potwierdzenie w czymś NIEZALEŻNYM OD STWIERDZAJĄCEJ OSOBY. Te "wyjaśnienia" od Ciebie notorycznie ów test oblewają, bo praktycznie nie stosujesz innych metod "potwierdzania" arbitralnych swoich deklaracji, jak za pomocą kolejnych deklaracji i subiektywnych ocen, które są takie same w skali arbitralności.
Zdajesz się uważać, iż to, że notorycznie jesteś sędzią we własnej sprawie, da się jakoś ukryć pod ilością kopii tych arbitralnych stwierdzeń jakie generujesz. Ale każda nowa kopia tylko potwierdza to, że nic niezależnego od Ciebie, nic nowego nie ma szansy przez Ciebie zostać zaprezentowane, czyli jedyne co Ci zostaje, to zdarta ta płyta.
Wyjątkiem są sytuacje, w których powołałabyś się na ocenę czyjąś, NIEZALEŻNĄ OD CIEBIE.


Uzasadnienia i potwierdzenia były w poprzednim wpisie ale znowu skasowałeś całą dyskusję i uciekłeś. Możesz więc teraz pisać dowolne bzdury o tym co było lub nie było w tej dyskusji. Nic do ciebie nie dociera bo ty wypierasz nawet to co masz przed własnym nosem (linki i twoje wypowiedzi), pisząc, że tego nie ma. Przykład jak na widelcu był w poprzednim poście. Z tobą po prostu nie ma żadnego kontaktu. Pozostała ci tylko arbitralna mantra, że to co ktoś pisze jest "arbitralne". Ale to jest bełkot, który na nikim nie robi już wrażenia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:56, 12 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Nie mówiąc już o tym, że w dyskusji ze mnę nie masz szans na przejście pierwszego testu, który PRYNCYPIALNIE Z ZASADY aplikuję każdej informacji/komunikatowi, jaki do mnie dociera. Jest to TEST NIEZALEŻNEGO POTWIERDZENIA. Pierwszym pytaniem jakie sobie zadaję wobec każdej informacji do mnie docierającej (a rozpoznanej w podstawowy sposób jakiegoś pierwszego, elementarnego poziomu rozumienia) jest: czy widzisz tutaj, Michale, jakąkolwiek szansę na to, że ta informacja znajdzie potwierdzenie w czymś NIEZALEŻNYM OD STWIERDZAJĄCEJ OSOBY. Te "wyjaśnienia" od Ciebie notorycznie ów test oblewają, bo praktycznie nie stosujesz innych metod "potwierdzania" arbitralnych swoich deklaracji, jak za pomocą kolejnych deklaracji i subiektywnych ocen, które są takie same w skali arbitralności.
Zdajesz się uważać, iż to, że notorycznie jesteś sędzią we własnej sprawie, da się jakoś ukryć pod ilością kopii tych arbitralnych stwierdzeń jakie generujesz. Ale każda nowa kopia tylko potwierdza to, że nic niezależnego od Ciebie, nic nowego nie ma szansy przez Ciebie zostać zaprezentowane, czyli jedyne co Ci zostaje, to zdarta ta płyta.
Wyjątkiem są sytuacje, w których powołałabyś się na ocenę czyjąś, NIEZALEŻNĄ OD CIEBIE.


Uzasadnienia i potwierdzenia były w poprzednim wpisie ale znowu skasowałeś całą dyskusję i uciekłeś.

Były, ale chciejskie i arbitralne, "uzasadnione" arbitralnymi ocenami tej samej zerowej argumentacyjnie mocy. Dlatego zostały wycięte. I z zasady będę wycinał takie "uzasadnienia" totalnie bez mocy, bo to jest tylko spam.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 23:58, 12 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:04, 13 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Nie mówiąc już o tym, że w dyskusji ze mnę nie masz szans na przejście pierwszego testu, który PRYNCYPIALNIE Z ZASADY aplikuję każdej informacji/komunikatowi, jaki do mnie dociera. Jest to TEST NIEZALEŻNEGO POTWIERDZENIA. Pierwszym pytaniem jakie sobie zadaję wobec każdej informacji do mnie docierającej (a rozpoznanej w podstawowy sposób jakiegoś pierwszego, elementarnego poziomu rozumienia) jest: czy widzisz tutaj, Michale, jakąkolwiek szansę na to, że ta informacja znajdzie potwierdzenie w czymś NIEZALEŻNYM OD STWIERDZAJĄCEJ OSOBY. Te "wyjaśnienia" od Ciebie notorycznie ów test oblewają, bo praktycznie nie stosujesz innych metod "potwierdzania" arbitralnych swoich deklaracji, jak za pomocą kolejnych deklaracji i subiektywnych ocen, które są takie same w skali arbitralności.
Zdajesz się uważać, iż to, że notorycznie jesteś sędzią we własnej sprawie, da się jakoś ukryć pod ilością kopii tych arbitralnych stwierdzeń jakie generujesz. Ale każda nowa kopia tylko potwierdza to, że nic niezależnego od Ciebie, nic nowego nie ma szansy przez Ciebie zostać zaprezentowane, czyli jedyne co Ci zostaje, to zdarta ta płyta.
Wyjątkiem są sytuacje, w których powołałabyś się na ocenę czyjąś, NIEZALEŻNĄ OD CIEBIE.


Uzasadnienia i potwierdzenia były w poprzednim wpisie ale znowu skasowałeś całą dyskusję i uciekłeś.

Były, ale chciejskie i arbitralne, "uzasadnione" arbitralnymi ocenami tej samej zerowej argumentacyjnie mocy. Dlatego zostały wycięte.


Jak by były "chciejskie" i "arbitralne" to byś to wykazał punkt po punkcie. Ale tego nie zrobiłeś więc teraz sobie tylko arbitralnie zadeklarowałeś bez uzasadnienia, że były "chciejskie" i "arbitralne". Nie były takie skoro je wyciąłeś i przed nimi uciekłeś

Michał Dyszyński napisał:
I z zasady będę wycinał takie "uzasadnienia" totalnie bez mocy, bo to jest tylko spam.


Będziesz wycinał moje uzasadnienia bo nie jesteś w stanie z nimi dyskutować. Masz tylko arbitralne deklaracje bez pokrycia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:09, 13 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Nie mówiąc już o tym, że w dyskusji ze mnę nie masz szans na przejście pierwszego testu, który PRYNCYPIALNIE Z ZASADY aplikuję każdej informacji/komunikatowi, jaki do mnie dociera. Jest to TEST NIEZALEŻNEGO POTWIERDZENIA. Pierwszym pytaniem jakie sobie zadaję wobec każdej informacji do mnie docierającej (a rozpoznanej w podstawowy sposób jakiegoś pierwszego, elementarnego poziomu rozumienia) jest: czy widzisz tutaj, Michale, jakąkolwiek szansę na to, że ta informacja znajdzie potwierdzenie w czymś NIEZALEŻNYM OD STWIERDZAJĄCEJ OSOBY. Te "wyjaśnienia" od Ciebie notorycznie ów test oblewają, bo praktycznie nie stosujesz innych metod "potwierdzania" arbitralnych swoich deklaracji, jak za pomocą kolejnych deklaracji i subiektywnych ocen, które są takie same w skali arbitralności.
Zdajesz się uważać, iż to, że notorycznie jesteś sędzią we własnej sprawie, da się jakoś ukryć pod ilością kopii tych arbitralnych stwierdzeń jakie generujesz. Ale każda nowa kopia tylko potwierdza to, że nic niezależnego od Ciebie, nic nowego nie ma szansy przez Ciebie zostać zaprezentowane, czyli jedyne co Ci zostaje, to zdarta ta płyta.
Wyjątkiem są sytuacje, w których powołałabyś się na ocenę czyjąś, NIEZALEŻNĄ OD CIEBIE.


Uzasadnienia i potwierdzenia były w poprzednim wpisie ale znowu skasowałeś całą dyskusję i uciekłeś.

Były, ale chciejskie i arbitralne, "uzasadnione" arbitralnymi ocenami tej samej zerowej argumentacyjnie mocy. Dlatego zostały wycięte.


Jak by były "chciejskie" i "arbitralne" to byś to wykazał punkt po punkcie.

Tobie się nie da nic wykazać, bo funkcjonujesz w trybie bota, wklejającego wciąż te same frazy. Równie dobrze jak Tobie mógłbym coś wykazać ekspresowi do kawy, albo innemu automatowi. Od niepamiętnych już czasów i ilości postów nie byłeś w stanie wykazać się chęcią zrozumienia, co się Tobie pisze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:15, 13 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Nie mówiąc już o tym, że w dyskusji ze mnę nie masz szans na przejście pierwszego testu, który PRYNCYPIALNIE Z ZASADY aplikuję każdej informacji/komunikatowi, jaki do mnie dociera. Jest to TEST NIEZALEŻNEGO POTWIERDZENIA. Pierwszym pytaniem jakie sobie zadaję wobec każdej informacji do mnie docierającej (a rozpoznanej w podstawowy sposób jakiegoś pierwszego, elementarnego poziomu rozumienia) jest: czy widzisz tutaj, Michale, jakąkolwiek szansę na to, że ta informacja znajdzie potwierdzenie w czymś NIEZALEŻNYM OD STWIERDZAJĄCEJ OSOBY. Te "wyjaśnienia" od Ciebie notorycznie ów test oblewają, bo praktycznie nie stosujesz innych metod "potwierdzania" arbitralnych swoich deklaracji, jak za pomocą kolejnych deklaracji i subiektywnych ocen, które są takie same w skali arbitralności.
Zdajesz się uważać, iż to, że notorycznie jesteś sędzią we własnej sprawie, da się jakoś ukryć pod ilością kopii tych arbitralnych stwierdzeń jakie generujesz. Ale każda nowa kopia tylko potwierdza to, że nic niezależnego od Ciebie, nic nowego nie ma szansy przez Ciebie zostać zaprezentowane, czyli jedyne co Ci zostaje, to zdarta ta płyta.
Wyjątkiem są sytuacje, w których powołałabyś się na ocenę czyjąś, NIEZALEŻNĄ OD CIEBIE.


Uzasadnienia i potwierdzenia były w poprzednim wpisie ale znowu skasowałeś całą dyskusję i uciekłeś.

Były, ale chciejskie i arbitralne, "uzasadnione" arbitralnymi ocenami tej samej zerowej argumentacyjnie mocy. Dlatego zostały wycięte.


Jak by były "chciejskie" i "arbitralne" to byś to wykazał punkt po punkcie.

Tobie się nie da nic wykazać, bo


Bo ty i tak nic nie wykazujesz. Jedynie sobie coś arbitralnie i życzeniowo stwierdzasz

Michał Dyszyński napisał:
funkcjonujesz w trybie bota, wklejającego wciąż te same frazy.


Skoro do ciebie nie dociera to trzeba ci powtarzać aż do skutku

Michał Dyszyński napisał:
Równie dobrze jak Tobie mógłbym coś wykazać ekspresowi do kawy, albo innemu automatowi. Od niepamiętnych już czasów i ilości postów nie byłeś w stanie wykazać się chęcią zrozumienia, co się Tobie pisze.


Wszystko rozumiem skoro na to odpisuję. Problem w tym, że ty permanentnie uciekasz od jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji w totalny efekt wyparcia. Potrafisz nawet pod dwoma linkami napisać, że żadnych linków tam nie ma. A po zacytowaniu twojej własnej wypowiedzi potrafisz napisać, że to tylko moje "pobożne życzenia". Mieliśmy to przed chwilą jak na widelcu tutaj:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/integryzm-religijny-jako-postawa-duchowego-zaklamania,23163-300.html#768835

I tak właśnie wygląda "dyskusja" z tobą. Każda


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 0:23, 13 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:27, 13 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Wszystko rozumiem skoro na to odpisuję.

Odpisujesz NIE PODEJMUJĄC PORUSZANYCH KWESTII, tylko wklejając w kółko swoje deklaracje. To zaś oznacza, że nie rozumiesz, o czym oponent Ci napisał (albo udajesz, że nie rozumiesz, bo masz inny cel - wklejać w kółko własne arbitralne zapewnienia).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:29, 13 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Wszystko rozumiem skoro na to odpisuję.

Odpisujesz NIE PODEJMUJĄC PORUSZANYCH KWESTII, tylko wklejając w kółko swoje deklaracje.


Wklejam argumenty i uzasadnienia przed którymi regularnie uciekasz

Michał Dyszyński napisał:
To zaś oznacza, że nie rozumiesz, o czym oponent Ci napisał (albo udajesz, że nie rozumiesz, bo masz inny cel - wklejać w kółko własne arbitralne zapewnienia).


To tylko twoje kolejne arbitralne i życzeniowe deklaracje
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:37, 13 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Wszystko rozumiem skoro na to odpisuję.

Odpisujesz NIE PODEJMUJĄC PORUSZANYCH KWESTII, tylko wklejając w kółko swoje deklaracje.


Wklejam argumenty i uzasadnienia przed którymi regularnie uciekasz

A jak właściwie miałbym zareagować, aby "nie uciekać" przed tym, co piszesz?
Jak wyglądałaby wg Ciebie ta poprawna reakcja na ogłoszenie, że jestem "protestantem"? (udawać, że to Twoje ogłoszenie, ma jakieś dla mnie znaczenie?...)
Czym byłoby "nie uciekanie" w obliczu tego, że piszesz, że "nie ma żadnego integryzmu", skoro ja widzę hasło w Wikipedii i widzę pewną frakcję katolików, którzy bardzo silnie opowiadają się za religią władzy?... (udawać, że tego nie widzę, że hasła nie ma?...)

Może chcesz, abym zostawiał treść Twoich postów i - niezależnie od mojego stosunku do nich - dorzucał na koniec ikonkę z oklaskami? - np. tę: :brawo:

Załóżmy, że mam od tego "nie uciec", poradź mi wtedy: co miałbym właściwie zrobić?...

Przyjmijmy na ten moment, że postanowiłem zrobić fedorowi przyjemność, a więc zadziałać tak, jak on by to chciał. Coś by fedora zadowoliło?...
Co by to było?...
Może powinienem zostawiać te jego wpisy w 100 kopiach?...
Może powinienem pisać: tak przeczytałem. A potem dodawać
- albo kłamliwie, że to mnie przekonało
- albo uczciwie, ale dyplomatycznie: może i masz rację, choć ja tego tak nie widzę
Może definicję z Wikipedii na temat integryzmu powinienem sobie jakoś odwidzieć, aby zadowolić opinie fedora, że integryzmu nie ma, a potem zacząć się usilnie przekonywać, że nie znam katolików o liberalnych poglądach... :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 11:22, 13 Gru 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:01, 13 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Wszystko rozumiem skoro na to odpisuję.

Odpisujesz NIE PODEJMUJĄC PORUSZANYCH KWESTII, tylko wklejając w kółko swoje deklaracje.


Wklejam argumenty i uzasadnienia przed którymi regularnie uciekasz

A jak właściwie miałbym zareagować, aby "nie uciekać" przed tym, co piszesz?


Odpowiadać na kierowane do ciebie zdania i się do nich rzeczowo ustosunkowywać. Tak jak robi chociażby Wuj, z którym dyskusja jako taka jest ale mimo wszystko jest. Ty tego nie robisz. Wycinasz całą dyskusję po to żeby móc pisać dowolne bzdury bez związku z tym co pisze oponent

Michał Dyszyński napisał:
Jak wyglądałaby wg Ciebie ta poprawna reakcja na ogłoszenie, że jestem "protestantem"? (udawać, że to Twoje ogłoszenie, ma jakieś dla mnie znaczenie?...)


Stwierdzenie, że jesteś protestantem wynika z tego, że odrzucasz oficjalną naukę Kościoła o podporządkowaniu się hierarchii w kwestii orzeczeń w sprawach wiary i moralności

Michał Dyszyński napisał:
Czym byłoby "nie uciekanie" w obliczu tego, że piszesz, że "nie ma żadnego integryzmu", skoro ja widzę hasło w Wikipedii i widzę pewną frakcję katolików, którzy bardzo silnie opowiadają się za religią władzy?... (udawać, że tego nie widzę, że hasła nie ma?...)


Nie interesują mnie etykietki z Wikipedii przyklejane przez dysydentów twojego pokroju, którzy tak samo jak ty szukają tylko terminologii, która jakoś musi zamaskować wasze odpadnięcie od nauki Kościoła Katolickiego. Nie ma żadnych "integrystów". To tylko pusta etykietka. Istnieje tylko jeden Kościół Katolicki i jeden Urząd Nauczycielski w tym Kościele. To nie Michał Dyszyński ustala zasady w tym Kościele ale robi to Urząd Nauczycielski tego Kościoła. Jest tak od 2000 lat. A jak Michał Dyszyński zaczyna ustalać zasady jakie powinny panować w tym Kościele, to nie są to już zasady tego Kościoła ale jedynie prywatne zasady Michała Dyszyńskiego, który w tym momencie założył kolejny kościół protestancki. Właśnie ponownie uzasadniłem czemu jesteś protestantem ale jak zwykle to wyprzesz i napiszesz, że żadnego uzasadnienia "nie było"

Michał Dyszyński napisał:
Może chcesz, abym zostawiał treść Twoich postów i - niezależnie od mojego stosunku do nich - dorzucał na koniec ikonkę z oklaskami? - np. tę: :brawo:


Nie błaznuj. Właśnie takie zdania jak to pokazują, że do poważnej dyskusji się nie nadajesz

Michał Dyszyński napisał:
Załóżmy, że mam od tego "nie uciec", poradź mi wtedy: co miałbym właściwie zrobić?...


Pisałem już wiele razy. Wystarczy dyskutować ze mną tak jak robi to Wuj, który odnosi się punkt po punkcie do tego co ja piszę i od dyskusji nie ucieka. Rzeczowo odnosi się do moich argumentów i od nich nie ucieka. Da się, jak widać. Nie jest to trudne. Ciebie już na to nie stać. Nie umiesz dyskutować i nie chcesz dyskutować. Wycinasz cały wywód oponenta i wygłaszasz tyradę bez żadnego związku z tym co napisał oponent. Możesz tak robić bo przecież wyciąłeś już to co napisał oponent i tym samym możesz wciskać dowolne bzdury na jego temat. Dyskutujesz wyłącznie sam ze sobą bo dyskutować z innymi nie potrafisz. Uciekasz w ogólniki bo konkretów boisz się jak diabeł wody święconej

Michał Dyszyński napisał:
Przyjmijmy na ten moment, że postanowiłem zrobić fedorowi przyjemność, a więc zadziałać tak, jak on by to chciał. Coś by fedora zadowoliło?...
Co by to było?...
Może powinienem zostawiać te jego wpisy w 100 kopiach?...
Może powinienem pisać: tak przeczytałem. A potem dodawać
- albo kłamliwie, że to mnie przekonało
- albo uczciwie, ale dyplomatycznie: może i masz rację, choć ja tego tak nie widzę


Jak punkt wyżej. Pisałem już wiele razy jak powinna wyglądać normalna dyskusja i podawałem przykłady normalnie dyskutujących ale do ciebie to nie dociera. Za każdym razem potwierdza się, że gadasz sam do siebie. A że już tak masz, że nie wytrzymasz i odpisać coś musisz, to produkujesz na kopy kolejne monologi, w których tylko udajesz, że z kimś dyskutujesz

Michał Dyszyński napisał:
Może definicję z Wikipedii na temat integryzmu powinienem sobie jakoś odwidzieć, aby zadowolić opinie fedora, że integryzmu nie ma, a potem zacząć się usilnie przekonywać, że nie znam katolików o liberalnych poglądach... :think:


"Liberalny katolik" to wewnętrzne sprzeczny oksymoron bo doktryna katolicka jasno i wyraźnie określa, że nie ma samowolki w Kościele. "Liberalny katolik" to taki sam oksymoron jak określenie "liberalny żołnierz", który robi sobie co chce i nie słucha dowódców. Nie ma takich żołnierzy, tak samo jak nie istnieją żadni "liberalni katolicy". Ci, którzy określają się mianem "liberalnych katolików" są po prostu protestantami. Tym samym nie interesują mnie etykietki z Wikipedii przyklejane przez dysydentów twojego pokroju, którzy tak samo jak ty szukają tylko terminologii, która jakoś musi zamaskować wasze odpadnięcie od nauki Kościoła Katolickiego. Nie ma żadnych "integrystów". To tylko pusta etykietka. Istnieje tylko jeden Kościół Katolicki i jeden Urząd Nauczycielski w tym Kościele. Jest tak od 2000 lat. To nie Michał Dyszyński ustala zasady w tym Kościele ale robi to Urząd Nauczycielski tego Kościoła. A jak Michał Dyszyński zaczyna ustalać zasady jakie powinny panować w tym Kościele, to nie są to już zasady tego Kościoła ale jedynie prywatne zasady Michała Dyszyńskiego, który w tym momencie założył kolejny kościół protestancki


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 12:25, 13 Gru 2023, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:14, 13 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jak wyglądałaby wg Ciebie ta poprawna reakcja na ogłoszenie, że jestem "protestantem"? (udawać, że to Twoje ogłoszenie, ma jakieś dla mnie znaczenie?...)


Stwierdzenie, że jesteś protestantem wynika z tego, że odrzucasz oficjalną naukę Kościoła o podporządkowaniu się hierarchii w kwestii orzeczeń w sprawach wiary i moralności

A umiesz odpowiedzieć na moje pytanie?
Jak wg Ciebie powinienem tu zareagować?...
Napisz przykładową "moją" odpowiedź Tobie, która by obrazowała to, w jakim schemacie mam odpowiadać na Twoje posty, aby się nie okazało wtedy, że "wyparłem".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 12:16, 13 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:21, 13 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jak wyglądałaby wg Ciebie ta poprawna reakcja na ogłoszenie, że jestem "protestantem"? (udawać, że to Twoje ogłoszenie, ma jakieś dla mnie znaczenie?...)


Stwierdzenie, że jesteś protestantem wynika z tego, że odrzucasz oficjalną naukę Kościoła o podporządkowaniu się hierarchii w kwestii orzeczeń w sprawach wiary i moralności

A umiesz odpowiedzieć na moje pytanie?
Jak wg Ciebie powinienem tu zareagować?...
Napisz przykładową "moją" odpowiedź Tobie, która by obrazowała to, w jakim schemacie mam odpowiadać na Twoje posty, aby się nie okazało wtedy, że "wyparłem".


Przecież napisałem to wyżej i to kilkakrotnie, dając nawet konkretne przykłady osób, które robią to jak trzeba. No ale znowu to wyciąłeś i pytasz od nowa o to samo. Trzeba było nie wycinać znowu całej dyskusji to byś nie musiał pytać o to co wyciąłeś. Z tobą naprawdę nie ma kontaktu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:36, 13 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jak wyglądałaby wg Ciebie ta poprawna reakcja na ogłoszenie, że jestem "protestantem"? (udawać, że to Twoje ogłoszenie, ma jakieś dla mnie znaczenie?...)


Stwierdzenie, że jesteś protestantem wynika z tego, że odrzucasz oficjalną naukę Kościoła o podporządkowaniu się hierarchii w kwestii orzeczeń w sprawach wiary i moralności

A umiesz odpowiedzieć na moje pytanie?
Jak wg Ciebie powinienem tu zareagować?...
Napisz przykładową "moją" odpowiedź Tobie, która by obrazowała to, w jakim schemacie mam odpowiadać na Twoje posty, aby się nie okazało wtedy, że "wyparłem".


Przecież napisałem to wyżej i to kilkakrotnie, dając nawet konkretne przykłady osób, które robią to jak trzeba. No ale znowu to wyciąłeś i pytasz od nowa o to samo. Trzeba było nie wycinać znowu całej dyskusji to byś nie musiał pytać o to co wyciąłeś. Z tobą naprawdę nie ma kontaktu

Nie napisałeś przykładu odpowiedzi, która zadowoliłaby Ciebie.
Ja podejrzewam, że NIC BY CIĘ NIE ZADOWOLIŁO.
Po prostu jesteś zaprogramowany na następujący algorytm:
1. Na początek arbitralnie zanegować po prostu odpowiedź oponenta.
2. Następnie wkleić coś, co wcześniej gdzieś napisałeś, aby się propagowały kopie Twoich wypowiedzi.
3. W dalszej kolejności wygłosić jakąś opinię o samym oponencie - personalnie.
4. Zadeklarować, że gdzieś tam rzekomo przedstawiłeś wyjaśnienie, uzasadnienie swojego stanowiska.
5. Ogłosić oponentowi, że "wszystko wyparł".
6. Całość uzupełnia zwykle tyrada różnych uwag personalnych o oponencie i osobach podobnie myslących.

Algorytm NIE PRZEWIDUJE działań typu:
1. Zastanowienia się, o co właściwie w ogóle oponentowi chodziło.
2. Co też automatycznie oznacza brak szans na odniesienia się za pomocą owej wiedzy, do tego, o co oponentowi chodziło.
3. Zaakceptowania w jakiejkolwiek postaci stanowiska odmiennego, niż pierwotnie przyjęte (to byłaby bowiem "porażka" algorytmu wpierana na żywca własnych arbitralnych przekonań).

Algorytm w sumie jest prosty. Obliczony jest chyba na to, że nastąpi jakiś efekt wdrukowania powtarzajacych się arbitralnych sformułowań w umysł odbiorców, a więc ci mieliby jakoś zapomnieć o krytycyzmie, tylko "uwierzyć" (czytaj: zrezygnować z myślenia) na rzecz potakiwania piszącemu. Taka z resztą postawa leży u podstaw światopogladu, jaki sam reprezentujesz, więc chyba akurat w tym nie mogę zarzucić niespójności. Sam też klasyfikujesz
- przekonania zaliczone do pochodzących od uznanej władzy i autorytetu - wtedy są one uznane za absolut, który należy przyjąć w 100% bezkrytycznie, nawet nie wiedząc właściwie o co w nich chodzi (nie wiadomo nawet co w takim przypadku oznacza termin "przyjąć przekonanie", albo "uwierzyć w przekonanie".
- przekonania inne


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 17:52, 13 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:58, 13 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jak wyglądałaby wg Ciebie ta poprawna reakcja na ogłoszenie, że jestem "protestantem"? (udawać, że to Twoje ogłoszenie, ma jakieś dla mnie znaczenie?...)


Stwierdzenie, że jesteś protestantem wynika z tego, że odrzucasz oficjalną naukę Kościoła o podporządkowaniu się hierarchii w kwestii orzeczeń w sprawach wiary i moralności

A umiesz odpowiedzieć na moje pytanie?
Jak wg Ciebie powinienem tu zareagować?...
Napisz przykładową "moją" odpowiedź Tobie, która by obrazowała to, w jakim schemacie mam odpowiadać na Twoje posty, aby się nie okazało wtedy, że "wyparłem".


Przecież napisałem to wyżej i to kilkakrotnie, dając nawet konkretne przykłady osób, które robią to jak trzeba. No ale znowu to wyciąłeś i pytasz od nowa o to samo. Trzeba było nie wycinać znowu całej dyskusji to byś nie musiał pytać o to co wyciąłeś. Z tobą naprawdę nie ma kontaktu

Nie napisałeś przykładu odpowiedzi, która zadowoliłaby Ciebie.
Ja podejrzewam, że NIC BY CIĘ NIE ZADOWOLIŁO.
Po prostu jesteś zaprogramowany na następujący algorytm:
1. Na początek arbitralnie zanegować po prostu odpowiedź oponenta.
2. Następnie wkleić coś, co wcześniej gdzieś napisałeś, aby się propagowały kopie Twoich wypowiedzi.
3. W dalszej kolejności wygłosić jakąś opinię o samym oponencie - personalnie.
4. Zadeklarować, że gdzieś tam rzekomo przedstawiłeś wyjaśnienie, uzasadnienie swojego stanowiska.
5. Ogłosić oponentowi, że "wszystko wyparł".
6. Całość uzupełnia zwykle tyrada różnych uwag personalnych o oponencie i osobach podobnie myslących.

Algorytm NIE PRZEWIDUJE działań typu:
1. Zastanowienia się, o co właściwie w ogóle oponentowi chodziło.
2. Co też automatycznie oznacza brak szans na odniesienia się za pomocą do tego, o co oponentowi chodziło.
3. Zaakceptowania w jakiejkolwiek postaci stanowiska odmiennego, niż pierwotnie przyjęte (to byłaby bowiem "porażka" algorytmu wpierana na żywca własnych arbitralnych przekonań).

Algorytm w sumie jest prosty. Obliczony jest chyba na to, że nastąpi jakiś efekt wdrukowania powtarzajacych się arbitralnych sformułowań w umysł odbiorców, a więc ci mieliby jakoś zapomnieć o krytycyzmie, tylko "uwierzyć" (czytaj: zrezygnować z myślenia) na rzecz potakiwania piszącemu. Taka z resztą postawa leży u podstaw światopogladu, jaki sam reprezentujesz, więc chyba akurat w tym nie mogę zarzucić niespójności. Sam też klasyfikujesz
- przekonania zaliczone do pochodzących od uznanej władzy i autorytetu - wtedy są one uznane za absolut, który należy przyjąć w 100% bezkrytycznie, nawet nie wiedząc właściwie o co w nich chodzi (nie wiadomo nawet co w takim przypadku oznacza termin "przyjąć przekonanie", albo "uwierzyć w przekonanie".
- przekonania inne


Znowu odleciałeś w urojenia zupełnie bez związku z tym co napisał oponent. Zapytałeś jaka dyskusja by mnie zadowoliła i dostałeś kilkukrotną wyczerpującą odpowiedź. Nawet przykłady osób podałem, które dyskutują ze mną tak jak trzeba. Co z tym zrobiłeś? Ano to co zawsze: wyciąłeś odpowiedź jaką dostałeś i stwierdziłeś, że jej nie dostałeś. Skasowałeś znowu całą dyskusję. Po czym wygłosiłeś tradycyjny monolog bez żadnego związku z rzeczywistością. Tak właśnie wygląda "dyskusja" z tobą. Każda. Nie ma z tobą żadnego kontaktu. To jak "dyskusja" z katatonikiem, który jest całkowicie zamknięty we własnym wewnętrznym świecie


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 12:59, 13 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:15, 13 Gru 2023    Temat postu:

Dyskusja z fedorem nie wnosi żadnych nowych, ciekawych treści do tematu integryzmu, czy inaczej szeroko pojętego pojmowania religii jako systemu władzy uprzywilejowanych autorytetów nad resztą wyznawców.
W tym wątku będę się opowiadał jako osoba zdecydowanie odrzucająca takie traktowanie chrześcijaństwa. Jednak chyba warto jest się nad integryzmem pochylić choćby i z tego powodu, że już ukształtowanie w sobie religii prawdziwej, czyli religii prawdy, nadziei, miłości i wiary szczerej, domaga się rozliczenia właśnie z tym, co integryzm ze sobą niesie. Integryzm jest bowiem nie tyle ogólnie złem jako takim, są SYMPTOMEM CHOROBY DUSZY. Integryzm jest kwintesencją religii toksycznej - pozbawiającej nadziei, napawającej lękiem, związanej z przemocą mentalną, a odrzuceniem tego, co w człowieku szczere. Przypuszczam, że kto wie, czy nie większość ateistów, a wcześniejszych katolików, którzy są jako tako świadomi światopoglądowo (czyli takich, którzy z grubsza przynajmniej wiedzą, dlaczego dlaczego nie chcą być katolikami) odeszła od religii własnie dlatego, że wcześniej w ich kontakcie z instytucją Kościóla zbyt wielki udział miały elementy właśnie integryzmu, czyli żądanie absolutnego podporządkowania się autorytetom kościelnym. Integryzm straszy wiernych - jednych straszy tak skutecznie, że ci odchodzą od Kościoła, pozostałych, tych najbardziej mu oddanych pozostawia w stałym strachu, że żyją pod przerażającą władzą istoty potężnej, a okrutnej.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 21:46, 13 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:36, 13 Gru 2023    Temat postu:

Chrześcijaństwo głosi idee odwrotne od integrystycznych - ideę nawrócenia, czyli ZMIANY MYŚLENIA. To w Biblii często spotykane wyrażenie "nawróćcie się" w oryginale znaczy "zmieńcie myślenie". Ewangelie wzywają do ZMIANY myślenia, a nie trwania bez zmian przy jakimś jednym z góry założonym wzorcu, schemacie, także tradycji.
Jezus wzywa do narodzenia z ducha i doskonalenia się. Integryści za to chcą czegoś dokładnie przeciwnego - do trwania przy jakichś tam doktrynach i zaniechaniu samodzielnego myślenia, jako że to tylko autorytety rzekomo mają prawo ludziom określać, co ci mają myśleć, w co (ślepo) wierzyć.
Jeśli przeciw czemuś Jezus w Ewangeliach występuje jednoznacznie i mocno to przeciw faryzeuszom i faryzeizmowi. Czym jest faryzeizm?
Od strony jego postaw patrząc, jest dokładnie tym, co propaguje integryzm:
- bezwarunkowemu posłuszeństwu władzy
- czczeniu ludzkiej władzy, tworzenia hierarchii dostojników, podkreślania ważności tych stanowisk religijnych, wywyższania ich
- czołobitnego traktowania tradycji religijnych, traktowanie ich nie tyle jako drogi celu, co jako cel sam w sobie.
- krytykowania tych, co myślą zbyt samodzielnie, niezależnie, po prostu myślą...
Faryzeuszy Jezus nazywa tym "plemieniem żmijowym". Dlaczego?...
- Przecież oni nie byli zabójcami, nie kradli, nie bili nikogo...
Byli tylko niewolniczo oddani hierarchii i tradycji. No i celebrowali swoje dostojeństwo, czyli wywyższali się. I nic więcej! A tu mamy taki twardy epitet ze strony Jezusa: plemię żmijowe!


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 0:01, 14 Gru 2023, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33479
Przeczytał: 75 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:54, 14 Gru 2023    Temat postu:

Sam pomysł, że religijne gremia mają sprawować nad ludźmi jakąś formę władzy jest dziwny.
Władza jest zawsze oderwaniem decyzji od podmiotu, każda koncentracja władzy upośledza tych, którymi się włada.
Władza jest tak naprawdę potrzebna jedynie tam, gdzie dzieje się źle, jest krzywda, nadmiarowy chaos, a wtedy silny władca powinien w tym zaprowadzić porządek, nie pozwalając elementom destrukcyjnym rozwalić wszystkiego.
Jednak w jako tako dobrej rzeczywistości władza jest anachronizmem. W jako tako rozsądnej społeczności silna władza tylko utrudnia rozwój, jest źródłem blokad w dostosowawczości, jest niepotrzebną zawalidrogą. Dotyczy to tak samo religii, jak i niereligii.Jest to spostrzeżeniem ogólnym, że naturą władzy jest fiksacja systemu na pewnych ośrodkach, węzłach decyzyjnych, co z zasady będzie degradowało rozwój, wzrastanie jednostek.
Władza najbardziej jest potrzebna pyszałkom.
Pyszałek czuje wielki niedosyt znaczenia. Ten niedosyt znaczenia generując w emocjach pyszałka frustrację, domaga się jakiegoś zaspokojenia, domaga się zewnętrznego potwierdzenia "jestem ważny!". Pyszałek nie czuje sam z siebie, że jest wystarczająco ważny, więc poszukuje namiętnie potwierdzenia swojej ważności w oczach innych ludzi. Najpowszechniejszym sposobem okazywania ważności jest właśnie władza. Władza pozwala wysyłać w społeczność komunikaty, którym można nadawać różne postacie blichtru, przyozdabiać je mentalnie, nakręcać wokół nich emocje, które będą krążyły wokół przekonania jak bardzo dana osoba jest dostojna, jak się ją wielce poważa, jaka jest ważna...
To wszystko jednak są pozory. Każdy, już w prawdzie patrząc na sprawy, jest tylko tak ważny, jak cenne i spełnione, jakie przyniosło skutki. Robienie zamieszania wokół rzekomej ważności, nie zwiększy jej realnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 31, 32, 33  Następny
Strona 13 z 33

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin