|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ptr
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:15, 21 Lis 2006 Temat postu: H.Küng objaśnia współczesnemu człowiekowi:co to jest Kościół |
|
|
Swój wywód o Kościele Hans Küng rozpoczyna od zaskakującego stwierdzenia, że tradycyjne różnice dogmatyczne między katolikami a protestantami zostały już przezwyciężone przez katolicką bądź protestancką teologię ekumeniczną. Fakt ten zdumiewa nawet samego Künga, lecz jest on jednak dogłębnie przekonany, że istniejące jeszcze gdzie niegdzie rozbieżności doktrynalne nie mogą stanowić usprawiedliwienia dla faktycznego rozbicia Kościołów. Tego samego zdania co Küng jest także duża liczba teologów obydwu konfesji. W czym zatem problem, aby przywrócić utraconą jedność? I tutaj Küng jest bezceremonialny, oskarżając odpowiedzialnych za Kościoły - zarówno w Rzymie jak i w innych centrach kościelnych - za bezprzykładne podtrzymywanie starego porządku. Po prostu kierujący Kościołami ciągle jeszcze zwlekają z przyjęciem wyników badań wielu oficjalnych komisji ekumenicznych, które już dawno doszły do teologicznych uzgodnień w najważniejszych kwestiach doktrynalnych. Mało, swoje ustalenia komisje te potrafiły nawet przełożyć na język działań doktrynalnych. Przyczynę istniejących zastojów w faktycznych decyzjach ekumenicznych Küng dostrzega nie w pewnych przyzwyczajeniach konfesyjnych, którymi u katolików może być kult maryjny, kult świętych oraz szczególny autorytet biskupa Rzymu, natomiast u protestantów niechęć do tradycji oraz katolickiego pojmowania sakramentów, lecz w pewnej nieumiejętności pokonania tak zwanych postaw zasadniczych. Jak zatem należy pokonywać te, ukształtowane jeszcze w okresie reformacji, postawy zasadnicze? Küng twierdzi, że można bezproblemowo i to zarówno przez stronę katolicką jak i protestancką. Przede wszystkim jednak należy sobie uświadomić co naprawdę oznacza słowo katolicki oraz protestancki. Jakie jest pierwotne znaczenie tych dwóch słów?
Co znaczy dziś: katolicki? A co: protestancki?
Etymologia słowa katolicki określa po prostu całość, powszechność. Kościół katolicki to Kościół powszechny. Ecclesia catholica w wyznaniu wiary nie może więc oznaczać Kościoła wyznaniowego. Jakikolwiek dodatek do tego słowa jest zwyczajnie wielkim nieporozumieniem. Rzymskokatolicki, greckokatolicki, czy polskokatolicki to po prostu sprzeczność sama w sobie. Küng porównuje taki zlepek słów do drewnianego żelaza, ponieważ paradoksalne jest istnienie czegoś co jest częściowo powszechne.
Rodzi się zatem pytanie: kto może określać siebie mianem katolicki? I odpowiedź wydaje się być bardzo prosta. Katolicką pozycję zasadniczą może zająć każdy ochrzczony, komu szczególnie zależy na tym, co jest katolickie czyli całościowe. Nie wyznaniowe, lecz powszechne, wszystko ogarniające, zarówno w czasie jak i w przestrzeni. Powszechność Kościoła dotyczy wszystkiego, co w nim trwa od czasów apostolskich oraz to, co znajduje się na całym globie, niezależnie od szerokości geograficznej, niezależnie od rasy, narodowości, klasy społecznej, czy wspólnoty wyznaniowej.
W podobny sposób można zdefiniować ewangelicką postawę zasadniczą. Kościół ewangelicki oznacza wspólnotę eklezjalną zorientowaną na Ewangelię Jezusa Chrystusa. Wszystko to, co jest w Kościele - w tym tradycja - musi być tej Ewangelii podporządkowana. Kościół ewangelicki to także Kościół, który posiada świadomość istnienia potrzeby stałego odnawiania się - Ecclesia semper reformanda.
Hans Küng neguje więc rzymskokatolickość Kościoła, z jego tradycjonalizmem, która jest sprzeczna z prawdziwie katolicką otwartością oraz szerokim spojrzeniem, jak i protestancki partykularyzm, który stoi w opozycji do prawdziwie ewangelickiej postawy Kościoła. Postawy nakierowanej na wspólnotę i radykalizm ewangeliczny.
Przy takim założeniu wniosek nasuwa się sam: prawdziwie katolicka i prawdziwie ewangelicka postawa zasadnicza wzajemnie się nie wykluczają, lecz dopełniają. W rzeczywistości chodzi o to samo: o ewangeliczną katolickość i katolicką ewangeliczność. Znamienne - twierdzi Küng, że już dziś można znaleźć całe rzesze chrześcijan, którzy właśnie w ten sposób postrzegają Kościół. W latach 60-tych Sobór Watykański II dał podwaliny pod takie rozumienie Kościoła. Później jednak Rzym jednoznacznie zmarnował wręcz historyczną szansę. Szczególnie w latach 80-tych i 90-tych, pod rządami polskiego papieża, kiedy to prawdziwy ekumenizm prawie całkowicie zamarł. A przecież prawdziwy ekumenizm to nie teatr, ani nic nieznaczące gesty i „ekumeniczne" przemówienia obecnie trwającego pontyfikatu. W tym fragmencie pracy Hansa Künga trudno nie dostrzec goryczy i rozczarowania jakie wypływają z umieszczonych tam słów i zdań. Küng ze smutkiem wyznaje, że kierujący Kościołem papież nie jest w stanie ani zrozumieć potrzeb prawdziwego ekumenizmu, ani ożywić istniejącego kryzysu w oficjalnych dialogach ekumenicznych. Na szczęście są w Kościele pojedynczy chrześcijanie: katolicy, protestanci i prawosławni, którzy nadal praktykują prawdziwy ekumenizm. Bowiem dzisiejsze chrześcijaństwo musi naprawdę oznaczać chrześcijaństwo ekumeniczne.
Co znaczy świętość Kościoła?
Hans Küng patrzy trzeźwo na Kościół i nie pozostawia żadnych złudzeń, że jest to Kościół grzeszny, ponieważ składa się z grzesznych ludzi. Doskonale widać to w historii Kościoła, gdzie różne wydarzenia udowadniają nam, jak bardzo Kościół jest omylny i grzeszny. Chodzi tu zarówno o zawodność indywidualnego chrześcijanina jak i całych struktur kościelnych. Mówiąc zatem o Kościele nie należy się wcale obawiać mówić o złu jaki ten Kościół wyrządził na przestrzeni wieków. Historia Kościoła to prawdziwa historia grzechu i zła. I to od samego początku.
Ta grzeszna rzeczywistość Kościoła być może zawstydza wielu, stąd starają się ją ukryć lub przynajmniej osłabić. Zrodziło to potrzebę wyodrębnienia z Kościoła jego „świętych" członków, co też jest czynnością wysoce nieetyczną. Jest to bowiem przykład olbrzymiej hipokryzji Kościoła. Niektóre instytucje kościelne próbowały nawet w przeszłości, próbują i teraz wykluczyć z Kościoła wszystkich jego grzesznych członków. Powstaje jednak proste pytanie: kto wówczas zostanie w Kościele? Ta argumentacja pozwala wysunąć stwierdzenie, że nie można zatem wprowadzać rozróżnienia między „świętym" Kościołem a jego grzesznymi członkami. Nie można abstrakcyjnie oddzielać świętego Kościoła od wiernych, którzy de facto są wszyscy grzeszni. Kościół nie istnieje bowiem w świecie abstrakcyjnym, lecz w konkretnym, rzeczywistym. Należy z całą powagą uwzględnić fakt, że Kościół jest Kościołem złożonym z grzeszników, a więc Kościołem grzesznym.
Co zatem w ogóle znaczy „święty"? W Starym i Nowym Testamencie „święty" oznacza wybranie przez Boga i dla Boga. Zresztą jest rzeczą zdumiewającą, że w Nowym Testamencie nigdzie nie ma wzmianki o „świętym Kościele". Jest za to ustawiczna mowa o wspólnotach, które są nazywane świętymi. Mówi się także o „świętym ludzie" lub „świętej świątyni", którymi żywymi kamieniami są wierzący. W Nowym Testamencie nie ma żadnych wydzielonych świętych obszarów i dotyczy to zarówno ludzi, miejsc, przedmiotów i czynności. Nawet jeżeli dotyczy to chrztu lub Ostatniej Wieczerzy. To czy coś lub ktoś jest święty zależy całkowicie od świętego Boga oraz od odpowiadającego wiarą człowieka wierzącego. W Nowym Testamencie nie ma też mowy o instytucjonalnej świętości. Jeżeli już, to raczej o osobowej postawie świętości dla każdego wierzącego człowieka, który całkowicie kieruje się wolą samego Boga, który tylko On jest naprawdę jedyny święty.
Kościół jawi nam się zatem jako konkretna wspólnota wiary, która jest jednocześnie i święta i grzeszna. Wspólnota ta jest polem bitwy pomiędzy Duchem Bożym a duchem zła w świecie. Front w tej walce nie przebiega jednak pomiędzy „świętym" Kościołem a nieświętym światem, lecz wzdłuż ludzkiego serca. Po tym stwierdzeniu Künga powstaje pytanie: jak zatem możemy jeszcze wyznawać wiarę w społeczność lub wspólnotę świętych? Jak wypowiadać w kościele słowa: Credo in Communio Sanctorum?
Co oznacza „społeczność świętych"?
Według Nowego Testamentu „świętych obcowanie", „wspólnota świętych" lub „społeczność świętych", w brzmieniu łacińskim Communio Sanctorum należy po prostu rozumieć jako wspólnotę wierzących - communio fidelium. Jeżeli mowa o świętych to nie należy myśleć o jakichś wybitnych i idealnych postaciach posiadających nadzwyczajne cnoty. Chodzi tu o świętych bez aureoli, o ludzi wierzących, którzy nadal popełniają błędy i grzechy, a którzy jednak przez powołanie Boga w Chrystusie wyrzekli się grzesznego świata i próbują w codzienności - lepiej lub gorzej - naśladować Chrystusa. Chodzi więc zatem o powołanych świętych w Jezusie Chrystusie, a nie o świętych samozwańców.
Kościół może więc być nazwany świętym jeżeli został powołany przez Boga jako wspólnota wierzących w Jezusa Chrystusa oraz podjął się rzeczywistej, a nie pozornej, służby dla Boga i ludzi. Bóg zatem sam ustanawia wspólnotę świętych. W pierwszej formie Apostolicum nie występuje „świętych obcowanie", które dodaje się do „Kościoła powszechnego". Jest to dodatek z V wieku, które w Apostolicum znalazło się za pośrednictwem galijsko-hiszpańskich wyznań wiary.
Istnieją duże możliwości wykładni tego sformułowania, które wykraczają poza interpretowanie „wspólnoty świętych" jako „wspólnoty wierzących":
*
wspólnota świętych może oznaczać udział w tym, co święte w Kościele ziemskim, np. sakramenty,
*
wspólnota świętych może oznaczać też wspólnotę ze świętymi w niebie, a więc z męczennikami i resztą sprawiedliwych ze wszystkich czasów.
Nie może to jednak w niczym przypominać, w duchu rzymskiej odnowy, kultu świętych i Marii w sensie średniowiecznym. Küng pyta: czy koniecznie trzeba czcić świętych, a w szczególności Marię, aby być chrześcijaninem? I odpowiedź jest bardzo krótka: NIE! Świętych nie musiał czcić nawet katolik okresu kontrreformacji. Kult świętych nie jest czynnością konieczną do zbawienia. Sobór Nicejski II z 787 roku stwierdził, że między kultem świętych, a uwielbianiem Boga zachodzi zasadnicza różnica. W kulcie świętych chodzi o veneratio - cześć, a w „kulcie" Boga o adoratio uwielbienie.
Spontaniczne oddawanie czci męczennikom i wyznawcom zrodziło się w Kościele oddolnie, przez samych wierzących od IV wieku. Instytucjonalizacją tej czynności zajęli się biskupi od X-XI wieku, a to w związku z centralizacją władzy w Rzymie i w typowo rzymski sposób, który doprowadził do „procesów kanonizacyjnych".
Według takiego pojmowania sprawy „świętymi" lub „błogosławionymi" można nazwać tylko tego, komu w oficjalnej liturgii przysługuje „cześć ołtarza", a więc oddawanie czci i zanoszenie próśb. W średniowieczu kult świętych doprowadził do niesłychanych nadużyć. Stąd łatwo zrozumieć krytykę tego kultu lub jego całkowite odrzucenie w okresie reformacji.
Küng sądzi jednak, że wspominanie „świętych" również dzisiaj ma pewien sens. Także niektórzy protestanci opowiadają się za „ewangelickim kultem świętych" połączonym wszakże - zgodnie z Marcinem Lutrem - z pewnymi warunkami. Warunki te powinny także być istotne dla katolików. Kult świętych nie może bowiem odbywać się kosztem Boga czy Chrystusa. Decentralizacja wiary jest nie do przyjęcia. Kult niektórych świętych może przyczynić się do umocnienia wiary, ale tylko jako wzór do naśladowania Chrystusa, jako pewna orientacja życiowa.
W czasach współczesnych niezwykle istotne znaczenie dla ekumenizmu ma fakt, że w Kościele katolickim zanika instytucja odpustu oraz kult relikwii, a w ewangelicyźmie uznaje się znaczenie pewnych osób, jak np. Tomasza Morusa lub Franciszka z Asyżu. Również dla katolików takie postacie, jak: M. L. King lub D. Bonhoeffer ze środowiska protestanckiego są pewnym wzorem jak naśladować Chrystusa.
Jak zatem - pyta Küng - wypracować właściwe pojmowanie communio sanctorum zgodnie z rozumieniem Nowego Testamentu? „Wspólnotę świętych" tworzą wierzący na mocy chrztu. Należy też postawić pytanie o relację świętości i grzechu w przypadku każdego człowieka. Mówienie o grzechu rodzi jednak pewien sprzeciw we współczesnym świecie. Twierdzi się, że Kościół spowodował wiele nieszczęścia, koncentrując się właśnie tylko na grzechu. I to akcentowanie grzechu - szczególnie w dziedzinie seksualnej - zaciemniło całą „radosną nowinę". Jednak, na szczęście - pisze na koniec Küng - Apostolicum nie zmierza do utworzenia w człowieku kompleksu i poczucia winy, lecz odwrotnie - zmierza ku przebaczeniu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
trabka
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 22:18, 22 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Ja tylko na chwilkę i w kwestii formalnej.
Kongregacja Nauki Wiary w [link widoczny dla zalogowanych] napisał: | profesor Hans Küng odszedł w swoich pismach od integralnej prawdy wiary katolickiej, i dlatego nie może być już uważany za teologa katolickiego ani - jako taki - nie może pełnić misji nauczania. |
Biorąc pod uwagę powyższe, niniejszy wątek w dziale "Katolicyzm" jest chyba trochę nie na miejscu. Wydaje mi się, że bardziej odpowiednii byłby dział "Religie i wyznania". I temat wątku też bym zmienił na "H. Küng objaśnia współczesnemu człowiekowi: co to jest Kościół Hansa Künga".
Z poważaniem,
Trąbka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:27, 23 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Milo bylo przeczytac, Ptrku.
No i w sumie wychodzi na to, ze najwieksze nieporozumienia powstaja i trwaja na skutek oderwania polityki od rzeczywistosci...
Co do uwagi Pana Trabki: mysle, ze watek pasuje do obu dzialow. I moglby sie miec w tytule rowniez "czym jest Kosciol Katolicki". Polityka Kongregacji nie ma tu nic do rzeczy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
obserwator
Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: turysta Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:30, 27 Lis 2006 Temat postu: Re: H.Küng objaśnia współczesnemu człowiekowi:co to jest Koś |
|
|
PTRqwerty napisał: | Swój wywód o Kościele Hans Küng rozpoczyna od zaskakującego stwierdzenia... |
Brak tu jakiejkolwiek przejrzystości graficznej, a przed wszystkim źródeł:
skąd to... , by sprawdzić, czy to aby tak...
Mam doświadczenie z fatalnymi polskim tłumaczeniami...
obserwator
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|