 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:32, 06 Mar 2025 Temat postu: Dlaczego ludzie grzeszą? |
|
|
Cały czas w umyśle krąży mi ten tekst z Katechizmu:
KKK 1033 napisał: | Nie możemy być zjednoczeni z Bogiem, jeśli nie wybieramy w sposób dobrowolny Jego miłości. Nie możemy jednak kochać Boga, jeśli grzeszymy ciężko przeciw Niemu, przeciw naszemu bliźniemu lub przeciw nam samym: "Kto... nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego" (1 J 3, 14 c-15). Nasz Pan ostrzega nas, że zostaniemy od Niego oddzieleni, jeśli nie wyjdziemy naprzeciw ważnym potrzebom ubogich i maluczkich, którzy są Jego braćmi (Por. Mt 25, 31-46). Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem "piekło". |
Ten tekst zakłada, że ten grzeszny człowiek, który "ciężko grzeszy" (zapewne jest to nawiązanie do definicji grzechu śmiertelnego) musi zostać pociągnięty do odpowiedzialności, a stan osobowości tego człowieka należy zaakceptować i Bóg zrobi dobrze, jeśli takiego człowieka pozostawi samemu sobie. Nie rozumiem tego.
Czy człowiek, który umiera w stanie grzechu śmiertelnego to nie jest właśnie ten człowiek, który w pierwszej kolejności potrzebuje pomocy Boga, bo jest wstanie chorobowym?
Wg tradycyjnego nauczania chyba nie, bo człowiek, który grzeszy to ten, który jest odpowiedzialny, rozumny, wolny. Człowiek w tej wizji podejmuje dobrowolne działania i to musi zostać uszanowane ponad wszystko. Ludzie grzeszą w sposób wolny.
Prawdziwy opis dlaczego ludzie grzeszą jest człowiekowi wprost niedostępny. On jest ukryty, trzeba silnego umysłu, który dotrze do prawdziwych mechanizmów, jak Mikołaj Kopernik, który nie dał się zwieść temu, co silnie narzucało mu się przez zmysły na rozum. Prawda okazała się wbrew temu, co każdemu wydawało się oczywiste.
Nie wiem dlaczego ludzie grzeszą. Mam tylko pewne niejasne intuicje związane z tym, że my ludzie jesteśmy mocno umysłowo, psychicznie niedojrzali, słabo rozumiemy siebie i świat i po prostu nosi nas w różne strony..
Tylko, że takie luźne tłumaczenia już na starcie przegrywają z prawie namacalnymi zmysłowo tłumaczeniami narracji tradycyjnej, w której grzeszność jest świadectwem wolności, a Bóg po prostu to akceptuje.
Czy grzech naprawdę wiąże się z osobistym, dobrowolnym wyborem?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:57, 06 Mar 2025 Temat postu: Re: Dlaczego ludzie grzeszą? |
|
|
Ja uważam, że ludzie grzeszą nie dlatego, że WYBIERAJĄ coś tam niezgodnego z Bogiem. Gdy czytam niektóre kościelne teksty, to czuję wielki dysonans w kontekście tego, jak widzę sytuację człowieka w życiu. Ten katechizmowy tekst wprowadza bowiem sugestię, jakby grzech - np. weźmy grzech cudzołóstwa - brał się z tego, że sobie takie cudzołożnik myśli coś w stylu: wybrać miłość Boga, czy nie wybrać? No to nie wybieram, to teraz będę uprawiał pozamałżeński seks....
No kurczę! To przecież nie tak działa!
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 21:14, 07 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:03, 07 Mar 2025 Temat postu: Re: Dlaczego ludzie grzeszą? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ja uważam, że ludzie grzeszą nie dlatego, że WYBIERAJĄ coś tam niezgodnego z Bogiem. Gdy czytam niektóre kościelne teksty, to czuję wielki dysonans w kontekście tego, jak widzę sytuację człowieka w życiu. Ten katechizmowy tekst wprowadza bowiem sugestię, jakby grzech - np. weźmy grzech cudzołóstwa - brak się z tego, że sobie takie cudzołożnik myśli coś w stylu: wybrać miłość Boga, czy nie wybrać? No to nie wybieram, to teraz będę uprawiał pozamałżeński seks....
No kurczę! To przecież nie tak działa! |
Tak by to działało, gdyby Bóg był dla nas doświadczalny w poznaniu zmysłowym i jasno określił jakie czyny są wystąpieniem przeciwko Niemu. Wtedy, gdyby ktoś wiedział, że np. seks pozamałżeński jest czynem przeciw Bogu, bo sam Bóg by to w jakiś sposób przekazał, i dopuścił się takiego czynu to.. Chciałem dalej napisać, że wtedy, ktoś taki grzeszy, ale przecież uczynienie jakiegoś zła wobec takiej osoby jak Bóg (wszechmocna, wspaniała istota) byłoby chyba świadectwem choroby psychicznej, jakiejś niezrozumiałej głupoty. Ja dochodzę do wniosku, że człowiek, choć nie wiem jak bardzo by się starał to nie jest wstanie zgrzeszyć przeciwko Bogu, czyli nie jest wstanie zrobić czegoś złego wobec Boga, co możnaby było powiązać z wolnością, raczej z psychiczną chorobą, czy coś takiego.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:35, 07 Mar 2025 Temat postu: Re: Dlaczego ludzie grzeszą? |
|
|
Zainspirowany Twoim tematem stworzyłem dość podobny na swoim blogu. http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/dlaczego-ulegamy-pokusom,27375.html
Zrobiłem go osobno, bo nie wiedziałem, jaki kierunek przyjmie dyskusja tutaj, a chciałem też konkretnie się skupić na zagadnieniu pokusy i walce z nią, co nie jest tożsame z pytaniem o grzech.
Natomiast chyba jest tu ścisłe powiązanie - grzeszymy, gdy ulegamy (złym) pokusom, choć oczywiście
- nie każde uleganie pokusie jest od razu grzechem (np. ulegnięcie pokusie zjedzenia ciastka wbrew postanowieniu nie jest żadną formą moralnej przewiny, a co najwyżej okazaniem słabości względem własnych postanowień).
- z drugiej strony osobnym pytaniem jest, czy każdy grzech należy traktować jako uległość pokusie (bo ja bym chyba wprowadził pojęcie grzechu innego rodzaju - niekoniecznie związanego z uległością pokusom, lecz np. z jakąś trwałą postawą, nie zaś incydentalną walką z jakimś impulsem czy pragnieniem).
Ale chyba tak jest, że typowy grzech sporo z ulegania pokusom ma wspólnego. I w tym sensie polemizuję tu z katechizmowych sformułowaniem z pierwszego posta, gdzie jako przyczynę grzechu podano niewybranie miłości Boga. To tak nie działa - gdy ulegamy pokusom, to najczęściej nie myślimy o miłości Boga, aby jej "nie wybrać", tylko po prostu oddziaływa na nas ta sytuacja, która kusi do czegoś.
Gdzieś W ODLEGŁEJ PERSPEKTYWIE, albo NIEKTÓRE grzechy da się powiązać z tym, że człowiek odrzuca bożą miłość, jednak to nie jest bezpośrednia przyczyna. Tą najczęstszą przyczyna jest bowiem NASZA SŁABOŚĆ MENTALNA, nasze NIEZORGANIZOWANIE, brak władania sobą, błędy w rozpoznaniach rzeczywistości - np. błędnie rozpoznając własne stany, biorąc okazanie złości za "słuszny" rodzaj zachowania w sytuacji, gdy stajemy się tak agresorami, tyranami.
Tu właśnie polemizuję z naiwnymi fundamentalistycznymi sugestiami na temat grzechu, które skupiają się na tym, że człowiek "okazuje nieposłuszeństwo" Bogu. To nie tak! Człowiek grzeszący często nawet nie wie, jak by się miało w danej sytuacji przejawiać owo posłuszeństwo, bo działa np. w złości, impulsywnie. Człowiek grzeszy, bo jest mentalnie skołowany, bo ZABRAKŁO MU MOCY PANOWANIA NAD SOBĄ.
Tu właśnie wychodzi, dlaczego wizje moralności skupione na posłuszeństwie autorytetom są tak bardzo nieskuteczne w naprawie człowieka, w nawróceniu go. Bo przecież żaden autorytet nie stoi nad człowiekiem, który w złości tłamsi, poniżająco traktując bliską osobę, żaden autorytet nie mówi wtedy "nie rób tego", tylko TO SAM CZŁOWIEK MUSI ROZPOZNAĆ TE GRANICE, kiedy podniesiony głos już przekracza tę granicę dobra, w której jest wyrażeniem stanowiska z szacunkiem dla drugiej osoby, a kiedy ktoś już staje się tyranem. Skupianie się na posłuszeństwie sugeruje, że człowiek sam powinien raczej być biernym w ocenach sytuacji, że ma tylko brać literalnie to, co mu mówią. A w życiu, a na co dzień autorytety nic nie mówią - tu SAMEMU TRZEBA ROZPOZNAWAĆ DOBRO. Ale fundamentalista, integrysta skupiony bardziej na tym, aby "swoim samodzielnym myśleniem nie okazywać nieposłuszeństwa", zaniecha czujności w tym, aby jakoś przeanalizować sytuacje, w których się jakoś tam zachowywał - może zbytnio podnosił głos, może tłamsił kogoś, może przeoczył to, że instynktownie starając się być sprawczym i kontrolującym, narusza czyjąś godność, prawa, niszczy tę osobę. Tego nie nauczy nas żaden autorytet - to trzeba SAMODZIELNIE ROZPOZNAĆ, a także przetrenować się w panowaniu nad sobą w licznych sytuacjach grożących przekroczeniem granic dobra.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:56, 08 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ale chyba tak jest, że typowy grzech sporo z ulegania pokusom ma wspólnego. I w tym sensie polemizuję tu z katechizmowych sformułowaniem z pierwszego posta, gdzie jako przyczynę grzechu podano niewybranie miłości Boga. To tak nie działa - gdy ulegamy pokusom, to najczęściej nie myślimy o miłości Boga, aby jej "nie wybrać", tylko po prostu oddziaływa na nas ta sytuacja, która kusi do czegoś. |
Ja inaczej rozumiem tekst z Katechizmu. Mnie się wydaje, że nie twierdzi się w tym punkcie, że przyczyną grzechu (w ogóle nic o przyczynach się nie mówi) jest niewybranie miłości Boga. Raczej twierdzi się tam, że jak ktoś wybiera grzech (czyni z premedytacją coś złego) to tym samym pokazuje, że ktoś taki odrzuca Boga. Ten sposób myślenia chyba jest taki, gdyby to do czegoś porównać: jesteś u kogoś w gościach i łamiesz zasady gospodarza domu to tak jakbyś "odrzucał" samego gospodarza, zaczynasz mu się sprzeciwiać, zaczynasz być kimś wrogo nastawionym..Tak mi się wydaje, że jest taka logiką myślenia.
Oczywiście zgoda, że jak ludzie popełniają jakieś grzechy (np. świadomie kogoś w czymś kłamią, aby komuś zaszkodzić) to chyba nie myślą o Bogu, w tym sensie zgoda z tym, co piszesz. Mnie tylko najbardziej zastanawia to czy faktycznie uzasadnionym jest wiązać grzech z winą moralną. Grzech za bardzo wiązany jest z świadomością i wolnością.
Katolickie rozumienie grzechu dobrze wyjaśnione jest tutaj.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Sob 23:57, 08 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:19, 10 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Katolickie rozumienie grzechu dobrze wyjaśnione jest tutaj.
[link widoczny dla zalogowanych] |
Grzech po mojemu jest inaczej rozumiany, niż to tam opisano. A spotkałem się z tekstami jak najbardziej po katolicku uznanymi, które też są bliższe temu, co ja bym w kwestii grzechu chciał widzieć jako priorytet, niż te opisy spod linka.
W szczególności samo podtytuł: Cytat: | GRZECH ŚWIADOMĄ l DOBROWOLNĄ DECYZJĄ |
- Mi już ten sposób wejścia w tematykę grzechu wydaje się niefortunny, gubiący istotę sprawy. Nie oznacza to jednak, że zupełnie owo sformułowanie odrzucam, lecz to, że traktuję je jako DALEKIE OD KOMPLETNOŚCI SPOJRZENIA.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:50, 11 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Katolickie rozumienie grzechu dobrze wyjaśnione jest tutaj.
[link widoczny dla zalogowanych] |
Grzech po mojemu jest inaczej rozumiany, niż to tam opisano. A spotkałem się z tekstami jak najbardziej po katolicku uznanymi, które też są bliższe temu, co ja bym w kwestii grzechu chciał widzieć jako priorytet, niż te opisy spod linka.
W szczególności samo podtytuł: Cytat: | GRZECH ŚWIADOMĄ l DOBROWOLNĄ DECYZJĄ |
- Mi już ten sposób wejścia w tematykę grzechu wydaje się niefortunny, gubiący istotę sprawy. Nie oznacza to jednak, że zupełnie owo sformułowanie odrzucam, lecz to, że traktuję je jako DALEKIE OD KOMPLETNOŚCI SPOJRZENIA. |
A ja się zastanawiam czy grzech w ogóle można definiować jako świadomą, dobrowolną decyzję do uczynienia czegoś naprawdę złego.
Tak łatwo ludzie przypisują innym ludziom działanie z premedytacją, z wolnością. Myślę, że katolickie myślenie o grzechu jest bardzo niedoskonałe.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:14, 11 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Katolickie rozumienie grzechu dobrze wyjaśnione jest tutaj.
[link widoczny dla zalogowanych] |
Grzech po mojemu jest inaczej rozumiany, niż to tam opisano. A spotkałem się z tekstami jak najbardziej po katolicku uznanymi, które też są bliższe temu, co ja bym w kwestii grzechu chciał widzieć jako priorytet, niż te opisy spod linka.
W szczególności samo podtytuł: Cytat: | GRZECH ŚWIADOMĄ l DOBROWOLNĄ DECYZJĄ |
- Mi już ten sposób wejścia w tematykę grzechu wydaje się niefortunny, gubiący istotę sprawy. Nie oznacza to jednak, że zupełnie owo sformułowanie odrzucam, lecz to, że traktuję je jako DALEKIE OD KOMPLETNOŚCI SPOJRZENIA. |
A ja się zastanawiam czy grzech w ogóle można definiować jako świadomą, dobrowolną decyzję do uczynienia czegoś naprawdę złego.
Tak łatwo ludzie przypisują innym ludziom działanie z premedytacją, z wolnością. Myślę, że katolickie myślenie o grzechu jest bardzo niedoskonałe. |
Wg mnie trafiasz tu w sedno.
Problem z nieprawidłowością ludzkich postaw (celowo używam teraz innego określenia niż "grzech", bo nie wiem, gdzie w układance pojęciowej już tak głębiej potraktowanej ową ideę grzeszności należałoby "wcisnąć") jest bowiem w znacznym stopniu nie tyle wynikający z tego, że ktoś świadomie i dobrowolnie o czymś (potencjalnie złym) zadecydował, ale...
... ale problem jest w czymś dokładnie odwrotnym! Problem jest w tym, że taki grzeszący człowiek PRZEJAWIA POSTAWY ZA MAŁO ŚWIADOME!
Tu jeden akt wyboru (a przecież domyślnie jakiś konkretny jeden akt wyboru jest "grzechem") jest tylko drobną cząstkę o wiele szerszego zagadnienia związanego z wadliwością ludzkiego myślenia, działania, kierowania swoją wolą.
Ale nawet w katolickiej tradycji jest też wiele mądrych tekstów na ten temat. To uproszczone rozumienie grzechu to nie jest wcale wszystko, co katolicy stworzyli, bo ja np. spotkałem się ze sformułowaniem typu: istnieje właściwie tylko jeden grzech LENISTWO W SŁUŻBIE BOŻEJ. I to jest jak najbardziej z katolicyzmu wzięte sformułowanie, a uważam go za bardzo cenne. To sformułowanie jest o tyle ważne i cenne, że:
1. Stawia sprawę ogólni - pojęcie "służby bożej" wyraźnie wg mnie stanowi formę trochę wymigiwania się od stawiania czym jest konkretnie grzech - czynem, myślą, zaniechaniem, postawą, decyzją?... - Może wszystkim z tego po trochu?...
2. Stawia na pierwszym miejscu kwestię lenistwa, czyli też ZANIECHAŃ ROZWOJU ze strony danej osoby.
"Grzechy konkretne", czyli grzechy, które jednoznacznie umiemy umiejscowić na mapie ludzkich zachowań i postaw, to wg mnie tylko "czubek góry lodowej". To, że ktoś np. ukradł w sklepie jakiś towar, tak naprawdę jest przecież zwieńczeniem całego zbioru mikrodecyzji, postaw wewnętrznych typu:
- lekceważenia prawa
- braku chęci bycia użytecznym dla innych, przedkładanie postawy łatwego korzystania z cudzej pracy
- bezmyślności w kontekście skutków działań
- ulegania lenistwu (ktoś nie chce sam się wziąć do pracy)
- postrzegania swojej osoby jako wyróżnionej, tej "ponad zasadę wzajemności i empatii" - bo sam kradnie, choć na pewno byłby niezadowolony, gdyby to jemu coś ukradziono.
To, że ktoś decyduje się ukraść coś w sklepie nie jest jakąś wyizolowaną z życia decyzją, nie jest "tym" grzechem, który wypada w świadomości z nie wiadomo jakiego miejsca i to on w sobie miałby zawierać całą grzeszność. Bo ten człowiek, który poważył się na to, aby ukraść coś w tym sklepie, jakby "nie zgrzeszył" w tym sklepie (bo w ostatniej chwili by się cofnął ze swoją decyzją), to MAJĄC ODCZUWANIA I ROZUMIENIE WCIĄŻ NA POZIOMIE PREDYSPOZYCJI DO ZŁEGO, ukradnie coś w innym sklepie, albo ukradnie coś prywatnej osobie, albo też nie pomoże komuś w potrzebie. Bo w nim zabrakło ROZWOJU DOBREGO SUMIENIA, czyli poczucia odpowiedzialności za siebie w duchu prawdy i miłości. A zabrakło tego sumienia, bo go dana osoba nie rozwinęła - ZANIECHAŁA tego.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2961
Przeczytał: 109 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:41, 11 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Problem z nieprawidłowością ludzkich postaw (celowo używam teraz innego określenia niż "grzech", bo nie wiem, gdzie w układance pojęciowej już tak głębiej potraktowanej ową ideę grzeszności należałoby "wcisnąć") jest bowiem w znacznym stopniu nie tyle wynikający z tego, że ktoś świadomie i dobrowolnie o czymś (potencjalnie złym) zadecydował, ale...
... ale problem jest w czymś dokładnie odwrotnym! Problem jest w tym, że taki grzeszący człowiek PRZEJAWIA POSTAWY ZA MAŁO ŚWIADOME!
Tu jeden akt wyboru (a przecież domyślnie jakiś konkretny jeden akt wyboru jest "grzechem") jest tylko drobną cząstkę o wiele szerszego zagadnienia związanego z wadliwością ludzkiego myślenia, działania, kierowania swoją wolą. |
Czy jesteś wstanie lepiej mi to wyjaśnić? Bo to jest ciekawe, co piszesz i chciałbym spróbować wgryźć się w to bardziej.
Grzeszący człowiek przejawia postawy za mało świadome - co ma za mało uświadomione grzeszący człowiek?
Może spróbujmy z jakimś przykładem, jeśli uważasz, że poniższy przykład jest nieadekwatny to możesz zaproponować jakiś swój, a mój pominąć.
Wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś mnie w czymś okłamał, aby mi celowo zaszkodzić. Ktoś to kłamstwo planował od dłuższego czasu. Jeśli ja powiem, że ta osoba świadomie i dobrowolnie, z premedytacją mnie okłamała to jest to niesłuszna ocena z mojej strony? Powinienem stwierdzić raczej, że ta osoba była za mało świadoma?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:20, 11 Mar 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Problem z nieprawidłowością ludzkich postaw (celowo używam teraz innego określenia niż "grzech", bo nie wiem, gdzie w układance pojęciowej już tak głębiej potraktowanej ową ideę grzeszności należałoby "wcisnąć") jest bowiem w znacznym stopniu nie tyle wynikający z tego, że ktoś świadomie i dobrowolnie o czymś (potencjalnie złym) zadecydował, ale...
... ale problem jest w czymś dokładnie odwrotnym! Problem jest w tym, że taki grzeszący człowiek PRZEJAWIA POSTAWY ZA MAŁO ŚWIADOME!
Tu jeden akt wyboru (a przecież domyślnie jakiś konkretny jeden akt wyboru jest "grzechem") jest tylko drobną cząstką o wiele szerszego zagadnienia związanego z wadliwością ludzkiego myślenia, działania, kierowania swoją wolą. |
Czy jesteś w stanie lepiej mi to wyjaśnić? Bo to jest ciekawe, co piszesz i chciałbym spróbować wgryźć się w to bardziej.
Grzeszący człowiek przejawia postawy za mało świadome - co ma za mało uświadomione grzeszący człowiek?
Może spróbujmy z jakimś przykładem, jeśli uważasz, że poniższy przykład jest nieadekwatny to możesz zaproponować jakiś swój, a mój pominąć.
Wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś mnie w czymś okłamał, aby mi celowo zaszkodzić. Ktoś to kłamstwo planował od dłuższego czasu. Jeśli ja powiem, że ta osoba świadomie i dobrowolnie, z premedytacją mnie okłamała to jest to niesłuszna ocena z mojej strony? Powinienem stwierdzić raczej, że ta osoba była za mało świadoma?  |
Może być i ten przykład (dobry jak każdy inny). Oczywiście samo okłamanie Ciebie było w tym przypadku aktem świadomym w tym sensie, iż ów człowiek wiedział, że deklaruje coś niezgodnego z prawdą. Ale ja zapytam się tutaj kłamcę o to: PO CO KŁAMAŁEŚ?
Po co ktoś okłamuje inne osoby?...
- Jak się tak bliżej przyjrzymy temu, jak funkcjonują kłamcy, to zauważymy, że od pewnego poziomu zaczynają kłamać już odruchowo, czasem z lęku, czasem w jakiejś dziwnej nadziei, że za tą barierą kłamstw są bezpieczni, bo nikt się nie dowie, o czym oni myślą. Czasem kłamstwo ma dość wyraźny powód - np. jest to finansowe oszustwo. Ale wtedy też spytam takiego kłamcę: dlaczego wybrałeś taką drogę życia, że zarabiasz kłamstwem?
- Zapewne taki ktoś nie będzie wiedział, co odpowiedzieć, choć może jakieś wykrętne uzasadnienie poda. Ale w gruncie rzeczy (za wyjątkiem dość specyficznych sytuacji, które zawsze da się skonstruować, a niekiedy się spotyka) kłamcy przejawiają swoje postawy bezwiednie, nie wiedzą tak konkretnie, dlaczego kłamią, na co w tym wszystkim liczą. Całościowa postawa bycia kłamcą jest bezrefleksyjna, czyli NIEŚWIADOMA.
Kłamcy manipulują, bo im się jawi robienie to zamieszania kłamstwami w życiu innych ludzi jako objaw sprawczości, może jest to pokłosie sytuacji, gdy kłamstwami wcześniej wymigiwali się od odpowiedzialności za coś, co nabroili, a potem utrwalił się odruch, że kłamstwo jest "zwiększeniem poziomu bezpieczeństwa".
Ale to wszystko jest iluzja. W ostatecznym rozrachunku człowiek, który wszedł na drogę kłamstwa, degraduje swoją osobowość, "matowieją mu mentalne szkła", którymi obserwuje rzeczywistość. On nie jest tego świadomy, nie wie, jaką krzywdę sam sobie robi. Nie ma świadomości tego, że bezrefleksyjnie kłamiąc także ryzykuje, niszczy sobie relacje z ludźmi, którzy zrażeni jego postawą, nie obdarzą go już zaufaniem.
Pojedyncze kłamstwa da się oczywiście jakoś tam tłumaczyć, czyli dawać usprawiedliwienie, że to wszystko ma sens, ale CAŁOŚCIOWEJ POSTAWY kłamstwa chyba żaden kłamca nie wytłumaczy w tym sensie, że potrafi wskazać dobro, którego się dla siebie spodziewa, a ktore ma OSTATECZNY WYMIAR.
Człowiek świadomy swoich życiowych celów, człowiek rozumiejący, jak zachowania wobec innych ludzi przekladają się na jego poźniejszą sytuację w zakresie życiowej satysfakcji, rozwoju osobowości, intencjonalnie nie będzie czynił rzeczy złych.
U takiego Putina to brak świadomości tego, co on czyni z własną duszą, psychiką, szansą na szczęście sprawił, że zdecydował się wywołać tę wojnę. On nie jest świadomy tego, że niszczy swoją osobę.
Sam złe czyny mogą być "świadome", w tym znaczeniu, że na krótką metę są jakoś wiązane z konsekwencjami. Ale będzie to wiązanie jedynie z konsekwencjami nieobejmującymi odpowiedzialności w duchowym znaczeniu słowa.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|