|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:11, 02 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | 7. Stawiasz prymat doskonalenia się w wiedzy ponad ideą ukorzenia się w wierze i ponad ideą posłuszeństwa. To jest po prostu gnostycyzm, czyli herezja. Biblia nigdzie nie mówi, że naszym celem jest doskonalenie się w wiedzy. Biblia stawia nam jako cel główny posłuszeństwo Jezusowi:
"Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!" (Mk 8,34)
To jest główne przesłanie Jezusa. Ukorzyć się, wziąć swój krzyż i iść za Nim. Posłuszeństwo na pierwszym miejscu. A ty już ideę posłuszeństwa całkowicie odrzuciłeś. Nikomu nie służys |
Czy owo posłuszeństwo interpretujesz na wzór posłuszeństwa, które trzeba okazywać władcom, silnym tyranom? Uważasz, że Jezusowi chodziło o posłuszeństwo, bez poszukiwania odpowiedzi na pytanie: "jak i dlaczego"; rozkaz jest właściwy tylko na podstawie tego, że przełożony po prostu go wydał? Człowiek tak powinien się podporządkować Bogu, aby w życiu człowieka nie było już miejsca na własne uczucia, własny osąd, własne rozumowanie?
To takiej relacji Jezus oczekuje od człowieka? Takiej postawy? |
Zapomniałeś o przykładzie Abrahama. Abraham jest przedstawiany jako wzór wiary, który uwierzył Bogu do końca, nawet gdy Bóg żądał od niego złożenia ofiary w postaci jego syna. Abraham o nic nie pytał. Po prostu wykonywał polecenia Boga do samego końca:
"Bo cóż mówi Pismo? Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość" (Rz 4,3)
Coś odwrotnego niż u was. Przecież wy wpierw musicie wszystko "zrozumieć". Czysty gnostycyzm, który nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem
Zaś co do posłuszeństwa władcom to nie znasz Biblii:
"Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie. Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu podatek - podatek, komu cło - cło, komu uległość - uległość, komu cześć - cześć" (Rz 13,1-7) |
Pytam się o posłuszeństwo Jezusowi, które powinno być na pierwszym miejscu, co wywnioskowałeś z Mk 8,34. Pytam się, jakiego rodzaju posłuszeństwa oczekuje Jezus? Czy to posłuszeństwo interpretujesz na wzór posłuszeństwa, które trzeba okazywać władcom, silnym tyranom? Uważasz, że Jezusowi chodziło o posłuszeństwo, bez poszukiwania odpowiedzi na pytanie: "jak i dlaczego"; rozkaz jest właściwy tylko na podstawie tego, że przełożony po prostu go wydał? Człowiek tak powinien się podporządkować Bogu, aby w życiu człowieka nie było już miejsca na własne uczucia, własny osąd, własne rozumowanie?
To takiej relacji Jezus oczekuje od człowieka? Takiej postawy?
Twoja odpowiedź w ogóle nie odpowiada na moje pytanie o to jakiego posłuszeństwa oczekuje Jezus i czy zakwestionowanie własnych uczuć, rozeznania, rozumowania wpisuje się w tę Jezusowe oczekiwania.
Odnieś się do tego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:14, 02 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Co do reszty twardych stwierdzeń z Twojej strony, to pozwolę sobie je uznać jako BARDZO TWARDO POSTAWIONE stwierdzenia.
Nie będę się z nimi kopał, bo oczekuję ogólnie INNEJ ATMOSFERY dyskusji. |
Stwierdzenia są od tego żeby z nimi dyskutować. To, że stwierdzenia są "twardo postawione" w niczym nie przeszkadza żeby z nimi polemizować. A wręcz twarde stawianie przez kogoś stwierdzeń powinno zachęcać do polemiki. Przecież na tym właśnie polega polemika. Ale ty po prostu nie dyskutujesz. Jesteś niedyskutowalny. Oczekujesz tylko przytakiwania |
Pewien rodzaj twardości sformułowań (bliski idei jasności, konkretności) sam lubię i cenię. Jednak nie ten w Twoim wydaniu. Dlaczego nie ten w Twoim wydaniu?...
- Z prostego powodu, czyli takiego, że od dłuższego czasu ani razu nie miałem wrażenia, że w ogóle zrozumiałeś ten ogólniejszy sens, z którym do Ciebie coś pisałem, czyli żeby dało się z Tobą zahaczyć o warstwę 'PO CO?" zwracam uwagę na to, co tam opisuję.
Dyskusja z Tobą jawi mi się, jako: co bym nie napisał, to przyjdzie fedor i to twardo zaneguje, jakkolwiek na pomysł negacji wpadnie, nie wnikając o co Michałowi chodzi w jego sformułowaniach. Z Tobą zrobił się ten sam problem co w dyskusjach z Irbisolem - jest właściwie dyskusjach o SŁOWACH (i pewnej - specyficznie rozumianej - grupie intencji), natomiast nie dochodzi do dyskusji o ideach, znaczeniach. Czyli mogę z Tobą co najwyżej sobie podyskutować o Twoich luźnych pomysłach na zanegowanie tego mojego, co Ci do głowy wpadło. Ale o tym po prostu nie mam ochoty dyskutować.
Jak negacjonista totalny i bezrefleksyjny jesteś wlaśnie niedyskutowalny w wartościowym dla mnie sensie słowa. |
Znowu uciekanie. Do dyskusji o ideach i znaczeniach nie dochodzi bo ty nawet dyskusji nie rozpoczynasz. Wyżej było wystarczająco dużo powodów do dyskusji o ideach i znaczeniach. Były wersety biblijne, definicje. Wszystko po prostu skasowałeś |
Kasuję to, do czego się nie odnoszę.
Wuj niedawno pisał, aby się ograniczać z tymi wielki cytatami. One ostatnio zajmują ponad 90% treści postów, a służą w większości jedynie temu, aby je przeskrolować, albo ominąć wzrokiem.
Tak bardzo powtarzanie w kółko tego samego jest dla Ciebie nadwartością, że chcesz nie tylko samemu powtarzać, ale aby jeszcze i oponent powtarzał nawet to, do czego nie ma jak się odnieść?...
Możesz napisać, jaki cel w tym widzisz, poza zapychaniem pamięci na serwerach?...
A cytaty...
Cóż - są, bo są. Własnego mojego zdania o nich nie będę wyrażał, bo efektem tego będzie i tak to, że je automatycznie i bezrefleksyjnie zanegujesz pod dowolnym pretekstem. Innej reakcji od Ciebie się nie spodziewam.
Z kim innym może bym próbował tłumaczyć, jaki widzę sens w interpretowaniu takiego cytatu, ale już nie z Tobą, bo to i tak nic nie da, bo to tylko bezrefleksyjnie zanegujesz, nie odnosząc się do sensu, o którym mogłaby być ciekawa dyskusja. Więc poprzestańmy na tym, że będziesz traktowany jako kandydat do księgi rekordów Guinnessa, w kategorii najbardziej masywnego kopisty cytatów w internecie. Cel jak każdy inny, nie będę oceniał...
fedor napisał: | Biblia nigdzie nie mówi "zrozum a dopiero potem uwierz". |
Biblia też nie mówi, że najpierw pomyśl, zanim coś napiszesz. Czy to jest aby na pewno jednak dobry argument za bezmyślnym pisaniem?...
Biblia o bardzo wielu rzeczach nie mówi. Dla negacjonisty totalnego Twojego pokroju, jest to idealne wsparcie dla praktycznie dowolnej tezy. To, że jakość tego wsparcia jest śmieszna, pewnie znowu Ci nie będzie przeszkadzało, bo nigdy nie zorientowałeś się, że użycie argumentu pozornego nie tylko nie wspiera realnie tezy, na której pozorantowi zależało, ale wręcz ją ośmiesza, podobnie jak samą argumentację.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 19:34, 02 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:55, 02 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | 7. Stawiasz prymat doskonalenia się w wiedzy ponad ideą ukorzenia się w wierze i ponad ideą posłuszeństwa. To jest po prostu gnostycyzm, czyli herezja. Biblia nigdzie nie mówi, że naszym celem jest doskonalenie się w wiedzy. Biblia stawia nam jako cel główny posłuszeństwo Jezusowi:
"Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!" (Mk 8,34)
To jest główne przesłanie Jezusa. Ukorzyć się, wziąć swój krzyż i iść za Nim. Posłuszeństwo na pierwszym miejscu. A ty już ideę posłuszeństwa całkowicie odrzuciłeś. Nikomu nie służys |
Czy owo posłuszeństwo interpretujesz na wzór posłuszeństwa, które trzeba okazywać władcom, silnym tyranom? Uważasz, że Jezusowi chodziło o posłuszeństwo, bez poszukiwania odpowiedzi na pytanie: "jak i dlaczego"; rozkaz jest właściwy tylko na podstawie tego, że przełożony po prostu go wydał? Człowiek tak powinien się podporządkować Bogu, aby w życiu człowieka nie było już miejsca na własne uczucia, własny osąd, własne rozumowanie?
To takiej relacji Jezus oczekuje od człowieka? Takiej postawy? |
Zapomniałeś o przykładzie Abrahama. Abraham jest przedstawiany jako wzór wiary, który uwierzył Bogu do końca, nawet gdy Bóg żądał od niego złożenia ofiary w postaci jego syna. Abraham o nic nie pytał. Po prostu wykonywał polecenia Boga do samego końca:
"Bo cóż mówi Pismo? Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość" (Rz 4,3)
Coś odwrotnego niż u was. Przecież wy wpierw musicie wszystko "zrozumieć". Czysty gnostycyzm, który nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem
Zaś co do posłuszeństwa władcom to nie znasz Biblii:
"Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie. Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu podatek - podatek, komu cło - cło, komu uległość - uległość, komu cześć - cześć" (Rz 13,1-7) |
Pytam się o posłuszeństwo Jezusowi, które powinno być na pierwszym miejscu, co wywnioskowałeś z Mk 8,34. Pytam się, jakiego rodzaju posłuszeństwa oczekuje Jezus? Czy to posłuszeństwo interpretujesz na wzór posłuszeństwa, które trzeba okazywać władcom, silnym tyranom? Uważasz, że Jezusowi chodziło o posłuszeństwo, bez poszukiwania odpowiedzi na pytanie: "jak i dlaczego"; rozkaz jest właściwy tylko na podstawie tego, że przełożony po prostu go wydał? Człowiek tak powinien się podporządkować Bogu, aby w życiu człowieka nie było już miejsca na własne uczucia, własny osąd, własne rozumowanie?
To takiej relacji Jezus oczekuje od człowieka? Takiej postawy?
Twoja odpowiedź w ogóle nie odpowiada na moje pytanie o to jakiego posłuszeństwa oczekuje Jezus i czy zakwestionowanie własnych uczuć, rozeznania, rozumowania wpisuje się w tę Jezusowe oczekiwania.
Odnieś się do tego. |
Odniosłem się ale z tobą tradycyjnie nie ma kontaktu i dostajesz amnezji na zamówienie w kwestii rozumienia elementarnych pojęć. Pokaż mi gdzie Jezus uzależnia posłuszeństwo Jemu od jakichś warunków, jak to sobie ubzdurałeś. Dostałeś przykład bezwzględnego posłuszeństwa Abrahama Bogu i to ty się do tego właśnie nie odniosłeś
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 19:56, 02 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:05, 02 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Co do reszty twardych stwierdzeń z Twojej strony, to pozwolę sobie je uznać jako BARDZO TWARDO POSTAWIONE stwierdzenia.
Nie będę się z nimi kopał, bo oczekuję ogólnie INNEJ ATMOSFERY dyskusji. |
Stwierdzenia są od tego żeby z nimi dyskutować. To, że stwierdzenia są "twardo postawione" w niczym nie przeszkadza żeby z nimi polemizować. A wręcz twarde stawianie przez kogoś stwierdzeń powinno zachęcać do polemiki. Przecież na tym właśnie polega polemika. Ale ty po prostu nie dyskutujesz. Jesteś niedyskutowalny. Oczekujesz tylko przytakiwania |
Pewien rodzaj twardości sformułowań (bliski idei jasności, konkretności) sam lubię i cenię. Jednak nie ten w Twoim wydaniu. Dlaczego nie ten w Twoim wydaniu?...
- Z prostego powodu, czyli takiego, że od dłuższego czasu ani razu nie miałem wrażenia, że w ogóle zrozumiałeś ten ogólniejszy sens, z którym do Ciebie coś pisałem, czyli żeby dało się z Tobą zahaczyć o warstwę 'PO CO?" zwracam uwagę na to, co tam opisuję.
Dyskusja z Tobą jawi mi się, jako: co bym nie napisał, to przyjdzie fedor i to twardo zaneguje, jakkolwiek na pomysł negacji wpadnie, nie wnikając o co Michałowi chodzi w jego sformułowaniach. Z Tobą zrobił się ten sam problem co w dyskusjach z Irbisolem - jest właściwie dyskusjach o SŁOWACH (i pewnej - specyficznie rozumianej - grupie intencji), natomiast nie dochodzi do dyskusji o ideach, znaczeniach. Czyli mogę z Tobą co najwyżej sobie podyskutować o Twoich luźnych pomysłach na zanegowanie tego mojego, co Ci do głowy wpadło. Ale o tym po prostu nie mam ochoty dyskutować.
Jak negacjonista totalny i bezrefleksyjny jesteś wlaśnie niedyskutowalny w wartościowym dla mnie sensie słowa. |
Znowu uciekanie. Do dyskusji o ideach i znaczeniach nie dochodzi bo ty nawet dyskusji nie rozpoczynasz. Wyżej było wystarczająco dużo powodów do dyskusji o ideach i znaczeniach. Były wersety biblijne, definicje. Wszystko po prostu skasowałeś |
Kasuję to, do czego się nie odnoszę.
Wuj niedawno pisał, aby się ograniczać z tymi wielki cytatami. One ostatnio zajmują ponad 90% treści postów, a służą w większości jedynie temu, aby je przeskrolować, albo ominąć wzrokiem.
Tak bardzo powtarzanie w kółko tego samego jest dla Ciebie nadwartością, że chcesz nie tylko samemu powtarzać, ale aby jeszcze i oponent powtarzał nawet to, do czego nie ma jak się odnieść?...
Możesz napisać, jaki cel w tym widzisz, poza zapychaniem pamięci na serwerach?... |
Skoro odbywa się dyskusja i ty domagasz się znaczeń oraz argumentów to nie kasuj potem tego co się domagasz po tym, gdy to dostajesz
Michał Dyszyński napisał: | A cytaty...
Cóż - są, bo są. Własnego mojego zdania o nich nie będę wyrażał, bo efektem tego będzie i tak to, że je automatycznie i bezrefleksyjnie zanegujesz pod dowolnym pretekstem. Innej reakcji od Ciebie się nie spodziewam.
Z kim innym może bym próbował tłumaczyć, jaki widzę sens w interpretowaniu takiego cytatu, ale już nie z Tobą, bo to i tak nic nie da, bo to tylko bezrefleksyjnie zanegujesz, nie odnosząc się do sensu, o którym mogłaby być ciekawa dyskusja. Więc poprzestańmy na tym, że będziesz traktowany jako kandydat do księgi rekordów Guinnessa, w kategorii najbardziej masywnego kopisty cytatów w internecie. Cel jak każdy inny, nie będę oceniał... |
Znowu zracjonalizowałeś swoją ucieczkę od dyskusji
Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Biblia nigdzie nie mówi "zrozum a dopiero potem uwierz". |
Biblia też nie mówi, że najpierw pomyśl, zanim coś napiszesz. Czy to jest aby na pewno jednak dobry argument za bezmyślnym pisaniem?...
Biblia o bardzo wielu rzeczach nie mówi. Dla negacjonisty totalnego Twojego pokroju, jest to idealne wsparcie dla praktycznie dowolnej tezy. To, że jakość tego wsparcia jest śmieszna, pewnie znowu Ci nie będzie przeszkadzało, bo nigdy nie zorientowałeś się, że użycie argumentu pozornego nie tylko nie wspiera realnie tezy, na której pozorantowi zależało, ale wręcz ją ośmiesza, podobnie jak samą argumentację. |
Odwrócenie kotka ogonkiem. Biblia nie tylko nie mówi "zrozum zanim uwierzysz" ale wręcz takiej postawie zaprzecza. Kłania się casus Abrahama i Izaaka, gdzie Bóg zażądał od Abrahama bezwzględnego posłuszeństwa i zostało mu to w Nowym Testamencie poczytane za sprawiedliwość (Rz 4,3)
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 20:10, 02 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:56, 02 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | 7. Stawiasz prymat doskonalenia się w wiedzy ponad ideą ukorzenia się w wierze i ponad ideą posłuszeństwa. To jest po prostu gnostycyzm, czyli herezja. Biblia nigdzie nie mówi, że naszym celem jest doskonalenie się w wiedzy. Biblia stawia nam jako cel główny posłuszeństwo Jezusowi:
"Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!" (Mk 8,34)
To jest główne przesłanie Jezusa. Ukorzyć się, wziąć swój krzyż i iść za Nim. Posłuszeństwo na pierwszym miejscu. A ty już ideę posłuszeństwa całkowicie odrzuciłeś. Nikomu nie służys |
Czy owo posłuszeństwo interpretujesz na wzór posłuszeństwa, które trzeba okazywać władcom, silnym tyranom? Uważasz, że Jezusowi chodziło o posłuszeństwo, bez poszukiwania odpowiedzi na pytanie: "jak i dlaczego"; rozkaz jest właściwy tylko na podstawie tego, że przełożony po prostu go wydał? Człowiek tak powinien się podporządkować Bogu, aby w życiu człowieka nie było już miejsca na własne uczucia, własny osąd, własne rozumowanie?
To takiej relacji Jezus oczekuje od człowieka? Takiej postawy? |
Zapomniałeś o przykładzie Abrahama. Abraham jest przedstawiany jako wzór wiary, który uwierzył Bogu do końca, nawet gdy Bóg żądał od niego złożenia ofiary w postaci jego syna. Abraham o nic nie pytał. Po prostu wykonywał polecenia Boga do samego końca:
"Bo cóż mówi Pismo? Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość" (Rz 4,3)
Coś odwrotnego niż u was. Przecież wy wpierw musicie wszystko "zrozumieć". Czysty gnostycyzm, który nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem
Zaś co do posłuszeństwa władcom to nie znasz Biblii:
"Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie. Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu podatek - podatek, komu cło - cło, komu uległość - uległość, komu cześć - cześć" (Rz 13,1-7) |
Pytam się o posłuszeństwo Jezusowi, które powinno być na pierwszym miejscu, co wywnioskowałeś z Mk 8,34. Pytam się, jakiego rodzaju posłuszeństwa oczekuje Jezus? Czy to posłuszeństwo interpretujesz na wzór posłuszeństwa, które trzeba okazywać władcom, silnym tyranom? Uważasz, że Jezusowi chodziło o posłuszeństwo, bez poszukiwania odpowiedzi na pytanie: "jak i dlaczego"; rozkaz jest właściwy tylko na podstawie tego, że przełożony po prostu go wydał? Człowiek tak powinien się podporządkować Bogu, aby w życiu człowieka nie było już miejsca na własne uczucia, własny osąd, własne rozumowanie?
To takiej relacji Jezus oczekuje od człowieka? Takiej postawy?
Twoja odpowiedź w ogóle nie odpowiada na moje pytanie o to jakiego posłuszeństwa oczekuje Jezus i czy zakwestionowanie własnych uczuć, rozeznania, rozumowania wpisuje się w tę Jezusowe oczekiwania.
Odnieś się do tego. |
Odniosłem się ale z tobą tradycyjnie nie ma kontaktu i dostajesz amnezji na zamówienie w kwestii rozumienia elementarnych pojęć. Pokaż mi gdzie Jezus uzależnia posłuszeństwo Jemu od jakichś warunków, jak to sobie ubzdurałeś. Dostałeś przykład bezwzględnego posłuszeństwa Abrahama Bogu i to ty się do tego właśnie nie odniosłeś |
Gdybyś się odniósł to z twojej wypowiedzi możnaby było się dowiedzieć, jak interpretujesz posłuszeństwo, którego oczekuje Jezus wg ciebie na podstawie Mk 8,34.
Na czym polega posłuszeństwo Jezusowi wg Jezusa?
Odnieś się do tego pytania.
Cytat: | Zapomniałeś o przykładzie Abrahama. Abraham jest przedstawiany jako wzór wiary, który uwierzył Bogu do końca, nawet gdy Bóg żądał od niego złożenia ofiary w postaci jego syna. Abraham o nic nie pytał. Po prostu wykonywał polecenia Boga do samego końca |
Czyli Bóg pragnie człowieka, który o nic nie pyta, nie ma własnego zdania, bezrefleksyjnie wykonuje polecenia, których nawet nie musi rozumieć?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:33, 02 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | 7. Stawiasz prymat doskonalenia się w wiedzy ponad ideą ukorzenia się w wierze i ponad ideą posłuszeństwa. To jest po prostu gnostycyzm, czyli herezja. Biblia nigdzie nie mówi, że naszym celem jest doskonalenie się w wiedzy. Biblia stawia nam jako cel główny posłuszeństwo Jezusowi:
"Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!" (Mk 8,34)
To jest główne przesłanie Jezusa. Ukorzyć się, wziąć swój krzyż i iść za Nim. Posłuszeństwo na pierwszym miejscu. A ty już ideę posłuszeństwa całkowicie odrzuciłeś. Nikomu nie służys |
Czy owo posłuszeństwo interpretujesz na wzór posłuszeństwa, które trzeba okazywać władcom, silnym tyranom? Uważasz, że Jezusowi chodziło o posłuszeństwo, bez poszukiwania odpowiedzi na pytanie: "jak i dlaczego"; rozkaz jest właściwy tylko na podstawie tego, że przełożony po prostu go wydał? Człowiek tak powinien się podporządkować Bogu, aby w życiu człowieka nie było już miejsca na własne uczucia, własny osąd, własne rozumowanie?
To takiej relacji Jezus oczekuje od człowieka? Takiej postawy? |
Zapomniałeś o przykładzie Abrahama. Abraham jest przedstawiany jako wzór wiary, który uwierzył Bogu do końca, nawet gdy Bóg żądał od niego złożenia ofiary w postaci jego syna. Abraham o nic nie pytał. Po prostu wykonywał polecenia Boga do samego końca:
"Bo cóż mówi Pismo? Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość" (Rz 4,3)
Coś odwrotnego niż u was. Przecież wy wpierw musicie wszystko "zrozumieć". Czysty gnostycyzm, który nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem
Zaś co do posłuszeństwa władcom to nie znasz Biblii:
"Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie. Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu podatek - podatek, komu cło - cło, komu uległość - uległość, komu cześć - cześć" (Rz 13,1-7) |
Pytam się o posłuszeństwo Jezusowi, które powinno być na pierwszym miejscu, co wywnioskowałeś z Mk 8,34. Pytam się, jakiego rodzaju posłuszeństwa oczekuje Jezus? Czy to posłuszeństwo interpretujesz na wzór posłuszeństwa, które trzeba okazywać władcom, silnym tyranom? Uważasz, że Jezusowi chodziło o posłuszeństwo, bez poszukiwania odpowiedzi na pytanie: "jak i dlaczego"; rozkaz jest właściwy tylko na podstawie tego, że przełożony po prostu go wydał? Człowiek tak powinien się podporządkować Bogu, aby w życiu człowieka nie było już miejsca na własne uczucia, własny osąd, własne rozumowanie?
To takiej relacji Jezus oczekuje od człowieka? Takiej postawy?
Twoja odpowiedź w ogóle nie odpowiada na moje pytanie o to jakiego posłuszeństwa oczekuje Jezus i czy zakwestionowanie własnych uczuć, rozeznania, rozumowania wpisuje się w tę Jezusowe oczekiwania.
Odnieś się do tego. |
Odniosłem się ale z tobą tradycyjnie nie ma kontaktu i dostajesz amnezji na zamówienie w kwestii rozumienia elementarnych pojęć. Pokaż mi gdzie Jezus uzależnia posłuszeństwo Jemu od jakichś warunków, jak to sobie ubzdurałeś. Dostałeś przykład bezwzględnego posłuszeństwa Abrahama Bogu i to ty się do tego właśnie nie odniosłeś |
Gdybyś się odniósł to z twojej wypowiedzi możnaby było się dowiedzieć, jak interpretujesz posłuszeństwo, którego oczekuje Jezus wg ciebie na podstawie Mk 8,34.
Na czym polega posłuszeństwo Jezusowi wg Jezusa?
Odnieś się do tego pytania |
Bo tu nie ma się do czego "odnosić". Znowu zaczynasz się bawić w kotka i myszkę. To jest pajacowanie. Jak nie rozumiesz słowa "posłuszeństwo" to znajdź jakiś słownik. To nie jest trudne słowo
Katolikus napisał: | Cytat: | Zapomniałeś o przykładzie Abrahama. Abraham jest przedstawiany jako wzór wiary, który uwierzył Bogu do końca, nawet gdy Bóg żądał od niego złożenia ofiary w postaci jego syna. Abraham o nic nie pytał. Po prostu wykonywał polecenia Boga do samego końca |
Czyli Bóg pragnie człowieka, który o nic nie pyta, nie ma własnego zdania, bezrefleksyjnie wykonuje polecenia, których nawet nie musi rozumieć? |
Dokładnie tak. Jak widać, Bóg jest kimś zupełnie innym niż głosicie w swoich gnostyckich herezjach. W każdym bądź razie Bóg stawia posłuszeństwo na pierwszym miejscu, a nie "rozumienie" Go. Bo i tak zrozumiesz z Niego tyle co mrówka z równań Newtona. Po prostu wbiliście się już po uszy w lucyferyczną pychę
Poza tym w Nowym Testamencie i przez Kościół Bóg trochę o sobie objawił. Ale wy i tak tego nie przyjmujecie bo pluszowy bóg nie ma nic wspólnego z Bogiem w Trójcy Jedynym. Wasz pluszowy bóg jest tylko atrapą skrojoną pod wasze potrzeby
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 21:39, 02 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:09, 02 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | katolikus napisał: | Gdybyś się odniósł to z twojej wypowiedzi możnaby było się dowiedzieć, jak interpretujesz posłuszeństwo, którego oczekuje Jezus wg ciebie na podstawie Mk 8,34.
Na czym polega posłuszeństwo Jezusowi wg Jezusa?
Odnieś się do tego pytania |
Bo tu nie ma się do czego "odnosić". Znowu zaczynasz się bawić w kotka i myszkę. To jest pajacowanie. Jak nie rozumiesz słowa "posłuszeństwo" to znajdź jakiś słownik. To nie jest trudne słowo |
Aha, czyli ty odgórnie sobie zakładasz, że Jezus nauczając o posłuszeństwie ma na myśli takie rozumienie, które zostało podane 2000 lat później w słowniku.
W ogóle pomijasz fakt, że słownikowe definicje są mocno ogólnikowe i nie wyczerpują tematu.
No i w Ewangelii Mk 8,34 nie pada słowo "posłuszeństwo", ani, że mamy być "posłuszni" Jezusowi, tylko padają tam takie słowa jak: "kto chce pójść za Mną" - o żadnym "posłuszeństwie" nie ma tu mowy, więc zapytałem się ciebie na czym polega posłuszeństwo Jezusowi wg Jezusa?
Dodatkowo w Ewangelii Mateusza czytamy, że:
Mt 20,24-28 napisał: | Gdy dziesięciu [pozostałych] to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu». |
Jezus nauczał, że przyszedł, aby służyć, a nie żeby Jemu służono. Ty zaś uważasz, że "Biblia stawia nam jako cel główny posłuszeństwo Jezusowi", choć Jezus naucza, że nie chce, aby Mu służono.
fedor napisał: | katolikus napisał: | Czyli Bóg pragnie człowieka, który o nic nie pyta, nie ma własnego zdania, bezrefleksyjnie wykonuje polecenia, których nawet nie musi rozumieć? |
Dokładnie tak. |
To by wyjaśniało, dlaczego jesteś tak duchowo upośledzony. Brak głębi twoim wywodom. Skoro wierzysz, że Bóg chce mieć człowieka, który funkcjonuje na poziomie ameby, to w sumie mnie już twoja postawa nie dziwi.
Dziwny jest obraz Boga integrystów. Bardzo dziwny.
Ja wierzę, że Jezus przyjął ludzką naturę, aby nas przemienić w siebie (nawet w Kościele o tym śpiewamy w jednej z pieśni). Mamy stać się bogami. A u fedora mamy stać się amebami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:21, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Wuju, a czy uważasz, że istnieje jakieś jedno, słuszne, poprawne rozumienie Biblii i my mamy starać się to odkryć, czy raczej skłaniasz się ku myśleniu, że Biblia nie ma w sobie żadnego jednego poprawnego rozumienia, które jest do odkrycia. Człowiek sam w sobie powinien odkryć co jest sensem życia i co najwyżej Biblię do tej swojej własnej filozofii powinien DOPASOWAĆ? |
Może być tak, może być inaczej. Jeśli Biblia ma być ŻYWYM słowem, to raczej należałoby przypuszczać, że jest kierowana do każdego z osobna. Czyli:
Katolikus napisał: | Czy właściwą postawą jest interpretować teksty Pisma Świętego w oparciu o własne doświadczenia i według własnych pomysłów, tak jak nam to pasuje, czy może raczej powinniśmy dążyć do tego, aby dobrze zrozumieć Biblię i tym samym oprzeć się też na jakichś np. biblistach, którzy pomogliby nam lepiej Słowo zrozumieć? |
Zdecydowanie należy robić to na postawie własnego doświadczenia i własnych pomysłach, ale wspomagając się wszystkim, co jest nam w tej materii dostępne i co rozum oraz sumienie nakazują nam poważnie traktować.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 2:13, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Katolikus napisał: | Wuju, a czy uważasz, że istnieje jakieś jedno, słuszne, poprawne rozumienie Biblii i my mamy starać się to odkryć, czy raczej skłaniasz się ku myśleniu, że Biblia nie ma w sobie żadnego jednego poprawnego rozumienia, które jest do odkrycia. Człowiek sam w sobie powinien odkryć co jest sensem życia i co najwyżej Biblię do tej swojej własnej filozofii powinien DOPASOWAĆ? |
Może być tak, może być inaczej. Jeśli Biblia ma być ŻYWYM słowem, to raczej należałoby przypuszczać, że jest kierowana do każdego z osobna. Czyli:
Katolikus napisał: | Czy właściwą postawą jest interpretować teksty Pisma Świętego w oparciu o własne doświadczenia i według własnych pomysłów, tak jak nam to pasuje, czy może raczej powinniśmy dążyć do tego, aby dobrze zrozumieć Biblię i tym samym oprzeć się też na jakichś np. biblistach, którzy pomogliby nam lepiej Słowo zrozumieć? |
Zdecydowanie należy robić to na postawie własnego doświadczenia i własnych pomysłach, ale wspomagając się wszystkim, co jest nam w tej materii dostępne i co rozum oraz sumienie nakazują nam poważnie traktować. |
Co masz na myśli pisząc, że "Biblia jest żywym słowem"?
Chodzi o to, że celem Biblii, jest pobudzać ludzkie myślenie?
Ludzie mają treść tam zawartą dopasowywać do własnego życia, bo to przyniesie jakieś zrozumienie tego, co każdego nas w życiu spotyka?
A może chodzi ci o to, że ludzie mają sobie z Biblii wydobywać, co chcą?
Spotykałem się z opiniami, że trzeba unikać zbytniego subiektywizmu względem Biblii.
Staram się to sobie jakoś poukładać. Bo z jednej strony mówi się, że istnieje jedna właściwa interpretacja Biblii i tylko Kościół jest wstanie tę interpretację znaleźć i podać do wierzenia innym. Tym samym zwykły wierzący nie powinien interpretować Biblii po swojemu, bo najprawdopodobniej będzie błądził.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 3:25, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | fedor napisał: | katolikus napisał: | Gdybyś się odniósł to z twojej wypowiedzi możnaby było się dowiedzieć, jak interpretujesz posłuszeństwo, którego oczekuje Jezus wg ciebie na podstawie Mk 8,34.
Na czym polega posłuszeństwo Jezusowi wg Jezusa?
Odnieś się do tego pytania |
Bo tu nie ma się do czego "odnosić". Znowu zaczynasz się bawić w kotka i myszkę. To jest pajacowanie. Jak nie rozumiesz słowa "posłuszeństwo" to znajdź jakiś słownik. To nie jest trudne słowo |
Aha, czyli ty odgórnie sobie zakładasz, że Jezus nauczając o posłuszeństwie ma na myśli takie rozumienie, które zostało podane 2000 lat później w słowniku.
W ogóle pomijasz fakt, że słownikowe definicje są mocno ogólnikowe i nie wyczerpują tematu |
Nie ma tu nic do "wyjaśniania". Termin "posłuszeństwo" jest wystarczająco jasny i precyzyjny w języku polskim. Nawet dzieci rozumieją to słowo gdy słyszą je od własnych rodziców. Znowu uciekasz w festyniarski agnostycyzm pojęciowy żeby tylko usprawiedliwić swój bunt przeciw Bogu. Jak Bóg dawał Izraelitom dekalog to oni pytali Go wpierw co to znaczy być "posłusznym"? Jak policjant daje ci mandat za łamanie przepisów to uzależniasz przyjęcie mandatu od jego wyjaśnienia ci wpierw pojęcia "być posłusznym przepisom"? Zabrnąłeś już w absurd na maksa
Katolikus napisał: | No i w Ewangelii Mk 8,34 nie pada słowo "posłuszeństwo", ani, że mamy być "posłuszni" Jezusowi, tylko padają tam takie słowa jak: "kto chce pójść za Mną" - o żadnym "posłuszeństwie" nie ma tu mowy, więc zapytałem się ciebie na czym polega posłuszeństwo Jezusowi wg Jezusa? |
Kombinowania ciąg dalszy. Oczywiście, że Jezusowi są posłuszni ci, którzy chcą pójść za Nim. Ocierasz się o banały. Posłuszeństwo Jezusowi polega na pójściu za Nim i wzięciu swego krzyża. Jakoś Mk 8,34 nie mówi nic o tym żeby coś tu "rozeznawać" lub "rozumieć". Zacytowałem ten wers po to żeby pokazać jak bardzo jesteście już razem z Michałkiem odklejeni ze swym gnostycyzmem od nauczania Jezusa. Zanim wzięlibyście swój krzyż wpierw zaczęlibyście Jezusa pytać: "a co to znaczy wziąć swój krzyż?". No bo przecież wy wszystko musicie wpierw "rozeznać" i w nieskończoność dzielicie włos na czworo tylko po to, żeby czegoś nie zrobić. To co wy uprawiacie to nie jest już chrześcijaństwo. To jest lucyferiański gnostycyzm
Katolikus napisał: | Dodatkowo w Ewangelii Mateusza czytamy, że:
Mt 20,24-28 napisał: | Gdy dziesięciu [pozostałych] to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu». |
Jezus nauczał, że przyszedł, aby służyć, a nie żeby Jemu służono. Ty zaś uważasz, że "Biblia stawia nam jako cel główny posłuszeństwo Jezusowi", choć Jezus naucza, że nie chce, aby Mu służono. |
Wyrywasz wersety z kontekstu jak jehowicki sekciarz. Ten tekst odnosi się tylko do okresu wcielenia Jezusa. Po tym okresie Jezus nie ma już problemu z tym aby służono Jemu i Bogu:
"Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej" (Rz 1,1)
"Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen" (Rz 1,25)
"Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu" (1 Tes 1,9)
"to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu" (Hbr 9,14)
Katolikus napisał: | fedor napisał: | katolikus napisał: | Czyli Bóg pragnie człowieka, który o nic nie pyta, nie ma własnego zdania, bezrefleksyjnie wykonuje polecenia, których nawet nie musi rozumieć? |
Dokładnie tak. |
To by wyjaśniało, dlaczego jesteś tak duchowo upośledzony. Brak głębi twoim wywodom. Skoro wierzysz, że Bóg chce mieć człowieka, który funkcjonuje na poziomie ameby, to w sumie mnie już twoja postawa nie dziwi.
Dziwny jest obraz Boga integrystów. Bardzo dziwny. |
To nie jest "obraz Boga integrystów" ale obraz Boga Biblii. Właśnie nazwałeś "integrystą" świętego Pawła, który pochwalił Abrahama za to, że ten bez pytania wykonywał polecenia Boga. W tym momencie jak na widelcu widać, że to co wy nazywacie "integryzmem" to po prostu jest biblijne chrześcijaństwo, od którego już zwyczajne odpadliście. A termin "integryzm" to tylko takie słowo klucz, będące opisem waszego pretekstu tłumaczącego czemu od chrześcijaństwa już odpadliście
Katolikus napisał: | Ja wierzę, że Jezus przyjął ludzką naturę, aby nas przemienić w siebie (nawet w Kościele o tym śpiewamy w jednej z pieśni). |
To co się tobie zdaje jest bez znaczenia. To tylko twoje subiektywne widzimisię. Istotne jest tylko to co mówi Biblia (plus nauka Kościoła, którą też już olałeś). A Biblia mówi, że Bóg oczekuje przede wszystkim ukorzenia się przed Nim, co jest w Biblii wręcz warunkiem późniejszego rozwoju duchowego:
"Podstawą wiedzy jest bojaźń Pańska,
lecz głupcy odrzucają mądrość i karność" (Prz 1,7)
Zaraz, zaraz, kto na tym forum ciągle odrzuca ideę karności? Wy. A Biblia nazywa głupcami tych, którzy tak robią. Inny ciekawy tekst z Biblii:
"Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy Mu są posłuszni" (Dz 5,32)
To nie ja jestem "upośledzony duchowo" ale ty masz problemy z myśleniem i do tego nie znasz Biblii. Ukorzenie się wobec Boga to podstawa, czyli coś, czego nie jesteście w stanie razem z Michałkiem zaakceptować w swym buncie. Postawiliście się w centrum, a to Bóg ma być w centrum. To co uprawiacie to jest laicki humanizm, a nie chrześcijaństwo. Święty Paweł chwali Abrahama za to, że ten bezwzględnie podporządkował się Bogu, składając syna na ołtarzu. Ty i Michał na pewno byście tak nie zrobili. No bo przecież wy wszystko musicie wpierw "rozeznać". W tym miejscu doskonale widać jak bardzo rozminęliście się już z biblijnym chrześcijaństwem
Katolikus napisał: | Mamy stać się bogami. A u fedora mamy stać się amebami. |
Stawanie się bogami to lucyferianizm. To szatan obiecał ludziom, że będą jak bogowie (Rdz 3,4). Szatan sam chce być Bogiem (2 Tes 2,4). Po tym co piszesz dobrze widać już gdzie zabrnąłeś i komu tak naprawdę służysz
Już samo to, że chcecie "rozeznawać" to co Bóg wam nakazuje pokazuje, że nie ufacie Mu i jesteście w stanie buntu, gdyż:
1. Wynik waszego rozeznania może okazać się negatywny w stosunku do Boga
2. Zabieracie się za osądzanie doskonałego i nieskończonego Boga swoim ograniczonym i skończonym rozumem, co jest nie tylko komiczne (mrówka sprawdzająca równania Newtona), ale przede wszystkim jest przejawem braku zaufania do Boga. Bo wy musicie Go "sprawdzić". To jest po prostu pycha i brak pokory wobec Stwórcy. To jest postawa Lucyfera. Arogancja. Ale u was to już jest od dawna na porządku dziennym
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 6:24, 03 Gru 2023, w całości zmieniany 11 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 11:40, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Dziwny jest obraz Boga integrystów. Bardzo dziwny.
Ja wierzę, że Jezus przyjął ludzką naturę, aby nas przemienić w siebie (nawet w Kościele o tym śpiewamy w jednej z pieśni). Mamy stać się bogami. A u fedora mamy stać się amebami. |
Dziwny jest rzeczywiście ten obraz Boga. I obraz człowieka też.
Podejrzewam u jako tako świadomych (nieco inny będzie integrysta, który był poddawany integrystycznemu praniu mózgów w rodzinie o bardzo ortodoksyjnych zasadach i obyczajach) integrystów jakiś rodzaj wewnętrznego złamania, może nawet jakiś dramat osobisty. Jaki normalny człowiek by tak wszystko stawiał na po prostu FILOZOFIĘ PRZEMOCY.
Bo wg mnie tu pewna całościowa wizja Boga (i człowieka), w tym jest jakiś rodzaj opowiedzenia się po stronie wizji rzeczywistości (jakaś filozofia). W tej wizji to, co szczere, z serca płynące musi skarleć i zostać pokonane przez twardy przymus, narzucony rygor.
Jest w tym też opowiedzenie się po stronie filozofii tyranii, jest uznanie, iż kto ma siłę, ten może wszystko i ma prawo wszystko, ten samowładnie ustala reguły.
Warto zauważyć, że w integrystycznej wizji świata, tak naprawdę władzę ma nie Bóg, lecz owi ludzie, tworzący autorytarne gremium. Co prawda ogłaszają swoje decyzje jako "od Boga", ale de facto są one od nich, są ich pomysłami na to, co jest dobre, a co złe.
Integryzm był już za czasów Jezusa - był reprezentowany przez faryzeuszy, którzy narzucali wiernym respektowanie skomplikowanych rytuałów, przepisów. Integryzm jest stary jak sama religia. I chyba każdy umysł ku Bogu się skłaniający powinien się z integryzmem W SOBIE rozliczyć.
Ja uważam, że to jest ten jeden z najbardziej kluczowych testów osobowościowych, który czeka na człowieka (świadomego) w jego życiu - test, czy obraz Boga, jaki mamy, oparty jest o twardą przemoc, czy raczej pierwsze w nim miejsce przeznaczone jest na miłość. Tak jak szatan jest po coś na tym świecie, tak i integryzm jest po coś - aby człowiek się z nimi zmierzył w sobie, a potem aby odkryl tego prawdziwego siebie (i odkrył też Boga).
Tu tak naprawdę, tam w środku chodzi o wewnętrzne rozliczenie się z przemocą, z tą częścią ludzkiej natury, która składa hołdy twardej sile, zwycięzcom posługującym się krzywdzeniem, degradowaniem innych, przemożną dominacją. W tym jest wszystko razem - jest integrystyczny obraz prawdy, jako stanowionej ostatecznie przez silniejszego. Jest obraz odpowiedzialności - jako czegoś tak naprawdę zależnego od widzimisię najwyższego sędziego, które to widzimisię co najwyżej można przebłagać okazując swoją uległość. Jest tu wreszcie obraz człowieka - niesamowicie zapętlonego, sprzecznego wewnętrznie, człowieka, który właściwie nie wiadomo po co (Bogu) jest?
Bo ta wizja człowieka z integrystycznej wizji, takiego grzesznego, wrednego, takiego godnego potępienia, w normalnym osądzie byłby po prostu uznany za niewartego istnienia. Taki bóg integrystycznie skonstruowany, ale konsekwentny, w ogóle nie powinien przecież takiego okropnego tworu jak człowiek stwarzać. Po co stwarzać taką żałosną istotę, która za chwilę i tak powinna swoje życie poświęcić bardziej temu, żeby karleć mentalnie do poziomu bota, czy ameby?...
Ale integrysta nie stawia sobie takich pytań, bo on tam w środku "wie" o co chodzi - o tę przemoc chodzi, o jej okazanie. Bo wizja boga integrystyczna jest w istocie wizją akceptacji przemocy i pogardy jako takiej - ten bóg (bożek, nie piszę z wielkiej litery, bo integrystyczny bóg jest z właściwości przypisywanych bardziej chyba podobny do szatana) jest tutaj wyraźnie zainteresowany jakąś formą gnębienia tych słabych istot (które zresztą takimi słabymi sam stworzył).
Jeśliby los ludzkości rozpatrywać jako arenę walki pomiędzy Bogiem i szatanem, to w integryzmie widzę właśnie wyjątkowo wyrazisty wpływ tego drugiego. Dla mnie integryści są z ducha satanistami, bo "bogiem" nazywają potężną osobowość, której atrybutami głównymi są wywyższenia się i pogarda, połączone z osobliwą ochotą do zsyłania podległych istot na wieczne męki - wypisz wymaluj jest to mentalny obraz szatana.
Ale dobrze, że możemy sobie przed oczy integrystyczną wizję Boga i człowieka postawić. Możemy się wobec niej określić, możemy zajrzeć w swój umysł i serce i spytać się: czy wierzymy W TAKIEGO Boga?
Myślę też w kontekście wiernego rozliczającego się ze swoim życiem przed Bogiem. Integrysta stanie na sądzie i zapytany, co ze sobą przynosi, da odpowiedź mniej więcej następującą: oto przynoszę Ci Panie wierność i oddanie rozumiane jako całkowite postawienie w swoim życiu na maksymalne, wyłączające własny osąd posłuszeństwo grupie ludzi, którzy najsugestywniej, w środowisku, w którym się obracałem, określali się jako przekazujący Twoją wolę. Postawiłem na tę jedną kartę wszystko, co uznaję za prawdę i teraz tak rozumianą wierność Tobie Ci przynoszę - od siebie daję Ci najbardziej TĘ JEDNĄ życiową decyzję, zaufania w sposób absolutny tamtym ludziom, których rozpoznałem jako autorytety od Ciebie. Reszta była już próbami mojego dostosowana się do tych dyrektyw, jakie od autorytetów spływały.
Tu warto zauważyć, że integrysta dostosowując się do dyrektyw autorytetów i tak musi użyć swojego osądu - musi rozpoznać, co mu powiedziano, musi (sam!) zadecydować jak w konkretnych warunkach życiowych, nadaje się tym dyrektywom bieg. Też może wystąpić problem, czy dobrze odczytał intencje swoich autorytetów. Więc problem z interpretacją nie zniknie! Można co prawda próbować zamiatać ten problem pod dywan, skupiając się na pierwotnej, tej najmniej refleksyjnej, a najbardziej bezwiednej postaci rozpoznań. To będzie oznaczało, iż pierwsze co się w umyśle pojawi, jako rozpoznanie woli autorytetów, zostanie uznane i bez pytań, bez najmniejszej osobistej weryfikacji, wdrożone.
Bo problem z interpretacją, wbrew pozorom nie znika, dzięki temu, że za nas mają interpretować Pismo i wolę Boga autorytety. Autorytety też oferują po prostu słowa, które - aby je przyjąć - trzeba jakoś zamienić na minimalną postać zrozumienia. Można się starać minimalizować ów aspekt zrozumienia za wszelką cenę, można starać się brać zawsze to pierwsze, zawsze bezwiedne, co może nieco zabezpiecza integrystę przed "grzechem pomyślenia samodzielnego", ale życie będzie takiego integrystę dźgało ukazywaniem mu sytuacji, w których te maksymalnie powierzchowne rozpoznania woli autorytetów okażą się sprzeczne czy to między różnymi dyrektywami, czy z możliwością realizacji. Tak więc metoda mentalna "na niemyślenie osobiste" wbrew pozorom, wcale nie jest taka idealna.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 11:44, 03 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:53, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Co masz na myśli pisząc, że "Biblia jest żywym słowem"? |
Że przez Biblię Bóg przemawia do każdego konkretnego czytelnika z osobna tak, jakby z nim bezpośrednio rozmawiał. Nie jest to tekst skierowany to wszystkich na raz.
Katolikus napisał: | Spotykałem się z opiniami, że trzeba unikać zbytniego subiektywizmu względem Biblii. |
W każdej sytuacji trzeba zwracać uwagę na to, co się wokół człowieka dzieje. W szczególności na to, co inni o opowiadają (lub opowiadali) o swoich doświadczeniach i przemyśleniach. Biblii dotyczy to w takim samym stopniu, jak czegokolwiek innego. Ani w większym ani w mniejszym. W takim samym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:15, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Zanim wzięlibyście swój krzyż wpierw zaczęlibyście Jezusa pytać: "a co to znaczy wziąć swój krzyż?" |
A ty po prostu kupiłbyś krzyż w sklepie z dewocjonaliami i nosiłbyś go na plecach? Czy może kupiłbyś dwie belki, zbił własnoręcznie na krzyż, i ten swój własny krzyż wziął? Tylko jak to zrobisz dziś, skoro przed tobą żaden Jezus nie chodzi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:41, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | fedor napisał: | Zanim wzięlibyście swój krzyż wpierw zaczęlibyście Jezusa pytać: "a co to znaczy wziąć swój krzyż?" |
A ty po prostu kupiłbyś krzyż w sklepie z dewocjonaliami i nosiłbyś go na plecach? Czy może kupiłbyś dwie belki, zbił własnoręcznie na krzyż, i ten swój własny krzyż wziął? Tylko jak to zrobisz dziś, skoro przed tobą żaden Jezus nie chodzi? |
Już na starcie same chochoły i jakieś dziwaczne rozumowania. Jak przede mną dziś nie chodzi, to i przed tobą nie chodzi. Zresztą już od jakiegoś czasu da się zauważyć, że nauczanie Jezusa jest dla ciebie już po prostu nieaktualne
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:06, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | fedor napisał: | Zanim wzięlibyście swój krzyż wpierw zaczęlibyście Jezusa pytać: "a co to znaczy wziąć swój krzyż?" |
A ty po prostu kupiłbyś krzyż w sklepie z dewocjonaliami i nosiłbyś go na plecach? Czy może kupiłbyś dwie belki, zbił własnoręcznie na krzyż, i ten swój własny krzyż wziął? Tylko jak to zrobisz dziś, skoro przed tobą żaden Jezus nie chodzi? |
Znamienny przykład. Jedno z najbardziej fundamentalnych pytań: co to jest właściwie ten "krzyż jezusowy do noszenia".
Ortodoksi, którzy realnie wszystko rozstrzygają o paradygmat "to co my sobie przyjęliśmy jest zawsze prawdą, a to, co inni mówią jest fałszem", po prostu bezrefleksyjnie uznają, to co oni sobie myślą. Ponieważ ortodoksi wyobraźnię mają na poziomie kury (a przynajmniej używają jej na tym poziomie, bo jakby więcej jej użyli, to by się przestraszyli, że popełnili najstraszliwszą zbrodnię, czyli że pomyśleli samodzielnie... ), to już innych opcji, niż to, co im wdrukowano nie rozpatrzą. Wtedy "oczywistym będzie", iż jedyną opcją jest tylko to, co oni ogłaszają.
Ludzie zdolni do głębszej refleksji, a przede wszystkim zezwalający sobie na tej refleksji użycie, będą stawiali pytania, czy w tym krzyżu Jezusowym chodzi:
- bardziej o emocje (które emocje?)
- a może o uznania intelektualne (które uznania?)
- może o właśnie o to literalne (obowiązek noszenia przynajmniej krzyżyka) rozumienie noszenia krzyża
- może o jakieś bardziej konkretne postawy praktyczne, intelektualne
- a może o wszystko jednocześnie
- a może o coś jeszcze głębszego?...
Ortodoks się obruszy, że ktoś tu stawia pytania i myśli. Zgroza przecież tak myśleć samodzielnie...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 15:29, 03 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:32, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | wujzboj napisał: | fedor napisał: | Zanim wzięlibyście swój krzyż wpierw zaczęlibyście Jezusa pytać: "a co to znaczy wziąć swój krzyż?" |
A ty po prostu kupiłbyś krzyż w sklepie z dewocjonaliami i nosiłbyś go na plecach? Czy może kupiłbyś dwie belki, zbił własnoręcznie na krzyż, i ten swój własny krzyż wziął? Tylko jak to zrobisz dziś, skoro przed tobą żaden Jezus nie chodzi? |
Znamienny przykład. Jedno z najbardziej fundamentalnych pytań: co to jest właściwie ten "krzyż jezusowy do noszenia".
Ortodoksi, którzy realnie wszystko rozstrzygają o paradygmat "to co my sobie przyjęliśmy jest zawsze prawdą, a to, co inni mówią jest fałszem", po prostu bezrefleksyjnie uznają, to co oni sobie myślą. Ponieważ ortodoksi wyobraźnię mają na poziomie kury (a przynajmniej używają jej na tym poziomie, bo jakby więcej jej użyli, to by się przestraszyli, że popełnili najstraszliwszą zbrodnię, czyli że pomyśleli samodzielnie... ), to już innych opcji, niż to, co im wdrukowano nie rozpatrzą. Wtedy "oczywistym będzie", iż jedyną opcją jest tylko to, co oni ogłaszają.
Ludzie zdolni do głębszej refleksji, a przede wszystkim zezwalający sobie na tej refleksji użycie, będą stawiali pytania, czy w tym krzyżu Jezusowym chodzi:
- bardziej o emocje (które emocje?)
- a może o uznania intelektualne (które uznania?)
- może o właśnie o to literalne (obowiązek noszenia przynajmniej krzyżyka) rozumienie noszenia krzyża
- może o jakieś bardziej konkretne postawy praktyczne, intelektualne
- a może o wszystko jednocześnie
- a może o coś jeszcze głębszego?...
Ortodoks się obruszy, że ktoś tu stawia pytania i myśli. Zgroza przecież tak myśleć samodzielnie... |
Najzabawniejsze jest to, że z tych tych twoich "samodzielnych refleksji" i tak nic nie ma, bo ty od lat kręcisz się w kółko. A na końcu stwierdzasz, że i tak nic nie wiadomo
I tyle jest pożytku z tego twojego mądralowania: zero. Nie byłbyś w stanie wskazać ani jednej prawdy, do której jesteś przekonany, bo nawet w istnienie prawdy nie wierzysz
A prości ludzie po prostu praktykują ewangelię w swym życiu, która nie jest skierowana do takich pożal się Boże pełnych pychy "intelektualistów" jak ty, tylko właśnie do takich jak oni:
"W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom" (Mt 11,25)
"Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata?" (1 Kor 1,20)
"Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia" (1 Kor 1,18)
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 16:35, 03 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 17:04, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | wujzboj napisał: | fedor napisał: | Zanim wzięlibyście swój krzyż wpierw zaczęlibyście Jezusa pytać: "a co to znaczy wziąć swój krzyż?" |
A ty po prostu kupiłbyś krzyż w sklepie z dewocjonaliami i nosiłbyś go na plecach? Czy może kupiłbyś dwie belki, zbił własnoręcznie na krzyż, i ten swój własny krzyż wziął? Tylko jak to zrobisz dziś, skoro przed tobą żaden Jezus nie chodzi? |
Znamienny przykład. Jedno z najbardziej fundamentalnych pytań: co to jest właściwie ten "krzyż jezusowy do noszenia".
Ortodoksi, którzy realnie wszystko rozstrzygają o paradygmat "to co my sobie przyjęliśmy jest zawsze prawdą, a to, co inni mówią jest fałszem", po prostu bezrefleksyjnie uznają, to co oni sobie myślą. Ponieważ ortodoksi wyobraźnię mają na poziomie kury (a przynajmniej używają jej na tym poziomie, bo jakby więcej jej użyli, to by się przestraszyli, że popełnili najstraszliwszą zbrodnię, czyli że pomyśleli samodzielnie... ), to już innych opcji, niż to, co im wdrukowano nie rozpatrzą. Wtedy "oczywistym będzie", iż jedyną opcją jest tylko to, co oni ogłaszają.
Ludzie zdolni do głębszej refleksji, a przede wszystkim zezwalający sobie na tej refleksji użycie, będą stawiali pytania, czy w tym krzyżu Jezusowym chodzi:
- bardziej o emocje (które emocje?)
- a może o uznania intelektualne (które uznania?)
- może o właśnie o to literalne (obowiązek noszenia przynajmniej krzyżyka) rozumienie noszenia krzyża
- może o jakieś bardziej konkretne postawy praktyczne, intelektualne
- a może o wszystko jednocześnie
- a może o coś jeszcze głębszego?...
Ortodoks się obruszy, że ktoś tu stawia pytania i myśli. Zgroza przecież tak myśleć samodzielnie... |
Najzabawniejsze jest to, że z tych tych twoich "samodzielnych refleksji" i tak nic nie ma, bo ty od lat kręcisz się w kółko. A na końcu stwierdzasz, że i tak nic nie wiadomo |
Stwierdzam, że nie wiadomo, ale to moje "nie wiadomo" i tak zawiera więcej szans na realne w zastosowaniu konkluzje, niż te powtarzane przez ortodoksów slogany, których oni sami nie rozumieją, ale za to przecież w nie "wierzą". Bo ortodoksom pojęcie "wierzenia" na dobre utożsamiło się (czy pomyliło?...) z powtarzaniem niezrozumiałego - działanie niczym rejestrator dźwięku sprzężony z odtwarzaniem.
Moje "nie wiadomo" jest w istocie ROZPOZNANIEM ZAGADNIENIA W LICZNYCH ASPEKTACH, tylko bez dowiązania jakiejś twardej konkluzji. Można by je porównać do wiedzy, którą ktoś zdobył o jakiejś dziedzinie - np. o tym, jak się, w zależności od złożonych warunków powinno budować drogę - ale powstrzymaniem się z decyzją w konkretnej sytuacji, powstrzymaniem się z nią, dopóki twarde dane o właściwościach podłoża, dostępnych materiałach, wymaganiach dotyczących tejże drogi nie zostaną ustalone na tyle, aby z tego móc dopracować możliwie poprawnego projektu drogi. Tak, jak unikam decyzji, mówię, że "nie wiadomo" w każdej sytuacji, gdy coś w danym układzie jest wyraźnie niepewne. Nie strzelam wtedy z losowym wyborem parametru, który przecież da się ustalić.
Są tacy, którzy pozorują, że "oni zawsze wiedzą", więc za żadne skarby nie okażą swojej wątpliwości. W realnym działaniu, sprowadza się ta strategia do tego, że albo niesprawdzone, albo kompletnie z palca wyssane dane i zależności umieszczają w swoim wnioskowaniu, które to wnioskowanie wtedy samo robi się bardzo wątpliwe. Ale przecież oni nie mogą okazać wahania... Oni się nie przyznają do niewiedzy, oni zawsze wiedzą co i jak....
Śmieszna i niedojrzała jest taka postawa lansu na wielkiego pewniaka. A do tego jest ona objawem wielkiej zależności od opinii otoczenia. Choć właściwie to nawet nie jest to zależność od realnej opinii otoczenia, co od...
własnego mniemania (a emocjonalnie lęku), jaka ta opinia otoczenia będzie, jeśli ktoś przyzna się uczciwie, że czegoś nie wie, że w czymś dostrzega niejasność, wątpliwość. Wtedy on sam może sobie nawet wyobrażać, że "trzyma gardę", że prezentuje się jako twardziel. Jednak w oczach licznych obserwatorów jawi się taki rzekomy twardziel bardziej jako mięczak, który nie ma tego minimum uczciwości względem samego siebie (i odwagi cywilnej, aby to innym uczciwie przyznać), w ramach którego po prostu uzna to, co wynika z bezpośredniego rozpoznania sprawy.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 17:05, 03 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:15, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | wujzboj napisał: | fedor napisał: | Zanim wzięlibyście swój krzyż wpierw zaczęlibyście Jezusa pytać: "a co to znaczy wziąć swój krzyż?" |
A ty po prostu kupiłbyś krzyż w sklepie z dewocjonaliami i nosiłbyś go na plecach? Czy może kupiłbyś dwie belki, zbił własnoręcznie na krzyż, i ten swój własny krzyż wziął? Tylko jak to zrobisz dziś, skoro przed tobą żaden Jezus nie chodzi? |
Znamienny przykład. Jedno z najbardziej fundamentalnych pytań: co to jest właściwie ten "krzyż jezusowy do noszenia".
Ortodoksi, którzy realnie wszystko rozstrzygają o paradygmat "to co my sobie przyjęliśmy jest zawsze prawdą, a to, co inni mówią jest fałszem", po prostu bezrefleksyjnie uznają, to co oni sobie myślą. Ponieważ ortodoksi wyobraźnię mają na poziomie kury (a przynajmniej używają jej na tym poziomie, bo jakby więcej jej użyli, to by się przestraszyli, że popełnili najstraszliwszą zbrodnię, czyli że pomyśleli samodzielnie... ), to już innych opcji, niż to, co im wdrukowano nie rozpatrzą. Wtedy "oczywistym będzie", iż jedyną opcją jest tylko to, co oni ogłaszają.
Ludzie zdolni do głębszej refleksji, a przede wszystkim zezwalający sobie na tej refleksji użycie, będą stawiali pytania, czy w tym krzyżu Jezusowym chodzi:
- bardziej o emocje (które emocje?)
- a może o uznania intelektualne (które uznania?)
- może o właśnie o to literalne (obowiązek noszenia przynajmniej krzyżyka) rozumienie noszenia krzyża
- może o jakieś bardziej konkretne postawy praktyczne, intelektualne
- a może o wszystko jednocześnie
- a może o coś jeszcze głębszego?...
Ortodoks się obruszy, że ktoś tu stawia pytania i myśli. Zgroza przecież tak myśleć samodzielnie... |
Najzabawniejsze jest to, że z tych tych twoich "samodzielnych refleksji" i tak nic nie ma, bo ty od lat kręcisz się w kółko. A na końcu stwierdzasz, że i tak nic nie wiadomo |
Stwierdzam, że nie wiadomo, ale to moje "nie wiadomo" i tak zawiera więcej szans na realne w zastosowaniu konkluzje, niż te powtarzane przez ortodoksów slogany, których oni sami nie rozumieją, ale za to przecież w nie "wierzą". |
To tylko puste slogany bo nie byłbyś w stanie udowodnić nawet tego jednego stwierdzenia. Nie wytwarzasz nic poza pustymi zlepkami liter. Zarzucasz wszystkim dookoła "arbitralność" ale sam nie jesteś w stanie wyprodukować nic więcej niż arbitralność i niekonkluzywność, z tego prostego powodu, że nie wierzysz w możliwość dotarcia do prawdy. Nie byłbyś w stanie udowodnić nic z tego co zadeklarowałeś i to właśnie ty nie byłbyś w stanie dojść do rozumienia czegokolwiek, choć to przecież zarzucasz tym okropnym "ortodoksom"
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 18:17, 03 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:48, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | wujzboj napisał: | fedor napisał: | Zanim wzięlibyście swój krzyż wpierw zaczęlibyście Jezusa pytać: "a co to znaczy wziąć swój krzyż?" |
A ty po prostu kupiłbyś krzyż w sklepie z dewocjonaliami i nosiłbyś go na plecach? Czy może kupiłbyś dwie belki, zbił własnoręcznie na krzyż, i ten swój własny krzyż wziął? Tylko jak to zrobisz dziś, skoro przed tobą żaden Jezus nie chodzi? |
Znamienny przykład. Jedno z najbardziej fundamentalnych pytań: co to jest właściwie ten "krzyż jezusowy do noszenia".
Ortodoksi, którzy realnie wszystko rozstrzygają o paradygmat "to co my sobie przyjęliśmy jest zawsze prawdą, a to, co inni mówią jest fałszem", po prostu bezrefleksyjnie uznają, to co oni sobie myślą. Ponieważ ortodoksi wyobraźnię mają na poziomie kury (a przynajmniej używają jej na tym poziomie, bo jakby więcej jej użyli, to by się przestraszyli, że popełnili najstraszliwszą zbrodnię, czyli że pomyśleli samodzielnie... ), to już innych opcji, niż to, co im wdrukowano nie rozpatrzą. Wtedy "oczywistym będzie", iż jedyną opcją jest tylko to, co oni ogłaszają.
Ludzie zdolni do głębszej refleksji, a przede wszystkim zezwalający sobie na tej refleksji użycie, będą stawiali pytania, czy w tym krzyżu Jezusowym chodzi:
- bardziej o emocje (które emocje?)
- a może o uznania intelektualne (które uznania?)
- może o właśnie o to literalne (obowiązek noszenia przynajmniej krzyżyka) rozumienie noszenia krzyża
- może o jakieś bardziej konkretne postawy praktyczne, intelektualne
- a może o wszystko jednocześnie
- a może o coś jeszcze głębszego?...
Ortodoks się obruszy, że ktoś tu stawia pytania i myśli. Zgroza przecież tak myśleć samodzielnie... |
Najzabawniejsze jest to, że z tych tych twoich "samodzielnych refleksji" i tak nic nie ma, bo ty od lat kręcisz się w kółko. A na końcu stwierdzasz, że i tak nic nie wiadomo |
Stwierdzam, że nie wiadomo, ale to moje "nie wiadomo" i tak zawiera więcej szans na realne w zastosowaniu konkluzje, niż te powtarzane przez ortodoksów slogany, których oni sami nie rozumieją, ale za to przecież w nie "wierzą". |
To tylko puste slogany bo nie byłbyś w stanie udowodnić nawet tego jednego stwierdzenia. Nie wytwarzasz nic poza pustymi zlepkami liter. Zarzucasz wszystkim dookoła "arbitralność" ale sam nie jesteś w stanie wyprodukować nic więcej niż arbitralność i niekonkluzywność, z tego prostego powodu, że nie wierzysz w możliwość dotarcia do prawdy. Nie byłbyś w stanie udowodnić nic z tego co zadeklarowałeś i to właśnie ty nie byłbyś w stanie dojść do rozumienia czegokolwiek, choć to przecież zarzucasz tym okropnym "ortodoksom" |
To już ocenią Czytelnicy.
Probierzem sensowności tego, co się pisze, jest ODBIÓR. Ty o niego nie dbasz - sam przecież odrzuciłeś potrzebę zrozumienia, więc i to, aby ktoś zrozumiał, to co piszesz, chyba też nie powinno być dla Ciebie szczególnie ważne... Choć tu trochę zdajesz się być niekonsekwentny, bo odbieram Twoje teksty tak, jakbyś starał się pisać wprost w ludzkie emocje (zwykle to groźne, burzliwe, ale jednak wyraziste), Czyli przynajmniej w tę emocjonalną postać rozumienia jakoś chyba celujesz.
Ja przyznaję, że od początku zabiegam o zrozumienie. Głoszę jego potrzebę najpierw na własnym podwórku, czyli zrozumienie przeze mnie, tego co mam komuś napisać (dlatego sam staram się coś głosić ze zrozumieniem i jako to, co sam zrozumiałem), a potem chcę być zrozumiany (jakoś blisko mojej intencji) przez innych - przez przez odbiorców tego co piszę, mówię. I to owo zrozumienie, to zetknięcie się czyjegoś umysłu z frazami mojego tekstu będzie ostatecznie probierzem tego, czy wypisuję tylko slogany, czy może jeszcze coś więcej za moimi tekstami jest.
Udowadniać tu rzeczywiście niczego nie będę, bo nie widzę przy filozofowaniu szans na procedurę dowodzenia żadnej tezy. Jest osobista ocena tych, którzy dany tekst przeczytają. Może nie będzie ona dla mnie zbyt pochlebna. Liczę się z tym.
Ale też nie oszukuję się, że jak maksymalnie arbitralnie, lansując się na tego, który zawsze stwierdza z pewnością, nie dopuszczając cienia wątpliwości, swoje wygłoszę, to cokolwiek osiągnę poza zaprezentowaniem się jako nadęty bubek. Więc głoszę to swoje z niepewnością, z pytaniami, szukając zrozumienia, ewentualnie prosząc o wskazanie, co mógłbym wyjaśnić lepiej, aby owo zrozumienie u odbiorcy się pojawiło. Dowodów nie oferuję. Jeśli ktoś w filozofii takowe zacznie przedstawiać, a do tego okażą się one rzeczywiście przekonujące, to ja uznam jego wyższość nad moimi nieprecyzyjnymi przekonywaniami. Ale póki co takiego mądrali, który by dowiódł głoszonych przez siebie przekonań filozoficznych i światopoglądowych, nie poznałem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:09, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Nie ma tu nic do "wyjaśniania". Termin "posłuszeństwo" jest wystarczająco jasny i precyzyjny w języku polskim. Nawet dzieci rozumieją to słowo gdy słyszą je od własnych rodziców. Znowu uciekasz w festyniarski agnostycyzm pojęciowy żeby tylko usprawiedliwić swój bunt przeciw Bogu. Jak Bóg dawał Izraelitom dekalog to oni pytali Go wpierw co to znaczy być "posłusznym"? Jak policjant daje ci mandat za łamanie przepisów to uzależniasz przyjęcie mandatu od jego wyjaśnienia ci wpierw pojęcia "być posłusznym przepisom"? Zabrnąłeś już w absurd na maksa |
Na czym polega poddawanie się woli Jezusa wg Jezusa? I dlaczego Jezus tego oczekuje?
Ktoś może oczekiwać posłuszeństwa na wzór despotycznych władców, a można też oczekiwać posłuszeństwa na wzór wymagającego, ale kochającego rodzica. Moje pytania są zasadne i mają na celu ujawnienie na jaki sposób interpretujesz u Jezusa wymóg posłuszeństwa.
Cytat: | Kombinowania ciąg dalszy. Oczywiście, że Jezusowi są posłuszni ci, którzy chcą pójść za Nim. Ocierasz się o banały. Posłuszeństwo Jezusowi polega na pójściu za Nim i wzięciu swego krzyża. Jakoś Mk 8,34 nie mówi nic o tym żeby coś tu "rozeznawać" lub "rozumieć". Zacytowałem ten wers po to żeby pokazać jak bardzo jesteście już razem z Michałkiem odklejeni ze swym gnostycyzmem od nauczania Jezusa. Zanim wzięlibyście swój krzyż wpierw zaczęlibyście Jezusa pytać: "a co to znaczy wziąć swój krzyż?". No bo przecież wy wszystko musicie wpierw "rozeznać" i w nieskończoność dzielicie włos na czworo tylko po to, żeby czegoś nie zrobić. To co wy uprawiacie to nie jest już chrześcijaństwo. To jest lucyferiański gnostycyzm |
Tak, ja zapytałbym się Jezusa czy może mi wytłumaczyć, co ma na myśli, bo nie chciałbym zinterpretować Jego słów błędnie.
To jest właśnie istotne, co znaczy "pójść za Nim". Jezus nic nie mówi o tym, że Jego nauczanie należy brać na ślepo bez refleksji i zrozumienia.
Natomiast nadal nie widzę w Mk 8, 34, aby Jezus oczekiwał posłuszeństwa, które miałoby niewolnicze konatacje, czyli mamy za Jezusem podążać w ślepym posłuszeństwie, bez refleksji "jak" i "dlaczego". Oznaczałoby to, że Bóg chce mieć totalitarną kontrolę nad myślami i czynami swoich stworzeń. Jeżeli takie posłuszeństwo jest "na pierwszym miejscu" to w ogóle nie ma sensu mówić o człowieku jako wolnym podmiocie, którego Jezus chce przebóstwić, sprawić, aby stworzenie stało się naprawdę wolne i rozumne.
Cytat: | Wyrywasz wersety z kontekstu jak jehowicki sekciarz. Ten tekst odnosi się tylko do okresu wcielenia Jezusa. Po tym okresie Jezus nie ma już problemu z tym aby służono Jemu i Bogu:
"Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej" (Rz 1,1)
"Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen" (Rz 1,25)
"Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu" (1 Tes 1,9)
"to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu" (Hbr 9,14) |
Po pierwsze Jezus się tu nie wypowiada, że oczekuje posłuszeństwa co wyżej sugerujesz.
Po drugie, nic nie sugeruje, aby te cytaty interpretować w rozumieniu niewolniczego, bezrefleksyjnego posłuszeństwa.
Po trzecie, skoro mój "tekst odnosi się tylko do okresu wcielenia Jezusa", to rozumiem, że twój też, ale z tym już problemu nie masz?
katolikus napisał: | Czyli Bóg pragnie człowieka, który o nic nie pyta, nie ma własnego zdania, bezrefleksyjnie wykonuje polecenia, których nawet nie musi rozumieć? |
fedor napisał: | Dokładnie tak. |
katolikus napisał: |
To by wyjaśniało, dlaczego jesteś tak duchowo upośledzony. Brak głębi twoim wywodom. Skoro wierzysz, że Bóg chce mieć człowieka, który funkcjonuje na poziomie ameby, to w sumie mnie już twoja postawa nie dziwi.
Dziwny jest obraz Boga integrystów. Bardzo dziwny. |
fedor napisał: | To nie jest "obraz Boga integrystów" ale obraz Boga Biblii. Właśnie nazwałeś "integrystą" świętego Pawła, który pochwalił Abrahama za to, że ten bez pytania wykonywał polecenia Boga. W tym momencie jak na widelcu widać, że to co wy nazywacie "integryzmem" to po prostu jest biblijne chrześcijaństwo, od którego już zwyczajne odpadliście. A termin "integryzm" to tylko takie słowo klucz, będące opisem waszego pretekstu tłumaczącego czemu od chrześcijaństwa już odpadliście |
Nie wiem, co św Paweł miałby do powiedzenia, gdyby z nim porozmawiać, ale rozmawiam z tobą i widzę jak ty interpretujesz Pismo Święte, gdzie wyłania się obraz Boga, który wymusza na człowieku niewolnicze, bezrefleksyjne posłuszeństwo, które niszczy siłę charakteru i zdolność do samodzielnego myślenia.
To ciekawe, że z jednej strony zwolennicy wiecznych męczarni z pianą na ustach krzyczą, że wolna wola to bożek, któremu Bóg musi się pokłonić, bo jest to coś dla Boga tak ważne, tak szanuje ludzką wolność, że gotów jest własne stworzenie z bólem oddać piekłu, a z drugiej strony właśnie potwierdziłeś, że Bóg domaga się totalnego posłuszeństwa, które odbiera wolną wolę człowiekowi:
fedor napisał: | katolikus napisał: | Czyli Bóg pragnie człowieka, który o nic nie pyta, nie ma własnego zdania, bezrefleksyjnie wykonuje polecenia, których nawet nie musi rozumieć? |
Dokładnie tak. |
fedor napisał: | katolikus napisał: | Ja wierzę, że Jezus przyjął ludzką naturę, aby nas przemienić w siebie (nawet w Kościele o tym śpiewamy w jednej z pieśni). |
To co się tobie zdaje jest bez znaczenia. To tylko twoje subiektywne widzimisię. Istotne jest tylko to co mówi Biblia (plus nauka Kościoła, którą też już olałeś). A Biblia mówi, że Bóg oczekuje przede wszystkim ukorzenia się przed Nim, co jest w Biblii wręcz warunkiem późniejszego rozwoju duchowego: |
To co mnie się zdaję jest bez znaczenia, ale to co tobie się zdaje, czcicielu wiecznych męczarni, ma znaczenie.
Tak się składa, że naukę Kościoła to ty zignorowaleś, co niżej wykażę.
Oczywiście twoje przekonanie, że "Biblia mówi, że Bóg oczekuje przede wszystkim ukorzenia się przed Nim, co jest w Biblii wręcz warunkiem późniejszego rozwoju duchowego", jest tylko TWOJĄ INTERPRETACJĄ. W przytoczonym cytatcie nigdzie nie padają takie słowa jak "przede wszystkim" ani nawet nie ma tam, że "Bóg tego oczekuje", już nie wspominając, że nigdzie tam nie jest napisane, że to jest "wręcz warunek późniejszego rozwoju duchowego". To są twoje słowa, tak sobie ten cytat zinterpretowałeś.
Równie dobrze to ja mogę napisać, że Biblia mówi, że Bóg oczekuje przede wszystkim doskonalenia się w miłości względem Boga i drugiego człowieka i to jest prawdziwy rozwój duchowy, który przybliża do Królestwa Bożego:
Mk 12,28-34 napisał: | Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie, który im się przysłuchiwał, gdy rozprawiali ze sobą. Widząc, że Jezus dobrze im odpowiedział, zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?» Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych». Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary». Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się więcej Go pytać. |
Cytat: | To nie ja jestem "upośledzony duchowo" ale ty masz problemy z myśleniem i do tego nie znasz Biblii. Ukorzenie się wobec Boga to podstawa, czyli coś, czego nie jesteście w stanie razem z Michałkiem zaakceptować w swym buncie. |
Nie, nie ukorzenie, ale MIŁOWAĆ Boga "całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą" to jest podstawa.
katolikus napisał: | Mamy stać się bogami. A u fedora mamy stać się amebami. |
fedor napisał: | Stawanie się bogami to lucyferianizm. To szatan obiecał ludziom, że będą jak bogowie (Rdz 3,4). Szatan sam chce być Bogiem (2 Tes 2,4). Po tym co piszesz dobrze widać już gdzie zabrnąłeś i komu tak naprawdę służysz |
KKK 460:
"Słowo stało się ciałem, by uczynić nas "uczestnikami Boskiej natury" (2 P 1, 4). "Taka jest racja, dla której Słowo stało się człowiekiem, Syn Boży Synem Człowieczym: aby człowiek, jednocząc się ze Słowem i przyjmując w ten sposób synostwo Boże, stał się synem Bożym" (Św. Ireneusz, Adversus haereses, III, 19, 1). "Istotnie, Syn Boży stał się człowiekiem, aby uczynić nas Bogiem" (Św. Atanazy, De incarnatione, 54, 3: PG 25, 192 B). Unigenitus Dei Filius, suae divinitatis volens nos esse participes, naturam nostram assumpsit, ut homines deos faceret factus homo – "Jednorodzony Syn Boży, chcąc uczynić nas uczestnikami swego Bóstwa, przyjął naszą naturę, aby stawszy się człowiekiem, uczynić ludzi bogami" (Św. Tomasz z Akwinu, Opusculum 57 in festo Corporis Christi, 1."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:17, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | wujzboj napisał: | fedor napisał: | Zanim wzięlibyście swój krzyż wpierw zaczęlibyście Jezusa pytać: "a co to znaczy wziąć swój krzyż?" |
A ty po prostu kupiłbyś krzyż w sklepie z dewocjonaliami i nosiłbyś go na plecach? Czy może kupiłbyś dwie belki, zbił własnoręcznie na krzyż, i ten swój własny krzyż wziął? Tylko jak to zrobisz dziś, skoro przed tobą żaden Jezus nie chodzi? |
Znamienny przykład. Jedno z najbardziej fundamentalnych pytań: co to jest właściwie ten "krzyż jezusowy do noszenia".
Ortodoksi, którzy realnie wszystko rozstrzygają o paradygmat "to co my sobie przyjęliśmy jest zawsze prawdą, a to, co inni mówią jest fałszem", po prostu bezrefleksyjnie uznają, to co oni sobie myślą. Ponieważ ortodoksi wyobraźnię mają na poziomie kury (a przynajmniej używają jej na tym poziomie, bo jakby więcej jej użyli, to by się przestraszyli, że popełnili najstraszliwszą zbrodnię, czyli że pomyśleli samodzielnie... ), to już innych opcji, niż to, co im wdrukowano nie rozpatrzą. Wtedy "oczywistym będzie", iż jedyną opcją jest tylko to, co oni ogłaszają.
Ludzie zdolni do głębszej refleksji, a przede wszystkim zezwalający sobie na tej refleksji użycie, będą stawiali pytania, czy w tym krzyżu Jezusowym chodzi:
- bardziej o emocje (które emocje?)
- a może o uznania intelektualne (które uznania?)
- może o właśnie o to literalne (obowiązek noszenia przynajmniej krzyżyka) rozumienie noszenia krzyża
- może o jakieś bardziej konkretne postawy praktyczne, intelektualne
- a może o wszystko jednocześnie
- a może o coś jeszcze głębszego?...
Ortodoks się obruszy, że ktoś tu stawia pytania i myśli. Zgroza przecież tak myśleć samodzielnie... |
Najzabawniejsze jest to, że z tych tych twoich "samodzielnych refleksji" i tak nic nie ma, bo ty od lat kręcisz się w kółko. A na końcu stwierdzasz, że i tak nic nie wiadomo |
Stwierdzam, że nie wiadomo, ale to moje "nie wiadomo" i tak zawiera więcej szans na realne w zastosowaniu konkluzje, niż te powtarzane przez ortodoksów slogany, których oni sami nie rozumieją, ale za to przecież w nie "wierzą". |
To tylko puste slogany bo nie byłbyś w stanie udowodnić nawet tego jednego stwierdzenia. Nie wytwarzasz nic poza pustymi zlepkami liter. Zarzucasz wszystkim dookoła "arbitralność" ale sam nie jesteś w stanie wyprodukować nic więcej niż arbitralność i niekonkluzywność, z tego prostego powodu, że nie wierzysz w możliwość dotarcia do prawdy. Nie byłbyś w stanie udowodnić nic z tego co zadeklarowałeś i to właśnie ty nie byłbyś w stanie dojść do rozumienia czegokolwiek, choć to przecież zarzucasz tym okropnym "ortodoksom" |
To już ocenią Czytelnicy.
Probierzem sensowności tego, co się pisze, jest ODBIÓR. Ty o niego nie dbasz - sam przecież odrzuciłeś potrzebę zrozumienia, więc i to, aby ktoś zrozumiał, to co piszesz, chyba też nie powinno być dla Ciebie szczególnie ważne... Choć tu trochę zdajesz się być niekonsekwentny, bo odbieram Twoje teksty tak, jakbyś starał się pisać wprost w ludzkie emocje (zwykle to groźne, burzliwe, ale jednak wyraziste), Czyli przynajmniej w tę emocjonalną postać rozumienia jakoś chyba celujesz.
Ja przyznaję, że od początku zabiegam o zrozumienie. Głoszę jego potrzebę najpierw na własnym podwórku, czyli zrozumienie przeze mnie, tego co mam komuś napisać (dlatego sam staram się coś głosić ze zrozumieniem i jako to, co sam zrozumiałem), a potem chcę być zrozumiany (jakoś blisko mojej intencji) przez innych - przez przez odbiorców tego co piszę, mówię. I to owo zrozumienie, to zetknięcie się czyjegoś umysłu z frazami mojego tekstu będzie ostatecznie probierzem tego, czy wypisuję tylko slogany, czy może jeszcze coś więcej za moimi tekstami jest.
Udowadniać tu rzeczywiście niczego nie będę, bo nie widzę przy filozofowaniu szans na procedurę dowodzenia żadnej tezy. Jest osobista ocena tych, którzy dany tekst przeczytają. Może nie będzie ona dla mnie zbyt pochlebna. Liczę się z tym.
Ale też nie oszukuję się, że jak maksymalnie arbitralnie, lansując się na tego, który zawsze stwierdza z pewnością, nie dopuszczając cienia wątpliwości, swoje wygłoszę, to cokolwiek osiągnę poza zaprezentowaniem się jako nadęty bubek. Więc głoszę to swoje z niepewnością, z pytaniami, szukając zrozumienia, ewentualnie prosząc o wskazanie, co mógłbym wyjaśnić lepiej, aby owo zrozumienie u odbiorcy się pojawiło. Dowodów nie oferuję. Jeśli ktoś w filozofii takowe zacznie przedstawiać, a do tego okażą się one rzeczywiście przekonujące, to ja uznam jego wyższość nad moimi nieprecyzyjnymi przekonywaniami. Ale póki co takiego mądrali, który by dowiódł głoszonych przez siebie przekonań filozoficznych i światopoglądowych, nie poznałem. |
To jest dość zabawne, że "dowodów nie oferujesz" na swe zrozumienie ale jednocześnie "ortodoksom" zarzucasz niezrozumienie, co jest przy okazji chochołem. "Zabiegasz o zrozumienie", powiadasz. Jest to nic nie warta pusta deklaracja na zasadzie "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane". Jesteś pełen niekonsekwencji i aroganckiej pychy opartej na wynoszeniu się nad innych, choć nie oferujesz nic więcej niż to, co u innych krytykujesz
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 19:19, 03 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:06, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Ortodoksi, którzy realnie wszystko rozstrzygają o paradygmat |
Dlaczego używasz "ortodoksów" jako inwektywy?
Ortodoksja to wiara zgodnie z tym jak jest naprawdę. Odwrotność herezji.
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Nie 20:06, 03 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:26, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Ortodoksi, którzy realnie wszystko rozstrzygają o paradygmat |
Dlaczego używasz "ortodoksów" jako inwektywy?
Ortodoksja to wiara zgodnie z tym jak jest naprawdę. Odwrotność herezji. |
A po czym sądzisz, że to jest inwektywa. Jakoś muszę nazwać tę postawę skupiania się na tym, co z władzy i tradycji, co bardziej formalne, a w dół spychające aspekt osobistego wyboru, samodzielnego myślenia i decyzji. Jak zaproponujesz zrozumiałą inną nazwę na taką postawę, to mogę zacząć jej używać.
Masz tu propozycję?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:28, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Powtórka
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 20:48, 03 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:30, 03 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Masz tu propozycję?... |
Bardziej już pasowało poprzednie "integryści"
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|