|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6789
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:11, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: |
Zakładam, że wuj obdarza miłością wszystkich.. |
Jak pisałem, nie mam nic przeciw Wujowi. Nie było by mnie stać choćby na bycie weganem, choć oburzam się jak ludzie traktują zwierzęta.
jedynie polemizuję z jego doktryną, pamiętając jednak że nigdzie nie jest w Ewangeliach zapisane że Jezus na Sądzie będzie egzaminował ze świętego Tomasza, a ci po prawicy to niekoniecznie chrześcijanie nawet, a ci po lewicy to niekoniecznie ateiści.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33939
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:26, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Hill napisał: | Semele napisał: | I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest. |
Bardzo mi się spodobała kiedyś taka wypowiedź: "Pokaż mi swojego Boga, a powiem ci kim jesteś" |
Ja jestem taki, że z tych dwóch opcji - Bóg skupiony na tym, aby karać kontra Bóg "pluszowy", bo w znaczeniu niechętny karaniu, w tego pierwszego po prostu nie potrafię uwierzyć. Taki Bóg mi się "psychologicznie" nie zgadza, jest sprzeczny, a od doskonałości jest takiej istocie, która przypomina ziemskich tyranów, jest jej daleko niczym lata świetlne.
Może dlatego, że to ja - jak ja, wewnętrznie zwyczajnie postawą tyrana gardzę. Despota może u mnie liczyć co najwyżej na politowanie, ale nie na prawdziwy szacunek. Absurdem przecież byłoby uważać, iż doskonałość to atrybut alkoholika, który nie panuje nad swoim nałogiem, nie radzi sobie z życiem, bo przytłacza go konieczność picia. Podobnie absurdem jest "podejrzewać o doskonałość" frustrata, który ludziom z otoczenia wygraża i przeklina, bo jasnym jest, iż mamy do czynienia z istotą słabą, niezdolną do zapanowania nad negatywnymi emocjami.
Problem jest w tym, że część ludzi w sobie, tam w sercu, w głębi wielbi twardą przemoc, szanuje tylko tych, którzy są w stanie ich wziąć za mordę.Tu trzeba albo samemu chcieć być tyranem, ale mieć dziwną potrzebę bycia zdominowanym przez jakąś przemożną siłę, aby w ogóle MÓC ZAAKCEPTOWAĆ, iż postawa (nieskończonego) obrażania się, a potem karania z tego tytułu, zasługuje na uznanie za "doskonałość", a nie za słabość, czyli doskonałości przeciwieństwo.
Złość okazywana innym istotom jest (przynajmniej dla mnie) objawem nieradzenia sobie z emocjami, świadectwem tego, że złoszczący się czuje się bezradny wobec tego, co inni ludzie robią, a dalej już może tylko reagować chaotycznymi niszczącymi impulsami wewnętrznego rozdygotania. W moim odbiorze, chętnie złoszcząca się, mściwa istota, to nie kandydatka na doskonałość, ale raczej na litość z tytułu problemów emocjonalnych. Takiej istocie przysługuje raczej nie wyniesienie do najwyższego szacunku, do boskości, lecz konstatacja w stylu "słaba jesteś, istot, wybierz się na terapię, zrób coś z sobą, bo z daleka widać, że są dużo doskonalsi od ciebie".
To, że komuś w ogóle przychodzi do głowy ewidentną słabość łączyć z boskością, czyli doskonałością, jest w moim odbiorze tak absurdalne, że naprawdę aż brak słów. Ale...
rozumiem, iż są też ludzie, do których poczucia doskonałości dociera się jedynie, okazując przemoc, będąc agresywnym, namolnie domagającym się hołdów, nieustannego przepraszania, kajania się, okazywania swojej małości w stylu korzenia się przed najgorszymi ziemskimi władcami - tyranami.
Tu oczywiście typowy "tyran w sercu" (tak nazwę osoby, które czują jakąś formę spontanicznego szacunku, może uwielbienia dla tyranii, postaw agresji, dominacji) może powiedzieć "nie obrażaj ty boga, bo on jest mocniejszy od ciebie i ci za to kiedyś odda". A ja odpowiem na to: właśnie dlatego, że nie chcę obrażać Boga (tutaj zastosowałem wielką literę, a tam małą, bo tylko "tego swojego" Boga uważam za istotę prawdziwą, a nie pustą ideę), to nie traktuję Go jako tyrana.
Przewrotnie powiedziałbym: Jeśli Bóg jest, to nie jest tyranem, a jeśli Bóg jest tyranem, to znaczy, że go nie ma...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 11:35, 18 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6789
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:31, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Zgadza się, Bóg nie jest tyranem, pisałem o tym w wątku " Bóg to nie car"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:53, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Hill napisał: | Semele napisał: | I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest. |
Bardzo mi się spodobała kiedyś taka wypowiedź: "Pokaż mi swojego Boga, a powiem ci kim jesteś" |
Ja jestem taki, że z tych dwóch opcji - Bóg skupiony na tym, aby karać kontra Bóg "pluszowy", bo w znaczeniu niechętny karaniu, w tego pierwszego po prostu nie potrafię uwierzyć. Taki Bóg mi się "psychologicznie" nie zgadza, jest sprzeczny, a od doskonałości jest takiej istocie, która przypomina ziemskich tyranów, jest jej daleko niczym lata świetlne.
Może dlatego, że to ja - jak ja, wewnętrznie zwyczajnie postawą tyrana gardzę. Despota może u mnie liczyć co najwyżej na politowanie, ale nie na prawdziwy szacunek. Absurdem przecież byłoby uważać, iż doskonałość to atrybut alkoholika, który nie panuje nad swoim nałogiem, nie radzi sobie z życiem, bo przytłacza go konieczność picia. Podobnie absurdem jest "podejrzewać o doskonałość" frustrata, który ludziom z otoczenia wygraża i przeklina, bo jasnym jest, iż mamy do czynienia z istotą słabą, niezdolną do zapanowania nad negatywnymi emocjami.
Problem jest w tym, że część ludzi w sobie, tam w sercu, w głębi wielbi twardą przemoc, szanuje tylko tych, którzy są w stanie ich wziąć za mordę.Tu trzeba albo samemu chcieć być tyranem, ale mieć dziwną potrzebę bycia zdominowanym przez jakąś przemożną siłę, aby w ogóle MÓC ZAAKCEPTOWAĆ, iż postawa (nieskończonego) obrażania się, a potem karania z tego tytułu, zasługuje na uznanie za "doskonałość", a nie za słabość, czyli doskonałości przeciwieństwo.
Złość okazywana innym istotom jest (przynajmniej dla mnie) objawem nieradzenia sobie z emocjami, świadectwem tego, że złoszczący się czuje się bezradny wobec tego, co inni ludzie robią, a dalej już może tylko reagować chaotycznymi niszczącymi impulsami wewnętrznego rozdygotania. W moim odbiorze, chętnie złoszcząca się, mściwa istota, to nie kandydatka na doskonałość, ale raczej na litość z tytułu problemów emocjonalnych. Takiej istocie przysługuje raczej nie wyniesienie do najwyższego szacunku, do boskości, lecz konstatacja w stylu "słaba jesteś, istot, wybierz się na terapię, zrób coś z sobą, bo z daleka widać, że są dużo doskonalsi od ciebie".
To, że komuś w ogóle przychodzi do głowy ewidentną słabość łączyć z boskością, czyli doskonałością, jest w moim odbiorze tak absurdalne, że naprawdę aż brak słów. Ale...
rozumiem, iż są też ludzie, do których poczucia doskonałości dociera się jedynie, okazując przemoc, będąc agresywnym, namolnie domagającym się hołdów, nieustannego przepraszania, kajania się, okazywania swojej małości w stylu korzenia się przed najgorszymi ziemskimi władcami - tyranami.
Tu oczywiście typowy "tyran w sercu" (tak nazwę osoby, które czują jakąś formę spontanicznego szacunku, może uwielbienia dla tyranii, postaw agresji, dominacji) może powiedzieć "nie obrażaj ty boga, bo on jest mocniejszy od ciebie i ci za to kiedyś odda". A ja odpowiem na to: właśnie dlatego, że nie chcę obrażać Boga (tutaj zastosowałem wielką literę, a tam małą, bo tylko "tego swojego" Boga uważam za istotę prawdziwą, a nie pustą ideę), to nie traktuję Go jako tyrana.
Przewrotnie powiedziałbym: Jeśli Bóg jest, to nie jest tyranem, a jeśli Bóg jest tyranem, to znaczy, że go nie ma... |
Projekcja komplementarna – projekcja cechy nieposiadanej przez siebie przy świadomości własnej cechy prowadzącej do projekcji, na przykład: osoba przestraszona postrzega innych jako groźnych lub osoba uległa spostrzega innych jako dominujących.
wikipedia
Na śfini sporo było takich głosów zarówno ze strony ateistów jak i teistów, że Bóg chrześcijański jawi się jako tyran. Dzieje się tak wskutek tej projekcji. Człowiek słaby dostrzega tyranów tam gdzie obiektywnie nie ma żadnego tyrana, tylko silna postać. Z perspektywy słabeusza siła jest tyranią.
Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Sob 11:54, 18 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33939
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:00, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Hill napisał: | Semele napisał: | I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest. |
Bardzo mi się spodobała kiedyś taka wypowiedź: "Pokaż mi swojego Boga, a powiem ci kim jesteś" |
Ja jestem taki, że z tych dwóch opcji - Bóg skupiony na tym, aby karać kontra Bóg "pluszowy", bo w znaczeniu niechętny karaniu, w tego pierwszego po prostu nie potrafię uwierzyć. Taki Bóg mi się "psychologicznie" nie zgadza, jest sprzeczny, a od doskonałości jest takiej istocie, która przypomina ziemskich tyranów, jest jej daleko niczym lata świetlne.
Może dlatego, że to ja - jak ja, wewnętrznie zwyczajnie postawą tyrana gardzę. Despota może u mnie liczyć co najwyżej na politowanie, ale nie na prawdziwy szacunek. Absurdem przecież byłoby uważać, iż doskonałość to atrybut alkoholika, który nie panuje nad swoim nałogiem, nie radzi sobie z życiem, bo przytłacza go konieczność picia. Podobnie absurdem jest "podejrzewać o doskonałość" frustrata, który ludziom z otoczenia wygraża i przeklina, bo jasnym jest, iż mamy do czynienia z istotą słabą, niezdolną do zapanowania nad negatywnymi emocjami.
Problem jest w tym, że część ludzi w sobie, tam w sercu, w głębi wielbi twardą przemoc, szanuje tylko tych, którzy są w stanie ich wziąć za mordę.Tu trzeba albo samemu chcieć być tyranem, ale mieć dziwną potrzebę bycia zdominowanym przez jakąś przemożną siłę, aby w ogóle MÓC ZAAKCEPTOWAĆ, iż postawa (nieskończonego) obrażania się, a potem karania z tego tytułu, zasługuje na uznanie za "doskonałość", a nie za słabość, czyli doskonałości przeciwieństwo.
Złość okazywana innym istotom jest (przynajmniej dla mnie) objawem nieradzenia sobie z emocjami, świadectwem tego, że złoszczący się czuje się bezradny wobec tego, co inni ludzie robią, a dalej już może tylko reagować chaotycznymi niszczącymi impulsami wewnętrznego rozdygotania. W moim odbiorze, chętnie złoszcząca się, mściwa istota, to nie kandydatka na doskonałość, ale raczej na litość z tytułu problemów emocjonalnych. Takiej istocie przysługuje raczej nie wyniesienie do najwyższego szacunku, do boskości, lecz konstatacja w stylu "słaba jesteś, istoto, wybierz się na terapię, zrób coś z sobą, bo z daleka widać, że są dużo doskonalsi od ciebie".
To, że komuś w ogóle przychodzi do głowy ewidentną słabość łączyć z boskością, czyli doskonałością, jest w moim odbiorze tak absurdalne, że naprawdę aż brak słów. Ale...
rozumiem, iż są też ludzie, do których poczucia doskonałości dociera się jedynie, okazując przemoc, będąc agresywnym, namolnie domagającym się hołdów, nieustannego przepraszania, kajania się, okazywania swojej małości w stylu korzenia się przed najgorszymi ziemskimi władcami - tyranami.
Tu oczywiście typowy "tyran w sercu" (tak nazwę osoby, które czują jakąś formę spontanicznego szacunku, może uwielbienia dla tyranii, postaw agresji, dominacji) może powiedzieć "nie obrażaj ty boga, bo on jest mocniejszy od ciebie i ci za to kiedyś odda". A ja odpowiem na to: właśnie dlatego, że nie chcę obrażać Boga (tutaj zastosowałem wielką literę, a tam małą, bo tylko "tego swojego" Boga uważam za istotę prawdziwą, a nie pustą ideę), to nie traktuję Go jako tyrana.
Przewrotnie powiedziałbym: Jeśli Bóg jest, to nie jest tyranem, a jeśli Bóg jest tyranem, to znaczy, że go nie ma... |
Projekcja komplementarna – projekcja cechy nieposiadanej przez siebie przy świadomości własnej cechy prowadzącej do projekcji, na przykład: osoba przestraszona postrzega innych jako groźnych lub osoba uległa spostrzega innych jako dominujących.
wikipedia
Na śfini sporo było takich głosów zarówno ze strony ateistów jak i teistów, że Bóg chrześcijański jawi się jako tyran. Dzieje się tak wskutek tej projekcji. Człowiek słaby dostrzega tyranów tam gdzie obiektywnie nie ma żadnego tyrana, tylko silna postać. Z perspektywy słabeusza siła jest tyranią. |
Stawiasz tu jakąś postać zarzutu, który jest skierowany w stronę właściwie niezdefiniowanego czegoś.
Aby konstruktywnie podejść do sprawy, spróbujmy zdefiniować
- kiedy tyrania jest (czyli obiektywnie mamy jakiegoś tyrana)
- kiedy tyrana "obiektywnie nie ma" (czyli zachodzi być może opisywana przez Ciebie sytuacja, w której tak reaguje "przestraszona osoba").
Uważam, że przy dobrej woli stron, sprawę da się wyklarować, czyli oddzielić przypadek jakiegoś błędnego domniemania tyranii, od przypadku gdy rzeczywiście mamy tyranię.
Ja mam swoją wizję, na czym polega tyrania. Ale na razie jej nie przedstawię, bo wolałbym, abyś Ty się wypowiedziała na ten temat, czyli napisz, kiedy wg Ciebie jest tyrania, a kiedy może jest ona złudzeniem, związanym z przestraszeniem się osoby.
Jak już to będziemy mieli ustalone w postaci względnie ogólnego sformułowania, będziemy w stanie dalej się zdecydować, czy ów przypadek występuje w dalszym zastosowaniu (do opisu cech domniemanego boga), czy może nie. Ale spróbujmy ustalić, czy wiemy o czym mówimy.
Bo zauważ, że jak do tej pory ja pisałem o jakimś tam frustracie i despocie, który uznałem że jest, ale nie podałem wyraźnie jego cech. Czyli zarzut, że może się pomyliłem, bo może np. jestem tylko "przestraszony", więc się czepiam kogoś, kto wcale nie jest tyranem, a zupełnie normalną osobą, póki co nie bardzo tu pasuje, jako że nie zostało określone, o kim właściwie jest tu mowa z mojej strony, poza tym, że owa osoba OKAZUJE ZŁOŚĆ i MŚCIWOŚĆ, JEST SUGESTIA, ŻE LUBUJE SIĘ W KARANIU.
Okazywanie (może tu doprecyzuję, że chodzi o ochocze, częste jej okazywanie) złości samo w sobie uważam rzeczywiście bardziej za słabość, niż za oznakę mocy osobowej. Czy uważasz w tym względzie inaczej? (może odwrotnie) Czy okazywanie złości i mściwości Ty traktujesz jako symptom mocy i doskonałości?
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 13:11, 18 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6789
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:07, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
1 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. 2 Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. 3 Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. 4 A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. 5 Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych»
Tyrani to są rozbójnicy. Bóg jest Panem.
Bóg jest Panem, my jesteśmy Jego własnością. Ma prawo np. dając nam wspaniały dar w postaci seksu mówić jak ten dar mamy wykorzystywać. Ma też prawo karać nas za nieposłuszeństwo.
Natomiast rozbójnik, nawet gdyby robił to co Bóg, nie jest Bogiem,
Michał, przykłądasz miarę Boga do miary tyranów a potem ci wychodzą takie kwiatki
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Sob 13:17, 18 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:20, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Hill napisał: | Semele napisał: | I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest. |
Bardzo mi się spodobała kiedyś taka wypowiedź: "Pokaż mi swojego Boga, a powiem ci kim jesteś" |
Ja jestem taki, że z tych dwóch opcji - Bóg skupiony na tym, aby karać kontra Bóg "pluszowy", bo w znaczeniu niechętny karaniu, w tego pierwszego po prostu nie potrafię uwierzyć. Taki Bóg mi się "psychologicznie" nie zgadza, jest sprzeczny, a od doskonałości jest takiej istocie, która przypomina ziemskich tyranów, jest jej daleko niczym lata świetlne.
Może dlatego, że to ja - jak ja, wewnętrznie zwyczajnie postawą tyrana gardzę. Despota może u mnie liczyć co najwyżej na politowanie, ale nie na prawdziwy szacunek. Absurdem przecież byłoby uważać, iż doskonałość to atrybut alkoholika, który nie panuje nad swoim nałogiem, nie radzi sobie z życiem, bo przytłacza go konieczność picia. Podobnie absurdem jest "podejrzewać o doskonałość" frustrata, który ludziom z otoczenia wygraża i przeklina, bo jasnym jest, iż mamy do czynienia z istotą słabą, niezdolną do zapanowania nad negatywnymi emocjami.
Problem jest w tym, że część ludzi w sobie, tam w sercu, w głębi wielbi twardą przemoc, szanuje tylko tych, którzy są w stanie ich wziąć za mordę.Tu trzeba albo samemu chcieć być tyranem, ale mieć dziwną potrzebę bycia zdominowanym przez jakąś przemożną siłę, aby w ogóle MÓC ZAAKCEPTOWAĆ, iż postawa (nieskończonego) obrażania się, a potem karania z tego tytułu, zasługuje na uznanie za "doskonałość", a nie za słabość, czyli doskonałości przeciwieństwo.
Złość okazywana innym istotom jest (przynajmniej dla mnie) objawem nieradzenia sobie z emocjami, świadectwem tego, że złoszczący się czuje się bezradny wobec tego, co inni ludzie robią, a dalej już może tylko reagować chaotycznymi niszczącymi impulsami wewnętrznego rozdygotania. W moim odbiorze, chętnie złoszcząca się, mściwa istota, to nie kandydatka na doskonałość, ale raczej na litość z tytułu problemów emocjonalnych. Takiej istocie przysługuje raczej nie wyniesienie do najwyższego szacunku, do boskości, lecz konstatacja w stylu "słaba jesteś, istot, wybierz się na terapię, zrób coś z sobą, bo z daleka widać, że są dużo doskonalsi od ciebie".
To, że komuś w ogóle przychodzi do głowy ewidentną słabość łączyć z boskością, czyli doskonałością, jest w moim odbiorze tak absurdalne, że naprawdę aż brak słów. Ale...
rozumiem, iż są też ludzie, do których poczucia doskonałości dociera się jedynie, okazując przemoc, będąc agresywnym, namolnie domagającym się hołdów, nieustannego przepraszania, kajania się, okazywania swojej małości w stylu korzenia się przed najgorszymi ziemskimi władcami - tyranami.
Tu oczywiście typowy "tyran w sercu" (tak nazwę osoby, które czują jakąś formę spontanicznego szacunku, może uwielbienia dla tyranii, postaw agresji, dominacji) może powiedzieć "nie obrażaj ty boga, bo on jest mocniejszy od ciebie i ci za to kiedyś odda". A ja odpowiem na to: właśnie dlatego, że nie chcę obrażać Boga (tutaj zastosowałem wielką literę, a tam małą, bo tylko "tego swojego" Boga uważam za istotę prawdziwą, a nie pustą ideę), to nie traktuję Go jako tyrana.
Przewrotnie powiedziałbym: Jeśli Bóg jest, to nie jest tyranem, a jeśli Bóg jest tyranem, to znaczy, że go nie ma... |
Projekcja komplementarna – projekcja cechy nieposiadanej przez siebie przy świadomości własnej cechy prowadzącej do projekcji, na przykład: osoba przestraszona postrzega innych jako groźnych lub osoba uległa spostrzega innych jako dominujących.
wikipedia
Na śfini sporo było takich głosów zarówno ze strony ateistów jak i teistów, że Bóg chrześcijański jawi się jako tyran. Dzieje się tak wskutek tej projekcji. Człowiek słaby dostrzega tyranów tam gdzie obiektywnie nie ma żadnego tyrana, tylko silna postać. Z perspektywy słabeusza siła jest tyranią. |
Stawiasz tu jakąś postać zarzutu, który jest skierowany w stronę właściwie niezdefiniowanego czegoś.
Aby konstruktywnie podejść do sprawy, spróbujmy zdefiniować
- kiedy tyrania jest (czyli obiektywnie mamy jakiegoś tyrana)
- kiedy tyrana "obiektywnie nie ma" (czyli zachodzi być może opisywana przez Ciebie sytuacja, w której tak reaguje "przestraszona osoba").
Uważam, że przy dobrej woli stron, sprawę da się wyklarować, czyli oddzielić przypadek jakiegoś błędnego domniemania tyranii, od przypadku gdy rzeczywiście mamy tyranię.
Ja mam swoją wizję, na czym polega tyrania. Ale na razie jej nie przedstawię, bo wolałbym, abyś Ty się wypowiedziała na ten temat, czyli napisz, kiedy wg Ciebie jest tyrania, a kiedy może jest ona złudzeniem, związanym z przestraszeniem się osoby.
Jak już to będziemy mieli ustalone w postaci względnie ogólnego sformułowania, będziemy w stanie dalej się zdecydować, czy ów przypadek występuje w dalszym zastosowaniu (do opisu cech domniemanego boga), czy może nie. Ale spróbujmy ustalić, czy wiemy o czym mówimy. |
Tyranię rozumiem tak jak została zdefiniowana w słowniku języka polskiego:
tyrania
1. «rządy jednostki oparte na przemocy i terrorze»
2. «narzucanie innym własnej woli»
I przykładem takiego niesłusznego oskarżanie Boga chrześcijańskiego o tyranię jest twierdzenie, że jeżeli Bóg dopuścił, że część ludzi zostanie potępionych, ponieważ dobrowolnie odrzuci Boga, to znaczy, że jest okrutnym tyranem, który oczekuje, że człowiek się przed nim pokaja, w przeciwnym razie wskutek obrazy majestatu wrzuci go do piekielnego kotła, a w dodatku o sadystycznych skłonnościach, dopuszczając w ogóle istnienie wiecznych mąk.
Cała ta ocena Boga nie wynika z czystych faktów, a więc konieczności potępienia (a tym samym wiecznego cierpienia) osoby dobrowolnie separujące się od Boga, jest interpretacyjną narzutką umysłu, która z czegoś się przecież bierze. Jeśli nie z faktów, to właśnie z projekcji umysłowej.
Taki człowiek nie tyrana się boi, tylko sprawiedliwości, a czemu się jej boi? Bo w środku jest przekonany, że jest tak słaby, że nie da rady pokonać swoich słabości, szuka usprawiedliwienia dla trwania w grzechu. Paradoksalnie, życząc sobie, żeby prawdziwy Bóg właśnie miał cechy....tyrana, który siłą go wsadzi do nieba, bo taka jest jego wola.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33939
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:49, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Hill napisał: | Semele napisał: | I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest. |
Bardzo mi się spodobała kiedyś taka wypowiedź: "Pokaż mi swojego Boga, a powiem ci kim jesteś" |
Ja jestem taki, że z tych dwóch opcji - Bóg skupiony na tym, aby karać kontra Bóg "pluszowy", bo w znaczeniu niechętny karaniu, w tego pierwszego po prostu nie potrafię uwierzyć. Taki Bóg mi się "psychologicznie" nie zgadza, jest sprzeczny, a od doskonałości jest takiej istocie, która przypomina ziemskich tyranów, jest jej daleko niczym lata świetlne.
Może dlatego, że to ja - jak ja, wewnętrznie zwyczajnie postawą tyrana gardzę. Despota może u mnie liczyć co najwyżej na politowanie, ale nie na prawdziwy szacunek. Absurdem przecież byłoby uważać, iż doskonałość to atrybut alkoholika, który nie panuje nad swoim nałogiem, nie radzi sobie z życiem, bo przytłacza go konieczność picia. Podobnie absurdem jest "podejrzewać o doskonałość" frustrata, który ludziom z otoczenia wygraża i przeklina, bo jasnym jest, iż mamy do czynienia z istotą słabą, niezdolną do zapanowania nad negatywnymi emocjami.
Problem jest w tym, że część ludzi w sobie, tam w sercu, w głębi wielbi twardą przemoc, szanuje tylko tych, którzy są w stanie ich wziąć za mordę.Tu trzeba albo samemu chcieć być tyranem, ale mieć dziwną potrzebę bycia zdominowanym przez jakąś przemożną siłę, aby w ogóle MÓC ZAAKCEPTOWAĆ, iż postawa (nieskończonego) obrażania się, a potem karania z tego tytułu, zasługuje na uznanie za "doskonałość", a nie za słabość, czyli doskonałości przeciwieństwo.
Złość okazywana innym istotom jest (przynajmniej dla mnie) objawem nieradzenia sobie z emocjami, świadectwem tego, że złoszczący się czuje się bezradny wobec tego, co inni ludzie robią, a dalej już może tylko reagować chaotycznymi niszczącymi impulsami wewnętrznego rozdygotania. W moim odbiorze, chętnie złoszcząca się, mściwa istota, to nie kandydatka na doskonałość, ale raczej na litość z tytułu problemów emocjonalnych. Takiej istocie przysługuje raczej nie wyniesienie do najwyższego szacunku, do boskości, lecz konstatacja w stylu "słaba jesteś, istot, wybierz się na terapię, zrób coś z sobą, bo z daleka widać, że są dużo doskonalsi od ciebie".
To, że komuś w ogóle przychodzi do głowy ewidentną słabość łączyć z boskością, czyli doskonałością, jest w moim odbiorze tak absurdalne, że naprawdę aż brak słów. Ale...
rozumiem, iż są też ludzie, do których poczucia doskonałości dociera się jedynie, okazując przemoc, będąc agresywnym, namolnie domagającym się hołdów, nieustannego przepraszania, kajania się, okazywania swojej małości w stylu korzenia się przed najgorszymi ziemskimi władcami - tyranami.
Tu oczywiście typowy "tyran w sercu" (tak nazwę osoby, które czują jakąś formę spontanicznego szacunku, może uwielbienia dla tyranii, postaw agresji, dominacji) może powiedzieć "nie obrażaj ty boga, bo on jest mocniejszy od ciebie i ci za to kiedyś odda". A ja odpowiem na to: właśnie dlatego, że nie chcę obrażać Boga (tutaj zastosowałem wielką literę, a tam małą, bo tylko "tego swojego" Boga uważam za istotę prawdziwą, a nie pustą ideę), to nie traktuję Go jako tyrana.
Przewrotnie powiedziałbym: Jeśli Bóg jest, to nie jest tyranem, a jeśli Bóg jest tyranem, to znaczy, że go nie ma... |
Projekcja komplementarna – projekcja cechy nieposiadanej przez siebie przy świadomości własnej cechy prowadzącej do projekcji, na przykład: osoba przestraszona postrzega innych jako groźnych lub osoba uległa spostrzega innych jako dominujących.
wikipedia
Na śfini sporo było takich głosów zarówno ze strony ateistów jak i teistów, że Bóg chrześcijański jawi się jako tyran. Dzieje się tak wskutek tej projekcji. Człowiek słaby dostrzega tyranów tam gdzie obiektywnie nie ma żadnego tyrana, tylko silna postać. Z perspektywy słabeusza siła jest tyranią. |
Stawiasz tu jakąś postać zarzutu, który jest skierowany w stronę właściwie niezdefiniowanego czegoś.
Aby konstruktywnie podejść do sprawy, spróbujmy zdefiniować
- kiedy tyrania jest (czyli obiektywnie mamy jakiegoś tyrana)
- kiedy tyrana "obiektywnie nie ma" (czyli zachodzi być może opisywana przez Ciebie sytuacja, w której tak reaguje "przestraszona osoba").
Uważam, że przy dobrej woli stron, sprawę da się wyklarować, czyli oddzielić przypadek jakiegoś błędnego domniemania tyranii, od przypadku gdy rzeczywiście mamy tyranię.
Ja mam swoją wizję, na czym polega tyrania. Ale na razie jej nie przedstawię, bo wolałbym, abyś Ty się wypowiedziała na ten temat, czyli napisz, kiedy wg Ciebie jest tyrania, a kiedy może jest ona złudzeniem, związanym z przestraszeniem się osoby.
Jak już to będziemy mieli ustalone w postaci względnie ogólnego sformułowania, będziemy w stanie dalej się zdecydować, czy ów przypadek występuje w dalszym zastosowaniu (do opisu cech domniemanego boga), czy może nie. Ale spróbujmy ustalić, czy wiemy o czym mówimy. |
Tyranię rozumiem tak jak została zdefiniowana w słowniku języka polskiego:
tyrania
1. «rządy jednostki oparte na przemocy i terrorze»
2. «narzucanie innym własnej woli»
I przykładem takiego niesłusznego oskarżanie Boga chrześcijańskiego o tyranię jest twierdzenie, że jeżeli Bóg dopuścił, że część ludzi zostanie potępionych, ponieważ dobrowolnie odrzuci Boga, to znaczy, że jest okrutnym tyranem, który oczekuje, że człowiek się przed nim pokaja, w przeciwnym razie wskutek obrazy majestatu wrzuci go do piekielnego kotła, a w dodatku o sadystycznych skłonnościach, dopuszczając w ogóle istnienie wiecznych mąk.
Cała ta ocena Boga nie wynika z czystych faktów, a więc konieczności potępienia (a tym samym wiecznego cierpienia) osoby dobrowolnie separujące się od Boga, jest interpretacyjną narzutką umysłu, która z czegoś się przecież bierze. Jeśli nie z faktów, to właśnie z projekcji umysłowej.
Taki człowiek nie tyrana się boi, tylko sprawiedliwości, a czemu się jej boi? Bo w środku jest przekonany, że jest tak słaby, że nie da rady pokonać swoich słabości, szuka usprawiedliwienia dla trwania w grzechu. Paradoksalnie, życząc sobie, żeby prawdziwy Bóg właśnie miał cechy....tyrana, który siłą go wsadzi do nieba, bo taka jest jego wola. |
Piszemy o różnych sprawach. Ja, aby wyjaśnić, o co mi wcześniej chodziło, zadam Ci proste pytanie:
Czy wiedząc o jakiejś osobie, że jest skora go okazywania złości, gniewu i jest mściwa, obraża się na innych z tytułu tego, że ktoś wobec niej nie jest uległy, ale NIE WIEDZĄC NIC WIĘCEJ NA JEJ TEMAT (nie wiedząc, kim ona jest, choć myśląc o niej najbardziej jako o innym człowieku), czyli opierając się wyłącznie o wiedzę o owej złości i mściwości, domniemywałabyś, iż jest to raczej osoba
A. godna szczerego szacunku i podziwu, bliska doskonałości
B. słaba, niedogadana wewnętrznie, aspirująca desperacko o dowartościowanie w oczach innych istot za pomocą uznania jej sprawczości
?...
Która z tych dwóch opcji - A, czy B - wydaje Ci się bardziej w tej sytuacji prawdopodobna jako zasadna ocena tej osoby?... (tak "raczej", tak na luźne domniemanie i wyczucie)
Jeszcze raz podkreślę: załóżmy, że nie domniemywamy tutaj jakoś, że w ogóle mogłoby kiedykolwiek chodzić o Boga. Właściwie to na start chciałbym, abyś tę ocenę owej osoby dokonała wręcz WYKLUCZAJĄC, że mogłoby tu chodzić o Boga (później się możemy zastanowić, na ile jest sens zrezygnować z owego wykluczenia).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:02, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Hill napisał: | Semele napisał: | I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest. |
Bardzo mi się spodobała kiedyś taka wypowiedź: "Pokaż mi swojego Boga, a powiem ci kim jesteś" |
Ja jestem taki, że z tych dwóch opcji - Bóg skupiony na tym, aby karać kontra Bóg "pluszowy", bo w znaczeniu niechętny karaniu, w tego pierwszego po prostu nie potrafię uwierzyć. Taki Bóg mi się "psychologicznie" nie zgadza, jest sprzeczny, a od doskonałości jest takiej istocie, która przypomina ziemskich tyranów, jest jej daleko niczym lata świetlne.
Może dlatego, że to ja - jak ja, wewnętrznie zwyczajnie postawą tyrana gardzę. Despota może u mnie liczyć co najwyżej na politowanie, ale nie na prawdziwy szacunek. Absurdem przecież byłoby uważać, iż doskonałość to atrybut alkoholika, który nie panuje nad swoim nałogiem, nie radzi sobie z życiem, bo przytłacza go konieczność picia. Podobnie absurdem jest "podejrzewać o doskonałość" frustrata, który ludziom z otoczenia wygraża i przeklina, bo jasnym jest, iż mamy do czynienia z istotą słabą, niezdolną do zapanowania nad negatywnymi emocjami.
Problem jest w tym, że część ludzi w sobie, tam w sercu, w głębi wielbi twardą przemoc, szanuje tylko tych, którzy są w stanie ich wziąć za mordę.Tu trzeba albo samemu chcieć być tyranem, ale mieć dziwną potrzebę bycia zdominowanym przez jakąś przemożną siłę, aby w ogóle MÓC ZAAKCEPTOWAĆ, iż postawa (nieskończonego) obrażania się, a potem karania z tego tytułu, zasługuje na uznanie za "doskonałość", a nie za słabość, czyli doskonałości przeciwieństwo.
Złość okazywana innym istotom jest (przynajmniej dla mnie) objawem nieradzenia sobie z emocjami, świadectwem tego, że złoszczący się czuje się bezradny wobec tego, co inni ludzie robią, a dalej już może tylko reagować chaotycznymi niszczącymi impulsami wewnętrznego rozdygotania. W moim odbiorze, chętnie złoszcząca się, mściwa istota, to nie kandydatka na doskonałość, ale raczej na litość z tytułu problemów emocjonalnych. Takiej istocie przysługuje raczej nie wyniesienie do najwyższego szacunku, do boskości, lecz konstatacja w stylu "słaba jesteś, istot, wybierz się na terapię, zrób coś z sobą, bo z daleka widać, że są dużo doskonalsi od ciebie".
To, że komuś w ogóle przychodzi do głowy ewidentną słabość łączyć z boskością, czyli doskonałością, jest w moim odbiorze tak absurdalne, że naprawdę aż brak słów. Ale...
rozumiem, iż są też ludzie, do których poczucia doskonałości dociera się jedynie, okazując przemoc, będąc agresywnym, namolnie domagającym się hołdów, nieustannego przepraszania, kajania się, okazywania swojej małości w stylu korzenia się przed najgorszymi ziemskimi władcami - tyranami.
Tu oczywiście typowy "tyran w sercu" (tak nazwę osoby, które czują jakąś formę spontanicznego szacunku, może uwielbienia dla tyranii, postaw agresji, dominacji) może powiedzieć "nie obrażaj ty boga, bo on jest mocniejszy od ciebie i ci za to kiedyś odda". A ja odpowiem na to: właśnie dlatego, że nie chcę obrażać Boga (tutaj zastosowałem wielką literę, a tam małą, bo tylko "tego swojego" Boga uważam za istotę prawdziwą, a nie pustą ideę), to nie traktuję Go jako tyrana.
Przewrotnie powiedziałbym: Jeśli Bóg jest, to nie jest tyranem, a jeśli Bóg jest tyranem, to znaczy, że go nie ma... |
Projekcja komplementarna – projekcja cechy nieposiadanej przez siebie przy świadomości własnej cechy prowadzącej do projekcji, na przykład: osoba przestraszona postrzega innych jako groźnych lub osoba uległa spostrzega innych jako dominujących.
wikipedia
Na śfini sporo było takich głosów zarówno ze strony ateistów jak i teistów, że Bóg chrześcijański jawi się jako tyran. Dzieje się tak wskutek tej projekcji. Człowiek słaby dostrzega tyranów tam gdzie obiektywnie nie ma żadnego tyrana, tylko silna postać. Z perspektywy słabeusza siła jest tyranią. |
Stawiasz tu jakąś postać zarzutu, który jest skierowany w stronę właściwie niezdefiniowanego czegoś.
Aby konstruktywnie podejść do sprawy, spróbujmy zdefiniować
- kiedy tyrania jest (czyli obiektywnie mamy jakiegoś tyrana)
- kiedy tyrana "obiektywnie nie ma" (czyli zachodzi być może opisywana przez Ciebie sytuacja, w której tak reaguje "przestraszona osoba").
Uważam, że przy dobrej woli stron, sprawę da się wyklarować, czyli oddzielić przypadek jakiegoś błędnego domniemania tyranii, od przypadku gdy rzeczywiście mamy tyranię.
Ja mam swoją wizję, na czym polega tyrania. Ale na razie jej nie przedstawię, bo wolałbym, abyś Ty się wypowiedziała na ten temat, czyli napisz, kiedy wg Ciebie jest tyrania, a kiedy może jest ona złudzeniem, związanym z przestraszeniem się osoby.
Jak już to będziemy mieli ustalone w postaci względnie ogólnego sformułowania, będziemy w stanie dalej się zdecydować, czy ów przypadek występuje w dalszym zastosowaniu (do opisu cech domniemanego boga), czy może nie. Ale spróbujmy ustalić, czy wiemy o czym mówimy. |
Tyranię rozumiem tak jak została zdefiniowana w słowniku języka polskiego:
tyrania
1. «rządy jednostki oparte na przemocy i terrorze»
2. «narzucanie innym własnej woli»
I przykładem takiego niesłusznego oskarżanie Boga chrześcijańskiego o tyranię jest twierdzenie, że jeżeli Bóg dopuścił, że część ludzi zostanie potępionych, ponieważ dobrowolnie odrzuci Boga, to znaczy, że jest okrutnym tyranem, który oczekuje, że człowiek się przed nim pokaja, w przeciwnym razie wskutek obrazy majestatu wrzuci go do piekielnego kotła, a w dodatku o sadystycznych skłonnościach, dopuszczając w ogóle istnienie wiecznych mąk.
Cała ta ocena Boga nie wynika z czystych faktów, a więc konieczności potępienia (a tym samym wiecznego cierpienia) osoby dobrowolnie separujące się od Boga, jest interpretacyjną narzutką umysłu, która z czegoś się przecież bierze. Jeśli nie z faktów, to właśnie z projekcji umysłowej.
Taki człowiek nie tyrana się boi, tylko sprawiedliwości, a czemu się jej boi? Bo w środku jest przekonany, że jest tak słaby, że nie da rady pokonać swoich słabości, szuka usprawiedliwienia dla trwania w grzechu. Paradoksalnie, życząc sobie, żeby prawdziwy Bóg właśnie miał cechy....tyrana, który siłą go wsadzi do nieba, bo taka jest jego wola. |
Piszemy o różnych sprawach. Ja, aby wyjaśnić, o co mi wcześniej chodziło, zadam Ci proste pytanie:
Czy wiedząc o jakiejś osobie, że jest skora go okazywania złości, gniewu i jest mściwa, obraża się na innych z tytułu tego, że ktoś wobec niej nie jest uległy, ale NIE WIEDZĄC NIC WIĘCEJ NA JEJ TEMAT (nie wiedząc, kim ona jest, choć myśląc o niej najbardziej jako o innym człowieku), czyli opierając się wyłącznie o wiedzę o owej złości i mściwości, domniemywałabyś, iż jest to raczej osoba
A. godna szczerego szacunku i podziwu, bliska doskonałości
B. słaba, niedogadana wewnętrznie, aspirująca desperacko o dowartościowanie w oczach innych istot za pomocą uznania jej sprawczości
?...
Która z tych dwóch opcji - A, czy B - wydaje Ci się bardziej w tej sytuacji prawdopodobna jako zasadna ocena tej osoby?... (tak "raczej", tak na luźne domniemanie i wyczucie)
Jeszcze raz podkreślę: załóżmy, że nie domniemywamy tutaj jakoś, że w ogóle mogłoby kiedykolwiek chodzić o Boga. Właściwie to na start chciałbym, abyś tę ocenę owej osoby dokonała wręcz WYKLUCZAJĄC, że mogłoby tu chodzić o Boga (później się możemy zastanowić, na ile jest sens zrezygnować z owego wykluczenia). |
Oczywiście, że B. I jestem ciekawa co to ma wspólnego z Bogiem tyranem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23274
Przeczytał: 60 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:33, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Semele napisał: |
Zakładam, że wuj obdarza miłością wszystkich.. |
Jak pisałem, nie mam nic przeciw Wujowi. Nie było by mnie stać choćby na bycie weganem, choć oburzam się jak ludzie traktują zwierzęta.
jedynie polemizuję z jego doktryną, pamiętając jednak że nigdzie nie jest w Ewangeliach zapisane że Jezus na Sądzie będzie egzaminował ze świętego Tomasza, a ci po prawicy to niekoniecznie chrześcijanie nawet, a ci po lewicy to niekoniecznie ateiści. |
Miłością mozna zabić Andy72. Przynajmniej tym co niektórzy uważaja za miłość.
Nie wiem czy to zrozumiesz.....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6789
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:37, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Bóg nie tylko jest Miłością, ale jest Wszechwiedzący i doskonale mądry
Więc kocha mądrą miłością
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23274
Przeczytał: 60 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:03, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Bóg nie tylko jest Miłością, ale jest Wszechwiedzący i doskonale mądry
Więc kocha mądrą miłością |
Ok. Wiec lepszy jest związek z Bogiem niż z Kościołem?
Prawda?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6789
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:21, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
CO Ci Kościół przeszkada?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23274
Przeczytał: 60 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:30, 18 Lis 2023 Temat postu: .. |
|
|
Andy72 napisał: | CO Ci Kościół przeszkada? |
Nic. Wolę jednak Boga bezpośrednio.
Jeśli oczywiście istnieje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6789
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:31, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Chciałabyś aby istniał?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23274
Przeczytał: 60 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:38, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Chciałabyś aby istniał? |
W pewnym sensie istnieje.
Każdy go ma w swojej głowie.
Nieraz grupy ludzi mają tego samego lub podobnego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33939
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:39, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Hill napisał: | Semele napisał: | I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest. |
Bardzo mi się spodobała kiedyś taka wypowiedź: "Pokaż mi swojego Boga, a powiem ci kim jesteś" |
Ja jestem taki, że z tych dwóch opcji - Bóg skupiony na tym, aby karać kontra Bóg "pluszowy", bo w znaczeniu niechętny karaniu, w tego pierwszego po prostu nie potrafię uwierzyć. Taki Bóg mi się "psychologicznie" nie zgadza, jest sprzeczny, a od doskonałości jest takiej istocie, która przypomina ziemskich tyranów, jest jej daleko niczym lata świetlne.
Może dlatego, że to ja - jak ja, wewnętrznie zwyczajnie postawą tyrana gardzę. Despota może u mnie liczyć co najwyżej na politowanie, ale nie na prawdziwy szacunek. Absurdem przecież byłoby uważać, iż doskonałość to atrybut alkoholika, który nie panuje nad swoim nałogiem, nie radzi sobie z życiem, bo przytłacza go konieczność picia. Podobnie absurdem jest "podejrzewać o doskonałość" frustrata, który ludziom z otoczenia wygraża i przeklina, bo jasnym jest, iż mamy do czynienia z istotą słabą, niezdolną do zapanowania nad negatywnymi emocjami.
Problem jest w tym, że część ludzi w sobie, tam w sercu, w głębi wielbi twardą przemoc, szanuje tylko tych, którzy są w stanie ich wziąć za mordę.Tu trzeba albo samemu chcieć być tyranem, ale mieć dziwną potrzebę bycia zdominowanym przez jakąś przemożną siłę, aby w ogóle MÓC ZAAKCEPTOWAĆ, iż postawa (nieskończonego) obrażania się, a potem karania z tego tytułu, zasługuje na uznanie za "doskonałość", a nie za słabość, czyli doskonałości przeciwieństwo.
Złość okazywana innym istotom jest (przynajmniej dla mnie) objawem nieradzenia sobie z emocjami, świadectwem tego, że złoszczący się czuje się bezradny wobec tego, co inni ludzie robią, a dalej już może tylko reagować chaotycznymi niszczącymi impulsami wewnętrznego rozdygotania. W moim odbiorze, chętnie złoszcząca się, mściwa istota, to nie kandydatka na doskonałość, ale raczej na litość z tytułu problemów emocjonalnych. Takiej istocie przysługuje raczej nie wyniesienie do najwyższego szacunku, do boskości, lecz konstatacja w stylu "słaba jesteś, istot, wybierz się na terapię, zrób coś z sobą, bo z daleka widać, że są dużo doskonalsi od ciebie".
To, że komuś w ogóle przychodzi do głowy ewidentną słabość łączyć z boskością, czyli doskonałością, jest w moim odbiorze tak absurdalne, że naprawdę aż brak słów. Ale...
rozumiem, iż są też ludzie, do których poczucia doskonałości dociera się jedynie, okazując przemoc, będąc agresywnym, namolnie domagającym się hołdów, nieustannego przepraszania, kajania się, okazywania swojej małości w stylu korzenia się przed najgorszymi ziemskimi władcami - tyranami.
Tu oczywiście typowy "tyran w sercu" (tak nazwę osoby, które czują jakąś formę spontanicznego szacunku, może uwielbienia dla tyranii, postaw agresji, dominacji) może powiedzieć "nie obrażaj ty boga, bo on jest mocniejszy od ciebie i ci za to kiedyś odda". A ja odpowiem na to: właśnie dlatego, że nie chcę obrażać Boga (tutaj zastosowałem wielką literę, a tam małą, bo tylko "tego swojego" Boga uważam za istotę prawdziwą, a nie pustą ideę), to nie traktuję Go jako tyrana.
Przewrotnie powiedziałbym: Jeśli Bóg jest, to nie jest tyranem, a jeśli Bóg jest tyranem, to znaczy, że go nie ma... |
Projekcja komplementarna – projekcja cechy nieposiadanej przez siebie przy świadomości własnej cechy prowadzącej do projekcji, na przykład: osoba przestraszona postrzega innych jako groźnych lub osoba uległa spostrzega innych jako dominujących.
wikipedia
Na śfini sporo było takich głosów zarówno ze strony ateistów jak i teistów, że Bóg chrześcijański jawi się jako tyran. Dzieje się tak wskutek tej projekcji. Człowiek słaby dostrzega tyranów tam gdzie obiektywnie nie ma żadnego tyrana, tylko silna postać. Z perspektywy słabeusza siła jest tyranią. |
Stawiasz tu jakąś postać zarzutu, który jest skierowany w stronę właściwie niezdefiniowanego czegoś.
Aby konstruktywnie podejść do sprawy, spróbujmy zdefiniować
- kiedy tyrania jest (czyli obiektywnie mamy jakiegoś tyrana)
- kiedy tyrana "obiektywnie nie ma" (czyli zachodzi być może opisywana przez Ciebie sytuacja, w której tak reaguje "przestraszona osoba").
Uważam, że przy dobrej woli stron, sprawę da się wyklarować, czyli oddzielić przypadek jakiegoś błędnego domniemania tyranii, od przypadku gdy rzeczywiście mamy tyranię.
Ja mam swoją wizję, na czym polega tyrania. Ale na razie jej nie przedstawię, bo wolałbym, abyś Ty się wypowiedziała na ten temat, czyli napisz, kiedy wg Ciebie jest tyrania, a kiedy może jest ona złudzeniem, związanym z przestraszeniem się osoby.
Jak już to będziemy mieli ustalone w postaci względnie ogólnego sformułowania, będziemy w stanie dalej się zdecydować, czy ów przypadek występuje w dalszym zastosowaniu (do opisu cech domniemanego boga), czy może nie. Ale spróbujmy ustalić, czy wiemy o czym mówimy. |
Tyranię rozumiem tak jak została zdefiniowana w słowniku języka polskiego:
tyrania
1. «rządy jednostki oparte na przemocy i terrorze»
2. «narzucanie innym własnej woli»
I przykładem takiego niesłusznego oskarżanie Boga chrześcijańskiego o tyranię jest twierdzenie, że jeżeli Bóg dopuścił, że część ludzi zostanie potępionych, ponieważ dobrowolnie odrzuci Boga, to znaczy, że jest okrutnym tyranem, który oczekuje, że człowiek się przed nim pokaja, w przeciwnym razie wskutek obrazy majestatu wrzuci go do piekielnego kotła, a w dodatku o sadystycznych skłonnościach, dopuszczając w ogóle istnienie wiecznych mąk.
Cała ta ocena Boga nie wynika z czystych faktów, a więc konieczności potępienia (a tym samym wiecznego cierpienia) osoby dobrowolnie separujące się od Boga, jest interpretacyjną narzutką umysłu, która z czegoś się przecież bierze. Jeśli nie z faktów, to właśnie z projekcji umysłowej.
Taki człowiek nie tyrana się boi, tylko sprawiedliwości, a czemu się jej boi? Bo w środku jest przekonany, że jest tak słaby, że nie da rady pokonać swoich słabości, szuka usprawiedliwienia dla trwania w grzechu. Paradoksalnie, życząc sobie, żeby prawdziwy Bóg właśnie miał cechy....tyrana, który siłą go wsadzi do nieba, bo taka jest jego wola. |
Piszemy o różnych sprawach. Ja, aby wyjaśnić, o co mi wcześniej chodziło, zadam Ci proste pytanie:
Czy wiedząc o jakiejś osobie, że jest skora go okazywania złości, gniewu i jest mściwa, obraża się na innych z tytułu tego, że ktoś wobec niej nie jest uległy, ale NIE WIEDZĄC NIC WIĘCEJ NA JEJ TEMAT (nie wiedząc, kim ona jest, choć myśląc o niej najbardziej jako o innym człowieku), czyli opierając się wyłącznie o wiedzę o owej złości i mściwości, domniemywałabyś, iż jest to raczej osoba
A. godna szczerego szacunku i podziwu, bliska doskonałości
B. słaba, niedogadana wewnętrznie, aspirująca desperacko o dowartościowanie w oczach innych istot za pomocą uznania jej sprawczości
?...
Która z tych dwóch opcji - A, czy B - wydaje Ci się bardziej w tej sytuacji prawdopodobna jako zasadna ocena tej osoby?... (tak "raczej", tak na luźne domniemanie i wyczucie)
Jeszcze raz podkreślę: załóżmy, że nie domniemywamy tutaj jakoś, że w ogóle mogłoby kiedykolwiek chodzić o Boga. Właściwie to na start chciałbym, abyś tę ocenę owej osoby dokonała wręcz WYKLUCZAJĄC, że mogłoby tu chodzić o Boga (później się możemy zastanowić, na ile jest sens zrezygnować z owego wykluczenia). |
Oczywiście, że B. I jestem ciekawa co to ma wspólnego z Bogiem tyranem? |
Po kolei. Pojęcia złożone składa się z tych elementarnych, podstawowych. Przykładowo "kolor samochodu" jest pojęciem, które jest informujące przez to, że się wie, czym jest pojęcie koloru ogólnie, a potem się to pojęcie kojarzy z tym szczególnym przypadkiem - odniesienia się go do samochodu. Mając mętlik w zakresie tego, o czym myślimy, mówiąc tylko "kolor", skomponowanie idei skonkretyzowanej "kolor samochodu" będzie albo niemożliwe, albo stworzy sytuacje bardzo trudne w interpretacjach, pełne chaosu.
Z pojęciem "tyran" właśnie chciałbym w ten sposób zrobić - że ustalić czym ono jest ogólnie. Gdy już będzie uzgodnione, jaki mamy obraz pojęcia "tyran", czyli jakie cechy to pojęcie zawiera, będziemy w stanie posłużyć się takim pojęciem względnie niechaotycznie, czyli informująco, w kontekście opisania różnych potencjalnych "tyranów". W tym oczywiście jednym z obiektów do opisu byłby jakiś tam bóg (piszę "bóg" z małej litery, bo chcę znowu postawić sytuację ogólnie - np. także rozważyć opcję pytania typu "czy bóg wojny, czyli Mars, był tyranem?").
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6789
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:40, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
W głowie to mamy odbiornik a nie Boga
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6789
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:42, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Z pojęciem "tyran" właśnie chciałbym w ten sposób zrobić - że ustalić czym ono jest |
Jest powiedzenie: co wolno wojewodzie...
Gdy tyran robi to samo co Bóg, jest tyranem, bo nie jest Bogiem
oraz
Bóg może łączyć np. ludzi w pary małżeńskie
ale gdyby ktoś chciał naśladować bohaterkę filmu Amelia i wyręczać w tym Boga, było by to złe,
Kim my jesteśmy by mówić Bogu co ma prawo robić a co nie??
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Sob 15:43, 18 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23274
Przeczytał: 60 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:49, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | W głowie to mamy odbiornik a nie Boga |
Głowa jest tworem natury lub Boga. Jest więc i wytwornikiem i odbiornikiem.
Głowa moze być fragmentem Boga
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6789
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:53, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: |
Głowa moze być fragmentem Boga |
Mi osobiście koncepcja chrześcijańska bardziej odpowiada niż panteizm
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23274
Przeczytał: 60 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:55, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Semele napisał: |
Głowa moze być fragmentem Boga |
Mi osobiście koncepcja chrześcijańska bardziej odpowiada niż panteizm |
Ok.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33939
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:28, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Z pojęciem "tyran" właśnie chciałbym w ten sposób zrobić - że ustalić czym ono jest |
Jest powiedzenie: co wolno wojewodzie...
Gdy tyran robi to samo co Bóg, jest tyranem, bo nie jest Bogiem
oraz
Bóg może łączyć np. ludzi w pary małżeńskie
ale gdyby ktoś chciał naśladować bohaterkę filmu Amelia i wyręczać w tym Boga, było by to złe,
Kim my jesteśmy by mówić Bogu co ma prawo robić a co nie?? |
W pewnym sensie (!) trafiłeś w sedno!
Właśnie o ten aspekt sprawy mi tu chodzi, który wg mnie wyraziście zasygnalizowałeś swoją wypowiedzią!
Jest tu jednak przynajmniej kilka elementów nieoczywistych, które chciałbym potraktować analizą, aby się zdemaskowały niektóre iluzje umysłów.
Co bowiem tak naprawdę tu zasugerowałeś?
- Że ten sam zestaw atrybutów w jednym przypadku (w odniesieniu do człowieka, którego śmiało nazywamy "tyranem"), w innym przypadku arbitralnie przestaje już "spełniać definicję". Ten sam zestaw atrybutów!
Dlaczego tak?
- Zrozumiemy to, gdy uświadomimy sobie, że w naszej ludzkiej komunikacji konkurują dwie (przynajmniej, bo nie tylko te dwie są obecne, ale tutaj o tych dwóch piszę) role, w jakich występują nazwy:
- rola informowania o tym, że dany obiekt, nazwany w jakiś sposób, posiada cechy opisywane przez daną nazwę
- rola ocenna, emocjonalna, związana z tym, że nieustannie w społecznościach PROWADZIMY GRY O UZNANIE NASZEGO ZNACZENIA, o wyższą pozycję w grupie, o uznanie przez innych ludzi, a z drugiej strony o to, aby się nie dać poniżyć, czy aby nie dać poniżyć tych osób i wartości, którzy/e są nam bliscy/kie.
Te role w pewnych sytuacjach wchodzą między sobą w kolizje. Efektem owych kolizji są różnego rodzaju "wyjątki od reguły", czyli np. nie użycie określonego słowa, jeśli niesie ono wydźwięk pejoratywny wobec szanowanej persony, albo odwrotnie - może być odmowienie komuś słusznie mu przynależnej z racji spełnienia warunków definicji nazwy, ale że za dobrze by to o jakiejś (nielubianej przez mówiącego dane słowa) tam osobie świadczyło, więc się nie używa danego słowa.
Podam przykład ludzki, a nie związany z bogiem, hipotetycznej rozmowy:
Pan Hrabia pyta służącego: Janie! Baron Pipsztylski powiedział, że jestem impotentem! Czy uważasz, że tak jest?...
Ależ Panie hrabio! - oburza się sługa Jan - to, że od lat ma nie może Jaśnie Pan współżyć z hrabiną, przecież wcale nie znaczy, że jest Pan impotentem! W żadnym wypadku Pan impotentem nie jest!
Czyli "w określonych okolicznościach", spełnienie wymogów definicji nie skutkuje przyznaniem czemuś/komuś określenia, które by ze spełnienia owych wymogów wynikało. Bo rola związana z grą o uznanie i godność w tych przypadkach zyskuje priorytet nad rolą informacyjną. Ale też jeśli ktoś by tylko tę rolę informacyjną uznawał, to (może nie deklarując tego wprost hrabiemu) BĘDZIE MYŚLAŁ: a ten hrabia to impotent. A nawet jeśli w samym myślach sformułowania "impotent" nie użyje, to pomyśli O TYM ZBIORZE CECH, KTÓRE SPRAWIAJĄ, że się typowo słowa "impotent" używa.
Różne dodatkowe, społeczne intencje zakłamują normalny tok komunikacji, sprawiając, że ta fałszowana jest rola informacyjna.
Teraz wracając do kwestii boga - tyrana. Pewnie nawet w odniesieniu do boga Marsa (Aresa w greckiej mitologii), użycie słowa "tyran" w kontekście właśnie boga, byłoby uznane za żadną ujmę. Mars może...
powinien się czuć dumnym z takiem nazwania. W końcu jest bogiem wojny, a więc i tyranii.
Ale w przypadku Boga chrześcijańskiego mamy ten problem, że tyrania robi się niepolityczna, więc od zadeklarowania owej nazwy się powstrzymuje, NAWET JEŚLI KTOŚ MYŚLAŁ O TYM SAMYM ZBIORZE ATRYBUTÓW (identyczne, dokładnie takie atrybuty!), których w odniesieniu do boga wojny by użył. Ale tutaj akurat to koliduje jednak z drugim atrybutem chrześcijaństwa - miłością.
Jest tylko pytanie, co w takiej sytuacji myśli sobie Bóg (ten żywy, prawdziwy), znający ludzkie myśli i emocje, który widzi rzecz następującą:
- w głębi swoich rozpoznań, w myślach ten mój wyznawca (myślę tu o wyznawcy boskości surowej, twardej kary) myśli o mnie jak o tyranie; ma w swoim sercu dokładnie te emocje, jakie miałby względem ziemskiego tyrana.
- jednocześnie jednak, ten przestraszony na maksa wyznawca, stara się jak tylko może, NIE UŻYĆ NAZWY "tyran". Nawet tym swoim wielkim strachem przed rozważeniem użycia owego słowa, dodatkowo udowadnia, że traktuje mnie w swoim sercu jako taką istotę, którą (gdyby myślał o samych cechach, przypisując je jednak do ludzi, nie wiedząc, iż może chodzić o Boga) określa się standardowo słowami "straszny, okrutny tyran".
- czyli ten mój wyznawca nie dość, że uważa mnie za istotę spełniającą dokładnie ten zestaw cech, który (u ludzi) czyniłby tyrana, to jeszcze mnie de facto za... naiwnego tyrana! Bo ten wyznawca, uważa, ze samym powstrzymywaniem się przed użyciem słowa oszuka mnie - istotę, która zna jego uczucia i myśli!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:30, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Hill napisał: | Semele napisał: | I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest. |
Bardzo mi się spodobała kiedyś taka wypowiedź: "Pokaż mi swojego Boga, a powiem ci kim jesteś" |
Ja jestem taki, że z tych dwóch opcji - Bóg skupiony na tym, aby karać kontra Bóg "pluszowy", bo w znaczeniu niechętny karaniu, w tego pierwszego po prostu nie potrafię uwierzyć. Taki Bóg mi się "psychologicznie" nie zgadza, jest sprzeczny, a od doskonałości jest takiej istocie, która przypomina ziemskich tyranów, jest jej daleko niczym lata świetlne.
Może dlatego, że to ja - jak ja, wewnętrznie zwyczajnie postawą tyrana gardzę. Despota może u mnie liczyć co najwyżej na politowanie, ale nie na prawdziwy szacunek. Absurdem przecież byłoby uważać, iż doskonałość to atrybut alkoholika, który nie panuje nad swoim nałogiem, nie radzi sobie z życiem, bo przytłacza go konieczność picia. Podobnie absurdem jest "podejrzewać o doskonałość" frustrata, który ludziom z otoczenia wygraża i przeklina, bo jasnym jest, iż mamy do czynienia z istotą słabą, niezdolną do zapanowania nad negatywnymi emocjami.
Problem jest w tym, że część ludzi w sobie, tam w sercu, w głębi wielbi twardą przemoc, szanuje tylko tych, którzy są w stanie ich wziąć za mordę.Tu trzeba albo samemu chcieć być tyranem, ale mieć dziwną potrzebę bycia zdominowanym przez jakąś przemożną siłę, aby w ogóle MÓC ZAAKCEPTOWAĆ, iż postawa (nieskończonego) obrażania się, a potem karania z tego tytułu, zasługuje na uznanie za "doskonałość", a nie za słabość, czyli doskonałości przeciwieństwo.
Złość okazywana innym istotom jest (przynajmniej dla mnie) objawem nieradzenia sobie z emocjami, świadectwem tego, że złoszczący się czuje się bezradny wobec tego, co inni ludzie robią, a dalej już może tylko reagować chaotycznymi niszczącymi impulsami wewnętrznego rozdygotania. W moim odbiorze, chętnie złoszcząca się, mściwa istota, to nie kandydatka na doskonałość, ale raczej na litość z tytułu problemów emocjonalnych. Takiej istocie przysługuje raczej nie wyniesienie do najwyższego szacunku, do boskości, lecz konstatacja w stylu "słaba jesteś, istot, wybierz się na terapię, zrób coś z sobą, bo z daleka widać, że są dużo doskonalsi od ciebie".
To, że komuś w ogóle przychodzi do głowy ewidentną słabość łączyć z boskością, czyli doskonałością, jest w moim odbiorze tak absurdalne, że naprawdę aż brak słów. Ale...
rozumiem, iż są też ludzie, do których poczucia doskonałości dociera się jedynie, okazując przemoc, będąc agresywnym, namolnie domagającym się hołdów, nieustannego przepraszania, kajania się, okazywania swojej małości w stylu korzenia się przed najgorszymi ziemskimi władcami - tyranami.
Tu oczywiście typowy "tyran w sercu" (tak nazwę osoby, które czują jakąś formę spontanicznego szacunku, może uwielbienia dla tyranii, postaw agresji, dominacji) może powiedzieć "nie obrażaj ty boga, bo on jest mocniejszy od ciebie i ci za to kiedyś odda". A ja odpowiem na to: właśnie dlatego, że nie chcę obrażać Boga (tutaj zastosowałem wielką literę, a tam małą, bo tylko "tego swojego" Boga uważam za istotę prawdziwą, a nie pustą ideę), to nie traktuję Go jako tyrana.
Przewrotnie powiedziałbym: Jeśli Bóg jest, to nie jest tyranem, a jeśli Bóg jest tyranem, to znaczy, że go nie ma... |
Projekcja komplementarna – projekcja cechy nieposiadanej przez siebie przy świadomości własnej cechy prowadzącej do projekcji, na przykład: osoba przestraszona postrzega innych jako groźnych lub osoba uległa spostrzega innych jako dominujących.
wikipedia
Na śfini sporo było takich głosów zarówno ze strony ateistów jak i teistów, że Bóg chrześcijański jawi się jako tyran. Dzieje się tak wskutek tej projekcji. Człowiek słaby dostrzega tyranów tam gdzie obiektywnie nie ma żadnego tyrana, tylko silna postać. Z perspektywy słabeusza siła jest tyranią. |
Stawiasz tu jakąś postać zarzutu, który jest skierowany w stronę właściwie niezdefiniowanego czegoś.
Aby konstruktywnie podejść do sprawy, spróbujmy zdefiniować
- kiedy tyrania jest (czyli obiektywnie mamy jakiegoś tyrana)
- kiedy tyrana "obiektywnie nie ma" (czyli zachodzi być może opisywana przez Ciebie sytuacja, w której tak reaguje "przestraszona osoba").
Uważam, że przy dobrej woli stron, sprawę da się wyklarować, czyli oddzielić przypadek jakiegoś błędnego domniemania tyranii, od przypadku gdy rzeczywiście mamy tyranię.
Ja mam swoją wizję, na czym polega tyrania. Ale na razie jej nie przedstawię, bo wolałbym, abyś Ty się wypowiedziała na ten temat, czyli napisz, kiedy wg Ciebie jest tyrania, a kiedy może jest ona złudzeniem, związanym z przestraszeniem się osoby.
Jak już to będziemy mieli ustalone w postaci względnie ogólnego sformułowania, będziemy w stanie dalej się zdecydować, czy ów przypadek występuje w dalszym zastosowaniu (do opisu cech domniemanego boga), czy może nie. Ale spróbujmy ustalić, czy wiemy o czym mówimy. |
Tyranię rozumiem tak jak została zdefiniowana w słowniku języka polskiego:
tyrania
1. «rządy jednostki oparte na przemocy i terrorze»
2. «narzucanie innym własnej woli»
I przykładem takiego niesłusznego oskarżanie Boga chrześcijańskiego o tyranię jest twierdzenie, że jeżeli Bóg dopuścił, że część ludzi zostanie potępionych, ponieważ dobrowolnie odrzuci Boga, to znaczy, że jest okrutnym tyranem, który oczekuje, że człowiek się przed nim pokaja, w przeciwnym razie wskutek obrazy majestatu wrzuci go do piekielnego kotła, a w dodatku o sadystycznych skłonnościach, dopuszczając w ogóle istnienie wiecznych mąk.
Cała ta ocena Boga nie wynika z czystych faktów, a więc konieczności potępienia (a tym samym wiecznego cierpienia) osoby dobrowolnie separujące się od Boga, jest interpretacyjną narzutką umysłu, która z czegoś się przecież bierze. Jeśli nie z faktów, to właśnie z projekcji umysłowej.
Taki człowiek nie tyrana się boi, tylko sprawiedliwości, a czemu się jej boi? Bo w środku jest przekonany, że jest tak słaby, że nie da rady pokonać swoich słabości, szuka usprawiedliwienia dla trwania w grzechu. Paradoksalnie, życząc sobie, żeby prawdziwy Bóg właśnie miał cechy....tyrana, który siłą go wsadzi do nieba, bo taka jest jego wola. |
Piszemy o różnych sprawach. Ja, aby wyjaśnić, o co mi wcześniej chodziło, zadam Ci proste pytanie:
Czy wiedząc o jakiejś osobie, że jest skora go okazywania złości, gniewu i jest mściwa, obraża się na innych z tytułu tego, że ktoś wobec niej nie jest uległy, ale NIE WIEDZĄC NIC WIĘCEJ NA JEJ TEMAT (nie wiedząc, kim ona jest, choć myśląc o niej najbardziej jako o innym człowieku), czyli opierając się wyłącznie o wiedzę o owej złości i mściwości, domniemywałabyś, iż jest to raczej osoba
A. godna szczerego szacunku i podziwu, bliska doskonałości
B. słaba, niedogadana wewnętrznie, aspirująca desperacko o dowartościowanie w oczach innych istot za pomocą uznania jej sprawczości
?...
Która z tych dwóch opcji - A, czy B - wydaje Ci się bardziej w tej sytuacji prawdopodobna jako zasadna ocena tej osoby?... (tak "raczej", tak na luźne domniemanie i wyczucie)
Jeszcze raz podkreślę: załóżmy, że nie domniemywamy tutaj jakoś, że w ogóle mogłoby kiedykolwiek chodzić o Boga. Właściwie to na start chciałbym, abyś tę ocenę owej osoby dokonała wręcz WYKLUCZAJĄC, że mogłoby tu chodzić o Boga (później się możemy zastanowić, na ile jest sens zrezygnować z owego wykluczenia). |
Oczywiście, że B. I jestem ciekawa co to ma wspólnego z Bogiem tyranem? |
Po kolei. Pojęcia złożone składa się z tych elementarnych, podstawowych. Przykładowo "kolor samochodu" jest pojęciem, które jest informujące przez to, że się wie, czym jest pojęcie koloru ogólnie, a potem się to pojęcie kojarzy z tym szczególnym przypadkiem - odniesienia się go do samochodu. Mając mętlik w zakresie tego, o czym myślimy, mówiąc tylko "kolor", skomponowanie idei skonkretyzowanej "kolor samochodu" będzie albo niemożliwe, albo stworzy sytuacje bardzo trudne w interpretacjach, pełne chaosu.
Z pojęciem "tyran" właśnie chciałbym w ten sposób zrobić - że ustalić czym ono jest ogólnie. Gdy już będzie uzgodnione, jaki mamy obraz pojęcia "tyran", czyli jakie cechy to pojęcie zawiera, będziemy w stanie posłużyć się takim pojęciem względnie niechaotycznie, czyli informująco, w kontekście opisania różnych potencjalnych "tyranów". W tym oczywiście jednym z obiektów do opisu byłby jakiś tam bóg (piszę "bóg" z małej litery, bo chcę znowu postawić sytuację ogólnie - np. także rozważyć opcję pytania typu "czy bóg wojny, czyli Mars, był tyranem?"). |
Ale ja już zdefiniowałam tyrana:
tyrania
1. «rządy jednostki oparte na przemocy i terrorze»
2. «narzucanie innym własnej woli»
Teraz czekam na Twoją definicję. Nie musisz robić podchodów, po prostu podaj definicję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6789
Przeczytał: 97 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:36, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Cytat: | jednocześnie jednak, ten przestraszony na maksa wyznawca, stara się jak tylko może, |
Ale ja nie jestem "przestraszony na maksa wyznawca" może szkoda bo byłbym wtedy mądrzejszy
Weźmy "ten sam" zbiór cech:
"Bóg pozbawia kogoś życia"
"tyran pozbawia kogoś życia"
według ciebie to ten sam zbiór, jednak tyran nie jest dawcą życia,
to przypomina teki zbiór cech
- Kowalski jeżðzi swoim samochodem
- złodziej jeździ samochodem Kowalskiego
niby to samo, ale tu nikt nie mówi "jak to?? masz za złe złodziejowi że jeżdzi samochodem, a pozwalasz na to jego właścicielowi"?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|