|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:19, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Wierzę w ostateczne zwycięstwo Dobra i dlatego nie wierzę w wuizm.
Wuizm podobnie jak bierdiajewizm to satanizm
Wierzę w Boga dlatego że powoduje to że:
- warto żyć
- warto być po stronie Dpbra
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Czw 22:24, 16 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:33, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Hill napisał: | chodzi konkretnie o grzech przeciw Duchowi Świętemu, który według cytatu biblijnego nie może zostać wybaczony. |
Ciekawą sprawą z grzechem przeciw Duchowi Świętemu jest, że nie wiadomo, o jaki grzech chodzi i dlatego można sobie spekulować, na czym rzecz polega. |
Jest jeszcze jedno ciekawe pytanie w tym kontekście nieodpuszczania grzechu przeciw Duchowi Świętemu.
Czy "nie odpuszczenie" oznacza iż: jak już ktoś raz taką rzecz (mniejsza teraz o to, czym ona jest) wykonał, to już co by nie zrobił dalej, co by się nie stało, jakby się nie zmienił w zupełni inną osobę, może tylko cierpieć z tego tytułu jakąś formę wiecznych szykan, bo wpada w piekło niekończącego się cierpienia.
czy może...
"nie odpuszczenie" oznacza, iż WYŁĄCZNIE GŁĘBOKA WEWNĘTRZNĄ PRZEMIANĄ (ale żadną decyzją/mocą zewnętrzną, która by mogła coś tu "odpuścić" jak osobna strona) może przekształcić swój stan obiektywnej wadliwości, do stanu niesprzecznego funkcjonowania psychiki.
Bo ja obstawiam to drugie znaczenie "nie odpuszczenia", które jest podobne do obietnicy w stylu: teraz już ci "nie odpuszczę"; więc jeśli do jutra mi nie oddasz pieniędzy, które pożyczyłeś, to idę na policję. Jest to jak najbardziej "nie odpuszczenie" w tym znaczeniu, że jeśli ktoś pieniędzy nie zwróci, to konsekwencji już nic nie cofnie. Ale... jeśli ten ktoś JUŻ SAM, jako on, WYKONA TO, CO NALEŻY, to rzecz będzie rozwiązana.
W kontekście grzechu przeciw Duchowi Świętemu, ja traktuję ów grzech jako coś w rodzaju nie dającej się pogodzić z funkcjonowaniem duszy w swoim jestestwie, co jest powiązane z UPARTYM ZAKŁAMYWANIEM jakichś okoliczności, które są, jakie są.
Jeśli komuś przykładowo do poczucia spełnienia potrzebne jest kłamstwo w stylu, że "prawem świata i istot w nim obecnych jest ciągłe składanie mi hołdu", jeśli z tego nie ustępuje, bo nie wyobraża sobie innego swojego funkcjonowania niż z tym warunkiem, to "nie zostanie mu odpuszczone" to, czyli nie ustąpi się mu w tym, że oto istoty zaczną mu ten hołd składać. DOPÓKI ÓW KTOŚ TRWA w tym niedorzecznym przekonaniu, dopóty nie będzie on pogodzony z innymi istotami, jeśliby ktoś trwał w tym przekonaniu dowolnie długo (wieczność), to i tak nigdy mu się nie ustąpi w tym względzie.
Po prostu są pewne rzeczy niemożliwe!
Niektóre istoty nie chcą przyjąć do wiadomości tego, iż pewnych rzeczy nie da się zrobić. W szczególności nie da się zrobić czegoś sprzecznego, bo jak by owego czegoś nie zrealizować, to będzie to nieuznane z racji na kolidowanie z jednym z wymaganych warunków. Więc jeśli ktoś dla swojego funkcjonowania mentalnego stawia warunek "ma być to, co ja chcę, nawet to, mówicie, że to jest niemożliwe, sprzeczne, ale ja tak chcę i już...", to takiemu komuś się "nie odpuści", bo nawet nie ma jak tego odpuścić. Nie ma jak odpuścić PRAWDY, czyli w pewnym sensie (uogólnionym sensie) niesprzeczności szeroko rozumianej. Ale "nie odpuszczenie" wg mnie nie oznacza sytuacji, że nawet gdyby ktoś zmienił się w ten sposób, że sprzecznie już by sytuacji nie stawiał, to jeszcze ktoś by go męczył z tytułu tego, skoro kiedyś ten absurdalny stan swojej świadomości miał,. To wg mnie oznacza wyłącznie to, że ŻADNA MOC ZEWNĘTRZNA (nawet Bóg) ze sprzeczności wewnętrznej duszy nie jest w stanie owego kogoś wyciągnąć (jakąś swoją mocą arbitralnej decyzji).
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 2:43, 17 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:43, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy napisał: | Wierzę w ostateczne zwycięstwo Dobra i dlatego nie wierzę w wuizm. |
Przecież to sprzeczność. Dobrem nazywasz wymierzanie zła. No bo chyba nie uważasz, że piekło jest dla potępieńca dobrem? Chyba nie wychwalasz zalet piekła kandydatom na potępionych?
wuj napisał: | Zastanów się może wobec tego nad tym, czym jest sprawiedliwość. Tłumaczyłem już chyba, że sprawiedliwość nie może być złem, a ponieważ zemsta jest odpłatą złem za zło, to nie może być ona nigdy sprawiedliwa.
Powtarzasz codziennie: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Weź dziś proszę te słowa modlitwy na serio.
Poczytaj sobie w Ewangeliach przypowieści o zwracaniu długu. Przypomnij sobie, co i dlaczego spotkało sługę, który uzyskał umorzenie długu ale sam upierał się, by jemu dług oddano. Zastanów się, co znaczy odpuszczenie winy. Zastanów się, co wynika z faktu, że w Niebie nie może być nikogo, kto do kogokolwiek żywi jakąkolwiek urazę. | Andy napisał: | Wuizm podobnie jak bierdiajewizm to satanizm |
Ja nie nazywam ciebie satanistą, choć przypisujesz Istocie Najwyższej cechy skrajnie negatywne: mściwość, okrucieństwo, pychę. Czy myślisz, że nie nazywam cię satanistą dlatego, bo uważam cię za świętego i boję się bluźnić? A może dlatego, żeby ludzie nie wiedząc kim jesteś łatwiej dawali ci się sprowadzać na złą drogę? Nie, ja nie nazywam cię satanistą, bo z twojego zachowania wynika, że chcesz dobrze. Tyle, że nie masz odwagi zastanowić się nad tym, co robisz.
Znajdź w sobie chociaż tyle odwagi, żeby nie obrażać swoich rozmówców.
wuj napisał: | mowa jest o Bogu jako wszechmocnej miłości. Przy czym słowem miłość nie określam tu czegoś niepojętego ("bo Bóg jest niepojęty"), gdyż w takim przypadku byłoby to słowo tak samo puste jak bimburia i dałoby się pod jego przykrywką przemycać dowolne treści, również satanistyczne. Słowem miłość określam pragnienie dobra dla osoby nią obdarzanej. Jak w przypadku miłości i z tych samych powodów, także i dobrem nie nazywam czegoś niepojętego. Dobrem nazywam to, z czym osoba dobrem obdarzana pragnie żyć i z czym czuje się ona szczęśliwa tak, że szczęśliwości tej nie zniwelowałaby nawet pełna wiedza o przyczynach i skutkach tego dobra. | Andy (a wuj zaznaczył na niebiesko) napisał: | Wierzę w Boga dlatego że powoduje to że:
- warto żyć
- warto być po stronie Dobra |
Bardzo ładnie. A teraz powiedz mi wreszcie, co to jest to Dobro, po stronie którego warto być. Ja pisałem to już wielokrotnie i wielokrotnie prosiłem cię o rzeczowy komentarz. Może teraz się wreszcie doczekam?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:37, 17 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Michał napisał: | czy może...
"nie odpuszczenie" oznacza, iż WYŁĄCZNIE GŁĘBOKA WEWNĘTRZNĄ PRZEMIANĄ (ale żadną decyzją/mocą zewnętrzną, która by mogła coś tu "odpuścić" jak osobna strona) może przekształcić swój stanu obiektywnej wadliwości, do stanu niesprzecznego funkcjonowania psychiki.
Bo ja obstawiam to drugie znaczenie "nie odpuszczenia", które jest podobne do obietnicy w stylu: teraz już ci "nie odpuszczę"; więc jeśli do jutra mi nie oddasz pieniędzy, które pożyczyłeś, to idę na policję. Jest to jak najbardziej "nie odpuszczenie" w tym znaczeniu, że jeśli ktoś pieniędzy nie zwróci, to konsekwencji już nic nie cofnie. Ale... jeśli ten ktoś JUŻ SAM, jako on, WYKONA TO, CO NALEŻY, to rzecz będzie rozwiązana.
W kontekście grzechu przeciw Duchowi Świętemu, ja traktuję ów grzech jako coś w rodzaju nie dającej się pogodzić z funkcjonowaniem duszy w swoim jestestwie, co jest powiązane z UPARTYM ZAKŁAMYWANIEM jakichś okoliczności, które są, jakie są. |
Tak, bo "odpuszczam ci grzechy" znaczy "idź w pokoju i nie grzesz więcej". Odpuszczenie grzechu wymaga szczerej woli niegrzeszenia więcej, a to jest możliwe tylko wtedy, gdy człowiek zdaje sobie sprawę, że robił źle. Takie zdawanie sobie sprawy wiąże się rzecz jasna z chęcią wyrównania krzywd, jeśli takie wyrównanie jest możliwe i dlatego brak takiej chęci i takiego zdawania sobie sprawy prowadzi do "nie odpuszczę". Odpuszczenie grzechu jest - jak zaznaczyłeś - czynnością zewnętrzną, oświadczeniem ułatwiającym penitentowi poradzić sobie z ciężarem, który go przygniata. Ułatwia mu to, bo uświadamia mu, że to nie jest żadne bierzmo pretensji i wstydu, lecz co najwyżej potrzeba pozytywnego działania, choćby i trudnego. Penitent dostaje upewnienie z zewnątrz, że nie musi się bać ani wstydzić (przynajmniej przed Bogiem, jeśli chodzi o odpuszczenie grzechu, bo ludzie często wolą zachować urazę niż odpuścić, a niekiedy nie mają w ogóle sił, by odpuścić). Nie da się tego jednak zastosować, jeśli grzech polega właśnie na braku zrozumienia, że zrobiło się źle. Odpuszczanie takiego grzechu byłoby czymś wewnętrznie sprzecznym. W tej sytuacji można tylko czekać, aż owo zrozumienie przyjdzie - i wtedy nie ma co mówić o odpuszczeniu grzechu braku zrozumienia, bo zrozumienie już jest, odpuścić można już teraz natomiast to, co wzięło się w przeszłości z braku tego zrozumienia.
Jako wewnętrznie sprzeczne, odpuszczenie grzechu przeciwko Duchowi Świętemu nie może się nigdy wydarzyć.
A dlaczego jest to właśnie grzech przeciwko Duchowi Świętemu? Bo zrozumienie takie od Ducha pochodzi i grzech ten oznacza w praktyce, że odrzuca się podpowiedzi Ducha uznając za złe to, co jest dobre, a to co dobre traktując jak złe.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 5:02, 17 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Można myśleć że nawet piekło nie jest złem. Złem jest jedynie grzech. Piekło to sprawiedliwe zadośćuczynienie. Wuizm to w istocie triumf zła.
Nie ma apotakastazy, bo Bóg jest Wszechmocną Miłością.
Gdyby nie był Wszechmocny to mógłby da się szantażować Beiriajewowi i Wujowi - myślącym jacy oni są szlachetni
podobnie gdyby był zły, albo zly i niewszechmocny.
Ale Bóg jako Wszechmocna Miłość dokonuje ostatecznego pokonania zła u ustanowienia wiecznej sprawiedliwości.
Dla potępionego piekło jawi się jako zło, ale zło subiektywne, bo on ma odwrócone poczucie wartości. Piekło jako ukaranie zła, nie może być nawet nazwane złem, gdy jest trumfem Sprawiedliwości.
Poczytaj Biblię zamiast Bierdijewa czy Hryniewicza, , polecam również św. Tomasza z Akwinu.
To Ty przypisujesz Istocie Najwyższej albo słabość ulegania Bierdiajewowi albo stanięcia po stronie zła. I twierdzisz że ja przypisuję zło
Mysłisz że dlaczego sataniści działają?: myślą że Bóg jest słaby i nic im nie może zrobić
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Pią 5:08, 17 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 5:14, 17 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy w piekle mają się znaleźć takie osoby:
"Według kościoła związek bez ślubu kościelnego to grzech i nie jest możliwe uzyskanie rozgrzeszenia.
W Ewangelii św. Mateusza Mt 19, 5-6 czytamy: „dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”.
Sakrament małżeństwa jest dla kościoła podstawą relacji kobiety i mężczyzny. Jeżeli para nie decyduje się na zawarcie ślubu kościelnego, to popełnia grzech świętokradztwa.
„Wygodną autostradą do piekła”
Ksiądz Kneblewski w mediach społecznościowych wyjaśnia, że w piekle znajdą się osoby, które żyją w wolnych związkach. Relacje bez ślubu kościelnego nazywa związkami cudzołożnymi. Tłumaczy, dlaczego bywają one udane:
„Dziwisz się, że związki cudzołożne, czyli niesakramentalne bywają po ludzku tak udane: żyją zgodnie, bez kłótni i awantur i prawie wszystko idzie im jak po maśle? - A po cóż diabeł miałby im przeszkadzać, skoro zmierzają przestronną i wygodną autostradą do piekła?” -
Według duchownego w takiej samej, a może jeszcze gorszej, sytuacji są osoby po rozwodzie, które znalazły nowego partnera i żyją w związku nieformalnym.
„Mówię, że ci, którzy, zawarłszy sakramentalne małżeństwo, żyją po rozwodzie na "kocią łapę", idą prosto do piekła. Życzę im, aby zdążyli się nawrócić. Niemniej aktualnie zmierzają prosto autostradą do piekła. Bez wątpienia. Basta!” – tłumaczy ksiądz."
[link widoczny dla zalogowanych]
Co o tym sądzisz?
Inny fragment:Jeszcze niedawno wierzono, że dusze nieochrzczonych dzieci nie przebywają w niebie i nigdy nie doświadczają Bożej obecności. Jak jest naprawdę? Oby ten tekst rozwiał wszystkie wątpliwości.
"Gdzie trafiają dusze nieochrzczonych dzieci?" Pierwszy raz usłyszałem to pytanie na lekcji religii. Byłem pewien, że odpowiedź, jakiej udzieli katecheta, będzie brzmiała: "do nieba". Usłyszałem tymczasem o "limbusie", dziwnej przestrzeni, gdzieś na skraju piekła, pozbawionej obecności Boga, ale również związanych z tym cierpień. Wydała mi się jałowa, smutna i bardzo odległa. Czułem, że los, jaki spotyka nieochrzczone dzieci, "nie pasuje" do Boga, który kocha każdego człowieka i nie chce pozbawiać ludzi szansy na zbawienie, szczególnie tych najmniejszych i najbardziej bezbronnych.
Co to jest "limbus"?
Słowo "limbus", inaczej "otchłań", oznacza miejsce przebywania dusz zmarłych, nie z własnej winy pozostających "poza kręgiem zbawienia". Limbus to po łacinie brzeg, obwód lub okrąg jakiejś rzeczy. Taką definicję "limbusu" można było znaleźć w przedsoborowych opracowaniach. Oprócz "otchłani ojców" (limbus patrum) - miejsca, do którego trafiały dusze ludzi przed przyjściem Zbawiciela i które przestało istnieć w momencie śmierci Jezusa na krzyżu - wyróżniały one również "otchłań dzieci" (limbus puerorum), w której miały przebywać dusze dzieci zmarłych "w grzechu pierworodnym, czyli bez Chrztu".
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 5:17, 17 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hill
Chwilowo nieaktywny
Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 5:31, 17 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Warunkiem koniecznym wolności wyboru jest zgodność tego wyboru z prawdziwą naturą wybierającego, czyli każdy wybór zła jest wyborem spowodowanym albo pomyłką albo zniewoleniem. Zniewoleniem właśnie przez karuzelę błędów. I dokładnie taką karuzelę ma w umyśle każda z osób, o których piszesz, że ma ona "wolę już tak przesiąkniętą złem, że nie chce i wewnętrznie już nie jest w stanie przyjąć miłosierdzia Bożego". To jest stan chorobowy, być może bardzo ciężki i nie do wyleczenia przez nikogo z nas (a już z pewnością nie przez samego chorego), ale dla Boga nie ma nic niemożliwego. Bóg zdawał sobie sprawę z ryzyka, że ten ktoś w ten sposób zachoruje, i gdyby nie miał dla niego w zanadrzu skutecznego lekarstwa, nie zdecydowałby się tego kogoś powoływać do istnienia. Jest bowiem miłością i odpowiada za swoje stworzenia. Nie buduje szczęścia jednych na cierpieniu drugich.
|
ale ten cytat właśnie to sugeruje, że nawet Bóg nie ma takiej możliwości. Zakładam, że tu jednak wybór nie jest błędny, a świadomy, tak jak czasami świadomie popełnia się różne "grzechy" wiedząc, że to jest coś nieetycznego, przez co potem pojawiają się wyrzuty sumienia. Gdyby to było całkowicie nieświadome, to nie byłoby takich wyrzutów, postępowalibyśmy instynktownie tak jak zwierzęta. U człowieka jest ta różnica, że ma możliwość dokonywania wyborów etycznych, nie tylko dobra, ale też skrajnego zła.
Co do "powoływania" do istnienia, nie wiemy na jakich zasadach się to odbywa i gdzie Bóg ingeruje, poza tym mamy skłonność do emocjonalnego traktowania takich tematów, a niekoniecznie tak to wygląda z perspektywy Boga. Jeśli podejdziemy do tematu ewolucyjnie, to może właśnie taki jest cel rozwoju świadomości i idącej z nią w parze moralności, dającej możliwość dokonywania świadomych wyborów, które torują nam drogę do dalszego, świadomego życia. Przecież cała reszta świata, przynajmniej tak rozumiem wiarę chrześcijańską, nie bierze udziału w tej dlaszej wędrówce, tylko się rozpływa we Wszechświecie. Chodzi tu tylko o osobowe, świadome istoty, które w jakiejś formie "duchowej" mają przejść na dalszy etap, do jakiegoś "nieba", jakkolwiek rozumianego. W takiej sytuacji ludzie, którzy poprzez swoje wybory nie doprowadzili do tego, że ich "dusza, osobowość" może utrzymać się przy życiu, po prostu pozostają na etapie świata przyrody i będzie z nimi to co z pozostałymi istotami, u których świadomość nie wyewoluowała do takich poziomów.
wujzboj napisał: |
Pierwszy z nich jest taki, że unicestwienie czyni wszystkie uprzednie cierpienia doznane przez stworzenie cierpieniami na darmo. W efekcie Bóg stworzył w osobie tego kogoś zło nieskompensowane dobrem. A to się ma nijak do wszechmocnej miłości. Jest to po prostu porażka Stwórcy. Albo zbyt mało miłującego, albo tragicznego w zbyt małych siłach wobec zamiarów. |
ale nie wiemy jaki jest sens cierpienia, dlaczego żyjemy w trudnym świecie, w którym takie doświadczenia musimy zbierać. Może to właśnie różne trudy życia, ciągła niepewność życia, mają skłaniać do myślenia i mają nam ułatwić tą drogę osobistych poszukiwań, są taką szkołą przetrwania, testem, po którym następuje to co wyżej pisałam, czyli przechodzą dalej te osoby, które poprzez swoje wybory wypracowały taki stan duchowy, który umożliwia dalszy rozwój.
Tak naprawdę to co postrzegamy jako cierpienie jest powiązane tylko z naszą świadomością, w tym biorą udział wszystkie zwierzęta nie mające tak rozwiniętej świadomości, które się w ogóle nad cierpieniem nie zastanawiają, nie postrzegają go jako zło, po prostu żyją i starają się przetrwać. W naszym ludzkim świecie duży wpływ na postrzeganie cierpienia ma nasza emocjonalność, gdyby ją odciąć, to mogłoby się okazać, że postrzeganie cierpienia może się zmienić, być może można na nie spojrzeć z innej, szerszej perspektywy, w końcu to np. konieczność walki o przetrwanie prowadziła do ciągłych postępów i rozwoju, czasami jak widać cierpienie może być motywujące, rozwijające, wręcz wymusza na ludziach szukanie różnych rozwiązań. Oczywiście wszystko tu zależy od sytuacji, bo są różne rodzaje cierpienia,
wujzboj napisał: |
My jednak wierzymy nie w Boga niedoskonałego i przez to omylnego, lecz w Boga nieomylnego. Bóg nieomylny nie musi testować tego, co mu zeszło z taśmy produkcyjnej i potem sortować tego wedle uzyskanych efektów. Tak więc trudno mi uwierzyć, że Bóg stosuje takie "filtrowanie ostateczne". |
No ale czy to samo odnosi się do świata nieświadomej przyrody, która przecież też w tym bierze udział, czy tylko do istot świadomych, osobowych? Bo skoro nie dotyczy to reszty przyrody, to nie ma powodu zakładać, że wszystkie istoty świadome muszą koniecznie brać udział w dalszej duchowej wędrówce i że nie mogą stać się jednak częścią świata przyrody. Nasi przodkowie do tego świata należeli, nie mieli rozwiniętej świadomości, nie dokonywali wyborów moralnych. Moim zdaniem jeżeli coś ma nas wyróżniać od zwierząt i dawać jakieś możliwości przejścia "na tamten świat", to będą to tylko świadome wybory moralne dokonywane w obrębie własnego sumienia, w zależności od poziomu świadomości i uwrażliwienia sumienia, nic innego wyjątkowego, poza taką wolnością wyboru, nie mamy.
wujzboj napisał: |
Jasne, że chodzi o możliwość wyboru. Problem w tym, że taki ktoś znalazł się w nieskończenie głębokiej pułapce nie ze swojej WINY (patrz wyżej - wina jest wykluczona na mocy cech Boga i ma sens jedynie w kontekście relacji międzyludzkich, a nie w jakimś absolutnym znaczeniu). On wpadł do tej otchłani na skutek swojego PECHA. Wobec tego doprowadzenie do takiej sytuacji byłoby oczywistą fuszerką ze strony Boga, bo to Bóg umieszczał tego kogoś w konkretnych warunkach, te zaś jak się okazało były zbyt wymagające. Bóg nie wkłada nam na ramiona ciężarów nie do uniesienia. A gdy się przewracasz i podnieść nie możesz, to ciężar był dla ciebie nie do uniesienia. Nawet jeśli gdybyś przypadkiem poszła inną drogą, to byś się nie przewróciła. Skoro miałaś możliwość pójścia drogą, którą Z JAKIEGOKOLWIEK POWODU poszłaś, a ten kto dał ci ciężar wiedział, że istnieje możliwość wybrania przez ciebie tej właśnie drogi, to znaczy, że nieodpowiedzialnie obciążył cię ciężarem dla ciebie nie do uniesienia. A to jest niekompatybilne z Bogiem naszej wiary. |
Tylko tutaj nie wiemy co zachodzi w sumieniu innej osoby, możemy taką sytuację oceniać z zewnątrz. My jako odbiorcy z zewnątrz nie mamy takiego wglądu i nie jesteśmy w stanie ocenić na ile wybory są świadome, ale nie możemy też stwierdzić, że są nieświadome. Oczywiście, że na nasze wybory mogą mieć wpływ różne czynniki, więc zakładam, że w takim "grzechu" chodzi zawsze o świadomy wybór na poziomie sumienia, zgodnie z poziomem świadomości i uwrażliwieniem sumienia, to na pewno nie jest równe u wszystkich ludzi i z pewnością inaczej wyglądało np. u ludzi pierwotnych, którzy mieli bardzo ograniczone rozeznanie, a zupełnie inaczej wygląda u człowieka współczesnego, z o wiele bardziej rozwiniętą moralnością, a nawet tutaj mogą być ogromne przepaści związane z poziomem świadomości.
Mi tu absolutnie nie chodzi o jakiś narzucony z zewnątrz zestaw norm, do których się wszyscy muszą stosować, bo jak nie, to mają "grzech nie do wybaczenia", tu wszystko odbywa się bardzo indywidualnie, zgodnie z osobistym rozwojem, dlatego jest cytat: "Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie.", gdzie ja to "wiele dano" rozumiem właśnie jako większą świadomość jeśli chodzi o dokonywanie wyborów moralnych, większy poziom uwrażliwienia sumienia. A już nawet te większe możliwości u jednych osób w stosunku do innych, pokazuje, że te osoby z większą świadomością, mogą też bardziej świadomie odrzucić "Prawo Boże", tu nie można powiedzieć, że takie odrzucenie jest nieświadome, jeśli sumienie jest na tyle rozwinięte, że ta świadomość w nim jest i czasami głośno krzyczy.
Ostatnio zmieniony przez Hill dnia Pią 5:38, 17 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:16, 17 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
Jasne, że chodzi o możliwość wyboru. Problem w tym, że taki ktoś znalazł się w nieskończenie głębokiej pułapce nie ze swojej WINY (patrz wyżej - wina jest wykluczona na mocy cech Boga i ma sens jedynie w kontekście relacji międzyludzkich, a nie w jakimś absolutnym znaczeniu). On wpadł do tej otchłani na skutek swojego PECHA. |
Dlaczego zakładasz że nie z swojej winy i że ma pecha?
Nikt przez pech do piekła nie trafia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:40, 17 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
Ja nie nazywam ciebie satanistą,
|
Ja ciebie też nie nazywam, mówię o wuizmie, nie o Wuju
wujzboj napisał: |
choć przypisujesz Istocie Najwyższej cechy skrajnie negatywne: mściwość, okrucieństwo, pychę.
|
Gdzie?? Pokaż cytat
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:46, 17 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Hill, piekło to z definicji stan, którego chce się uniknąć. To "płacz i zgrzytanie zębów". Jest więc piekło - także z definicji - stanem, w którym doznaje się zła. I to jest kluczowe stwierdzenie, wokół którego prowadzę argumentację.
Piszesz, że może chodzić o piekło jako koniec istnienia. Nie mam problemu z wyobrażeniem sobie stworzenia, które u kresu życia uznaje słusznie, że wystarczy już mu tego i że może ze spokojem (!) przestać istnieć. Ale to nie jest potępienie. To jest zrealizowanie siebie, zrealizowanie które w przypadku tego kogoś dokonuje się w skończonym czasie i nie wymaga już niczego więcej. To nie jest stan "płaczu i zgrzytania zębów" w momencie uświadomienia sobie, że oto nadchodzi kres. To nie jest stan, przed którym należy kogokolwiek ostrzegać, bo to jest stan, do którego sama natura tego kogoś przygotowała go - dla tego kogoś jest to ostateczne spełnienie sensu życia, a nie katastrofa.
Poruszyłaś kilka różnych ciekawych i ważnych tematów. Chciałbym się jednak skoncentrować na początek na tym, co bezpośrednio wynika z faktu, że piekło jest złem. Jeśli więc przyjmiemy, że piekło polega na unicestwieniu potępionego, to musi chodzić tu przypadki, gdy potępiony pragnąłby istnieć dalej ale okazuje się, że dla niego to niemożliwe. Obojętne, czy jest to niemożliwe, bo go do krainy życia nie wpuszczą i przekierują pod nóż (choćby i fizycznie bezbolesny), czy też zostanie postawiony przed wyborem: albo pójdziesz pod nóż, albo będziesz wiecznie cierpiał, bo cierpieniem byłoby dla ciebie wieczne przebywanie z Bogiem.
W jaki więc sposób godzisz wiarę w wszechmocną miłość wszechwiedzącego Boga z wiarą w powołanie przez Niego do istnienia osób, o których wiedział, że mogą w ostatnich chwilach swojego istnienia popaść w rozpacz i że On nie da rady ich przed tym uratować?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:07, 17 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy, dlaczego całkowicie zignorowałeś moje pytania?
Powtórzę, bo to jest KLUCZOWE pytanie: co to jest dobro, a co to jest zło?
Nie definiuj mi dobra przez zło, a zła przez dobro, bo z tego nic nie wynika. Nie definiuj mi dobra przez sprawiedliwość, jeśli przedtem nie powiesz, co to jest sprawiedliwość.
I proszę, unikaj obelg i insynuacji, takich jak "gdyby nie był Wszechmocny to mógłby da się szantażować Bedriajewowi i Wujowi - myślącym jacy oni są szlachetni". To jest nie tylko obelżywe i fałszywe (bo ja pisałem coś wręcz przeciwnego) oraz nieuczciwe (bo Biedriajew nie może się bronić), ale i niekonsekwentne, bo sam siebie uważasz w tej rozmowie za reprezentanta szlachetności. Bijesz tym więc w siebie, i to zupełnie niepotrzebnie, bo nie ma to najmniejszego związku z tematem dyskusji.
Nie pisz mi też, że satanizm zarzucasz wuizmowi a nie mnie, bo wuizm jak sama nazwa wskazuje jest moim światopoglądem. Bądźmy poważni.
Pytasz, gdzie przypisujesz Istocie najwyższej mściwość, okrucieństwo i pychę? Odpowiadałem ci wiele razy. Zamiast powtarzać co i tak pominiesz milczeniem (jak przedtem), napisz wreszcie wprost, na czym polega według ciebie dobro i sprawiedliwość. Napisz, na czym polega według ciebie miłość Boga. Napisz, dlaczego według ciebie powołał do istnienia stworzenia. Napisz, dlaczego według ciebie stworzenia kończą w piekle.
Powtórzę, bo to jest KLUCZOWE pytanie: co to jest dobro, a co to jest zło?
I przypomnę, co ja sam o tym napisałem (i do czego nie ustosunkowałeś się rzeczowo ani razu, choć prosiłem wielokrotnie):
Zakładam od tego momentu, że mowa jest o Bogu jako wszechmocnej miłości. Przy czym słowem miłość nie określam tu czegoś niepojętego ("bo Bóg jest niepojęty"), gdyż w takim przypadku byłoby to słowo tak samo puste jak bimburia i dałoby się pod jego przykrywką przemycać dowolne treści, również satanistyczne. Słowem miłość określam pragnienie dobra dla osoby nią obdarzanej. Jak w przypadku miłości i z tych samych powodów, także i dobrem nie nazywam czegoś niepojętego. Dobrem nazywam to, z czym osoba dobrem obdarzana pragnie żyć i z czym czuje się ona szczęśliwa tak, że szczęśliwości tej nie zniwelowałaby nawet pełna wiedza o przyczynach i skutkach tego dobra.
Powtarzasz codziennie: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Weź dziś proszę te słowa modlitwy na serio.
Pamiętasz przypowieści Jezusa o zwracaniu długu. Pamiętasz, co i dlaczego spotkało sługę, który uzyskał umorzenie długu ale sam upierał się, by jemu dług oddano. Co znaczy więc odpuszczenie winy?
Skoro w Niebie nie może być nikogo, kto do kogokolwiek żywi jakąkolwiek urazę, zostaje nam wybór pomiędzy wiarą w puste piekło i wiarą w puste niebo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 2:18, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
A czytałeś
[link widoczny dla zalogowanych]
Wiara w Boga będącego Wszechmocną Miłością powoduje że:
- warto żyć
- warto być po stronie Dpbra
- każda krzywda i niesprawiedliwość zostanie naprawiona z nawiązką
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Sob 2:22, 18 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 2:31, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
zostaje nam wybór pomiędzy wiarą w puste piekło i wiarą w puste niebo. |
..co jest sprzeczne z Biblią
Poza tym objawienia siostry Faustyny nie są jakimiś tam objawieniami tylko objawieniami zatwierdzonymi przez Kościół i mamy tam, "tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest pieko"
Poza tym Fatima 1917 przypomina nam prawdę wiary o piekle
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Sob 2:34, 18 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hill
Chwilowo nieaktywny
Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 3:42, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
W jaki więc sposób godzisz wiarę w wszechmocną miłość wszechwiedzącego Boga z wiarą w powołanie przez Niego do istnienia osób, o których wiedział, że mogą w ostatnich chwilach swojego istnienia popaść w rozpacz i że On nie da rady ich przed tym uratować? |
Niekoniecznie tak do tego podchodzę, że ktoś jest z góry powołany do świadomego życia, tylko, że świat w takiej postaci został stworzony, po to, by wyewoluowały w nim świadome istoty, które otrzymały nienaruszalną wolność wyboru moralnego i będą mogły przejść na dalszy poziom rozwoju. W tej sytuacji można założyć, że to już jest wpisane w Kreację, że przechodzą dalej ci, którzy wypracowali sobie tą możliwość, a reszta stworzenia rozpływa się we Wszechświecie w naturalnym rytmie, Bóg nie musi w to ingerować.
Natomiast to, że Bóg nie ingeruje w wolność wyboru moralnego, nie oznacza, że nie robi nic, żeby ludziom pomóc w wyborze i jakoś ukierunkowywać (choćby przez duchowe inspiracje, czy objawienia), by jednak każdy, u którego rozwinęła się świadomość, mógł przejść na dalszy etap. Podejrzewam, że w tym co Jezus mówił faryzeuszom, nie chodziło o jakieś straszenie dla samego straszenia, albo o obrażanie ich, tylko o to, żeby wszelkimi możliwymi sposobami przywrócić ich wolę na drogę umożliwiającą przetrwanie, gdyż pewnie wiedział, jakie są minimalne warunki konieczne, by to mogło nastąpić i nie chciał żeby oni sobie te drzwi zamykali, ale robił to tak, żeby jednocześnie nie naruszać ich wolności wyboru.
Jeżeli Bóg dał człowiekowi taką wolność wyboru, to jedyny dar jaki człowiek może dać Bogu, to jest właśnie ta decyzja na poziomie woli, w której mówi tak Bogu czy Prawu Bożemu (przykazania miłości) i dokonuje takich wyborów moralnych, które mu tą drogę do Boga torują. Jeśli ktoś ma świadomość, że jakieś wybory są złe, a mimo to brnie w to i cały czas jego wola przesiąka złem, aż do momentu całkowitego odrzucenia tego Prawa Bożego, no to tutaj nie da się nic zrobić, bo to tak jakby ktoś na siłę chciał zmuszać drugiego człowieka do relacji, wbrew jego woli. Nie sądzę, aby unicestwienie nastąpiło u kogoś, u kogo się jeszcze ten mały płomyk pali i jeszcze może się zdecydować na dalszą drogę, tylko u takich, którzy już naprawdę w swojej woli nie chcą i się nie zdecydują, nawet jeśli będzie im okazywane maksymalne miłosierdzie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 5:27, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Poza wszelka teologią. ...
Myślę, że milosierdzie Boga może polegać na tym, że będzie starać się zrozumieć motywy zbrodniarza lub grzesznika.
Na przykład Hitlera: dlaczego był taki.....
Czy Hitler popełnił samobójstwo bo bał się sądu nawet ludzkiego?
Nie był zdolny do skruchy ani do tego aby wziąć odpowiedzialność za swoje czyny?
Czy umierając myślał o sądzie bozym?
Dlaczego niektórzy ludzie wyzuci są z wszelkich zasad moralnych? Zabijanie ponadto sprawia im radość i daje zaspokojenie.
Czy Bóg, zakładając że istnieje, rozumie takie uczucia. Czy potrafi "wczuć się " w takich ludzi.
Czy tacy ludzie są zdolni do zmiany?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 6:32, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
Nie pisz mi też, że satanizm zarzucasz wuizmowi a nie mnie, bo wuizm jak sama nazwa wskazuje jest moim światopoglądem. Bądźmy poważni.
|
Co innego człowiek a co innego jakaś doktryna.
Na sądzie nie będziemy egzaminowani z doktryn, ale z tego czy nakarmiliśmy głodnych, napoiliśmy spragnionych, przyodzialiśmy nagich itd.
O bycie człowiekiem, życzliwość, Tu Wuj bardzo dobrze wypada, chociażby nikomu nie zarzucając satanizmu,
Inna sprawa to doktryna.Budda Sakjamuni był wyjątkowo dobrym, empatycznym człowiekiem, gdyby nie miał pecha i żył tysiąc lat później mógłby zostać uznanym świętym katolickim. Natomiast jego doktryna jest perfidna i toksyczna - zwana buddyzmem, która po tysiącach lat odciąga ludzi od Zbawienia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 6:43, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: |
Myślę, że milosierdzie Boga może polegać na tym, że będzie starać się zrozumieć motywy zbrodniarza lub grzesznika.
Na przykład Hitlera: dlaczego był taki.....
|
Wyobraźmy sobie że Hitler jest w sali sądu a sędzina mówi: musimy zrozumieć Adolfka, miał trudne dzieciństwo.
Pluszowy Bóg nie jest w stanie za nikim się ująć, podczas gdy Bóg Biblii tak, choćby "krew Abla woła z ziemi"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 6:56, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Semele napisał: |
Myślę, że milosierdzie Boga może polegać na tym, że będzie starać się zrozumieć motywy zbrodniarza lub grzesznika.
Na przykład Hitlera: dlaczego był taki.....
|
Wyobraźmy sobie że Hitler jest w sali sądu a sędzina mówi: musimy zrozumieć Adolfka, miał trudne dzieciństwo.
Pluszowy Bóg nie jest w stanie za nikim się ująć, podczas gdy Bóg Biblii tak, choćby "krew Abla woła z ziemi" |
Mimo trudnego dzieciństwa Adolfek przed sadem odpowie.
Nawet mimo tego, ze był uwielbiany przez tłumy co go jeszcze nakręcalo.
Mnie bardziej interesuje jak bylby oceniony przez chrześcijańskiego Boga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hill
Chwilowo nieaktywny
Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:00, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: |
Mnie bardziej interesuje jak bylby oceniony przez chrześcijańskiego Boga. |
To zależy czy przez pluszowego czy tego surowo karzącego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:02, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hill
Chwilowo nieaktywny
Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:03, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest. |
Bardzo mi się spodobała kiedyś taka wypowiedź: "Pokaż mi swojego Boga, a powiem ci kim jesteś"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:08, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Hill napisał: | Semele napisał: | I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest. |
Bardzo mi się spodobała kiedyś taka wypowiedź: "Pokaż mi swojego Boga, a powiem ci kim jesteś" |
Ciekawe na nowy temat.
Początkowo brytyjski ekspert kładł szczególny nacisk na histerię Hitlera i jego nieposkromioną potrzebę karmienia się energią tłumów. Na propagandowych wiecach takich, jak np. doroczne zjazdy NSDAP w Norymberdze, Hitler - zdaniem eksperta - sterował tłumem występując w roli porównywalnej do szamana w archaicznych społecznościach.
Nadal
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:08, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Hill napisał: | Semele napisał: | I tu jest Wasz problem. 😉🙂🤔
Nie wiecie jaki on jest. |
Bardzo mi się spodobała kiedyś taka wypowiedź: "Pokaż mi swojego Boga, a powiem ci kim jesteś" |
Ciekawe na nowy temat.
Początkowo brytyjski ekspert kładł szczególny nacisk na histerię Hitlera i jego nieposkromioną potrzebę karmienia się energią tłumów. Na propagandowych wiecach takich, jak np. doroczne zjazdy NSDAP w Norymberdze, Hitler - zdaniem eksperta - sterował tłumem występując w roli porównywalnej do szamana w archaicznych społecznościach.
Nadal
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 7:23, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
Słowem miłość określam pragnienie dobra dla osoby nią obdarzanej.
|
Tylko należy zauważyć że w odróżnieniu od buddyjskiej życzliwości czy współczucia, miłość wymaga wzajemności.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:38, 18 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | wujzboj napisał: |
Słowem miłość określam pragnienie dobra dla osoby nią obdarzanej.
|
Tylko należy zauważyć że w odróżnieniu od buddyjskiej życzliwości czy współczucia, miłość wymaga wzajemności. |
Zakładam, że wuj obdarza miłością wszystkich..
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|