|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:56, 14 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wuj napisał: | Gniew jako taki jest przejawem słabości. Coś mi się nie udało, nie poszło jak powinno, nie daję sobie z tym rady. Gniew jest reakcją na tego typu sytuacje. Takie sytuacje są jednak wykluczone w przypadku istoty wszechmocnej, wszechwiedzącej. | Katolikus napisał: | Dlaczego gniew jest przejawem słabości, a nie siły? Może to pytanie wydawać się trochę infantylne, ale na forum jest kilka osób, które gniew łączą z doskonałą, niesamowitą istotą jaką jest Bóg. Więc może trzeba to bardziej przeanalizować - czemu nie oznaką siły? Ktoś wybucha wobec nas gniewem, ścisza nas tym samym, pokazuje, że nad nami dominuje. To nie będzie oznaką siły? :wink: |
Komu starcza siły, by sobie poradzić z problemem, ten nie musi się złościć. Spokojnie robi swoje wiedząc, że mu się powiedzie. Czasem wrzask czy inne pokazywanie zębów jest elementem strategii: jak się ofiara przestraszy, będzie łatwiej ją pokonać. To także oznaka słabości: pokazuje ona, że siły oponentów są porównywalne i trzeba się wspierać teatralnymi sztuczkami, żeby dopiąć swego. Ma się to nijak do relacji Bóg - stworzenie.
wuj napisał: | Zakładam od tego momentu, że mowa jest o Bogu jako wszechmocnej miłości. | Katolikus napisał: | Ale zwolennicy wiecznych sadystycznych kar powiedzą, że Bóg nie tylko jest wszechmocny i jest miłością, ale jest też sprawiedliwy. Wszystkie te atrybuty są z Biblii. Jeśli weźmiesz sobie tylko miłość i wszechmoc to będzie można zarzucić ci niekonsekwencję, wybiórczość w traktowaniu Biblii. Jak więc to rozstrzygasz? |
To bardzo proste: sprawiedliwość WYKLUCZA zemstę. Sprawiedliwość nie jest bowiem złem, zaś zemsta jest odpłacaniem złem za zło. Zemsta czerpie satysfakcję z cierpienia. Zemsta jest demoralizującym skutkiem zła. Prowadzi też do błędnego koła vendetty. Zemsta jest niezbędnym czynnikiem podtrzymującym nienawiść. To przeciwieństwo przebaczenia - przeciwieństwo umiejętności wygaszania zła.
Katolikus napisał: | Wuj niedaleko jest od ks. Hryniewicza, w zasadzie to Wuj tak jak ks. Hryniewicz, a ks. Hryniewicz tak jak Wuj. |
Kiedy rozmawiałem z Hryniewiczem (było to wiele lat temu), widoczna była między nami jedna istotna różnica: Hryniewicz mówił o nadziei, ja mówię o pewności wynikającej z treści wiary. Hryniewicz mówił: mam nadzieję, że Bóg zrobi tak a tak. Ja mówię: moją nadzieją jest raczej to, że moja wiara w istnienie wszechmocnej miłości nie jest płonna, natomiast to co z tej wiary wynika nie jest już nadzieją, lecz logiczną jej konsekwencją, czyli w efekcie - pewnością. Hryniewicz bronił się przed takim sformułowaniem. Dlaczego, nie wiem. Być może ze względów praktycznych (używanie terminologii podobnej do tej Orygenesa ułatwia ataki anatemami), być może na skutek sposobu, w jaki przeżył śmierć kliniczną (nie miał w niej wizji świetlistego tunelu), być może z innego powodu. Nie pytałem wprost, byłoby to bardzo niezręczne pytanie.
Ciekawy temat, dziękuję. Trochę Hryniewicza mam na półce, ale fajnie że zebrałeś te myśli w jednym miejscu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 3:38, 14 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
Postmodernizm jest znienawidzony przez autokratów, bo jest batem na totalitaryzm. Nienawidzą go szczególnie autokraci religijni, bo to bat ateistyczny. A czy w nim wszystko płynie?
|
Twarde podłoże (opoka) jest znienawidzone przez różnej maści totalitarystów (zwłaszcza religijnych), gdzie totalitaryzm nie wymaga autokracji, wręcz jest z nią sprzeczny. Jako przykład weźmy dominującą matkę i wycofanego ojca jak u Dulskiej. Czym się różnią rządy ojca od rządów matki? Rządy matki - mamokracja albo wręcz mamaizm to rządy totalitarne, dotyczą każdego szczegółu, rządy ojca to monarchia konstytucyjna z szerokim polem wolność gdzie ojciec decyduje tylko o najważniejszych rzeczach i pozwala na wolność. Dziecko w wieku kilku lat ucieka spod kurateli matki pod rządy ojca. Ojciec powinien być ponad matką, święty Paweł się nie mylił. Wtedy dziecko czuje się bezpieczne. Gorzej gdy mamy toksyczną matkę jak Dulska która rządzi swoją kamienicą a ojciec jest czcicielem Świętego Spokoju i abdykuje, zdradzając dzieci. Więc ojciec to autorytaryzm, który jest PRZECIWIEŃSTWEM totalitaryzmu matki.
wujzboj napisał: |
Nie, nic w nim nie płynie. Postmodernizm przypomina klocek dokładnie pasujący do otworów różnych niezgodnych ze sobą kształtów, na przykład do okrągłego, trójkątnego i kwadratowego:
|
Podaj przykład że jest tam coś twardego jak diament. Może są klocki, ale zbudowane zgoła z innego materiału i przeze swoją plastyczność pasują do każdego otworu, tylko obrzydliwe jest je w te otwory wkładać.
wujzboj napisał: |
Zło demoralizuje zarówno tych, co je wyrządzają, jak i swoje ofiary. Demoralizacja ta przechodzi z pokolenia na pokolenie. Nawet na pokolenia, które tego zła nie doświadczyły.
|
Zwłaszcza zło nie potępione i nie ukarane. Dobrze że przynajmniej była Norymberga, choć i to się niektórym (nawet prawakom jak Korwin ) nie podoba.
wujzboj napisał: |
Powtarzasz codziennie: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Weź dziś proszę te słowa modlitwy na serio.
|
Wybaczenie nie oznacza braku kary. Czy nie powinien być ukarany zamachowiec na Jana Pawła II? A mordercy księdza Popiełuszki, którym wybaczyła matka? Albo morderca córki Eleni?
wujzboj napisał: |
Po pierwsze, co robi ten cudzysłów? Czy uważasz, że to co opisałem jest złem? A może potrafisz określić dobro bardziej precyzyjnie?
|
To jest "dobro: według waszego chciejstwa.
wujzboj napisał: |
No to zastanów się nad takim sformułowaniem podobnego dylematu: Skandal Antychrysta polega na tym, że chodzi o wzorowego fundamentalistycznego katolika, prawnika i żarliwego patriotę, obrońcę życia poczętego, ascetę, filantropa i charyzmatycznego przeciwnika wegetarianizmu. Antychryst Sołowjowa to osobowość pociągająca, uśmiechnięty truciciel. Już za młodu okazał się zdolnym i wytrawnym biblistą.
|
Twierdzisz że Antychryst będzie typem Trumpa?
Nie sądzę, raczej , patrząc jak idzie ludzkie rozmemłanie - to Sołowiiow ma rację. W takim razie jak może prześladować chrześcijan? Owszem, poprzez anarchię - zabicie jego przeciwników może nie być ani przestępstwem ani grzechem, będzie po prostu "miłosierny" dla morderców.
wujzboj napisał: |
Logika ta zaczyna się rozjeżdżać z rzeczywistością już po pierwszym średniku. Rozjeżdża
|
Nie ucz logiki Sheena! wolę wierzyć siostrze Faustynie i Sheenowi niż Bierdajewowi, Hryniewiczowi i Wujow czy Ayn Randi! Notabene, Kalwin był bardzo logiczny, a wręcz potwór ideologiczny.
wujzboj napisał: |
Pytanie KOMU służy zaprzeczanie Bożej miłości? |
Z tej miłości chcesz uczynić glamdzię , mamałygę. Może co najwyżej przypominać "only need is love" sierżanta Pieprza.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 3:39, 14 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Jeżęli będziemy wystrzegać się piekła a potem okaże się że nie ma piekła to dobrze (chyba że wtedy będziemy żałowali że nie popełnialiśmy grzechów ;-p)
Jednak gdy będziemy myśleli że nie ma piekła , a okaże się że jest.....
"Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło." - Faustyna, święta Kościoła.
|
Do tego się nie odniosłeś
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Wto 3:41, 14 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 3:47, 14 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
Kiedy rozmawiałem z Hryniewiczem (było to wiele lat temu), widoczna była między nami jedna istotna różnica: Hryniewicz mówił o nadziei, ja mówię o pewności wynikającej z treści wiary. Hryniewicz mówił: mam nadzieję, że Bóg zrobi tak a tak. Ja mówię: moją nadzieją jest raczej to, że moja wiara w istnienie wszechmocnej miłości nie jest płonna, natomiast to co z tej wiary wynika nie jest już nadzieją, lecz logiczną jej konsekwencją, czyli w efekcie - pewnością. |
Z tego wynika tylko tyle że Wuj jest o wiele większym szkodnikiem niż Hryniewicz. O ile poglądy Hryniewicza mogły wynikać z tego że był dobrym człowiekiem (choć może trochę naiwnym) to sama nadzieja pustego piekła nie może chyba być zaliczana do herezji, natomiast herezja pustego piekła jako więcej niż nadzieja została dawno potępiona.
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Wto 3:48, 14 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 4:00, 14 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Normalnie myślący ludzie zgadzają się co do tego, że trockizm był o wiele gorszym od stalinizmu. Rosjanie mieli to szczęście że wygrał tam Stalin a nie Trocki. Mimo że Stalin miał pewne ciągoty autokratyczne a trockizm to była "postmodernistyczna" glamdzia.
Co by było gdyby wygrał? Mamy przykład - Chiny, tam walczono z każdą formą władzy, zwłaszcza w czasach Rewolucji Kulturalnej, Terror nie był autokratyczny, był ODDOLNY.
Wiktor Suworow w swoim Akwarium opisuje co wilczyca robi gdy ma słabego szczeniaka w miocie . A więc zgodnie z programem DNA, który każe się go pozbyć (kłania się eugenika "dla dobra gatunku") sama go nie zagryza, ale nastawia inne szczeniaki aby go zagryzły, w ten sposób ucząc ich agresji.
Mogę sobie wyobrazić wszechwybaczającego Antychrysta, który powie że grzech nie istnieje, róbta co chceta, i nadgorliwych jego wyznawców polujących na chrześcijan, którzy to "niewdzięczni faryzeusze" nie będą chcieli przyjąć znaku bestii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 5:01, 14 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
System Wuja to taki, w którym ludzie złej woli pokazują fucka ludziom dobrej woli
Wuju, czy przyjąłbyś znak bestii?
Jak śpiewał Dezerter:
co zrobisz, gdy rozkaz zabrzmi groźnie?
Czy będziesz protestował,czy podawał gwoździe?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:57, 14 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | wujzboj napisał: |
Kiedy rozmawiałem z Hryniewiczem (było to wiele lat temu), widoczna była między nami jedna istotna różnica: Hryniewicz mówił o nadziei, ja mówię o pewności wynikającej z treści wiary. Hryniewicz mówił: mam nadzieję, że Bóg zrobi tak a tak. Ja mówię: moją nadzieją jest raczej to, że moja wiara w istnienie wszechmocnej miłości nie jest płonna, natomiast to co z tej wiary wynika nie jest już nadzieją, lecz logiczną jej konsekwencją, czyli w efekcie - pewnością. |
Z tego wynika tylko tyle że Wuj jest o wiele większym szkodnikiem niż Hryniewicz. O ile poglądy Hryniewicza mogły wynikać z tego że był dobrym człowiekiem (choć może trochę naiwnym) to sama nadzieja pustego piekła nie może chyba być zaliczana do herezji, natomiast herezja pustego piekła jako więcej niż nadzieja została dawno potępiona. |
"Szkodliwość" wiary w zbawczą miłość...
Mroczne, groźne, nawet przerażające jest to "chrześcijaństwo", które miłość traktuje jako coś szkodliwego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 0:02, 15 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Wujzboj napisał: | To bardzo proste: sprawiedliwość WYKLUCZA zemstę. Sprawiedliwość nie jest bowiem złem, zaś zemsta jest odpłacaniem złem za zło. Zemsta czerpie satysfakcję z cierpienia. Zemsta jest demoralizującym skutkiem zła. Prowadzi też do błędnego koła vendetty. Zemsta jest niezbędnym czynnikiem podtrzymującym nienawiść. To przeciwieństwo przebaczenia - przeciwieństwo umiejętności wygaszania zła. |
Podoba mi się to co napisałeś. Sprawiedliwość Boga nie może być sprzeczna z Jego miłością, a fani wiecznych tortur, tak rozumieją sprawiedliwość Boga, że zachodzi sprzeczność.
Podoba mi się też to jak to Michał w innym temacie napisał, że sprawiedliwość Boga, jest przesiąknięta miłością. Piękna myśl.
Cytat: | Kiedy rozmawiałem z Hryniewiczem (było to wiele lat temu), widoczna była między nami jedna istotna różnica: Hryniewicz mówił o nadziei, ja mówię o pewności wynikającej z treści wiary. Hryniewicz mówił: mam nadzieję, że Bóg zrobi tak a tak. Ja mówię: moją nadzieją jest raczej to, że moja wiara w istnienie wszechmocnej miłości nie jest płonna, natomiast to co z tej wiary wynika nie jest już nadzieją, lecz logiczną jej konsekwencją, czyli w efekcie - pewnością. Hryniewicz bronił się przed takim sformułowaniem. Dlaczego, nie wiem. Być może ze względów praktycznych (używanie terminologii podobnej do tej Orygenesa ułatwia ataki anatemami), być może na skutek sposobu, w jaki przeżył śmierć kliniczną (nie miał w niej wizji świetlistego tunelu), być może z innego powodu. Nie pytałem wprost, byłoby to bardzo niezręczne pytanie. |
Ciekawę. Kupiłem sobie właśnie jedną z książek ks. Wacława Hryniewicz, z 2015r. Może tam znajdę jakieś wyjaśnienie tej sprawy, dlaczego "nadzieja", a nie pewność. Choć wydaje mi się, że to dlatego, że Hryniewicz niejednokrotnie podkreślał, że jesteśmy ludźmi drogi, a nie jasnego poznania. Ta "nadzieja" w jego kategoriach wyrażała jego wielką pokorę przed tym, co jest zakryte przed ludzkim umysłem. Tak mi się wydaje.
A Wujuzbuju wytłumacz mi jeszcze odnośnie apokatastazy. Czy u ciebie to jest jak u ojca Szustaka, który stwierdził tak:
"Pan Bóg jest tak cudowny, że jak go zobaczymy, to nikt nie wpadnie na pomysł, żeby z nim nie być. I bardzo głęboko wierzę, że każdy kto będzie miał taką szansę – uwaga – a każdy będzie miał taką szansę, żeby zobaczyć Boga, to go po prostu wybierze. I dla mnie chrześcijanin, który nie ma takiej nadziei, to jest, przepraszam, za to wyrażenie, d..a, a nie chrześcijanin."
Po tej wypowiedzi ojca Szustaka zrobiła się w sieci wielka burza i zwolennicy absolutnych wiecznych męczarni zaczęli dostawać drgawek, zaczęło nimi telepotać jak przejechanym kotkiem na jezdni, ale który jeszcze trochę żyje.
Ale mniejsza o to.
Wuju, czy ty też tak myślisz jak ojciec Szustak, że każdy kto bezpośrednio doświadczy Boga po tej drugiej stronie to nie oprze się sile Jego miłości?
Pytam, bo ojcowi Szustakowi postawiono obiekcie, że szatan oraz inne duchy widziały Boga bezpośrednio, mają to doświadczenie Boga miłości i piękna, a i tak Go odrzuciły.
A ty jak podchodzisz do tej kwestii ujrzenia Boga poraz pierwszy?
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Śro 0:06, 15 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 2:17, 15 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wuj napisał: | Kiedy rozmawiałem z Hryniewiczem (było to wiele lat temu), widoczna była między nami jedna istotna różnica: Hryniewicz mówił o nadziei, ja mówię o pewności wynikającej z treści wiary. Hryniewicz mówił: mam nadzieję, że Bóg zrobi tak a tak. Ja mówię: moją nadzieją jest raczej to, że moja wiara w istnienie wszechmocnej miłości nie jest płonna, natomiast to co z tej wiary wynika nie jest już nadzieją, lecz logiczną jej konsekwencją, czyli w efekcie - pewnością. Hryniewicz bronił się przed takim sformułowaniem. Dlaczego, nie wiem. Być może ze względów praktycznych (używanie terminologii podobnej do tej Orygenesa ułatwia ataki anatemami), być może na skutek sposobu, w jaki przeżył śmierć kliniczną (nie miał w niej wizji świetlistego tunelu), być może z innego powodu. Nie pytałem wprost, byłoby to bardzo niezręczne pytanie. | Katolikus napisał: | wydaje mi się, że to dlatego, że Hryniewicz niejednokrotnie podkreślał, że jesteśmy ludźmi drogi, a nie jasnego poznania. Ta "nadzieja" w jego kategoriach wyrażała jego wielką pokorę przed tym, co jest zakryte przed ludzkim umysłem. Tak mi się wydaje. |
Już sama odwaga, żeby w coś wierzyć a nie tylko biernie wykonywać polecenia przełożonych, jest pokłonem przed ludzkim umysłem. Dlaczego mówimy, że dwa razy dwa jest cztery, a nie że dwa razy dwa to miejmy nadzieję cztery? Niczym we wstępie do Dialogów na Cztery Nogi: -Dwa razy dwa?
-Cztery!
-Za dokładnie!
-Niech Pan spyta jeszcze raz...
-Dwa razy dwa?
-...cztyyymmrryy...
-Fronczewski!
-Ross! Słowa coś znaczą. Słowo miłość, słowo wszechmoc, słowo wszechwiedza. Jeśli utrzymujemy, że według naszej wiary Bóg wszechmogący stwarza z miłości, a nie dla zabawy czy powodowany pychą, to musi to znaczyć dokładnie tyle, że według naszej wiary stwarza z miłości, a nie dla zabawy czy powodowany pychą. I jeśli potem mówimy, że MIMO TO mamy jedynie nadzieję, że nie było to dla zabawy ani dla zaspokojenia pychy, to sami sobie przeczymy. To nie jest pokora. Dokładnie tak samo, jak niepewna odpowiedź Rossa nie była wyrazem pokory. Chyba, że pokory przed Fronczewskim. Z pewnością jednak nie przed Bogiem.
Być może jednak rzecz w tym, że wiara Hryniewicza w Boga nie bierze się stąd, skąd bierze się moja. Być może jego wiara w Boga została zaszczepiona przez otoczenie, a dopiero potem pojawiła się w tej wierze nadzieja. I wtedy zrozumiały staje się dla mnie jego upór, by mówić o nadziei a nie o pewności wynikającej z wiary.
Innymi słowy, gdyby okazało się, że Bóg istnieje ale z jakiegoś powodu istnieje też realnie wieczne piekło (np. Bóg nie jest wszechmocny i wszechwiedzący w sensie, w jakim sobie to wyobrażam i po prostu popełnił błąd tragiczny w skutkach, którego nie potrafi naprawić), to Hryniewicz stwierdziłby, że jego nadzieja była niesłuszna, natomiast ja stwierdziłbym, że moja wiara była błędna. O ile Bóg rzeczywiście jest miłością, to ta różnica byłaby bez znaczenia. Jeśli miłością nie jest, to mogłaby ona mieć dla mnie skutki złe. Ale w wierze można się pomylić na niezliczone sposoby, więc ryzyko takiego akurat poślizgu jest statystycznie równoważone przez ryzyko poślizgu w drugą stronę (Bóg, który nie jest miłością, może być z takim samym prawdopodobieństwem wściekły na któregokolwiek z nas, jak i może mu przypochlebiać wyobrażenie o nim któregokolwiek z nas).
Katolikus napisał: | A Wujuzbuju wytłumacz mi jeszcze odnośnie apokatastazy. Czy u ciebie to jest jak u ojca Szustaka, który stwierdził tak: |
To już jutro, dziś zrobiło mi się za późno.
Andy, tobie też odpiszę jutro. Czyli dzisiaj, ale teraz idę spać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:18, 15 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | wujzboj napisał: |
Nie wiem, co to "postmodernistyczne błoćko", poza tym, że jest to sformułowanie pogardliwe i pewno mało oparte na znajomości postmodernizmu. Natomiast twardość skały, podobnie jak twardość betonu, ma swoje wady i zalety,
|
A postmodernizm ma coś twardego czy jest zbudowany na Heraklicie "wszystko płynie"? Pogardliwie gdybym tę breję nazwał guanem, a błoto to tylko suche stwierdzenie faktów |
Myślisz Andy, że postmodernizm może być destrukcyjny dla człowieka i społeczeństwa?
Cytat:
Postmodernizm (…) – jest życiem w ciągłej ambiwalencji, ucieczką od systemów i wielkich narracji [1]. Można odnieść wrażenie, że myśliciele ostatnich lat zdali już sobie sprawę z tego, iż kres ludzkich możliwości umysłowych nadchodzi i jest już bliski. Być może, że wszystko co wartościowe lub mające jakieś znaczenie zostało już wymyślone. Ale czy wszystko zostało powiedziane? Sama nazwa postmodernizm sugeruje, że jest ono czymś, co nastąpiło po modernizmie. Jednak co innego znaczy to słowo w języku francuskim la postmodernisme , a co innego w języku angielskim postmodernity. Francuski przymiotnik tłumaczymy jako ponowoczesny, a rzeczownik le postmoderne jako ponowoczesność [2]. Francuskie tłumaczenie powszechnie używane jest w krytyce literackiej i artystycznej, z odniesieniem do architektury. Natomiast tłumaczenie z języka angielskiego to coś co nastąpiło po modernizmie lub modernie, przy czym słowo modern oznacza również nowoczesny, najnowszy, nowożytny, a więc postmodern to też ponowoczesność, a więc ponowożytność [3]. Moderna to odniesienie do Oświecenia, bo tam przecież bierze swój początek wierząc w linearny rozwój społeczeństw, a umownie kończy się na wojnie hitlerowskiej. Możemy powiedzieć, że postmodernizm (ponowoczesność) to powstała po II wojnie światowej nowa forma cywilizacyjno-kulturowa, która zrodziła się z rozczarowania w stosunku do haseł głoszonych przez modernę. Na początku wszelkich rozważań powinniśmy wiedzieć, iż postmodernizm ukształtował się nie tylko przez kontynuowanie myślenia modernistycznego, ale, że wyrósł także ze sprzeciwu wobec „cywilizacji technicznej” i że karmi się rozczarowaniami, jakie ona przyniosła [4]. Andrzej Miś, profesor Uniwersytetu Warszawskiego rozróżnia trzy formy postmodernizmu:
Postmodernizm wzmacniający i radykalizujący tezy modernistyczne.
Postmodernizm postulujący świadomy powrót do tego, co kiedyś modernizm kwestionował i przywrócenie poprzednich wartości jako idea regulatywn (teza o tym, że Bóg jest niemożliwy, ale jednak konieczny).
Postmodernizm radykalny postulujący zastąpienie istniejącego nieludzkiego świata (niszczącego ludzką godność i niepozwalającemu człowiekowi właściwie rozwijać się) innym, lepszym światem.
[link widoczny dla zalogowanych]
Na moim blogu jest pewien artykuł . Zaraz go wkleję. Bylabym rada gdyby wuj odniósł się do tego posta.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:21, 15 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
postmodernizm - nowa zabawka (choć już nie taka nowa) dla zblazowanych intelektualistów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:12, 15 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Przyszła książeczka Sołowiowa o Antychryście
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:59, 15 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
A Wuj wciąż nie odpisuje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:14, 15 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | A Wuj wciąż nie odpisuje |
No właśnie...
Myślę że jest baaaardzo zapracowany.]
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 4:55, 16 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 1:56, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Wuju, czy ty też tak myślisz jak ojciec Szustak, że każdy kto bezpośrednio doświadczy Boga po tej drugiej stronie to nie oprze się sile Jego miłości? |
Mam pewien techniczny problem z pojęciem "bezpośrednio doświadczyć kogoś". Bezpośrednie doświadczenie drugiej osoby nie leży w możliwościach naszej percepcji. Trudno spekulować, w jaki sposób będziemy postrzegało Boga "po tamtej stronie". Niewykluczone nawet, że będziemy Go doświadczali dokładnie tak samo, jak dziś "po tej stronie", tyle że ze znacznie większą odwagę, by nasze postrzeżenia brać na poważnie. A to znaczy, że będziemy go doświadczali w sobie, jako mieszkającą w nas ideę wszechmocnej miłości. Odrzucenie wszechmocnej miłości to absurd, wewnętrzna sprzeczność. Może się wydarzyć tylko wtedy, gdy wszechmocną miłość jako taką uważamy za nieistniejącą, absurdalną. I to by znaczyło, że tej idei "nie doświadczamy bezpośrednio": uznajemy nasze odczucia za fałsz, za fatamorganę.
Zauważ przy tym, że tylko Bóg zna każdego z nas w pełni i dlatego tylko on wie, czy ktoś naprawdę wziął coś na serio, czy tylko tak mu się chwilowo wydało a potem mu się być może odmieni. Znaczy to, że tylko Bóg wie, w którym momencie przekroczyliśmy punkt krytyczny, paląc za sobą mosty do świata bez Boga i zostając z Bogiem już na wieczność. Przypuszczalnie usłyszymy na Sądzie Ostatecznym, jak to z nami jest. Na tym Sąd może właśnie polegać.
Katolikus napisał: | Pytam, bo ojcowi Szustakowi postawiono obiekcie, że szatan oraz inne duchy widziały Boga bezpośrednio, mają to doświadczenie Boga miłości i piękna, a i tak Go odrzuciły. |
Ten zarzut bierze się ze sprzecznego z doświadczeniem wyobrażenia, że bezpośrednie doświadczenie drugiej osoby jest możliwe.
Katolikus napisał: | A ty jak podchodzisz do tej kwestii ujrzenia Boga poraz pierwszy? |
Przez szatana i spółkę? Załóżmy jak poprzednio, że postrzeganie Boga to wizja wszechmocnej miłości i że bezpośrednie doświadczenie Boga polega na tym, że się tę wizję weźmie na serio. Szatan & Co. musieli podejść do niej podobnie, jak ludzie: ostrożnie, jak pies do jeża. Choć ich obraz Boga był zapewne wiele bardziej klarowny od naszego, to jednocześnie wiele więcej stało im na przeszkodzie, by do tej wizji przylgnąć z zaufaniem. Chociażby dlatego, że musieli działać w zgodności z nią wiele bardziej intensywnie niż ludzie, a działanie prowadzi nie tylko do sukcesów, lecz także do wątpliwości i podejrzeń. Ich upadek był więc podobny w swej istocie do upadku ludzi, tyle że bardziej spektakularny, bo z wyższego stołka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 2:28, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Czyli twierdzisz że zapudełkowanie solipsystyczne będzie i na tamtym świecie?
Nie przychodzi Ci do głowy że szatan miał zła wolę i widząc Wszechmocną Miłość Boga właśnie dlatego poczuł nienawiść?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 2:55, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy napisał: | Twarde podłoże (opoka) jest znienawidzone przez różnej maści totalitarystów (zwłaszcza religijnych), gdzie totalitaryzm nie wymaga autokracji, wręcz jest z nią sprzeczny. |
Dokładnie przeciwnie. Totalitaryzm polega właśnie na zabetonowaniu wszystkiego, co się da. Totalitaryzm to totalitarna (pełna) władza władzy nad poddanym.
wuj napisał: | Nie, nic w nim nie płynie. Postmodernizm przypomina klocek dokładnie pasujący do otworów różnych niezgodnych ze sobą kształtów, na przykład do okrągłego, trójkątnego i kwadratowego: | Andy napisał: | Podaj przykład że jest tam coś twardego jak diament. Może są klocki, ale zbudowane zgoła z innego materiału i przeze swoją plastyczność pasują do każdego otworu, tylko obrzydliwe jest je w te otwory wkładać. |
Na rysunku jest TWARDY KLOCEK, a nie coś plastycznego. I dokładnie to samo dotyczy postmodernizmu. Jego znienawidzona kwintesencja sprowadza się do propozycji, że zgodność z prawdą może mieć wiele różnych, formalnie sprzecznych ze sobą poglądów na świat. Innymi słowy, jeśli ktoś ma swoje poglądy, to powinien według nich postępować - ale nie wolno mu wchodzić z nimi przemocą na cudze poletko, bo tam ktoś ma inne, też swoje poglądy i też powinien tam postępować według nich. To jest tragedia dla myślenia totalitarnego, bo totalitarnie nastawiony umysł nie jest w stanie znieść myśli, że ktoś robi coś inaczej niż on uważa to za słuszne. Postmodernizm nie jest plastyczny, postmodernizm jest wielostronny.
Andy napisał: | Nie przychodzi Ci do głowy że szatan miał zła wolę i widząc Wszechmocną Miłość Boga właśnie dlatego poczuł nienawiść? |
Nie przychodzi ci do głowy, że wierzysz w Boga jako w stwórcę? Co to jest wolna wola, Andy? Co to jest miłość? Jeśli rozumiesz te pojęcia, wyjaśnij je. Jeśli ich nie rozumiesz, posłuchaj moich wyjaśnień.
wuj napisał: | No to zastanów się nad takim sformułowaniem podobnego dylematu: Skandal Antychrysta polega na tym, że chodzi o wzorowego fundamentalistycznego katolika, prawnika i żarliwego patriotę, obrońcę życia poczętego, ascetę, filantropa i charyzmatycznego przeciwnika wegetarianizmu. Antychryst Sołowjowa to osobowość pociągająca, uśmiechnięty truciciel. Już za młodu okazał się zdolnym i wytrawnym biblistą. | Andy napisał: | Twierdzisz że Antychryst będzie typem Trumpa?
Nie sądzę |
Twierdzę, że tym "nie sądzę" świetnie zilustrowałeś tę istotę antychrysta, o której pisałeś: antychryst ukrywa się przed wzrokiem swych ofiar na zasadzie "pod lampą najciemniej". Ukrywa się tam, gdzie ofiary się go najmniej spodziewają. Tam, gdzie im się wydaje, że wszystko jest cudownie oczywiste. Dla ciebie ukrywa się więc on wśród takich, jak Trump.
Andy napisał: | Jak śpiewał Dezerter:
co zrobisz, gdy rozkaz zabrzmi groźnie?
Czy będziesz protestował,czy podawał gwoździe? |
Kto przywykł do spełniania rozkazów, ten na rozkaz "podaj gwóźdź" poda gwóźdź. Dokładnie na tej zasadzie działają wszelkie ostracyzmy, anatemy, sekowanie za inność. Okrucieństwo (oddolne też - zabetonowana wspólną jedynie słuszną ideologią grupa z radością przybija wspólnie do krzyża każdego, kto się wychyla) przejawia się na wiele różnych sposobów. Także ma formę wypowiedzi. Gdybym nie był odporny psychicznie i do tego nie był asertywny, to takie mieszanie z błotem, jakiego regularnie doznaję od "braci w Chrystusie", zniszczyłoby mnie w try miga.
wuj napisał: | Zakładam od tego momentu, że mowa jest o Bogu jako wszechmocnej miłości. Przy czym słowem miłość nie określam tu czegoś niepojętego ("bo Bóg jest niepojęty"), gdyż w takim przypadku byłoby to słowo tak samo puste jak bimburia i dałoby się pod jego przykrywką przemycać dowolne treści, również satanistyczne. Słowem miłość określam pragnienie dobra dla osoby nią obdarzanej. Jak w przypadku miłości i z tych samych powodów, także i dobrem nie nazywam czegoś niepojętego. Dobrem nazywam to, z czym osoba dobrem obdarzana pragnie żyć i z czym czuje się ona szczęśliwa tak, że szczęśliwości tej nie zniwelowałaby nawet pełna wiedza o przyczynach i skutkach tego dobra. | Andy napisał: | Wuj oraz Katolikus , z waszymi definicjami "dobra" czy bylibyście całkiem bezradni wobec Antychrysta, który by udawał dobro ? | wuj napisał: | Po pierwsze, co robi ten cudzysłów? Czy uważasz, że to co opisałem jest złem? A może potrafisz określić dobro bardziej precyzyjnie? | Andy napisał: | To jest "dobro": według waszego chciejstwa. |
Zadałem ci dwa pytania. Oba zacytowałeś, ale na żadne nie odpowiedziałeś.
Andy napisał: | Podobnie mówił Arcybiskup Fulton J. Sheen:
/.../ Jego logika jest prosta: jeśli nie ma nieba to nie ma też piekła; jeśli nie ma piekła to nie ma też grzechu; jeśli grzech nie istnieje, to nie ma też sędziego, a jeśli sąd nie istnieje, to zło jest dobre, a dobro – złe | wuj napisał: | Logika ta zaczyna się rozjeżdżać z rzeczywistością już po pierwszym średniku. Rozjeżdża się z nią jadąc na ukrytych założeniach sprzecznych z założeniem wypisanym przed tym średnikiem ("nie ma nieba", czyli "nie ma Boga"). Po średniku dokonano utożsamienia pojęć "zlo" i "grzech", co jest sensowne tylko jeśli założyć istnienie Boga (a przesłanka odrzuca to istnienie). Wobec tego jeśli ktoś zostaje ateistą, nie uznaje automatycznie, że nie ma zła - i całe rozumowanie Sheena od razu bierze w łeb. Jak chcesz, możemy przeanalizować i resztę zdanie po zdaniu, ale jak na razie nawet to pierwsze zdanie powinno wystarczyć. | Andy napisał: | wuj napisał: | Logika ta zaczyna się rozjeżdżać z rzeczywistością już po pierwszym średniku. Rozjeżdża | Nie ucz logiki Sheena! |
To niezwykle mocny kontrargument. Ale może masz jakiś słabszy, lecz przynajmniej choć trochę przekonujący bo oparty na jakimś rozumowaniu, a nie na deklaracji wiedzy absolutnej? Spróbuj proszę jeszcze raz.
wuj napisał: | Pytanie KOMU służy zaprzeczanie Bożej miłości? | Andy napisał: | Z tej miłości chcesz uczynić glamdzię , mamałygę. Może co najwyżej przypominać "only need is love" sierżanta Pieprza. |
I znów ani słowa konkretu, tylko same pogardliwe hasła, pozbawione śladu związku z moimi słowami. Chociaż słowa te czytałeś chyba wielokrotnie. Zamiast się z nimi jakoś zmierzyć, usunąłeś je jednak i zastąpiłeś pustymi wykrzyknikami. Co chcesz w ten sposób uzyskać?
Andy napisał: | herezja pustego piekła jako więcej niż nadzieja została dawno potępiona |
Wygląda na to, że nawet dogmatów swojej wiary nie znasz. Podobnie jak nie znasz poglądów, które rzekomo krytykujesz. Natomiast słyszałeś hasła i rzucasz nimi, nie przejmując się sprzecznościami, które w ten sposób unaoczniasz. Więcej o tym w miejscach, w których napotykam ja coś w miarę konkretnego.
Andy napisał: | Andy napisał: | Jeżęli będziemy wystrzegać się piekła a potem okaże się że nie ma piekła to dobrze (chyba że wtedy będziemy żałowali że nie popełnialiśmy grzechów ;-p)
Jednak gdy będziemy myśleli że nie ma piekła , a okaże się że jest.....
"Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło." - Faustyna, święta Kościoła. |
Do tego się nie odniosłeś |
Niedawno pisałem o czymś podobnym do Katolikusa. Argument typu "zakład Pascala" jest błędny, ponieważ w wierze można się pomylić na niezliczone sposoby. Ryzyko takiej akurat pomyłki jest statystycznie równoważone przez ryzyko pomyłki w drugą stronę. Może się równie dobrze okazać, że piekło co prawda istnieje, ale ląduje w nim każdy, kto w nie wierzył a mimo to grzeszył (znajdź mi zaś bezgrzesznego), natomiast cała reszta piekła unika. W tym układzie będziesz mógł spotkać się tam z Faustyną, by omówić przyczyny i skutki paskudnych wizji.
Skoro zaś o braku odniesienia mowa, to przypomnę ci:
Powtarzasz codziennie: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Weź dziś proszę te słowa modlitwy na serio.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 3:34, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Apokatastaza często jest przedmiotem sporów za sprawą dyskusji o realności piekła i potępienia jako takiego. Doskonale to było widać, gdy papież Benedykt XVI w encyklice Spe Salvi napisał słowa „na uczcie wiekuistej złoczyńcy nie zasiądą ostatecznie przy stole obok ofiar, tak jakby nie było między nimi żadnej różnicy”. Wzburzyły one znaczną część środowisk wyznających radykalną wersję koncepcji apokatastazy – tj. ideę „pustego piekła”.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hill
Chwilowo nieaktywny
Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 4:13, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
Katolikus napisał: | Pytam, bo ojcowi Szustakowi postawiono obiekcie, że szatan oraz inne duchy widziały Boga bezpośrednio, mają to doświadczenie Boga miłości i piękna, a i tak Go odrzuciły. |
Ten zarzut bierze się ze sprzecznego z doświadczeniem wyobrażenia, że bezpośrednie doświadczenie drugiej osoby jest możliwe.
|
Myślę, że Katolikus nawiązuje tu m.in do rozmów ze mną, więc wyjaśnię co miałam na myśli, otóż chodzi konkretnie o grzech przeciw Duchowi Świętemu, który według cytatu biblijnego nie może zostać wybaczony. Rozumiem to tak, że nie chodzi o to, że nie może być wybaczony ze strony Boga, ale osoba, bądź inna istota duchowa (szatan), ma wolę już tak przesiąkniętą złem, że nie chce i wewnętrznie już nie jest w stanie przyjąć miłosierdzia Bożego. Następuje odrzucenie Boga czy prawa Bożego, którym jesteśmy oświecani w swoim sumieniu i następuje to w sposób świadomy. Ta wypowiedź Jezusa padła w odniesieu do ludzi, którzy prawdopodobnie na poziomie sumienia mieli świadomość z kim walczą i On o tym wiedział.
edit: dodam, że w kwestii ewentualnej kary jaka miałaby nastąpić za taki grzech, to mnie nie przekonuje piekło, tylko bardziej unicestwienie świadomej osobowości, czyli właściwie tak jak patrzą na to niewierzący, że życie przestaje całkowicie istnieć wraz z momentem śmierci.
Widzę to tak, że rozwijający się człowiek ma możliwość podjąć takie decyzje moralne, które umożliwią mu dalsze przetrwanie osobowości i dalszy rozwój w innym rodzaju ciała duchowego, lub jeśli tego testu nie przejdzie, zamknie sobie definitywnie tą bramkę do dalszego rozwoju w kierunku Boga, to zostanie potraktowany jak cała reszta nieświadomej natury. Tu nawet nie chodzi o karę, tylko możliwość wyboru, bo jeśli nasze życie ma być dążeniem do osobistej relacji z Bogiem i z czasem ten rozwój będzie coraz bardziej ku Bogu, to siłą rzeczy, ktoś kto w sposób świadomy odrzuca powiedzmy skrótowo "przykazania miłości" (myślę, że w ten sposób można streścić ten cel naszej ziemskiej wędrówki), to ciężko sobie wyobrazić jak taka osoba miałaby chcieć coraz bardziej się w tym rozwijać.
Andy72 napisał: |
Nie przychodzi Ci do głowy że szatan miał zła wolę i widząc Wszechmocną Miłość Boga właśnie dlatego poczuł nienawiść? |
Jeśli jest jakieś życie po tamtej stronie, istnieją różne byty duchowe, to myślę, że tam też działa to podobnie jak u ludzi, czyli musiał być jakiś dłuższy proces, który do takiego odrzucenia doprowadził, wola stopniowo przesiąkała złem, pychą, aż nastąpiło nieodwracalne odrzucenie Boga, Jego prawa i chęć samostanowienia.
Ostatnio zmieniony przez Hill dnia Czw 4:36, 16 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 4:15, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
Niedawno pisałem o czymś podobnym do Katolikusa. Argument typu "zakład Pascala" jest błędny, ponieważ w wierze można się pomylić na niezliczone sposoby. Ryzyko takiej akurat pomyłki jest statystycznie równoważone przez ryzyko pomyłki w drugą stronę. Może się równie dobrze okazać, że piekło co prawda istnieje, ale ląduje w nim każdy, kto w nie wierzył a mimo to grzeszył (znajdź mi zaś bezgrzesznego), natomiast cała reszta piekła unika. W tym układzie będziesz mógł spotkać się tam z Faustyną, by omówić przyczyny i skutki paskudnych wizji.
|
Papier jest cierpliwy. I wymyślić można sobie różne rzeczy, np. że w piekle lądują jedynie ci, którzy wspominają zakląd Pascala
Jednak zaklad Pascala jest nie do ruszenia i nikomu nie udało się go SENSOWNIE obalić.
Natomiast święta Faustyna jest uznana przez Kościół, jak rozumiem, odrzucasz jej orędzia i twierdzisz że są szatańśkim zwiedzeniem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 4:17, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Jak się wuju odniesiesz do tego:
Andy72 napisał: | System Wuja to taki, w którym ludzie złej woli pokazują fucka ludziom dobrej woli
|
polecam
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Czw 4:20, 16 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 4:48, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrucieństwem. Miłosierdzie bez sprawiedliwości jest matką wszelkiego rozpadu
Św. Tomasz z Akwinu
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:29, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Andy napisał: | papież Benedykt XVI w encyklice Spe Salvi napisał słowa „na uczcie wiekuistej złoczyńcy nie zasiądą ostatecznie przy stole obok ofiar, tak jakby nie było między nimi żadnej różnicy” |
Tymi słowami Benedykt XVI wpisał się w dawną tradycję. Już Jezusowi zarzucano, że przebywa z celnikami i grzesznikami.
wuj napisał: | Argument typu "zakład Pascala" jest błędny, ponieważ w wierze można się pomylić na niezliczone sposoby. Ryzyko takiej akurat pomyłki jest statystycznie równoważone przez ryzyko pomyłki w drugą stronę. Może się równie dobrze okazać, że piekło co prawda istnieje, ale ląduje w nim każdy, kto w nie wierzył a mimo to grzeszył (znajdź mi zaś bezgrzesznego), natomiast cała reszta piekła unika. W tym układzie będziesz mógł spotkać się tam z Faustyną, by omówić przyczyny i skutki paskudnych wizji. | ANdy napisał: | Papier jest cierpliwy. I wymyślić można sobie różne rzeczy, np. że w piekle lądują jedynie ci, którzy wspominają zakląd Pascala |
Oczywiście, że można. I dlatego zakład Pascala jest jak wiadomo błędnym argumentem.
Andy napisał: | Jednak zaklad Pascala jest nie do ruszenia i nikomu nie udało się go SENSOWNIE obalić. |
Nawet powyżej zacytowałeś obalenie zakładu Pascala. Zakład opiera się na założeniach tak samo arbitralnych jak teza, którą na ich podstawie uzasadnia.
Andy napisał: | Natomiast święta Faustyna jest uznana przez Kościół, jak rozumiem, odrzucasz jej orędzia i twierdzisz że są szatańśkim zwiedzeniem? |
Dla wykazania błędności tego rozumowania jest bez znaczenia, co się o niej uważa.
Andy napisał: | Jak się wuju odniesiesz do tego:
Andy napisał: | System Wuja to taki, w którym ludzie złej woli pokazują fucka ludziom dobrej woli | |
Odnieść się do tego trudno, bo jest to opinia wzięta tak bardzo z powietrza, że nie wiadomo o czym pisać.
Andy napisał: | Sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrucieństwem. Miłosierdzie bez sprawiedliwości jest matką wszelkiego rozpadu
Św. Tomasz z Akwinu |
Zastanów się może wobec tego nad tym, czym jest sprawiedliwość. Tłumaczyłem już chyba, że sprawiedliwość nie może być złem, a ponieważ zemsta jest odpłatą złem za zło, to nie może być ona nigdy sprawiedliwa.
Powtarzasz codziennie: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Weź dziś proszę te słowa modlitwy na serio.
Poczytaj sobie w Ewangeliach przypowieści o zwracaniu długu. Przypomnij sobie, co i dlaczego spotkało sługę, który uzyskał umorzenie długu ale sam upierał się, by jemu dług oddano. Zastanów się, co znaczy odpuszczenie winy. Zastanów się, co wynika z faktu, że w Niebie nie może być nikogo, kto do kogokolwiek żywi jakąkolwiek urazę.
Zostaje nam wybór pomiędzy wiarą w puste piekło i wiarą w puste niebo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:35, 16 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Hill napisał: | chodzi konkretnie o grzech przeciw Duchowi Świętemu, który według cytatu biblijnego nie może zostać wybaczony. |
Ciekawą sprawą z grzechem przeciw Duchowi Świętemu jest, że nie wiadomo, o jaki grzech chodzi i dlatego można sobie spekulować, na czym rzecz polega.
Hill napisał: | Rozumiem to tak, że nie chodzi o to, że nie może być wybaczony ze strony Boga, ale osoba, bądź inna istota duchowa (szatan), ma wolę już tak przesiąkniętą złem, że nie chce i wewnętrznie już nie jest w stanie przyjąć miłosierdzia Bożego. Następuje odrzucenie Boga czy prawa Bożego, którym jesteśmy oświecani w swoim sumieniu i następuje to w sposób świadomy. |
Zwykle kiedy robimy coś na trzeźwo, jesteśmy świadomi tego, co robimy. Co nie znaczy, że wybieramy w sposób wolny. Nie należy przy tym mylić wolności wyboru z przypadkowością. Wolność wyboru znaczy, że wybierający nie został ani bezpośrednio przymuszony, ani zwiedziony. A skoro nie został zwiedziony, to znaczy to, że gdyby nieomylnie znał wszystkie możliwe skutki swojego wyboru, to i tak nie uznałby tego wyboru za zły (może znalazłby coś lepszego, ale nieoptymalne to nie to samo, co złe). I teraz zważ, że wszystkie stworzenia są dziełem wszechmocnej miłości Boga. O ile o każdym takim stworzeniu, które jeszcze nie jest w stanie ostatecznego zbawienia od grzechu da się śmiało powiedzieć, że może ono zostać zwiedzione przez pozory lub celowo wprowadzone w błąd, i o każdym takim stworzeniu da się powiedzieć, że przy pechowych układach błędy tak się kumulują, że powstaje dodatnie sprzężenie zwrotne i tworzy się samonapędzająca karuzela błędów, która sama z siebie się nie zatrzyma a i podchodzącego na pomoc zmiecie z powierzchni lub wessie i pociągnie za sobą, o tyle o żadnym takim stworzeniu (dziele wszechmocnej miłości) nie da się powiedzieć, że całkowicie zaduszono w nim jego naturę. Warunkiem koniecznym wolności wyboru jest zgodność tego wyboru z prawdziwą naturą wybierającego, czyli każdy wybór zła jest wyborem spowodowanym albo pomyłką albo zniewoleniem. Zniewoleniem właśnie przez karuzelę błędów. I dokładnie taką karuzelę ma w umyśle każda z osób, o których piszesz, że ma ona "wolę już tak przesiąkniętą złem, że nie chce i wewnętrznie już nie jest w stanie przyjąć miłosierdzia Bożego". To jest stan chorobowy, być może bardzo ciężki i nie do wyleczenia przez nikogo z nas (a już z pewnością nie przez samego chorego), ale dla Boga nie ma nic niemożliwego. Bóg zdawał sobie sprawę z ryzyka, że ten ktoś w ten sposób zachoruje, i gdyby nie miał dla niego w zanadrzu skutecznego lekarstwa, nie zdecydowałby się tego kogoś powoływać do istnienia. Jest bowiem miłością i odpowiada za swoje stworzenia. Nie buduje szczęścia jednych na cierpieniu drugich.
W sumie: tak, ktoś obciążony "grzechem przeciwko Duchowi Świętemu" nie umie przyjąć przebaczenia, więc nie ma możliwości, by mu ten grzech przebaczono - jak tango, przebaczenie wymaga dwojga. To jednak nie czyni grzesznika niewyleczalnym. Stawia go jednak w szczególnie trudnej sytuacji, jakościowo innej od sytuacji zwykłych grzeszników.
Hill napisał: | dodam, że w kwestii ewentualnej kary jaka miałaby nastąpić za taki grzech, to mnie nie przekonuje piekło, tylko bardziej unicestwienie świadomej osobowości, czyli właściwie tak jak patrzą na to niewierzący, że życie przestaje całkowicie istnieć wraz z momentem śmierci. |
Po pierwsze, słowo "kara" jest zupełnie nieadekwatne w odniesieniu do realnie wiecznych cierpień. Należałoby tu raczej mówić o skutku, a nie o karze. Natomiast o ile unicestwienie jest nieskończenie bardziej humanitarnym postępowaniem niż przeznaczanie do życia w cierpieniu bez końca, o tyle takie rozwiązanie wydaje mi się także pozostawać w sprzeczności z cechami, jakie przypisujemy Bogu. Z dwóch przynajmniej powodów.
Pierwszy z nich jest taki, że unicestwienie czyni wszystkie uprzednie cierpienia doznane przez stworzenie cierpieniami na darmo. W efekcie Bóg stworzył w osobie tego kogoś zło nieskompensowane dobrem. A to się ma nijak do wszechmocnej miłości. Jest to po prostu porażka Stwórcy. Albo zbyt mało miłującego, albo tragicznego w zbyt małych siłach wobec zamiarów.
Drugi powód jest taki, że to rozwiązanie żywo przypomina metodę stosowaną, gdy mikroelektronika znajdowała się jeszcze w powijakach. Procesy produkcjne był wtedy jeszcze tak mało zaawansowane, że parametry wyprodukowanych elementów miały bardzo duży rozrzut statystyczny. Problem rozwiązywano w ten sposób, że temu co wyszło z hali produkcyjnej mierzono parametry i potem dalej to obrabiano, wykańczając jeden element jako tranzystor, inny jako diodę, jeszcze inny jako fotoopornik lub co tam jeszcze było w spisie produktów. Miało to dużo sensu, ale tylko dlatego, że technologia była mocno niedoskonała. My jednak wierzymy nie w Boga niedoskonałego i przez to omylnego, lecz w Boga nieomylnego. Bóg nieomylny nie musi testować tego, co mu zeszło z taśmy produkcyjnej i potem sortować tego wedle uzyskanych efektów. Tak więc trudno mi uwierzyć, że Bóg stosuje takie "filtrowanie ostateczne".
Hill napisał: | Tu nawet nie chodzi o karę, tylko możliwość wyboru, bo jeśli nasze życie ma być dążeniem do osobistej relacji z Bogiem i z czasem ten rozwój będzie coraz bardziej ku Bogu, to siłą rzeczy, ktoś kto w sposób świadomy odrzuca powiedzmy skrótowo "przykazania miłości" (myślę, że w ten sposób można streścić ten cel naszej ziemskiej wędrówki), to ciężko sobie wyobrazić jak taka osoba miałaby chcieć coraz bardziej się w tym rozwijać. |
Jasne, że chodzi o możliwość wyboru. Problem w tym, że taki ktoś znalazł się w nieskończenie głębokiej pułapce nie ze swojej WINY (patrz wyżej - wina jest wykluczona na mocy cech Boga i ma sens jedynie w kontekście relacji międzyludzkich, a nie w jakimś absolutnym znaczeniu). On wpadł do tej otchłani na skutek swojego PECHA. Wobec tego doprowadzenie do takiej sytuacji byłoby oczywistą fuszerką ze strony Boga, bo to Bóg umieszczał tego kogoś w konkretnych warunkach, te zaś jak się okazało były zbyt wymagające. Bóg nie wkłada nam na ramiona ciężarów nie do uniesienia. A gdy się przewracasz i podnieść nie możesz, to ciężar był dla ciebie nie do uniesienia. Nawet jeśli gdybyś przypadkiem poszła inną drogą, to byś się nie przewróciła. Skoro miałaś możliwość pójścia drogą, którą Z JAKIEGOKOLWIEK POWODU poszłaś, a ten kto dał ci ciężar wiedział, że istnieje możliwość wybrania przez ciebie tej właśnie drogi, to znaczy, że nieodpowiedzialnie obciążył cię ciężarem dla ciebie nie do uniesienia. A to jest niekompatybilne z Bogiem naszej wiary.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|