|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:16, 06 Lut 2020 Temat postu: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Bardzo długo mnie to drażniło w katolicyzmie - częste błaganie Boga o przebaczenie. Skoro tak bardzo błagamy, to chyba dlatego, że Bóg nie chce nam przebaczyć?...
Inaczej byśmy nie musieli chyba Boga tak przekonywać.
Z drugiej strony nieraz w tym samym katolicyzmie mówi się, że Bóg chce nam przebaczyć. A bez tego błagania nie może?...
Coś mu to (wszechmocnemu...) uniemożliwia?...
Od jakiegoś czasu widzę w tym sens. Ułożyłem to sobie na stare lata. Ale to nie wydaje się trywialne.
Czy ktoś to wytłumaczy?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mat
Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:46, 06 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Bardzo długo mnie to drażniło w katolicyzmie - częste błaganie Boga o przebaczenie. |
A dlaczego miałbyś to w ogóle robić? Po co istocie doskonalej potrzebne twoje błagania? Brakuje jej czegoś?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:08, 06 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Bardzo długo mnie to drażniło w katolicyzmie - częste błaganie Boga o przebaczenie. Skoro tak bardzo błagamy, to chyba dlatego, że Bóg nie chce nam przebaczyć?...
Inaczej byśmy nie musieli chyba Boga tak przekonywać.
Z drugiej strony nieraz w tym samym katolicyzmie mówi się, że Bóg chce nam przebaczyć. A bez tego błagania nie może?...
Coś mu to (wszechmocnemu...) uniemożliwia?...
Od jakiegoś czasu widzę w tym sens. Ułożyłem to sobie na stare lata. Ale to nie wydaje się trywialne.
Czy ktoś to wytłumaczy?... | Problemem religijności neurotycznej, bo o tym fenomenie piszesz, jest tworzenie Boga na własne podobieństwo w chwili zaburzonych emocji. Zaburzone emocje są wowaczas gdy się człowiek z nimi identyfikuje na jakimkolwiek poziomie jak dla przykładu dokonuje ich represji czyl projektuje je na innych.
Kiedy przestaniesz się identyfikować z własnymi emocjami [suwerennosc emocjonalna] to wizja Boga w najgorszej wersji Michała powinna w psychice [z emocji] zblednac. I wtedy może otworzysz się na religijność nieneurotyczna i duchowosc czyli kontemplację czyli odczucie, że Bóg jest cisza. [id est nie licytuje się i nie "p*skuje" ].
Zdrowa duchowość a religijność neurotyczna” - Monika i dk. Marcin Gajdowie
https://youtu.be/OZvgguM3tNI
h*ttps://youtu.be/OZvgguM3tNI
"Kto miłuje, zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością [moralną]."
Boga nie znajdziesz w labiryncie intelektu/konceptow.
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Czw 22:13, 06 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:24, 06 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Dyskurs napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Bardzo długo mnie to drażniło w katolicyzmie - częste błaganie Boga o przebaczenie. Skoro tak bardzo błagamy, to chyba dlatego, że Bóg nie chce nam przebaczyć?...
Inaczej byśmy nie musieli chyba Boga tak przekonywać.
Z drugiej strony nieraz w tym samym katolicyzmie mówi się, że Bóg chce nam przebaczyć. A bez tego błagania nie może?...
Coś mu to (wszechmocnemu...) uniemożliwia?...
Od jakiegoś czasu widzę w tym sens. Ułożyłem to sobie na stare lata. Ale to nie wydaje się trywialne.
Czy ktoś to wytłumaczy?... | Kiedy przestaniesz się identyfikować z własnymi emocjami [suwerennosc emocjonalna] to wizja Boga w najgorszej wersji Michała powinna w psychice [z emocji] zblednac. |
Piszesz trochę jak w tym sławetnym pytaniu: kiedy w końcu przestaniesz bić swoją żonę?
Z mojej zaś strony byłoby: oj, ale co niektórzy rzutują własne przekonania i lęki na innych.
Przy czym nie mam raczej złudzeń, że Twoja sławetna "suwerenność" (tak jak zdajesz się ją pojmować, czyli jako przekonanie, że masz zawsze rację) dozwoliłaby Ci cokolwiek wytłumaczyć w kwestii, że może masz jakieś nieadekwatne wyobrażenia względem mojej osoby.
Sam miałem w życiu sporo kontaktu z osobami neurotycznymi (chyba podobnymi do Ciebie) i przekonałem się, że dla nich obrona "siebie" jest priorytetem absolutnym. Zaś owo "siebie" znaczy w istocie: ja "nie pękam", do błędów się nie przyznaję. (u Ciebie to się, zdaje się, nazywa "suwerenność emocjonalna"), Tak więc będziesz oczywiście Ty uważała, co ja myślę, jakie mam intencje. A ja pewnie - przyznaję tutaj będzie to reakcja równoległa - zostanę przy swoim zdaniu na temat ukrytych motywów Twojej narracji.
Na koniec powiem coś, co oczywiście odrzucisz, ale jako taką opinię, która nieraz mi przychodzi do głowy. Podobno w chwili śmierci ludziom całe życie przebiega przed oczami, ale dowiadują się wtedy nie tylko co zrobili, lecz jakie było tło tych zdarzeń - np. myśli, uczucia innych osób. To Ci powiem, że jak dojdzie do moich myśli w kontekście naszych dyskusji, to się BAAARDZO zdziwisz, jak bardzo były one odmienne od tego, co sobie o nich Ty myślałaś (a przynajmniej pisałaś). Różnica jest właściwie tak wielka, że aż trudna do opisania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:14, 06 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Bardzo długo mnie to drażniło w katolicyzmie - częste błaganie Boga o przebaczenie. Skoro tak bardzo błagamy, to chyba dlatego, że Bóg nie chce nam przebaczyć?...
Inaczej byśmy nie musieli chyba Boga tak przekonywać.
Z drugiej strony nieraz w tym samym katolicyzmie mówi się, że Bóg chce nam przebaczyć. A bez tego błagania nie może?...
Coś mu to (wszechmocnemu...) uniemożliwia?...
Od jakiegoś czasu widzę w tym sens. Ułożyłem to sobie na stare lata. Ale to nie wydaje się trywialne.
Czy ktoś to wytłumaczy?... | Kiedy przestaniesz się identyfikować z własnymi emocjami [suwerennosc emocjonalna] to wizja Boga w najgorszej wersji Michała powinna w psychice [z emocji] zblednac. | Piszesz trochę jak w tym sławetnym pytaniu: kiedy w końcu przestaniesz bić swoją żonę? Z mojej zaś strony byłoby: oj, ale co niektórzy rzutują własne przekonania i lęki na innych.
Przy czym nie mam raczej złudzeń, że Twoja sławetna "suwerenność" (tak jak zdajesz się ją pojmować, czyli jako przekonanie, że masz zawsze rację) | Kazdej nocy udaje sie na spoczynek w spokoju wewnetrznym.
MD napisał: | dozwoliłaby Ci cokolwiek wytłumaczyć w kwestii, że może masz jakieś nieadekwatne wyobrażenia względem mojej osoby. | Nie mam zadnych.
MD napisał: | Sam miałem w życiu sporo kontaktu z osobami neurotycznymi (chyba podobnymi do Ciebie) i przekonałem się, że dla nich obrona "siebie" jest priorytetem absolutnym. | Moja moc pochodzi z mojej bezbronnosci.
MD napisał: | Zaś owo "siebie" znaczy w istocie: ja "nie pękam", do błędów się nie przyznaję. (u Ciebie to się, zdaje się, nazywa "suwerenność emocjonalna"), | Suwerennosc emocjonalna jest obserwacja emocji z milosna uwaga.
MD napisał: | Tak więc będziesz oczywiście Ty uważała, co ja myślę, jakie mam intencje. A ja pewnie - przyznaję tutaj będzie to reakcja równoległa - zostanę przy swoim zdaniu na temat ukrytych motywów Twojej narracji. | Nie wiem co myslisz, ale po wpisach widac jak cierpisz.
MD napisał: | Na koniec powiem coś, co oczywiście odrzucisz, ale jako taką opinię, która nieraz mi przychodzi do głowy. Podobno w chwili śmierci ludziom całe życie przebiega przed oczami, ale dowiadują się wtedy nie tylko co zrobili, lecz jakie było tło tych zdarzeń - np. myśli, uczucia innych osób. To Ci powiem, że jak dojdzie do moich myśli w kontekście naszych dyskusji, to się BAAARDZO zdziwisz, jak bardzo były one odmienne od tego, co sobie o nich Ty myślałaś (a przynajmniej pisałaś). Różnica jest właściwie tak wielka, że aż trudna do opisania. | W kontascie do tego co myslisz, to wygasa wlasna podswiadomosc w trakcie smierci mozgu. Doucz sie.
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Czw 23:24, 06 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:28, 06 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Dyskurs napisał: | MD napisał: | Na koniec powiem coś, co oczywiście odrzucisz, ale jako taką opinię, która nieraz mi przychodzi do głowy. Podobno w chwili śmierci ludziom całe życie przebiega przed oczami, ale dowiadują się wtedy nie tylko co zrobili, lecz jakie było tło tych zdarzeń - np. myśli, uczucia innych osób. To Ci powiem, że jak dojdzie do moich myśli w kontekście naszych dyskusji, to się BAAARDZO zdziwisz, jak bardzo były one odmienne od tego, co sobie o nich Ty myślałaś (a przynajmniej pisałaś). Różnica jest właściwie tak wielka, że aż trudna do opisania. | W kontascie do tego co myslisz, to wygasa wlasna podswiadomosc w trakcie smierci mozgu. Doucz sie. |
Nie upieram się, przy wciskaniu tez nieweryfikowalnych - zobaczymy (albo i nie) jak przyjdzie ta ostateczna chwila. Tutaj istotniejsze byłoby skupienie się na tym, co można przedyskutować - kolosalna różnica przestrzeni mentalnych między nami.
Z mojej perspektywy wygląda to tak, że zapewne z tego co piszę, jesteś w stanie zrozumieć może z 7%. Ja z resztą też nie upieram się, że potrafię dzielić z Tobą Twoją przestrzeń mentalną, więc pewnie nie wiem najczęściej o co Ci właściwie chodzi. Ale najczęstszym westchnieniem wynikłym z zapoznania się z tym co piszesz jest z grubsza: pewne obszary rozumowania to dla Dyskurs obszar zastrzeżony, bez najmniejszych szans na jego eksplorację. Ona może się jedynie separować, jakoś lękać (kompletnie nie mając świadomości, że tam nic złego nie ma), tworzyć na jego temat kompletnie nieadekwatne domniemania. Więc już lepiej zostań w tym swoim neurotycznym światku - ten przynajmniej jako tako rozumiesz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:00, 07 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | MD napisał: | Na koniec powiem coś, co oczywiście odrzucisz, ale jako taką opinię, która nieraz mi przychodzi do głowy. Podobno w chwili śmierci ludziom całe życie przebiega przed oczami, ale dowiadują się wtedy nie tylko co zrobili, lecz jakie było tło tych zdarzeń - np. myśli, uczucia innych osób. To Ci powiem, że jak dojdzie do moich myśli w kontekście naszych dyskusji, to się BAAARDZO zdziwisz, jak bardzo były one odmienne od tego, co sobie o nich Ty myślałaś (a przynajmniej pisałaś). Różnica jest właściwie tak wielka, że aż trudna do opisania. | W kontascie do tego co myslisz, to wygasa wlasna podswiadomosc w trakcie smierci mozgu. Doucz sie. |
Nie upieram się, przy wciskaniu tez nieweryfikowalnych - zobaczymy (albo i nie) jak przyjdzie ta ostateczna chwila. Tutaj istotniejsze byłoby skupienie się na tym, co można przedyskutować - kolosalna różnica przestrzeni mentalnych między nami. | Wszystko [miloscia milosierna/moralna] da sie przeskoczyc
https://youtu.be/PlSmlkDbE1s
MD napisał: | Z mojej perspektywy wygląda to tak, że zapewne z tego co piszę, jesteś w stanie zrozumieć może z 7%. Ja z resztą też nie upieram się, że potrafię dzielić z Tobą Twoją przestrzeń mentalną, więc pewnie nie wiem najczęściej o co Ci właściwie chodzi. Ale najczęstszym westchnieniem wynikłym z zapoznania się z tym co piszesz jest z grubsza: pewne obszary rozumowania to dla Dyskurs obszar zastrzeżony, bez najmniejszych szans na jego eksplorację. | Try me
Ale bez tego bagazu emocjonalnego i jego konsekwencji ->
MD napisał: | Ona może się jedynie separować, jakoś lękać (kompletnie nie mając świadomości, że tam nic złego nie ma), tworzyć na jego temat kompletnie nieadekwatne domniemania. Więc już lepiej zostań w tym swoim neurotycznym światku - ten przynajmniej jako tako rozumiesz. |
Logika -> Cytat: | Neurotyczność – jedna z wielkiej piątki cech osobowości polegająca na silnym niezrównoważeniu emocjonalnym o charakterze nerwicowym, niskiej odporności na stres i skłonności do popadania w stany lękowe. Przeciwieństwem neurotyczności jest równowaga emocjonalna. |
Jestem autorka tego modelu:
Dojrzalosc [rownowaga] emocjonalna -> suwerennosc emocjonalna [mozliwosc obserwacji (metafora) fal emocji z milosna uwagam, zeby to nie one zarzadzaly czlowiekiem ale odwrotnie] -> samo kierowanie sie -> unoszenie woli -> dzialanie moralne/autentyczne w celu ogolnego dobra.
Dla jasnosc, nie zyje tylko w glowie [jak Ty] lecz holistycznie - czyli mysle uwaznie [nie sie mi mysli] medytuje, odczuwam. emotuje, i scalam z holistycznym psyche. Zycie holistyczne nie jest kompatybilne z neurotyzmem. Neurotycznosc to kawalek. Holizm zawiera neurotycznosc ale z miloscia moralna jako nierozlaczny aspekt calosci/osobliwosci. Emocje pojawiajace sie a obserwowane milosna [milosierna/moralna] uwaga traca energie bez sladu w podswiadomosci/psychice. To jedyny sposob na jednoczenie psychiki jaki zna wspolczesna nauka oparta na neuronauce.
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pią 0:04, 07 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:17, 07 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Dyskurs napisał: | Dojrzalosc [rownowaga] emocjonalna -> suwerennosc emocjonalna [mozliwosc obserwacji (metafora) fal emocji z milosna uwagam, zeby to nie one zarzadzaly czlowiekiem ale odwrotnie] -> samo kierowanie sie -> unoszenie woli -> dzialanie moralne/autentyczne w celu ogolnego dobra. |
Łatwo to zadeklarować, trudniej REALNIE WYKONAĆ. Do tego, aby być suwerennym, trzeba umieć oddzielić ja od tego co zewnętrzne, narzucające. Ale aby poznać siebie, trzeba przejść przez niejeden trudny obszar swojej psychiki, przebyć niejedną pustynię, mieć w sobie hart, umiejętność obserwacji, a nade wszystko NIE ULEGAĆ KAPRYŚNYM IMPULSOM UZNAWANIA RZECZY po pozorach. lękach, tym, co się jawi na pierwszy rzut oka.
Dopóki ktoś nie pozna siebie, dopóty nie wie czy zarządza, czy jest zarządzany - bo nie wie, gdzie jest on, a gdzie (potencjalnie także wrogie) zewnętrze.
Do tego, aby suwerenność w sobie wybudować, trzeba wgryźć się w siebie głęboko, poznać wszystkie ważne zakątki swojej natury. Jesli się tego nie wykona, to nieraz weźmie się przyjaciela za wroga, a wroga za przyjaciela. I będzie się sterowanym zewnętrznie, będąc przekonanym, że robi się owe rózne głupoty dla siebie. A będzie się siebie niszczyło.
Ci co działają po linii najmniejszego oporu, oportunistycznie szukając komfortu, nie mają szans na poznanie siebie, nie mają szans na suwerenność. Choć nieraz będą przekonani, że suwerenni są. Ale to będą ich złudzenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:28, 07 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Dojrzalosc [rownowaga] emocjonalna -> suwerennosc emocjonalna [mozliwosc obserwacji (metafora) fal emocji z milosna uwagam, zeby to nie one zarzadzaly czlowiekiem ale odwrotnie] -> samo kierowanie sie -> unoszenie woli -> dzialanie moralne/autentyczne w celu ogolnego dobra. |
Łatwo to zadeklarować, trudniej REALNIE WYKONAĆ. | Jakby to bylo proste, to nie pisalabym propozycji badania wzorujac sie na zachwaniu Jezusa zblizajacego sie do swiatynie jerozolimskiej i w odniesienie do zycia w XXI wieku.
MD napisał: | Do tego, aby być suwerennym, trzeba umieć oddzielić ja od tego co zewnętrzne, narzucające. Ale aby poznać siebie, trzeba przejść przez niejeden trudny obszar swojej psychiki, przebyć niejedną pustynię, mieć w sobie hart, umiejętność obserwacji, a nade wszystko NIE ULEGAĆ KAPRYŚNYM IMPULSOM UZNAWANIA RZECZY po pozorach. lękach, tym, co się jawi na pierwszy rzut oka. Dopóki ktoś nie pozna siebie, dopóty nie wie czy zarządza, czy jest zarządzany - bo nie wie, gdzie jest on, a gdzie (potencjalnie także wrogie) zewnętrze. | To przychodzi w momencie kiedy odczujesz ze nie ma rozdzielnosci. To nie jest doswiadczenie mentalne. To jest doswiadczenie calym soba, jak dziecko, ktore nie mialo jeszcze ego ale nie mialo rowniez mozliwosci takiego "zrozumienia" (przenosnia) wznioslego odczucia.
MD napisał: | Do tego, aby suwerenność w sobie wybudować, trzeba wgryźć się w siebie głęboko, poznać wszystkie ważne zakątki swojej natury. Jesli się tego nie wykona, to nieraz weźmie się przyjaciela za wroga, a wroga za przyjaciela. | To w dalszym ciagu konceptualna rozdzielnosc i cierpienie. Pamietaj: "Miluj nieprzyjaciol swoich".
MD napisał: | I będzie się sterowanym zewnętrznie, będąc przekonanym, że robi się owe rózne głupoty dla siebie. A będzie się siebie niszczyło.
Ci co działają po linii najmniejszego oporu, oportunistycznie szukając komfortu, nie mają szans na poznanie siebie, nie mają szans na suwerenność. Choć nieraz będą przekonani, że suwerenni są. Ale to będą ich złudzenia. | Tak daleko jak nie da Ci sie obnizyc energii destruktywnej emocji, to zbawisz sie nie biczujac sie dalej, ze Ci sie nie udalo. Z tego miejsca (przenosnia) uniesiesz swiadomosc i otrzepiesz sie zamiast isc do rejonu self-pity. Pamietaj ze jestes procesem zyciowym i wszystko ma na Ciebie wplyw. Im bardziej bedziesz sie stawal bezbronny/vulnerable, to bedziesz odczuwala wlasna moc, ktora jest milosc milosierna/moralna, ktora pozwoli Ci godnie przetrwac kazde zranienie z wlasnymi wlacznie i cieszyc sie zyciem bez zadnego konceptualnego powodu. Zycie to nie schemat. Zycie to dynamiczny i organiczny proces.
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pią 0:31, 07 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:41, 07 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Dyskurs napisał: | MD napisał: | Ci co działają po linii najmniejszego oporu, oportunistycznie szukając komfortu, nie mają szans na poznanie siebie, nie mają szans na suwerenność. Choć nieraz będą przekonani, że suwerenni są. Ale to będą ich złudzenia. | Tak daleko jak nie da Ci sie obnizyc energii destruktywnej emocji, to zbawisz sie nie biczujac sie dalej, ze Ci sie nie udalo. Z tego miejsca (przenosnia) uniesiesz swiadomosc i otrzepiesz sie zamiast isc do rejonu self-pity. Pamietaj ze jestes procesem zyciowym i wszystko ma na Ciebie wplyw. Im bardziej bedziesz sie stawal bezbronny/vulnerable, to bedziesz odczuwala wlasna moc, ktora jest milosc milosierna/moralna, ktora pozwoli Ci godnie przetrwac kazde zranienie z wlasnymi wlacznie i cieszyc sie zyciem bez zadnego konceptualnego powodu. Zycie to nie schemat. Zycie to dynamiczny i organiczny proces. |
Umysł wyzwolony (rozumiany razem z uczuciami) ani się nie biczuje, ani nie wymaga wspierania. Zdaje się, ze znowu sobie coś uroiłaś na mój temat, bo piszesz personalnie do mnie. Piszesz kulą w płot. Ale jeśli potrzebna jest Ci dalej ta iluzja, że coś wiesz w sprawie, o której nie masz szansy mieć zielonego pojęcia, to pisz. Ratuj się przed poczuciem zagubienia nawet takimi metodami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 1:07, 07 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | MD napisał: | Ci co działają po linii najmniejszego oporu, oportunistycznie szukając komfortu, nie mają szans na poznanie siebie, nie mają szans na suwerenność. Choć nieraz będą przekonani, że suwerenni są. Ale to będą ich złudzenia. | Tak daleko jak nie da Ci sie obnizyc energii destruktywnej emocji, to zbawisz sie nie biczujac sie dalej, ze Ci sie nie udalo. Z tego miejsca (przenosnia) uniesiesz swiadomosc i otrzepiesz sie zamiast isc do rejonu self-pity. Pamietaj ze jestes procesem zyciowym i wszystko ma na Ciebie wplyw. Im bardziej bedziesz sie stawal bezbronny/vulnerable, to bedziesz odczuwala wlasna moc, ktora jest milosc milosierna/moralna, ktora pozwoli Ci godnie przetrwac kazde zranienie z wlasnymi wlacznie i cieszyc sie zyciem bez zadnego konceptualnego powodu. Zycie to nie schemat. Zycie to dynamiczny i organiczny proces. |
Umysł wyzwolony (rozumiany razem z uczuciami) ani się nie biczuje, ani nie wymaga wspierania. Zdaje się, ze znowu sobie coś uroiłaś na mój temat, bo piszesz personalnie do mnie. Piszesz kulą w płot. Ale jeśli potrzebna jest Ci dalej ta iluzja, że coś wiesz w sprawie, o której nie masz szansy mieć zielonego pojęcia, to pisz. Ratuj się przed poczuciem zagubienia nawet takimi metodami. | Uczucia sie odczuwa. Mentalne uczucia to oxymoron.
Pamietaj, ze nawet jak pisze "Ty" to informacja. Tak daleko jak odbierasz to jako informacje [id est nie emotujesz intensywnie i nie reagujesz intensywnie [wyznacznik lingwistyczny jak emotowales] to dla Ciebie tez informacja, a nie zagrozenie.
Bagaz projekcji aside, w tym mechanizmie ktory opisalam lezy tajemnica rownowagi/dojrzalosci emocjonalnej. Nie zapominaj, ze relatywnie stabilne emocje przez okres czasu tworza samopoczucie i nasza osobowosc. Kiedy naturalnie sa jak fale przyplywu i odplywu, tylko czlowiek dojrzaly emocjonalnie wie jak je rownowazyc aby nie bylo tsunami. Kardanalna zasada jest nie identyfikowanie sie z opiniami innych, bo ryzyko personifikacji porusza podswiadomosc i z jej naglebszych zakatkow [nieprzytulonych emocji] moze wyjsc na swiatlo dzienne problem ktory moze zaowocowac zachowaniem niepozadanym.
Kluczem jest patrzec uwaznie i z milosierdziem jak idzie emocja i ja "przytulic" (metafora), bo i tak jest caloscia/osobliwoscia. Zaprzeczajac jej lub dajac sie jej poniesc/poplynac traci sie relatywna stabilnosc emocjonalna i mozna dzialac przeci wlasnej osobowosci/charakterowi.
Identyfikacja z emocja i personifikacja to bycie w ego z roznymi poziomami intensywnosci. Nie mam na to czasu, bo duch mnie "rozpiera" w tworczej energii
P.S. Clue kiedy odczucie przenosisz do konceptow jestes juz w ego. Ego jest zaborcze i deformujace, bo redukuje. Duch unosi/rozszerza
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pią 1:16, 07 Lut 2020, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:04, 07 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Dyskurs napisał: | Kluczem jest patrzec uwaznie i z milosierdziem jak idzie emocja i ja "przytulic" (metafora), bo i tak jest caloscia/osobliwoscia. Zaprzeczajac jej lub dajac sie jej poniesc/poplynac traci sie relatywna stabilnosc emocjonalna i mozna dzialac przeci wlasnej osobowosci/charakterowi.
Identyfikacja z emocja i personifikacja to bycie w ego z roznymi poziomami intensywnosci. Nie mam na to czasu, bo duch mnie "rozpiera" w tworczej energii
P.S. Clue kiedy odczucie przenosisz do konceptow jestes juz w ego. Ego jest zaborcze i deformujace, bo redukuje. Duch unosi/rozszerza |
Może u Ciebie koncepty tak działają - np. przenosząc do ego. Dla mnie taki efekt byłby dziwny. Koncepty dla osobowości dojrzałej, pogodzonej, nie są żadnym zagrożeniem, nie generują negatywnych efektów - są używane do opisów, do komunikowania się, bo takie mają zadanie.
Z tego co piszesz (a przypuszczam, że piszesz w zgodzie z własną praktyką) wyłania się obraz jakiejś walki wewnętrznej, w której niezbędną bronią dla Ciebie jest zwalczanie jednych emocji innymi - jakoś obleczonymi w miłosne intencje. Jak wcześniej pisałem, nie uważam abym znał Cię na tyle, by móc to jakoś w całości ocenić. Ale jedno co mi się od razu narzuca jako spostrzeżenie, to to, że u mnie sam ten problem nie występuje (przynajmniej nie jest tak palący). Nie obserwuję w sobie walki emocji na co dzień. Oczywiście nieraz jakieś emocje się pojawią, gdy coś mnie zdenerwuje, czy jakoś inaczej sprowokuje. Ale sam z siebie przynajmniej jestem względnie stabilny - nie muszę walczyć z czysto osobistymi lękami, niepokojami. Jeśli mam niepokoje, to z czegoś konkretnego wynikający - np. z choroby bliskich osób, czy innych kłopotów życiowych.
Zastanawiałem się, na ile sam stosuję jakąś taką mentalną "kotwicę", która by mi uczucia z czymś wiązała, nie pozwalając im rozwinąć się w niepożądanym kierunku. Może czegoś takiego bym się dopatrzył, ale raczej w innej postaci, niż Ty to opisujesz. Relatywnie często kotwiczę w sobie pokorę - co polega na tym, że gdy kusi mnie uznanie siebie za ostatecznego sędziego jakiejś sprawy, za wiedzącego lepiej od wszystkich, czy próbującego jakoś absolutyzować stosowane koncepcje i modele, to zaczynam sobie przypominać, ile spraw pominąłem w swojej ocenie. Specjalnie wyszukuję sobie alternatywne modele opisowe, dziury we własnym podejściu do sprawy. Na koniec wspominam sobie innych ludzi, którzy stawiają mi absurdalne zarzuty, przekonani że są bardzo mądrzy i dociekliwi - przypominałem sobie z uwagą: ty nie bądź taki jak oni, bo wyjdziesz na takiego samego durnia.
Jeśli zaś chodzi o miłosną uwagę, to chyba dość naturalnie mi coś podobnego wychodzi. Choć nieraz, gdy spotykam szczególnie przykre osoby i zdarzenia, rzeczywiście muszę się w tę stronę intencji życzliwości i miłości popchnąć impulsem woli.
Pewnie uzbierałoby się więcej takich kotwic mentalnych. Skądinąd ciekawy temat.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:36, 07 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
mat napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Bardzo długo mnie to drażniło w katolicyzmie - częste błaganie Boga o przebaczenie. |
A dlaczego miałbyś to w ogóle robić? Po co istocie doskonalej potrzebne twoje błagania? Brakuje jej czegoś? |
Umknęła mi to odpowiedź mata, więc dopiero teraz się odnoszę.
Właśnie też takie pytanie sobie zadawałem. Po co istocie doskonałej moje błagania?
- Przecież ta istota wszystko wie, jak jest. Nie musi się dowiadywać ode mnie, jakie mam intencje.
Dopiero ostatnio dotarło do mnie, o co tu chodzi. Napiszę o tym może w jakimś kolejnym poście, bo może coś ktoś jeszcze dorzuci - kolejny związany z tym problem, pytanie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:10, 08 Lut 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Bardzo długo mnie to drażniło w katolicyzmie - częste błaganie Boga o przebaczenie. Skoro tak bardzo błagamy, to chyba dlatego, że Bóg nie chce nam przebaczyć?...
Inaczej byśmy nie musieli chyba Boga tak przekonywać.
Z drugiej strony nieraz w tym samym katolicyzmie mówi się, że Bóg chce nam przebaczyć. A bez tego błagania nie może?...
Coś mu to (wszechmocnemu...) uniemożliwia?... |
Prosić o przebaczenie można kogoś komu wyrządziliśmy krzywdę, kto poczuł się skrzywdzony i wobec nas czuje złość, niechęć, a nawet wstręt (zależy od sytuacji przypadku). Jak to ma się do Boga? Znów mamy sytuacje, że chrześcijanie zawłaszczają sobie pojęcia, które są nieadekwatne do ich wiary. Tak jak twierdzą, że z Bogiem można mieć relację. Cóż pytanie jakie się narzuca to, co to za "relacja" skoro trzeba spierać się o istnienie tej osoby? Na co dzień jesteśmy w relacji z innymi osobami, ale nikt nie spiera się, nie tworzy debat na temat istnienia drugiej osoby.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23148
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:21, 08 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Bardzo długo mnie to drażniło w katolicyzmie - częste błaganie Boga o przebaczenie. Skoro tak bardzo błagamy, to chyba dlatego, że Bóg nie chce nam przebaczyć?...
Inaczej byśmy nie musieli chyba Boga tak przekonywać.
Z drugiej strony nieraz w tym samym katolicyzmie mówi się, że Bóg chce nam przebaczyć. A bez tego błagania nie może?...
Coś mu to (wszechmocnemu...) uniemożliwia?...
Od jakiegoś czasu widzę w tym sens. Ułożyłem to sobie na stare lata. Ale to nie wydaje się trywialne.
Czy ktoś to wytłumaczy?... |
Jako ateista widzę w tym psychologiczny mechanizm skruchy. To jest terapeutyczne.
Bóg JEST symbolem naszego sumienia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:32, 09 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Kluczem jest patrzec uwaznie i z milosierdziem jak idzie emocja i ja "przytulic" (metafora), bo i tak jest caloscia/osobliwoscia. Zaprzeczajac jej lub dajac sie jej poniesc/poplynac traci sie relatywna stabilnosc emocjonalna i mozna dzialac przeci wlasnej osobowosci/charakterowi.
Identyfikacja z emocja i personifikacja to bycie w ego z roznymi poziomami intensywnosci. Nie mam na to czasu, bo duch mnie "rozpiera" w tworczej energii
P.S. Clue kiedy odczucie przenosisz do konceptow jestes juz w ego. Ego jest zaborcze i deformujace, bo redukuje. Duch unosi/rozszerza | Może u Ciebie koncepty tak działają - np. przenosząc do ego. | U wszystkich ludzi koncepty = ego.
MD napisał: | Dla mnie taki efekt byłby dziwny. Koncepty dla osobowości dojrzałej, pogodzonej, nie są żadnym zagrożeniem, nie generują negatywnych efektów - są używane do opisów, do komunikowania się, bo takie mają zadanie. | Klucz.
MD napisał: | Z tego co piszesz (a przypuszczam, że piszesz w zgodzie z własną praktyką) ... | Czego?
MD napisał: | ... wyłania się obraz jakiejś walki wewnętrznej, w której niezbędną bronią dla Ciebie jest zwalczanie jednych emocji innymi ... | To jest koncept = ego.
MD napisał: | - jakoś obleczonymi w miłosne intencje. | Proszę zdefiniuj roboczo "miłosne intencje". Dziękuję.
MD napisał: | Jak wcześniej pisałem, nie uważam abym znał Cię na tyle, by móc to jakoś w całości ocenić. | Ego/konceptualny punkt widzenia w miejscu i czasie i całość bez referencji miejsca i czasu to antonimy. Całość nie zajmuje się analiza/ocena/osądem swoich części. Jest.
MD napisał: | Ale jedno co mi się od razu narzuca jako spostrzeżenie, to to, że u mnie sam ten problem nie występuje (przynajmniej nie jest tak palący). Nie obserwuję w sobie walki emocji na co dzień. | Proszę zwróci uwagę na energię pogrubioonego zapisu. Oczywiście w miejscu i czasie ponownego zapoznania się z własnym zapisem możesz mieć inną opinia w temacie. Ale w tamtym miejscu i czasie była presja
MD napisał: | Oczywiście nieraz jakieś emocje się pojawią, ... | Pojawiają się zawsze. W trakcie snu, kiedy mózg zmienia strukturę chemiczna, kodują podświadomość spójnie z ich intensywnością i wpływają na funkcje ciała nieświadomego/zachowania automatyczne. Jak zweryfikujesz, angielskie słowo emotion, człowiek jest energia w ruchu e in motion. Polski wyraz "emocja" to energia + moc = ja
MD napisał: | ... gdy coś mnie zdenerwuje, czy jakoś inaczej sprowokuje. Ale sam z siebie przynajmniej jestem względnie stabilny - nie muszę walczyć z czysto osobistymi lękami, niepokojami. Jeśli mam niepokoje, to z czegoś konkretnego wynikający - np. z choroby bliskich osób, czy innych kłopotów życiowych. | Świadomość istnienia całego spektrum emocji ludzkich które wyjaśnił David Ramon Hawkins, MD, PhD na tej mapce u każdego człowieka czyli human condition/stan ludzki - to wiedza dla osób wyewoluowanych do poziuomu równowagi w zrozumieniu i współczuciu. Za moment wyjaśnię czym jest ten fenomen.
Proszę zwróc uwagę na fakt, że emocje to "rodzice" uczucia. Różnicę pomiędzy uczuciem o odczuciem również wyjaśnię za moment.
MD napisał: | Zastanawiałem się, na ile sam stosuję jakąś taką mentalną "kotwicę", która by mi uczucia z czymś wiązała, nie pozwalając im rozwinąć się w niepożądanym kierunku. Może czegoś takiego bym się dopatrzył, ale raczej w innej postaci, niż Ty to opisujesz. | Dobrze, że się zastanawiasz.
MD napisał: | Relatywnie często kotwiczę w sobie pokorę ... | Pokora nie jest na służbie ego/konceptów. Pokora jest.
MD napisał: | - co polega na tym, że gdy kusi mnie uznanie siebie za ostatecznego sędziego jakiejś sprawy, za wiedzącego lepiej od wszystkich, czy próbującego jakoś absolutyzować stosowane koncepcje i modele, to zaczynam sobie przypominać, ile spraw pominąłem w swojej ocenie. Specjalnie wyszukuję sobie alternatywne modele opisowe, dziury we własnym podejściu do sprawy. Na koniec wspominam sobie innych ludzi, którzy stawiają mi absurdalne zarzuty, przekonani że są bardzo mądrzy i dociekliwi - przypominałem sobie z uwagą: ty nie bądź taki jak oni, bo wyjdziesz na takiego samego durnia. | To samokontrola ale z ego domieszkami.
MD napisał: | Jeśli zaś chodzi o miłosną uwagę, to chyba dość naturalnie mi coś podobnego wychodzi. Choć nieraz, gdy spotykam szczególnie przykre osoby i zdarzenia, rzeczywiście muszę się w tę stronę intencji życzliwości i miłości popchnąć impulsem woli. | Wola nie jest impulsywna.
MD napisał: | Pewnie uzbierałoby się więcej takich kotwic mentalnych. Skądinąd ciekawy temat. | Owszem.
Czym jest odczucie. Podam przykład, który jest niereplikowalny ani dla mnie ani dla nikogo, bo go już konceptualnie opisuję.
Słuchałam w pracy przez słuchawki wywiadu z braćmi Łukaszem i Pawłem Golec oprowadzającymi po Milowce. Następnie włączył się ten filmik, w którym omawiali pracę nad piosenką "Lawina" do filmu dokumentalnego o tym samym tytule wspominając ciocię Stp Stanislawe Golec (18), która zakochała się w żołnierzu niezłomnym o nazwisku Nowotarski z grupy "Bartka" - Henryka Flame i zostali zabici w trakcie jednej z 3 egzekucji sowietów z wynaturzonymi czlonkami polskiego UB.
Bracia Golec: Napisaliśmy piosenkę do filmu "Lawina" o zgrupowaniu NSZ "Bartka"
https://youtu.be/2QKNiIVrb8Q
h*ttps://youtu.be/2QKNiIVrb8Q
Moje spotkanie [szeroki termin] było odczuciem empatii. Na poziomie konceptów użyłam samokontroli aby piosenkę "Lawina" odsłuchać w domu, bo wiedziałam, że współczucie odczuje z taką potęgą, że nie będę w stanie powstrzymać łez, bo tak funkcjonuje mój organizm, który znam "na wylot".
Golec uOrkiestra "Lawina" - Katowice live/20-lecie Golec uOrkiestra
https://youtu.be/P--Cpdu66_M
h*ttps://youtu.be/P--Cpdu66_M
Ile razy odsłuchuję tej piosenki ponownie, w oczach pojawiają mi się łzy, bo jestem empatyczna. Ale jest to już replikacja niespodziewanego odczucia empatii, które pojawiło się w pierwszym zetknięciu z informacją bez angażowania konceptów czyli nie myślenia o tym co odczuwałam lecz jako li tylko odczuwanie. Pokora jest tym odczuciem czyli jak określisz w katolicyzmie stanem przebóstwienia. Może nastąpić li tylko pod wpływem łaski uświęcającej. Ego/koncepty nie ma z tym stanem nic wspólnego. Pokora jest w każdym człowieku bo jest darem urodzenia. Ale u wielu ludzi jest tak oblepiona konceptami ego jak gnijącą cebula, że sama odór nie pozwala im być [pokornym/przebostwionym] sobą.
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Nie 17:37, 09 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 17:52, 09 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Dyskurs napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Kluczem jest patrzec uwaznie i z milosierdziem jak idzie emocja i ja "przytulic" (metafora), bo i tak jest caloscia/osobliwoscia. Zaprzeczajac jej lub dajac sie jej poniesc/poplynac traci sie relatywna stabilnosc emocjonalna i mozna dzialac przeci wlasnej osobowosci/charakterowi.
Identyfikacja z emocja i personifikacja to bycie w ego z roznymi poziomami intensywnosci. Nie mam na to czasu, bo duch mnie "rozpiera" w tworczej energii
P.S. Clue kiedy odczucie przenosisz do konceptow jestes juz w ego. Ego jest zaborcze i deformujace, bo redukuje. Duch unosi/rozszerza | Może u Ciebie koncepty tak działają - np. przenosząc do ego. | U wszystkich ludzi koncepty = ego.
...
|
Kolosalnie się mylisz.
Jeśli tego nie rozumiesz, to nie mamy o czym dyskutować, bo używamy totalnie niekompatybilnych modeli i języków.
Ty zapewne zostaniesz przy swojej wizji tego jak funkcjonują koncepty w kontekście ego i osoby, jak przy swoim.
Używasz dalej bardzo arbitralnych - jakby ex catedra określeń. W zasadzie ogłosiłaś tu jakiś manifest swoich ocen (co ja dobrze a co źle robię), co "jest", a co nie jest - odgórnie, bo tak. Nie widać tu przestrzeni na porozumiewanie się. Ja mogę tyko napisać, że zupełnie mi Twoja koncepcja nie odpowiada, jest niezgodna z moją wiedzą i rozumieniem. Ale też z tym nie ma jak dyskutować. Zostań sobie sama w swoim arbitralnym świecie, w którym nie ma otwarcia na inne opcje.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 18:05, 09 Lut 2020, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:51, 09 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Kluczem jest patrzec uwaznie i z milosierdziem jak idzie emocja i ja "przytulic" (metafora), bo i tak jest caloscia/osobliwoscia. Zaprzeczajac jej lub dajac sie jej poniesc/poplynac traci sie relatywna stabilnosc emocjonalna i mozna dzialac przeci wlasnej osobowosci/charakterowi.
Identyfikacja z emocja i personifikacja to bycie w ego z roznymi poziomami intensywnosci. Nie mam na to czasu, bo duch mnie "rozpiera" w tworczej energii
P.S. Clue kiedy odczucie przenosisz do konceptow jestes juz w ego. Ego jest zaborcze i deformujace, bo redukuje. Duch unosi/rozszerza | Może u Ciebie koncepty tak działają - np. przenosząc do ego. | U wszystkich ludzi koncepty = ego.
...
| Kolosalnie się mylisz. | To też koncept.
MD napisał: | Jeśli tego nie rozumiesz, to nie mamy o czym dyskutować, bo używamy totalnie niekompatybilnych modeli i języków.
Ty zapewne zostaniesz przy swojej wizji tego jak funkcjonują koncepty w kontekście ego i osoby, jak przy swoim. | Nie używam żadnych modeli lecz faktów naukowych.
MD napisał: | Używasz dalej bardzo arbitralnych - jakby ex catedra określeń. W zasadzie ogłosiłaś tu jakiś manifest swoich ocen (co ja dobrze a co źle robię), ... | O Tobie nie napisałam ani słowa.
MD napisał: | ... co "jest", a co nie jest - odgórnie, bo tak. Nie widać tu przestrzeni na porozumiewanie się. Ja mogę tyko napisać, że zupełnie mi Twoja koncepcja nie odpowiada, jest niezgodna z moją wiedzą i rozumieniem. Ale też z tym nie ma jak dyskutować. Zostań sobie sama w swoim arbitralnym świecie, w którym nie ma otwarcia na inne opcje. | Jestem z nauką, bo jestem naukowcem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 23:27, 09 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Dyskurs napisał: | Cytat: | Kolosalnie się mylisz. | To też koncept.
...
Nie używam żadnych modeli lecz faktów naukowych.
...
Jestem z nauką, bo jestem naukowcem |
Sorry Dyskurs, ale z Tobą dyskusja w takim rozumieniu, jaką ja uważam za sensowną, zwyczajnie nie ma jak się odbyć.
Pewnie nie wiesz o co mi chodzi, zwal to na mnie, że ja się mylę, ale jesteśmy od siebie tak daleko z metodologią dyskusji, że ja tu odpadam. Miłego dnia życzę. :
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:32, 09 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Cytat: | Kolosalnie się mylisz. | To też koncept.
...
Nie używam żadnych modeli lecz faktów naukowych.
...
Jestem z nauką, bo jestem naukowcem |
Sorry Dyskurs, ale z Tobą dyskusja w takim rozumieniu, jaką ja uważam za sensowną, zwyczajnie nie ma jak się odbyć.
Pewnie nie wiesz o co mi chodzi, ... | O kluczenie (szeroki termin).
MD napisał: | zwal to na mnie, ... | To nie moja metoda.
MD napisał: | ... że ja się mylę, | Raczej kluczysz.
MD napisał: | ... ale jesteśmy od siebie tak daleko z [b]metodologią dyskusji | A jest taka?
MD napisał: | , że ja tu odpadam. Miłego dnia życzę. : | Nawzajem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 0:09, 10 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Dyskurs napisał: | MD napisał: | ... ale jesteśmy od siebie tak daleko z metodologią dyskusji | A jest taka? |
Może te słowa coś Ci uświadomią, choć jestem przekonany, że piszę na próżno.
Ale z tego co czuję mentalnie od Ciebie, to taka z grubsza intencja: ja, Dyskurs powiem im/mu z góry co chcę mówić, wykazując w ten sposób swoją emocjonalną suwerenność, pokażę im/mu, że tu jestem, mówię to, co mówię, robię co robię i jestem tym, czym chcę, Wy uznajcie mnie jako mnie i moje kompetencje, jakie by one nie były, przy czym żadna postać uzgodnienia dogadania się z wami mnie totalnie nie interesuje.
Krótko mówiąc: Ty piszesz, żeby głosić swoje, wyrażać własne ego, którego co prawda nie nazywasz ego, lecz dla niepoznaki obudowujesz w jakieś określenia pełne górnolotnych intencji, odczuć i myśli. Nie interesuje Cię żadna postać weryfikacji, czy odwołania się do bardziej obiektywnej formy zgodności słów z rzeczywistością, żadne odwołanie do niezależnej prawdy.
To jest z grubsza (chyba od lat) Twoja intencja (którą ja tutaj określam jako "metodologia") prowadzenia dyskusji. Jest to coś, w czym ja się nie odnajduję, bo dla mnie to, na czym Tobie zależy nie jest niczym sensownym, a wręcz uważam to za słabość i poniżenie własnych (!) mocy mentalnych. Zaś na to, na czym by mi zależało w rozmowie i tak bym Cię nie namówił, bo nie jesteś w ogóle mentalnie gotowa na takie doświadczenie (w zasadzie jest to chyba coś wręcz przeciw tej wersji Ciebie, z którą zdajesz się identyfikować). Tak więc różnimy się na tyle mocno, że szkoda tracić na siebie czasu, bo i tak nie dojdzie do zrozumienia i porozumienia.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 0:10, 10 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 0:37, 10 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | MD napisał: | ... ale jesteśmy od siebie tak daleko z metodologią dyskusji | A jest taka? | Może te słowa coś Ci uświadomią, choć jestem przekonany, że piszę na próżno. Ale z tego co czuję mentalnie od Ciebie, to taka z grubsza intencja: ja, Dyskurs powiem im/mu z góry co chcę mówić, wykazując w ten sposób swoją emocjonalną suwerenność, pokażę im/mu, że tu jestem, mówię to, co mówię, robię co robię i jestem tym, czym chcę, Wy uznajcie mnie jako mnie i moje kompetencje, jakie by one nie były, przy czym żadna postać uzgodnienia dogadania się z wami mnie totalnie nie interesuje.
Krótko mówiąc: Ty piszesz, żeby głosić swoje, wyrażać własne ego, którego co prawda nie nazywasz ego, lecz dla niepoznaki obudowujesz w jakieś określenia pełne górnolotnych intencji, odczuć i myśli. Nie interesuje Cię żadna postać weryfikacji, czy odwołania się do bardziej obiektywnej formy zgodności słów z rzeczywistością, żadne odwołanie do niezależnej prawdy.
To jest z grubsza (chyba od lat) Twoja intencja (którą ja tutaj określam jako "metodologia") prowadzenia dyskusji. Jest to coś, w czym ja się nie odnajduję, bo dla mnie to, na czym Tobie zależy nie jest niczym sensownym, a wręcz uważam to za słabość i poniżenie własnych (!) mocy mentalnych. Zaś na to, na czym by mi zależało w rozmowie i tak bym Cię nie namówił, bo nie jesteś w ogóle mentalnie gotowa na takie doświadczenie (w zasadzie jest to chyba coś wręcz przeciw tej wersji Ciebie, z którą zdajesz się identyfikować). Tak więc różnimy się na tyle mocno, że szkoda tracić na siebie czasu, bo i tak nie dojdzie do zrozumienia i porozumienia. | Nie zalezy mi na niczym. Tobie na osadach innych i rownanie w dol.
A labirynt konceptow wyglada tak. Mozna sie w nim zabigac na "smierc" jak dowodzisz ->
Jaroslaw Gibas "Sztuka porównań #89"
https://youtu.be/hBcREP2_8eE
h*ttps://youtu.be/hBcREP2_8eE
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 0:41, 10 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:01, 10 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Dyskusja jakoś ostatnio nie ciągnie głównego problemu wątku, więc sam spróbuję wyrazić tutaj jakieś stanowisko.
Przypomnę kontekst - chodzi o to, dlaczego - my katolicy - błagamy Boga o przebaczenie, mimo że Bóg chce nam przebaczyć, kocha nas, chce naszego dobra. Można by zrozumieć jakieś pojedyncze wyrażenie tej prośby, ale w kościołach mamy wiele modlitw przebłagalnych, godzina za godziną rzesze wiernych błagają i błagają. Pewnie błagają wciąż, bo poprzednie błagania były nieskuteczne... Czy Bóg po prostu błagań nie słucha, wymuszając na wiernych, aby ciągle je ponawiali?
Poza tym jest jeszcze jeden aspekt sprawy: czy ktokolwiek na tym świecie w ogóle jest dobry? Jeśli z góry wiadomo, że trzeba błagać o przebaczenie, wszyscy są tacy grzeszni, to po prostu wychodzi na to, ze sprawa jest jakaś beznadziejna. Błagamy uporczywie, ale nie ma takiego błagania, które by wystarczyło...
To tak od strony spojrzenia sceptyka, widząc dziwność całego tego błagania.
Teraz napiszę trochę osobiście. Zawsze mnie to jakoś dziwiło, że błagamy i błagamy na licznych nabożeństwach. W normalnej rozmowie ludzi prosi się o coś, a ktoś nam życzliwy daje to, o co prosimy, jeśli może. Nie wymusza ciągłego błagania o coś. Prosisz, dostajesz, zajmujesz się innym sprawami. To nie może tak być także przy kontakcie z Bogiem?... To przez wiele lat nie dawało mi spokoju.
Czas na opis, jak widzę to aktualnie. Trzeba dodać jeden ważny aspekt układanki, nieomówiony w tym opisie wcześniej. Błagamy Boga o przebaczenie, ale NIE TYLKO ZA SIEBIE! Każdy człowiek jest CZĄSTKĄ CAŁEJ LUDZKOŚCI.
Ten aspekt wspólnotowy jest ważny, właściwie to wręcz jest czymś w rodzaju KONSTRUKCJI odniesień duchowych. Sam uważam się raczej za indywidualistę. Ale od jakiegoś czasu zdaję sobie sprawę, że bez aspektu wspólnotowego duchowość traci sens. I nie chodzi mi wcale o to, aby mieć grupę swoich, występując przeciw jakimś "onym". Jest dokładnie odwrotnie - skoro Zbawiciel poświęcił się za całą ludzkość, to i my powinniśmy czuć odpowiedzialność za całą ludzkość. I nawet jeśli nam samym udałoby się osiągnąć jakiś tam zaawansowany poziom duchowej doskonałości, nawet jeśliby nasze osobiste grzechy przestały być problemem w układzie z Bogiem, to pozostaje jeszcze nasz związek z resztą ludzkości. Nie wolno jest nam tego związku się wyprzeć, ani go zaniedbać!
Błagamy za całą ludzkość, bo tak wielu w niej ludzi, nie odkryło jeszcze swojego powołania do bycia zbawionym, nie wstąpiło na ścieżkę do Boga. Błagamy za nich, bo...
...oni za siebie nie proszą.
Jesteśmy pewną duchową całością - jako ludzkość. Mamy prawo do pewnego stopnia wystąpić także w cudzym imieniu. Prosząc za kogoś, kto sam tkwi w błędzie, grzechu, niejako przyznajemy się do związku z tą osobą, oddajemy jej sprawę wyższej instancji. Trochę podobnie jak pełnomocnik osoby ubezwłasnowolnionej w sądzie. Prosimy za kogoś, kto jest na tyle głupi, że niszczy własne jestestwo. Prosimy trochę licząc na to, że gdy przyjdzie do jakiegoś ostatecznego rozliczenia, gdy postawią za i przeciw owym wątpliwym osobom, to na szalę rzucone zostanie też nasze pragnienie, nasze intencje, których wyrazem są te błagania.
Związek jednostki z całą ludzkością...
W katolicyzmie to jest całkiem wyraźne, choć nieco się sens tego rozmywa poprzez użycie słowa "kościół". Tym samym słowem określa się zarówno organizację kościelną - z papieżem na szczycie hierarchii, a jednocześnie ten kościół chwalebny - w którym będą nie tylko katolicy. Patrząc szerzej, nie przez pryzmat samego katolicyzmu, to się klaruje.
Warto zauważyć, że już w księdze rodzaju, w scenie opisującej rozliczenie grzechu pierworodnego pojawia się kontekst człowiek - cała ludzkosć. W modlitwie "Ojcze nasz" jest sformułowanie "i odpuść NAM nasze winy, jako i my odpuszczamy NASZYM winowajcom". Nie prosimy tylko za siebie, ale właśnie za całą ludzkość. Ta najważniejsza modlitwa chrześcijanina jawnie wprowadza element wspólnotowy, połączenie z ludzkością.
Ludzie błądzą, grzeszą, czynią złe rzeczy w każdej sekundzie naszego życia na Ziemi. Najczęściej jest tak, ze akurat ci, którzy najbardziej są obarczeni winami, najmniej się tym przejmują. Więc ktoś musi w ich imieniu Boga poprosić o wybaczenie.
Tu pojawia się problem: ale przecież, skoro Bóg jest wszechmocny, to i tak może przebaczyć wszystko, dlaczego wiec nasze słabe ludzkie błagania miałyby mieć tu jakikolwiek wpływ?
To co napiszę teraz wymaga dość szczególnego potraktowania, więc obawiam się, że do większości nie dotrę z przekazem. Ale może ktoś zrozumie o co mi chodzi - chodzi o to, że odpowiedzialnością za innych niejako TWORZYMY RAZEM CZŁOWIECZEŃSTWO - LUDZKOŚĆ. Bóg oddaje w nasze ręce decyzję, oczekuje od nas tej postaci samodzielności, wyłonienia się, wyrażenia intencji - abyśmy tutaj bardziej byli my, niż On. Co prawda też jest Jego intencją zbawienie ludzkości, lecz im bardziej odbywa się to działaniem innych ludzi, tym bardziej owi ludzie mają rodzaj zasługi, czy - chyba lepsze będzie inne słowo - OKAZANIA SIĘ ze swoim pragnieniem, intencją odpowiedzialności za ludzkość.
Zatem błagamy wciąż, bo wciąż jest o co błagać, bo wciąż przybywają nowe problemy jakie ludzkość sobie stworzyła.
Sam kiedyś traktowałem doskonałość blisko idei jakiejś absolutnej samodzielności. I pewnie wielu ludzi tak wciąż ideę doskonałości osoby traktuje - jako bycie maksymalnie niezależnym, robiącym wszystko po swojemu, jak się zachce. Niewątpliwie w silnej sprawczości jest moc, jest ważny aspekt doskonałości. Ale, jeśli ten aspekt zbyt wywyższymy, zbyt tę samodzielność postawimy na piedestale, to zawali się cały sens!
Rzeczywistość idealnie samodzielnych umysłów, to - w "idealnym" wydaniu - rzeczywistość samych samotników zamkniętych w osobnych wszechświatach.
Chcesz nie zależeć od niczego i nikogo?
- Proszę bardzo! Jest dla ciebie takie miejsce/stan - wyalienowana, absolutna samotność. Tam nie ma żadnej innej istoty, żadnego kogoś, kto miałby cokolwiek wyrazić samodzielnie, spontanicznie. Tylko bezosobowa materia - idealna dla tego, kto siebie postawił na najwyższym poziomie.
Szatanowi przypisuje się to sformułowanie "I am not servant" - nie będę służył. W poprawnej relacji między osobowej, zawsze - prędzej czy później - musi się pojawić aspekt usłużenia komuś. W chrześcijańskim opisie układu społeczności istot zbawionych mamy:
Ew. Łukasza napisał: | (37) Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. |
Sam Bóg "będzie usługiwał". Skoro usługiwał będzie w owej społeczności Bóg, to także i ludzie sobie (i Bogu) też z wzajemnością usłużą.
Królestwo Boże jest w nas - jest tu i teraz. Dlatego podejmując odpowiedzialność za innych, POWIERZAJĄC ICH ZBAWIENIU PRZEZ BOGA, już tu na ziemi budujemy to, co ma się stać rzeczywistością wieczną.
Dla mnie owe błagania są właśnie w największym stopniu formą POWIERZENIA LOSÓW LUDZKOŚCI BOGU, powiedzenia Mu, sobie, innym ludziom: jesteśmy razem, jesteśmy wspólnotą, szczęście innych jest ważne dla każdego z nas, jest formą SENSU ISTNIENIA.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:26, 10 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskusja jakoś ostatnio nie ciągnie głównego problemu wątku, więc sam spróbuję wyrazić tutaj jakieś stanowisko.
Przypomnę kontekst - chodzi o to, dlaczego - my katolicy - błagamy Boga o przebaczenie, mimo że Bóg chce nam przebaczyć, kocha nas, chce naszego dobra. Można by zrozumieć jakieś pojedyncze wyrażenie tej prośby, ale w kościołach mamy wiele modlitw przebłagalnych, godzina za godziną rzesze wiernych błagają i błagają. Pewnie błagają wciąż, bo poprzednie błagania były nieskuteczne... Czy Bóg po prostu błagań nie słucha, wymuszając na wiernych, aby ciągle je ponawiali?
Poza tym jest jeszcze jeden aspekt sprawy: czy ktokolwiek na tym świecie w ogóle jest dobry? Jeśli z góry wiadomo, że trzeba błagać o przebaczenie, wszyscy są tacy grzeszni, to po prostu wychodzi na to, ze sprawa jest jakaś beznadziejna. Błagamy uporczywie, ale nie ma takiego błagania, które by wystarczyło...
To tak od strony spojrzenia sceptyka, widząc dziwność całego tego błagania.
Teraz napiszę trochę osobiście. Zawsze mnie to jakoś dziwiło, że błagamy i błagamy na licznych nabożeństwach. W normalnej rozmowie ludzi prosi się o coś, a ktoś nam życzliwy daje to, o co prosimy, jeśli może. Nie wymusza ciągłego błagania o coś. Prosisz, dostajesz, zajmujesz się innym sprawami. To nie może tak być także przy kontakcie z Bogiem?... To przez wiele lat nie dawało mi spokoju.
Czas na opis, jak widzę to aktualnie. Trzeba dodać jeden ważny aspekt układanki, nieomówiony w tym opisie wcześniej. Błagamy Boga o przebaczenie, ale NIE TYLKO ZA SIEBIE! Każdy człowiek jest CZĄSTKĄ CAŁEJ LUDZKOŚCI.
Ten aspekt wspólnotowy jest ważny, właściwie to wręcz jest czymś w rodzaju KONSTRUKCJI odniesień duchowych. Sam uważam się raczej za indywidualistę. Ale od jakiegoś czasu zdaję sobie sprawę, że bez aspektu wspólnotowego duchowość traci sens. I nie chodzi mi wcale o to, aby mieć grupę swoich, występując przeciw jakimś "onym". Jest dokładnie odwrotnie - skoro Zbawiciel poświęcił się za całą ludzkość, to i my powinniśmy czuć odpowiedzialność za całą ludzkość. I nawet jeśli nam samym udałoby się osiągnąć jakiś tam zaawansowany poziom duchowej doskonałości, nawet jeśliby nasze osobiste grzechy przestały być problemem w układzie z Bogiem, to pozostaje jeszcze nasz związek z resztą ludzkości. Nie wolno jest nam tego związku się wyprzeć, ani go zaniedbać!
Błagamy za całą ludzkość, bo tak wielu w niej ludzi, nie odkryło jeszcze swojego powołania do bycia zbawionym, nie wstąpiło na ścieżkę do Boga. Błagamy za nich, bo...
...oni za siebie nie proszą.
Jesteśmy pewną duchową całością - jako ludzkość. Mamy prawo do pewnego stopnia wystąpić także w cudzym imieniu. Prosząc za kogoś, kto sam tkwi w błędzie, grzechu, niejako przyznajemy się do związku z tą osobą, oddajemy jej sprawę wyższej instancji. Trochę podobnie jak pełnomocnik osoby ubezwłasnowolnionej w sądzie. Prosimy za kogoś, kto jest na tyle głupi, że niszczy własne jestestwo. Prosimy trochę licząc na to, że gdy przyjdzie do jakiegoś ostatecznego rozliczenia, gdy postawią za i przeciw owym wątpliwym osobom, to na szalę rzucone zostanie też nasze pragnienie, nasze intencje, których wyrazem są te błagania.
Związek jednostki z całą ludzkością...
W katolicyzmie to jest całkiem wyraźne, choć nieco się sens tego rozmywa poprzez użycie słowa "kościół". Tym samym słowem określa się zarówno organizację kościelną - z papieżem na szczycie hierarchii, a jednocześnie ten kościół chwalebny - w którym będą nie tylko katolicy. Patrząc szerzej, nie przez pryzmat samego katolicyzmu, to się klaruje.
Warto zauważyć, że już w księdze rodzaju, w scenie opisującej rozliczenie grzechu pierworodnego pojawia się kontekst człowiek - cała ludzkosć. W modlitwie "Ojcze nasz" jest sformułowanie "i odpuść NAM nasze winy, jako i my odpuszczamy NASZYM winowajcom". Nie prosimy tylko za siebie, ale właśnie za całą ludzkość. Ta najważniejsza modlitwa chrześcijanina jawnie wprowadza element wspólnotowy, połączenie z ludzkością.
Ludzie błądzą, grzeszą, czynią złe rzeczy w każdej sekundzie naszego życia na Ziemi. Najczęściej jest tak, ze akurat ci, którzy najbardziej są obarczeni winami, najmniej się tym przejmują. Więc ktoś musi w ich imieniu Boga poprosić o wybaczenie.
Tu pojawia się problem: ale przecież, skoro Bóg jest wszechmocny, to i tak może przebaczyć wszystko, dlaczego wiec nasze słabe ludzkie błagania miałyby mieć tu jakikolwiek wpływ?
To co napiszę teraz wymaga dość szczególnego potraktowania, więc obawiam się, że do większości nie dotrę z przekazem. Ale może ktoś zrozumie o co mi chodzi - chodzi o to, że odpowiedzialnością za innych niejako TWORZYMY RAZEM CZŁOWIECZEŃSTWO - LUDZKOŚĆ. Bóg oddaje w nasze ręce decyzję, oczekuje od nas tej postaci samodzielności, wyłonienia się, wyrażenia intencji - abyśmy tutaj bardziej byli my, niż On. Co prawda też jest Jego intencją zbawienie ludzkości, lecz im bardziej odbywa się to działaniem innych ludzi, tym bardziej owi ludzie mają rodzaj zasługi, czy - chyba lepsze będzie inne słowo - OKAZANIA SIĘ ze swoim pragnieniem, intencją odpowiedzialności za ludzkość.
Zatem błagamy wciąż, bo wciąż jest o co błagać, bo wciąż przybywają nowe problemy jakie ludzkość sobie stworzyła.
Sam kiedyś traktowałem doskonałość blisko idei jakiejś absolutnej samodzielności. I pewnie wielu ludzi tak wciąż ideę doskonałości osoby traktuje - jako bycie maksymalnie niezależnym, robiącym wszystko po swojemu, jak się zachce. Niewątpliwie w silnej sprawczości jest moc, jest ważny aspekt doskonałości. Ale, jeśli ten aspekt zbyt wywyższymy, zbyt tę samodzielność postawimy na piedestale, to zawali się cały sens!
Rzeczywistość idealnie samodzielnych umysłów, to - w "idealnym" wydaniu - rzeczywistość samych samotników zamkniętych w osobnych wszechświatach.
Chcesz nie zależeć od niczego i nikogo?
- Proszę bardzo! Jest dla ciebie takie miejsce/stan - wyalienowana, absolutna samotność. Tam nie ma żadnej innej istoty, żadnego kogoś, kto miałby cokolwiek wyrazić samodzielnie, spontanicznie. Tylko bezosobowa materia - idealna dla tego, kto siebie postawił na najwyższym poziomie.
Szatanowi przypisuje się to sformułowanie "I am not servant" - nie będę służył. W poprawnej relacji między osobowej, zawsze - prędzej czy później - musi się pojawić aspekt usłużenia komuś. W chrześcijańskim opisie układu społeczności istot zbawionych mamy:
Ew. Łukasza napisał: | (37) Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. |
Sam Bóg "będzie usługiwał". Skoro usługiwał będzie w owej społeczności Bóg, to także i ludzie sobie (i Bogu) też z wzajemnością usłużą.
Królestwo Boże jest w nas - jest tu i teraz. Dlatego podejmując odpowiedzialność za innych, POWIERZAJĄC ICH ZBAWIENIU PRZEZ BOGA, już tu na ziemi budujemy to, co ma się stać rzeczywistością wieczną.
Dla mnie owe błagania są właśnie w największym stopniu formą POWIERZENIA LOSÓW LUDZKOŚCI BOGU, powiedzenia Mu, sobie, innym ludziom: jesteśmy razem, jesteśmy wspólnotą, szczęście innych jest ważne dla każdego z nas, jest formą SENSU ISTNIENIA. |
Cytat: | Ruminacje – rodzaj obsesyjnych myśli, charakteryzujący się ciągłymi wątpliwościami co do jakości i faktu wykonanych czynności; występują one najczęściej w zaburzeniu obsesyjno-kompulsyjnym, jednak mogą pojawić się również samodzielnie jako jedna z odmian obsesji. | Zwykle ruminacja odbywa się w parach ludzi obsesyjnie koncentrujących się na pewnych aspektach życia z których nie postrzegają wyjścia. Ale Ty sobie sam "doskonale" radzisz tą ascezą wyimaginowanego Boga
Jaroslaw Gibas "Koruminacja"
https://youtu.be/wS8wyn8UGnU
h*ttps://youtu.be/wS8wyn8UGnU
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:41, 10 Lut 2020 Temat postu: Re: Dlaczego błagamy Boga o przebaczenie? |
|
|
Dyskurs napisał: | Cytat: | Ruminacje – rodzaj obsesyjnych myśli, charakteryzujący się ciągłymi wątpliwościami co do jakości i faktu wykonanych czynności; występują one najczęściej w zaburzeniu obsesyjno-kompulsyjnym, jednak mogą pojawić się również samodzielnie jako jedna z odmian obsesji. | Zwykle ruminacja odbywa się w parach ludzi obsesyjnie koncentrujących się na pewnych aspektach życia z których nie postrzegają wyjścia. Ale Ty sobie sam "doskonale" radzisz tą ascezą wyimaginowanego Boga
Jaroslaw Gibas "Koruminacja"
https://youtu.be/wS8wyn8UGnU
h*ttps://youtu.be/wS8wyn8UGnU |
Jaki z tego wniosek?
- Wiesz co jest ową ruminacją, a co nie?
Jaką przyjąc postawę - wyluzowanego optyamisty, który niczego nie sprawdza, bo zawsze "wszystko będzie dobrze"?
Na takich to czyhają specjaliści od wciskania kredytów nie do spłacenia i inne podobne typki.
Tak - rzeczywiście każdy rodzaj potraktowania jakiejś sprawy ma swoje aberracje, skrajnosci - zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Można się bać czegoś za bardzo, ale można też być skrajnie lekkomyślnym. Może być i tak, i tak.
Po czym poznać, jak to jest w konkretnym przypadku?...
- Moja odpowiedź jest dość banalna: SKUPIĆ SIĘ NA SAMYM MERITUM SPRAWY, sprawdzić jaka ona jest sama w sobie, niezaleznie od tego, czy pragniemy/boimy się/wydaje nam się na wersję A, może B, a może C. Po prostu PATRZ JAK JEST - bez złudzeń, bez nastawień i emocji "koniecznie musi być jak ja to lubię", bez lęków, ale i bez lekceważenia. Właśnie odrzucając te nastawienia do takiej ich minimalnej postaci, gdy jeszcze są impulsem do aktywności poznawczej, ale nie fałszują odczytów chciejstwami, aby było wedle jakoś tam pasującej nam aktualnie wersji. Po prostu widzieć rzeczy, jakimi są.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|