Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Raino




Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:03, 09 Maj 2021    Temat postu: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?


Ostatnio zmieniony przez Raino dnia Nie 15:04, 09 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:56, 09 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Raino napisał:
Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?

W sumie to poruszyłeś dość kluczowy aspekt chrześcijaństwa. To, że nie widzisz w ofierze Jezusa sensu jest dla mnie akurat potwierdzeniem tego, że nie jesteś w stanie dotknąć myślą tego kluczowego egzystencjalnego dylematu, od którego sens chrześcijaństwa właśnie się zaczyna. Więc nie dziwię się, że skoro masz w tym względzie rodzaj ślepej plamki w rozumieniu, to odrzucasz chrześcijaństwo. Z tak postawionej perspektywy chrześcijaństwo rzeczywiście owego sensu nie ma, zaś Ty "masz rację" odrzucając je.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6690
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:59, 09 Maj 2021    Temat postu:

Raino myślisz że byś się załapał jako ten dobry?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:54, 09 Maj 2021    Temat postu:

Cytat:
Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?


No właśnie na tym polega cały sens chrześcijaństwa i misji Jezusa. Człowiek ma wybór: może czynić dobro lub zło. Ze swoich postępków i uczynków będzie sądzony w dzień Sądu Ostatecznego. Sam Jezus o tym mówi. I chyba Jezus przyszedł, aby to powiedzieć:

"Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie. Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania".
Mt 16,21-27


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Nie 20:55, 09 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Pon 6:23, 10 Maj 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?


No właśnie na tym polega cały sens chrześcijaństwa i misji Jezusa. Człowiek ma wybór: może czynić dobro lub zło. Ze swoich postępków i uczynków będzie sądzony w dzień Sądu Ostatecznego. Sam Jezus o tym mówi. I chyba Jezus przyszedł, aby to powiedzieć:


W chrześcijaństwie Jezus przyszedł po to, żeby swoją męczeńską śmiercią wykupić świat od grzechów. Pytanie co to znaczy, skoro grzech istnieje nadal i najwyraźniej w Dzień Sądy nie wszystkie grzechy zostaną odpuszczone skoro straszy się nas piekłem, innymi słowy, co śmierć Jezusa zmieniła w praktyce? A może zmiana dotyczy tego, co nas czeka po śmierci? Ale skoro Boże plany względem człowieka (ze względu na grzech Adama) się nie zmieniły (w takim układzie i grzech Adama tego nie mógł sprawić), to i śmierć Jezusa nie mogła ich zmienić.
Przy okazji omawiania powyższego problemu może się pojawić problem wolnej woli skoro śmierć Jezusa była z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego. Ciekaw jestem ile razy trzeba będzie prosić apologetów o przetłumaczenie z polskiego na nasze ich wywodów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 6:39, 10 Maj 2021    Temat postu:

Raino napisał:
Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?


Zostało to prosto i wyjątkowo klarownie wytłumaczone tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=-7pNPbBsgoo&t=63s

Ale darwinowska małpa ciągle nie może tego ogarnąć, jak widać


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 6:53, 10 Maj 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 6:50, 10 Maj 2021    Temat postu:

anbo napisał:
Kruchy04 napisał:
Cytat:
Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?


No właśnie na tym polega cały sens chrześcijaństwa i misji Jezusa. Człowiek ma wybór: może czynić dobro lub zło. Ze swoich postępków i uczynków będzie sądzony w dzień Sądu Ostatecznego. Sam Jezus o tym mówi. I chyba Jezus przyszedł, aby to powiedzieć:


W chrześcijaństwie Jezus przyszedł po to, żeby swoją męczeńską śmiercią wykupić świat od grzechów. Pytanie co to znaczy, skoro grzech istnieje nadal i najwyraźniej w Dzień Sądy nie wszystkie grzechy zostaną odpuszczone skoro straszy się nas piekłem, innymi słowy, co śmierć Jezusa zmieniła w praktyce? A może zmiana dotyczy tego, co nas czeka po śmierci? Ale skoro Boże plany względem człowieka (ze względu na grzech Adama) się nie zmieniły (w takim układzie i grzech Adama tego nie mógł sprawić), to i śmierć Jezusa nie mogła ich zmienić.


Anbuś w swym ciasnym rozumku nie zrozumiał nawet tej prostej rzeczy, że warunkiem odpuszczenia grzechu jest uznanie tego faktu i skrucha. Nie działa to z automatu. Jeśli nie ma skruchy to grzech na sądzie będzie rozliczony jako nie odpuszczony

anbo napisał:
Przy okazji omawiania powyższego problemu może się pojawić problem wolnej woli skoro śmierć Jezusa była z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego. Ciekaw jestem ile razy trzeba będzie prosić apologetów o przetłumaczenie z polskiego na nasze ich wywodów.


Czyli przyznajesz, że po prostu masz problem z kumaniem. W kwestii wolnej woli gimboateistom wciąż mylą się tryby modalne, stąd te wszystkie babole jakie anbuś non stop robi w tym temacie i nie tylko anbuś:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Raino




Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:41, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?

W sumie to poruszyłeś dość kluczowy aspekt chrześcijaństwa. To, że nie widzisz w ofierze Jezusa sensu jest dla mnie akurat potwierdzeniem tego, że nie jesteś w stanie dotknąć myślą tego kluczowego egzystencjalnego dylematu, od którego sens chrześcijaństwa właśnie się zaczyna. Więc nie dziwię się, że skoro masz w tym względzie rodzaj ślepej plamki w rozumieniu, to odrzucasz chrześcijaństwo. Z tak postawionej perspektywy chrześcijaństwo rzeczywiście owego sensu nie ma, zaś Ty "masz rację" odrzucając je.


Odrzucam chrześcijaństwo z prostego powodu. Są dowody, że Judei-chrzescijsnski bóg nie istnieje.
Kluczowy egzystencjalny dylemat?
Staram się sobie wyobrazić, ze jestem wszemocnym, wszechwiedzącym, milosiernym bogiem. Mogę ot tak wybaczyć cokolwiek. Ale z jakiegoś powodu muszę najpierw zapłodnić kobietę, by urodziła niby boga niby człowieka by zaraz potem go zabić.
To psychopatyczne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:04, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Jest już Raino więc zaraz będzie spamował Kruchy. Nawet zmiany mają te same od kwartałów. Ach te "cudowne zbiegi okoliczności"

Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?

W sumie to poruszyłeś dość kluczowy aspekt chrześcijaństwa. To, że nie widzisz w ofierze Jezusa sensu jest dla mnie akurat potwierdzeniem tego, że nie jesteś w stanie dotknąć myślą tego kluczowego egzystencjalnego dylematu, od którego sens chrześcijaństwa właśnie się zaczyna. Więc nie dziwię się, że skoro masz w tym względzie rodzaj ślepej plamki w rozumieniu, to odrzucasz chrześcijaństwo. Z tak postawionej perspektywy chrześcijaństwo rzeczywiście owego sensu nie ma, zaś Ty "masz rację" odrzucając je.


Odrzucam chrześcijaństwo z prostego powodu. Są dowody, że Judei-chrzescijsnski bóg nie istnieje.


Ale tych "dowodów" nie przedstawiłeś. W swej mentalnej impotencji nie jesteś w stanie nawet sprecyzować co to jest "dowód"

Raino napisał:
Kluczowy egzystencjalny dylemat?
Staram się sobie wyobrazić, ze jestem wszemocnym, wszechwiedzącym, milosiernym bogiem. Mogę ot tak wybaczyć cokolwiek. Ale z jakiegoś powodu muszę najpierw zapłodnić kobietę, by urodziła niby boga niby człowieka by zaraz potem go zabić.
To psychopatyczne.


To tylko psychopatyczne spłycenie i sparodiowanie zagadnienia w ciasnym rozumku gimboateisty. Po spojrzeniu na całość zagadnienia wygląda ono zupełnie inaczej:

https://www.youtube.com/watch?v=-7pNPbBsgoo&t=66s

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Pon 10:04, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?

W sumie to poruszyłeś dość kluczowy aspekt chrześcijaństwa. To, że nie widzisz w ofierze Jezusa sensu jest dla mnie akurat potwierdzeniem tego, że nie jesteś w stanie dotknąć myślą tego kluczowego egzystencjalnego dylematu, od którego sens chrześcijaństwa właśnie się zaczyna.


Może potrafi dotknąć myślą, ale nie przekonuje go rozwiązanie dylematu?
A jakiż to egzystencjalny dylemat masz na myśli? Sprawdźmy jak to się ma do Biblii i nauczania Kościoła.


Ostatnio zmieniony przez anbo dnia Pon 10:04, 10 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:17, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?

W sumie to poruszyłeś dość kluczowy aspekt chrześcijaństwa. To, że nie widzisz w ofierze Jezusa sensu jest dla mnie akurat potwierdzeniem tego, że nie jesteś w stanie dotknąć myślą tego kluczowego egzystencjalnego dylematu, od którego sens chrześcijaństwa właśnie się zaczyna. Więc nie dziwię się, że skoro masz w tym względzie rodzaj ślepej plamki w rozumieniu, to odrzucasz chrześcijaństwo. Z tak postawionej perspektywy chrześcijaństwo rzeczywiście owego sensu nie ma, zaś Ty "masz rację" odrzucając je.


Odrzucam chrześcijaństwo z prostego powodu. Są dowody, że Judei-chrzescijsnski bóg nie istnieje.
Kluczowy egzystencjalny dylemat?
Staram się sobie wyobrazić, ze jestem wszemocnym, wszechwiedzącym, milosiernym bogiem. Mogę ot tak wybaczyć cokolwiek. Ale z jakiegoś powodu muszę najpierw zapłodnić kobietę, by urodziła niby boga niby człowieka by zaraz potem go zabić.
To psychopatyczne.

Bo strywializowałeś całą sytuację, a przede wszystkim wygląda na to, że NIE POSTAWIŁEŚ KLUCZOWYCH PYTAŃ, dotyczących tego, kim jesteś?
Aby zrozumieć chrześcijaństwo trzeba sobie postawić pewne pytania - problemy o samego siebie. Jeśli ktoś tych pytań nie postawi, to ujrzy chrześcijaństwo wyłącznie jako niezrozumiałe dziwactwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Pon 11:16, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?

W sumie to poruszyłeś dość kluczowy aspekt chrześcijaństwa. To, że nie widzisz w ofierze Jezusa sensu jest dla mnie akurat potwierdzeniem tego, że nie jesteś w stanie dotknąć myślą tego kluczowego egzystencjalnego dylematu, od którego sens chrześcijaństwa właśnie się zaczyna. Więc nie dziwię się, że skoro masz w tym względzie rodzaj ślepej plamki w rozumieniu, to odrzucasz chrześcijaństwo. Z tak postawionej perspektywy chrześcijaństwo rzeczywiście owego sensu nie ma, zaś Ty "masz rację" odrzucając je.


Odrzucam chrześcijaństwo z prostego powodu. Są dowody, że Judei-chrzescijsnski bóg nie istnieje.
Kluczowy egzystencjalny dylemat?
Staram się sobie wyobrazić, ze jestem wszemocnym, wszechwiedzącym, milosiernym bogiem. Mogę ot tak wybaczyć cokolwiek. Ale z jakiegoś powodu muszę najpierw zapłodnić kobietę, by urodziła niby boga niby człowieka by zaraz potem go zabić.
To psychopatyczne.

Bo strywializowałeś całą sytuację, a przede wszystkim wygląda na to, że NIE POSTAWIŁEŚ KLUCZOWYCH PYTAŃ, dotyczących tego, kim jesteś?
Aby zrozumieć chrześcijaństwo trzeba sobie postawić pewne pytania - problemy o samego siebie. Jeśli ktoś tych pytań nie postawi, to ujrzy chrześcijaństwo wyłącznie jako niezrozumiałe dziwactwo.

No to powiedz nam co oddziwacza ofiarę Jezusa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:54, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?

W sumie to poruszyłeś dość kluczowy aspekt chrześcijaństwa. To, że nie widzisz w ofierze Jezusa sensu jest dla mnie akurat potwierdzeniem tego, że nie jesteś w stanie dotknąć myślą tego kluczowego egzystencjalnego dylematu, od którego sens chrześcijaństwa właśnie się zaczyna. Więc nie dziwię się, że skoro masz w tym względzie rodzaj ślepej plamki w rozumieniu, to odrzucasz chrześcijaństwo. Z tak postawionej perspektywy chrześcijaństwo rzeczywiście owego sensu nie ma, zaś Ty "masz rację" odrzucając je.


Odrzucam chrześcijaństwo z prostego powodu. Są dowody, że Judei-chrzescijsnski bóg nie istnieje.
Kluczowy egzystencjalny dylemat?
Staram się sobie wyobrazić, ze jestem wszemocnym, wszechwiedzącym, milosiernym bogiem. Mogę ot tak wybaczyć cokolwiek. Ale z jakiegoś powodu muszę najpierw zapłodnić kobietę, by urodziła niby boga niby człowieka by zaraz potem go zabić.
To psychopatyczne.

Bo strywializowałeś całą sytuację, a przede wszystkim wygląda na to, że NIE POSTAWIŁEŚ KLUCZOWYCH PYTAŃ, dotyczących tego, kim jesteś?
Aby zrozumieć chrześcijaństwo trzeba sobie postawić pewne pytania - problemy o samego siebie. Jeśli ktoś tych pytań nie postawi, to ujrzy chrześcijaństwo wyłącznie jako niezrozumiałe dziwactwo.

No to powiedz nam co oddziwacza ofiarę Jezusa.


Kluczową sprawą istnienia świadomości - ja jest zrozumienie i zaakceptowanie tego, kim jesteśmy. Człowiek, który sam siebie nie akceptuje, nie może być szczęśliwy, spełniony, nawet nie jest w stanie na dłuższą metę w ogóle sprawnie myśleć, czuć, funkcjonować mentalnie. Ale aby siebie zaakceptować, trzeba MIEĆ CO akceptować, trzeba mieć pewien minimalny obraz siebie, który byłby tym przedmiotem naszej akceptacji.

Obrazem startowym do tych rozważań jest Genesis i opisywany tam obraz człowieka (reprezentowany przez parę Adam - Ewa), który nagle przestaje akceptować to, kim się sobie jawi - zaczyna się kryć, zaczyna zakrywać części swojego ciała (w ogólności można to przenieść na aspekty własnej istoty). Warto zwrócić uwagę na to, że ów brak akceptacji NIE JEST OBIEKTYWNY. On jest stricte subiektywny - to człowiek nagle sam (wykorzystując zyskaną moc stanowienia, co miałoby być dobre, a co złe) zaklasyfikował najpierw jakieś aspekty siebie, a potem kryjąc się gdzieś tam, całość siebie, jako coś złego. Jak się przyjrzymy opisowi w Genesis, to zobaczymy, że to nie Bóg przestał akceptować człowieka, lecz człowiek sam przestał akceptować siebie. Ten dodatek, w postaci jakiegoś dodatkowego aspektu decyzji, ta wolność do nieakceptowania została przez człowieka wykorzystana przeciw niemu samemu!
W tej sytuacji jaka byłaby rada?
Aby tę prawdziwą radę jakoś ujrzeć, należałoby postawić jednak pewne ograniczenia na to, jakie rozwiązania będziemy akceptować. To ograniczenia to według mnie:
1. nie ma oszukiwania - rzeczy od początku do końca będą rozpatrywane W PRAWDZIE (co to tak do końca oznacza jest oczywiście osobnym problemem, ale tutaj poprzestanę na intuicyjnie dekodowanym stwierdzeniu, ewentualnie później może dojdą wyjaśnienia).
2. nie zabijamy, nie niszczymy świadomości - człowieka, a co za tym idzie nie robimy człowiekowi naprawy jego myślenia jakimś praniem mózgu, elektrowstrząsami, czy inną formą agresywnej ingerencji naruszającej wolność wyboru i myślenia tegoż człowieka. Człowiek, jeśli ma się naprawić jakoś w tej sytuacji, to może to OSIĄGNĄĆ JEDYNIE UCZCIWYM ZROZUMIENIEM I AKCEPTACJĄ.

Problem mamy taki, że człowiek na start NIE WIE KIM JEST. Człowiek ma odczucia, myśli, ale nie potrafi wskazać gdzie w tym wszystkim jest jego ja. W związku z tym nie ma tej instancji, która ostatecznie mogłaby być uznana za tą co zrozumiała, co zrozumieć miała, a na koniec zaakceptowała, łącznie z akceptacją samej siebie. Dopiero poznawszy siebie, lokalizując swoje ja, świadomość będzie mogła dokonać samoakceptacji, czyli przywrócić ten stan ładu, jaki był, zanim owa świadomość zaczęła sobie roić, że jest zła, brzydka, niewłaściwa w jakimś sensie; że musi się ukrywać, chronić przed oglądem tak swoim, jak i zewnętrznym.
Aby powstał podmiot, który ostatecznie decyzję o samoakceptacji miałby podjąć, świadomość został rzucona w wir życia - miejsca, okoliczności wymuszających ciągłe wybory, opowiadanie się po tej, albo innej stronie. Te wybory świadczą o poprawności tejże świadomości. Później, z perspektywy patrząc (choćby tu na ziemi oceniając swoje wcześniejsze wybory) będziemy o sobie mogli powiedzieć: czy spełniliśmy nasze oczekiwania, czy działaliśmy celowo, samozgodnie, rozsądnie, ogólnie tak, że z perspektywy mielibyśmy to zaakceptować?...
Biorąc wszystkie te wybory, wszystkie oceny naszego rozumowania i działania, ostatecznie odpowiemy sobie na pytanie: czy nasze ja - rozumiane jako aparat rozpoznawania rzeczywistości i podejmowania adekwatnych decyzji - działa poprawnie.

Jest z tą oceną człowieka jeden problem - RYGORYZM UZNAWANIA. Ten rygoryzm jest symbolizowany przez PRAWO. Prawo jest tym, co powinniśmy wypełnić. Właściwie już najmniejsze uchybienie względem prawa można uznać jako wadliwość. I to wadliwość ostateczną - w końcu się stała, a w końcu fakt miał miejsce (a przypominam, że warunek nie oszukiwania w żaden sposób wciąż jest w mocy), czyli werdykt w opcji rygorystycznej jest nieunikniony: świadomość wadliwa, potępiona mocą swoich własnych wyborów.
I tak funkcjonowali Żydzi przed Jezusem - wiązali zbawienie i pojednanie swojego życia (z Bogiem, ale można tez w obszar "uogólnionego Boga" nawet włączyć po prostu ten do końca nieoszukujący, poprawny aspekt nas) z wypełnieniem prawa.

Sorry, nie dokończyłem, ale mam ważną robotę do zrobienia, więc na razie tyle mojego opisu... Może wieczorem dokończę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Pon 14:01, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?

W sumie to poruszyłeś dość kluczowy aspekt chrześcijaństwa. To, że nie widzisz w ofierze Jezusa sensu jest dla mnie akurat potwierdzeniem tego, że nie jesteś w stanie dotknąć myślą tego kluczowego egzystencjalnego dylematu, od którego sens chrześcijaństwa właśnie się zaczyna. Więc nie dziwię się, że skoro masz w tym względzie rodzaj ślepej plamki w rozumieniu, to odrzucasz chrześcijaństwo. Z tak postawionej perspektywy chrześcijaństwo rzeczywiście owego sensu nie ma, zaś Ty "masz rację" odrzucając je.


Odrzucam chrześcijaństwo z prostego powodu. Są dowody, że Judei-chrzescijsnski bóg nie istnieje.
Kluczowy egzystencjalny dylemat?
Staram się sobie wyobrazić, ze jestem wszemocnym, wszechwiedzącym, milosiernym bogiem. Mogę ot tak wybaczyć cokolwiek. Ale z jakiegoś powodu muszę najpierw zapłodnić kobietę, by urodziła niby boga niby człowieka by zaraz potem go zabić.
To psychopatyczne.

Bo strywializowałeś całą sytuację, a przede wszystkim wygląda na to, że NIE POSTAWIŁEŚ KLUCZOWYCH PYTAŃ, dotyczących tego, kim jesteś?
Aby zrozumieć chrześcijaństwo trzeba sobie postawić pewne pytania - problemy o samego siebie. Jeśli ktoś tych pytań nie postawi, to ujrzy chrześcijaństwo wyłącznie jako niezrozumiałe dziwactwo.

No to powiedz nam co oddziwacza ofiarę Jezusa.


Kluczową sprawą istnienia świadomości - ja jest zrozumienie i zaakceptowanie tego, kim jesteśmy.

Nie widzę związku z omawianym problemem.
Michał Dyszyński napisał:

Człowiek, który sam siebie nie akceptuje, nie może być szczęśliwy, spełniony, nawet nie jest w stanie na dłuższą metę w ogóle sprawnie myśleć, czuć, funkcjonować mentalnie. Ale aby siebie zaakceptować, trzeba MIEĆ CO akceptować, trzeba mieć pewien minimalny obraz siebie, który byłby tym przedmiotem naszej akceptacji.

Nie widzę związku z omawianym problemem.

Michał Dyszyński napisał:

Obrazem startowym do tych rozważań jest Genesis i opisywany tam obraz człowieka (reprezentowany przez parę Adam - Ewa), który nagle przestaje akceptować to, kim się sobie jawi - zaczyna się kryć, zaczyna zakrywać części swojego ciała (w ogólności można to przenieść na aspekty własnej istoty).

W tej opowieści nie chodzi o akceptację. Zjedzenie owocu symbolizuje podjęcie decyzji, że samemu będzie się decydowało, co jest dobre, a co złe. Ale mniejsza z tym, bo to nie ma znaczenia.
Michał Dyszyński napisał:

Warto zwrócić uwagę na to, że ów brak akceptacji NIE JEST OBIEKTYWNY. On jest stricte subiektywny - to człowiek nagle sam (wykorzystując zyskaną moc stanowienia, co miałoby być dobre, a co złe) zaklasyfikował najpierw jakieś aspekty siebie, a potem kryjąc się gdzieś tam, całość siebie, jako coś złego.

W ogóle nie warto zwracać na to uwagi, to jest bez znaczenia dla omawianego problemu.

Michał Dyszyński napisał:

Jak się przyjrzymy opisowi w Genesis, to zobaczymy, że to nie Bóg przestał akceptować człowieka, lecz człowiek sam przestał akceptować siebie.

To twoja nadinterpretacja. Nie wiesz, czy Adam i Ewa nie akceptowali siebie nagich, czy też jedynie uznali, że niedobrze jest pokazywać się nago. Autor chciał pokazać, że człowiek po zjedzeniu owocu poznania i zła zyskał wiedzę (ewentualnie: zaczął decydować co jest dobre, a co złe), braku akceptacji nie ma tam z czego wnioskować, a ty się nad tym rozwodzisz, jakby to była główna myśl autora..

Michał Dyszyński napisał:

Ten dodatek, w postaci jakiegoś dodatkowego aspektu decyzji, ta wolność do nieakceptowania została przez człowieka wykorzystana przeciw niemu samemu!

Czyli jak ma ochotę zabijać to powinien to zaakceptować i zabijać? A jak ma ochotę biegać na golasa, to powinien biegać na golasa?

Michał Dyszyński napisał:

W tej sytuacji jaka byłaby rada?
Aby tę prawdziwą radę jakoś ujrzeć, należałoby postawić jednak pewne ograniczenia na to, jakie rozwiązania będziemy akceptować. To ograniczenia to według mnie:
1. nie ma oszukiwania - rzeczy od początku do końca będą rozpatrywane W PRAWDZIE (co to tak do końca oznacza jest oczywiście osobnym problemem, ale tutaj poprzestanę na intuicyjnie dekodowanym stwierdzeniu, ewentualnie później może dojdą wyjaśnienia).
2. nie zabijamy, nie niszczymy świadomości - człowieka, a co za tym idzie nie robimy człowiekowi naprawy jego myślenia


Czyli człowiek popsuł sobie genotyp zjadając zakazany owoc (bo grzech pierworodny jest dziedziczny), ale Bóg nie zamierza go naprawiać. W końcu po to kusił na pokuszenie Adama i Ewę, żeby potem skuszonych naprawiać. Gdyby chciał, żeby ludzie się nie popsuli, to nie zasadziłby w ogrodzie drzewa z zakazanym owocem.

Michał Dyszyński napisał:

jakimś praniem mózgu, elektrowstrząsami, czy inną formą agresywnej ingerencji naruszającej wolność wyboru i myślenia tegoż człowieka. Człowiek, jeśli ma się naprawić jakoś w tej sytuacji, to może to OSIĄGNĄĆ JEDYNIE UCZCIWYM ZROZUMIENIEM I AKCEPTACJĄ.


Ty chyba listów Pawła nie czytałeś. Sytuację człowieka naprawić może tylko Bóg, ale nie za darmo, Bóg wymaga przebłagania, najlepiej przebłagania krwią. w tej sytuacji jedyną adekwatną formą przebłagania jest przelanie krwi Jezusa, a odmianą ludzkiej natury jest przemienienie jego ziemskiego ciała. I sednem tej sprawy nie jest wcale to, o czym ty fantazjujesz, ale to, że przebłaguje się miłosiernego i wszechmocnego Boga. Skoro wszechmocny to wszystko może i nikt nic mu nie nakazuje, a skoro miłosierny, to może wszystko wybaczyć. Tymczasem - wbrew temu, czego powinniśmy się spodziewać - domaga się dla siebie ofiary z krwi. Mówi się, że tego wymaga sprawiedliwość, ale jest to sprawiedliwość swoiście pojmowana, bo 1) skutkami grzechu pierworodnego obarczani są też ci, co tego grzechu nie popełnili, 2) za ludzkie grzechy swoim cierpieniem płaci ktoś, kto ich nie popełnił. Gdzie tu sprawiedliwość?

Michał Dyszyński napisał:

Problem mamy taki, że człowiek na start NIE WIE KIM JEST.

Może ty nie wiesz kim jesteś, ja wiem.

/.../

Michał Dyszyński napisał:

Może wieczorem dokończę.


Ale czy musisz? Może lepiej będzie dla wszystkich, jak dokończysz to na blogu. Kto będzie chciał to przeczyta. Tu jest dyskusja, więc bądź łaskaw nie pisać wypracowań lecz odpisywać zwięźle, konkretnie i na temat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:19, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

anbo napisał:
Skoro wszechmocny to wszystko może i nikt nic mu nie nakazuje, a skoro miłosierny, to może wszystko wybaczyć. Tymczasem - wbrew temu, czego powinniśmy się spodziewać - domaga się dla siebie ofiary z krwi.


Anbuś, jaka ty jesteś ciemna masa. I właśnie dlatego przez 20 lat jesteś wciąż tylko tym samym nierozgarniętym gimboateistą, który spamuje ciągle tymi samymi bzdurami na forach. Oczywiście, że Bóg może wybaczyć ale nie musi i wręcz nie powinien. Posłużę się pewnym drastycznym przykładem bo tylko takie docierają przez gruby pancerz twej tępoty. Powiedzmy, że ktoś wymordował ci torturami całą rodzinę a przedtem jeszcze wyrypał ci żonę i córki. Możesz mu wybaczyć? Możesz. Ale z jakiej racji? Będziesz domagał się sprawiedliwości. I słusznie. Tak samo Bóg - może wybaczyć to, że przez grzech jest obrażana Jego świętość ale nie musi i wręcz nie powinien. Dlatego właśnie została złożona ofiara z Jego Syna bo nieskończona świętość domagała się zadośćuczynienia doskonałego. To proste ale wasze kurze ateistyczne móżdżki wciąż nie mogą tej prostej rzeczy ogarnąć i wciąż piszecie, że to jest jakiś "teatrzyk" i Bóg nie musiał tego lub tamtego. Nie jest to żaden "teatrzyk" i sprawiedliwość musi zostać wyrównana. Tak jak wtedy gdy ktoś wymorduje ci rodzinę. Możesz wybaczyć ale nie wybaczysz i sprawiedliwości domagał się będziesz i powinieneś. A co dopiero Bóg, którego świętość została przez grzech ludzkości jeszcze bardziej znieważona (skutki wolności ludzi do grzechu). Tak to działa, taka jest właśnie cena za stworzenie wolnego świata (wolnego również ku grzechowi) i nie jest to trudne do pojęcia. Ale wasze kurze ateistyczne móżdżki oczywiście tego nie ogarniają (choć prędzej sądzę, że po prostu złośliwie udajecie, że tej prostej rzeczy nie kumacie)

anbo napisał:
Mówi się, że tego wymaga sprawiedliwość, ale jest to sprawiedliwość swoiście pojmowana, bo 1) skutkami grzechu pierworodnego obarczani są też ci, co tego grzechu nie popełnili,


Popełnili. Każdy ma skłonność do grzechu na mocy swej wolności i nieuchronnie popełni go. To jest właśnie skażenie grzechem pierworodnym

anbo napisał:
2) za ludzkie grzechy swoim cierpieniem płaci ktoś, kto ich nie popełnił. Gdzie tu sprawiedliwość?


Znowu nic nie kumasz w tym swoim gimboateistycznym rozumku. Doskonałą ofiarę mógł złożyć tylko ktoś doskonały. A doskonałość wymaga właśnie niewinności. I zarazem za obrazę nieskończonego Boga mógł zapłacić tylko ktoś, kto sam był nieskończony czyli Bóg w człowieku. Proste ale nie dla gimboateisty pokroju anbusia


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 15:23, 10 Maj 2021, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:40, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Może wieczorem dokończę.


Ale czy musisz? Może lepiej będzie dla wszystkich, jak dokończysz to na blogu. Kto będzie chciał to przeczyta. Tu jest dyskusja, więc bądź łaskaw nie pisać wypracowań lecz odpisywać zwięźle, konkretnie i na temat.

Wiesz. Nie muszę. Zniechęciłeś mnie arbitralnością podejścia w stylu "ja - anbo - wiem najlepiej, a co kto inny opowie, to odrzucam z góry". Mam przynajmniej powód, żeby się nie wysilać. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Pon 18:01, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Może wieczorem dokończę.


Ale czy musisz? Może lepiej będzie dla wszystkich, jak dokończysz to na blogu. Kto będzie chciał to przeczyta. Tu jest dyskusja, więc bądź łaskaw nie pisać wypracowań lecz odpisywać zwięźle, konkretnie i na temat.

Wiesz. Nie muszę. Zniechęciłeś mnie arbitralnością podejścia w stylu "ja - anbo - wiem najlepiej, a co kto inny opowie, to odrzucam z góry". Mam przynajmniej powód, żeby się nie wysilać. :)

Nie ma to jak znaleźć sobie wymówkę. A to, że nie doczytałem twojego posta do końca (w którym jak się okazało i co było do przewidzenia nie było odpowiedzi na moje pytania), a to, że domagam się, żebyś był konkretny w dyskusjach i zwięzły. Byle uciec od dyskusji rzeczowej i móc sobie znowu poględzić, pofantazjować, a wcześniej ponarzekać jak to źli ludzie niesłusznie cię atakują. Gdybym jeszcze był jedynym, który od lat nie może się od ciebie doprosić szacunku dla twoich rozmówców, to bym się zastanowił, że może to coś ze mną nie tak, ale zbyt często i zbyt wielu ma do ciebie pretensje o to samo(a co ty nieustannie masz w nosie), żeby nie było w tym racji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:29, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Może wieczorem dokończę.


Ale czy musisz? Może lepiej będzie dla wszystkich, jak dokończysz to na blogu. Kto będzie chciał to przeczyta. Tu jest dyskusja, więc bądź łaskaw nie pisać wypracowań lecz odpisywać zwięźle, konkretnie i na temat.

Wiesz. Nie muszę. Zniechęciłeś mnie arbitralnością podejścia w stylu "ja - anbo - wiem najlepiej, a co kto inny opowie, to odrzucam z góry". Mam przynajmniej powód, żeby się nie wysilać. :)

Nie ma to jak znaleźć sobie wymówkę. A to, że nie doczytałem twojego posta do końca (w którym jak się okazało i co było do przewidzenia nie było odpowiedzi na moje pytania), a to, że domagam się, żebyś był konkretny w dyskusjach i zwięzły. Byle uciec od dyskusji rzeczowej i móc sobie znowu poględzić, pofantazjować, a wcześniej ponarzekać jak to źli ludzie niesłusznie cię atakują. Gdybym jeszcze był jedynym, który od lat nie może się od ciebie doprosić szacunku dla twoich rozmówców, to bym się zastanowił, że może to coś ze mną nie tak, ale zbyt często i zbyt wielu ma do ciebie pretensje o to samo(a co ty nieustannie masz w nosie), żeby nie było w tym racji.

Nie, mój drogi.
To Ty rozstawiasz tu wszystkich po kątach, żądając dla siebie przywilejów jakiegoś administratora dyskusji określającego bezdyskusyjnie jak ma być sprawa przedstawiana, co tu jest konkretem, a co nie.
Mam już tyle latek na karku, że nie mam złudzeń co do tego, że jak ktoś nie chce nawet się zapoznać z tym, co mu się pisze, to żadna siła go do tego nie zmusi. Wszystko da się tu wytoczyć jako powód (pretekst), aby uznawać wyłącznie własną wersję rozumienia sprawy. Dyskusja bez minimalnej chęci zrozumienia co ktoś pisze (a nie tylko negowania) nie ma szansy na sukces w postaci ustalenia jakiejkolwiek wersji wspólnej.

To nie ja, tylko Ty piszesz, że nie czytasz do końca. To nie jak tylko Ty z góry ustalasz co ja powinienem i jak pisać, bo to rzekomo tylko tak da się sprawę widzieć.
W dyskusji oczekuje się pewnej minimalnej chęci wyjścia naprzeciw dyskutantowi z drugiej strony, jakiegoś minimum ciekawości co owa strona ma do powiedzenia, zamiast tylko powtarzać co się ma samemu do powiedzenia i żądać przyjęcia tego własnego jako absolutnego wzorca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Pon 19:03, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Może wieczorem dokończę.


Ale czy musisz? Może lepiej będzie dla wszystkich, jak dokończysz to na blogu. Kto będzie chciał to przeczyta. Tu jest dyskusja, więc bądź łaskaw nie pisać wypracowań lecz odpisywać zwięźle, konkretnie i na temat.

Wiesz. Nie muszę. Zniechęciłeś mnie arbitralnością podejścia w stylu "ja - anbo - wiem najlepiej, a co kto inny opowie, to odrzucam z góry". Mam przynajmniej powód, żeby się nie wysilać. :)

Nie ma to jak znaleźć sobie wymówkę. A to, że nie doczytałem twojego posta do końca (w którym jak się okazało i co było do przewidzenia nie było odpowiedzi na moje pytania), a to, że domagam się, żebyś był konkretny w dyskusjach i zwięzły. Byle uciec od dyskusji rzeczowej i móc sobie znowu poględzić, pofantazjować, a wcześniej ponarzekać jak to źli ludzie niesłusznie cię atakują. Gdybym jeszcze był jedynym, który od lat nie może się od ciebie doprosić szacunku dla twoich rozmówców, to bym się zastanowił, że może to coś ze mną nie tak, ale zbyt często i zbyt wielu ma do ciebie pretensje o to samo(a co ty nieustannie masz w nosie), żeby nie było w tym racji.

Nie, mój drogi.
To Ty rozstawiasz tu wszystkich po kątach,

Wszystkich? Wskaż jakieś przykłady.
Michał Dyszyński napisał:

żądając dla siebie przywilejów jakiegoś administratora dyskusji określającego bezdyskusyjnie jak ma być sprawa przedstawiana, co tu jest konkretem, a co nie.

To nie przywilej ale prawo (przypominam, że upomina i upominało się o nie u ciebie wielu, nie tylko ja) do tego, żeby otrzymywać odpowiedzi na pytania i odpowiedzi na temat oraz konkretne i zwięzłe. Ty chcesz zmuszać ludzi do czytania twoich wypracowań, których miejsce jest na blogu - to ty chcesz mieć przywileje. Wrócisz do merytorycznej dyskusji, czy dalej będziesz udawał biednego misia?


Ostatnio zmieniony przez anbo dnia Pon 19:03, 10 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Raino




Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:31, 10 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?

W sumie to poruszyłeś dość kluczowy aspekt chrześcijaństwa. To, że nie widzisz w ofierze Jezusa sensu jest dla mnie akurat potwierdzeniem tego, że nie jesteś w stanie dotknąć myślą tego kluczowego egzystencjalnego dylematu, od którego sens chrześcijaństwa właśnie się zaczyna. Więc nie dziwię się, że skoro masz w tym względzie rodzaj ślepej plamki w rozumieniu, to odrzucasz chrześcijaństwo. Z tak postawionej perspektywy chrześcijaństwo rzeczywiście owego sensu nie ma, zaś Ty "masz rację" odrzucając je.


Odrzucam chrześcijaństwo z prostego powodu. Są dowody, że Judei-chrzescijsnski bóg nie istnieje.
Kluczowy egzystencjalny dylemat?
Staram się sobie wyobrazić, ze jestem wszemocnym, wszechwiedzącym, milosiernym bogiem. Mogę ot tak wybaczyć cokolwiek. Ale z jakiegoś powodu muszę najpierw zapłodnić kobietę, by urodziła niby boga niby człowieka by zaraz potem go zabić.
To psychopatyczne.

Bo strywializowałeś całą sytuację, a przede wszystkim wygląda na to, że NIE POSTAWIŁEŚ KLUCZOWYCH PYTAŃ, dotyczących tego, kim jesteś?
Aby zrozumieć chrześcijaństwo trzeba sobie postawić pewne pytania - problemy o samego siebie. Jeśli ktoś tych pytań nie postawi, to ujrzy chrześcijaństwo wyłącznie jako niezrozumiałe dziwactwo.


każda rzecz można ocenić obiektywnie wyłącznie z zewnątrz. Nie potrzeba mi oceny mnie samego, żeby zrozumieć chrześcijaństwo.
Za to trzeba poznać kulturę ludzi sprzed 2000 lat. Ich wiedzę. Ich przekonania o świecie. Ja nie mam nic do tego co wymyślali ludzie 2 tysiąclecia temu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Filozoficzny Pietras




Dołączył: 07 Kwi 2021
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:40, 10 Maj 2021    Temat postu:

Powiem tak szkoda, że dzieje Jezusa Chrystusa o ile te przyjmować jako autentyczne łącznie z kwestią jego zmartwychwstania nie dzieją się we współczesnych czasach kiedy po pierwsze poziom inteligentnego rozumowania przewyższa tą prymitywną z sprzed 2 tysięcy lat i także w momencie, gdzie wiedza naukowa zakresu biologii, genetyki potrafiłaby na podstawie precyzyjnych badań zrozumieć jakim to prawem martwy organizm biologiczny odłączony od pracy mózgu i serca nagle zaczął przejawiać oznaki życia?

Chciałbym, aż normalnie włączyć teraz YouTuba i obejrzeć film dokumentalny o wyjątkowym przypadku człowieka imieniem Jezus Chrystus, który przeżył śmierć kliniczną, gdy wszystkie jego procesy życiowe zostały przerwane czyniąc je niemożliwymi do zreanimowania np: po ustaniu pracy serca nieodwracalnie krzepnie krew, a ten jednak łamiąc wszelkie prawa obowiązujące w świecie biologicznym nagle od tak otwiera oczy i po prostu żyje sobie dalej.

Aż zżera mnie normalnie ciekawość z jaką to naukową diagnozą postawioną przy użyciu współczesnych narzędzi i wiedzy spotkałby się taki przypadek, gdyby ten rzeczywiście został potwierdzony na faktach autentycznych.

Co prawda istnieją organizmy w naturze zdolne do niezwykłego potencjału regeneracyjnego ciała np: u gadów. Tylko, że jezus chrystus chyba raczej był ssakiem prawda?


Ostatnio zmieniony przez Filozoficzny Pietras dnia Wto 6:21, 11 Maj 2021, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Wto 5:37, 11 Maj 2021    Temat postu: Re: Czy nie wystarczy że źli idą do piekła, dobrzy do nieba?

Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Raino napisał:
Według wierzących Jezus ewangelii oddał życie z miłości za ludzi. Ale po co?

Jeśli Jezus poświecił życie dla nas to sprawa załatwiona. Chodźmy na piwo bo bóg w imię Jezusa nas wszystkich zbawi.

A jeśli nie, to na co ta jego smierć? Czyżby bóg był tak podłą istotą, że dobrego człowieka paliłby na stosie gdyby wcześniej nie mógł popatrzeć na inne krwawe igrzyska: ukrzyżowanie własnego syna?

Jestem w stanie przyjść koncepcje boga sprawiedliwego. Ludzie źli idą do piekła, dobrzy do nieba. Kropka.
Po co bogu Jezus? W jakim celu te wszystkie komplikacje?

W sumie to poruszyłeś dość kluczowy aspekt chrześcijaństwa. To, że nie widzisz w ofierze Jezusa sensu jest dla mnie akurat potwierdzeniem tego, że nie jesteś w stanie dotknąć myślą tego kluczowego egzystencjalnego dylematu, od którego sens chrześcijaństwa właśnie się zaczyna. Więc nie dziwię się, że skoro masz w tym względzie rodzaj ślepej plamki w rozumieniu, to odrzucasz chrześcijaństwo. Z tak postawionej perspektywy chrześcijaństwo rzeczywiście owego sensu nie ma, zaś Ty "masz rację" odrzucając je.


Odrzucam chrześcijaństwo z prostego powodu. Są dowody, że Judei-chrzescijsnski bóg nie istnieje.
Kluczowy egzystencjalny dylemat?
Staram się sobie wyobrazić, ze jestem wszemocnym, wszechwiedzącym, milosiernym bogiem. Mogę ot tak wybaczyć cokolwiek. Ale z jakiegoś powodu muszę najpierw zapłodnić kobietę, by urodziła niby boga niby człowieka by zaraz potem go zabić.
To psychopatyczne.

Bo strywializowałeś całą sytuację, a przede wszystkim wygląda na to, że NIE POSTAWIŁEŚ KLUCZOWYCH PYTAŃ, dotyczących tego, kim jesteś?
Aby zrozumieć chrześcijaństwo trzeba sobie postawić pewne pytania - problemy o samego siebie. Jeśli ktoś tych pytań nie postawi, to ujrzy chrześcijaństwo wyłącznie jako niezrozumiałe dziwactwo.


każda rzecz można ocenić obiektywnie wyłącznie z zewnątrz. Nie potrzeba mi oceny mnie samego, żeby zrozumieć chrześcijaństwo.
Za to trzeba poznać kulturę ludzi sprzed 2000 lat. Ich wiedzę. Ich przekonania o świecie. Ja nie mam nic do tego co wymyślali ludzie 2 tysiąclecia temu.


Raino, dlaczego nie doczytałeś posta M.D. do końca? Czyżbyś się bał, że skończysz jak ten człowiek, który na wykładzie Pawła z Tarsu zasnął i wyleciał przez okno?
M.D., jeżeli ktoś uznaje, że już na początku twojego wypracowania jest błąd, na którym budujesz swoją argumentację (albo że za bardzo zboczyłeś z głównego tematu), to nie dziw się, że ten ktoś nie czyta dalej, tylko wytyka ci błąd, który kładzie całą resztę. Często właśnie z takiego powodu zatrzymywałem się na czytaniu twoich wypracowań. No i dlatego, że nie chciałem skończyć jak ten, co zasnął i wyleciał przez okno.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Wto 5:50, 11 Maj 2021    Temat postu:

Filozoficzny Pietras napisał:
Powiem tak szkoda, że dzieje Jezusa Chrystusa o ile te przyjmować jako autentyczne łącznie z kwestią jego zmartwychwstania nie dzieją się we współczesnych czasach kiedy po pierwsze poziom inteligentnego rozumowania przewyższa tą prymitywną z sprzed 2 tysięcy lat i także w momencie, gdzie wiedza naukowa zakresu biologii, genetyki potrafiłaby na podstawie precyzyjnych badań zrozumieć jakim to prawem martwy organizm biologiczny odłączony od pracy mózgu i serca nagle zaczęło przejawiać oznaki życia?

Sugerujesz, że mózg i serce zmartwychwstałego Jezusa nie działały? Skoro mówił, chodził, jadł i pił, to chyba jednak działały. A jeśli nie działały, to faktycznie byłaby to zagwozdka dla medyków.

Filozoficzny Pietras napisał:

Chciałbym, aż normalnie włączyć teraz YouTuba i obejrzeć film dokumentalny o wyjątkowym przypadku człowieka imieniem Jezus Chrystus, który przeżył śmierć kliniczną, gdy wszystkie jego procesy życiowe zostały przerwane czyniąc je niemożliwymi do zreanimowania np: po ustaniu pracy serca nieodwracalnie krzepnie krew, a ten jednak łamiąc wszelkie prawa obowiązujące w świecie biologicznym nagle od tak otwiera oczy i po prostu żyje sobie dalej.

To niewątpliwie zaciekawiłoby medyków. Żydzi wyznaczyli termin minimum 3 dni, żeby ożycie zaliczyć jako zmartwychwstanie. Wcześniejszy termin mógł według nich wskazywać na naturalne ożycie. Drugim powodem, dlaczego w opowieściach o zmartwychwstaniu Jezusa mówi się o trzech dniach jest znaczenie liczby trzy. To nie przypadek, że u Marka Jezus zabrał ze sobą trzech uczniów, Piotr wyparł się go trzy razy, Piłat zwrócił się z trzema apelami o uwolnienie go, zostaje ukrzyżowany na krzyżu trzy godziny po wschodzie słońca i to pośrodku trzech krzyży, ciemność nastaje po trzech godzinach i trwa również trzy godziny. Na koniec Jezus umiera trzy godziny później i trzy godziny przed zachodem słońca, do tego Marek wymienia imiona trzech kobiet chociaż – jak sam zaznacza – było ich tam więcej. Do tego mamy proroctwo Ozeasza: „Ożywi nas po dwóch dniach, wzbudzi nas trzeciego dnia, abyśmy mogli żyć przed nim” (6.2) oraz Jonasza w wielorybie i wiarę Żydów - na podstawie Ks. Hioba - że dusza po śmierci przez trzy dni unosi się nad ciałem, chcąc ponownie do niego wejść, ale po trzech dniach odchodzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Wto 6:13, 11 Maj 2021    Temat postu:

Filozoficzny Pietras napisał:
Powiem tak szkoda, że dzieje Jezusa Chrystusa o ile te przyjmować jako autentyczne łącznie z kwestią jego zmartwychwstania nie dzieją się we współczesnych czasach kiedy po pierwsze poziom inteligentnego rozumowania przewyższa tą prymitywną z sprzed 2 tysięcy lat i także w momencie, gdzie wiedza naukowa zakresu biologii, genetyki potrafiłaby na podstawie precyzyjnych badań zrozumieć jakim to prawem martwy organizm biologiczny odłączony od pracy mózgu i serca nagle zaczęło przejawiać oznaki życia?

Jeszcze jedna uwaga. Gdyby po trzech dniach Jezus o własnych siłach wyszedł z grobu, to jeszcze nie oznaczałoby to, że przez trzy dni był martwy (w grobie nikt by go nie badał). Zdarzały się przypadki, że ludzie przeżywali ukrzyżowanie, o ile wystarczająco wcześnie zostali zdjęci z krzyża. Oczywiście nie ci, których odpowiednio potraktowano włócznią. No i od razu rodzi się pytanie: Jezusowi naprawdę przebito bok włócznią, czy wymyślono to, żeby odeprzeć zarzut, że Jezus nie umarł na krzyżu, ale przeżył i odzyskawszy przytomność opuścił grób? O tym medycy dowiedzieliby się badając zmartwychwstałego Jezusa. Zależnie od tego, jak było, mogliby stwierdzić, że Jezus przeżył ukrzyżowanie, albo że nie potrafią wytłumaczyć fenomenu jego zmartwychwstania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Filozoficzny Pietras




Dołączył: 07 Kwi 2021
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 6:31, 11 Maj 2021    Temat postu:

I mimo, że istnieją podstawy racjonalne, aby uznać te przesłanki za hipokryzje tak też wedle rozumowania z punktu widzenia chrześcijańskiego można takie stwierdzenie interpretować jako przejaw bluźnierstwa wymierzonego w stronę godzenia uczuć religijnych.

I każda z tych stanowisk będzie uważała własną wersję wydarzeń jako prawdziwą jednak fundamentalne odwieczne pytanie pozostanie takie, która mimo wszystko z nich jest autentyczna?

I tutaj już możemy spokojnie spakować walizki i zgasić światło na do widzenia.


Ostatnio zmieniony przez Filozoficzny Pietras dnia Wto 6:31, 11 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin