Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy Kościół jest nieomylny, a jego nauka niezmienna?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6690
Przeczytał: 91 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:30, 16 Sie 2024    Temat postu:

Dopiero Chrystus objawił cała prawdę.
Kohelet pisze jak beznadziejnie ograniczać się tylko do świata widzialnego.


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Pią 12:31, 16 Sie 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Pią 12:43, 16 Sie 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
Dopiero Chrystus objawił cała prawdę.
Kohelet pisze jak beznadziejnie ograniczać się tylko do świata widzialnego.

Co Kohelet pisze to zacytowałem (a ty nie), a co reszty to mógłbym tylko powtórzyć pytania, na które nie odpowiedzialeś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6690
Przeczytał: 91 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:48, 16 Sie 2024    Temat postu:

Odpowiedziałem,
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Pią 13:53, 16 Sie 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
Odpowiedziałem,


Tak tak, krowa to piękny ptak.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6690
Przeczytał: 91 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:03, 16 Sie 2024    Temat postu:

zapytałeś "A dlaczegóż to nie znano całej prawdy? ", powiedziałem o Chrystusie
Dałeś fragment z Księgi Koheleta bez sensu
odpowiedziałem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Pią 14:21, 16 Sie 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
zapytałeś "A dlaczegóż to nie znano całej prawdy? ", powiedziałem o Chrystusie
Dałeś fragment z Księgi Koheleta bez sensu
odpowiedziałem

Jasne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:26, 12 Wrz 2024    Temat postu:

Ks. Bańka elegancko porządkuje naukę katolicką.
https://youtu.be/Cq6JQ642I_4?si=KadvC6yZRASXl2QJ

Przyznam szczerze, że wiara ortodoksyjna, integrystyczna (przynajmniej w wydaniu ks. Bańki) jest konkretna, wyrazista, nawet powiem, że momentami pociągająca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:52, 12 Wrz 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Ks. Bańka elegancko porządkuje naukę katolicką.
https://youtu.be/Cq6JQ642I_4?si=KadvC6yZRASXl2QJ

Przyznam szczerze, że wiara ortodoksyjna, integrystyczna (przynajmniej w wydaniu ks. Bańki) jest konkretna, wyrazista, nawet powiem, że momentami pociągająca.

Mam raczej przeciwne odczucie. Nie przekonują mnie przynajmniej te cytaty, które zamieściłeś. To "porządkowanie" jak dla mnie jest po prostu głównie agitacją za usługami KRK.
Nie przekonują mnie w ogóle specjalnie zdania twierdzące. Każde arbitralne stwierdzenie, które pewnie wielu uważa za spełnienie przekonywalności, w moim już naturalnie spontanicznym odbiorze jawi się jako pusta agitacja. Ja zawsze spytam: ALE DLACZEGO MIAŁOBY TAK BYĆ?
I jeśli główną odpowiedzią na to pytanie jest "bo my tak ogłaszamy", to jest słabo... :nie:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 23:11, 12 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:13, 12 Wrz 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Ks. Bańka elegancko porządkuje naukę katolicką.
https://youtu.be/Cq6JQ642I_4?si=KadvC6yZRASXl2QJ

Przyznam szczerze, że wiara ortodoksyjna, integrystyczna (przynajmniej w wydaniu ks. Bańki) jest konkretna, wyrazista, nawet powiem, że momentami pociągająca.

Mam raczej przeciwne odczucie. Nie przekierowują mnie przynajmniej te cytaty, które zamieściłeś. To "porządkowanie" jak dla mnie jest po prostu głównie agitacją za usługami KRK.
Nie przekonują mnie w ogóle specjalnie zdania twierdzące. Każde arbitralne stwierdzenie, które pewnie wielu uważa za spełnienie przekonywalności, w moim już naturalnie spontanicznym odbiorze jawi się jako pusta agitacja. Ja zawsze spytam: ALE DLACZEGO MIAŁOBY TAK BYĆ?
I jeśli główną odpowiedzią na to pytanie jest "bo my tak ogłaszamy", to jest słabo... :nie:


Nie wiem, które cytaty konkretnie masz na myśli, ale jeśli chodzi o ks. Bańkę to jego filmy nie sprowadzają się do "bo ja tak ogłaszam", tylko jest coś więcej, czyli jakieś argumenty, odwołanie się do Biblii, jakiegoś rozsądku, jakichś innych wypowiedzi itd. Oczywiście najczęściej się z tym nie zgadzam, myślę, że sprawy są ujmowane wadliwie, ale nie powiem, że filmach integrysty ks. Bańki nie ma intelektualnego rozumowania, jakichś argumentów. Są i to mnie właśnie cieszy, bo jest nad czym myśleć, jego filmy prowokują mnie do zastanawiania się. Ale to mówię tylko za siebie.

On też prezentuje naukę Kościoła, która nie jest naznaczona modernizmem, dzięki temu wiem w co w Kościele się wierzy i następnie mogę zastanawiać się, jakie są moje odczucia i myśli względem tej nauki.

Dodatkowo u ks. Bańki jest jakaś (moim zdaniem) charyzma, niepowtarzalny styl wypowiedzi, co przyciąga. A więcej, uważam, że ta "twarda" nauka ortodoksyjna jest w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób trochę pociągająca, ale nie w sensie intelektualnym, tylko w tym, że to się z taką pewnością, stanowczością, a nie jakieś rozmemlane nie wiadomo, co. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:46, 12 Wrz 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Dodatkowo u ks. Bańki jest jakaś (moim zdaniem) charyzma, niepowtarzalny styl wypowiedzi, co przyciąga. A więcej, uważam, że ta "twarda" nauka ortodoksyjna jest w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób trochę pociągająca, ale nie w sensie intelektualnym, tylko w tym, że to się z taką pewnością, stanowczością, a nie jakieś rozmemlane nie wiadomo, co. :think:

Celnie ważną kwestię podniosłeś. :szacunek:

To właśnie wielu przyciąga do fanatyków, różnorakich guru, ale i chyba właśnie do integryzmu. To się CZUJE.
Jest chyba w każdym człowieku (w mniejszym, albo większym stopniu) owo pragnienie, aby rzeczy były prosto, a surfować na fali jednoznaczności i takiej bezpośredniej emocji, aby to było tak "z serca". Ludzie lgną do tych, co przemawiają z emfazą, okazują pewność siebie. Ludzie właśnie takim liderom chcą zaufać, iść pod ich przywództwem. Tak emocja działają. Doskonale wykorzystał tę właściwie ludzkiej natury Hitler. Ale chyba większość polityków tak funkcjonuje i chyba w jakimś można to określić za słuszną strategię. Wszak inaczej nie zdobywaliby zwolenników.
Zadziwiające jest, jak bardzo mamy w naturze pragnienie podążania za silnymi liderami, jak bardzo chce nam się ufać tym, co okazują pewność siebie, władczość, nieustępliwość. Takim ludziom wybacza się nawet jawne grzechy - kłamstwa, oszustwa, w skrajnych przypadkach nawet zbrodnie.
Ja w sobie też to obserwuję. Też niejeden raz dałem się naciągnąć na coś, bo zaufałem instynktowi, który emocjonalne i pewne siebie wypowiedzi utożsamia ze słusznością tego, co ktoś głosił. I kto wie, czy nie jest to główna siła fanatyzmów, fundamentalizmów - to poczucie, że z tymi ludźmi i w tym temacie mamy PROSTĄ DROGĘ. Chcemy, aby było prosto, bramy były szerokie, aby sprawy odznaczały się w naszym umyśle wyraziście, poruszając nasze emocje.
Tymczasem...
(13) Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. (Ewangelia Mateusza 7:13)
Ja uważam, że szerokość owej bramy do wchodzenia jest właśnie symbolem tej emocjonalnej łatwości, którą między innymi niesie ze sobą fanatyzm.
Jakżeż prosto jest iść, jasno wytyczoną drogą - przed siebie, nie patrząc na boki. Jakie to przemawiające do nas jest...
Z drugiej strony fanatyzm reklamuje się jako ten wymagający, ten stawiający sprawy maksymalnie uczciwie, bo w najtwardszej postaci. Tylko właściwie w czym powinniśmy być twardzi, a w czym miękcy?...
Fanatycy powiedzą nam, że te twarde wymogi, jakie postawiły ich autorytety w mało istotnych duchowo sprawach (jakieś tam wymogi formalne, jakieś nakazy zwyczajowe, administracyjne), to jest właśnie to, czego należy przestrzegać. Co prawda żadne wyraźne dobro z tego nie powstaje, ale jakie to jest trudne...
A ja powiem, że najtrudniejsze jest właśnie ZMIENIANIE SIEBIE w stronę dobra.
To jest najtrudniejsze dlatego, że tutaj WSZYSTKIEGO TRZEBA DOPILNOWAĆ, tu NICZEGO NIE WOLNO ODPUŚCIĆ:
- Tu nie ma pewności na start, dopiero trzeba ją sobie zdobywać, mozolnie budować.
- Tu na każdym kroku trzeba się liczyć z tym, że możemy popełnić błąd - i trzeba ów błąd umieć w porę wykryć, a potem jakoś go uniknąć.
- Tu nie ma się na kim tak do końca oprzeć - sami musimy dźwigać brzemię odpowiedzialności, żaden autorytet, czy żadne odgórne zasady nie zdejmą z nas tego brzemienia.
- Tu wielokrotnie konieczne będzie uznanie swojego błędu - także wobec innych, tutaj nie będziemy wygrywali, nie będziemy karmili swoich instynktownych emocji, a wręcz przeciwnie, nieraz przyjdzie znieść gorycz bycia zlekceważonym, poniżonym, a do tego...
jeszcze trzeba będzie oskarżającym nas nieraz przyznać rację. Bo przyznamy się do tego, że zawiedliśmy. Przyznanie się uczciwe do błędu - to dopiero jest trudne, bolesne...
- Tu nie mamy emocjonalnej tarczy ochronnej pod postacią schronienia się do swojej grupy, nie będziemy sobie wciskali kitu, że jesteśmy "z tych dobrych", czyli że wystarczy przynależeć do jakiejś słusznej grupy, a wtedy nie miałyby się nas imać żadne winy, albo przynajmniej mielibyśmy mieć powód myśleć, jacy to "jesteśmy lepsi".
- Do tego nie będzie też tu miejsca na lenistwo - musimy się doskonalić, a nie wiadomo, czy damy radę zrobić to na czas. Bo może ten moment próby przyjdzie, gdy jeszcze byliśmy zbyt słabi, zbyt głupi, aby zadaniom podołać.
- Do tego każdy, kto wymaga od siebie uczciwości, jest samokrytyczny musi się liczyć z tym, że czeka go samotność. Ludzie nie będą go lubili - będą oskarżali o to, że "się wywyższa" (nawet jeśli nic w tym kierunku nie zadeklaruje, ale tak zinterpretują sam fakt, że nie zechce się przyłączyć do tych różnych małostkowych zachowań, jakie są normą w społeczeństwie ludzi bezwiednych, sterowanych instynktownymi emocjami, którzy co chwila sami sobie muszą jakoś powiedzieć "jesteśmy lepsi od tamtych").
- Wreszcie na koniec ktoś taki zrozumie, że będzie musiał się zrzec dobrowolnie praktycznie wszystkich form emocjonalnej gratyfikacji, jakie są normą w społeczeństwie. Po co ich się ma zrzekać?...
Aby nie być ich niewolnikiem. Aby nie wymuszały na nim zakłamywania rzeczywistości, aby się mentalnie nie prostytuować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:49, 13 Wrz 2024    Temat postu:

Cały twój tekst biorę sobie do serca, może kiedyś twoje refleksje uratują mnie przed jakimś bezrefleksyjnym zaufaniem komuś, bo z mocą i erudycją coś głosił.

Michał Dyszyński napisał:
Zadziwiające jest, jak bardzo mamy w naturze pragnienie podążania za silnymi liderami, jak bardzo chce nam się ufać tym, co okazują pewność siebie, władczość, nieustępliwość. Takim ludziom wybacza się nawet jawne grzechy - kłamstwa, oszustwa, w skrajnych przypadkach nawet zbrodnie.


Dokładnie tak to odczuwam jak to opisujesz. Zauważyłem w sobie, że jeśli ktoś głosi coś z mocą, potrafi bawić się słowem, umie się bardzo dobrze wyrażać, budować zdania i jest to przesycone emocją pewności siebie, posiadania racji ponad wszystko to zauważam u siebie to pragnienie przylgnięcia do tego, co ten ktoś mówi, a jego samego zaczynam widzieć jako jakiegoś przewodnika.

Zostając przy przykładzie ks. Bańki.
Kilka dni temu, gdy słuchałem jakiegoś tam filmu to sobie pomyślałem, że gdyby nie kilka ważnych książek na mojej półce, gdyby nie to, że mogłem zapoznać się z twórczością ks. Hryniewicza, Michała Dyszyńskiego, Wujazboja i kilku innych chrześcijańskich myślicieli, to mógłbym ulec nauce ortodoksyjnego katolicyzmu, gdybym zaczął wsłuchiwać się w jakiegoś charyzmatycznego, dobrze przemawiającego ortodoksyjnego chrześcijanina to mogłoby to mnie pociągnąć, sam nie wiem dlaczego, ale chyba między innymi dlatego, że taka oto "twarda", ortodoksyjna katolicka wiara, bazująca na wywyższających się twierdzeniach, silnie akcentowanych przekonaniach dawałaby mi poczucie, że jestem KIMŚ, ja jestem "ktoś".
No i to przeświadczenie, że przynależysz do "światłej" części ludzkości i możesz pouczać innych, pokazywać im, że błądzą, są naiwni. To w emocjach robi dobrze..

Ps. Ja tu nie mówię o tym, że taki jest ks. Bańka, mówię co wydaje mi się, że mogłoby się ze mną stać, gdybym w doświadczeniu miał tylko jakiegoś charyzmatycznego i ortodoksyjneho przewodnika na drodze wiary.

Cytat:
A ja powiem, że najtrudniejsze jest właśnie ZMIENIANIE SIEBIE w stronę dobra.
To jest najtrudniejsze dlatego, że tutaj WSZYSTKIEGO TRZEBA DOPILNOWAĆ, tu NICZEGO NIE WOLNO ODPUŚCIĆ:
- Tu nie ma pewności na start, dopiero trzeba ją sobie zdobywać, mozolnie budować.
- Tu na każdym kroku trzeba się liczyć z tym, że możemy popełnić błąd - i trzeba ów błąd umieć w porę wykryć, a potem jakoś go uniknąć.
- Tu nie ma się na kim tak do końca oprzeć - sami musimy dźwigać brzemię odpowiedzialności, żaden autorytet, czy żadne odgórne zasady nie zdejmą z nas tego brzemienia.
- Tu wielokrotnie konieczne będzie uznanie swojego błędu - także wobec innych, tutaj nie będziemy wygrywali, nie będziemy karmili swoich instynktownych emocji, a wręcz przeciwnie, nieraz przyjdzie znieść gorycz bycia zlekceważonym, poniżonym, a do tego...
jeszcze trzeba będzie oskarżającym nas nieraz przyznać rację. Bo przyznamy się do tego, że zawiedliśmy. Przyznanie się uczciwe do błędu - to dopiero jest trudne, bolesne...
- Tu nie mamy emocjonalnej tarczy ochronnej pod postacią schronienia się do swojej grupy, nie będziemy sobie wciskali kitu, że jesteśmy "z tych dobrych", czyli że wystarczy przynależeć do jakiejś słusznej grupy, a wtedy nie miałyby się nas imać żadne winy, albo przynajmniej mielibyśmy mieć powód myśleć, jacy to "jesteśmy lepsi".
- Do tego nie będzie też tu miejsca na lenistwo - musimy się doskonalić, a nie wiadomo, czy damy radę zrobić to na czas. Bo może ten moment próby przyjdzie, gdy jeszcze byliśmy zbyt słabi, zbyt głupi, aby zadaniom podołać.
- Do tego każdy, kto wymaga od siebie uczciwości, jest samokrytyczny musi się liczyć z tym, że czeka go samotność. Ludzie nie będą go lubili - będą oskarżali o to, że "się wywyższa" (nawet jeśli nic w tym kierunku nie zadeklaruje, ale tak zinterpretują sam fakt, że nie zechce się przyłączyć do tych różnych małostkowych zachowań, jakie są normą w społeczeństwie ludzi bezwiednych, sterowanych instynktownymi emocjami, którzy co chwila sami sobie muszą jakoś powiedzieć "jesteśmy lepsi od tamtych").
- Wreszcie na koniec ktoś taki zrozumie, że będzie musiał się zrzec dobrowolnie praktycznie wszystkich form emocjonalnej gratyfikacji, jakie są normą w społeczeństwie. Po co ich się ma zrzekać?...
Aby nie być ich niewolnikiem. Aby nie wymuszały na nim zakłamywania rzeczywistości, aby się mentalnie nie prostytuować.


Wąska brama.

To skoro już taki wątek trochę nam się rozwinął, choć może nie bardzo ta dyskusja pasuje całościowo do tematu pierwotnego, ale skoro już taka wątkowa dygresja w temacie powstała to pozwól, że o coś cię zapytam.
Czasem zdarza mi się słuchać na filmach youtube jakichś księży, którzy deklarują, że oni nie czytają np. książek niezgodnych z ich wiarą, oni tylko czytają zdrową naukę Kościoła, książki katolickie i generalnie nosa nie wychylają poza swoją wiarę, no bo skoro Kościół uczy cię prawdy, to po co masz sobie umysł zalewać treścią, która jest fałszywa, a jeszcze może ci namieszać w taki sposób, że zejdziesz z właściwej ścieżki wiary i zabłądzisz..
Kiedyś widziałem film, jak świecki katolicki apologeta w kościele omawiał książkę Dawkinsa (poddawał ją krytyce) i stojącego obok księdza zapytał, czy zna tę książkę i ten ksiądz właśnie zgasił tego świeckiego apologete, że on sobie głowy książkami ateistycznymi nie zatruwa.
Co myślisz o takiej postawie?
Zawsze ktoś może powiedzieć, że tylko nauka Kościoła jest zdrowa i prawdziwa (to co do wierzenia przekazuje magisterium), a wszystko inne to herezje, a więc nie warto się nad innymi alternatywnymi interpretacjami zastanawiać..
Czy taka postawa ma sens?


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pią 1:50, 13 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6690
Przeczytał: 91 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:52, 13 Wrz 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:

Kilka dni temu, gdy słuchałem jakiegoś tam filmu to sobie pomyślałem, że gdyby nie kilka ważnych książek na mojej półce, gdyby nie to, że mogłem zapoznać się z twórczością ks. Hryniewicza, Michała Dyszyńskiego, Wujazboja i kilku innych chrześcijańskich myślicieli, to mógłbym ulec nauce ortodoksyjnego katolicyzmu, gdybym zaczął wsłuchiwać się w jakiegoś charyzmatycznego, dobrze przemawiającego ortodoksyjnego chrześcijanina to mogłoby to mnie pociągnąć, sam nie wiem dlaczego, ale chyba między innymi dlatego, że taka oto "twarda", ortodoksyjna katolicka wiara, bazująca na wywyższających się twierdzeniach, silnie akcentowanych przekonaniach dawałaby mi poczucie, że jestem KIMŚ, ja jestem "ktoś".

Może byłoby dobrze gdybyś przylgnął do nauki ks, Bańki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 2:05, 13 Wrz 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
Katolikus napisał:

Kilka dni temu, gdy słuchałem jakiegoś tam filmu to sobie pomyślałem, że gdyby nie kilka ważnych książek na mojej półce, gdyby nie to, że mogłem zapoznać się z twórczością ks. Hryniewicza, Michała Dyszyńskiego, Wujazboja i kilku innych chrześcijańskich myślicieli, to mógłbym ulec nauce ortodoksyjnego katolicyzmu, gdybym zaczął wsłuchiwać się w jakiegoś charyzmatycznego, dobrze przemawiającego ortodoksyjnego chrześcijanina to mogłoby to mnie pociągnąć, sam nie wiem dlaczego, ale chyba między innymi dlatego, że taka oto "twarda", ortodoksyjna katolicka wiara, bazująca na wywyższających się twierdzeniach, silnie akcentowanych przekonaniach dawałaby mi poczucie, że jestem KIMŚ, ja jestem "ktoś".

Może byłoby dobrze gdybyś przylgnął do nauki ks, Bańki


Oficjalne, "podręcznikowe" nauczanie Kościoła przesycone jest w dużej mierze, w moim rozeznaniu i odczuciu, naiwną teologią i obrazem Pana Boga (np. Bóg kieruje się względem człowieka karzącą sprawiedliwością, która czyni krzywdę człowiekowi), którego ja nie potrafię intelektualnie i emocjonalnie zaakceptować. Ks. Bańka to erudyta, potrafi dobrze się wysławiać, jest oczytany, potrafi bronić swoich katoprzekonań, ale jak się człowiek na chłodno zastanowi nad tym, co on mówi, jakiej broni nauki to to jest płycizna. Sorry, ale tak uważam.
Nie twierdzę, że całe nauczanie katolickie to jakieś zło godne potępienia, ale jest tu tak dużo elementów, które domagają się nowego głębszego przemyślenia, że ja nie potrafię być wiernym katolikiem. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6690
Przeczytał: 91 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 2:54, 13 Wrz 2024    Temat postu:

Sprawiedliwość nie czyni krzywdy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 4:33, 13 Wrz 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
Sprawiedliwość nie czyni krzywdy


Być sprawiedliwym jest bardzo trudno Andy.

Duzy zakres tego tematu znajdziemy w przypowieści o synu marnotrawnym.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 4:38, 13 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:03, 13 Wrz 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
Sprawiedliwość nie czyni krzywdy


Jasne, bo przecież wg ortodoksów Pan Bóg za zło wynagradza cukierkami albo biletem na Wyspy Kanaryjskie. :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6492
Przeczytał: 7 tematów


PostWysłany: Pią 9:11, 13 Wrz 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
Sprawiedliwość nie czyni krzywdy


Jeżeli krzywdę zdefiniujesz jako niezasłużoną szkodę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:37, 13 Wrz 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
... pozwól, że o coś cię zapytam.
Czasem zdarza mi się słuchać na filmach youtube jakichś księży, którzy deklarują, że oni nie czytają np. książek niezgodnych z ich wiarą, oni tylko czytają zdrową naukę Kościoła, książki katolickie i generalnie nosa nie wychylają poza swoją wiarę, no bo skoro Kościół uczy cię prawdy, to po co masz sobie umysł zalewać treścią, która jest fałszywa, a jeszcze może ci namieszać w taki sposób, że zejdziesz z właściwej ścieżki wiary i zabłądzisz..
Kiedyś widziałem film, jak świecki katolicki apologeta w kościele omawiał książkę Dawkinsa (poddawał ją krytyce) i stojącego obok księdza zapytał, czy zna tę książkę i ten ksiądz właśnie zgasił tego świeckiego apologete, że on sobie głowy książkami ateistycznymi nie zatruwa.
Co myślisz o takiej postawie?
Zawsze ktoś może powiedzieć, że tylko nauka Kościoła jest zdrowa i prawdziwa (to co do wierzenia przekazuje magisterium), a wszystko inne to herezje, a więc nie warto się nad innymi alternatywnymi interpretacjami zastanawiać..
Czy taka postawa ma sens?

Czy patrząc tylko na jedną stronę medalu, można poprawnie wybierać?
Czy nie znając argumentu oponenta, można z nim poprawnie polemizować?
Bo ja uważam, że się nie da.

Jeśli chcemy zaś poznać argument oponenta, to powinniśmy się w jakiś sposób wcielić w jego myślenie, poukładać - choćby na chwilę - sobie odniesienia w sprawie w sposób podobny do tego, jak ów oponent to sobie układa. Potem, mając już to w świadomości i zrozumiale poukładane, można dopiero PORÓWNAĆ owo coś, z własnymi tezami i przekonaniami.
Jeśli ktoś tego nie zrobił, to nie wie, co oponent twierdzi w swojej polemice. A jeśli ktoś nie wie, co oponent ma w danej sprawie do powiedzenia, to po prostu nie ma podstaw do uznania, iż on wie w tej sprawie cokolwiek lepiej niż ten oponent.

Postawienie sprawy w stylu: co prawda nie wiem, o co chodzi oponentowi, ale to na pewno ja mam rację - to jest przecież nic innego, jak rozumowanie BEZ ROZUMOWYCH PODSTAW.
Rozumowanie bez podstaw, to - z definicji - rozumowanie bezpodstawne. I takim właśnie - bezpodstawnym - rozumowaniem, wnioskowaniem, przedstawianiem swoich przekonań jako będące lepsze niż to, co głosi oponent, jest sytuacja wyżej opisana.

Uczciwie byłoby w takiej sytuacji powiedzieć: nie interesują nas żadne rozumowania, dociekania, my z uporem głosimy swoje i będziemy tak głosili niezależnie od wszelkich rozumowych racji. To by dopiero było uczciwe postawienie sprawy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:50, 13 Wrz 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Uczciwie byłoby w takiej sytuacji powiedzieć: nie interesują nas żadne rozumowania, dociekania, my z uporem głosimy swoje i będziemy tak głosili niezależnie od wszelkich rozumowych racji. To by dopiero było uczciwe postawienie sprawy.


I to chyba jest ze szkodą dla własnego rozwoju duchowego, bo jeśli ktoś myśli sobie "Kościół podaje jedną jedyną prawdę w swoich dokumentach, a więc wszystko inne jest fałszywe", to taki, ktoś zamyka się na szukanie prawdy. Chyba, że założymy, że prawda jest w dokumentach magisterium..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:02, 14 Wrz 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Uczciwie byłoby w takiej sytuacji powiedzieć: nie interesują nas żadne rozumowania, dociekania, my z uporem głosimy swoje i będziemy tak głosili niezależnie od wszelkich rozumowych racji. To by dopiero było uczciwe postawienie sprawy.


I to chyba jest ze szkodą dla własnego rozwoju duchowego, bo jeśli ktoś myśli sobie "Kościół podaje jedną jedyną prawdę w swoich dokumentach, a więc wszystko inne jest fałszywe", to taki, ktoś zamyka się na szukanie prawdy. Chyba, że założymy, że prawda jest w dokumentach magisterium..

Jest jeszcze jeden problem w takim układzie, gdy założymy, że "prawda jest w dokumentach magisterium kościelnego" - co w takim razie z Biblią?...
- Biblia gorsza jest?...
Dopiero katechizm jest poprawny i dla ludzi, a Biblię Bóg dał dla zmyłki?...
- No bo chyba taki wniosek by należało wyciągnąć z ujęcia, w którym dopiero kościelne autorytety głoszą prawdę o Biblii i tym, co ta Księga głosi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:09, 11 Lis 2024    Temat postu:

O tym, co jest słusznym poglądem katolickim nie decydują święci, nie decydują wierni, księża i mistycy. O doktrynie katolickiej decyduje Urząd Nauczycielski, który dostarcza słusznej i nieomylnej interpretacji Pisma Świętego. Papież i biskupi są dla katolika źródłem autentycznej i nieskażonej żadnym błędem wiary.

KKK 891 napisał:
«Nieomylnością tą z tytułu swego urzędu cieszy się Biskup Rzymu, głowa Kolegium Biskupów, gdy jako najwyższy pasterz i nauczyciel wszystkich wiernych Chrystusowych, który braci swych umacnia w wierze, ogłasza definitywnym aktem naukę dotyczącą wiary i obyczajów... Nieomylność obiecana Kościołowi przysługuje także Kolegium Biskupów, gdy wraz z następcą Piotra sprawuje ono najwyższy Urząd Nauczycielski», przede wszystkim na soborze powszechnym. Gdy Kościół przez swój najwyższy Urząd Nauczycielski przedkłada coś «do wierzenia jako objawione przez Boga» i jako nauczanie Chrystusa, «do takich definicji należy przylgnąć posłuszeństwem wiary». Taka nieomylność rozciąga się na cały depozyt Objawienia Bożego.


A zatem nauka Kościoła to wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego, czyli papieża i biskupów, którzy pozostają w jedności z papieżem.

KKK 2034 napisał:
Papież oraz biskupi są "autentycznymi, czyli upoważnionymi przez Chrystusa nauczycielami, którzy powierzonemu sobie ludowi głoszą wiarę, w którą powinien wierzyć i którą powinien stosować w życiu" (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 25). Zwyczajny i powszechny Urząd Nauczycielski papieża i biskupów pozostających w jedności z nim głosi wiernym prawdę, w którą mają wierzyć; miłość, którą mają praktykować, oraz szczęście, w którym mają pokładać nadzieję.


PIUS XII, ENCYKLIKA "HUMANI GENERIS" napisał:
najbliższą i powszechną normą prawdy dla każdego teologa w dziedzinie wiary i obyczajów ma być Urząd Nauczycielski Kościoła, bo Jemu powierzył Chrystus Pan zachowywać, strzec i tłumaczyć cały depozyt wiary, tj. Pismo św. i Tradycję Boską.
(...)
Razem bowiem ze świętymi źródłami Bóg dał Kościołowi Władzę Nauczania żywego, aby także wyjaśniać i wydobywać z depozytu wiary to, co zawiera się w nim w sposób niejasny i jakby pośredni. A autentyczne wykładanie tego depozytu powierzył Zbawiciel nie poszczególnym wiernym, ani nawet teologom, lecz Władzy Kościoła Nauczającego.


Tak więc jeśli, ktoś chce dowiedzieć się w jakiejkolwiek sprawie, jaka jest nauka Kościoła to powinien zapoznać się z wypowiedziami Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.

Jakie jest oficjalne i powszechne nauczanie Kościoła na temat zbawienia poza Kościołem?
Odpowiedź jest skomplikowana.
Dawniej nauczanie było jasne, spójne i powszechne. Teraz mamy niejasność na ten temat, czego dokładnie Kościół naucza.

Przyjrzyjmy się najpierw dawnemu nauczaniu Kościoła.

IV Sobór Laterański, 1215 r. napisał:
Na końcu wieków [Jezus Chrystus] przyjdzie sądzić żywych i umarłych, każdemu odda według jego uczynków, zarówno odrzuconemu, jak i wybranemu. Wszyscy oni powstaną w swoich własnych ciałach, które teraz mają, aby otrzymać stosownie do swoich czynów, dobrych czy złych, jedni karę wieczną z diabłem, inni zaś wiekuistą chwałę z Chrystusem.
(...)
Jest tylko jeden powszechny Kościół wierzących, poza którym nikt w ogóle nie jest zbawiony


papież Bonifacy VIII, bulla Unam Sanctam, 1302 napisał:
Przymuszani wiarą, zobowiązani jesteśmy wierzyć i utrzymywać, że jest jeden święty, katolicki i apostolski Kościół. I stanowczo wierzymy oraz wyznajemy, że poza nim nie ma zbawienia ani odpuszczenia grzechów,
(...)
Toteż oznajmiamy, twierdzimy, określamy i ogłaszamy, że posłuszeństwo każdej istoty ludzkiej Biskupowi Rzymskiemu jest konieczne dla osiągnięcia zbawienia.


papież Eugeniusz IV, bulla Cantate Domino, 1442 napisał:
Mocno wierzy, wyznaje i głosi: że nikt z tych, co są poza Kościołem katolickim, nie tylko poganie, ale i Żydzi, heretycy i schizmatycy, nie mogą stać się uczestnikami życia wiecznego, ale pójdą „w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom”, jeśli przed końcem życia nie będą do niego włączeni; i że jedność ciała Kościoła znaczy tak wiele, iż jedynie ludziom w nim pozostającym sakramenty kościelne, posty, jałmużny i inne dzieła pobożności pomagają do zbawienia, a trudy chrześcijańskiej walki przynoszą nagrody wieczne, gdyż nikt – jakichkolwiek by jałmużn nie udzielał, nawet gdyby dla imienia Chrystusa przelał swą krew – nie może być zbawiony, jeśli nie pozostaje w łonie Kościoła katolickiego i w jedności z nim.


Papież Grzegorz XVI - encyklika Mirari vos z 15 VIII 1832 napisał:
Teraz przejdźmy do innej przyczyny wielu nieszczęść, które wraz z Naszym żalem dotykają Kościół to jest do indyferentyzmu, czyli przewrotnej opinii bezbożnych, wszędzie podstępnie rozpowszechnianej, że w każdej religii można dostąpić wiecznego zbawienia duszy, jeśli się uczciwie i obyczajnie żyje. W tak oczywistej sprawie, jesteście w stanie z łatwością uchronić powierzony Wam lud od tego najbardziej zgubnego błędu. Kiedy bowiem apostoł przestrzega, że, "jeden jest Bóg, jedna Wiara, jeden Chrzest" (Ef 4, 5), niechże drżą z bojaźni wszyscy, którzy z jakiejkolwiek religii spodziewają się fałszywie otwartego przystępu do błogosławionej wieczności i niech szczerze rozważą według świadectwa Zbawiciela, że "są przeciw Chrystusowi, bo z Chrystusem nie są, i że rozpraszają nieszczęśliwie, bo z nim nie gromadzą" (Łk 11, 23), dlatego "niezawodnie na wieki zaginą, jeśli katolickiej wiary wyznawać i jej całkowicie i bez naruszenia zachowywać nie będą".


Pius IX - 1863, Quanto conficiamur moerore napisał:
7. Również w tym przypadku, nasi umiłowani synowie i czcigodni bracia, należy ponownie wspomnieć i potępić bardzo poważny błąd, który wpada w pułapkę niektórych katolików, którzy wierzą, że można osiągnąć wieczne zbawienie, żyjąc w błędzie i oddaleni od prawdziwej wiary i katolickiej jedności . Taka wiara jest z pewnością sprzeczna z nauką katolicką. Są oczywiście tacy, którzy zmagają się z niepokonaną niewiedzą na temat naszej najświętszej religii. Szczerze przestrzegając prawa naturalnego i jego przykazań wpisanych przez Boga we wszystkie serca i gotowi być Mu posłuszni, żyją uczciwie i są w stanie osiągnąć życie wieczne dzięki skutecznej cnocie Bożego światła i łaski. Ponieważ Bóg zna, bada i jasno rozumie umysły, serca, myśli i naturę wszystkich, Jego najwyższa dobroć i łaskawość nie pozwalają nikomu, kto nie jest winny umyślnego grzechu, cierpieć wieczne kary.
(...)
8. Znana jest również nauka Kościoła katolickiego głosząca, że ​​nikt nie może być zbawiony poza Kościołem katolickim. Wiecznego zbawienia nie mogą uzyskać ci, którzy sprzeciwiają się autorytetowi i oświadczeniom tego samego Kościoła i są uparcie oddzieleni od jedności Kościoła, a także od następcy Piotra, biskupa Rzymu, któremu „Zbawiciel powierzył pieczę nad winnicą”[4]. Słowa Chrystusa są wystarczająco jasne: „Jeśli nawet Kościoła nie chce słuchać, niech będzie dla was poganinem i celnikiem”[5]. „Kto was słucha, mnie słucha; a kto wami gardzi, mną gardzi; a kto mną gardzi, gardzi Tym, który mnie posłał”[6]. „Kto nie wierzy, będzie potępiony”[7]. „Kto nie wierzy, już został potępiony”[8]. „Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto nie zbiera ze mną, rozprasza”[9]. Apostoł Paweł mówi, że takie osoby są „przewrotne i same siebie potępiają”[10]. Książę Apostołów nazywa ich „fałszywymi nauczycielami... którzy potajemnie wprowadzą zgubne herezje, a nawet zaprzeczą Mistrzowi... sprowadzając na siebie szybką zagładę.”[11]


Syllabus papieża Piusa IX ogłoszony 8 XII 1864 napisał:
16. Ludzie mogą znaleźć drogę do wiecznego zbawienia i osiągnąć to wieczne zbawienie przez praktykowanie jakiejkolwiek religii.

17. Należy mieć przynajmniej zasadną nadzieję co do zbawienia wiecznego tych wszystkich, którzy w żaden sposób nie przynależą do prawdziwego Kościoła Chrystusowego.

Powyższe punkty to tezy, które zostały potępione, a więc są to twierdzenia nieprawdziwe.

Twierdzenie "poza Kościołem nie ma zbawienia" jest dogmatem, który przez setki lat Tradycji był rozumiany na jeden jedyny sposób, czyli, że tylko katolicy mogą zostać zbawieni.
Przez setki lat wypowiedzi Urzędu nie sugerowały, że np. muzułmanin, protestant lub żyd mogą zostać zbawieni, i że są częścią Kościoła katolickiego.

O dogmatach katolickich trzeba wiedzieć coś ważnego. Otóż jeśli w religii katolickiej dogmat jest historycznie interpretowany w jakimś konkretnym znaczeniu to zawsze należy się tego trzymać.

I Sobór Watykański, w Konstytucji Dogmatycznej Dei Filius napisał:
54. Nauka wiary, którą Bóg objawił, nie została bowiem podana jako wytwór filozofii, który dałby się udoskonalać mocą ludzkich umysłów, ale została przekazana Oblubienicy Chrystusa jako Boży depozyt, by go wiernie strzegła i nieomylnie wyjaśniała.

55. Dlatego należy nieprzerwanie zachowywać takie znaczenie świętych dogmatów, jakie już raz określiła święta Matka Kościół, a od tego znaczenia nigdy nie można odejść pod pozorem lub w imię lepszego zrozumienia.


Problem jaki się pojawia, to to, że nauczanie Soboru Watykańskiego II odeszło właśnie od tego wcześniejszego rozumienia dogmatu. :think:

Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen Gentium” napisał:
Chrystus ustanowił to nowe przymierze, a mianowicie nowy testament we krwi swojej[99], powołując spośród Żydów i pogan lud, który nie wedle ciała, lecz dzięki Duchowi zróść się miał w jedno i być nowym Ludem Bożym. Albowiem wierzący w Chrystusa, odrodzeni nie z nasienia skazitelnego, lecz z nieskazitelnego przez słowo Boga żywego[100], nie z ciała, lecz z wody i Ducha Świętego[101], ustanawiani są w końcu „rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym…, co niegdyś nie był ludem, teraz zaś jest ludem Bożym”[102].

(...)

Do tej zatem katolickiej jedności Ludu Bożego, która jest znakiem przyszłego pokoju powszechnego i do niego się przyczynia, powołani są wszyscy ludzie i w różny sposób do niej należą lub są jej przyporządkowani zarówno wierni katolicy, jak inni wierzący w Chrystusa, jak wreszcie wszyscy w ogóle ludzie, z łaski Bożej powołani do zbawienia.


Nagle Urząd Nauczycielski zaczął nauczać, że do katolickiej jedności Ludu Bożego są przyporządkowani wierni katolicy i "inni wierzący w Chrystusa". Inni wierzący w Chrystusa, którzy wcześniej byli nazwani heretykami przeznaczonymi do piekła. :shock:

Okazuje się też, że żydzi i muzułmanie niekoniecznie skazani są na piekło.

Konstytucja Dogmatyczna o Kościele, Lumen gentium napisał:
Ci wreszcie, którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii, w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego. Przede wszystkim więc naród, który pierwszy otrzymał przymierze i obietnice i z którego narodził się Chrystus wedle ciała (por. Rz 9,4-5), lud dzięki wybraniu szczególnie umiłowany ze względu na przodków, albowiem Bóg nie żałuje darów i wezwania (por. Rz 11,28-29).

Ale plan zbawienia obejmuje także i tych, którzy uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów; oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w dzień ostateczny.

Także od innych, którzy szukają nieznanego Boga po omacku i wśród cielesnych wyobrażeń. Bóg sam również nie jest daleko, skoro wszystkim daje życie, tchnienie i wszystko (por. Dz 17,25-28), a Zbawiciel chciał, aby wszyscy ludzie byli zbawieni (por. 1 Tm 2,4). Ci bowiem, którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie.

Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra i prawdy. Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie.


Plan zbawienia obejmuje muzułmanów, ale także żydów, a we wcześniejszym nauczaniu jasno było powiedziane, że przecież "nie tylko poganie, ale i Żydzi, heretycy i schizmatycy, nie mogą stać się uczestnikami życia wiecznego, ale pójdą „w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom”, jeśli przed końcem życia nie będą do niego włączeni".

Czy rację mają zatem katolicy tradycjonaliści, którzy zarzucają współczesnemu Urzędowi Nauczycielskiemu odejście od wiekowego nauczania o zbawieniu?
Każdy niech wnioski wyciągnie sam.


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pon 1:21, 11 Lis 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:44, 18 Lis 2024    Temat postu:

Jak należy rozumieć, że poza Kościołem nie ma zbawienia. Całość w linku.
Cytat:
Akatolicy zarzucają Kościołowi, że uważa siebie wyłącznie za Kościół zbawienny; jest to jednak konieczna konsekwencja jego Boskiego posłannictwa. Chrystus założył jeden tylko Kościół, przez który chce prowadzić ludzi do zbawienia, a tym Kościołem jest rzymsko-katolicki. I właśnie dlatego, że ma on świadomość swego Boskiego posłannictwa i wie, że żadne inne wyznanie chrześcijańskie tego posłannictwa nie posiada, musi się uważać za jedynie uświęcający a wszelkim sektom tego odmawiać. W Anglii długi czas broniono teorii o trzech równouprawnionych gałęziach jednego prawdziwego Kościoła. Jeden prawdziwy Kościół, mówiono, ukształtował się na trojaki sposób: jako orientalny (prawosławny), rzymski i anglikański, a wszystkie te trzy społeczności są równouprawnione, jakby trzy siostry. Również i w Niemczech mówiono o ewangelickim i katolickim Kościele, jako o „kościołach bratnich”. Ale nie masz kościołów równouprawnionych i bratnich. Chrystus założył jeden tylko Kościół, i ufundował go na skale Piotrowej. Wszelkie społeczności religijne, które nie stoją na skale, nie należą do prawdziwego Kościoła. Oderwane od ośrodka jedności, błąkają się po manowcach.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:21, 18 Lis 2024    Temat postu:

Jeśli to magisteria, dykasterie i ogólnie jakieś doktrynalne instytucje kościelne są tak absolutnie niezbędne do zbawienia chrześcijan, to gdzie tu rola dla Ducha Świętego?...
Według integrystów i innych miłośników władzy religijnej, najwyraźniej rola Ducha
Świętego w Jego bezpośrednim kształtowaniu wiary i ducha chrześcijan jest nieistotna...

(13) Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. (Ewangelia Jana 16:13)
Jezus nie wypowiada się tutaj, sugerując, że Duch Prawdy będzie objawiał rzeczy przyszłe wybrańcom wskazanym przez jakąś instytucję, lecz mówi ogólnie do uczniów, do wiernych.

Patrząc na wagę tego, jak się traktuje dziś w nauczaniu kościelnym doktryny w porównaniu do poszanowania OSOBISTEGO ROZWOJU wierzących, można by zadać pytanie: czy w samej Biblii mamy jakieś wyraziste wskazanie za tworzeniem struktur doktrynalnej władzy?
Jest bodaj JEDEN WYRAŹNY CYTAT, który by sugerował, że osobiste dociekania wiernych, albo ich bezpośredni kontakt z Duchem Świętym (np. na modlitwie) miałby być traktowane niżej jakichś tam sformułowań, które stworzą wybrańcy teologiczni?...
- Chocby JEDEN CYTAT, ale traktujący o tym (bo nie uznaję w tym kontekście uznaję cytatu o nawoływaniu przez apostołów do "posłuszeństwa" w konkretnych gminach chrześcijańskich, obecnego w listach, jako że wyraźnie ich kontekst jest wynikający z bieżącego zarządzania życiem gminy, a nie sugerujący rozstrzyganie teologicznych sporów). Bo ja nie widzę ANI JEDNEGO CYTATU, KTÓRY SUGEROWAŁBY PRZEMOŻNĄ POSTAĆ DOKTRYNALNEJ WŁADZY WYBRAŃCOW.
A jeśli nawet uznamy, iż w toku dalszych zmian w organizacji życia wiernych wystąpiły jakieś powody do "uporządowania przekonań" (co by jeszcze jakoś tam dało się wybronić przed krytycznymi pytaniami), to absolutnie nie widzę powodu do nadawania doktrynom AŻ TAK MONSTRUALNIE PRZESADZONEJ ROLI. Bo oczywiście życie intelektualne w Kociele powinno się toczyć. Jakaś gradacja mądrości i doświadczeń w dużej grupie ludzi wystąpi, więc niektórzy okażą się wybitni, mądrzejsi od średniaków i może nawet należałoby jakoś uznać ich intelektualny wysiłek w porządkowanie rozumienia przekazu chrześcijańskiego. Ale jest tu KWESTIA SKALI, czyli jak bardzo miałyby owe autorytety pętać, blokować (?...) samodzielność dociekań u zwyklych wiarnych. :shock:

Chcę też zastrzec, że to, iż apostołowie razem spotykali się, aby pewne kwestie ustalać traktuję jako naturalne postępowanie, gdy trzeba zarządzać ludźmi i problemami. To, że w gronie apostołów ustalono pewne kwestie teologiczne (bo mamy taką relację w Biblii - np. w kwestii respektowania koszerności pokarmów), to wcale jeszcze nie świadczy, że mamy do czynienia z postulatem tworzenia doktrynalnej władzy. Tu było potrzebne ustalenie w owej kwestii, więc się apostołowie zastanowili nad sprawą i ustalili wspólną wersję interpretacyjną. Jest to naturalne w takiej sytuacji, praktycznie zawsze się tak postępuje w podobnych przypadkach. I nie jest to powód, aby rolę owego rozstrzygania eskalować, poprzez tworzenie jakichś struktur, które mają samodzielnie moc narzucania odgórnego reguł wszystkim wiernym w trybie jakichś teologicznych restrykcji.
Fakt, iż pewnym momencie apostołowie coś tam spornego razem rozstrzygnęli (co prędzej czy później musiało się zdarzyć) nie upoważnia do uznania, iż należy rozwinąć owo rozstrzygnie do poziomu "organu rozstrzygającego doktryny" jako sprawującego absolutną doktrynalną władzę, która wszystko wiernym nakazuje, przy okazji silnie piętnując samodzielne myślenie wiernych. Takie nadinterpretowanie okoliczności jest zwyczajnie błędem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 13:20, 18 Lis 2024, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:22, 18 Lis 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Patrząc na wagę tego, jak się traktuje dziś w nauczaniu kościelnym doktryny w porównaniu do poszanowania OSOBISTEGO ROZWOJU wierzących, można by zadać pytanie: czy w samej Biblii mamy jakieś wyraziste wskazanie za tworzeniem struktur doktrynalnej władzy?
Jest bodaj JEDEN WYRAŹNY CYTAT, który by sugerował, że osobiste dociekania wiernych, albo ich bezpośredni kontakt z Duchem Świętym (np. na modlitwie) miałby być traktowane niżej jakichś tam sformułowań, które stworzą wybrańcy teologiczni?...
- Chocby JEDEN CYTAT, ale traktujący o tym (bo nie uznaję w tym kontekście uznaję cytatu o nawoływaniu przez apostołów do "posłuszeństwa" w konkretnych gminach chrześcijańskich, obecnego w listach, jako że wyraźnie ich kontekst jest wynikający z bieżącego zarządzania życiem gminy, a nie sugerujący rozstrzyganie teologicznych sporów). Bo ja nie widzę ANI JEDNEGO CYTATU, KTÓRY SUGEROWAŁBY PRZEMOŻNĄ POSTAĆ DOKTRYNALNEJ WŁADZY WYBRAŃCOW.


Nie wiem czy będzie ci się chciało obejrzeć ten 20 minutowy film, ale w nim argumentuje się, że Biblii nie powinno się interpretować po swojemu. :wink:
https://youtu.be/JbPgHAWtqco?si=W1AmKA18-rl76Urn
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:30, 18 Lis 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Nie wiem czy będzie ci się chciało obejrzeć ten 20 minutowy film, ale w nim argumentuje się, że Biblii nie powinno się interpretować po swojemu. :wink:
https://youtu.be/JbPgHAWtqco?si=W1AmKA18-rl76Urn

Fjałkowskiego znam. Ciekawe, że ten krytyk katolicyzmu, jako główne argumenty (!) za krytyką przedstawia...
dokumenty, sformułowania samego Kościoła. :shock:
To samo sformułowanie, w zależności od tego, na jaki grunt mentalny padnie, będzie raz głosem "za", a raz "przeciw" Kościołowi. :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin