Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy Bóg czegoś od człowieka chce?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:49, 03 Cze 2023    Temat postu:

Fedorowi przecież się podoba taki groźny Bóg.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:36, 03 Cze 2023    Temat postu:

Michał, pozwól, że trochę poddam w wątpliwość Twoje wypowiedzi.

Michał Dyszyński napisał:
Czy Bóg się obraża, czy JEST obrażany?...


Może się nie obraża, ale jest sprawiedliwy. Jeśli, ktoś wyrządzi Ci jakąś krzywdę albo komuś, kto jest Ci bardzo bliski i np. odrze Cię ze szczęścia, albo zniszczy Twoją reputację to czujesz, że została Ci wyrządzoną niesprawiedliwość i czy czujesz, że krzywdziciel zaciągnął wobec Ciebie dług, który musi zostać uregulowany? Nie chcesz sprawiedliwości?

Cytat:
Dla mnie jest oczywiste, że zło świata Boga boli, jest powodem do boskiego cierpienia. Ofiara Jezusa, oprócz tego, że jest odkupieniem, stanowi też DOWÓD ZAANGAŻOWANIA Boga w ludzkość, jego współodczuwanie z ludzkością.


No ale Biblia nie tylko pokazuje zaangażowanie Boga, ale też to, co zrobi z ludźmi bezbożnymi:

"Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach i łaskawy we wszystkich swoich dziełach. (...) Pan strzeże wszystkich, którzy Go miłują, a wytępi wszystkich występnych."
Ps 145, 17-20.

Co jest niezasadnego w wierze w Boga, który będzie karał sprawiedliwie czyniących zło?


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Sob 18:42, 03 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 5:37, 04 Cze 2023    Temat postu:

Jednak ogólnie jest prymat miłosierdzia nad sprawiedliwością.
Chyba najlepiej wyrażony we fragmentach o synu marnotrawnym.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". Lecz on mu odpowiedział:
"Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się"ť.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 5:42, 04 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1185
Przeczytał: 13 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 5:44, 05 Cze 2023    Temat postu:

Boże miłosierdzie ma swoje granice. Przykładem jest zagłada mieszkańców Sodomy i Gomory a także potop ogólnoświatowy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:07, 05 Cze 2023    Temat postu:

Litek napisał:
Boże miłosierdzie ma swoje granice. Przykładem jest zagłada mieszkańców Sodomy i Gomory a także potop ogólnoświatowy.


Ja tu nie przedstawiam swojego zdania tylko wykładnię kościoła katolickiego.

Nie mogę miec swojego zdania na ten temat bo jestem ateistką panteistką.

Właściwie to przedmiot sporu w łonie chrześcijaństwa.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 6:10, 05 Cze 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:19, 06 Cze 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał, pozwól, że trochę poddam w wątpliwość Twoje wypowiedzi.

Michał Dyszyński napisał:
Czy Bóg się obraża, czy JEST obrażany?...


Może się nie obraża, ale jest sprawiedliwy. Jeśli, ktoś wyrządzi Ci jakąś krzywdę albo komuś, kto jest Ci bardzo bliski i np. odrze Cię ze szczęścia, albo zniszczy Twoją reputację to czujesz, że została Ci wyrządzoną niesprawiedliwość i czy czujesz, że krzywdziciel zaciągnął wobec Ciebie dług, który musi zostać uregulowany? Nie chcesz sprawiedliwości?

Cytat:
Dla mnie jest oczywiste, że zło świata Boga boli, jest powodem do boskiego cierpienia. Ofiara Jezusa, oprócz tego, że jest odkupieniem, stanowi też DOWÓD ZAANGAŻOWANIA Boga w ludzkość, jego współodczuwanie z ludzkością.


No ale Biblia nie tylko pokazuje zaangażowanie Boga, ale też to, co zrobi z ludźmi bezbożnymi:

"Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach i łaskawy we wszystkich swoich dziełach. (...) Pan strzeże wszystkich, którzy Go miłują, a wytępi wszystkich występnych."
Ps 145, 17-20.

Co jest niezasadnego w wierze w Boga, który będzie karał sprawiedliwie czyniących zło?


Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Wto 10:20, 06 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:34, 06 Cze 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 10:39, 06 Cze 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:23, 06 Cze 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ty z kolei najwyraźniej ignorujesz te teksty z Biblii, w których mowa jest o przebaczeniu, nadstawianiu drugiego policzka, miłości. Może powiesz, że "wcale nie ignorujesz", bo formalnie przyznasz istnienie tych tekstów, albo napiszesz, że "je uznałeś", tylko że JUŻ W DALSZYCH ROZUMOWANIACH zwyczajnie potraktujesz, jakby tego aspektu nie było, za to był i obowiązywał ten, związany z wizją Boga surowego, karzącego. Uznać "głoszę że jest", ale dalej myśleć tak, jakby owo coś uznane nie miało konsekwencji, aby już nie uwzględniać tego w rozumowaniach zawsze można. I w mojej ocenie właśnie tak czynisz.

Nie będę ukrywał, że część tekstów z Biblii traktuję nieco mniej literalnie, jako przenośnię. Uważam, że Ty robisz jakby podobnie, tylko w drugą stronę, z innymi tekstami. Te teksty, które ja biorę na sztandar, które wręcz mentalnie dalej rozwijam, szukam ich głębszych konsekwencji, Ty zostawisz na poziomie "coś tam może i jest, ale na tym się nie skupiajmy, bo mamy ważniejszy przekaz - ten o Bogu karzącym i surowym".
Ja - tu przyznam uczciwie - robię coś podobnego w drugą stronę, czyli nie skupiam się, nie biorę (zbyt) literalnie tych zapisów o Bogu, który lubuje się w karaniu i który musi karać, bo taką ma naturę i istotę (a przyznam, że da się wskazać stosowne do tej idei teksty w Biblii), za to traktuję te teksty jako ukłon w stronę ograniczonej mentalności odbiorców - ludzi twardych, którzy przekaz z sugestią łagodności Boga zwyczajnie by zignorowali, bo ci ludzie w ogóle tylko siłę sobie cenią, a łagodność uznają za słabość.

I tak sobie ignorujemy/poniżamy w znaczeniu de facto różne fragmenty z Biblii. I wręcz uważam to za ogólnie za właściwe działanie, bo każde rozumienie buduje się wokół jakiejś syntezy. I to ta synteza w jakiś sposób będzie sugerowała zwrotnie, które dane traktujemy bardziej literalnie, a które traktujemy jako potencjalnie zmodyfikowane, zafałszowane.

Dlaczego odrzucam sugestią Boga głównie karzącego?...
- Może dlatego, że jeśliby Bóg rzeczywiście taki był, to i tak "nie mam szans". Bo jak znam ludzi, którzy lubią karać, to oni znajdą sobie każdy pretekst, aby kogoś ukarać. Więc jeśli Bóg rzeczywiście taki jest, że karanie jest jego naturą, to nikt z ludzi nie ma szans wymigać się od kaźni.
- Może dlatego, że samo pragnienie odwetu uważam za niskie, za objaw słabością, a chcę Boga widzieć jako istotę doskonałą, a nie wręcz mniej życzliwą niż nawet wielu ludzi, których znam jako życzliwych. Więc nie chcę poniżać Boga w "konkurencji" dobra, miłości, życzliwości.
- Może też dlatego, że nawet ja sam (w końcu daleko mi do atrybutów Boga), gdy w coś się zaangażuję, coś stworzę, to traktuję to pozytywnie, z życzliwością. Dalej zatem za naturalne ogólnie bardziej traktuję życzliwość i przebaczenie, niż złość i chęć karania.
- Może też dlatego, że znajduję w Biblii wyraźniejsze i bardziej wg mnie wiarygodne głosy za tym, że Bóg jest miłością, niż surowym sędzią.
- Ale kto wie, czy nie najbardziej do mnie przemawia głos przeciw idei surowego Boga to, że gdyby Bóg taki rzeczywiście miał być, to widzę tutaj na Ziemi jakąś zadziwiającą NIESKUTECZNOŚĆ Boga w realizacji owej surowości w stosunku choćby do bluźnierców. Jeśli Bóg jest ten surowy, to żaden bluźnierca nie powinien się uchować - już tu i teraz na Ziemi, bo Bóg nie zniósłby takich zniewag. Ktoś może powiedzieć: ale miłości bożej też nie bardzo widać w tym życiu, gdzie źli ludzie swobodnie zadają taką masę cierpień niewinnym istotom. Tylko, że tutaj nie ma symetrii. Bo aspekt WSTRZYMYWANIA REAKCJI w przypadku Boga miłosiernego jest spójny i zrozumiały (Bóg czeka na nawrócenie), natomiast nie jest zrozumiały w obliczu boskiej obrazy - tu nie ma powodu dla jej wstrzymania. Więc jeśli jest wstrzymywanie się Boga z reakcją tak na czynione zło jak i dobro, to bardziej to świadczy za Bogiem przebaczającym, niż karzącym.
- jest jeszcze parę innych powodów...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:56, 06 Cze 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ty z kolei najwyraźniej ignorujesz te teksty z Biblii, w których mowa jest o przebaczeniu, nadstawianiu drugiego policzka, miłości. Może powiesz, że "wcale nie ignorujesz", bo formalnie przyznasz istnienie tych tekstów, albo napiszesz, że "je uznałeś", tylko że JUŻ W DALSZYCH ROZUMOWANIACH zwyczajnie potraktujesz, jakby tego aspektu nie było, za to był i obowiązywał ten, związany z wizją Boga surowego, karzącego. Uznać "głoszę że jest", ale dalej myśleć tak, jakby owo coś uznane nie miało konsekwencji, aby już nie uwzględniać tego w rozumowaniach zawsze można. I w mojej ocenie właśnie tak czynisz


Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka. Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Michał Dyszyński napisał:
Nie będę ukrywał, że część tekstów z Biblii traktuję nieco mniej literalnie, jako przenośnię. Uważam, że Ty robisz jakby podobnie, tylko w drugą stronę, z innymi tekstami. Te teksty, które ja biorę na sztandar, które wręcz mentalnie dalej rozwijam, szukam ich głębszych konsekwencji, Ty zostawisz na poziomie "coś tam może i jest, ale na tym się nie skupiajmy, bo mamy ważniejszy przekaz - ten o Bogu karzącym i surowym".


Wszystkie teksty mówiące w Biblii o Bogu traktuję tak samo. Nie ma żadnego problemu z ich harmonizacją. Gorzej jest jak komuś nie harmonizuje się Biblia z jego zachciankami. Wtedy Biblię traktuje wybiórczo i Biblia ma się dopasować do niego a nie on do Biblii. Tak jest u was, a na pewno tak jest u Wujka

Michał Dyszyński napisał:
Ja - tu przyznam uczciwie - robię coś podobnego w drugą stronę, czyli nie skupiam się, nie biorę (zbyt) literalnie tych zapisów o Bogu, który lubuje się w karaniu i który musi karać, bo taką ma naturę i istotę (a przyznam, że da się wskazać stosowne do tej idei teksty w Biblii), za to traktuję te teksty jako ukłon w stronę ograniczonej mentalności odbiorców - ludzi twardych, którzy przekaz z sugestią łagodności Boga zwyczajnie by zignorowali, bo ci ludzie w ogóle tylko siłę sobie cenią, a łagodność uznają za słabość.


Czyli tak jak pisałem. To co w Biblii ci pasuje uznajesz za prawdziwy opis natury Boga, a to co już ci nie pasuje uznajesz za "dopasowywanie się do natury odbiorców". No ale to jest właśnie dopasowywanie Biblii do swojego chciejstwa. Poza tym jest to arbitralne bo można uznać odwrotnie: tam gdzie Biblia pasuje do twojego chciejstwa jest "dopasowywaniem się do odbiorców", a tam gdzie ci nie pasuje już nie. Nie ma żadnej różnicy

Michał Dyszyński napisał:
I tak sobie ignorujemy/poniżamy w znaczeniu de facto różne fragmenty z Biblii. I wręcz uważam to za ogólnie za właściwe działanie, bo każde rozumienie buduje się wokół jakiejś syntezy. I to ta synteza w jakiś sposób będzie sugerowała zwrotnie, które dane traktujemy bardziej literalnie, a które traktujemy jako potencjalnie zmodyfikowane, zafałszowane.


Ja nie ignoruję żadnych fragmentów Biblii bo nie muszę. Idea Boga karzącego i przebaczającego jest w pełni spójna bo Bóg przebacza okazującym skruchę. Nie ma niespójności w biblijnym obrazie Boga. Problem jest w tym, że ty i Jarek nie możecie się pogodzić z ideą Boga karzącego. A o tym Biblia mówi cały czas, nawet w ostatnim rozdziale swej ostatniej księgi. Nie da się tego zignorować bez odrzucenia Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Dlaczego odrzucam sugestią Boga głównie karzącego?...
- Może dlatego, że jeśliby Bóg rzeczywiście taki był, to i tak "nie mam szans". Bo jak znam ludzi, którzy lubią karać, to oni znajdą sobie każdy pretekst, aby kogoś ukarać. Więc jeśli Bóg rzeczywiście taki jest, że karanie jest jego naturą, to nikt z ludzi nie ma szans wymigać się od kaźni.
- Może dlatego, że samo pragnienie odwetu uważam za niskie, za objaw słabością, a chcę Boga widzieć jako istotę doskonałą, a nie wręcz mniej życzliwą niż nawet wielu ludzi, których znam jako życzliwych. Więc nie chcę poniżać Boga w "konkurencji" dobra, miłości, życzliwości.
- Może też dlatego, że nawet ja sam (w końcu daleko mi do atrybutów Boga), gdy w coś się zaangażuję, coś stworzę, to traktuję to pozytywnie, z życzliwością. Dalej zatem za naturalne ogólnie bardziej traktuję życzliwość i przebaczenie, niż złość i chęć karania.
- Może też dlatego, że znajduję w Biblii wyraźniejsze i bardziej wg mnie wiarygodne głosy za tym, że Bóg jest miłością, niż surowym sędzią.
- Ale kto wie, czy nie najbardziej do mnie przemawia głos przeciw idei surowego Boga to, że gdyby Bóg taki rzeczywiście miał być, to widzę tutaj na Ziemi jakąś zadziwiającą NIESKUTECZNOŚĆ Boga w realizacji owej surowości w stosunku choćby do bluźnierców. Jeśli Bóg jest ten surowy, to żaden bluźnierca nie powinien się uchować - już tu i teraz na Ziemi, bo Bóg nie zniósłby takich zniewag. Ktoś może powiedzieć: ale miłości bożej też nie bardzo widać w tym życiu, gdzie źli ludzie swobodnie zadają taką masę cierpień niewinnym istotom. Tylko, że tutaj nie ma symetrii. Bo aspekt WSTRZYMYWANIA REAKCJI w przypadku Boga miłosiernego jest spójny i zrozumiały (Bóg czeka na nawrócenie), natomiast nie jest zrozumiały w obliczu boskiej obrazy - tu nie ma powodu dla jej wstrzymania. Więc jeśli jest wstrzymywanie się Boga z reakcją tak na czynione zło jak i dobro, to bardziej to świadczy za Bogiem przebaczającym, niż karzącym.
- jest jeszcze parę innych powodów...


Po prostu odrzucasz biblijnego Boga bo nie chce się On do ciebie dopasować. W tej sytuacji tworzysz sobie zastępczy obraz Boga, który będzie pasował do ciebie. Ale to nie jest już Bóg Biblii ale sam stałeś się swoim własnym bogiem, który w pełni się z tobą zgadza. Nie wiem czemu Bóg miałby być totalnie pobłażliwy tylko dlatego żebyś ty i Jarek pozwolili Mu istnieć. Poza tym zupełnie ignorujesz aspekt skruchy i przebaczenia. Można by wręcz zapytać: po co Biblia mówi o akcie skruchy skoro Bóg nie jest karzący? Po co w ogóle jest sakrament spowiedzi? W tej kwestii też zupełnie odstajecie ze swoją teologią Boga jako pluszowego misia


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 14:05, 06 Cze 2023, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:03, 06 Cze 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ty z kolei najwyraźniej ignorujesz te teksty z Biblii, w których mowa jest o przebaczeniu, nadstawianiu drugiego policzka, miłości. Może powiesz, że "wcale nie ignorujesz", bo formalnie przyznasz istnienie tych tekstów, albo napiszesz, że "je uznałeś", tylko że JUŻ W DALSZYCH ROZUMOWANIACH zwyczajnie potraktujesz, jakby tego aspektu nie było, za to był i obowiązywał ten, związany z wizją Boga surowego, karzącego. Uznać "głoszę że jest", ale dalej myśleć tak, jakby owo coś uznane nie miało konsekwencji, aby już nie uwzględniać tego w rozumowaniach zawsze można. I w mojej ocenie właśnie tak czynisz


Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Michał Dyszyński napisał:
Nie będę ukrywał, że część tekstów z Biblii traktuję nieco mniej literalnie, jako przenośnię. Uważam, że Ty robisz jakby podobnie, tylko w drugą stronę, z innymi tekstami. Te teksty, które ja biorę na sztandar, które wręcz mentalnie dalej rozwijam, szukam ich głębszych konsekwencji, Ty zostawisz na poziomie "coś tam może i jest, ale na tym się nie skupiajmy, bo mamy ważniejszy przekaz - ten o Bogu karzącym i surowym".


Wszystkie teksty mówiące w Biblii o Bogu traktuję tak samo. Nie ma żadnego problemu z ich harmonizacją. Gorzej jest jak komuś nie harmonizuje się Biblia z jego zachciankami. Wtedy Biblię traktuje wybiórczo i Biblia ma się dopasować do niego on do Biblii. Tak jest u was, a na pewno tak jest u Wujka

Michał Dyszyński napisał:
Ja - tu przyznam uczciwie - robię coś podobnego w drugą stronę, czyli nie skupiam się, nie biorę (zbyt) literalnie tych zapisów o Bogu, który lubuje się w karaniu i który musi karać, bo taką ma naturę i istotę (a przyznam, że da się wskazać stosowne do tej idei teksty w Biblii), za to traktuję te teksty jako ukłon w stronę ograniczonej mentalności odbiorców - ludzi twardych, którzy przekaz z sugestią łagodności Boga zwyczajnie by zignorowali, bo ci ludzie w ogóle tylko siłę sobie cenią, a łagodność uznają za słabość.


Czyli tak jak pisałem. To co w Biblii ci pasuje uznajesz za prawdziwy opis natury Boga, a to co już ci nie pasuje uznajesz za "dopasowywanie się do natury odbiorców". No ale to jest właśnie dopasowywanie Biblii do swojego chciejstwa. Poza tym jest to arbitralne bo można uznać odwrotnie: tam gdzie Biblia pasuje do twojego chciejstwa jest "dopasowywaniem się do odbiorców", a tam gdzie ci nie pasuje już nie. Nie ma żadnej różnicy

Michał Dyszyński napisał:
I tak sobie ignorujemy/poniżamy w znaczeniu de facto różne fragmenty z Biblii. I wręcz uważam to za ogólnie za właściwe działanie, bo każde rozumienie buduje się wokół jakiejś syntezy. I to ta synteza w jakiś sposób będzie sugerowała zwrotnie, które dane traktujemy bardziej literalnie, a które traktujemy jako potencjalnie zmodyfikowane, zafałszowane.


Ja nie ignoruję żadnych fragmentów Biblii bo nie muszę. Idea Boga karzącego i przebaczającego jest w pełni spójna bo Bóg przebacza okazującym skruchę. Nie ma niespójności w biblijnym obrazie Boga. Problem jest w tym, że ty i Jarek nie możecie się pogodzić z ideą Boga karzącego. A o tym Biblia mówi cały czas, nawet w ostatnim rozdziale swej ostatniej księgi. Nie da się tego zignorować bez odrzucenia Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Dlaczego odrzucam sugestią Boga głównie karzącego?...
- Może dlatego, że jeśliby Bóg rzeczywiście taki był, to i tak "nie mam szans". Bo jak znam ludzi, którzy lubią karać, to oni znajdą sobie każdy pretekst, aby kogoś ukarać. Więc jeśli Bóg rzeczywiście taki jest, że karanie jest jego naturą, to nikt z ludzi nie ma szans wymigać się od kaźni.
- Może dlatego, że samo pragnienie odwetu uważam za niskie, za objaw słabością, a chcę Boga widzieć jako istotę doskonałą, a nie wręcz mniej życzliwą niż nawet wielu ludzi, których znam jako życzliwych. Więc nie chcę poniżać Boga w "konkurencji" dobra, miłości, życzliwości.
- Może też dlatego, że nawet ja sam (w końcu daleko mi do atrybutów Boga), gdy w coś się zaangażuję, coś stworzę, to traktuję to pozytywnie, z życzliwością. Dalej zatem za naturalne ogólnie bardziej traktuję życzliwość i przebaczenie, niż złość i chęć karania.
- Może też dlatego, że znajduję w Biblii wyraźniejsze i bardziej wg mnie wiarygodne głosy za tym, że Bóg jest miłością, niż surowym sędzią.
- Ale kto wie, czy nie najbardziej do mnie przemawia głos przeciw idei surowego Boga to, że gdyby Bóg taki rzeczywiście miał być, to widzę tutaj na Ziemi jakąś zadziwiającą NIESKUTECZNOŚĆ Boga w realizacji owej surowości w stosunku choćby do bluźnierców. Jeśli Bóg jest ten surowy, to żaden bluźnierca nie powinien się uchować - już tu i teraz na Ziemi, bo Bóg nie zniósłby takich zniewag. Ktoś może powiedzieć: ale miłości bożej też nie bardzo widać w tym życiu, gdzie źli ludzie swobodnie zadają taką masę cierpień niewinnym istotom. Tylko, że tutaj nie ma symetrii. Bo aspekt WSTRZYMYWANIA REAKCJI w przypadku Boga miłosiernego jest spójny i zrozumiały (Bóg czeka na nawrócenie), natomiast nie jest zrozumiały w obliczu boskiej obrazy - tu nie ma powodu dla jej wstrzymania. Więc jeśli jest wstrzymywanie się Boga z reakcją tak na czynione zło jak i dobro, to bardziej to świadczy za Bogiem przebaczającym, niż karzącym.
- jest jeszcze parę innych powodów...


Po prostu odrzucasz biblijnego Boga bo nie chce się On do ciebie dopasować. W tej sytuacji tworzysz sobie zastępczy obraz Boga, który będzie pasował do ciebie. Ale to nie jest już Bóg Biblii ale sam stałeś się swoim własnym bogiem, który w pełni się z tobą zgadza. Nie wiem czemu Bóg miałby być totalnie pobłażliwy tylko dlatego żebyś ty i Jarek pozwolili mu istnieć. Poza tym zupełnie ignorujesz aspekt skruchy i przebaczenia. Można by wręcz zapytać: po co Biblia mówi o akcie skruchy skoro Bóg nie jest karzący? Po co w ogóle jest sakrament spowiedzi? W tej kwestii też zupełnie odstajecie ze swoją teologią Boga jako pluszowego misia


W skrócie napiszę: OSZUKUJESZ SIĘ, zastępując więzy rozumowych zależności "mocą arbitralności w stwierdzaniu".
Wg mnie masz osobistą wiarę w to, że jak coś z mocą ogłosisz, to ta moc głoszenia, ten upór, samo okazanie determinacji ma coś w rodzaj "logicznej mocy sprawczej", czyli - inaczej mówiąc - że jest w stanie to co sprzeczne uczynić niesprzecznym i to co nie wyłonione jako poprawna idea, uczynić jasnym i zrozumiałym. Ja na pewnym etapie swojego rozwoju taką wiarę odrzuciłem. Więc tu się różnimy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:08, 06 Cze 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ty z kolei najwyraźniej ignorujesz te teksty z Biblii, w których mowa jest o przebaczeniu, nadstawianiu drugiego policzka, miłości. Może powiesz, że "wcale nie ignorujesz", bo formalnie przyznasz istnienie tych tekstów, albo napiszesz, że "je uznałeś", tylko że JUŻ W DALSZYCH ROZUMOWANIACH zwyczajnie potraktujesz, jakby tego aspektu nie było, za to był i obowiązywał ten, związany z wizją Boga surowego, karzącego. Uznać "głoszę że jest", ale dalej myśleć tak, jakby owo coś uznane nie miało konsekwencji, aby już nie uwzględniać tego w rozumowaniach zawsze można. I w mojej ocenie właśnie tak czynisz


Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Michał Dyszyński napisał:
Nie będę ukrywał, że część tekstów z Biblii traktuję nieco mniej literalnie, jako przenośnię. Uważam, że Ty robisz jakby podobnie, tylko w drugą stronę, z innymi tekstami. Te teksty, które ja biorę na sztandar, które wręcz mentalnie dalej rozwijam, szukam ich głębszych konsekwencji, Ty zostawisz na poziomie "coś tam może i jest, ale na tym się nie skupiajmy, bo mamy ważniejszy przekaz - ten o Bogu karzącym i surowym".


Wszystkie teksty mówiące w Biblii o Bogu traktuję tak samo. Nie ma żadnego problemu z ich harmonizacją. Gorzej jest jak komuś nie harmonizuje się Biblia z jego zachciankami. Wtedy Biblię traktuje wybiórczo i Biblia ma się dopasować do niego on do Biblii. Tak jest u was, a na pewno tak jest u Wujka

Michał Dyszyński napisał:
Ja - tu przyznam uczciwie - robię coś podobnego w drugą stronę, czyli nie skupiam się, nie biorę (zbyt) literalnie tych zapisów o Bogu, który lubuje się w karaniu i który musi karać, bo taką ma naturę i istotę (a przyznam, że da się wskazać stosowne do tej idei teksty w Biblii), za to traktuję te teksty jako ukłon w stronę ograniczonej mentalności odbiorców - ludzi twardych, którzy przekaz z sugestią łagodności Boga zwyczajnie by zignorowali, bo ci ludzie w ogóle tylko siłę sobie cenią, a łagodność uznają za słabość.


Czyli tak jak pisałem. To co w Biblii ci pasuje uznajesz za prawdziwy opis natury Boga, a to co już ci nie pasuje uznajesz za "dopasowywanie się do natury odbiorców". No ale to jest właśnie dopasowywanie Biblii do swojego chciejstwa. Poza tym jest to arbitralne bo można uznać odwrotnie: tam gdzie Biblia pasuje do twojego chciejstwa jest "dopasowywaniem się do odbiorców", a tam gdzie ci nie pasuje już nie. Nie ma żadnej różnicy

Michał Dyszyński napisał:
I tak sobie ignorujemy/poniżamy w znaczeniu de facto różne fragmenty z Biblii. I wręcz uważam to za ogólnie za właściwe działanie, bo każde rozumienie buduje się wokół jakiejś syntezy. I to ta synteza w jakiś sposób będzie sugerowała zwrotnie, które dane traktujemy bardziej literalnie, a które traktujemy jako potencjalnie zmodyfikowane, zafałszowane.


Ja nie ignoruję żadnych fragmentów Biblii bo nie muszę. Idea Boga karzącego i przebaczającego jest w pełni spójna bo Bóg przebacza okazującym skruchę. Nie ma niespójności w biblijnym obrazie Boga. Problem jest w tym, że ty i Jarek nie możecie się pogodzić z ideą Boga karzącego. A o tym Biblia mówi cały czas, nawet w ostatnim rozdziale swej ostatniej księgi. Nie da się tego zignorować bez odrzucenia Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Dlaczego odrzucam sugestią Boga głównie karzącego?...
- Może dlatego, że jeśliby Bóg rzeczywiście taki był, to i tak "nie mam szans". Bo jak znam ludzi, którzy lubią karać, to oni znajdą sobie każdy pretekst, aby kogoś ukarać. Więc jeśli Bóg rzeczywiście taki jest, że karanie jest jego naturą, to nikt z ludzi nie ma szans wymigać się od kaźni.
- Może dlatego, że samo pragnienie odwetu uważam za niskie, za objaw słabością, a chcę Boga widzieć jako istotę doskonałą, a nie wręcz mniej życzliwą niż nawet wielu ludzi, których znam jako życzliwych. Więc nie chcę poniżać Boga w "konkurencji" dobra, miłości, życzliwości.
- Może też dlatego, że nawet ja sam (w końcu daleko mi do atrybutów Boga), gdy w coś się zaangażuję, coś stworzę, to traktuję to pozytywnie, z życzliwością. Dalej zatem za naturalne ogólnie bardziej traktuję życzliwość i przebaczenie, niż złość i chęć karania.
- Może też dlatego, że znajduję w Biblii wyraźniejsze i bardziej wg mnie wiarygodne głosy za tym, że Bóg jest miłością, niż surowym sędzią.
- Ale kto wie, czy nie najbardziej do mnie przemawia głos przeciw idei surowego Boga to, że gdyby Bóg taki rzeczywiście miał być, to widzę tutaj na Ziemi jakąś zadziwiającą NIESKUTECZNOŚĆ Boga w realizacji owej surowości w stosunku choćby do bluźnierców. Jeśli Bóg jest ten surowy, to żaden bluźnierca nie powinien się uchować - już tu i teraz na Ziemi, bo Bóg nie zniósłby takich zniewag. Ktoś może powiedzieć: ale miłości bożej też nie bardzo widać w tym życiu, gdzie źli ludzie swobodnie zadają taką masę cierpień niewinnym istotom. Tylko, że tutaj nie ma symetrii. Bo aspekt WSTRZYMYWANIA REAKCJI w przypadku Boga miłosiernego jest spójny i zrozumiały (Bóg czeka na nawrócenie), natomiast nie jest zrozumiały w obliczu boskiej obrazy - tu nie ma powodu dla jej wstrzymania. Więc jeśli jest wstrzymywanie się Boga z reakcją tak na czynione zło jak i dobro, to bardziej to świadczy za Bogiem przebaczającym, niż karzącym.
- jest jeszcze parę innych powodów...


Po prostu odrzucasz biblijnego Boga bo nie chce się On do ciebie dopasować. W tej sytuacji tworzysz sobie zastępczy obraz Boga, który będzie pasował do ciebie. Ale to nie jest już Bóg Biblii ale sam stałeś się swoim własnym bogiem, który w pełni się z tobą zgadza. Nie wiem czemu Bóg miałby być totalnie pobłażliwy tylko dlatego żebyś ty i Jarek pozwolili mu istnieć. Poza tym zupełnie ignorujesz aspekt skruchy i przebaczenia. Można by wręcz zapytać: po co Biblia mówi o akcie skruchy skoro Bóg nie jest karzący? Po co w ogóle jest sakrament spowiedzi? W tej kwestii też zupełnie odstajecie ze swoją teologią Boga jako pluszowego misia


W skrócie napiszę: OSZUKUJESZ SIĘ, zastępując więzy rozumowych zależności "mocą arbitralności w stwierdzaniu".
Wg mnie masz osobistą wiarę w to, że jak coś z mocą ogłosisz, to ta moc głoszenia, ten upór, samo okazanie determinacji ma coś w rodzaj "logicznej mocy sprawczej", czyli - inaczej mówiąc - że jest w stanie to co sprzeczne uczynić niesprzecznym i to co nie wyłonione jako poprawna idea, uczynić jasnym i zrozumiałym. Ja na pewnym etapie swojego rozwoju taką wiarę odrzuciłem. Więc tu się różnimy.


W ogóle nie odpowiedziałeś na moje argumenty więc pozostają w mocy. Zamiast tego wybrałeś pozostanie w swej bańce. Można i tak. Oczywiście podtrzymuję to co napisałem w pełnej rozciągłości
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:09, 06 Cze 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ty z kolei najwyraźniej ignorujesz te teksty z Biblii, w których mowa jest o przebaczeniu, nadstawianiu drugiego policzka, miłości. Może powiesz, że "wcale nie ignorujesz", bo formalnie przyznasz istnienie tych tekstów, albo napiszesz, że "je uznałeś", tylko że JUŻ W DALSZYCH ROZUMOWANIACH zwyczajnie potraktujesz, jakby tego aspektu nie było, za to był i obowiązywał ten, związany z wizją Boga surowego, karzącego. Uznać "głoszę że jest", ale dalej myśleć tak, jakby owo coś uznane nie miało konsekwencji, aby już nie uwzględniać tego w rozumowaniach zawsze można. I w mojej ocenie właśnie tak czynisz


Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Michał Dyszyński napisał:
Nie będę ukrywał, że część tekstów z Biblii traktuję nieco mniej literalnie, jako przenośnię. Uważam, że Ty robisz jakby podobnie, tylko w drugą stronę, z innymi tekstami. Te teksty, które ja biorę na sztandar, które wręcz mentalnie dalej rozwijam, szukam ich głębszych konsekwencji, Ty zostawisz na poziomie "coś tam może i jest, ale na tym się nie skupiajmy, bo mamy ważniejszy przekaz - ten o Bogu karzącym i surowym".


Wszystkie teksty mówiące w Biblii o Bogu traktuję tak samo. Nie ma żadnego problemu z ich harmonizacją. Gorzej jest jak komuś nie harmonizuje się Biblia z jego zachciankami. Wtedy Biblię traktuje wybiórczo i Biblia ma się dopasować do niego on do Biblii. Tak jest u was, a na pewno tak jest u Wujka

Michał Dyszyński napisał:
Ja - tu przyznam uczciwie - robię coś podobnego w drugą stronę, czyli nie skupiam się, nie biorę (zbyt) literalnie tych zapisów o Bogu, który lubuje się w karaniu i który musi karać, bo taką ma naturę i istotę (a przyznam, że da się wskazać stosowne do tej idei teksty w Biblii), za to traktuję te teksty jako ukłon w stronę ograniczonej mentalności odbiorców - ludzi twardych, którzy przekaz z sugestią łagodności Boga zwyczajnie by zignorowali, bo ci ludzie w ogóle tylko siłę sobie cenią, a łagodność uznają za słabość.


Czyli tak jak pisałem. To co w Biblii ci pasuje uznajesz za prawdziwy opis natury Boga, a to co już ci nie pasuje uznajesz za "dopasowywanie się do natury odbiorców". No ale to jest właśnie dopasowywanie Biblii do swojego chciejstwa. Poza tym jest to arbitralne bo można uznać odwrotnie: tam gdzie Biblia pasuje do twojego chciejstwa jest "dopasowywaniem się do odbiorców", a tam gdzie ci nie pasuje już nie. Nie ma żadnej różnicy

Michał Dyszyński napisał:
I tak sobie ignorujemy/poniżamy w znaczeniu de facto różne fragmenty z Biblii. I wręcz uważam to za ogólnie za właściwe działanie, bo każde rozumienie buduje się wokół jakiejś syntezy. I to ta synteza w jakiś sposób będzie sugerowała zwrotnie, które dane traktujemy bardziej literalnie, a które traktujemy jako potencjalnie zmodyfikowane, zafałszowane.


Ja nie ignoruję żadnych fragmentów Biblii bo nie muszę. Idea Boga karzącego i przebaczającego jest w pełni spójna bo Bóg przebacza okazującym skruchę. Nie ma niespójności w biblijnym obrazie Boga. Problem jest w tym, że ty i Jarek nie możecie się pogodzić z ideą Boga karzącego. A o tym Biblia mówi cały czas, nawet w ostatnim rozdziale swej ostatniej księgi. Nie da się tego zignorować bez odrzucenia Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Dlaczego odrzucam sugestią Boga głównie karzącego?...
- Może dlatego, że jeśliby Bóg rzeczywiście taki był, to i tak "nie mam szans". Bo jak znam ludzi, którzy lubią karać, to oni znajdą sobie każdy pretekst, aby kogoś ukarać. Więc jeśli Bóg rzeczywiście taki jest, że karanie jest jego naturą, to nikt z ludzi nie ma szans wymigać się od kaźni.
- Może dlatego, że samo pragnienie odwetu uważam za niskie, za objaw słabością, a chcę Boga widzieć jako istotę doskonałą, a nie wręcz mniej życzliwą niż nawet wielu ludzi, których znam jako życzliwych. Więc nie chcę poniżać Boga w "konkurencji" dobra, miłości, życzliwości.
- Może też dlatego, że nawet ja sam (w końcu daleko mi do atrybutów Boga), gdy w coś się zaangażuję, coś stworzę, to traktuję to pozytywnie, z życzliwością. Dalej zatem za naturalne ogólnie bardziej traktuję życzliwość i przebaczenie, niż złość i chęć karania.
- Może też dlatego, że znajduję w Biblii wyraźniejsze i bardziej wg mnie wiarygodne głosy za tym, że Bóg jest miłością, niż surowym sędzią.
- Ale kto wie, czy nie najbardziej do mnie przemawia głos przeciw idei surowego Boga to, że gdyby Bóg taki rzeczywiście miał być, to widzę tutaj na Ziemi jakąś zadziwiającą NIESKUTECZNOŚĆ Boga w realizacji owej surowości w stosunku choćby do bluźnierców. Jeśli Bóg jest ten surowy, to żaden bluźnierca nie powinien się uchować - już tu i teraz na Ziemi, bo Bóg nie zniósłby takich zniewag. Ktoś może powiedzieć: ale miłości bożej też nie bardzo widać w tym życiu, gdzie źli ludzie swobodnie zadają taką masę cierpień niewinnym istotom. Tylko, że tutaj nie ma symetrii. Bo aspekt WSTRZYMYWANIA REAKCJI w przypadku Boga miłosiernego jest spójny i zrozumiały (Bóg czeka na nawrócenie), natomiast nie jest zrozumiały w obliczu boskiej obrazy - tu nie ma powodu dla jej wstrzymania. Więc jeśli jest wstrzymywanie się Boga z reakcją tak na czynione zło jak i dobro, to bardziej to świadczy za Bogiem przebaczającym, niż karzącym.
- jest jeszcze parę innych powodów...


Po prostu odrzucasz biblijnego Boga bo nie chce się On do ciebie dopasować. W tej sytuacji tworzysz sobie zastępczy obraz Boga, który będzie pasował do ciebie. Ale to nie jest już Bóg Biblii ale sam stałeś się swoim własnym bogiem, który w pełni się z tobą zgadza. Nie wiem czemu Bóg miałby być totalnie pobłażliwy tylko dlatego żebyś ty i Jarek pozwolili mu istnieć. Poza tym zupełnie ignorujesz aspekt skruchy i przebaczenia. Można by wręcz zapytać: po co Biblia mówi o akcie skruchy skoro Bóg nie jest karzący? Po co w ogóle jest sakrament spowiedzi? W tej kwestii też zupełnie odstajecie ze swoją teologią Boga jako pluszowego misia


W skrócie napiszę: OSZUKUJESZ SIĘ, zastępując więzy rozumowych zależności "mocą arbitralności w stwierdzaniu".
Wg mnie masz osobistą wiarę w to, że jak coś z mocą ogłosisz, to ta moc głoszenia, ten upór, samo okazanie determinacji ma coś w rodzaj "logicznej mocy sprawczej", czyli - inaczej mówiąc - że jest w stanie to co sprzeczne uczynić niesprzecznym i to co nie wyłonione jako poprawna idea, uczynić jasnym i zrozumiałym. Ja na pewnym etapie swojego rozwoju taką wiarę odrzuciłem. Więc tu się różnimy.


W ogóle nie odpowiedziałeś na moje argumenty więc pozostają w mocy. Zamiast tego wybrałeś pozostanie w swej bańce. Można i tak. Oczywiście podtrzymuję to co napisałem w pełnej rozciągłości

Twoje argumenty ominęły to, o czym pisałem, a co uważam tu za istotę sprawy. To, co opisałeś, z grubsza znam jako jedno z możliwych stanowisk, ale to wg mnie wnosi niczego w zasadniczej kwestii. Co jest tą zasadniczą kwestią?
- Na ile jesteśmy w stanie POGODZIĆ SPRZECZNOŚCI, które naturalnie pojawiają się, gdy próbujemy cokolwiek zrozumieć, a co jest trudną złożoną ideą.
Twoją strategię pokonywania sprzeczności diagnozuję jako: w konkurencji czy analizować, pracowicie wnikać w istotę pojawiających się problemów, czy po prostu ignorować to, co niewygodne, zawsze wygrywa arbitralne podejście, w którym ignorujemy to, co nam nie pasuje, a braki analityczne przysłaniamy ARBITRALNOŚCIĄ STWIERDZANIA SWEGO.
Czyli po prostu jeszcze raz powtórzyłeś ZNANE argumenty, IGNORUJĄC to, co Ci jest niewygodne.
Wiem, że jesteś niezłomny w deklaracjach, nieustępliwy w stwierdzaniu swego. Uznaję tu pełną Twoją kompetencję i zdecydowaną wyższość nade mną, więc nie mam najmniejszej wątpliwości, że jak w banku masz zwycięstwo na swoich zasadach - to znaczy, jeszcze raz, może z jeszcze większą mocą stwierdzić to, co uważasz. Pod tym względem widzę Twoje podobieństwo z Irbisolem, który też zapewne znowu kiedyś dopisz w znanym nam obu wątku iż "przedstawiał wyjaśnienie, a został zignorowany". To, że jego "wyjaśnienie" w ogóle nie dotyka istoty sprawy nie musi być tu bowiem procedowane, skoro na pierwszym miejscu miałby być niezłomny upór w deklarowaniu swego.
Przy paradygmacie, że niezłomny upór w deklarowaniu po prostu zwycięża, zwyciężysz zarówno Ty, jak i Irbisol. Jakie reguły gry, takie zwycięstwo.
Jest gra w warcaby, gdy wygrywa ten, kto zbije pionki przeciwnika. Ale jest też odmiana tej gry "na wybitkę" - w niej zwycięża ten, kto pozbędzie się swoich pionków (bicie jest przymusowe). Tak więc DOPÓKI NIE USTALILIŚMY UMOWY czy gramy na wybitkę, czy normalnie, nie wiadomo kto wygrał, gdy okazało się, że jeden gracz na koniec pionki ma, a drugi ich nie ma.
Mamy tu chyba inne gry dyskusyjne.
Moja gra polega na tym, że zwycięstwo przyznawane jest temu, kto WYKAŻE WIĘKSZĄ WEWNĘTRZNĄ SPÓJNOŚĆ koncepcji.
Twoja gra polega na tym, że z większą mocą zadeklarujesz koncepcję, której analizę zrobiłeś pobieżnie, NIE ZAJMUJĄC SIĘ CAŁĄ MASĄ PROBLEMOW, zwyczajnie ignorując je, ale NIE PRZYZNAJĄC SIĘ DO TEGO.

Czyli rzecz główna jest pytaniem o PRZYZNANIE SIĘ DO SŁABOŚCI/ISTNIENIA PROBLEMÓW w posiadanej koncepcji.
Ja widzę w mojej koncepcji problemy. Widzę ich jednak wyraźnie mniej, a także mniejszego kalibru, niż w koncepcji Boga surowego. Stąd moja decyzja, o wsparciu silnym idei Boga miłości i przebaczenia, a "po macoszemu" potraktowaniu idei Boga każącego.
Z oglądu Twoich dyskusji raczej wątpię, abyś był w stanie nawiązać ze mną dyskusję na płaszczyźnie PRZYZNAWANIA SIĘ DO SŁABOŚCI, nawet poszukiwania tych słabości we własnej (!) koncepcji. Ty będziesz ten niezłomny, co dominuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:26, 06 Cze 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ty z kolei najwyraźniej ignorujesz te teksty z Biblii, w których mowa jest o przebaczeniu, nadstawianiu drugiego policzka, miłości. Może powiesz, że "wcale nie ignorujesz", bo formalnie przyznasz istnienie tych tekstów, albo napiszesz, że "je uznałeś", tylko że JUŻ W DALSZYCH ROZUMOWANIACH zwyczajnie potraktujesz, jakby tego aspektu nie było, za to był i obowiązywał ten, związany z wizją Boga surowego, karzącego. Uznać "głoszę że jest", ale dalej myśleć tak, jakby owo coś uznane nie miało konsekwencji, aby już nie uwzględniać tego w rozumowaniach zawsze można. I w mojej ocenie właśnie tak czynisz


Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Michał Dyszyński napisał:
Nie będę ukrywał, że część tekstów z Biblii traktuję nieco mniej literalnie, jako przenośnię. Uważam, że Ty robisz jakby podobnie, tylko w drugą stronę, z innymi tekstami. Te teksty, które ja biorę na sztandar, które wręcz mentalnie dalej rozwijam, szukam ich głębszych konsekwencji, Ty zostawisz na poziomie "coś tam może i jest, ale na tym się nie skupiajmy, bo mamy ważniejszy przekaz - ten o Bogu karzącym i surowym".


Wszystkie teksty mówiące w Biblii o Bogu traktuję tak samo. Nie ma żadnego problemu z ich harmonizacją. Gorzej jest jak komuś nie harmonizuje się Biblia z jego zachciankami. Wtedy Biblię traktuje wybiórczo i Biblia ma się dopasować do niego on do Biblii. Tak jest u was, a na pewno tak jest u Wujka

Michał Dyszyński napisał:
Ja - tu przyznam uczciwie - robię coś podobnego w drugą stronę, czyli nie skupiam się, nie biorę (zbyt) literalnie tych zapisów o Bogu, który lubuje się w karaniu i który musi karać, bo taką ma naturę i istotę (a przyznam, że da się wskazać stosowne do tej idei teksty w Biblii), za to traktuję te teksty jako ukłon w stronę ograniczonej mentalności odbiorców - ludzi twardych, którzy przekaz z sugestią łagodności Boga zwyczajnie by zignorowali, bo ci ludzie w ogóle tylko siłę sobie cenią, a łagodność uznają za słabość.


Czyli tak jak pisałem. To co w Biblii ci pasuje uznajesz za prawdziwy opis natury Boga, a to co już ci nie pasuje uznajesz za "dopasowywanie się do natury odbiorców". No ale to jest właśnie dopasowywanie Biblii do swojego chciejstwa. Poza tym jest to arbitralne bo można uznać odwrotnie: tam gdzie Biblia pasuje do twojego chciejstwa jest "dopasowywaniem się do odbiorców", a tam gdzie ci nie pasuje już nie. Nie ma żadnej różnicy

Michał Dyszyński napisał:
I tak sobie ignorujemy/poniżamy w znaczeniu de facto różne fragmenty z Biblii. I wręcz uważam to za ogólnie za właściwe działanie, bo każde rozumienie buduje się wokół jakiejś syntezy. I to ta synteza w jakiś sposób będzie sugerowała zwrotnie, które dane traktujemy bardziej literalnie, a które traktujemy jako potencjalnie zmodyfikowane, zafałszowane.


Ja nie ignoruję żadnych fragmentów Biblii bo nie muszę. Idea Boga karzącego i przebaczającego jest w pełni spójna bo Bóg przebacza okazującym skruchę. Nie ma niespójności w biblijnym obrazie Boga. Problem jest w tym, że ty i Jarek nie możecie się pogodzić z ideą Boga karzącego. A o tym Biblia mówi cały czas, nawet w ostatnim rozdziale swej ostatniej księgi. Nie da się tego zignorować bez odrzucenia Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Dlaczego odrzucam sugestią Boga głównie karzącego?...
- Może dlatego, że jeśliby Bóg rzeczywiście taki był, to i tak "nie mam szans". Bo jak znam ludzi, którzy lubią karać, to oni znajdą sobie każdy pretekst, aby kogoś ukarać. Więc jeśli Bóg rzeczywiście taki jest, że karanie jest jego naturą, to nikt z ludzi nie ma szans wymigać się od kaźni.
- Może dlatego, że samo pragnienie odwetu uważam za niskie, za objaw słabością, a chcę Boga widzieć jako istotę doskonałą, a nie wręcz mniej życzliwą niż nawet wielu ludzi, których znam jako życzliwych. Więc nie chcę poniżać Boga w "konkurencji" dobra, miłości, życzliwości.
- Może też dlatego, że nawet ja sam (w końcu daleko mi do atrybutów Boga), gdy w coś się zaangażuję, coś stworzę, to traktuję to pozytywnie, z życzliwością. Dalej zatem za naturalne ogólnie bardziej traktuję życzliwość i przebaczenie, niż złość i chęć karania.
- Może też dlatego, że znajduję w Biblii wyraźniejsze i bardziej wg mnie wiarygodne głosy za tym, że Bóg jest miłością, niż surowym sędzią.
- Ale kto wie, czy nie najbardziej do mnie przemawia głos przeciw idei surowego Boga to, że gdyby Bóg taki rzeczywiście miał być, to widzę tutaj na Ziemi jakąś zadziwiającą NIESKUTECZNOŚĆ Boga w realizacji owej surowości w stosunku choćby do bluźnierców. Jeśli Bóg jest ten surowy, to żaden bluźnierca nie powinien się uchować - już tu i teraz na Ziemi, bo Bóg nie zniósłby takich zniewag. Ktoś może powiedzieć: ale miłości bożej też nie bardzo widać w tym życiu, gdzie źli ludzie swobodnie zadają taką masę cierpień niewinnym istotom. Tylko, że tutaj nie ma symetrii. Bo aspekt WSTRZYMYWANIA REAKCJI w przypadku Boga miłosiernego jest spójny i zrozumiały (Bóg czeka na nawrócenie), natomiast nie jest zrozumiały w obliczu boskiej obrazy - tu nie ma powodu dla jej wstrzymania. Więc jeśli jest wstrzymywanie się Boga z reakcją tak na czynione zło jak i dobro, to bardziej to świadczy za Bogiem przebaczającym, niż karzącym.
- jest jeszcze parę innych powodów...


Po prostu odrzucasz biblijnego Boga bo nie chce się On do ciebie dopasować. W tej sytuacji tworzysz sobie zastępczy obraz Boga, który będzie pasował do ciebie. Ale to nie jest już Bóg Biblii ale sam stałeś się swoim własnym bogiem, który w pełni się z tobą zgadza. Nie wiem czemu Bóg miałby być totalnie pobłażliwy tylko dlatego żebyś ty i Jarek pozwolili mu istnieć. Poza tym zupełnie ignorujesz aspekt skruchy i przebaczenia. Można by wręcz zapytać: po co Biblia mówi o akcie skruchy skoro Bóg nie jest karzący? Po co w ogóle jest sakrament spowiedzi? W tej kwestii też zupełnie odstajecie ze swoją teologią Boga jako pluszowego misia


W skrócie napiszę: OSZUKUJESZ SIĘ, zastępując więzy rozumowych zależności "mocą arbitralności w stwierdzaniu".
Wg mnie masz osobistą wiarę w to, że jak coś z mocą ogłosisz, to ta moc głoszenia, ten upór, samo okazanie determinacji ma coś w rodzaj "logicznej mocy sprawczej", czyli - inaczej mówiąc - że jest w stanie to co sprzeczne uczynić niesprzecznym i to co nie wyłonione jako poprawna idea, uczynić jasnym i zrozumiałym. Ja na pewnym etapie swojego rozwoju taką wiarę odrzuciłem. Więc tu się różnimy.


W ogóle nie odpowiedziałeś na moje argumenty więc pozostają w mocy. Zamiast tego wybrałeś pozostanie w swej bańce. Można i tak. Oczywiście podtrzymuję to co napisałem w pełnej rozciągłości

Twoje argumenty ominęły to, o czym pisałem, a co uważam tu za istotę sprawy. To, co opisałeś, z grubsza znam jako jedno z możliwych stanowisk, ale to wg mnie wnosi niczego w zasadniczej kwestii. Co jest tą zasadniczą kwestią?
- Na ile jesteśmy w stanie POGODZIĆ SPRZECZNOŚCI, które naturalnie pojawiają się, gdy próbujemy cokolwiek zrozumieć, a co jest trudną złożoną ideą.
Twoją strategię pokonywania sprzeczności diagnozuję jako: w konkurencji czy analizować, pracowicie wnikać w istotę pojawiających się problemów, czy po prostu ignorować to, co niewygodne, zawsze wygrywa arbitralne podejście, w którym ignorujemy to, co nam nie pasuje, a braki analityczne przysłaniamy ARBITRALNOŚCIĄ STWIERDZANIA SWEGO.
Czyli po prostu jeszcze raz powtórzyłeś ZNANE argumenty, IGNORUJĄC to, co Ci jest niewygodne.


Niczego nie "ignoruję". To ty ignorujesz to, że Biblia musi się dopasowywać do ciebie zamiast ty do Biblii. Nie wykazałeś też żadnych "sprzeczności" w obrazie Boga egzekwującego sprawiedliwość. Nawet Kruchy już ci wyżej tłumaczył, że nie ma nic niesprawiedliwego w takim obrazie. Za to twój obraz Boga jest jak najbardziej sprzeczny z Biblią, która przedstawia zupełnie inny obraz Boga i wyjmujesz z niej tylko to co ci pasuje. W ten sposób mógłbyś równie dobrze opierać się na Koranie i nie byłoby żadnej różnicy. Też byś znalazł coś, co ci pasuje

Michał Dyszyński napisał:
Twoja gra polega na tym, że z większą mocą zadeklarujesz koncepcję, której analizę zrobiłeś pobieżnie, NIE ZAJMUJĄC SIĘ CAŁĄ MASĄ PROBLEMOW, zwyczajnie ignorując je, ale NIE PRZYZNAJĄC SIĘ DO TEGO


Nie widzę tu żadnych problemów. Jedyny problem jaki widzę jest taki, że ty i Jarek wymyśliliście sobie swojego prywatnego "Boga", który więcej mówi o waszych potrzebach niż o obrazie Boga Biblii. A Biblia jest tu tylko dopasowywana. A tam gdzie już ewidentnie nie da się jej dopasować do waszych potrzeb to ją ignorujecie. U mnie nie ma takich tekstów w Biblii, które by nie pasowały do mojego pojmowania Boga. W moim pojmowaniu Boga Biblii jest On zarówno sprawiedliwy, karzący, jak i przebaczający. Nie ma tu żadnych "problemów". Bóg wręcz musi egzekwować sprawiedliwość bo przecież daje jakieś normy, zasady, przykazania, nie robiąc tego wszystkiego po próżnicy. W waszej koncepcji Bóg robi to bez celu. Bez celu też mówi o tym, że będzie karał i nagradzał. Bez celu mówi też o tym, że będzie sąd ostateczny oraz piekło i niebo. To jest obraz Boga biblijnego, który w ogóle nie pasuje do waszej koncepcji i musicie stawać na głowie aby zrelatywizować lub zbagatelizować te kwestie. Nie ma żadnego wersu w Biblii, który musiałbym zignorować z powodu swego pojmowania Boga. U was to jakaś połowa Biblii, którą musicie zignorować, wszędzie tam gdzie Bóg nie okazuje się być miły lub pobłażliwy, albo egzekwuje sprawiedliwość. Kruchy zresztą wyżej wrzuca takie wersy co jakiś czas i możecie je tylko zignorować. Ja nie muszę nic ignorować w Biblii, żadnego tekstu o Bogu

Michał Dyszyński napisał:
Czyli rzecz główna jest pytaniem o PRZYZNANIE SIĘ DO SŁABOŚCI/ISTNIENIA PROBLEMÓW w posiadanej koncepcji.
Ja widzę w mojej koncepcji problemy. Widzę ich jednak wyraźnie mniej, a także mniejszego kalibru, niż w koncepcji Boga surowego.


Rzecz w tym, że to nie są problemy Biblii i Boga ale to są twoje problemy mentalne. Nie spojrzałeś na to nigdy od tej strony, że to ty masz problem ze sobą i ze swoim podejściem do obrazu Boga a nie odwrotnie

Michał Dyszyński napisał:
Stąd moja decyzja, o wsparciu silnym idei Boga miłości i przebaczenia, a "po macoszemu" potraktowaniu idei Boga każącego.
Z oglądu Twoich dyskusji raczej wątpię, abyś był w stanie nawiązać ze mną dyskusję na płaszczyźnie PRZYZNAWANIA SIĘ DO SŁABOŚCI, nawet poszukiwania tych słabości we własnej (!) koncepcji. Ty będziesz ten niezłomny, co dominuje.


Bóg Biblii jest karzący gdy popełniane jest zło i ignorując to odrzucasz po prostu Biblię oraz sprawiedliwość. Masz problem nie tylko z Bogiem karzącym ale nawet z Bogiem, który cokolwiek może człowiekowi nakazać lub wymagać czegoś od człowieka. W tej sytuacji musisz odrzucić jeszcze wszelkie nakazy moralne Biblii, nie tylko mnóstwo tych tekstów, które mówią, że Bóg będzie karał lub egzekwował sprawiedliwość. No i kto tu jest niespójny


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 15:36, 06 Cze 2023, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:44, 06 Cze 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ty z kolei najwyraźniej ignorujesz te teksty z Biblii, w których mowa jest o przebaczeniu, nadstawianiu drugiego policzka, miłości. Może powiesz, że "wcale nie ignorujesz", bo formalnie przyznasz istnienie tych tekstów, albo napiszesz, że "je uznałeś", tylko że JUŻ W DALSZYCH ROZUMOWANIACH zwyczajnie potraktujesz, jakby tego aspektu nie było, za to był i obowiązywał ten, związany z wizją Boga surowego, karzącego. Uznać "głoszę że jest", ale dalej myśleć tak, jakby owo coś uznane nie miało konsekwencji, aby już nie uwzględniać tego w rozumowaniach zawsze można. I w mojej ocenie właśnie tak czynisz


Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Michał Dyszyński napisał:
Nie będę ukrywał, że część tekstów z Biblii traktuję nieco mniej literalnie, jako przenośnię. Uważam, że Ty robisz jakby podobnie, tylko w drugą stronę, z innymi tekstami. Te teksty, które ja biorę na sztandar, które wręcz mentalnie dalej rozwijam, szukam ich głębszych konsekwencji, Ty zostawisz na poziomie "coś tam może i jest, ale na tym się nie skupiajmy, bo mamy ważniejszy przekaz - ten o Bogu karzącym i surowym".


Wszystkie teksty mówiące w Biblii o Bogu traktuję tak samo. Nie ma żadnego problemu z ich harmonizacją. Gorzej jest jak komuś nie harmonizuje się Biblia z jego zachciankami. Wtedy Biblię traktuje wybiórczo i Biblia ma się dopasować do niego on do Biblii. Tak jest u was, a na pewno tak jest u Wujka

Michał Dyszyński napisał:
Ja - tu przyznam uczciwie - robię coś podobnego w drugą stronę, czyli nie skupiam się, nie biorę (zbyt) literalnie tych zapisów o Bogu, który lubuje się w karaniu i który musi karać, bo taką ma naturę i istotę (a przyznam, że da się wskazać stosowne do tej idei teksty w Biblii), za to traktuję te teksty jako ukłon w stronę ograniczonej mentalności odbiorców - ludzi twardych, którzy przekaz z sugestią łagodności Boga zwyczajnie by zignorowali, bo ci ludzie w ogóle tylko siłę sobie cenią, a łagodność uznają za słabość.


Czyli tak jak pisałem. To co w Biblii ci pasuje uznajesz za prawdziwy opis natury Boga, a to co już ci nie pasuje uznajesz za "dopasowywanie się do natury odbiorców". No ale to jest właśnie dopasowywanie Biblii do swojego chciejstwa. Poza tym jest to arbitralne bo można uznać odwrotnie: tam gdzie Biblia pasuje do twojego chciejstwa jest "dopasowywaniem się do odbiorców", a tam gdzie ci nie pasuje już nie. Nie ma żadnej różnicy

Michał Dyszyński napisał:
I tak sobie ignorujemy/poniżamy w znaczeniu de facto różne fragmenty z Biblii. I wręcz uważam to za ogólnie za właściwe działanie, bo każde rozumienie buduje się wokół jakiejś syntezy. I to ta synteza w jakiś sposób będzie sugerowała zwrotnie, które dane traktujemy bardziej literalnie, a które traktujemy jako potencjalnie zmodyfikowane, zafałszowane.


Ja nie ignoruję żadnych fragmentów Biblii bo nie muszę. Idea Boga karzącego i przebaczającego jest w pełni spójna bo Bóg przebacza okazującym skruchę. Nie ma niespójności w biblijnym obrazie Boga. Problem jest w tym, że ty i Jarek nie możecie się pogodzić z ideą Boga karzącego. A o tym Biblia mówi cały czas, nawet w ostatnim rozdziale swej ostatniej księgi. Nie da się tego zignorować bez odrzucenia Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Dlaczego odrzucam sugestią Boga głównie karzącego?...
- Może dlatego, że jeśliby Bóg rzeczywiście taki był, to i tak "nie mam szans". Bo jak znam ludzi, którzy lubią karać, to oni znajdą sobie każdy pretekst, aby kogoś ukarać. Więc jeśli Bóg rzeczywiście taki jest, że karanie jest jego naturą, to nikt z ludzi nie ma szans wymigać się od kaźni.
- Może dlatego, że samo pragnienie odwetu uważam za niskie, za objaw słabością, a chcę Boga widzieć jako istotę doskonałą, a nie wręcz mniej życzliwą niż nawet wielu ludzi, których znam jako życzliwych. Więc nie chcę poniżać Boga w "konkurencji" dobra, miłości, życzliwości.
- Może też dlatego, że nawet ja sam (w końcu daleko mi do atrybutów Boga), gdy w coś się zaangażuję, coś stworzę, to traktuję to pozytywnie, z życzliwością. Dalej zatem za naturalne ogólnie bardziej traktuję życzliwość i przebaczenie, niż złość i chęć karania.
- Może też dlatego, że znajduję w Biblii wyraźniejsze i bardziej wg mnie wiarygodne głosy za tym, że Bóg jest miłością, niż surowym sędzią.
- Ale kto wie, czy nie najbardziej do mnie przemawia głos przeciw idei surowego Boga to, że gdyby Bóg taki rzeczywiście miał być, to widzę tutaj na Ziemi jakąś zadziwiającą NIESKUTECZNOŚĆ Boga w realizacji owej surowości w stosunku choćby do bluźnierców. Jeśli Bóg jest ten surowy, to żaden bluźnierca nie powinien się uchować - już tu i teraz na Ziemi, bo Bóg nie zniósłby takich zniewag. Ktoś może powiedzieć: ale miłości bożej też nie bardzo widać w tym życiu, gdzie źli ludzie swobodnie zadają taką masę cierpień niewinnym istotom. Tylko, że tutaj nie ma symetrii. Bo aspekt WSTRZYMYWANIA REAKCJI w przypadku Boga miłosiernego jest spójny i zrozumiały (Bóg czeka na nawrócenie), natomiast nie jest zrozumiały w obliczu boskiej obrazy - tu nie ma powodu dla jej wstrzymania. Więc jeśli jest wstrzymywanie się Boga z reakcją tak na czynione zło jak i dobro, to bardziej to świadczy za Bogiem przebaczającym, niż karzącym.
- jest jeszcze parę innych powodów...


Po prostu odrzucasz biblijnego Boga bo nie chce się On do ciebie dopasować. W tej sytuacji tworzysz sobie zastępczy obraz Boga, który będzie pasował do ciebie. Ale to nie jest już Bóg Biblii ale sam stałeś się swoim własnym bogiem, który w pełni się z tobą zgadza. Nie wiem czemu Bóg miałby być totalnie pobłażliwy tylko dlatego żebyś ty i Jarek pozwolili mu istnieć. Poza tym zupełnie ignorujesz aspekt skruchy i przebaczenia. Można by wręcz zapytać: po co Biblia mówi o akcie skruchy skoro Bóg nie jest karzący? Po co w ogóle jest sakrament spowiedzi? W tej kwestii też zupełnie odstajecie ze swoją teologią Boga jako pluszowego misia


W skrócie napiszę: OSZUKUJESZ SIĘ, zastępując więzy rozumowych zależności "mocą arbitralności w stwierdzaniu".
Wg mnie masz osobistą wiarę w to, że jak coś z mocą ogłosisz, to ta moc głoszenia, ten upór, samo okazanie determinacji ma coś w rodzaj "logicznej mocy sprawczej", czyli - inaczej mówiąc - że jest w stanie to co sprzeczne uczynić niesprzecznym i to co nie wyłonione jako poprawna idea, uczynić jasnym i zrozumiałym. Ja na pewnym etapie swojego rozwoju taką wiarę odrzuciłem. Więc tu się różnimy.


W ogóle nie odpowiedziałeś na moje argumenty więc pozostają w mocy. Zamiast tego wybrałeś pozostanie w swej bańce. Można i tak. Oczywiście podtrzymuję to co napisałem w pełnej rozciągłości

Twoje argumenty ominęły to, o czym pisałem, a co uważam tu za istotę sprawy. To, co opisałeś, z grubsza znam jako jedno z możliwych stanowisk, ale to wg mnie wnosi niczego w zasadniczej kwestii. Co jest tą zasadniczą kwestią?
- Na ile jesteśmy w stanie POGODZIĆ SPRZECZNOŚCI, które naturalnie pojawiają się, gdy próbujemy cokolwiek zrozumieć, a co jest trudną złożoną ideą.
Twoją strategię pokonywania sprzeczności diagnozuję jako: w konkurencji czy analizować, pracowicie wnikać w istotę pojawiających się problemów, czy po prostu ignorować to, co niewygodne, zawsze wygrywa arbitralne podejście, w którym ignorujemy to, co nam nie pasuje, a braki analityczne przysłaniamy ARBITRALNOŚCIĄ STWIERDZANIA SWEGO.
Czyli po prostu jeszcze raz powtórzyłeś ZNANE argumenty, IGNORUJĄC to, co Ci jest niewygodne.


Niczego nie "ignoruję". To ty ignorujesz to, że Biblia musi się dopasowywać do ciebie zamiast ty do Biblii. Nie wykazałeś też żadnych "sprzeczności" w obrazie Boga egzekwującego sprawiedliwość. Nawet Kruchy już ci wyżej tłumaczył, że nie ma nic niesprawiedliwego w takim obrazie. Za to twój obraz Boga jest jak najbardziej sprzeczny z Biblią, która przedstawia zupełnie inny obraz Boga i wyjmujesz z niej tylko to co ci pasuje. W ten sposób mógłbyś równie dobrze opierać się na Koranie i nie byłoby żadnej różnicy. Też byś znalazł coś, co ci pasuje

Michał Dyszyński napisał:
Twoja gra polega na tym, że z większą mocą zadeklarujesz koncepcję, której analizę zrobiłeś pobieżnie, NIE ZAJMUJĄC SIĘ CAŁĄ MASĄ PROBLEMOW, zwyczajnie ignorując je, ale NIE PRZYZNAJĄC SIĘ DO TEGO


Nie widzę tu żadnych problemów. Jedyny problem jaki widzę jest taki, że ty i Jarek wymyśliliście sobie swojego prywatnego "Boga", który więcej mówi o waszych potrzebach niż o obrazie Boga Biblii. A Biblia jest tu tylko dopasowywana. A tam gdzie już ewidentnie nie da się jej dopasować do waszych potrzeb to ją ignorujecie. U mnie nie ma takich tekstów w Biblii, które by nie pasowały do mojego pojmowania Boga. W moim pojmowaniu Boga Biblii jest On zarówno sprawiedliwy, karzący, jak i przebaczający. Nie ma tu żadnych "problemów". Bóg wręcz musi egzekwować sprawiedliwość bo przecież daje jakieś normy, zasady, przykazania, nie robiąc tego wszystkiego po próżnicy. W waszej koncepcji Bóg robi to bez celu. Bez celu też mówi o tym, że będzie karał i nagradzał. Bez celu mówi też o tym, że będzie sąd ostateczny oraz piekło i niebo. To jest obraz Boga biblijnego, który w ogóle nie pasuje do waszej koncepcji i musicie stawać na głowie aby zrelatywizować lub zbagatelizować te kwestie. Nie ma żadnego wersu w Biblii, który musiałbym zignorować z powodu swego pojmowania Boga. U was to jakaś połowa Biblii, którą musicie zignorować, wszędzie tam gdzie Bóg nie okazuje się być miły lub pobłażliwy, albo egzekwuje sprawiedliwość. Kruchy zresztą wyżej wrzuca takie wersy co jakiś czas i możecie je tylko zignorować. Ja nie muszę nic ignorować w Biblii, żadnego tekstu o Bogu

Michał Dyszyński napisał:
Czyli rzecz główna jest pytaniem o PRZYZNANIE SIĘ DO SŁABOŚCI/ISTNIENIA PROBLEMÓW w posiadanej koncepcji.
Ja widzę w mojej koncepcji problemy. Widzę ich jednak wyraźnie mniej, a także mniejszego kalibru, niż w koncepcji Boga surowego.


Rzecz w tym, że to nie są problemy Biblii i Boga ale to są twoje problemy mentalne. Nie spojrzałeś na to nigdy od tej strony, że to ty masz problem ze sobą i ze swoim podejściem do obrazu Boga a nie odwrotnie

Michał Dyszyński napisał:
Stąd moja decyzja, o wsparciu silnym idei Boga miłości i przebaczenia, a "po macoszemu" potraktowaniu idei Boga każącego.
Z oglądu Twoich dyskusji raczej wątpię, abyś był w stanie nawiązać ze mną dyskusję na płaszczyźnie PRZYZNAWANIA SIĘ DO SŁABOŚCI, nawet poszukiwania tych słabości we własnej (!) koncepcji. Ty będziesz ten niezłomny, co dominuje.


Bóg Biblii jest karzący gdy popełniane jest zło i ignorując to odrzucasz po prostu Biblię oraz sprawiedliwość. Masz problem nie tylko z Bogiem karzącym ale nawet z Bogiem, który cokolwiek może człowiekowi nakazać lub wymagać czegoś od człowieka. W tej sytuacji musisz odrzucić jeszcze wszelkie nakazy moralne Biblii, nie tylko mnóstwo tych tekstów, które mówią, że Bóg będzie karał lub egzekwował sprawiedliwość. No i kto tu jest niespójny

Wygłosiłeś sporo arbitralnych opinii.
Z mojej strony nie dostaniesz podobnej odpowiedzi. Ja w trybie walki na większą arbitralność stwierdzania w ogóle nawet zamierzam startować. Tobie oddaję już zwycięstwo w tym trybie. Ja tu poległem. W tym trybie po prostu mnie zaorałeś. :brawo:

Ewentualnie mam propozycję dyskusji w innym trybie. Ten tryb zacząć by można od Twojej deklaracji - odpowiedzi na ważne pytanie:
Czy w znanym sobie tekście Biblii nie dostrzegasz żadnych przesłanek do tego, aby uznać, iż Bóg wcale nie ma zamiaru osądzać ludzi?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:02, 06 Cze 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ty z kolei najwyraźniej ignorujesz te teksty z Biblii, w których mowa jest o przebaczeniu, nadstawianiu drugiego policzka, miłości. Może powiesz, że "wcale nie ignorujesz", bo formalnie przyznasz istnienie tych tekstów, albo napiszesz, że "je uznałeś", tylko że JUŻ W DALSZYCH ROZUMOWANIACH zwyczajnie potraktujesz, jakby tego aspektu nie było, za to był i obowiązywał ten, związany z wizją Boga surowego, karzącego. Uznać "głoszę że jest", ale dalej myśleć tak, jakby owo coś uznane nie miało konsekwencji, aby już nie uwzględniać tego w rozumowaniach zawsze można. I w mojej ocenie właśnie tak czynisz


Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Michał Dyszyński napisał:
Nie będę ukrywał, że część tekstów z Biblii traktuję nieco mniej literalnie, jako przenośnię. Uważam, że Ty robisz jakby podobnie, tylko w drugą stronę, z innymi tekstami. Te teksty, które ja biorę na sztandar, które wręcz mentalnie dalej rozwijam, szukam ich głębszych konsekwencji, Ty zostawisz na poziomie "coś tam może i jest, ale na tym się nie skupiajmy, bo mamy ważniejszy przekaz - ten o Bogu karzącym i surowym".


Wszystkie teksty mówiące w Biblii o Bogu traktuję tak samo. Nie ma żadnego problemu z ich harmonizacją. Gorzej jest jak komuś nie harmonizuje się Biblia z jego zachciankami. Wtedy Biblię traktuje wybiórczo i Biblia ma się dopasować do niego on do Biblii. Tak jest u was, a na pewno tak jest u Wujka

Michał Dyszyński napisał:
Ja - tu przyznam uczciwie - robię coś podobnego w drugą stronę, czyli nie skupiam się, nie biorę (zbyt) literalnie tych zapisów o Bogu, który lubuje się w karaniu i który musi karać, bo taką ma naturę i istotę (a przyznam, że da się wskazać stosowne do tej idei teksty w Biblii), za to traktuję te teksty jako ukłon w stronę ograniczonej mentalności odbiorców - ludzi twardych, którzy przekaz z sugestią łagodności Boga zwyczajnie by zignorowali, bo ci ludzie w ogóle tylko siłę sobie cenią, a łagodność uznają za słabość.


Czyli tak jak pisałem. To co w Biblii ci pasuje uznajesz za prawdziwy opis natury Boga, a to co już ci nie pasuje uznajesz za "dopasowywanie się do natury odbiorców". No ale to jest właśnie dopasowywanie Biblii do swojego chciejstwa. Poza tym jest to arbitralne bo można uznać odwrotnie: tam gdzie Biblia pasuje do twojego chciejstwa jest "dopasowywaniem się do odbiorców", a tam gdzie ci nie pasuje już nie. Nie ma żadnej różnicy

Michał Dyszyński napisał:
I tak sobie ignorujemy/poniżamy w znaczeniu de facto różne fragmenty z Biblii. I wręcz uważam to za ogólnie za właściwe działanie, bo każde rozumienie buduje się wokół jakiejś syntezy. I to ta synteza w jakiś sposób będzie sugerowała zwrotnie, które dane traktujemy bardziej literalnie, a które traktujemy jako potencjalnie zmodyfikowane, zafałszowane.


Ja nie ignoruję żadnych fragmentów Biblii bo nie muszę. Idea Boga karzącego i przebaczającego jest w pełni spójna bo Bóg przebacza okazującym skruchę. Nie ma niespójności w biblijnym obrazie Boga. Problem jest w tym, że ty i Jarek nie możecie się pogodzić z ideą Boga karzącego. A o tym Biblia mówi cały czas, nawet w ostatnim rozdziale swej ostatniej księgi. Nie da się tego zignorować bez odrzucenia Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Dlaczego odrzucam sugestią Boga głównie karzącego?...
- Może dlatego, że jeśliby Bóg rzeczywiście taki był, to i tak "nie mam szans". Bo jak znam ludzi, którzy lubią karać, to oni znajdą sobie każdy pretekst, aby kogoś ukarać. Więc jeśli Bóg rzeczywiście taki jest, że karanie jest jego naturą, to nikt z ludzi nie ma szans wymigać się od kaźni.
- Może dlatego, że samo pragnienie odwetu uważam za niskie, za objaw słabością, a chcę Boga widzieć jako istotę doskonałą, a nie wręcz mniej życzliwą niż nawet wielu ludzi, których znam jako życzliwych. Więc nie chcę poniżać Boga w "konkurencji" dobra, miłości, życzliwości.
- Może też dlatego, że nawet ja sam (w końcu daleko mi do atrybutów Boga), gdy w coś się zaangażuję, coś stworzę, to traktuję to pozytywnie, z życzliwością. Dalej zatem za naturalne ogólnie bardziej traktuję życzliwość i przebaczenie, niż złość i chęć karania.
- Może też dlatego, że znajduję w Biblii wyraźniejsze i bardziej wg mnie wiarygodne głosy za tym, że Bóg jest miłością, niż surowym sędzią.
- Ale kto wie, czy nie najbardziej do mnie przemawia głos przeciw idei surowego Boga to, że gdyby Bóg taki rzeczywiście miał być, to widzę tutaj na Ziemi jakąś zadziwiającą NIESKUTECZNOŚĆ Boga w realizacji owej surowości w stosunku choćby do bluźnierców. Jeśli Bóg jest ten surowy, to żaden bluźnierca nie powinien się uchować - już tu i teraz na Ziemi, bo Bóg nie zniósłby takich zniewag. Ktoś może powiedzieć: ale miłości bożej też nie bardzo widać w tym życiu, gdzie źli ludzie swobodnie zadają taką masę cierpień niewinnym istotom. Tylko, że tutaj nie ma symetrii. Bo aspekt WSTRZYMYWANIA REAKCJI w przypadku Boga miłosiernego jest spójny i zrozumiały (Bóg czeka na nawrócenie), natomiast nie jest zrozumiały w obliczu boskiej obrazy - tu nie ma powodu dla jej wstrzymania. Więc jeśli jest wstrzymywanie się Boga z reakcją tak na czynione zło jak i dobro, to bardziej to świadczy za Bogiem przebaczającym, niż karzącym.
- jest jeszcze parę innych powodów...


Po prostu odrzucasz biblijnego Boga bo nie chce się On do ciebie dopasować. W tej sytuacji tworzysz sobie zastępczy obraz Boga, który będzie pasował do ciebie. Ale to nie jest już Bóg Biblii ale sam stałeś się swoim własnym bogiem, który w pełni się z tobą zgadza. Nie wiem czemu Bóg miałby być totalnie pobłażliwy tylko dlatego żebyś ty i Jarek pozwolili mu istnieć. Poza tym zupełnie ignorujesz aspekt skruchy i przebaczenia. Można by wręcz zapytać: po co Biblia mówi o akcie skruchy skoro Bóg nie jest karzący? Po co w ogóle jest sakrament spowiedzi? W tej kwestii też zupełnie odstajecie ze swoją teologią Boga jako pluszowego misia


W skrócie napiszę: OSZUKUJESZ SIĘ, zastępując więzy rozumowych zależności "mocą arbitralności w stwierdzaniu".
Wg mnie masz osobistą wiarę w to, że jak coś z mocą ogłosisz, to ta moc głoszenia, ten upór, samo okazanie determinacji ma coś w rodzaj "logicznej mocy sprawczej", czyli - inaczej mówiąc - że jest w stanie to co sprzeczne uczynić niesprzecznym i to co nie wyłonione jako poprawna idea, uczynić jasnym i zrozumiałym. Ja na pewnym etapie swojego rozwoju taką wiarę odrzuciłem. Więc tu się różnimy.


W ogóle nie odpowiedziałeś na moje argumenty więc pozostają w mocy. Zamiast tego wybrałeś pozostanie w swej bańce. Można i tak. Oczywiście podtrzymuję to co napisałem w pełnej rozciągłości

Twoje argumenty ominęły to, o czym pisałem, a co uważam tu za istotę sprawy. To, co opisałeś, z grubsza znam jako jedno z możliwych stanowisk, ale to wg mnie wnosi niczego w zasadniczej kwestii. Co jest tą zasadniczą kwestią?
- Na ile jesteśmy w stanie POGODZIĆ SPRZECZNOŚCI, które naturalnie pojawiają się, gdy próbujemy cokolwiek zrozumieć, a co jest trudną złożoną ideą.
Twoją strategię pokonywania sprzeczności diagnozuję jako: w konkurencji czy analizować, pracowicie wnikać w istotę pojawiających się problemów, czy po prostu ignorować to, co niewygodne, zawsze wygrywa arbitralne podejście, w którym ignorujemy to, co nam nie pasuje, a braki analityczne przysłaniamy ARBITRALNOŚCIĄ STWIERDZANIA SWEGO.
Czyli po prostu jeszcze raz powtórzyłeś ZNANE argumenty, IGNORUJĄC to, co Ci jest niewygodne.


Niczego nie "ignoruję". To ty ignorujesz to, że Biblia musi się dopasowywać do ciebie zamiast ty do Biblii. Nie wykazałeś też żadnych "sprzeczności" w obrazie Boga egzekwującego sprawiedliwość. Nawet Kruchy już ci wyżej tłumaczył, że nie ma nic niesprawiedliwego w takim obrazie. Za to twój obraz Boga jest jak najbardziej sprzeczny z Biblią, która przedstawia zupełnie inny obraz Boga i wyjmujesz z niej tylko to co ci pasuje. W ten sposób mógłbyś równie dobrze opierać się na Koranie i nie byłoby żadnej różnicy. Też byś znalazł coś, co ci pasuje

Michał Dyszyński napisał:
Twoja gra polega na tym, że z większą mocą zadeklarujesz koncepcję, której analizę zrobiłeś pobieżnie, NIE ZAJMUJĄC SIĘ CAŁĄ MASĄ PROBLEMOW, zwyczajnie ignorując je, ale NIE PRZYZNAJĄC SIĘ DO TEGO


Nie widzę tu żadnych problemów. Jedyny problem jaki widzę jest taki, że ty i Jarek wymyśliliście sobie swojego prywatnego "Boga", który więcej mówi o waszych potrzebach niż o obrazie Boga Biblii. A Biblia jest tu tylko dopasowywana. A tam gdzie już ewidentnie nie da się jej dopasować do waszych potrzeb to ją ignorujecie. U mnie nie ma takich tekstów w Biblii, które by nie pasowały do mojego pojmowania Boga. W moim pojmowaniu Boga Biblii jest On zarówno sprawiedliwy, karzący, jak i przebaczający. Nie ma tu żadnych "problemów". Bóg wręcz musi egzekwować sprawiedliwość bo przecież daje jakieś normy, zasady, przykazania, nie robiąc tego wszystkiego po próżnicy. W waszej koncepcji Bóg robi to bez celu. Bez celu też mówi o tym, że będzie karał i nagradzał. Bez celu mówi też o tym, że będzie sąd ostateczny oraz piekło i niebo. To jest obraz Boga biblijnego, który w ogóle nie pasuje do waszej koncepcji i musicie stawać na głowie aby zrelatywizować lub zbagatelizować te kwestie. Nie ma żadnego wersu w Biblii, który musiałbym zignorować z powodu swego pojmowania Boga. U was to jakaś połowa Biblii, którą musicie zignorować, wszędzie tam gdzie Bóg nie okazuje się być miły lub pobłażliwy, albo egzekwuje sprawiedliwość. Kruchy zresztą wyżej wrzuca takie wersy co jakiś czas i możecie je tylko zignorować. Ja nie muszę nic ignorować w Biblii, żadnego tekstu o Bogu

Michał Dyszyński napisał:
Czyli rzecz główna jest pytaniem o PRZYZNANIE SIĘ DO SŁABOŚCI/ISTNIENIA PROBLEMÓW w posiadanej koncepcji.
Ja widzę w mojej koncepcji problemy. Widzę ich jednak wyraźnie mniej, a także mniejszego kalibru, niż w koncepcji Boga surowego.


Rzecz w tym, że to nie są problemy Biblii i Boga ale to są twoje problemy mentalne. Nie spojrzałeś na to nigdy od tej strony, że to ty masz problem ze sobą i ze swoim podejściem do obrazu Boga a nie odwrotnie

Michał Dyszyński napisał:
Stąd moja decyzja, o wsparciu silnym idei Boga miłości i przebaczenia, a "po macoszemu" potraktowaniu idei Boga każącego.
Z oglądu Twoich dyskusji raczej wątpię, abyś był w stanie nawiązać ze mną dyskusję na płaszczyźnie PRZYZNAWANIA SIĘ DO SŁABOŚCI, nawet poszukiwania tych słabości we własnej (!) koncepcji. Ty będziesz ten niezłomny, co dominuje.


Bóg Biblii jest karzący gdy popełniane jest zło i ignorując to odrzucasz po prostu Biblię oraz sprawiedliwość. Masz problem nie tylko z Bogiem karzącym ale nawet z Bogiem, który cokolwiek może człowiekowi nakazać lub wymagać czegoś od człowieka. W tej sytuacji musisz odrzucić jeszcze wszelkie nakazy moralne Biblii, nie tylko mnóstwo tych tekstów, które mówią, że Bóg będzie karał lub egzekwował sprawiedliwość. No i kto tu jest niespójny

Wygłosiłeś sporo arbitralnych opinii.
Z mojej strony nie dostaniesz podobnej odpowiedzi. Ja w trybie walki na większą arbitralność stwierdzania w ogóle nawet zamierzam startować. Tobie oddaję już zwycięstwo w tym trybie. Ja tu poległem. W tym trybie po prostu mnie zaorałeś. :brawo:

Ewentualnie mam propozycję dyskusji w innym trybie. Ten tryb zacząć by można od Twojej deklaracji - odpowiedzi na ważne pytanie:
Czy w znanym sobie tekście Biblii nie dostrzegasz żadnych przesłanek do tego, aby uznać, iż Bóg wcale nie ma zamiaru osądzać ludzi?


Nie ma tam żadnych takich przesłanek a wręcz są przeslanki jawnie przeczące tej tezie (Sąd Ostateczny i idące w ślad za tym karanie oraz nagradzanie ludzi). Szkoda, że nie odpowiedziałeś na to co napisałem i arbitralnie (bezpodstawnie) stwierdziłeś, że ja piszę arbitralnie. A podałem dużo argumentów
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:38, 06 Cze 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ty z kolei najwyraźniej ignorujesz te teksty z Biblii, w których mowa jest o przebaczeniu, nadstawianiu drugiego policzka, miłości. Może powiesz, że "wcale nie ignorujesz", bo formalnie przyznasz istnienie tych tekstów, albo napiszesz, że "je uznałeś", tylko że JUŻ W DALSZYCH ROZUMOWANIACH zwyczajnie potraktujesz, jakby tego aspektu nie było, za to był i obowiązywał ten, związany z wizją Boga surowego, karzącego. Uznać "głoszę że jest", ale dalej myśleć tak, jakby owo coś uznane nie miało konsekwencji, aby już nie uwzględniać tego w rozumowaniach zawsze można. I w mojej ocenie właśnie tak czynisz


Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Michał Dyszyński napisał:
Nie będę ukrywał, że część tekstów z Biblii traktuję nieco mniej literalnie, jako przenośnię. Uważam, że Ty robisz jakby podobnie, tylko w drugą stronę, z innymi tekstami. Te teksty, które ja biorę na sztandar, które wręcz mentalnie dalej rozwijam, szukam ich głębszych konsekwencji, Ty zostawisz na poziomie "coś tam może i jest, ale na tym się nie skupiajmy, bo mamy ważniejszy przekaz - ten o Bogu karzącym i surowym".


Wszystkie teksty mówiące w Biblii o Bogu traktuję tak samo. Nie ma żadnego problemu z ich harmonizacją. Gorzej jest jak komuś nie harmonizuje się Biblia z jego zachciankami. Wtedy Biblię traktuje wybiórczo i Biblia ma się dopasować do niego on do Biblii. Tak jest u was, a na pewno tak jest u Wujka

Michał Dyszyński napisał:
Ja - tu przyznam uczciwie - robię coś podobnego w drugą stronę, czyli nie skupiam się, nie biorę (zbyt) literalnie tych zapisów o Bogu, który lubuje się w karaniu i który musi karać, bo taką ma naturę i istotę (a przyznam, że da się wskazać stosowne do tej idei teksty w Biblii), za to traktuję te teksty jako ukłon w stronę ograniczonej mentalności odbiorców - ludzi twardych, którzy przekaz z sugestią łagodności Boga zwyczajnie by zignorowali, bo ci ludzie w ogóle tylko siłę sobie cenią, a łagodność uznają za słabość.


Czyli tak jak pisałem. To co w Biblii ci pasuje uznajesz za prawdziwy opis natury Boga, a to co już ci nie pasuje uznajesz za "dopasowywanie się do natury odbiorców". No ale to jest właśnie dopasowywanie Biblii do swojego chciejstwa. Poza tym jest to arbitralne bo można uznać odwrotnie: tam gdzie Biblia pasuje do twojego chciejstwa jest "dopasowywaniem się do odbiorców", a tam gdzie ci nie pasuje już nie. Nie ma żadnej różnicy

Michał Dyszyński napisał:
I tak sobie ignorujemy/poniżamy w znaczeniu de facto różne fragmenty z Biblii. I wręcz uważam to za ogólnie za właściwe działanie, bo każde rozumienie buduje się wokół jakiejś syntezy. I to ta synteza w jakiś sposób będzie sugerowała zwrotnie, które dane traktujemy bardziej literalnie, a które traktujemy jako potencjalnie zmodyfikowane, zafałszowane.


Ja nie ignoruję żadnych fragmentów Biblii bo nie muszę. Idea Boga karzącego i przebaczającego jest w pełni spójna bo Bóg przebacza okazującym skruchę. Nie ma niespójności w biblijnym obrazie Boga. Problem jest w tym, że ty i Jarek nie możecie się pogodzić z ideą Boga karzącego. A o tym Biblia mówi cały czas, nawet w ostatnim rozdziale swej ostatniej księgi. Nie da się tego zignorować bez odrzucenia Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Dlaczego odrzucam sugestią Boga głównie karzącego?...
- Może dlatego, że jeśliby Bóg rzeczywiście taki był, to i tak "nie mam szans". Bo jak znam ludzi, którzy lubią karać, to oni znajdą sobie każdy pretekst, aby kogoś ukarać. Więc jeśli Bóg rzeczywiście taki jest, że karanie jest jego naturą, to nikt z ludzi nie ma szans wymigać się od kaźni.
- Może dlatego, że samo pragnienie odwetu uważam za niskie, za objaw słabością, a chcę Boga widzieć jako istotę doskonałą, a nie wręcz mniej życzliwą niż nawet wielu ludzi, których znam jako życzliwych. Więc nie chcę poniżać Boga w "konkurencji" dobra, miłości, życzliwości.
- Może też dlatego, że nawet ja sam (w końcu daleko mi do atrybutów Boga), gdy w coś się zaangażuję, coś stworzę, to traktuję to pozytywnie, z życzliwością. Dalej zatem za naturalne ogólnie bardziej traktuję życzliwość i przebaczenie, niż złość i chęć karania.
- Może też dlatego, że znajduję w Biblii wyraźniejsze i bardziej wg mnie wiarygodne głosy za tym, że Bóg jest miłością, niż surowym sędzią.
- Ale kto wie, czy nie najbardziej do mnie przemawia głos przeciw idei surowego Boga to, że gdyby Bóg taki rzeczywiście miał być, to widzę tutaj na Ziemi jakąś zadziwiającą NIESKUTECZNOŚĆ Boga w realizacji owej surowości w stosunku choćby do bluźnierców. Jeśli Bóg jest ten surowy, to żaden bluźnierca nie powinien się uchować - już tu i teraz na Ziemi, bo Bóg nie zniósłby takich zniewag. Ktoś może powiedzieć: ale miłości bożej też nie bardzo widać w tym życiu, gdzie źli ludzie swobodnie zadają taką masę cierpień niewinnym istotom. Tylko, że tutaj nie ma symetrii. Bo aspekt WSTRZYMYWANIA REAKCJI w przypadku Boga miłosiernego jest spójny i zrozumiały (Bóg czeka na nawrócenie), natomiast nie jest zrozumiały w obliczu boskiej obrazy - tu nie ma powodu dla jej wstrzymania. Więc jeśli jest wstrzymywanie się Boga z reakcją tak na czynione zło jak i dobro, to bardziej to świadczy za Bogiem przebaczającym, niż karzącym.
- jest jeszcze parę innych powodów...


Po prostu odrzucasz biblijnego Boga bo nie chce się On do ciebie dopasować. W tej sytuacji tworzysz sobie zastępczy obraz Boga, który będzie pasował do ciebie. Ale to nie jest już Bóg Biblii ale sam stałeś się swoim własnym bogiem, który w pełni się z tobą zgadza. Nie wiem czemu Bóg miałby być totalnie pobłażliwy tylko dlatego żebyś ty i Jarek pozwolili mu istnieć. Poza tym zupełnie ignorujesz aspekt skruchy i przebaczenia. Można by wręcz zapytać: po co Biblia mówi o akcie skruchy skoro Bóg nie jest karzący? Po co w ogóle jest sakrament spowiedzi? W tej kwestii też zupełnie odstajecie ze swoją teologią Boga jako pluszowego misia


W skrócie napiszę: OSZUKUJESZ SIĘ, zastępując więzy rozumowych zależności "mocą arbitralności w stwierdzaniu".
Wg mnie masz osobistą wiarę w to, że jak coś z mocą ogłosisz, to ta moc głoszenia, ten upór, samo okazanie determinacji ma coś w rodzaj "logicznej mocy sprawczej", czyli - inaczej mówiąc - że jest w stanie to co sprzeczne uczynić niesprzecznym i to co nie wyłonione jako poprawna idea, uczynić jasnym i zrozumiałym. Ja na pewnym etapie swojego rozwoju taką wiarę odrzuciłem. Więc tu się różnimy.


W ogóle nie odpowiedziałeś na moje argumenty więc pozostają w mocy. Zamiast tego wybrałeś pozostanie w swej bańce. Można i tak. Oczywiście podtrzymuję to co napisałem w pełnej rozciągłości

Twoje argumenty ominęły to, o czym pisałem, a co uważam tu za istotę sprawy. To, co opisałeś, z grubsza znam jako jedno z możliwych stanowisk, ale to wg mnie wnosi niczego w zasadniczej kwestii. Co jest tą zasadniczą kwestią?
- Na ile jesteśmy w stanie POGODZIĆ SPRZECZNOŚCI, które naturalnie pojawiają się, gdy próbujemy cokolwiek zrozumieć, a co jest trudną złożoną ideą.
Twoją strategię pokonywania sprzeczności diagnozuję jako: w konkurencji czy analizować, pracowicie wnikać w istotę pojawiających się problemów, czy po prostu ignorować to, co niewygodne, zawsze wygrywa arbitralne podejście, w którym ignorujemy to, co nam nie pasuje, a braki analityczne przysłaniamy ARBITRALNOŚCIĄ STWIERDZANIA SWEGO.
Czyli po prostu jeszcze raz powtórzyłeś ZNANE argumenty, IGNORUJĄC to, co Ci jest niewygodne.


Niczego nie "ignoruję". To ty ignorujesz to, że Biblia musi się dopasowywać do ciebie zamiast ty do Biblii. Nie wykazałeś też żadnych "sprzeczności" w obrazie Boga egzekwującego sprawiedliwość. Nawet Kruchy już ci wyżej tłumaczył, że nie ma nic niesprawiedliwego w takim obrazie. Za to twój obraz Boga jest jak najbardziej sprzeczny z Biblią, która przedstawia zupełnie inny obraz Boga i wyjmujesz z niej tylko to co ci pasuje. W ten sposób mógłbyś równie dobrze opierać się na Koranie i nie byłoby żadnej różnicy. Też byś znalazł coś, co ci pasuje

Michał Dyszyński napisał:
Twoja gra polega na tym, że z większą mocą zadeklarujesz koncepcję, której analizę zrobiłeś pobieżnie, NIE ZAJMUJĄC SIĘ CAŁĄ MASĄ PROBLEMOW, zwyczajnie ignorując je, ale NIE PRZYZNAJĄC SIĘ DO TEGO


Nie widzę tu żadnych problemów. Jedyny problem jaki widzę jest taki, że ty i Jarek wymyśliliście sobie swojego prywatnego "Boga", który więcej mówi o waszych potrzebach niż o obrazie Boga Biblii. A Biblia jest tu tylko dopasowywana. A tam gdzie już ewidentnie nie da się jej dopasować do waszych potrzeb to ją ignorujecie. U mnie nie ma takich tekstów w Biblii, które by nie pasowały do mojego pojmowania Boga. W moim pojmowaniu Boga Biblii jest On zarówno sprawiedliwy, karzący, jak i przebaczający. Nie ma tu żadnych "problemów". Bóg wręcz musi egzekwować sprawiedliwość bo przecież daje jakieś normy, zasady, przykazania, nie robiąc tego wszystkiego po próżnicy. W waszej koncepcji Bóg robi to bez celu. Bez celu też mówi o tym, że będzie karał i nagradzał. Bez celu mówi też o tym, że będzie sąd ostateczny oraz piekło i niebo. To jest obraz Boga biblijnego, który w ogóle nie pasuje do waszej koncepcji i musicie stawać na głowie aby zrelatywizować lub zbagatelizować te kwestie. Nie ma żadnego wersu w Biblii, który musiałbym zignorować z powodu swego pojmowania Boga. U was to jakaś połowa Biblii, którą musicie zignorować, wszędzie tam gdzie Bóg nie okazuje się być miły lub pobłażliwy, albo egzekwuje sprawiedliwość. Kruchy zresztą wyżej wrzuca takie wersy co jakiś czas i możecie je tylko zignorować. Ja nie muszę nic ignorować w Biblii, żadnego tekstu o Bogu

Michał Dyszyński napisał:
Czyli rzecz główna jest pytaniem o PRZYZNANIE SIĘ DO SŁABOŚCI/ISTNIENIA PROBLEMÓW w posiadanej koncepcji.
Ja widzę w mojej koncepcji problemy. Widzę ich jednak wyraźnie mniej, a także mniejszego kalibru, niż w koncepcji Boga surowego.


Rzecz w tym, że to nie są problemy Biblii i Boga ale to są twoje problemy mentalne. Nie spojrzałeś na to nigdy od tej strony, że to ty masz problem ze sobą i ze swoim podejściem do obrazu Boga a nie odwrotnie

Michał Dyszyński napisał:
Stąd moja decyzja, o wsparciu silnym idei Boga miłości i przebaczenia, a "po macoszemu" potraktowaniu idei Boga każącego.
Z oglądu Twoich dyskusji raczej wątpię, abyś był w stanie nawiązać ze mną dyskusję na płaszczyźnie PRZYZNAWANIA SIĘ DO SŁABOŚCI, nawet poszukiwania tych słabości we własnej (!) koncepcji. Ty będziesz ten niezłomny, co dominuje.


Bóg Biblii jest karzący gdy popełniane jest zło i ignorując to odrzucasz po prostu Biblię oraz sprawiedliwość. Masz problem nie tylko z Bogiem karzącym ale nawet z Bogiem, który cokolwiek może człowiekowi nakazać lub wymagać czegoś od człowieka. W tej sytuacji musisz odrzucić jeszcze wszelkie nakazy moralne Biblii, nie tylko mnóstwo tych tekstów, które mówią, że Bóg będzie karał lub egzekwował sprawiedliwość. No i kto tu jest niespójny

Wygłosiłeś sporo arbitralnych opinii.
Z mojej strony nie dostaniesz podobnej odpowiedzi. Ja w trybie walki na większą arbitralność stwierdzania w ogóle nawet zamierzam startować. Tobie oddaję już zwycięstwo w tym trybie. Ja tu poległem. W tym trybie po prostu mnie zaorałeś. :brawo:

Ewentualnie mam propozycję dyskusji w innym trybie. Ten tryb zacząć by można od Twojej deklaracji - odpowiedzi na ważne pytanie:
Czy w znanym sobie tekście Biblii nie dostrzegasz żadnych przesłanek do tego, aby uznać, iż Bóg wcale nie ma zamiaru osądzać ludzi?


Nie ma tam żadnych takich przesłanek a wręcz są przeslanki jawnie przeczące tej tezie (Sąd Ostateczny i idące w ślad za tym karanie oraz nagradzanie ludzi). Szkoda, że nie odpowiedziałeś na to co napisałem i arbitralnie (bezpodstawnie) stwierdziłeś, że ja piszę arbitralnie. A podałem dużo argumentów

Nie dyskutuję z Twoimi "argumentami", bo uważam, że są one w swojej istocie DEKLARACJAMI TWOICH PRZEKONAŃ, a nie czymś, z czym da się dyskutować. Podam jeden przykład (na więcej szkoda mi czasu).

fedor wcześniej napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Czyli rzecz główna jest pytaniem o PRZYZNANIE SIĘ DO SŁABOŚCI/ISTNIENIA PROBLEMÓW w posiadanej koncepcji.
Ja widzę w mojej koncepcji problemy. Widzę ich jednak wyraźnie mniej, a także mniejszego kalibru, niż w koncepcji Boga surowego.


Rzecz w tym, że to nie są problemy Biblii i Boga ale to są twoje problemy mentalne. Nie spojrzałeś na to nigdy od tej strony, że to ty masz problem ze sobą i ze swoim podejściem do obrazu Boga a nie odwrotnie

Oto mój odbior:
STWIERDZIŁEŚ, że to są moje "problemy mentalne".
STWIERDZIŁEŚ, że nie spojrzałem na nigdy z tej strony, że to ja mam problem ze sobą.
To jest Twój "argument" - dwa STWIERDZENIA ARBITRALNE, dla których absolutnie nie widzę innej podstawy, niż Twoje domniemania.
Tu nie ma z czym dyskutować.
Jeśli w tym trybie w ogóle postawiłeś sprawę, to znaczy, że nie masz ochoty na dyskusję, w której przedstawiane argumenty z czegoś w miarę wyrazistego, WSPÓLNEGO DLA STRON mają wypływać, ale że oferujesz tu grę w "kto z większym uporem, przytupem i mocniejszym naciskiem stwierdzi". W tej grze mogę od raz uznać się za pokonanego, bo nie aspiruję do zwycięstwa w niej.
Inaczej mówiąc:
SPOSÓB w jaki przedstawiasz swoje argumenty (silna arbitralność, mocna stwierdzalność) jest dla mnie nie do przyjęcia, bo miałbym tylko z Tobą przysłowiowe "kopanie się koniem". Ja się z koniem - fedorem kopać nie mam ochoty.

Dla mnie oznaką, że może nie jesteś kopiącym koniem byłoby (wiem, to coś trudnego, raczej jest to dla Ciebie to jest za trudne...) przyznanie (ja to przyznałem), iż może w Twoim podejściu też są jakieś trudniejsze punkty, jakieś nie do końca wyjaśnione momenty, że może poszedłeś jednak na kompromisy.
Nie sądzę, abyś był w stanie jednak porzucić tę maskę imperatora, który jeńców nie bierze i zawsze zwycięża, więc tylko tak sobie a muzom o tym piszę...
A na koniec dodam cytat z Biblii, który w kontekście sadu nad człowiekiem byłby do zastanowienia (dla tych, co w ogóle zastanawiać się nad tym są w stanie).

Jan Ewangelista w swojej Ewangelii, 3 napisał:
(17) Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. (18) Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. (19) A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. (20) Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. (21) Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:57, 06 Cze 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ty z kolei najwyraźniej ignorujesz te teksty z Biblii, w których mowa jest o przebaczeniu, nadstawianiu drugiego policzka, miłości. Może powiesz, że "wcale nie ignorujesz", bo formalnie przyznasz istnienie tych tekstów, albo napiszesz, że "je uznałeś", tylko że JUŻ W DALSZYCH ROZUMOWANIACH zwyczajnie potraktujesz, jakby tego aspektu nie było, za to był i obowiązywał ten, związany z wizją Boga surowego, karzącego. Uznać "głoszę że jest", ale dalej myśleć tak, jakby owo coś uznane nie miało konsekwencji, aby już nie uwzględniać tego w rozumowaniach zawsze można. I w mojej ocenie właśnie tak czynisz


Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Michał Dyszyński napisał:
Nie będę ukrywał, że część tekstów z Biblii traktuję nieco mniej literalnie, jako przenośnię. Uważam, że Ty robisz jakby podobnie, tylko w drugą stronę, z innymi tekstami. Te teksty, które ja biorę na sztandar, które wręcz mentalnie dalej rozwijam, szukam ich głębszych konsekwencji, Ty zostawisz na poziomie "coś tam może i jest, ale na tym się nie skupiajmy, bo mamy ważniejszy przekaz - ten o Bogu karzącym i surowym".


Wszystkie teksty mówiące w Biblii o Bogu traktuję tak samo. Nie ma żadnego problemu z ich harmonizacją. Gorzej jest jak komuś nie harmonizuje się Biblia z jego zachciankami. Wtedy Biblię traktuje wybiórczo i Biblia ma się dopasować do niego on do Biblii. Tak jest u was, a na pewno tak jest u Wujka

Michał Dyszyński napisał:
Ja - tu przyznam uczciwie - robię coś podobnego w drugą stronę, czyli nie skupiam się, nie biorę (zbyt) literalnie tych zapisów o Bogu, który lubuje się w karaniu i który musi karać, bo taką ma naturę i istotę (a przyznam, że da się wskazać stosowne do tej idei teksty w Biblii), za to traktuję te teksty jako ukłon w stronę ograniczonej mentalności odbiorców - ludzi twardych, którzy przekaz z sugestią łagodności Boga zwyczajnie by zignorowali, bo ci ludzie w ogóle tylko siłę sobie cenią, a łagodność uznają za słabość.


Czyli tak jak pisałem. To co w Biblii ci pasuje uznajesz za prawdziwy opis natury Boga, a to co już ci nie pasuje uznajesz za "dopasowywanie się do natury odbiorców". No ale to jest właśnie dopasowywanie Biblii do swojego chciejstwa. Poza tym jest to arbitralne bo można uznać odwrotnie: tam gdzie Biblia pasuje do twojego chciejstwa jest "dopasowywaniem się do odbiorców", a tam gdzie ci nie pasuje już nie. Nie ma żadnej różnicy

Michał Dyszyński napisał:
I tak sobie ignorujemy/poniżamy w znaczeniu de facto różne fragmenty z Biblii. I wręcz uważam to za ogólnie za właściwe działanie, bo każde rozumienie buduje się wokół jakiejś syntezy. I to ta synteza w jakiś sposób będzie sugerowała zwrotnie, które dane traktujemy bardziej literalnie, a które traktujemy jako potencjalnie zmodyfikowane, zafałszowane.


Ja nie ignoruję żadnych fragmentów Biblii bo nie muszę. Idea Boga karzącego i przebaczającego jest w pełni spójna bo Bóg przebacza okazującym skruchę. Nie ma niespójności w biblijnym obrazie Boga. Problem jest w tym, że ty i Jarek nie możecie się pogodzić z ideą Boga karzącego. A o tym Biblia mówi cały czas, nawet w ostatnim rozdziale swej ostatniej księgi. Nie da się tego zignorować bez odrzucenia Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Dlaczego odrzucam sugestią Boga głównie karzącego?...
- Może dlatego, że jeśliby Bóg rzeczywiście taki był, to i tak "nie mam szans". Bo jak znam ludzi, którzy lubią karać, to oni znajdą sobie każdy pretekst, aby kogoś ukarać. Więc jeśli Bóg rzeczywiście taki jest, że karanie jest jego naturą, to nikt z ludzi nie ma szans wymigać się od kaźni.
- Może dlatego, że samo pragnienie odwetu uważam za niskie, za objaw słabością, a chcę Boga widzieć jako istotę doskonałą, a nie wręcz mniej życzliwą niż nawet wielu ludzi, których znam jako życzliwych. Więc nie chcę poniżać Boga w "konkurencji" dobra, miłości, życzliwości.
- Może też dlatego, że nawet ja sam (w końcu daleko mi do atrybutów Boga), gdy w coś się zaangażuję, coś stworzę, to traktuję to pozytywnie, z życzliwością. Dalej zatem za naturalne ogólnie bardziej traktuję życzliwość i przebaczenie, niż złość i chęć karania.
- Może też dlatego, że znajduję w Biblii wyraźniejsze i bardziej wg mnie wiarygodne głosy za tym, że Bóg jest miłością, niż surowym sędzią.
- Ale kto wie, czy nie najbardziej do mnie przemawia głos przeciw idei surowego Boga to, że gdyby Bóg taki rzeczywiście miał być, to widzę tutaj na Ziemi jakąś zadziwiającą NIESKUTECZNOŚĆ Boga w realizacji owej surowości w stosunku choćby do bluźnierców. Jeśli Bóg jest ten surowy, to żaden bluźnierca nie powinien się uchować - już tu i teraz na Ziemi, bo Bóg nie zniósłby takich zniewag. Ktoś może powiedzieć: ale miłości bożej też nie bardzo widać w tym życiu, gdzie źli ludzie swobodnie zadają taką masę cierpień niewinnym istotom. Tylko, że tutaj nie ma symetrii. Bo aspekt WSTRZYMYWANIA REAKCJI w przypadku Boga miłosiernego jest spójny i zrozumiały (Bóg czeka na nawrócenie), natomiast nie jest zrozumiały w obliczu boskiej obrazy - tu nie ma powodu dla jej wstrzymania. Więc jeśli jest wstrzymywanie się Boga z reakcją tak na czynione zło jak i dobro, to bardziej to świadczy za Bogiem przebaczającym, niż karzącym.
- jest jeszcze parę innych powodów...


Po prostu odrzucasz biblijnego Boga bo nie chce się On do ciebie dopasować. W tej sytuacji tworzysz sobie zastępczy obraz Boga, który będzie pasował do ciebie. Ale to nie jest już Bóg Biblii ale sam stałeś się swoim własnym bogiem, który w pełni się z tobą zgadza. Nie wiem czemu Bóg miałby być totalnie pobłażliwy tylko dlatego żebyś ty i Jarek pozwolili mu istnieć. Poza tym zupełnie ignorujesz aspekt skruchy i przebaczenia. Można by wręcz zapytać: po co Biblia mówi o akcie skruchy skoro Bóg nie jest karzący? Po co w ogóle jest sakrament spowiedzi? W tej kwestii też zupełnie odstajecie ze swoją teologią Boga jako pluszowego misia


W skrócie napiszę: OSZUKUJESZ SIĘ, zastępując więzy rozumowych zależności "mocą arbitralności w stwierdzaniu".
Wg mnie masz osobistą wiarę w to, że jak coś z mocą ogłosisz, to ta moc głoszenia, ten upór, samo okazanie determinacji ma coś w rodzaj "logicznej mocy sprawczej", czyli - inaczej mówiąc - że jest w stanie to co sprzeczne uczynić niesprzecznym i to co nie wyłonione jako poprawna idea, uczynić jasnym i zrozumiałym. Ja na pewnym etapie swojego rozwoju taką wiarę odrzuciłem. Więc tu się różnimy.


W ogóle nie odpowiedziałeś na moje argumenty więc pozostają w mocy. Zamiast tego wybrałeś pozostanie w swej bańce. Można i tak. Oczywiście podtrzymuję to co napisałem w pełnej rozciągłości

Twoje argumenty ominęły to, o czym pisałem, a co uważam tu za istotę sprawy. To, co opisałeś, z grubsza znam jako jedno z możliwych stanowisk, ale to wg mnie wnosi niczego w zasadniczej kwestii. Co jest tą zasadniczą kwestią?
- Na ile jesteśmy w stanie POGODZIĆ SPRZECZNOŚCI, które naturalnie pojawiają się, gdy próbujemy cokolwiek zrozumieć, a co jest trudną złożoną ideą.
Twoją strategię pokonywania sprzeczności diagnozuję jako: w konkurencji czy analizować, pracowicie wnikać w istotę pojawiających się problemów, czy po prostu ignorować to, co niewygodne, zawsze wygrywa arbitralne podejście, w którym ignorujemy to, co nam nie pasuje, a braki analityczne przysłaniamy ARBITRALNOŚCIĄ STWIERDZANIA SWEGO.
Czyli po prostu jeszcze raz powtórzyłeś ZNANE argumenty, IGNORUJĄC to, co Ci jest niewygodne.


Niczego nie "ignoruję". To ty ignorujesz to, że Biblia musi się dopasowywać do ciebie zamiast ty do Biblii. Nie wykazałeś też żadnych "sprzeczności" w obrazie Boga egzekwującego sprawiedliwość. Nawet Kruchy już ci wyżej tłumaczył, że nie ma nic niesprawiedliwego w takim obrazie. Za to twój obraz Boga jest jak najbardziej sprzeczny z Biblią, która przedstawia zupełnie inny obraz Boga i wyjmujesz z niej tylko to co ci pasuje. W ten sposób mógłbyś równie dobrze opierać się na Koranie i nie byłoby żadnej różnicy. Też byś znalazł coś, co ci pasuje

Michał Dyszyński napisał:
Twoja gra polega na tym, że z większą mocą zadeklarujesz koncepcję, której analizę zrobiłeś pobieżnie, NIE ZAJMUJĄC SIĘ CAŁĄ MASĄ PROBLEMOW, zwyczajnie ignorując je, ale NIE PRZYZNAJĄC SIĘ DO TEGO


Nie widzę tu żadnych problemów. Jedyny problem jaki widzę jest taki, że ty i Jarek wymyśliliście sobie swojego prywatnego "Boga", który więcej mówi o waszych potrzebach niż o obrazie Boga Biblii. A Biblia jest tu tylko dopasowywana. A tam gdzie już ewidentnie nie da się jej dopasować do waszych potrzeb to ją ignorujecie. U mnie nie ma takich tekstów w Biblii, które by nie pasowały do mojego pojmowania Boga. W moim pojmowaniu Boga Biblii jest On zarówno sprawiedliwy, karzący, jak i przebaczający. Nie ma tu żadnych "problemów". Bóg wręcz musi egzekwować sprawiedliwość bo przecież daje jakieś normy, zasady, przykazania, nie robiąc tego wszystkiego po próżnicy. W waszej koncepcji Bóg robi to bez celu. Bez celu też mówi o tym, że będzie karał i nagradzał. Bez celu mówi też o tym, że będzie sąd ostateczny oraz piekło i niebo. To jest obraz Boga biblijnego, który w ogóle nie pasuje do waszej koncepcji i musicie stawać na głowie aby zrelatywizować lub zbagatelizować te kwestie. Nie ma żadnego wersu w Biblii, który musiałbym zignorować z powodu swego pojmowania Boga. U was to jakaś połowa Biblii, którą musicie zignorować, wszędzie tam gdzie Bóg nie okazuje się być miły lub pobłażliwy, albo egzekwuje sprawiedliwość. Kruchy zresztą wyżej wrzuca takie wersy co jakiś czas i możecie je tylko zignorować. Ja nie muszę nic ignorować w Biblii, żadnego tekstu o Bogu

Michał Dyszyński napisał:
Czyli rzecz główna jest pytaniem o PRZYZNANIE SIĘ DO SŁABOŚCI/ISTNIENIA PROBLEMÓW w posiadanej koncepcji.
Ja widzę w mojej koncepcji problemy. Widzę ich jednak wyraźnie mniej, a także mniejszego kalibru, niż w koncepcji Boga surowego.


Rzecz w tym, że to nie są problemy Biblii i Boga ale to są twoje problemy mentalne. Nie spojrzałeś na to nigdy od tej strony, że to ty masz problem ze sobą i ze swoim podejściem do obrazu Boga a nie odwrotnie

Michał Dyszyński napisał:
Stąd moja decyzja, o wsparciu silnym idei Boga miłości i przebaczenia, a "po macoszemu" potraktowaniu idei Boga każącego.
Z oglądu Twoich dyskusji raczej wątpię, abyś był w stanie nawiązać ze mną dyskusję na płaszczyźnie PRZYZNAWANIA SIĘ DO SŁABOŚCI, nawet poszukiwania tych słabości we własnej (!) koncepcji. Ty będziesz ten niezłomny, co dominuje.


Bóg Biblii jest karzący gdy popełniane jest zło i ignorując to odrzucasz po prostu Biblię oraz sprawiedliwość. Masz problem nie tylko z Bogiem karzącym ale nawet z Bogiem, który cokolwiek może człowiekowi nakazać lub wymagać czegoś od człowieka. W tej sytuacji musisz odrzucić jeszcze wszelkie nakazy moralne Biblii, nie tylko mnóstwo tych tekstów, które mówią, że Bóg będzie karał lub egzekwował sprawiedliwość. No i kto tu jest niespójny

Wygłosiłeś sporo arbitralnych opinii.
Z mojej strony nie dostaniesz podobnej odpowiedzi. Ja w trybie walki na większą arbitralność stwierdzania w ogóle nawet zamierzam startować. Tobie oddaję już zwycięstwo w tym trybie. Ja tu poległem. W tym trybie po prostu mnie zaorałeś. :brawo:

Ewentualnie mam propozycję dyskusji w innym trybie. Ten tryb zacząć by można od Twojej deklaracji - odpowiedzi na ważne pytanie:
Czy w znanym sobie tekście Biblii nie dostrzegasz żadnych przesłanek do tego, aby uznać, iż Bóg wcale nie ma zamiaru osądzać ludzi?


Nie ma tam żadnych takich przesłanek a wręcz są przeslanki jawnie przeczące tej tezie (Sąd Ostateczny i idące w ślad za tym karanie oraz nagradzanie ludzi). Szkoda, że nie odpowiedziałeś na to co napisałem i arbitralnie (bezpodstawnie) stwierdziłeś, że ja piszę arbitralnie. A podałem dużo argumentów

Nie dyskutuję z Twoimi "argumentami", bo uważam, że są one w swojej istocie DEKLARACJAMI TWOICH PRZEKONAŃ, a nie czymś, z czym da się dyskutować. Podam jeden przykład (na więcej szkoda mi czasu).

fedor wcześniej napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Czyli rzecz główna jest pytaniem o PRZYZNANIE SIĘ DO SŁABOŚCI/ISTNIENIA PROBLEMÓW w posiadanej koncepcji.
Ja widzę w mojej koncepcji problemy. Widzę ich jednak wyraźnie mniej, a także mniejszego kalibru, niż w koncepcji Boga surowego.


Rzecz w tym, że to nie są problemy Biblii i Boga ale to są twoje problemy mentalne. Nie spojrzałeś na to nigdy od tej strony, że to ty masz problem ze sobą i ze swoim podejściem do obrazu Boga a nie odwrotnie

Oto mój odbior:
STWIERDZIŁEŚ, że to są moje "problemy mentalne".
STWIERDZIŁEŚ, że nie spojrzałem na nigdy z tej strony, że to ja mam problem ze sobą.
To jest Twój "argument" - dwa STWIERDZENIA ARBITRALNE, dla których absolutnie nie widzę innej podstawy, niż Twoje domniemania.
Tu nie ma z czym dyskutować.
Jeśli w tym trybie w ogóle postawiłeś sprawę, to znaczy, że nie masz ochoty na dyskusję, w której przedstawiane argumenty z czegoś w miarę wyrazistego, WSPÓLNEGO DLA STRON mają wypływać, ale że oferujesz tu grę w "kto z większym uporem, przytupem i mocniejszym naciskiem stwierdzi". W tej grze mogę od raz uznać się za pokonanego, bo nie aspiruję do zwycięstwa w niej.
Inaczej mówiąc:
SPOSÓB w jaki przedstawiasz swoje argumenty (silna arbitralność, mocna stwierdzalność) jest dla mnie nie do przyjęcia, bo miałbym tylko z Tobą przysłowiowe "kopanie się koniem". Ja się z koniem - fedorem kopać nie mam ochoty.

Dla mnie oznaką, że może nie jesteś kopiącym koniem byłoby (wiem, to coś trudnego, raczej jest to dla Ciebie to jest za trudne...) przyznanie (ja to przyznałem), iż może w Twoim podejściu też są jakieś trudniejsze punkty, jakieś nie do końca wyjaśnione momenty, że może poszedłeś jednak na kompromisy.
Nie sądzę, abyś był w stanie jednak porzucić tę maskę imperatora, który jeńców nie bierze i zawsze zwycięża, więc tylko tak sobie a muzom o tym piszę...
A na koniec dodam cytat z Biblii, który w kontekście sadu nad człowiekiem byłby do zastanowienia (dla tych, co w ogóle zastanawiać się nad tym są w stanie).

Jan Ewangelista w swojej Ewangelii, 3 napisał:
(17) Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. (18) Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. (19) A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. (20) Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. (21) Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.


Nie było w moim stwierdzeniu nic "arbitralnego". Po prostu nie wykazałeś żadnej niespójności w biblijnej koncepcji Boga sprawiedliwego (karzącego, nagradzającego), a jednocześnie sam opisałeś swój stan mentalny (na co często się sam powołujesz), w którym nie do przyjęcia jest uznanie biblijnej koncepcji Boga karzącego (sprawiedliwie). I ja do tego jedynie nawiązałem. Żadnej "arbitralności" tu więc z mojej strony nie było. No ale skończyło się jak zwykle, czyli sprowadziłeś wszystko do dyskusji o dyskusji
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:08, 06 Cze 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Nie było w moim stwierdzeniu nic "arbitralnego". Po prostu nie wykazałeś żadnej niespójności w biblijnej koncepcji Boga sprawiedliwego (karzącego, nagradzającego), a jednocześnie sam opisałeś swój stan mentalny (na co często się sam powołujesz), w którym nie do przyjęcia jest uznanie biblijnej koncepcji Boga karzącego (sprawiedliwie). I ja do tego jedynie nawiązałem. Żadnej "arbitralności" tu więc z mojej strony nie było. No ale skończyło się jak zwykle, czyli sprowadziłeś wszystko do dyskusji o dyskusji

Jeśli nie widzisz w tym nic arbitralnego, to ja z takim "nie widzącym" nie bardzo wiem, jak prowadzić dyskusję. Irbisol też nie widzi jak to można nie uznać, że jego komentarz do moich uwag na temat kryterium podręcznikowości, nie był "wyjaśnieniem", do którego należało się "odnieść". Jak wg Ciebie nie było w Twoim komentarzu silnej arbitralności, to zapewne w kolejnym komentarzu też nie zauważysz kolejnej rzeczy, którą ja wskażę, ale Tobie się to nie spodoba. I ogłosisz wtedy swoją rację, która przecież będzie "ostateczna". A ja dalej nie mam ochoty na kopanie się z koniem. :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:26, 06 Cze 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Nie było w moim stwierdzeniu nic "arbitralnego". Po prostu nie wykazałeś żadnej niespójności w biblijnej koncepcji Boga sprawiedliwego (karzącego, nagradzającego), a jednocześnie sam opisałeś swój stan mentalny (na co często się sam powołujesz), w którym nie do przyjęcia jest uznanie biblijnej koncepcji Boga karzącego (sprawiedliwie). I ja do tego jedynie nawiązałem. Żadnej "arbitralności" tu więc z mojej strony nie było. No ale skończyło się jak zwykle, czyli sprowadziłeś wszystko do dyskusji o dyskusji

Jeśli nie widzisz w tym nic arbitralnego, to ja z takim "nie widzącym" nie bardzo wiem, jak prowadzić dyskusję. Irbisol też nie widzi jak to można nie uznać, że jego komentarz do moich uwag na temat kryterium podręcznikowości, nie był "wyjaśnieniem", do którego należało się "odnieść". Jak wg Ciebie nie było w Twoim komentarzu silnej arbitralności, to zapewne w kolejnym komentarzu też nie zauważysz kolejnej rzeczy, którą ja wskażę, ale Tobie się to nie spodoba. I ogłosisz wtedy swoją rację, która przecież będzie "ostateczna". A ja dalej nie mam ochoty na kopanie się z koniem. :nie:


Nie widzę w tym nic arbitralnego i wyjaśniałem ci dlaczego. Ale zatkałeś oczy i dalej pokrzykujesz o "arbitralności". I nie zauważasz, że robisz to już z arbitralnego rozpędu. I nie porównuj mnie do trolla


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 21:27, 06 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:33, 06 Cze 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Nie było w moim stwierdzeniu nic "arbitralnego". Po prostu nie wykazałeś żadnej niespójności w biblijnej koncepcji Boga sprawiedliwego (karzącego, nagradzającego), a jednocześnie sam opisałeś swój stan mentalny (na co często się sam powołujesz), w którym nie do przyjęcia jest uznanie biblijnej koncepcji Boga karzącego (sprawiedliwie). I ja do tego jedynie nawiązałem. Żadnej "arbitralności" tu więc z mojej strony nie było. No ale skończyło się jak zwykle, czyli sprowadziłeś wszystko do dyskusji o dyskusji

Jeśli nie widzisz w tym nic arbitralnego, to ja z takim "nie widzącym" nie bardzo wiem, jak prowadzić dyskusję. Irbisol też nie widzi jak to można nie uznać, że jego komentarz do moich uwag na temat kryterium podręcznikowości, nie był "wyjaśnieniem", do którego należało się "odnieść". Jak wg Ciebie nie było w Twoim komentarzu silnej arbitralności, to zapewne w kolejnym komentarzu też nie zauważysz kolejnej rzeczy, którą ja wskażę, ale Tobie się to nie spodoba. I ogłosisz wtedy swoją rację, która przecież będzie "ostateczna". A ja dalej nie mam ochoty na kopanie się z koniem. :nie:


Nie widzę w tym nic arbitralnego i wyjaśniałem ci dlaczego. Ale zatkałeś oczy i dalej pokrzykujesz o "arbitralności". I nie zauważasz, że robisz to już z arbitralnego rozpędu. I nie porównuj mnie do trolla

Czyli z Tobą też jest jak z Irbisolem, który nie widzi tego, czego nie chce zobaczyć.
Dyskutujcie więcej ze sobą, bo się dobrze rozumiecie i macie te same strategie mentalne - ignorowania, nie dostrzegania (nie wiem, na ile świadomego, a na ile podświadomie blokującego postrzeganie) wszystkiego co niewygodne dla posiadanych przekonań.

I dodam, że obaj ZAWSZE BĘDZIECIE MIELI RACJĘ!
Bo gdy paradygmatem głównym jest wygrywanie dyskusji, to nikt Was nie zmusi do tego, aby zwyciężyła ciekawość, abyście zechcieli skłonić swoje szare komórki do rozpatrywania właśnie tego (!), CO PRZECZY dotychczasowym przekonaniom. Choćby na próbę, choćby tylko spróbować.
Ale tego nie zrobicie...
Bo mogłoby się okazać, że nie mieliście racji...
A wtedy Wasza ambicja ukarałaby Was tak mocno, że byście tego nie znieśli.
Bez ciekawości silniejszej niż pragnienie zwycięstwa pozostaniecie koniami, które kopią.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 21:34, 06 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:45, 06 Cze 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Nie było w moim stwierdzeniu nic "arbitralnego". Po prostu nie wykazałeś żadnej niespójności w biblijnej koncepcji Boga sprawiedliwego (karzącego, nagradzającego), a jednocześnie sam opisałeś swój stan mentalny (na co często się sam powołujesz), w którym nie do przyjęcia jest uznanie biblijnej koncepcji Boga karzącego (sprawiedliwie). I ja do tego jedynie nawiązałem. Żadnej "arbitralności" tu więc z mojej strony nie było. No ale skończyło się jak zwykle, czyli sprowadziłeś wszystko do dyskusji o dyskusji

Jeśli nie widzisz w tym nic arbitralnego, to ja z takim "nie widzącym" nie bardzo wiem, jak prowadzić dyskusję. Irbisol też nie widzi jak to można nie uznać, że jego komentarz do moich uwag na temat kryterium podręcznikowości, nie był "wyjaśnieniem", do którego należało się "odnieść". Jak wg Ciebie nie było w Twoim komentarzu silnej arbitralności, to zapewne w kolejnym komentarzu też nie zauważysz kolejnej rzeczy, którą ja wskażę, ale Tobie się to nie spodoba. I ogłosisz wtedy swoją rację, która przecież będzie "ostateczna". A ja dalej nie mam ochoty na kopanie się z koniem. :nie:


Nie widzę w tym nic arbitralnego i wyjaśniałem ci dlaczego. Ale zatkałeś oczy i dalej pokrzykujesz o "arbitralności". I nie zauważasz, że robisz to już z arbitralnego rozpędu. I nie porównuj mnie do trolla

Czyli z Tobą też jest jak z Irbisolem, który nie widzi tego, czego nie chce zobaczyć.
Dyskutujcie więcej ze sobą, bo się dobrze rozumiecie i macie te same strategie mentalne - ignorowania, nie dostrzegania (nie wiem, na ile świadomego, a na ile podświadomie blokującego postrzeganie) wszystkiego co niewygodne dla posiadanych przekonań.

I dodam, że obaj ZAWSZE BĘDZIECIE MIELI RACJĘ!
Bo gdy paradygmatem głównym jest wygrywanie dyskusji, to nikt Was nie zmusi do tego, aby zwyciężyła ciekawość, abyście zechcieli skłonić swoje szare komórki do rozpatrywania właśnie tego (!), CO PRZECZY dotychczasowym przekonaniom. Choćby na próbę, choćby tylko spróbować.
Ale tego nie zrobicie...
Bo mogłoby się okazać, że nie mieliście racji...
A wtedy Wasza ambicja ukarałaby Was tak mocno, że byście tego nie znieśli.
Bez ciekawości silniejszej niż pragnienie zwycięstwa pozostaniecie koniami, które kopią.


Wyciąłeś całą dyskusję i sprowadziłeś ją do przekomarzanek. Poniżej wklejam moje ustosunkowanie się do twoich wypowiedzi punkt po punkcie aby pokazać, że nic sobie "arbitralnie" nie deklarowałem lecz podałem konkretne argumenty. A ty to wszystko opatrzyłeś jedną etykietką "arbitralność" i uznałeś sprawę za "rozstrzygniętą". Ale rozstrzygnięta nie jest:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Św Paweł:
„Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (...)” (Ga 6, 7-8).
Ciekawe, co by Wujzboj powiedział na ten cytat.


Wujek nie wyznaje Boga Biblii ale swojego prywatnego boga atrapę-pluszowego-misia, wystruganego na swoje własne potrzeby. Gdyby miał uwierzyć w Boga Biblii to wolałby już zostać ateistą. Sam to kiedyś przyznał. De facto Wujek jest nadal ateistą, ewentualnie deistą. Michał ma zresztą podobnie. Jeśli jakiś cytat z Biblii nie zgadza się z Wujka wizją jego boga-pluszowego-misia to wtedy mówi on, że to są tylko przestarzałe rojenia pastuchów synajskich i odrzuca te teksty. Zresztą wyszło to już dobitnie w tej dyskusji:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-25.html#680423


Ty z kolei najwyraźniej ignorujesz te teksty z Biblii, w których mowa jest o przebaczeniu, nadstawianiu drugiego policzka, miłości. Może powiesz, że "wcale nie ignorujesz", bo formalnie przyznasz istnienie tych tekstów, albo napiszesz, że "je uznałeś", tylko że JUŻ W DALSZYCH ROZUMOWANIACH zwyczajnie potraktujesz, jakby tego aspektu nie było, za to był i obowiązywał ten, związany z wizją Boga surowego, karzącego. Uznać "głoszę że jest", ale dalej myśleć tak, jakby owo coś uznane nie miało konsekwencji, aby już nie uwzględniać tego w rozumowaniach zawsze można. I w mojej ocenie właśnie tak czynisz


Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Michał Dyszyński napisał:
Nie będę ukrywał, że część tekstów z Biblii traktuję nieco mniej literalnie, jako przenośnię. Uważam, że Ty robisz jakby podobnie, tylko w drugą stronę, z innymi tekstami. Te teksty, które ja biorę na sztandar, które wręcz mentalnie dalej rozwijam, szukam ich głębszych konsekwencji, Ty zostawisz na poziomie "coś tam może i jest, ale na tym się nie skupiajmy, bo mamy ważniejszy przekaz - ten o Bogu karzącym i surowym".


Wszystkie teksty mówiące w Biblii o Bogu traktuję tak samo. Nie ma żadnego problemu z ich harmonizacją. Gorzej jest jak komuś nie harmonizuje się Biblia z jego zachciankami. Wtedy Biblię traktuje wybiórczo i Biblia ma się dopasować do niego on do Biblii. Tak jest u was, a na pewno tak jest u Wujka

Michał Dyszyński napisał:
Ja - tu przyznam uczciwie - robię coś podobnego w drugą stronę, czyli nie skupiam się, nie biorę (zbyt) literalnie tych zapisów o Bogu, który lubuje się w karaniu i który musi karać, bo taką ma naturę i istotę (a przyznam, że da się wskazać stosowne do tej idei teksty w Biblii), za to traktuję te teksty jako ukłon w stronę ograniczonej mentalności odbiorców - ludzi twardych, którzy przekaz z sugestią łagodności Boga zwyczajnie by zignorowali, bo ci ludzie w ogóle tylko siłę sobie cenią, a łagodność uznają za słabość.


Czyli tak jak pisałem. To co w Biblii ci pasuje uznajesz za prawdziwy opis natury Boga, a to co już ci nie pasuje uznajesz za "dopasowywanie się do natury odbiorców". No ale to jest właśnie dopasowywanie Biblii do swojego chciejstwa. Poza tym jest to arbitralne bo można uznać odwrotnie: tam gdzie Biblia pasuje do twojego chciejstwa jest "dopasowywaniem się do odbiorców", a tam gdzie ci nie pasuje już nie. Nie ma żadnej różnicy

Michał Dyszyński napisał:
I tak sobie ignorujemy/poniżamy w znaczeniu de facto różne fragmenty z Biblii. I wręcz uważam to za ogólnie za właściwe działanie, bo każde rozumienie buduje się wokół jakiejś syntezy. I to ta synteza w jakiś sposób będzie sugerowała zwrotnie, które dane traktujemy bardziej literalnie, a które traktujemy jako potencjalnie zmodyfikowane, zafałszowane.


Ja nie ignoruję żadnych fragmentów Biblii bo nie muszę. Idea Boga karzącego i przebaczającego jest w pełni spójna bo Bóg przebacza okazującym skruchę. Nie ma niespójności w biblijnym obrazie Boga. Problem jest w tym, że ty i Jarek nie możecie się pogodzić z ideą Boga karzącego. A o tym Biblia mówi cały czas, nawet w ostatnim rozdziale swej ostatniej księgi. Nie da się tego zignorować bez odrzucenia Biblii

Michał Dyszyński napisał:
Dlaczego odrzucam sugestią Boga głównie karzącego?...
- Może dlatego, że jeśliby Bóg rzeczywiście taki był, to i tak "nie mam szans". Bo jak znam ludzi, którzy lubią karać, to oni znajdą sobie każdy pretekst, aby kogoś ukarać. Więc jeśli Bóg rzeczywiście taki jest, że karanie jest jego naturą, to nikt z ludzi nie ma szans wymigać się od kaźni.
- Może dlatego, że samo pragnienie odwetu uważam za niskie, za objaw słabością, a chcę Boga widzieć jako istotę doskonałą, a nie wręcz mniej życzliwą niż nawet wielu ludzi, których znam jako życzliwych. Więc nie chcę poniżać Boga w "konkurencji" dobra, miłości, życzliwości.
- Może też dlatego, że nawet ja sam (w końcu daleko mi do atrybutów Boga), gdy w coś się zaangażuję, coś stworzę, to traktuję to pozytywnie, z życzliwością. Dalej zatem za naturalne ogólnie bardziej traktuję życzliwość i przebaczenie, niż złość i chęć karania.
- Może też dlatego, że znajduję w Biblii wyraźniejsze i bardziej wg mnie wiarygodne głosy za tym, że Bóg jest miłością, niż surowym sędzią.
- Ale kto wie, czy nie najbardziej do mnie przemawia głos przeciw idei surowego Boga to, że gdyby Bóg taki rzeczywiście miał być, to widzę tutaj na Ziemi jakąś zadziwiającą NIESKUTECZNOŚĆ Boga w realizacji owej surowości w stosunku choćby do bluźnierców. Jeśli Bóg jest ten surowy, to żaden bluźnierca nie powinien się uchować - już tu i teraz na Ziemi, bo Bóg nie zniósłby takich zniewag. Ktoś może powiedzieć: ale miłości bożej też nie bardzo widać w tym życiu, gdzie źli ludzie swobodnie zadają taką masę cierpień niewinnym istotom. Tylko, że tutaj nie ma symetrii. Bo aspekt WSTRZYMYWANIA REAKCJI w przypadku Boga miłosiernego jest spójny i zrozumiały (Bóg czeka na nawrócenie), natomiast nie jest zrozumiały w obliczu boskiej obrazy - tu nie ma powodu dla jej wstrzymania. Więc jeśli jest wstrzymywanie się Boga z reakcją tak na czynione zło jak i dobro, to bardziej to świadczy za Bogiem przebaczającym, niż karzącym.
- jest jeszcze parę innych powodów...


Po prostu odrzucasz biblijnego Boga bo nie chce się On do ciebie dopasować. W tej sytuacji tworzysz sobie zastępczy obraz Boga, który będzie pasował do ciebie. Ale to nie jest już Bóg Biblii ale sam stałeś się swoim własnym bogiem, który w pełni się z tobą zgadza. Nie wiem czemu Bóg miałby być totalnie pobłażliwy tylko dlatego żebyś ty i Jarek pozwolili mu istnieć. Poza tym zupełnie ignorujesz aspekt skruchy i przebaczenia. Można by wręcz zapytać: po co Biblia mówi o akcie skruchy skoro Bóg nie jest karzący? Po co w ogóle jest sakrament spowiedzi? W tej kwestii też zupełnie odstajecie ze swoją teologią Boga jako pluszowego misia


W skrócie napiszę: OSZUKUJESZ SIĘ, zastępując więzy rozumowych zależności "mocą arbitralności w stwierdzaniu".
Wg mnie masz osobistą wiarę w to, że jak coś z mocą ogłosisz, to ta moc głoszenia, ten upór, samo okazanie determinacji ma coś w rodzaj "logicznej mocy sprawczej", czyli - inaczej mówiąc - że jest w stanie to co sprzeczne uczynić niesprzecznym i to co nie wyłonione jako poprawna idea, uczynić jasnym i zrozumiałym. Ja na pewnym etapie swojego rozwoju taką wiarę odrzuciłem. Więc tu się różnimy.


W ogóle nie odpowiedziałeś na moje argumenty więc pozostają w mocy. Zamiast tego wybrałeś pozostanie w swej bańce. Można i tak. Oczywiście podtrzymuję to co napisałem w pełnej rozciągłości

Twoje argumenty ominęły to, o czym pisałem, a co uważam tu za istotę sprawy. To, co opisałeś, z grubsza znam jako jedno z możliwych stanowisk, ale to wg mnie wnosi niczego w zasadniczej kwestii. Co jest tą zasadniczą kwestią?
- Na ile jesteśmy w stanie POGODZIĆ SPRZECZNOŚCI, które naturalnie pojawiają się, gdy próbujemy cokolwiek zrozumieć, a co jest trudną złożoną ideą.
Twoją strategię pokonywania sprzeczności diagnozuję jako: w konkurencji czy analizować, pracowicie wnikać w istotę pojawiających się problemów, czy po prostu ignorować to, co niewygodne, zawsze wygrywa arbitralne podejście, w którym ignorujemy to, co nam nie pasuje, a braki analityczne przysłaniamy ARBITRALNOŚCIĄ STWIERDZANIA SWEGO.
Czyli po prostu jeszcze raz powtórzyłeś ZNANE argumenty, IGNORUJĄC to, co Ci jest niewygodne.


Niczego nie "ignoruję". To ty ignorujesz to, że Biblia musi się dopasowywać do ciebie zamiast ty do Biblii. Nie wykazałeś też żadnych "sprzeczności" w obrazie Boga egzekwującego sprawiedliwość. Nawet Kruchy już ci wyżej tłumaczył, że nie ma nic niesprawiedliwego w takim obrazie. Za to twój obraz Boga jest jak najbardziej sprzeczny z Biblią, która przedstawia zupełnie inny obraz Boga i wyjmujesz z niej tylko to co ci pasuje. W ten sposób mógłbyś równie dobrze opierać się na Koranie i nie byłoby żadnej różnicy. Też byś znalazł coś, co ci pasuje

Michał Dyszyński napisał:
Twoja gra polega na tym, że z większą mocą zadeklarujesz koncepcję, której analizę zrobiłeś pobieżnie, NIE ZAJMUJĄC SIĘ CAŁĄ MASĄ PROBLEMOW, zwyczajnie ignorując je, ale NIE PRZYZNAJĄC SIĘ DO TEGO


Nie widzę tu żadnych problemów. Jedyny problem jaki widzę jest taki, że ty i Jarek wymyśliliście sobie swojego prywatnego "Boga", który więcej mówi o waszych potrzebach niż o obrazie Boga Biblii. A Biblia jest tu tylko dopasowywana. A tam gdzie już ewidentnie nie da się jej dopasować do waszych potrzeb to ją ignorujecie. U mnie nie ma takich tekstów w Biblii, które by nie pasowały do mojego pojmowania Boga. W moim pojmowaniu Boga Biblii jest On zarówno sprawiedliwy, karzący, jak i przebaczający. Nie ma tu żadnych "problemów". Bóg wręcz musi egzekwować sprawiedliwość bo przecież daje jakieś normy, zasady, przykazania, nie robiąc tego wszystkiego po próżnicy. W waszej koncepcji Bóg robi to bez celu. Bez celu też mówi o tym, że będzie karał i nagradzał. Bez celu mówi też o tym, że będzie sąd ostateczny oraz piekło i niebo. To jest obraz Boga biblijnego, który w ogóle nie pasuje do waszej koncepcji i musicie stawać na głowie aby zrelatywizować lub zbagatelizować te kwestie. Nie ma żadnego wersu w Biblii, który musiałbym zignorować z powodu swego pojmowania Boga. U was to jakaś połowa Biblii, którą musicie zignorować, wszędzie tam gdzie Bóg nie okazuje się być miły lub pobłażliwy, albo egzekwuje sprawiedliwość. Kruchy zresztą wyżej wrzuca takie wersy co jakiś czas i możecie je tylko zignorować. Ja nie muszę nic ignorować w Biblii, żadnego tekstu o Bogu

Michał Dyszyński napisał:
Czyli rzecz główna jest pytaniem o PRZYZNANIE SIĘ DO SŁABOŚCI/ISTNIENIA PROBLEMÓW w posiadanej koncepcji.
Ja widzę w mojej koncepcji problemy. Widzę ich jednak wyraźnie mniej, a także mniejszego kalibru, niż w koncepcji Boga surowego.


Rzecz w tym, że to nie są problemy Biblii i Boga ale to są twoje problemy mentalne. Nie spojrzałeś na to nigdy od tej strony, że to ty masz problem ze sobą i ze swoim podejściem do obrazu Boga a nie odwrotnie

Michał Dyszyński napisał:
Stąd moja decyzja, o wsparciu silnym idei Boga miłości i przebaczenia, a "po macoszemu" potraktowaniu idei Boga każącego.
Z oglądu Twoich dyskusji raczej wątpię, abyś był w stanie nawiązać ze mną dyskusję na płaszczyźnie PRZYZNAWANIA SIĘ DO SŁABOŚCI, nawet poszukiwania tych słabości we własnej (!) koncepcji. Ty będziesz ten niezłomny, co dominuje.


Bóg Biblii jest karzący gdy popełniane jest zło i ignorując to odrzucasz po prostu Biblię oraz sprawiedliwość. Masz problem nie tylko z Bogiem karzącym ale nawet z Bogiem, który cokolwiek może człowiekowi nakazać lub wymagać czegoś od człowieka. W tej sytuacji musisz odrzucić jeszcze wszelkie nakazy moralne Biblii, nie tylko mnóstwo tych tekstów, które mówią, że Bóg będzie karał lub egzekwował sprawiedliwość. No i kto tu jest niespójny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:37, 06 Cze 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Odniosę się do tego, bo nie mam cierpliwości ciągnięcia rozgałęzionych wątków.
Chochołem dla mnie są te wszystkie Twoje określenia względem poglądów Wuja i moich.
Co do tego, że to my sobie wybieramy coś z Biblii, a Ty...
rzekomo po prostu miałbyś odczytywać Biblię (chyba...) taką, jaką ona jest, to zwyczajnie dopowiem (jeszcze raz), że WSZYSCY wybieramy z Biblii, nadajemy priorytety temu co czytamy - tak, aby wyszła z tego spójna koncepcja.
Jeśli Ty nie zauważasz tego, ze robisz to samo (może w to nawet wierzysz...), tylko masz inny dobór tekstów, którym nadajesz swoje priorytety, to po prostu nie mamy o czym dyskutować, bo jesteś jak Irbisol, który nie ma ochoty dostrzegać, że nie przedstawił uzasadnienia, a wpiera, że je przedstawił, tylko mu je zignorowano.
Dyskusja mogłaby się zacząć w momencie, gdybyś zszedł ze swojego piedestału i zaczął traktować swoje przekonania, priorytety, przemyślenia, nie jako coś absolutnego, jako że Ty określasz co i jak jest, ale jakbyś DOSTRZEGŁ to, że właśnie czynisz pewne założenia (Irbisol do dzisiaj twierdzi, że nie czyni założeń), że nadajesz priorytety, że jedno tak właściwie uznajesz za mało ważne, a drugie wyciągasz do wysokiej rangi. Ja z resztą nie będę miał o to do Ciebie zarzutu, bo NA TYM WŁAŚNIE POLEGA MYŚLENIE, że się coś takiego czyni.
Problem z Tobą jednak jest taki, że Ty stoisz sobie na tej ex cathedrze i ogłaszasz "co jest" autorytatywnie. Po prostu to ogłaszasz, bo skoro tak sobie pomyślałeś, to przecież masz rację... I nie podejmiesz dyskusji w stanie, w którym owa dyskusja właściwie (tak na dobre, ta sensowna) właśnie się zaczyna - czyli OD ANALIZY ZAŁOŻEŃ, które czynimy, od zastanowienia się, dlaczego jedne priorytety przyjmujemy tak, a inne inaczej. Ale jak Ty tego nie dostrzegasz, tylko raczysz ogłaszać swoje werdykty co kto tu i jak, to...
ogłaszaj je sobie.
Ale ja nie zamierzam udawać, że to w ogóle jest dyskusja (z koniem się nie kopię).
Zejdziesz ze swojego cokołu, zrozumiesz, że to nie arbitralną mocą ogłaszania swego odbywa się dochodzenie do sensownych stanowisk dyskusyjnych, to może pogadamy.

A tak w ogóle po prostu nie zgadzam się z resztą diagnoz, które postawiłeś. Mogło Ci się wydawać, ze tak jest, jako piszesz, ale to Ci się wydawało, bo jest to inaczej. Tylko, że powodów ku temu jest tak dużo, a arbitralnością stawiania spraw SKRAJNIE ZNIECHĘCASZ do dyskusji, że nie chce mi się zwyczajnie tego tłumaczyć.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 23:01, 06 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:01, 06 Cze 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Odniosę się do tego, bo nie mam cierpliwości ciągnięcia rozgałęzionych wątków.
Chochołem dla mnie są te wszystkie Twoje określenia względem poglądów Wuja i moich.
Co do tego, że to my sobie wybieramy coś z Biblii, a Ty...
rzekomo po prostu miałbyś odczytywać Biblię (chyba...) taką, jaką ona jest, to zwyczajnie dopowiem (jeszcze raz), że WSZYSCY wybieramy z Biblii, nadajemy priorytety temu co czytamy - tak, aby wyszła z tego spójna koncepcja.
Jeśli Ty nie zauważasz tego, ze robisz to samo (może w to nawet wierzysz...), tylko masz inny dobór tekstów, którym nadajesz swoje priorytety, to po prostu nie mamy o czym dyskutować, bo jesteś jak Irbisol, który nie ma ochoty dostrzegać, że przedstawił uzasadnienia, a wpiera, że je przedstawił, tylko mu je zignorowano.
Dyskusja mogłaby się zacząć w momencie, gdybyś zszedł ze swojego piedestału i zaczął traktować swoje przekonania, priorytety, przemyślenia, nie jako coś absolutnego, jako że Ty określasz co i jak jest, ale jakbyś DOSTRZEGŁ to, że właśnie czynisz pewne założenia (Irbisol do dzisiaj twierdzi, że nie czyni założeń), że nadajesz priorytety, że jedno tak właściwie uznajesz za mało ważne, a drugie wyciągasz do wysokiej rangi. Ja z resztą nie będę miał o to do Ciebie zarzutu, bo NA TYM WŁAŚNIE POLEGA MYŚLENIE, że się coś takiego czyni.
Problem z Tobą jednak jest taki, że Ty stoisz sobie na tej ex cathedrze i ogłaszasz "co jest" autorytatywnie. Po prostu to ogłaszasz, bo skoro tak sobie pomyślałeś, to przecież masz rację... I nie podejmiesz dyskusji w stanie, w którym owa dyskusja właściwie (tak na dobre, ta sensowna) właśnie się zaczyna - czyli OD ANALIZY ZAŁOŻEŃ, które czynimy, od zastanowienia się, dlaczego jedne priorytety przyjmujemy tak, a inne inaczej. Ale jak Ty tego nie dostrzegasz, tylko raczysz ogłaszać swoje werdykty co kto tu i jak, to...
ogłaszaj je sobie.
Ale ja nie zamierzam udawać, że to w ogóle jest dyskusja (z koniem się nie kopię).
Zejdziesz ze swojego cokołu, zrozumiesz, że to nie arbitralną mocą ogłaszania swego odbywa się dochodzenie do sensownych stanowisk dyskusyjnych, to może pogadamy.

A tak w ogóle po prostu nie zgadzam się z resztą diagnoz, które postawiłeś. Mogło Ci się wydawać, ze tak jest, jako piszesz, ale to Ci się wydawało, bo jest to inaczej. Tylko, że powodów ku temu jest tak dużo, a arbitralnością stawiania spraw SKRAJNIE ZNIECHĘCASZ do dyskusji, że nie chce mi się zwyczajnie tego tłumaczyć.


Skoro nie chce ci się tłumaczyć to po prostu utraciłeś argument. Poza tym znowu czynisz bezpodstawne zarzuty o "arbitralność", samemu w ten sposób wpadając w arbitralność. Ten kij ma dwa końce. No i nie porównuj mnie do trolla bo ja ustosunkowalem się linijka po linijce do tego co pisałeś. A ty to po prostu wyciąłeś i piszesz, że nie chce ci się tego komentować. Jak ci się nie chce to już nie mój problem. Nie wskazałeś też żadnego przykładu tekstu z Biblii, który sprawiałby problem w mojej koncepcji Boga. Nie ma takiego tekstu. Napisałeś tylko, że takie teksty na pewno są ale zapewnienie nie jest wskazaniem. Ja i Kruchy zaś wskazaliśmy takie teksty, które ty i Jarek musicie zignorować w przypadku waszej koncepcji Boga (ja wskazałem na teksty o sądzie i karze a Kruchy wskazał na teksty o gniewie Boga i błaganie o przebaczenie). A nawet ty sam przyznałeś, że są takie teksty w Biblii, które są nie do przyjęcia z punktu widzenia twojej koncepcji "łagodnego" Boga


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 23:03, 06 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:20, 07 Cze 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Odniosę się do tego, bo nie mam cierpliwości ciągnięcia rozgałęzionych wątków.
Chochołem dla mnie są te wszystkie Twoje określenia względem poglądów Wuja i moich.
Co do tego, że to my sobie wybieramy coś z Biblii, a Ty...
rzekomo po prostu miałbyś odczytywać Biblię (chyba...) taką, jaką ona jest, to zwyczajnie dopowiem (jeszcze raz), że WSZYSCY wybieramy z Biblii, nadajemy priorytety temu co czytamy - tak, aby wyszła z tego spójna koncepcja.
Jeśli Ty nie zauważasz tego, ze robisz to samo (może w to nawet wierzysz...), tylko masz inny dobór tekstów, którym nadajesz swoje priorytety, to po prostu nie mamy o czym dyskutować, bo jesteś jak Irbisol, który nie ma ochoty dostrzegać, że przedstawił uzasadnienia, a wpiera, że je przedstawił, tylko mu je zignorowano.
Dyskusja mogłaby się zacząć w momencie, gdybyś zszedł ze swojego piedestału i zaczął traktować swoje przekonania, priorytety, przemyślenia, nie jako coś absolutnego, jako że Ty określasz co i jak jest, ale jakbyś DOSTRZEGŁ to, że właśnie czynisz pewne założenia (Irbisol do dzisiaj twierdzi, że nie czyni założeń), że nadajesz priorytety, że jedno tak właściwie uznajesz za mało ważne, a drugie wyciągasz do wysokiej rangi. Ja z resztą nie będę miał o to do Ciebie zarzutu, bo NA TYM WŁAŚNIE POLEGA MYŚLENIE, że się coś takiego czyni.
Problem z Tobą jednak jest taki, że Ty stoisz sobie na tej ex cathedrze i ogłaszasz "co jest" autorytatywnie. Po prostu to ogłaszasz, bo skoro tak sobie pomyślałeś, to przecież masz rację... I nie podejmiesz dyskusji w stanie, w którym owa dyskusja właściwie (tak na dobre, ta sensowna) właśnie się zaczyna - czyli OD ANALIZY ZAŁOŻEŃ, które czynimy, od zastanowienia się, dlaczego jedne priorytety przyjmujemy tak, a inne inaczej. Ale jak Ty tego nie dostrzegasz, tylko raczysz ogłaszać swoje werdykty co kto tu i jak, to...
ogłaszaj je sobie.
Ale ja nie zamierzam udawać, że to w ogóle jest dyskusja (z koniem się nie kopię).
Zejdziesz ze swojego cokołu, zrozumiesz, że to nie arbitralną mocą ogłaszania swego odbywa się dochodzenie do sensownych stanowisk dyskusyjnych, to może pogadamy.

A tak w ogóle po prostu nie zgadzam się z resztą diagnoz, które postawiłeś. Mogło Ci się wydawać, ze tak jest, jako piszesz, ale to Ci się wydawało, bo jest to inaczej. Tylko, że powodów ku temu jest tak dużo, a arbitralnością stawiania spraw SKRAJNIE ZNIECHĘCASZ do dyskusji, że nie chce mi się zwyczajnie tego tłumaczyć.


Skoro nie chce ci się tłumaczyć to po prostu utraciłeś argument. Poza tym znowu czynisz bezpodstawne zarzuty o "arbitralność", samemu w ten sposób wpadając w arbitralność. Ten kij ma dwa końce. No i nie porównuj mnie do trolla bo ja ustosunkowalem się linijka po linijce do tego co pisałeś. A ty to po prostu wyciąłeś i piszesz, że nie chce ci się tego komentować. Jak ci się nie chce to już nie mój problem. Nie wskazałeś też żadnego przykładu tekstu z Biblii, który sprawiałby problem w mojej koncepcji Boga. Nie ma takiego tekstu. Napisałeś tylko, że takie teksty na pewno są ale zapewnienie nie jest wskazaniem. Ja i Kruchy zaś wskazaliśmy takie teksty, które ty i Jarek musicie zignorować w przypadku waszej koncepcji Boga (ja wskazałem na teksty o sądzie i karze a Kruchy wskazał na teksty o gniewie Boga i błaganie o przebaczenie). A nawet ty sam przyznałeś, że są takie teksty w Biblii, które są nie do przyjęcia z punktu widzenia twojej koncepcji "łagodnego" Boga

Tak. Ale twierdzę, że Ty czynisz to samo - ignorujesz teksty z Biblii. Tylko inne teksty.
Jest tylko pytanie: czy PRZYZNASZ SIĘ do tego, że to robisz?
Podałem Ci na przykład jawny tekst z Biblii, gdzie Jezus mówi, że nie przyszedł potępiać. Co zrobisz z tym tekstem?...

I jeszcze:
Miłujesz nieprzyjaciół? Modlisz się za nich? Nadstawiasz drugi policzek? Uniżasz się?


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 0:35, 07 Cze 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:48, 07 Cze 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Oczywiście, że tak nie czynię. To chochoł. Nie mam żadnego problemu z Bogiem przebaczającym bo znam teksty o przebaczeniu. Warunkiem przebaczenia jest jednak skrucha. Wszystkie teksty Biblii są u mnie bez problemu do zsynchronizowania. U was już tak nie jest. Pewne teksty Biblii musicie odrzucić lub zrelatywizować aby utrzymać swój obraz Boga. To Biblia ma się dopasowywać do was a nie wy do Biblii. Już nawet ateista Kruchy wam to wytyka..Biblia jest dla was jak książka telefoniczna. Bierzecie tylko te numerki, które wam pasują. Resztę odrzucacie. Biblia jest dla was tylko "przy okazji" a tymczasem ma normować a nie być normowana. U ciebie nie jest to może takie ewidentne ale u Wujka już jest

Odniosę się do tego, bo nie mam cierpliwości ciągnięcia rozgałęzionych wątków.
Chochołem dla mnie są te wszystkie Twoje określenia względem poglądów Wuja i moich.
Co do tego, że to my sobie wybieramy coś z Biblii, a Ty...
rzekomo po prostu miałbyś odczytywać Biblię (chyba...) taką, jaką ona jest, to zwyczajnie dopowiem (jeszcze raz), że WSZYSCY wybieramy z Biblii, nadajemy priorytety temu co czytamy - tak, aby wyszła z tego spójna koncepcja.
Jeśli Ty nie zauważasz tego, ze robisz to samo (może w to nawet wierzysz...), tylko masz inny dobór tekstów, którym nadajesz swoje priorytety, to po prostu nie mamy o czym dyskutować, bo jesteś jak Irbisol, który nie ma ochoty dostrzegać, że przedstawił uzasadnienia, a wpiera, że je przedstawił, tylko mu je zignorowano.
Dyskusja mogłaby się zacząć w momencie, gdybyś zszedł ze swojego piedestału i zaczął traktować swoje przekonania, priorytety, przemyślenia, nie jako coś absolutnego, jako że Ty określasz co i jak jest, ale jakbyś DOSTRZEGŁ to, że właśnie czynisz pewne założenia (Irbisol do dzisiaj twierdzi, że nie czyni założeń), że nadajesz priorytety, że jedno tak właściwie uznajesz za mało ważne, a drugie wyciągasz do wysokiej rangi. Ja z resztą nie będę miał o to do Ciebie zarzutu, bo NA TYM WŁAŚNIE POLEGA MYŚLENIE, że się coś takiego czyni.
Problem z Tobą jednak jest taki, że Ty stoisz sobie na tej ex cathedrze i ogłaszasz "co jest" autorytatywnie. Po prostu to ogłaszasz, bo skoro tak sobie pomyślałeś, to przecież masz rację... I nie podejmiesz dyskusji w stanie, w którym owa dyskusja właściwie (tak na dobre, ta sensowna) właśnie się zaczyna - czyli OD ANALIZY ZAŁOŻEŃ, które czynimy, od zastanowienia się, dlaczego jedne priorytety przyjmujemy tak, a inne inaczej. Ale jak Ty tego nie dostrzegasz, tylko raczysz ogłaszać swoje werdykty co kto tu i jak, to...
ogłaszaj je sobie.
Ale ja nie zamierzam udawać, że to w ogóle jest dyskusja (z koniem się nie kopię).
Zejdziesz ze swojego cokołu, zrozumiesz, że to nie arbitralną mocą ogłaszania swego odbywa się dochodzenie do sensownych stanowisk dyskusyjnych, to może pogadamy.

A tak w ogóle po prostu nie zgadzam się z resztą diagnoz, które postawiłeś. Mogło Ci się wydawać, ze tak jest, jako piszesz, ale to Ci się wydawało, bo jest to inaczej. Tylko, że powodów ku temu jest tak dużo, a arbitralnością stawiania spraw SKRAJNIE ZNIECHĘCASZ do dyskusji, że nie chce mi się zwyczajnie tego tłumaczyć.


Skoro nie chce ci się tłumaczyć to po prostu utraciłeś argument. Poza tym znowu czynisz bezpodstawne zarzuty o "arbitralność", samemu w ten sposób wpadając w arbitralność. Ten kij ma dwa końce. No i nie porównuj mnie do trolla bo ja ustosunkowalem się linijka po linijce do tego co pisałeś. A ty to po prostu wyciąłeś i piszesz, że nie chce ci się tego komentować. Jak ci się nie chce to już nie mój problem. Nie wskazałeś też żadnego przykładu tekstu z Biblii, który sprawiałby problem w mojej koncepcji Boga. Nie ma takiego tekstu. Napisałeś tylko, że takie teksty na pewno są ale zapewnienie nie jest wskazaniem. Ja i Kruchy zaś wskazaliśmy takie teksty, które ty i Jarek musicie zignorować w przypadku waszej koncepcji Boga (ja wskazałem na teksty o sądzie i karze a Kruchy wskazał na teksty o gniewie Boga i błaganie o przebaczenie). A nawet ty sam przyznałeś, że są takie teksty w Biblii, które są nie do przyjęcia z punktu widzenia twojej koncepcji "łagodnego" Boga

Tak. Ale twierdzę, że Ty czynisz to samo - ignorujesz teksty z Biblii. Tylko inne teksty.
Jest tylko pytanie: czy PRZYZNASZ SIĘ do tego, że to robisz?
Podałem Ci na przykład jawny tekst z Biblii, gdzie Jezus mówi, że nie przyszedł potępiać. Co zrobisz z tym tekstem?...

I jeszcze:
Miłujesz nieprzyjaciół? Modlisz się za nich? Nadstawiasz drugi policzek? Uniżasz się?


Nie mam żadnych problemów z tymi tekstami. Jezus nie przyszedł potępiać bo przyszedł zbawić na krzyżu. Ale ci, którzy Go odrzucą zostaną potępieni w piekle, jak choćby faryzeusze, o czym sam powiedział:

"Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle?" (Mt 23,33)

Ten tekst będziesz musiał już odrzucić lub zrelatywizujesz go bo zamiast czytać Jezusowe "nie przyszedłem potępiać" we właściwym kontekście, że dotyczy to jedynie celu misji ziemskiej Jezusa, ty zamiast tego odczytujesz to w błędny sposób, że żadnego potępienia w ogóle nie będzie. Ale to błędny odczyt bo inne teksty przeczą mu:

"Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!" (Mt 25,41)

Tak więc zacznij może wreszcie czytać co Pismo mówi do ciebie w swej całościowej kontekstualnie wymowie bo póki co robisz tylko cherry picking wersetów, które mają się dopasowywać do ciebie zamiast ty do nich


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 2:53, 07 Cze 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin