Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy apokatastaza jest zgodna z nauką Kościoła?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:39, 08 Mar 2008    Temat postu:

Wspomniane rozumowanie pokazuje, że takiego "minimalnego stopnia nieprzewidywalności" nie ma; pokazuje, że wolność woli nie ma nic wspólnego z żadnymi "stopniami nieprzewidywalności". Niektóre wolne wybory są zupełnie nieprzewidywalne, inne są stuprocentowo przewidywalne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:15, 08 Mar 2008    Temat postu:

wujzboj napisał:
Wspomniane rozumowanie pokazuje, że takiego "minimalnego stopnia nieprzewidywalności" nie ma; pokazuje, że wolność woli nie ma nic wspólnego z żadnymi "stopniami nieprzewidywalności". Niektóre wolne wybory są zupełnie nieprzewidywalne, inne są stuprocentowo przewidywalne.

Nie zmienia to faktu, że zbawienie ludzi jest ustalone przez Boga. Bóg stworzył różnych ludzi. Przeszły przez drzwi tylko ci, których Bóg stworzył jako tych, co prędzej czy później osiągną zbawienie. Bo inaczej skąd miałby mieć pewność, że ktoś osiągnie zbawienie, skoro takim kogoś nie stworzył?
wujzboj napisał:
Co ciekawsze, granica ta może być z każdego praktycznego punktu widzenia OSIĄGNIĘTA nawet całkiem szybko! Bo bez trudu można podać taki wzór na zmniejszanie prawdopodobieństwa, żeby po krótkim czasie prawdopodobieństwo to odpowiadało jednemu wydarzeniu na czas miliard miliardów razy dłuższy od wieku wszechświata - i dalej spadało, nawet jeszcze szybciej. Oznacza to, że nawet jeśli kasjerka pracuje przy kasie przez całą nieskończoność, to od pewnego momentu wartość oczekiwana ilości oszustw jest równa zeru z nieporównywalnie większym prawdopodobieństwem, niż prawdopodobieństwo, że na skutek przypadkowych ruchów atomów w szklance z herbatą, szklanka ta uniesie się w powietrze, a herbata wypłynie z niej wężykiem, układając się w trójwymiarowy napis kursywą: "Prawo wielkich liczb to czysta fantazja".

Nie rozumiem skąd wniosek, że prawdopodobieństwo kiedyś osiągnie tą granicę "zero". Przecież zawsze istnieje możliwość (choć minimalna), że kasjerce się odmieni i jednak oszuka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:10, 12 Mar 2008    Temat postu:

Przeszli przez drzwi ci, których natura pozwala im osiągnąć zbawienie. Zbawienie ludzi jest więc niewątpliwie ustalone przez Boga przez to, że nie dopuścił do istnienia takich osób, których natura może im zbawienie uniemożliwić. Ale dojście do zbawienia nie jest w tym przypadku wynikiem zaprogramowania, lecz wynikiem umożliwienia im dokonania wolnego wyboru.

Co do granicy zero: jeśli prawdopodobieństwo, że kasjerka oszuka cię jutro, jest równe prawdopodobieństwu, że oszuka cię dzisiaj, podzielonemu przez jedynkę z milionem zer, to możesz być absolutnie pewnym tego, że cię nigdy nie oszuka. To prawdopodobieństwo jest nieporównywalnie większe od prawdopodobieństwa, że jutro wzejdzie Słońce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 13:10, 12 Mar 2008    Temat postu:

wujzboj napisał:
Przeszli przez drzwi ci, których natura pozwala im osiągnąć zbawienie. Zbawienie ludzi jest więc niewątpliwie ustalone przez Boga przez to, że nie dopuścił do istnienia takich osób, których natura może im zbawienie uniemożliwić. Ale dojście do zbawienia nie jest w tym przypadku wynikiem zaprogramowania, lecz wynikiem umożliwienia im dokonania wolnego wyboru.

A natura dzięki której stworzenie na pewno kiedyś osiągnie zbawienie czym jest, jeżeli nie jest wynikiem zaprogramowania? Czyżby Bóg nie stworzył ludziom takiej natury? To skąd by się wtedy wzięło to, że z pewnością ludzie osiągną zbawienie?
wujzboj napisał:
Co do granicy zero: jeśli prawdopodobieństwo, że kasjerka oszuka cię jutro, jest równe prawdopodobieństwu, że oszuka cię dzisiaj, podzielonemu przez jedynkę z milionem zer, to możesz być absolutnie pewnym tego, że cię nigdy nie oszuka.

A ja tu widzę co prawda znikome, ale jednak jakieś prawdopodobieństwo, że kasjerka mnie jutro oszuka.


Ostatnio zmieniony przez konrado5 dnia Śro 13:11, 12 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:39, 13 Mar 2008    Temat postu:

Natura NIE JEST wynikiem zaprogramowania. Natura powodująca dążenie do Boga nie polega na tym, że koniecznie musi się iść na lewo. Natura ta polega na umiejętności (!) zrozumienia, co znaczy radość i cierpienie dla innego stworzenia. To nie jest ograniczenie, to jest BRAK ograniczenia.

Sprawa kasjerki: nie ma żadnej praktycznej różnicy pomiędzy tym prawdopodobieństwem i zerem. Wiele bardziej prawdopodobne jest, że przejdziesz przez zamknięte drzwi, bo uda ci się twoimi atomami trafić pomiędzy ich atomy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 23:59, 13 Mar 2008    Temat postu:

wujzboj napisał:
Natura NIE JEST wynikiem zaprogramowania. Natura powodująca dążenie do Boga nie polega na tym, że koniecznie musi się iść na lewo.

Jak to nie? Przecież pewne jest, że każdy prędzej czy później osiągnie zbawienie. Czy to nie jest konieczność?
wujzboj napisał:
Natura ta polega na umiejętności (!) zrozumienia, co znaczy radość i cierpienie dla innego stworzenia. To nie jest ograniczenie, to jest BRAK ograniczenia.

A nie polega na chęci przebywania z Bogiem, która przyjdzie prędzej czy później? To tak jakby stworzyć marionetkę, która prędzej czy później powie "kocham cię". :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:38, 21 Mar 2008    Temat postu:

Każdy osiągnie zbawienie, bo świat nie uniemożliwia nikomu zrealizowania jego własnych dążeń. Czy brak bariery zabraniającej samorealizację jest zaprogramowaniem? A pewność zbawienia bierze się właśnie z braku takiej bariery. Z braku na świecie takich pułapek, z których nie można się w żaden sposób wydostać.

Nie, z marionetką nie ma to nic wspólnego. "Kocham cię" nie jest powiedziane dlatego, że jest powiedziane do istoty nazywanej Bogiem, lecz dlatego, że istota, do której jest to powiedziane, w każdym aspekcie zasługuje tylko i wyłącznie na miłość. I dlatego do tej miłości dojdzie każdy, kto jest do miłości zdolny i kto nie znajdzie na swej drodze bariery przesłaniającej mu istotę Boga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:46, 21 Mar 2008    Temat postu:

No to myślę, że problem mamy rozwiązany. :D

Ostatnio zmieniony przez konrado5 dnia Pią 14:46, 21 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:15, 20 Wrz 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ostatnio zmieniony przez starowier dnia Sob 21:17, 20 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:48, 20 Wrz 2008    Temat postu:

Co ten jeden wielki akapit na kilkanaście stron ma wspólnego z apokatastazą?

PS. OK, na końcu tego akapitu są jakieś rozważania tego samego autora, podzielone na akapity mniejsze. Znalazłeś tam jakieś nowe argumenty, które trzeba by tutaj rozważyć? Jeśli tak, to proszę wypisz je. Ja żadnych takich nie znam, ale nie mam nic przeciwko odgrzewaniu starych pytań, w końcu historia kołem się toczy...


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Sob 21:52, 20 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 22:57, 20 Wrz 2008    Temat postu:

Kiedy tu nie zajdę to tobie nie po drodze!!!Zawsze nie wuj tylko jakiś- dziad straszny jesteś!!!

To link informacyjny, że podobni ku tobie istnieją i trzeba ich "tępić"!!! :fight:


Ostatnio zmieniony przez starowier dnia Sob 23:09, 20 Wrz 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:43, 20 Wrz 2008    Temat postu:

Jasne, żem dziad :P

A tak poważnie, to kogo trzeba tępić, dlaczego trzeba tępić, oraz - najciekawsze pytanie - jakie jest twoje zdanie na ten temat?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 11:00, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Największe bluźnierstwo heretyków głoszących apokatastazę polega na odrzuceniu prawdy, że jedyną możliwością zbawienia jest Krzyż i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. To odrzucenie zawiera się w ich "wielkiej nadziei", że będzie jeszcze jakiś inny sposób zbawienia, inna droga, przez jakąś boczną bramę do Królestwa Niebieskiego, nawet dla tych, dla których Krzyż Chrystusa był głupstwem i zgorszeniem; twierdzą tym samym, że ofiara Chrystusa nie była konieczna, bo Bóg na pewno by i tak cierpliwie czekał na nawrócenie wszystkich ludzi i szatana. Nastąpiłoby to tylko trochę później, w momencie, kiedy bezbożnikom i szatanowi przyszłoby odpowiednio duże pragnienie znalezienia się w Raju. Dlatego twierdzą, że można bezkarnie odrzucić zbawczy Krzyż Chrystusa, bo zbawienie i tak nastąpi, wcale nie trzeba według nich spożywać życiodajnego owocu z Drzewa Życia, to znaczy Eucharystii. Ofiara Chrystusa nie jest dla nich cenna, wezwanie do nawrócenia zbyt słabe, mowa zbyt cicha, Jego sakramenty bezużyteczne, nauka nieżyciowa, cuda nieprzekonywujące, a wiara w Niego niepotrzebna. Zarzucają Bogu, że Jego cierpliwość względem grzeszników jest zbyt mała. Czy tak ma wyglądać współczesna 'teologia", którą są zarażeni już wszyscy-szczególnie ci głupio- mądrzy czyli przeintelektualizowani.


A co powiesz na to Zbójku-
Bóg to Adonai - nowe rozporządzenie Watykanu

Bóg nie ma nosić już imienia Jahwe, ale Adonai - takie dyrektywy w sprawie liturgii wydała Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów - czytamy w "Tygodniku Powszechnym".

Nie dla Jahwe. Bóg to Adonai. Tak w dużym uproszczeniu można podsumować treść dokumentu. Prefekt watykańskiej Kongregacji kard. Francis Arinze przesłał do wszystkich konferencji episkopatu na świecie rozporządzenie, zgodnie z którym na polecenie Papieża w obrzędach liturgii należy unikać stosowanego dotąd biblijnego imienia Boga: Jahwe. Zamiast niego, w trzeba używać odpowiednika żydowskiego słowa Adonai, czyli Pan.

Co to oznacza w praktyce? „Jahwe”, zgodnie z dyrektywą, ma zniknąć z liturgii słowa, pieśni kościelnych i modlitw, oraz z tekstów i przekładów biblijnych gdzie dotąd używano Starotestamentalnego tetragramu JHWH . O ile w polskiej liturgii nie stwarza to problemów – Boga określa się tu mianem „Pan”, to spore kłopoty będą mieli Amerykanie. „W niedalekiej przyszłości Katolicki Kościół w Stanach Zjednoczonych nie będzie mógł już chwalić Boga w swoich tradycyjnych pieśniach” – pisze z nostalgią Waszyngtoński „Catholic”.

Gazeta sporządziła listę pieśni kościelnych na indeksie. Większość z nich rozpoczynają słowa: „Będę chwalił Jahwe”(I will Bless Yahweh), czy „Jesteś blisko Jahwe” (You are near Yahweh). Ojciec Ronald E.Brassard z jednej z Waszyngtońskich parafii wypowiadając się na łamach „Catholic” podkreśla, że „decyzja Papieża nawiązuje do tradycji Starego Testamentu i jest dobra. Pokazuje, bowiem wielką wrażliwość Kościoła Katolickiego na naszych Braci Żydów.”

W liście skierowanym do biskupów Stolica Apostolska przypomina, że zgodnie z hebrajską tradycją imię Boga ma pozostać niewypowiedziane. W obszernym uzasadnieniu kard. Arinze podkreśla, że Żydzi unikali wypowiadania imienia Boga, uważając je za zbyt święte. Używano, więc tetragramu składającego się z czterech spółgłosek - JHWH. Hebrajskie określenie dostało się do greckiego przekładu Starego Testamentu, tzw. Septuaginty, i funkcjonowało na przemian ze słowem Kyrios (Pan). Jednak w żadnym ze znalezionych rękopisów Nowego Testamentu tetragram już się nie pojawia. W późniejszych wersjach greckiej Septuaginty w miejsce tetragramu wstawiano wyrazy Kyrios (Pan) oraz Theos (Bóg). Łacińska Wulgata, pierwszy oficjalnie uznany przekład katolicki – we wszystkich miejscach imię Boga zastępuje słowami Dominus (Pan) oraz Deus (Bóg).

Watykańska instrukcja mówi, że teksty liturgiczne powinny trzymać się dokładnie tekstu Pisma Św., tak, aby Słowa Boga „były przechowane i przekazane w sposób wierny i integralny”. Tymczasem „w ostatnich latach zakradła się praktyka wypowiadania Imienia Boga. Takie praktyki powinny zniknąć z liturgii”.

Wśród argumentów członkowie Kongregacji ds. Kultu Bożego przywołują także określenia, jakich używał św. Paweł. „Pisząc o boskości Chrystusa, Apostoł zawsze stosuje zwrot ťPanŤ, mówiąc o Bogu. (...) Chrześcijanie nigdy nie używali imienia Jahwe. Chrystus w Nowym Testamencie jest ukazany, jako Adonai. Takie tłumaczenie jest też niezbędne dla zrozumienia Jego boskiej tożsamości” – czytamy w dokumencie.

Dla wzmocnienia efektu listu kard. Arinze nawiązuje do wydanej w 2001 roku Instrukcji „Liturgiam authenticam” o stosowaniu języków narodowych przy wydawaniu ksiąg rzymskiej liturgii. Przytacza obszerny „wciąż aktualny, lecz zapomniany” fragment artykułu 41 Instrukcji: „zgodnie z niepamiętną tradycją, również w przekładzie ťSeptuagintyŤ, imię Boga wszechmogącego, wyrażone po hebrajsku przez święty tetragrammat, po łacinie wyrazem ťPanŤ, w każdym języku narodowym należy oddać wyrazem o tym samym znaczeniu”.

***

Podczas gdy w kwestii szykujących się zmian w liturgii gorączkują się Amerykanie (biskupi wystosowali specjalny list w tej sprawie uspokajając, że „Watykan nic nie chce przeprowadzić siłą”, a nowe zasady „stwarzają tylko okazje do pogłębienia katechezy o świętości Boga”), w Europie panuje w tej kwestii zupełny spokój.

List prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego wraz z dyrektywami o „Stosowaniu Imienia Boga w Liturgii Świętej” leży od kilku tygodni również na biurku przewodniczącego Episkopatu Polski. „Leży, został przeczytany przez metropolitę przemyskiego. I na razie tyle” – komentuje ks. Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski."

NA PODSTAWIE:
[link widoczny dla zalogowanych]
bog_bez_imienia,artykul.html


Ostatnio zmieniony przez starowier dnia Nie 11:01, 21 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:50, 21 Wrz 2008    Temat postu:

starowier napisał:
Największe bluźnierstwo heretyków głoszących apokatastazę polega na odrzuceniu prawdy, że jedyną możliwością zbawienia jest Krzyż i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.

Prawdę mówiąc, nie znam nikogo, kto by głosił taką apokatastazę.

starowier napisał:
A co powiesz na to Zbójku-
Bóg to Adonai - nowe rozporządzenie Watykanu

Powiem, że tutaj jest to już zupełny offtop. Jeśli rzecz cię interesuje, załóż osobny wątek na ten temat.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Nie 13:51, 21 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 17:23, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:

Prawdę mówiąc, nie znam nikogo, kto by głosił taką apokatastazę.
.


Jeśli tak uważasz tzn że śpisz i jesteś tak jak reszta .Zjadasz papkę codzienną i tyle wiesz ile zjesz :pidu: :gitara:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:26, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Jeśli nie znam nikogo, kto by głosił taką apokatastazę, to znaczy, że nie znam, a nie, że tak uważam.

Jeśli ty znasz kogoś takiego, to go przyprowadź.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
deco27




Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:23, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Witam.
A więc po kolei.

1) w Biblii nie napisano, że nastąpi apokatastaza.
2) w Biblii dominuje pojęcie wiecznej kary.
3) jakakolwiek forma apokatastazy została potępiona przez kanon.
4) Ojcowie Kosciola i pisarze wczesnochrzescijanscy zaprzeczali apokatastazie np. tertulian.
5) Przypowiesc o bogaczu i łazarzu zaprzecza apokatastazie.
6) Kto grzeszy przeciwko Duchowi Św. nigdy nie otrzyma odpuszczenia, winien jest grzechu wiecznego, tnz. kara nie zostanie darowana ponieważ wina jest wieczna.
7) W chwili śmierci następuje nieodwołalna decyzja potępienia lub zbawienia.
8) Czas łaski kończy się w chwili śmierci.
9) nie można dokonać nawrócenia w piekle, na to mamy czas na ziemi.
10) stworzenie znając Boga może go odrzucić, np. szatan i jego aniołowie, zakładając że kiedyś służyły Bogu.
11) Decyzja potępienia na wieki była dobrowolna, człowiek jest obdarzony wolną wola i sumieniem.

Proponuję zapoznać się ze współczesną myślą teologiczną, a także z twórczością Ojców Kościoła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:01, 26 Wrz 2008    Temat postu:

A czy czytałeś poprzednie posty? Bo o tym wszystkim już było...

A jeśli o czymś nie było jednoznacznie napisane (nie jestem pewien, czy dyskutowaliśmy tutaj szczegółowo np. kwestię grzechu przeciwko Duchowi Świętemu), to proszę tak czy owak najpierw zapoznaj się przynajmniej z tymi postami, w których najważniejsze rzeczy wykolorowano na niebiesko. Po prostu przerzuć wątek strona po stronie, nie czytając wszystkiego starannie, lecz wyszukując fragmentów zaznaczonych na niebiesko.

Albo wiesz co? Żeby ułatwić ci zadanie, przeniosę tutaj z moich notatek podsumowanie. Dodam do nich także słówko o grzechu przeciwko Duchowi Świętemu.

    Spis treści:

    A. Klasyczne argumenty przeciwko apokatastazie
    B. Oddalenie argumentów przeciwko apokatastazie
      I. Jaka apokatastaza została oficjalnie potępiona przez Kościół Katolicki?
      II. Czy dla apokatastazy problemem jest, że Biblia mówi w wielu miejscach o wiecznych mękach piekielnych?
      III. Czy apokatastaza jest sprzeczna z wolnością woli człowieka?
      IV. Czy apokatastazy nie da się pogodzić ze sprawiedliwością?
      V. Czy wiara w apokatastazę odbiera motywację do unikania zła?
    C. Anty-apokatastaza przeczy wolnej woli stworzenia oraz wierze w Boga wszechmocnego, kochającego i sprawiedliwego
    D. Szkic teorii apokatastazy


A. Klasyczne argumenty przeciwko apokatastazie

Twoj lista wygląda następująco:

deco27 napisał:
1) w Biblii nie napisano, że nastąpi apokatastaza.
2) w Biblii dominuje pojęcie wiecznej kary.
3) jakakolwiek forma apokatastazy została potępiona przez kanon.
4) Ojcowie Kościoła i pisarze wczesnochrześcijańscy zaprzeczali apokatastazie np. Tertulian.
5) Przypowieść o bogaczu i łazarzu zaprzecza apokatastazie.
6) Kto grzeszy przeciwko Duchowi Św. nigdy nie otrzyma odpuszczenia, winien jest grzechu wiecznego, tnz. kara nie zostanie darowana ponieważ wina jest wieczna.
7) W chwili śmierci następuje nieodwołalna decyzja potępienia lub zbawienia.
8) Czas łaski kończy się w chwili śmierci.
9) nie można dokonać nawrócenia w piekle, na to mamy czas na ziemi.
10) stworzenie znając Boga może go odrzucić, np. szatan i jego aniołowie, zakładając że kiedyś służyły Bogu.
11) Decyzja potępienia na wieki była dobrowolna, człowiek jest obdarzony wolną wola i sumieniem.

Argumenty te można zebrać w do następujących ogólnych punktów (przy czym lista poniższa jest tematycznie obszerniejsza od twojej):

  1. Apokatastaza została oficjalnie potępiona przez Kościół Katolicki (3, 4, 7-9).
  2. Biblia mówi w wielu miejscach o wiecznych mękach piekielnych (1, 2, 5, 6)).a
  3. Apokatastaza jest sprzeczna z wolnością woli człowieka (10,11).
  4. Apokatastazy nie da się pogodzić ze sprawiedliwością.
  5. Wiara w apokatastazę odbiera motywację do unikania zła.

Do każdego punktu tej "purpurowej listy" dodam teraz plan mówiący, co należy zrobić, aby dany argument oddalić.

ad 1. Apokatastaza została oficjalnie potępiona przez Kościół Katolicki. Należy ustalić przyczyny potępienia, wydobyć z nich podstawy dogmatyczne, i przedstawić teorię apokatastazy nie będącą w sprzeczności z tymi podstawami.

a2 2. Biblia mówi w wielu miejscach o wiecznych mękach piekielnych. Należy pokazać, że wersety te trzeba rozumieć alegorycznie. Trzeba też podać, w jaki sposób należy rozumieć te alegorie, aby uzyskać obraz zgodny z całością Biblii oraz z teorią apokatastazy zaproponowaną w punkcie 1.[/quote]

ad 3. Apokatastaza jest sprzeczna z wolnością woli człowieka. Należy pokazać, że owa konkretna teoria apokatastazy, przedstawiona w punkcie 1, jest zgodną z wolnością woli człowieka. Dla wzmocnienia argumentacji warto następnie uzasadnić, że każde zaprzeczenie apokatastazy prowadzi automatycznie do naruszenia dogmatu o wolności woli człowieka.

ad 4. Apokatastazy nie da się pogodzić ze sprawiedliwością. Należy odpowiedzieć na pytanie: czym jest sprawiedliwość i skąd bierze się jej nadrzędna wartość. Następnie trzeba pokazać, że omawiana wyżej teoria apokatastazy spełnia tę definicję sprawiedliwości, jaka wynika z warunków czyniących sprawiedliwość wartością nadrzędną. Podobnie jak w punkcie 3, dla wzmocnienia argumentacji warto następnie uzasadnić, że każde zaprzeczenie apokatastazy prowadzi do afirmacji takiej definicji sprawiedliwości, jaka jest sprzeczna przynajmniej z jednym warunkiem, czyniącym sprawiedliwość wartością nadrzędną.

ad 5. Wiara w apokatastazę odbiera motywację do unikania zła. Trzeba najpierw zastanowić się, dlaczego należy unikać zła. Następnie trzeba uzasadnić, że motywacja nakazująca człowiekowi przyjęcie teorii apokatastazy rozwiniętej w kontekście poprzednich punktów nie tylko nie zachęca do czynienia zła, lecz przeciwnie - na mocy swojej konstrukcji może motywować wyłącznie do czynienia dobra. W efekcie zostanie pokazane, że ci, którzy nie są jeszcze gotowi do odrzucenia zła, odrzucą także teorię apokatastazy i przyjmą taką teorię wiecznego piekła, jaka pozwoli im mieć nadzieję na to, że zachowają zarówno zbawienie jak i swoje złe nawyki.

W części B powtórzę, punkt po punkcie:
- argument przeciwko apokatastazie;
- plan działania w celu oddalenia argumentu;
- rozumowanie wykonujące ten plan.

W części C zbiorę argumenty za tym, że anty-apokatastaza przeczy wolności woli stworzenia, a także miłości, sprawiedliwości i wszechmocy Boga.

W części D umieszczę zaś zarys teorii apokatastazy w siedmiu punktach (a-g). Ponieważ praktycznie każda ze szkicowych odpowiedzi na argumenty przeciwko apokatastazie wspomina o tej teorii, po doczytaniu do końca czytelnik może zechcieć ponownie przejrzeć każdą z odpowiedzi.



B. Oddalenie argumentów przeciwko apokatastazie

I. Jaka apokatastaza została oficjalnie potępiona przez Kościół Katolicki?
Wuj w planie działania napisał:
ad 1. Apokatastaza została oficjalnie potępiona przez Kościół Katolicki. Należy ustalić przyczyny potępienia, wydobyć z nich podstawy dogmatyczne, i przedstawić teorię apokatastazy nie będącą w sprzeczności z tymi podstawami.

W dokumentach Synodu Konstantynopolitańskiego z 543 roku i Soboru w Konstantynopolu z 553 roku znajdują się kanony skierowane formalnie przeciwko Orygenesowi. Z nauką Orygenesa (dwa stulecia wcześniejszą) nie mają jednak nic wspólnego. Są skutkiem oszczerstw, jakimi Św. Hieronim aż do swej śmierci obrzucał Rufina, który tłumacząc Orygenesa z greki na łacinę wspomniał był o Hieronimie nie po jego myśli. Sam Orygenes zaprzeczał apokatastazie w takiej postaci, o jakiej mowa w kanonach. Warto też zauważyć, że dokumenty soborowe chwalą nauki Grzegorza z Nyssy, innego znanego zwolennika apokatastazy. Kanony soborowe "przeciwko Orygenesowi" zostały sformułowane przez cesarza i miały zapewne dopomóc przy zwalczaniu monofizytów. O zatwierdzeniu tych dokumentów przez papieża nic nie wiadomo. Postawy dogmatyczne potępienia apokatastazy są zaś podobne do pozostałych punktów naszej listy: Bóg jest sprawiedliwy, stworzenia są wolne, w niebie nie będzie grzeszników ani demonów, przynajmniej jedno stworzenie (szatan) odrzuca Boga w Jego obecności. Teoria apokatastazy naszkicowana poniżej spełnia te wymagania, podobnie zresztą jak spełnia je teoria Orygenesa.

Co jednak, na przykład, ze stwierdzeniem Katechizmu (KKK 1022) że na sądzie szczegółowym zapada nieodwołalna decyzja? Albo z KKK 1035 o tym, że dusze umierających w grzechu śmiertelnym idą do piekła na wieczne męki? O tym więcej w części III (o wolnej woli); tu tylko pokrótce. Otóż piekło jest niewątpliwie wieczne, a decyzja na sądzie - niewątpliwie nieodwołalna. Ważne jest jednak, że ta wieczność piekła jest subiektywna: zarówno Bóg jak i zbawieni wiedzą, że wcześniej czy później (lecz nie wiadomo, kiedy) do KAŻDEGO z potępionych dotrze, że owa decyzja prowadząca do potępienia nie była ani jego wolnym wyborem ani skutkiem jego wolnego wyboru, lecz została wymuszona przez zniewalający go grzech. Gdy potępieniec to zauważy, wtedy decyzja ta przestaje go obowiązywać. Decyzja jest nieodwołalna z punktu widzenia Boga i zbawionych, bo dotyczy stanu, w którym nie można znaleźć się w niebie. Decyzja jest nieodwołalna z punktu widzenia potępionego, bo nie widzi on żadnej nadziei na wyjście z piekła i jest przekonany, że decyzja ta jest konsekwencją jego wolnego wyboru.

Jak poradzić sobie natomiast z takimi stwierdzeniami, jak "czas łaski kończy się w chwili śmierci"? W tym celu należy zajrzeć do modelu apokatastazy, przedstawionego w części D. Otóż jeśli ktoś nie nawrócił się do chwili śmierci, to znaczy, że całkowicie identyfikuje się z osobowością nie mającą nic wspólnego z jego prawdziwą naturą. Taka osobowość NIE MOŻE SIĘ NAWRÓCIĆ.

Człowiek identyfikuje się ze swoją osobowością; trudno mu inaczej, taki jest jego ludzki układ odniesienia. Ta osobowość może być na tyle bliska prawdy o człowieku, że potrafi on w swoim postępowaniu kierować się swoim naturalnym dążeniem do dobra - czyli zarazem do Boga. Dla takiego człowieka "ja" i "ten, który będzie zbawiony" to ta sama osoba. Osobowość przed zbawieniem i osobowość po zbawieniu różnią się bowiem w tym przypadku na tyle niewiele, że gdyby człowiekowi przed zbawieniem pokazać jego samego po zbawieniu, to powiedziałby z radością: "oto ja oczyszczony".

Osobowość człowieka może jednak być na tyle daleka od prawdy o nim samym, że człowiek z założenia odrzuca wszystko, co by go w kierunku Boga mogło świadomie prowadzić. I dla takiego człowieka "ja" i "ten, który będzie zbawiony" to zupełnie różne osoby. W tym przypadku osobowość przed zbawieniem i osobowość po zbawieniu różnią już na tyle, że gdyby człowiekowi przed zbawieniem pokazać jego samego po zbawieniu, to powiedziałby z oburzeniem: "ja nie znam go". Ten człowiek jest jak ktoś, kto - biegnąc w kierunku pionowej ściany - nie zatrzyma się, bo uważa, że to nie ma sensu, jest niemożliwe, przecież ściana na niego pędzi i tak już musi być, bo taka jest prawda o nim i o świecie. Nie potrafi spojrzeć na siebie z perspektywy pozwalającej mu dostrzec przynajmniej kawałek prawdziwego siebie: człowieka, który wcale nie chce rozbijać głowy o ścianę i wcale nie musi na ścianę wpadać. Nie potrafi przyjąć zbawienia: nie potrafi spojrzeć na siebie z perspektywy pozwalającej mu dostrzec, że wcale nie chce odchodzić od prawdziwego Boga i że odchodząc od Niego, traci wolność, bo tę mu tylko Bóg może zagwarantować. Będzie walił głową w ścianę przekonany, że tak musi być i że na tym polega jego wolność i jego natura. Można do niego mówić albo milczeć - on i tak jest głuchy i ślepy, zajęty jedynie sywm bolesnym romansem ze ścianą.

Dlatego nawrócenie już tu na ziemi jest konieczne. Dlaczego taka musi być nauka Kościoła. I dlaczego nie jest to w żadnym konflikcie z powszechnością zbawienia.


II. Czy dla apokatastazy problemem jest, że Biblia mówi w wielu miejscach o wiecznych mękach piekielnych?
Wuj w planie działania napisał:
ad. 2. Biblia mówi w wielu miejscach o wiecznych mękach piekielnych. Należy pokazać, że wersety te trzeba rozumieć alegorycznie. Trzeba też podać, w jaki sposób należy rozumieć te alegorie, aby uzyskać obraz zgodny z całością Biblii oraz z teorią apokatastazy zaproponowaną w punkcie 1.

W wielu miejscach Biblia jednakże stwierdza też, że wszyscy będą zbawieni. To pokazuje, że albo jedno albo drugie stwierdzenie jest alegoryczne; przyjmujemy bowiem, że Biblia nie przeczy sobie samej. Warto więc zauważyć, że Biblia wspomina o "tamtym świecie" jedynie w celu zmotywowania ludzi do zadbania o swoje zbawienie. Im więcej ludzi wcześniej o nie zadba, tym mniej wydarzy się w sumie zła. Celem człowieka jest zbawienie, nie potępienie, wobec tego wypowiedzi Biblii o zbawieniu są priorytetowe, a wypowiedzi o potępieniu są im podporządkowane. Poniższa teoria apokatastazy bierze to pod uwagę.

W Biblii jest wiele wersetów pokazujących wprost, że traktowanie piekła za obiektywnie wieczne prowadzi do sprzeczności:
  • "Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi" [Jana 5:22]. "Lecz Jezus mówił: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią..." [Luk 23:34]. Syn prosi o przebaczenie dla grzeszników, a Ojciec decyzję oddaje Synowi. Tak więc grzesznikom zostanie przebaczone, bo Syn nie odmówi spełnienia swoich własnych próśb.

  • "A zatem jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie" [Rzym 5:18]. Wszyscy są więc usprawiedliwieni, co daje im wieczne życie.

  • "I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże" [Lk 3:6]."Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom" [Tyt 2:11]. "Wiele zamierzeń jest w sercu człowieka, lecz wola Pana się ziści" [Przyp 19:21]. Bóg obdarza łaską każdego człowieka i pragnie, by każdy został zbawiony. Niektórzy się opierają, ale Bóg wie, co robi i ma swoje uczciwe sposoby na każdego. Wola Boga się spełni.

  • "Do Boga przyjdą ze wstydem wszyscy, którzy się na Niego gniewali" [Iza 45:24]. "Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości" [1 Jana 1:9]. Wobec tego skoro wszyscy przyjdą do Boga ze wstydem (czyli uznając swoją winę) to Bóg - jako wierny i sprawiedliwy - zbawi każdego z nich. Czyli wszyscy zostaną zbawieni, bo wszyscy się do Boga nawrócą.

  • "Bo nie jest zamiarem Pana odrzucenie na wieki" [Lam 3:31]. "[Bóg] pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" [1Tym 2:4]. "Nasz Bóg jest w niebie; czyni wszystko, co zechce" [Psalm 115:3]. "Wiele zamierzeń jest w sercu człowieka, lecz wola Pana się ziści" [Przyp 19:21]. "Serce człowieka obmyśla jego drogę, lecz Pan kieruje jego krokami" [Przyp 16:9]. Ludzie rożnie kombinują, lecz w ostateczności stanie się tak, jak chce Bóg. Bóg chce, by wszyscy zostali zbawieni i nie ma zamiaru odrzucać nikogo na wieki. Skoro Bóg chce zbawienia wszystkich, to wszyscy zostaną zbawieni - stanie się bowiem tak, jak chce Bóg. Można się zastanawiać, jak to możliwe bez łamania niczyjej woli; wspomniana przeze mnie teoria apokatastazy uzasadnia, że jest to nie tylko możliwe, ale wręcz naturalne.
Pismo mówi, że człowiek ma rożne zamierzenia, lecz wola Pana się ziści. Faktem jest, że kiedy już wszyscy przyjmą zbawienie, nikt nie będzie grzeszył. Faktem jest również, że gdyby ktoś nie przyjął zbawienia, to by grzeszył wiecznie, powodując w ten sposób upadek Bożego planu. Odrzucenie kogokolwiek na wieki jest bowiem sprzeczne z zamiarami Boga.

Załóżmy jednak, że Bóg stworzył świat, w którym można wbrew chęciom Boga unicestwić Jego plan. Znaczy to, ze albo Bóg nie zechciał, by Jego plan był wykonany (czyli w sumie Mu wisi, ze ktoś tam będzie cierpiał wiecznie), albo ze Bóg nie jest wszechmocny (nie czyni wszystkiego, co zechce - czyli sprzeczność z Biblia). Pierwsze jest sprzeczne z miłością Boga, a drugie - z Jego wszechmocą. Którą sprzeczność wybrać? A może warto jednak po prostu przyjrzeć się poważniej teorii apokatastazy? Bo w niej naprawdę nie ma sprzeczności z Biblią

Pomimo to załóżmy, że nie tylko anty-apokatastaza ale i apokatastaza są sprzeczne z Biblią. Dobry człowiek postawiony pomiędzy dwoma sprzecznościami w Biblii powinien skłaniać się ku tej która kreuje obraz lepszego Boga. Zauważa to także św. Paweł Apostoł w pierwszym liście do Koryntian [1 Kor 13:1-2], pisząc: "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym". Postawieni pomiędzy dwoma sprzecznościami, jesteśmy jak dziecko, które nic nie rozumie. Czy to niczego nam nie przypomina? Oto Jezus mówi: (Mk 9:15, praktycznie identyczny werset jest w Łk 18:17): "Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego". I rzeczywiście, kiedy rozum natrafia na sprzeczności niemożliwe według niego do pokonania, wtedy musi się on uciszyć (stać się jak rozum małego dziecka), aby człowiek mógł spojrzeć do swego serca i zgodnie z jego głosem wybrać pomiędzy JEDNĄ Z DWÓCH ROZUMOWYCH SPRZECZNOŚCI. Rozum musi w takiej sytuacji zamilknąć, aby człowiek miał szansę wybrać czystym głosem serca, a nie przekrzykiwaniem się serca z rozumem; w takim hałasie pomyliłby się zapewne nie tylko rozum (sprzeczności!), ale i serce. Dziecko wybiera sercem, bo świat przerasta jego rozum.

Kto więc uważa, że znalazł się pomiędzy dwoma sprzecznościami: wiarą w apokatastazę i wiarą w anty-apokatastazę, ten może powiedzieć sobie tak: "Pomimo wszelkich rozumowych sprzeczności, wierzę w sprawiedliwego, wszechmocnego i kochającego Boga, bo Jego wszechmoc, miłość i sprawiedliwość są dla mnie czymś niezwykle ważnym, tak istotnym, tak głośno wypowiadanym przez moje serce, że w konfrontacji z tym bledną wszelkie, nawet najpoważniejsze zastrzeżenia zgłaszane przez rozum. Nie pojmuję na przykład, jak to możliwe, że chociaż według słów Jezusa jedni pójdą na mękę wieczną a inni do życia wiecznego (Mt 25:46), to kiedyś piekło się opróżni, a niebo - wypełni. Jednak ta rozumowa sprzeczność nie przeszkadza mi wierzyć w powszechne zbawienie. Rozumowe sprzeczności nie uniemożliwiają wiary, bo wiara płynie z serca i sumienia, nie z rozumu. Pozbawione końca męki kogokolwiek krzyczą przeciw głosowi czystego serca i nie pozwalają uspokoić się czystemu sumieniu. Wybieram więc sercem i sumieniem wiarę w zwycięstwo dobra, odrzucam zaś wiarę w zwycięstwo zła. Być może Bóg ukazuje mi te wszystkie sprzeczności po to, abym dobro wybrał a zło odrzucił właśnie mocą mojego kochającego serca. Serce bowiem potrafi objąć cały świat, ale rozum całego świata nigdy nie ogarnie".

A jak można łatwo zrozumieć wspomniane powyżej słowa Jezusa z Mt 25:46 ("I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego")? Otóż gołym okiem widać, że Jezus nie mówi tutaj o dwóch takich samych wiecznościach. Każda z tych wieczności jest bowiem opisana dodatkowym słowem: jedna słowem "męka", a druga słowem "życie". To tak, jakby kelner powiedział gościom: mogą Państwo wziąć albo herbatę rumiankową, albo herbatę czarną. Oba napoje mają wiele ze obą wspólnego i nie bez powodu w nazwach obu występuje to samo słowo "herbata", ale tak naprawdę to tylko jeden z nich jest rzeczywiście tym, co rozumiemy przez herbatę, gdy nie dodamy do słowa "herbata" dodatkowego określenia. W podobny sposób Jezus mówi o dwóch stanach, w opisie których nie bez powodu występuje to samo słowo "wieczny", ale z których tylko jeden jest wieczny w tym znaczeniu, jakie zazwyczaj przychodzi nam do głowy, gdy mówimy "wieczny" bez dodatkowych określeń. Tą prawdziwą wiecznością jest wieczność życia; to zresztą naturalne, bo Bóg jest Bogiem żywych ("Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie" [Mk 12:27]) i niczego poza Jego Królestwem nie będzie ("A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich" [1 Kor 15:28]). Tym niemniej oba stany zasługują na miano "wiecznych", bo również męka potępionego jest - jak wyjaśniam w szkicu teorii apokatastazy podanym pod koniec postu - dla grzesznika w każdej chwili potępienia tak samo realnie wieczna, jak dla zbawionego realnie wieczne jest w każdej chwili jego szczęście. Różnica polega na tym, że potępiony, mając krańcowo fałszywe wyobrażenie o rzeczywistości (o sobie, o innych stworzeniach, i o Bogu) MYLI SIĘ w swoich wyobrażeniach. Zbawiony zaś, będąc zjednoczony z Bogiem, w postrzeganiu swego stanu jako wiecznego nie myli się ani trochę.

Tak więc nie jest prawdą, jakoby negując wieczne potępienie, negowalibyśmy jednocześnie wieczne zbawienie. Widać to będzie zresztą w samej teorii apokatastazy, przedstawionej w części D. Mowa jest tam o dwóch różnych pojęciach wieczności, które stają się tym samym jedynie, jeśli rozpatrywać je jako mające tych ludzi motywować do dbania o swoje zbawienie, którzy z jakiegoś powodu nie mogą wykrzesać z siebie pragnienia dążenia do pełnej miłości. Pierwsze pojęcie wieczności to wieczność absolutna: coś, co rzeczywiście nigdy się nie skończy, niezależnie od tego, z czyjego punktu widzenia i w jakiej chwili czasu na to coś patrzeć. W takim sensie wieczne jest zbawienie, na mocy gwarancji danej przez miłość i wszechmoc Boga. Drugie pojęcie wieczności to wieczność subiektywna: coś, co wydaje się bezdyskusyjnie nie mieć końca, ale w rzeczywistości koniec ma. W tym sensie wieczne jest piekło dla potępionego. Nie jest ono jednak już wieczne z punktu widzenia zbawionych w niebie; ci znają już bowiem potęgę Bożej miłości i wiedzą, że wcześniej czy później każdy chory zostanie wyleczony.

Podobnie wygląda także rozwiązanie paradoksu z grzechem przeciwko Duchowi Świętemu ("Zaprawdę, powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego" Mk 3,28; "Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone" Mt 12,31). Bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu oznacza, że człowiek Ducha nie rozpoznaje jako Ducha - a to z kolei oznacza, że Boga nie rozpoznaje jako Boga i że wobec tego nie może być w niebie. Bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu nie jest więc czymś, co w ogóle można rozpatrywać w kategorii odpuszczenia. Odpuszczać mogą sobie ludzie wzajemnie obrazę, krzywdę, niesprawiedliwość; w imieniu człowieka może odpuścić Bóg, jeśli człowiek nie wierzy, że ludzie naprawdę mu odpuścili. Ale w przypadku bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu odpuszczenie nie ma nic do rzeczy. Ważne jest jedynie WYLECZENIE, a nie odpuszczenie.

Dla innych grzechów, odpuszczenie prowadzi do wyleczenia, bo winny grzechu już za grzech żałuje. Kto bluźni przeciwko Duchowi Świętemu, ten za grzech nie żałuje, bo go w ogóle nie postrzega. Tutaj odpuszczenie nic nie daje. Tu potrzeba INNEGO lekarstwa.


III. Czy apokatastaza jest sprzeczna z wolnością woli człowieka?
Wuj w planie działania napisał:
ad 3. [color=purpleApokatastaza jest sprzeczna z wolnością woli człowieka.[/color] Należy pokazać, że owa konkretna teoria apokatastazy, przedstawiona w punkcie 1, jest zgodną z wolnością woli człowieka. Dla wzmocnienia argumentacji warto następnie uzasadnić, że każde zaprzeczenie apokatastazy prowadzi automatycznie do naruszenia dogmatu o wolności woli człowieka.

Teoria ta (naszkicowana poniżej w części D) jest zbudowana na założeniu wolności człowieka; jeśli jest ona spójna, to zarzut 3 jest oddalony. Czy jest zaś możliwe, by wolne stworzenie odrzuciło Boga? Wybranie Boga jest niewątpliwe dobre dla stworzenia (to decyzja poprawna), odrzucenie Boga jest dla stworzenia złe (to decyzja błędna). Odrzucenie Boga na wieki jest więc nieskończenie błędne: to autodestrukcyjna reakcja na bodźce nie nakazujące autodestrukcji. Tak zareagować może tylko (a) ktoś, kogo wolność polega na przypadkowej reakcji, albo (b) ktoś, kto jest wolny bo sam decyduje, lecz został stworzony z wewnętrznymi sprzecznościami, albo (c) ktoś, kogo wolność polegająca na samodzielnym podejmowaniu decyzji jest drastycznie ograniczona przez wpływ przypadkowych bodźców. Przypadek (a) to "wolność kostki do gry". Przypadek (b) to ktoś stworzony z błędami. Przypadek (c) to ktoś zniewolony. Wobec tego Boże stworzenie nie odrzuci Boga, jeśli tylko jest już dostatecznie wolne. W praktyce każdy z nas jest w mniejszym lub większym stopniu zniewolony grzechem, więc każdemu z nas grozi, że grzech go zniewoli do odrzucenia Boga. Jeśli jednak odrzucenie to (będące skutkiem zniewolenia) miałoby naprawdę trwać bez końca, to zniewolenie człowieka musiałoby trwać bez końca; to zaprzecza dogmatowi o wolności człowieka.

A co z przypadkiem: (d) ktoś komu nie odpowiada życie z Bogiem? Taki przypadek nie może zajść, jeśli nie zachodzi (a), (b), lub (c). Bowiem Bóg nie stworzył człowieka ze złą naturą, lecz człowieka na Swój obraz i podobieństwo. Jeśli Stwórca jest odpowiedzialny, świadomy skutków swojego postępowania, i kochający, to nie stworzy istoty obdarzonej złą naturą. Przypomnę też, że piekło jest stanem dla człowieka ZŁYM, a nie DOBRYM; gdyby było inaczej, Bóg nie ostrzegłby nas przed piekłem jako przed miejscem nadzwyczaj bolesnym. Co z tego wynika? To, że przypadek (d) jest tak naprawdę przypadkiem (c), jedynym spośród opcji (a-c) zgodnym z wiarą, że Bóg jest wszechmocną miłością.

Czy jednak nie jest aby tak, że przecież decyzja potępionego o odrzuceniu Boga ma być ostateczna i nieodwołalna, a więc obowiązująca w prawdziwą, absolutną nieskończoność? Otóż należy się zastanowić, czy ktokolwiek podejmuje decyzję, która jest faktycznie nieodwołalną decyzją odejścia od Boga. Hryniewicz - przypominam, katolicki ksiądz, profesor i wykładowca - ma NADZIEJĘ, że nikt. W każdym razie nie ulega raczej wątpliwości (ani dla mnie, ani dla Hryniewicza, ani przede wszystkim dla przeciwników apokatastazy), że podjęcie takiej decyzji leży w granicach możliwości każdego stworzenia. Podobnie, jak nasze ciało i świat materialny nie uniemożliwiają nam obdarcia się ze skóry, tak nasza dusza i świat duchowy nie uniemożliwiają nam odejścia na absolutną wieczność od Boga. Pojawia się jednak pytanie, czy człowiek, który skorzystał z fizycznej możliwości obdarcia się ze skóry bez żadnego widocznego przymusu z zewnątrz, rzeczywiście uczynił to z własnej woli, choćby nawet tak utrzymywał i w to szczerze wierzył? Podobnie pojawia się pytanie, czy stworzenie, które skorzystało z duchowej możliwości odejścia na absolutną wieczność od Boga, rzeczywiście uczyniło to z własnej woli, choćby nawet tak utrzymywało i w to szczerze wierzyło?

Uzasadniłem już, że taki wybór nie może być wyborem z wolnej woli. w teorii apokatastazy podanej w części VIII opisuję natomiast sytuację (patrz punkt d teorii apokatastazy), w której stworzenie - nazywane przeze mnie potępieńcem - jest przekonane, że podjęło decyzję wolną. W takim przypadku decyzja jest dla niego zobowiązująca - bo takie jest jego przekonanie, i dlatego wleczenie go siłą do czyśćca czy wręcz do nieba byłoby gwałtem na jego przekonaniach i w jego odczuciu łamaniem jego wolności woli. Taka przemoc spowodowałaby, że swoją wieczność w niebie musiałby spędzać w kajdanach, przymuszany do szczęścia wiecznego. Między innymi dlatego takie rozwiązanie odpada; w efekcie, stworzenie takie kwalifikuje się do piekła.

Będąc w piekle, potępieniec jest stuprocentowo przekonany o tym, że jego decyzja jest ostateczna i nieodwołalna. Jest przecież stuprocentowo przekonany, że był to był wolny, nieprzymuszony wybór. Zauważ, że z punktu widzenia potępionego znajduje się on w każdym momencie potępienia w dokładnie takiej samej sytuacji, w jakiej znajdowałby się, gdyby rzeczywiście nigdy się z piekła nie wydostał. Dlatego prawdą jest, że stan potępienia jest chorobą niewyleczalną: potępieniec dokładnie tak to widzi, potępieniec cierpi dokładnie tak, jakby była to prawda, a jeśli coś chodzi jak kaczka i kwacze jak kaczka, to jest to kaczka i tyle. Nauka o piekle jest ostrzeżeniem dla potencjalnych kandydatów do piekła, a nie ciekawostką przyrodniczą dla tych, co prosto do nieba lub nawet do czyśćca powędrują.

W sumie sprowadza się do tego, że decyzja człowieka prowadząca go do potępienia została wymuszona przez zniewalający go grzech. Czyli jakby to nie człowiek wybierał, ale poddawał się niewoli grzechu. Człowiekowi wydaje się, że decyzja jest jego decyzją, ale w rzeczywistości zapada ona poza jego wolą. Na przykład, może ona być skutkiem fałszywych informacji, za przyczyną których człowiek wyobraża sobie Boga niezgodnie z prawdą. O takie fałszywe informacje nietrudno, bo człowiek nie jest wszechwiedzący i przez to nie potrafi tak oddzielić prawdy od fałszu, aby mógł być pewien, że zrobią to poprawnie.

Jedynym gwarantem poprawności jest tu wszechwiedzący Bóg. Wszakże aby z tej gwarancji skorzystać, trzeba najpierw Bogu całkowicie zaufać. Aby zaś Bogu całkowicie zaufać, trzeba znaleźć po temu podstawy w swoim własnym doświadczeniu. Przykładem na to, jak to działa w praktyce, jest historia pierwszych ludzi z Genesis. A potem historia Izraela.

Dokąd zaufanie, jakim człowiek obdarza Boga, nie wypływa rzeczywiście z głębi ludzkiego jestestwa - a skąd to zaufanie się w danym momencie bierze, wie tylko Bóg - dotąd człowiek ani nie jest całkiem wolny, ani nie jest gotowy do przyjęcia zbawienia.

Zauważmy na koniec, że "wujowa" teoria apokatastazy jest wiele bardziej ortodoksyjna od wiary w puste piekło. "Apokatastaza według wuja" ta nie daje specjalnej nadziei na puste piekło. Teoria ta stawia człowieka przed realnym ryzykiem wiecznego potępienia: może się zdarzyć, że na skutek przeżytych na tym świecie sytuacji i dokonanych pod ich wpływem wyborów, po śmierci tobie (albo mnie) przyjdzie stwierdzić, że mniejszym złem będzie powędrować na zawsze tam, gdzie Boga nie będzie ani śladu. Teoria ta broni nas przed takim stanem, bo przekonuje, że jeśli nawet w umyśle zrodzi się kiedykolwiek idea, żeby odejść od Boga na zawsze, to idea będzie to chora i jedynym akceptowalnym rozwiązaniem jest jak najszybsze zwalczenie jej - rzecz jasna, przy pomocy Boga. Natomiast teoria pustego piekła, podobnie jak teoria absolutnie wiecznego piekła, nie oferują takiej osłony; człowiek może mieć nadzieję, że Bóg to wszystko jakoś załatwi, ale strach pozostaje i kiedy w umyśle pojawi się silne przekonanie, aby od Boga odejść, nie będzie mu przeciwdziałało jeszcze silniejsze przekonanie, że to jest szaleństwo, któremu poddawać się nie można i przed którym trzeba do Boga uciekać.

O tym jednak, jakie lekarstwo należy zastosować, by było skuteczne, wie tylko jeden Bóg. Nie bez powodu Kościół ostrzega, że piekło jest realne. Nie bez powodu więc jako pierwszy punkt teorii apokatastazy podaję: istnieje wieczne piekło (patrz część D)...


IV. Czy apokatastazy nie da się pogodzić ze sprawiedliwością?
Wuj w planie działania napisał:
ad 4. Apokatastazy nie da się pogodzić ze sprawiedliwością. Należy odpowiedzieć na pytanie: czym jest sprawiedliwość i skąd bierze się jej nadrzędna wartość. Następnie trzeba pokazać, że omawiana wyżej teoria apokatastazy spełnia tę definicję sprawiedliwości, jaka wynika z warunków czyniących sprawiedliwość wartością nadrzędną. Podobnie jak w punkcie 3, dla wzmocnienia argumentacji warto następnie uzasadnić, że każde zaprzeczenie apokatastazy prowadzi do afirmacji takiej definicji sprawiedliwości, jaka jest sprzeczna przynajmniej z jednym warunkiem, czyniącym sprawiedliwość wartością nadrzędną.

Postępowanie sprawiedliwe jest postępowaniem zgodnym z właściwymi zasadami. Zasady są właściwe, jeśli postępowanie zgodne z nimi prowadzi do właściwego celu. Cel jest właściwy, jeśli jest nie zawiera w sobie zła. Cel nie zawiera w sobie zła, jeśli jest całkowicie dobry. Pełne dobro jest osiągnięte, gdy każde stworzenie z własnej woli postępuje w sposób niesprzeczny z wolną wolą innych stworzeń i Boga. Postępowanie sprawiedliwe ma więc prowadzić do sytuacji, w której nikt nikogo nie krzywdzi i każdy liczy się z każdym. Postępowanie sprawiedliwe ma więc prowadzić do realizacji prawdziwej miłości do bliźniego i Boga. Motywacją dla sprawiedliwości jest więc miłość; sprawiedliwość nie może miłości przeczyć. Sprawiedliwa kara nie służy "zapłacie za winy", lecz jest lekarstwem dla ukaranego, zaś poczucie winy jest zauważeniem choroby. Teoria apokatastazy stwierdza, że Bóg wszechmocny potrafi znaleźć odpowiednie lekarstwo dla każdego. W ciężkich przypadkach niezbędnym lekarstwem może być umieszczenie chorego w warunkach pozwalających mu wierzyć, że nigdy szpitala nie opuści. Trzymanie chorego w szpitalu przez prawdziwą wieczność nie jest jednak podaniem mu skutecznego lekarstwa. Tak więc apokatastaza i prawdziwa sprawiedliwość są ze sobą nierozerwalnie powiązane.

Więcej o tym będzie jeszcze w części C, wchodzącej głębiej w pewne aspekty sprzeczności anty-apokatastazy z wszechmocą, miłością, a także sprawiedliwością Boga.


V. Czy wiara w apokatastazę odbiera motywację do unikania zła?
Wuj w planie działania napisał:
ad 5. Wiara w apokatastazę odbiera motywację do unikania zła. Trzeba najpierw zastanowić się, dlaczego należy unikać zła. Następnie trzeba uzasadnić, że motywacja nakazująca człowiekowi przyjęcie teorii apokatastazy rozwiniętej w kontekście poprzednich punktów nie tylko nie zachęca do czynienia zła, lecz przeciwnie - na mocy swojej konstrukcji może motywować wyłącznie do czynienia dobra. W efekcie zostanie pokazane, że ci, którzy nie są jeszcze gotowi do odrzucenia zła, odczucą także teorię apokatastazy i przyjmą taką teorię wiecznego piekła, jaka pozwoli im mieć nadzieję na to, że zachowają zarówno zbawienie jak i swoje złe nawyki.

Z dotychczasowych rozważań powinno być już widać, że pełną motywację dla unikania zła daje tylko pragnienie unikania czynienia krzywdy komukolwiek, czyli - prawdziwa miłość do bliźnich i do Boga. Nie sposób być zbawionym i zarazem nie posiadać takiej miłości. Innymi słowy, nie sposób być zbawionym i zarazem komukolwiek nie przebaczyć. Przyjęcie apokatastazy na skutek wewnętrznego przekonania jest więc konsekwencją dążenia do takiej miłości. Każdy zły uczynek jest czyjąś krzywdą, złe uczynki są więc sprzeczne z tym dążeniem miłości, na którym zbudowana jest wiara w apokatastazę. Czyli nie sposób wierzyć w apokatastazę i zarazem świadomie dążyć do zła. I odwrotnie: nie sposób odrzucić wszelkiego zła (łącznie z nienawiścią, brakiem przebaczenia, czy pysznieniem się własną świętością i wyższością nad innymi) i zarazem odrzucić apokatastazę - chyba, że odnosi się wrażenie, że jest ona ideą wewnętrznie sprzeczną i dlatego ma się tylko nadzieję, że Bóg jakoś sobie z tym wszystkim poradzi. Tak więc odrzucenie apokatastazy jest albo skutkiem nieprecyzyjnego rozumowania, albo przejawem przywiązania do grzechu.


Teraz zbierzmy argumenty za tym, że wiara w Boga, który jest wszechmocną miłością, jest sprzeczna z anty-apokatastazą:



C. Anty-apokatastaza przeczy wolnej woli stworzenia oraz wierze w Boga wszechmocnego, kochającego i sprawiedliwego

Będąc wszechmogącym i kochającym Ojcem, Bóg stworzył Swoje stworzenia na Swój obraz i podobieństwo: stworzył nas istotami z natury dobrymi i obdarzonymi wolnością woli. Z natury dobrymi, czyli takimi, które mogą być w pełni zgodne ze sobą - a co za tym idzie, w pełni szczęśliwe - jedynie wtedy, gdy kochają innych i są przez innych kochane. Z natudy dobrymi, czyli w pełni szczęśliwymi jedynie, gdy pragną dla innych tylko dobra i gdy szczęście swoje czerpią ze szczęścia innych, z dawania i brania szczęścia. Boże stworzenie nie odrzuci więc Boga, jeśli tylko jest już dostatecznie wolne - czyli gdy nic nie stoi na drodze pomiędzy umysłem i naturą stworzenia. Pomiędzy tym, co stworzenie sobie o sobie wyobraża, i tym, czym stworzenie naprawdę jest.

W praktyce każdy z nas jest jednak w mniejszym lub większym stopniu zniewolony grzechem. A to dlatego, że Bóg nie mógł nas stworzyć wszechwiedzącymi (wszechwiedzący może być tylko Bóg, a Bóg jest i może być tylko jeden) i przez to musimy - każdy na miarę swoich potrzeb i możliwości - powoli uczyć się z własnego doświadczenia, jaka jest prawda o nas samych i o Bogu. Bóg szanuje nasze poczucie wolności, choćby było zafałszowane naszą niewiedzą, bo Bóg wie nawet lepiej od każdego z nas, jak dla nas ważne jest ono; łatwo zrozumieć, że to wie, w końcu na Swój obraz i podobieństwo nas stworzył. Mylimy się więc i błądzimy, wędrując do Boga zygzakiem, niekiedy odwracając się przy tym do Niego tyłem - grzeszymy. Na tym świecie każdemu z nas grozi, że grzech - czyli taki krok, który od Boga oddala - zniewoli go do odrzucenia Boga. Jeśli jednak odrzucenie to (będące skutkiem zniewolenia) miałoby naprawdę trwać bez końca, to zniewolenie człowieka musiałoby trwać bez końca; to zaprzecza dogmatowi o wolności człowieka.

Ale może Bóg musi niektórych ukarać za grzechy? Klasyczne pytanie: co z Hitlerem, co z mordercami-sadystami, przecież musi być jakaś sprawiedliwość na świecie, nie mogą zbrodniarze cieszyć się szczęściem wraz z ofiarami! Niech ponoszą konsekwencje!

No cóż. Nawet pomijając biblijne obrazy Królestwa, gdzie "wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem" (Iza 14:6-9) powinniśmy pamiętać, że sprawiedliwa kara nie służy "zapłacie za winy". Sprawiedliwość i zemsta to przeciwieństwa. Sprawiedliwa kara jest lekarstwem dla ukaranego, zaś poczucie winy jest zauważeniem choroby. Teoria apokatastazy stwierdza, że Bóg wszechmocny potrafi znaleźć odpowiednie lekarstwo dla każdego. W ciężkich przypadkach niezbędnym lekarstwem może być umieszczenie chorego w warunkach pozwalających mu wierzyć, że nigdy szpitala nie opuści.

Może jednak Bóg musi odsunąć niektórych od zbawienia, by zapewnić zbawionym bezpieczeństwo? Mogłoby tak być, gdyby nie to, że przecież natura człowieka jest dobra. Gdzie Boża wszechmoc, jeśli Bóg nie potrafiłby tak zorganizować świata, żeby Jego stworzenia nie wpadały w pułapki, z których nikt nie potrafi ich wydobyć i w których ich dobra natura jest na nieskończone wieki zakryta skorupą zła?

Ale może Bóg nie stworzył człowieka z całkowicie dobrą naturą? Czy tą drogą możemy jakoś uzyskać uzasadnienie dla anty-apokatastazy?

Gdyby założyć, że Bóg nie stworzył człowieka z całkowicie dobrą naturą, to dopiero mielibyśmy problem z dogmatami! Bo znaczy to, że Bóg stworzył człowieka z częściowo złą naturą. Albo więc NIE MÓGŁ stworzyć człowieka z dobrą naturą, albo NIE CHCIAŁ. Drugi przypadek odpada, gdyż zakładamy, że Bóg jest dobry. Zostaje więc, że nie mógł. I tu zaczynają się już nawet nie tyle schody, tu wyrasta pionowa ściana... Pojawiają się bowiem co najmniej cztery krytyczne pytania:

1. Dlaczego wszechmogący Bóg nie mógł stworzyć dobrego człowieka?

2. Skoro nie mógł stworzyć dobrego, do dlaczego stworzył jakiegokolwiek?

3. Dlaczego nie-wszechmocne stworzenie ma odpowiadać za skutki zła wprowadzonego do jego natury przez wszechmocnego Boga?

4. Jeśli szczęście innych jest niemożliwe bez tego, by ktoś cierpiał nieskończone męki, to czy aby nie jemu należy się nieskończony szacunek?

Zajmijmy się tymi pytaniami po kolei.

ad 1. Skoro Bóg jest wszechmocny, to jedyna sensowna odpowiedź na to pytanie brzmi: nie mógł, bo dobry człowiek to sprzeczność wewnętrzna. Nie może być czegoś takiego, jak "dobry człowiek" i w ogóle "dobre stworzenie". KAŻDE stworzenie musi zawierać w swojej naturze zło, inaczej się nie da. To bardzo mocne twierdzenie i WYMAGA DOWODU. To ono wymaga dowodu, bo to ono narzuca ograniczenie na Bożą wszechmoc, i to ograniczenie niezwykle brzemienne w skutkach. Bez tego argument "z częściowo złej natury człowieka" upada już u podstaw.

ad 2. W międzyczasie załóżmy, że Bóg rzeczywiście nie mógł stworzyć dobrych stworzeń i że musiał "obdarzyć" ich naturę złem. Nie musiał jednak nikogo tworzyć; wiedział przecież, jakie będą skutki. Nieskończone cierpienie choćby JEDNEGO stworzenia czyni cały taki akt stworzenia niewiarygodną, ekstremalnie sadystyczną POTWORNOŚCIĄ, do której zdolna mogłaby być tylko istota pozbawiona najmniejszych śladów sumienia. I nawet jeśli w momencie stworzenia groziłoby choćby tylko minimalne prawdopodobieństwo tego, że tylko jedno jedyne stworzenie będzie cierpiało w nieskończoność, to stwórca decydujący się na podjęcie takiego ryzyka jest albo nieodpowiedzialny albo z gruntu zły. Ponieważ Bóg nie jest ani odrobinę zły i nie jest ani odrobinę nieodpowiedzialny, nie jest możliwe, aby stworzył jakiekolwiek stworzenia, gdyby nie mógł stworzyć stworzeń dobrych. Nawet jeśli argument "z częściowo złej natury" jakimś cudem przejdzie przez punkt 1, to załamie się na punkcie 2...

ad 3. Wyobraźmy sobie jednak, że twoja teoria przebrnęła przez przez punkty 1 i 2. Wtedy uderza w nas pytanie o odpowiedzialność za zło... Jeśli z pełną świadomością tego, co robię, daję karabin do ręki osobie o skłonnościach do strzelania do ludzi, wtedy to JA jestem odpowiedzialny za zabójstwa, jakich ona się ewentualnie dopuści. Ona jest MOJĄ OFIARĄ tak samo ci przez nią zabici. Jeśli więc ona siedzi w więzieniu, to siedzi niewinnie; gdyby nie moje nieodpowiedzialne zachowanie, osoba ta byłaby zwyczajnym obywatelem, a zastrzeleni przez nią ludzie żyliby sobie spokojnie. Zło się stało i się nie odstanie, ale to nie zabójcę trzeba w tym przypadku karać, lecz mnie. Anty-apokatastaza czyni Boga sędzią, który powinien być ukarany za czyny tych, których sądzi. To absurd.

ad 4. Na koniec wyobraźmy sobie, że anty-apokatastaza przeszła nie tylko przez punkty 1 i 2, ale także przez punkt 3. Teraz czeka na nią chyba najprzykrzejsza niespodzianka... Oto okazuje się przecież, że gdyby nie ten cierpiący w piekle męki bez końca, w ogóle nie byłoby nieba i niczyjego szczęścia wiecznego! To na nim skrupiło się wszystko zło świata. To on dźwiga na sobie całe zbawione stworzenie, sam nie dostając "zapłatę" tylko monetą najgorszą z możliwych. Bardziej nie da się nikogo wykorzystać. W efekcie, anty-apokatastaza prowadzi konsekwentnie do... tragicznego satanizmu (sic!), w którym rola szatana jest nie tylko tak samo ważna, jak rola Jezusa, ale na dodatek od roli Jezusa nieskończenie trudniejsza i nieskończenie bardziej niewdzięczna! Tego już naprawdę nie da się w żaden sposób zaakceptować.



D. Szkic teorii apokatastazy

Teoria ta zebrana do dwóch zdań brzmi tak: Potępiony wierzy, że w sposób wolny dokonał wyboru wiecznego odejścia od Boga i dlatego nie widzi ratunku z piekła. W rzeczywistości jego wybór był jednak zniewolony przez grzech, a piekło jest dla niego ostatecznym i jedynym już możliwym skutecznym lekarstwem na niewolę grzechu, zaaplikowanym mu przez wszechmocnego Boga. Treść drugiego z tych zdań można odnaleźć już u Orygenesa. Treść pierwszego - niekoniecznie.

A oto szczegóły:

  1. Istnieje wieczne piekło, miejsce pobytu zapewne bardzo dużej ilości stworzeń, w tym wielu ludzi.

  2. Potępienie polega na tym, że potępieniec podejmuje nieodwołalna decyzję o odrzuceniu oferty zbawienia i odejściu od Boga. Potępieniec jest całkowicie przekonany, że jest to albo bezpośrednio jego wolna decyzja, albo bezpośrednia konsekwencja jego wolnych decyzji.

  3. W każdej chwili pobytu w piekle, potępieniec jest przekonany o niemożności zmiany stanu rzeczy; patrz punkt (b). W każdej chwili widzi on więc przed sobą nieskończony czas potępienia.

  4. Wieczność piekła jest jednak subiektywna: zarówno Bóg jak i zbawieni wiedzą, że wcześniej czy później (lecz nie wiadomo, kiedy) do KAŻDEGO z potępionych dotrze, że owa decyzja prowadząca do potępienia (punkt b) nie była jego wolnym wyborem, lecz została wymuszona przez zniewalający go grzech. Gdy potępieniec to zauważy (co jest w piekle O WIELE trudniejsze, niż na tym świecie), wtedy decyzja ta przestaje go obowiązywać - nie była bowiem wolna, lecz została mu narzucona. Od tego momentu kończy się piekło, a zaczyna stan, który można nazwać czyśćcem: dawny potępieniec przyjmuje z otwartym sercem propozycje zbawienia i pracuje wspólnie z Bogiem nad tym, by mógł pozbyć się śladów grzechu i znaleźć sie w niebie.

  5. W niebie nigdy nie będzie żadnych grzeszników.

  6. Kara dla potępieńca nigdy się nie kończy; patrz też punkt (c). Potępieniec identyfikuje siebie z osobowością, która podjęła nieodwołalną decyzję skutkującą w nieodwołalny sposób odejściem od Boga; patrz punkt (b). Osoby przebywające w niebie nie mogą posiadać takiej osobowości - patrz punkt (e) - i dlatego możliwym miejscem pobytu potępieńca jest tylko piekło. Jednak osobowość ta jest tylko NABYTKIEM, a nie OSOBĄ. Osobowość ulega zmianie, ale osoba - nie. Tak więc potępiona osobowość (za którą uważa się potępieniec, lecz która nie jest niczym świadomym) nigdy z piekła nie wyjdzie. Z piekła wyjdzie osoba z osobowością nadającą się do czyśćca. Rzecz jasna, potępieniec nie jest w stanie w uwierzyć w możliwość przemiany. Dla niego są to bajki sprzeczne z tym, co on wie o Bogu i o sobie.

  7. Wiara w apokatastazę może runąć w obliczu Boga. Bo zbawienie daje nie wiara w apokatastazę, lecz wiara Bogu, nadzieja na ostateczne zwycięstwo dobra i miłość do Boga i do wszystkich Jego stworzeń. Człowiek będący na drodze do zbawienia nie odrzuca grzechu ze strachu przed karą lub z nadziei na nagrodę, lecz przede wszystkim z miłości - bo każdy grzech to krzywda wyrządzona jakiemuś człowiekowi i każdy grzech to kolejny gwoźdź przybijający Jezusa do krzyża. Człowiek będący na drodze do zbawienia stara się unikać grzechu w każdej sytuacji. Kto grzeszy wierząc, że Bóg i tak mu wybaczy, ten zaprzecza warunkom zbawienia. Ktoś taki idzie w kierunku przeciwnym do tego, w którym prowadzi droga do Boga - i dozna rozczarowania... Co będzie z nim dalej? Patrz punkt (f).

Cierpliwemu czytelnikowi proponuję teraz powrócić po pierwszym czytaniu na moment do części B i sprawdzić, jak się ma powyższa teoria apokatastazy do tego, co w tych odpowiedziach o niej z góry założono.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
macjan




Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:19, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Wuju, może i ta teoria ma sens, ale na litość, nie wciskaj kitu, że jest ona zgodna z nauką Kościoła. KKK jasno stwierdza, że kara piekielna jest wieczna, a ty tak manipulujesz definicjami, że okazuje się, że wieczna nie jest (albo że wieczna nie znaczy wieczna). Naprawdę wątpię, że ci, którzy pisali ten katechizm, pisząc "wieczna" mieli na myśli, że może się kiedyś skończyć. Byłoby to co najmniej oszustwo. Posługując się twoją retoryką można by udowodnić różne ciekawe rzeczy, np. że protestanckie pięć "tylko" jest zgodne z nauczaniem Kościoła. Pytanie tylko, po co?

Wiem, na ten argument odpowiadałeś pewnie w tym wątku miliard razy. Mi jednak twoja argumentacja wydaje się nieprzekonywująca, z prostego powodu - jak mamy dwa zdania sprzeczne:
A. Wszyscy ludzie zostaną zbawieni.
B. Kara piekła jest wieczna.
, to żadna argumentacja nie przekona mnie, że oba są prawdziwe. W tym i wypaczanie sensu któregoś ze zdań (lub obu).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:08, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Macjanie, a czy znasz tę argumentację, za pomocą której odpowiadałem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
macjan




Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:58, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Mniej więcej znam. I nie zmienia ona faktu, że te zdania (A i B), w takiej postaci w jakiej są zapisane, są sprzeczne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:23, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Proszę więc zacytuj to rozumowanie i wykaż, że jest błędne.

Na razie wykazujesz jedynie opinię pozbawioną uzasadnienia, i przeciwstawiasz ją uzasadnieniu opinii przeciwnej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
macjan




Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:53, 27 Wrz 2008    Temat postu:

wujzboj napisał:
Proszę więc zacytuj to rozumowanie i wykaż, że jest błędne.

Nie ma potrzeby. Według mnie to już w tym wątku zostało wykazane. Dla odmiany może zaczniemy z innej beczki: czy według ciebie te zdania, w takiej postaci w jakiej je napisałem, są sprzeczne?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35368
Przeczytał: 20 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:04, 27 Wrz 2008    Temat postu:

macjan napisał:

Wiem, na ten argument odpowiadałeś pewnie w tym wątku miliard razy. Mi jednak twoja argumentacja wydaje się nieprzekonywująca, z prostego powodu - jak mamy dwa zdania sprzeczne:
A. Wszyscy ludzie zostaną zbawieni.
B. Kara piekła jest wieczna.
, to żadna argumentacja nie przekona mnie, że oba są prawdziwe. W tym i wypaczanie sensu któregoś ze zdań (lub obu).

Te zdania nie są sprzeczne !
Masz fatalną logikę Macjanie, poprawna matematycznie jest w podpisie. Kiedy zaakceptujesz i uznasz prawa Kubusia obowiązujące absolutnie w całej algebrze Boole'a ?

Kto wierzy we mnie będzie zbawiony
W=>Z =1

... a co jeśli ktoś nie wierzy ?

Prawo Kubusia:
W=>Z = ~W ~> ~Z - prawo zamiany implikacji prostej na równoważną odwrotną

Na mocy definicji implikacji odwrotnej:
Kto nie wierzy ten "może" ~> nie zostać zbawiony
~W ~> ~Z =1
LUB
Kto nie wierzy ten "może" ~> zostać zbawiony
~W~>Z =1

Gwarancja w implikacji odwrotnej jest identyczna jak w prostej bo powyższe zdania są równoważne
p~>q = p+~q = ~(~p*q)
~[~(~W)*~Z] = ~(W*~Z) =1 (prawda)
Nie może sie zdarzyć że kto wierzy we mnie nie będzie zbawiony
Negujemy dwustronnie by zobaczyć kiedy Chrystus będzie kłamcą
W*~Z =0 (kłamstwo)
Bóg będzie kłamcą wtedy i tylko wtedy gdy wierzącego w niego człowieka pośle do piekła

Nie ma innej logiki Boskiej i innej ludzkiej ... "Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje"

zatem:
W przypadku niewierzącego np. Hitlera Bóg może zrobić co mu się podoba i nie ma najmniejszych szans na zostanie kłamcą. Gdyby Bóg musiał choćby jednego człowieka umieścić w piekle to automatycznie pozbawia go to wolnej woli. Bóg i człowiek nic nie musi w przypadku spełnienia warunku kary - obaj mogą darować dowolną karę.

Przykłady:
Chrystus i zbrodniarz na Krzyżu
JPII i Ali Agca

Piekło może sobie istnieć, co by cie zadowolić ... ale może być puste, od razu na mocy definicji implikacji, albo po skończonych mękach dla Hitlerków.

W żadnym z tych przypadków Bóg nie będzie kłamcą !

... a dogmat KrK jest taki:

Miłosierdzie Boskie jest nieskończone !

Skoro miłosierdzie jest nieskończone i jednocześnie Bóg nie będzie kłamcą nawet gdy piekło pozostanie puste to ... wcześniej czy później wszyscy wylądujemy w Niebie !


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Sob 22:15, 27 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:50, 28 Wrz 2008    Temat postu:

wuj napisał:
Proszę więc zacytuj to rozumowanie i wykaż, że jest błędne.
macjan napisał:
Nie ma potrzeby. Według mnie to już w tym wątku zostało wykazane.

Niby gdzie i jak? "Według mnie" to nie jest argument w żadnej dyskusji. I nie można na nim opierać żadnej argumentacji.

macjan napisał:
Dla odmiany może zaczniemy z innej beczki: czy według ciebie te zdania, w takiej postaci w jakiej je napisałem, są sprzeczne?

A czy według ciebie sprzeczne jest zdanie: "Była to rozkosz zaiste śmiertelna, wyzwolona, naga, szczęście jednej chwili, trwające przez wieczność" (to z "Popiołów" Żeromskiego)?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 21 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin