|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
starowier
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 10:10, 08 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Reasumując;
<<<...„nadzieja” ta pojawiała się już w historii wcześniej; oto jak wyraził ją Heinrich Heine na łożu śmierci: „Bóg mi wybaczy: To jego zawód!” Dziwne, że jakoś nie słyszy się w tych słowach szatańskiej drwiny; a niektórzy z nich piszą nawet dokładnie to samo.
Czasy pisania apologii, czyli obrony doktryny chrześcijańskiej, łączą się z okresem Ojców Apostolskich czyli z samym początkiem istnienia Kosc.. Apologie kierowano najczęściej do pogan i do żydów aby zwalczyć ich głupie uprzedzenia, aby wytłumaczyć im podstawowe doktryny wiary, czyli prawdy objawionej przez Boga oraz Dobrą Nowinę o zbawieniu w Chrystusie. Okazuje się, że czasy obecne są pod wieloma względami bardzo podobne do tamtych, tyle tylko, że apologie dzisiaj kierować należy do samych chrześcijan, którzy zatracili sens i rozumienie prawosławnej nauki chrześcijańskiej. Czasy współczesne charakteryzują się ogromnym zamętem na rynku wszelkich ideologii, a ten jarmarczny chaos dotknął również chrześcijaństwo. Słychać wciąż tylko natarczywych heretyków, którzy najbardziej hałaśliwie zachwalają swoje wersje prawdy chrześcijańskiej, prawdy, która jest już tylko którąś tam wersją kolejnego wariantu najnowszej interpretacji; słyszy się półprawdy i ćwierćprawdy a więc same kłamstwa. Tutaj widać, jak dobrze jest trwać w tradycji Ortodoksji, bo prawda objawiona, którą jest Bóg Jezus Chrystus, jest po pierwsze Prawdą niezmienną, a po drugie znajduje się ona Kosc. Bożego. To co jest poza Kosc., a więc cały współczesny świat, jest na zewnątrz Prawdy.
Współczesny świat bardzo pragnie przede wszystkim rozprawić się z poglądem, że Prawda w ogóle istnieje. Coraz powszechniej uważa się, że czegoś takiego jak prawda nie ma; albo też jest wiele prawd, dla każdego inna. Inna jest prawda dla chrześcijan, inna dla szatanistów, jeszcze inna dla żydów czy muzułmanów, ale każda jest równouprawniona do bycia prawdą. Jeszcze inne prawdy mają mordercy, gwałciciele, złodzieje, kłamcy i politycy. Ale każda z tych prawd jest prawdą jak najbardziej prawdziwą i wara wszystkim, którzy chcieliby wtrącać się w nie swoje prawdy. We współczesnej Cerkwi sytuacja nie jest dużo lepsza; ostatnio każdemu wolno przeinaczać prawdę Pisma Świętego i Tradycji Kosc. na swoje własne kopyto, każdy może nauczać jak mu się żywnie podoba i, co gorsza, coraz rzadziej chrześcijanie protestują. Postępując wedle tego nowego zwyczaju taki heretyk myśli sobie w swojej wielkiej pysze i zarozumiałości, że jest kimś tak bardzo niesłychanie ważnym, że i sam Bóg Wszechmogący ma z nim nie lada kłopot, bo jeśli jest Bogiem miłującym to jak może go, takiego ważnego heretyka, potępić? I głosi wszem i wobec, że jest to w ogóle niemożliwe. Stąd jasno wynika, że nie może być piekła a diabła też w końcu Bóg w Swoim wielkim Miłosierdziu przygarnie do Siebie. Oczywiście jest to absolutnie sprzeczne z nauką Kosc., ale o tym właśnie heretyk stara się jak najszybciej zapomnieć i już więcej nie wspominać.
Trzeba zauważyć, że Bóg mogąc od razu unicestwić szatana i zlikwidować zło, nie zrobił jednak tego. Zezwolił mu na kuszenie nowostworzonego człowieka i w konsekwencji na zawładnięcie światem ziemskim przez władcę ciemności. Szatan po swoim upadku zaczął z całą mocą godzić w człowieka, aby utracone przez niego dobro Boże nie stało się udziałem ludzi. Z dopustu Bożego „wyrywa człowiekowi łaskę danej nieśmiertelności” (św. Cyprian, De zelo et livore). W ten sposób rozpoczęła się walka szatana z człowiekiem.
Szatan łatwo poradził sobie z Ewą, powiedział do niej: „Na pewno nie umrzecie!” Wypowiedział kłamstwo, dał ludziom fałszywą nadzieję prowadzącą do katastrofy, z pełną premedytacją, bo on dobrze wiedział, czym jest śmierć i zagłada. Czy nie jest to podobne do kłamstwa „wielkiej nadziei”, która zdaje się twierdzić: „Na pewno nie ma wiecznego piekła! Wie przecież Bóg, że Jego miłość nie zniosłaby tego i przygarnie wszystkich do Siebie, łącznie z szatanem”. No no, całkiem smaczny jest to pomysł i chętnie zdobędziemy taką wiedzę. Tylko czy jest to prawda? Czy czasem ta „wielka nadzieja” nie jest następnym szatańskim kłamstwem, czyli głupią i zwodniczą nadzieją, która prowadzi ludzi do śmierci? Ano właśnie, w przypadku naszych prarodziców skończyło się to tragicznie, co pokazuje, że dla nas może skończyć się jeszcze gorzej; oni wtedy nie mieli pojęcia o tym czym jest śmierć, my teraz nie mamy pojęcia, czym jest wieczność. Warto o tym pamiętać słuchając współczesnych bajań o apokatastazie. Mamy przecież wyraźne pouczenie Boże o wiecznym potępieniu na Sądzie Ostatecznym, chociażby to z Ewangelii św. Mateusza: „Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!” (Mt 25:41). Słowa szatana w Raju okazały się kłamstwem, Adam i Ewa poznali dobro i zło i nie stali się jako Bóg, natomiast słowa Boga okazały się prawdziwe – grzech sprowadził na ludzi śmierć. Słowa Boga zawsze są prawdą.
Szatan w swoim zuchwałym buncie zaprzecza Bogu we wszystkim, zaprzecza prawdzie – jest więc kłamstwem, zaprzecza światłu – jest więc ciemnością, zaprzecza dobru – jest więc złem. Będąc doskonałym z natury danej od Boga, uczynił swój bunt doskonałym, starannie odrzucił od siebie wszelkie rzeczy pochodzące od Boga: dobro, współczucie, litość, a przywdział ich przeciwieństwa: okrucieństwo, nienawiść, pychę. Dlatego nie ma w nim rozterek moralnych, nie ma miejsca na opamiętanie, żal czy skruchę. Dla zwiedzenia ludzi nie cofa się przed największymi bluźnierstwami, jest oszustem pod każdym względem. W buncie szatana nie ma niczego z Boga, nic co mogłoby do Boga kierować, nic co by do Boga ciążyło czy do Boga należało. Chrystus przed męką powiedział do Apostołów: „... nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie.” (J 14:30) Tak jak w śmierci nie ma nic z życia, albo w światłości nie ma jednocześnie ciemności. Czy kłamstwo może mieć coś wspólnego z prawdą? Czy w okrucieństwie może zawierać się dobroć? Jak Bóg Wszechmogący miałby zbawić kłamstwo i śmierć? Kłamstwo można odrzucić a śmierć tylko Bóg, jako Dawca Życia mógł pokonać. „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.” (J 1:4-5) Chrześcijańska nauka duchowa jest w ostatecznym wymiarze bardzo konkretna, czarno-biała: tak, tak, nie, nie; zaś nauka szara, letnia i relatywna od złego pochodzi.
Posłuchajmy, co pisał o tym św. Cyprian w De zelo et livore: „Ów nieprzyjaciel zdemaskowany i powalony przez przyjście Chrystusa [...] teraz wynalazł herezje i schizmy, którymi by wywracał wiarę, niszczył prawdę, zrywał jedność. [...] Czyni to w tym celu, by nie trzymając się Ewangelii Chrystusa i nie zachowując Jego prawa, nazywali samych siebie chrześcijanami, a chodząc w ciemnościach, by sądzili, że posiadają światło. Schlebia im i zwodzi ich przeciwnik, który według słów Apostoła (2 Kor 11:14) przemienia się w anioła światłości a swoich rzeczników przedstawia jako sługi sprawiedliwości, którzy nazywają noc dniem, zgubę zbawieniem, rozpacz drogą nadziei, wiarołomność wiarą, antychrysta pod nazwą Chrystusa, aby w ten sposób kłamiąc mogli bardzo przebiegle unicestwić prawdę”.
O wielu herezjach, które mają powstać w przyszłości, mówi też samo Pismo Święte słowami Apostoła: „Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje, ustąpi miejsca, wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci samym objawieniem swego przyjścia. Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, działanie z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość” (2 Tes 2:7-12). >>>
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
starowier
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:32, 09 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Wuj zbój napisał(nie lubię takich rozbiórek, ale tym razem muszę):"Kazda teoria apokatastazy, ktora podpada pod dowolny z tych punktow, jest nie do przyjecia. Natomiast teoria ktora NIE podpada pod zaden z nich, jest akceptowalna. Do tej klasy nalezy, na przyklad, teologia ks. Hryniewicza. Nie on jeden wypowiadal sie w podobnym tonie; ze znanych teologow katolickich pozwole sobie wymienic o. Teilhada de Chardin. "
Powiem tyle, posługuję się "wspaniałymi "autorytetami.
"Reasumując - paleontolog ojciec Teilhard de Chardin był zamieszany w co najmniej dwóch poważnych naukowych mistyfikacjach. A teolog? Jak wyglądała jego kariera jako teologa i filozofa. Wspomnieliśmy już o monicie Świętej Kongregacji. Spójrzmy jednak na całą jego karierę naukową:
1926 - Przełożeni Towarzystwa Jezusowego zakazują o. De Chardin dalszego nauczania
1927 - Stolica Apostolska odmawia imprimatur dla “Środowiska Bożego” (Le milieu divin)
1933 - Stolica Apostolska nakazuje rezygnację ze stanowiska w Paryżu
1941 - Pełen zakaz Stolicy Apostolskiej pisania i wykładania na tematy filozoficzne
1948 - Generał Jezuitów zakazuje o. de Chardin publikacji “Fenomenu ludzkiego” i zajmowania jakichkolwiek stanowisk dydaktycznych w College de France
1955 - Zakazano Teilhardowi de Chardin uczestnictwa w Międzynarodowym Kongresie Paleontologicznym. W tym samym roku Teilhard nagle umiera.
1957 - opublikowano prace Teilharda bez zgody i wbrew zarządzeniom Stolicy Apostolskiej.
1962 - Wydano wspomniany już monit Świętej Kongregacji
1963 - Wikariat Rzymu (diecezja zarządzana w imieniu papieża Pawła VI) nakazuje wszystkim katolickim księgarniom wycofanie z obiegu wszelkich prac Teilharda i wszystkie książki, popierające jego błędne nauki.
1967 - Kongregacja Doktryny Wiary oświadcza, że nic się nie zmieniło w sprawie Teilharda i monit z 30 lipca 1962 zachowuje nadal swoją moc -datowane na 8 marca.
1967 - Ponowne potwierdzenie Monitu - 20 października
1970 - Ponowne potwierdzenie Monitu
1971 - Ponowne potwierdzenie Monitu
1982 - Ponowne potwierdzenie Monitu
Tak wygląda w skrócie sprawa Teilharda de Chardin. Opętany ideą ewolucji jako paleontolog nie wzdrygał się przed mistyfikacją naukową. Jako teolog stworzył koncepcję ewolucjonizmu, zwanego chrześcijańskim lub nie raz nawet katolickim. Koncepcja, podkreślmy to jeszcze raz, nic wspólnego nie mającą z chrześcijaństwem.
Dla przykładu kilka myśli o. Teilharda:
Zgodnie z naturalnym tokiem wydarzeń, rodzi się nowa ludzkość domagająca się i wzywająca nowego Boga
W toku ewolucji według niego: pojawi się Nauka Człowiecza, mniej śmieszna niż ta nauka Chrystusa, która nam dzisiaj ciąży.
Powyższe zdania zostawię bez komentarza!
Teilhard sympatyzował z marksizmem Uważał, że społeczeństwo ludzkie zaczyna coraz bardziej łaknąć sprawiedliwości, wyzwolenia z więzów ubóstwa i zależności narzucanych przez kapitalizm zniewalających jeszcze tak wielu ludzi.
Bóg chrześcijański na wyżynach i marksistowski bóg postępu pogodzą się w Chrystusie. Kolejne świadectwo sympatii dla komunizmu: według mojego zdanie komunizm, w obecnej godzinie coraz bardziej reprezentuje i monopolizuje prawdziwy wzrost ludzki (...) marzyłbym o chrystianizacji Ziemi przez chrzest, jaki przynosi komunizm.
Dodajmy, że jest to jedyny zakonnik, którego prace wolno było wystawiać w radzieckich muzeach ateizmu.
A oto jak pisał ś.p. kardynał Charles Journet, profesor uniwersytetu we Fryburgu (Szwajcaria), znawca prac Teilharda:
Prace de Chardin są zgubne... jego synteza jest logiczna i musi być przyjęta lub odrzucona w całości, lecz jest ona sprzeczna z chrześcijaństwem... Jeśli więc ktoś akceptuje wyjaśnienie Teilharda, to musi jednocześnie odrzucić chrześcijańskie pojęcie stworzenia, Ducha, Boga, zła, grzechu pierworodnego, Krzyża, Zmartwychwstania, Boskiej Miłości itd. (Nova et Vetera, X-XII, 1962) "
i jak Ci się widzi panie Wuju;
"Otóż kończąc: nie dajmy się opętać ideom ewolucyjnym! Posłuszeństwo nie ewoluuje, tak samo jak świat nie ewoluuje do jakiegoś kosmicznego punktu omega, tak samo jak ludzkość nie ewoluuje, zmierzając do świadomości kolektywnej i noosfery.
Posłuszeństwo albo jest, albo go nie ma i wtedy - oczywiście mamy do czynienia z nieposłuszeństwem. Powtarzam jeszcze raz - przykład o. Teilharda de Chardin jest przykładem doskonałego nieposłuszeństwa. Można by rzec - i nie będzie w tym przesady - zbrodni doskonałej! Dzieło zniszczenia zostało zasiane w sposób perfidny i sprytnie przemyślany, sprawca jednak nie może być ukarany. Odszedł na inny Sąd! Możemy tylko mieć nadzieję, że w ostatniej chwili życia żałował za to, co uczynił. Bo dzieło spustoszenia, któremu dał początek szerzy się i zatruwa ludzkie dusze i umysły. "
Odrzucasz argumenty Pisma Świętego , a chwytasz się takiego autorytetu.
Chyba możemy rozmawiać od tego momentu o nawadnianiu pustyni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
starowier
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:38, 09 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
I jeszcze prę słów o moderniście Ks. Hryniewiczu:
" W ostatnim czasie pojawiły się publikacje niektórych teologów
i publicystów, którzy kwestionują naukę Kościoła o realnej
możliwości wiecznego potępienia. Twierdzą, że wypełnione
potępionymi wieczne piekło świadczyłoby o porażce Boga i dlatego
piekło musi być puste. Równocześnie jesteśmy świadkami natrętnej
reklamy grzechu w środkach masowego przekazu,
który rzekomo ma ludziom przynieść prawdziwe szczęście.
Propaguje się pornografię, prostytucję, aborcję, antykoncepcję, rozwody, wolne związki, cudzołóstwo, nieograniczoną konsumpcję i inne dewiacyjne zachowania, o których czytamy w Piśmie ś w.: Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z dala: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczy*-tami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich
rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą (Ga 5, 19-21). Propaganda grzechu jest zachętą do takiego stylu życia, który prowadzi ludzi najprostszą drogą do piekła. Nie ma się co dziwić, że w sytuacji natrętnej demoralizacji siły zła inspirują debatę teologiczną, w której kwestionuje się prawdę objawioną o realnej możliwości wiecznego potępienia. Strategia działania szatana ma na celu wmówienie ludziom, że grzech jest źródłem szczęścia i żeby nie bali się grzeszyć, bo i tak nikt nie będzie potępiony. Św. s. Faustyna ostrzega, że w piekle jest
majwięcej dusz, które nie dowierzały, Hę jest piekło, i
Kiedy Jezusa zapytano: Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?, odpo-JWiadąjąc, nie mówił: miejcie nadzieję, pfce wszyscy będą zbawieni. Nie zaspokoił czysto intelektualnej ciekawości. Odpowiedział krótko i zdecydowanie: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi (Łk 13, 23-24), czyli idźcie drogą, którą wyznaczają przykazania. W ten sposób Chrystus wezwał nas do porzucenia jałowego teoretyzowania i dociekania, czy piekło jest puste czy też nie. Zaapelował do naszego sumienia, abyśmy podjęli zdecydowany wysiłek nawracania się i wiary w Ewangelię, bo jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie (Łk 13,3).
Pan Jezus przypomina i ostrzega, że jeżeli nie wykorzystamy czasu, który został nam dany i nie nawrócimy się, to w momencie śmierci nie będziemy zdolni przejść przez ciasne drzwi i uczestniczyć w wiecznym szczęściu zbawionych. W ten sposób Odkupiciel uczy nas, że tylko przez osobiste nawrócenie i trud życia wiarą będziemy pośrednikami Jego zbawczej miłości ogarniającej i pragnącej zbawienia wszystkich ludzi. Tylko wtedy autentycznie będziemy zatroskani o innych ludzi i uczynimy wszystko, aby uchronić siebie i innych od wejścia na drogę grzechu, która prowadzi do utraty życia wiecznego.!"
"Jednoznaczna wymowa tekstów biblijnych
Objawiona przez Chrystusa prawda o zbawieniu wszystkich ludzi zawiera w sobie dwa aspekty, których nasz ograniczony ludzki rozum nie jest w stanie ze sobą pogodzić. Z jednej strony dowiadujemy się, że Chrystus pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (ITm 2, 4), a z drugiej, że istnieje realna możliwość potępienia na wieki. Prawda ta zawiera w sobie dwa, zdawałoby się, przeciwstawne aspekty. Została nam objawiona i pozostanie na zawsze niezgłębioną tajemnicą. Nie można jej dopasować do czysto ludzkiej logiki. Trzeba ją po prostu zaakceptować i żyć według jej wymagań. Dopiero wtedy zaczyna stawać się sensowna i zrozumiała, ale nie na płaszczyźnie ludzkiej logiki, lecz w. wymiarze posłuszeństwa wiary.
Przyjrzyjmy się teraz uważniej tym aspektom nauki o potępieniu wiecznym w Nowym Testamencie, które zostały bardzo subiektywnie zinterpretowane przez ks. Wacława Hryniewicza w jego książce Nadzieja zbawienia dla wszystkich. Jest prawdą to, co pisze Autor, że terminy aion oraz aionios w Nowym Testamencie nie zawsze oznaczają nieograniczony czas trwania (por. s. 102). Trzeba jednak jednocześnie pamiętać i o tym, że w celu uniknięcia dwuznacznego rozumienia i aby jednoznac wyrazić wieczność trwania sobie w ten spjjiób, że używ liczby mno wieki".
Dodatkowo w Nowym Testamencie, aby dobitnie wyrazić wieczne trwanie, użyto hebraizmu, duplikując termin i wiążąc go z dopełniaczem: „na wieki wieków". / będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków (Ap 20, 10). A dym ich katuszy na wieki wieków się wznosi (Ap 14, 11). W zacytowanych tekstach użyte są jednocześnie oba sposoby wyrażenia wieczności. Nie ma już bardziej precyzyjnych form jej określania. Z filologicznego punktu widzenia nie ma żadnych wątpliwości, że w tych tekstach wyrażenie „na wieki wieków" oznacza prawdziwą wieczność, nigdy nie kończącą się. Spotykamy przymiotnik aionios w wyroku potępienia na Sądzie Ostatecznym: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny (Mt 25, 41). Jeżeli się weźmie pod uwagę, że w wierszu aionios występuje w paralelizmie: I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego, to jest to dowód na to, że oznacza on wieczność w sensie ścisłym. Jeżeli przymiotnik aionios oznacza wieczność w sensie ścisłym w drugiej części wersetu, to powinien mieć takie samo znaczenie w pierwszej jego części.
Pomimo obaw ks. Hryniewicza, że wieczne pieklo [w ścisłym sensie tych słów] byłoby uwieńczeniem przerażającego dualizmu całego stworzenia (s. 103), wiara każe won. przyjąć, że istniewiecznego potęp
wieczną, a nie czasową, prowadzącą dc nawrócenia (por. s. 104).
Jezus Chrystus wielokrotnie uży-j wał sformułowań, które jednoznacz^j nie mówią o absolutnym i nieodwołall nym pozbawieniu radości życia wiecz-* nego. O zaproszonych, którzy odmówil| przyjścia na ucztę, mówi: żaden z owy cl ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosz-> tuje mojej uczty (Łk 14, 24). O absolutnym wykluczeniu mówią słowa Jezusa: Kto wierzy w Syna, ma życie wiecz-\ ne; kto nie wierzy Synowi, nie ujrzy\ życia, lecz grozi mu gniew Boży (J 3, 36). Sługa nieużyteczny będzie wyrzu-l cony na zewnątrz w ciemności (Mt 25,j 30). Nierozsądne panny nie będą mogły j wejść i usłyszą słowa: zaprawdępowia-\ dam wam, nie znam was (Mt 25, 12). Ci, którzy nie byli posłuszni woli Bożej, usłyszą: odejdźcie ode Mnie wy, któ-\ rży dopuszczacie się nieprawości (Mt! 7, 23).
Również św. Paweł wyraźnie pisze) o absolutnym wykluczeniu z Królestwa Bożego. Po wyliczeniu wielorakich grzechów konkluduje: ci, którzyl się takich rzeczy dopuszczają, króle-s twa Bożego nie odziedziczą (Ga 5, 21);1 Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie\ posiądą królestwa Bożego? (l Kor 6, 9);| Ó tym bowiem bądźcie przekonani, że\ żaden rozpustnik ani nieczysty, ani chci-l wiec — ł bałwochwalca — nie mai -królestwie Chrystusa /']
tekstach formu- j ia mają charakter! absolutny. „Żaden j z owych ludzi}
łie Itosztuje mojej uczty"; „nie ujrzy peif; „nie posiądą"; „nie odziedzi-ą$ Sens tych wypowiedzi jest tak aaczny, że nie zostawia miej-t na jakąkolwiek myśl o apokatasta-| te potępienie kiedyś miałoby się czyć, a potępieni będą mogli się :ić i dostąpić zbawienia. Gdyby i możliwość istniała, to wtedy sfor-owania te nie byłyby prawdziwe i wnny byłyby jasno mówić, że przyj-takł moment, w którym potępieni: sztują mojej uczty", „ujrzą życie", siądą", „odziedziczą". § Wyjaśniając przypowieść o chwa-(Mt 13, 41 n.) i o sieci (Mt 13, 49 |, Chrystus używa Izajaszowej formu-| „ogień wieczny" (Iz 66, l ).Trzeba tutaj bardzo ostrożnym, jeśli cho-p o czysto metaforyczne rozumienie l formuły. Nie można twierdzić, że nie
;za ona wieczności. Czy Chrystus mógł tłumaczyć czy-metaforą inną metaforę? Zbawiciel m sformułowania, ażeby wyra-tajemniczy aspekt bólu, który staje udziałem potępionych. Niegasńą-ogień w Nowym Testamencie doty-r całej egzystencjalnej rzeczywistości łowicka, z jego duszą i ciałem (Mt 10, 8). Najbliżej Iząjaszowego tekstu (Iz S, 24) jest Mk 9, 43-48. Jednoznacz-mówi się tu, że robak nie umiera i eń nie gaśnie (w. 48), czyli tajemni-ból nigdy się nie skończy. Również słowach potępienia na Sądzie Osta-cznym Chrystus mówi, że udziałem otępionych stanie się „ogień wiecz-fay" (Mt 25,41). Ludzie potępieni zosta-oddzieleni od zbawionych. Wyja-fśniając przypowieść o sieci, Zbawiciel sno stwierdza: Tak będzie przy końcu viata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych hpośródsprawiedliwych i wrzucą wpięć rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie 2ębów (Mt 13, 49-50). Ponieważ mamy tutaj do czynienia z wyjaśnieniem przypowieści, wobec tego nie może być ono rozumiane metaforycznie. Rzeczywiście nastąpi oddzielenie złych ludzi od dobrych.
Magisterium Kościoła
auka Pisma Świę-ej kary
uczy o istnieniu stanu wiecznego potępienia, który staje się udziałem ludzi umierających w stanie nieprzyjaźni z Bogiem. Prawda ta została wyrażona w Symbolu Wiary Quicumque (Breviarum FideiDC, 15).
Na Synodzie Konstantynopolitańskim w 543 r. została zdefiniowana wieczność piekła i potępiona idea apo-katastazy: Jeśli ktoś twierdzi lub sądzi, że kara szatanów i złych ludzi jest tymczasowa i że kiedyś nastąpi jej koniec, czyli że nastąpi apokatastaza dla diabłów i bezbożnych ludzi - n.b.w. [niech będzie wyklęty] (BF VIII, 101). Kanony tego synodu zostały zaaprobowane przez papieża Wigiliusza i wszystkich biskupów Kościoła Wschodniego. Najważniejsza definicja mówiąca o wieczności piekła została sformułowana na IV Soborze Laterańskim w 1215 r. Mówiąc o zmartwychwstaniu zmarłych, Sobór stwierdził: Wszyscy oni we własnych swych powstaną ciałach, tych, co teraz posiadają, aby otrzymać wedle uczynków swoich, dobrych czy złych, jedni karę wieczną wraz z diabłem, inni zaś z Chrystusem wiekuistą chwałę (BF IX, 30).
W Konstytucji Benedictus Deus papież Benedykt XII stwierdza, że dusze umierających w uczynkowym grzechu śmiertelnym zaraz po śmierci zstępują do piekła, gdzie doznają kar piekielnych (BF VIII, 110). Natomiast Sobór Watykański II wzywa do ustawicznej czujności: A ponieważ nie znamy dnia ani godziny, musimy, w myśl upomnienia Pańskiego, czuwać ustawicznie, abyśmy zakończywszy jeden jedyny bieg naszego ziemskiego żywota (por. Hbr 9, 27), zasłużyli wejść razem z Panem na gody weselne i być zaliczeni do błogosławionych (por. Mt 25, 31-46), i aby nie kazano nam, jak sługom złym i leniwym (por. Mt 25, 26), pójść w ogień wieczny (por. Mt 25, 41), w ciemności zewnętrzne, gdzie «bę-dzie płacz i zgrzytanie zębów» (Mt 22, 13 i 25, 30). Albowiem zanim panować będziemy z Chrystusem pełnym chwały, wszyscy staniemy «przed trybunałem Chrystusowym, aby każdy zdał sprawę z czynów dokonanych w ciele, dobrych i złych» (2 Kor 5, 10), i na końcu świata «ci, którzy dobrze czynili, wyjdą na zmartwychwstanie życia, a którzy źle czynili, na zmartwychwstanie sądu» (J 5, 29; por. Mt 25, 46) (Konstytucja Dogmatyczna o Kościele, 48).
Główną intencją, jaką się kierowano przy redagowaniu tego tekstu, było wyraźne stwierdzenie istnienia wieczności piekła. Tak jak Konstytucja Dogmatyczna o Kościele, Wyznanie wiary papieża Pawła VI jednoznacznie stwierdza istnienie wiecznej kary piekła.
Pismo Święte i Magisterium Kościoła w sposób jednoznaczny przekazują nam do wierzenia prawdę o, realnej możliwości wiecznego potępienia. Magisterium Kościoła nigdy nie orzekło i nie orzeknie o jakimkolwiek człowieku, że został potępiony. Natomiast wzywa nas do autentycznej troski o to, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni. Troska ta ma się wyrażać w modlitwie i głoszeniu całej prawdy objawionej o Bogu, który swoim nieskończonym miłosierdziem pragnie zbawić wszystkich grzeszników. Jeżeli tylko Mu zaufają i przyjmą dar Jego miłości, dokonuje się cud przebaczenia wszystkich grzechów i otwiera się przed nimi tajemnica nieba. Jeżeli natomiast są zatwardziali w grzechu i nie chcą przyjąć daru Bożego miłosierdzia, otwiera się przed nimi przerażająca rzeczywistość wiecznego piekła.
ks. M. Piotrowski TChr •"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
konrado5
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 15:54, 09 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Moje argumenty na temat apokastazy znajdują się tu: [link widoczny dla zalogowanych].
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
starowier
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 16:39, 10 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Ateista?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:48, 10 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Konrado, wypisz swoje argumenty tutaj.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:54, 10 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
trabka napisał: | W powyższym fragmencie nie ma śladu sugestii, iż "wieczny" w odniesieniu do piekła znaczy tyle, co "tymczasowy, którego końca, patrząc w przyszłość, nie sposób dojrzeć" |
Nie ma rowniez niczego, co przeczyloby takiemu rozumieniu.
Skoro chcesz skoncentrowac rozmowe na badaniu, jaka nauka jest a jaka nie jest sprzeczna z dekretami Soborowymi oraz z Katechizmem, proponuje po prostu zastanowic sie nad powyzszym. OK?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:37, 11 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
pipokze napisał: | Heretykiem jest ten, co odrzuca obowiązujące nauczanie Kościoła. Apokatastaza bynajmniej nie jest taką nauką i nigdy nie była. Dlatego oszczerstwem jest nazywanie heretykami ludzi, którzy odrzucają apokatastazę. |
Podobnie wiara obowiazkowe potepienie kogokolwiek nie byla nigdy obowiazujaca nauka Kosciola. Dlatego oszczerstwem jest nazywanie heretykami ludzi wierzacymi w powszechne zbawienie. Natomiast w ustach ateisty szukajacego "haka" na katolikow takie okreslenie brzmi zachecajaco - widac, ze apokatastaza jest PROBLEMEM dla tych, co szukaja sprzecznosci w nauce Kosciola.
pipokze napisał: | Nie ma takiej reguły, takiego warunku, który powodowałby, że ktoś, kto innego uznaje za heretyka, przestaje być katolikiem (czyżby sam stawał się heretykiem?) |
Jesli uznajesz kogos za heretyka na zasadzie pseudo-dogmatu, to dopisujesz do listy dogmatow swoj prywatny. To jest dazenie do rozlamu w Kosciele.
pipokze napisał: | to ludzie odrzucajacy apokatastaze [...] popadaja w herezje. |
Wuj napisal cos innego. Wuj napisal:
Cytat: | zarowno apokatastaza jak i jej przeciwienstwo NIE SA dogmatami wiary katolickiej. Wobec tego kazdy, kto uwaza albo jedno albo drugie za dogmat i na tej podstawie "wyklina", zachowuje sie jak heretyk - taka estachologia nie moze byc zaakceptowana w ramach nauki Kosciola jako powszechnie obowiazujace twierdzenie. /.../
Przypomne tez temat waktu. Brzmi on: czy apokatastaza jest ZGODNA z nauka Kosciola (twierdze, ze jest zgodna). Nie brzmi on, czy jest ona DOGMATEM Kosciola (twierdze, ze nie jest i nie moze byc dogmatem). |
Prosze bierz pod uwage calosc wypowiedzi, nie wyjmuj jej z kontekstu. Ludzie odrzucajacy apokatastaze jako herezje sami popadaja w herezje - tak samo, jak popadaja w herezje ludzie odrzucajacy pieklolubow za jeretykow. Ludzie odrzucajacy apokatastaze jako nieporozumienie nie popadaja w herezje. Tak samo ludzie odrzucajacy pieklolubstwo jako nieprorozumienie nie popadaja w herezje.
pipokze napisał: | Brak imprimatur nigdy nie jest równoważny otrzymaniu imprimatur |
W kwestii apokatastazy Hryniewiczowej odbywaly sie spotkania Sekcji Dogmatycznej Teologow Polskich, w 1991 i 1992 roku. Nic mi nie wiadomo o jakiejs oficjalnej decyzji Kosciola w tej sprawie. Za to cytowalem homilie JPII mowiaca o pewnosci (nie nadziei, pewnosci!) zbawienia dla wszystkich. Odszukac ponownie?
Co do Teilharda de Chardin: mam wlasnie pod reka jego ksiazki wydane w 1984 roku przez PAX. Na obwolucie czytamy fragmenty listu kard. Casaroliego, wystosowanego w imieniu JPII do Rektora Instytutu Katolickiego w Paryzu z okazji setnej rocznicy urodzin o. Teilharda:
kard. Agostino Casaroli w roku 1981 napisał: | Niezwykly oddzwiek, jaki wywolaly prace ojca Teilharda de jardin, a takze promieniowanie jego osobowosci i bogactwo jego mysli naznaczylz trwalym pietnem nasza epoke. Oprocz natchnionego poetyckiego odczucia glebokiej wartosci natury, oprocz zywej swiadomosci dynamizmu dziela stworzenia i szerokiej wizji stawania sie swiata, ujawnia sie w jego dziele w sposob oczywisty zarliwa religijnosc. /.../ Pomimo trudnosci, jakie nasuwa sama koncepcja o. Teilharda i wybor nie zawsze najwlasciwszych sposobow przekazywania tej smialej proby syntezy [nauki i wiary], swiat wspolczesny niewatpliwie zachowa w pamieci to swiadectwo zycia zintegrowanego, swiadectwo czlowieka, ktory zawsze staral sie uszanowac w rownej mierze wiare i rozum, jakby z gory odpowiadajac na apel Jana Pawla II: Nie lekajcie sie! Otworzcie na osciez drzwi Chrystusowi! Otworzcie szerokie obszary kultury, cywilizacji, rozwoju! |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
REGMEN
Dołączył: 09 Gru 2005
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 2:40, 11 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Starowier (ks. M. Piotrowski TChr) napisał
Cytat: | Jeżeli natomiast są zatwardziali w grzechu i nie chcą przyjąć daru Bożego miłosierdzia, otwiera się przed nimi przerażająca rzeczywistość wiecznego piekła. |
Dlaczego wiecznotrwałe piekło ma być przerażającą rzeczywistością dla kogoś, kto nigdy w Boga nie wierzył lub wierzył w innego Boga niż wierzą chrześcijanie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
trabka
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 8:20, 11 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
trabka napisał: | W powyższym fragmencie nie ma śladu sugestii, iż "wieczny" w odniesieniu do piekła znaczy tyle, co "tymczasowy, którego końca, patrząc w przyszłość, nie sposób dojrzeć" |
wujzboj napisał: | Nie ma rowniez niczego, co przeczyloby takiemu rozumieniu. |
Szanowny Panie Wuju Zboju,
Odnosze wrazenie, ze niedokladnie przeczytał Pan przytoczone przeze mnie fragmenty KKK oraz nie do końca przeczytał Pan zamieszczony przeze mnie krotki komentarz do tych fragmentow. Ponizej podaje te fragmenty i komentarz raz jeszcze, wyniebieszczając to, co moim zdaniem ewidentnie przeczy takiemu rozumieniu wieczności piekła, jakie proponuje Pan w ślad za o. W. Hryniewiczem OMI.
Katechizm Kościoła Katolickiego napisał: | 391. [...] Kościół naucza, że był on [Szatan albo diabeł] najpierw dobrym aniołem stworzonym przez Boga: Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali - "Diabeł bowiem i inne złe duchy zostały stworzone przez Boga jako dobre z natury, ale same uczyniły się złymi" (Sobór Laterański IV).
392. Pismo święte mówi o grzechu tych aniołów (2 P 2, 4). Ich "upadek" polega na wolnym wyborze dokonanym przez te duchy stworzone, które radykalnie i nieodwołalnie odrzuciły Boga i Jego Królestwo. [...]
393. Nieodwołalny charakter wyboru dokonanego przez aniołów, a nie brak nieskończonego miłosierdzia Bożego sprawia, że grzech ich nie może być przebaczony. "Nie ma dla nich skruchy po upadku, jak nie ma skruchy dla ludzi po śmierci" (św. Jan Damasceński, De fide orthodoxa, II, 4). |
I fragment przytaczany przeze mnie już trzeci raz na Śfini (drugi raz tutaj i raz w innym wątku), który jednak ciągle nie doczekał się komentarza czy odpowiedzi z Pana strony:
Katechizm Kościoła Katolickiego napisał: | 1033 [...] Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem "piekło".
1035 Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień wieczny" (por. Symbol Quicumque: DS 76; Synod Konstantynopolitański: DS 409. 411; Sobór Laterański IV: DS 801; Sobór Lyoński II: DS 858; Benedykt XII, konst. Benedictus Deus: DS 1002; Sobór Florencki (1442): DS 1351; Sobór Trydencki: DS 1575; Paweł VI, Wyznanie wiary Ludu Bożego, 12). Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie.
1036 Stwierdzenia Pisma świętego i nauczanie Kościoła na temat piekła są wezwaniem do odpowiedzialności, z jaką człowiek powinien wykorzystywać swoją wolność ze względu na swoje wieczne przeznaczenie. Stanowią one równocześnie naglące wezwanie do nawrócenia: "Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!" (Mt 7,13-14):
Sobor Watykański II, w konst. Lumen gentium, 48, napisał: | Ponieważ nie znamy dnia ani godziny, musimy w myśl upomnienia Pańskiego czuwać ustawicznie, abyśmy zakończywszy jeden jedyny bieg naszego ziemskiego żywota, zasłużyli wejść razem z Panem na gody weselne i być zaliczeni do błogosławionych i aby nie kazano nam, jak sługom złym i leniwym, pójść w ogień wieczny, w ciemności zewnętrzne, gdzie "będzie płacz i zgrzytanie zębów". |
|
I powtórzę mój komentarz:
W powyższym fragmencie nie ma śladu sugestii, iż "wieczny" w odniesieniu do piekła znaczy tyle, co "tymczasowy, którego końca, patrząc w przyszłość, nie sposób dojrzeć" (jak chciałby o. prof. W. Hryniewicz OMI). Natomiast katechizmowa formuła definiująca piekło jako "stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi" i zapowiadająca, że kto umiera w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, pozostanie na zawsze oddzielony od Boga, wskazuje na to, iż wg oficjalnego nauczania Kościoła katolickiego piekło jest wieczne w normalnym, przyjętym w języku polskim znaczeniu słowa "wieczny": "nie mający końca, nieskończony".
Również fragment KKK dotyczący szatana i innych złych duchów, które "radykalnie i nieodwołalnie odrzuciły Boga i Jego Królestwo" i których grzech, ze względu na "nieodwołalny charakter ich wyboru", nie może zostać przebaczony, nie pozostawia wątpliwości, że "kara szatanów nie jest tymczasowa i nigdy nie nastąpi jej koniec".
Tak więc Pana opinia, iż w KKK nie ma nic, co przeczyłoby takiemu rozumieniu wieczności piekła, jakie proponuje Pan w ślad za o. W Hryniewiczem OMI jest błędna.
wujzboj napisał: | pipokze napisał: | to ludzie odrzucajacy apokatastaze [...] popadaja w herezje. |
Wuj napisal cos innego. Wuj napisal: [...] Prosze bierz pod uwage calosc wypowiedzi, nie wyjmuj jej z kontekstu. |
Ponieważ pierwszy zwróciłem uwagę na lapsus Pana Wuja Zboja, więc czuję się zobowiązany przytoczyć raz jeszcze:
wujzboj, we Wto 21:17, 27 Cze 2006, napisał: | Twoje opinie juz znamy, starowierze drogi; moje sa zas przeciwne: to ludzie odrzucajacy apokatastaze [...] popadaja w herezje. |
Jak należy rozumieć powyższą Pana wypowiedź?
wujzboj napisał: | Ludzie odrzucajacy apokatastaze jako herezje sami popadaja w herezje |
To jakiś absurd! Apokatastaza została oficjalnie potępiona nieomylnym orzeczeniem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła jako doktryna heretycka. Dogmatem wiary katolickiej, znajdującym mocne potwierdzenie w Piśmie św. i w dokumentach Tradycji (zob. post Pana starowiera z Nie 14:38, 09 Lip 2006), jest to, że piekło istnieje i jest wieczne (w zwykłym znaczeniu słowa "wieczny": "nie mający końca, nieskończony").
Na zakończenie jeszcze jedna opinia wiarygodnego autorytetu, potwierdzająca dogmat o istnieniu piekła i o jego (piekła) wieczności (w zwykłym znaczeniu słowa "wieczny"):
Joseph Ratzinger, w: Śmierć i życie wieczne, PAX, W-wa 2000, Rozdz. III, par. 7, pkt. I "Piekło", s. 197-198, napisał: | Nie ulega żadnej wątpliwości, że myśl o potępieniu wiecznym, kształtująca się coraz wyraźniej w religii żydowskiej w ciągu dwóch ostatnich wieków przedchrześcijańskich [...], występuje stale zarówno w nauczaniu Jezusa (Mt 25,41; 5,29; 13;42.50; 22,13; 18,8; 5,22; 18,9; 8,12; 24,51; 25;30; Łk 13,28), jak i w pismach apostolskich (2 Tes 1,9; 2,10; 1 Tes 5,3; Rz 9,22; Flp 3,19; 1 Kor 1,18; 2 Kor 2,15; 4,3; 1 Tm 6,9; Ap 14,10; 19,20; 20,10-15; 21,8). Dogmat mówiący o istnieniu piekła (DS 72; 76; 801; 858; 1351) i o wieczności jego kar (DS 411) ma więc mocne podstawy biblijne. Niemniej akceptacja tej prawdy, tak dalekiej od naszych ludzkich wyobrażeń o Bogu i o człowieku, nie nastąpiła w sposób bezkonfliktowy.
Orygenes jako pierwszy wysunął myśl, że z Bożej logiki dziejów wynika ostateczne powszechne pojednanie. [...] Tę nadzieję podziela z nim szereg wielkich postaci okresu patrystycznego: Grzegorz z Nyssy, Dydym, Diodor z Tarsu, Teodor z Mopsuestii, Ewgariusz Pontyjski, przejściowo także Hieronim. Wielka tradycja Kościoła poszła jednak inną drogą. Musiała uznać, że oczekiwanie apokatastazy wynika z przyjętego systemu, ale nie ze świadectwa Pisma.
Echo myśli Orygenesa, choć coraz słabsze, trwa jednak poprzez wieki w postaci różnych wariantów tzw. doktryny miłosierdzia, wyłączającej całkowicie możliwość potępienia chrześcijan lub przyjmującej złagodzenie w jakiejś formie kar wszystkim potępionym.
Co stanowi treść dogmatu? Przede wszystkim fakt, że Bóg respektuje bezwzględnie wolność swego stworzenia. Obdarza człowieka miłością, a przez to wynosi go ponad granice właściwe stworzeniu. Również i akceptacja tej miłości nie musi być "dziełem" człowieka: prowadzi ku niej swoją mocą sama miłość. Ale jako istota wolna, człowiek może sprzeciwić się ukształtowaniu tej akceptacji, może nie uznać jej za swoją. [...] Jezus Chrystus zstępuje do piekieł i swym cierpieniem roztwiera jego bramy. Nie traktuje jednak człowieka jako istoty niepoważnej, niezdolnej ostatecznie przyjąć odpowiedzialności za swój los. Niebo Chrystusa opiera się na wolności, pozwalającej potępionym chcieć własnego potępienia. Specyfiką chrześcijaństwa jest przekonanie o wielkości człowieka i o powadze ludzkiego życia: są w tym życiu sprawy nieodwołalne i istnieje nieodwołalne zniszczenie. Taka jest rzeczywistość i chrześcijanin musi być świadomy tej rzeczywistości. |
Z poważaniem,
Trąbka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 8:57, 11 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Drogi Panie Trabka,
zeby sie nie rozpraszac, skoncentrujmy sie moze na kanonie Soborowym i na ostatnim akapicie wypowiedzi B16 (wtedy jeszcze kard. Ratzingera); pozwoli nam to przejsc do istoty sprawy, a mianowicie na badaniu, jaka nauka jest a jaka nie jest sprzeczna z dekretami Soborowymi oraz z Katechizmem:
Synod Konstantynopolitański, 543 r. napisał: | Jeśli ktoś twierdzi lub sądzi, że kara szatanów i złych ludzi jest tymczasowa i że kiedyś nastąpi jej koniec, czyli że nastąpi "apokatastaza" dla diabłów i bezbożnych ludzi - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych. | kard. Ratzinger, 2000 napisał: | Co stanowi treść dogmatu? Przede wszystkim fakt, że Bóg respektuje bezwzględnie wolność swego stworzenia. Obdarza człowieka miłością, a przez to wynosi go ponad granice właściwe stworzeniu. Również i akceptacja tej miłości nie musi być "dziełem" człowieka: prowadzi ku niej swoją mocą sama miłość. Ale jako istota wolna, człowiek może sprzeciwić się ukształtowaniu tej akceptacji, może nie uznać jej za swoją. [...] Jezus Chrystus zstępuje do piekieł i swym cierpieniem roztwiera jego bramy. Nie traktuje jednak człowieka jako istoty niepoważnej, niezdolnej ostatecznie przyjąć odpowiedzialności za swój los. Niebo Chrystusa opiera się na wolności, pozwalającej potępionym chcieć własnego potępienia. Specyfiką chrześcijaństwa jest przekonanie o wielkości człowieka i o powadze ludzkiego życia: są w tym życiu sprawy nieodwołalne i istnieje nieodwołalne zniszczenie. Taka jest rzeczywistość i chrześcijanin musi być świadomy tej rzeczywistości. |
W wypowiedzi B16 masz w pigulce wyjasnienie, jakiego rodzaju apokatastaza jest sprzeczna z wiara katolicka, dlaczego tak jest, i jaka jest rola piekla. Otoz:
1. kazde stworzenie jest calkowicie wolne i Bog respektuje te wolnosc;
2. nie moze byc mowy o zbawieniu wbrew calkowicie wolnemu wyborowi stworzenia.
Dochodza to tego jeszcze dwa punkty, nie wymienione w tym miejscu przez Ratzingera lecz widoczne w kanonie Soborowym i w praktyce zycia religijnego:
3. w niebie nie moze znalezc sie nikt sprzeciwiajacy sie woli Boga;
4. kontrast pomiedzy realnym niebem i realnym pieklem pomaga czlowiekowi zastanowic sie, czy pragnie byc z Bogiem czy z przeciwnikiem Boga.
Czy zgadzasz sie z tymi czterema punktami? Czy zgadzasz sie, ze wyznaczaja one (trzy pierwsze dogmatycznie, czwarty psychologicznie) granice, w jakich poruszac sie musi teologia zbawienia, by pozostac w zgodnosci z katolicyzmem?
Najpierw ustalmy to, a potem przejdziemy dalej. O ustosunkowanie sie do tych punktow prosilbym rowniez pozostale osoby biorace udzial w dyskusji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pipokze
Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 12:06, 11 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | pipokze napisał: | Heretykiem jest ten, co odrzuca obowiązujące nauczanie Kościoła. Apokatastaza bynajmniej nie jest taką nauką i nigdy nie była. Dlatego oszczerstwem jest nazywanie heretykami ludzi, którzy odrzucają apokatastazę. | Podobnie wiara obowiazkowe potepienie kogokolwiek nie byla nigdy obowiazujaca nauka Kosciola. Dlatego oszczerstwem jest nazywanie heretykami ludzi wierzacymi w powszechne zbawienie. | Wiara w apokatastazę została oficjalnie potępiona jako pogląd heretycki, co wykazywano wielokrotnie. Ostatnio zrobił to trabka, w swoim dzisiejszym porannym liście, obszernie omawiając jednoznaczną wymowę oficjalnych dokumentów Kościoła. Z czego po raz kolejny wybrałeś sobie kawałek, ignorując resztę.
wujzboj napisał: | Natomiast w ustach ateisty szukajacego "haka" na katolikow takie okreslenie brzmi zachecajaco - widac, ze apokatastaza jest PROBLEMEM dla tych, co szukaja sprzecznosci w nauce Kosciola. |
Shoppenhauer, Erystyka napisał: | Sposób 32
Niewygodne twierdzenie przeciwnika łatwo jest unieszkodliwić lub choćby otoczyć podejrzeniem poprzez włączenie go do jakiejś znienawidzonej przez nas grupy pojęć [...]
Przykład:
Spór toczy się o zasługi znakomitego uczonego Jeana Bodina. A wskazuje na nowatorstwo myśli ustrojowej pisarza. B nie odnosi się do zasług Bodina jako myśliciela, lecz zauważa, że jest on także autorem Daemonomonii, głośnego dzieła o czarownicach i że hołdował on wszystkim przesądom związanym z procesami o czary. Tym samym przyczynił się do śmierci wielu niewinnych ludzi i zatruł umysły licznych prostaczków i jednostek światlejszych. Jeszcze jeden inkwizytor! - woła B, tym samym obniżając rangę Bacona i wymowę argumentów A.
|
wujzboj napisał: | Ludzie odrzucajacy apokatastaze jako herezje sami popadaja w herezje | Biskupi zgromadzeni na soborze konstantynopolitańskim odrzucili apokatastazę, ogłaszając, że jest to pogląd heretycki. Twierdzisz, ni mniej ni więcej, że byli heretykami.
wujzboj napisał: | pipokze napisał: | Brak imprimatur nigdy nie jest równoważny otrzymaniu imprimatur | W kwestii apokatastazy Hryniewiczowej odbywaly sie spotkania Sekcji Dogmatycznej Teologow Polskich[...] | Zacytowałeś z mojej wypowiedzi na ten temat samą konkluzję - pojedyncze, końcowe zdanie - zamykając oczy na to, skąd się wzięła. Pominąłeś całkowitym milczeniem przedstawioną przeze mnie argumentację, obszernie opisującą przypadek księdza jezuity de Mello. Dlatego czuję się zwolniony z obowiązku rozpatrywania twoich argumentów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
konrado5
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 12:53, 11 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | nie moze byc mowy o zbawieniu wbrew calkowicie wolnemu wyborowi stworzenia. |
Mam wątpliwość, czy to będzie wolny wybór, bo przecież uważasz, że skoro ktoś wie z pewnością o tym co się zdarzy, to oznacza to, że to jest ustalone. W twoim światopoglądzie o ile dobrze zrozumiałem Bóg ma pewność, że każde stworzenie kiedyś z wolnego wyboru będzie w niebie, a więc czy to będzie wolny wybór stworzenia, skoro jest już ustalone, że kiedyś to stworzenie wybierze?
wujzboj napisał: | Konrado, wypisz swoje argumenty tutaj. |
No to wklejam tutaj wszystkie argumenty, które tam wypisałem:
Myślę, że nie istnieje taki Bóg, który nie zbawi wszystkich ludzi, ponieważ to by było sprzecznei z nieskończoną dobrocią i nie usprawiedliwia wtedy Boga to, że dał człowiekowi wolną wolę. Myślisz, że stworzenia, które by odrzuciły Boga i znalazły się w piekle byłyby szczęśliwe? Lepiej by było dla nich wcale nie istnieć. A pozatym co to za wolna wola, że ktoś odrzucający Boga musi cierpieć wieczne męki w piekle? Skoro Bóg kocha wszystkich ludzi, to kocha również tych co go odrzucili. Powinien więc zapewnić szczęście również tym ludziom, a według tego, co księża mówią piekło to będzie wieczne potępienie i cierpienie.
Cytat: |
Bog zbawi tylko tych ludzi, ktorzy chca byc zbawieni. Bog oprocz tego, ze jest nieskonczenie dobry, jest tez nieskonczenie sprawiedliwy. Zatem jest sedzia. A jakim bylby sedzia, gdyby traktowal wszystkich tak samo? Milosc i sprawiedliwosc sa nierozlacznymi przymiotami Boga, gdyz Bog jest jednoscia. Zatem jesli Bog na mocy sprawiedliwosci musi kogos wylaczyc (dzieje sie to po smierci) z udzialu w przebywaniu z Nim, nie przestaje byc nieskonczenie dobry. Wlasnie posiadajac wolna wole, czlowiek jest odpowiedzialny i tym samym sam, z wlasnej woli, sam sie potepia (czyli wybiera egzystencje bez Niego) lub uzyskuje zbawienie.
|
Są ludzie, którzy by woleli egzystencję bez niego, ale pewnie nie ma takich ludzi, którzy by woleli nieskończenie wielkie cierpienie i potępienie od raju. A pozatym odrzucenie Boga nie jest w 100% wolną decyzją, jeżeli jest wogule wolną. Wybór człowieka zależy od wielu czynników (otoczenie, geny, inteligencja itd.). I ten wybór zależy od tych czynników nie tylko w tym, czy wybrać egzystencję z Bogiem, czy nie, ale też w tym, czy będzie chciał być dobrym człowiekiem, czy nie. Więc tak naprawdę przestępca nie ponosi odpowiedzialności za to, że kogoś zabił w tym sensie, że jest winny temu (to znaczy, że to jest jego wolna decyzja). Nie chcę przez to powiedzieć, że nie należy ludzi karać, tylko, żeby tą karę traktować tylko jako sposób zabezpieczenia reszty społeczeństwa przed szkodami, które przestępca może wyrządzić. A pozatym Bóg jest wszechwiedzący, czyli wiedział co stworzenia wybiorą, a mógł stworzyć nieskończenie wiele innych stworzeń. Dlaczego więc stworzył te, które wybiorą zło, a jeżeli już stworzył to dlaczego nie może ich unicestwić? Dlaczego nie stworzył nieskończenie wielu ludzi, tylko stworzył skończoną ich ilość? Dlaczego tym innym nie dał prawa do życia i wolnej woli? Pewnie są stworzenia, które będą chciały przestać istnieć? Dlaczego w tej kwestii Bóg zabrał człowiekowi wolną wolę? Uważam, że nie może nikogo Bóg skazać na wieczne potępienie, bo decyzja odrzucenia Boga będzie na 99% błędem człowieka (błędnym jego wyborem). Więc Bóg nie jest nieskończenie dobry, bo pozwali na to, że człowiek popełni taki błąd, że skaże się na wieczne nieszczęście. A jeśli chodzi o to, czy ktoś jest odpowiedzialny za to, że jest złym człowiekiem, to niezależnie od tego czy determinizm czy indeterminizm jest słuszny, to tak naprawdę nie jest winny temu co robi. Bo w determiniźmie to zależy od wielu czynników, a jeżeli nie zależy od jakiś czynników, to jest to przypadkowy wybór tylko.
Cytat: |
Oczywiscie, ze nie. Czlowiek jest bowiem tak stworzony, tzn. posiada taka nature, ze bez Boga nie moze byc szczesliwy.
|
No to Bóg nie jest nieskończenie dobry dla wszystkich stworzeń (również tych co odrzucili Boga) skoro go stworzył tak, że tylko z nim może być szczęśliwy. Co to za wolna wola, że Bóg straszy człowieka, że jak go odrzuci, to będzie wiecznie nieszczęśliwy? Wolna wola to by była gdyby Bóg zrobił tak, że człowiek, który go odrzuci będzie równie, albo trochę mniej szczęśliwy od tego, który go wybierze. Wtedy można określić, kto naprawdę chce spędzić wieczność z Bogiem.
Cytat: | Bog nie uszczesliwia nikogo na sile. Bardziej dobra jest wolnosc czlowieka, niz wymuszona szczesliwosc. |
Ale lepsza jest wymuszona szczęśliwość, niż wieczne potępienie w piekle (wynikające z wolnego wyboru człowieka)
Cytat: | Wg mnie jest. Zawsze, kiedy zdajesz sobie dokladnie sprawe, ze czynisz zlo, jest to w pelni swiadome. Istnieja oczywiscie wplywy, ktore przyczyniaja sie do podjecia takiej a nie inej decyzji. Mozna tez oczywiscie popelnic zlo, nie bedac tego swiadomym. |
Człowiek, który czyni zło (według ciebie świadomie) zdaje sobie sprawę z tego, że to co robi jest powszechnie uważane za zło, ale widocznie nie wie, że to jest naprawdę złe, tylko uważa to za dobro. Gdyby uważał, że to jest złe, to by tego nie robił. Pozatym nic nie wskazuje na istnienie absolutnych norm moralnych (niezależnych od ludzkich ustaleń).
Cytat: | A dlaczego mialby tak nie zrobic? Zastanow sie nad tym, ze Bog jest Porzadkiem, doskonalym Porzadkiem. Ustalil wiec, ze pewien porzadek rzeczy jest doskonaly (np. ze wolna wola stworzen jest priorytetem najwazniejszym) i realizuje ten porzadek w sposob doskonaly. Tak wiec, gdyby tak manipulowal, ze wszyscy byliby dobrzy, wprowadzilby nieporzadek i stalby sie sam Nieporzadkiem, co jest niemozliwe, bo Bog jest absolutnie doskonaly. Zawsze trzeba rozwazac przymioty Boga jednoczesnie. |
A nie da rady przekonać wszystkich wolnych stworzeń do tego, żeby się nawrócili (bez zmuszania)? Jeżeli nie, to nie jest wszechmocny.
Cytat: | Nie ma znaczenia, co czlowiek chce. Czlowiek nie jest Bogiem, zeby wszystko, co chcial, to mogl. Wolna wola ogranicza sie do wyboru miedzy dobrem a zlem, a nie miedzy istnieniem, a nie istnieniem. |
No to dlaczego wolna wole Bog ograniczyl tylko do wyboru między dobrem, a złem? Równie dobrze mógłby wcale nie mieć wolnej woli, albo mieć wolną wolę ograniczoną tylko do: istnienia, nieistnienia.
Cytat: | Bo to byloby glupota, a Bog jest Madroscia. I mnie nie podpuszczaj |
Dlaczego to byłaby głupota? A pozatym skoro Bóg jest wszechmocny, to potrafi również sprawić, że to będzie mądrością.
Cytat: | Bez przesady! Jak ktos wyrzadza zlo, tz. sam jest o tym przekonany, to uwaza to za dobro??? |
Wtedy popiera to co złe, a to oznacza, że nie uważa tego za zło, tylko za dobro. Czy nie wiesz o tym, że są tacy ludzie co sobie kpią z tych, co czynią dobro (wg wiary chrzescijańskiej), a to oznacza, że uznają inne zasady moralne, czyli co innego uznają za zło.
Cytat: | A dlaczego? Wtedy zaprzeczasz, ze czlowiek nie jest wolny i nie moze rzeczywiscie chciec zla. Takie twierdzenie zaprzecza wolnej woli. |
To akurat nie zaprzecza wolnej woli, tylko zmienia jej przedmiot. Tu chodzi akurat o wolność ustalania swoich zasad moralnych. Nie wierzę, żeby ktoś chciał robić to co sam uważa za zło.
Cytat: | Pewnie sie da (tylko nie pytaj sie mnie jak, bo nie jestem Bogiem i nie wiem), ale On tego nie chce. |
A dlaczego Bóg tego nie chce?
Cytat: | Dlaczego "rownie dobrze"? Wprost przeciwnie! Brak wolnej woli nie bylby rownie dobry co jej istnienie. |
Dlatego, że wolną wolę człowiek ma ograniczoną do wyboru między dobrem a złem. A doskonałością by była nieograniczona wolna wola, czyli ktoś by mógł decydować, czy chce istnieć, czy chce być zły, ale równocześnie być w niebie itd. Skoro człowiek ma tą wolną wolę ograniczoną tylko do wyboru między dobrem, a złem, to równie dobrze by było gdyby miał ograniczoną ją tylko do tego, czy chce istnieć, czy nie. Niby dlaczego doskonalsza jest wolna wola ograniczona do wyboru między dobrem, a złem? Zapomniałem jeszcze dodać, że nawet, jeżeli ktoś jest rzeczywiście winny tego, że jest zły, to nikt nie zasłużył sobie na wieczne potępienie. Być może ktoś zasłużył na chwilowy pobyt w piekle, ale nie na wieczny. A Bóg według ciebie jest sprawiedliwy. Czy nie uważasz, że bliższy doskonałości jest teoria apokastazy?
Cytat: | To jest w ogole niedorzecznosc - jak ktos moze decydowac, czy chce istniec, czy nie, skoro jeszcze nie istnieje? |
Przecież może popełnić samobójstwo, tylko, że Bóg według wiary katolickiej nie zrobił tak, że ten człowiek przestanie istnieć, ponieważ dusza jest wieczna.
Cytat: | A jezeli chodzi o to, czy ktos chce byc zly, czy nie, to przeciez dzieki wlasnie wolnej woli o tym decyduje - o to chodzi wlasnie w wolnej woli, to jest jej sedno. A co do bycia w Niebie, badz w Piekle, to nie moze byc tak, ze czlowiek zly moglyby isc do Nieba, gdyby chcial, poniewaz warunkeim pojscia do Nieba jest bycie dobrym. Gdyby czlowiek zly mogl isc do Nieba, gdyby chcial, wtedy Bog bylby niesprawiedliwy, poniewaz zrownalby dobrych ze zlymi, a to jest niemozliwe, bo Bog jest nieskonczenie sprawiedliwy. Niebo jest nagroda za dobro, tak jak Pieklo jest "nagroda" za zlo. |
Czytałem gdzieś, że niebo nie jest nagrodą za dobro, ani piekło nagrodą za zło, ponieważ żaden człowiek nie może być w pełni dobry (bez grzechu). A pozatym czy ktoś kto nie wierzy w Boga jest zły? Wielu jest dobrych ateistów. Często są o wiele lepsi od ludzi wierzących. Dlaczego dobry ateista ma iść do piekła? Nie wiem czy tak uważasz, ale taka chyba jest nauka Kościoła, ponieważ jest to grzech ciężki.
Cytat: | Bo gdyby np. czlowiek zly, ktory poszedl do Piekla, mogl siebie unicestwic, zeby nie cierpiec, to nie ponioslby konsekwencji swojego zycia i uszedlby sprawiedliwosci Boga, wiec byloby to niesprawiedliwoscia. A to jest niemozliwe, bo Bog jest sprawiedliwy. |
No to skoro jest sprawiedliwy, to nie może być nieskończenie dobry. To są cechy wzajemnie wykluczające się. A pozatym dlaczego Jezus uczył, żeby miłować nieprzyjaciół, jak sam tego nie robi, skoro daje złych ludzi do piekła? Myślę, że nie powinno się karać złych ludzi wiecznym potępieniem, nawet jeżeli robią to zło świadomie, ponieważ oni też mają świadomość i uczucia, tak jak inni. Jak może Bóg dobry pozwolić na to, żeby jakakolwiek istota cierpiała (nawet zła)? Pozatym co to za dobroć, jeżeli ktoś jest dobry w celu uzyskania nagrody po śmierci? Czy są jacykolwiek ludzie, którzy robią coś całkowicie bezinteresownie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pipokze
Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 16:47, 11 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
konrado5 napisał: | No to wklejam tutaj wszystkie argumenty, które tam wypisałem:
Myślę, że nie istnieje taki Bóg, który nie zbawi wszystkich ludzi, ponieważ to by było sprzecznei z nieskończoną dobrocią i nie usprawiedliwia wtedy Boga to, że dał człowiekowi wolną wolę.[...] | Nie na temat. Zupełnie nie na temat. Tematem tego wątku jest "Czy apokatastaza jest zgodna z nauką Kościoła?", a nie "Czy podoba mi się koncepcja apokatastazy oraz co wynika lub powinno wynikać z rozmaitych cech Boga i człowieka".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
REGMEN
Dołączył: 09 Gru 2005
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 17:57, 11 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Wujzboj napisał
Cytat: | 1. kazde stworzenie jest calkowicie wolne i Bog respektuje te wolnosc;
2. nie moze byc mowy o zbawieniu wbrew calkowicie wolnemu wyborowi stworzenia.
3. w niebie nie moze znalezc sie nikt sprzeciwiajacy sie woli Boga;
4. kontrast pomiedzy realnym niebem i realnym pieklem pomaga czlowiekowi zastanowic sie, czy pragnie byc z Bogiem
czy z przeciwnikiem Boga.
Czy zgadzasz sie z tymi czterema punktami? |
Wujuzboju zgoda.
REG(zgodny)MEN
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
trabka
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 22:20, 11 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | 1. kazde stworzenie jest calkowicie wolne i Bog respektuje te wolnosc |
Nie każde stworzenie jest wolne, lecz tylko aniołowie i ludzie.
Wolność bytów stworzonych, w porównaniu z wolnością (wszechmocą), jaką dysponuje Bóg, jest ograniczona. Dlatego twierdzenie, iż byty stworzone (aniołowie i ludzie) są "całkowicie wolne" wydaje mi się nieco mylące. Byty stworzone (aniołowie i ludzie) są jednak na tyle wolne, aby móc zadecydować o swoim wiecznym przeznaczeniu.
Aniołowie uczynili to w jednorazowym i nieodwołalnym akcie - w przypadku szatana i innych upadłych aniołów był to akt nieodwołalnego odrzucenia Boga i Jego Królestwa, dający początek piekłu.
W przypadku człowieka decyzja ta jest rozciągnięta w czasie - można powiedzieć, że dokonuje się ona przez całe doczesne życie człowieka, a staje się ostateczna i nieodwołalna w chwili jego śmierci. Jeśli ktoś umiera w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, wówczas z wolnego wyboru na zawsze pozostaje oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi to piekło.
Bóg respektuje tę wolność.
wujzboj napisał: | 2. nie moze byc mowy o zbawieniu wbrew calkowicie wolnemu wyborowi stworzenia
3. w niebie nie moze znalezc sie nikt sprzeciwiajacy sie woli Boga |
Zgadzam się.
wujzboj napisał: | 4. kontrast pomiedzy realnym niebem i realnym pieklem pomaga czlowiekowi zastanowic sie, czy pragnie byc z Bogiem czy z przeciwnikiem Boga |
Zgadzam się. Nie znaczy to jednak, że kontrast ten jest tylko powiastką mającą służyć umoralnieniu człowieka. Wg dogmatyki katolickiej piekło realnie istnieje i nie jest puste - są w nim na pewno i nieodwołalnie szatan i jego aniołowie; na pewno i nieodwołalnie są lub będą w nim też wszyscy ci ludzie, którzy umarli bądź umrą w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga. (Choć oczywiście to nie nam, ludziom, sądzić, kto konkretnie jest lub będzie w ten sposób potępiony. Taki sąd przysługuje jedynie Bogu - na sądzie szczegółowym, zaraz po śmierci danego człowieka i, przy końcu świata, na Sądzie Ostatecznym.)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pipokze
Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 9:45, 12 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | W wypowiedzi B16 masz w pigulce wyjasnienie, jakiego rodzaju apokatastaza jest sprzeczna z wiara katolicka, dlaczego tak jest, i jaka jest rola piekla. Otoz:
1. kazde stworzenie jest calkowicie wolne i Bog respektuje te wolnosc;
2. nie moze byc mowy o zbawieniu wbrew calkowicie wolnemu wyborowi stworzenia.
Dochodza to tego jeszcze dwa punkty, nie wymienione w tym miejscu przez Ratzingera [...] | Znowu wuj zbój wybiera sobie z ciasta tylko to, co mu smakuje.
kard. Ratzinger, Eschatologia, śmierć i życie wieczne, Poznań 1994 napisał: | Co stanowi treść dogmatu? Przede wszystkim fakt, że Bóg respektuje bezwzględnie wolność swego stworzenia. Obdarza człowieka miłością, a przez to wynosi go ponad granice właściwe stworzeniu. Również i akceptacja tej miłości nie musi być "dziełem" człowieka: prowadzi ku niej swoją mocą sama miłość. Ale jako istota wolna, człowiek może sprzeciwić się ukształtowaniu tej akceptacji, może nie uznać jej za swoją. [...] Jezus Chrystus zstępuje do piekieł i swym cierpieniem roztwiera jego bramy. Nie traktuje jednak
człowieka jako istoty niepoważnej, niezdolnej ostatecznie przyjąć odpowiedzialności za swój los. Niebo Chrystusa opiera się na wolności, pozwalającej potępionym chcieć własnego potępienia. Specyfiką chrześcijaństwa jest przekonanie wielkości człowieka i o powadze ludzkiego życia: są w tym życiu sprawy nieodwołalne i istnieje nieodwołalne zniszczenie. Taka jest rzeczywistość i chrześcijanin musi być świadomy tej rzeczywistości. |
BTW, czy ktoś z dyskutantów, poza wujem zbójem, dysponuje pełnym tekstem książki kard. Ratzingera?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:13, 12 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
(Dziekuje wszystkim za odpowiedzi na moje pytania. Ustosunkuje sie do nich za chwile, jak tylko odpisze na pozostale listy.)
pipokze napisał: | Wiara w apokatastazę została oficjalnie potępiona jako pogląd heretycki, co wykazywano wielokrotnie. |
Taka opinia jest, delikatnie mowiac, gigantycznym nieporozumieniem, co wykazywano wielokrotnie. Przypomina ona dowcip: "czym sie rozni mezczyzna od wrzesnia? Niczym, bo tu i tu koniec lata". W dowcipie ekwiwokacja zwykle smieszy, natomiast dowod ona kladzie; zas gdy dowodzacy ignoruje wskazania krytyka na mozliwosc ekwiwokacji, staje sie ona kompromitujaca. Pokazuje wtedy bowiem, ze dowodzacy nie ma pojecia albo o temacie, albo o logice w ogole. Tyle ogolnych uwag.
Apokatastaza to pojecie szerokie, moi drodzy panstwo. Slowo to proste i wygodne, uzywa sie go wiec i juz, zamiast wymyslac jakies inne. Nie znam przy tym nikogo, kto by wierzyl w taki rodzaj apokatastazy, jaki zostal potepiony.
Nie nalezy do nich ks. Hryniewicz. Glosi on bowiem nadzieje na puste pieklo, czyli nadzieje na to, ze na Sadzie Ostatecznym nikt NIE ZOSTANIE potepiony, jako ze wszechwiedzacy i wszechmocny Bog znajdzie jakis sposob, by kazdego do siebie przyciagnac, nie lamiac przy tym jego woli - ostatecznie nasze doswiadczenia przed Sadem maja wlasnie sluzyc temu, bysmy mogli wlasciwie i w wolny sposob odpowiedziec na oferte Boga. Wedlug Hryniewicza, kara potepienia nie bedzie wiec zakonczona w ZADNYM przypadku, dla ZADNEGO potepionego - po prostu mozna (i nalezy) miec nadzieje, ze w ogole jej nie bedzie, bo nikt nie zostanie w ten sposob ukarany. Co wiecej, ks. Hryniewicz mowi o nadziei, a nie o pewnosci. Kazdy ma prawo miec nadzieje na zbawienie, to jest trywialne stwierdzenie faktu. I nikt nie ma prawa nikogo oglaszac potepionym, to tez jest trywialne stwierdzenie faktu. Od wydawania nieomylnych wyrokow jest Bog; czlowiek moze i powinien natomiast miec NADZIEJE.
Rowniez ja nie naleze do tych, ktorzy wierza w potepiony rodzaj apokatastazy (czyli w zbawienie dla szatana i grzesznikow lub - innymi slowy - w to, ze ich kara bedzie miala koniec, czyli ze po odbyciu tej przepisowej kary trafia oni do nieba). Glosze bowiem, ze kara szatanow, demonow i grzesznikow jest ostateczna i nieodwolalna, nie ma dla niej konca, i zaden szatan, demon czy grzesznik nie trafi do nieba po odbyciu jakiejs tam przepisowej odsiadki w piekle.
Wedlug Hryniewicza, pieklo jest realne i wieczne ale puste, i po Sądzie Ostatecznym wszystkim uda dostac sie do nieba, bo kazdy odkryje, ze jest dzieckiem Bozym. Wedlug mnie, pieklo jest realne, wieczne i dosc szczelnie zapelnione, a do nieba dotrze nie grzesznik i nie Szatan, lecz dziecko Boze i Aniol Swiatlosci.
Ekwiwokacyjne "potepienie wuja i Hryniewicza" - ocenianie ich teologii na podstawie nazwy, a nie na podstawie tresci - jest rowniez dlatego smieszne, ze mozna je obejsc w trywialny sposob: wystarczy INACZEJ NAZWAC te poglady. Zamiast mowic "wierze w apokatastaze", moge smialo mowic "wierze w omnisoteryzm". I co teraz?
pipokze napisał: | Pominąłeś całkowitym milczeniem przedstawioną przeze mnie argumentację, obszernie opisującą przypadek księdza jezuity de Mello. Dlatego czuję się zwolniony z obowiązku rozpatrywania twoich argumentów. |
Chyba zartujesz (bo nie chce tego uznawac za regularny odwrot). Gdybym postepowal w podobny sposob wobec ciebie, juz dawno nie mielibysmy o czym rozmawiac (rowniez i w tym watku) Ale to bylby absurd, bo wiadomo, ze odpowiadanie na kazde zdanie zazwyczaj do niczego poza chaosem nie prowadzi. Odpowiada sie na to, co uwaza sie za istotne; jesli oponentowi czegos calkiem podstawowego zabraknie, to zglasza sie z tym brakiem i tyle (brak odpowiedzi na rzeczy drugorzedne zwykle sie pomija i wraca do sprawy dopiero, gdy stana sie one decydujace). Niekiedy trzeba powtarzac wielokrotnie, zeby doczekac sie odpowiedzi. A niekiedy odpowiedz pada od razu, lecz otrzymujacy ja nic nie zauwaza, bo przestal sie zgadzac juz duzo wczesniej i w reszcie nie widzi ani troche sensu.
Nie marudz wiec, OK? Jesli zas ci brakuje, to prosze bardzo:
Z faktu, ze przypadek ks. Hryniewicza byl szeroko dyskutowany na oficjalnych konferencjach koscielnych i ze nie podjeto zadnej oficjalnej decyzji wynika, ze takiej decyzji zadne wladze koscielne NIE PODJELY, choc byly o niej doskonale poinformowane. Gdybysmy wiec mieli do czynienia z jawna herezja (jak to usilujesz przedstawic), to juz na konferencjach zostaloby to (blyskawicznie!) wydobyte i przeciwnicy Hryniewicza (ktorych byla i jest ogromna ilosc) postaraliby sie o to, by sprawie ukrecic leb. Jesli poglady ks. Hryniewicza sa tak jawna herezja, to nie mamy do czynienia z jakimis "niewlasciwymi sformulowaniami" czy "ideami mogacymi wprowadzic zamet religijnym, spolecznym czy rodzinnym w zyciu wiernych", lecz z otwarta herezja wlasnie - i tu brak zdecydowanej reakcji ze strony wladz bylby niedopuszczalny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:44, 13 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Konrado, dziekuje za zadanie wlasciwych pytan we wlasciwym momencie tej dyskusji. Dotycza one poruszonych przeze mnie punktow, i odpowiedzi na nie sa niezbedne do popchniecia do przodu naszych rozwazan na temat zgodnosci lub niezgodnosci apokatastazy z nauka Kosciola.
Z twoimi argumentami za apokatastaza zgadzam sie. W paru miejscach musze jednak zabrac glos, i sa to wlasnie te miejsca, ktore bezposrednio dotycza spraw zwiazanych z tematem tego watku.
wuj napisał: | Nie moze byc mowy o zbawieniu wbrew calkowicie wolnemu wyborowi stworzenia. | konrado5 napisał: | Mam wątpliwość, czy to będzie wolny wybór, bo przecież uważasz, że skoro ktoś wie z pewnością o tym co się zdarzy, to oznacza to, że to jest ustalone. W twoim światopoglądzie o ile dobrze zrozumiałem Bóg ma pewność, że każde stworzenie kiedyś z wolnego wyboru będzie w niebie, a więc czy to będzie wolny wybór stworzenia, skoro jest już ustalone, że kiedyś to stworzenie wybierze? |
Dziala to na identycznej zasadzie, na jakiej calkowita wolnosc woli Boga nie przeszkadza w tym, ze Bog nigdy nie popelni niczego zlego. Po prostu kazda decyzja i kazdy czyn, jesli tylko sa calkowicie wolne, sa jednoczesnie calkowicie zgodne z prawdziwa natura decydujacej i dzialajacej osoby. Ten warunek zgodnosci jest warunkiem negatywnym, to znaczy, nie mowi on, co osoba ZROBI, lecz mowi, czego osoba NIE ZROBI. Na przyklad, nie mowi on, czy i kiedy pojdziesz na lewo, na prawo, czy do przodu, lecz mowi, ze nigdy nie pojdziesz do tylu - krok do tylu bylby bowiem wbrew twej naturze. W przypadku zbawienia, warunek ten mowi, ze wolna osoba nigdy nie odrzuci Boga - odrzucenie Boga jest bowiem wbrew jej naturze. Warunek ten nie mowi jednak, kiedy i w jaki sposob osoba ta powroci do Boga, ani co bedzie po tym powrocie robila.
Mowiac nieco inaczej: wolnosc to nie poddanie sie przypadkowi, lecz mozliwosc odroznienia postepowania zgodnie z wlasna prawdziwa natura od postepowania sprzecznego z ta natura, oraz mozliwosc postepowania w wybrany sposob. Majac te wolnosc, osoba wolna nie wybierze przeciw sobie - to bylaby bowiem krancowa glupota, postepowanie zrozumiale tylko wtedy, gdy osoba postepujaca w ten sposob nie wie, co czyni, czyli jest w zniewolona i nie odpowiada za swoje czyny (pamietasz moze slowa Jezusa na krzyzu: "Panie wybacz im, bo nie wiedza, co czynia"?).
Co wiecej, wolnosc polega na tym, ze czlowiek staje sie wspoltworca wszechswiata. Bog stwarza mozliwosci, a czlowiek wsrod tych mozliwosci wybiera droge, jaka pojdzie swiat. Wybiera nie przypadkowo (bo to nie bylaby wolnosc, lecz calkowite oddanie sie w niewole kostce do gry), lecz zgodnie ze swoja natura. Ta decyzja jest wylacznie jego, i nikt - z Bogiem wlacznie - nie jest w stanie przewidziec, kiedy i co wolny czlowiek wybierze. Mozna przewidziec natomiast, czego wolny czlowiek NIE wybierze.
konrado5 napisał: | Myślę, że nie istnieje taki Bóg, który nie zbawi wszystkich ludzi, ponieważ to by było sprzecznei z nieskończoną dobrocią i nie usprawiedliwia wtedy Boga to, że dał człowiekowi wolną wolę. |
Zgadzam sie. I pozwole sobie na komentarz.
Czlowiek moze realizowac swoja wolna wole jedynie wtedy, gdy calkowicie i bezwarunkowo ufa Bogu ("badz wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi", czyli "spraw, by Twoja wola byla moją wolą, kiedykolwiek uznasz to za stosowne i w jakikolwiek sposob uznasz za wlasciwy"). Bez spelnienia tego warunku czlowiek nie jest wolny, lecz jedynie autonomiczny: WYOBRAZA sobie, ze jest wolny, ale w rzeczywistosci o jego postepowaniu decyduja czynniki, z ktorych w ogole nie zdaje sobie sprawy, a jego decyzje miewaja takie konsekwencje, ze gdyby czlowiek te konsekwencje znal, to zdecydowalby inaczej. Czlowiek musi jednak dojsc do swojej wolnosci (czyli przede wszystkim do zaufania Bogu) po autonomicznej drodze. Decyzja "ufam Tobie" musi byc autonomiczna, nie moze byc narzucona przez Boga. Bog nie moze uwalniac na sile, bo wtedy tak uzyskana wolnosc stracilaby wartosc wolnosci, a stalaby sie niewolą. Czlowiek musi SAM sie przekonac, ze Boga pragnie bezgranicznie. Wlasnie w tym celu zyjemy na tym swiecie. I dlatego ten swiat jest tak skonstruowany, ze kazdy moze wierzyc w to, co akurat uwaza za wlasciwe. Dzieki temu jestesmy powaznymi, samodzielnymi stworzeniami, ktore moga szukac. Szukac, aby znalezc zarazem i siebie i Boga. Jezus powiedzial: "szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a bedzie wam otworzone".
konrado5 napisał: | lepsza jest wymuszona szczęśliwość, niż wieczne potępienie w piekle (wynikające z wolnego wyboru człowieka) |
Tak bym nie powiedzial. Gdyby wybor piekla mogl byc rzeczywiscie wolny, to wlasnie on bylby wlasciwym wyborem; wymuszanie szczesliwosci byloby natomiast zmienianiem czlowieka w pacjenta szpitala psychiatrycznego, po ktorym chodzi glupkowato usmiechniety, bo go naszpikowali odpowiednimi chemikaliami zabijajacymi myslenie i powodujacymi dobry nastroj.
Wybor piekla nie moze byc jednak wolny, jesli stworca czlowieka jest Bog. W piekle nie mozna byc bowiem trwale szczesliwym, w piekle musza byc konflikty powodujace dowolnie ogromne nieszczescia i cierpienia. A to dlatego, ze bez udzialu Boga nie jest mozliwe zgodne wspolistnienie osob niewszechwiedzacych. Wolny wybor piekla oznaczalby wiec, ze Bog stworzyl osoby, ktore maja zaszczepiony w sobie zarowno sadyzm jak i masochizm. Tylko taka osoba wybralaby bowiem pieklo w sposob wolny.
I jeszcze jeden wazny punkt:
konrado5 napisał: | Myślisz, że stworzenia, które by odrzuciły Boga i znalazły się w piekle byłyby szczęśliwe? |
Zgadzam sie z toba, ze to niemozliwe. Nie mozna byc szczesliwym na dluzsza mete, gdy jest sie w konflikcie z wlasna natura, a czlowiek jest stworzony na Bozy obraz i podobienstwo, czyli gdy odrzucenie Boga oznacza dla czlowieka odrzucenie wlasnej natury. Dlatego taki konflikt wczesniej czy pozniej prowadzi do nowych poszukiwan. Nie ma calkowitego zniewolenia. Bog nie umiescil na swiecie nieskonczenie glebokich pulapek na Swoje stworzenia. Jak mawiaja hydraulicy: nie ma takiej rury, ktorej nie mozna odetkac.
konrado5 napisał: | Dlaczego dobry ateista ma iść do piekła? Nie wiem czy tak uważasz, ale taka chyba jest nauka Kościoła, ponieważ jest to grzech ciężki. |
Dobry ateista moze wyladowac w piekle wlasnie dlatego, ze niebo to nie nagroda, lecz zgodnosc pragnien czlowieka i natury czlowieka. Dobry ateista moze nie umiec zaufac Bogu - a bez tego zaufania po prostu nie da sie byc w niebie, tak jak bez skrzydel nie da sie fruwac. To nie jest kwestia winy i kary. Bog stworzyl ateiste dlatego, ze jemu (ateiscie!) zaufal; a Bog sie nie myli. Akt stworzenia jest aktem Bozego zaufania. Potepiajac ateiste (albo pozwalajac, by on sie sam potepil), dobrego czy zlego (oraz teiste, dobrego czy zlego), Bog nadal obdarza go tym nieomylnym zaufaniem. A scislej mowiac: Bo obdarza nieomylnym zaufaniem nie ateiste, lecz swoje dziecko. Stan potepienia ateisty (ogolnie: zarowno ateisty jak i nie ateisty) to stan, w ktorym dziecko nie wie jeszcze, kim jest. Bog wie, ze ono sie dowie, i ufa mu do tego stopnia, ze jest gotow z nim cierpiec nawet w piekle (bo Bog jest wszedzie z kazdym bez wyjatku, i odczuwa z kazdym dokladnie tak, jak i on odczuwa - jak slabe, ograniczone, nieznajace przyszlosci stworzenie, a nie jak wszechmocny Bog). Bog wie, ze dziecko do Niego powroci. Bog wie, ze poczwarka przemieni sie w motyla. Ale nikt nie wie, kiedy i w jaki sposob nastapi.
konrado5 napisał: | skoro jest sprawiedliwy, to nie może być nieskończenie dobry. |
Alez wcale jedno nie wyklucza drugiego. Zlo jest jedynie skutkiem niewoli. Czy mozna sprawiedliwie karac niewolnika za to, do czego zmusil go jego wlasciciel?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 1:07, 13 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Teraz pare krotkich uwag do waszych komentarzy na cztery moje punkty:
wuj napisał: | jakiego rodzaju apokatastaza jest sprzeczna z wiara katolicka, dlaczego tak jest, i jaka jest rola piekla. Otoz:
1. kazde stworzenie jest calkowicie wolne i Bog respektuje te wolnosc;
2. nie moze byc mowy o zbawieniu wbrew calkowicie wolnemu wyborowi stworzenia.
3. w niebie nie moze znalezc sie nikt sprzeciwiajacy sie woli Boga;
4. kontrast pomiedzy realnym niebem i realnym pieklem pomaga czlowiekowi zastanowic sie, czy pragnie byc z Bogiem czy z przeciwnikiem Boga. |
REGMEN poparl te liste, Pan Trabka mial watpliwosci co do wyrazenia "calkowita wolnosc", a pipokze chciaby dodac jeszcze cos wiecej.
Pojecie wolnosci omowilem w poprzednim liscie (do Konrado). Calkowita wolnosc nie oznacza w zadnym wypadku braku ograniczen w mozliwosciach postepowania; nie kazde ograniczenie jest bowiem ograniczeniem wolnosci. Mojej wolnosci nie ogranicza to, ze nie moge fruwac. Swiat, w ktorym zyje. rzadzi sie pewnymi prawami, a moja wolnosc jest W RAMACH tych praw, nie zas czyms wykraczajacym poza te ramy. To samo dotyczy, rzecz jasna, wolnosci innych stworzen.
Jesli zas o dopisanie do listy chodzi, to nie wiem, co mialbym dopisac. Ratzingerowe wyrazenie, ze Niebo Chrystusa opiera się na wolności, pozwalającej potępionym chcieć własnego potępienia zawiera sie w punkcie (2). Stwierdzenie, ze przekonanie wielkości człowieka i o powadze ludzkiego życia jest trescia punktow (1) i (2). Zas uwagi o nieodwolalnosci to takze konsekwencja (1) - jesli czlowiek jest wolny a wolnosc wyboru (patrz poprzedni list do Konrado) jest rownowazna wyborom zgodnym z prawdziwa natura stworzona przez Boga, to WOLNY wybor ostateczny jest rzeczywiscie nieodwolalny (prawdziwa natura sie nie zmienia, bo to ona konstytuuje osobe czlowieka), podobnie jak nieodwolalne jest zniszczenie (wszystkiego tego, co zle).
Jezeli stanowisko to jest jasne, to jutro mozemy jechac dalej. Przedsmak jazdy dalem w liscie do Konrado. No i ide spac, czas najwyzszy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pipokze
Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 13:48, 13 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | pipokze napisał: | Wiara w apokatastazę została oficjalnie potępiona jako pogląd heretycki, co wykazywano wielokrotnie. | Taka opinia jest, delikatnie mowiac, gigantycznym nieporozumieniem, co wykazywano wielokrotnie. [...] W dowcipie ekwiwokacja zwykle smieszy, natomiast dowod ona kladzie; zas gdy dowodzacy ignoruje wskazania krytyka na mozliwosc ekwiwokacji, staje sie ona kompromitujaca. Pokazuje wtedy bowiem, ze dowodzacy nie ma pojecia albo o temacie, albo o logice w ogole. Tyle ogolnych uwag. | Ekwiwokację, podobnie jak inne błędy logiczne, należy udowodnić, a nie tylko "wskazać możliwość ekwiwokacji". Na pewno dowodem, ani nawet przesłanką, nie jest wciskanie w tekst sensów, których w nim nie ma.
wujzboj napisał: | Apokatastaza to pojecie szerokie, moi drodzy panstwo. Slowo to proste i wygodne, uzywa sie go wiec i juz, zamiast wymyslac jakies inne. Nie znam przy tym nikogo, kto by wierzyl w taki rodzaj apokatastazy, jaki zostal potepiony. | A ja znam. To jest wuj zbój we własnej osobie. Chyba że wypierasz się własnych poglądów:
Synod Konstantynopolitański napisał: | Jeśli ktoś twierdzi lub sądzi, że kara szatanów i złych ludzi jest tymczasowa i że kiedyś nastąpi jej koniec, czyli że nastąpi "apokatastaza" dla diabłów i bezbożnych ludzi - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych. |
wujzboj napisał: | pieklo jest wieczne jedynie w POTOCZNYM sensie slowa "wiecznosc". Jest wieczne, bo ten, kto tam sie znajdzie, nie widzi z niego wyjscia.[...]A rozwiazanie jest, powtarzam, takie proste: pieklo jest wieczne, ale tylko w wyobrazni potepiencow, bo nikt z tych, ktorzy tam sie znajda, nie widzi z niego wyjscia.
Ta wiecznosc jest jednak subiektywna. Wystarczy bowiem tylko dojrzec siebie samego, a wiecznosc potepienia pryska: pojawia sie rosnaca nadzieja.[...] kazdy (!) czlowiek osiagnie zbawienie. Bo kazdy (!) czlowiek dojrzy w koncu siebie samego [...] Chodzi nie tyle o kare ograniczona czasowo, ale o nieznanym czasie trwania, lecz o kare ktora POD KAZDYM WZGLEDEM sprawia wrazenie NIEOGRANICZONEJ czasowo (czyni POZBAWIONEJ konca). W dowolnym momencie odbywania kary kara ta nie rozni sie NICZYM od kary nieograniczonej czasowo. Roznica pojawia sie dopiero po odbyciu kary - albo jesli kara obserwowana jest z zewnatrz z obiektywnego punktu widzenia.
[...]
Czlowiek zbawiony siegnal juz swoja swiadomoscia do samej istoty siebie samego - i to jest nieodwracalne. Czlowiek potepiony ciagle bladzi w ciemnosciach - i to jest odwracalne.
[...]
> Czy owe zbawienie, ktore ma "dotyczyc wszystkich" obejmie i diabelki i zwierzatka? I od czego trzeba zbawiac zwierzatka?
Obejmie wszystkie istoty, ktore posiadaja swiadomosc.
A zbawienie polega na wiecznym zyciu z Bogiem.
|
wuj zbój napisał: | Rowniez ja nie naleze do tych, ktorzy wierza w potepiony rodzaj apokatastazy (czyli w zbawienie dla szatana i grzesznikow lub - innymi slowy - w to, ze ich kara bedzie miala koniec, czyli ze po odbyciu tej przepisowej kary trafia oni do nieba). | Dla mnie jest oczywiste, że wierzysz w potępiony rodzaj apokatastazy i taki głosisz:
wuj zbój napisał: |
[w wieczności piekla]Chodzi nie tyle o kare ograniczona czasowo, ale o nieznanym czasie trwania, lecz o kare ktora POD KAZDYM WZGLEDEM sprawia wrazenie NIEOGRANICZONEJ czasowo (czyni POZBAWIONEJ konca). W dowolnym momencie odbywania kary kara ta nie rozni sie NICZYM od kary nieograniczonej czasowo. Roznica pojawia sie dopiero po odbyciu kary - albo jesli kara obserwowana jest z zewnatrz z obiektywnego punktu widzenia.
[...]
Glosze ostateczne zbawienie kazdego stworzenia [...] z pewnoscia nie mniejsza i nie wieksza, niz moze byc jakakolwiek pewnosc bioraca sie z WIARY (nie z WIEDZY). Jak duza jest ta pewnosc? Taka, jak jest moja pewnosc, ze Bog istnieje. A ta pewnosc jest wieksza od mojej pewnosci, ze istnieje wuj Jarek zboj.
[...]
Czlowiek zbawiony siegnal juz swoja swiadomoscia do samej istoty siebie samego - i to jest nieodwracalne. Czlowiek potepiony ciagle bladzi w ciemnosciach - i to jest odwracalne.
[...]
Plan Bozy dotyczy tego, ze kazde stworzenie osiagnie samorealizacje - czyli zbawienie.
[...]
> Czy owe zbawienie, ktore ma "dotyczyc wszystkich" obejmie i diabelki i zwierzatka? I od czego trzeba zbawiac zwierzatka?
Obejmie wszystkie istoty, ktore posiadaja swiadomosc.
A zbawienie polega na wiecznym zyciu z Bogiem.
[..]
CALE Boze stworzenie dzieli sie wiec w naturalny sposob na ludzi, zwierzeta, zbuntowane anioly i aniolow w niebie.
[...]
jesli KRK naucza o aniolach, to tylko w kontekscie ich WPLYWU NA ZBAWIENIE CZLOWIEKA, a nie LOSU OSTATECZNEGO aniolow. I dlatego mamy do czynienia z formulka, ktorej tresc mozna prawidlowo odczytac dopiero po zrozumieniu tresci nauki o zbawieniu czlowieka.
[...]
Aniolowie to byty, ktore moga dojsc do Boga bez zycia na ziemi. [...] anioly w niebie to te byty, ktore Bog mogl stworzyc tylko jako juz "wniebione". Na przyklad dlatego, ze "odpieklic" by sie juz nie daly. W odroznieniu od tych, ktore sa odpieklalne, czyli od ludzi, od upadlych aniolow i od swiadomych zwierzat.
| Jednoznaczne.
wuj zbój napisał: | Glosze bowiem, ze kara szatanow, demonow i grzesznikow jest ostateczna i nieodwolalna, nie ma dla niej konca, i zaden szatan, demon czy grzesznik nie trafi do nieba po odbyciu jakiejs tam przepisowej odsiadki w piekle. | Zdaje się, że w zależności od okoliczności raz mówisz jedno, raz drugie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pipokze
Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 15:34, 13 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | esli zas o dopisanie do listy chodzi, to nie wiem, co mialbym dopisac. [...] WOLNY wybor ostateczny jest rzeczywiscie nieodwolalny | Nieodwołalność wyboru piekła jest bardzo wyraźnie podkreślona u Ratzingera, a w twoich punktach nie ma o tym mowy wcale.
wujzboj napisał: | WOLNY wybor ostateczny jest rzeczywiscie nieodwolalny (prawdziwa natura sie nie zmienia, bo to ona konstytuuje osobe czlowieka), podobnie jak nieodwolalne jest zniszczenie (wszystkiego tego, co zle). | Jakiego znowu "wszystkiego, co złe"? To jest twój prywatny dopisek do Ratzingera, zmieniający sens jego wypowiedzi.
kard. Ratzinger, Eschatologia, śmierć i życie wieczne, Poznań 1994 napisał: | [Jezus Chrystus]Nie traktuje jednak człowieka jako istoty niepoważnej, niezdolnej ostatecznie przyjąć odpowiedzialności za swój los. Niebo Chrystusa opiera się na wolności, pozwalającej potępionym chcieć własnego potępienia. Specyfiką chrześcijaństwa jest przekonanie wielkości człowieka i o powadze ludzkiego życia: są w tym życiu sprawy nieodwołalne i istnieje nieodwołalne zniszczenie. Taka jest rzeczywistość i chrześcijanin musi być świadomy tej rzeczywistości. | Na pewno nie chodzi o zniszczenie abstrakcyjnego "zła", nic w tekście nie wskazuje na podobne intencje autora. Ze kontekstu wynika, że chodzi tutaj o nieodwołalność konsekwencji decyzji podejmowanych za życia, o zagrożenie piekłem, z którego nie ma wyjścia. Bóg daje człowiekowi wolną wolę, wolną tak bardzo, że pozwala mu wybrać piekło, bo traktuje go jako istotę, która sama odpowiada za swój los. Bóg szanuje ten wybór: kto wybrał piekło, trafi do piekła. Powaga ludzkiego życia bierze się stąd, że po śmierci człowiek nie ma już możliwości zmienić skutków swoich decyzji, są nieodwołalne, jego los został ustalony na zawsze - kto trafi do piekła, nie wyjdzie z niego nigdy.
Czy ktoś z dyskutantów, poza wujem zbójem, dysponuje pełnym tekstem książki kard. Ratzingera?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
konrado5
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 16:15, 13 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Dziala to na identycznej zasadzie, na jakiej calkowita wolnosc woli Boga nie przeszkadza w tym, ze Bog nigdy nie popelni niczego zlego. Po prostu kazda decyzja i kazdy czyn, jesli tylko sa calkowicie wolne, sa jednoczesnie calkowicie zgodne z prawdziwa natura decydujacej i dzialajacej osoby. |
Skoro miłość do Boga jest częścią natury człowieka, to z tego wynika, że człowiek jest w pewnym sensie "zaprogramowany" do tej miłości. Według nauki Kościoła Bóg po to dał człowiekowi wolną wolę, bo nie chciał, żeby ludzie byli robotami, które mówią mu: "kocham cię". Naturą człowieka powinna więc być zdolność do wyboru miłości, a nie miłość do Boga. Pozatym zapomniałem powiedzieć, że wolna wola nie usprawiedliwia Boga w tym, że stworzenia są w piekle, ponieważ wtedy tak samo usprawiedliwiałoby rodziców to, że pozwalają robić dzieciom co chcą, bo dają im wolność, a rodzice bardzo często ograniczają wolność dzieciom dla ich dobra. Prawdziwą wolną wolę człowiek by miał wtedy, gdyby mógł wybrać brak miłości do Boga, ale nadal być szczęśliwym, a według nauki Kościoła miłość do Boga jest człowiekowi potrzebna do szczęścia.
wujzboj napisał: | Tak bym nie powiedzial. Gdyby wybor piekla mogl byc rzeczywiscie wolny, to wlasnie on bylby wlasciwym wyborem; wymuszanie szczesliwosci byloby natomiast zmienianiem czlowieka w pacjenta szpitala psychiatrycznego, po ktorym chodzi glupkowato usmiechniety, bo go naszpikowali odpowiednimi chemikaliami zabijajacymi myslenie i powodujacymi dobry nastroj. |
Lepsze jest dla człowieka wymuszone szczęście (jeżeli będzie w takim stanie, że nie będzie mu przeszkadzało to, że jest to szczęście wymuszone) niż wielkie nieszczęście, ponieważ wtedy człowieka nie obchodzi to, że jest to wymuszone. Ważne jest dla niego to, że jest szczęśliwy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
trabka
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 18:39, 13 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Szanowny Panie Wuju Zboju,
W Katechizmie wyraźnie napisane jest, że Szatan i inne złe duchy "radykalnie i nieodwołalnie odrzuciły Boga i Jego Królestwo" (KKK 392). "Nieodwołalny charakter wyboru dokonanego przez aniołów [...] sprawia, że ich grzech nie może być wybaczony" (KKK 393).
Te dwa zdania wystarczą, by stwierdzić, że piekło (pojmowane za KKK 1033 jako "stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi") na pewno istnieje i nie jest puste: są w nim Szatan i inne złe duchy.
Tę prawdę lapidarnie, w jednym zdaniu ujmuje Kompendium KKK:
Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego napisał: | 74. Czym jest upadek aniołów?
Pismo Święte i Tradycja Kościoła nauczają, że Szatan i inne złe duchy zostały stworzone przez Boga jako dobre z natury, ale same uczyniły się złymi, ponieważ z wolnego i nieodwołalnego wyboru odrzuciły Boga i Jego Królestwo, dając w ten sposób początek piekłu. |
W piekle są też (lub będą) ludzie, jeśli ktoryś z nich umarł (umrze) "w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga" (KKK 1033). Moment śmierci jest chwilą, w której ostatecznie i nieodwołalnie rozstrzyga się wieczne przeznaczenie danego człowieka: jego potępienie lub zbawienie.
Znów w prostych i krótkich słowach napisane jest o tym w Kompendium KKK:
Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego napisał: | 207. Czym jest życie wieczne?
Jest życiem, które rozpoczyna się bezpośrednio po śmierci. Nigdy nie będzie miało końca. Poprzedza je nad każdym sąd szczegółowy Chrystusa, Sędziego żywych i umarłych, i usankcjonowane będzie przez Sąd Ostateczny.
208. Co to jest sąd szczegółowy?
Każdy człowiek otrzymuje w swojej nieśmiertelnej duszy zaraz po śmierci na sądzie szczegółowym, stosownie do jego wiary i jego uczynków, bezpośrednią zapłatę od Boga. Polega ona na wejściu do szczęścia nieba, bezpośrednio lub po odpowiednim oczyszczeniu, albo na bezpośrednim potępieniu na wieki.
212. Na czym polega piekło?
Piekło oznacza wieczne potępienie tych, którzy umierają dobrowolnie w stanie grzechu śmiertelnego. Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może osiągnąć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie. Chrystus wyraża tę rzeczywistość słowami: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny" (Mt 25, 41).
213. Jak pogodzić istnienie piekła z nieskończoną dobrocią Boga?
Bóg, który chce "wszystkich doprowadzić do nawrócenia" (2 P 3,9), stworzywszy jednakże człowieka jako istotę wolną i odpowiedzialną, respektuje jego wybory. Dlatego to sam człowiek, w pełnej wolności, wyłącza się dobrowolnie ze wspólnoty z Bogiem, jeśli aż do momentu własnej śmierci trwa w grzechu śmiertelnym, odrzucając miłosierną miłość Boga. |
Proszę wybaczyć, ale Pańskie dywagacje na temat wolności, jaką obdarzone są Boże stworzenia, nie zmienią prostej i niepodważalnej prawdy wiary katolickiej:
jeśli ktoś umiera w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, to na zawsze, ostatecznie i nieodwołalnie trafia do piekła, z którego nigdy już się nie wydostanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
trabka
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:53, 13 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Zastanawiam się jeszcze jak "uratować" nadzieję na zbawienie wszystkich ludzi nie popadając w herezję apokatastazy. Jedyna możliwość, jaką dostrzegam to mieć nadzieję, że żaden człowiek nie umarł i nie umrze "w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga". Można mieć nadzieję (choć z czysto ludzkiego punktu widzenia wydaje się to zupełnie nieprawdopodobne), że każdy człowiek najpóźniej w ostatniej chwili swojego życia nawróci się i w Bogu tylko wiadomy sposób okaże swoją skruchę i poprosi o przebaczenie.
Katechizm Kościoła Katolickiego (p. 1821) napisał: | W nadziei Kościół modli się, by "wszyscy ludzie zostali zbawieni" (1 Tm 2, 4). |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|