Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Co wiecie o Prawosławiu???
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 26, 27, 28  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 17:43, 25 Wrz 2008    Temat postu: Re: Co wiecie o Prawosławiu???

rafal3006 napisał:
starowier napisał:
[b]Co wiecie o Prawosławiu???[b][/b]


Prawie nic, ale kiedyś w TV widziałem reportaż o starowiercach którzy w dogmacie wiary mają zapisane iż ziemia jest płaska. :shock:

Prawda to czy fałsz ?

P.S.
To był reportaż o ginących religiach ciekawie i z dystansem opowiedziany przez młodego popa, starowierca. Aktualny stan skład całego kościoła strowierców to ten właśnie młody pop, jedna cerkiew gdzieś w północno wschodniej Polsce i kilka starusze czyli ... ostatnich wyznawców tej religii. Nad młodym popem jest jego przełożony ... Biskup ? .. wygląda mi że ten temat właśnie On założył .


Najpierw musisz nauczyć się rozróżniać:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Zrozumienie istoty starego obrzędu może pomóc uchwycić istotę prawosławia.


POSŁUCHAJCIE:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

A CO POWIECIE O TYCH WYZNAWCACH?:
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez starowier dnia Czw 17:48, 25 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kawus




Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 19:23, 25 Wrz 2008    Temat postu:

Po prostu , jest to kościół ,,BAŁWOCHWALCZY ,, nie mający nic wspólnego z naukami skromnego i pełnego wiary , Galilejczyka Yehoshui z Nazarethu który w okrutny sposób został zamordowany pod murami Jerusalem.
Powód znamy!
,,Jednego macie tylko Boga,, - nauczał. I cóż pozostało z Jego pouczenia dziś? Dla jednych umarł jako ,,kamień obrazy, albo kpiny ,, dla drugich , jako Ten w którym można pokładać nadzieję. Jak w jednym tak i w drugim przypadku jest to kwestia głębokiej wiedzy bądź wiary a nie płytkiej świątynnej celebracji.

,,Po owocach jakie wydają - poznacie ich... czy należą do Boga czy też ,do szatańskiego złego świata,,

Mocne słowa - musiał za nie umrzeć .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 19:29, 25 Wrz 2008    Temat postu:

kawus:"Po prostu , jest to kościół ,,BAŁWOCHWALCZY "



A W TEMACIE CZEGO TA WYPOWIEDŹ?
A KIM TY JESTEŚ ZE WYDAJESZ TAKI OSĄD?




Ostatnio zmieniony przez starowier dnia Czw 19:30, 25 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:30, 25 Wrz 2008    Temat postu:

wuj napisał:
Nie wydaje mi się, żeby były to różnice dramatyczne... Pomijając kwestie organizacyjne, rzecz jasna.
starowier napisał:
Wam wydarto TRADYCJĘ i sprotestantyzowano, a nas jeszcze nie!!!
starowier napisał:
[link widoczny dla zalogowanych]

Moim zdaniem, autentyczności wiary nie poznaje się po tym, iloma palcami żegna się człowiek. Ale jeśli ktoś takie rzeczy przedkłada ponad jedność Kościoła, jego sprawa.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Czw 23:32, 25 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Budyy




Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 1735
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 10:24, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Coż to za mantra z tą jednością. Cóż to za wartość. Gdyby kościół był jednością do dziś dzień ateistów palonoby na stosach. Dzięki temu że nie ma jedności nie ma też absolutnej władzy i dzięki temu wciąż żyję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kawus




Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:22, 26 Wrz 2008    Temat postu:

starowier - odpowiedziałem na twoje pierwsze pytanie ,, Co wiecie o Prawosławiu??? ,, Uważasz że to za mało?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:33, 26 Wrz 2008    Temat postu:

wujzboj napisał:
wuj napisał:
Nie wydaje mi się, żeby były to różnice dramatyczne... Pomijając kwestie organizacyjne, rzecz jasna.
starowier napisał:
Wam wydarto TRADYCJĘ i sprotestantyzowano, a nas jeszcze nie!!!
starowier napisał:
[link widoczny dla zalogowanych]

Moim zdaniem, autentyczności wiary nie poznaje się po tym, iloma palcami żegna się człowiek. Ale jeśli ktoś takie rzeczy przedkłada ponad jedność Kościoła, jego sprawa.



Nie znasz historii Cerkwi Prawosławnej jeżeli widzisz tylko żegnanie sie palcami.Musiałbyś poczytać, a zaręczam ,że nie upraszczał byś tak.
I jedność nie za wszelką cenę kosztem wypaczenia prawd dogmatycznych.
Popatrz co u Ciebie zostało po reformach VaticanumII-strach patrzeć co się stało ze starą pobożnością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kawus




Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:37, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Pytasz mnie kim jestem aby... ! Jestem człowiekiem , mam skończone trzy klasy szkoły podstawowej , kurs tańca towarzyskiego i dwie akademie pierwszomajowe - mało? Jeszcze szydełkowanie ręczne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:37, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Komentarz Kleguma umieszczony początkowo po tym poście znajduje się w tej chwili tutaj: http://www.sfinia.fora.pl/wiezienie,20/proroctwo-kleguma,3563.html

Cóż!- to przykład słabego człowieka , któremu brak wiedzy i argumentów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:41, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Budyy napisał:
Coż to za mantra z tą jednością. Cóż to za wartość. Gdyby kościół był jednością do dziś dzień ateistów palonoby na stosach. Dzięki temu że nie ma jedności nie ma też absolutnej władzy i dzięki temu wciąż żyję.



Wiedz ,że żyjesz na czasie pożyczonym przez Boga.

A przypomnij co twoi pobratymcy robili z wierzącymi chrześcijanami czy to w rewolucji francuskiej czy październikowej czy każdej innej sataniczno -ateistycznej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:43, 26 Wrz 2008    Temat postu:

kawus napisał:
Pytasz mnie kim jestem aby... ! Jestem człowiekiem , mam skończone trzy klasy szkoły podstawowej , kurs tańca towarzyskiego i dwie akademie pierwszomajowe - mało? Jeszcze szydełkowanie ręczne.



Czyli dobry kandydat z takimi poglądami do sekty Świadków Jehowych lub innych, którzy zdążą wyprać ci mózg wg założeń NEW AGE.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kawus




Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 17:17, 26 Wrz 2008    Temat postu:

nu ! - oglądnąłem przesyłkę .... i ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kawus




Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 17:27, 26 Wrz 2008    Temat postu:

A czy Ty teraz nie obrażasz św. Jehovah właśnie ? Gdzie twoja tolerancja co? miłość agappe gdzie?

Postawiłeś precyzyjne pytanie - dostałeś precyzyjną moją odpowiedź.

Może pytanie powinno brzmieć zupełnie inaczej co?

A tak. Ja ci odpowiadam - to wiem.

Nie odpisuj mi że za mało!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 17:29, 26 Wrz 2008    Temat postu:

kawus napisał:
A czy Ty teraz nie obrażasz św. Jehovah właśnie ? Gdzie twoja tolerancja co? miłość agappe gdzie?

Postawiłeś precyzyjne pytanie - dostałeś precyzyjną moją odpowiedź.

Może pytanie powinno brzmieć zupełnie inaczej co?

A tak. Ja ci odpowiadam - to wiem.

Nie odpisuj mi że za mało!



Piłeś nie pisz! :pidu:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kawus




Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 17:49, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Bo się okażesz zważony i lekki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kawus




Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 377
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 17:51, 26 Wrz 2008    Temat postu:

rozumiem to wszystko co masz do powiedzenia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 20:02, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Światopogląd Prawosławny
Słowo pasterskie Ojca Serafima (Rouza)
Ojciec Serafim. Życie świeckie O. Serafim (Rouz) spędził w
zwykłej amerykańskiej rodzinie protestanckiej, w małym
miasteczku południowej Kalifornii. W latach szkolnych, widząc
pustkę duchową najbliższego otoczenia, zwątpił w nauki wiary
protestanckiej. Poszukując prawdy chrystusowej zwrócił się ku
wierze prawosławnej. Został zakonnikiem – misjonarzem,
autorem wielu porywających książek o drogach wiodących do
zbawienia.
Słowo wstępu. Dlaczego tak ważne jest mieć
światopogląd prawosławny i dlaczego w naszych czasach
tak trudno jest nam go przyswoić?
W czasach minionych (np. XIX-wiecznej Rosji)
światopogląd prawosławny był częścią życia społecznego
jako cząstka otaczającego świata. Nie było nawet potrzeby
specjalnie o nim mówić. Wszyscy wokół żyli zgodnie z
duchem prawosławia, w symbiozie z otaczającym światem
prawosławnym. W wielu krajach tamtych czasów sama
władza wyznawała prawosławie. Było ono centrum
działalności społecznej, w której sam władca był
historycznie pierwszym prawosławnym obywatelem, którego
obowiązkiem było dawać swym poddanym przykład życia
chrześcijańskiego. W każdym mieście były cerkwie
prawosławne, w wielu z nich nabożeństwa były odprawiane
rano i wieczorem. Monastery istniały nie tylko we wszystkich
dużych miastach ale także w małych miejscowościach, a
nawet w oddalonych pustynnych miejscach.
W Rosji było ponad tysiąc oficjalnie zarejestrowanych
monasterów. Monastycyzm był ogólnie uznaną częścią
tamtego świata. W prawosławnej rodzinie tamtych czasów
przynajmniej jeden z jej członków: siostra lub brat, wujek,
dziadek czy dalszy krewny – był mnichem lub mniszką, nie
wspominając już o innych przykładach wielkiej aktywności w
życiu prawosławnym. Cały obraz życia ludzi był
przesiąknięty prawosławiem, centralną częścią którego był
oczywiście monastycyzm. Tradycje prawosławne były
częścią życia codziennego. Większość popularnych książek
było pisanych w duchu prawosławia. Życie codzienne
tamtych czasów było jednak dla wielu trudne, ludzie musieli
pracować w pocie czoła aby zarobić na chleb, wszędzie
czyhało zagrożenie życia, śmierć nierzadko w biegu
wyrywała ludzi z tego świata – wszystko to podtrzymywało
naukę Chrystusa o realności i bliskości innego świata. W
takich warunkach – żyć w zgodzie z prawosławiem
oznaczało tyle co mieć światopogląd prawosławny i dlatego
nie było nawet potrzeby o tym mówić.
Obecnie wszystko się zmieniło. Nasze prawosławie – to
wysepka pośród świata, który żyje według zupełnie innych
zasad. I z każdym dniem zasady te zmieniają się na gorsze,
coraz bardziej oddalają nas od niego. Wiele ludzi poddaje
się pokusie rozdzielić swe życie na dwie kategorie:
codzienne świeckie życie w pracy, w kontakcie z ludźmi
świeckimi i prawosławie – według którego chcemy żyć w
niedziele i w innych dniach tygodnia, jeśli nam czas na to
pozwala. Ale spójrzmy na to nieco głębiej; światopogląd
takich ludzi jest kombinacją wartości chrześcijańskich i
świeckich, które w rzeczywistości nie ulegają symbiozie. prawosławiem, to mówiąc po prostu – nie jesteśmy
prawosławni, niezależnie od tego czy formalnie chcemy zaliczyć
się do wyznania prawosławnego.
Życie w naszym świecie współczesnym stało się bardzo
udawane, nieokreślone, nawet zagmatwane. Prawosławie
oczywiście ma swój własny obraz ale i ono też jest częścią tego
świata i nie jest tak bardzo odległe od tego, co dziś nas otacza.
I dlatego życie prawosławnego chrześcijanina, nawet jeśli jest
on rzeczywiście prawosławny, też będzie w jakimś stopniu
odbiciem otaczającego nas dzisiaj świata. Jakaś
nieokreśloność, plątanina wkradły się obecnie nawet do życia
prawosławnych.
Spróbujemy spojrzeć na nasze życie codzienne, porównując
je z życiem w pełni prawosławnym aby ocenić, jak moglibyśmy
lepiej wypełniać nasze chrześcijańskie obowiązki i prowadzić
życie „nie z tego świata” nawet w tych tak trudnych, jak dzisiaj,
czasach. Aby umieć patrzeć na otaczający świat z punktu
widzenia światopoglądu prawosławnego, który pozwoli nam w
tych czasach przeżyć życie i zachować w pełni naszą wiarę.
Życie dziś stało się nienormalne. Każdy, kto popatrzy na
nasze życie współczesne w perspektywie tamtego normalnego
życia, jakie prowadzili ludzie w dawnych czasach, np. w Rosji
lub Ameryce, lub też innym kraju zachodnio- europejskim,
powinien doznać wstrząsu, jak bardzo obecne życie stało się
nienormalne. Wiele ówczesnych pojęć takich jak autorytet i
podporządkowanie (posłuszanije), przyzwoitość, uprzejmość,
sposób zachowania w społeczeństwie i w życiu prywatnym –
wszystko to zmieniło się zasadniczo, zostało postawione na
głowie. Może za wyjątkiem kilku pojedynczych grup
chrześcijańskich, które próbują jeszcze zachować ten jakoby
„staromodny” obraz życia.
A nasze obecne życie dzisiejsze można określić jako
zepsute, rozpieszczone. Od kołyski współczesne dziecko
traktowane jest jak bożek rodziny; wszystkie jego zachcianki
spełniane są bezzwłocznie. Jest otoczone wygodami, spędza
czas pośród zabawek i rozrywki. Nie jest ono uczone ani
wychowywane według surowych zasad chrześcijańskich, a
pozwala mu się rozwijać w tym kierunku, w jakim podążają jego
zachcianki. Zazwyczaj wystarczy, aby dziecko powiedziało: „Ja
chcę” lub „Ja nie chcę” – aby usłużni rodzice posłuchali go i
pozwolili postępować po swojemu. Możliwe, że nie we
wszystkich rodzinach i nie zawsze tak się zdarza. Ale występuje
to na tyle często, aby zamienić się w zasadę współczesnego
wychowania dzieci. I nawet rodzice mający najlepsze chęci nie
mogą całkowicie ustrzec się tego wpływu. Nawet jeśli rodzice
starają się chować dziecko w surowości, to nierzadko ich
sąsiedzi starają się postępować inaczej. Dziecko to widzi i
podlega tym wpływom. I o tym należy pamiętać wychowując
dziecko.
Kiedy taki człowiek wyrasta, on, co jest naturalne otacza się
tym, do czego został w dzieciństwie przyzwyczajony:
wygodami, rozrywkami, „zabawkami dla dorosłych”. Jego życie
staje się ciągłym poszukiwaniem rozrywki (ang.” fun”).
Nawiasem mówiąc, słowo to było zupełnie nieznane w
jakimkolwiek słowniku; w Rosji XIX w. lub w każdej innej
poważnej cywilizacji po prostu by nie zrozumiano, co oznacza
to słowo. Życie – to nieustanne poszukiwanie „rozrywek”, które
na tyle pozbawione są jakiegokolwiek sensu, że widz z XIX w.
patrząc na nasze popularne programy telewizyjne, parki
rozrywki, reklamę, filmy, muzykę – każdy dowolny aspekt
naszej współczesnej kultury – a więc każdy człowiek z tamtej
epoki pomyślałby, że znalazł się w jakimś kraju szaleńców,
którzy utracili kontakt z codzienną realnością. My z reguły tego
nie zauważamy, dlatego że żyjemy w tym społeczeństwie i
przyjmujemy to jak daną nam oczywistość
Niektórzy uczeni badający naszą współczesną cywilizację
nazwali młodzież dnia dzisiejszego pokoleniem „Mnie”, a nasz
wiek czasem „narcyzmu”, który charakteryzuje się kłanianiem
się sobie i ubóstwieniem siebie, co przeszkadza w normalnym
rozwoju ludzkiego życia. Pojawiły się też określenia
„wszechświat z tworzyw sztucznych” lub też świat fantastyki,
w którym obecnie żyje tak wielka liczba ludzi, którzy nie są
w stanie przystosować się do realności takiego świata w
rozwiązywaniu swoich problemów.
Kiedy pokolenie „Mnie” zwraca się ku religii, co miało
nierzadko miejsce w ostatnich czasach to zwykle ma tu
miejsce jakaś forma „z tworzywa sztucznego” lub inna
fantastyczna forma religii: „religii samorozwoju” (gdzie
obiektem oddawania czci pozostaje nasze „Ja”), kiedy
dochodzi do czyszczenia mózgów i kontroli myśli,
poszukiwania guru, UFO i istot pozaziemskich, nietypowych
stanów ducha i doznań. Nie będziemy rozpatrywać tych
zjawisk, o których większość z nas zapewne słyszała.
Jedynie warto zaznaczyć na ile oddziałują one na
prawosławne chrześcijańskie życie duchowe w naszych
czasach.
Kiedy próbujemy prowadzić dziś życie chrześcijańskie
ważne jest, abyśmy uzmysłowili sobie, że cywilizacja, która
stworzyła to nasze rozpieszczone życie stawia przed naszą
duszą wymagania – czy to w aspekcie religijnym, czy też
świeckim – które, przyznacie wszyscy – mają charakter
totalitarny. Możemy o tym łatwo się przekonać obserwując
tworzące się w ostatnich latach, zgubne dla naszych dusz
sekty, które wymagają podporządkowania się
samozwańczemu „świętemu”. Jest to także widoczne i w
życiu świeckim, kiedy człowiek styka się nie tylko z
pojedynczą pokusą tu czy tam, ale ma do czynienia ze
stanem ciągłego kuszenia w postaci np. głośnej rockowej
muzyki, słyszalnej wszędzie: w hipermarketach, instytucjach
publicznych, na miejskich ulicach, a także w samym domu,
gdzie telewizja często staje się niewidzialnym władcą,
dyktującym współczesne wartości, poglądy i mody. Jeśli
macie małe dzieci, to wiecie na ile jest to prawda; jeśli
słyszały one coś w telewizji, to będzie wam bardzo trudno
walczyć z takim nowym poglądem, który telewizja podała
jako obowiązujące wyjaśnienie jakiejś sprawy.
Sens tego wszechobejmującego kuszenia, które
narzucone jest ludziom w sposób w pełni jawny w formach
świeckiego życia, a w formach religijnych sekt w sposób
bardziej ukryty – zamyka się w następującym haśle: „żyj
dniem dzisiejszym, syć się słodyczą, rozluźnij się, abyś
poczuł się dobrze”. Sensowi tych haseł towarzyszyć może
inny, bardziej ponury, który otwarcie dźwięczał do niedawna
w krajach oficjalnie ateistycznych, w których, w otwarty
sposób mówiono: zapomnij o Bogu i jakimkolwiek innym
życiu, oprócz doczesnego, wygoń z duszy jakikolwiek strach
boży i myśli o poszanowaniu świętości.
Dwa błędne podejścia w życiu duchowym. Można by
zapytać, jakie to wszystko ma znaczenie dla nas, którzy
staramy się prowadzić, na ile można, życie prawdziwie
prawosławne? Ma – i to duże! Powinniśmy po pierwsze
zdać sobie sprawę z tego, że otaczający nas wokół świat,
jakby nie był on nienormalny, jest tym miejscem, w którym
przyszło nam żyć i prowadzić nasze prawosławne życie. Na
ile byśmy nie starali się uczynić to życie prawdziwie
chrześcijańskim, to ono, mimo wszystko, będzie obarczone
wpływem efektu pokolenia „Mnie” i w tym miejscu
powinniśmy być wystarczająco skromni, aby to przyznać.
Istnieją dwa błędne podejścia do życia wokół nas, które
wielu przyjmuje, myśląc że są to wzorce, jak powinni
postępować prawosławni chrześcijanie.
Jedno, najbardziej rozpowszechnione podejście – iść po
prostu noga w nogę z biegiem czasu: dostosować się do
muzyki rockowej, do współczesnych mód i smaków i
dopasować do rytmu naszego rozkrzyczanego życia. Być
może tu i ówdzie staromodni rodzice mało mają kontaktu z
takim światem i żyją na jego uboczu, ale i oni będą
uśmiechać się widząc, jak ich dzieci wciągane są w życiowe
szaleństwa, i będą myśleć, że nie jest to nic złego.
Droga ta – to pełne nieszczęście dla prawosławnego
życia, więcej – to śmierć naszej duszy. Niektórzy z nas
prawosławnych mogą jeszcze prowadzić życie przystojnie, lecz
bez walki z duchem czasu oni wewnętrznie stają się martwi,
wewnętrznie umierają. I co najgorsze, ich dzieci zapłacą za to
rozstrojem duchowym i psychicznym i chorobami szerzącymi
się z coraz większa siłą. Jednym z liderów kultu samobójców,
który zakończył swe istnienie bardzo efektownie w Johnston
(USA, 1976 r.) była córka greckiego prawosławnego księdza.
To tylko jeden przykład, większość młodych prawosławnych
ludzi nie sięga tak daleko, oni tylko godzą się na wymagania
otaczającego ich anty-chrześcijańskiego świata i przestają być
dla otoczenia przykładem choćby jakiegokolwiek
chrześcijaństwa.
Tak nie wolno! Chrześcijanin prawosławny powinien
wyróżniać się w otaczającym świecie i to powinno być jedna z
podstawowych rzeczy, które musi on sobie przyswoić, jako
część swego chrześcijańskiego wychowania. W przeciwnym
wypadku nie ma sensu nazywać siebie chrześcijaninem, a
szczególnie prawosławnym chrześcijaninem.
Druga błędna skrajność światopoglądu prawosławnego –
jest to podejście, które można by nazwać fałszywą
duchowością. Ponieważ przekłady prawosławnych książek o
życiu duchowym są coraz bardziej dostępne i prawosławna
terminologia rozprzestrzenia się coraz bardziej, coraz więcej
ludzi rozprawia o życiu monastycznym, o Modlitwie Jezusowej,
a zachowaniu ascezy, o podniosłych stanach modlitewnych i o
naukach najwspanialszych teologów prawosławnych jak np.
Symeona Nowego Teologa, Grzegorza Palamy czy Grzegorza
Synajskiego. Jest bardzo chwalebne znać o tych rzeczywiście
podniosłych aspektach prawosławnego życia duchowego i czcić
wielkich świętych, którzy takie życie duchowe prowadzili. Ale
jeśli jednocześnie nie będziemy mieli realistycznej, pełnej
skromności oceny tego, jak daleko nam do obrazu życia
świętych pustelników i na ile jesteśmy słabo przygotowani
choćby do prób naśladowania ich życia – to nasze
zainteresowanie duchowością będzie jeszcze jednym z
wyrazów naszego egocentrycznego „świata z tworzyw
sztucznych.”.
Mamy dziś popularne książki na te tematy. Katolicy
rzymscy na przykład sami aktywnie studiują te problemy pod
wpływem prawosławia, co ma także wpływ na samych
prawosławnych. Np. ksiądz Jezuita Georg Meloni jest autorem
książek z tej tematyki i tłumaczem pism Makarego Wielkiego i
Symeona Nowego Teologa, w których namawia ludzi do
przyjęcia pustelniczych zachowań w życiu powszechnym.
Spotykamy się z próbami praktykowania różnych możliwych
form życia w odosobnieniu, ludzie stają się natchnieni Św.
Duchem (jakoby) i próbują wszelkich form ascezy, jaką
stosowali Św. Ojcowie naszej Cerkwi. Oto np. pewna dama
wydaje w USA książki pod tytułem „Pustynia”, „Milczenie”, w
których pisze o tym wszystkim, ale w taki sposób, jak inni
zachwalają nowy rodzaj cukierków. Jest to oczywiście bardzo
niepoważne i jest symptomem naszych czasów. Rzeczy
wzniosłe są wykorzystywane przez ludzi, którzy nie mają
pojęcia, o czym mówią. Dla niektórych jest to tylko sposób na
spędzenie czasu, dla innych, którzy wszystko przyjmują
poważnie – sprawa może zakończyć się tragicznie. Tacy myślą,
że prowadzą życie uduchowione, a w rzeczywistości nie
potrafią często rozwiązać swych osobistych wewnętrznych
problemów.
Chciałbym ponownie podkreślić, że należy wystrzegać się
obu tych skrajności – zeświecczenia i ponadduchowości. Ale to
nie oznacza, że powinniśmy unikać kontaktów z realnie
otaczającym nas światem lub też, że mielibyśmy przestać czcić
wielkich ojców cerkwi i korzystać z ich mądrych pouczeń lub też
sami czynić modlitwę Jezusową, stosownie do naszych
możliwości i uwarunkowań zewnętrznych. Tylko to wszystko
powinno odpowiadać naszemu dzisiejszemu stanowi, być
bliskie tej ziemi, na której tu i teraz żyjemy. Sprawa polega na
tym, (i jest to dzisiaj absolutnie konieczne dla naszego
zrozumienia jako chrześcijan prawosławnych) że powinniśmy w
pełni zrozumieć w jakich czasach przyszło nam żyć i że tak
naprawdę mało wiemy o naszym prawosławiu, na ile jesteśmy
dalecy nie tylko od dawnych świętości ale także od
prostych wyznawców prawosławia, żyjących nie dawniej niż
100 lat wcześniej, lub nawet o jedno pokolenie przed nami, i
jak silnie musimy dążyć do tego aby w naszych czasach
przynajmniej zachować prawosławie.
Co powinniśmy robić. Spróbuję dać odpowiedź na to
pytanie w dwu częściach: pierwsza dotyczy zrozumienia
otaczającego nas świata, który tak jak nigdy przedtem w
historii chrześcijaństwa stał się naszym wrogiem, a druga –
zrozumienia naszego prawosławia, które, czego się
obawiam, większość z nas zna o wiele za słabo, abyśmy
mogli je zachować dla potomnych.
Po pierwsze, skoro już, chcemy tego lub nie, żyjemy w
tym świecie, powinniśmy patrzeć na niego i jego pokusy
twardo i realistycznie, lecz nie poddawać się jemu; w
szczególności powinniśmy przygotować naszą młodzież na
czekające ją pokusy i jakby zaszczepić ją przeciw tym
pokusom. Każdego dnia powinniśmy być gotowi odpierać
złe wpływy otaczającego nasze dzieci świata stosując
zasady zdrowego chrześcijańskiego wychowania. Oznacza
to, że to wszystko, co dziecko wyniesie ze szkoły, w domu
powinno się sprawdzać i poprawiać. Nie powinniśmy
myśleć, że to wszystko o czym dowie się nasze dziecko w
szkole jest po prostu pożyteczne lub traktować nabytą przez
niego wiedzę jako coś światowego, co nie ma żadnego
związku z jego prawosławnym wychowaniem.
Podstawowe zainteresowania i stosunek dziecka do
literatury, muzyki, historii, sztuki, filozofii, a nawet nauki, i co
oczywiste, spraw życiowych i religii – powinny w pierwszej
kolejności wychodzić nie ze szkoły. Kiedy zdamy się tu
wyłącznie na szkołę, to dziecko ukształtuje swe
zainteresowania skażone filozofią materialistyczną
współczesnego świata. A zainteresowania te powinny
wychodzić w pierwszej kolejności z domu i cerkwi, w
przeciwnym wypadku dziecko może łatwo poddać się
wpływom agnostycyzmu, a nawet gorzej, wpływom
ateistycznym lub nawet antyreligijnym.
Rodzice powinni wiedzieć, czego uczą się ich dzieci
podczas różnych zajęć pozalekcyjnych. Powinni
interesować się tym, jakiej muzyki słuchają, jakie oglądają
filmy jakiego języka słuchają i jakiego sami używają. To
wszystko powinno podlegać ocenie z punktu widzenia
zasad prawosławia.
W tych domach, gdzie rodzicom nie starcza odwagi, by
pozbyć się telewizora, powinien być on kontrolowany, aby
osłonić dzieci przed jego zgubnym wpływem. Telewizor stał
się bowiem głównym kreatorem anty-chrześcijańskich ocen i
idei w waszym domu, szczególnie wobec dzieci i młodzieży.
Mówimy tu o wychowaniu dzieci dlatego, ponieważ
właśnie w stosunku do nich świat nanosi w pierwszym
rzędzie ciosy w prawosławnych i wychowuje ich według
swojego wzorca; wystarczy dopuścić aby u dziecka
ukształtował się nieprawidłowy światopogląd, aby zadanie
chrześcijańskiego wychowanie stało się podwójnie trudne.
Ale nie tylko dzieci, lecz także my dorośli stajemy twarzą
przed światem, który próbuje uczynić z nas anty-chrześcijan
za pośrednictwem szkół, telewizora, kina, muzyki
popularnej, używając wszelkich innych metod podsuwanych
nam, szczególnie w wielkich miastach. Powinniśmy
pamiętać, że to, co wkłada się nam do głowy pochodzi z
jednego źródła – ma ono określony sens ideowy wobec nas,
tę ideę kłaniania się sobie samym, rozluźniania się,
niechlujstwa, nasycania się słodyczą, odsuwania
najmniejszej myśli o tamtym świecie – w różnych
postaciach, jest tu jeden konkretny cel, która temu
przyświeca. Jest to faktycznie nauka o bezbożności.
Powinniśmy aktywnie temu się przeciwstawiać, wiedząc że
mamy w ręku oręż w postaci naszego prawosławnego
światopoglądu. Mówiąc szczerze, z własnych obserwacji
mam wrażenie, że w dzisiejszym świecie to zmaganie nasi
ludzie prawosławni częściej przegrywają niż wygrywają.

Pomimo wszystko, nie traktujmy otaczającego nas świata
jak do końca zepsutego. W samej rzeczy, jeśli mamy przetrwać
jako chrześcijanie prawosławni, powinniśmy być wystarczająco
rozsądni, aby wykorzystywać w tym świecie wszystko to, co jest
w nim jeszcze pozytywnego.
Prawosławny światopogląd. Wychodząc z takiej pozycji,
widząc w naszym świecie zarówno jego złe jak i dobre strony,
możemy wyrobić w sobie światopogląd prawosławny, tj. żyć z
nim w odniesieniu do spraw ziemskich, a nie tylko wąsko
pojmowanych, cerkiewnych.
Istnieje nieprawidłowy pogląd, który niestety ostatnio stał się
aktualny, że wystarczy nam prawosławie ograniczone do
budynku cerkiewnego i do zwyczajowej religijnej praktyki, takiej
jak modlitwa w określonym miejscu i czasie lub też do znaku
krzyża. W innych sprawach, zgodnie z tym przekonaniem,
można żyć, tak jak żyją wszyscy, uczestnicząc bez żadnych
zahamowań w sprawach tego świata, bez poczucia grzechu.
Każdy, kto pojął głębię naszego prawosławia i wagę
zobowiązań prawosławnego chrześcijanina, a także zrozumiał
jak ciężkie obowiązki i wymagania narzuca nam współczesny
totalitarny świat, każdy więc przyzna, jak błędne jest takie
podejście do prawosławia.
Albo ty jesteś prawosławny w każdym czasie, każdego
dnia i roku, w dowolnej sytuacji życiowej, albo ty - w rzeczy
samej - nie jesteś prawosławny !
Nasze prawosławie wynika nie tylko z naszych głębokich
religijnych poglądów, ale ze wszystkiego, co robimy i co
mówimy. Większość z nas jednak prawie nie zdaje sobie
sprawy ze chrześcijańskiej odpowiedzialności za świecką
stronę życia. Człowiek prawdziwie prawosławny ze swoim
światopoglądem każdą część swego życia żyje jak
prawosławny.
Zapytajmy zatem teraz: jak możemy my, w naszym życiu
powszednim podtrzymywać nasz światopogląd prawosławny?
Pierwsza i najbardziej widoczna droga – to przebywanie w
stałym kontakcie ze źródłem chrześcijańskiego światopoglądu,
ze wszystkim, co cerkiew daje nam dla naszego oświecenia i
zbawienia; służbami w cerkwi, i świętymi sakramentami,
Pismem świętym, Żywotami Świętych, pismami Ojców cerkwi.
Godne jest oczywiście czytać książki, które znajdują się na
poziomie naszego zrozumienia i stosować nauki cerkwi w
różnych sytuacjach życiowych, aby wzbogacać się duchowo w
życiu chrześcijańskim.
Bywa jednak i tak, że te źródła nauki życia w prawosławiu
nie działają na nas w pełni, lub w ogóle. Przyczyną może być
to, że my w sprawach życiowych nie zajmujemy zdecydowanej
chrześcijańskiej pozycji. Powiedzmy teraz sobie, jak powinna
być ta pozycja, jeśli mamy oczekiwać na umacnianie naszego
światopoglądu prawosławnego.
Nie ma nic bardziej tragicznego, niż widzieć człowieka
wyrosłego w prawosławiu, który ma pojęcie o katechizmie, który
czyta Żywoty Świętych, mającego wyobrażenie o ogólnych
celach prawosławia, rozumiejącego służby cerkiewne – a przy
tym nie rozumiejącego, co dzieje się wokół niego.
I wtedy taki człowiek objaśnia swym dzieciom płynące obok
życie w dwu kategoriach: jedna to styl w jakim żyje większość, a
druga – to rytm jakim prawosławni żyją w niedzielę. Jeśli
dziecko wychować w taki sposób, prawdopodobnie nie
wybierze ono prawosławia; stanie się to prawosławie jedynie
małą cząstką jego życia. Stanie się tak dlatego, że współczesne
życie bardzo wciąga, ułudnie zmieniając otaczającą
rzeczywistość – jeśli tylko taki człowiek nie był nauczony jak
przeciwstawiać się tym zjawiskom, i jak ma prawidłowo
wykorzystywać pozytywne elementy świeckiego życia.
W tym sensie nasz stosunek do życia powinien być
akceptowalny i normalny, tj. powinien być proporcjonalny do
realnych sytuacji, a nie wynikać z fantazji, ucieczki od życia, z
chęci odwrócenia się od rzeczy nieprzyjemnych, zdarzających
się w naszym życiu. Zbyt wygórowane i wzięte niejako „z
obłoków” zasady prawosławia często nie przyniosą pożytku w
rozwiązaniu problemów życia codziennego, nasz świat jest na
tyle okrutny i swym okrucieństwem rani nasze dusze; tak
więc powinniśmy w pierwszej kolejności wykazać się żywą
chrześcijańską miłością i zrozumieniem, rezygnując z
pustelnictwa i innych wzniosłych form modlitwy na rzecz
tych, kto będzie w stanie je zastosować.
Nasz stosunek do życia nie powinien być też
egocentryczny, a nakierowany na zwrot ku Bogu i Jego
poszukiwanie w życiu duchowym. Teraz wszędzie tam,
gdzie są społeczności prawosławne, pojawia się pokusa
przekształcenia ich w grupy wzajemnej adoracji,
wzajemnych życzeń i pozdrowień oraz podziękowań
naszym dobroczyńcom i pokazania naszych osiągnięć –
piękna naszych cerkiewnych budynków i cerkiewnych
strojów, wspaniałości naszych służb, nawet czystości naszej
wiary. Ale prawdziwe chrześcijańskie życie jeszcze z
czasów apostolskich było nacechowane na dzielenie się tym
życiem z innymi.
Prawosławie właśnie dlatego jest żywe, że przyświeca
innymi i jako takie nie potrzebuje organizacji misyjnej. A w
wielu przypadkach to prawdziwe prawosławie zachowujemy
wyłącznie dla siebie i jeszcze tym się chwalimy. To droga do
nikąd, w ten sposób grzebiemy to nasze prawosławie. A
właśnie w taki sposób żyje wielu z nas w prawosławnych
parafiach, nawet w tych, gdzie jest wiele młodzieży, która
nie wczuwa się głęboko w swoją wiarę. Nie wystarczy
powiedzieć, że młodzież chodzi do cerkwi. Powinniśmy
zapytać, co ona do Cerkwi wnosi i co z niej wynosi. I jeśli
młodzież nie przyjmuje prawosławia w całym swoim życiu,
to na próżno mówimy, że ona chodzi do cerkwi.
Jednocześnie, nasz stosunek do ludzi powinien być
nacechowany miłością i wyrozumiałością. Obecnie do
naszego życia wkradło się pewne oziębienie: czasem
słyszymy: „to heretyk, nie należy z nim rozmawiać”, lub
„tamten być może jest prawosławny, ale nie ma pewności”
albo „tamten jest na pewno donosicielem”. Nikt nie
zaprzeczy, że cerkiew jest teraz okrążona wrogami i że są
tacy, którzy nie zawahają się wykorzystać Jej zaufania. Ale
tak właśnie było od czasów apostolskich, a z tego punktu
widzenia życie chrześcijańskie zawsze było obarczone
jakąś dozą ryzyka. Ale nawet wówczas, gdy zostaniemy
naiwnie wykorzystani, mimo wszystko nie powinniśmy
odrzucać naszej podstawowej formy stosunku do innych,
miłości i wyrozumienia, bez tego utracimy główną bazę
naszego chrześcijańskiego życia. Świat bez Chrystusa jest
chłodny i podejrzliwy, lecz chrześcijanie, przeciwnie,
powinni wykazywać otwartość i wyrozumiałość, w
przeciwnym wypadku pozbawimy się tej „soli Chrystusowej”
i staniemy się podobni do otaczającego świata,
zasługującymi na odrzucenie i podeptanie.
Trochę skromności przy spojrzeniu na nas samych
pomogłoby nam być bardziej wielkodusznymi i
wybaczającymi błędy innych. Lubimy osądzać innych za
dziwne postępowanie, nazywamy ich „pierekrestami” lub
„nawiedzonymi neofitami”.
Rzeczywiście, powinniśmy wystrzegać się ludzi
rzeczywiście niezrównoważonych, którzy mogą przynieść
dużą szkodę cerkwi. Ale zapytajmy, jaki poważny
prawosławny chrześcijanin nie jest trochę „nawiedzony”?.
My nie przystajemy do zwyczajów tego świata, a jeśli
zaczynamy już się dopasowywać do świata dzisiejszego, to
w tym samym czasie oddalamy się już od prawdziwego
prawosławia. Prawdziwy chrześcijanin prawosławny nie
powinien czuć się jak u siebie w życiu świeckim i przez to
nie może nie dać się zauważyć jego pewne „nawiedzenie”.
Dlatego nie bójmy się tego, że w świecie zaczną się do
nas odnosić jak do trochę „nawiedzonych”. Chrońmy naszą
miłość chrześcijańską i umiejętność wybaczania, czego
świat nie będzie w stanie zrozumieć, ale jednocześnie
czego w głębi serca tak potrzebuje, a nawet pożąda.
Wreszcie, nasz prawosławny stosunek do świata
powinien być, nie zawaham się użyć tego słowa,
idealistyczny. Obecny świat przywiązuje wielką wagę do
spraw złożonych, ceni doświadczenie życiowe, profesjonalizm.
Prawosławie, przeciwnie, nie przywiązuje do tych spraw
żadnego znaczenia, gdyż to one niszczą naszą duchowość.
Nie powinniśmy zamykać oczu na sprawy zachodzące w
świecie i cerkwi, musimy to znać dla nas samych, ale nasza
wiedza powinna być trzeźwa, prostoduszna, i prostolinijna. A
wtedy łatwiej nam będzie przyjąć i przyswoić sobie na zawsze
nasz prawosławny światopogląd.
Na podstawie tłumaczenia tekstu Homilii wygłoszonej przez Ojca
Serafima przy Grobie Św. Hermana w Kalifornii (1982r)


Ostatnio zmieniony przez starowier dnia Pią 20:03, 26 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
macjan




Dołączył: 27 Maj 2008
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:31, 26 Wrz 2008    Temat postu:

starowier napisał:
Piłeś nie pisz!

Nie piłeś - napij się ;)

Nie chciało mi się czytać całego, więc skrytykuję tylko to, co przeczytałem:
starowier napisał:
W czasach minionych (np. XIX-wiecznej Rosji)
światopogląd prawosławny był częścią życia społecznego
jako cząstka otaczającego świata. Nie było nawet potrzeby
specjalnie o nim mówić. Wszyscy wokół żyli zgodnie z
duchem prawosławia, w symbiozie z otaczającym światem
prawosławnym. W wielu krajach tamtych czasów sama
władza wyznawała prawosławie. Było ono centrum
działalności społecznej, w której sam władca był
historycznie pierwszym prawosławnym obywatelem, którego
obowiązkiem było dawać swym poddanym przykład życia
chrześcijańskiego.

Co wymownie świadczy o tym, jak prawosławie odbiega od chrześcijaństwa. Ciężko chyba uznać XIX-wieczną Rosję i jej carów za wzór cnót chrześcijańskich. Szczególnie nam, Polakom, którzy w owych czasach doświadczyliśmy ruskiego buta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:36, 26 Wrz 2008    Temat postu:

Pewno znacznie łatwiej jest uwierzyć w taki ideał, patrząc na to kalifornijskiej perspektywy.

Nawiasem mówiąc, bardziej niż wyobrażenia o. Serafima o prawosławnym ideale XIX-wiecznej Rosji, dziwi mnie wstęp do tego kazania. [link widoczny dla zalogowanych] jest nie tyle małym miasteczkiem, ile miejscowością rezydencką pod Los Angeles; Rose (nie Rouza) mieszkał tam, gdy studiował chińską filozofię na Pomona College; przedtem uczył się w San Diego (gdzie się zresztą urodził, faktycznie w protestanckiej rodzinie), a potem - w San Francisco, gdzie się nawrócił, najpierw z ateizmu na buddyzm, a potem z buddyzmu na prawosławie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:00, 26 Wrz 2008    Temat postu:

wuj napisał:
Moim zdaniem, autentyczności wiary nie poznaje się po tym, iloma palcami żegna się człowiek. Ale jeśli ktoś takie rzeczy przedkłada ponad jedność Kościoła, jego sprawa.
starowier napisał:
Nie znasz historii Cerkwi Prawosławnej jeżeli widzisz tylko żegnanie sie palcami. Musiałbyś poczytać, a zaręczam ,że nie upraszczał byś tak.

Ja nie mówię, że to było TYLKO żegnanie się palcami. Mówię, że jeśli ktoś przekłada formalności nad treści, to jest to jego sprawa - ale stąd biorą się rozłamy, prześladowania, wojny.

starowier napisał:
Popatrz co u Ciebie zostało po reformach VaticanumII - strach patrzeć co się stało ze starą pobożnością.

Wiesz, jeśli miałbym wybierać pomiędzy tą starą a tą nową, to zdecydowanie i bezdyskusyjnie wybrałbym tą nową. Przy tej starej zostałbym ateistą.

Budyy napisał:
Coż to za mantra z tą jednością. Cóż to za wartość. Gdyby kościół był jednością do dziś dzień ateistów palonoby na stosach. Dzięki temu że nie ma jedności nie ma też absolutnej władzy i dzięki temu wciąż żyję.

Jedność, o której mówię, nie polega na żadnej absolutnej władzy ani na sztampowej jednolitości poglądów, lecz na umiejętności uznania, że do tego samego Kościoła należy każdy, dla kogo Jezus jest Panem: "Otóż zapewniam was, że nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: 'Niech Jezus będzie przeklęty!'. Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: 'Panem jest Jezus'" (1 Kor 12:3).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 11:38, 27 Wrz 2008    Temat postu:

macjan napisał:
starowier napisał:

Nie chciało mi się czytać całego, więc skrytykuję tylko to, co

Co wymownie świadczy o tym, jak prawosławie odbiega od chrześcijaństwa. Ciężko chyba uznać XIX-wieczną Rosję i jej carów za wzór cnót chrześcijańskich. Szczególnie nam, Polakom, którzy w owych czasach doświadczyliśmy ruskiego buta.



OT I WIDAĆ OWOCE TAKIEJ WIARY I TOLERANCJI ORAZ KOMPLEKSÓW I MAŁOSTKOWOŚCI POKOLENIA JP II PO TAKICH WYPOWIEDZIACH TAKICH MIŁOSIERNYCH JAK TY.ORAZ BRAK PODSTAWOWEJ WIEDZY W TEMACIE.



POSŁUCHAJ CHOĆ RAZ:
Wy Polaczki ruskiego widzicie jako coś gorszego od Was, a wiesz dlaczego?Zachód Was nie chce mimo iż wchłonęło Was "dzięki" Niemcom chrześcijaństwo zachodnie, a wschód widzi w Was zdrajców słowiańszczyzny i pachołków USA i UE i tych , którzy odrzucili misję św Cyryla i Metodego i zatracili swą tozsamosć.Stąd Wasze kompleksy takie jak tego ruskiego buta.Nie macie własnego zdania tylko klakierujecie silniejszym.
Polska, według słów Sławomira Mrożka, leży na wschód od Zachodu i na zachód od Wschodu. Usiłowała jednak myślą swych intelektualistów i potocznym wyobrażeniem – przeważyć szalę na rzecz Zachodu i odciąć się od Wschodu.
Polska, wchodząc w krąg kultury Zachodu, przyswoiła również jej narcyzm – przekonanie o swej naturalnej wyższości nad innymi cywilizacjami. Stąd wyrasta pogarda do Wschodu i dążenie do stałego udzielania mu lekcji.
Polska ze swą rolą nauczycielki wobec Wschodu, głównie Rosji – w jej pojęciu irracjonalnego, archaicznego, zapóźnionego, zacofanego, bezwładnego, nieruchomego – przerosła wszelkie inne narody.
Ta rola to stały element dziejów, czy zyskany na jakimś etapie?
Rolę tę ukształtował przede wszystkim romantyzm. „Poczynając od romantyzmu, a kończąc na dniach dzisiejszych, widzimy, jak bardzo Polska przypisywała sobie prawo do najostrzejszej krytyki wobec Rosji. Uznawała się za największą znawczynię wszystkich nieprawidłowości Rosji, zarówno Rosji carskiej jak i Rosji sowieckiej. Stale kładła nacisk na to, że Rosja nie należy do Europy” .
Kluczowy staje się romantyczny mesjanizm. Polska, według tej idei, została narażona na szczególne cierpienie i krzywdy, ale to dlatego, że została wybrana przez Boga na ofiarę za inne grzeszne narody. Taki mesjanizm był rozpowszechniony nie tylko w XIX wieku, ale i wielkich opresjach narodowych podczas drugiej wojny czy stanu wojennego w latach 80. Jeśli w takich okresach Polskę podnoszono do rangi anioła, to ktoś musiał być wcieleniem szatana. W XIX stuleciu była nim Rosja przede wszystkim.
Romantyczny obraz Rosji - jako złowrogiej siły zagrażającej całej Europie od Wschodu, trwał przez cały wiek XIX i nasilił się w propagandzie roku 1920, podczas wojny polsko-bolszewickiej. Autostereotyp polski cechuje poczucie wyższości wobec Moskala, wynikający z przynależności Polski do cywilizacji zachodu, do zachodniej wspólnoty katolickiej.
W obfitej poezji antybolszewickiej w modelowy sposób zarysowuje się przeciwstawienie „Europy” i „Azji”, „Zachodu” i „Wschodu”.
Szczególną rolę w polskim przeciwstawieniu się Rosji odegrała, religia katolicka z centralną postacią Polaka-katolika. Dwudziestolecie międzywojenne sprzyjało połączeniu nacjonalizmu z katolicyzmem.
Ideę Polaka-katolika umacniały czasy PRL. „Polacy czuli, że zasługują na szczególne wyróżnienie swego narodu, gdyż pomimo komunizmu wytrwali w wierze katolickiej”. Jan Paweł II odświeżył w swych kazaniach „stare toposy XIX-wiecznego romantycznego nacjonalizmu” oraz mesjanizmu.

PO CO POLAKOWI RUSKI?

Dla poprawienia samopoczucia – można odpowiedzieć: „My jesteśmy źli ale oni jeszcze gorsi od nas”. Na nas kończy się Europa i cywilizacja. Dalej jest Azja i barbarzyństwo. „Na rozmaitych płaszczyznach polskiej kultury – zarówno potocznej, jak i naukowej – toczy się podobny proceder usuwania Rosji z horyzontu europejskiego i uznawania jej za „niższą” formę cywilizacji.
Przyjrzyjmy się obrazowi Ruskiego i Wschodu w polskiej literaturze – u Henryka Sienkiewicza, Ryszarda Kapuścińskiego, Czesława Miłosza, Doroty Masłowskiej, Mariusza Wilka, także w esejach historycznych Jerzego Kłoczowskiego czy Daniela Beauvois.
O Sienkiewiczu mówi słowami Stefana Swieżawskiego, że pisarz to genialny, ale wzorce, które nam zostawił i na których wychowują się bezrefleksyjnie całe pokolenia, są okropne. Pełno w nich pogardy i nienawiści do innych narodów, innych bliskich nam przecież – bo sąsiednich – kultur i religii. „Żyjąc tymi ideałami, nigdy nie staniemy się narodem otwartym, tolerancyjnym, ekumenicznym. Kościół będzie taki, jakie jest społeczeństwo.”
Sienkiewicz to „piewca imperialnej piękności”. Jest on dzieckiem myśli kolonialnej. Polska kolonizowała tereny wschodnie – Ukrainę i Białoruś, traktując je jako kulturowo niższe i zobowiązane do podporządkowania się „słuszniejszej” polskiej racji. Daniela Beauvois, który o twórczości Sienkiewicza pisze jako o zatrutym ziarnie, które utrwala w młodzieży fałszywy obraz świadomości o rzekomej wyższości Polaków.
Z kolei Rosja Kapuścińskiego, powiela polskie mity. Jego Rosja jest kolektywistyczna, autorytarna, nacjonalistyczna, znieruchomiała i jako taka przeciwstawiona Europie – indywidualistycznej, liberalnej, patriotycznej – w pełni „ludzkiej i uniwersalnej”.
Wschód jest mierzony miarką Zachodu – na ile do niego dorasta? . Wschód u Kłoczowskiego wypada więc źle. Zachód jest dynamiczny i jako jedyny daje szansę wszechstronnego rozwoju. A Kościół rzymski, realizując ideały jedności i centralizacji, zdecydował o powstaniu dynamicznego kręgu cywilizacyjnego.


Nie umiecie uporać się z pozostałościami odziedziczonej po mesjanizmie megalomanii narodowej. Pozostaje ona w rażącej sprzeczności nie tylko z realną słabością ekonomiczną i polityczną Polski, ale też uniemożliwia zdobycie dystansu wobec siebie, przeszkadza w rezygnacji z pretensji do dominacji, z pogardy i lekceważenia „innych” . Polska – wbrew pobożnym życzeniom i zakłamanym zapewnieniom nie jest dzisiaj krajem wielokulturowym. Właśnie jednolitość patriarchalnego „polokatolicyzmu”, niechęć do różnorodności(CO WIDAĆ Z WYPOWIEDZI TWOJEJ I INNYCH UCZESTNIKÓW TEGO FORUM, CZESTO ATEISTÓW-SĄ ONI OWOCEM NAUCZANIA TWEGO KOSCIOŁA), nieumiejętność rozluźnienia megalomańskiej, próżnej polskości, obręcz moralizatorskiej kontroli nad wszystkimi przejawami życia przyczyniają się do bolesnego odczucia kryzysu kultury. Polska jest ubogim, płaskim monolitem, przeważnie narodowo-katolickim. Dlatego tak męczy swoich obywateli.
NIEPOKÓJ WZBUDZA duchowa kondycja Polaków, a raczej przerost roli konsolacyjnego pierwiastka w katolicyzmie. Katolicyzm w Polsce – w dziewiętnastym i dwudziestym wieku był stale zagrożony w swej religijnej i narodowej tożsamości. Traktowany był więc jako pociecha i ucieczka.
NA PRZYKŁAD Miłosz powstał przeciw ciągle w Polsce uprawianemu bałwochwalstwu narodu. Uznał robienie użytku z Ewangelii na rzecz Polski za głęboką „nieprzyzwoitość” i oskarżył głównego twórcę mesjanizmu – Mickiewicza – o zapoczątkowanie posługiwania się religią Boga-człowieka, czyli religią Wcielenia po to, żeby wprowadzić kolektywnego Mesjasza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 11:48, 27 Wrz 2008    Temat postu:

wujzboj napisał:
Pewno znacznie łatwiej jest uwierzyć w taki ideał, patrząc na to kalifornijskiej perspektywy.

Nawiasem mówiąc, bardziej niż wyobrażenia o. Serafima o prawosławnym ideale XIX-wiecznej Rosji, dziwi mnie wstęp do tego kazania. [link widoczny dla zalogowanych] jest nie tyle małym miasteczkiem, ile miejscowością rezydencką pod Los Angeles; Rose (nie Rouza) mieszkał tam, gdy studiował chińską filozofię na Pomona College; przedtem uczył się w San Diego (gdzie się zresztą urodził, faktycznie w protestanckiej rodzinie), a potem - w San Francisco, gdzie się nawrócił, najpierw z ateizmu na buddyzm, a potem z buddyzmu na prawosławie.


We wczesnych latach 60. w mieszkaniu w piwnicy niedaleko centrum San Francisco Eugene Rose, przyszły ojciec Seraphim, usiadł przy swoim biurku pokrytym stosem książek i papierów. W pokoju panował wieczny półmrok, jedyne światło padało przez niewielkie okno. Kilka lat przed przeprowadzką Eugene’a do tego mieszkania dokonano w tym pokoju morderstwa i niektórzy twierdzili, że wciąż przebywa tam złowrogi duch. Jednak Eugene, jakby rzucając wyzwanie temu duchowi oraz najczarniejszym duchom otaczającego go miasta, zawiesił w tym pokoju ikony, przed którymi zawsze paliła się lampadka.

W pokoju tym Eugene podjął się spisać monumentalną kronikę z wojny toczonej przeciwko Bogu przez współczesnego człowieka, o jego wysiłkach zniszczenia starego porządku i uczynienia nowego, bez Chrystusa, aby zaprzeczyć istnieniu Królestwa Bożego i na jego miejsce stworzyć własną ziemską utopię. Praca ta miała nosić tytuł Królestwo człowieka a Królestwo Boga.

Zaledwie parę lat wcześniej Eugene sam wpadł w sidła królestwa człowieka i znosił w nim wielkie udręki; uczestniczył także w wojnie przeciwko Bogu. W swoich młodych, twórczych latach odrzucił protestantyzm jako nie przekonywujący i bezowocny, brał udział w ruchach kontrkultury lat 50., zagłębiał się w religie i filozofie Wschodu, dla których Bóg jest całkiem bezosobowy. Podobnie do współczesnych mu artystów i pisarzy pure nonsensu doświadczał pomieszania zmysłów, odrzucał proces logicznego myślenia, aby móc "przebić się na drugą stronę". Czytał teksty szalonego "proroka" nihilizmu Friedricha Nietzschego, aż w końcu jego słowa zadźwięczały w jego duszy elektryczną, piekielną mocą. Wszelkimi sposobami poszukiwał prawdy, czy też rzeczywistości, przy pomocy umysłu; jednak wszystkie te próby okazały się porażką. Został doprowadzony do takiego stanu rozpaczy, że kiedy później ktoś prosił go, aby to opisał, mógł tylko powiedzieć: "Byłem w piekle". Popadł w pijaństwo, mocował się z Bogiem, o którym głosił, że umarł, walił rękami w podłogę i krzyczał, aby zostawił go w spokoju. Pewnego razu po pijanemu napisał: "Jestem chory, tak jak wszyscy ludzie, których nie ogarnia Boża miłość".


W takim właśnie stanie wielkiego głodu(BOGA) znalazł się Eugene pod koniec lat 50. Wtedy, jakby nagły powiew wiatru, w jego życiu pojawiła się rzeczywistość, której nigdy nie mógłby przewidzieć. W oczekiwaniu na bliski koniec swojego życia tak wspominał ten moment:

"Przez lata moich studiów zadowolony byłem z tego, że mogłem być ‘ponad wszystkimi tradycjami’ ale jakoś pozostawać im wierny... Do cerkwi prawosławnej poszedłem tylko po to, aby popatrzeć na inną ‘tradycję’. Kiedy jednak wszedłem do cerkwi po raz pierwszy (była to rosyjska cerkiew w San Francisco) wydarzyło się ze mną coś, czego nie doświadczyłem ani w buddyjskich, ani w też żadnych innych wschodnich świątyniach; coś w moim sercu powiedziało, że to jest ‘dom’, że wszystkie moje poszukiwania skończyły się. Nie wiedziałem wcale, co to ma znaczyć, ponieważ nabożeństwo było mi raczej obce, odprawiane w nieznanym języku. Coraz bardziej regularnie zacząłem uczęszczać na nabożeństwa cerkiewne, stopniowo ucząc się języka i zwyczajów... Podczas mojego obcowania z Prawosławiem i z ludźmi prawosławnymi w mojej świadomości pojawiła się całkiem nowa myśl: Prawda to nie jest jakaś abstrakcyjna idea, poszukiwana i zrozumiana przez umysł, ale jest ona czymś osobowym – a nawet Osobą – poszukiwaną i umiłowaną sercem. W taki oto sposób spotkałem Chrystusa."

W swoim piwnicznym pokoiku podczas pracy nad Królestwem człowieka a królestwem Boga, Eugene wciąż zmagał się z tym, co odnalazł. Natknął się na Prawdę w nienaruszonym obrazie Chrystusa zachowanym w Cerkwi Prawosławnej, ale pragnął wejść do tego, co nazywał "sercem serc" Cerkwi, do jej wymiaru mistycznego. Pragnął Boga, pragnął Go rozpaczliwie. Jego pisarstwo od tego momentu stało się dla niego rodzajem katharsis, środkiem do wydobycia się z fałszu, z podziemnych ciemności na światło dnia. Mimo że te pierwsze prace są w tonie dużo bardziej filozoficzne od jego późniejszych książek, zrodziły się one z wielkiego cierpienia, które wciąż było bardzo świeże w jego duszy. Po prostu naturalne było, że wtedy więcej chciał pisać o królestwie człowieka, w którym trudził się i męczył przez całe życie, niż o Królestwie Boga, do którego zdążył zaledwie przelotnie zajrzeć. Królestwo Boga wciąż oglądał jakby przez pryzmat królestwa człowieka.

Ze wszystkich zaplanowanych czternastu rozdziałów swojego magnum opus, Eugene przepisał na maszynie w kompletnej formie tylko siódmy; reszta pozostała w postaci ręcznych notatek. Ten siódmy rozdział prezentujemy poniżej, dotyczy on filozofii nihilizmu.

Nihilizm – przekonanie, że nie ma absolutnej prawdy, że wszystkie prawdy są relatywne – jak twierdził Eugene jest podstawową filozofią XX wieku: "Stał się obecnie tak rozpowszechniony i wszechobecny, przeniknął tak bardzo głęboko do umysłów i serc wszystkich ludzi dzisiaj żyjących, że nie ma już nawet jakiegoś ‘frontu’ na którym można by go zwalczać". Mówił, że duch tej filozofii "wyrażone zostało najpełniej przez Nietzschego i przez postacie Dostojewskiego w zdaniu: ‘Bóg umarł, przeto człowiek stał się Bogiem i wszystko stało się możliwe".

Ze swojego własnego doświadczenia Eugene wiedział, że współczesny człowiek nie może w pełni przyjść do Chrystusa, jeżeli najpierw nie uświadomi sobie, jak daleko on sam i całe społeczeństwo odpadło od Niego, to znaczy jeżeli po raz pierwszy nie stawi czoła samemu nihilizmowi.

Jako pisarz Eugene czuł, że musi wzywać swoich współczesnych do wyjścia z otchłani. Pisał nie tylko z powodu własnego pragnienia Boga, ale z powodu swojej troski o innych, którzy również Go pragnęli – nawet tych którzy, tak jak wcześniej on sam, odrzucili Boga lub z powodu wielkiej tęsknoty podjęli z Nim wojnę.

Z powodu tego bólu serca, z powodu mroku swojego wcześniejszego życia Eugene przemawia do współczesnej ludzkości, która sama znajduje się w tym samym mroku i bólu. Teraz, czterdzieści lat po napisaniu tej książki, kiedy siły nihilizmu oraz ofensywa antychrześcijańska jeszcze głębiej przeniknęły tkankę społeczeństw, jego słowa są potrzebne jak nigdy. On, który rozpoznał i zwalczył nihilizm w sobie samym, jest w stanie uchronić nas od porwania przez tego duszo-zgubnego ducha, oraz pomóc przylgnąć do Chrystusa, Wiecznej Prawdy, która przybrała ludzkie ciało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
REGMEN




Dołączył: 09 Gru 2005
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 13:46, 27 Wrz 2008    Temat postu:

Szanowny starowierze, mam do Ciebie pytanie.

Czy Prawosławie jest otwarte dla innych i na innych?
Mnie się wydaje, że Prawosławie na podobną nutę jak Krk z Benedyktem XIV na czele przejawiają zbyt duże zainteresowanie samym sobą.
Ich otwartość (dla innych) jest iluzoryczna, a zachłanność o swoje własne interesy w tym i te teologiczne jest tak wielka, że inni są jak (Ty Ich nazwałeś sekciarzami) te czarne owce...
Otwartość jest (nie tylko moim zdaniem) miernikiem powszechności życia Kościoła w pełnej zgodności ze swoją naturą.
Kościół tylko otwarty na i dla innych może w pełni spełniać swoją misję, posłannictwo.

R
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
starowier




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 15:12, 27 Wrz 2008    Temat postu:

REGMEN napisał:
Szanowny starowierze, mam do Ciebie pytanie.

Czy Prawosławie jest otwarte dla innych i na innych?
Mnie się wydaje, że Prawosławie na podobną nutę jak Krk z Benedyktem XIV na czele przejawiają zbyt duże zainteresowanie samym sobą.
Ich otwartość (dla innych) jest iluzoryczna, a zachłanność o swoje własne interesy w tym i te teologiczne jest tak wielka, że inni są jak (Ty Ich nazwałeś sekciarzami) te czarne owce...
Otwartość jest (nie tylko moim zdaniem) miernikiem powszechności życia Kościoła w pełnej zgodności ze swoją naturą.
Kościół tylko otwarty na i dla innych może w pełni spełniać swoją misję, posłannictwo.

R


Szanowny Regmenie!
Wreszcie ktoś normalny z normalnym pytaniem.

Odpowiem pytaniem:
Co znaczy otwartość w Twoim mniemaniu?
Czy chodzi o to ,że każdy moze przyść i zaznajomić się z Prawosławiem, czy chodzi Ci o to na ile może stać się nowoczesnym Prawosławie i co toleruje?

Rzeczy trzeba nazywać po imieniu i nie można chorego klepać po plecach i mówić ,że jest zdrowy.Takie poklepywanie chorego jest zabójstwem i eutanazją człowieka , który jest chory.Przyczyniamy się do jego śmierci duchowej mówiąc, że jest zdrowy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35498
Przeczytał: 17 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:39, 27 Wrz 2008    Temat postu:

starowier napisał:

Co znaczy otwartość w Twoim mniemaniu?
Czy chodzi o to ,że każdy moze przyść i zaznajomić się z Prawosławiem, czy chodzi Ci o to na ile może stać się nowoczesnym Prawosławie i co toleruje?

Pierwsza część jest niepotrzebna bo każda religia z radością powita każdego nowego wyznawcę.

Mnie np. interesuje stosunek Prawosławia do innowierców ... mają szansę na zbawienie czy nie mają.
Judaizm i katolicyzm dopuszcza takie zbawienie a Prawosławie ?

starowier napisał:

Rzeczy trzeba nazywać po imieniu i nie można chorego klepać po plecach i mówić ,że jest zdrowy.Takie poklepywanie chorego jest zabójstwem i eutanazją człowieka , który jest chory.Przyczyniamy się do jego śmierci duchowej mówiąc, że jest zdrowy.

Kogo uważasz za chorego, wszystkich którzy nie wyznają Twojej religii ? Jeśli są jakieś wyjątki to proszę o podanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 26, 27, 28  Następny
Strona 2 z 28

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin