Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Chrześcijaństwo - co warto, co wolno chcieć?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:53, 31 Sty 2016    Temat postu: Chrześcijaństwo - co warto, co wolno chcieć?

Chcę postawić jedno z chyba najtrudniejszych pytań, jakie pewnie nie raz w zyciu stawia sobie chrześcijanin, katolik, ale tez w ogóle teista, a w nieco innej formie, także ateista.
Pytanie to jest chyba w ogóle też pewną osią sporu ateizm - teizm, jest pytaniem o prawdziwa wolność.
Pytanie jest proste: co należałoby/powinno się/wolno/warto w życiu CHCIEĆ?
Pytanie jest trudne, bo w pewnym sensie dotyczy problemu przyjęcia/odrzucenia wiary religijnej/ateizmu. Religia wiele rzeczy nakazuje, albo zakazuje. Ateizm bardzo często pojawia się jako bunt przeciwko owym nakazom/zakazom. Jednocześnie za chwilę ateizm "wymyśli" nowe nakazy/zakazy - np. wierności prawu, nauce, czasem lewicowej moralności (poprawności politycznej).
Ale problem jest oczywiście o wiele szerszy, niż tylko związany ze sporami światopoglądowymi. Prawdziwa wojna w tym kontekście odbywa się w umyśle już zadeklarowanego chrześcijanina, wiążąc się z pytani: do czego chrześcijanin powinien dążyć SAMODZIELNIE, a co niejako odpuścić "zgadzając się wolą Boga"?
Czyli o co w życiu warto walczyć wbrew przeciwnościom, a co przyjąć, jak jest i nie walczyć?
To pytanie z resztą chyba wciąż jest nie rozpracowane w teologii. Ja w katolicyźmie dostrzegam znaczące niespójności w jego ujęciu. Np. na mszy pojawia się tekst "Panie spraw, aby kierowała nami Twoja łaska, a nie nasze upodobania". W sumie pięknie i górnolotnie to brzmi, ale w istocie w takim sformułowaniu dostrzegam styl myślenia, którzy widzi nasze, ludzkie pragnienia jako z góry złe. Bo mamy jasne przeciwstawienie naszych (nędznych, niewłaściwych) upodobań i tego co właściwe - łaski Boga. Tak jak by człowiek w ogóle nie był w stanie pragnąć, czegoś co podoba się Bogu. Dlatego też nie dziwię się (późniejszym) ateistom, że karmieni tego rodzaju przekazem za młodu, odchodzą od wiary. W końcu jeśli z góry jest ustalone, że gdy coś myślę, to na pewno jest to złe, to wtedy nigdy nie mam szansy być dobrym. Bo nawet jeśli coś zrozumiem, zmienię swoje nastawienie, swoje upodobania na przeciwne, to dalej słuszne będzie stare powiedzenie że słuszne są NIE MOJE UPODOBANIA - czyli znowu trzeba byłoby coś zmieniać na przeciwne, i znowu, i znowu... Czyli co bym nie zrobił, będzie źle.
Sformułowanie jest zatem chyba mylące, niefortunne. Bo zapewne autorowi nie o to chodziło, aby z góry przekreślać możliwość posiadania dobrych, zgodnych z wolą Boga, upodobań. Nie zmienia to postaci sprawy, że w religii był (historycznie) dość silny nurt właśnie tego rodzaju - takiego "po wsiech" traktowania człowieka jako złego, bo złego. Ale nawet w bardziej ateistycznych kulturach też ten aspekt występuje. U Chińczyków, Japończyków, którzy raczej w małym stopniu są religijni jest z kolei podobny aspekt przesadnego dążenia do doskonałości, połączonych z chyba nieraz patologiczną relacją mistrz - uczeń, kiedy to uczeń jest zawsze ten głupi, ten co wciąż nie zrobił jak trzeba, który tylko musi się doskonalić, doskonalić, doskonalić... A końca tego doskonalenia się właściwie nie widać, bo zawsze jest się tym niedoskonałym, tym, którego mistrz ruga. W ateizmie ten aspekt też ma swoje ciekawe wydania - np. w skrajnych postaciach feminizmu, czy politycznej poprawności, gdzie już praktycznie nie sposób jest spełnić wymagań strony oskarżającej o szowinizm, czy dyskryminację, bo co by ktoś nie zrobił, to i tak zawsze będzie tym złym - jak ustąpi miejsca kobiecie, to ją traktuje jako słabszą (szowinista), jak nie ustąpi to znaczy, że się wpycha jako pierwszy, demonstrując swoją męską siłę (też szowinista).

Tak zdroworozsądkowo na problem patrząc, to jednak chyba przesada, w jaką wpadają w opisywanym aspekcie zarówno religie, jak i pewne tradycje, kulturowe społeczności jest dość wyraźna. Chyba jednak w rozsądnej religii jest miejsce na dobre upodobania, poprawne rozumowanie, a nie tylko bycie ciągle pod pręgierzem grzeszności, własnego niezrozumienia, złych pragnień i czego tam jeszcze. W końcu daje się przykład ludzi ludzi jakoś tam świętych, dobrych, wspaniałych - co w końcu potrafili, to niby dlaczego zwykły człowiek nie miałby mieć choćby elementów ich dobrych cech.
Ale jeśli nawet takie podejście przyjmiemy to powstaje pytanie: to co właściwie jest tym dobrym chceniem?
- Kiedyś dość powszechnie seks potępiano w licznych religiach jako zło samo w sobie, dopuszczając go tylko dla prokreacji. Dziś większość religii jednak uznaje (przynajmniej w małżeństwie) rolę pozytywną uczuć erotycznych.
- Chciwość - choć jest jednym z grzechów głównych, to jednak w jakiejś tam postaci ucywilizowanej może być uznana za motor do działania
- agresja - do czasu słynnego eksperymentu z usunięciem chirurgicznym ośrodka agresji w mózgu, mogła być jednoznacznie uznawana za coś po prostu złego. Dzisiaj wiemy, że agresja jest po prostu naturalnym uczuciem, w pewnej formie potrzebnym, wręcz niezbędnym do życia. Człowiek całkowicie pozbawiony aspektu agresji traci bowiem właściwie każdą ekspansywność życiową, staje się praktycznie bezwolnym manekinem.
Właściwie jakie byśmy uczucie nie wzięli na tapetę, to zawsze da się znaleźć jakąś jego dobrą i złą stronę.
W tym kontekście budowanie poprawnej osobowości, czy nawet w ogóle konstrukcja dobra i zła, robi się mocno skomplikowana. Wiele tradycyjnych nauk, tradycji wydaje się być skażonych skrajnością, czy naiwnością ujęcia.
Także tradycyjnie pojmowane cnoty, cechy uznawane za dobre, mają swoje dwie strony.
Posłuszeństwo - często w tradycjach przedstawiane jako cnota, w obliczu zbrodni hitleryzmu i tłumaczeń ludzi, którzy "wykonywali tylko rozkazy" staje się bardzo problematyczne.
Cnota sprawiedliwości też ma swoje dość ponure wydanie - potrafi się objawiać zbytnią surowością sądów, pragnieniem rozliczania wszystkiego i wszystkich za wszystko, czyniąc życie człowieka trudnym do zniesienia pasmem ciągłego rozważania wszelkich możliwych uchybień.

Dla chrześcijanina pytanie o wartość jego pragnień, woli jest chyba kluczowe. Jeśli ktoś miałby się o coś modlić do Boga, to chyba o to, co jest dobre. Bo jak się tu modlić o cokolwiek, jeśliby się zakładało, że ma się złe pragnienia - czyli człowiek modliłby się o coś złego?...
Oczywiście taki chrześcijanin ma jeszcze wyjście nie modlić się o nic konkretnego, tylko sobie powtarzać: niech się stanie Twoja wola Panie. I za każdym razem powtarzać w duchu, bo ja oczywiście jestem ten głupi, który niczego nie rozumie, niczego nie wie, wszystko pewnie odczuwa wadliwie. Jednak za chwilę pojawi się konkretna sytuacja życiowa, w której nie da się już umknąć sprytnym zaniechaniem swojej decyzji - trzeba zareagować, zrobić to, albo tamto, a brak decyzji też się okazuje być jakąś decyzją, bo będzie oznaczał, że nie podjęliśmy się czegoś, co powinniśmy byli wykonać.
Tak więc wyważenie kwestii zaufania (Bogu), że ma być tak jak jest vs aktywność i pragnienie zmiany, zadziałania w świecie łatwym nie jest. Działanie (sensowne) jest możliwe tylko od pewnego stopnia zaufania samemu sobie. I żadne na pozory bogobojne, a w istocie utopijne rady starych mistrzów od potępiania czego się tylko da, na lewo i prawo, tego nie zmienią.

Tylko gdzie wytyczyć granicę pomiędzy dobrymi, a złymi pragnieniami?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:03, 28 Mar 2016    Temat postu:

Nie widzę uzasadnienia dla podziału ateizm/teizm przy jednoczesnym dopisywaniu do ateizmu feminizmu i myśli lewicowych.

Pytanie "co wolno chcieć" jest ważne dla każdego, bo jest pytaniem o sumienie. Tylko psychopaci nie mają tego dylematu. Tylko, że ta skrajna prawica kościelna próbuje narzucać ludziom swoją najbardziej psychopatyczną wizję świata. Przebija się przez to chęć kontroli, autorytarne stwierdzenia co jest dobre a co złe, dychotomiczne myślenie, stereotypy, ksenofobia, nienawiść do każdego kto nie zgadza się z ich ideami. Przebija się przez to także strach, bo wszędzie czai się wróg i bronią mają być twarde zasady, tzn ci politycy próbują wmówić ludziom strach żeby usprawiedliwić niewolniczy tryb życia ludzi w państwie.

Michał Dyszyński napisał:
Np. na mszy pojawia się tekst "Panie spraw, aby kierowała nami Twoja łaska, a nie nasze upodobania". W sumie pięknie i górnolotnie to brzmi, ale w istocie w takim sformułowaniu dostrzegam styl myślenia, którzy widzi nasze, ludzkie pragnienia jako z góry złe.


Czyli nie brzmi ani pięknie, ani górnolotnie, tylko jest myśleniem totalitarnym. To jest mówienie "Bóg stworzył cię jako chorego, a teraz musisz się dostosować, musisz cierpieć i walczyć sam ze sobą, biczować się i żyć w ascezie, a po to Bóg stworzył przyjemność żeby kusiła, bo jest złem", w ten sposób człowiek jest w klinczu psychicznym, traci WOLĘ. I ta cudza narzucona wola ma być wolą Boga i nazywa się to dobrem, albo pięknie i górnolotnie brzmiącą ideą. To tak samo jak lewica mówiąca, że piękna jest miłość dwóch gejów - dla mnie to są 2 skrajności tej samej patologii.

Ja uważam, że moralność katolicka, jak i zbyt surowe prawo i surowe wychowanie dzieci powodują patologie, bo jest to nieprzystająca do rzeczywistości moralność.

I tu właśnie działa buddyzm, akceptacja, skupienie się na teraźniejszości zamiast oceniania, doszukiwania się zła, próby podbudowania swojego ego.

Moim zdaniem problem, który tu poruszyłeś wynika właśnie z mentalnego podziału, z tego dualizmu i prób dopasowywania siebie do jakiejś idei, która jest tylko memem w głowie, któremu nadano zbyt dużą ważność.

Żyć zgodnie z sumieniem, to robić to czego się pragnie, jeśli to nie szkodzi innym i nie sprzeciwia się ich woli. Słuchać tego co inni mają do powiedzenia, brać pod uwagę ich problemy i wątpliwości. Najważniejsza jest wolność osobista, dopóki nie szkodzi ona wolności innych ludzi, przy czym tego też nie można traktować na sztywno, bo wtedy wyjdą sprzeczności.


Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Pon 17:03, 28 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lianeton




Dołączył: 07 Wrz 2016
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 15:56, 03 Paź 2016    Temat postu:

Szczerze mówiąc, jeśli ktoś ma dobrze wykształcony kręgosłup moralny to nie będzie miał problemu z rozróżnianiem dobrych pragnień od złych. Nawet w sytuacjach niejasnych intuicyjnie wiemy, co powinniśmy zrobić. No, chyba że ktoś się zupełnie nie zastanawia nad sobą i swoimi działaniami. Ale w takim przypadku raczej nie zada sobie nawet tego pytania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:20, 03 Paź 2016    Temat postu:

Wydaje mi się :think: , że nie ma dobrych i złych pragnień. Pragnienia, emocje, uczucia nie podlegają ocenie moralnej (chyba). One biorą się same we mnie, jakby "z automatu". Pytanie powstaje, co ja z tym pragnieniem zamierzam zrobić, czy pójść za nim czy je "zdusić". Zaczynam wytyczać granicę pytając się o skutki i konsekwencje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:43, 04 Paź 2016    Temat postu:

A ja sądzę, że pragnienia, emocje, uczucia dzieli się na złe i dobre właśnie z perspektywy skutków i konsekwencji ich realizacji. O ile człowiek zdaje sobie sprawę z tego, jak wyglądają konsekwencje realizacji jakiegoś pragnienia, o tyle sprawia wywołuje w nim to pragnienie emocje pozytywne lub negatywne. Negatywne emocje powodują, że człowiek stara się zmienić tak, aby takich pragnień nie mieć. Albo po prostu wyduszają one takie pragnienia, na zasadzie zwykłego odruchu warunkowego. Podobnie takie uczucia, które - jeśli idą za nimi zgodne z nimi czyny - mają skutki odbierane negatywnie, ulegają naturalnemu wygaszeniu. Co jest szczególnie efektywne, gdy zwraca się na to uwagę, a może być przeważone przez efekt wzmocnienia, jeśli człowiek jest impulsywny, negatywne skutki jego poddawania się wszelkim swym uczuciom pojawiają się zbyt często, sumują się, i z czasem przerastają jego zdolność opanowania sytuacji, co prowadzi - w reakcji samoobronnej organizmu - do przebudowania systemu wartości tak, żeby tych negatywnych skutków nie odbierać jako negatywne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 3:02, 05 Paź 2016    Temat postu:

Lianeton napisał:
Szczerze mówiąc, jeśli ktoś ma dobrze wykształcony kręgosłup moralny to nie będzie miał problemu z rozróżnianiem dobrych pragnień od złych. Nawet w sytuacjach niejasnych intuicyjnie wiemy, co powinniśmy zrobić. No, chyba że ktoś się zupełnie nie zastanawia nad sobą i swoimi działaniami. Ale w takim przypadku raczej nie zada sobie nawet tego pytania.
Masz rację. Do tego stanu trzeba świadomości samego siebie, bez przyjmowania skrajnych pozycjonalności ego. Hawkins (2005) twierdził, że nasze pryncypia znajdują „dom” w naszej świadomości i są źródłem naszej mocy. Jako jednostki inteligentne doświadczamy uczciwości ale uczciwość służąca nam jako pilar cywilizacji nie jest niezależnym elementem wszechświata. Bohm (1985) użył referencji porządku w chaosie. W chrześcijaństwie jako filarze cywilizacji zachodniej ego odgrywa kluczową rolę. Dlatego kultura zachodnia określana jest jako indywidualistyczna. W kulturach wschodu zwanych kolektywistycznymi, uwaga zwrócona jest na dialog „ja-środowisko” z podkreśleniem osób starszych jako mądrych życiowo. Dla każdego człowieka odczucie jest takie samo i każdy człowiek odczuje energię własnych intencji do których na poziomie energii elektomagnetycznej się synchronizuje. Odczucie jest w żołądku, jak twierdził Hipokrates, gdyż żołądek podobnie do serca ma wlasny „mały mózg”. Widziałam jak wygląda, bo zamiast endoskopii połknełam kamerkę i sfotografowała sporą ilość zdjęć, które specjalista omówił powiększając fotki na ekranie komputera. Jeśli człowiek funkcjonuje na wystarczająco wysokim poziomie świadomości (200 + LoC), wówczas synchronizacja (zwana u nas entrainment) z intencjami o niższych częstotliwościach spowoduje napięcie nerwowe i zachowanie tego człowieka jest łatwe do zidentyfikowania. Każdy organ emituje energię spójną z naszymi intencjami. Następnie, jak twierdził Bohm (1985), myślami i emocjami dokonujemy refleksji w określonych partiach mieśni. Dlatego osoba subtelna energetycznie wyczuje co ktoś powie lub zrobi po ruchach mieśni. Dzieje się tak dlatego, że nasze ego nie ma prawa ingerować w procesy naturalne naszej fizjologii komorkowej. Jeśli taka możliwość istniałaby, zniszczylibyśmy siebie nawzajem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 3:13, 05 Paź 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
Wydaje mi się :think: , że nie ma dobrych i złych pragnień. Pragnienia, emocje, uczucia nie podlegają ocenie moralnej (chyba). One biorą się same we mnie, jakby "z automatu". Pytanie powstaje, co ja z tym pragnieniem zamierzam zrobić, czy pójść za nim czy je "zdusić". Zaczynam wytyczać granicę pytając się o skutki i konsekwencje.
Ten „automat” to prędkość światła. Równanie jest proste:
Bodziec + emocja = ruch podświadomości w sortowaniu matrycy doświadczeń

W mózgu jest „prąd” ale nie ma światła. Mózg nie wie, czy bodziec to realna sytuacja czy nie. Transformator dopasowuje bodziec do istniejącej matrycy. Im bardziej prominentna emocja, tym dopasowanie jest szczelne. Im niższa świadomość w trakcie przyjmowania bodźca przez system nerwowy, tym szybsza możliwość stania się atraktorem spirali świadomości w dół i działanie w afekcie. Jeśli pytasz, to znaczy, że przez pracę nad sobą stałeś sie obserwatorem samego siebie i masz nie tylko świadomość jak łatwo ego może się zaciąć na jakiejkolwiek pozycji - masz przede wszystkim świadomość swego Ja Prawdziwe - czyli jak mawiają członkowie tradycji sufijskiej Personhood - Jestestwa. Kontemplacja Jestestwa w wewnętznej ciszy pozwala Ci stale odnajdywać siebie w kontekscie bycia całkowicie świadomym. W tradycjach sufijskiej, buddyjskiej, i hinduistycznej stały przepływ Twoich indywidualnych percepcji przez samorefleksję zawsze zmierza do oceanu świadomości, którego jesteś kropla a ocean jest w kropli. Namaste - now must go.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 3:45, 05 Paź 2016    Temat postu:

Jakkolwiek serce wie wcześniej, bo łączy się z intuicją poza wymiarem miejsca i czasu. Potem z prędkością światła „rozmawia” z mózgiem i jelitkami oraz całą fizjologią komórkową:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 4:30, 05 Paź 2016    Temat postu:

wujzboj napisał:
A ja sądzę, że pragnienia, emocje, uczucia dzieli się na złe i dobre właśnie z perspektywy skutków i konsekwencji ich realizacji. O ile człowiek zdaje sobie sprawę z tego, jak wyglądają konsekwencje realizacji jakiegoś pragnienia, o tyle sprawia wywołuje w nim to pragnienie emocje pozytywne lub negatywne. Negatywne emocje powodują, że człowiek stara się zmienić tak, aby takich pragnień nie mieć. Albo po prostu wyduszają one takie pragnienia, na zasadzie zwykłego odruchu warunkowego. Podobnie takie uczucia, które - jeśli idą za nimi zgodne z nimi czyny - mają skutki odbierane negatywnie, ulegają naturalnemu wygaszeniu. Co jest szczególnie efektywne, gdy zwraca się na to uwagę, a może być przeważone przez efekt wzmocnienia, jeśli człowiek jest impulsywny, negatywne skutki jego poddawania się wszelkim swym uczuciom pojawiają się zbyt często, sumują się, i z czasem przerastają jego zdolność opanowania sytuacji, co prowadzi - w reakcji samoobronnej organizmu - do przebudowania systemu wartości tak, żeby tych negatywnych skutków nie odbierać jako negatywne.
Uczucia są konsekwencjami emocji. Emitujemy energię i emotujemy emocje. Sytuacja, którą opisujesz to równoważenie emocji (mózg niższy „rozlany” w systemie limbicznym) aby nie stymulowały funkcji mózgu gadziego, bo stają się „mieszanką wybuchową”. Mózg gadzi (z tyłu) ma 5 rejonów rejestracji, które z prędkością światła interpretowane są przez podświadomość. Aby „przepisać” wyniki, trzeba żyć w stanie równowagi funkcji mózgu żeby dane z podświadomości przetwarzały równocześnie płaty czołowe (mózg wyższy) i tworzyły intuicyjne gestalt z sercem. Fotony transmitowane przez oko nie tworzą obrazu. Obraz to spoiwo fotonów i pracy emocji. Nerw optyczny wysyła sygnał neuronowy, który jest tylko informacją. Następnie częstotliwość światła jest odczuta sercem, potem powstają kontury, faktura, etc. Nawet jak obraz jest zdeformowany, to mózg go do kogoś/czegoś dopasuje wraz z emocją. Komputer zeskanuje obraz, ale nie „zeskanuje” emocji. Dlatego prace nad AI idą jak po przysłowiowej grudzie, bo komputer nie ulegnie neuroplatycy jak nasz mozg.

To nie bodźce nas uzależniają tylko ich materializacja w fizjologii komórkowej czyli payoff. Aby uzależnienia opanować, osoba uzależniona potrzebuje pomocy w programie jak AA o kalibracjach 500 + LoC - miłość moralna, czyli jedno ramię przytuli a drugie ustawi poprzeczkę i jej przypilnuje. Bez pomocy, osoba staje się coraz bardziej nerwowa, następnie paranaoiczna, i każdy, nawet najmniejszy bodźiec, spowoduje nadreakcję systemu nerwowego a następnie mózg „zaleje” fizjologię komórkową adrenaliną i pochodnymi, kortyzolem, etc. Kortyzol nie pozwoli spać, bezsenność podniesie kortyzol. ze stałym napięciem przekrwionych kończyn kosztem płatów czołowych. Osoba funkcjonuje jak walking zombie. Jak weźmie broń do ręki to sobie postrzela i nie patrzy w kogo, bo musi wyrównać „rachunek krzywd”.

Mózg nie tworzy intencji lecz umysł, który nie jest pod czaszką lecz jest kaskadą naszej energii elektromagnetycznej, która nie jest tylko w naszym ciele. Odczuły to myszki z eksperymentu, które zostały wprowadzone w miejsce gdzie ich poprzedniczki podrażnione zostały prądem i wyemitowały feromony strachu. Podobnie człowiek, kiedy mówi, że w jakimś miejscu atmosfera była napięta odczuwa energię i jej artefakty innych. Chroniczna nerwowość tak obecna w naszym otoczeniu to jak słusznie przekazał Blaise Pascal brak możliwości człowieka aby usiadł w ciszy i pobył z samym sobą. Do tego doszłedł jeszcze galopujący rozwój technologii i óykonywanie wielu czynności naraz stymulując funkcję mózgu gadziego, emocjonalnego lecz zaniedbując funkcje mózgu intelektualnego i intuicyjnego, bo wszystko musi być szybciej, szybciej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 5:15, 05 Paź 2016    Temat postu:

Michał, Twój dylemat jest tak stary jak kondycja ludźka, która materializuje się na bazie 2 uniwersalnych emocji - strachu i miłości moralnej, którą Grecy nazywają agapao - czyli czyń co prawe w odpowiednim miejscu i czasie. Pragnienie to pochodna strachu. Tradycja buddyjska określa je jako formę zatrzymania się naszej energii w statycznym punkcie. Pragnienie jest kontrolowane przez funkcję mózgu gadziego/instynkt samozachowawczy, który jest z tyłu szyi i ewolucyjnie wpisany jest w nasz genom. Funkcja mózgu emocjonalnego i gadziego to mózg niższy. Nie zajmuję się ani modlitwą ani medytacją ani zastanawianiem się co jest moralne a co nie. KK przez wieki spowodował rozbieżność pomiędzy Katechizmem a praktyką. Pierwotny cel zawłaszczonej przez cesarza Konstantyna tradycji zwanej Droga, czyli pomaganie bliźniemu według Złotej Zasady, nie ma wiele wspólnego z typową parafią w Polsce zaangażowaną w sprawy polityczne i korzyści materialne. Byłam praktykująca katoliczką, bo zmusiła mnie tradycja. Tylko, że wyzwoliłam się od strachu w trakcie I Komunii Św., bo po przyjęciu 2 hostii nie poszłam do piekła. Byłam praktykującą katoliczka do czasu wyjazdu do USA i zderzeniu się z praktyką w typowej polonijnej parafii, w parafii amerykańskiej, w kongregacjach protestanckich, synagogach, meczetach, i na spotkaniach z liderami duchowymi niezwiązanymi z żadną tradycją religijną.

Macie w Polsce świetnych terapeutów na bazie Chrzescijanskiej Terapii Integralnej i tradycji karmelitanskiej
https://youtu.be/_jZlftFAywM

https://youtu.be/8nekyjatw64

Tutaj ich strona:
[link widoczny dla zalogowanych]

Nie jestem kongregacyjna, ale pomagamy finanswo potrzebującym w Polsce przez ich organizację Theosis, bo mamy do nich zaufanie. Pomoc jest w konkretnym celu i po zbiórce wszyscy darczyńcy otrzymują raport jakie wyniki pomoc finansowa przyniosła. Czyli jest transparencja.

Nie jestem ateistką, bo nie wiem co to znaczy być zatrzymanym w widełkach tego światopoglądu. Nie przeszkadza mi żadne wyznanie, dopóki ktoś nie próbuje mnie nawracać. Tak jak podoba mi się fakt, że Żydzi maja puste miejsce w Torze gdzie w Biblii jest słowo Bóg, nie mogłabym praktykować judaizmu. Podobnie jak nie mogłabym się modlić w stronę Mekki czy Mediny 5 razy dziennie. Moją „religią” jest radość z życia, bo jak w 20 watowym transformatorze braknie prądu, to spalarka i prochy do Atlantyku.

Ciekawa jestem Waszego zdania:
„Dziel i rządź! Parę dni temu wróciłam z Polski, z kraju - w którym muszę przyznać - panują bardzo dziwne nastroje i podziały. Zdarzyło się, że parę razy w wyniku róznych spotkań czy to rodzinnych czy innych, zostaliśmy na wstepie zapytani o coś, co mniej więcej znaczyło: “z jakiego sortu jesteście?”. Na wszelki wypadek, każdy chciał wiedzieć kim jesteśmy. Pytanie było postawione cicho i czuć bylo w nim oczekiwanie na to czy też spasujemy do opcji, ktorą prezentował nasz rozmówca. Skrajne podziały doprowadziły do tego, że jeden drugiego osądza poprzez opcje polityczną, i na wstępie potrafi go przekreslić tylko dlatego, ze ten drugi śmie mysleć po swojemu! I nieważne, że wczesniej kwitła przyjzń! To się nie liczy! Ważne jest żebyś był “nasz” a poza tym możesz byc sk...synem. Wróciliśmy na dwa dni przed kolejnymi akcjami dzielącymi ludzi jeszcze bardziej! Jedni są za, a drudzy są przeciw!! Jedni są szamtami, ku. wami a inni sa krysztalowi. Jednym slowem: Piekło! “Po owocach mnie poznacie” - muszę przyznać, że owoce nie smakują! Mamy “prawe” rządy, na które niejeden z nas czekał bardzo długo ale owoce jakoś - nie smakują! Przesączone są jadem, nienawiścią, osądzaniem i wszystkim co negatywne! Tak wielu powołuje sie na wysokie zasady, na moralność a nawet na Miłość! Tylko tam gdzie jest Miłość nie ma osądu, nie ma podziału, nie ma nienawiści, bo jedno z drugim w parze iść nie może. Tam gdzie jest Miłość zakazy są niepotrzebne, a każdy świadomy człowiek wie, że mają one odwrotny skutek. Człowiek wyposażony jest nie tylko w umysł świadomy ale również podswiadomość, a ona jest realizatorem tego, co się w niej zapisuje, a więc tego czego bedziemy doświadczać w przyszlościi. Ona nie słyszy slowa “nie”. Tak wiec wszelkie zakazy wzmacnją tylko to, czego nie chcemy, a to na czym sie koncentrujemy i czemu oddajemy uwagę rośnie w siłę bez względu na to, czy tego chcemy czy nie. Dzieci, którym rodzice wszystkiego zakazują, pierwsze sięgają po owoc zakazany i robią dokładnie to czego im wolno nie bylo. Zakazy nalożone na ksieży w postaci celibatu również mają skutek odwrotny od zamierznego. cośtam i homoseksualizm po prostu kwitnie! Zakaz sprzedaży alkoholu spowoduje, ze jak grzyby po deszczu rozmnożą się meliny a ludzie będa truli się tym co wpadnie im w ręce, co zdobędą na tzw. mecie. A zatem zakaz aborcji nie przyczyni sie do ochrony życia poczętego ale do rozkiwtu podziemnych mordowni, gdzie rzeźnicy będą sie bogacić, a kobiety w konsekwencji chorować czy tracić życie, bo Ci którzy decydują się na aborcje (celowo pisze “Ci” a nie “Te” gdyż nie jest to sprawa jedynie kobiet) znajdą możliwość aby tego dokonać. Kobiety w większosci protestują przeciw odbieraniu im wolności wyboru, którą się im na przestrzeni dziejów a nawet i teraz w różnych częsciach kuli ziemskiej odbiera!
Kobieta była juz przedmiotem, nikim, czarownicą i wszystkim co najgorsze a skutki igraszek panów ponosiła tylko ona! I teraz mamy wielki powrót do czasów, w których brak równowagi pomiędzy energią męska i żenską niemalże w każdej dziedzinie zycia prowadził do wielkich cierpień i tragedii! Dlatego nie będąc ani “prawą” ani “lewą” ani “gorszego czy lepszego sortu”, mowię, ze nie ma w tych działaniach Milości ani wspolczuciał. Czasy w których kobiety za znajomość ziół palono na stosach próbują mieć ponowne swoje wielkie miejsce w historii a to co się dzieje to jedna wielka HIPOKRYZJA i PODZIAŁ!„
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:25, 05 Paź 2016    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Nie jestem ateistką, bo nie wiem co to znaczy być zatrzymanym w widełkach tego światopoglądu.

Nie wiem na ile jesteś w stanie się zdiagnozować, ale cenzura uczuć dotyczy nie tylko religii. Jak mi się zdarza obserwować dysputy lewicowców - czy to feministek, czy piewców LGBT, czy czego ta jeszcze to widzę bardzo silną autocenzurę. Lewicowcom MUSI SIĘ PODOBAĆ multikulti, homo... itp. Czy owi ludzie sami z siebie mieliby tak jednolite upodobania?
- Ja śmiem wątpić. Tzn. niewątpliwie jakaś część by miała, ale z kolei chyba obserwowalibyśmy dużo większy rozrzut w poglądach na te tematy - z grubsza odpowiadałby on pewnie rozrzutowi w reszcie populacji. Ale tak nie jest - jak ktoś jest feminist(k)ą to jednocześnie najczęściej popiera zmiany płci, małżeństw gejów i eutanazję. Popiera raczej nie dlatego, że tak sobie wymyślił(a), ale z powodu jednolitego źródła autorytetu - ma (podobnie jak działa autorytet kościoła) tę samą linię, bo wierzy tym samym osobom i swoje uczucia też FILTRUJE w taki sam sposób.
W kościołach mamy ten sam mechanizm - choć tutaj przynajmniej jest konkretne źródło owej spójności (np. Biblia, czy Koran). Choć czasami dziwi mnie jak bardzo potrafią różnić się poglądami wyznawcy różnych religii opartych o - teoretycznie to samo - źródło pisane.

Poza tym ja nie bardzo czuję siĘ "trzymany w widełkach". Lubię się "zabawiać" myśleniem jak ateista, szukam w swoich odczuciach obszarów porozumienia z innymi (obcymi mi na starcie) światopoglądami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:35, 05 Paź 2016    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Komputer zeskanuje obraz, ale nie „zeskanuje” emocji. Dlatego prace nad AI idą jak po przysłowiowej grudzie, bo komputer nie ulegnie neuroplatycy jak nasz mozg.

Mikroprocesory i składające się z nich komputery są w ogóle skonstruowane na bazie innej techniki przetwarzania informacji, niż ta, z której korzysta mózg. W krzemowej maszynie siedzą skomplikowane układy tranzystorów, przetwarzające ciągi skomplikowanych instrukcji z niesamowitą prędkością, ale połączone jeden z drugim w sposób w miarę prosty, stosunkowo niewielką ilością bardzo szybkich połączeń. W białkowym mózgu siedzą za to proste neurony, z których każdy jest wyspecjalizowany do przetwarzania dość prostych sygnałów. Czyni to bardzo powoli, ale za to jest połączony z ogromną ilością innych neuronów, chociaż połączenia te są bardzo powolne. Sztuczna inteligencja może symulować strukturę informatyczną mózgu, ale jest to raczej mało efektywne i wymaga ogromnej mocy obliczeniowej - między innymi właśnie dlatego, że filozofia konstrukcji komputera jest z tym niekompatybilna i w efekcie tak składana AI przypomina przekładanie ręki pod nogą, by złapać się za ucho.

napisał:
To nie bodźce nas uzależniają tylko ich materializacja w fizjologii komórkowej czyli payoff.

Jasne. Ale to jest sprawa techniczna, neuropsychologiczne ścieżki przetwarzania informacji. Naturalnie, mając dostatecznie bogatą wiedzę o tych ścieżkach, dostatecznie sprawne oprogramowanie oraz dostatecznie precyzyjny system dozowania chemikaliów, dałoby się całkowicie kontrolować ludzkie zachowanie. Leczyć, przekonywać, programować człowieka. Mogłaby to także czynić AI, gdyby była dostatecznie rozwinięta. Mogłaby nawet sama podjąć decyzję, żeby czegoś takiego dokonać. Mogłaby sama wartościować, oceniać, co jest dobre (czyli do realizacji czego ma nasza AI dążyć), a co złe (czyli do realizacji czego ma ona starać się nie dopuszczać). Podobnie, jak człowiek. Szczegóły techniczne zależałyby tutaj od szczegółów oprogramowania i od tego, jak wygląda hardware.

Dyskurs napisał:
Mózg nie tworzy intencji lecz umysł, który nie jest pod czaszką lecz jest kaskadą naszej energii elektromagnetycznej, która nie jest tylko w naszym ciele. Odczuły to myszki z eksperymentu, które zostały wprowadzone w miejsce gdzie ich poprzedniczki podrażnione zostały prądem i wyemitowały feromony strachu.

Na nasze zachowanie wpływa wiele czynników. W tym: komunikujemy się ze sobą bezpośrednio i pośrednio, a wiele różnych sposobów. Słowami, działaniem, mową ciała, fermonami; odbieramy te informacje zwykle całościowo, podobnie, jak całościowo odbieramy obraz, nie dzieląc go na poszczególne piksele, linie, kształty czy ruchy.

Dyskurs napisał:
z prędkością światła

Oj, raczej nie z prędkością światła. Impulsy nerwowe przekazywane są przez prądy jonowe, jony zaś poruszają się powoli. Zanim synapsa przełączy, minie wiele dłuższy czas, niż ten potrzebny do przełączenia krzemowego tranzystora. A i o informacji płynącej w krzemowym układzie trudno powiedzieć, że pędzi z prędkością światła :).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:46, 05 Paź 2016    Temat postu:

Michał napisał:
Lewicowcom MUSI SIĘ PODOBAĆ multikulti, homo... itp.

Nie musi, nie musi. Lewicowość łączy się natomiast, przynajmniej w teorii, z otwarciem na ludzi inaczej patrzących na świat - a więc na inne kultury, na inne sposoby uprawiania seksu, itp. Nie znaczy to, że muszą się one podobać, ale znaczy to, że nie nikt nie powinien być z ich powodu szykanowany, o ile sam swoim postępowaniem nie wchodzi w podobną sferę wolności innych ludzi. Skoro więc gmina katolicka może wybudować kościół, to takie samo prawo powinna mieć w tym samym kraju gmina muzułmańska. Nie czyni to lewicowca sympatykiem ani katolicyzmu, ani islamu. A skoro bezpłodna para heteroseksualna ma prawo zawrzeć związek małżeński, wypełniać wspólne oświadczenia podatkowe, czy zaadoptować dziecko, to takie samo prawa i pod tymi samymi warunkami powinny przysługiwać parze homoseksualnej. Nie czyni to lewicowca amatorem ani stosunków heteroseksualnych, ani homoseksualnych. To jest po prostu wymóg równouprawnienia. Który powinien być typowy nie tylko dla lewicowca, ale także i dla każdego rozsądnego prawicowca. Bo w końcu nie po tej linii chyba biegnie granica pomiędzy lewicą a prawicą.

Zresztą, czy aby granica ta nie jest umowna i każdy stawia ją tam, gdzie mu się żywnie podoba?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:56, 24 Sty 2017    Temat postu:

Granicy, Wuju Zboju, nie ma, bo "dreptaja" tam (termin umowny) centrysci, czyli ludzie o umiarkowanym swiatopogladzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:11, 24 Sty 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
...A skoro bezpłodna para heteroseksualna ma prawo zawrzeć związek małżeński, wypełniać wspólne oświadczenia podatkowe, czy zaadoptować dziecko, to takie samo prawa i pod tymi samymi warunkami powinny przysługiwać parze homoseksualnej. Nie czyni to lewicowca amatorem ani stosunków heteroseksualnych, ani homoseksualnych. To jest po prostu wymóg równouprawnienia. Który powinien być typowy nie tylko dla lewicowca, ale także i dla każdego rozsądnego prawicowca. Bo w końcu nie po tej linii chyba biegnie granica pomiędzy lewicą a prawicą.

Zresztą, czy aby granica ta nie jest umowna i każdy stawia ją tam, gdzie mu się żywnie podoba?

Granica jest umowna. Tak ja przynajmniej uważam. Ciekawe jest jak się ona zmienia - kiedyś homoseksualista był niemal przestępcą, albo czlowiekiem godnym pogardy. Teraz dla niektórych to wręcz "fajniejszy" jakby człowiek.

Trwa dyskusja o parach kazirodczych. W zasadzie jeśliby wykluczyć możliwość zapłodnienia (wazektomia, stwierdzona bezpłodność), to aspekt praktyczny - biologiczny współżycia osób spokrewnionych przestałby być argumentem. Wtedy powstanie pytanie, bardzo podobne jak w przypadku par homoseksualnych, które też były utrzymywane w zakazie, jako niewłaściwe NA ZASADZIE UZNANIA, WYBORU, UMOWY. Argumentując tylko z pozycji praktycznych chyba powinniśmy dozwolić na takie praktyki, jeśli nie grozi problem urodzenia się genetycznie nieprawidłowych dzieci.

Jakie tabu możemy łamać?
Praktycznie większość jakoś tam. Bo granice są płynne.
Obraźliwe, wulgarne odzywki?... - kiedyś w filmie w TV nie dało się usłyszeć wulgarnego słowa. Dziś... - jak jest wszyscy widzą
Potępienie kradzieży? - w niektórych krajach, kiedyś za kradzież obcinano dłoń. Dzisiaj przy małych kwotach jest ona praktycznie bezkarna. I wielu będzie bronić "zaradności" ludzi podjadających bez płacenia w marketach, nie płacących podatków, "kombinujących" przy sprzedaży aut, albo innych towarów.
Kłamstwo?...
- Według wielu inaczej się nie da, reklamy muszą obiecywać gruszki na wierzbie (od tego przecież są). Dalej jest tylko pytanie: dokąd się posuniemy w akceptacji mylnych wiadomości.

Czy potrafimy rozpoznać gdzie przebiega ta poprawna granica między tym, co dobre, a tym co złe?...

Tam gdzie jest TYLKO SUBIEKTYWNE ODCZUCIE - jak to jest?
Nie chodzimy po mieście na golasa. Może trzeba złamać i to tabu? (na wielu plażach można tak sie prezentować)

Dla wielu ludzi samo pomyślenie o stosunku homoseksualnym jest związane z poczuciem niesmaku, wręcz obrzydzenia. Kto ma się tu dostosować - uszanować czyjeś odczucia?...
Opcja 1 - to jednak homoseksualni powinni nie obnosić się z swoją seksualnością
Opcja 2 - to owi "obrzydliwi" powinni jakoś zdławić w sobie ten odruch, pracować nad sobą, aby bez wstrętu patrzeć na parę gejów.
Na pewno wiemy, która z tych opcji jest tą właściwą?
- Bo w każdym przypadku ktoś musi ustąpić, w każdym przypadku ktoś musi się sprzeciwić temu, co postrzega jako dla siebie "naturalne".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 19:08, 24 Sty 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:33, 24 Sty 2017    Temat postu:

Granica to termin umowny. Moralnym obowiazkiem kazdego czlowieka jet praca nad soba aby rownowazyc niskie instynkty pochodzace z amygdali z praca platow czolowych, ktore odpowiedialne sa za samorefleksje I instynkty wyzsze. Przez gwaltowny rozwoj technologii I komunikacji, spowodowalismy globalny fenomen amalgamacji kulturowej gdzie wants czy jak piszesz "chciejstwo" przewazylo szale needs czyli co jest pozyteczne I ma wartosc dodana. Ta sytuacja jest tak krytyczna, ze stanowi o naszym byc lub nie byc. Co bedzie nie jestesmy w stanie przewidziec. Jakkolwiek, niepewnosc nie jest wymowka, zeby zaprzestac pracy nad soba, bo wowczas nasze nie byc bedzie zagwarantowane.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:44, 24 Sty 2017    Temat postu:

Wuj Zboj napisał:
Oj, raczej nie z prędkością światła. Impulsy nerwowe przekazywane są przez prądy jonowe, jony zaś poruszają się powoli. Zanim synapsa przełączy, minie wiele dłuższy czas, niż ten potrzebny do przełączenia krzemowego tranzystora. A i o informacji płynącej w krzemowym układzie trudno powiedzieć, że pędzi z prędkością światła :).
Acha :) Zapytam zartobliwie - czy palce u nog poruszaja Ci sie spontanicznie jak sie poruszaja? Bo oddech jest, jak wiadomo , na autopilocie ale jak pragne wziasc gleboki oddech to pomysle I na jony nie czekam :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:53, 25 Sty 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Wuj Zboj napisał:
Oj, raczej nie z prędkością światła. Impulsy nerwowe przekazywane są przez prądy jonowe, jony zaś poruszają się powoli. Zanim synapsa przełączy, minie wiele dłuższy czas, niż ten potrzebny do przełączenia krzemowego tranzystora. A i o informacji płynącej w krzemowym układzie trudno powiedzieć, że pędzi z prędkością światła :).
Acha :) Zapytam zartobliwie - czy palce u nog poruszaja Ci sie spontanicznie jak sie poruszaja? Bo oddech jest, jak wiadomo , na autopilocie ale jak pragne wziasc gleboki oddech to pomysle I na jony nie czekam :)
:shock: :rotfl: Ależ z ciebie pseudonaukowiec, Dyskursantko! Więcej w tobie z Merlina, czy z..Wiedźmina?;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:14, 25 Sty 2017    Temat postu:

@ wujzboj:
Cytat:
Skoro więc gmina katolicka może wybudować kościół, to takie samo prawo powinna mieć w tym samym kraju gmina muzułmańska.
I często ma to prawo... Jednak w kościołach zazwyczaj nie indoktrynują do nienawiści do innowierców, jak to ma często miejsce w meczetach, czy nawet synagogach.
A przynajmniej nie uczą "sztuki" zabijania...
Cytat:
A skoro bezpłodna para heteroseksualna ma prawo zawrzeć związek małżeński, wypełniać wspólne oświadczenia podatkowe, czy zaadoptować dziecko, to takie samo prawa i pod tymi samymi warunkami powinny przysługiwać parze homoseksualnej.
Niezupełnie. Częściowo się zgadzam, ale zupełnie nie pod niektórymi względami. Po pierwsze: inaczej wychowuje kobieta i mężczyzna, a inaczej dwie kobiety lub dwóch mężczyzn. Po drugie: bezpłodność [szczególnie "jednostronną"] można leczyć i czasem się to udaje. (Nie wspominam tu o "metodzie" in vitro, bo to nie jest sposób leczenia niepłodności.) Natomiast para homoseksualna powinna jak najbardziej mieć na względzie i liczyć się z tym, że dzieci z tego nie będzie, bo to naturalnie niemożliwe. A, że "inżynieria medyczna" na to pozwala, "technologia rozrodu"? To może jeszcze dojdzie do tego, że będziemy rozmnażali [laboratoryjnie np.] człowieka z małpą i dawali to potomstwo zoofilom na wychowanie; bo będzie to technologicznie, a i wtedy etycznie możliwe.

Jarku, uważam cię za bardzo mądrego i inteligentnego ludzia, ale czasem pierdolniesz takiego- wg mnie- nieprzystojącego ci "bzdeta"...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin