Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zygota już człowiek, czy jeszcze cos nieokreślonego?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esthel




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Tichaó

PostWysłany: Wto 23:30, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Wuju: (był edit, jakby co, jeśli czytałeś wcześniej)

1. Magazynowanie dusz zakłada, że dalej bawimy się w czasoprzestrzeń, co nie ma sensu poza ziemią.
Żadnej ekwiwokacji zatem nie ma. Bóg zna Jasia przed poczęciem nie na ziemi, ale u siebie. Ale nie przewiduje, ale już teraz zna go. Niezależnie od czasu na ziemi. Więcej, tekst z Jeremiasza pokazuje, że zna jeszcze przed poczęciem. Czyli przed poczęciem Jeremiasz jest, a nie dopiero będzie.
Negując to, musisz utożsamiać bycie z fizycznym pojawieniem się Jeremiasza.
A ciało to tylko jeden ze składników.

Jeżeli natomiast masz na myśli, że ekwiwkoacja miałaby tu polegać na tym, że to "bycie" na zasadzie tego, że Bóg zna Jasia, od Jasia bytności fizycznej na ziemi, to wtedy jasne, że masz rację - jest ekwiwokacja jak w mordę.
Ale zauważ, że taka sama ekwiwokacja następuje wówczas, kiedy mówię dziś: mój dziadek jest, oraz kiedy mówię po jego smierci: mój dziadek jest. Śmierć w żadnym wypadku nie oznacza anihilacji mojego dziadka, zmienia się tylko - nazwijmy to - sposób jego istnienia.

Więc w naszej kontrowersji będzie to jednak punkt dla mnie, bo kiedy Jeremiasz pisze, że Bóg znał go jeszcze zanim ukształtował go w łonie matki, to będzie to właśnie nieco inny sposób istnienia Jeremiasza niż fizyczny. Ale nadal istnienia, co podkreśla cytat.

Tutaj jeszcze jedna ciekawa rzecz z cytatem owym Jeremiaszowym się wiąże.
Mianowicie, mowa w nim o matce.
Człowiek ma matkę jedynie biologiczną, jedyną "metaforyczną" mogłaby tu być Maryja.
A zatem cytat mówi w istocie, że Bóg znał proroka jeszcze zanim ten począł się w łonie KONKRETNEJ matki.
Zatem myśl cytatu opiera się na tym, że Bóg zna człowieka jeszcze zanim ukształtuje go fizycznie w łonie konkretnej matki.
Jasne, możemy się teraz zacząć przekomarzać, czy to oznacza, że może jednak wygląda to tak, że ta konkretna matka to tylko matka potencjalna, lub że możę Bóg myśli o tej matce, która zgodzi się urodzić Jeremiasza.

Ale takie rozumowanie uważam za wysoce niezgodne z przekazem Pisma, a konkretnie ducha, jakiego ono w sobie niesie.

Bo wchodząc w szczególiki, zapomnieliśmy o jednym, co niniejszym podkreślam:
W cudzie stworzenia uczestniczą TRZY osoby:
1) matka;
2) ojciec;
3) Bóg.
A więc istnieją tu ZAWSZE cztery rodzaje więzi: Kobieta - mężczyna, Kobieta - Bóg, mężczyzna - Bóg, para - Bóg.
Seks jest nie tylko sposobem najwspanialszym okazywania miłości, ale tutaj widać najgłębszy sens miłości Boga do człowieka, taki, jaki znajdujemy w Pieśni nad Pieśniami.
Bóg daje małżonkom coś niewypowiedzianie wspaniałego, sam TEŻ w tym immanentnie uczestnicząc, jako dawca życia i Ten, który umożliwia im przekazywanie życia potomstwu.
I On to tak stworzył, więc MA PRAWO do tego momentu również, gdyż miłość winna być tu obustronna: Bóg - człowiek. Ma prawo do dziecka, co w Biblii podkreśla stanowczo obrzęd poświęcenia dziecka w świątyni.
Dlatego aborcja w sensie a priori jest niczym innym, jak tylko stwierdzeniem: "Ajmsory, Boże, ale my tu sobie fajnie się pokochamy, dzięki jest ekstra, ale daj spokój, odpiórkaj się, my chcemy się kochać, ale Ty nie korzystaj ze swojej "części" (brzmi obrzydliwie, ale chwilowo nie mam nastroju poetyckiego :>). To wiesz co, my to wyskrobiemy, tak na wszelki, żebyś przypadkiem nie wpadł na pomysł, żeby ze swego prawa skorzystać".

Celowo przerysowałem, ale tak to mniej więcej wygląda.

Tym bardziej, że nie do końca widzę np. sens w argumencie, że usunięcie zygoty jest ok i tak na serio nic nie zmienia, bo może to być równie dobrze kawałek naskórka.

To nieprawda, moim zdaniem, a co najmniej oszukiwanie siebie samego.
Bo istotą jest tu fakt, że gdybyś wiedział, że to będzie naskórek, to byś to zostawił w spokoju. Ale Ty podejrzewasz, że może się z tego wykształcić ciało, więc na wszelki usuwasz to.
Intencja jest zatem oczywista - jest nią niedopuszczenie do urodzenia dziecka.

2. Śmierć.
Twoją analogię znajduję jako błędną.
Śmierć to jak najbardziej moment w czasoprzestrzeni.
Poznanie Jasia przez Boga nie dotyczy czasoprzestrzeni.

3. Żadne "E tam" :>
Klasycznie redukujesz problem do tego, że "dlaczego więc nie twierdzić, że śmierć plemnika jest śmiercią człowieka". Poruszasz to zresztą w dalszej części.
Samodzielny plemnik se może na klamkę skoczyć co najwyżej, kolokwialnie mówiąc.
Z połączenia niewiasty i meżczyzny powstaje nowe życie.
A wyrazem tego połączenia jest zygota. Już od momentu bycia zygotą, że tak powiem.
Dlatego początek procesu musi być postrzegany jako pojawienie się zygoty, innej możliwości nie ma.

4. Czekałem na ten argument :]

Wprowadzasz emocjonalne casusy (chore i upośledzone dziecko).
My natomiast omawiamy sam problem, czy słusznym jest twierdzenie, że OGÓLNIE aborcja jest dla katolika ok.
Casusy mają to do siebie, że w sytuacjach podbramkowych są możliwe różne rozwiązania, czasem polegające na wyborze tzw. słynnego "mniejszego zła". Tu faktycznie mamy do czynienia z tragediami i owszem zgadzam się, że w takich sytuacjach winny decydować namysł i sumienie. Ale tylko wtedy.

Sam zaś problem, kiedy nie ma żadnych przesłanek po temu, by twierdzić, że z płodem coś będzie nie tak, dla katolika problemem nie powinien być.

- zamysł Boży;
- obustronna umowa i odpowiedzialność;
- jednostronna próba ingerencji;
- brak możliwości by ocenić, czy z zygoty będzie ciało, czy nie.

Ostatni przypadek powinien być dobitnym przykładem na to, że człowiek oddaje się tu miłości Boga, który wie, czy z tej konkretnej zygoty powinien powstać Jasio, czy raczej winna obumrzeć itd.
Każda próba samodzielnej ingerencji, w świetle uwag nad cytatem z Jeremiasza, powinna być oceniona jako samowolka zwyczajna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:08, 19 Kwi 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
ks.Marek napisał:
wszechwiedza Boga zna, że po jutzre pani Zuzia Guzikowa zajdzie w ciążę, że będzie to chłopiec, że będzie taki a taki a nie inny, no i tyle

Ostroznie... Bo z tego latwo wyjdzie determinizm i predestynacja. Przeformuluj wiec :D


Nie sądzę by twój zarzut był słuszny. To mieści sie w omniscjencji Boga. To jja podaje konkretny przykład konkretnej ciąży, zaś Bóg wie co do Niego należy w tej materii :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
crosis
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:42, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Zarzut Wuja jest bardzo sluszny. A czy Bog wie, czy Guzikowska nie dokona aborcji? Nie wywroci sie na ulicy i nie poroni? Nie naje sie czagos, co wplynie negatywnie na plod? Nie umrze w trakcie ciazy?

Wlasnie to wyplywa z Twego twierdzenia. Stad zarzut Wuja.



Crosis
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
neko




Dołączył: 15 Sty 2006
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PL, D

PostWysłany: Śro 15:45, 19 Kwi 2006    Temat postu:

ks.Marek napisał:
neko napisał:
Tylko ze w praktyce ludzie rzadko zawieraja malzenstwo, zeby w nim praktykowac celibat.

Nadmieniam, że celibat to bezżenność. [...] Chodzi ci zapewne o wstzremięźliwość sexualną. A ta jak najbardziej powinni umieć praktykować.

Wg. slownika wyrazow obcych Kopalinskiego drugie znaczenie slowa "celibat" to "abstynencja plciowa"; o to znaczenie mi chodzilo.
I o to, ze jesliby konsekwentnie stosowac sie do wskazowek Twoich czy ultima thule, to pary, ktore z powodu powaznych klopotow ze zdrowiem, obciazen genetycznych, wieku, zlej sytuacji finansowej czy in. nie powinny decydowac sie na dziecko, moga stosowac jedynie owa abstynencje. A zdaje sie, ze praktykowanie jej nie cementuje wiezi malzenskiej, tylko wrecz przeciwnie.

ks.Marek napisał:
neko napisał:
Usuniecie niezroznicowanej, ale uszkodzonej zygoty jest niedopuszczeniem do powstania cierpiacego dziecka,

To wyrok a nie pomoc. Hitler chorych psychicznie kazał mordować. Wg ciebie Neko, to był akt miłosierdzia ze strony Adolfa?

Wg. mnie, ksieze Marku, zygota nie jest czlowiekiem, tylko czescia organizmu matki. Wiec to porownanie jest dla mnie bez sensu. Zamordowanie bezbronnego czlowieka jest absolutnym zlem. Niedopuszczenie, zeby zygota stala sie czlowiekiem bywa mniejszym zlem. Na przyklad w takim przypadku:
ks.Marek napisał:
neko napisał:
(...)Jakis czas temu w Polsce "moralni lekarze" odmowili matce (...)

Anegdota mówi, że Cygan swojego synka spierze na kwaśne jabłko przed wysłaniem go po piwo, żeby chłopak przypadkiem nie odważył sie potłuc dzbanka ze szlachetnym trunkiem w drodze powrotnej.

Zdaje sie, ze to nie jest anegdota, i ze ta pani skarzy lekarzy o odszkodowanie, ktore prawdopodobnie w Strassbourgu zostanie jej przyznane. Ale nawet jesli to jest hipotetyczna sytuacja, to pytanie pozostaje: co Twoim zdaniem jest mniejszym zlem?
ks.Marek napisał:
Nie wiem ile w tym prawdy, ale ponoc 2/3 populacji kobiet na świecie ma nierównej wielkości piersi. Gdybym nie był księdzem, a poszukiwałbym żony, mógłbym z powodzeniem uznać, że te 2/3 kobiet należy usunąć z globu, bo sa wybrakowane. Facet ma prawo do 2 identycznych piersi swej kobiety...

Po pierwsze, nie uwazam, ze wczesny plod, u ktorego stwierdzono powazne uszkodzenie, powinien byc automatycznie usuniety. Uwazam, ze decyzje maja prawo podjac tylko przyszli ewentualni rodzice. I ta decyzja - czy tak, czy nie - musi byc uszanowana. Nikt nie ma prawa zarzucac rodzicom, ze postepuja nieracjonalnie (w przypadku tak), albo niemoralnie (w przypadku nie).
Po drugie, sa sytuacje, w ktorych, moim zdaniem, ciaza nadaje sie wylacznie do usuniecia; ale to akurat nie ten przypadek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ultima thule




Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rumia, od ponad roku Lincoln w Krolestwie Albionu

PostWysłany: Śro 21:25, 19 Kwi 2006    Temat postu:

neko napisal:
Cytat:
Jakis czas temu w Polsce "moralni lekarze" odmowili matce ciezko uposledzonego dziecka, ktora ponownie zaszla w ciaze, skierowania na badania prenatalne. Przyszlo na swiat drugie dziecko, rownie ciezko uposledzone.

Przeraza mnie "komunikat", z ktorym te dzieciaki (jak rowniez, sila rzeczy , takze inne osoby w roznym stopniu uposledzone) stykaja sie niemal od urodzenia w podtekstach, a moze nawet i bezposrednio-"gdybysmy wiedzieli, ze masz sie urodzic taki chory, nie dopuscilibysmy do twoich narodzin"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:50, 19 Kwi 2006    Temat postu:

+
W tym wątku zerknij Ultimo na nasze deliberacje na podobne zagadnienie, do jakiego nawiązałaś w ostatnim poście. To rzeczywiście dramat dla dziecka, zakomunikowanie mu takiej właśnie prawdy...

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:52, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Esthel napisał:
Magazynowanie dusz zakłada, że dalej bawimy się w czasoprzestrzeń, co nie ma sensu poza ziemią.

W ogole mowienie o czasie nie ma sensu poza czasem. I dlatego nie ma sensu stwierdzenie "Jasio byl przed poczeciem", jesli odnosi sie to twierdzenie do Jasiowego bycia w formie pozaczasowego zamiaru Bozego.

Musisz sie wiec zdecydowac. Albo mowisz o Magazynie Dusz umiejscowionym w czasie, albo mowisz o ponadczasowym Zamiarze Bozym. W pierwszym przypadku mijasz sie z katolicyzmem, a w drugim - ze swoja argumentacja.

Esthel napisał:
myśl cytatu opiera się na tym, że Bóg zna człowieka jeszcze zanim ukształtuje go fizycznie w łonie konkretnej matki.

Gdzie tam. Z tego, ze kazdy (jak dotad) czlowiek ma matke nie wynika, ze Bog przypisal kazdemu czlowiekowi konkretna matke (t.j., nie wynika, ze Jasio musi sie urodzic jako syn Malgorzaty, a nie moze jako syn Marii). Podobnie z tego, ze kazdy gosc usiadzie na krzesle nie wynika, ze miejsca sa z gory przydzielone.

Esthel napisał:
"Ajmsory, Boże, ale my tu sobie fajnie się pokochamy, dzięki jest ekstra, ale daj spokój, odpiórkaj się, my chcemy się kochać, ale Ty nie korzystaj ze swojej "części" (brzmi obrzydliwie, ale chwilowo nie mam nastroju poetyckiego :>). To wiesz co, my to wyskrobiemy, tak na wszelki, żebyś przypadkiem nie wpadł na pomysł, żeby ze swego prawa skorzystać".

Bardzo zgrabnie ujales ten argument, ale mimo to jest on chybiony. A to dlatego, ze gdyby byl sluszny, nie byloby ani dzieci z gwaltu, ani dzieci niechcianych, ani dzieci chorych. Czyzbys bowiem uwazal, ze oto Bog bierze udzial w milosnym trojkacie "Bog - kobieta - gwalciciel"? Albo ze Bozym kochajacym wkladem do milosci malzenskiej jest dziecko bez nog? Albo ze Bog blogoslawi swoja miloscia meza traktujacego zone jak lalke z dziurka? Albo ze Bog wciska sie na sile ze swoim milosnym darem pomiedzy dwoje ludzi, ktorzy takiego wciskania sobie nie zycza?

Nie kazde dziecko jest owocem milosci, i ten prosty a smutny fakt obala twoja argumentacje juz na dzien dobry.

Zauwaz tez, ze argument ten - gdyby byl sluszny - uderzalby w katolicki (zdaniem ks.Marka) sposob unikania przez wstrzemiezliwosc ryzyka urodzenia chorego dziecka. Mowilbys w ten sposob Bogu: "odpiorkaj sie ze swoim pomyslem udzialu w naszej milosci i wez se z nami szklanke wody zamiast".

Esthel napisał:
gdybyś wiedział, że to będzie naskórek, to byś to zostawił w spokoju. Ale Ty podejrzewasz, że może się z tego wykształcić ciało, więc na wszelki usuwasz to.

Po pierwsze, nie jest to zaden kontrargument, tylko stwierdzenie faktu, ze pojawienie sie ciala nie jest obojetne (a powodow po temu moze byc wiele, zalezy to od konkretnej sytuacji). Po drugie, nie odniosles sie do zadnego z kilku podanych przeze mnie UZASADNIEN, ze zygota NIE JEST czlowiekiem. Czy to znaczy, ze nie wiesz, jak sobie z tym poradzic, wiec probujesz zajsc od drugiej strony liczac na to, ze jesli mnie przekonasz od tylu, to kontrargumenty znajde sam? Mozna i tak, ale w tym przypadku prosze powiedz to wyraznie. (Ta sama uwaga tyczy sie ks.Marka.)

Esthel napisał:
Samodzielny plemnik se może na klamkę skoczyć co najwyżej, kolokwialnie mówiąc.
Z połączenia niewiasty i meżczyzny powstaje nowe życie.
A wyrazem tego połączenia jest zygota. Już od momentu bycia zygotą, że tak powiem.
Dlatego początek procesu musi być postrzegany jako pojawienie się zygoty, innej możliwości nie ma.

Przeciez podalem ci inna mozliwosc (co wiecej, pokazujac przy tym, ze przyjecie twojej prowadzi do absurdow). Moze przedtem zajalbys sie konkretnie moimi argumentami?

Moze mowimy o zbyt wielu rzeczach na raz?

Esthel napisał:
Wprowadzasz emocjonalne casusy (chore i upośledzone dziecko).

Tlumacze, dlaczego nie tylko rozum ale i sumienie zabrania mi traktowania zygoty jako czlowieka. Gdyby problem sumienia nie istnial, nie byloby powazniejszego powodu do sporu: kazde dziecko rodziloby sie zdrowe i we wlasciwych dla siebie warunkach, i czemu ktokolwiek mialby chciec tu cokolwiek zmieniac?

Widzisz, rzecz sprowadza sie w sumie do tego, ze tradycyjne stanowisko antyaborcyjno-antykoncepcyjne jest rownowazne KUSZENIU BOGA. Mowieniu tak, jak szatan powiedzial Jezusowi: "rzuc sie w przepasc, przeciez Bog cie uratuje". Tymczasem czlowiek ma ODPOWIEDZIALNOSC i w normalnych warunkach nie powinien rzucac sie (ani innych) w przepasc z nadzieja, ze Bog to jakos tam zalatwi. Takie rozwiazanie jest dopuszczalne wylacznie wtedy, gdy innego wyjscia brak.

Plodzenie dzieci na oslep jest wiec po prostu grzechem i wobec czlowieka i wobec Boga. Rowniez ks.Marek zauwaza, ze nie nalezy miec wiecej dzieci, niz mozna godnie wychowac. Nie wiem tylko, czemu za wlasciwa metode kontroli urodzin uwaza rzucanie kostka, ewentualnie pokazywanie Bogu i wspolmalzonkowi jezyka...

Nawiasem mowiac... Ks.Marku, czy moglbys jednak przeczytac list neko (19 Kwi 2006 04:45 pm) i odpowiedziec na pytania? Bo na pozniejsza ogolnikowa reakcje na twoje milczenie odpisales punkt po punkcie, ale zadziwiajaco milczysz, gdy chodzi o konkrety.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:19, 19 Kwi 2006    Temat postu:

+
Neko napisał:
I o to, ze jesliby konsekwentnie stosowac sie do wskazowek Twoich czy ultima thule, to pary, ktore z powodu powaznych klopotow ze zdrowiem, obciazen genetycznych, wieku, zlej sytuacji finansowej czy in. nie powinny decydowac sie na dziecko, moga stosowac jedynie owa abstynencje. A zdaje sie, ze praktykowanie jej nie cementuje wiezi malzenskiej, tylko wrecz przeciwnie.


Każde małżeństwo okreslają co do sexu te same zasady: Antykoncepcja tylko wtedy, gdy ma mieć znaczenie lecznicze. A co do ciąży, przecież większość - jak mawia WUJ komórek obumiera, zatem ciąża nie grozi...Neko, kojo to nie fundament związku dwojga ludzi. Oprócz tego, co mamy miedzy nogami, znacznie ważniejsze jest to, co nosimy na szyi i w sercu...


Neko napisał:
Zdaje sie, ze to nie jest anegdota, i ze ta pani skarzy lekarzy o odszkodowanie, ktore prawdopodobnie w Strassbourgu zostanie jej przyznane. Ale nawet jesli to jest hipotetyczna sytuacja, to pytanie pozostaje: co Twoim zdaniem jest mniejszym zlem?


Mniejszym złem jest wzięcie sie do galopu i nie sprowadzanie życia małżeńskiego do łóżka

Neko napisał:
Po pierwsze, nie uwazam, ze wczesny plod, u ktorego stwierdzono powazne uszkodzenie, powinien byc automatycznie usuniety. Uwazam, ze decyzje maja prawo podjac tylko przyszli ewentualni rodzice. I ta decyzja - czy tak, czy nie - musi byc uszanowana. Nikt nie ma prawa zarzucac rodzicom, ze postepuja nieracjonalnie (w przypadku tak), albo niemoralnie (w przypadku nie).
Po drugie, sa sytuacje, w ktorych, moim zdaniem, ciaza nadaje sie wylacznie do usuniecia; ale to akurat nie ten przypadek.


Uważaj sobie co chcesz. Czy ja ciebie do czegoś zmuszam? Zresztą juz gdzieś ci napisałem: katoliccy rodzice nie mogą tak do końca miec monopolu na swe dziecko...

P.S. Jesli ja jako katolik potrafię zachowac czystość determinująca stan kapłański, to moze to uczynic każdy. Ja nie jestem supermanem, tylko zwykłym człowiekiem, który nie ma problemów z tym, że chciał podjąć drogę celibatu i nia kroczy. Powiem nawet więcej, to mój jeden z najmocniejszych atutów jakie mogę wykorzystywać w realizowaniu swego powołania. Krótko mówiąc: umiem zrobic użytek z mej wiary w Boga!

Przepraszam za chamstwo, ale już nie potrafię inaczej

Marek, ks.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
crosis
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:27, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Marku, ale Ty jako ksiadz musisz zyc w celibacie. Natomiast osoba, ktora nie musi, ma wybor. Moze sie wstrzymac od seksu, moze sie nie wstrzymac.

O antykoncepcji nie zaczynaj, bo to jest odrebny watek i walkowanie go tutaj nie ma sensu. Mozna powiedziec, ze nawet wsrod katolikow wsytepuje tu rozlam.

Ks.Marek napisał:

Oprócz tego, co mamy miedzy nogami, znacznie ważniejsze jest to, co nosimy na szyi i w sercu...


Nie wiem, co Ty wiesz o zwiazkach, seksie i tym, co je buduje, ale zdaje mi sie, ze z praktyki nic. W tej kwestii jestes tylko teoretykiem, a i to marnym.

Rzeczywistosc to wyposrodkowanie. Rzeczywistosc jest taka, ze faktycznie budowanie zwiazku na seksie teoretycznie jest bez sensu. Ale sa ludzie co tak robia i zyja szczesliwie.

Rzeczywistosc jest tez taka, ze ludzie nie buduja zwiazku na bazie seksu. Ale mimo to seks jest ciagle strasznie waznym elementem, ktoryy jednak niekoniecznie musi umniejszac role innych aspektow milosci. Po prostu: stanowi uzupelnienie.

Teraz ja bede wredny: czy kiedys po cudownym akcie oddania sie drugiej osobie polozyles sie obok niej i pomyslales sobie, jak bardzo ja kochasz? Powiedziales jej to? Czules, jak Wasze serca przechodza do normalnego rytmu?

Nie? Wiec laskawie na temat zwiazkow i seksu sie nie wypowiadaj.

Aha. W jezyku polskim piszemy seks a nie sex.

Crosis
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:39, 19 Kwi 2006    Temat postu:

+
Przepraszam, a ten twój post to o czym? Bo na pewno nie na temat zawarty w temacie wątku...

Po drugie: pisze się będę, położyłeś, przechodzą, etc Tobie się nie chce ogonków wstawiać, a mnie szkoda czasu na wstukanie 4 liter.

Po trzecie: co to jest wg Ciebie ten "cudowny akt oddania"? Jesteś mężem swej żony, czy tylko chuć spuszczacie z wodzy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
crosis
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:41, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Marku, ja nie jestem mezem. Ale sie kochamy i nasza milosc uzupelniamy seksem. Nic Ci do tego, bo jak powiedzialem, jestes tylko teoretykiem. Ale zalozmy i pominmy Twoj wtret, bedacy ponizej krytyki, i zalozmy, ze takie pytanie zadal Ci Wuj, bedacy mezem. Odpowiesz, czy kolejny raz zejdziesz na polslowka?


Crosis
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:45, 19 Kwi 2006    Temat postu:

+
Jak chcesz, prosze bardzo, uważaj to za półsłówka. A ja Twój sposób realizowania miłości moge z powodzeniem nazwać półśrodkiem. A mnie takie nie kręcą....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
crosis
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:46, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Odpowiesz na zadane pytanie, czy tak jak w wielu innych przypadkach nie?

Crosis
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:54, 19 Kwi 2006    Temat postu:

+
Odpowiedziałem, przecież. Powiedziałem ci że półśrodki mnie nie interesują
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
crosis
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:56, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Widze, ze za to w dyskusji uwielbiasz wrecz ich uzywac. Napisze wiec jeszcze raz:

Teraz ja bede wredny: czy kiedys po cudownym akcie oddania sie drugiej osobie polozyles sie obok niej i pomyslales sobie, jak bardzo ja kochasz? Powiedziales jej to? Czules, jak Wasze serca przechodza do normalnego rytmu?

Wyobraz sobie, ze to pytanie zadaje Ci osoba, ktorej zwiazek zostal uswiecony sakramentem malzenstwa.


Moze teraz uda Ci sie na nie odpowiedziec.


Crosis
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esthel




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Tichaó

PostWysłany: Czw 13:49, 20 Kwi 2006    Temat postu:

Wuju:
Cytat:
W pierwszym przypadku mijasz sie z katolicyzmem, a w drugim - ze swoja argumentacja.


Jeżeli założyć, że wszechświat nie trwa w nieskończoność i "od zawsze", nie mijam się ze swoją argumentacją.
Chyba, że wykażesz, że Bóg mówiąc, że "zna kogoś zanim ukształtuje do w łonie matki", rzuca to sobie ad hoc.
Bóg ani słowem nie mówi o zamiarze, mówi o tym, że kogoś już zna, a w sensie biblijnym "poznanie" kogoś ma bardzo konkretny sens, nie poetycki.

Ale sądzę, że w ten sposób nie dojdziemy do niczego.

Może w ten sposób, jeśli pozwolisz -> Cytat Jeremiasza używa sformułowania: "Pan skierował do mnie następujące słowo...itd."

Dokładny cytat brzmi:
"Pan skierował do mnie następujące słowo: Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię".

Interesuje mnie, jak próbowałbyś udowodnić, że Bóg, zwracając się tak bezpośrednio i świadomie uzywając sformułowań:
a) znałem cię (czas przeszły!), a nie myślałem o tobie;
b) zanim ukształtowałem cię w łonie matki (znowu czas przeszły i umiejsciwienie owego poznania przed powstaniem zygoty);
nie ma na myśli tego, że cały cykl narodzin człowieka jest święty i że człowiek już w momencie poczęcia do Niego należy.

Cytat:
gdyby byl sluszny, nie byloby ani dzieci z gwaltu, ani dzieci niechcianych, ani dzieci chorych. Czyzbys bowiem uwazal, ze oto Bog bierze udzial w milosnym trojkacie "Bog - kobieta - gwalciciel"?

Nie tylko tak uważam, ale dokładnie tak jest, z czym być może trudno się pogodzić, ale niestety nie można tego obejść.
Gdyby Bóg tu nie brał udziału, nie byłoby z tego człowieka.
No chyba że założymy, że to nie ludzie się rodzą z gwałtów, bo np. w takiej trefnej sytuacji Bóg stwierdza, że się "nie dokłada" z duszą.

Co więcej, dziecko poczęte z gwałtu nie ponosi za niego żadnej winy.

Taki chory trójkąt jest jak najbardziej spaczeniem, które nie tylko jest przeciwko Bożemu Prawu, ale jestem przekonany, że bardzo dotkliwie Go to boli.
Człowiek dostał jednak spory zapas zaufania, tudzież wolności.
Lecz sam fakt, że z gwałtu może być normalny człowiek, dowodzi że Bóg tu dokładnie działa, nizgodnie z tym, do czego człowieka był przeznaczył, ale tak czy inaczej - wchodzi tu ze swoim "wkładem" i umożliwia powstanie nowego życia.

Nie widzę więc związku między tym, że człowiek działa przeciwko człowiekowi, a faktem, że Bóg I TAK pozwala, by nowy człowiek przyszedł na świat.
Ja tu widzę nadal wyraźnie, że Bóg korzysta ze swego prawa do tego "zlepka komórek", któremu umożliwa bycie normalnym człowiekiem.

ZUPEŁNIE INNĄ sprawą jest, co wycierpi kobieta podczas gwałtu. TO jest potworne, ale tego związku Bóg-człowiek-dziecko nijak nie podważa, ani tym bardziej nie jest to podstawą do jego negacji.

Ten związek istnieje.

I prosiłbym Cię o zaprzestanie argumentacji "z emocji i casusów", bo już podkresliłem, że wątek ten to nie kazuistyka, ale rozmowa o aborcji a priori.

Dlatego co najwyżej można mówić o tym, że to "Boże wybacz, ale nie" może być w niektórych sytuacjach uzasadnione (o, to możemy omówić - ciekawy wątek), ale moja myśl jest taka, że bez istnienia naprawdę dobrych i silnych przesłanek, aborcja "ot tak", z zasady jest nieuzasadnioną ingerencją w ten "naturalny" ( w sensie kochający kobieta i mężczyzna + Bóg) porządek, obmyślony przez Boga.

Zatem fakt, że dziecko może być niechciane, nie obala mojej argumentacji w tym względzie.

Cytat:
Po drugie, nie odniosles sie do zadnego z kilku podanych przeze mnie UZASADNIEN, ze zygota NIE JEST czlowiekiem

Nie podałeś żadnego przekonującego uzasadnienia.
Zygota jest jednym z elementów, jako część związana z ciałem, o czym już mówiłem.
Tak samo człowiekiem nie jest samo ciało.

Natomiast ingerując w zygotę, ingerujesz jak najbardziej w CAŁOŚĆ procesu.
Piszę o tym non stop praktycznie w poprzednim poście, więc owszem znajduje się tam odpowiedź na Twoje próby uzasadnienia uzasadnienia.
Sugestię o zachodzeniu od tyłu mogłeś sobie spokojnie darować, bo nie wiem czy zauważyłeś, ale rozmawiam z Tobą spokojnie, bez pouczania.

Poza tym znów pojechałeś mocno w argumenty emocjonalne, Wuju, a ja nadal chciałbym porozmawiać o aborcji a priori.
W kazusach pewnie się zgodzimy w wielu miejscach, ale a priori na razie się nie zgadzamy.

Cytat:
Plodzenie dzieci na oslep jest wiec po prostu grzechem i wobec czlowieka i wobec Boga. Rowniez ks.Marek zauwaza, ze nie nalezy miec wiecej dzieci, niz mozna godnie wychowac.

Widzę, że na horyzoncie mamy konsensus.
Ja również twierdzę, że odpowiedzialność ma tu grać pierwsze skrzypce.
Co do tego możemy :pidu:

Jeżeli chodzi o Twoje ulubione kazusy, to powtarzam - możemy tu próbować ustalić taki poziom i wagę argumentu, przy którym będzie można faktycznie powiedzieć - człowieku, ja już Ci nie poradzę, bo sam nie wiem, decyduj jak uważasz. Obyś wybrał dobrze.

Ale kompletnie wogóle nie zgodzę się z koncepcją, która aborcję a priori traktuje jako co najmniej neutralną, jeśli już nie złą.
I podejście to wywodzę z ducha, jakiego znajduję w Piśmie, już w ST, a nie tylko NT, czy np. "Didache".

Czy również widzisz możliwość porozumienia co do dwóch ostatnich akapitów?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:59, 20 Kwi 2006    Temat postu:

+
Crosis napisał:
czy kiedys po cudownym akcie oddania sie drugiej osobie polozyles sie obok niej i pomyslales sobie, jak bardzo ja kochasz? Powiedziales jej to? Czules, jak Wasze serca przechodza do normalnego rytmu?


Ty Crosisie przeżywasz swe szczęście egoistyczno-hedonistycznie, wyrażając swe zadowolenie aktualnej partnerce/kochance.
A mnie znacznie więcej daje poczucia szczęścia i rozkoszy zwykłe :" dziekuję księdzu". Bo to właśnie jest dla mnie owym "wpólnym rytmem naszych serc". Co więcej, ogarnia mnie swego rodzaju "boska euforia" kiedy przekonuję się, że nikogo od siebie nie uzależniam, że ów ktoś może z powodzeniem radzić sobie ze swym życiem beze mnie, a bardziej koncentruje sie na danej mu łasce od Boga.

Przypuszczam, że ty zlewasz takie tłumaczenie, ale cóż... wolno Tobie

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
crosis
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:25, 20 Kwi 2006    Temat postu:

Czy ciagle ciezko przychodzi CI odpowiedziec na to pytanie, tak, jakby zadal Ci je przykladny maz? I szczerze przyznac, ze w zwiazku z tym, nie masz pojecia o czym piszesz, kiedy piszesz o milosci pomiedzy dwojgiem ludzi?

Odrzuc to, ze pytanie zadalem ja. Ze ja przedstawilem taka sytuacje, bo o to prosilem Cie przed kilkoma postami. Ale widac tego nie doczytales.


Crosis
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Xenotym




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Silesia

PostWysłany: Czw 22:26, 20 Kwi 2006    Temat postu:

Nie wiem jak Was pogodzić szanowni ks. Marku oraz Crosisie bo obaj upracie faworyzujecie swoje stanowisko.

A więc księże Marku. Miłośc erotyczna z namiarem na rodzicielswo, w swej wartej podziwu postaci, nie musi mieć poświadczenia w ślubie koscielnym. Jeśli Dwoje ludzi kocha się miłością najprawdziwszą tj. taką na amen to śluby takie czy siakie nie są tu koniecznością.....

Crosisie. Świat zachodni wykreował postawę, w której trudno odnaleźć istotę człowieczeństwa, a raczej komfort życia. Skala rozwodów jest tam ogromna, a dzieci co rusz poznają swoich nowych rodziców. Miłość erotyczna bez dozgonnego podtekstu jest prymitywną, acz stwarzającą pozory czegoś większego, fizjologią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:52, 20 Kwi 2006    Temat postu:

Ks.Marku, to jak bedzie? Jestes juz gotowy do udzielenia mi merytorycznych odpowiedzi? Czy potrzebujesz wiecej czasu? Pytam, zebysmy nie zapomnieli, ze nie tylko crosisowi i neko wisisz konkretne wyjasnienia.

Esthel napisał:
Jeżeli chodzi o Twoje ulubione kazusy, to powtarzam - możemy tu próbować ustalić taki poziom i wagę argumentu, przy którym będzie można faktycznie powiedzieć - człowieku, ja już Ci nie poradzę, bo sam nie wiem, decyduj jak uważasz. Obyś wybrał dobrze.

Ale kompletnie wogóle nie zgodzę się z koncepcją, która aborcję a priori traktuje jako co najmniej neutralną, jeśli już nie złą.
I podejście to wywodzę z ducha, jakiego znajduję w Piśmie, już w ST, a nie tylko NT, czy np. "Didache".

Czy również widzisz możliwość porozumienia co do dwóch ostatnich akapitów?

Co do pierwszego, pewno mozemy sie porozumiec. Co do drugiego, to wciaz przypominam, ze aborcja aborcji nie rowna. Usuniecie kilku komorek i zabicie dziewieciomiesiecznego nienarodzonego jeszcze dziecka to dwie absolutnie rozne rzeczy. Moze na poczatek powinnismy ustalic wlasnie to?

wuj napisał:
Albo mowisz o Magazynie Dusz umiejscowionym w czasie, albo mowisz o ponadczasowym Zamiarze Bozym. W pierwszym przypadku mijasz sie z katolicyzmem, a w drugim - ze swoja argumentacja.
Esthel napisał:
Jeżeli założyć, że wszechświat nie trwa w nieskończoność i "od zawsze", nie mijam się ze swoją argumentacją.

Nieskonczonosc nie ma tu nic do rzeczy. Albo mowimy o wydarzeniu nalezacym do ciagu wydarzen tego swiata, albo mowimy o wydarzeniu nie nalezacym do tego ciagu. W pierwszym przypadku mamy Magazyn Dusz (sprzecznosc z katolicyzmem). W drugim przypadku nie mozemy przyporzadkowac temu wydarzeniu wspolrzednej czasowej (sprzecznosc z poprzedzaniem wydarzenia "poczecie").

Esthel napisał:
Dokładny cytat brzmi:
"Pan skierował do mnie następujące słowo: Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię".

Interesuje mnie, jak próbowałbyś udowodnić, że Bóg, zwracając się tak bezpośrednio i świadomie uzywając sformułowań:
a) znałem cię (czas przeszły!), a nie myślałem o tobie;
b) zanim ukształtowałem cię w łonie matki (znowu czas przeszły i umiejsciwienie owego poznania przed powstaniem zygoty);
nie ma na myśli tego, że cały cykl narodzin człowieka jest święty i że człowiek już w momencie poczęcia do Niego należy.

To bardzo proste:
- czas przeszly dlatego, ze Bog uczestniczy w wydarzeniach tego swiata, i dlatego moze o sobie opowiadac uzywajac wymiaru czasowego;
- "znalem cie, uksztaltowalem cie, poswiecilem cie, ustanowilem cie" dlatego, ze natura kazdego czlowieka od Boga pochodzi i Bog juz OD MOMENTU STWORZENIA SWIATA wie lepiej od kazdego z nas, kim kazdy z nas jest;
- uksztaltowanie w lonie matki nie ma nic wspolnego z zygota; zygote trudno nazwac uksztaltowanym Jeremiaszem (nie wspominajac juz o takim drobiazgu, ze Jeremiasz o zygotach pojecia nie mial).
Nie ma w tym w ogole mowy o swietosci cyklu narodzin. Mowa jest najzwyczajniej w swiecie o tym, ze Bog jest czlowiekowi blizszy niz on sam.

wuj napisał:
Czyzbys bowiem uwazal, ze oto Bog bierze udzial w milosnym trojkacie "Bog - kobieta - gwalciciel"?
Esthel napisał:
Gdyby Bóg tu nie brał udziału, nie byłoby z tego człowieka.

Non sequitur (albo bledne kolo). Bog stwarza tego czlowieka, bo ludzie przygotowali cialo (jak sam zauwazyles, puszczanie w swiat bezdusznych fantomow nie byloby dobrym pomyslem). W zaden sposob nie wynika z tego, ze mamy do czynienia z miloscia pomiedzy kobieta i gwalcicielem! Akt stworzenia nowego czlowieka nie jest wiec zadnym udzialem Boga w ukladach milosnych miedzy ludzmi; ten akt jest NIEZALEZNY od tego, czy ludzie sie kochaja, czy nie.

Cytat:
="Esthel"Ja tu widzę nadal wyraźnie, że Bóg korzysta ze swego prawa do tego "zlepka komórek", któremu umożliwa bycie normalnym człowiekiem.

Przypominam, ze ciagle jeszcze nie odpowiedziales na zadne z pytan ilustrujacych fakt, ze ten zlepek nie jest czlowiekiem. A piszesz tak, jakbys na wszytko odpowiedzial, na dodatek zadawalajaco...

Esthel napisał:
Nie podałeś żadnego przekonującego uzasadnienia.

Mam przypomniec?
    1. Do okolo 16 dni od pierwszego podzialu, komorki w zygocie sa niezroznicowane i, w zaleznosci od bodzcow zewnetrznych, moga rozwinac sie jedno dziecko, w blizniaki, w trojaczki, albo w odosobniony organ.

    2. Polowa wszystkich zaplodnionych komorek obumiera w ciagu pierwszych dwoch tygodni.

    3. Zygota nie posiada ukladu nerwowego.

    Przez okolo dwa tygodnie od tego momentu mamy do czynienia z grupką niezroznicowanych komorek, z ktorych moze powstac jedynak, blizniaki, trojaczki, czworaczki, a moze tylko kawalek naskorka - wszystko zalezy od tego, w jaki sposob beda te komorki pobudzane. Czy jesli ja podziele te grupe komorek na dwie, to Bog dorobi dusze blizniaka? A jak potem zmienie zdanie i polacze je w jedna, to Bog jedna dusze skasuje albo jednej na swiat nie wypusci? Ktorej sie to przytrafi? A jesli przerobie te komorki na naskorek, to bedziemy mieli uduchowiony naskorek? Czy gdy zetrzesz sobie kawalek naskorka, to rozmnozylas sie? I czy urzadzasz potem pogrzeb naskorkowi?

Esthel napisał:
prosiłbym Cię o zaprzestanie argumentacji "z emocji i casusów", bo już podkresliłem, że wątek ten to nie kazuistyka, ale rozmowa o aborcji a priori.

Co to jest "aborcja a priori"? Oderwana od praktyki zycia? Oderwana od sumienia? Jesli tak, to odpowiedz masz trywialna: poniewaz zygota nie jest czlowiekiem (dowod podalem), aborcja w pierwszych dwoch tygodniach ciazy nie stanowi najmniejszego problemu pod zadnym wzgledem.

Jedynym argumentem przeciwko takiej aborcji jest wlasnie indywidualny stosunek niektorych KOBIET do tych komorek. Jesli kobieta UWAZA je za swoje dziecko, to JEST to juz dla niej dziecko i nikomu nie wolno mu tego dziecka z JEJ ciala wyrywac.

Kobieta ma jednak prawo decydowac, czy z tych komorek ma powstac nowy czlowiek, czy nie. To jest JEJ decyzja, a nie twoja, moja, ksiedza, czy prawnika.

Esthel napisał:
"Boże wybacz, ale nie" może być w niektórych sytuacjach uzasadnione

"Boze wybacz, ale nie" nie moze byc w ZADNEJ sytuacji uzasadnione. Sprzeciwianie sie Bozemu wyborowi to ABSURD.

Rzecz w tym, ze nie mamy tu do czynienia z Bozym wyborem. Mamy tu do czynienia z wyborem jak najbardziej ludzkim.

To czlowiek strzela. Pan Bog tylko kule nosi...

(A wuja poniesie do lozka, bo dzis na wuja czas.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:24, 20 Kwi 2006    Temat postu:

+
crosis napisał:
(...)Wyobraz sobie, ze to pytanie zadaje Ci osoba, ktorej zwiazek zostal uswiecony sakramentem malzenstwa.(...) Moze teraz uda Ci sie na nie odpowiedziec.
Crosis


Więc wyobraź sobie, że ktoś Ciebie zapytał o to, czy masz świadomość jak wielką ulgę na sumieniu poczuł ktoś, kogo pojednałeś z Bogiem?

Crosisie, czemu pytasz mnie o to, o czym doskonale wiesz, że nie jest moim doświadczeniem. Praktycznie wygląda to tak, jakbyś zapytał faceta, co czuje, gdy leży na porodówce? Moim sposobem na realizacje szcześcia jest inna droga, niz ta, jaką podejmują małżonkowie. A to owe szczeście jest naszym wspólnym mianownikiem. Ten sam cel, inne sposoby otrzymania go. I tyle.

Różne są dary łąski, ale ten sam Duch - pisze gdzieś św. Paweł Apostoł.

pzdr.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:40, 20 Kwi 2006    Temat postu:

+
Xenotym napisał:
Nie wiem jak Was pogodzić szanowni ks. Marku oraz Crosisie bo obaj upracie faworyzujecie swoje stanowisko.

A więc księże Marku. Miłośc erotyczna z namiarem na rodzicielswo, w swej wartej podziwu postaci, nie musi mieć poświadczenia w ślubie koscielnym. Jeśli Dwoje ludzi kocha się miłością najprawdziwszą tj. taką na amen to śluby takie czy siakie nie są tu koniecznością.....


A założysz się że musi?

Tak samo jak Twój żal za grzechy musi mieć obiektywny wyraz w spowiedzi sakramentalnej.

Dalczego? Otóż:

Teoretycznie, do sakramentu małżeństwa ksiądz nie jest potrzebny. W praktyce wygląda to tak:
1. jeśli sa np działania wojenne,
2. Kościół i duchowieństwo sa prześladowani i nie moga jawnie działać,
3. Kochający sie szczerze narzeczeni nie chca narażać siebie i Kościoła na pewną śmierć
4. Albo w warunkach misyjnych ksiądz bywa w danej parafii 2 dni w roku a któreś z młodych kona

To ci szczerze kochający sie mogą zawrzeć związek pod lipą na polu sołtysa i bedzie ten ślub ważny.

Ale jest pewne "ale" w tym wszystkim. Człowiek z natury jest taki, że potrzebuje widocznego znaku. Popatrz na pracownika: żeby miec pewność, że wszystko jest OK z jego praca potrzebuje umowy i szeregu innych kwitów. Człowiek potzrebuje obiektywizacji danych rzeczywistości, w których uczestniczy. Kapłan w Kościele jest świadkiem kwalifikowanym, który oficjalnie potwierdza nowy zwiążek małzęński a dodatkowo błogosławi go moca Chrystusowego Kapłaństwa. Od tej pory narzeczeni mają 100 % pewnośći ze są mężem i żoną . Sakramentu udzielają sobie sami zainteresowani, nie zas ksiądz.

Podobnie jest ze spowiedzią: ty możesz mieć pewnośc sumienia, ze żałujesz, że się poprawisz, etc. Ale kapłan jako "Drugi Chrystus" lub raczej z łacińska: "in Persona Christi" - w osobie Chrystusa udziela ci obiektynego rozgrzeszenia. Kapłan jako spowiednik obiektywnie zagląda w twe serce, dając jeszcze nauke i pokute, aby tym bardziej zmobilizować Ciebie do poprawy i trwania w nawróceniu do Boga. W spowiedzi sam Chrystus przypomina ci dzieło Odkupienia, i oznajmia ci, że twoje grzechy sa ci odpuszczone. Od tej pory masz na bank pewność, że jestes pojednany z Bogiem.

Czy na tym etapie jestem zrozumiały, Xenotymie?

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:00, 21 Kwi 2006    Temat postu:

Jako osoba nowa witam wszystkich i z góry przepraszam za jakieś powtórzenia, używanie argumentów już "niemodnych" albo przewałkowanych, ale nie sposób tego forum ogarnąć tak z marszu.

Nie zgadzam się z ponizszymi uzasadnieniami Wuja Zbója

wujzboj napisał:
    1. Do okolo 16 dni od pierwszego podzialu, komorki w zygocie sa niezroznicowane i, w zaleznosci od bodzcow zewnetrznych, moga rozwinac sie jedno dziecko, w blizniaki, w trojaczki, albo w odosobniony organ.

    2. Polowa wszystkich zaplodnionych komorek obumiera w ciagu pierwszych dwoch tygodni.

    3. Zygota nie posiada ukladu nerwowego.


Do 1. To, że nie potrafimy we wczesnej fazie istnienia człowieka przewidzieć, jak ten proces się potoczy, nie ma się nijak do faktu, że ten proces JUZ został zapoczątkowany. Jeśli widzę stolarza przy pracy i nie wiem, czy robi on akurat stół czy krzesło, a może nawet trzy krzesła, to nie mogę się upierać, że żaden mebel tu jeszcze nie powstaje i to, co stolarz ma w ręku jest dokładnie tym samym, co drewno w składziku.

A tak przy okazji, to nie słyszałem jeszcze, żeby kobiety rodziły czasami "odosobnione organy" albo wręcz naskórki. To, że można zygotę "przerobić" na coś takiego, niczego nie dowodzi. Byli i tacy, co próbowali dużych ludzi przerabiać na mydło, ale czy to znaczy, że dowiedli, że człowiek jest niczym więcej jak mydłem?

2. Jeśli połowa wszystkich zapłodnionych komórek obumiera w ciągu pierwszych dwóch tygodni, to znaczy to tylko, że we wczesnej fazie istnienia człowieka śmiertelność jest spora. Może to nas jakoś intelektualnie bulwersować albo sprawiać, że taka śmierć nas emocjonalnie "nie rusza". W dawnych czasach kiedy sporo dzieci umierało w niemowlęctwie ludzie też nie robili z tego faktu takich ceregieli jak dzisiaj. Natomiast teologicznie śmierć niemowlęcia jest takim samym nonsensem jak śmierć w fazie zygoty. Nic toto na tym świecie nie zrobiło, nawet nie wiedziało, że żyło. Widać z tego, że chyba świadome życie w ogóle nie jest potrzebne ewentualnemu Bogu, żeby nas potem kierować do odpowiedniego pośmiertnego przydziału. Mogą być zbawiane niemowlęta, to mogą być i zygoty. Ot, tajemnica wiary.

3. No to co, że zygota nie posiada układu nerwowego? Nie posiada też świadomości klasowej ani karty płatniczej. Wszystko w swoim czasie... A jeśli zaczniemy wyróżniać jakieś cechy przez nas akurat szczególnie ulubione, to niemiło się to może skończyć. Rozwalanie ludzi bez układu nerwowego nie rózni się niczym (w swojej arbitralności) od rozwalania ludzi bez świadomości klasowej.

To tak tyle na razie

A-N
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:12, 21 Kwi 2006    Temat postu:

Ks.Marek napisał:
Kapłan w Kościele jest świadkiem kwalifikowanym, który oficjalnie potwierdza nowy zwiążek małzęński a dodatkowo błogosławi go moca Chrystusowego Kapłaństwa. Od tej pory narzeczeni mają 100 % pewnośći ze są mężem i żoną .


No chyba tutaj Ksiądz przesadził w reklamie swojej Firmy. Przecież jest coś takiego jak unieważnienie małżeństwa i potem różne kobieciny chlipią "ja przez 20 lat z nim żyłam jak z mężem, a on teraz wystąpił o unieważnienie i je dostał" itd. Czyli ryzyko jednak dalej istnieje. Obie strony (czy choćby jedna z nich) myśli, że zawiera małżeństwo, a za ileś tam lat okazuje się, że to lipa była.

Cytat:
Podobnie jest ze spowiedzią [...] Od tej pory masz na bank pewność, że jestes pojednany z Bogiem.


A skąd wiadomo, że ten ksiądz w konfesjonale to nie przebieraniec, albo że może nie jest przy zdrowych zmysłach, albo naćpał się czegoś i nie bardzo rozumie, co do niego mówią? "Na bank" to niczego na tym świecie nie ma. Są co najwyżej prawdopodobieństwa pozwalające jakoś tam w praktyce funkcjonować. Człowiek nawet nie wie, co w nim samym się dzieje. Czy "żal za grzechy" był w nim szczery, czy akurat taki sentymentalny miał nastrój.

A-H
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:15, 21 Kwi 2006    Temat postu:

+Aniele Nowy, miło Cię poznać w Twoich postach. Wieczorem albo jutro podejme odpowiedź.
Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 10 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin