Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zagadnienie podmiotowości

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:34, 08 Lis 2019    Temat postu: Zagadnienie podmiotowości

Chciałbym ogólnie zdefiniować podmiotowość.
Idea, którą chciałbym zaproponować z grubsza opiera się o koncepty układu wejścia - wyjścia i rozpoznania.
Jako bazę do rozważań przyjmuję pewne środowisko, będące MIESZANINĄ RÓŻNYCH WPŁYWÓW, częściowo chaotycznych, częściowo dających się klasyfikować (z różną trwałością). Można tu mówić o podobieństwie do jakiego rozesłanego po podłożu składowiska drobnych pyłków, igieł, ścinków, okrawków - samych z siebie (tak zakładam) nie stanowiących jeszcze żadnej indywidualności, ale jakaś ich konfiguracja, jakieś połączenie stanowi już COŚ - np. wyrazistą kupkę, kształt itp. Z tła WYŁANIA SIĘ jakieś indywiduum.
Podobnym (choć z aspektem dynamicznym) obrazem byłby bulgocący strumień. Patrząc na powierzchnię wody, która gdzieś tam na kamieniach się wybrzusza, ciągle jednak się zmieniając, tworząc niemożliwe do wymodelowania drobne wiry, jednak daje nam obraz miejsc wybrzuszonych i wklęśniętych - WYŁANIA SIĘ STAŁY (względnie) obraz kształtów owej wody. Ten obraz jest jakoś stały, mimo że pochodzi ze zmienności - ciągle płynącej wody. Jakby ta woda nie płynęła, ostatecznie więcej jest wybrzuszeń na jakimś kamieniu, a za to statystycznie bardziej płaski jest inny obszar strumienia, czy wręcz mamy zapadnięte miejsca, gdzie woda ma obniżony poziom.
W takim to - uwikłanym w chaos i oddziaływania - środowisku wyłaniają się PODMIOTY w podstawowej postaci - jako COŚ STALE OBSERWOWANEGO. Np. właśnie JEST stałe wybrzuszanie się strumienia wody w pewnym miejscu, JEST płaszczyzna wodna w innym miejscu.
Ten obraz jest jednak dopiero początkiem do sformułowania pojęcia podmiotowości w głębszym znaczeniu. Podmiotowość, o której myślę, jest (jak pisałem na początku) pewnym układem wejścia - wyjścia. Coś do podmiotu dopływa, podmiot coś z tym robi, co objawia się jako wyjście - wynik. Podmiot ukonstytuuje się w pełni, jeśli - MIMO UWIKŁANIA W CHAOS, mimo tego, że dochodzące z zewnątrz wpływy są różne, są zmienne i nieprzewidywalne, to jednak BĘDĄ ROZPOZNAWALNE (przez co - kogo? - tutaj tego nie będę rozważał, ale to zagadnienie też jest ważne), będą tworzyły coś ŚWIADCZĄCEGO O INDYWIDUALNOŚCI owego podmiotu (o ile on rzeczywiście się ukonstytuuje).

Rozpoznawalność - wyłonienie się dla obserwatora podmiotu jest zatem tylko pierwszym warunkiem dla jego istnienia. Bo poprawny podmiot jest tym co WPROWADZA ZMIANY ŚWIADCZĄCE O WŁASNYM ISTNIENIU.
Podmiot jest identyfikowany w ten sposób, że to ROBI ON, w odróżnieniu od "robi się wszystkim wokoło", czyli rzecz nie ma przypisania, ODPOWIEDZIALNOŚCI. Skonstruowanie owego przypisania efektu do podmiotu jest właśnie istotą podmiotowości.

Niektórzy poddają w wątpliwość, czy takie przypisanie jest w ogóle możliwe. Niewątpliwie problem jest. W warunkach ciągłej zmienności i wielości zarówno wpływów, jak i efektów działania, granice się rozpływają. Można powiedzieć, że tych granic zwyczajnie nie ma. Można zażądać (założenie robocze), iż jedynym akceptowalnym sposobem bytu, jest aby byt miał wyraziste, jednoznaczne granice. A jeśli takich granic nie ma, to byt się nie ukonstytuował. Takie definicyjne założenie robocze można przyjąć, ale ja to założenie odrzucam. W zamian przyjmuję założenie słabsze - mi wystarczy, że byt jest odpowiednio powtarzalnie rozpoznawany. Taka definicja - takie podejście, założenie robocze, arbitralne, metodologiczne. Ono może się komuś nie podobać, wtedy je odrzuci, uzyskując wnioski zgodne z innym założeniem metodologicznym. Ja omawiam TĘ ŚCIEŻKĘ ROZUMOWANIA, w której założeniem roboczym jest, iż TRWAŁE ROZPOZNANIE STANOWI WYSTARCZAJĄCY POWÓD DO UZNANIA JAKIEJŚ FORMY BYTU. Czyli, wracając do naszego przykładu, jeśli ludzie przechodząc obok strumienia, który wciąż pulsuje przepływającą wodą ZGODNIE STWIERDZAJĄ: "tutaj jest wir", albo zgodnie stwierdzają "tutaj jest taki pulsujący bąbel wodny", to zarówno ten wir, jak i bąbel wodny JEST. Jest, niezależnie od tego, że tworzą go co chwila inne krople wody, że granice są tu płynne, nie do końca określone. Ale mi ROZPOZNAWALNOŚĆ I STWIERDZALNOŚĆ WYSTARCZA (założenie robocze - definicyjne).

Opierając się na tym - na razie modelowym prostym - przykładzie budowy podmiotowości, chciałbym dotrzeć do podmiotowości pełnej - rozumianej przeze mnie w osobowym sensie.
Podmiotowość pełna różni się od malowanego wcześniejszymi rozważaniami modelu SAMOŚWIADOMOŚCIĄ. Samoświadomość stanowi dodatkowe SPRZĘŻENIE ZWROTNE w tym układzie, buduje sytuację trochę podobną do sytuacji, jakby płynąca woda modyfikowała jakoś strukturę kamienia, który opływa (bazując na przykładzie wyżej), co skutkowałoby możliwości zmiany kształtu owego kamienia, a dalej wpływem na to, jak kolejne partie wody będę ten kamień opływały. Ten "preświadomy kamień" w jakiś sposób musiałby też zdobywać informację o tym, jak wygląda kształt opływającej go wody, a także musiałby FORMUŁOWAĆ JAKIEŚ OCZEKIWANIA względem tego, jaki ów kształt miałby być. Np. kamień "mógłby zachcieć", aby woda na nim wyżej wyskakiwała, a potem tak zmienił swój kształt, że ta woda rzeczywiście by się jakoś mocniej spiętrzała, produkując wypryskiwanie kropelek względnie wysoko. Jeśli kamień - tym swoim wewnętrznym systemem sprzężeń zwrotnych - jest w stanie swój cel osiągnąć, to niejako właśnie STAŁ SIĘ ŚWIADOMYM PODMIOTEM - zyskał moc sprawczą, uczynił coś wedle swojej woli.
Przy czym to jeszcze NIE jest świadomy podmiot w tym sensie, o którym ja myślę w kontekście prawdziwego człowieczeństwa. Brakuje tu jeszcze bardzo istotnego warunku do prawdziwej pełnej podmiotowości. Ale ten obraz, który dotychczas przedstawiłem jest już na tyle zaawansowany, iż na nim zakończę ten esej. Nie wszystko na raz...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:58, 10 Lis 2019    Temat postu: Re: Zagadnienie podmiotowości

Postanowiłem trochę pociągnąć temat podmiotowości. Czym jest podmiot w tym sensie, który tu przedstawiam?
Podmiot to Ten, który coś może realnie uczynić.

Ale jest tu parę subtelności...
Czy wulkan niszczący wioskę wylewem lawy coś "uczynił"?
- Ano nie uczynił, choć przypisujemy zniszczenie wioski wulkanowi. Bo wulkan NIE DECYDOWAŁ ŚWIADOMIE o tym, co się stało. Nieraz w ludzkich sformułowaniach zdarza się przypisywanie bytom bez podmiotowości, cech podmiotowości - to jest rodzaj antropomorfizacji. Nie jest niczym dziwnym sformułowanie "ten wredny wulkan zabił wielu ludzi". Może nawet jakaś część ludzi mieć do wulkanu o to pretensje. Ale owe pretensje są bez sensu - wulkan niczego nie czynił w sposób zbliżony do ludzkiego. Wulkan jest tylko zobiektywizowaniem pewnych obserwacji przez ludzi - przypisaniem ich do pewnego obszaru na Ziemi i związanych z tym obszarem zjawisk. Jednak wulkan podmiotem nie jest.

Już bardziej podmiotem byłby pies, który pogryzł dziecko. Pies posiada pewien zakres świadomości, dokonuje jakichś tam wyborów. Jednak pies nie obsługuje wyższej postaci upodmiotowienia, związanej z refleksją nad sobą samym, nad naturą rzeczy, dobrem, złem, świadomością. Pies nie potrafi swoich czynów diagnozować w kontekście moralności, etyki, pytań o to: kim jestem? Kim chciałbym być?

Podmiotowość wyższa, zmierzająca do świadomości pełnej wymaga wstąpienia na kolejny poziom, niedostępny psu, czy ogólnie tym istotom, które nie są w stanie STAWIAĆ UCZCIWYCH PYTAŃ O WŁASNE JESTESTWO. Pytanie o własne jestestwo jest czymś więcej, niż pytanie o to, czy jest mi przyjemnie, albo czy lepiej się po czymś poczuję. Prawdziwa wyższa podmiotowość wymaga postawienia pytania o PRAWDĘ JA. Przy czym bardzo ważna jest ABSOLUTNA UCZCIWOŚĆ I BEZKOMPROMISOWOŚĆ owego pytania, nie zadawalanie się odpowiedziami pozornymi, tworzonymi pod emocjonalne potrzeby, czy konformistyczne nawyki. To wymaga swoistego "opuszczenia siebie" (tego starego, nakierowanego na partykularne cele), emocjonalnie trochę "znienawidzenia siebie" (choć nie całkowicie - nienawiść odnosi się do "starego człowieka w sobie", a nie całości własnej natury). Mając ten nowy poziom odniesienia w ocenach, jaki buduje nam spojrzenia na własną osobę z dodatkowej, obiektywnej perspektywy, dopiero jesteśmy w stanie odpowiadać jakoś na pytanie "kim jestem?". I chodzi tu o odpowiedź, która BĘDZIE COŚ ZNACZYŁA, czyli powstanie na drodze rzetelnego rozpoznania, a nie byłby tylko odtworzeniem własnych pragnień na ten temat. Dopiero mając ów zewnętrzny poziom odniesienia człowiek ZYSKUJE PORÓWNANIE, czyli ma szansę na wybór w kontekście własnej osoby. I to jest dopiero wyższa podmiotowość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin