|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:54, 01 Maj 2019 Temat postu: Wywyższanie się - jaki w tym sens? |
|
|
W kliku ostatnio dyskutowanych wątkach pojawił się aspekt wywyższania - czy to siebie, czy to własnej grupy społecznej, narodowej. Właściwie to wywyższać można wszystko - tylko tak logicznie patrzac - jaki w tym sens?
Zadajmy sobie pytanie: czym jest ocena?
- Jeśli oceniamy np. smak owocu, to robimy coś takiego, że próbujemy tego owocu, a następnie próbujemy, maksymalnie precyzyjnie dopasować owo odczucie do jakichś wzorców - wspomnień smaków wcześniej odczutych. Ocena, aby była zasadna, poprawna powinna być właśnie, jak najwierniejszym, odwołanie się, do wzorców: słodki, kwaśny, gorzki itp. Jeśli ktoś wykonuje tę robotą dopasowania w sposób zaburzony (np. ma zniszczone kubki smakowe), to nie wykona poprawnej oceny. Podobnie jeśli ktoś z góry sobie założy, że ma mu wyjść w porównaniu smak słodki (bez względu na to, co odczuje na podniebieniu), to też ocena będzie nie dokonana, zaś efekt w postaci wypowiedzianych słów - np. "to jest gorzkie" będzie fałszem, będzie źle wykonaną robotą porównania, bledną oceną spartaczonym zadaniem.
Teraz przenieśmy ten prosty opis modelowy oceny na ocenę np. człowieka - chcemy ocenić, czy człowiek ma szybki refleks. Możemy to sprawdzić w sposób niezaburzony - np. przeprowadzając jakiś test. Wtedy będziemy mieli ocenę refleksu tego człowieka w jakiejś tam postaci słownej: np. on ma szybki refleks.
Teraz jest wiele cech, które określają człowieka, a każda z nich wynika z jakiejś oceny, z jakiegoś "pomiaru" w postaci zaobserwowania tego człowieka w różnych sytuacjach i dopasowania wyników do jakichś tam wzorców oceny. Nie ma tu nic do wywyższania, nie ma nic do poniżania - jak wyszło, taka jest prawda. Kropka.
Inaczej mówiąc, patrząc na sprawę w ramach idei prawdy, wywyższanie się w ogóle nie ma sensu. Bo jaki sens ma powiedzenie "mam szybki refleks" -jeśli nie mamy do tego podsatw, nie porównujemy tego z obiektywnym wzorcem, tyko "tak sobie to stwierdzamy"? Przecież tego nie ustalono, to stwierdzenie jest pustosłowiem... Jest blagą, brakiem poprawnej informacji.
Wywyższając się, stajemy się blagierami. Wywyższając swoja rodzinę, swój naród, swoje ... (umieścić można dowolne) wypowiadamy czcze deklaracje.
Teraz oczywiście wiem, co pewnie większość czytających pomyśli - życie nie jest teorią, życie to walka, tu trzeba sie dostosować, wywyższanie się "lezy w naszej naturze". Jednak argument z natury jest śliski. W naszej naturze leży wypróżnianie się tam gdzie wygodnie, jak najszybciej, a jednak nie walimy kupy w majty, czy nawet gdziekolwiek, bo tak akurat się komuś zachciało. Bo jeszcze umiemy ROZUMEM OCENIĆ to, czy akurat ten rodzaj naturalności ma sens. I robimy w ten sposób z tysiącem innych rzeczy, które może i sa naturalne, w tym sensie, że obserwujemy je w świecie zwierząt, czy może odpowiadają prostym, instynktownym porywom, ale jednak stawiamy rozumową tamę takim zachowaniem. Nie dopuszczamy się gwałtów, gdy mamy ochotę na seks, nie uciekamy z fotela dentystycznego, choć naturalnym odruchem po pierwszym wrażeniu bólowym byłaby właśnie ucieczka. Zatem, nawet jeśli coś w jakims sensie naturalnym się wydaje, da się tak zaklasyfikować, to wcale nie znaczy, że mamy to robić. Rozum to jeszcze zweryfikuje.
Chyba, że u kogoś rozum nie weryfikuje.
O takich ludziach mówi się, że mają mały rozum...
Jak dla mnie, ci co się wywyższają, niezależnie do względów religijnych, moralnych, kulturowych, są zwyczajnie małego rozumu - nie przemyśleli tego, co jest dla nich prawdą, czego właściwie chcą. Działają instynktownie, rozum wieszają na kołku, szukając co najwyżej prostej gratyfikacji, która daje fałszywa satysfakcję.
Tak, wiem, że dla wielu, jesli nie będę się wywyższał, to będę głupi, nieżyciowy, może będę nawet "pizdą" i nieudacznikiem. Mają prawo do takiej oceny - myślę (jako teista), że kiedyś się z niej rozliczą, że kiedyś poznają całe swoje życie w prawdzie. W moim modelu świadomości i prawdy, jak ktoś swoje życie w prawdzie ujrzy, to SZCZEGÓLNIE OWE INCYDENTY WYWYŻSZANIA SIĘ, ostatecznie zakwalifikuje jako niezgodne z rozumem, sensem - czyli to on, już w sensie prawdy i rozumu, okaże się pizdą i cieniasem, który nie umiał przejrzeć mentalnie i intelektualnie zwierzęcych, instynktownych odruchów psychicznych, nie umiał poddać ich ocenie rozumu. Bo po prostu miał na to za mało rozumu...
I tak będzie - już samodzielnie przez samego tego człowieka - dokonana jego ocena: byłem nierozumny, robiłem rzeczy jak zwierzątko, impulsami, bez przemyślenia, bez zrozumienia, bez kontroli świadomości - byłem miotany zewnętrznymi mocami, nigdy nie będąc w pełni sobą. Bo jednak dla mnie "być sobą" oznacza przede wszystkim "być świadomym", czyli myśleć, działać, wybierać SPÓJNIE, wewnętrznie zgodnie - wiedzieć co się robi, po co się robi, dlaczego, jakie mamy w tym cele krótkoplanowe, średnioplanowe, dalekoplanowe. Wtedy ma się rozum, jak się zyskuje świadomość na temat samego siebie - kim jesteśmy, do czego dążymy, po co nam to, robimy. Inaczej będziemy tylko marionetką genów, instynktów, impulsów - rzeczy zadanych nam zewnętrznie, nie stanowiących NAS.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JimmyJimmy
Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:28, 01 Maj 2019 Temat postu: Re: Wywyższanie się - jaki w tym sens? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | W kliku ostatnio dyskutowanych wątkach pojawił się aspekt wywyższania - czy to siebie, czy to własnej grupy społecznej, narodowej. Właściwie to wywyższać można wszystko - tylko tak logicznie patrzac - jaki w tym sens? |
Jak każdy mechanizm obronny w neurozie "wywyższanie się" jak to nazwałeś pełni wiele istotnych dla przetrwania zaburzonego emocjonalnie osobnika funkcji. Wywyższanie się pozwala sztucznie niwelować niskie poczucie swojej wartości, aby nie doszło do załamania nerwowego. W innym wypadku osobnik taki nie byłby w stanie przetrwać i podjąłby się procesu samookaleczania lub ostatecznie nawet samobójstwa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:05, 02 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Inaczej mówiąc, patrząc na sprawę w ramach idei prawdy, wywyższanie się w ogóle nie ma sensu. Bo jaki sens ma powiedzenie "mam szybki refleks" -jeśli nie mamy do tego podsatw, nie porównujemy tego z obiektywnym wzorcem, tyko "tak sobie to stwierdzamy"? Przecież tego nie ustalono, to stwierdzenie jest pustosłowiem... Jest blagą, brakiem poprawnej informacji.
Wywyższając się, stajemy się blagierami. Wywyższając swoja rodzinę, swój naród, swoje ... (umieścić można dowolne) wypowiadamy czcze deklaracje |
1. A mamy obiektywny wzorzec:
- narodu
- rodziny
- kultury?
2. W razie pożaru w budynku, w którym znajduje się 200 osób, w tym członkowie Twojej rodziny (dziecko i żona), kogo będziesz ratować w pierwszej kolejności? Jaki obiektywny wzorzec osoby nadającej się do ratunku przystawisz do tej sytuacji?
Cytat: | Teraz oczywiście wiem, co pewnie większość czytających pomyśli - życie nie jest teorią, życie to walka, tu trzeba sie dostosować, wywyższanie się "lezy w naszej naturze". Jednak argument z natury jest śliski. W naszej naturze leży wypróżnianie się tam gdzie wygodnie, jak najszybciej, a jednak nie walimy kupy w majty, czy nawet gdziekolwiek, bo tak akurat się komuś zachciało. Bo jeszcze umiemy ROZUMEM OCENIĆ to, czy akurat ten rodzaj naturalności ma sens. |
Natura człowieka to nie tylko sama zwierzęcość, ale też rozum. Więc kiedy mówimy o naturze człowieka, musimy brać pod uwage oba te czynniki równocześnie.
Wracając do przykładu z pożarem. Naturalnym (zwierzęcym) zachowaniem człowieka jest ratowanie w pierwszej kolejności rodziny. Rozumowo można uzasadnić każdy inny wybór. Mogę uratować słynnego pianistę (bo ma duży wpływ na kulturę), sąsiada, który jest dyrektorem instytucji charytatywnej albo kogokolwiek (pierwszą lepszą osobę, która mi się nawinie, bo przecież wszyscy ludzie są równie wartościowi). Więc na pierwszy rzut oka, interes zwierzęcy wcale nie idzie w parze z interesem rozumowym. Ale to tylko pozornie tak wygląda, ponieważ rodzina jest podstawową komórką społeczną. Żeby społeczeństwo dobrze funkcjonowało, ta rodzina musi być uprzywilejowana, musi być silna, więzi rodzinne muszą być nadrzędne wobec wszystkich innych. W przeciwnym razie, rozpadnie się właśnie to, co człowieka czyni .... człowiekiem - społeczeństwo. Człowiek ratujący pianistę albo dyrektora instytucji charytatywnej czy pierwszą lepszą osobę, działa krótkowzrocznie. Nie myśli o długofalowych skutkach swoich wyborów. Człowiek działający zgodnie z instynktem zwierzęcym wzmocnionym kulturą (rozumową obróbką), która kładzie silny nacisk na rodzinę, działa nie tylko w interesie zwierzęcym, ale też w interesie społecznym, a tym samym w interesie jednostki jako takiej, jeśli jako jednostkę rozumiemy człowieka kulturowego a nie tylko przedstawiciela homo sapiens,a więc de facto zwięrzątko. Ja nie mam wątpliwości, że rozum jest w tej sytuacji po stronie tych, co się kierują zwierzęcą dbałością o własną rodzinę.
Cytat: | Jak dla mnie, ci co się wywyższają, niezależnie do względów religijnych, moralnych, kulturowych, są zwyczajnie małego rozumu - nie przemyśleli tego, co jest dla nich prawdą, czego właściwie chcą |
Taka uwaga - wywyższanie własne kultury/religii/etyki nie musi iść w parze z potępianiem innych. To jest po prostu wyraz preferencji. Dla mnie moja kultura jest tą najlepszą. I to wcale nie dlatego, że tak zostałam zindoktrynowana, tylko dlatego, że to co nazywam moją naturą, mną nie powstało w próżni. Ja zostałam uformowana w konkretnym kontekście, ten kontekst warunkuje to, czym jestem i sprawia, że ten kontekst ze mną rezonuje, współgra. Dlatego uważam, ze moja kultura jest the best, bo naturalnie mi pasuje. Ludzie, którzy czysto rozumowo odrzucają własną kulturę i przyjmują obcą, nigdy nie będą w stanie się z nią w pełni utożsamić, ponieważ nie będzie z nimi spójna. Może do nich przemawiać tylko rozumowo, ideowo, ale nigdy nie zrozumieją jej w jej głębi. Będą pływać po powierzchni.
Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Czw 14:07, 02 Maj 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:09, 02 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
M. in. i np. taki sens, żeby przywołać Dyszyńskiego do porządku, aby nie pisał tu dzięsiątków wpisów o niczym...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:15, 02 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Pelikanie, coraz lepsze teksty masz na forach, a zaczynało się od chaosu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MrSpock
Dołączył: 21 Kwi 2019
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 15:35, 02 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Wywyższanie się jest związane z tym, że żyjemy w środowisku negatywnym. W takim środowisku istnieje hierarchia władzy typu piramidy. Pragnienie posiadania władzy i pragnienie osiągnięcia pozycji wyższej niż mają inni nawet nie dla tej pozycji tylko dla świadomości tego że inni mają gorzej. Tak wygląda życie w chorym środowisku negatywnym.
Na planetach pozytywnych nie ma żadnej władzy, wszyscy są równi. Decyzje podejmowane są przez zbiorowe głosowanie, odmienne niż u nas. Głosowanie polega na utworzeniu połączenia psychicznego wszystkich obywateli na czas głosowania. Tworzy się jedna osobowość która głosuje w imieniu wszystkich. Potem ona się rozłącza.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:43, 02 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
MrSpock napisał: | Na planetach pozytywnych nie ma żadnej władzy, wszyscy są równi. Decyzje podejmowane są przez zbiorowe głosowanie, odmienne niż u nas. Głosowanie polega na utworzeniu połączenia psychicznego wszystkich obywateli na czas głosowania. Tworzy się jedna osobowość która głosuje w imieniu wszystkich. Potem ona się rozłącza. |
A nie lepiej głosowanie przez podniesienie ręki?
Wygląda że na tych "pozytywnych" planetach panuje idealny komunizm.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:45, 02 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
MrSpock napisał: | Wywyższanie się jest związane z tym, że żyjemy w środowisku negatywnym. W takim środowisku istnieje hierarchia władzy typu piramidy. Pragnienie posiadania władzy i pragnienie osiągnięcia pozycji wyższej niż mają inni nawet nie dla tej pozycji tylko dla świadomości tego że inni mają gorzej. Tak wygląda życie w chorym środowisku negatywnym.
Na planetach pozytywnych nie ma żadnej władzy, wszyscy są równi. Decyzje podejmowane są przez zbiorowe głosowanie, odmienne niż u nas. Głosowanie polega na utworzeniu połączenia psychicznego wszystkich obywateli na czas głosowania. Tworzy się jedna osobowość która głosuje w imieniu wszystkich. Potem ona się rozłącza. | Jeśli mieszkasz w Polsce to żyjesz w kulturze naodowej distrust/kryzysu zaufania co jest typowym dla państwa byłego bloku wschodniego. Termin "wywyższanie się" jest adekwatny do polskiego kontekstu kulturowego. Poza nim, nie ma tego samego sensu. U nas (USA) nie ma sensu wcale.
W aspekcie "bajek" z kosmosu, nie wypowiadam się.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:54, 02 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | MrSpock napisał: | Wywyższanie się jest związane z tym, że żyjemy w środowisku negatywnym. W takim środowisku istnieje hierarchia władzy typu piramidy. Pragnienie posiadania władzy i pragnienie osiągnięcia pozycji wyższej niż mają inni nawet nie dla tej pozycji tylko dla świadomości tego że inni mają gorzej. Tak wygląda życie w chorym środowisku negatywnym.
Na planetach pozytywnych nie ma żadnej władzy, wszyscy są równi. Decyzje podejmowane są przez zbiorowe głosowanie, odmienne niż u nas. Głosowanie polega na utworzeniu połączenia psychicznego wszystkich obywateli na czas głosowania. Tworzy się jedna osobowość która głosuje w imieniu wszystkich. Potem ona się rozłącza. | Jeśli mieszkasz w Polsce to żyjesz w kulturze naodowej distrust/kryzysu zaufania co jest typowym dla państwa byłego bloku wschodniego. Termin "wywyższanie się" jest adekwatny do polskiego kontekstu kulturowego. Poza nim, nie ma tego samego sensu. U nas (USA) nie ma sensu wcale.
W aspekcie "bajek" z kosmosu, nie wypowiadam się. |
Ilu obywateli USA nie ma ubezpieczenia zdrowo tnego??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JimmyJimmy
Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:49, 02 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | A nie lepiej głosowanie przez podniesienie ręki?
Wygląda że na tych "pozytywnych" planetach panuje idealny komunizm. |
W pewnym sensie w Niebie też tak ma być. Wszyscy w kolektywie podpiętym do jednego Ducha, w Duchu i poprzez Ducha, z idealnie zsynchronizowaną wolą jednostkową z wolą Ducha. Być może JHWH to jeden z takich zagubionych w kosmosie kosmitów, o którym pisze Mr Spock i załapawszy się na Ziemię próbuje odbudować z ludzkich dusz taki kolektyw jak miał u siebie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JimmyJimmy
Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:52, 02 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Jeśli mieszkasz w Polsce to żyjesz w kulturze naodowej distrust/kryzysu zaufania co jest typowym dla państwa byłego bloku wschodniego. |
Niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. Odsetek ludzi nie ufających rządowi federalnemu jest zapewne zbliżony do odsetka Polaków nie ufających Magdalence. Czyli nikły. Szkoda. Powinien być jak najwyższy w obu przypadkach dla dobra obu narodów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:07, 02 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Cytat: | Jak dla mnie, ci co się wywyższają, niezależnie do względów religijnych, moralnych, kulturowych, są zwyczajnie małego rozumu - nie przemyśleli tego, co jest dla nich prawdą, czego właściwie chcą |
Taka uwaga - wywyższanie własne kultury/religii/etyki nie musi iść w parze z potępianiem innych. To jest po prostu wyraz preferencji. Dla mnie moja kultura jest tą najlepszą. I to wcale nie dlatego, że tak zostałam zindoktrynowana, tylko dlatego, że to co nazywam moją naturą, mną nie powstało w próżni. Ja zostałam uformowana w konkretnym kontekście, ten kontekst warunkuje to, czym jestem i sprawia, że ten kontekst ze mną rezonuje, współgra. Dlatego uważam, ze moja kultura jest the best, bo naturalnie mi pasuje. Ludzie, którzy czysto rozumowo odrzucają własną kulturę i przyjmują obcą, nigdy nie będą w stanie się z nią w pełni utożsamić, ponieważ nie będzie z nimi spójna. Może do nich przemawiać tylko rozumowo, ideowo, ale nigdy nie zrozumieją jej w jej głębi. Będą pływać po powierzchni. |
Jak definiujesz tu "najlepsza kultura"?
- obiektywnie najlepsza, czyli taka dla KAŻDEGO CZŁOWIEKA
czy
- SUBiektywnie najlepsza, czyli Tobie indywidualnie odpowiadająca najbardziej?
Jaki widziałabyś związek pomiędzy tymi dwiema opcjami - obiektywną i subiektywna?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:30, 02 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Jak definiujesz tu "najlepsza kultura"?
- obiektywnie najlepsza, czyli taka dla KAŻDEGO CZŁOWIEKA
czy
- SUBiektywnie najlepsza, czyli Tobie indywidualnie odpowiadająca najbardziej?
Jaki widziałabyś związek pomiędzy tymi dwiema opcjami - obiektywną i subiektywna? |
Moja kultura subiektywnie mi najbardziej odpowiada z obiektywnych powodów -ona mnie stworzyła wraz z moją preferencją.
Obiektywnie rzecz biorąc, nie ma czegoś takiego, jak najlepsza kultura dla każdego człowieka, ponieważ ludzie ukształtowani w różnych kulturach nie są sobie równi.
Mogę tylko powiedzieć, że moja kultura jest najlepsza dla każdego człowieka uformowanego przez moją kulturę (wywodzącego się z mojego obszaru kulturowego).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:29, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
JimmyJimmy napisał: | Dyskurs napisał: | Jeśli mieszkasz w Polsce to żyjesz w kulturze naodowej distrust/kryzysu zaufania co jest typowym dla państwa byłego bloku wschodniego. |
Niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. Odsetek ludzi nie ufających rządowi federalnemu jest zapewne zbliżony do odsetka Polaków nie ufających Magdalence. Czyli nikły. Szkoda. Powinien być jak najwyższy w obu przypadkach dla dobra obu narodów. | Nie definiowałam roboczo "zaufania"/trust jako zaufania do rządu. Na podstawie badań naukowych, zaufanie organizacyjne w Polsce (podobnie i w Rosji) ma niski poziom. to jest w krajach bloku wschodniego norma kulturowa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:37, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Jak definiujesz tu "najlepsza kultura"?
- obiektywnie najlepsza, czyli taka dla KAŻDEGO CZŁOWIEKA
czy
- SUBiektywnie najlepsza, czyli Tobie indywidualnie odpowiadająca najbardziej?
Jaki widziałabyś związek pomiędzy tymi dwiema opcjami - obiektywną i subiektywna? |
Moja kultura subiektywnie mi najbardziej odpowiada z obiektywnych powodów -ona mnie stworzyła wraz z moją preferencją.
Obiektywnie rzecz biorąc, nie ma czegoś takiego, jak najlepsza kultura dla każdego człowieka, ponieważ ludzie ukształtowani w różnych kulturach nie są sobie równi.
Mogę tylko powiedzieć, że moja kultura jest najlepsza dla każdego człowieka uformowanego przez moją kulturę (wywodzącego się z mojego obszaru kulturowego). | Pomijając fakt, że sobie zaprzeczasz, bo powody preferencji Twojej kultury narodowej obiektywne nie są, warto być szczyptę counter-cultural/kontrkulturowym, bo inaczej jest się więźniem własnej kultury narodowej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:41, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Dyskurs napisał: | MrSpock napisał: | Wywyższanie się jest związane z tym, że żyjemy w środowisku negatywnym. W takim środowisku istnieje hierarchia władzy typu piramidy. Pragnienie posiadania władzy i pragnienie osiągnięcia pozycji wyższej niż mają inni nawet nie dla tej pozycji tylko dla świadomości tego że inni mają gorzej. Tak wygląda życie w chorym środowisku negatywnym.
Na planetach pozytywnych nie ma żadnej władzy, wszyscy są równi. Decyzje podejmowane są przez zbiorowe głosowanie, odmienne niż u nas. Głosowanie polega na utworzeniu połączenia psychicznego wszystkich obywateli na czas głosowania. Tworzy się jedna osobowość która głosuje w imieniu wszystkich. Potem ona się rozłącza. | Jeśli mieszkasz w Polsce to żyjesz w kulturze naodowej distrust/kryzysu zaufania co jest typowym dla państwa byłego bloku wschodniego. Termin "wywyższanie się" jest adekwatny do polskiego kontekstu kulturowego. Poza nim, nie ma tego samego sensu. U nas (USA) nie ma sensu wcale.
W aspekcie "bajek" z kosmosu, nie wypowiadam się. |
Ilu obywateli USA nie ma ubezpieczenia zdrowo tnego?? | Jakieś 44 miliony. Głównie z "lenistwa", bo wystarczy udać się do the Department of Human Services okazać się niskimi zarobkami i stan daje ubezpieczenie nieodpłatnie. Poza tym, jak taka osoba musi udać się do szpitala, to nie odmówi się jej pomocy. Szpital uda się po środki do stanu na opłatę opieki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JimmyJimmy
Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 1:56, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Na podstawie badań naukowych, zaufanie organizacyjne w Polsce (podobnie i w Rosji) ma niski poziom. |
Co to jest zaufanie organizacyjne?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:23, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Pomijając fakt, że sobie zaprzeczasz, bo powody preferencji Twojej kultury narodowej obiektywne nie są, warto być szczyptę counter-cultural/kontrkulturowym, bo inaczej jest się więźniem własnej kultury narodowej. |
Są obiektywne - niezależne ode mnie. Ja sobie nie wybrałam rodziców, miejsca urodzenia, momentu dziejowego. Moja preferencja kulturowa nie jest efektem mojego widzimisię, tylko mojej natury ukształtowanej przez kulturę.
Kontrkulturowość jest o tyle przydatna, że pozwala zrozumieć swoją własną kulturę i ją świadmie wybrać, a w zasadzie - zgodzić się na nią, pogodzić się z nią.
Czasem trzeba trochę czasu spędzić za granicą, żeby zrozumieć swoją tożsamość narodową. Tak samo jest z kulturą. Trzeba liznać trochę obcej kultury, żeby pojąć, że najlepsza jest kultura ojczysta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 10:42, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Mogę tylko powiedzieć, że moja kultura jest najlepsza dla każdego człowieka uformowanego przez moją kulturę (wywodzącego się z mojego obszaru kulturowego). |
Kiedyś rozważałem konsekwencje takiego podejścia. W mojej ocenie wynika z tego, ze:
- skoro już ta kultura jest "najlepsza", to znaczy, że mamy prawie "raj na ziemi" (pewnie w tej kulturze nikt nie cierpi, wszyscy są spełnieni...)
- nie ma sensu nic zmieniać
- już jest świetnie, my jesteśmy świetni, nic tylko pławić się w samozadowoleniu.
To mi nie odpowiada. KuLturę uważam za PROCES HISTORYCZNY, czyli za coś, co się zmienia, co MOŻE BYĆ LEPSZE. Na tym świecie nie potrafię w ogóle wyróżnić jako najlepszego NICZEGO!
Jeśli Ci odpowiada, że właśnie ta kultura jest super - Twój wybór. Ja mam inny układ zależności:
- patrząc na cierpienie, niesprawiedliwość, ból świata
- czując że jednak jestem w stanie umysłem wypracować wizje czegoś, co jakoś jest lepsze (niekoniecznie najlepsze), co z realnymi problemami cierpienia, niesprawiedliwości - choćby w części - się jest w stanie uporać
- CZUJĄC SIE WEZWANY DO DZIAŁANIA (przez Boga), do doskonalenia (a doskonalić jest sens gdy widać coś lepszego na horyzoncie, doskonalszego)
ŻADNEJ KULTURZE (znanej, ale też właściwie nawet tych jakie by się pojawiły), jeśli by nie była ona jakoś ostatecznie potwierdzona przez samego Boga, nie przyznam atrybutu najlepszej.
I tak w ogóle JEST CIEKAWIEJ - jest powód do działania, doskonalenia, sprawdzania się, bo jest co zmieniać, co doskonalić, po co żyć. Mogę być sprawcą, KREATOREM - nie biernie dostosowującym się do tego, co "najlepsze".
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 10:42, 03 Maj 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:56, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Kiedyś rozważałem konsekwencje takiego podejścia. W mojej ocenie wynika z tego, ze:
- skoro już ta kultura jest "najlepsza", to znaczy, że mamy prawie "raj na ziemi" (pewnie w tej kulturze nikt nie cierpi, wszyscy są spełnieni...)
- nie ma sensu nic zmieniać
- już jest świetnie, my jesteśmy świetni, nic tylko pławić się w samozadowoleniu. |
Nie ma takiego wynikania. Ona jest najlepsza dla mnie jako punkt wyjścia, fundament, na którym buduję swoje życie, co wcale nie oznacza, że jest idealna.
Ja w ogóle nie wierzę w żadne utopijne ideały wcielone. Nie wierzę w idealną kulturę, idealnego człowieka, idealną religię i co tam jeszcze. I właśnie dlatego, że te ideały wcielone odrzucam, jestem w stanie zaakceptować moją kulturę mimo świadomości wszelkich jej niedociągnięć. Zamiast zmieniać ją na lepszy model, wolę ją rozwijać. Bazować na niej.
Cytat: |
To mi nie odpowiada. KuLturę uważam za PROCES HISTORYCZNY, czyli za coś, co się zmienia, co MOŻE BYĆ LEPSZE. Na tym świecie nie potrafię w ogóle wyróżnić jako najlepszego NICZEGO!
Jeśli Ci odpowiada, że właśnie ta kultura jest super - Twój wybór. Ja mam inny układ zależności:
- patrząc na cierpienie, niesprawiedliwość, ból świata
- czując że jednak jestem w stanie umysłem wypracować wizje czegoś, co jakoś jest lepsze (niekoniecznie najlepsze), co z realnymi problemami cierpienia, niesprawiedliwości - choćby w części - się jest w stanie uporać
- CZUJĄC SIE WEZWANY DO DZIAŁANIA (przez Boga), do doskonalenia (a doskonalić jest sens gdy widać coś lepszego na horyzoncie, doskonalszego)
ŻADNEJ KULTURZE (znanej, ale też właściwie nawet tych jakie by się pojawiły), jeśli by nie była ona jakoś ostatecznie potwierdzona przez samego Boga, nie przyznam atrybutu najlepszej.
I tak w ogóle JEST CIEKAWIEJ - jest powód do działania, doskonalenia, sprawdzania się, bo jest co zmieniać, co doskonalić, po co żyć. Mogę być sprawcą, KREATOREM - nie biernie dostosowującym się do tego, co "najlepsze". |
Tutaj pełna zgoda.
Kiedy ja mówię, że moja kultura jest the best nie twierdzę, ze jest idealna. Jest najlepsza jako fundament dla mnie.
Problem nie dotyczy tego, czy się własną kulturę idealizuje, czy nie, tylko czy się ją przyjmuje jako fundament, czy się odrzuca. Jest w Polsce całkiem pokaźna grupa osób, która odrzuca naszą rodzimą kulturę jako złą, szkodliwą, zacofaną, walczy z nią na każdym kroku. Zaliczasz się do takich osób, czy akceptujesz swoją kulturę pomim jej wad i chcesz na niej bazować?[/quote]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:17, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Kiedyś rozważałem konsekwencje takiego podejścia. W mojej ocenie wynika z tego, ze:
- skoro już ta kultura jest "najlepsza", to znaczy, że mamy prawie "raj na ziemi" (pewnie w tej kulturze nikt nie cierpi, wszyscy są spełnieni...)
- nie ma sensu nic zmieniać
- już jest świetnie, my jesteśmy świetni, nic tylko pławić się w samozadowoleniu. |
Nie ma takiego wynikania. Ona jest najlepsza dla mnie jako punkt wyjścia, fundament, na którym buduję swoje życie, co wcale nie oznacza, że jest idealna. |
To mamy inne definicje tego, co oznacza termin "najlepszy".
towarzyski.pelikan napisał: | Problem nie dotyczy tego, czy się własną kulturę idealizuje, czy nie, tylko czy się ją przyjmuje jako fundament, czy się odrzuca. Jest w Polsce całkiem pokaźna grupa osób, która odrzuca naszą rodzimą kulturę jako złą, szkodliwą, zacofaną, walczy z nią na każdym kroku. Zaliczasz się do takich osób, czy akceptujesz swoją kulturę pomim jej wad i chcesz na niej bazować? |
Ja właściwie nie zamierzam niczego twierdzić z góry na temat stosunku do mojej - polskiej - kultury. Każdy jej aspekt ocenię osobno - własnym rozumem. Aby ta ocena nie była jakoś obciążona nastawieniem, nie zakładam żadnej opcji na start - ani najlepszości, ani najgorszości, ani innej postaci ...ości.
Z resztą, nawet gdyby mi ktoś jakoś nakazał, wymusił na mnie owo wyjście od najlepszości mojej kultury, to właściwie nie wiedziałbym jak jest REALNIE WDROŻYĆ. Bo co by to konkretnie miało znaczyć, że ona jest najlepsza?
- chyba raczej to, że nie wolno jest w niej nic zmienić - wszak każda zmiana od czegoś NAJlepszego, musi być, matematycznie, zmianą na gorsze...
Czyli nie powinien rozwijać się język, nie wolno jest skrytykować żadnego zwyczaju, jaki jest - trzeba byc totalną konserwą i betonem, który, z fundamentalistycznych powodów, neguje każdą próbę zmiany, czy nawet negocjacji na ten temat. Wszak każda dyskusja względem tego co "najlepsze" jest już podważaniem, negowaniem owej najlepszości (z myślą "może jednak jest coś lepszego, a więc tamto nie jest już NAJlepsze").
Być może chodziło Ci nie o to, że kultura jest NAJlepsza, ale że jest wystarczająco na danym etapie dobra, jest do zaakceptowania, nie trzeba jej odrzucać z góry. Z takim podejściem mógłbym się zgodzić. Ale to byłby dość słaby postulat na początek - mocno agnostyczny. Ja też nie odrzucam swojej kultury, ani też nie próbuję z zasady promować jakichś jej konkurencyjnych postaci.
W życiu chcę kierować się rozumem i sercem - szukam dobra, szczęścia ludzi, ale tez i wiedzy, zrozumienia. To czasem bywa we wzajemnej sprzeczności, bo aby się udoskonalić, muszę zrezygnować (czy to dla siebie, czy dla kogoś mi bliskiego) z jakiegoś prostego zdążania do szczęścia, które się pojawiło na horyzoncie. Staram sie być czujny, nie podążać za pierwszymi impulsami.
Jeśliby zatem w jakiejś części kultury, w której się wychowałem, pojawiały się elementy, które mi się nie podobają, czasem wręcz mnie rażą (są takie), to opowiem się przeciw nim. Inne toleruję, jeszcze inne lubię i gotów jestem ich bronić. Ale TO JA ZDECYDUJĘ. Kultura, tu po prostu JEST, stanowi pewien punkt wyjścia - z zasady ani dobry, ani zły (choć może ściślej: zapewne CZĘŚCIOWO DOBRY I CZĘŚCIOWO ZŁY).
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 12:18, 03 Maj 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:32, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
To mamy inne definicje tego, co oznacza termin "najlepszy". |
Pojęcie "najlepszy" rozumiem potocznie.
Najlepszy warzywniak na mieście to nie musi być zaraz idealny warzywniak bez wad, tylko warzywniak relatywnie najlepszy spośród wszystkich warzywniaków w mieście.
Gdybym chciała powiedzieć, ze moja kultura jest idealna, to bym użyła pojęcia idealna, doskonała etc.
Cytat: | Ja właściwie nie zamierzam niczego twierdzić z góry na temat stosunku do mojej - polskiej - kultury. Każdy jej aspekt ocenię osobno - własnym rozumem. Aby ta ocena nie była jakoś obciążona nastawieniem, nie zakładam żadnej opcji na start - ani najlepszości, ani najgorszości, ani innej postaci ...ości. |
Nie chodzi o to, żeby coś stwierdzać z góry, tylko właśnie po tej rozumowej refleksji. Jeśli rozumowa refleksja nie prowadzi do zadnych wniosków, to nigdy nie wyjdziesz poza agnostycyzm.
Są ludzie, którzy czerpią dumę z bycia agnostykami, bo w przeciwieństwie do tych durnych teistów i ateistów, oni nic nie stwierdzają. Tylko postawa agnostyczna jest jałowa i tak naprawdę trudna do utrzymania na dłuższą metę, ponieważ życie narzuca nam dokonywanie wyborów. I niezależnie od agnostycznej deklaracji trzeba się za czymś opowiedzieć. np. albo wchodzisz w kulturowy związek małżeński (a wraz z nim pewne zobowiązania) albo nawiazujesz przelotne reacje różnopłciowe oparte na hedonizmie. Albo jesteś katolikiem, albo ateistą czy buddystą. Z każdej takiej ideologii wypływa konkretna postawa życiowa.
Cytat: | Być może chodziło Ci nie o to, że kultura jest NAJlepsza, ale że jest wystarczająco na danym etapie dobra, jest do zaakceptowania, nie trzeba jej odrzucać z góry. Z takim podejściem mógłbym się zgodzić. Ale to byłby dość słaby postulat na początek - mocno agnostyczny. Ja też nie odrzucam swojej kultury, ani też nie próbuję z zasady promować jakichś jej konkurencyjnych postaci. |
Chodzi mi o to, że jest najlepsza (nie idealna) dla mnie jako fundament, punkt wyjścia (i doszłam do tego tak samo jak doszłam do teizmu, mimo że najbardziej uczciwą intelektualnie postawą jest agnostycyzm). Mogę się nie zgadzać z moja kulturą co do szczegółów, pewne rzeczy chcieć zmienić, inspirować się innymi kulturami, ale to zawsze z mojej strony będzie próbowa naprawienia mojej kultury, a nie zniszczenia jej i zastąpienia inną. Innymi słowy, można powiedzieć, że jestem konserwatywna. Ewolucja kultury - tak, rewolucja kulturowa - nie.
Trochę mnie dziwi Twoje podejscie w tym temacie, bo pamiętam że w podobny sposób kiedyś ateistom tłumaczyłeś swój wybór teizmu (katolicyzmu) mimo tylu różnych opcji jednak opowiedziałeś się za czymś konkretnym, czyli uznałeś (jak rozumiem) ten teizm-katolicyzm za najlepszy? Czyż nie?
Cytat: |
Jeśliby zatem w jakiejś części kultury, w której się wychowałem, pojawiały się elementy, które mi się nie podobają, czasem wręcz mnie rażą (są takie), to opowiem się przeciw nim. Inne toleruję, jeszcze inne lubię i gotów jestem ich bronić. Ale TO JA ZDECYDUJĘ. Kultura, tu po prostu JEST, stanowi pewien punkt wyjścia - z zasady ani dobry, ani zły (choć może ściślej: zapewne CZĘŚCIOWO DOBRY I CZĘŚCIOWO ZŁY). |
Tak jak pisałam, jeśli masz na myśli jakieś szczegóły kultury, a nie fundamenty, to masz rację. Jednak ja cały czas piszę o fundamentach. Ja czysto rozumowo mogę zakwestionować nawet fundamenty, ale prędzej czy później zaryję głową w glebie, bo te fundamenty mnie stworzyły. Z natury są ze mną kompatybilne.
Np. żyjemy w kulturze, w której to mężczyzna jest tym głównym odpowiedzialnym za utrzymanie rodziny, a kobieta za wychowanie dziecka.
Wyobraźmy sobię młodą parę, która dopiero się zaczyna ze sobą spotykać, jeszcze nie mają nawet w planach zakładania rodziny.
Mimo to, że to tak odległa kwestia, to większość kobiet będzie oczekiwać, że ten mężczyzna już na tym etapie wykaże się jako taki utrzymujący, np. płacąc za kobetę w restauracji.
Rozum mówi: z jakiej racji, skoro oboje są równouprawnieni, niech każdy płaci za siebie. I niejedna kobieta rozumowo się z tym zgodzi i wcale nie będzie oczekiwać (świadomie), że męzczyzna będzie ją teraz zdobywał prezentami etc. Tylko jest taki problem, że tak będzie tylko świadomie, natomiast podświadomie będzie się czuć z tym źle, ponieważ jej natura oczekuje czegoś innego niż jej rozum. I prędzej czy później prawdopodobnie pod byle pretekstem zrezygnuje ze związku, w którym jej naturalna potrzeba nie zostanie spełniona.
Człowiek, który żyje wbrew swojej naturze, nigdy nie będzie prawdziwie szczęśliwy, spełniony, swobodny w swoim życiu. Nigdy go nie opuści kij w tyłku. Będzie fałszywy, wewnętrznie sprzeczny.
A preferecja dla własnej kultury jest własnie potrzebą naturalną. Kultura odpowiada na potrzeby człowieka, które sama u człowieka stworzyła wespół z biologią.[/quote]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hello
Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:33, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Pojęcie "najlepszy" rozumiem potocznie. ... | Najlepsze są nasze..., najmojsze...!
__________________________
"Doi krowy, pije mleko, słucha Chopina..."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:45, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
JimmyJimmy napisał: | Dyskurs napisał: | Na podstawie badań naukowych, zaufanie organizacyjne w Polsce (podobnie i w Rosji) ma niski poziom. |
Co to jest zaufanie organizacyjne? |
Cytat: | Zaufanie organizacyjne: „Globalna ocena wiarygodności organizacji. postrzegane przez pracownika. Zaufanie organizacyjne definiuje się jako poczucie pracownika, że organizacja/firma wykona działania, które są korzystne, a przynajmniej nieszkodliwe dla niego ”(Tan i Tan, 2000, s. 243) | z sekcji Definition of Terms strona 5 dysertacji James Hollander Vineburgh, Ph. D. -> [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:47, 03 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Hello napisał: | towarzyski.pelikan napisał: | Pojęcie "najlepszy" rozumiem potocznie. ... | Najlepsze są nasze..., najmojsze...!
__________________________
"Doi krowy, pije mleko, słucha Chopina..." |
Nie, "najlepsze" (potocznie) znaczy Twoje czyli najtwojsze
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|