Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wyśmianie kretynizmu solipsyzmu.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:23, 26 Cze 2017    Temat postu:

Na tym zdjęciu faktycznie nie jest ktoś.. taki sobie pomazaniec.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:28, 26 Cze 2017    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 21:17, 26 Cze 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:03, 26 Cze 2017    Temat postu:

"substancji nieograniczonej istnieniem" co by na to powiedział polonista??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:34, 26 Cze 2017    Temat postu:

BoSZe jakiś tam może! Dwóch głupoli się wymądrza i jeszcze ta "artystka" "chórek" robi tu!..:shock: :rotfl: :fuj:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:24, 26 Cze 2017    Temat postu:

Trzech.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:48, 26 Cze 2017    Temat postu:

Semele napisał:
Trzech.
Troje, kuchwa!:-> :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:26, 02 Lip 2017    Temat postu:

wuj napisał:
Jest zaś osobowa, gdyż to właśnie w niej osoba jest zanurzona i to jej jest równoważne "odczucie" przenikające wszystko. Zbliżając się do pustki, osoba uwalnia się od świata pojęć, ale nie od tego, co czyni ją nią. Nie gubisz się w tej pustce. Ani nie gubisz się, gdy uderzy cię kij. Przeciwnie: odnajdujesz się, i to raz na "zawsze". I to jest decydujące. Nie to, czego brak, ale to, czego nie brak.
Banjankri napisał:
Dalej jest to uwikłane w istnienie, a wszystko co istnieje, jest wygenerowane, iluzoryczne, tymczasowe. Takie przedstawienie sytuacji wskazuje na ukryte znaczenie. Problem w tym, że nie może wskazywać na nic, i wynika to z definicji istnienia. Daj "mu" byt, a stanie się tobą i tyle z wolności. Dopiero kiedy wszystko co istnieje zaklasyfikujemy tak samo, bez wyjątków, jest spokój. To coś, ta "substancja", pustka, musi odejść jak każdy inny wymysł.

Cała trudność polega na tym, że rozmawiać ze sobą musimy słowami. Pamiętasz, jest taki koan: Dwóch adeptów zen wybrało się na daleką i bardzo męczącą ale ważną wyprawę. Gdy jeden z nich ledwo już powłóczył nogami, drugi powiedział mu: idziemy co prawda razem, ale swoje ciało każdy musi ponieść sam.

Idziemy razem, ale swoje ciało każdy musi nieść sam. Stąd zarówno paradoks z istnieniem, jak i jakościowa różnica pomiędzy "wikłającym" istnieniem, o którym piszesz, a tym "jestem", którego nie mogę ci wskazać, ale z którym ci towarzyszę (i vice versa).

Unikam wszelkich nieosobowych sformułować jak ognia właśnie dlatego, że nie mam w ręku innej tarczy chroniącej przed nihilizmem. W realu tarczą tą jest słynny kij.

Banjankri napisał:
I nie mówię tego bez powodu. Sam chciałbym móc czerpać emocjonalne korzyści z identyfikowania się z pustką, czy coś w tym stylu. Rzecz w tym, że tylko definitywne, jednorodne podejście do istnienia daje efekt.

Pustka ani nie jest tobą ani nie bywa bez ciebie. Pustka jest twoja - twoja, lecz nie pojęcia "ja", bo to "ja" jest fałszywym, komunikacyjnym, konwersacyjnym "jestem", istniejącym tak samo, jak istnieje drzewo, góra, zadowolenie czy cierpienie. Podobnie jak drzewo zależnym, niesamodzielnym, istniejącym nie jako ty, lecz jako twoje. I niech cię nie myli, że tu i tu brzmi słowo: słowo "istnienie". Idziemy bowiem razem; to jest wyprawa.

Jak powiedział inny mistrz: zanim zacząłem praktykować zen, drzewa były drzewami, a góry górami. Kiedy stałem się adeptem zen, drzewa przestały być drzewami a góry górami. Teraz drzewa znów są drzewami, a góry górami.

W emocjach nie ma nic niewłaściwego, niewłaściwe jest identyfikowanie się z nimi. Bogactwa się nie odrzuca, bogactwu nie wolno dać się omamić. Ubóstwo potrafi obronić przed omamieniem bogactwem, ale im bardziej ubogie ubóstwo, tym bardziej uboga obrona.

Gdy idzie się drogą środka, nie traci się ani gór, ani drzew, ani emocji, ani siebie, w żadnym ich znaczeniu. To nie ich trzeba się pozbyć. Trzeba się pozbyć fałszywej identyfikacji; to jest ten efekt, o który chodzi. Cała reszta - jak wystrzeganie się chęci i zapominanie o emocjonalnych korzyściach - jest w najlepszym przypadku drabiną, która niekiedy pomaga osiągnąć efekt, ale którą trzeba we właściwym momencie odrzucić, by całkowicie nie psuła widoku, czyli i efektu właśnie.

Banjankri napisał:
ps. Mam ciekawy tekst tybetański odnoszący się do tego tematu, mogę podesłać jak będziesz zainteresowany. Tam jest mowa o Universalnej kreatywności, z której wszystko pochodzi.

Skoro ciekawy, to wrzuć proszę, przyda się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:16, 02 Lip 2017    Temat postu:

Wuj Zboj napisał:
Cała trudność polega na tym, że rozmawiać ze sobą musimy słowami.
Niekoniecznie. Podam przykład z 2 mnichami tybetańskimi również. Na brzegu potoku, młodszy mnich zauważył młoda kobietę, która bała się przejść przez wodę. Bez słowa, podszedł do niej, podniósł ja, i przeniósł na drugi brzeg. Po długiej chwili, starszy mnich rzekł do młodszego: "Nie powinieneś był przenosić przez potok tej kobiety." Na co młodszy mnich odpowiedział: "Ja ja przenioslem przez potok i zostawiłem na brzegu. Ty ja jeszcze niesiesz." Ewidentnie młodszy mnich odczuwał emocje starszego, bo był przygotowany jak zareagować.

Wuj Zboj napisał:
Trzeba się pozbyć fałszywej identyfikacji; ...
Nie sposób, bo "zaczai się" i będzie niszczyć. Trzeba się, jak mawiam, "odhaczyć" czyli zintegrować z transcendentalna pozycjonalnoscia ego, które "tańczy na obrzeżu koła i zgaduję, gdy sekret/Ja Prawdziwe siedzi w środku i wie", gdzie "środek" to "wyrwa" pomiędzy bombardowaniem myśli w której nie ma nic :)

Wuj Zboj napisał:
Cała reszta - jak wystrzeganie się chęci i zapominanie o emocjonalnych korzyściach - jest w najlepszym przypadku drabiną, która niekiedy pomaga osiągnąć efekt, ale którą trzeba we właściwym momencie odrzucić, by całkowicie nie psuła widoku, czyli i efektu właśnie.
W Tybecie, gdzie ziemia jest zamarznięta praktycznie cały rok, ciała zmarłych kroi się na kawałki i składa w miejscu do tego przeznaczonym. Tam ptactwo i zwierzyną mają pokarm. Jest to miejsce które nie tylko przypomina nam o przemijaniu wszystkiego lecz uczy nas akceptacji życia jakim jest a nie jakim nasze ego chciałoby by było. Kiedy akceptujemy życie jakim jest, to jego mandala nie zawiera strachu lecz empatie, która jest niezmierzonym źródłem naszej Mocy.

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Nie 2:33, 02 Lip 2017, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5568
Przeczytał: 48 tematów


PostWysłany: Nie 12:06, 02 Lip 2017    Temat postu:

Odpowiedzi nie ma, ani w zen, ani w tybetańskich szkołach, są tylko metody. Nas interesuje precyzyjna odpowiedź, przy użyciu znanych nam pojęć. Nie nakładamy na siebie żadnych innych barier, żadnych ogranicheń. Nie blokuje nas ani materializm, ani nihilizm.

Wszystko co istnieje, w jakiejkolwiek formie, jest tworem umysłu.
Wszystko co jest tworem umysłu, istnieje.
Nie istnieje nic, co nie jest tworem umysłu.
Nie na niczego w umyśle, co nie istnieje.
Umysł jest wszystkim, wszystko jest umysłem.
Coś istnieje, jeżeli jest obserwowalne,a więc:
Wszystko co jest obserwowalne, jest tworem umysłu.
Wszystko co jest tworem umysłu, jest obserwowalne.
Nie istnieje nic, co nie jest obserwowalne.
Nie ma niczego w umyśle, co nie jest obserwowalne.
Umysł jest obserwowalny, wszystko co jest obserwowale jest umysłem.

Nie pozostaje nic, co w tej materii można\potrzeba jeszcze odkryć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:25, 02 Lip 2017    Temat postu:

[quote="wuj"Cała trudność polega na tym, że rozmawiać ze sobą musimy słowami.[/quote]
Dyskurs napisał:
Niekoniecznie. Podam przykład z 2 mnichami tybetańskimi również. Na brzegu potoku, młodszy mnich zauważył młoda kobietę, która bała się przejść przez wodę. Bez słowa, podszedł do niej, podniósł ja, i przeniósł na drugi brzeg. Po długiej chwili, starszy mnich rzekł do młodszego: "Nie powinieneś był przenosić przez potok tej kobiety." Na co młodszy mnich odpowiedział: "Ja ja przenioslem przez potok i zostawiłem na brzegu. Ty ja jeszcze niesiesz." Ewidentnie młodszy mnich odczuwał emocje starszego, bo był przygotowany jak zareagować.

Nawet, gdyby rzeczywiście je odczuwał, to i tak byłoby to rozmową słowami. Byłby to po prostu nieco inny przykład sytuacji, w której idzie się razem, ale swoje ciało każdy musi nieść sam.

wuj napisał:
Trzeba się pozbyć fałszywej identyfikacji; ...
Dyskurs napisał:
Nie sposób, bo "zaczai się" i będzie niszczyć.

Wypomniana przez ciebie historia z potokiem odnosi się do tego, że jednak sposób :). Pozbycie się fałszywej identyfikacji to nie skasowanie ego czy emocji,, lecz rozpoznanie, gdzie jest "brzeg koła", a gdzie - "środek".

Banjankri napisał:
Odpowiedzi nie ma, ani w zen, ani w tybetańskich szkołach, są tylko metody

Oczywiście, że to tylko metody. Podobnie, jak zacytowany przez ciebie tekst.

Także i od nich trzeba umieć się uwolnić.

Banjankri napisał:
Nie pozostaje nic, co w tej materii można\potrzeba jeszcze odkryć.

Obserwator.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:27, 02 Lip 2017    Temat postu:

Banjankri napisał:
Odpowiedzi nie ma, ani w zen, ani w tybetańskich szkołach, są tylko metody. Nas interesuje precyzyjna odpowiedź, przy użyciu znanych nam pojęć. Nie nakładamy na siebie żadnych innych barier, żadnych ogranicheń. Nie blokuje nas ani materializm, ani nihilizm.

Wszystko co istnieje, w jakiejkolwiek formie, jest tworem umysłu.
Wszystko co jest tworem umysłu, istnieje.
Nie istnieje nic, co nie jest tworem umysłu.
Nie na niczego w umyśle, co nie istnieje.
Umysł jest wszystkim, wszystko jest umysłem.
Coś istnieje, jeżeli jest obserwowalne,a więc:
Wszystko co jest obserwowalne, jest tworem umysłu.
Wszystko co jest tworem umysłu, jest obserwowalne.
Nie istnieje nic, co nie jest obserwowalne.
Nie ma niczego w umyśle, co nie jest obserwowalne.
Umysł jest obserwowalny, wszystko co jest obserwowale jest umysłem.

Nie pozostaje nic, co w tej materii można\potrzeba jeszcze odkryć.

Tekst wydaje mi się bardzo interesujący i zgadzam się z nim, z wyjątkiem ostatniego zdania.

A jeśli umysł zadekretuje tak:
Od dziś uważam za istniejące coś, czego nie zaobserwowałem bezpośrednio, ale co dotykam jakąś formą swojej emanacji - projekcją, twórczością?
Przywołam (po raz chyba n-ty) pojęcie asymptoty. Jest to linia, której umysł bezpośrednio nie obserwuje, choć potrafi wskazać jej pewne własności, potrafi wskazać jej kawałki, chociaż nigdy całość.
Teraz takich "pojęciowych asymptot" umysł może wskazywać wiele - uczepić się jakiejś jednej obserwowanej cechy, postulując nowe, których obserwować nie potrafi, choć może kiedyś się tego nauczy, ale też może nigdy się nie nauczy (ani on, ani żaden inny umysł). W pewnym momencie może powstać sytuacja, gdy to co obserwowane jest w zdecydowanej mniejszości, zaś to co postulowane, że "jest" - choć nawet nie bardzo wiadomo, czym byłoby owo "jest", to jest tylko takie PRZECZUCIE, jakaś pierwocina tego, co miałoby dalej uosabiać jakiś byt.
Piszę o tym, nie po to aby po prostu zaprzeczać, czy po akademicku filozofować, wskazując na rozmyte granice pojęć i rozumowania. Piszę w celu przekazania pewnej prawdy, może nawet ODKRYCIA. To odkrycie można by sformułować następująco: myśl balansuje na granicy nieznanego, nieokreślonego, karmiąc się przeczuciami, nie potrafiąc ich ubrać w konkret. I właściwie myśl ZAWSZE tak działa, choć czasem konkrety są bardziej widoczne, silniej przemawiają. Ale zawsze jest tak, że MYŚLĄC TWORZYMY, powołujemy pewne byty, aspekty, rozpoznania PO RAZ PIERWSZY W HISTORII ŚWIATA, bo - przynajmniej idealnie w tej konfiguracji - nigdy się nie pojawiły.
Czyli obserwowalność nie jest oczywistą cechą, nie jest do końca określona.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:05, 02 Lip 2017    Temat postu:

Michale, w "dotykając" w ten sposób, także ZAOBSERWOWAŁEŚ....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:21, 02 Lip 2017    Temat postu:

Banjankri napisał:
Odpowiedzi nie ma, ani w zen, ani w tybetańskich szkołach, są tylko metody. Nas interesuje precyzyjna odpowiedź, przy użyciu znanych nam pojęć. Nie nakładamy na siebie żadnych innych barier, żadnych ogranicheń. Nie blokuje nas ani materializm, ani nihilizm.

Wszystko co istnieje, w jakiejkolwiek formie, jest tworem umysłu.
Wszystko co jest tworem umysłu, istnieje.
Nie istnieje nic, co nie jest tworem umysłu.
Nie na niczego w umyśle, co nie istnieje.
Umysł jest wszystkim, wszystko jest umysłem.
Coś istnieje, jeżeli jest obserwowalne,a więc:
Wszystko co jest obserwowalne, jest tworem umysłu.
Wszystko co jest tworem umysłu, jest obserwowalne.
Nie istnieje nic, co nie jest obserwowalne.
Nie ma niczego w umyśle, co nie jest obserwowalne.
Umysł jest obserwowalny, wszystko co jest obserwowale jest umysłem.

Nie pozostaje nic, co w tej materii można\potrzeba jeszcze odkryć.
Na takie dictum, Drogi Banjankri (postaraj się zaobserwować uczucie zdziwienia po zapoznaniu się z tym zwrotem :)) mam tylko jedną odpowiedź - „g*wno prawda”. No :) A teraz po wypiciu cappuccino domowej robótki udam się do sklepu Whole Foods, gdzie nie muszę się zastanawiać czy w listach składników jest jakieś niezdrowe dla naszej fizjologii „badziewie”, popatrzę na ludzi i poodczuwam ich energię, której oczywiście nie widzę bezpośrednio/sensorycznie ale pośrednio „widzę” przez kinezjologię ich „języków ciała”. Wczoraj wstapiłam do kawiarnii jak czekałam na zmianę oleju w starszym samochodzie i spotkałam znajomego emerytowanego profesora. Siedział z 2 innymi facetami, to zapytałam czy mogę się przysiąść. Kupiłam kawkę o smaku Irish Cream bez kofeiny z lodem i banana i siadam. A tu jeden facet o imieniu Pete pyta mnie „prosto z mostu” czy jestem religijna czy duchowa. Więc odpowiedziałam, że jestem lapsusem katolickim, niereligijna, a duchowość to u mnie szeroki temat. Zapytał mnie dlaczego. To odpowiedziałam pytaniem - czułeś kiedykolwiek empatię do chłopców molestowanych przez księży i równocześnie do księży molestujących chłopców? Odpowiedział, że nie, bo to nie jest możliwe. Więc spytałam go czy jest pewien. Odpowiedział afirmująco, że nie można w tym samym czasie odczuwać empatii do oprawcy i ofiary. Więc wróciłam do jego wyjściowego pytania o moja duchowość i wytłumaczyłam mu kluczową ważność kontekstu w dyskusji. Bo, gdy odpowiem czy jestem duchowa w kontekście odczuwania empatii dla ofiar molestowania za straconą niewinność oraz dla oprawców/osoby molestujące innych za straconą niewinność i możliwośc godnego życia, to zmienia „wymiar” (termin umowny) duchowości do właśnie „odhaczania” się z pozycjonalności ego. Bo w chwili gdy tylko stajemy się elektrommagnesem do jakiejkolwiek energii osądu - może być tak subtelna jak nie będę odczuwać empatii dla oprawcy - to po duchowości. No to jadę sobie spokojnie. U nas 94F i 63% wilgotności powietrza, która szokowała Rodzinę z Polski. Narazie jeszcze wietrzę dom, bo bryza oceaniczna jest „upojna” (metafora) jak zwykle. Potem uaktywnię delikatnie klimę, bo my jesteśmy przyzwyczajeni. Narka Kochani :)

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Nie 15:24, 02 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5568
Przeczytał: 48 tematów


PostWysłany: Nie 16:47, 02 Lip 2017    Temat postu:

Jarku, ten tekst, to nie był cytat, a zestaw założeń determinujący persprektywę. Użyj ich, bo pozwalają uchwycić istnienie jako coś jednorodnego. Bez tego, istnienie bedzie ciągle wpychać się w różnych formach, jako poszukiwany cel. Musimy zaklasyfikować każdy obiekt jako jedynie część zbioru generowanych istnień, nawet ten, który zdaje się być ich generatorem. Tylko tak uda się porzucić nadzieję na znalezienie czegoś wyjątkowego.
Podejdź do tego, nie jak do prawdy, tylko jak do eksperymentu. Prawda jest jedynie atrybutem istnienia, a my nie chcemy się w istnieniu zamykać. Innymi słowy, nie postuluję nawet, że to co piszę jest prawdą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5568
Przeczytał: 48 tematów


PostWysłany: Nie 18:23, 02 Lip 2017    Temat postu:

Michale, to co postulujesz, nie wychodzi poza granice istnienia, a wrecz przeciwnie, to istnienie wykracza poza to, co doznawalne zmysłami, i widzi rzeczy oczami wyobraźni. Postulujemy istnienie na różnej podstawie, ale zawsze jest to istnieniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:11, 02 Lip 2017    Temat postu:

Michał napisał:
A jeśli umysł zadekretuje tak:
Od dziś uważam za istniejące coś, czego nie zaobserwowałem bezpośrednio, ale co dotykam jakąś formą swojej emanacji - projekcją, twórczością?
Przywołam (po raz chyba n-ty) pojęcie asymptoty. Jest to linia, której umysł bezpośrednio nie obserwuje, choć potrafi wskazać jej pewne własności, potrafi wskazać jej kawałki, chociaż nigdy całość.
Teraz takich "pojęciowych asymptot" umysł może wskazywać wiele - uczepić się jakiejś jednej obserwowanej cechy, postulując nowe, których obserwować nie potrafi, choć może kiedyś się tego nauczy, ale też może nigdy się nie nauczy (ani on, ani żaden inny umysł).

wujzboj napisał:
Michale, w "dotykając" w ten sposób, także ZAOBSERWOWAŁEŚ....

Teraz jednak możemy zacząć dyskusję o ZNACZENIE termin "obserwacja". Bo ja - idąc dalej w nakreślonym przez mój poprzedni tekst kierunku - będę CORAZ BARDZIEJ ODDALAŁ cel moich myśli od tego, co w sposób naturalny (zgodny z językową intuicją) rozumie się pod "obserwacją".
Jak widzę ptaszka na drzewie - to na pewno go "obserwuję"
Jak sobie tego ptaszka potem przypominam - to go "obserwuję w moich wspomnieniach"
Jak temu ptaszkowi w myślach dorobię dwie dodatkowe głowy i powiększę do rozmiaru domu - to pewnie też dalej "obserwuję" w kreacji umysłu
Jak stworzę pojęcie "wszystkie możliwe ptaszki tego świata" - to co OBSERWUJĘ?
Sorry, ale z rozciąganiem pojęć (zbyt) daleko (kwestia uznaniowa dla słowa "zbyt") nie będę już razem i po drodze. Dla mnie tu już się kończy idea obserwacji, a zaczyna idea KREACJI PONADOBSERWACYJNEJ. Bo teraz mój umysł już nie wie, nie potrafi właściwie określić przymiotów jakiegoś potencjalnego "ptaszka". Mój umysł nie wie, ze gdzieś na antypodach nazwano "ptaszkiem" jakiś rodzaj dziwacznej ryby (podobnie jak mamy konika morskiego). Mój umysł w tej sytuacji stworzył pojęcie, nad którym przestał panować, którego już NIE MOŻE OBSERWOWAĆ, bo się temu umysłowi "wymknęło", bo w danej sytuacji jest tak wielka liczba niewiadomych, iż pojęcie się rozmyło.
Podobnie gdy powiem "całe moje przyszłe życie" - to znowu jest jakieś takie pojęcie na tyle daleko oddalone od domyślnego konceptu obserwacji, iż szukałbym tu innego słowa, innych znaczeń. Owszem wyszedłem od pewnej obserwacji - od tego, ze ludzie żyją ileś tam lat, mają różne życiowe przypadłości, zdarzenia, emocje itd. Ale KOMPLETNIE NIE WIEM, co mnie jeszcze w życiu spotka, więc nie mogę tego obserwować. Termin "moje przyszłe życie" jest tylko postawieniem takiego drogowskazu dla budowy jakiejś klasy znaczeń, ale owe znaczenia są zbyt nieokreślone, niedostępne obserwacji. Upieranie się przy słowie "obserwacja" dla określenia tego wszystkiego wydaje mi się już nadużyciem, czymś nieadekwatnym. Oczywiście - MOŻNA SIĘ UPRZEĆ. Można w zaparte powtarzać, że to tez jest jakaś forma "obserwacji". I może nawet odpowiednio starając się, naginając, przekonując swój umysl ostatecznie znajdziemy jakieś argumenty, a ostatecznie się zgodzimy, że noooo, niech będzieeee, powieeeeedzmy, to też jest jakaś daleko posunięta forma obserwacji....
Może tak się przekonamy. Ale ja osobiście kiedyś dokonałem sobie pewnej dość podstawowej REFLEKSJI NAD JĘZYKIEM. Jej efektem było sformułowanie pewnej zasady, którą określiłbym zasadą spontanicznego rozpoznania. Bo właśnie postawiłem sobie ten problem rozciągania znaczeń. Weźmy sobie mamy takie miauczące zwierzę, które wspina się na drzewa, mruczy podczas głaskania i poluje na myszy i ptaki, a nazwiemy go terminem "pies". Jak będziemy zdeterminowani, to zaczniemy oponentów przekonywać - ma cztery łapy? - jak wszystkie psy! Ma futro?... - widzisz, psy a je mają! Hodują to ludzie w domu? - Właśnie psy hodują! itd. Można teraz włożyć sporo pracy w to, aby wymuszać, przekierowywać uwagę drugiej strony na aspekty wspólne dla psów i kotów, aby ostatecznie jakoś "wyszło", że mamy do czynienia z psem, a nie kotem. I tak to - szczególnie w polityce - nieraz się dzieje, że pojęcia "dziwnym trafem" zamieniają się nawet w swoje przeciwieństwa. Czyżby pojęcia nie miały granic, czyżby tu wszystko było możliwe - dowolna transformacja znaczeń z jednych w inne?...
Aby jakoś się oprzeć powyższym praktykom, które wydają mi się destrukcyjne dla prawdy, języka, komunikacji ludzkiej wprowadzam wspomnianą regułę spontanicznego rozpoznania. Oto bierzemy sobie jakiegoś gościa, który nic nie wie o całym tym przekonywaniu się, stawiamy przed nim dane zwierzę i pytamy: czy to pies, czy to kot?
I to co SPONTANICZNIE, bez agitowania go do jakiegoś rozwiązania gość odpowie, TO JEST BAZĄ DLA POPRAWNEGO ZNACZENIA.
W moim przekonaniu nazywanie wciąż "obserwacją" wszystkiego co dzieje się w umyśle jest językowo, komunikacyjnie mylące. Uważam, że jest sens wiązać z funkcjonowaniem umysłu więcej pojęć, niż to jedno "obserwacja".
Mamy więc faktycznie obserwację, ale jej znaczenie kończy się w pewnym momencie, a zaczyna:
- kreacja
- negacja
- transformacja
- etykietowanie
- rozmywanie
- aktywne działanie
- rozpraszanie uwagi i skupianie jej
- rozumowanie logiczne
itp. itd....
Językowo naturalnym znaczeniem dla terminu "obserwacja" jest dla mnie sytuacja, w której pozostając względnie oddalonym od czegoś, co nazwiemy "obiektem" kierujemy naszą uwagę (zwykle świadomie) na aspekty z tym obiektem związane - dając preferencje odczytom wszystkiego tego, co uznaliśmy jak dotyczące owego obiektu.
Jeśli nasza uwaga działa w innym reżimie, to ja bym już tego (najczęściej) obserwacją nie nazwał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:14, 02 Lip 2017    Temat postu:

Banjankri napisał:
Jarku, ten tekst, to nie był cytat, a zestaw założeń determinujący persprektywę. Użyj ich, bo pozwalają uchwycić istnienie jako coś jednorodnego

Banjankri, w tym tekście brakuje O_B_S_E_R_W_A_T_O_R_A. I to jest sprawa krytyczna.

Banjankri napisał:
Bez tego, istnienie bedzie ciągle wpychać się w różnych formach, jako poszukiwany cel. Musimy zaklasyfikować każdy obiekt jako jedynie część zbioru generowanych istnień, nawet ten, który zdaje się być ich generatorem. Tylko tak uda się porzucić nadzieję na znalezienie czegoś wyjątkowego.

Celem ani drogą nie jest porzucanie nadziei. Celem jest dojście do sedna i optymalne ułożenie sobie życia. A drogą jest właśnie jak najszerzej pojęty EKSPERYMENT. W tym przede wszystkim właśnie obserwacja, przeżywanie, medytacja, przemyślenia, porównywanie ze sobą różnych pomysłów i ich oczekiwanych konsekwencji, zwyczajne życie przez pewien czas z takim a nie innym podejściem do rzeczywistości.... Eksperymentowanie, eksperymentowanie, i jeszcze raz eksperymentowanie.

Z tego eksperymentowania powinno się wyłonić, co i dlaczego należy jak traktować, żeby wynik był taki, jak należy :). Oraz co to znaczy, że wynik jest taki, jak należy.

W toku takiego eksperymentu da się ustalić (mówię teraz o swoi doświadczeniu), że wszystko (w tym cala materia) poza nad-pojęciowym, realnym, bezpośrednio i całościowo samo-postrzegającym się obserwatorem to idee, a nie substancje. Idee, nie byty samodzielne. Idee, nie coś, od czego mogłaby pochodzić rzeczywistość. Ważne i przydatne idee, ale tylko idee. Słowo "istnieje" w twoim tekście oznacza więc istnienie idei. Obserwator to zupełnie inny poziom i do niego NIE stosuje się to słowo. W gruncie rzeczy do niego nie stosuje się żadne słowo i dlatego "swoje ciało musisz ponieść sam". Czyli: obserwatora mogę wskazać tylko sobie, każdy musi obserwatora znaleźć w swoim własnym doświadczeniu, eksperymencie, życiu, inni mogą go tylko motywować do poszukiwań i ewentualnie mówić mu "to nie to", jeśli słowa im sugerują, że jeszcze nie znalazł.

wuj napisał:
Michale, w "dotykając" w ten sposób, także ZAOBSERWOWAŁEŚ....
Michał napisał:
Teraz jednak możemy zacząć dyskusję o ZNACZENIE termin "obserwacja". Bo ja - idąc dalej w nakreślonym przez mój poprzedni tekst kierunku - będę CORAZ BARDZIEJ ODDALAŁ cel moich myśli od tego, co w sposób naturalny (zgodny z językową intuicją) rozumie się pod "obserwacją".

Oddalasz się od obserwacji zmysłowej - od empirii. Ale nie ruszasz się o krok od obserwowania, nawet gdy tworzysz pojęcia bardzo abstrakcyjne lub fantastyczne, ale posiadające jakiekolwiek znaczenie.

Weźmy jako przykład tego dwugłowego ptaszka o rozmiarach domu. Mogłeś ten pomysł po prostu zapisać na kartce, nie zastanawiając się nad jego znaczeniem, lecz po prostu składając przypadkowe słowa tak, by utworzyły syntaktycznie poprawne polskie zdanie. W tym przypadku obserwujesz jedynie reguły budowania zdań, formy gramatyczne, literki tworzące poszczególne słowa. Gdy jednak chcesz coś z tym zdaniem zrobić więcej niż użyć go jako ozdoby, musisz zacząć się przyglądać nie kształtowi i gramatyce, ale także treści poszczególnych słów i temu, co powstaje z połączenia tych treści w sposób sugerowany przez postać utworzonego przez ciebie zdania. W praktyce, przywołujesz wtedy ze swojej pamięci jakąś reprezentację ptaka, jakąś reprezentację domu, rozdymasz jedno do rozmiaru drugiego, powielasz fragment reprezentacji ptaka, będący reprezentacją głowy ptaka, doczepiasz drugą głowę prawdopodobnie w górnej części tułowia rzeczonego ptaka, przesuwając tę pierwszą nieco na bok, by zrobić miejsce dla tej nowej. Jeśli masz jakieś powody po temu, to możesz dalej rozważać dalsze szczegóły anatomiczne.

I tak jest ze wszystkim. Z niewidzialnym smokiem unoszącym się nad twoim fotelem. Z pierwiastkiem z minus pi. Z demokracją. Z wodospadem. Z całym przyszłym życiem też. Ze wszystkim czego się "dotkniesz" w jakikolwiek sposób. To jak z królem Midasem, który czego dotknął, zamieniał to natychmiast w złoto. My wszystko zamieniamy w obserwacje, a czego nie damy rady zamienić, to pozostaje NICZYM.

Wszystko z tej naszej Midasowej listy jest tego samego rodzaju. Można oczywiście umówić się, by nazywać to "dotykanie" jakimś innym słowem, niż obserwacje. Ale każde istniejące już w potocznym języku słowo będzie się komuś tam kojarzyło głównie z czymś innym, niż z tym, o co tutaj chodzi (i problem pozostanie), a każde żargonowe lub nowe słowo będzie się zwykłe nie kojarzyć z niczym i spowoduje, że tekst stanie się jeszcze bardziej nieczytelny.

Obserwacje. Postrzeżenia. Przeżycia. Wrażenia. W zależności od kontekstu, w zależności od początkowego tematu rozmowy, różne słowa się w tym miejscu pojawiają.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:26, 02 Lip 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
Oddalasz się od obserwacji zmysłowej - od empirii. Ale nie ruszasz się o krok od obserwowania, nawet gdy tworzysz pojęcia bardzo abstrakcyjne lub fantastyczne, ale posiadające jakiekolwiek znaczenie.

Weźmy jako przykład tego dwugłowego ptaszka o rozmiarach domu. Mogłeś ten pomysł...

Ptaszek był wstępem - pierwszym etapem eskalacji. W jego przypadku można jeszcze (z biedą) to znaczenie jakoś naciągnąć. Dalsze przykłady były bardziej wyraziste i, jak mi się zdaje, już naprawdę odległe od domyślnego znaczenia słowa "obserwować". Właściwie już większość idei matematycznych, logicznych to byty myślowe nie tyle związane z obserwacją, co ze schematami przekształceń.
Weźmy punkt matematyczny. On wciąż wymyka się obserwacjom umysłu - zawsze jest mniejszy, niż wszystko co bieżąco ma go reprezentować. W jakimś sensie jest wręcz ZAPRZECZENIEM OBSERWACJI, zanegowaniem każdego aktu do obserwacji i powiedzeniem: a teraz to, co sobie w myślach zaobserwowałeś odrzuć, zmień, pociągnij w kierunku zadanym ideą.
Ale lepszym przykładem jest idea przeczenia. Co tej jest "nie pies"?
Przecież umysł nigdy nie obserwuje nie psa. Idea nie psa polega na wyjściu poza obserwację, zanalizowaniu tych nieobserwowanych elementów i włączeniu ich do zbioru mającego wspólną nazwę.
W każdym razie moja intuicja językowa wzdraga się przed użyciem słowa "obserwacja" do bardzo wielu funkcjonalności mojego umysłu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:51, 02 Lip 2017    Temat postu:

W jaki sposób dowiedziałeś się, co znaczy punkt? Spróbuj mi wytłumaczyć, co to punkt. Zakładając, że nie wiem.

A przeczenie? To po prostu dopełnienie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:18, 04 Lip 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
Zbliżając się do pustki, osoba uwalnia się od świata pojęć, ale nie od tego, co czyni ją nią. Nie gubisz się w tej pustce. Ani nie gubisz się, gdy uderzy cię kij. Przeciwnie: odnajdujesz się, i to raz na "zawsze". I to jest decydujące. Nie to, czego brak, ale to, czego nie brak.
A czym jest brak, a przede wszystkim- czym jest pustka? Odsyłam do wątku "Problem znaczenia "nic" i powiązany problem braku istnienia.".:wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:10, 04 Lip 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
W jaki sposób dowiedziałeś się, co znaczy punkt? Spróbuj mi wytłumaczyć, co to punkt. Zakładając, że nie wiem.

A przeczenie? To po prostu dopełnienie...

Właśnie - dopełnienie. To, niepozorne, dopełnienie jest operatorem niesamowitej kreacji umysłu, ale też operatorem bardzo nieokreślonym. Punkt tłumaczę wychodząc od tego co znane - np. od jakiejś kropki, którą ktoś postawił na papierze. Ale ciekawe zaczyna się dalej - oto mówię coś w stylu: jakkolwiek by nie była mała ta kropka, to to jeszcze nie będzie punkt - to będzie coś zbliżającego się do koncepcji punktu, ale punkt zawsze będzie od tego czegoś mniejszy. Dalej musisz KOMBINOWAĆ UMYSŁEM, jak ci się uda - może nawet do końca ci się nie uda, ale kierunek myślenia jakim teraz trzeba podążać jest - zawsze coś mniejszego, niż to postrzeżone w wyobrażeniach, zawsze mniej konkretne, a bardziej oderwane od tego, co da się zobaczyć, dotknąć, zrozumieć... Troche musisz zaprzeczać tu swoim doznaniom, wyjść poza nie, bo jak powiesz na coś konkretnego (!) "to jest to", to się pomylisz - to nie będzie to, bo jest konkretne.
Szukając ideału operatorów, bytów matematycznych w istocie muszę występować przeciw doznaniom, bieżącym rozpoznaniom, zawsze muszę robić z nimi coś - i to w nieskończonych sekwencjach. Więc od doznań, obserwacji wychodzę, ale ostatecznie im się przeciwstawiam.
Kto wie, czy nie należałoby o ideach matematycznych myśleć trochę w kategorii koanu zen.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 12:11, 04 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5568
Przeczytał: 48 tematów


PostWysłany: Wto 17:18, 04 Lip 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
Banjankri, w tym tekście brakuje O_B_S_E_R_W_A_T_O_R_A. I to jest sprawa krytyczna.

W systemie obiektowym, obserwator jest istnieniem jak każde inne. Wcale go nie brakuje.

Cytat:
Celem ani drogą nie jest porzucanie nadziei. Celem jest dojście do sedna i optymalne ułożenie sobie życia.

Jeżeli operujemy w systemie składających się tylko z istnień, z nadzieją na odnalezienie czegoś wyjątkowego, to mamy problem, bo niczego poza własnymi kreacjami znaleźć nie możemy. Celem jest zrozumienie tego i na tej podstawie ułożeniem sobie życia.

"Not realizing that everything is nothing other than manifestation of one's mind is called samsara." - Longchenpa

Cytat:
Eksperymentowanie, eksperymentowanie, i jeszcze raz eksperymentowanie.

Jeden z takich eksperymentów właśnie proponuję.

Cytat:
Z tego eksperymentowania powinno się wyłonić, co i dlaczego należy jak traktować, żeby wynik był taki, jak należy :). Oraz co to znaczy, że wynik jest taki, jak należy.

Taki jak należy, znaczy redukując aspekty negatywne.

Cytat:
W toku takiego eksperymentu da się ustalić (mówię teraz o swoi doświadczeniu), że wszystko (w tym cala materia) poza nad-pojęciowym, realnym, bezpośrednio i całościowo samo-postrzegającym się obserwatorem to idee, a nie substancje.

I tu się nie zgadzamy, bo ja temu obserwatorowi nie nadaję substancji. Dlaczego? Bo używam obiektowej ramy pojęciowej, w której się znajduje. Jeżeli nadasz mu substancję, pojęcia obserwatora opisujące, staną się właśnie nad-pojęciami, generując hierarchię wartości pomiędzy istnieniami. Jednorodna natura istnienia zostanie załamana, bo będziemy mieli istnienia i nad-istnienia.
Cytat:

Czyli: obserwatora mogę wskazać tylko sobie, każdy musi obserwatora znaleźć w swoim własnym doświadczeniu

Jak chcesz znaleźć "coś", co jest poza istnieniem? Jak chcesz to wskazać?
Takie działanie wymusza wręcz istnienie obserwatora, który automatycznie zamienia się w "ja jestem", które jest obiektem i znowu wracamy w stare buty. Twój obserwator obserwuje, a więc jest aktem obserwacji, która skierowana jest na obiekt. Bez obiektu nie ma obserwacji, a więc i obserwatora. I tu właśnie robi się ciekawie, bo to nie koniec. Istnieje świadomości bez-obiektowa, nieaktywna. To nie jest coś co można odnaleźć, to jest to co pozostaje, po usunięciu mechanizmów obiektywizujących. Te mechanizmy można wyłączyć, albo lepiej, przesunąć do podświadomości, aby nadal były aktywne, ale poza świadomością. W takim przypadku ewidentnie widać, że aktor jest obiektem. To tak jakby nasz intelekt był światłem latarki. Po przesunięciu widzimy, że światło nie pochodzi od nas. Dosłownie obserwujemy jak "ja" mówi, ale te słowa nie pochodzą od nas. Powiesz, że to jest właśnie obserwator, tylko że wtedy, od razu powstanie obiekt obserwatora przesłaniający "właściwe". Zaraz dostanie aureole i zestaw super-atrybutów, "ja jestem". Tak tworzy się iluzja istnienia. Prawdziwy obserwator, "nie jest". Nie tylko nie potrzebuje bytu, ale i jest przez byt nadpisywany.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 17:31, 04 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:53, 04 Lip 2017    Temat postu:

Mądrości tu ostatnio niesamowite wypisujecie- tak "potężne", że aż o głupotę się ocierające przynajmniej. A wszystkie te wasze "problemy"- no, prawie wszystkie z tymi kwestiami związane- rozwiązuje Hipoteza Wszystkiego...

@ Banjankri: Wobec tego, co tu ostatnio napisałeś, to- wg ciebie- obserwator jest czymś, jest niczym, nie jest czymś, nie jest niczym? Pamiętam, że jakiś czas temu zalinkowałeś tekst, który to poniekąd wyjaśnia, że w pewnym stanie znikają wszelkie pojęcia, łącznie z ja, z ego, z obserwatorem. Tylko, jeśli to miałby być podstawowy stan Natury- z czym się poniekąd zgadzam, bo przypomina on trochę Niebyt z mojej hipotezy- to co stwarza, sprawia pojęcia? Świadomość? No, dobrze. Ale co stwarza, generuje świadomość (świadomości) w takim razie? Czyli co/kto wytwarza/wytworzył monady??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5568
Przeczytał: 48 tematów


PostWysłany: Śro 7:36, 05 Lip 2017    Temat postu:

Masz dwa rodzaje świadomości. Jedną będącą podstawą istnień, drugą ich postrzeganiem. Druga jest generowana za pomocą habituacji i zmiany, tworząc punk uwagi. Co do pierwszej, nie mam zielonego pojęcia, bo jest poza ramą istnienia, a więc i przyczynowości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:08, 05 Lip 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
W jaki sposób dowiedziałeś się, co znaczy punkt? Spróbuj mi wytłumaczyć, co to punkt. Zakładając, że nie wiem.

A przeczenie? To po prostu dopełnienie...


Punkt od mamy. To pojecie bardzo pojemne
Punkt od matematyka. [link widoczny dla zalogowanych](geometria)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 5 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin