Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33529
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 9:38, 26 Lip 2020 Temat postu: Wyrzuty sumienia |
|
|
Nie bardzo mam dział na tym forum, który by pasował do tego tematu, więc wrzucam właśnie tutaj.
Chcę poruszyć kwestię wyrzutów sumienia. Przy czym najbardziej nie chodzi mi o jakieś oczywiste sytuacje, gdy ktoś dobrze wie, co i jak zrobił źle, ale o te przypadki, gdy "przecież chcemy dobrze", a tu wychodzi źle, może bardzo źle. W artykule [link widoczny dla zalogowanych] jest wspomniany przypadek, gdy matka zabrała córce komórkę, a wtedy owa córka wybiegła z domu, a później podpaliła się (zmarła za parę dni w szpitalu). Matka pewnie "chciała dobrze". Może uważała, że córka za dużo czasu spędza ze smartfonem, może chciała jakoś ogarnąć różne dziwne nastolatkowe zachowania i wybryki. Córka zaś, dla której jej smartfon był całym światem, kontaktem ze wszystkim co zdawało jej się ważne na tym świecie, poczuła się poniżona, zdegradowana działaniem matki. Teraz ta matka, mimo że chciała może jak najlepiej, będzie do końca życia sobie wyrzucała, że pewnie "mogła inaczej", że "powinna była zrozumieć".
Niewielu ludzi cynicznie robi źle. Większość naszych błędów życiowych wynika wcale nie z tego, że planujemy świadomie jakieś wredne działania, lecz że dokonujemy niewłaściwej oceny sytuacji. Typowym błędem jest "robienie coś" w sytuacji, gdy albo trzeba sprawę dokładnie przemyśleć i zastosować strategię opartą o głębszą wiedzę, analizę uwzględniającą wiele czynników, albo czasem nawet odczekanie, nie robienie nic, bo sytuacja powinna sama dojrzeć.
Mamy potrzebę sprawczości. To samo w sobie jest dobre i słuszne. Ale jakże często tę potrzebę używamy impulsywnie, tak czyniąc sprawczość dla niej samej, a nie sprawczość przemyślaną, dostosowaną do celu, jaki jest dobry w danej sytuacji.
Inaczej mówiąc, skłaniam się ku tezie, że większość naszych życiowych błędów, bierze się z impulsywnego reagowania, z braku dystansu, z unikania szerszego oglądu sytuacji. Potem, gdy stanie się coś nieodwracalnego, będą wyrzuty sumienia: dlaczego o tym wcześniej nie pomyślałem?! Dlaczego nie zwracałem na to uwagi?!...
Ale tak to jest, że robimy źle, bo NIE CHCEMY ROZUMIEĆ. Chcemy zrobić COŚ i mieć problem z głowy. Im bardziej robimy COSIE, tym bardziej zaspokaja się nasze poczucie, że panujemy nad sytuacją, czyli że robimy dobrze. Ale tym podejściem skupiamy się na działaniu pozornym, na zaspokajaniu głównie własnej potrzeby sprawczości, a nie na działaniu nakierowanym na cele, które teoretycznie mamy do osiągnięcia. Grzeszymy brakiem refleksji.
NIby to taki mały grzeszek - tylko nie zastanawiam się, tylko nie próbuję sobie postawić przed oczami "jak się czuje ta druga osoba, gdy mówię jej to, co mówię?". Nie, łapię to proste "teraz ja tu rządzę, więc będzie dobrze, gdy zarządzę!" i wydaje się, że to jest poprawne zadziałanie. Najczęstszym grzechem jest więc GRZECH IMPULSYWNEGO DZIAŁANIA. Najczęstszym, choć może nie najgorszym. Ktoś mi mówił, że za najbardziej niewybaczalny grzech uznaje się planowanie (ale chyba i realizacja) tortur, zabójstw. To chyba rzeczywiście byłby grzech najgorszy, najbardziej odrażający. Ale jednak relatywnie rzadki. Najczęstszym jest ten grzech tak łatwy do przeoczenia - robienie czegoś impulsywnie, bez refleksji, bez próby jakiegoś poskromienia w sobie tego, co pierwsze wpada do emocji i już żąda posłuszeństwa, już chce władać umysłem.
Większość ludzi odbywających karę więzienia to osobnicy impulsywni. A w każdym razie dużo bardziej impulsywni, niż reszta społeczeństwa. Może wcale nie są tacy źli. Ale nie panują nad sobą, nie próbują panować nad sobą, bo dają swoim emocjom zbytni luz.
|
|