Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wolny intelekt, a uczucia i kultura

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:17, 09 Wrz 2014    Temat postu: Wolny intelekt, a uczucia i kultura

Niedawne w jednej z rozmów poruszono temat znaczącej różnicy w innowacyjności, jaka jest obserwowana pomiędzy krajami Azji, a krajami Anglosaskimi. Jakoś tak jest, że Chińczycy i Japończycy znani są raczej z odtwórczości, niż z samodzielnego tworzenia. Z drugiej strony, jak się przyjrzymy testom inteligencji, to Azjaci wypadają w nich bardzo dobrze, często wręcz lepiej, niż Europejczycy, czy Amerykanie. Dlaczego więc, tak inteligentni Japończycy i Chińczycy są raczej odtwórczy, albo co najwyżej doskonalący obce rozwiązania, niż tworzący nowe?...
Wg mnie przyczyną są różnice kulturowe.
Bo czym przede wszystkim różni się kultura Japończyków od kultury Europejczyków?... Japończycy (podobnie Chińczycy) są grzeczni, uprzejmi, godzący się ze swoimi rolami kulturowymi. Generalnie Azjaci W ZNACZNIE MNIEJSZYM STOPNIU KWESTIONUJĄ to, co ich otacza. Dla Chińczyków wielką wartością jest harmonia, zachowanie stanu bieżącego. A więc, skoro bieżące jest wartością, to jaki sens jest szukać czegoś innego?...
Podobny aspekt, jak w kulturą mamy z uczuciami. Czego trzeba, aby coś wynajdywać?... - ano NIEZADOWOLENIA. Ze starego oczywiście. Człowiek pogodzony ze swoją sytuacją pogrąża się w rutynie, a nie kombinuje co by tu zmienić. Człowiek zirytowany tym, że coś mu tam przeszkadza, może wpadnie na pomysł, jak tę przeszkodę usunąć.
Zbytnia układność nie jest twórcza. Podobnie jak zbytnie celebrowanie autorytetów, istniejącego dorobku wiedzy. Parę miesięcy temu oglądałem japoński film popularnonaukowy. Skądinąd dość ciekawy. Tym jednak, co rzuciło mi się w oczy, był znacząco zwiększony (w porównaniu do podobnych produkcji anglosaskich) udział treści poświęcony oddaniu szacunku badaczowi, który miał osiągnięcia w omawianej dziedzinie (pewnie nieprzypadkowo - Japończykowi...). Zostało wielokrotnie powtórzone, jak to wspaniałego dzieła on dokonał, jak ważna była jego praca, jaki ów człowiek był niezwykły i wspaniały. Japończyk, jeśli weźmie się za jakąś robotę, najpierw będzie musiał złożyć hołd poprzednikom, poza tym poprzedników, autorytetów nie będzie chciał urazić. A skoro ci poprzednicy tak wspaniale się spisali, to jak tu kwestionować ich dokonania, jak robić coś zupełnie nowego, podważającego poprzednie osiągnięcia?... Toż to byłby despekt dla nich, to nie uchodzi...
Bo chyba kreatywny intelekt wymaga gdzieś w środku DUCHA ODWAGI PRZECIWSTAWIANIA SIĘ AUTORYTETOM. Inaczej tenże intelekt nie będzie kreatywny, a co najwyżej odtwórczy.
Ale...
Jest tu jeszcze jeden problem - z autorytetem wewnętrznym!
Każdy człowiek posiada swoją ukrytą formę "autorytetu", czyli funkcję nadrzędną wobec intelektu. Tą funkcją jest PODLEGŁOŚĆ WŁASNYM PREDEFINIOWANYM EMOCJOM - przede wszystkim pragnieniom wygrywania i dominacji (nawet wbrew zasadom prawdy, intelektu), czy zdobywania doraźnych korzyści (sprzedajemy prawdę naszego umysłu za pieniądze i akceptację). Intelekt wolny nie opowiada się nikomu, nie rejteruje przed uczuciami. Intelekt prawdziwie wolny dla prawdy poświęca prawie wszystko.
Tylko czym jest tu "prawda"?...
Ja uważam, że w podanym kontekście "prawda" to najbardziej CIEKAWOŚĆ PONAD TO, CO OCZYWISTE, DOSTĘPNE BEZPOŚREDNIO. Wolny intelekt nie musi wygrywać przed ludźmi i z ludźmi - on wygrywa i przegrywa przede wszystkim ze sobą i przed sobą. Bo na tym właśnie polega jego wolność, że wyznaczają go WEWNĘTRZNE, a nie zewnętrzne (np. kulturowe, czy wrodzone, ewolucyjne) kryteria i paradygmaty.
Choć mowa o intelekcie, czyli czymś co z wiarą i religią ma związek niekonieczny, to jakoś mimowolnie nachodzą mnie konteksty religijne - Biblia mówi o "narodzeniu się z ducha", "powtórnym narodzeniu się", tłumacząc je jako "ci, którzy nie z krwi i żądzy ciała". Ktoś powie, że "duch" to coś więcej niż intelekt. Faktycznie, "czysty intelekt" byłby chyba tylko jedną z funkcji ducha (gdzieś tam jest jeszcze wiara, uczucia, nadzieja), ale ja jestem przekonany, że właśnie ten aspekt intelektualny jest kluczowy - oderwanie się (myśli) od "żądzy ciała", to odkrycie jej nadrzędności wobec tego wszystkiego co wymusza na nas świat. Intelekt jest tu kluczem. To wyzwolenie się ducha jest odkryciem nowego wymiaru intelektu - intelektu niezależnego, wolnego od wpływu doraźności, zakłamania wynikającego z wewnętrznych potrzeb, ale też narzutu kulturowo - ekonomiczno - społecznego.
Wolny intelekt gardzi więc podporządkowaniem myślenia autorytetom, kulturowym naleciałościom - zatem odważnie może krytykować stare dokonania.
Wolny intelekt gardzi jednak własnymi pragnieniami, konieczności podlizania się własnym "niższym" potrzebom: poszukiwaniem poklasku, czy "zrobieniem sobie dobrze" za pomocą wywyższania siebie, a poniżania innych.
Wolny intelekt nie potrzebuje bowiem być "lepszym od innych (ludzi)", ale "skuteczniejszy w opisie (tak ogólnie, komukolwiek nie miałoby tu służyć)".

Teksty naukowe są bezosobowe, separują się od tego co uczuciowe, indywidualne, szukają tego co wspólne, zobiektywizowane. One takie są, bo owym zdystansowaniem od uczuć dają dowód swojej niezależności, poprawności sądzenia niezależnie od uczuć, ambicji. Oczywiście te uczucia i ambicje gdzieś w tam twórcach tekstów są. To oczywiste. Ale pytanie jest: czy się nad nimi PANUJE? Badacz, który nie panuje nad swoimi emocjami, nie jest intelektualistą z prawdziwego zdarzenia - mimowolnie wzbudza wątpliwość, czy potrafi sądzić bezstronnie także w tych sprawach, które porusza w swojej pracy.

Cała rewolucja naukowa, przemysłowa naukowo techniczna jaka zaczęła się w Europie od czasów Kopernika, Galileusza, Newtona i następców główne swoje źródło miała w OTWARCIU SIĘ NA KRYTYKĘ, uświadomieniu konieczności kwestionowania autorytetów, zaprzestaniu celebrowania starych dokonań, choć jednocześnie... z drugiej strony dzięki owemu reżimowi opanowywania emocji i potrzeb wywyższenia się przez samego badacza. Bo te dwa aspekty są w istocie jednym i tym samym: skoro ja mogę (nawet powinienem) krytykować innych, to muszę brać pod uwagę to, że i sam zostanę skrytykowany. Kto tego nie zaakceptuje, ten nie jest prawdziwym intelektualistą.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 19:00, 09 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:41, 09 Wrz 2014    Temat postu:

Michale, ty nonkonformisto, rewolucjonisto intelektualny! ;-P
Ale w tym odkrywaniu "na nowo", bardziej "prawdziwie" można się też "zagalopować"- jak w sumie we wszystkim. Wtedy, gdy "ustaną autorytety", krytyka [wiem, też właśnie o tym pisałeś powyżej]- wtedy wyobraźnia, sama fantazja też może zaprowadzić "na manowce", czasem bardziej, niż "chłodny intelekt" i dziedzictwo naukowe [nie tylko naukowe].
Mnie czasem tak "ponosi" wyobraźnia i intuicja- choć "czuję", że nie oddalam się jednak aż tak bardzo od Prawdy. Nawet do tego stopnia, przykładowo, że trudno mi się pogodzić z "faktem", że entropia nie może maleć; o czym pisałem w innym tutaj wątku.
Chociaż, z innej strony, dokąd prowadzi ewolucja gatunku ludzkiego. Wydaje się, że jako "ludzie pierwotni" też nie najgorzej dawaliśmy radę, przynajmniej jeśli chodzi o kwestię biologicznego przetrwania gatunku na tej planecie. Wobec czego reszta wymysłów, pomysłów, fantazji, twórczości, wytwórstwa człowieka wydaje się "ewolucyjnym odpadem", "bublem doklejanym"...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:29, 10 Wrz 2014    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Ale w tym odkrywaniu "na nowo", bardziej "prawdziwie" można się też "zagalopować"- jak w sumie we wszystkim.

Zgoda. I dlatego w jakiś sposób ciekawy jest "eksperyment" na ludzkości, jakim jest wrzucenie inteligentnych społeczeństw w dość odmienne warunki kulturowe - bardziej autorytarne i skłaniające do kwestionowania, kontestacji starej wiedzy. Chyba ilość innowacji, wyraźna przewaga cywilizacyjna wskazuje tu, która droga jest bardziej rozwojowa.
Oczywiście rozwój nie zawsze prowadzi w kierunku, który chcielibyśmy uznać za dobry. Ale właściwie wszystko co się zdarza można dwojako oceniać - to zależy od kryteriów. Z resztą nie postulowałbym jakąś totalną negację autorytetu. Tego nie mamy również w kulturze Zachodu. Chodzi o przesunięcie się nastawienia w tych sytuacjach, gdy odkrywa się nowe prawa, tworzy wynalazki.
Myślę też, że środowisko naukowe jest chyba takim dość modelowym przykładem budowy systemu informacji nakierowanego właśnie na eliminację autorytetu na korzyść "czystego intelektu". Teoretycznie każdy może przecież podważać tu dowolne uznane prawdy - jest jeden warunek: POSIADANIE ARGUMENTÓW!
To właśnie jest clou intelektu jako takiego - ARGUMENT - czy to biorący się z nowej konstrukcji modelu, czy z danych eksperymentalnych. Argument ma mieć pierwszeństwo nad autorytetem, nad tym co zastane i uznane.
Mi się to dość podoba - bo podany argument, nawet jeśli nie prowadzi do prawdy bezpośrednio, to zawsze czegoś uczy, coś nowego wnosi do sprawy. Autorytet niewiele daje intelektowi, jego główna siła ogniskuje się w emocjach, w tworzeniu poczucia, że ktoś nad tym wszystkim panuje, że nie musimy obawiać się destrukcji. Ale autorytet, jako czynnik decyzyjny, powinien być używany dopiero w sytuacji "awaryjnej" - czyli gdy jest... brak argumentów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin