|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:12, 25 Paź 2020 Temat postu: Wiara - definicja funkcjonalna |
|
|
Dzisiaj mnie "oświeciło", że całkiem zgrabną definicją idei wiary, wierzenia w coś byłoby coś w rodzaju:
Wiara jest przyjęciem pewnej informacji, bądź uzasadnienia dla czegoś pomimo niekompletności dopływających danych.
W wersji dotyczącej wiary w źródło informacji, czyli w wersji bliskiej idei ZAUFANIA mielibyśmy nieco odmienioną definicję wiary
Wiara w źródło informacji (zaufanie) polega na zdaniu się na owo źródło, pomimo braku dających się zweryfikować informacji o poprawności owego źródła.
Tak czy siak, mamy aspekt tego "pomimo braku kompletności danych/informacji".
Niektórzy ortodoksi rozumowania, konstatując, iż ową niepewność mamy, próbują w ogóle zbanować wiarę z rozumowania. Postępowanie takie wydaje mi się skrajnie niepraktyczne, sprawdzałoby się jedynie w przypadku, gdybyśmy wszystkie, a przynajmniej większość docierających informacji dostawali w postaci kompletnej. A właściwie to trzeba by więcej - nie tylko informacje powinny być w postaci kompletnej, ale również nasz umysł, czyli ten ekosystem w jakim owe informacje miałyby się zakorzenić, też musiałby dysponować kompletną formą modelu/gotowych wzorców rozumowania na przyjęcie owych informacji. Ja osobiście, bazując na doświadczeniu mojego życia, uważam, że sytuacje, w których powyższy warunek jest spełniony praktycznie nie występują. Można by powiedzieć, że ponad 99,99% informacji jakie do nas docierają jest niekompletnych, bądź w inny sposób wątpliwych, zaś także ponad 99,99% naszych modeli - wyobrażeń o rzeczywistości jest niekompletnych, zapewne zostanie zastąpione ulepszonymi wersjami. Ostatecznie moim wnioskiem jest, że wierzyć musimy, bo alternatywą byłoby
- albo zrezygnowanie z przyjmowania czegokolwiek (!) jako zasadne (w wersji, gdy przy ortodoksji rzeczywiście się upieramy... - nie twierdzę, że to trzeba wybrać, ale kto to wybierze, będzie miał taką właśnie konsekwencję). Wtedy praktycznie o niczym nie możemy zadecydować, niczego stwierdzić.
- albo udawanie przed samym sobą, że informacje niekompletne - z jakichś niewyjaśnionych powodów - jednak "są kompletne".
Tę pierwszą opcję od lat staram się wskazywać, jako niezbywalną konsekwencję rezygnacji z użycia wiar w rozumowaniach.
Ta druga opcja jest z kolei nagminnie (choć, zdaje się, nieświadomie) wybierana przez moich oponentów, którzy pewne wybrane źródła informacji traktują jako kompletne, ignorując niezliczone przesłanki do uznania ich za niekompletne.
Niektórzy samo wskazanie powyższych okoliczności traktują jako...
błąd mojego rozumowania. Bo rzekomo nie powinno się o tym mówić, tylko uznawać niekompletne informacje i źródła za kompletne, aby "się zgadzało", bo w przeciwnym wypadku rzekomo w ogóle nie dałoby się myśleć, jako że to prowadziłoby do konieczności "zaakceptowania dowolnej bzdury". A jest dokładnie odwrotnie - tzn. przyjęcie opcji z oszukiwaniem się (bez zaakceptowania konieczności wiary), czyli uznawanie iż pewne niekompletne de facto źródła są jednak kompletne, oznacza właśnie przemycenie dowolnej bzdury do rozumowania - dodatkowo przemycenie jej poza świadomością, w absolutnie niekontrolowanej postaci, bo nie będzie wiadomo, na jakich zasadach niepewność w danej sytuacji funkcjonuje.
Poprawnym podejściem umysłu jest POGODZENIE SIĘ Z ISTNIENIEM NIEPEWNOŚCI W ROZUMOWANIU. Po prostu tak ten świat ma - że pewności oferuje nam w bardzo ograniczonej postaci. Większość tego, co świat nam daje, to niepewność. I chowanie przed tym głowy w piasek jest strategią oszukiwania samego siebie, a dalej strategią brnięcia w błędy o niemożliwym do przewidzenia i oszacowania wpływie na rozumowanie.
Jak sobie z aspektem niepewności, nieoznaczoności w rozumowaniu radzić?
- Cóż, nie ma tu jakiegoś prostego, czy absolutnego sposobu. Ale to już temat na inną dyskusję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:32, 06 Lis 2020 Temat postu: Re: Wiara - definicja funkcjonalna |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Wiara jest przyjęciem pewnej informacji, bądź uzasadnienia dla czegoś pomimo niekompletności dopływających danych. |
Warto chyba skomentować tu jeszcze to, że co niektórzy przyjmują jakąś absurdalną definicję wiary. Np. spotkałem się ostatnio z przekonaniem, że wiara polega na uznaniu czegoś w sposób absolutny - na okrągłe 100%. I osoba przyjmująca taką wizję wiary ogłasza za chwilę, że wiara jest w ogóle bez sensu. Ano wg mnie niewątpliwie TAKA wiara byłaby bez sensu. Tylko, że pytanie jak wiele osób poczuwa się do wierzenia w cokolwiek w tak mało sensowny sposób. Jeśli już do takiego bytu "przekonanie o czymś na 100%" pasuje to chyba termin "wiedza". Ktoś, kto ma przekonanie, iż coś "wie", posiada owo przekonanie na 100%. Jeśli zaś ktoś deklaruje, że w coś "wierzy", to informuje odbiorcę swojego komunikatu o tym, że zaakceptował jakąś informację w oparciu o SUBIEKTYWNE PRZEKONANIE, lecz obiektywnego potwierdzenia zapewne nie posiada. I chyba owa osoba zdaje sobie sprawę z tego faktu, nie uważając wiary za coś, co jest 100% pewne.
To tak w kwestii niejasności językowych, definicyjnych...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|