Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uniwersalne zasady moralne w Pjongjang
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:46, 20 Gru 2012    Temat postu:

krystkon napisał:
Michał Dyszyński napisał:

To przeciw czemu protestuję, to zbyt łatwe wrzucenie wszystkiego do jednego kontenera - np. instynkt, albo geny, albo emocje. Uważam, że wszystko jakoś tam gra rolę, ale w bardzo skomplikowanym układzie. A nasze nazwy, wyciągane przy tej okazji niewystarczająco precyzyjnie rysują obraz sytuacji.


Śpieszę się z wnioskami po to, żebyś mógł jeszcze pożyć dla korzyści w obecnym życiu a nie życiu po śmierci :).

Popatrz- gdyby przyjąć, że wiarą w boga homo sapiens obdarzyła natura - to z takich zakodowanych poglądów płyną ogromne korzyści dla całej populacji - ludzie są gotowi pracować jak niewolnicy i nie mieć przy tym poczucia niesprawiedliwości.

A cóż to za korzyść, mieć wniosek, który z dużym błędem opisuje rzeczywistość?
Taki wniosek, ani nie daje korzyści w tym życiu, ani dowolnym innym.

W ogóle chęć "posiadania poglądu" za wszelką cenę wydaje mi się jakimś przesądem, atawizmem, niegodnym człowieka o otwartym umyśle. Jednym z moich odkryć życiowych jest PRAWO DO NIEWIEDZY, albo do braku poglądu. Oto są rzeczy, na które nie muszę mieć wniosków, teorii, nie muszę względem nich niczego mniemać, albo i nie mniemać.
Kiedyś zrobiłem sobie remanent w szafire - okazało się, ze są tam ubrania, których nie chcę już założyć na siebie. A zawalają miejsce. Podobnie jest z poglądami - niektóre poglądy niczego nie oferują - ani nie dają zdrowia, ani dobrego samopoczucia, ani nawet nie przybliżają do jakiegokolwiek lepszego rozumienia świata. Są to zwykle poglądy niczym praktycznie nie uzasadnione, a dostane w spadku po kimś, kto też nie przemyślał wszystkiego do końca. Większą część z nich właśnie dostajemy w spadku po kimś (Banjankri to - słusznie - sygnalizuje, ale chyba widzi - jak to ludzie mający myśli zdecydowane i osadzone w ego - tylko jedną stronę medalu). Bo jest jeszcze druga strona - poglądy, które sami sobie wyrobiliśmy, ale się zdezaktualizowały. To są takie inne "stare graty" w naszym umyśle. Zrobione ręcznie, bardziej związane z emocjami. Graty, które jednak - gdybyśmy się dobrze zastanowili - też nadają się na śmietnik. Ale je mamy. Są "nasze". Przyzwyczailiśmy się. Więc często, zamiast myśleć od nowa, zamiast być otwartym, wystawiamy te graty w formie jakiejś ochrony (przed czym? - że niby coś wiemy?...), jakiejś formy wykazania się (nooo, my to przecież jakiś pogląd posiadamy!...).
Oto odkryłem kiedyś, że nie muszę hołubić gratów w swoim umyśle. I to było fajne odkrycie. :gitara: :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krystkon




Dołączył: 10 Kwi 2011
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lądek Zdrój
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:38, 20 Gru 2012    Temat postu:

Nadchodzi pora katolików wątpiących - tzn. wierzących ale w taki sposób, że sami nie będą wiedzieli w co wierzą.

Ty chyba jesteś już takim katolikiem?

Katolicy wątpiący nie podejmą się opisu tego w co wierzą ani przed drugą osobą ani przed sobą samym. Będą wierzyć, że wierzą, bo jeśli nie wiara to co - brak sensu życia?

Dziadek Mróz upadł i co dalej?

Jeśli ciebie będzie Dziadek Mróz oceniał i za twoje dobre uczynki do nieba zabierał to powinien był to robić także z twoimi przodkami - zwierzętami wszystkich gatunków.

Powinien np. takiego lwa co się na zebrę rzucił a z głodu jeszcze nie umierał do piekła zesłać albo najmniej do czyśćca.


Ostatnio zmieniony przez krystkon dnia Czw 23:39, 20 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Pią 8:43, 21 Gru 2012    Temat postu:

Cytat:
Co to znaczy "zawierzyć wszystko, siebie włącznie"?

Zapomnieć kim naprawdę się jest.
Cytat:
Jak się w tym ujęciu ma to, co nazywasz społeczeństwem, do gatunku ludzkiego oraz do nieświadomości zbiorowej?

Społeczeństwo to "byt" żyjący na gatunku ludzkim w przestrzeni nieświadomości i świadomości zbiorowej.

Cytat:
I co to jest ewolucja gatunku, rozwój technologiczny, postęp cywilizacyjny?

Społeczeństwo zmienia się bez ewolucji gatunku.
Rozwój technologiczny i postęp cywilizacji są zmianami społeczeństwa.

Cytat:
Społeczeństwo służy przetrwaniu czego albo kogo?

Przede wszystkim siebie samego. Nie da się ukryć, że jes też pewnym wyrazem natury. Osobiście nie wnikam w szczegóły na takim poziomie. Mnie interesy społeczństwa średnio interesują. Bardziej nurtuje mnie styk społeczeństwa i jednostki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Pią 8:46, 21 Gru 2012    Temat postu:

Cytat:
Dziadek Mróz upadł i co dalej?

Jeśli ciebie będzie Dziadek Mróz oceniał i za twoje dobre uczynki do nieba zabierał to powinien był to robić także z twoimi przodkami - zwierzętami wszystkich gatunków.

Powinien np. takiego lwa co się na zebrę rzucił a z głodu jeszcze nie umierał do piekła zesłać albo najmniej do czyśćca.

Czemu ma służyć interpretacja religii na poziomie katechezy w pierwszej klasie? Dla każdego, kto ma jakiekolwiek pojęcie, jest to pewny dowód na to, że nie masz pojęcia o czym piszesz. Walczysz z wiatrakami, które sam najpierw próbujesz wygenerować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:00, 21 Gru 2012    Temat postu:

krystkon napisał:
Nadchodzi pora katolików wątpiących - tzn. wierzących ale w taki sposób, że sami nie będą wiedzieli w co wierzą.

Ty chyba jesteś już takim katolikiem?


Wątpliwość i wiara są nierozdzielne. Aby w cokolwiek uwierzyć, trzeba postawić jasną granicę pomiędzy tym co na TAK, a tym co na NIE. Wiara rozumna polega na ROZEZNANIU OBU MOŻLIWOŚCI, a później DOKONANIU WYBORU, który następuje MIMO BRAKU DECYDUJĄCEGO ARGUMENTU.
Wierzę zatem, choć wątpliwości istnieją.
Natomiast to co pisałem - czyli o pozbywaniu się gratów z naszego umysłu - odnosi się nie do samego aktu uwierzenia, co właśnie do etapów wcześniejszych, czyli właśnie do owego rozeznawania. Bo często nie radzimy sobie z oceną świata właśnie dlatego, że zbyt wiele zbędnych kryteriów siedzi w naszym umyśle. Te kryteria blokują czystość myśli, bo nakazują wciąż odnosić się niejasnych zasad. Dlatego trzeba umieć na pewnym etapie powiedzieć sobie o pewnych kategoriach w naszym umyśle - że są np. puste, nie dają wyników, korzyści.

Co ma do tego katolicyzm?
Może mieć, a może i nie mieć nic. Można mieć katolicyzm zamulony śmieciami intelektualnymi, a można mieć ateizm zamulony. Można wyznawać (bądź działać bez świadomości czegoś) pewne dziwne zasady, idiotyczne przesądy niezależnie od swojej religii (czy nawet braku religii). Zwykle polega to na tym, że rzeczy, które można sprawdzić, rozeznać, wyrywa się z kontekstu, zamyka się jakichś myślowych kontenerach, obudowuje zasiekami i trzyma tam w stanie połowicznej martwoty. One oddziaływują na myślenie, ale same są nie do ruszenia, ani nawet nie poddają się poprawnej analizie.
Ale "tak mają" zarówno katolicy, jak i buddyści, jak i ateiści. A ateistycznych przesądów jest mniej więcej zbliżona ilość jak religijnych.

krystkon napisał:
Jeśli ciebie będzie Dziadek Mróz oceniał i za twoje dobre uczynki do nieba zabierał to powinien był to robić także z twoimi przodkami - zwierzętami wszystkich gatunków.

Jeśli zaprzęgniesz do pracy Dziadka Mroza, to masz rację. Typowa ateistyczna wizja religii, katolicyzmu, to właśnie Dziadek Mróz. I jeśli ktoś tak myśli, to trudno się z nim nie zgodzić - ja też nie wierzę w Dziadka Mroza. W tym sensie jestem już "ateistą".
To, w co wierzę, ma się do Dziadków Mrozów, czy innych brodatych starców strzelających piorunami zza chmurki, nijak.
Z zewnątrz patrząc religia wydaje się niektórym właśnie bajką o krasnoludkach, dziadkach, gnomach. Bo z całego przekazu osoby podobnie myślące załapują tylko zewnętrzną skórkę - pewne zwyczajowe objawy, mechanizmy społecznego oddziaływania - jakieś zakazy, nakazy, zewnętrzne oceny. Tymczasem aby religię zrozumieć, chyba najprościej jest na początek w ogóle odejść od pytania o Boga. Tu zgadzam się z wieloma buddystami, którzy nie chcą wprost o Bogu mówić. Bo wprowadzenie Boga na etapie myślenia, na którym jeszcze nie wiadomo o co chodzi, powoduje mylne wnioski, odrywa od istoty sprawy.
Problem, który stawia religia tkwi w tym, że za dokonanie oceny uczynków odpowiedzialny jest każdy z nas. Każdy za siebie. Od tego się zaczyna kwestia religii. Zewnętrzna ocena tych uczynków (dokonana przez Boga) to ewentualnie etap dodatkowy. Pierwszym, kluczowym jest pytanie zadawane sobie samemu: kim jestem? Na tym wystarczy się skupić, aby zacząć cokolwiek rozumieć w tej kwestii. Warto wyjść od ateizmu. Ale nie ateizmu kabaraciarskiego - w stylu wyśmiewajmy sobie to, z czym się nie zgadzamy. Warto wyjść od ateizmu, który postawi sprawę kim jest człowiek, próbując konsekwentnie rugować z myślenia odniesienia do Boga, do ponadmaterialnej duchowości. Ale konsekwentnie! Czyli nie na zasadzie "porechoczmy sobie z głupich katoli", tylko zapominając o jakichkolwiek "onych", od których my "jesteśmy lepsi". Tak jak by wszystkich "głupich katoli" wymiotło. Jesteśmy sami. Idealnie osadzeni w świecie doskonałego ateizmu. Mamy to co chcieliśmy. I w tym stanie warto się ODWAŻNIE przyjrzeć: co teraz?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krystkon




Dołączył: 10 Kwi 2011
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lądek Zdrój
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:11, 21 Gru 2012    Temat postu:

Banjankri napisał:

Czemu ma służyć interpretacja religii na poziomie katechezy w pierwszej klasie? Dla każdego, kto ma jakiekolwiek pojęcie, jest to pewny dowód na to, że nie masz pojęcia o czym piszesz. Walczysz z wiatrakami, które sam najpierw próbujesz wygenerować.


Sam w ten sposób potwierdzasz, że wszelka treść, którą przekazał ci kościół nie ma żadnego znaczenia i nie ważny jest jej sens. Liczą się tylko pozytywne emocje jakie w tobie ta treść wywołuje.

Pragniesz piękna, wzniosłości, wspaniałej atmosfery, bliskości ludzi i dostajesz je podczas mszy. Namiastkę tego samego dostaniesz w galerii sztuki, teatrze, operze, filharmonii.

Niektórzy pasjami wcinają pizzę, inni uprawiają seks, jeszcze inni całymi dniami pracują, inni wstrzykują sobie heroinę a pozostali chodzą na msze święte. Wszyscy po to aby przeżyć euforię, żeby poczuć ekstazę.

Za treścią pisma świętego stoją wyłącznie ludzkie emocje, definiowane przez gen. To jest opis tzw. "uniwersalnego dobra", który o ile zgadza się z twoją wrodzoną moralnością to wywołuje i ciebie poczucie "uniesienia". To samo uczucie będziesz miał, kiedy w serialu "Złotopolscy" czy w jakimś innym zaobserwujesz tzw. "dobre" zdarzenie. Dla człowieka, który czyni tzw. "dobro" w twoim indywidualnym pojęciu - byłbyś w stanie zrobić bardzo wiele - wręcz poświęcić życie.

A to wszystko dlatego, że jesteś oprogramowaną mrówką.


Ostatnio zmieniony przez krystkon dnia Pią 11:13, 21 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Pią 11:24, 21 Gru 2012    Temat postu:

Cytat:
Sam w ten sposób potwierdzasz, że wszelka treść, którą przekazał ci kościół nie ma żadnego znaczenia i nie ważny jest jej sens. Liczą się tylko pozytywne emocje jakie w tobie ta treść wywołuje.

Po pierwsze, kościół przekazuje tylko urywek przekazu, który dostosowany jest do poziomu odbiorcy i interesów samego kościoła.
Jeżeli chcesz więcej, musisz się wysilić. Czym mniej wiesz, tym wiecej znaczenia znaczeń nakładasz na przekaz. Świetnie to widać w twoich wypowiedział o katolicyzmie.

Cytat:
Pragniesz piękna, wzniosłości, wspaniałej atmosfery, bliskości ludzi i dostajesz je podczas mszy. Namiastkę tego samego dostaniesz w galerii sztuki, teatrze, operze, filharmonii.

Każdy może tylko mówić o własnych emocjach, bo do emocji innych dostępu nie ma. Zwłaszcza takich jak wzniosłość, czy odczuwanie atmosfery. Piszesz tu więc o swoim doświadczeniu, albo czymś wziętym zupełnie z księżyca.

Cytat:
Niektórzy pasjami wcinają pizzę, inni uprawiają seks, jeszcze inni całymi dniami pracują, inni wstrzykują sobie heroinę a pozostali chodzą na msze święte. Wszyscy po to aby przeżyć euforię, żeby poczuć ekstazę.

Może najpier zdefiniuj i opisz czym eurofia i ekstaza są dla ciebie.

Cytat:
Za treścią pisma świętego stoją wyłącznie ludzkie emocje, definiowane przez gen.

Najpierw przydałobyś się zaznajomić z tym pismem, później nadawać znaczenie treści.

Cytat:
To jest opis tzw. "uniwersalnego dobra", który o ile zgadza się z twoją wrodzoną moralnością to wywołuje i ciebie poczucie "uniesienia".

Czym jest wrodzona moralność? Powiesz coś więcej, czy pozostawisz ją pustym hasłem?
Cytat:
Dla człowieka, który czyni tzw. "dobro" w twoim indywidualnym pojęciu - byłbyś w stanie zrobić bardzo wiele - wręcz poświęcić życie.

Tak jest w przypadku pragnienia stworzenia społeczeństwa w wersji tobie odpowiadającej. Z tego co widziałem wcześniej, ty dążysz do takiego ideału. W prosty sposób, wynika z tego, że cały czas piszesz o sobie, nie wiem tylko dlaczego ciągle używasz "ty".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krystkon




Dołączył: 10 Kwi 2011
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lądek Zdrój
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:35, 21 Gru 2012    Temat postu:

No więc właśnie - ja potrafię siebie opisywać i upubliczniasz swój własny opis siebie - swoje głupie odpowiedzi na niemądre pytania - a katolik tego nie potrafi.

Opisz siebie to porównamy. Zaprzecz temu co napisałem i przedstaw swój punkt widzenia.
No chyba masz jakiś motyw, żeby uczęszczać na mszę - bo bez motywu to choćbyś był winny, to każdy sędzia puści cię wolno.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Pią 11:56, 21 Gru 2012    Temat postu:

Cytat:
No więc właśnie - ja potrafię siebie opisywać i upubliczniasz swój własny opis siebie

Tylko dlaczego się tego wstydzisz?
Cytat:
Zaprzecz temu co napisałem i przedstaw swój punkt widzenia.

Robie to cały czas.
Cytat:
No chyba masz jakiś motyw, żeby uczęszczać na mszę

Nie uczęszczam na mszę, pewnie dlatego, że nie mam motywu. Nie widzę też nic nadzwyczajnego w uczęszczaniu.
Cytat:
Opisz siebie to porównamy.

Nie widzę sensu ani w opisywaniu siebie, ani w porównywaniu. Jedyne co można wykazywać, to wewnętrzną niespójność. 50% tego co tu czytam jest wewnętrznie niespójne. 49% to tautologia, a tylko 1% wskazuje na coś poza językiem (taka mała estymacja).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:09, 21 Gru 2012    Temat postu:

krystkon napisał:
No więc właśnie - ja potrafię siebie opisywać i upubliczniasz swój własny opis siebie - swoje głupie odpowiedzi na niemądre pytania - a katolik tego nie potrafi.

Opisz siebie to porównamy. Zaprzecz temu co napisałem i przedstaw swój punkt widzenia.
No chyba masz jakiś motyw, żeby uczęszczać na mszę - bo bez motywu to choćbyś był winny, to każdy sędzia puści cię wolno.

Nie wiem do kogo to pytanie (dobrze byłoby, jakbyś choć nicka osoby zacytował), ale z tego co mi wiadomo Banjankri jest buddystą i na mszę nie chodzi. Więc może ja odpowiem - za siebie.

Ale zacznę trochę szerzej (znowu, niestety...). Przyznam, że od dziecka nie przepadałem za uczestnictwem w obrzędach religijnych (do 9 roku życia w ogóle byłem ateistą, więc nawet nie chodziłem na mszę). I do dzisiaj duża część rytuałów, pieśni kościelnych mnie irytuje, czasem psuje mi nastrój. Wiele zwyczajów kościelnych właściwie jest nie tyle wyrazem jakiejś szczególnej duchowej religijności, ale po prostu zachowaniami społecznymi, stadnymi. Ludzie robią je, aby czuć się w grupie, aby coś ich spajało. I pod tym względem niewiele się różnią od koncertów rockowych, czy uczestnictwa w defiladzie. Dla mnie tego rodzaju obrzędy nie są istotną częścią wiary. Bardziej je toleruję, niż mi się one podobają.
Ale jednocześnie mam potrzebę wymiany myśli, przebywania w obszarze z religią związanym. Bo dla mnie właściwie religia jest taką opowieścią o człowieczeństwie - o mnie samym, o tym co dobre i złe w przynależności do ludzkiego rodzaju. Pławiąc się w tej atmosferze, zaczynam czuć samego siebie. Tego szukam w spotkaniach religijnych - odebrania szerszego kontekstu mojego życia, porównania mojego JA z innymi. A według mnie tylko religia traktuje JA poważnie. Tylko w religii JA naprawdę coś znaczy. W ateizmie JA, to tylko jakieś złudzenie, przejściowy stan ewolucyjnych przemian. Coś co się zdarzyło, ale co nie ma w sobie znamion trwałości, wartościowości.
Więc przychodzę w miejsce, gdzie JA jest ośrodkiem myślenia - tam JA się OCENIA, pyta o to, czy jest dobre, czy złe. Tam JA jest ważniejsze od tego, czy wybuchają wulkany, albo pada śnieg.
A że forma spotkań na temat JA jest archaiczna?... - cóż trudno. A może nawet i dobrze, bo przypomina mi to, że JA - jako ludzkość istnieje od tysięcy lat. A że jest ubrana często w ludzkie słabości?... - Trudno, szkoda, ale może i dobrze, bo to mi przypomina, że ja też gdzieś jestem w środku drogi, że zyskuję MOC WYBACZANIA. Ta moc, jest jedną z głównych mocy JA.
Studiowałem fizykę. Lubię tę dziedzinę. Lubię czytać o prawach przyrody, analizować je. Podoba mi się porządek świata materii - jest kapitalny, wspaniale inspirujący. Ale to mi nie wystarcza. Chce jeszcze czytać, myśleć, dyskutować, spierać się, zgadzać o JA. Nie tylko moim JA, ale różnych innych JA. Dlatego właśnie szukam miejsc, gdzie JA JEST WAŻNE. Takim miejscem jest kościół. To miejsce, w którym wisi krzyż, symbolizujący to, że jakieś wielkie JA, dokonało niewyobrażalnie trudnego, wyjątkowego czynu, aby wywyższyć, przytulić, powołać do wielkości różne inne, pojedyncze JA.
Nie znam innego miejsca, które lepiej realizuje ów cel.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krystkon




Dołączył: 10 Kwi 2011
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lądek Zdrój
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:00, 21 Gru 2012    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Nie znam innego miejsca, które lepiej realizuje ów cel.


Każdemu chodzi o uczucie szczęścia.
Dobrem jest to co do szczęścia prowadzi.
Złem do prowadzi do cierpienia.

Nie ty wybrałeś i wybrać nie możesz tego - co ci daje szczęście.
Ty możesz jedynie walczyć o to, żeby to czuć.

Ludzie choć są podobni to różnią od siebie.
U każdego coś innego powoduje uczucie szczęścia i cierpienia.

Ci którzy są znacząco różni są swoimi wrogami.
Ci którzy są podobni są przyjaciółmi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Pią 16:50, 21 Gru 2012    Temat postu:

Tak naprawdę jest tylko jeden stan nabyty, a jest nim właśnie cierpienie. Szczeście jest naturalnym, wyjściowym stanem. Właśnie dlatego gonitwa za szczęściem generuje cierpienie, bo nie można złapać własnego ogona. Można powiedzieć, że jest szukanie (cierpienie) i odpoczynek (szczęście).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krystkon




Dołączył: 10 Kwi 2011
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lądek Zdrój
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:59, 21 Gru 2012    Temat postu:

+ / -
szczęście / nieszczęście
wysoki / niski

nie dałbyś rady uczucia "szczęściem" nazwać gdybyś nie odczuwał cierpienia.

Wszystko faluje

Jedyne co wiadomo na pewno to to, że ten świat mnie głęboko unieszczęśliwia w obecnej formie. I nie kulistość ziemi czy moja śmiertelność a ludzie, którzy tu żyją.

Z mojej perspektywy, kiedy traktuję siebie samego jako jednego z ludzi - to świat jest zły, fałszywy, niesprawiedliwy, pusty i nierozumny, wypełniony ludźmi, którzy pragną jedynie zaspokojenia najprostszych potrzeb. Widziałem i przeżyłem zdarzenia, po których mi niedobrze do tej pory. Nie szanuję w związku z tym państwa, społeczeństwa, prawa i całej tej cholernej kultury. Oczywiście poza wieloma wyjątkami.

Kiedy natomiast myślę o innych ludziach jak o instynktowych zwierzętach świat staje się lepszy. Urodziłem się w dżungli, którą sam własnymi siłami muszę wykarczować. Nie można mieć o to do nikogo pretensji :).

W związku z tym postanawiam nie być człowiekiem :).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:20, 21 Gru 2012    Temat postu:

krystkon napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Nie znam innego miejsca, które lepiej realizuje ów cel.


Każdemu chodzi o uczucie szczęścia.

Jaki status przypisujesz temu swojemu twierdzeniu?
- to założenie (dogmat)?
- wniosek z innych twierdzeń, założeń, spostrzeżeń? (jakich?...)
- czy luźna impresja?...
coś jeszcze innego? ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krystkon




Dołączył: 10 Kwi 2011
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lądek Zdrój
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:13, 21 Gru 2012    Temat postu:

Po prostu jestem bardziej spostrzegawczy od innych a moje wnioski są trafniejsze. :) I wiem, że w myśleniu abstrakcyjnym nie chodzi o egzystencję twojego "ja" ale o to, w którą stronę ruszy się twój zad.

Rzeka wypełni ocean a twoje ciało kościół w oparciu o te same prawa natury. Ja to wiem i ty to wiesz.

Wiem, wiem - obcowanie z bogiem i ta wszechogarniająca miłość, że chyba nawet mnie dałbyś radę pokochać.

Czy to powoduje u ciebie negatywne emocje? Bo jeśli tak to różnica między nami daje o sobie znać. Choć ja tej różnicy między nami prawdę mówiąc nie wychwytuję

Odnoszę wrażenie, że dla ciebie bogiem jest wszystko i wszystko jest w bogu - także zło, nienawiść i brzydota - wszystko razem ze sobą połączone. Może się mylę - powiedz mi coś o swoim bogu, kogo ty właściwie czujesz i dlaczego uważasz, że jest to ktoś inny niż ty sam?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Pią 20:14, 21 Gru 2012    Temat postu:

krystkon napisał:
+ / -
szczęście / nieszczęście
wysoki / niski

nie dałbyś rady uczucia "szczęściem" nazwać gdybyś nie odczuwał cierpienia.

Wszystko faluje

Jedyne co wiadomo na pewno to to, że ten świat mnie głęboko unieszczęśliwia w obecnej formie. I nie kulistość ziemi czy moja śmiertelność a ludzie, którzy tu żyją.

Z mojej perspektywy, kiedy traktuję siebie samego jako jednego z ludzi - to świat jest zły, fałszywy, niesprawiedliwy, pusty i nierozumny, wypełniony ludźmi, którzy pragną jedynie zaspokojenia najprostszych potrzeb. Widziałem i przeżyłem zdarzenia, po których mi niedobrze do tej pory. Nie szanuję w związku z tym państwa, społeczeństwa, prawa i całej tej cholernej kultury. Oczywiście poza wieloma wyjątkami.

Kiedy natomiast myślę o innych ludziach jak o instynktowych zwierzętach świat staje się lepszy. Urodziłem się w dżungli, którą sam własnymi siłami muszę wykarczować. Nie można mieć o to do nikogo pretensji :).

W związku z tym postanawiam nie być człowiekiem :).


Społeczny - aspołeczny, a po środku niespołeczny.

Co do szczęścia. Nie ma takiego uczucia, sprawdź sam. Są uczucia psychiczne i fizyczne, którym nadajemy miano szczęścia, ale samego szcześcia nie znajdziesz. No chyba, że usuniesz wszystko inne. Jak to kiedyś pięknie ująłęm, "Kable pod moim biurkiem są idealnie poplątane". Jeżeli wszystkie puzle do siebie pasują, jeżeli nie musisz niczego już zmieniać, jesteś szczęśliwy. Nie jest to więc stan nabyty, a utracony i odzyskany. Szczęście i cierpienie nie są czarną i białą farbą na szybie. Szczęście jest szybą, a nieszczęście farbą na niej.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pią 20:15, 21 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krystkon




Dołączył: 10 Kwi 2011
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lądek Zdrój
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:14, 21 Gru 2012    Temat postu:

No to ja jestem ostro wytrącony z równowagi i daleki od tego aby stan utracony odzyskać. Ogarnął mnie ból egzystencjalny, który nie chce ustąpić.

Nie chcę się uczyć jak to wszystko zaakceptować i poczuć się z tym dobrze.

Chcę to wszystko rozpierdolić, żeby kamień na kamieniu nie został. albo przynajmniej próbując to rozpierdolić w moim przekonaniu z honorem zginąć, zgnić w więzieniu lub w psychiatryku lub cokolwiek jak to.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:30, 21 Gru 2012    Temat postu:

Przypomnę moje pytanie:
Michał Dyszyński napisał:
krystkon napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Nie znam innego miejsca, które lepiej realizuje ów cel.


Każdemu chodzi o uczucie szczęścia.

Jaki status przypisujesz temu swojemu twierdzeniu?

Dopytuję się o nie, bo wyjaśnienie owej kwestii mogłoby pomóc w diagnozie różnicy zdań między nami. Moglibyśmy prześledzić, na którym etapie poglądy się rozjeżdżają.

krystkon napisał:
Wiem, wiem - obcowanie z bogiem i ta wszechogarniająca miłość, że chyba nawet mnie dałbyś radę pokochać.

Nie ma problemu. Pewnie dałbym radę.


krystkon napisał:
Czy to powoduje u ciebie negatywne emocje?

A ja nie wiem skąd to przypuszczenie negatywnych emocji. Pytam, aby się porozumieć, dostosować swoje myślenie, do tego co uważa współdyskutant.

krystkon napisał:
Odnoszę wrażenie, że dla ciebie bogiem jest wszystko i wszystko jest w bogu - także zło, nienawiść i brzydota - wszystko razem ze sobą połączone. Może się mylę - powiedz mi coś o swoim bogu, kogo ty właściwie czujesz i dlaczego uważasz, że jest to ktoś inny niż ty sam?

Boga rozumiem wielopłaszczyznowo. Na początek chyba najlepiej byłoby powiedzieć, że widzę Go jako MOC NIEWYOBRAŻALNEJ KREACJI. Jego dzieło jest wyjściem poza chaos (który, jak pisze księga rodzaju "był na początku"). Bóg z chaosu tworzy coraz to wyższe, bardziej zaawansowane hierarchie istnień. Na początek materia - energia, później życie, później świadomość i dalej, dalej, bo pewnie poziomów jest (nieskończenie) wiele.
Trochę podobnie jest w relacji Bóg - Ja. Tam też na starcie jest wiele chaosu. Chaosu nieoswojonego (cierpienie bez nadziei). Bóg wydźwiga mnie do wyższych stanów świadomości, w których podstawowe cegiełki moich myśli, pragnień, działań, robią się poukładane. Celem jest, abym ostatecznie TO JA ŚWIADOMIE UMIAŁ WYBIERAĆ. Czyli celem jest MOJA WOLNOŚĆ. Na razie wybieram w chaosie - nie umiem wystarczająco poprawnie poskładać tej układanki jaką jest moja wola, pragnienia, intelekt, zaufanie/wiara. Nie potrafię wystarczająco dobrze dostrzec wszystkich niezbędnych związków. Dlatego przechodzę tu pewien trening, który wskazuje mi niezgodności prostych mechanizmów łączenia wskazanych kategorii. Bóg jest gwarantem tego, że to się wszystko ostatecznie powiedzie. Wtedy moje ja, będzie pełnym ja, zaś moja moc kreacji ogromnie wzrośnie. Bo przestanę już tworzyć rzeczy w niezgodzie z samym sobą, przestanę co chwilę się cofać, korygować, rezygnować z konieczności. Będę parł do przodu tworząc własną kreację - wspaniałą, niezrównaną, jedyną. Tych kreacji może być nieskończenie wiele. Każdy człowiek może je tworzyć. I każda z nich będzie inna, ale każda będzie wspaniała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krystkon




Dołączył: 10 Kwi 2011
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lądek Zdrój
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:31, 22 Gru 2012    Temat postu:

6 razy to poprawiałem :).

Ja tego nie chwytam, ja tego nie czuję - dla mnie to jest pozbawione sensu.

Ponadto nie wierzę aby świadomość była oderwana od materii. Dla mnie to na oko widać, że to nie jest prawda.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 45 tematów


PostWysłany: Sob 8:22, 22 Gru 2012    Temat postu:

krystkon napisał:
No to ja jestem ostro wytrącony z równowagi i daleki od tego aby stan utracony odzyskać. Ogarnął mnie ból egzystencjalny, który nie chce ustąpić.

Nie chcę się uczyć jak to wszystko zaakceptować i poczuć się z tym dobrze.

Chcę to wszystko rozpierdolić, żeby kamień na kamieniu nie został. albo przynajmniej próbując to rozpierdolić w moim przekonaniu z honorem zginąć, zgnić w więzieniu lub w psychiatryku lub cokolwiek jak to.

Niestety, nie poczuwam się do pomagania tobie. 7 miliardów ludzi, takich jak ty, chodzi po ziemi. Niech sobie chodzą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:12, 22 Gru 2012    Temat postu:

krystkon napisał:
6 razy to poprawiałem :).

Ja tego nie chwytam, ja tego nie czuję - dla mnie to jest pozbawione sensu.

Ponadto nie wierzę aby świadomość była oderwana od materii. Dla mnie to na oko widać, że to nie jest prawda.

Wcale nie wymagam, abyś założył oderwanie świadomości od materii. Możesz prowadzić rozumowanie nawet przy założeniu, że ośrodkiem i źródłem świadomości jest jakaś szczególna konfiguracja, postać materii. Mi to wcale nie przeszkadza. Poza tym możesz wyobrazić sobie, że świadomość to program komputerowy - jakaś struktura w neuronowym umyśle cybernetycznym. I że symuluje ona doskonale ludzkie zachowania, reakcje. To chyba nie jest takie trudne.
I tu pojawia się to kluczowe pytanie: w czym jest owa świadomość?
Czy to komputer (materia) jest tą świadomością?
Czy jednak program + dane z nim związane (informacja) jest świadomością?
Co o tym sądzisz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin