 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34545
Przeczytał: 79 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:34, 14 Wrz 2011 Temat postu: Uczciwe przekonywanie |
|
|
Niedawno w innym wątku pojawił się spór z jednym z grupowiczów. Jaki wątek i jaki spór, wydaje mi się tutaj nieważne. Bo problem, który wydaje mi się, w związku z tym, ciekawy można sformułować: jak przekonywać innych, aby było to uczciwe?
Z pierwszego spojrzenia rozwiązanie wydaje się być proste - wystarczy, że się nie kłamie. Czyli, jeśli kogoś do czegoś przekonuję, to sam muszę być do tego przekonany. Zgadzam się, że jest to warunek konieczny, że przekonując kogoś wbrew własnemu przekonaniu, postępujemy nieuczciwie. Ale czy jest to warunek wystarczający?
- Osobiście uważam, ze NIE.
Przyznam, że ów problem dotyka mnie osobiście. W mojej rodzinie jest pewna osoba, która jest wierzy, że ma wszelkie prawa dążyć do przymuszenia innych osób ze swojego otoczenia do prawd, które sama uważa za słuszne, w których "ma rację". Jednocześnie wyraźnie widać jednak, jak bardzo często ta osoba widzi rzeczy krótkowzrocznie, sądzi po pozorach, łatwo kategoryzuje rzeczy w sposób prosty, mimo że w rzeczywistości są one bardziej skomplikowane. Jednak - porównując z własnym nastawieniem, uczuciami - szczerze stwierdza, ze jest przekonana do swojej racji. Tak więc choć - przynajmniej w mojej ocenie - myli się, to jednak nie mamy podstaw oskarżenia tej osoby o nieuczciwość. Ale uzgodnienie z tą osobą poglądów jest praktycznie niemożliwe - natrafiamy na twardy mur, opór mentalny - ja mam rację i już!
Sytuacja wydaje się o tyle bez wyjścia, że - uważając przeciwnie - ja też jestem przekonany o własnej racji. Nie mam "prawa" wobec własnego umysłu i wiary do ustąpienia ze swojego stanowiska (piszę ogólnie, aby nie wnikać w kwestię kto akurat "naprawdę" ma rację). I wygląda na pat doskonały - nikt nie ma możliwości ruchu - czy to względem własnego umysłu, czy wobec innej osoby.
Do tego dokłada się jeszcze dziedzictwo ewolucyjne, które człowiekowi nakazuje zdobywać pozycję w hierarchii grupy, stada. To "dolewa oliwy do ognia", bo na poziomie prostych emocji bronimy się przed "przegraniem" dyskusji. I bronimy się nieraz, nawet gdy czujemy, że do końca chyba nie mieliśmy owej racji. Bronimy się już honorowo, a nie szukając "prawdy".
Czy jest wyjście z tego pata?
- Moim zdaniem, wyjście wymagałoby postawienia dodatkowego warunku w dyskusji, wymianie informacji. Ten warunek to:
Nie dopuszczalne jest stawianie którejkolwiek ze strona na uprzywilejowanej pozycji.
Czyli, przystępując do dyskusji nie mam prawa przyjąć założenia "ja się nigdy w tej sprawie nie zmienię, nie dam się przekonać". Jeśli przekonuję kogoś, to oczekiwane jest, że sam mogę być przekonany.
Warunek jakoś intuicyjnie wydaje się nawet dość banalny - ot zwykłe sformułowanie uczciwości w dyskusji. Ale ta banalność jest pozorna. Bo intuicyjne uzasadnienie owego warunku - czyli realizowane w oparciu o sytuację starcia, pojedynku, walki - jest zupełnie innego rodzaju, niż jego głębsza warstwa intelektualna. Chodzi mi o to, że da się ów warunek uzasadnić odnosząc go do prawd ogólnie przyjętych - jakiejś tam sprawiedliwości, równości, uczciwości pojedynku itp. Problem w tym, że na płaszczyźnie intelektualnej jest w stanie te zasady odrzucić! Konkretnie chodzi mi o to, że jeśli zdarzy się sytuacja, gdzie tylko ja coś wiem, a inne osoby mają tu błędne przekonanie, to "nie zamierzam się bawić" w żadne pojedynki.
Wyobraźmy sobie np. że zdobywam pewne informacje o podłożonej gdzieś bombie. Inne osoby mi nie wierzą, nie zgadzaj się, że bomba tam jest, że stanie się coś złego. Czy będę się bawiłł w przekonywanie "uczciwe" - w konwencji pojedynku, równości? - oczywiście nie. Wszystkimi metodami będę się starał przeforsować swoją rację. Powoływanie się na zasady ogólne zawsze jest obarczone błędem... właśnie ogólności, właśnie tego, żew konkretnej sytuacji może zaistnieć konieczność szczególnego rozwiązania.
Dlatego intelektualna podbudowa zasady równości jest inna (niestety, wytłumaczenie jej byłoby skomplikowane, długie, a nie chciałbym tu pisać elaboratów).
Zasada równości jest nie jedyną dodatkową zasadą, która w moim przekonaniu powinna być nałożona na uczciwą dyskusję.
Jeszcze jeden warunek określiłbym jako gotowość do dyskusji nad hierarchią wartości.
Ludzie nie potrafią się dogadać jeszcze z jednego powodu - odrębności podstawowych paradygmatów myślenia.
Przykładowo - jeśli dwie osoby dyskutują o ekonomii, rozważają czy należy pomagać komuś, kto sam nie potrafi sobie poradzić w życiu, to "słuszność" rozwiązania silnie zależy od przyjętych założeń podstawowych. Są osoby, przekonane do swoistego darwinizmu ekonomicznego - przekonane co jego "podstawowej" słuszności. Uważają, że społeczeństwo powinno się "oczyszczać" z nieporadnych jednostek, bo to - w dłuższym okresie czasu - jest dla niego dobre, czyli jest dobre ogólnie. Inna osoba może wychodzić z odrębnych założeń - że kluczowe są wartości ludzkie w rodzaju współczucia, solidarności, bezpieczeństwa życiowego każdej osoby. I dopóki te osoby nie dogadają się co do podstawowych źródeł swoich światopoglądów, dopóty uzgodnienie stanowisk będzie niemożliwe.
Podsumowując - uczciwa dyskusja, to coś więcej niż tylko nie kłamanie. To wbudowanie w argumentację podstawy szacunku wobec drugiej osoby i pokory wobec własnych przekonań. Bez tego szacunku i bez tej pokory, dyskusja nie wzniesie się na poziom intelektualny i pozostanie na - ewolucyjnie wbudowanym w nasze myślenie - mechanizmie walki o miejsce w stadzie. Pozostanie na - być może nieco bardziej inteligentnym - poziomie zwierzęcym.
Gdyby zaś określać cel przystępowania do dyskusji w pełni uczciwej, to nie powinien on mieć postaci w rodzaju "chcę spowodować, aby przeciwnik w dyskusji przyjął w całości moje poglądy", ale raczej chcę dowiedzieć się, co myśli na ten temat mój współdyskutant, nauczyć się czegoś od niego i - ostatecznie - uzgodnić w swoim umyśle nową, lepszą wersję danej sprawy.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 12:57, 14 Wrz 2011, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
malaavi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:02, 14 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Piszesz o niedopuszczalności. Ogólnie mówiąc coś zalecasz, coś krytykujesz, mniejsza o konkret. Czy wymuszając zaleceniem/zakazem stajesz nad hierarchią wartości?
Nie da się, niestety, ominąć hierarchii wartości. Nie jesteś obiektywny (gdybyśmy założyli, że jesteś, łatwiej byś nas przekonał, bo już byśmy wierzyli, że mówisz obiektywnie ). Skoro nie jesteś obiektywny, to znaczy, że tak, jak nie masz uprzywilejowanej pozycji w dyskusji z inną osobą na temat X, tak samo nie masz uprzywilejowanej pozycji w dyskusji na temat "jak powinna wyglądać dyskusja na temat X", czy "jak powinna wyglądać dyskusja na temat 'jak powinna wyglądać...'" i tak dalej.
Ty sądzisz zapewne, że rozmówca nie powinien być stroną i sądem jednocześnie. Też tak sądzę. A czy nie będziemy sądem wymuszając, by nasz rozmówca też tak myślał?
Innymi słowy etyczne propozycje biorą w łeb.
Można tylko nie być etycznym, ale w różne strony udawać, drugim wyjściem jest nie przekonywać do niczego, a trzecim rozmawiać tylko z ludźmi, którzy szukają odpowiedzi. Uczciwość w matematyce polega na testowaniu własnych poglądów. Im dalej od matematyki (w stronę filozofii czy codzienności), tym mniej testowania, a więcej wpychania poglądów innym. Nie udawałbym etyki, a walił prosto z mostu. ;)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34545
Przeczytał: 79 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:11, 14 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
malaavi napisał: | Piszesz o niedopuszczalności. Ogólnie mówiąc coś zalecasz, coś krytykujesz, mniejsza o konkret. Czy wymuszając zaleceniem/zakazem stajesz nad hierarchią wartości?
Nie da się, niestety, ominąć hierarchii wartości. Nie jesteś obiektywny (gdybyśmy założyli, że jesteś, łatwiej byś nas przekonał, bo już byśmy wierzyli, że mówisz obiektywnie ). Skoro nie jesteś obiektywny, to znaczy, że tak, jak nie masz uprzywilejowanej pozycji w dyskusji z inną osobą na temat X, tak samo nie masz uprzywilejowanej pozycji w dyskusji na temat "jak powinna wyglądać dyskusja na temat X", czy "jak powinna wyglądać dyskusja na temat 'jak powinna wyglądać...'" i tak dalej. |
Źle odczytałeś moje przesłanie. Ja nie przekonuję, żeby osiągnąć po prostu zmianę, wmusić mój stan świadomości w inną osobę. Takie podejście uważam za z zasady nieprawidłowe.
Spotykamy się w dyskusji nie z celem przekonania się, czy "zwycięstwa", ale bardziej aby...
pogadać, wymienić opinie, punkty widzenia.
To jest poprawne wyjście do dyskusji. Bo nikt nie dysponuje prawdą obiektywną. Nikt nie jest w stanie ocenić, jaki stan świadomości drugiej osoby byłby lepszy.
Tu pojawia się problem, czy nie lepiej w takim wypadku zamilknąć na stałe - skoro nie wiem, czy moim mówieniem nie zaszkodzę (komuś, sobie), to może lepiej nie pakować się w to niebezpieczeństwo?...
- Ja uważam, że jednak dyskutowanie przekonywanie się ma sens i etycznie jest poprawne. Jest poprawne, bo gdyby każdy "rozmawiał tylko sam ze sobą", to by się nie rozwijał. Czyli, mając jakieś alter ego, doskonalimy się. Kwestią jest tylko to, w jakim trybie to robimy - czy nie jesteśmy bandziorami, chamami wobec cudzych umysłów, czy przekonując do swojego, nie niszczymy czegoś bardziej cennego w umyśle współdyskutanta. Prostej odpowiedzi na to nie ma. Ale mam propozycję, która zawiera sie w słowie WSPÓŁPRACA - gdy dyskutujemy, przekonywujemy się, powinniśmy współpracować w celu wzajemnego się poznania, zrozumienia i ew. naprawy tego, co źle zrozumieliśmy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
malaavi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:45, 14 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Owszem, jeśli spotkają się osoby, które chcą z rozmowy coś wynieść, celem każdej jest zrozumieć, żadnej zaś - przekonać.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34545
Przeczytał: 79 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:15, 14 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
malaavi napisał: | Owszem, jeśli spotkają się osoby, które chcą z rozmowy coś wynieść, celem każdej jest zrozumieć, żadnej zaś - przekonać. |
A właściwie czemu miałby służyć cel - przekonać?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
malaavi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:44, 14 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Pojęcia nie mam. Chyba chodzi o zdobycie poparcia, lepsze samopoczucie, potwierdzenie dla własnych poglądów.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34545
Przeczytał: 79 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:22, 14 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
malaavi napisał: | Pojęcia nie mam. Chyba chodzi o zdobycie poparcia, lepsze samopoczucie, potwierdzenie dla własnych poglądów. |
Po co (nie dotyczy kwestii lepszego samopoczucia, bo ta jest osobista, genetyczna)?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hello
Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:58, 14 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | A właściwie czemu miałby służyć cel - przekonać? | Oj panie Michale - przekonany przyniesie kasę w zębach i nie trzeba wysyłać legionistów.
_____________________
"Jod-23 znów nadaje."
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
malaavi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:13, 14 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | malaavi napisał: | Pojęcia nie mam. Chyba chodzi o zdobycie poparcia, lepsze samopoczucie, potwierdzenie dla własnych poglądów. |
Po co (nie dotyczy kwestii lepszego samopoczucia, bo ta jest osobista, genetyczna)? |
Różnym ludziom różne rzeczy sprawiają przyjemność. Zasadniczo tylko o to chodzi. Czasem sprawia ją autoagresja, czasem pisanie dużej ilości głupot, czasem tworzenie nauki w sposób ścisły. Wartościowanie racjonalnego podejścia też się zapewne wiąże z przyjemnością, jaką ludzie - niektórzy - odczuwają z własnego racjonalizmu (inni z przypisania im racjonalizmu).
System wartości mówi o organizacji przyjemności. Zetknięcie się z/stworzenie/zdobycie/wygranie/etc wartości cieszy.
Co więcej chciałbyś przeczytać w odpowiedzi? Jak sobie werbalizujemy pretekst do przekonywania? Ja nie lubię przekonywać. Lubię moje poglądy testować w dyskusji, mniej lubię wytykać ludziom błędy (ale jeszcze mniej lubię błędy oglądać wokoło). Stąd cel - przyjemność z posiadania poglądów przetestowanych (w pewnym stopniu) i drobnego ograniczenia idiotyzmów w świecie. Gdybym jednak mógł ludzi porywać, sterylizować i zapewniać im opiekę w moim prywatnym zoo, niektórych bym nie przekonywał.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34545
Przeczytał: 79 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:01, 14 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Hello napisał: | Michał Dyszyński napisał: | A właściwie czemu miałby służyć cel - przekonać? | Oj panie Michale - przekonany przyniesie kasę w zębach i nie trzeba wysyłać legionistów.
|
To jest powód. Ale sprawdza się w sytuacji ludzi:
1. mających zęby
2. mających kasę
A ja widzę, że ludzie przekonują się dla czystej idei, nawet "pro publico bono".
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 18:52, 15 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hello
Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:43, 15 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
No tak panie Michale, moja wina.
Śpieszę uściślić, że nie chodziło mi o kasę pancerną, a przynajmniej nie tylko.
Michał Dyszyński napisał: | ... dla czystej idei, nawet "pro publico bono". | Z tym "bono", to można się pobawić w interpretacje nawet w przypadku nawiedzonych i męczenników.
Sprawa jest znacznie prostsza, zazwyczaj wystarczy przekonać do nie sprzeciwiania, to też "kasa".
_________________________________
"... jak myszy nie ma, to kot harcuje."
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jacol
Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 11:26, 19 Wrz 2011 Temat postu: Re: Uczciwe przekonywanie |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | jak przekonywać innych, aby było to uczciwe? |
Uczciwie jest wtedy, kiedy przekonujemy tych, którzy nas o to proszą.
Jeśli ktoś pierwszy nie zapyta, to nie będzie uczciwie przekonywać go do swoich racji.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34545
Przeczytał: 79 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:55, 19 Wrz 2011 Temat postu: Re: Uczciwe przekonywanie |
|
|
Jacol napisał: | Michał Dyszyński napisał: | jak przekonywać innych, aby było to uczciwe? |
Uczciwie jest wtedy, kiedy przekonujemy tych, którzy nas o to proszą.
Jeśli ktoś pierwszy nie zapyta, to nie będzie uczciwie przekonywać go do swoich racji.  |
To wydaje mi się zbyt ortodoksyjne podejście. Gdy mówię 3 latkowi, żeby nie pchał palców do kontaktu, to przekonuję go uczciwie, nawet jeśli szkrab mnie o to nie prosi. Jeśli tłumaczę komuś, jak komu mądremu, żeby nie głosował na ..., to też jestem w tym uczciwy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
malaavi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:16, 19 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
To uczciwość rozumiana przez system wartości, dobre ("w moim odczuciu") intencje. Uczciwie przekonują księża z ambon (przynajmniej niektórzy), a nawet uczciwie niektórzy kłamią, byle było dobrze (w ich odczuciu).
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34545
Przeczytał: 79 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:21, 19 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
malaavi napisał: | To uczciwość rozumiana przez system wartości, dobre ("w moim odczuciu") intencje. Uczciwie przekonują księża z ambon (przynajmniej niektórzy), a nawet uczciwie niektórzy kłamią, byle było dobrze (w ich odczuciu). |
Właśnie. Przy czym mamy dwa wymiary uczciwości:
- zewnętrzny, wobec innych ludzi
- wewnętrzny wobec samego siebie, wobec sumienia, poczucia sensu.
Te wymiary są ze sobą powiązane, ale też mają różne mechanizmy funkcjonowania, bo okłamywać samego siebie, jest czymś istotnie różnym od okłamywania kogoś.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jacol
Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 13:48, 19 Wrz 2011 Temat postu: Re: Uczciwe przekonywanie |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | To wydaje mi się zbyt ortodoksyjne podejście. Gdy mówię 3 latkowi, żeby nie pchał palców do kontaktu, to przekonuję go uczciwie, nawet jeśli szkrab mnie o to nie prosi. Jeśli tłumaczę komuś, jak komu mądremu, żeby nie głosował na ..., to też jestem w tym uczciwy. |
Jeśli chodzi o przekonywanie 3 latka to przekonujesz go uczciwie zakładając, że poprosiłby cię gdyby tylko mógł.
A jeśli tłumaczysz, zwłaszcza komuś mądremu żeby nie glosował na..., jeśli cię o to nie prosi (nie jest zainteresowany twoimi argumentami), to nie jesteś uczciwy, bo uważasz się za powołanego do nawracania kijem rzeki.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marcin Kotasiński
Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:55, 19 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Uczciwe przekonywanie jest zawsze wtedy kiedy ma się na celu tak zwane wspólne Dobro. Jeśli owo dobro jest jednostronne, czyli subiektywne to przekonywanie nie jest uczciwe, bo dotyczy korzyści jednostronnej z brakiem poszanowania strony drugiej. Kiedy mamy sytuacje przekonywania dla wspólnego dobra, to zawarta jest w tym „wspólnym Dobru” Prawda jako Prawda dla obu stron wspólna, Dobro, czy trafniej Miłość (wrażliwość) dla obu stron, Sprawiedliwość jako równe potraktowanie, Mądrość, bo mądrym jest tworzyć to, co wspólne, bo jest to konstruktywne dla wszystkich i dla wspólnoty. Przy uczciwym przekonywaniu znajdujemy zawsze Idealizm, wyższą jakość celu do którego zmierza przekonywanie w stosunku do sytuacji, o której mówimy, że nie jest uczciwa. Uczciwe przekonywanie mieści się więc w tym, co jest wspólnie użyteczne.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|