Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Toczenie dwóch równoległych sporów w dyskusjach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:20, 02 Lis 2020    Temat postu:

fedor napisał:

Michał się już obraził. Ale Pelikanica pisała tylko o dyskusjach o dyskusjach.

Wspomniałam równiez o długich i często bardzo zamotanych elaboratach i monologach, które również część użytkowników zniechęcają swoja formą. Jedni w ogóle ich nie czytają, a inni czytają, ale nie reagują na nie, bo np. cięzko im uchwycić, do czego autor zmierza albo o czym chce właściwie dyskutować.

I moim zdaniem szkoda, bo tematy poruszane przez Michała są bardzo ciekawe i gdyby Michał bardziej się dostosował do profilu odbiorców swoich tekstów, mógłby dotrzeć do większej liczby osób, jakoś zaangażować ich w dyskusję.

Jednak Michał chyba woli, żeby to inni się dostosowali do niego, a nie on do nich.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15353
Przeczytał: 71 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:48, 02 Lis 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
fedor napisał:

Michał się już obraził. Ale Pelikanica pisała tylko o dyskusjach o dyskusjach.

Wspomniałam równiez o długich i często bardzo zamotanych elaboratach i monologach, które również część użytkowników zniechęcają swoja formą. Jedni w ogóle ich nie czytają, a inni czytają, ale nie reagują na nie, bo np. cięzko im uchwycić, do czego autor zmierza albo o czym chce właściwie dyskutować.

I moim zdaniem szkoda, bo tematy poruszane przez Michała są bardzo ciekawe i gdyby Michał bardziej się dostosował do profilu odbiorców swoich tekstów, mógłby dotrzeć do większej liczby osób, jakoś zaangażować ich w dyskusję.

Jednak Michał chyba woli, żeby to inni się dostosowali do niego, a nie on do nich.


W przypadku akurat tych dłuższych elaboratów trochę będę Michała bronił. Bo jeśli są one na tematy filozoficzne to jak najbardziej muszą być długie. Taka jest natura rozważań filozoficznych - są z natury mętne i długie. A wręcz powinny takie być bo inaczej się nie da jeśli chcesz oświetlić temat z wszystkich możliwych stron i rozebrać go na części pierwsze. Jak ktoś tego nie trawi to niech w ogóle nie wchodzi na forum filozoficzne (to nie jest przytyk w twoją stronę). Tak, filozofia bywa męcząca ale tylko z męczenia się można wyłuskać jakieś nasiona będące inspiracją do dalszych przemyśleń. To trochę jak praca na roli lub w ogrodnictwie. I tutaj akurat byłbym za tym żeby Michał dalej pisał na forum, nawet w trybie tej samej rozwlekłej formy, która czasem może męczyć ale jak się już przebrnie przez te Michała posty to człowiek często jest olśniony głębią Michałowych spostrzeżeń. Pisał też o tym kiedyś Katolikus

Natomiast brnięcie przez Michała w coraz częstsze dyskusje o dyskusjach i formach dyskusji jest dla mnie ślepą uliczką. Moim zdaniem takie wątki powinny być zakładane w dziale Kawiarnia. Pomijam już fakt, że Michał nie zmieni w ten sposób nawyków dyskutantów. Po prostu nie muszą chcieć się zmieniać, a po drugie, gdy ktoś dyskutuje na forach już kilkanaście lat to może być wręcz niewykonalne zmienianie pewnych nawyków


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 12:54, 02 Lis 2020, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33633
Przeczytał: 87 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:52, 02 Lis 2020    Temat postu:

fedor napisał:
Natomiast brnięcie przez Michała w coraz częstsze dyskusje o dyskusjach i formach dyskusji jest dla mnie ślepą uliczką. Moim zdaniem takie wątki powinny być zakładane w dziale Kawiarnia. Pomijam już fakt, że Michał nie zmieni w ten sposób nawyków dyskutantów. Po prostu nie muszą chcieć się zmieniać, a po drugie, gdy ktoś dyskutuje na forach już kilkanaście lat to może być wręcz niewykonalne zmienianie pewnych nawyków

To, co Ty widzisz jako temat kawiarniany, dla mnie właściwie jest czymś dotyczącym samej istoty umysłu!

Osobiście uważam, że myślenie można rozumieć jako GRĘ KONSEKWENCJI.
Myślimy, czyli budujemy założenia dla doświadczeń z sytuacji A, aby później - aktem wiary w to, że rozpoznawane (arbitralnie) podobieństwo między sytuacjami - uznać iż można te doświadczenia przenieść na sytuację - problem B. To jest w skrócie, w zredukowanym ujęciu istota myślenia w ogóle. Jeśli w ogóle (naprawdę) myślisz, to PRÓBUJESZ BYĆ KONSEKWENTNY W CZYMŚ TAM.

Teraz oczywiście problemem jest, W CZYM ktoś próbuje być konsekwentny. Jedni są konsekwentni w powiązaniu bieżących ocen ze swoimi emocjami, inni z modelami logicznymi, jakie stworzyli, jeszcze inni z lojalnością wobec osób, grup osób, instytucji, które kształtowały ich poglądy na świat i siebie. Konsekwencja, powiązana z otwartością odczuwania i odbioru rzeczywistości, jest tym czymś, co stwarza całą przestrzeń naszego umysłu i uczuć.

Konsekwencja.
Rezygnując z konsekwencji, opowiadamy się po stronie chaosu, po stronie przekonania, iż każde następne rozpoznanie ocena, może równie dobrze wyniknąć z niczego, czy powstać na drodze przypadku, losowego - nie powiązanego z niczym - incydentu. Jednak ta ostatnia opcja oznacza de facto zanik umysłu jako takiego, zrównanie świadomości z "bąbelkującą zupą" przejawów dowolnych, z bezistnieniem.
Teraz ja próbuję swoim myśleniem i odczuwaniem dorwać się do samego jądra myśli. Strategią, którą tu wybrałem jest nieustanne odfiltrowywanie tego co chaotyczne (zdaję sobie sprawę, że robię to subiektywnie, że ów chaos jest POSTRZEGANYM PRZEZE MNIE chaosem, a niekoniecznie chaosem w ontologicznym sensie). Odfiltrowuję to, co NIE ZWIĄZANE Z ISTOTĄ SPRAWY, czyli z jej MERYTORYKĄ.
Dla mnie rezygnacja z merytoryki na rzecz oddania się po prostu walce z kimś tam, jakiemuś sporowi z osobą, która najczęściej nie potrafi sobie ułożyć własnych myśli, więc strzela na ślepo we wszystkie strony emocjonalną frustracją, oznacza oddanie mojego podstawowego celu (przeniknięcia prawdy) na żer jakichś tam instynktów, chaotycznych emocji, przypadkowych odniesień społecznych (bo akurat historia mojego życia przypisała mnie do grupy, którą teraz obdarzam moją lojalnością). Porzucając poszukiwanie rozwiązań problemów w obszarze samego problemu i danie zielonego światła dla "teraz sobie powalczę z osobą X, aby tak poczuć się zwycięzcą", oznacza porzucenie tego co naprawdę wartościowe i cenne, a oddanie mojego (cennego) czasu, wysiłku, energii czemuś co nie rokuje. To nie rokuje dlatego, że nawet jeślibym cel jakiegoś ogłoszenia się zwycięzcą osiągnął, to dla celu dla mnie zasadniczego, będzie to WYŁĄCZNIE STRATA CZASU. Dodatkowo będzie to też wyrzut sumienia dla mnie, że sprzedałem to, co cenne, a skupiłem się na czymś bezwartościowym. Więc po co to robiłem? Dlaczego marnotrawię swoje siły na pierdoły bez znaczenia? Dlaczego jestem taki mentalnie słaby? Co mnie do tego zmusiło, co mnie pokonało, odrywając od głównego celu, rzucając w działania pozorne? Naprawdę takim słabeuszem jestem?...

Zdecydowałem kiedyś sobie, że wydam moją osobista, bezpardonową wojnę logice PUSTYCH DEKLARACJI.
Myślenie w ogóle dzielę na
- PUSTE związane z pustymi deklaracjami, niekonsekwentne, chaotyczne, najczęściej związane Z ULEGŁOŚCIĄ wobec tego co zewnętrznie mnie próbuje zdominować.
- KONSEKWENTNE, czyli związane z poszukiwaniem zależności, relacji, podobieństw, zasadności, REGUŁ, które jakoś byłem w stanie POSTRZEGAĆ NIECHAOTYCZNIE, W ZWIĄZKU Z PROBLEMEM, PYTANIEM - MERYTORYCZNIE.

Oddając się emocji walki, zamiast maksymalnie skupiając na KRYSTALICZNYM, GŁĘBOKO SZCZERYM WGRYZANIU SIĘ "MATERIĘ PRAWDY", zdradzam (w moim odczuciu) samego siebie i wszystko co ma sens.
To - przynajmniej dla mnie - nie jest kawiarniany problem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:27, 02 Lis 2020    Temat postu:

fedor napisał:

W przypadku akurat tych dłuższych elaboratów trochę będę Michała bronił. Bo jeśli są one na tematy filozoficzne to jak najbardziej muszą być długie. Taka jest natura rozważań filozoficznych - są z natury mętne i długie. A wręcz powinny takie być bo inaczej się nie da jeśli chcesz oświetlić temat z wszystkich możliwych stron i rozebrać go na części pierwsze. Jak ktoś tego nie trawi to niech w ogóle nie wchodzi na forum filozoficzne (to nie jest przytyk w twoją stronę). Tak, filozofia bywa męcząca ale tylko z męczenia się można wyłuskać jakieś nasiona będące inspiracją do dalszych przemyśleń. To trochę jak praca na roli lub w ogrodnictwie. I tutaj akurat byłbym za tym żeby Michał dalej pisał na forum, nawet w trybie tej samej rozwlekłej formy, która czasem może męczyć ale jak się już przebrnie przez te Michała posty to człowiek często jest olśniony głębią Michałowych spostrzeżeń. Pisał też o tym kiedyś Katolikus

Jest też opcja, żeby pisać abstrakt/streszczenie/wprowadzenie i konkluzję na forum z odnośnikiem do bloga, w którym znajdowałoby się obszerne uzasadnienie.

Jaka jest zaleta takiego rozwiazania? Osoba wchodząca w temat po zapoznaniu się z takim trailerem jest w stanie zdecydować, czy ten wątek w ogóle ją interesuje, czy zawiera jakieś odkrywcze, ciekawe konkluzje etc. Jeśli tak, to zajrzy dalej, na bloga, a jeśli nie, to zignoruje.

Jeżeli natomiast użytkownik musi przebrnąć przez długi i skomplikowany tekst, żeby dowiedziec się, czy w ogóle jest w nim coś ciekawego, wartego uwagi to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że zamknie go bez czytania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15353
Przeczytał: 71 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:54, 02 Lis 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
fedor napisał:

W przypadku akurat tych dłuższych elaboratów trochę będę Michała bronił. Bo jeśli są one na tematy filozoficzne to jak najbardziej muszą być długie. Taka jest natura rozważań filozoficznych - są z natury mętne i długie. A wręcz powinny takie być bo inaczej się nie da jeśli chcesz oświetlić temat z wszystkich możliwych stron i rozebrać go na części pierwsze. Jak ktoś tego nie trawi to niech w ogóle nie wchodzi na forum filozoficzne (to nie jest przytyk w twoją stronę). Tak, filozofia bywa męcząca ale tylko z męczenia się można wyłuskać jakieś nasiona będące inspiracją do dalszych przemyśleń. To trochę jak praca na roli lub w ogrodnictwie. I tutaj akurat byłbym za tym żeby Michał dalej pisał na forum, nawet w trybie tej samej rozwlekłej formy, która czasem może męczyć ale jak się już przebrnie przez te Michała posty to człowiek często jest olśniony głębią Michałowych spostrzeżeń. Pisał też o tym kiedyś Katolikus

Jest też opcja, żeby pisać abstrakt/streszczenie/wprowadzenie i konkluzję na forum z odnośnikiem do bloga, w którym znajdowałoby się obszerne uzasadnienie.

Jaka jest zaleta takiego rozwiazania? Osoba wchodząca w temat po zapoznaniu się z takim trailerem jest w stanie zdecydować, czy ten wątek w ogóle ją interesuje, czy zawiera jakieś odkrywcze, ciekawe konkluzje etc. Jeśli tak, to zajrzy dalej, na bloga, a jeśli nie, to zignoruje.

Jeżeli natomiast użytkownik musi przebrnąć przez długi i skomplikowany tekst, żeby dowiedziec się, czy w ogóle jest w nim coś ciekawego, wartego uwagi to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że zamknie go bez czytania.


Abstrakt nie jest moim zdaniem potrzebny. Michał już na początku wyjaśnia o czym będzie pisał. Wystarczy przeczytać kilka pierwszych linijek tekstu. Ja przelatuję pobieżnie co Michał napisał i już wiem czy będę czytać całość, czy nie. Jak trafię na kilka interesujących mnie fragmentów po słowach-kluczach to wtedy czytam. Zalecam takie podejście innym. Nie trzeba wszystkiego czytać. Trzeba umieć selekcjonować
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33633
Przeczytał: 87 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:34, 02 Lis 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
fedor napisał:

W przypadku akurat tych dłuższych elaboratów trochę będę Michała bronił. Bo jeśli są one na tematy filozoficzne to jak najbardziej muszą być długie. Taka jest natura rozważań filozoficznych - są z natury mętne i długie. A wręcz powinny takie być bo inaczej się nie da jeśli chcesz oświetlić temat z wszystkich możliwych stron i rozebrać go na części pierwsze. Jak ktoś tego nie trawi to niech w ogóle nie wchodzi na forum filozoficzne (to nie jest przytyk w twoją stronę). Tak, filozofia bywa męcząca ale tylko z męczenia się można wyłuskać jakieś nasiona będące inspiracją do dalszych przemyśleń. To trochę jak praca na roli lub w ogrodnictwie. I tutaj akurat byłbym za tym żeby Michał dalej pisał na forum, nawet w trybie tej samej rozwlekłej formy, która czasem może męczyć ale jak się już przebrnie przez te Michała posty to człowiek często jest olśniony głębią Michałowych spostrzeżeń. Pisał też o tym kiedyś Katolikus

Jest też opcja, żeby pisać abstrakt/streszczenie/wprowadzenie i konkluzję na forum z odnośnikiem do bloga, w którym znajdowałoby się obszerne uzasadnienie.

Jaka jest zaleta takiego rozwiazania? Osoba wchodząca w temat po zapoznaniu się z takim trailerem jest w stanie zdecydować, czy ten wątek w ogóle ją interesuje, czy zawiera jakieś odkrywcze, ciekawe konkluzje etc. Jeśli tak, to zajrzy dalej, na bloga, a jeśli nie, to zignoruje.

Jeżeli natomiast użytkownik musi przebrnąć przez długi i skomplikowany tekst, żeby dowiedziec się, czy w ogóle jest w nim coś ciekawego, wartego uwagi to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że zamknie go bez czytania.

Nie każdy zatem tekst/przekaz jest dla każdego.
W świecie, który się ukształtował mamy filmy, programy telewizyjne, nawet muzykę ZOPTYMALIZOWANE na przeciętnego słuchacza. Dla mnie najczęściej są to przekazy niestrawne, bo skoro przeciętny słuchacz kocha emocje i to co ogląda pragnie widzieć jako swojskie, to się do merytoryki doczepia całą masę przypadkowych emocji. Wiec mamy programy - np. o astronomii - w których tylko drobna cześć programu mówi nam o tym co w kosmosie, zaś większość czasu poświęcona jest na zapoznawanie się z lektorem, pokazywaniem, że astronom ma ludzkie uczucia, marzy sobie o pojechaniu gdzieś tam, a w dzieciństwie z papieru tworzył samolociki itp. itd. Ja, który nie mam wątpliwości, że astronom też jest człowiekiem, zdaję sobie sprawę, że pewnie miał jakieś życie, hobby i ludzkie emocje, traktuję te wszystkie "umilacze" odbioru jako spam, coś, co należy albo przeczekać, albo włożyć sporo wysiłku w ich ignorowanie, bo niczego nie wnoszą do celu, który z kolei preferuję - dowiedzenia się w końcu co się w owym kosmosie dzieje.
Przekaz tak skonstruowany - pogodziłem się z tym - jest nie dla mnie, a dla ludzi, którzy nie umieją się skupić na warstwie merytorycznej, lecz ABSOLUTNIE WYMAGAJĄ POSOLENIA IM PRZEKAZU EMOCJAMI.
Mamy więc szerokie spektrum przekazów i odbiorców. Tak jak w reklamie ja najczęściej widzę, że nie jestem "targetem" danego typu reklam (np. nie używam podpasek, albo nie zależy mi na tym, aby "moje włosy lśniły"), tak i w przekazach innego typu mogą pojawić się różne postacie niespasowania ze sobą nadawcy i odbiorcy przekazu. I chyba nie ma tu ideału jednego dla wszystkich.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 15:35, 02 Lis 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15353
Przeczytał: 71 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:19, 02 Lis 2020    Temat postu:

Michał, żyjesz w społeczeństwie gdzie 58% badanych odpowiada "tak" na pytanie "czy kobieta ma prostatę". Taki sondaż jakaś instytuacja przeprowadziła z ciekawości jaki będzie wynik badania i tak im wyszło. Tak więc żyjemy wśród debili. Uprawianie filozofii jest więc zajęciem dla grupki staroświeckich koneserów. Wystarczy zresztą popatrzeć na nasze forum. Powstaje więc pytanie: do kogo chcesz trafić z przekazem. Ja uważam, że upraszczać przekazu nie ma sensu. Można jedynie popracować nad zwięzłością i precyzją przekazu. Sam znajdziesz jakieś rozwiązanie lub uznasz za zbędne zmienianie czegokolwiek

Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 16:20, 02 Lis 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33633
Przeczytał: 87 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:54, 02 Lis 2020    Temat postu:

fedor napisał:
Uprawianie filozofii jest więc zajęciem dla grupki staroświeckich koneserów. Wystarczy zresztą popatrzeć na nasze forum. Powstaje więc pytanie: do kogo chcesz trafić z przekazem. Ja uważam, że upraszczać przekazu nie ma sensu. Można jedynie popracować nad zwięzłością i precyzją przekazu. Sam znajdziesz jakieś rozwiązanie lub uznasz za zbędne zmienianie czegokolwiek

Masz tu sporo racji. Przyjdzie chyba się pogodzić z tym, że nie trafi się do każdego. Ale też chyba chcę przy okazji jakoś wyraźnie zaznaczyć, że nie mam żalu, gdy ktoś nie akceptuje tego, co ja mówię/piszę. Skora ja nie akceptuję nadmiernej emocjonalności w przekazie, czy powtarzalności tegoż przekazu, a inni dokładnie to, czego jak nie lubię właśnie sobie cenią, to zrozumiałe jest, że to ja powinienem się w tym zakresie dostosować. Obie strony NIE MUSZĄ SIĘ MĘCZYĆ PERCEPCJĄ PRZEKAZU, KTÓRY IM NIE PASUJE.
Ja nie muszę wcale oglądać ckliwych filmów i tego nie robię,a także nie mam pretensji do twórców owych filmów, którzy robią je na ZAMÓWIENIE INNEJ KLIENTELI. Ale też działa to i w odwrotną stronę - ktoś, na identycznej zasadzie, NIE MUSI SIĘ MĘCZYĆ MOIM TEKSTEM, jeśli np. uważa go za długi. NIe przyjmuję więc zbytnio zrzędzenia w tym względzie, bo nie jest przecież tak, że czytanie moich tekstów jest jakimkolwiek obowiązkiem dla kogokolwiek. I znowu sprawę można odwrócić - ja mogę sobie przełączyć kanał, albo wyjść, gdy w TV pojawia się ckliwa drama, bo jednak nie ma obowiązku tego oglądania. Ja nie ma pretensji o niedopasowanie do mnie i oczekuję, że nie będzie pretensji o niedopasowanie mojego tekstu do kogoś.
Czy mogę coś tu zmienić?
- Oczywiście mogę. A nawet nieraz to robię.
Prawdą jest jednak też, że gdy napiszę tekst, w którym coś ważnego (w mojej opinii) pragnę przekazać, a widzę w tym przekazie bardzo wyraźną szansę na potencjalnie nieprawidłową, niezgodną z moją intencją interpretację, to czuję się trochę jak kłamca. A bycie kłamcą nie jest z kolei akceptowane przez moje sumienie. Poza tym, wiele razy się przekonałem, że takie niedomknięcia są jawnie wykorzystywane przez różnych oponentów do zarzucania mi nieścisłości, nie brania pod uwagę jakichś istotnych aspektów sprawy. Argumentem jest, że nie napisałem o tym, gdy przedstawiałem sprawę. Wtedy nawet sprostowanie z mojej strony nie za bardzo działa, bo wtedy pojawia się zarzut: sprostowałeś dopiero na moją uwagę, ale wcześniej na pewno miałeś na myśli błędną wizję sprawy. Takie zarzuty nie jeden raz musiałem odpierać. I naprawdę nie widzę innego sposobu zapobiegania ich pojawieniu się, jak pracowite domykanie przynajmniej tych najbardziej narzucających się wadliwych interpretacji mojego rozumowania.
Cieszę się, że przynajmniej Ty rozumiesz dlaczego posty filozoficzne nie mogą być krótkie.
Z resztą, trochę mając tego świadomość, tworzę też innego rodzaju teksty, niż owe "elaboraty" - krótkie myśli, ujęcie w strofy. Uważam, że coś, co przypomina wiersza podlega innym kryteriom oceny - takie coś z założenia może być niekompletne. Poezja nie musi być obiektywna - wręcz przeciwnie, często jej atutem jest właśnie subiektywizm przekazu, ona właśnie ma pokazywać stosunek twórcy do sprawy, a nie obiektywną tej sprawy ocenę.
Pewne przekazy muszą mieć swoje wady. Weźmy formę publikacji naukowej. Ta forma jest niestrawna dla przeciętnego czytelnika, bo zawiera mnóstwo informacji temu czytelnikowi kompletnie zbędnych, a do tego podanych w trudnej do zrozumienia formie - np. opis przyrządów pomiarowych, jakieś uściślenia definicji w kontekście tej właśnie pracy, nawiązania do innych prac, trudna terminologia. Ale też i cel pracy naukowej jest inny, niż przekazanie jakiejś postaci uproszczonej idei szerszym rzeszom ludzi. Tym celem jest skomunikowanie się przede wszystkim z elitą w danej dziedzinie, z innymi badaczami, którzy nie tylko, że ów trudny język rozumieją, ale jeszcze właśnie potrzebują tych szczegółowych opisów, aby np. powtórzyć doświadczenie we własnym laboratorium i w ten sposób ewentualnie potwierdzić odkrycie (tym, że jest ono replikowalne).
Dla ogółu ludzi z kolei potrzebna dla zrozumienia sprawy praca dobrego dziennikarza, który przełoży owa pracą z "naukowego" na popularne.
No i jeszcze jeden aspekt sprawy to ja sam.
Akurat tak się składa, że ja postrzegam wszystko jako złożoność w jedności, jako różne aspekty tej samej sprawy. Dla mnie religia, filozofia, nauka, etyka, społeczeństwo wszystko razem tworzy jednego wspólnego "puzzla", gdzie poszczególne aspekty wzajemnie się wyjaśniają i uzupełniają. I ta wzajemność, to wyjaśnianie jest w moim przekonaniu cenną rzeczą, nie chcę tego pomijać. Ale jako że wszystkiego jest tak wiele, to i pisania robi się wiele. Tylko, że na to nie ma rady innej jak zrezygnowanie z pisania o tych NAJCIEKAWSZYCH (z mojego punktu widzenia) sprawach. Z kolei zaś pisanie o tych rzeczach, które są nieciekawe odbiera mi motywację do pisania. Więc albo piszę, tak jak piszę, albo nie pisałbym wcale, bo nie miałbym nic ciekawego (w moim przekonaniu) do przekazania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33633
Przeczytał: 87 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:57, 07 Lis 2020    Temat postu:

Osobom, które notorycznie odchodzą od kwestii merytorycznych w dyskusji, a nagle zaczynają podkreślać jakieś aspekty emocjonalne, związane z walką personalną, za każdym razem mam ochotę postawić takie pytania:
Czy uważasz, że jeśli nawet całkowicie zgnębisz swojego oponenta, to czy to jakoś potwierdzi twoje stanowisko w kwestii merytorycznej?
Czy reakcja przeciwnika polegająca na wycofaniu się Z POWODU NIECHĘCI DO SAMEJ WALKI z tobą będzie na pewno mogłać być uznana za zwycięstwo? (czyli CO jest zwycięstwem - zniechęcenie przeciwdyskutanta, czy wykazanie swojej racji?)
Czy gdyby przyznano ci absolutny prymat w personalnym gnojeniu przeciwników, przy jednoczesnym wycofaniu się wszystkich dyskutantów z dyskusji z tobą na zasadzie "on tak ostro gnoi personalnie, że boimy się, a więc nie chcemy z nim dyskutować" byłoby tym celem, do którego dążysz?
Czy gdyby trafił się mocniejszy od ciebie atakach personalnych, totalnie zdeterminowany na wszystkich frontach, aby cię zgnoić, obrazić, zdyskredytować, a w końcu dopiął by on swego, to uważałbyś, że ów ktoś wykazał swoją rację tak w ogóle?
Czy może ogólnie najważniejsze: czym w takim razie jest owo wykazanie swojej racji w dyskusji? Jakie warunki powinny być spełnione, aby dało się stwierdzić, kto tę rację ma
- ten co przedstawił argumenty w spornej kwestii
- ten, kto zniechęcił innych do dyskusji na dany temat?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33633
Przeczytał: 87 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:43, 13 Lis 2020    Temat postu:

Ja sam...
staram się OGRANICZYĆ DO TEGO, CO MERYTORYCZNE. Oczywiście nie zawsze mi się to udaje, bo czasem trzeba odnieść się do samej natury dyskusji. Ale na pewno nie chcę wprowadzać do dyskusji aspektów pozamerytorycznych, jeśli tylko nie muszę tego robić. Dlaczego tak?
- Bo przede wszystkim uważam, że to to co merytorycznie piszę jest WYSTARCZAJĄCE!
To co napisałem merytorycznie broni się samo swoją mocą. Temu nie potrzeba dodatkowego wsparcia. Wręcz zbytnie tego wspieranie rzucałoby cień na moc merytoryczną tego, co napisano. Bo powstawałoby domniemanie: skoro to trzeba dodatkowo wspierać, to zapewne sam piszący ma poważne wątpliwości, czy pisze z sensem...
A już na pewno nie ma potrzeby wspierać tego pustymi deklaracjami z mojej strony. Pochwała czegoś ma moc pozytywną, gdy płynie z zewnątrz. Samochwalenie wg mnie rzuca wyłącznie negatywne światło na samochwalącego się, bo sugeruje że mu nie o prawdę chodzi, a właśnie o promocję swojego ego.

Jeśli jakąś reputację dyskutanta chciałbym mieć, to byłaby to reputacja osoby, która:
1. problemów nie zostawia bez odpowiedzi, nie miga się, nie zasłania zmianą tematu, nie próbuje czegoś udawać.
2. umie się przyznać do pomyłki, błędu, nawet ogólnie pokajać za niewłaściwą wypowiedź. Bo chce się uważać za osoba, która wyższy priorytet przyznaje prawdzie, niż temu, czy się gdzieś tam zwyciężyło, albo i przegrało
3. stara się opanować impulsywne reakcje, bo ma świadomość, że takie reakcje świadczą o braku rozsądku i rozwagi. Zaś rozsądek i rozwaga osoby tak w ogóle świadczą o tym, że zapewne we wszystkich innych rozpoznaniach ktoś wystrzega się przypadkowości, nieprzemyślanych ocen.
Trochę punkt 2 wydaje się skonfliktowany z 3. Wszak jeśli ktoś uznaje, że błędy popełnia, to teoretycznie powinien bronić się wewnętrznie przed uznaniem swoich wypowiedzi, decyzji za błędne. Ale tu jest ta subtelność, ta dość podstawowa różnica, która według mnie czyni dyskutanta zwykłego dyskutantem oświeconym.

Pragnienie czegoś i ocena, jak się z tego pragnienia wywiązaliśmy powinny być NIEZALEŻNE.
Optymalnie byłoby, gdyby stopień realizacji naszych postanowień oceniał ktoś zupełnie zewnętrzny, niezależny. To jednak rzadko jest możliwe, a do tego byłoby kłopotliwe, mocno niepraktyczne, bo temu zewnętrznemu oceniającemu najpierw należałoby wytłumaczyć całą metodologię problemu, jakie jest oceniany, zaangażować go do wejścia w nasze sprawy, może życie. Tak więc jednak najczęściej to nie wchodzi w rachubę. Można zrobić jednak coś innego, tak w zastępstwie jawnie niezależnego oceniającego. Należy SFORMUŁOWAĆ NIEPRZEKRACZALNE WŁASNE KRYTERIA, a do tego kryteria powinny być typu odpornego na mataczenia w interpretacji.
Podam przykład kryteriów tego rodzaju i pseudokryteriów, które mataczeniu się poddają.
Wyobraźmy sobie, że ktoś toczy spór na temat tego, czy zdarza mu się przeklinać, czy nie. Sposób odporny na mataczenie wyglądałby tak, że np. ktoś tworzy sobie oprogramowanie, które niezależnie od niego, uruchamia nagrywanie wypowiedzi (np. aktywowane głosem) i nagrywa te wypowiedzi przez np. pół godziny. Potem odsłuchuje się te pół godziny nagrania, wychwytując słowa uznane za przekleństwa. Wcześniej oczywiście należałoby stworzyć listę takich słów i uznać jaki poziom ich pojawienia się w wypowiedzi uznajemy za oznakę przeklinania. Od tak skonstruowanego testu już nie sposób jest się wymigać (szczególnie jeśli jeszcze ktoś nadzoruje, na ile poprawnie go wykonujemy). Ten sam problem zrealizowany w sposób nieodporny na mataczenie polegałby na przypominaniu sobie wypowiedzi z ostatniej pół godziny, w celu przeanalizowania, czy przekleństwo się pojawiło, czy nie. Doświadczenie pokazuje, że ludzie nawet nie do końca świadomie zapominają co powiedzieli, nie są w stanie skontrolować się na tyle, aby dostrzec co mówią.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 18:52, 14 Lis 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33633
Przeczytał: 87 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:48, 28 Lis 2020    Temat postu:

Opowiadam się za PORZĄDKIEM W DYSKUSJI.
Porządek rozumiem w dużym stopniu jako:
1. nie rozpoczynaniem zbyt wielu kwestii na raz, bo się w tym wszystkim pogubimy
2. dążeniem do zaliczania checklisty aktualnych problemów, przed wrzuceniem w dyskusję kolejnego problemu.
Z moich doświadczeń wynika, że wrzucanie w dyskusję coraz to nowych problemów, bez ustalenia statusu rozstrzygnięcia do tej pory rozpoczętych nie sprawdza się. Przynajmniej nie sprawdza się w tym sensie, że tak nigdy nie dochodzi do jakiejkolwiek konkluzji, do ustalenia co i jak strony myślą, na co się decyduję w wyniku dyskusyjnych przemyśleń w zakresie problemów już postawionych. Taktyka dyskusyjna masowego podrzucania coraz to nowych zagadnień, zamiast dążenia do rozstrzygnięcie już w dyskusji obecnych nosi nazwę galopu Gisha (na "cześć" kreacjonisty Duane T. Gisha, który często używał tej techniki argumentując przeciwko ewolucji) [link widoczny dla zalogowanych].
W szerszym ujęciu za "galop" można uznać nie tylko zwiększone dokładanie coraz to nowych problemów (to jest łagodniejsza postać dyskusyjnego galopowania) do dyskusji, ale generalnie wszelkich wrzutek:
- pytań o aspekty formalne
- dopytywanie się o certyfikaty, kompetencje zawodowe (w toku dyskusji oczywiście, nie gdzieś równolegle do niej, przed nią, czy po niej, co by dało się zaakceptować)
- aspektów emocjonalnych, ataków personalnych.
- uporczywych żądań aby wypowiedź koniecznie była łatwiejsza, krótsza, podległa jakiemuś tam wzorcowi.
- rozstrzygnięć natychmiast, zarzucaniami pytaniami typu "tak - nie", co rzekomo ma sprowadzać dyskusję do konkretu.

Z tymi (ta lista jest oczywiście niekompletna) sposobami na torpedowanie merytorycznego charakteru dyskusji problem jest jednak taki, że nawet w sensownej dyskusji, pewne aspekty wymagań z owej listy pojawić się mogą. W dobrej dyskusji nie ma jakiegoś totalnego rygoru, jakiejś absolutnej cenzury tematów i pytań. Może się więc zdarzyć, że któraś ze stron zwróci uwagę np. na to, że gdzieś warto byłoby dyskusję skierować na redukcję do formy "tak - nie", zwrócić uwagę na to, że coś dobrze byłoby skrócić, ustalić jakąś postać stanu formalnego. Różnica główna jest taka, że MIMO WSZYSTKO STRONY DĄŻĄ DO UTRZYMANIA SIĘ W TEMACIE GŁÓWNYM, nie rozpraszają na pierdoły.
Ktoś kto mataczy w dyskusji, kto właśnie ma cel w tym, aby nie wyjaśniło się, jak się rzeczy mają, używa owych wrzutek w znacznie większym zakresie, częściej wciąż zmieniając tok dyskusji, który zmierza w stronę wyklarowania sensownego stanowiska podsumowującego.

Opowiadam się za rygoryzmem w dyskusji, bo nie znam przypadku dyskusji zakończonej sukcesem - rozumianym tu jako forma uzgodnienia co i jak jest w danej kwestii - w których któraś ze stron masowo dorzuca emocje, nowe zagadnienia, mnoży kwestie formalne.
Z tymi kwestiami formalnymi zaś też jest dodatkowy problem. Bo niektórzy dyskutanci stosują taktykę markowania określenia swojego stanowiska metodą "na rozmywanie". Potrafią stosować nawet sprzeczne interpretacje dla tego samego pojęcia, migając się od opowiedzenia się, co właściwie twierdzą, co konkretnie mają na myśli. Z takimi dyskutantami naturalną jest próba przyciśnięcia ich tak, aby sprecyzowali swoje stanowisko. Oni oczywiście wtedy będą mieli tendencję do obrony opartej o zarzut stawiania sprawy "zbyt formalnie".
Niestety, ale moje doświadczenie jest takie, że jak ktoś w dyskusji mataczyć chce i lubi, to nie ma za bardzo na niego siły. Aby dyskusja była produktywna niezbędne jest MINIMUM UCZCIWOŚCI I CHĘCI ZGŁĘBIENIA PRAWDY o sprawie.
Bez tej uczciwości i bez tej formy szczerej ciekawości, każdą dyskusję można storpedować, rozproszyć w nijakość i chaos. Na to po prostu nie ma rady.
Pocieszające jest jedno: są również tacy obserwatorzy dyskusji, którzy nie dadzą się nabrać mataczącym "galopowiczom". Są tacy, którzy mają na tyle poukładane w głowach, że przejrzą każdą próbę robienia dyskutantów w balona i widzą, kto rzeczywiście chce dojść do jakiejś postaci prawdy, a kto tylko robi w dyskusji zamieszanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin