|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Astronom
Gość
|
Wysłany: Czw 11:08, 22 Cze 2006 Temat postu: Św. Tomasz - Tomizm egzystencjalny Etienne Gilsona |
|
|
Tomizm egzystencjalny
Uprawianie historii filozofii nie jest mozliwe bez ujawnienia własnej wizji filozofii. Dla Gilsona historia filozofii stała sie narzedziem pomocnym do stworzenia własnej refleksji filozoficznej — realistycznej, nastawionej na kontemplacje rzeczywistosci—ostatecznie, wraz z J. Maritainem stworzył nowa wersje tomizmu — nazwana tomizmem egzystencjalnym. Mówiono o nim, ze był tomista, nie bedac tomista. Juz w 1945 wprowadził do swoich rozwazan pojecie „egzystencjalnej granicy filozofii”; nie sugerowało ono zwiazku z nurtem filozofii współczesnej, okreslanym mianem egzystencjalizmu, ale dotyczyło samego tomizmu. W latach 30. XX w. G., podobnie jak Maritain, odkrył i docenił naczelna role istnienia w Tomaszowej koncepcji bytu.
„Esse” jest czyms najgłebszym (trudno pozbyc sie przestrzennych okreslen), najskrytszym (magis intimum) w bycie; czyms, czego nie mozna ujac w pojecia, ale co realna rzeczywistosc łaczy z Bytem czystym. Jest wspólna własnoscia, która byty maja z ich aktu istnienia.
Wielka pokusa dla filozofii i filozofów pozostawało „zapomnienie o istnieniu” i skierowanie uwagi na łatwo narzucajacy sie porzadek tresci—esencji. Dlatego jedynym sposobem zachowania prawdziwosci filozoficznej refleksji, tzn. unikniecia izolacji od istnienia, jest ustanowienie istnienia jako granicy filozofii, która w pewnym sensie posiadałaby z nia wspólna istote (coessentielle) i która filozofia musiałaby właczyc w definicje swojego przedmiotu. W ten sposób kategoria istnienia stała sie znakiem wywoławczym nurtu filozofii zw. tomizmem egzystencjalnym. Dzieki istnieniu poruszamy sie w realnym swiecie, a nie w obszarze przejawów, relacji czy marzen. Nie mozna zapomniec o istnieniu, jesli zamierza sie filozofowac w obrebie konkretnego swiata. „Zapomnienie o istnieniu” oznacza przejscie w porzadek mysli spekulatywnej typu heglowskiego badz w dowolnosc załozen historycznego egzystencjalizmu, który identyfikuje istnienie z „byciem w swiecie”.
Pozostawanie w granicach, jakie ustanawia istnienie bytu, gwarantuje realizm poznawczy, w którym sad, a nie pojecie, jest najwyzszym aktem poznania. Doswiadczenia nurtów esencjalistycznych oraz egzystencjalizmu historycznego opieraja sie na kategorii „doznania” kogos drugiego, dlatego istnienie utozsamiaja z przezyciem absurdu, trwogi, nicosci, urzeczowienia. Tak rozumiane istnienie nie moze wiesc ku prawdzie.
Egzystencjalne odczytanie mysli Tomaszowej przynosi madrosc, a ta prosta droga prowadzi do uznania osobowego Boga i przyjmowania religijnego sposobu zycia. Rozgraniczajac porzadek filozofii i teologii trzeba uznawac wpływ objawienia chrzescijanskiego na postawe filozoficzna. Nie jest przeciez bez znaczenia fakt, ze staramy sie filozofowac jako chrzescijanie. Wymaga to wciaz na nowo podejmowanego wysiłku. Zadaniem refleksji filozoficznej jest madrosciowa kontemplacja rzeczywistosci, przyblizajaca do prawdy i afirmacji Boga. Kategoria prawdy jest niezalezna. Jest, po prostu, prawda. Ani społeczenstwo, ani twórcze zdolnosci filozofów nie przekreslaja tej obiektywnej sytuacji. Dlatego G. stanowczo bronił tezy, ze rzetelna refleksja filozoficzna nie zatrzymuje sie na sobie samej, lecz kieruje w strone teologii, która „działa” w obszarze tresci objawionych, przyblizajac w racjonalny sposób to, co Bóg mówi do człowieka.
Doswiadczenie wiary nie jest doswiadczeniem fideistycznym, lecz ma podstawy racjonalne.
Stykamy sie co prawda z tajemnica, lecz tajemnica nie oznacza niepoznawalnosci absolutnej, stanowi raczej o otwartosci człowieka poznajacego. Jej istnienie wyklucza obecnosc sprzecznosci. Rozum sprawia, ze akceptujac tajemnice pozbywamy sie ciazacego poczucia absurdu.
Dyskusje z ateizmem
G. uwazał, ze działa i pracuje w epoce, która trudno nazwac odwazna religijnie. Nawet jezeli nastawienie ateistyczne nie jest w niej dominujace, to jednak coraz wiecej osób pozostaje obojetnych religijnie, w przekonaniu, ze pojecie Boga niczego nie wyjasnia, a nawet mnozy intelektualne trudnosci.
Dlatego wola zyc tak, jakby Boga nie było
W latach 30. XX w. filozoficzne srodowiska we Francji podjeły dyskusje na temat ateizmu, który stał sie problemem społecznym, wpływajac na wszystko, co człowiek „uprawia”, czyli na szeroko pojeta kulture. Poczawszy od Kartezjusza, który z pozycji niedopuszczajacych w ogóle mozliwosci nieistnienia Boga interpretował podmiotowy swiat, jego filozofia (historycznie rzecz ujmujac) stała sie jednym z głównych zródeł współczesnego ateizmu; poprzez Kanta, Hume’a, Comte’a oraz ich nastepców nawiazujacych do wzorca pozytywistycznego, scjentystycznego i neopozytywistycznego, az do naukowej gnozy czasów współczesnych, problematyka teodycealna była nie tyle bezposrednio negowana, co raczej eliminowana ze sfery poznawczych zainteresowan człowieka. Boga akceptowano, ale tylko marginalnie, w porzadku moralnym, estetycznym badz politycznym. Natomiast filozofowie, których uwage skupia pojeciowo-logiczna mysl Hegla, doprowadzaja do przekształcenia Absolutu transcendentnego w formy czesto najdziwniej pojetej boskosci; historia ukazuje takiego rodzaju doswiadczenia, w których wykazywano, ze Bóg stał sie ostatecznie zalezny od człowieka. G. uwazał, ze jakiekolwiek były motywacje filozoficzne—czy podjete w imie dowartosciowania człowieka, jednosci i spójnosci systemu albo nawet utworzenia utopii rewolucyjno-ekonomicznej— zawsze prowadza one do konfrontacji z Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba i nie sa wynikiem przeprowadzanych rozumowan metafizycznych.
Dostrzegajac znaki ateistycznej wyobrazni, postawy nacechowane libertynizmem, poganizmem i nietolerancyjnie domagajaca sie poszanowania tolerancja, dazace nie tylko do teoretycznego wyeliminowania wiary w Boga, lecz do zniszczenia Koscioła i narodu zydowskiego (K. Marks), próbował szukac istoty tych zjawisk.
Odkrywszy autentyczna filozofie Tomasza z Akwinu starał sie w kontekscie jego pogladów ocenic wartosc współczesnego ateizmu. Dyskutował nie tylko ze specjalistami, ale—poniewaz ateizm ogarniał coraz szersze kregi—takze podjał „walke publicystyczna”. Na łamach tygodnika „Sept” oraz innych, bardziej fachowych czasopism prezentował cykl artykułów podejmujacych rózne aspekty kultury poddawanej wpływom ateizmu; głosił pogadanki radiowe i odczyty, ukazujac zniekształcenia autentycznej mysli chrzescijanskiej. Przekonał swoich oponentów do przyjecia nastepujacego stwierdzenia: filozofowie nie moga zamknac sprawy Boga jeszcze zanim została ona otwarta. Jego zaangazowanie w dyskusji na temat ateizmu było zawsze zywe i zaowocowało praca L’athéisme difficile, w której stawia zasadnicze pytanie: czy w swietle realizmu metafizycznego i przyrodzonej madrosci człowieka ateizm jest mozliwy?
Czy odwołanie sie do metafizyki Tomasza z Akwinu uzasadnia przekonanie o tym, ze ateizm jako stanowisko filozoficzne nie istnieje, a nawet istniec nie moze?
G. mógł w ten sposób sformułowac zagadnienie, poniewaz przyjał fakt podstawowy, mianowicie, ze ateizm, w najrózniejszych swych formach, wraz z laicyzmem i poganstwem, jest postawa wtórna w stosunku do afirmacji Boga. Przeswiadczenie o istnieniu Boga jest pierwsza naturalna postawa człowieka. Musi przeciez istniec jakas idea Boga, która sie zaprzecza. Oczywiscie, pojawiaja sie tu zasadnicze pytania: jakie sa zródła afirmacji Boga? jak wytłumaczyc, ze Bóg jest trwale obecny w ludzkiej mysli i kulturze? skad bierze sie zadziwiajaca trwałosc myslenia o Bogu? G. wyrazał przekonanie, ze elementarna wiedze o Bogu zdobywamy w spontanicznym zetknieciu sie z realna rzeczywistoscia. Problem istnienia Boga (Jego negacji równiez) pojawia sie w dwóch porzadkach, wzajemnie siebie warunkujacych, mianowicie w perspektywie spontanicznego oraz filozoficznego kontaktu ze swiatem.
Naturalna afirmacja rzeczywistosci wskazuje, ze człowiek pragnie przedłuzenia swej egzystencji poza wymiar materialny, i to zarówno wówczas, gdy doswiadcza kruchosci własnej egzystencji, jak i radosci pełni zycia.
W kazdym swym akcie człowiek spontanicznie dostrzega swa niewystarczalnosc— ma poczucie posiadania istnienia, ale nie bycia istnieniem. Na poziomie spontanicznego spotkania z rzeczywistoscia człowiek nie mysli o jakichs zasadach poznania, zauwaza jedynie, ze poznaje „cos”, co jest od niego niezalezne. Jest to afirmacja wczesniejsza od ludzkiej samowiedzy. Owo czytanie rzeczywistosci nie jest jeszcze filozofia. W spontanicznym odniesieniu do swiata ujawniaja sie nasze naturalne religijne predyspozycje. Sa one pewne, wyrazaja bowiem religijnosc przynalezna umysłowi ludzkiemu na mocy jego natury. Zanim człowiek dojdzie do pozytywnego lub negatywnego przekonania o istnieniu Boga, wpierw uswiadamia sobie, iz rodzi sie w nim jakies, moze nawet mgliste, przeswiadczenie o istnieniu lub, co najmniej, o rzeczywistej mozliwosci istnienia Boga. Wczesniej niz wiara religijna i wczesniej niz wiedza filozoficzna pojawia sie inny rodzaj poznania Boga—poznania naturalnego, zdobytego w sposób spontaniczny. Dlatego ateizm, jako koncepcja negujaca wszelki rodzaj boskosci i absolutu, zasadniczo nie pojawia sie w ramach spontanicznego spotkania człowieka z rzeczywistoscia, lecz dopiero w wyniku filozoficznej analizy przygodnosci ludzkiego zakorzenienia w realnosci. Gdy próbujemy spontanicznie uzyskane pojecie Boga przeobrazic w racjonalnie uzasadnione poznanie, wkraczamy na teren filozofii. I tu G. odwołuje sie do koncepcji Tomasza z Akwinu, gdyz rozumie, ze wizja bytu decyduje o rozumieniu Boga, a Akwinata własciwie postawił problem Boga, dzieki własciwemu wyjasnieniu koncepcji bytu.
Stad poznanie Boga dokonane w ramach metafizyki jest odpowiedzia na istotne pytanie: „dlaczego raczej istnieje cos niz nic?” i pokazuje, ze byty złozone, zmienne, posiadajace własciwosci transcendentalne (prawda, dobro, piekno), domagaja sie jako swojej racji (przyczyny sprawczej, wzorczej i celowej) istnienia osobowego Absolutu, czyli Boga.
G. wyszczególnił wystepujace w dziejach rodzaje ateizmów: naukowy, proletariacki, roztargnienia i obojetnosci, praktyczny, filozoficzny, a takze wolnomyslicielstwo, laicyzm i poganizm; uwaza, ze te formy ateizmu nie dysponuja argumentami filozoficznymi; ani w perspektywie historycznej, ani współczesnej, przekonania ateistyczne nie znajduja uzasadnienia w rzeczywistosci, opieraja sie bowiem na dowolnie przyjetych załozeniach i całkowitym niezrozumieniu faktu religijnosci i istoty religii, zwł. jej wymiaru ontycznego. Niemniej, ateizm filozoficzny dotyczy porzadku ontologicznego, stad przyjmuje pewna idee Boga.
Zwienczeniem rozwazan G. o ateizmie jest twierdzenie: ateizm filozoficzny nie istnieje i - zasadniczo - w ogóle nie jest mozliwy.
Własnie nieistnienie Boga bywa pytaniem głównym. Niezniszczalnosc i trwałosc przekonania o istnieniu Boga jest dla zwolenników ateizmu jedna z najtrudniejszych intelektualnych przeszkód do pokonania. W filozofii, niezmiennie powtarza G., obowiazuja prawa rzeczywistosci—niezalezne od człowieka i jego poznawczych mozliwosci— akceptacja przyrodzonych zdolnosci osoby ludzkiej, obdarzonej mozliwosciami intelektu, a takze dostrzezenie rzeczywistosci realnej, która domaga sie racji ostatecznych swego istnienia.
Dlatego zagadnienie Boga jest stawiane przez metafizyke, ale metafizyke rozumieja jedynie ci, którzy ja akceptuja.
W tak zaprezentowanej perspektywie ateizm zw. filozoficznym pojawia sie jako wtórny produkt mysli filozoficznej — mysli, która pobładziła w wyjasnianiu rzeczywistosci lub w rozumieniu samego poznania. G. dostrzega istniejace w dziejach postawy ateistyczne, uwaza jednak, ze twierdzenie głoszace „smierc Boga” jest konsekwencja powszechnego kryzysu wartosci, kryzysu rozumienia bytu oraz odejscia od metafizycznego ujmowania rzeczywistosci.
Filozofia realistyczna, nastawiona na poznawanie rzeczywistosci, przynosi madrosc, a ta prowadzi do uznania istnienia Boga i przyjmowania religijnego sposobu zycia.
Oczywiscie, tego rodzaju perspektywa nie musi zamazywac i w istocie nie zamazuje wolnego aktu decyzji. Kazdy z ludzi tylko na swoja miare jest wolny. Wolnosc przejawia sie najpierw w wolnych jednostkowych wyborach. Ale ten wymiar przedstawianego zjawiska domaga sie, zdaniem G., wprowadzenia pojecia kultury chrzescijanskiej i—w wezszym sensie— pojecia historii i cywilizacji chrzescijanskiej, tzn. takiej, w której „dzianie sie” nieustannie wkracza Bóg z idea przebaczenia i miłosierdzia. W ich przestrzeni G. widział szanse wyjscia z kryzysu, którym dotknieta jest współczesna mu Europa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:13, 22 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Astronom napisal, ze Gilson napisał: | „Esse” jest czyms najgłebszym (trudno pozbyc sie przestrzennych okreslen), najskrytszym (magis intimum) w bycie; czyms, czego nie mozna ujac w pojecia, ale co realna rzeczywistosc łaczy z Bytem czystym. Jest wspólna własnoscia, która byty maja z ich aktu istnienia. |
I juz pojawia sie pierwszy (kladacy) problem. Jesli czegos nie mozna ujac w pojecia, to nie mozna o tym mowic. Jesli zas nie mozna o czyms mowic, to nie mozna na podstawie tego zbudowac zadnej jezykowo poprawnej teorii. W szczegolnosci, nie mozna zbudowac zadnego uzasadnienia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wuk
Dołączył: 14 Cze 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Radzyń Podlaski
|
Wysłany: Pią 14:36, 23 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Tak. Istnienie nie da się przekazać na drodze dyskursywnej, podobnie jak i wszystkich innych pierwszych zasad. Ale da się stwierdzić. Znaczy to tyle, że każdy sam musi na podstawie własnego doświadczenia ocenić to znaczy, że istnieją desygnaty tej, czy innej teorii. A po nieważ idealiści twierdzą, że istnienie jest teoretycznie pomijalne, a doświadczenie nie ma przedmiotu poza samym sobą, można swobodnie pominąć sobie ich teorie jako nie mające styku z rzeczywistym światem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:38, 23 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Wuk napisał: | [istnienie] da się stwierdzić. |
Masz na mysli egzemplifikacje? Czyli definiowanie przez wskazanie (jedyni sposob definiowania pojec pierwotnych)?
Wuk napisał: | idealiści twierdzą, że istnienie jest teoretycznie pomijalne |
Co takiego?
OK. Wyjasnij, o czym mowisz, gdy mowisz o istnieniu, a bedzie wiadomo, co tak naprawde znaczy to twoje zdanie, ktore mnie tak zdziwilo i rozbawilo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wuk
Dołączył: 14 Cze 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Radzyń Podlaski
|
Wysłany: Sob 13:16, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Nie wyjaśnię Ci, ponieważ jest to zagadnienie trudniejsze niż np. proste stwierdzenie, że się nie śpi. A ponieważ Ty nawet tego ostatniego nie jesteś pewien... sam rozumiesz. Jednak nie załamój się , przypomnij sobie, że sam stwierdziłeś własne, substancjalne(!) istnienie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:50, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Jesli nie potrafisz podac wyjasnienia, to nie zachowuj sie tak, jakbys wiedzial, jak ono wyglada.
Jesli zas potrafisz, to podaj.
Zdecyduj sie, chlopie. Widzisz, na Sfini nie ma tak, ze ktos przychodzi i mowi: "ja mam pod lozkiem slonia na lancuchu, ale wam nie pokaze - macie mi wierzyc, bo ja mam na imie Jozek".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tadeusz
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 0:41, 25 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | J
Zdecyduj sie, chlopie. Widzisz, na Sfini nie ma tak, ze ktos przychodzi i mowi: "ja mam pod lozkiem slonia na lancuchu, ale wam nie pokaze - macie mi wierzyc, bo ja mam na imie Jozek". |
ha! A czy nie na tym polega właśnie Twoja wersja metafizyki?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:47, 25 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Nie daj Boze. Ja nikomu nie kaze w nic wierzyc.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wuk
Dołączył: 14 Cze 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Radzyń Podlaski
|
Wysłany: Czw 15:57, 29 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Jesli nie potrafisz podac wyjasnienia, to nie zachowuj sie tak, jakbys wiedzial, jak ono wyglada.
Jesli zas potrafisz, to podaj.
Zdecyduj sie, chlopie. Widzisz, na Sfini nie ma tak, ze ktos przychodzi i mowi: "ja mam pod lozkiem slonia na lancuchu, ale wam nie pokaze - macie mi wierzyc, bo ja mam na imie Jozek". |
Wyjaśnienie wygląda tak, jak wszystko dookoła. Dosłownie. W sieci za pomocą słów nie da rady tego wyjaśnić, nie dlatego, że ja nie chcę, tylko ze względu na charakter problemu (Arystoteles opisał cały poznawczy i logiczny kontekst PIERWSZYCH ZASAD). Ale "na żywo" przy piwie jeszcze NIGDY nie miałem kłopotu z wykazaniem, że piwo istnieje.
Owszem, jest moją winą niechęć do dyskusji z Waćpanem. Ale skoro Waść udajsz, że nie wiesz, co znaczy, że coś istnieje, a przy tym stwierdzasz własne istnienie... chyba trudno mieć do mnie żal?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:58, 30 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Wuk napisał: | idealiści twierdzą, że istnienie jest teoretycznie pomijalne | wuj napisał: | Wyjasnij, o czym mowisz, gdy mowisz o istnieniu, a bedzie wiadomo, co tak naprawde znaczy to twoje zdanie, ktore mnie tak zdziwilo i rozbawilo. | Wuj napisał: | "na żywo" przy piwie jeszcze NIGDY nie miałem kłopotu z wykazaniem, że piwo istnieje. |
Mowiac krotko: uzywasz slowa "istnieje" jako synonim do "doznaję"?
Wuk napisał: | skoro Waść udajsz, że nie wiesz, co znaczy, że coś istnieje, a przy tym stwierdzasz własne istnienie |
Jesli skoncentrujesz uwage na dyskusji, to pojmiesz, ze slowa maja wiele znaczen i ze w tym przypadku wlasnie mamy z tym do czynienia. Slowo "istnienie" ma zupelnie inne znaczenie, gdy mowimy o piwie, zupelnie inne, gdy mowimy o wlasnym istnieniu, i zupelnie inne, gdy mowimy o jakims bycie w filozofii materialistycznej (w tym ostatnim przypadku slowo to jest pozbawione znaczenia). Zdefiniuj wiec slowo, ktorego uzywasz. Bez tego mowisz o niczym, mozesz wiec powiedziec cokolwiek
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kohelet
Dołączył: 19 Lip 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 10:49, 20 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Nie musowo definiowac istnienia, bo po co?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:17, 22 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Jak to po co? Istnienie to podstawowe pojecie; jesli nie wiadomo, o czym mowa, to o czym wlasnie mowa?
Wiem, ze pytanie o definicje istnienia nie pada czesto Ale teraz wlasnie padlo. Czy Tomasz mial na nie odpowiedz, czy tez mowil o nie-wiadomo-czym?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kohelet
Dołączył: 19 Lip 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 19:33, 28 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Absurd. Wymagać aby esse (czyli istnienie) dało się ująć przez pojęcie znaczy chcieć by było jakąś rzeczą!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:26, 29 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Przepraszam bardzo, ale nie da sie mowic z sensem o czyms, czego sie nie da ujac w pojecie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Astronom
Gość
|
Wysłany: Czw 22:51, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Kohelet napisał: | Absurd. Wymagać aby esse (czyli istnienie) dało się ująć przez pojęcie znaczy chcieć by było jakąś rzeczą! |
Wuju Zbóju, jeśli dobrze zauważyłem, to w temacie http://www.sfinia.fora.pl/viewtopic.php?t=746 jest wyjaśnienie, dlaczego.
wujzboj napisał: | Przepraszam bardzo, ale nie da sie mowic z sensem o czyms, czego sie nie da ujac w pojecie. |
To podejście typowo idealistyczne. Najwidoczniej można o czymś mówić, skoro się o tym mówi a nie ujmuje się tego w pojęcie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:21, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Moze tam jest to wyjasnienie... Ale pewno przeoczylem. Czy moglbys naprowadzic?
Co do niemoznosci mowienia z sensem o czyms, czego sie nie da ujac w pojecie: po prostu NIE MA takiej sensownej rozmowy, w ktorej mowi sie o czyms nieujmowalnym w pojecie. To taka rozmowa o prenglowaniu frycli. Mowic mozna. Powietrze przeniesie dzwieki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|