Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Subiektywne pojęcie "sensu"
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:56, 17 Lis 2017    Temat postu: Subiektywne pojęcie "sensu"

Często czytam, zwłaszcza u wszelkiej maści "naukowych" mądrali i innych "wykształciuchów", że sensowne są tylko te zdania, które można odnieść do "doświadczenia". Ale jak odnieść do doświadczenia samą tezę, że sensowne są tylko te zdania, które można odnieść do doświadczenia? Nikt nawet nie zdefiniował warunków takiego doświadczalnego eksperymentu potwierdzającego samą tę tezę i sam ten eksperyment byłby zresztą bez sensu bo musiałby z góry i jeszcze przed doświadczeniem zakładać jako słuszną tezę o doświadczeniu, której przecież ma dopiero dowieść. Kompletnie bez sensu

Do tego samo doświadczenie może dowodzić wszystkiego i niczego bo wszystko i tak zależy od tego jak to doświadczenie potem jeszcze zinterpretujemy. A zatem kryterium, że sens mają tylko te zdania, które można odnieść do doświadczenia, może zostać przyjęte jedynie arbitralnie, czyli bez doświadczenia i niejako wbrew sobie, na wiarę

Po drugie, pojęcie sensu nie jest ustalone absolutnie i ostatecznie bo wystarczy zmienić szerokość geograficzną i już się ono zmienia. W naszej grecko-rzymskiej kulturze możemy sobie wierzyć, że sens mają tylko te zdania, które możemy odnieść do doświadczenia, ale w takiej kulturze azjatyckiej kryterium takie będzie już bezsensowne gdyż mają oni inne pojęcie sensu. Na przykład w buddyzmie jogaczary w ogóle nie istnieje coś takiego jak możliwość porównania zdania do jakiejś zewnętrznej rzeczywistości, bo taka zwyczajnie tam nie istnieje. Istnieją tylko umysły śpiące wspólnym snem w oceanie Świadomości Absolutu i żadnego "zewnętrznego doświadczenia" tam po prostu nie ma, z którym można by porównać sensowność zdania

Nawet w naszej kulturze pojęcie sensu zdania może być rozumiane różnie, niekonieczne przez porównanie z doświadczeniem. Wszystko znowu zależy od tego jakie kryteria sensowności ktoś sobie przyjmie :think:


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 19:57, 17 Lis 2017, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Pią 15:44, 17 Lis 2017    Temat postu:

Zamiast próbować rozgryść, co pojęcie sensu znaczy dla wszystkich, odpowiedz sobie same, co to znaczy, że coś coś znaczy. Wtedy będzie po buddyjsku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:52, 17 Lis 2017    Temat postu:

Banjankri napisał:
co to znaczy, że coś coś znaczy. Wtedy będzie po buddyjsku.


Ale nie po śfińsku. A tymczasem liczyłem na pewną burzę mózgów, zamiast samemu dawać jasną i zdecydowaną odpowiedź. Może więc spróbujesz zdefiniować po swojemu?

Już samo stwierdzenie "co to znaczy, że coś coś znaczy", pokazuje, że trudno będzie tu wyjść poza pewne tautologie, zasadne jedynie na mocy siebie samych. Problem jest więc dużo trudniejszy niż wydawał się z początkowego punktu widzenia, a przez to jest ciekawy. Ale nie chcę na razie nic sugerować


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 15:57, 17 Lis 2017, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35365
Przeczytał: 23 tematy

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:02, 17 Lis 2017    Temat postu:

Macie błahe problemy.
W j. polskim sensowne są zdania za które polonista nie postawi pały.
Bezsensem w naszym wszechświecie operują wyłącznie ... ziemscy matematycy.

Dowód:
[link widoczny dla zalogowanych]
dr. Marek Kordas w powyższym linku napisał:

Dwa plus dwa równa się cztery wtedy i tylko wtedy, gdy Płock leży nad Wisłą.

Oczywiście, zdanie to jest prawdziwe, ale czy ma sens? Przecież między pewnym faktem arytmetycznym a innym faktem geograficznym żadnego związku nie ma. Dlaczego więc chcemy twierdzić (ba, uczyć tego), że te dwa zdania są równoważne?

Albo zdanie:
Jeśli dwa plus dwa jest równe pięć, to zachodzi twierdzenie Pitagorasa.

Z punktu widzenia logiki to zdanie jest prawdziwe. Tu już po obu stronach implikacji są zdania dotyczące faktów matematycznych. Dlaczego jednak chcemy zmusić młodego człowieka, by widział w tym sens?
.. .. ..
Powstają dwa pytania.
Po pierwsze, czemu logika została tak skonstruowana, że – abstrahując od sensu – okalecza pojęciowy świat?
Po drugie, czy faktycznie należy trzymać ją jak najdalej od młodzieży, bo tylko ją demoralizuje, każąc za wiedzę uważać takie androny, jak przytoczone powyżej?
.. .. ..
Ale naprawdę chodzi o to, że – jak z małżeństwem i demokracją – lepszej propozycji dotąd nie wynaleziono. A szkoda.


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Pią 18:04, 17 Lis 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:23, 17 Lis 2017    Temat postu: Re: Subiektywne pojęcie "sensu"

fedor napisał:
Często czytam, zwłaszcza u wszelkiej maści "naukowych" mądrali i innych "wykształciuchów", że sensowne są tylko te zdania, które można odnieść do "doświadczenia". Ale jak odnieść do doświadczenia samą tezę, że sensowne są tylko te zdania, które można odnieść do doświadczenia? Nikt nawet nie zdefiniował warunków takiego doświadczalnego eksperymentu potwierdzającego samą tę tezę i sam ten eksperyment byłby zresztą bez sensu bo musiałby z góry i jeszcze przed doświadczeniem zakładać jako słuszną tezę o doświadczeniu, której przecież ma dopiero dowieść. Kompletnie bez sensu

Do tego samo doświadczenie może dowodzić wszystkiego i niczego bo wszystko i tak zależy od tego jak to doświadczenie potem jeszcze zinterpretujemy. A zatem kryterium, że sens mają tylko te zdania, które można odnieść do doświadczenia, może zostać przyjęte jedynie arbitralnie, czyli bez doświadczenia i niejako wbrew sobie, na wiarę

Po drugie, pojęcie sensu nie jest ustalone absolutnie i ostatecznie bo wystarczy zmienić szerokość geograficzną i już się ono zmienia. W naszej grecko-rzymskiej kulturze możemy sobie wierzyć, że sens mają tylko te zdania, które możemy odnieść do doświadczenia, ale w takiej kulturze azjatyckiej kryterium takie będzie już bezsensowne gdyż mają oni inne pojęcie sensu. Na przykład w buddyzmie jogaczary w ogóle nie istnieje coś takiego jak możliwość porównania zdania do jakiejś zewnętrznej rzeczywistości, bo taka zwyczajnie tam nie istnieje. Istnieją tylko umysły śpiące wspólnym snem w oceanie Świadomości Absolutu i żadnego "zewnętrznego doświadczenia" tam po prostu nie ma, z którym można by porównać sensowność zdania

Nawet w naszej kulturze pojęcie sensu zdania może być rozumiane różnie, niekonieczne przez porównanie z doświadczeniem. Wszystko znowu zależy od tego jakie kryteria sensowności ktoś sobie przyjmie :think:


Sensowne jest każde zdanie danego języka, czyli każde poprawnie zbudowane zdanie. Moim zdaniem, ogólnie można by powiedzieć że sensowność polega na trzymaniu się przyjętych konwencji. Przykładowo ja mam konwencje A, Ty masz konwencje B. Konwencja A wyklucza konwencje B, ale trzymając się ich (każdy swojej), obaj działamy sensownie. Nic tutaj nie jest subiektywne. Zdanie z Twojego języka może być nonsensem w moim i na odwrót, ale jeżeli istnieje język z którego zdanie się wywodzi, to jest ono sensowne (w jakimś języku).

fedor napisał:
Do tego samo doświadczenie może dowodzić wszystkiego i niczego bo wszystko i tak zależy od tego jak to doświadczenie potem jeszcze zinterpretujemy.


Ale bzdurzysz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:04, 17 Lis 2017    Temat postu: Re: Subiektywne pojęcie "sensu"

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Często czytam, zwłaszcza u wszelkiej maści "naukowych" mądrali i innych "wykształciuchów", że sensowne są tylko te zdania, które można odnieść do "doświadczenia". Ale jak odnieść do doświadczenia samą tezę, że sensowne są tylko te zdania, które można odnieść do doświadczenia? Nikt nawet nie zdefiniował warunków takiego doświadczalnego eksperymentu potwierdzającego samą tę tezę i sam ten eksperyment byłby zresztą bez sensu bo musiałby z góry i jeszcze przed doświadczeniem zakładać jako słuszną tezę o doświadczeniu, której przecież ma dopiero dowieść. Kompletnie bez sensu

Do tego samo doświadczenie może dowodzić wszystkiego i niczego bo wszystko i tak zależy od tego jak to doświadczenie potem jeszcze zinterpretujemy. A zatem kryterium, że sens mają tylko te zdania, które można odnieść do doświadczenia, może zostać przyjęte jedynie arbitralnie, czyli bez doświadczenia i niejako wbrew sobie, na wiarę

Po drugie, pojęcie sensu nie jest ustalone absolutnie i ostatecznie bo wystarczy zmienić szerokość geograficzną i już się ono zmienia. W naszej grecko-rzymskiej kulturze możemy sobie wierzyć, że sens mają tylko te zdania, które możemy odnieść do doświadczenia, ale w takiej kulturze azjatyckiej kryterium takie będzie już bezsensowne gdyż mają oni inne pojęcie sensu. Na przykład w buddyzmie jogaczary w ogóle nie istnieje coś takiego jak możliwość porównania zdania do jakiejś zewnętrznej rzeczywistości, bo taka zwyczajnie tam nie istnieje. Istnieją tylko umysły śpiące wspólnym snem w oceanie Świadomości Absolutu i żadnego "zewnętrznego doświadczenia" tam po prostu nie ma, z którym można by porównać sensowność zdania

Nawet w naszej kulturze pojęcie sensu zdania może być rozumiane różnie, niekonieczne przez porównanie z doświadczeniem. Wszystko znowu zależy od tego jakie kryteria sensowności ktoś sobie przyjmie :think:


Sensowne jest każde zdanie danego języka, czyli każde poprawnie zbudowane zdanie. Moim zdaniem, ogólnie można by powiedzieć że sensowność polega na trzymaniu się przyjętych konwencji. Przykładowo ja mam konwencje A, Ty masz konwencje B. Konwencja A wyklucza konwencje B, ale trzymając się ich (każdy swojej), obaj działamy sensownie. Nic tutaj nie jest subiektywne


Wszystko tutaj jest subiektywne. Już samo użycie słowa "konwencja" to zdradza. I samo wprowadzenie przez ciebie możliwości zaprzeczenia sobie przez konwencje. Wystarczy, że zapytam o uzasadnienie każdego z tych zdań i nie będziesz ich w stanie uzasadnić inaczej niż za pomocą ich samych

szaryobywatel napisał:
Zdanie z Twojego języka może być nonsensem w moim i na odwrót, ale jeżeli istnieje język z którego zdanie się wywodzi, to jest ono sensowne (w jakimś języku)


To kolejna konwencja czy już tylko pusty ciąg znaków, udający jakiś sens przez swą poprawność gramatyczną?

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Do tego samo doświadczenie może dowodzić wszystkiego i niczego bo wszystko i tak zależy od tego jak to doświadczenie potem jeszcze zinterpretujemy.


Ale bzdurzysz.


Wygenerowałeś tu osąd pozbawiony choćby pozoru uzasadnienia, więc muszę potraktować go jako bezens. Zbierz się do kupy bo potem będziesz zmowu skomlał


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 22:06, 17 Lis 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:01, 18 Lis 2017    Temat postu: Re: Subiektywne pojęcie "sensu"

fedor napisał:
Wszystko tutaj jest subiektywne. Już samo użycie słowa "konwencja" to zdradza. I samo wprowadzenie przez ciebie możliwości zaprzeczenia sobie przez konwencje. Wystarczy, że zapytam o uzasadnienie każdego z tych zdań i nie będziesz ich w stanie uzasadnić inaczej niż za pomocą ich samych


Łopatologicznie, konwencja to struktura, a struktura i to co z niej powstałe z tym co subiektywne nie ma nic wspólnego. Formalizm jest taki sam z dowolnego punktu widzenia, a to czy coś jest z nim zgodne czy nie, nie jest rzeczą subiektywną. Można by się co najwyżej zastanawiać czy samo generowanie struktury, takiej a nie innej, jest subiektywizmem człowieka. Odpowiedź brzmi nie, jeżeli ta struktura nie może być dowolna. Wtedy mamy do czynienia z czymś co istnieje niezależnie od umysłu i samo jest częścią jakiejś struktury. Jeżeli coś czego teraz doświadczamy nie jest czymś dowolnym, to i konwencja do tego się odnosząca nie może być dowolna.

fedor napisał:
szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Do tego samo doświadczenie może dowodzić wszystkiego i niczego bo wszystko i tak zależy od tego jak to doświadczenie potem jeszcze zinterpretujemy.


Ale bzdurzysz.


Wygenerowałeś tu osąd pozbawiony choćby pozoru uzasadnienia, więc muszę potraktować go jako bezens. Zbierz się do kupy bo potem będziesz zmowu skomlał


Doświadczanie przyciągania ziemskiego dowodzi jego istnienia w co najmniej jednym sensie i nie zależy to od tego jak to doświadczenie zinterpretujemy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:12, 18 Lis 2017    Temat postu:

fedor napisał:
jak odnieść do doświadczenia samą tezę, że sensowne są tylko te zdania, które można odnieść do doświadczenia?

Prosto. Jeśli zdanie zawiera "coś", z czym nigdy nie miałeś do czynienia, to żeby wiedzieć, co z tym "czymś" zrobić, musisz się jakoś tego nauczyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35365
Przeczytał: 23 tematy

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:47, 18 Lis 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
fedor napisał:
jak odnieść do doświadczenia samą tezę, że sensowne są tylko te zdania, które można odnieść do doświadczenia?

Prosto. Jeśli zdanie zawiera "coś", z czym nigdy nie miałeś do czynienia, to żeby wiedzieć, co z tym "czymś" zrobić, musisz się jakoś tego nauczyć.

Zdania:
Krasnoludki są na świecie
Istnieje Bóg
etc
Są sensowne bo są zrozumiałe dla każdego 5-cio latka.

Specjalistyczny żargon np.
Napięcie to różnica dwóch potencjałów mierzonych względem tego samego punktu odniesienia

Jest sensowny w j. polskim dla elektryków i elektroników - tu rzeczywiście trzeba się nauczyć co znaczą poszczególne pojęcia

Zdanie:
Istnieje nbkshdtagsf
Jest bezsensowne i tu nie ma czego się uczyć.

Poza tym bez znaczenia jest w jakim języku powyższe zdania są wypowiadane. W dowolnym języku wszystkie zdania wyżej, za wyjątkiem ostatniego bedą sensowne - natomiast ostatnie zdanie będzie bezsensowne w dowolnym języku świata.

Podsumowując:
O sensowności dowolnego zdania możemy mówić wyłącznie w jednym języku, obojętnie w jakim - może być polski, chiński, buszmeński etc.
Języków oczywiście nie wolno mieszać.
W każdym przypadku obiektywnym ekspertem sensowności zdania będzie humanista, specjalista w danym języku np. polonista w j. polskim.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:42, 18 Lis 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
musisz się jakoś tego nauczyć


pusta i zbyt ogólnikowa instrukcja bez jakiejkolwiek gwarancji sukcesu i nawet możliwości sprawdzenia tego sukcesu. Poza tym nadal milcząco zakłada z góry możliwość czegoś, co ma dopiero dowieść


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 15:44, 18 Lis 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:58, 18 Lis 2017    Temat postu: Re: Subiektywne pojęcie "sensu"

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Wszystko tutaj jest subiektywne. Już samo użycie słowa "konwencja" to zdradza. I samo wprowadzenie przez ciebie możliwości zaprzeczenia sobie przez konwencje. Wystarczy, że zapytam o uzasadnienie każdego z tych zdań i nie będziesz ich w stanie uzasadnić inaczej niż za pomocą ich samych


Łopatologicznie, konwencja to struktura, a struktura i to co z niej powstałe z tym co subiektywne nie ma nic wspólnego


To, że jeszcze raz słowo w słowo powtórzyłeś tę samą bzdurę wcale nie oznacza, że stało się to trochę mniejszą bzdurą

Jedna z definicji konwencji jest taka, że - cytuję - "konwencjonalizm to doktryna, zgodnie z którą pewne ważne składniki wiedzy są wytworami naszej wyobraźni twórczej o charakterze niekoniecznym"

A więc wprost implikuje to subiektywizm, a wręcz życzeniowe myślenie i opowiadasz jak na razie tylko swoje pocieszne bajeczki, które z samą istotą pojęcia konwencji mają niewiele tak naprawdę wspólnego

szaryobywatel napisał:
Formalizm jest taki sam z dowolnego punktu widzenia, a to czy coś jest z nim zgodne czy nie, nie jest rzeczą subiektywną. Można by się co najwyżej zastanawiać czy samo generowanie struktury, takiej a nie innej, jest subiektywizmem człowieka. Odpowiedź brzmi nie, jeżeli ta struktura nie może być dowolna


A tymczasem może być dowolna w przypadku konwencjonalizmu, jak najbardziej. Co zresztą sam nawet założyłeś pisząc, że konwencje dwóch osób mogą sobie przeczyć

szaryobywatel napisał:
Wtedy mamy do czynienia z czymś co istnieje niezależnie od umysłu i samo jest częścią jakiejś struktury. Jeżeli coś czego teraz doświadczamy nie jest czymś dowolnym, to i konwencja do tego się odnosząca nie może być dowolna


Puste słowa o pozornej treści. W zasadzie kolejny zbiór życzeń

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Do tego samo doświadczenie może dowodzić wszystkiego i niczego bo wszystko i tak zależy od tego jak to doświadczenie potem jeszcze zinterpretujemy.


Ale bzdurzysz.


Wygenerowałeś tu osąd pozbawiony choćby pozoru uzasadnienia, więc muszę potraktować go jako bezens. Zbierz się do kupy bo potem będziesz zmowu skomlał


Doświadczanie przyciągania ziemskiego dowodzi jego istnienia w co najmniej jednym sensie i nie zależy to od tego jak to doświadczenie zinterpretujemy.


Oczywiście, że zależy bo termin "przyciąganie" to tylko kolejna interpretacja i hipoteza. No ale niestety w ogóle sobie tego nie uświadamiasz i dlatego myli ci się dalej doświadczenie z tym, co jest tylko interpretacją (jedną z wielu możliwych)


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 16:01, 18 Lis 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:41, 18 Lis 2017    Temat postu: Re: Subiektywne pojęcie "sensu"

fedor napisał:
To, że jeszcze raz słowo w słowo powtórzyłeś tę samą bzdurę wcale nie oznacza, że stało się to trochę mniejszą bzdurą

Jedna z definicji konwencji jest taka, że - cytuję - "konwencjonalizm to doktryna, zgodnie z którą pewne ważne składniki wiedzy są wytworami naszej wyobraźni twórczej o charakterze niekoniecznym"

A więc wprost implikuje to subiektywizm, a wręcz życzeniowe myślenie i opowiadasz jak na razie tylko swoje pocieszne bajeczki, które z samą istotą pojęcia konwencji mają niewiele tak naprawdę wspólnego


Co mnie obchodzi doktryna konwencjonalizmu, uzasadnij że jest to bzdura. Podaj przykład reguł danego formalizmu które zmieniają się w zależności od tego co się o nich myśli. Podaj przykład reguł które są nieopisywalne, czyli teoretycznie mogą być subiektywne, tak jak wrażenie koloru czerwonego może być subiektywne i każdy patrząc na tę samą wiązkę lasera może widzieć zupełnie inną barwę.

fedor napisał:
A tymczasem może być dowolna w przypadku konwencjonalizmu, jak najbardziej. Co zresztą sam nawet założyłeś pisząc, że konwencje dwóch osób mogą sobie przeczyć


To że konwencje dwóch osób mogą sobie przeczyć, nie znaczy że mogą być dowolne.

fedor napisał:
szaryobywatel napisał:
Doświadczanie przyciągania ziemskiego dowodzi jego istnienia w co najmniej jednym sensie i nie zależy to od tego jak to doświadczenie zinterpretujemy.


Oczywiście, że zależy bo termin "przyciąganie" to tylko kolejna interpretacja i hipoteza. No ale niestety w ogóle sobie tego nie uświadamiasz i dlatego myli ci się dalej doświadczenie z tym, co jest tylko interpretacją (jedną z wielu możliwych)


Ja mówiłem o doświadczeniu, a przyciąganie istnieje jako coś odnoszącego się do doświadczenia i jako nazwa. Nawet solipsysta sobie nie wyobrazi że jest inaczej.


Ostatnio zmieniony przez szaryobywatel dnia Sob 21:45, 18 Lis 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:09, 18 Lis 2017    Temat postu: Re: Subiektywne pojęcie "sensu"

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
To, że jeszcze raz słowo w słowo powtórzyłeś tę samą bzdurę wcale nie oznacza, że stało się to trochę mniejszą bzdurą

Jedna z definicji konwencji jest taka, że - cytuję - "konwencjonalizm to doktryna, zgodnie z którą pewne ważne składniki wiedzy są wytworami naszej wyobraźni twórczej o charakterze niekoniecznym"

A więc wprost implikuje to subiektywizm, a wręcz życzeniowe myślenie i opowiadasz jak na razie tylko swoje pocieszne bajeczki, które z samą istotą pojęcia konwencji mają niewiele tak naprawdę wspólnego


Co mnie obchodzi doktryna konwencjonalizmu, uzasadnij że jest to bzdura


Właśnie uzasadniłem - jest to myślenie życzeniowe i nic więcej. Poza tym sam wyskoczyłeś pierwszy z odwoływaniem się do konwencjonalizmu, próbując wybrnąć z braku ostatecznego odniesienia do pojęcia "sensu", a teraz piszesz, że co cię obchodzi konwencjonalizm. Pogubiłeś się jak zwykle do reszty gdy tylko natrafiłeś na jakieś niesztampowe problemy

szaryobywatel napisał:
Podaj przykład reguł danego formalizmu które zmieniają się w zależności od tego co się o nich myśli


A co mnie to obchodzi

szaryobywatel napisał:
Podaj przykład reguł które są nieopisywalne, czyli teoretycznie mogą być subiektywne


A co mnie to obchodzi. Bez związku z meritum problemu. Nie wiesz jak ugryźć zagadnienie i generujesz tylko ciągi sentencji udających pozory jakichś znaczeń i odpowiedzi

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
A tymczasem może być dowolna w przypadku konwencjonalizmu, jak najbardziej. Co zresztą sam nawet założyłeś pisząc, że konwencje dwóch osób mogą sobie przeczyć


To że konwencje dwóch osób mogą sobie przeczyć, nie znaczy że mogą być dowolne


Ale i tak są. Poza tym nadal są jednak sprzeczne, co wyklucza je jako ostateczne odniesienie, które zwłaszcza w tym przypadku powinno się gdzieś pojawić

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
szaryobywatel napisał:
Doświadczanie przyciągania ziemskiego dowodzi jego istnienia w co najmniej jednym sensie i nie zależy to od tego jak to doświadczenie zinterpretujemy.


Oczywiście, że zależy bo termin "przyciąganie" to tylko kolejna interpretacja i hipoteza. No ale niestety w ogóle sobie tego nie uświadamiasz i dlatego myli ci się dalej doświadczenie z tym, co jest tylko interpretacją (jedną z wielu możliwych)


Ja mówiłem o doświadczeniu, a przyciąganie istnieje jako coś odnoszącego się do doświadczenia i jako nazwa


Tylko, że nadal nigdzie nie wykazałeś, że istnieje "przyciąganie". To wciąż tylko jedna z hipotetycznych interpretacji, którą wciąż mylisz z "doświadczeniem"

szaryobywatel napisał:
Nawet solipsysta sobie nie wyobrazi że jest inaczej.


To najwyraźniej nie masz pojęcia co to jest solipsyzm. Przejdźmy więc na poziom solipsyzmu i wykaż, że istnieje tam jakieś "przyciąganie"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:13, 19 Lis 2017    Temat postu:

Liczysz na to że w myśl zasady "z idiotą się nie dyskutuje", Ci odpuszczę?
No to zobaczymy :wink:

Cytat:
Właśnie uzasadniłem - jest to myślenie życzeniowe i nic więcej. Poza tym sam wyskoczyłeś pierwszy z odwoływaniem się do konwencjonalizmu, próbując wybrnąć z braku ostatecznego odniesienia do pojęcia "sensu", a teraz piszesz, że co cię obchodzi konwencjonalizm. Pogubiłeś się jak zwykle do reszty gdy tylko natrafiłeś na jakieś niesztampowe problemy


Niczego nie uzasadniłeś, inteligentny człowieku, napisałeś jak konwencje rozumieją konwencjonaliści. Nawet nie podałeś uzasadnienia które mógłby podać konwencjonalista. Widocznie przekracza to Twoje zdolności intelektualne. Nic dziwnego u osoby która nie odróżnia uzasadnienia opinii od samej opinii.

Cytat:
A co mnie to obchodzi

Cytat:
A co mnie to obchodzi. Bez związku z meritum problemu. Nie wiesz jak ugryźć zagadnienie i generujesz tylko ciągi sentencji udających pozory jakichś znaczeń i odpowiedzi


Nie wątpię że nic Cię nie obchodzi i dla Ciebie bez związku z meritum problemu, niemniej osoba która nie jest upośledzona umysłowo widzi wyraźny związek z uzasadnieniem o które jest pytana. Dlatego to napisałem by ewentualny dyskutant miał się do czego odnieść.

Cytat:

Ale i tak są. Poza tym nadal są jednak sprzeczne, co wyklucza je jako ostateczne odniesienie, które zwłaszcza w tym przypadku powinno się gdzieś pojawić


Nie są dowolne. Niestety dla Ciebie nie ma takiej konwencji: "gdy tylko czuje że jestem głupszy i nie mam nic do powiedzenia, powiem abra kadabra i już mam racje, mogę wygrywać w dyskusji".

Cytat:
Tylko, że nadal nigdzie nie wykazałeś, że istnieje "przyciąganie". To wciąż tylko jedna z hipotetycznych interpretacji, którą wciąż mylisz z "doświadczeniem"


Rozumiem że czytanie ze zrozumieniem może sprawiać Ci problem.

Cytat:
To najwyraźniej nie masz pojęcia co to jest solipsyzm. Przejdźmy więc na poziom solipsyzmu i wykaż, że istnieje tam jakieś "przyciąganie"


Niech solipsysta zacznie doświadczać bycia supermanem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 9:32, 19 Lis 2017    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Liczysz na to że w myśl zasady "z idiotą się nie dyskutuje", Ci odpuszczę?
No to zobaczymy :wink:


Nawet nie zauważasz, że to ty jesteś w tej dyskusji idiotą. No ale właśnie dlatego, że jesteś idiotą

szaryobywatel napisał:
Cytat:
Właśnie uzasadniłem - jest to myślenie życzeniowe i nic więcej. Poza tym sam wyskoczyłeś pierwszy z odwoływaniem się do konwencjonalizmu, próbując wybrnąć z braku ostatecznego odniesienia do pojęcia "sensu", a teraz piszesz, że co cię obchodzi konwencjonalizm. Pogubiłeś się jak zwykle do reszty gdy tylko natrafiłeś na jakieś niesztampowe problemy


Niczego nie uzasadniłeś, inteligentny człowieku, napisałeś jak konwencje rozumieją konwencjonaliści. Nawet nie podałeś uzasadnienia które mógłby podać konwencjonalista. Widocznie przekracza to Twoje zdolności intelektualne. Nic dziwnego u osoby która nie odróżnia uzasadnienia opinii od samej opinii


Nadal jedyne co potrafisz to tylko generowanie pustych ciągów znaków, które udają sens. Po pierwsze z konwencjonalizmem pierwszy wyskoczyłeś ty, nie ja. Gówno ci to dało, ale to osobna kwestia. Po drugie, pomimo, że z tym wyskoczyłeś, nie powołałeś się na nic innego niż tylko własne słowa. Ja natomiast zrobiłem dużo więcej - przywołałem definicję konwencjonalizmu i wynikało z niej jednoznacznie, że konwencjonalizm to myślenie życzeniowe więc w niczym ci to nie pomoże przy jakimś obiektywnym ustalaniu pojęcia sensu. To było uzasadnienie. Ignorowanie przez ciebie tego uzasadnienia i pisanie, że go "nie ma", to typowy dla ciebie efekt wyparcia i nic ci nie da bo w tym momencie jedyne co generujesz zamiast rzeczowych odpowiedzi to już tylko bełkot

szaryobywatel napisał:
Cytat:
A co mnie to obchodzi

Cytat:
A co mnie to obchodzi. Bez związku z meritum problemu. Nie wiesz jak ugryźć zagadnienie i generujesz tylko ciągi sentencji udających pozory jakichś znaczeń i odpowiedzi


Nie wątpię że nic Cię nie obchodzi i dla Ciebie bez związku z meritum problemu, niemniej osoba która nie jest upośledzona umysłowo widzi wyraźny związek z uzasadnieniem o które jest pytana. Dlatego to napisałem by ewentualny dyskutant miał się do czego odnieść


Znowu wypociłeś z siebie jedynie kolejny ciąg znaków, udających tylko jakiś sens i pozorny związek z meritum problemu. Przynajmniej to opanowałeś w stopniu dostatecznym. Dobre i to, bo chociaż możesz udawać, że coś masz niby do powiedzenia

szaryobywatel napisał:
Cytat:

Ale i tak są. Poza tym nadal są jednak sprzeczne, co wyklucza je jako ostateczne odniesienie, które zwłaszcza w tym przypadku powinno się gdzieś pojawić


Nie są dowolne. Niestety dla Ciebie nie ma takiej konwencji: "gdy tylko czuje że jestem głupszy i nie mam nic do powiedzenia, powiem abra kadabra i już mam racje, mogę wygrywać w dyskusji"


Kolejny ciąg znaków, udających pozorny sens i odpowiedź. Niestety, tym razem ten ciąg znaków jest tak pusty, że jakakolwiek odpowiedź na niego jest nie tylko zbędna ale wręcz niemożliwa gdyż pustki po prostu skomentować się nie da

szaryobywatel napisał:
Cytat:
Tylko, że nadal nigdzie nie wykazałeś, że istnieje "przyciąganie". To wciąż tylko jedna z hipotetycznych interpretacji, którą wciąż mylisz z "doświadczeniem"


Rozumiem że czytanie ze zrozumieniem może sprawiać Ci problem


No i znowu kompletna pustka merytoryczna zamiast jakiejkolwiek racjonalnej odpowiedzi, pusty treściowo ciąg znaków, sprawiający jedynie pozory sensu. Można i tak. W niczym nie zmienia to faktu, że wyłożyłeś się jak kompletny indolent z tym "przyciąganiem" bo nie tylko nie umiałeś uzasadnić istnienia tego "przyciągania", ale posłużyłeś się tak naprawdę już tylko potocznym pojęciem, nieaktualnym i dawno zarzuconym w fizyce gdyż pojęcie to pochodzi z fizyki newtonowskiej. Wprowadził je na zasadzie jedynie przypuszczenia Newton, który zarazem przyznawał, że prywatnie sam w to nie wierzy. Einstein zaś stwierdził, że w ogóle nie ma sił przyciągania i grawitacja to jedynie wynik geometrii czasoprzestrzeni. Tak więc wyłożyłeś się permanentnie i do tego podwójnie

szaryobywatel napisał:
Cytat:
To najwyraźniej nie masz pojęcia co to jest solipsyzm. Przejdźmy więc na poziom solipsyzmu i wykaż, że istnieje tam jakieś "przyciąganie"


Niech solipsysta zacznie doświadczać bycia supermanem.


Miałeś wykazać jak z punktu widzenia solipsysty istnieje "przyciąganie". I nadal nie wykazałeś. Rozumiesz w ogóle to słowo "przyciąganie", którego użyłeś? Miałeś wykazać fakt jego istnienia i że nie jest ono tylko twoją interpretacją. Ale nie wykazałeś. Zamiast tego wręcz dowiodłeś, że jest ono właśnie jedynie twoją interpretacją. Jest o wiele gorzej niż myślałem: ty nawet nie rozumiesz znaczenia pojęć jakich używasz. Solipsyzmu zresztą też nie rozumiesz bo nawet to, że solipsysta odczuwałby jakieś "przyciąganie" nadal nie oznacza, że ono istnieje i nie jest jedynie wytworem jego umysłu. Solipsyzm wcale nie twierdzi, że może w pełni dowolnie modelować swoje wyobrażenia, co wcale nie oznacza, że są one przez to cokolwiek bardziej realne. We śnie też nie da się dowolnie wpływać na "rzeczywistość", co wcale nie oznacza, że jest to w ogóle rzeczywistość. Były już o tym dyskusje na śfini ale jak widać nie czytałeś i powtarzasz tylko głupoty na temat solipsyzmu, jak 99% indolentów twojego pokroju, którym wydaje się, że są w stanie go "obalić" stosując podobną do twojej domorosłą filozofię spod trzepaka


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 15:13, 19 Lis 2017, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:25, 19 Lis 2017    Temat postu:

fedor napisał:
Nawet nie zauważasz, że to ty jesteś w tej dyskusji idiotą. No ale właśnie dlatego, że jesteś idiotą


Co

fedor napisał:
Nadal jedyne co potrafisz to tylko generowanie pustych ciągów znaków, które udają sens. Po pierwsze z konwencjonalizmem pierwszy wyskoczyłeś ty, nie ja. Gówno ci to dało, ale to osobna kwestia. Po drugie, pomimo, że z tym wyskoczyłeś, nie powołałeś się na nic innego niż tylko własne słowa. Ja natomiast zrobiłem dużo więcej - przywołałem definicję konwencjonalizmu i wynikało z niej jednoznacznie, że konwencjonalizm to myślenie życzeniowe więc w niczym ci to nie pomoże przy jakimś obiektywnym ustalaniu pojęcia sensu. To było uzasadnienie. Ignorowanie przez ciebie tego uzasadnienia i pisanie, że go "nie ma", to typowy dla ciebie efekt wyparcia i nic ci nie da bo w tym momencie jedyne co generujesz zamiast rzeczowych odpowiedzi to już tylko bełkot


za

fedor napisał:
Znowu wypociłeś z siebie jedynie kolejny ciąg znaków, udających tylko jakiś sens i pozorny związek z meritum problemu. Przynajmniej to opanowałeś w stopniu dostatecznym. Dobre i to, bo chociaż możesz udawać, że coś masz niby do powiedzenia


śmierdzący

fedor napisał:
Kolejny ciąg znaków, udających pozorny sens i odpowiedź. Niestety, tym razem ten ciąg znaków jest tak pusty, że jakakolwiek odpowiedź na niego jest nie tylko zbędna ale wręcz niemożliwa gdyż pustki po prostu skomentować się nie da


troll.

fedor napisał:
No i znowu kompletna pustka merytoryczna zamiast jakiejkolwiek racjonalnej odpowiedzi, pusty treściowo ciąg znaków, sprawiający jedynie pozory sensu. Można i tak. W niczym nie zmienia to faktu, że wyłożyłeś się jak kompletny indolent z tym "przyciąganiem" bo nie tylko nie umiałeś uzasadnić istnienia tego "przyciągania", ale posłużyłeś się tak naprawdę już tylko potocznym pojęciem, nieaktualnym i dawno zarzuconym w fizyce gdyż pojęcie to pochodzi z fizyki newtonowskiej. Wprowadził je na zasadzie jedynie przypuszczenia Newton, który zarazem przyznawał, że prywatnie sam w to nie wierzy. Einstein zaś stwierdził, że w ogóle nie ma sił przyciągania i grawitacja to jedynie wynik geometrii czasoprzestrzeni. Tak więc wyłożyłeś się permanentnie i do tego podwójnie


Tylko co z tego że coś gdzieś usłyszałeś, skoro nie wiesz w ogóle o co chodzi? Daruj sobie humanistyczny geniuszu, bo zaraz będziemy Cię egzaminować z pojęć których używasz.

fedor napisał:
Miałeś wykazać jak z punktu widzenia solipsysty istnieje "przyciąganie". I nadal nie wykazałeś. Rozumiesz w ogóle to słowo "przyciąganie", którego użyłeś? Miałeś wykazać fakt jego istnienia i że nie jest ono tylko twoją interpretacją. Ale nie wykazałeś. Zamiast tego wręcz dowiodłeś, że jest ono właśnie jedynie twoją interpretacją. Jest o wiele gorzej niż myślałem: ty nawet nie rozumiesz znaczenia pojęć jakich używasz. Solipsyzmu zresztą też nie rozumiesz bo nawet to, że solipsysta odczuwałby jakieś "przyciąganie" nadal nie oznacza, że ono istnieje i nie jest jedynie wytworem jego umysłu. Solipsyzm wcale nie twierdzi, że może w pełni dowolnie modelować swoje wyobrażenia, co wcale nie oznacza, że są one przez to cokolwiek bardziej realne. We śnie też nie da się dowolnie wpływać na "rzeczywistość", co wcale nie oznacza, że jest to w ogóle rzeczywistość. Były już o tym dyskusje na śfini ale jak widać nie czytałeś i powtarzasz tylko głupoty na temat solipsyzmu, jak 99% indolentów twojego pokroju, którym wydaje się, że są w stanie go "obalić" stosując podobną do twojej domorosłą filozofię spod trzepaka


Istnienie sprowadza się do spełniania jakiegoś warunku. Jeżeli solipsysta coś odczuwa i ma na to nazwę, to istnieje (w odpowiednim sensie) i odczucie i nazwa. Jeżeli solipsysta nie może wpływać na treść tego co odczuwa, to między obiektywnie istniejącym światem, a umysłem solipsysty jakościowo nie ma różnicy. Są tym samym "nie wiadomo czym", na co nie ma wpływu. Dlatego właśnie solipsyzm jest poglądem który przyciąga takie miernoty umysłowe jak Ty. Byle się tylko podniecić że coś niekoniecznie jest prawdą, czyli tym co każdy rozsądny człowiek już wie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:10, 19 Lis 2017    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
No i znowu kompletna pustka merytoryczna zamiast jakiejkolwiek racjonalnej odpowiedzi, pusty treściowo ciąg znaków, sprawiający jedynie pozory sensu. Można i tak. W niczym nie zmienia to faktu, że wyłożyłeś się jak kompletny indolent z tym "przyciąganiem" bo nie tylko nie umiałeś uzasadnić istnienia tego "przyciągania", ale posłużyłeś się tak naprawdę już tylko potocznym pojęciem, nieaktualnym i dawno zarzuconym w fizyce gdyż pojęcie to pochodzi z fizyki newtonowskiej. Wprowadził je na zasadzie jedynie przypuszczenia Newton, który zarazem przyznawał, że prywatnie sam w to nie wierzy. Einstein zaś stwierdził, że w ogóle nie ma sił przyciągania i grawitacja to jedynie wynik geometrii czasoprzestrzeni. Tak więc wyłożyłeś się permanentnie i do tego podwójnie


Tylko co z tego że coś gdzieś usłyszałeś, skoro nie wiesz w ogóle o co chodzi? Daruj sobie humanistyczny geniuszu, bo zaraz będziemy Cię egzaminować z pojęć których używasz


No i kolejny pusty ciąg znaków, udających treść. To wszystko oczywiście w celu odwrócenia uwagi od tego, że poległeś totalnie na niemożności zweryfikowania swej tezy o "przyciąganiu", które dodatkowo pomieszało ci się z doświadczeniem

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Miałeś wykazać jak z punktu widzenia solipsysty istnieje "przyciąganie". I nadal nie wykazałeś. Rozumiesz w ogóle to słowo "przyciąganie", którego użyłeś? Miałeś wykazać fakt jego istnienia i że nie jest ono tylko twoją interpretacją. Ale nie wykazałeś. Zamiast tego wręcz dowiodłeś, że jest ono właśnie jedynie twoją interpretacją. Jest o wiele gorzej niż myślałem: ty nawet nie rozumiesz znaczenia pojęć jakich używasz. Solipsyzmu zresztą też nie rozumiesz bo nawet to, że solipsysta odczuwałby jakieś "przyciąganie" nadal nie oznacza, że ono istnieje i nie jest jedynie wytworem jego umysłu. Solipsyzm wcale nie twierdzi, że może w pełni dowolnie modelować swoje wyobrażenia, co wcale nie oznacza, że są one przez to cokolwiek bardziej realne. We śnie też nie da się dowolnie wpływać na "rzeczywistość", co wcale nie oznacza, że jest to w ogóle rzeczywistość. Były już o tym dyskusje na śfini ale jak widać nie czytałeś i powtarzasz tylko głupoty na temat solipsyzmu, jak 99% indolentów twojego pokroju, którym wydaje się, że są w stanie go "obalić" stosując podobną do twojej domorosłą filozofię spod trzepaka


Istnienie sprowadza się do spełniania jakiegoś warunku. Jeżeli solipsysta coś odczuwa i ma na to nazwę, to istnieje (w odpowiednim sensie) i odczucie i nazwa. Jeżeli solipsysta nie może wpływać na treść tego co odczuwa, to między obiektywnie istniejącym światem, a umysłem solipsysty jakościowo nie ma różnicy


Bzdura i kategorialne Non sequitur. Aby to unaocznić wystarczy przywołać okoliczność istnienia halucynacji lub snu gdzie z powodzeniem są spełnione oba warunki, zarówno braku wpływu jak i braku istnienia obiektywizowalnej i niezależnej od solipsysty rzeczywistości

sszaryobywatel napisał:
tym samym "nie wiadomo czym", na co nie ma wpływu. Dlatego właśnie solipsyzm jest poglądem który przyciąga takie miernoty umysłowe jak Ty. Byle się tylko podniecić że coś niekoniecznie jest prawdą, czyli tym co każdy rozsądny człowiek już wie.


Na razie to skoncentruj się na wykazaniu dosłownie czegokolwiek żebyś sam uwolnił się od bycia miernotą. Bo jak dotąd to dostajesz łomot w każdym wątku, w którym się tylko odezwiesz


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 21:19, 19 Lis 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:56, 19 Lis 2017    Temat postu:

fedor napisał:
No i kolejny pusty ciąg znaków, udających treść. To wszystko oczywiście w celu odwrócenia uwagi od tego, że poległeś totalnie na niemożności zweryfikowania swej tezy o "przyciąganiu", które dodatkowo pomieszało ci się z doświadczeniem


To Tobie się cały czas wszystko miesza. Trollujesz, ćpasz czy głupi jesteś? Zacytuj moją tezę o przyciąganiu.

fedor napisał:
Bzdura i kategorialne Non sequitur. Aby to unaocznić wystarczy przywołać okoliczność istnienia halucynacji lub snu gdzie z powodzeniem są spełnione oba warunki, zarówno braku wpływu jak i braku istnienia obiektywizowalnej i niezależnej od solipsysty rzeczywistości


Solipsysta śni lub ma halucynacje albo w obiektywnym świecie albo w swoim umyśle. Sen lub halucynacje są generowane albo przez umysł solipsysty zawarty w świecie, albo przez część jego umysłu który jest całym światem. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku, wszystkiego doświadcza dokładnie tak samo. Zarówno w obiektywnie istniejącym świecie może być jedynym podmiotem doświadczającym, jak i w swoim umyśle. Zarówno w swoim umyśle może po śmierci odrodzić się jako ktoś inny (np. jako swoja matka) lub w innej rzeczywistości, jak i w obiektywnym świecie. Samo nazwanie całości rzeczywistości umysłem bądź światem, nie wnosi żadnych różnic jakościowych do przedmiotu doświadczenia. Dla Ciebie pewnie nowość, dla innych oczywistość.

fedor napisał:
Na razie to skoncentruj się na wykazaniu dosłownie czegokolwiek żebyś sam uwolnił się od bycia miernotą. Bo jak dotąd to dostajesz łomot w każdym wątku, w którym się tylko odezwiesz


Chyba nikt by mnie nie pomylił z Tobą :D


Ostatnio zmieniony przez szaryobywatel dnia Nie 23:01, 19 Lis 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:32, 20 Lis 2017    Temat postu:

fedor napisał:
jak odnieść do doświadczenia samą tezę, że sensowne są tylko te zdania, które można odnieść do doświadczenia?
wuj napisał:
Prosto. Jeśli zdanie zawiera "coś", z czym nigdy nie miałeś do czynienia, to żeby wiedzieć, co z tym "czymś" zrobić, musisz się jakoś tego nauczyć
fedor napisał:
pusta i zbyt ogólnikowa instrukcja bez jakiejkolwiek gwarancji sukcesu i nawet możliwości sprawdzenia tego sukcesu. Poza tym nadal milcząco zakłada z góry możliwość czegoś, co ma dopiero dowieść

Znasz kontrprzykład?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:05, 20 Lis 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
fedor napisał:
jak odnieść do doświadczenia samą tezę, że sensowne są tylko te zdania, które można odnieść do doświadczenia?
wuj napisał:
Prosto. Jeśli zdanie zawiera "coś", z czym nigdy nie miałeś do czynienia, to żeby wiedzieć, co z tym "czymś" zrobić, musisz się jakoś tego nauczyć
fedor napisał:
pusta i zbyt ogólnikowa instrukcja bez jakiejkolwiek gwarancji sukcesu i nawet możliwości sprawdzenia tego sukcesu. Poza tym nadal milcząco zakłada z góry możliwość czegoś, co ma dopiero dowieść

Znasz kontrprzykład?


Kontrprzykład do kompletnej pustki treściowo pojęciowej? Zdanie "żeby wiedzieć, co z tym "czymś" zrobić, musisz się jakoś tego nauczyć", jest kompletnie puste treściowo i nie jest tym samym żadną procedurą weryfikacyjną. Nie mówi nic o świecie, tak samo jak pusta tautologia "pada albo nie pada"


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 7:38, 20 Lis 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:23, 20 Lis 2017    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
No i kolejny pusty ciąg znaków, udających treść. To wszystko oczywiście w celu odwrócenia uwagi od tego, że poległeś totalnie na niemożności zweryfikowania swej tezy o "przyciąganiu", które dodatkowo pomieszało ci się z doświadczeniem


To Tobie się cały czas wszystko miesza. Trollujesz, ćpasz czy głupi jesteś? Zacytuj moją tezę o przyciąganiu


Proszę: "doświadczenie przyciągania ziemskiego dowodzi jego istnienia"

To twoje własne słowa z postu z 18 listopada. Cytat jest dosłowny. Minęło kilka dni i nadal nie przedstawiłeś nawet śladu dowodu na tę tezę. Jedyne co mamy to twoje puste gierki słowne i erystyczne zabawy w ciuciubabkę. Do tego udajesz macho nauk ścisłych, chcącego momentami egzaminować innych z terminów. To oczywiście kolejna zasłona dymna mająca maskować pustkę twych wywodów. Trollujesz, ćpasz czy głupi jesteś?

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Bzdura i kategorialne Non sequitur. Aby to unaocznić wystarczy przywołać okoliczność istnienia halucynacji lub snu gdzie z powodzeniem są spełnione oba warunki, zarówno braku wpływu jak i braku istnienia obiektywizowalnej i niezależnej od solipsysty rzeczywistości


Solipsysta śni lub ma halucynacje albo w obiektywnym świecie albo w swoim umyśle. Sen lub halucynacje są generowane albo przez umysł solipsysty zawarty w świecie, albo przez część jego umysłu który jest całym światem. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku, wszystkiego doświadcza dokładnie tak samo. Zarówno w obiektywnie istniejącym świecie może być jedynym podmiotem doświadczającym, jak i w swoim umyśle. Zarówno w swoim umyśle może po śmierci odrodzić się jako ktoś inny (np. jako swoja matka) lub w innej rzeczywistości, jak i w obiektywnym świecie. Samo nazwanie całości rzeczywistości umysłem bądź światem, nie wnosi żadnych różnic jakościowych do przedmiotu doświadczenia


Nonsens. Jeśli wszystko czego doświadcza solipsysta jest halucynacją to w tym momencie nie istnieje "przyciąganie", które postulowałeś jako coś realnego ale z którym tak wdepnąłeś

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Na razie to skoncentruj się na wykazaniu dosłownie czegokolwiek żebyś sam uwolnił się od bycia miernotą. Bo jak dotąd to dostajesz łomot w każdym wątku, w którym się tylko odezwiesz


Chyba nikt by mnie nie pomylił z Tobą :D


Taką fujarę jak ty rzeczywiście trudno pomylić z kimkolwiek


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 7:32, 20 Lis 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6062
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:35, 20 Lis 2017    Temat postu:

fedor napisał:
szaryobywatel napisał:
To Tobie się cały czas wszystko miesza. Trollujesz, ćpasz czy głupi jesteś? Zacytuj moją tezę o przyciąganiu


Proszę: "doświadczenie przyciągania ziemskiego dowodzi jego istnienia"

To twoje własne słowa z postu z 18 listopada. Cytat jest dosłowny. Minęło kilka dni i nadal nie przedstawiłeś nawet śladu dowodu na tę tezę. Jedyne co mamy to twoje puste gierki słowne i erystyczne zabawy w ciuciubabkę.


Całe zdanie które uciąłeś brzmiało: "Doświadczanie przyciągania ziemskiego dowodzi jego istnienia w co najmniej jednym sensie i nie zależy to od tego jak to doświadczenie zinterpretujemy." Nie wiem na co liczysz że co Ci da to ucięcie. Wygląda na to że jesteś głupszy niż ustawa przewiduje.
Oto dowód w ogólności:
Jeżeli nie istnieje takie X że X jest doświadczeniem to X nie będzie nigdy doświadczone.
zatem:
Jeżeli doświadczam X to X istnieje (będąc co najmniej doświadczeniem)
Logika na poziomie przedszkolaka. Widać za trudna dla fedora.

fedor napisał:
Do tego udajesz macho nauk ścisłych, chcącego momentami egzaminować innych z terminów. To oczywiście kolejna zasłona dymna mająca maskować pustkę twych wywodów. Trollujesz, ćpasz czy głupi jesteś?


No to zaczynamy egzaminowanie.
Stwierdziłeś że: "posłużyłeś się tak naprawdę już tylko potocznym pojęciem [przyciągania], nieaktualnym i dawno zarzuconym w fizyce gdyż pojęcie to pochodzi z fizyki newtonowskiej."
Na początek pytanie o samo przyciąganie na poziomie szkoły średniej. Co rozumie się jako przyciąganie i jak zmienia się w zależności od modułu wektora wodzącego przyciąganie kulombowskie w porównaniu z grawitacyjnym. Przyjmijmy że początek układu współrzędnych jest w środku masy jednego z ciał.

fedor napisał:
Nonsens. Jeśli wszystko czego doświadcza solipsysta jest halucynacją to w tym momencie nie istnieje "przyciąganie", które postulowałeś jako coś realnego ale z którym tak wdepnąłeś


Oszczędź sobie tej kompromitacji. Ani ja nie potrzebuje worka treningowego, ani Ty nie potrzebujesz być pośmiewiskiem.

fedor napisał:
szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Na razie to skoncentruj się na wykazaniu dosłownie czegokolwiek żebyś sam uwolnił się od bycia miernotą. Bo jak dotąd to dostajesz łomot w każdym wątku, w którym się tylko odezwiesz


Chyba nikt by mnie nie pomylił z Tobą :D


Taką fujarę jak ty rzeczywiście trudno pomylić z kimkolwiek


Tak Ci koledzy w podstawówce mówili? Widocznie nie bez powodu :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:00, 21 Lis 2017    Temat postu:

fedor napisał:
Zdanie "żeby wiedzieć, co z tym "czymś" zrobić, musisz się jakoś tego nauczyć", jest kompletnie puste treściowo i nie jest tym samym żadną procedurą weryfikacyjną. Nie mówi nic o świecie, tak samo jak pusta tautologia "pada albo nie pada"

To zdanie jest odwołaniem się do tego, co się doświadcza: do tego, co się postrzega, co i jak się odczuwa, co się pamięta, jakie się ma wyobrażenia, w jaki sposób daje się wyciągać wnioski, oceniać, dyskutować. Przyglądając się temu, możesz zbadać, na czym polega sensowność. Brak sensu odpowiada brakowi możliwości przypisania treści.; tu doświadczenie pojawia się jako treść zawarta w wypowiedzi. "To nie ma sensu" znaczy też często "to nie prowadzi do zamierzonego celu"; tu doświadczenie przemawia przez porównanie zamiarów ze skutkami.

Oczywiście, zawsze można taką tezę obchodzić. Na dwa sposoby. Można to obchodzić z jednej strony twierdząc: "ja odwołuję się nie do tego, czego doświadczyłem, nie do tego, czego się nauczyłem, lecz do tego, co jest prawdziwe". Można to też obchodzić z drugiej strony twierdząc, że tak na prawdę to pamiętamy nie to, co przeżyliśmy, lecz to, co nam zostało w umysł włożone. Ale...

Ale pierwsza z tych dróg jest tylko irracjonalną wersją zdania podstawowego. Bo sprowadza się ona do głoszenia różnych dogmatów, które mają jednak tylko taką praktyczną wartość, o ile dają się w jakikolwiek sposób zastosować. Choćby nawet to zastosowanie odbywało się tylko w wyobrażeniach, w marzeniach, w oczekiwaniach. To zastosowanie nadaje tej zasadzie sens; gdybym zasadę moją wyrażał tylko słowami, nigdy nawet nie wyobrażając sobie przy tym niczego, to wydawałbym z siebie jedynie puste dźwięki. A ja byłbym nie tyle posiadaczem sensu, ile w najlepszym wypadku bezmyślnym nadajnikiem, przekaźnikiem cudzego komunikatu. Podobnie odbiorcy: jeśli usłyszane słowa jedynie pobudzałyby ich mechanicznie do działania, nie wzbudzając żadnych wyobrażeń, to byliby oni automatycznymi wykonawcami poleceń i sens tego, co robią, byłby im obcy. O ile więc sens ma pozostać, to z doświadczenia on wypływa. Niekoniecznie z doświadczenia zmysłowego, ale z doświadczenia w ogóle.

Druga droga wokół doświadczenia jest tylko pozorna. Bo o ile nie sprowadza się do pierwszego objazdu, o tyle jest ona tylko interpretacją tego, co w pamięci jest zapisane. Mogę twierdzić, że tam nie siedzą moje doświadczenia, może przeżycia. Ale kiedy do nich się odwołuję, wtedy stają się one moimi: przeżywam je tu i teraz. Skąd przyszły, tego nie wiem, ale to nie jest krytyczna wiedza. Ważne jest, że teraz je mam.

A co z tego wynika? To już zależy od tego, do czego chce się to zastosować. Wynika z tego na przykład stwierdzenie, że sens jest nadawany także przez emocje, w tym - przez pragnienia. A także stwierdzenie, że materialistyczna ontologia jest u swoich podstaw irracjonalna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:51, 21 Lis 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
fedor napisał:
Zdanie "żeby wiedzieć, co z tym "czymś" zrobić, musisz się jakoś tego nauczyć", jest kompletnie puste treściowo i nie jest tym samym żadną procedurą weryfikacyjną. Nie mówi nic o świecie, tak samo jak pusta tautologia "pada albo nie pada"

To zdanie jest odwołaniem się do tego, co się doświadcza: do tego, co się postrzega, co i jak się odczuwa, co się pamięta, jakie się ma wyobrażenia, w jaki sposób daje się wyciągać wnioski, oceniać, dyskutować. Przyglądając się temu, możesz zbadać, na czym polega sensowność. Brak sensu odpowiada brakowi możliwości przypisania treści.; tu doświadczenie pojawia się jako treść zawarta w wypowiedzi. "To nie ma sensu" znaczy też często "to nie prowadzi do zamierzonego celu"; tu doświadczenie przemawia przez porównanie zamiarów ze skutkami.

Oczywiście, zawsze można taką tezę obchodzić. Na dwa sposoby. Można to obchodzić z jednej strony twierdząc: "ja odwołuję się nie do tego, czego doświadczyłem, nie do tego, czego się nauczyłem, lecz do tego, co jest prawdziwe". Można to też obchodzić z drugiej strony twierdząc, że tak na prawdę to pamiętamy nie to, co przeżyliśmy, lecz to, co nam zostało w umysł włożone. Ale...

Ale pierwsza z tych dróg jest tylko irracjonalną wersją zdania podstawowego. Bo sprowadza się ona do głoszenia różnych dogmatów, które mają jednak tylko taką praktyczną wartość, o ile dają się w jakikolwiek sposób zastosować. Choćby nawet to zastosowanie odbywało się tylko w wyobrażeniach, w marzeniach, w oczekiwaniach. To zastosowanie nadaje tej zasadzie sens; gdybym zasadę moją wyrażał tylko słowami, nigdy nawet nie wyobrażając sobie przy tym niczego, to wydawałbym z siebie jedynie puste dźwięki. A ja byłbym nie tyle posiadaczem sensu, ile w najlepszym wypadku bezmyślnym nadajnikiem, przekaźnikiem cudzego komunikatu. Podobnie odbiorcy: jeśli usłyszane słowa jedynie pobudzałyby ich mechanicznie do działania, nie wzbudzając żadnych wyobrażeń, to byliby oni automatycznymi wykonawcami poleceń i sens tego, co robią, byłby im obcy. O ile więc sens ma pozostać, to z doświadczenia on wypływa. Niekoniecznie z doświadczenia zmysłowego, ale z doświadczenia w ogóle.

Druga droga wokół doświadczenia jest tylko pozorna. Bo o ile nie sprowadza się do pierwszego objazdu, o tyle jest ona tylko interpretacją tego, co w pamięci jest zapisane. Mogę twierdzić, że tam nie siedzą moje doświadczenia, może przeżycia. Ale kiedy do nich się odwołuję, wtedy stają się one moimi: przeżywam je tu i teraz. Skąd przyszły, tego nie wiem, ale to nie jest krytyczna wiedza. Ważne jest, że teraz je mam.

A co z tego wynika? To już zależy od tego, do czego chce się to zastosować. Wynika z tego na przykład stwierdzenie, że sens jest nadawany także przez emocje, w tym - przez pragnienia. A także stwierdzenie, że materialistyczna ontologia jest u swoich podstaw irracjonalna.

Wydaje mi się, że warto tę Twoją wypowiedź uzupełnić o jeszcze jedno spostrzeżenie dotyczące jak umysł postępuje z każdą właściwie rzeczą, którą ma w świetle swojej uwagi. Związane to jest z INTUICJĄ.
Czym jest intuicja?
- W ogólnym rozumieniu intuicja to takie "coś" w naszym umyśle, co dostarcza odpowiedzi nie wiedząc samemu z czego owa odpowiedź wynika.

Intuicjonista nie potrafi wskazać modelu, albo ścieżek dla swoich stwierdzeń, sądów, klasyfikacji. On mówi "to jest fajne", albo "to jest sensowne", albo "to jest podobne do tamtego", czy inne stwierdzenie na zasadzie SUBIEKTYWNEGO PRZEŚWIADCZENIA. I czego byśmy się nie tknęli umysłem, to zawsze jakaś dawka intuicji w tym się ostatecznie pojawi. Taka wiedza absolutnie oderwana od intuicji, od indywidualności myśli jest formą ułudy. Ludziom są przekonani, że np. matematyka we wszystkich głowach jest taka sama, bo np. wszyscy dostaną ten sam wynika dodając 3 do 7. W sensie wyniku, faktycznie, matematyka daje dużą zgodność, ale zupełnie nie wiemy jakie neurony i jak wyćwiczone dają efekt 3+ 7 = 10 u jednego człowieka, a jak u drugiego. Ktoś to działanie wykonuje bardziej synestetycznie, ktoś inny ma zespół Aspergera, ktoś tam jeszcze posiłkuje się bardziej pamięcią, niż rozumowaniem. Ścieżki będą indywidualne, choć wynik może być (najczęściej) ten sam. Różnice myślenia, reprezentacji wewnętrznej idei objawiają się nie tam, gdzie obszar działania odchodzi od tych prostych, dobrze przećwiczonych zastosowań - wtedy może się okazać, że ktoś pewne formy dodawania (albo mnożenia) wykonuje sprawniej, niż inni ludzie, albo że dziwnie się wykłada na pewnych zadaniach.
W tym wszystkim intuicja jest tym NIENAZWANYM (tzn. sama nazwa "intuicja" jest, ale chodzi o nazwanie samego konkretnego mechanizmu myślowego), tym co nie ma znanych reguł, ale działa - co poznajemy, gdy wyprodukuje wynik. Ten wynik oczywiście raz jest poprawny, a innym razem błędny. Dlatego niezbędne są mechanizmy korygujące zbytnią arbitralność intuicji. W skrajnej postaci intuicja zaakceptuje wszystko - każdą bzdurę, każdy fałsz, idiotyzm na maksa. Zaakceptuje, bo taka jest jej (akceptująca, nie posiadająca mechanizmów weryfikacji) natura. Ale nawet ta, grożąca błędami, intuicja jest absolutnie niezbędna w rozumowaniu. Ona jest tym czynnikiem, który musi zadziałać wszędzie tam, gdzie ścisłość się kończy. A ta ścisłość kończy się właściwie co krok - gdy mamy rozstrzygnąć najprosztszy dylemat rozpoznania czegokolwiek - czy to na pewno ten sam człowiek tu stoi? Czy ten człowiek mówiąc "idę sobie" mówi w czasie aktualnym, czym anonsuje co ma zamiar zrobić itp. itd. Zazwyczaj tego nie widzimy, bo intuicja działa nieustannie i w ukryciu, ale w każdej sekundzie patrzenia, oceniania, myślenia o czymś włącza się owa intuicja na tysiące możliwych sposobów - efekt jest taki, że dobudowuje umysłowi brakujące elementy układanki. Jak wykazują badania psychologiczne, ludzie całe życie trenują swoje umysły w rozpoznawaniu języka, którego używają. Nawet niewyraźne wypowiedzi są poprawnie rozpoznawane, jeśli intuicyjnie łączymy w całość różne cechy komunikatu słownego - tematykę, uczucie zawarte głosie, kontekst bieżącej sytuacji itp. Podobnie wytrenowane mamy mechanizmy postrzegania wzrokowego - mnóstwo rzeczy "widzimy" (umysł ma przeświadczenie, że je zobaczył), choć w istocie dopełniliśmy intuicyjnie brakujące elementy, bo nigdy właściwy obraz do naszego oka nie dotarł.
Intuicja mocno wpływa na to odczucie sensowności. To ona nam ostatecznie podpowie, że coś sensownym było, albo i nie. Gdy spytamy się ludzi "dlaczego tak uważasz?" w odniesieniu do wielu różnych rzeczy, to często usłyszymy "tak mi się wydaje", albo spotkamy się z "uzasadnieniem", które tak logicznie średnio pasuje. Bo tam siedzi w środku owego uzasadnienia głównie właśnie intuicja - sposób podejmowania decyzji nie generujący odpowiedzi na pytanie "dlaczego?". Intuicja nie odpowie na pytanie "dlaczego?", bo w jej działaniu nie ma modelu, brak jest mapy zależności, brak jest wyrazistych bytów myślowych, łączonych w oparciu o reguły, które da się nazwać - odpowiedź "jest, bo jest", "sama się zrobiła", ona jest "tak w ogóle", a nie "z powodu czegoś tam".
Ze skrajnymi intuicjonistami nieraz trudno jest się intelektualnie dogadać, bo oni właściwie tylko ciągle coś oznajmiają "to jest takie, tamto jest owakie", nie potrafiąc potem tego uzasadnić, czy nawet wiele więcej powiedzieć na ten temat. Oni nie wiedzą skąd się im te odpowiedzi wzięły w głowie. A gdy ich przyciśniemy o to, skąd się te odpowiedzi wzięły, to zwykle nam wygenerują odpowiedź w tym swoim, czyli intuicyjnym, stylu - tzn. znowu arbitralną, znowu właściwie bez wyraźnego związku z tym, co było tematem sprawy, wyglądającą na przypadkową, wziętą "z kapelusza".
Dojrzałość intelektualna polega w dużym stopniu na zastępowaniu intuicji WIEDZĄ, czyli ZNAJOMOŚCIĄ REGUŁ. Intuicjoniście skrajnemu reguły wydają się niepotrzebne - w końcu i tak zawsze będzie umiał wygenerować na wszystko "odpowiedź", która będzie zawsze dobra, bo tak mu się wydaje, a powodu i tak nam nie poda. Ale to dzięki odejściu od intuicji, dzięki temu, że pojawia się ŚWIADOMOŚĆ REGUŁ, możliwe jest budowanie stałej wiedzy, śledzenie scenariuszy myśli, możliwe jest uwolnienie się od przypadkowości intuicyjnych sądów, które mają tę wielką wadę, że są zupełnie nieweryfikowalne.
Z drugiej strony próba pójścia w drugą stronę, czyli w stronę jakiegoś skrajnego odejścia od intuicji też się nie powiedzie, bo bez intuicji nie sposób jest poradzić sobie z najmniejszym nawet dylematem, dla którego nie rozpoznano reguły rozstrzygającej. Bez intuicji każdy "pies" to inny byt, a nazwa "pies" przysługuje ściśle tylko temu pierwszemu, dla którego ową nazwę poznaliśmy - bo psy różnią się od siebie na niezliczoną liczbę sposobów i to właśnie mechanizmem luźnego ignorowania różnic, asocjacyjnego łączenia podobieństw w całość (razem intuicja) jesteśmy w stanie na bieżąco skorygować wszystkie niejasności klasyfikacji pojęcia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 7:04, 21 Lis 2017    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
szaryobywatel napisał:
To Tobie się cały czas wszystko miesza. Trollujesz, ćpasz czy głupi jesteś? Zacytuj moją tezę o przyciąganiu


Proszę: "doświadczenie przyciągania ziemskiego dowodzi jego istnienia"

To twoje własne słowa z postu z 18 listopada. Cytat jest dosłowny. Minęło kilka dni i nadal nie przedstawiłeś nawet śladu dowodu na tę tezę. Jedyne co mamy to twoje puste gierki słowne i erystyczne zabawy w ciuciubabkę.


Całe zdanie które uciąłeś brzmiało: "Doświadczanie przyciągania ziemskiego dowodzi jego istnienia w co najmniej jednym sensie i nie zależy to od tego jak to doświadczenie zinterpretujemy."

Nie wiem na co liczysz że co Ci da to ucięcie


Zacytowanie całego zdania nic tu nie zmienia, a wręcz wzmacnia pierwszą część zdania, którą zacytowałem. Z twojego zdania nadal wynika dokładnie to samo, czyli że postulujesz istnienie przyciągania ziemskiego przez jego doświadczenie i istnienie tego przyciągania nie zależy od interpretacji tego doświadczenia

szaryobywatel napisał:
Wygląda na to że jesteś głupszy niż ustawa przewiduje


Wygląda na to, że już tylko usilnie szukasz tanich wykrętów po tym jak poległeś na całej linii. Ale bawimy się do oporu. Mam dużo czasu i jeszcze więcej funu z tej dyskusji

szaryobywatel napisał:
Oto dowód w ogólności:
Jeżeli nie istnieje takie X że X jest doświadczeniem to X nie będzie nigdy doświadczone.
zatem:
Jeżeli doświadczam X to X istnieje (będąc co najmniej doświadczeniem)
Logika na poziomie przedszkolaka. Widać za trudna dla fedora


Raczej dla ciebie bo żadna logika nie jest w stanie zwiększyć treści poznawczej. Zasady logiki są analityczne a priori i jako takie są po prostu pustym treściowo zbiorem tautologii. Co najwyżej mówią jak poprawnie przekształcać zdania i nic więcej. Ale same nie dodają żadnej treści jeśli nie była już wcześniej dodana. Powyższy zapis jest więc kompletnie pusty treściowo i nic nie wnosi. Pewnie myślałeś, że kogoś nabierzesz na tę ekwilibrystykę i jak większości kabotynów internetowych wydaje ci się, że jak napiszesz coś o "logice" lub choćby użyjesz tego słowa to ostatecznie zakneblujesz oponenta. Ale nic z tego. Chciałeś zaszpanować a wyszła z tego jedna wielka kupa jagodowa

Tak więc nadal nie udowodniłeś, że w ogóle istnieje jakieś "przyciąganie". To, że sobie tylko napisałeś "doświadczam X" żadnym takim dowodem w każdym bądź razie nie jest

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Do tego udajesz macho nauk ścisłych, chcącego momentami egzaminować innych z terminów. To oczywiście kolejna zasłona dymna mająca maskować pustkę twych wywodów. Trollujesz, ćpasz czy głupi jesteś?


No to zaczynamy egzaminowanie.
Stwierdziłeś że: "posłużyłeś się tak naprawdę już tylko potocznym pojęciem [przyciągania], nieaktualnym i dawno zarzuconym w fizyce gdyż pojęcie to pochodzi z fizyki newtonowskiej."
Na początek pytanie o samo przyciąganie na poziomie szkoły średniej. Co rozumie się jako przyciąganie i jak zmienia się w zależności od modułu wektora wodzącego przyciąganie kulombowskie w porównaniu z grawitacyjnym. Przyjmijmy że początek układu współrzędnych jest w środku masy jednego z ciał


Szpanowanie efektownymi słówkami przepisanymi z książki do fizyki w liceum i robienie quizów na forum nadal nie zwiększa choćby o jotę treści twoich wywodów. Bez względu na to jak będziesz teraz rozmywał znaczenie słowa "przyciąganie", to i tak tego słowa użyłeś i nie przestanie ono cokolwiek oznaczać, bez względu na to jak przy pomocy swojej licealnej wiedzy o fizyce je rozmyjesz. Nawet jakbyś wykazał, że oznacza ono co innego niż potocznie lub wręcz nie oznacza nic, to też poległeś bo w tym momencie wyjdzie na to, że majaczyłeś coś jedynie o niczym, nazywając to "doświadczeniem". Jednak jak na razie istnienia tego właśnie procesu w jakikolwiek sposób ("przyciągania") nie wykazałeś i uprawiasz tylko erystykę aby to zamaskować, mieszając w to choćby zagadnienie przyciągania kolumbowskiego, które dotyczy przyciągania elektrostatycznego, czyli już czegoś zupełnie innego niż była mowa na początku. Tak więc znowu chciałeś zaszpanować swoją rzekomą uczonością ale znowu wyszła ci z tego tylko jedna wielka kupa jagodowa

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Nonsens. Jeśli wszystko czego doświadcza solipsysta jest halucynacją to w tym momencie nie istnieje "przyciąganie", które postulowałeś jako coś realnego ale z którym tak wdepnąłeś


Oszczędź sobie tej kompromitacji. Ani ja nie potrzebuje worka treningowego, ani Ty nie potrzebujesz być pośmiewiskiem


Znowu tylko pusty ciąg znaków jedynie udających treść, po tym gdy gość po prostu poległ. A merytorycznego ustosunkowania się do tego co napisałem -
zero. I to jest właśnie ciąg dalszy twojego pośmiewiska

Powtarzam więc jeszcze raz swój argument, do którego się w ogóle merytorycznie nie odniosłeś: Jeśli wszystko czego doświadcza solipsysta jest halucynacją to w tym momencie nie istnieje "przyciąganie", które postulowałeś jako coś realnego ale z którym tak wdepnąłeś

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Na razie to skoncentruj się na wykazaniu dosłownie czegokolwiek żebyś sam uwolnił się od bycia miernotą. Bo jak dotąd to dostajesz łomot w każdym wątku, w którym się tylko odezwiesz


Chyba nikt by mnie nie pomylił z Tobą :D


Taką fujarę jak ty rzeczywiście trudno pomylić z kimkolwiek


Tak Ci koledzy w podstawówce mówili? Widocznie nie bez powodu :D


Przekomarzanki na poziomie piaskownicy to przynajmniej jedna jedyna rzecz, którą w miarę dobrze opanowałeś


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 9:49, 21 Lis 2017, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin