Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Stwórca nie jest wyjaśnieniem naukowym
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 8:49, 16 Maj 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ot, tutaj mówimy, że "w Boga racjonalnie się nie wierzy - z definicji mamy "nie, bo nie", tak właśnie chcemy rozumieć termin "racjonalność""


Racjonalnie byłoby wtedy, gdyby np. Boga można było spotkać albo zauważyć jakąś Jego ingerencję w świecie. Teraz dostrzegamy naturę i spotkamy się w całym swoim życiu tylko ze zjawiskami, które miały swoje źródło właśnie w niej i dlatego taką wiarę można nazwać racjonalną


To tylko twoje arbitralne zadeklarowanie racjonalności ale nie jest to żadne uzasadnienie, że w ogóle "racjonalny" jesteś

Kruchy04 napisał:

chrześcijańskie poglądy odnośnie rzeczywistości idą w arbitralność i domniemania znacznie głębsze i mniej mające bezpośrednich podstaw dlatego się w to nie wierzy tak jak się nie wierzy w byle bzdury


Żaden twój gimboateistyczny pogląd nie ma podstaw i ślepo we wszystko wierzysz jak w byle bzdury. Powinieneś więc wiedzieć jak to jest i nie masz z tym jak widać żadnego problemu

Kruchy04 napisał:
Ktoś sobie zadeklarował, że istnieje dusza w materialnym ciele.
- i to ma być racjonalna wiara?

Ktoś sobie napisał, że że za zło i cierpienie odpowiada jakaś decyzja ludzka, która "skaziła" cały świat.
- i to ma być racjonalna wiara? Na jakiej podstawie?

Ktoś sobie zadeklarował, że w świat ingeruje zły duch, który kusi ludzi.
- i co mamy w to uwierzyć, bo co? Co za tym przemawia?

Ktoś nauczał, że że istnieją krainy miodem płynące.
- wielu jest proroków i nauczycieli, i każdy coś deklaruje. Dlaczego wierzyć w coś, co nie można sprawdzić?


A choćby dlatego, że tak samo robisz w kwestii swoich wszystkich gimboateistycznych przekonań. Nic z tego co deklarujesz nie można sprawdzić

Kruchy04 napisał:
dodatkowym problemem rozważań religijnych jest to, że tego typu rozważania są bezprzedmiotowe, gdyż postulowanie tych wszystkich bytów jawi się jako bezpodstawne, nieuzasadnione, mętne i mnożące tym samym więcej problemów niż odpowiedzi, etc. Więc odrzucamy ten cały meta-poziom "wyjaśnień" jako iluzoryczny. :fight:


Dokładnie z tych samych powodów odrzucamy wszelkie wasze gimboateistyczne przekonania: są całkowicie bezpodstawne w każdej dowolnej kwestii


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 8:50, 16 Maj 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:40, 16 Maj 2021    Temat postu:

Cytat:
Prościej mówiąc dowód czyli sztuka umiejętnego łączenia faktów i synchronizowania ich w jedną całość, których elementy wzajemnie nie wykluczają się czy też świadectwo nieomylności danego twierdzenia/tezy/wiedzy konstruuje argumentacja, która nie jest możliwa do wyparcia przez inną argumentacje takiej co wyklucza logiczne uzasadnienie tej pierwszej do posiadania statusu racjonalnej czyli zgodnej na faktach.

Taką mniej więcej mam powierzchowną definicję opartą na przykładzie o jak należy dowód rozumować/weryfikować/interpretować. Jednak ten wątek można jeszcze rozciągnąć i rozłożyć na czynniki pierwsze.

Projektowanie dowodu można porównać do układanki z puzzli z czego puzzlami są fakty, a cały obraz to dowód. A, że podczas łączenia tych faktów (puzzli) ich twierdzenia zgadzają się one co do siebie nie wykluczając nawzajem (nie pasując do siebie) to mamy uzasadnione przypuszczenia, że nasza wersja wydarzeń ma racjonalne podstawy do uzyskania statusu jako autentycznej.


podoba mi się :brawo:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33523
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:34, 16 Maj 2021    Temat postu:

Filozoficzny Pietras napisał:
Cytat:
Te dreszcze przeszłyby KAŻDEGO, KTO ZASADNIE MIAŁBY COŚ STWIERDZIĆ W OSTATECZNYM ROZRACHUNKU. Teista nie jest tu żadnym wyjątkiem. Ateista, który wysuwa DOWOLNE STWIERDZENIE, jeśli miałby takie stwierdzenie obowiązkowo mieć udowodnione, stanąłby przed problemem CZYM DOWODZIĆ?


Tylko, że to teiści upierają się, że Bóg istnieje, a ateiści tylko tego nie akceptują. Więc niech Ci dowodzą coś z co chcą usilnie manifestować albo z co indoktrynować lub popularyzować.

"Więc niech ci dowodzą"...
Cóż tu widzimy?...
Weźmy na start ten postulat: niech ci dowodzą.
Przyjmijmy ten postulat (przynajmniej SPRÓBUJMY GO PRZYJĄĆ, bo na ile to się tak do końca da, nie gwałcąc sensu i logiki, to się jeszcze okaże...)
Skoro ktoś zgłasza jakiś postulat - twierdzenie - tezę, to mamy dwie możliwości
1. zgłasza tezę to zupełnie ARBITRALNIE, bo WIERZY, że tak trzeba
2. zgłasza tezę W OPARCIU O coś odpowiednio mocnego, uznanego za zasadnego.
(Jeśli pomijam tu jakąś opcję rozumowania, to proszę o jej określenie, zdefiniowanie czym ona jest, a ja będę gotów do dyskusji na jej temat)
Opcja 1 jest tożsama z zaprzeczeniem ogólności tezy, że trzeba tezy na pewno dowodzić. Bo właśnie ona już staje się wyjątkiem od konieczności dowodzenia. Zatem jeśli ktoś tezę o dowodzeniu zgłasza w trybie 1, już na start staje w obliczu tego, że ARBITRALNIE DECYDUJE, że akurat tę tezę przyjął, a już tamtych następnych nie. Ta arbitralność w bardzo nieprzyjemnym świetle stawia samą tezę o konieczności dowodzenia, wręcz ją właściwie podważa. Mamy tu jawną sprzeczność z wymogiem dowodzenia.
Teraz rozważmy opcję 2, w której dowodzenie ma się o co opierać. Znowu przyjmijmy tę opcję, zobaczmy z co z niej wynika. Ano wynika to, że owo "coś"
A. albo ma mieć jakieś z góry określone cechy, da się sprecyzować, tworzy jakiś STANDARD
B. jest ad hoc tworzone, jak się komuś uwidziało, czyli zgodnie z jego intuicją, wiarą, przeświadczeniem.
Opcja B to nic innego, tylko kolejna forma uznania konieczności przyjęcia czegoś na wiarą - to uznanie, iż jakaś forma arbitralności jest niezbywalna, zaś dowód, nawet jeśli go uznamy, iż jest, został przedstawiony, to i tak uznaliśmy wiarą. W ten sposób wiary się z rozumowania nie pozbędziemy.
Przyjrzyjmy - analitycznie - się opcji A.
Dowód miałby być czymś, co SPRZECIWIA SIĘ DOWOLNOŚCI UZNANIA, arbitralności osoby. Dowód jest nie czymś, co każdy uznaje, bo ma taką wenę, takie przekonanie osobiste, ale co WYKRACZA POZA INDYWIDUALNOŚĆ OSOBY, JEST ZOBIEKTYWIZOWANE. Ta ścieżka właśnie została obrana przez dziedzinę zwaną LOGIKĄ.
Logika, to nic innego, tylko próba (na ile skuteczna, okaże się później, ja bym się skłaniał ku opcji skuteczności częściowej) jakiegoś pokonania problemu arbitralności, indywidualności w uznawaniu rzeczy.
Niektórzy próbują zamiast logiki zapostulować OPARCIE SIĘ NA ZMYSŁACH. Zastanówmy się może jeszcze nad tą opcją - na ile oparcie się zna zmysłach cokolwiek obiektywizuje?
Czy zmysły wszyscy mamy dane w absolutnej postaci?
Gdyby tak było, to relacja o świadectwach zmysłów różnych osób, powinny być ZAWSZE ZBIEŻNE. Czy takie coś zachodzi?...
- Wydaje mi się, że proste przykłady: wadliwie działających zmysłów, nadwrażliwych zmysłów, kinestetycznych efektów, złudzeń zmysłów itp. pokazują, iż nie mamy czegoś takiego jak "zmysły absolutne, łączące wszystkich ludzi w pełnej jedności odczuwania". Prosty przykład daltonisty, który kolory postrzega inaczej niż większość ludzi, przykłady ludzi głuchych w ogóle, głuchych na pewne częstotliwości, wreszcie znane nauce analizy sugerujące, iż zmysły w ogóle silnie są interpretowane przez nasz indywidualny aparat poznawczy, pokazują, iż ZMYSŁY SĄ SUBIEKTYWNE.
Jeśli teraz to coś - zmysły - co właśnie WIEMY, iż jest subiektywne, ktoś próbuje czynić swego rodzaju "arbitrem obiektywizmu", czymś co ma niejako pokonać aspekt subiektywnej wiary w procesie poznawczym, to ja się pytam: czy ktoś taki aby na pewno zastanowił się nad tym, czy nie postuluje jawnej sprzeczności?...
Wracając zaś do logiki.
Uważam logikę za najbardziej owocny (dużo skuteczniejszy niż postulat zmysłów jako arbitrów prawdziwości w razie kontrowersji) kierunek poszukiwań dla uzasadnienia tez, które mogą być uznawane za wątpliwe. Tak - logika idzie we właściwym kierunku, ma sukcesy. Tylko co owa logika właściwie postuluje?
Dzięki internetowi, Wikipedii, każdy może sobie sam sprawdzić, na czym polega istota dochodzenia do prawdy przy użyciu logiki. I według mnie jest to niezwykle kształcący sposób na pozbycie się typowych złudzeń poznawczych, epistemologicznych (szczególnie tych złudzeń, jakie - z różnych powodów - kultywują ateiści w całkiem sporym odsetku, choć NIE WSZYSCY). Otóż logika porządkuje to, co buduje nam proces poznawczy w ten sposób, że ŻĄDA JAWNOŚCI, ŚCISŁEJ DEFINIOWALNOŚCI I JEDNOZNACZNOŚCI ZASAD ROZUMOWANIA.
Ta jawność, czyli określoność tego co się twierdzi, w celu ewentualnego poddawania wszystkiego analizie, zestawiania w kontekstach, odtwarzania - także wstecznego - jak rozumowanie przebiega, daje szansę na to, że dzięki niemu DOSTANIEMY ARBITRA DLA SPORNYCH ROZUMOWAŃ. Tym arbitrem jest SPEŁNIENIE REGUŁ LOGICZNYCH, które są właśnie ustalone, stronom znane, PRZEZ STRONY JEDNAKOWO INTERPRETOWANE. Unikamy w ten sposób mataczenia, wielu złudzeń, naciągania faktów i interpretacji. Bo tutaj mamy "prostą piłkę":
- umiesz sformułować tezę na tyle jednoznacznie, aby nie było wątpliwości co właściwie głosisz?
- umiesz sformułować ją tak, żeby później nie zmieniać interpretacji, co jest czym, w traktowaniu spraw?
- umiesz WSKAZAĆ ŚCISŁE REGUŁY, które MUSZĄ być spełnione, a nie które każdy sobie przywoła, bo ma taką wenę, tak to akurat dzisiaj postrzega?
Jeśli to wszystko umiesz, to znaczy, że wszedłeś w obszar rozumowania logicznego, w którym między innymi pojawia się w końcu DOWÓD.

Czym jest (w logice) dowód?
- Jest ŚCISŁYM LOGICZNIE ROZUMOWANIEM, KTÓRE OD PRZESŁANEK WIEDZIE DO DOWODZONEJ TEZY W SPOSÓB KONIECZNY.
Czym NIE jest dowód?
- nie jest po prostu dowolnym argumentem, który ktoś wyciąga, który mu się zgadza z jego wizją i przekonaniami, ale nie daje się wystarczająco UŚCIŚLIĆ.

Filozoficzny Pietras napisał:
Cytat:
Czy wreszcie sama zasada "należy wszystko dowodzić?" da się dowieść w sposób ścisły? (bo nie mówię o "dowodzeniu" w stylu podania jakiegokolwiek argumentu, np. argumentu w stylu: bo jak nie będzie dowodu, to wszystko będzie można przyjąć i nie będzie w ogóle wiadomo, co jest prawdą) Bo jeśli nawet tej zasady nie sposób dowieść, jeśli języka, którym się posługujemy nie sposób jest dowieść, to jaką wartość miałaby mieć zasada "dowodzić wszystkiego!"?

Czekam cierpliwie na analityczne podejście do kwestii dowodliwości. :think: :szacunek:


Nie zastanawiałem się nad tym, żeby otwierać dyskurs analityczny co do kwestii weryfikowania autentyczności dowodu, bo uważam, że to raczej aksjomat, kiedy o dowodzie mówimy w taki sposób, gdzie jest on weryfikowalny zmysłowo i rozumowo np: możliwy do ustalenia na szacunkach uwarunkowanych przez parametry matematycznych wyliczeń, a nikt chyba nie zamierza spierać się z nieomylnością jej logiczności. Jednak to jak można rozumować dowód porównajmy do takiej sytuacji:


Na młodej dziewczynie zostaje popełnione morderstwo i nie wiadomo kto to zrobił. I teraz ustala się dowody na podstawie przypuszczeń, gdzie następnie podejmuje kroki, które mają te domysły potwierdzić jako uzasadnione. I tak oto z relacji rodziny jak i świadków wynika, że spotykała się ona ze swoim chłopakiem jakiego nie dawno poznała na dyskotece. Oczywiście na miejscu zbrodni widoczne są ślady w postaci narzędzia zbrodni i innych szczegółowych detali. I tak oto w wyniku śledztwa udało się ustalić odciski palców, które były na narzędziu zbrodni np: nożu. W następstwie tego w ramach prawdopodobnych przypuszczeń, że to jej chłopak mógł ją zabić, ponieważ miał on najczęściej z nią kontakt doprowadza się do jego przesłuchania, gdzie zezwala on na pobranie swoich odcisków palców.

Okazuje się, że odciski palców na nożu są identyczne jak u chłopaka zamordowanej dziewczyny jednak ten fakt nadal nie czyni tego dowodem definitywnie potwierdzonym, a chłopak tłumaczy się, że przychodził do niej na kolacje wieczorami, a nożem posługiwał się tylko do smarowania pieczywa. Jednak z relacji wielu niezależnych świadków jak i faktów o tym poświadczającym (np: znaleziony bilet z godziną i datą wyjazdu z miasta uczelni w stronę miejscowości, gdzie znajduje się jej dom) wynika, że dziewczyna wróciła do domu o godzinie 13:15. Jak na ironie tok prowadzonego śledztwa ustalił też, że tego samego dnia o godzinie 13:00 jej chłopak wyszedł wcześniej z pracy do domu co nigdy mu się to nie zdarzało, a okazuje się, że jego zakład pracy znajduje się mniej więcej w odległości 15-20 min jazdy samochodem. Tak oto docieramy od kolejnego dowodu, który nadal tylko przypuszczalnie umacnia podejrzenia, że to on jest potencjalnym mordercą, bo liczba określonych zbiegów okoliczności zaczyna powtarzać się tak często, że wszystko definitywnie sugeruje, że to on jest winowajcą całego zajścia.

Oprócz tego wyniki badań ustaliły, że w ręku zamordowanej znajdował się kłębek oderwanych brunatnych włosów oraz guzik od kurtki co sugeruje, że w trakcie awantury w której doszło do tragedii, ofiara w panice szarpała się z chłopakiem, który o dziwo jest brunetem, a w trakcie przeszukiwań mieszkania w garderobie wisiała kurtka bez jednego guzika u dołu.

Tak oto ilość faktów przemawiających za tym, że to jej chłopak jest winny zbrodni całościowo w połączeniu skonstruowały jeden wielki dowód w postaci potwierdzonego racjonalnie wytłumaczenia, które jednocześnie nie daje się wykluczyć w żaden inny sposób, że nie jest on prawdziwy, a to, że chłopak wyszedł z pracy wcześniej o godzinie 13:00 co nigdy nie zdarzało się, a w dodatku na nożu odnajdując odciski palców, które do niego należą, w tym guzik obok ciała idealnie pasujący do jego kurtki w którym brakuje jednego guzika oraz garść włosów w dłoni ofiary co na badaniach też potwierdzono, że są one jej chłopaka ostatecznie to dowodzi czy też przekonuje, że ewidentnym mordercą dziewczyny jest własnie on.

W związku z tym z logicznego punktu widzenia nie ulega żadnej wątpliwości, że mordercą jest tutaj jej chłopak. I na tym przykładzie mówimy o dowodzie, którego konstruują fakty, a jakiego interpretacja odbywa się na poziome rozumu, ponieważ wszystkie fakty przemawiają jednoznacznie za tym, że definitywnie pozwala to domyśleć się tego, na jakiej tezie spoczywa prawda odnośnie jej morderstwa. (Ten wątek jest oczywiście do rozszerzenia).

Innym miarodajnym sposobem poza racjonalną oceną możliwą do przyjęcia rozumem, a za jaką przemawiają wszelkie logiczne warunki są zmysły. Głównie wzrok i słuch np:

Ukryta kamera zarejestrowała jak chłopak zamordowanej dziewczyny ugodził ją nożem w serce (wzrok) albo ukryty dyktafon nagrał treść całej kłótni w której słyszalne są krzyki dziewczyny, głos jej chłopaka i awantura w której dochodzi do całego zajścia (słuch).

Rzecz jasna do konstruowanie definitywnego dowodu na faktach należy wykazać się umiejętnością detektywistycznego, pragmatycznego myślenia. Poza tym trzeba też wziąć pod uwagę, że wiarygodność dowodu umacniają nie tylko same fakty lecz wartość jego nadrzędności intensyfikują, również niezależni obserwatorzy sytuacji włączonych w interakcje z danym zjawiskiem, sytuacją, biegiem wydarzeń, którzy jednomyślnie zaprezentowali podobne stanowisko przypuszczeń, które w związku z tymi faktami przyjmują je za racjonalnie niepodważalne. A więc podmiotowość dowodu podkreśla tutaj uznanie i obecność świadków co może być kluczowym czynnikiem weryfikującym autentyczność danej tezy bądź wiedzy jako prawdziwy.

Stąd zbiór faktów i włączonych do tego niezależnych podmiotów jawnie pozwalają sprecyzować, że dowód na dane twierdzenie ze względu na określone czynniki, okoliczności i tezy dające się uzasadnić w sposób racjonalny co do nich ma tutaj na gruncie logicznie uzasadnionej przyczynowości podstawy do nabycia atrybutu aksjomatu.

Prościej mówiąc projektowanie dowodu jest wynikiem sztuki umiejętnego łączenia faktów i synchronizowania ich w jedną całość, których elementy wzajemnie nie wykluczają się czy też świadectwo nieomylności danego twierdzenia/tezy/wiedzy konstruuje argumentacja, która nie jest możliwa do wyparcia przez inną argumentacje takiej co wyklucza logiczne uzasadnienie tej pierwszej do posiadania statusu racjonalnej czyli zgodnej na faktach.

Taką mniej więcej mam powierzchowną definicję opartą na przykładzie o jak należy dowód rozumować/weryfikować/interpretować. Jednak ten wątek można jeszcze rozciągnąć i rozłożyć na czynniki pierwsze.

Projektowanie dowodu można porównać do układanki z puzzli z czego puzzlami są fakty, a cały obraz to dowód. A, że podczas łączenia tych faktów (puzzli) ich twierdzenia zgadzają się one co do siebie nie wykluczając nawzajem (nie pasując do siebie) to mamy uzasadnione przypuszczenia, że nasza wersja wydarzeń ma racjonalne podstawy do uzyskania statusu jako autentycznej.

Kolega tutaj zgłosił kolejne postulaty (weryfikowalność zmysłowa i rozumowa) i podał pewien swój luźny przykład tego, co jako dowód traktuje.
Cóż, przykłady można podawać w dowolnej ilości, a choć ogólnie są one jakiś zobrazowaniem ARGUMENTACJI DLA KONKRETNEGO PRZYPADKU, to nie bardzo widzę z tego przykładu odpowiedź na moje pytania.
Co się tyczy postulatu weryfikowalności zmysłowej i rozumowej, to właśnie wyżej napisałem (oczekuję komentarza) jak owa zmysłowa weryfikowalność miałaby być uznana za coś dającego ostateczny werdykt, skoro właśnie ona jest bardzo (kto wie, czy nie najbardziej) subiektywna. Zaś o metodzie rozumowej właśnie tu rozmawiamy. I ja postuluję tutaj, aby wyłonić dokładnie na czym ona polega.
Na start proponowałbym jakoś rozstać się Z NAIWNĄ KONCEPCJĄ DOWODU I DOWODLIWOŚCI, koncepcją nie obsługiwaną przez logikę, za to dość silnie wspieraną przez intuicję tych, którzy ogólnie mają przeświadczenie o swojej racji, lecz w szczegóły logicznego stricte rozumowania nigdy się nie zagłębiali.

Chciałbym Kolegę od analitycznych dyskursów namówić na analityczne spojrzenie, wcześniej zasugerowanego tematu CZYM (w ogólnym sformułowaniu, nie jako jednostkowy przykład!) się DOWODZI. Ja sugerowałbym rozwiązanie przyjęte powszechnie W LOGICE, tej bliskiej logik matematycznej. Ale nie zamykam listy rozwiązań, może ktoś wymyśli nową, równie dobrą postać rozumowania. Jednak bardzo zależy mi na tym, aby REALNIE ODBIĆ SIĘ OD ARBITRALNOŚCI w rozumowaniu. Bo znana nam logika właśnie ten kierunek eksploruje i chyba jest to kierunek o tyle słuszny, że jego zaprzeczenie - czyli kurs na arbitralność, WIARY, OSOBISTE PRZEKONANIA jest właśnie tym, co (o ile dobrze zrozumiałem) jest właśnie do zmiany. Nie chcemy, aby każdy twierdził, co mu się tam uwidziało, ale aby ROZSTRZYGAĆ SPORNE KWESTIE, czyli dotknąć także takie sytuacji, gdy mamy dwie strony zgłaszające odrębne interpretacje, a należałoby miedzy nimi nimi dokonać rozstrzygnięcia. Ale...
- tu jedna ważna uwaga!
Odrzucamy najprostsze, najbardziej narzucające się (choć nagminnie stosowane) podejście w ramach którego "rację mam ja!". Nie - właśnie o to chodzi, aby jednak jakoś uwzględnić też to, że ten z drugiej strony to "też jakiś ja", zatem szukamy rozwiązania nie w stylu "ja powiem bardziej", ani "moja prawda mojsza", lecz rozwiązania, które REALNIE ROZSĄDZA, w jakiś sposób godząc stanowiska, BEZ UZNAWANIA ARBITRALNOŚCI ODGÓRNEJ TEGO, KTÓRY STWIERDZA.
Stwierdzający nie miałby tu żadnych for. To, że stwierdzam, nie jest ważniejsze (na start) od stwierdzającego z przeciwnej strony. To byłoby założenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:21, 16 Maj 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
"Więc niech ci dowodzą"...
Cóż tu widzimy?...
Weźmy na start ten postulat: niech ci dowodzą.
Przyjmijmy ten postulat (przynajmniej SPRÓBUJMY GO PRZYJĄĆ, bo na ile to się tak do końca da, nie gwałcąc sensu i logiki, to się jeszcze okaże...)


w naukach procedura dowodzenia jest czymś powszechnie akceptowanym i oczekiwanym, a nikt przy tym nie zgłasza, że to "gwałci sens i logikę". Po prostu nie jesteście wstanie udowodnić swoich pozytywnych przekonań religijnych. Pewnie zapytasz teraz "i co z tego?". Ano to, że skoro wasza religia głosi bardzo nadzwyczajne rzeczy, a wy nie jesteście wstanie tego udowodnić to te rzeczy są mocno niewiarygodne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33523
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:03, 16 Maj 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
"Więc niech ci dowodzą"...
Cóż tu widzimy?...
Weźmy na start ten postulat: niech ci dowodzą.
Przyjmijmy ten postulat (przynajmniej SPRÓBUJMY GO PRZYJĄĆ, bo na ile to się tak do końca da, nie gwałcąc sensu i logiki, to się jeszcze okaże...)


w naukach procedura dowodzenia jest czymś powszechnie akceptowanym i oczekiwanym, a nikt przy tym nie zgłasza, że to "gwałci sens i logikę". Po prostu nie jesteście wstanie udowodnić swoich pozytywnych przekonań religijnych. Pewnie zapytasz teraz "i co z tego?". Ano to, że skoro wasza religia głosi bardzo nadzwyczajne rzeczy, a wy nie jesteście wstanie tego udowodnić to te rzeczy są mocno niewiarygodne.

Tak sobie możesz powiedzieć. Ja się jednak spytam: czy to wnioskowanie - skoro jest brak dowodu, to twierdzenie jest niewiarygodne - stosujesz tylko aby pognębić teistów, czy jest to norma Twojego rozumowania?
Jeśli masz się wybronić przed zarzutem stosowania podwójnych standardów, hipokryzji, to chyba należałoby oczekiwać, że będziesz DOWODÓW OCZEKIWAŁ JAKO STANDARD ZAWSZE. Czyż nie tak?
Powiedz zatem: ile przez ostatni tydzień przeprowadziłeś dowodów, albo żądałeś dowodów od ludzi, z którymi się kontaktujesz?
Ile rzeczy przyjmujesz na co dzień jednak JAKO WIARYGODNE tylko na wiarę, bez dowodu, a ile razy na co dzień dowodów się domagasz?
Jak się komunikujesz z ludźmi na co dzień - co chwila żądasz od kogoś dowodu?
Zrób jakiś przegląd przyjmowanych przez Ciebie informacji z ostatniego dnia, może kilku dni - przyjąłeś coś z tych informacji za wiarygodne?
A żądałeś wtedy dowodów?

Nie chcę mówić za Ciebie, a więc powiem za siebie. Dzisiaj przyjąłem - jako wiarygodne i prawdziwe - DZIESIĄTKI RÓŻNYCH INFORMACJI. Rozmawiałem z moją mamą przez telefon i po prostu UWIERZYŁEM, w to co mówi. Rozmawiałem przez telefon z moim kuzynem - identycznie: uwierzyłem w to, co powiedział, a nie powiedziałem mu np. "wiesz, ty mi tu różne rzeczy mówisz, ale możesz przecież zmyślać, więc póki mi dowodów nie przedstawisz na to, co mówisz, to ja nie mam prawa uważać, że mówisz prawdę.
Jeszcze z innymi ludźmi rozmawiałem, wiadomości obejrzałem, napisy czytałem idąc na spacerze i przyjmowałem to, co mi się komunikuje w większości (są wyjątki! W niektóre komunikaty rzeczywiście powątpiewam, ale raczej rzadziej niż częściej) - jak mi to się komunikuje, bez dowodów.
Powiem Ci uczciwie, że takie kontakty z moimi bliskimi, w których co chwila od nich dowodów bym żądał, uważam za niewyobrażalne jako coś normalnego. Taki ktoś, kto uczciwie - czyli bez wyjątków - stosuje zasadę "niczego nie przyjmuję bez dowodu" byłby nie tylko kretynem, ale zostałby wykluczony zapewne z większości układów towarzyskich i rodzinnych, został uznany za personę tak dziwną, anachroniczną, że w zasadzie na granicy uznania takiego kogoś za psychicznego.
Gdybym - powtórzę: UCZCIWIE - czyli tak jak to wynika ze słów "nie wierzę w to, co mi mówią jeśli nie przedstawi mi się dowodów" miał pracować, mieć rodzinę, znajomych, normalnie żyć, co chwila żądając dowodów zamiast zwykłej wiary w słowa, które się mówi, to chyba powinienem od razu zamknąć się albo w pustelni, albo w psychiatryku.

Sorry, koledzy ateiści, ale z tym żądaniem dowodów w moim odczuciu po prostu zapewne rzucacie słowa na wiatr, że rzeczywiście tę regułę stosujecie. Nie znam osobiście żadnego ateisty (a znam ich wielu), który rzeczywiście konsekwentnie regułę żądania dowodów względem każdego komunikatu, tezy stosował. Oczywiście nie mogę jakoś absolutnie tutaj zadeklarować, że takiego ateisty nie ma. Może gdzieś taki dziwak się pojawił i, zapewne wyklęty ze wszystkich normalnych środowisk towarzyskich jako upierdliwiec totalnie nie do życia, gdzieś koroduje w swojej samotności. Może tak być.
Ale obstawiam, że tak naprawdę to przyjmujecie komunikaty od ludzi w swoim otoczeniu, ze źródeł pisanych, z mediów, z czego tam jeszcze JAK LECI I BEZ ŻADNYCH DOWODÓW.
Kiedy Wam się "przypomina" o "konieczności bezwzględnej" posiadania dowodu?
- Jak dyskutujecie z teistami.
Wtedy totalnie zapominacie o swoim życiu, o tym co robicie, jaką postawę na co dzień przyjmujecie i zamieniacie w fanatyków i upierdliwców dowodliwości. A tak zupełnie szczerze mówiąc, to ten wymóg dowodliwości jest Wam potrzebny wobec JEDNEGO stwierdzenia - o istnieniu Boga. Nawet filozofując, nawet w dyskusjach, nawet tu na sfinii, w tysiącach rozmów, relacji już się dowodów domagać nie będziecie, zapomnicie o tej "absolutnie niezbędnej regule dowodzenia", nawet do głowy Wam nie przyjdzie, aby się o nią upominać, bo sami dobrze rozumiecie, że byłby to jakiś absurdalny anachronizm. Ale, że Wasza percepcja ubrała się - dokładnie na potrzebę tej konkretnie dyskusji z teistami - w ową niezbędność dowodliwości, to będziecie się przy niej upierali. I na swój sposób będziecie uważali, że to jest uczciwe, że tu tak naprawdę trzeba. I będziecie udawali przed sobą, że w tę regułę wierzycie, stosujecie ją - choć de facto nie będziecie oczekiwali dowodzenia Wam praktycznie niczego, poza tą dysputą z teistami. Bo tak się Wam to będzie przestawiało - ta reguła oczywiście "będzie obowiązywała", choć tak naprawdę będzie użyta tylko do tego jednego celu - dyskusji światopoglądowej z teistami.
Ale nawet tego nie dostrzeżecie.
Wasza percepcja została tak samozmanipulowana, że w zgodzie z poczuciem wewnętrzne uczciwości (a jakże!) to dalej będziecie twierdzić.
Sorry, ale na to nie mam już rady. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:21, 17 Maj 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Tak sobie możesz powiedzieć. Ja się jednak spytam: czy to wnioskowanie - skoro jest brak dowodu, to twierdzenie jest niewiarygodne - stosujesz tylko aby pognębić teistów, czy jest to norma Twojego rozumowania?
Jeśli masz się wybronić przed zarzutem stosowania podwójnych standardów, hipokryzji, to chyba należałoby oczekiwać, że będziesz DOWODÓW OCZEKIWAŁ JAKO STANDARD ZAWSZE. Czyż nie tak?


Tak, dowodów (rozumianych jako coś, co potwierdzi, uprawdopodobni to, co mam przyjąć za prawdę) oczekuję zawsze, gdy to jest dla mnie ważne. W jakiś błachych, mało istotnych sprawach nie wymagam.

To takie trudne do zaakcpetowania? Wyobraź sobie, że do Twoich drzwi od domu puka jakaś grupka ludzi i mówią, Ci że głoszą dobrą nowinę (jakieś tam swoje nadnaturalne pierdoły). Kto uwierzy i przyjmie ich naukę, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.

Ważna sprawa, co nie? Od tego, co zrobisz może zależeć Twoje całe jestestwo.

Powiedz mi, czy w takiej sytuacji nie zapytałbyś się o dowody na to, czy to prawda, że "kto uwierzy i przyjmie ich naukę, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony"?

Chyba mi nie powiesz, że zostawiłbyś dom, rodzinę, rozdał pieniądzę i poszedł z nimi, uznał za prawdę to co głoszą, jeśli nie przedstawiliby Ci dowodów?

Cytat:
Powiedz zatem: ile przez ostatni tydzień przeprowadziłeś dowodów, albo żądałeś dowodów od ludzi, z którymi się kontaktujesz?
Ile rzeczy przyjmujesz na co dzień jednak JAKO WIARYGODNE tylko na wiarę, bez dowodu, a ile razy na co dzień dowodów się domagasz?
Jak się komunikujesz z ludźmi na co dzień - co chwila żądasz od kogoś dowodu?
Zrób jakiś przegląd przyjmowanych przez Ciebie informacji z ostatniego dnia, może kilku dni - przyjąłeś coś z tych informacji za wiarygodne?
A żądałeś wtedy dowodów?


Ja bardzo mało biorę za prawdę to, co mówią inni ludzie. Czasem słucham, przytakuję, ale nie biorę na serio. Wiem, że ludzie często się mylą albo kłamią. Po prostu mało rzeczy przyjmuję za prawdę więc nie muszę co chwilę wymagać dowodów. Ludzie i tak ich nie mają.

A jeśli jednak coś przyjmuję za prawdę to staram się to weryfikować adekwatnie do sytuacji. Oczywiście jest też wiele sytuacji, gdzie przyjmuję coś za prawdę bez dowodu, bo nie mam czasu albo nie mam jak czegoś udowodnić, a muszę to "uznać" np. tankując samochód przyjmuję, że maszyna nie oszukuje na litrach.

Cytat:
Nie chcę mówić za Ciebie, a więc powiem za siebie. Dzisiaj przyjąłem - jako wiarygodne i prawdziwe - DZIESIĄTKI RÓŻNYCH INFORMACJI. Rozmawiałem z moją mamą przez telefon i po prostu UWIERZYŁEM, w to co mówi. Rozmawiałem przez telefon z moim kuzynem - identycznie: uwierzyłem w to, co powiedział, a nie powiedziałem mu np. "wiesz, ty mi tu różne rzeczy mówisz, ale możesz przecież zmyślać, więc póki mi dowodów nie przedstawisz na to, co mówisz, to ja nie mam prawa uważać, że mówisz prawdę.


Gdyby mi kuzyn zaczął mówić o jakiś istotnych sprawach, być moze ważnych dla mnie to pytałbym się o dowody, a jak! A jak to tam tylko nic nie znacząca pogaducha to nie ma sensu pytać o dowody.

Cytat:
Powiem Ci uczciwie, że takie kontakty z moimi bliskimi, w których co chwila od nich dowodów bym żądał, uważam za niewyobrażalne jako coś normalnego. Taki ktoś, kto uczciwie - czyli bez wyjątków - stosuje zasadę "niczego nie przyjmuję bez dowodu" byłby nie tylko kretynem, ale zostałby wykluczony zapewne z większości układów towarzyskich i rodzinnych, został uznany za personę tak dziwną, anachroniczną, że w zasadzie na granicy uznania takiego kogoś za psychicznego.
Gdybym - powtórzę: UCZCIWIE - czyli tak jak to wynika ze słów "nie wierzę w to, co mi mówią jeśli nie przedstawi mi się dowodów" miał pracować, mieć rodzinę, znajomych, normalnie żyć, co chwila żądając dowodów zamiast zwykłej wiary w słowa, które się mówi, to chyba powinienem od razu zamknąć się albo w pustelni, albo w psychiatryku.


Tak, jak wyżej zaznaczyłem, wszystko zależy od tego, jak bardzo nadzwyczajne twierdzenia, ktoś głosi, i jak bardzo to jest ważne, dla mnie.
Jeśli, ktoś mi powie że posiada łóżko to w sumię mogę to nawet zaakaceptować bez dowodów. Ludzie raczej mają własne łóżka, jest to wysoce prawdopodobne.

Ale.. Jeśli, ktoś mi powie, że posiada pocisk nuklearny w garażu no to już będę bardzo niedowierzał. Ludzie raczej nie mają dostępu do pocisków nuklearnych. Ale wiem chociaż, że pociski nuklearne istnieją. Dowódw w tej sytuacji będę oczekiwał, bo to jest i nadzwyczajne twierdzenie i ważne, bo jeśli to prawda to może to zagrażać życiu ludzi.

Cytat:
Sorry, koledzy ateiści, ale z tym żądaniem dowodów w moim odczuciu po prostu zapewne rzucacie słowa na wiatr, że rzeczywiście tę regułę stosujecie. Nie znam osobiście żadnego ateisty (a znam ich wielu), który rzeczywiście konsekwentnie regułę żądania dowodów względem każdego komunikatu, tezy stosował.


Nie każdego komunikatu. Tylko tych nadzwyczajnych i ważnych dla nas samych. :think:


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Pon 0:23, 17 Maj 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 4:41, 17 Maj 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Dowódw w tej sytuacji będę oczekiwał, bo to jest i nadzwyczajne twierdzenie


Ale czym jest "dowód" nie potrafisz odpowiedzieć od lat, nie mówiąc o tym, że pisząc to jesteś sprzeczny ze swoimi własnymi słowami, które mam w stopce

O zdefiniowanie pojęcia "nadzwyczajne twierdzenie" już nawet nie pytam bo poległbyś do reszty


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 4:41, 17 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Filozoficzny Pietras




Dołączył: 07 Kwi 2021
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 5:50, 17 Maj 2021    Temat postu:

Gdyby dowody nie istniały to po dziś dzień uważano by, że Ziemia krąży wokół słońca. (Geocentryzm). A jednak pewne fakty wpłynęły na to, że myślenie i wiedza u ludzi uległa zmianie co zawdzięczamy Mikołajowi Kopernikowi (Heliocentryzm).

Więc dla kogoś definicja dowodów może być po dziś dzień nie zrozumiała i nie możliwa do wyjaśnienia, a jednak pewne fakty weryfikują wiedzę o czymś, która rzeczywiście zgodna jest z realiami i to właśnie ją można w tym momencie potraktować czy też zdefiniować jako dowód. Więc jak do kogoś nie przemawiają proste niekiedy fakty, które zaobserwować można czasem własnymi oczami czy zrozumieć i to też właśnie potraktować jako dowód na coś, a jednak ktoś taki dalej upiera się, że przez lata nie trafia do niego pojęcie dowodu to moim skromnym zdaniem jego umysł pozamykany jest w kategoriach dziwnego filozoficznego myślenia, zanadto analitycznego które ogranicza jego racjonalnie pojmowanie.

Fakt faktem to nie my ludzie odkrywamy wiele rzeczy i w zasadzie nawet nie możemy mieć pewności, że coś jest prawdziwe np: istnienie czarnych dziur w kosmosie. To jest tylko wiedza podana nam na tacy po przez podręczniki albo filmy dokumentalne, a nam pozostaje tylko ufać w te informacje i przyjmować za dobrą monetę, bo sami na własne oczy nie widzieliśmy takiej czarnej dziury. Na przykład pierścienie Saturna można samemu zobaczyć, ponieważ wystarczy tylko dobra lornetka albo tani teleskop.

Jednak jakie są podstawy, żeby opierać się na wiedzy serwowanej przez naukę i traktować ją jako autentyczną czyli np: dowód? A mianowicie taka, że po pierwsze często środowisko wielu niezależnych od siebie grup naukowców stwierdza jednomyślnie taką samą wersję co do istnienia pewnych zjawisk więc to już daje do myślenia (rzeczowy argument), a poza tym wiele odkryć potwierdziło się na oczach ludzi i dlatego istnieje ku temu zbyt wiele przesłanek, żeby tolerować odkrycia nauki jako prawdziwe niż je odrzucać. Jednak mimo wszystko to nadal pozostaje dobrowolna kwestia wyboru dla każdego co jak indywidualnie zamierza interpretować dla siebie.

Gdyby nie nauka to nie odkryto by wiele technologii np: aparatura medyczna, która ratuje i wydłuża nam życie. I tu wiem sam po sobie, bo miałem operacje prawej nogi i tylko wiedza medyczna mogła tu naprawić problem, a nie żadna modlitwa do Boga. A na czym bazuje technologia medyczna? Przede wszystkim na wiedzy anatomicznej ludzkiego działa i rzecz jasna inżynieryjna i to dzięki temu ratuje się ludzi po zawałach, udarach, nowotworach i nie ma w tym absolutnie żadnego udziału Boga i żadna też modlitwa niczego tutaj nie uzdrowi, a ja mogę nawet własne życie zastawić jako dowód na to, że nie mam rację jeśli zrobimy na tym przykładzie eksperyment. Więc jak w takim razie nie dać kredytu zaufania nauce, które skutki jej działań jednak możemy doświadczyć na własnych zmysłach?

Jedyne co można przyznać to fakt, że niektóre definicje, formuły, zestaw wiedzy pozostaje nam tylko przyjąć za aksjomaty na zasadzie kredytu zaufania, bo sami (jak śmiem zaryzykować to stwierdzenie) nie jesteśmy naukowcami i to nie my odkryliśmy własnymi zmysłami pewne zjawiska i uwarunkowania nimi rządzące i nie my to zrozumieliśmy więc nie my doświadczamy to bezpośrednio empirycznie przez siebie i z związku z tym nie posiadamy żadnych kompetencji, żeby wydawać tutaj osąd o tym co należy traktować jako dowód lub nie. Z reguły interesuje nas tylko to czy dana wiedza lub wynalazek jest dla nas pożyteczna, możliwa do zweryfikowania na jej skutkach i w inny sposób praktyczna i to na tej też podstawie wysuwamy wniosek co do jej autentyczności i to też przyjmujemy jako pewnik traktując to jako dowód na coś.

Poza tym jak już czepiamy się szczegółów to czasem wystarczy sięgnąć po encyklopedyczne definicje, zamiast komplikować temat:

Definicja Dowodu:

Cytat:
Dowodzenie – jedna z najbardziej podstawowych odmian rozumowania obok wnioskowania, sprawdzania i wyjaśniania. Kazimierz Ajdukiewicz definiuje dowodzenie jako „proces myślowy polegający na rozwiązywaniu zadania, które domaga się, by pewne zdanie całkowicie dane w samym zadaniu wywnioskować ze zdań innych, już uprzednio uznanych”. Inaczej mówiąc dowodzenie jest to zadanie zawarte w zdaniu rozkazującym o postaci : „wykaż, że a jest b!”. Rozwiązanie tego zadania wymaga m.in. inferencji (wnioskowania), która jest składową dowodzenia. Jednym słowem dowodzeniem nazwiemy zabieg konstruowania danego dowodu.

Dowodzenie jest formalnym rozumowaniem, korzystającym z zasad logiki, aksjomatów oraz założeń twierdzenia i wcześniej udowodnionych twierdzeń (porównaj dowód (matematyka)). W logice dowieść zdanie A oznacza znaleźć prawdziwe zdanie B, z którego zdanie A wynika.

W naukach przyrodniczych mówi się często, że pewna obserwacja lub doświadczenie jest dowodem pewnej tezy, przez co należy rozumieć, że wyniki doświadczenia wespół z pewnym tokiem rozumowania uprawniają do przyjęcia prawdziwości tezy. Stosuje się zarówno dowody wprost, jak i nie wprost, a także rozumowania statystyczne (uprawdopodabniające) – indukcję, która jest głównym mechanizmem rozwoju wiedzy w naukach przyrodniczych.

W dziedzinach kultury takich jak historia lub dziedzinach praktycznych, jak prawo czy kryminalistyka, logiczny kształt dowodu jest zwykle mocno sformalizowany (w sensie używanych środków) i zachowując podobny charakter i znaczenia, jak w naukach przyrodniczych, ograniczony jest do formy dowodu wprost.

W historii przez dowód rozumie się zwykle źródło pisane dostarczające poparcia danej tezy, czyli utożsamia się proces dowodzenia tezy z podaniem źródła wskazującego bezpośrednio na jej prawdziwość. Takie rozumienie bliskie jest prawnemu czy kryminalistycznemu rozumieniu pojęcia dowodu, gdzie słowo dowód uznaje się za synonim przedmiotu lub zdarzenia, stanowiącego podstawowy element w rozumowaniu dowodowym, uprawniający do przyjęcia tezy (np. oskarżenia) za prawdziwe. Milcząco zakłada się przy tym, że istnieje oczywisty i prosty związek pomiędzy tezą twierdzeń (np. oskarżeniem) a przedstawionymi faktami (np. zebranymi odciskami palców). Jeśli brak takiego bezpośredniego i oczywistego związku, mówimy nie o istnieniu dowodów lecz o poszlakach wskazujących na prawdziwość pewnej tezy.


A także uzupełnienie tego zasobu informacji możliwych do zrozumienia wyjaśniając termin: Rozumowanie indukcyjne:

Cytat:
Indukcja – typ rozumowania redukcyjnego[1] określany jako wnioskowanie „od szczegółu do ogółu”, czyli wnioskowanie o prawdziwości racji (wniosków w szerokim znaczeniu tego słowa) z prawdziwości następstw (przesłanek w szerokim znaczeniu tego słowa), przy czym (w pewnych interpretacjach) typy indukcji bardziej złożone niż prosta indukcja enumeracyjna niezupełna stanowią rozumowania dedukcyjne.

W odróżnieniu od rozumowania dedukcyjnego indukcja enumeracyjna niezupełna stanowi rozumowanie zawodne, to znaczy takie, w którym prawdziwość przesłanek nie gwarantuje prawdziwości wniosku. Głównymi postaciami indukcji są indukcja enumeracyjna niezupełna, indukcja enumeracyjna zupełna, indukcja eliminacyjna i indukcja statystyczna – indukcja matematyczna jest natomiast uznawana za specyficzne rozumowanie dedukcyjne.

Głównym problemem filozoficznym związanym z rozumowaniami indukcyjnymi jest to, czy stanowią one rozumowania uzasadniające: skoro konkluzja wnioskowania indukcyjnego nie jest w pełni uzasadniona przez jej przesłanki, pojawia się problem, w jaki sposób, w jakim stopniu i czy w ogóle wnioskowania indukcyjne prowadzą do prawdziwych wniosków. Ci, którzy uznają wnioskowania indukcyjne za wnioskowania uzasadniające (zwolennicy indukcjonizmu), tłumaczą zazwyczaj stopień uzasadnienia konkluzji wnioskowania indukcyjnego za pomocą pojęcia prawdopodobieństwa logicznego. Krytyka indukcjonizmu dokonana przez dedukcjonizm (antyindukcjonizm) opiera się przede wszystkim na fakcie, że nie skonstruowano dotychczas zadowalającej odpowiedzi na pytanie, jak mierzyć to prawdopodobieństwo.

Rozumowania indukcyjne bywają uważane za główne narzędzie nauk empirycznych, przeciwstawianych z tego powodu naukom dedukcyjnym (głównie matematyka i logika), posługujących się rozumowaniami dedukcyjnymi. Metoda stosowana przez nauki empiryczne polegająca na stosowaniu eksperymentów, obserwacji, indukcji enumeracyjnej i indukcji eliminacyjnej nosi miano metody indukcyjnej – współczesna metodologia nauk empirycznych zwraca jednak uwagę na fakt, że nauki empiryczne w szerokim stopniu używają także narzędzi dedukcyjnych, których dostarcza im matematyka. Podział metod naukowych na dedukcyjne i indukcyjne stał się podstawą do wyróżnienia logiki indukcji jako samodzielnej dyscypliny badań logicznych.


Ostatnio zmieniony przez Filozoficzny Pietras dnia Pon 6:02, 17 Maj 2021, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 6:34, 17 Maj 2021    Temat postu:

Filozoficzny Pietras napisał:
Gdyby dowody nie istniały to po dziś dzień uważano by, że Ziemia krąży wokół słońca. (Geocentryzm). A jednak pewne fakty wpłynęły na to, że myślenie i wiedza u ludzi uległa zmianie co zawdzięczamy Mikołajowi Kopernikowi (Heliocentryzm).


Heliocentryzm to z grubsza taka sama hipoteza jak geocentryzm. Geocentryzm miał jeszcze więcej dowodów niż heliocentryzm i miał wiele trafnych przewidywań co do ruchów planet. Do dziś można go używać i używa się w nawigacji. Było dużo dowodów na geocentryzm i jest on skuteczny w praktyce lecz mimo tego wszystkiego został odrzucony. Tak więc "dowody" nie mają większego znaczenia gdy przyjdzie co do czego

Filozoficzny Pietras napisał:
Więc dla kogoś definicja dowodów może być po dziś dzień nie zrozumiała i nie możliwa do wyjaśnienia, a jednak pewne fakty weryfikują wiedzę o czymś, która rzeczywiście zgodna jest z realiami i to właśnie ją można w tym momencie potraktować czy też zdefiniować jako dowód. Więc jak do kogoś nie przemawiają proste niekiedy fakty, które zaobserwować można czasem własnymi oczami czy zrozumieć i to też właśnie potraktować jako dowód na coś, a jednak ktoś taki dalej upiera się, że przez lata nie trafia do niego pojęcie dowodu to moim skromnym zdaniem jego umysł pozamykany jest w kategoriach dziwnego filozoficznego myślenia, zanadto analitycznego które ogranicza jego racjonalnie pojmowanie.


Pustosłowie i same ogólniki, z których nic konkretnego nie wynika

Filozoficzny Pietras napisał:
Fakt faktem to nie my ludzie odkrywamy wiele rzeczy i w zasadzie nawet nie możemy mieć pewności, że coś jest prawdziwe np: istnienie czarnych dziur w kosmosie. To jest tylko wiedza podana nam na tacy po przez podręczniki albo filmy dokumentalne, a nam pozostaje tylko ufać w te informacje i przyjmować za dobrą monetę, bo sami na własne oczy nie widzieliśmy takiej czarnej dziury. Na przykład pierścienie Saturna można samemu zobaczyć, ponieważ wystarczy tylko dobra lornetka albo tani teleskop.


No właśnie. A więc "dowód" i "weryfikacja" to pojęcia niepewne oraz zrelatywizowane do określonego systemu pojęć. W innym systemie pojęć mogą być już fałszem

Filozoficzny Pietras napisał:
Jednak jakie są podstawy, żeby opierać się na wiedzy serwowanej przez naukę i traktować ją jako autentyczną czyli np: dowód? A mianowicie taka, że po pierwsze często środowisko wielu niezależnych od siebie grup naukowców stwierdza jednomyślnie taką samą wersję co do istnienia pewnych zjawisk więc to już daje do myślenia (rzeczowy argument), a poza tym wiele odkryć potwierdziło się na oczach ludzi i dlatego istnieje ku temu zbyt wiele przesłanek, żeby tolerować odkrycia nauki jako prawdziwe niż je odrzucać. Jednak mimo wszystko to nadal pozostaje dobrowolna kwestia wyboru dla każdego co jak indywidualnie zamierza interpretować dla siebie.


Typowe dla scjentystów błędne logicznie Argumentum ad Verecundiam i Argumentum ad Numerum:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Z tego, że miliony much jedzą gówno nie wynika, że mają rację. Jak zdanie większości jest dla ciebie rozstrzygające to powinieneś wrócić do geocentryzmu bo akademicka większość uznawała go jeszcze całkiem niedawno

Filozoficzny Pietras napisał:
Gdyby nie nauka to nie odkryto by wiele technologii np: aparatura medyczna, która ratuje i wydłuża nam życie. I tu wiem sam po sobie, bo miałem operacje prawej nogi i tylko wiedza medyczna mogła tu naprawić problem, a nie żadna modlitwa do Boga. A na czym bazuje technologia medyczna? Przede wszystkim na wiedzy anatomicznej ludzkiego działa i rzecz jasna inżynieryjna i to dzięki temu ratuje się ludzi po zawałach, udarach, nowotworach i nie ma w tym absolutnie żadnego udziału Boga i żadna też modlitwa niczego tutaj nie uzdrowi, a ja mogę nawet własne życie zastawić jako dowód na to, że nie mam rację jeśli zrobimy na tym przykładzie eksperyment. Więc jak w takim razie nie dać kredytu zaufania nauce, które skutki jej działań jednak możemy doświadczyć na własnych zmysłach?


Klasyczne bzdury bezmyślnego scjentysty, który nie rozróżnia technologii od nauki i medycyny od nauki. Medycyna istniała tysiące lat przed "nauką" (nikt nawet nie jest w stanie zdefiniować co to jest "nauka") a aparatura medyczna to technologia, która bez "nauki" jest w stanie się obejść i nie byłoby przede wszystkim "nauki" bez technologii

Resztę twoich pustych formułek wycinam bo jak zwykle bełkoczesz jakieś bzdury jak przekupa na bazarze, spamujac forum pustosłowiem


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 6:50, 17 Maj 2021, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Filozoficzny Pietras




Dołączył: 07 Kwi 2021
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:15, 17 Maj 2021    Temat postu:

To od kiedy reflektowanie do czego służy też to forum ma być spamowaniem pustosłowia? Od tego jest właśnie forum, żeby wyrażać wolnomyślicielskie poglądy. To nie jest wypracowanie akademickie, gdzie ktoś musi koniecznie tylko wyłącznie kierować się jakimś z góry narzuconym szablonem podawania tylko prawdziwych argumentów.

Wolno teoretyzować, przypuszczać i coś zakładać, bo to właśnie takie działania popychają do wysuwania coraz większej ilości wniosków, włączania myślenia i zadawania pytań, a te z kolei w konsekwencji potrafią dojść do logicznego konsensusu mając tu na uwadze korelacje w tym procesie, także z innymi uczestnikami włączonymi do tego merytorycznie. Na tym też bazowali starożytni filozofowie, którzy podłożyli podwaliny pod współczesny sposób myślenia i gdyby nie ich rozważania metodą prób i błędów to dzisiaj i ty pewnie byś nie funkcjonował z takim tokiem rozumowania, że z jednej strony zarzucasz komuś pustosłowie, brak logicznych argumentów co niech Ci już będzie można przyjąć za spostrzeżenie obiektywne ale sam tak na prawdę nic oprócz tego ciekawego powiedzieć nie potrafisz.

Na co Ty liczysz? że za każdym razem jak przyłapiesz kogoś na braku argumentacji, teoretyzowaniu, filozofowaniu to od razu zacznie ktoś Ci bić za to brawa? Na tym chcesz budować fundament swojej przemądrzałości, że komuś wytkniesz jakieś potknięcia mimo, że sam je popełniasz i wiesz czasem o tym doskonale ale nie walniesz siebie w pierś nie przyznasz godnie z honorem, bo jesteś mięczak na swój sposób?

I ty możesz mówić, że znowu nie mam na to dowodów i nie mogę wiedzieć, że to prawda no to ja zapowiadam, że właśnie, że wiem i mogę to wiedzieć i wiem też, że tak jest, a możesz co najwyżej tylko wtykać nos w nie swoją parafię.

Nie otworzyłeś do tej pory, ani jednego konstruktywnego merytorycznie artykułu, gdzie podjąłbyś się próby analizy albo nawet przedstawienia bezpośredniej argumentacji na zasadzie eureka! udało się! co do kwestii np: istnienia Boga lub podważenia jego istnienia. Totalnie nic sobą nie prezentujesz poza tym, że latasz tutaj jak cień i podcinasz tylko forumowiczom skrzydła, którzy zwyczajnie chcą sobie debatować jak normalni ludzie.

Gdybym ja załóżmy pił sobie piwo z kolegą i prowadził z nim luźną pogawędkę o ciekawostkach związanych z prawami jakie funkcjonują we wszechświecie i oczywiście po części wysuwał swoje teorie i nagle ty byś do nas podszedł i powiedział mi, żebym darował sobie swoje pustkosłowie, bo są to tylko same ogólniki z których nic konkretnie nie wynika i na tej podstawie nazwałbyś mnie bezmyślnym scjentystom to jak słowo daje - odstawiłbym kufel z piwem na stół, następnie wstał do Ciebie i ci kopa sprzedał tak, żebyś poleciał parę metrów do tyłu, a potem spokojnie usiadłbym i poruszył kwestie przyciągania grawitacyjnego i powiedział do kolei obok: Zobacz! Masz dowód na własne oczy, że prawo powszechnego ciążenia jak i zasady dynamiki Newtona to jednak nie wymysł nauki! one działa naprawdę! A przy okazji wyjaśniłbym tym samym definicje tego czym jest dowód na coś.

I wtedy wyszło, na to, że zaliczyłbym się do grona odkrywców, aniżeli tylko hipokryty czy bezmyślnego scjentysty.

Chcesz wziąć udział w takim eksperymencie ?


Ostatnio zmieniony przez Filozoficzny Pietras dnia Pon 8:39, 17 Maj 2021, w całości zmieniany 19 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:27, 17 Maj 2021    Temat postu:

Filozoficzny Pietras napisał:
zarzucasz komuś pustosłowie, brak logicznych argumentów co niech Ci już będzie można przyjąć za spostrzeżenie obiektywne ale sam tak na prawdę nic oprócz tego ciekawego powiedzieć nie potrafisz


Skoro prezentujesz swe przemyślenia to po prostu mówię "sprawdzam" i jak widać od razu zaczynasz stękać . To nie wiem po co w ogóle prezentujesz swe wypociny - żeby inni ci przytakiwali? Resztę wycinam bo nic tam nie ma poza twoim stękaniem i standardowymi ucieczkami w tu quoque. Mielesz jak bazarowa przekupa jęzorem i nic w sumie z tego nie wynika


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 11:28, 17 Maj 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Filozoficzny Pietras




Dołączył: 07 Kwi 2021
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:47, 17 Maj 2021    Temat postu:

I co z tego, że argumentum ad personam? Jest to owszem pozamerytoryczny sposób argumentowania jednak tak samo pozamerytoryczna jest charakterystyka twojej wypowiedzi, która bazuje na argumentum ad igorantiam (twierdząc, że ktoś nie może czegoś nie wiedzieć i jest to tylko jego gdybanie). I na tej podstawie sam schodząc poza meritum wątku to jednocześnie wnioskujesz, że na tej podstawie można w sposób arbitralny czy też apodyktyczny określić kogoś tępym scjentystą, gimboateistą, ateistycznym przygłupem, deklem co samo w sobie już jest właśnie sięganiem po argumentum ad personam nie mówiąc o tym, że zaliczają się takie epitety do obscenizmu i aktu braku poszanowania drugiej persony i pomówień nie prawdziwych, bo przede wszystkim nie uzasadnionych. I to jest hipokryzją, że ty tego sam w sobie nie widzisz. Mało tego jak ktoś waży Ci się to wytknąć to ty w sposób kazuistyczny czyli cwaniacki nauczyłeś się wtedy odpierać takie oskarżenia jako zabieg stosowania przeciwko tobie sofizmatu Tu quoque, a brnąc do końca to najpiękniejsze w całym twoim faryzeizmie na jakiej zbudowana jest twoja dyskusja merytoryczna bazująca właśnie na argumentum ad ignorantiam i argumentum ad personam jest to, że tym samym instalujesz na forum antagonizm. To jest toksyczne w twoim stylu wypowiadania się, że jesteś antagonistyczny, a ty tego nawet nie dostrzegasz.

W związku z tym jedyną alternatywą i to w pełni uzasadnioną jest ignorancja twojej osoby w pozytywnym tego słowa znaczeniu i nie wchodzenie z tobą w debatę i co najwyżej raz na jakiś czas mogąc odezwać się do ciebie w sposób satyryczny.

I najlepsze z tego wszystkiego jest to, że Ty nie masz żadnej argumentacji, żeby znowu stwierdzić, że nie mogę tego wiedzieć czy jesteś antagonistyczny, apodyktyczny i kazuistyczny, bo właśnie, że jesteś taki, bo taki też bezpośredni kontekst wypływa z twojego sposobu wyrażania się, a więc MOGĘ to wiedzieć i absolutnie też to wiem. Możesz oczywiście stwierdzić, że te słowa są wypowiedziane w sposób arbitralny ale nawet jeśli to nie zmienia to faktu, że są one prawdziwe zatem mój stosunek nie wynika z arbitralności, a z pragmatycznego, obiektywnego wyniku wnioskowania opartego na podstawie obserwacji i znajomości języka Polskiego.

I tyle na dobranoc, wygarnąłem Ci wszystko jak idealnie ma się do reali, a Tobie zostało już tylko jedno powiedzieć co pewnie napiszesz i w jakim też zwyczaju masz odpieranie niewygodnej prawdy, a więc:

A co mnie obchodzi czyjeś zdanie albo co kto o mnie myśli?

I tyle odnośnie Ciebie zostałeś po prostu definitywnie wyjaśniony. Szach-Mat.

Cytat:
Antagonizm - Zgodnie z nazwą, antagoniści nie są tylko zwyczajnie stanowczy – wykazują agresywną postawę wobec tych, którzy ich otaczają. Społeczeństwo opiera się na wybieraniu najlepszych rozwiązań, na kompromisach dla dobra większości. Antagonista jest egoistyczny nie tylko w słowach, ale i w działaniu. Nie jest zainteresowany współpracą z innymi osobami, jeżeli nie służy to jego celom. Dzielenie się także nie leży w jego naturze, ponieważ pozbawiony on jest altruizmu. Ponadto oznacza się wzajemną niechęcią lub wrogością, wynikającą ze sprzeczności interesów lub różnicy poglądów.

Niski poziom empatii antagonistów sprawia, że stają się trudnymi przyjaciółmi. Niełatwo jest im nawiązywać relacji z innymi ludźmi, ponieważ nawet mimowolnie może prowokować kłótnie. Problemy z przyznaniem się do winy i przeproszeniem dodatkowo komplikują komunikację i codzienne funkcjonowanie w związkach z innymi osobami.


A żeby nie być gołosłownym to oto link do mojego tematu, gdzie moderator o nicku midi zwraca uwagę fedorowi odnośnie jego stylu wypowiedzi i sugeruje w sposób domyślny na chłopski rozum w słowach "Myślę, że jej autor wie, co w tym przypadku należy uczynić" złożenie przeprosin, których oczywiście nie otrzymałem:

http://www.sfinia.fora.pl/religie-i-wyznania,6/dyskurs-analityczny-nad-spojnoscia-przekazu-biblii,18921.html

A w związku z tym mam moralnie uzasadnione podstawy, aby traktować Twoje wypowiedzi jako niewiarygodne źródło informacji i retorykę zwykłego majaczenia, gdybania i pustosłowia, które deprecjonują meritum wątku i w sposób obskurancki wprowadzając stagnacje w jego rozwoju merytorycznym.

PS. Moim zdaniem przejaw antagonizmu na forum powinien podlegać pod obowiązkowe konsekwencje regulaminowe, a ja to chyba powinienem zostać wróżką w takich dyskursach analitycznych.


Ostatnio zmieniony przez Filozoficzny Pietras dnia Pon 14:00, 17 Maj 2021, w całości zmieniany 32 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:49, 17 Maj 2021    Temat postu:

Filozoficzny Pietras napisał:
Możesz oczywiście stwierdzić, że te słowa są wypowiedziane w sposób arbitralny ale nawet jeśli to nie zmienia to faktu, że są one prawdziwe


Czyli arbitralnie stwierdzasz sobie, że coś jest "prawdziwe". Równie dobrze można sobie wiec stwierdzić, że zaprzeczenie twoim dyrdymałom też jest prawdziwe i nie masz przeciw temu żadnego argumentu bo tezę przeciwną zadeklarowałeś czysto arbitralnie. I tak jest w zasadzie ze wszystkimi twoimi wypocinami

Filozoficzny Pietras napisał:
zatem mój stosunek nie wynika z arbitralności, a z pragmatycznego, obiektywnego wyniku wnioskowania opartego na podstawie obserwacji i znajomości języka Polskiego.


A czy twoje "obserwacje" i znajomość języka odzwierciedlają cokolwiek poza twoimi mrzonkami to już nie wiesz (poza tym zaprzeczasz temu co napisałeś wyżej)

Filozoficzny Pietras napisał:
Szach-Mat.


Ładnie opisałeś swoją porażkę

Filozoficzny Pietras napisał:
I żeby nie być gołosłownym to oto link do mojego tematu, gdzie moderator o nicku midi zwraca uwagę fedorowi odnośnie jego stylu wypowiedzi i sugeruje w sposób domyślny na chłopski rozum w słowach "Myślę, że jej autor wie, co w tym przypadku należy uczynić" złożenie przeprosin, których oczywiście nie otrzymałem:

http://www.sfinia.fora.pl/religie-i-wyznania,6/dyskurs-analityczny-nad-spojnoscia-przekazu-biblii,18921.html


Moderator miał na myśli edycję posta i to zrobiłem. Co go obchodzą jakieś "przeprosiny". Nie jesteś królową angielską :mrgreen:

Resztę twojego histerycznego stękania wyciąłem


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 15:50, 17 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:57, 17 Maj 2021    Temat postu:

F.Pietras

Cytat:
Nie otworzyłeś do tej pory, ani jednego konstruktywnego merytorycznie artykułu, gdzie podjąłbyś się próby analizy albo nawet przedstawienia bezpośredniej argumentacji na zasadzie eureka! udało się! co do kwestii np: istnienia Boga lub podważenia jego istnienia. Totalnie nic sobą nie prezentujesz poza tym, że latasz tutaj jak cień i podcinasz tylko forumowiczom skrzydła, którzy zwyczajnie chcą sobie debatować jak normalni ludzie.


Artykuły Fedora piszę na apologetyka.pl czy czymś podobnym.

Może wyciągniemy któryś i spróbujmy polemizować z myślą Pana Jana.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 19:01, 17 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:15, 17 Maj 2021    Temat postu:

Filozoficzny Pietras napisał:
Fakt faktem to nie my ludzie odkrywamy wiele rzeczy i w zasadzie nawet nie możemy mieć pewności, że coś jest prawdziwe np: istnienie czarnych dziur w kosmosie. To jest tylko wiedza podana nam na tacy po przez podręczniki albo filmy dokumentalne, a nam pozostaje tylko ufać w te informacje i przyjmować za dobrą monetę, bo sami na własne oczy nie widzieliśmy takiej czarnej dziury. Na przykład pierścienie Saturna można samemu zobaczyć, ponieważ wystarczy tylko dobra lornetka albo tani teleskop.
Twoje podejście jest uczciwe, bo nie tkwisz w jakimś fundamentalizmie poznawczym, ale też nie kwestionujesz ważności dowodów w życiu człowieka. O to chodzi, aby myśleć, pytać, sprawdzać, oczekiwać dowodów lub samemu sprawdzać, a nie ślepo i bezrefleksyjnie wierzyć, bo to uwłacza godności człowieka rozumnego. :) :fight:

Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Pon 20:16, 17 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Filozoficzny Pietras




Dołączył: 07 Kwi 2021
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 5:13, 18 Maj 2021    Temat postu:

Cytat:
Twoje podejście jest uczciwe, bo nie tkwisz w jakimś fundamentalizmie poznawczym, ale też nie kwestionujesz ważności dowodów w życiu człowieka. O to chodzi, aby myśleć, pytać, sprawdzać, oczekiwać dowodów lub samemu sprawdzać, a nie ślepo i bezrefleksyjnie wierzyć, bo to uwłacza godności człowieka rozumnego. :) :fight:


Otóż właśnie to :szacunek: Należy być uczciwym, skrupulatnym, eksperymentalnym i pragmatycznym w każdej możliwej kwestii, żeby wychwycić wszystkie za i przeciw, a na tej podstawie konstruować najbardziej możliwie transparentny i racjonalny zbiór informacji.


Ostatnio zmieniony przez Filozoficzny Pietras dnia Wto 5:17, 18 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:48, 18 Maj 2021    Temat postu:

Fedor

Cytat:
aparatura medyczna to technologia, która bez "nauki" jest w stanie się obejść


Nie mam słów :shock:


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 8:49, 18 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:15, 18 Maj 2021    Temat postu:

Pietras z jakiego tłumacza korzystać aby Twój podpis odkodować
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33523
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:18, 18 Maj 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Tak, jak wyżej zaznaczyłem, wszystko zależy od tego, jak bardzo nadzwyczajne twierdzenia, ktoś głosi, i jak bardzo to jest ważne, dla mnie.
Jeśli, ktoś mi powie że posiada łóżko to w sumię mogę to nawet zaakaceptować bez dowodów. Ludzie raczej mają własne łóżka, jest to wysoce prawdopodobne.

Ale.. Jeśli, ktoś mi powie, że posiada pocisk nuklearny w garażu no to już będę bardzo niedowierzał. Ludzie raczej nie mają dostępu do pocisków nuklearnych. Ale wiem chociaż, że pociski nuklearne istnieją. Dowódw w tej sytuacji będę oczekiwał, bo to jest i nadzwyczajne twierdzenie i ważne, bo jeśli to prawda to może to zagrażać życiu ludzi.

Cytat:
Sorry, koledzy ateiści, ale z tym żądaniem dowodów w moim odczuciu po prostu zapewne rzucacie słowa na wiatr, że rzeczywiście tę regułę stosujecie. Nie znam osobiście żadnego ateisty (a znam ich wielu), który rzeczywiście konsekwentnie regułę żądania dowodów względem każdego komunikatu, tezy stosował.


Nie każdego komunikatu. Tylko tych nadzwyczajnych i ważnych dla nas samych. :think:

To przynajmniej mamy jakiś postęp w rozważaniach. :brawo:
Czyli jednak przyznajesz, że NIE MA OGÓLNEJ REGUŁY, która by stwierdzała, iż tezy przyjmujemy wyłącznie wtedy, gdy mamy na nie dowód. Zgadza się?
- Przyznajesz, ze taka reguła jest anachronizmem? (ja tu dodam, że nie tylko jest anachronizmem, ale i absurdem logicznym, bo modelu i założeń rozumowania nie dowodzi się z samej konstrukcji logicznej, a nie ma dowodów bez modelu i założeń)
- Założę roboczo (patrząc na Twoją poprzednią odpowiedź), że jednak luzujesz tutaj swoje wymaganie dowodu na wszystko do zdroworozsądkowej postaci dowodu wybranych stwierdzeń.
Powstaje pytanie: po czym poznajemy, które stwierdzenie domaga się dowodu?
Ja też zadałbym inne pytanie: dla jakich stwierdzeń dowód w ogóle jest możliwy?
Bo - odrzucona przez nas - reguła, iż każda teza wymaga dowodu, miała jeszcze tę wadę, iż milcząco zakładała, że dowód zawsze jest możliwy (założenie, które zostało LOGICZNIE - MATEMATYCZNIE obalone za pomocą ścisłego dowodu).

Więc - oczyszczając przedpole rozumowania - sprawę mamy tak zarysowaną.
1. Istnieją różne tezy, stwierdzenia, jakie ludzie głoszą
2. Pewna część tych stwierdzeń może (albo i musi) być przyjęta bez dowodu
3. Pewna część stwierdzeń dowodu mieć nie może, bo np. logika tego zabrania
4. Jakaś część stwierdzeń dowodu się domaga
Spróbujmy jakoś wyłonić tę część z punktu 4. Po czym ją poznajemy?

Ty zasugerowałeś (chyba, popraw mnie, jeśli się nie zgodzisz) tutaj regułę: domagam się dowodu tych stwierdzeń, które są ważne dla moich życiowych decyzji, bo postulują ode mnie podjęcie działań, które istotnie wpływają na moje życie; nie wymagam natomiast dowodów dla stwierdzeń błahych życiowo.
W sumie trudno się jest nie zgodzić. Powstaje jednak inny problem, czy sama ważność jest już wystarczająca do tego, aby dowodu się domagać od WYBRANEGO LOSOWO (choć ważnego życiowo) stwierdzenia?
Inaczej mówiąc, powstaje pytanie: czy czasem nie trafiliśmy na problem z punktu 3 - czyli na sytuację, w której stwierdzenie co prawda ważnym jest, ale NIE POSIADAMY WYSTARCZAJĄCEJ BAZY ROZUMOWANIA, aby dowód przeprowadzić?

Dalsza cześć mojego wywodu zostanie przez Ciebie (jak i wszystkim kolegów ateistów) zignorowana. Co do tego nie mam wątpliwości.
Pewnie nawet nie zostanie przeczytana, a jeśli zostanie przeczytana, to jej sens zostanie skrzętnie pominięty. Po czym tak sądzę?
- Bo jeszcze nie trafiłem na ateistę, który miałby jaja (w intelektualnym sensie) na tyle, aby zmierzyć się z zagadnieniem, które od lat opisuję, trąbię o nim na wszystkie strony świata. Zagadnienie to można opisać (komplementarnie) następującymi określeniami:
1. Aby przeprowadzić dowód, trzeba go na czymś oprzeć.
2. Dowodzimy zawsze CZYMŚ, a nie "tak w ogóle"
3. Z chciejstwa, aby dowód mieć, nie wynika, że ten dowód w ogóle może powstać, tak jak z (nawet największego, nawet z wielkiej potrzeby) chciejstwa, aby teleportować się na Marsa, nie wynika że ktokolwiek się będzie w stanie na Marsa teleportować.
4. Dowód jest możliwy dla SYSTEMÓW FORMALNYCH, które POSIADAJĄ WŁAŚCIWOŚĆ (wcale nie dostępną z automatu) iż dają szanse na dowód danego twierdzenia
5. Matematyka zna przykłady dowodów (ścisłych matematycznie), że pewnych stwierdzeń NIE DA SIĘ DOWIEŚĆ, zatem może się zdarzyć, że losowo wybrane twierdzenie jest właśnie tej kategorii.
6. Założenie, że wybrane stwierdzenie ma dowód należy zatem uznać za spełniające się LOSOWO. Nie wiemy, czy akurat to nasze stwierdzenie (niezależnie od tego, jak bardzo jest ono ważne i cenne) jest z tego rodzaju, iż nasze systemy rozumowania potrafią tak sformułować model i założenia, aby dowód owego wybranego stwierdzenia był możliwy. Nie wiemy tego, zakładanie tego jest strzelaniem w ciemno (typu: rzut monetą).
Dobra, nie piszę dalej, bo i tak wiem, że to zostanie zignorowane. I tak wiem, że ostatecznie stanie na tym, że pominie się to, co stwierdza aktualnie logika, a na wierzchu pozostanie: ale skoro jest wielka potrzeba, aby jakoś dowieść ważnych stwierdzeń, to się tego dowodu będziemy domagać z automatu, ignorując pytanie, czy ten dowód jest w ogóle możliwy. Na tym, po raz kolejny, drodzy koledzy ateiści, ta dyskusja utknie. Jak to w życiu. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Wto 10:40, 18 Maj 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dalsza cześć mojego wywodu zostanie przez Ciebie (jak i wszystkim kolegów ateistów) zignorowana. Co do tego nie mam wątpliwości.

Ja nie mam wątpliwości co do tego, że nigdy nie pojmiesz, że ateista nie wymaga dowodu w takim sensie, o jakim piszesz.
I że zawsze będziesz rozróżniał dwie kwestie: dowód 100% albo brak dowodu 100%. I do tej drugiej będziesz wszystko zrównywał (pod kątem dowodliwości oczywiście).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6480
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Wto 10:52, 18 Maj 2021    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dalsza cześć mojego wywodu zostanie przez Ciebie (jak i wszystkim kolegów ateistów) zignorowana. Co do tego nie mam wątpliwości.

Ja nie mam wątpliwości co do tego, że nigdy nie pojmiesz, że ateista nie wymaga dowodu w takim sensie, o jakim piszesz.

M.D. i jego chochoły. Tyle razy było mu już tłumaczone, jak naprawdę ateista widzi tę kwestię, a on swoje. A jak się go przyprze do muru, to albo nie odpowie, albo zmanipuluje cytat, albo odpowie obok problemu. I tak od lat. Szkoda czasu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33523
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:46, 18 Maj 2021    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dalsza cześć mojego wywodu zostanie przez Ciebie (jak i wszystkim kolegów ateistów) zignorowana. Co do tego nie mam wątpliwości.

Ja nie mam wątpliwości co do tego, że nigdy nie pojmiesz, że ateista nie wymaga dowodu w takim sensie, o jakim piszesz.
I że zawsze będziesz rozróżniał dwie kwestie: dowód 100% albo brak dowodu 100%. I do tej drugiej będziesz wszystko zrównywał (pod kątem dowodliwości oczywiście).

Nie, moim drodzy.
Dowód "nie na 100%", który tutaj byłby sugestią, iż o niego Kolegom Ateistom chodzi to nic innego, tylko po prostu argument. Dowód - z samej koncepcji - ma być tym czymś, co rozstrzyga.
A jeśli nawet...
Jeśli pójdziemy (ale konsekwentnie!) za pomysłem "dowody nie muszą być na 100%", to pojawia się pytanie: jak rozstrzygać te procenty?
Ile procent daje nam już ideę dowodu, a ile jest tylko argumentem?...
Poza tym, jeśli wyciągacie koncept dowodu w stosunku do dyskusji światopoglądowych, to teista nawet chętnie przyjmie - obracając na Waszą niekorzyść - takie zluzowanie dowodliwości. Wtedy dowody Akwinaty stają się całkiem zasadne, bo już to, że nie są one na 100% (przyznaję, że nie są) przestaje przeszkadzać.
Więc jak się Koledzy nie obrócą, pupcia z tyłu zawsze będzie. :(

Prawda jest taka, że chcecie teistów przyszpilić tak, aby po prostu luźne argumenty (jakie teiści chyba jednak mają) za ideą Boga wyrzucić poza nawias tego, co ma prawo rozstrzygać. Potrzebujecie idei TWARDEGO dowodu. Bo inaczej to Wam się teizm wyślizgnie, bo inaczej "nie dojdziecie do ładu" z dowolnym argumentem teisty, który nie musi być na 100% i nie będzie na 100%. Potrzebujecie tego twardego 100%-owego dowodu, bo tylko taki dowód miałby (rzekomo, w naiwnej intuicji, bo jak pisałem w poście wyżej to po prostu nie zadziała) jakąś moc uporania się uznawaniem na wiarę tego, czego nie chcecie uznać. Jak zamiast 100% twardości dowodu, dopuścicie tylko 90%, a już 10% będzie w rozumowaniu wiary, to Wam teista za chwilę "wejdzie na głowę" i się rozsiądzie z pojęciem wiary, jak mu to będzie wygodnie. Nie możecie sobie na to pozwolić.

Dlaczego używacie pojęcie "dowód" a nie "argument"?
- Przecież nikt Wam tego nie broni... Pomyślcie nad tymi motywami, przypasujcie je do swoich intencji, a sami odkryjecie w swoim rozumowaniu, to co wyżej opisałem. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Wto 12:15, 18 Maj 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dowód "nie na 100%", który tutaj byłby sugestią, iż o niego Kolegom Ateistom chodzi to nic innego, tylko po prostu argument. Dowód - z samej koncepcji - ma być tym czymś, co rozstrzyga.

Ano rozstrzyga - ale ma to uzasadnienie w kwestii przewagi nad innymi rozstrzygnięciami - i to inne niż własne widzimisię.
A że dowód 100% jest nieosiągalny, zwłaszcza przy ocenie wrażeniami zmysłowymi, to nie znaczy jeszcze że te wrażenia nie nadają się do lepszej lub gorzej oceny rozstrzygającej.

Cytat:
Jeśli pójdziemy (ale konsekwentnie!) za pomysłem "dowody nie muszą być na 100%", to pojawia się pytanie: jak rozstrzygać te procenty?
Ile procent daje nam już ideę dowodu, a ile jest tylko argumentem?...

To akurat potrzebne nie jest - wystarczy PORÓWNAĆ pewne kwestie i od razu widać, jak postawić znak nierówności. Nawet gdy nie wiadomo, ile procentów jest po jednej a ile po drugiej stronie.

Cytat:
Poza tym, jeśli wyciągacie koncept dowodu w stosunku do dyskusji światopoglądowych

Jeżeli da się to tak samo udowodnić, jak kwestię niezapadania się chodnika, to bardzo chętnie.

Cytat:
Prawda jest taka, że chcecie teistów przyszpilić tak, aby po prostu luźne argumenty (jakie teiści chyba jednak mają) za ideą Boga wyrzucić poza nawias tego, co ma prawo rozstrzygać. Potrzebujecie idei TWARDEGO dowodu.

I tak i nie.
Tak - wszelkie spekulacje z dupy (czyli posiadające praktycznie nieskończenie wiele tak samo "uzasadnionych" i do tego często sprzecznych alternatyw) należy wyrzucić poza nawias tego, co ma rozstrzygać.
Nie - twardego dowodu nie potrzebujemy. To ty potrzebujesz przekonania, że tego dowodu potrzebujemy, żebyś mógł cokolwiek napisać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33523
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:40, 18 Maj 2021    Temat postu:

Irbisol napisał:
Cytat:
Prawda jest taka, że chcecie teistów przyszpilić tak, aby po prostu luźne argumenty (jakie teiści chyba jednak mają) za ideą Boga wyrzucić poza nawias tego, co ma prawo rozstrzygać. Potrzebujecie idei TWARDEGO dowodu.

I tak i nie.
Tak - wszelkie spekulacje z dupy (czyli posiadające praktycznie nieskończenie wiele tak samo "uzasadnionych" i do tego często sprzecznych alternatyw) należy wyrzucić poza nawias tego, co ma rozstrzygać.
Nie - twardego dowodu nie potrzebujemy. To ty potrzebujesz przekonania, że tego dowodu potrzebujemy, żebyś mógł cokolwiek napisać.

Skupię się na tym jednym.
Jak widzisz sam, musisz jakoś odrzucić te "wszelkie spekulacje z dupy" (będę dalej używał skrótowca WSzD).
Gdyby WSzD były podpisane, przychodziły do dyskusji z - wyprodukowaną przez absolutnego arbitra - etykietą "to są WSzD", a my wtedy musielibyśmy przyjąć ten osąd, to bym nawet przyznał Ci rację.
Problemem jednak jest to, że WSzD, jak i te nie z dupy przychodzą w postaci, w której WŁAŚNIE O TO SIĘ SPIERAMY, czy są to WSzD, czy też nie. To, że napiszesz "odrzucam WSzD", w sytuacji gdy nie wiesz, które są które, będzie pustą deklaracją.
Ja też odrzucam WSzD, Problem w tym, że MAM INNE KRYTERIA ROZPOZNAWANIA, czy mamy do czynienia z WSzD, czy nie. I to o te kryteria sprawa się toczy.

Podsumowując: zadeklarować sobie można wszystko. Ty jesteś w tej materii mistrzem, bo deklarowałeś już, jak to prawdę stwierdzisz logiką, jak to logikę wyłonisz logiką, jak to założeń nie potrzebujesz, bo ci logika wystarczy. Teraz klawiatura przyjęła kolejną deklarację z Twojej strony: odrzucania wszelkich spekulacji z dupy. Klawiatura to przyjmie, a monitor wyświetli. Problem w tym, że - dopóki nie dorobisz się kryteriów rozróżniania WSzD - będzie to tylko przechwałka. A do refleksji nad owymi kryteriami ciągle nie jesteś gotów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15457
Przeczytał: 25 tematów


PostWysłany: Wto 12:52, 18 Maj 2021    Temat postu:

No to pokaż, jak odróżniasz istnienie Boga od istnienia Allacha.

Bo ja kryterium, jak rozpoznać WSzD, podałem. Ledwo wyżej. Ale do ciebie to i tak nie dociera i swoim zwyczajem znowu piszesz, że kryterium nie ma.


Ostatnio zmieniony przez Irbisol dnia Wto 12:53, 18 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 2 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin