Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rywalizacyjny model myślenia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33758
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:14, 25 Cze 2014    Temat postu: Rywalizacyjny model myślenia

Patrząc na toczące się na sfinii (oczywiście nie tylko tu) dyskusje, doszedłem do wniosku, że dość dobrze pasuje do nich opis, który jakiś czas sformułowałem dla modeli myślenia, stosowanych przez ludzi. Ten opis nazwałem RYWALIZACYJNYM MODELEM MYŚLENIA.

Punkt wyjścia - na co steruje myśl?
Myśl, teoretycznie, mogłaby prowadzić w dowolnym kierunku, nie preferować żadnych stanów. Jednak miliony lat ewolucji wykształciły w organizmach żywych pewne (niezbędne do przeżycia) priorytety. Te podstawowe to oczywiście ochrona przed zagrożeniami, zdobycie pożywienia i przekazanie genów. Dla zwierząt stadnych (a z nich wywodzą się ludzie) bardzo ważnym elementem jest walka o pozycję w stadzie. Ta zaś odbywa się na zasadzie rywalizacji osobników na różnych frontach. Stąd ludzie mają wrodzoną chęć do rywalizowania, interesuje ich przede wszystkim to, co wpływa na innych, co zdobędzie uznanie otoczenia. Widać to w temperaturze dyskusji na sfinii, gdzie jakże często trudno jest utrzymać się dyskutantom w temacie czystej dyskusji, a odbywa się szermierka na epitety, pejoratywne określenia różnego rodzaju. Zawiązują się tez sojusze, ludzie łączą się w grupy o wspólnym celu.

Zalety rywalizacyjnego modelu myślenia
Rywalizacyjny model myślenia ma kilka ważnych zalet:
- jest wbudowany ewolucyjnie, więc jest intensywnie wspierany przez wrodzone emocje. Dzięki temu daje łatwą satysfakcję, gdy w rywalizacji odniesie się zwycięstwo.
- jest dobrze zrozumiały przez otoczenie - ludzie odczytują pozycję zwycięzcy, dzięki temu uruchamia sie mechanizm gratyfikacji społecznej dla niego (nie zawsze, ale przynajmniej w pewnej klasy przypadków).
- w ogóle skupia uwagę, dając przynajmniej jeden cel w życiu. To ważne dla niektórych, którzy bez takiego prostego celu, zupełnie zatraciliby sens swojego życia. A tak, to mają po co żyć - rywalizując w sporcie, biznesie, sztuce itp.
- generuje punkty odniesienia - człowiek, który coś robi, bez możliwości porównania z podobnymi dziełami innych ludzi, właściwie nie wie, czy robi to dobrze, czy źle. Dopiero widząc jak ten sam cel realizują inni, zyskujemy kryteria oceny swojego działania, życia.
...

Wady rywalizacyjnego modelu myślenia
Pewne wady modelu rywalizacyjnego po części wynikają z jego zalet...
- oderwanie od celów charakterystycznych dla danego człowieka. Ludzie wchodzą w aktywność rywalizacyjną bezrefleksyjnie, często głupio, z ewidentną własną szkodą. A to rywalizują ze znikomymi szansami na powodzenie, a to w toku walki odnoszą urazy, szkody, albo przynajmniej tracą czas na działalność, która ostatecznie nie daje im realnej korzyści. Ale emocje przesłaniają im poprawność osądu, więc walczą, walczą, choć jakże często upragnione zwycięstwo nic im i tak dobrego nie przynosi...
- utracenie z widoku nierywalizacyjnych aspektów. Ten aspekt dla mnie jest szczególnie ważny w kontekście aktywności na sfinii - widzę, jak ludzie nastawieni rywalizacyjnie często głupieją, gdy mają rozważać rzeczy odległe od walki o pierwszeństwo. Często jakby w ogóle nie rozumieją, że kolejkowanie kto tu pierwszy, a kto ostatni niekoniecznie w ogóle musi być celem rozumowania, że można prowadzić dyskusję dla samej przyjemności poznawania stanowiska drugiej strony, a w konsekwencji dla ubogacania własnego spojrzenia na świat. Skrajne nastawienie na rywalizację silnie zubaża intelektualnie, wręcz uniemożliwiając ludziom wgląd myślowy w niektóre aspekty.
- utrudnienia w komunikacji z innymi ludźmi - osoby silnie nakierowane na rywalizację, walczą właściwie wszędzie. Dla nich każda, nawet zupełnie niewinna, odzywka staje się wyzwaniem do walki, a już jakakolwiek forma powątpiewania, krytyki wywołuje przestawienie się na jeden prosty cel: jak tu tamtemu dokopać, aby pokazać swą wyższość. Efektem są duże problemy w komunikacji, bo do rywalizujących ludzi trudno jest dotrzeć zarówno z wyważonym normalnym komunikatem, a już szczególnie minimalną dozą krytycznego spojrzenia. Zostaje to od razu odcztane jako wywołanie topora wojennego, sprawy merytoryczne schodzą na dalszy plan i zaczyna się licytacja na epitety i kąśliwe uwagi.

Ja osobiście staram się rywalizacyjny sposób myślenia traktować jako narzędzie, nad którym warto jest nauczyć się panować. Nie ma sensu całkiem go odrzucać - bo straci sie jego zalety, a w szczególności zupełnie nierywalizacyjny człowiek staje się niezrozumiały dla otoczenia. Jednak wciągnięcie się bezrefleksyjne w rywalizację jest toksyczne dla myśli. Ostatecznie ogłupia skuteczniej, niż większość pozostałych błędów myślenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:54, 25 Cze 2014    Temat postu:

Gdyby nie typowe łgarstwo, jak to czerpiesz to, co dobre, a odrzucasz to, co złe, to nawet by w tym coś było. A tak się okazuje, że jedynie chcesz napisać, że twój styl myślenia jest ok, a styl myślenia ludzi, którzy mają inny styl myślenia, może być przesadzony tylko w kierunku nadmiaru rywalizacji lub jej niedoboru. Innymi słowy rywalizujesz jak typowy szczyl testosteronikowy, ale zamykasz to w ramy kłamstwa udającego teorię, bo niby wyróżniasz jakieś czynniki, aspekty, modele.

Rozmawialiśmy już o kłamstwie, które polega na przedstawianiu banalnej myśli, którą tysiące autorów podrzędnych książek wyrażają prosto ("Antoś dyskutował z Franiem już nie dlatego, że miał coś do powiedzenia, ale żeby na Roksanie zrobić wrażenie tego bystrzejszego"), a filozof musi wyrazić skomplikowanie? Rozmawialiśmy. Ale jakbyśmy rozmawiali będąc mną i głuchą ścianą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33758
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:04, 27 Cze 2014    Temat postu:

Przyszło mi głowy, że aby zilustrować wagę problemu z tego wątku, niezbędne byłoby naświetlenie bardziej ogólnego tła. Aby to zrobić, zadam dość podstawowe pytanie:
Co ISTNIEJE w przestrzeni myśli?
- Moja odpowiedź jest prosta: w przestrzeni myśli istnieje tylko to, co jest/może być ROZPOZNANE.
To wydaje się być właściwie truizmem, albo banałem - trochę jakby tryumfalnie stwierdzić: myśl widzi, to co widzi hehe... :rotfl:

Ale głębsze wniknięcie w ten wniosek już takie banalne nie jest. Bo można sobie wyobrazić model myśli podobny trochę do sytuacji osobnika, którego wsadzili w skafander kosmonauty, uśpili, a potem wyrzucili gdzieś w przestrzeni kosmicznej, daleko od gwiazd i planet. Budzi się tam i widzi tylko gwiazdy - na lewo, na prawo, w górze, w dole (o ile możne mówić o "górze" i "dole"). Koszmar pustki, samotności i braku odniesienia. Nawet jeśli ten ktoś ma odrzutowy plecak, czyli może gdzieś się poruszyć, nadać sobie prędkość, to właściwie wszystkie kierunki wokoło są równouprawnione - nie wiadomo, gdzie się skierować, jeśli nie ma wyraźnych punktów orientacyjnych - dużych obiektów, wyróżniającego się w pobliżu kształtu (zakładam, ze tak właśnie jest). Co ciekawe, taki człowiek - teoretycznie - ma pełną wolność (konkretnie wolność ruchu), bo nic nie zasłania mu przestrzeni, nic nie zagradza ruchu. Ale wychodzi, że ta wolność jest toksyczna przez swój nadmiar. Bo jeśli wszystko wolno (w jednakowym stopniu), to nie ma powodu zmierzać dokądkolwiek.

W podobnej sytuacji jest myśl - całkowicie wolna i w pustce mentalno-intelektualnej. Ona nie wyróżnia żadnej koncepcji, procesując: jestem, jestem, jestem...
Taka myśl nie ma powodu tworzyć koncepcji, porównywać czegoś (bo nie ma nic narzucającego się do porównania), dążyć do czegoś.
Na szczęście człowiek, rodząc się, dostaje pewien gotowy bagaż archetypów, koncepcji wbudowanych biologicznie. Jedną z takich koncepcji jest właśnie rywalizacja. Dzięki temu, że coś tam w głowie człowieka szepcze: sprawdź się, wypróbuj z tym drugim gościem, dzięki temu głosowi, on dostaje "punkt podparcia" dla myśli (Archimedes z jego pomocą chciała poruszyć ziemię). Oto teraz dążenia dla myśli układają się w pewne sekwencje: zobacz co tamten mówi/robi, znajdź w tym słabości, pokaż, że potrafisz lepiej, wtedy będziesz spełniony...
Człowiek, który traci cel działania, traci jednocześnie powód do istnienia, pogrąża się w depresji. Więc np. rywalizacja (nie tylko ona, bo jest przecież jednym z wielu wrodzonych schematów dla umysłu) nadaje umysłowi napęd, BUDUJE ROZPOZNAWALNOŚĆ dla pewnych emocji, myśli. Bez tego, człowiek zatraciłby się w pustce braku celu i sensu działania.

W każdym razie, dzięki rywalizacji, człowiek w ogóle zaczyna dostrzegać jakieś koncepty myślowe. W tym sensie rywalizacja pełni rolę ONTOLOGICZNĄ - powołuje pewne schematy myślowe do bytowania w przestrzeni myśli.
W opisanym sensie rywalizacja jest dobra. Właściwie nawet niezbędna. Ale... na start! I tylko na start!!!
Umysły ze słabą autorefleksją, nie umiejące diagnozować się w szerszym kontekście, ulegają nieraz pokusie zatracenia się w rywalizacji kosztem innych motywów, schematów myśli. Dla wielu ludzi istnieje (myślowo) tylko to, co da się użyć do walki, co stawia człowieka w mobilizacji - za, czy przeciw temu. I tacy ludzie nie pytają o szerszy kontekst, o inne pobudki - przyjęli za pewnik, że ich przeznaczeniem jest zwyciężanie (zwykle nie wiedząc z resztą do końca, czym owo zwyciężanie miałoby być).

Dojrzały umysł
Dojrzały umysł to taki umysł, który ŚWIADOMIE WYBIERA. W kontekście imperatywu rywalizacji oznacza to, że ów człowiek patrzy niejako z zewnątrz na sytuację, w której rywalizacja może zostać użyta. Ocenia, bierze pod uwagę możliwość wejścia w rywalizację, ale nie jest do tego zmuszony.
Podobnie jest oczywiście z innymi "ontologicznymi" mechanizmami myśli. Do takich zaliczyłbym, oprócz rywalizacji, także np.:
- dążenie do przyjemności
- ucieczka przed zagrożeniem
- postrzeganie czegoś ładnymi/miłym, bądź brzydkim/niemiłym (ogólnie wybór aspektu postrzegania)
- podążanie za innymi wbudowanymi schematami emocjonalnymi i myślowymi (większości z nich nie znam, bądź nie potrafię ich nazwać).

Dla umysłu, który przekroczył pewną granicę autoanalizy zasadne jest postawienie pytań: Mamy wygrywać? - A czy na pewno tego potrzebuję, czy do końca tego chcę?.. A co tracę ulegając prymatowi rywalizacji?...

Podobnie z resztą jak w odniesieniu do innych wrodzonych schematów myśli:
- Czy muszę dążyć do (tej) przyjemności?...
- Czy (to - jakieś konkretne) zagrożenie jest realne? A może zaryzykuję?...

Co ciekawe - ta wolność, którą zyskuję dzięki samoanalizie - nie oznacza totalnego unicestwienia znaczenia rywalizacji (i innych wrodzonych schematów dla myśli). Teraz mogę ją (już świadomie) wybrać - tak jak mogę cieszyć się rozgrywką w szachy, czy brydża, przegrywać z godnością (trochę z poczuciem żalu, ale jednocześnie ze świadomością, że to tylko zabawa, nic decydującego).
Ktoś powie - przecież to banał. Każdy kto rywalizuje w sporcie, zabawie, wie, że może przegrać. Tu racja - sam ów prosty wniosek wydaje się banalnym. Ale dostrzeżenie tego, gdzie rywalizacja steruje z ukrycia naszym myśleniem, już takie banalne nie jest, a jeszcze trudniejsze do dostrzeżenie jest prześledzenie tego co nam rywalizacja dała (zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 15:08, 27 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:47, 27 Cze 2014    Temat postu:

No tak. Im bardziej kłamiesz i rywalizujesz na siłę, tym wnioski gorsze. Tak więc twój model myślenia, zwany rywalizacyjnym, nie może dać efektów w postaci ciekawych wniosków.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33758
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:36, 27 Cze 2014    Temat postu:

Na koniec tego chciałem się jeszcze wytłumaczyć: skąd u mnie w ogóle pomysł wprowadzenia takiej idei jak "rywalizacyjny model myśli"?

- Wzięło się z oglądania filmu przyrodniczego. O jakichś bawołach, czy kozłach, które w okresie rui prowadziły walki o prawo do zapłodnienia samicy. Był tam komentarz prowadzącego, że wiele z tych samców ginie w walkach, albo odnosi tak niebezpieczne rany, że później nie przeżywają długo. Zwycięzcy zapładniają samice.
Wtedy przyszła mi do głowy taka refleksja nad losem tych zwierząt:
- Gdyby któryś z tych słabszych samców (przynajmniej ten, który ma niewielkie szanse na zwycięstwo) był zdolny do refleksji, opanowania instynktu, to pewnie NAJKORZYSTNIEJ DLA NIEGO byłoby dojść do takiej konstatacji:
... szanse na zwycięstwo mam małe. Zapewne w walce, albo dostanę potężne wciry, albo nawet stracę życie. A jak ucieknę, to też będę miał gorycz porażki. Do tego - po co mi właściwie to całe zapłodnienie samic - ot chwila przyjemności, a potem normalne życie. Jak bym olał tę całą ruję, te głupie gody, gdybym nie wystawiał się na rogi tamtego wielkiego dominującego potwora, to bym tylko zyskał. Niech inni się zabijają. A może ten samiec gdzieś za jakiś czas wpadnie do dziury, a ja skorzystam z jakiejś atrakcyjnej kózki?... Po co mi narażanie się?... Głupi nie będę, odpuszczę...

Tak by rozsądny kozioł sobie pomyślał. Gdyby był rozsądny.
Potem przyszła jednak dalsza refleksja - a ludzie?...
Najpierw pomyślałem - no tak, ludzie są mądrzejsi. Oni nie biją się dziś tak na zabój o kobiety (z nielicznymi wyjątkami). Ale...
Ale właściwie czy na pewno rywalizacja nie miesza im w głowach?...

Czytałem o samobójstwie jakiegoś biznesmena gracza giełdowego. Zabił się, bo stracił na giełdzie 90% zasobów finansowych (czyli grube dziesiątki milionów euro). Patrząc z punktu widzenia człowieka takiego jak ja (dla mnie milion euro do wielka suma) był on wciąż bardzo bogatym człowiekiem, miał do dyspozycji kilkanaście milionów euro, więc mógł sobie żyć wygodnie do końca swoich dni. Ale on się załamał i zabił. Dlaczego? - Bo stracił! Przegrał! Inni go wykołowali.
Gdyby ten gracz giełdowy jakoś zresetował się w emocjach, gdyby spojrzał na swoja sytuację w oderwaniu od tego celu, jaki do tej pory przyświecał mu w działaniach, to może uznałby się za szczęśliwego, spełnionego człowieka. Ja na pewno mógłbym mu zazdrościć jego fortuny. Ale on się załamał, a ja - mimo znacznie gorszej sytuacji materialnej - żyję i mam się w miarę nieźle.

Jak patrzę po ludziach, to widzę ile problemów i cierpień sprawia im nieopanowany przymus rywalizowania.
- Kobiety męczą się w niewygodnych butach, aby być "bardziej modne", aby wygrywać w rywalizacji o wyścig do bycia bardziej zgodną z kanonem ustalonym w jakimś tam kręgu z Mediolanu, czy Paryża
- Faceci ciężko harują, tracą zdrowie, niszczą życie rodzinne, tylko po to żeby innym facetom zaimponować droższą "bryką".
- itp.
Większość z owej rywalizacji zdaje się nie mieć racjonalnych podstaw. Zarzynanie się w celu korzystania z samochodu za 100 tys. zł w porównaniu do samochodu za 50 tys. (oba tak samo stoją w korku), jest dla mnie dziwaczne z punktu widzenia doznań czysto zmysłowych. Główny ciężar problemu spoczywa na owym pragnieniu bycia lepszym, na rywalizowaniu.

Choć z drugiej strony - czy ludziom zbyt ułożonym, zbyt szybko rezygnującym z owej adrenaliny pochodzącej z rywalizacji, nie grozi marazm, nuda?...
Nie jestem taki przekonany, jak jest do końca. :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:55, 27 Cze 2014    Temat postu:

No, ale od bawołów i tak głupsze są oszołomy ze swoimi tezami. Byliby rozsądni, przemyśleliby, odpuścili, bo ich wnioski mają zerową wartość.

Bawół jednak, albo kozioł, nie ma tej refleksji, a gdyby ktoś próbował mu ją przekazać, to i tak by nie przekazał. Człowiek rozsądny podchodząc do oszołoma może oberwać, ale nie ma możliwości uświadomić oszołoma co do faktu oszołomowatości. Oszołom potrafi oczywiście użyć słów w rodzaju "transcendentalny, oszołomstwo, racjonalizm, refleksja, etyka", ale jest dokładnie takim samym automatem jak kozioł-bawół.

Model rywalizacyjny myślenia można więc z powodzeniem uogólnić do modelu automatycznego myślenia, czyli wytwarzania myśli na skutek działania deterministyczno-losowego algorytmu. I tak walki zwierząt dzieją się, bez udziału istot odpowiedzialnych, tak też oszołomstwo oszołomów dzieje się i wytwarza tekst, ale nie ma tam nikogo dość świadomego, by można mu przypisać odpowiedzialność. To zdarzenie w świecie, nie zaś wynik refleksji racjonalnej.

Nie zdajesz testu Turinga właśnie. Mówiłem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33758
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:37, 09 Mar 2016    Temat postu:

Ostatnio znowu pojawił się przypadek:...
[link widoczny dla zalogowanych]

Dla znaczącej części mężczyzn aspekt WYGRAĆ jest ważniejszy niż wszystko inne na świecie - niż prawda, dobro, nawet życie. Przegrać oznacza coś najgorszego. Tak nas (mężczyzn) chyba natura wyposażyła, że gotowi jesteśmy zaprzedać wszystko dla "zwycięstwa".
Tylko czym jest owo zwycięstwo?
- Jakże często czczym poklaskiem ludzi
- nieraz własną ułudą (ale im pokazałem, ale dołożyłem, a niemal wszyscy już zapomnieli o tym, że gość coś udowaniał, albo że w ogóle istnieje)
- często oślim uporem przy kompletnych absurdach.

Mamy rywalizację w genach. Ale jakże często ta rywalizacja truje nam umysł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin