Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rozkminy nad pojęciem obiektywizmu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:26, 16 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Semele napisał:
Jesli chodzi o faktyczne znaczenie pojęcia placebo. W samym tym pojeciu jest zawarta informacja, że jest to coś nieprawdziwego. Ale działa...

Przyjmujący placebo nie musi mieć tej informacji.
Są też eksperymenty, gdzie informacji tej nie mają nawet serwujący placebo.
W fakt - czasami placebo działa mimo wiedzy pacjenta o tym.

Ciekaw jestem, o czym tu piszesz. Bo jak ja rozumiem pojęcie placebo, to wymagana jest przy jego przyjmowaniu wiara w to, że przyjmowana substancja ma własności lecznicze. Wtedy może wystąpić efekt leczący, pomimo iż skład owej substancji jest neutralny. To przekonanie jest wg mnie niezbędnym elementem definicji placebo. A o jakim przypadku Ty piszesz?

Wiara religijna nie ma chyba problemu z ... wiarą?
A że religie obiecują wszelki "sens i pomyślność", byleby tylko do śmierci jakoś dotrwać ...


I słusznie i zasadnie obiecują. A ty jesteś na prostej drodze do wiecznego potępienia. Ateizm przed Sądem Ostatecznym cię nie uchroni a twe życie bardzo szybko zleci i nieuchronnie przed tym Sądem staniesz


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 14:48, 16 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:52, 16 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Semele napisał:
Jesli chodzi o faktyczne znaczenie pojęcia placebo. W samym tym pojeciu jest zawarta informacja, że jest to coś nieprawdziwego. Ale działa...

Przyjmujący placebo nie musi mieć tej informacji.
Są też eksperymenty, gdzie informacji tej nie mają nawet serwujący placebo.
W fakt - czasami placebo działa mimo wiedzy pacjenta o tym.

Ciekaw jestem, o czym tu piszesz. Bo jak ja rozumiem pojęcie placebo, to wymagana jest przy jego przyjmowaniu wiara w to, że przyjmowana substancja ma własności lecznicze. Wtedy może wystąpić efekt leczący, pomimo iż skład owej substancji jest neutralny. To przekonanie jest wg mnie niezbędnym elementem definicji placebo. A o jakim przypadku Ty piszesz?

Wiara religijna nie ma chyba problemu z ... wiarą?
A że religie obiecują wszelki "sens i pomyślność", byleby tylko do śmierci jakoś dotrwać ...

Nie wiem, jaką tezę teraz głosisz. Chyba tak ogólnie retorycznie, coś próbujesz sugerować, ale twardej tezy nie zgłaszasz. W takim układzie nie wiem nawet, do czego miałbym się odnieść. Zatem, z konieczności się nie odniosę. :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pią 18:33, 16 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ciekaw jestem, o czym tu piszesz. Bo jak ja rozumiem pojęcie placebo, to wymagana jest przy jego przyjmowaniu wiara w to, że przyjmowana substancja ma własności lecznicze. Wtedy może wystąpić efekt leczący, pomimo iż skład owej substancji jest neutralny. To przekonanie jest wg mnie niezbędnym elementem definicji placebo. A o jakim przypadku Ty piszesz?

Wiara religijna nie ma chyba problemu z ... wiarą?
A że religie obiecują wszelki "sens i pomyślność", byleby tylko do śmierci jakoś dotrwać ...

Nie wiem, jaką tezę teraz głosisz. Chyba tak ogólnie retorycznie, coś próbujesz sugerować, ale twardej tezy nie zgłaszasz. W takim układzie nie wiem nawet, do czego miałbym się odnieść. Zatem, z konieczności się nie odniosę. :nie:

Może to i lepiej, że nie podjąłeś tematu, gdy napisałem coś nie wprost - bo gdy napiszę wprost, to często to przekręcasz, więc teraz mogłoby być ... jeszcze gorzej? :think:

Wersja wprost:
Wierzący jak najbardziej wierzą w to (jak to wierzący), że wiara zapewnia im "lepszy byt" po śmierci, a nawet za życia. To jest analog czynnika leczącego - czyli zbawienie. Wierzą, że wiara jest lekarstwem na pozytywne życie po śmierci.

Skład wiary jest neutralny, bo raczej to nie działa (wyjaśnienie wyżej, na które nie odpowiedziałeś).
Jednak efekt jest taki, jak by działało, tzn. pacjent zachowuje się tak, jak by po śmierci - przy zachowaniu pewnych warunków - faktycznie miało być najlepiej, jak tylko to możliwe.

Nie miałem natomiast na myśli tego, że po śmierci dzięki wierze będzie lepiej pomimo fałszywości wiary.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:57, 16 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ciekaw jestem, o czym tu piszesz. Bo jak ja rozumiem pojęcie placebo, to wymagana jest przy jego przyjmowaniu wiara w to, że przyjmowana substancja ma własności lecznicze. Wtedy może wystąpić efekt leczący, pomimo iż skład owej substancji jest neutralny. To przekonanie jest wg mnie niezbędnym elementem definicji placebo. A o jakim przypadku Ty piszesz?

Wiara religijna nie ma chyba problemu z ... wiarą?
A że religie obiecują wszelki "sens i pomyślność", byleby tylko do śmierci jakoś dotrwać ...

Nie wiem, jaką tezę teraz głosisz. Chyba tak ogólnie retorycznie, coś próbujesz sugerować, ale twardej tezy nie zgłaszasz. W takim układzie nie wiem nawet, do czego miałbym się odnieść. Zatem, z konieczności się nie odniosę. :nie:

Może to i lepiej, że nie podjąłeś tematu, gdy napisałem coś nie wprost - bo gdy napiszę wprost, to często to przekręcasz, więc teraz mogłoby być ... jeszcze gorzej? :think:

Wersja wprost:
Wierzący jak najbardziej wierzą w to (jak to wierzący), że wiara zapewnia im "lepszy byt" po śmierci, a nawet za życia. To jest analog czynnika leczącego - czyli zbawienie. Wierzą, że wiara jest lekarstwem na pozytywne życie po śmierci.

Zgoda. Taki opis wierzących z grubsza chyba jest słuszny.

Irbisol napisał:
Skład wiary jest neutralny, bo raczej to nie działa (wyjaśnienie wyżej, na które nie odpowiedziałeś).

Odpowiedziałbym, gdybyś napisał, CO JEST PYTANIEM, czyli jaki konkretnie dylemat miałybm mieć do rozstrzygania.

Irbisol napisał:
Jednak efekt jest taki, jak by działało, tzn. pacjent zachowuje się tak, jak by po śmierci - przy zachowaniu pewnych warunków - faktycznie miało być najlepiej, jak tylko to możliwe.

Nie miałem natomiast na myśli tego, że po śmierci dzięki wierze będzie lepiej pomimo fałszywości wiary.

Acha. Przyjąłem do wiadomości. Ale nie mam tu problemu, który wymagałby rozstrzygnięcia, więc tylko przyjmuję do wiadomości, Twoje stanowisko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
linoskoczek




Dołączył: 13 Lip 2013
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:00, 16 Lut 2024    Temat postu:

Banjankri napisał:
Mechanizm obiektywizmu jest uśrednieniem opinii subiektywnych, wyrazem meta-subiektywizmu. Obiektywna opinia jest więć opinią subiektywną, która uzyskana jest poprzez ten obiektywizujący mechanizm.


Bardzo się zgodzę :)


Ostatnio zmieniony przez linoskoczek dnia Pią 23:01, 16 Lut 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:52, 17 Lut 2024    Temat postu:

Ciekawy artykuł poniekąd na ten temat. Bardziej dotyczący warstwy teoriopoznawczej pojęcia: obiektywizm

[link widoczny dla zalogowanych]


praktyka. Prawda nie jest jakąś obiektywnie istniejącą rzeczywistością, jakimś bytem czy przedmiotem. Prawda to sąd o rzeczywistości, czyli wypowiedź. I jeśli nasz sąd o rzeczywistości jest z nią zgodny, to jest prawdziwy. To tak zwana klasyczna definicja prawdy z IV wieku p.n.e., której autorem jest Arystoteles. Do dzisiaj nic lepszego nie wymyślono. Oczywiście w historii filozofii pojawiły się później koncepcje prawdziwości wiedzy, które nie opierały się na definicji Arystotelesa, ale zostały zweryfikowane negatywnie, choć przyznaję, mają swoich zwolenników. Praktyczne wytyczne dla nas, zwykłych ludzi, są jednak proste. Sprawdzajmy, czy nasze wypowiedzi o świecie, o rzeczywistości są z nią zgodne, czy obiektywnie ją odzwierciedlają. Wtedy nikt nam nie zarzuci nieprawdy.

Jak sprawdzić @Michał czy dogmat o niepokalanym poczęciu jest zgodny z rzeczywistością?


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 7:55, 17 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Sob 10:47, 17 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ciekaw jestem, o czym tu piszesz. Bo jak ja rozumiem pojęcie placebo, to wymagana jest przy jego przyjmowaniu wiara w to, że przyjmowana substancja ma własności lecznicze. Wtedy może wystąpić efekt leczący, pomimo iż skład owej substancji jest neutralny. To przekonanie jest wg mnie niezbędnym elementem definicji placebo. A o jakim przypadku Ty piszesz?

Wiara religijna nie ma chyba problemu z ... wiarą?
A że religie obiecują wszelki "sens i pomyślność", byleby tylko do śmierci jakoś dotrwać ...

Nie wiem, jaką tezę teraz głosisz. Chyba tak ogólnie retorycznie, coś próbujesz sugerować, ale twardej tezy nie zgłaszasz. W takim układzie nie wiem nawet, do czego miałbym się odnieść. Zatem, z konieczności się nie odniosę. :nie:

Może to i lepiej, że nie podjąłeś tematu, gdy napisałem coś nie wprost - bo gdy napiszę wprost, to często to przekręcasz, więc teraz mogłoby być ... jeszcze gorzej? :think:

Wersja wprost:
Wierzący jak najbardziej wierzą w to (jak to wierzący), że wiara zapewnia im "lepszy byt" po śmierci, a nawet za życia. To jest analog czynnika leczącego - czyli zbawienie. Wierzą, że wiara jest lekarstwem na pozytywne życie po śmierci.

Zgoda. Taki opis wierzących z grubsza chyba jest słuszny.

Irbisol napisał:
Skład wiary jest neutralny, bo raczej to nie działa (wyjaśnienie wyżej, na które nie odpowiedziałeś).

Odpowiedziałbym, gdybyś napisał, CO JEST PYTANIEM, czyli jaki konkretnie dylemat miałybm mieć do rozstrzygania.

Irbisol napisał:
Jednak efekt jest taki, jak by działało, tzn. pacjent zachowuje się tak, jak by po śmierci - przy zachowaniu pewnych warunków - faktycznie miało być najlepiej, jak tylko to możliwe.

Nie miałem natomiast na myśli tego, że po śmierci dzięki wierze będzie lepiej pomimo fałszywości wiary.

Acha. Przyjąłem do wiadomości. Ale nie mam tu problemu, który wymagałby rozstrzygnięcia, więc tylko przyjmuję do wiadomości, Twoje stanowisko.

Czyli da się zgubić kontekst, mimo że cały czas ten kontekst jest cytowany.
Podpowiem: sam rozpocząłeś temat jakimś dylematem. Gdy ci to wyjaśniałem, nagle stwierdziłeś, że nie wiesz, po co ci to wyjaśniam ani na czym dylemat polega.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:09, 17 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
... tak zwana klasyczna definicja prawdy z IV wieku p.n.e., której autorem jest Arystoteles. Do dzisiaj nic lepszego nie wymyślono. Oczywiście w historii filozofii pojawiły się później koncepcje prawdziwości wiedzy, które nie opierały się na definicji Arystotelesa, ale zostały zweryfikowane negatywnie

Nie wiem, gdzie przeczytałaś o tym "zweryfikowaniu negatywnym" koncepcji nieklasycznych. Ja nic takiego nie znam, a też teza, że "nic lepszego nie wymyślono" wobec klasycznej definicji wydaje mi się mocno życzeniowa, pozbawiona dobrego uzasadnienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:27, 17 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
... tak zwana klasyczna definicja prawdy z IV wieku p.n.e., której autorem jest Arystoteles. Do dzisiaj nic lepszego nie wymyślono. Oczywiście w historii filozofii pojawiły się później koncepcje prawdziwości wiedzy, które nie opierały się na definicji Arystotelesa, ale zostały zweryfikowane negatywnie

Nie wiem, gdzie przeczytałaś o tym "zweryfikowaniu negatywnym" koncepcji nieklasycznych. Ja nic takiego nie znam, a też teza, że "nic lepszego nie wymyślono" wobec klasycznej definicji wydaje mi się mocno życzeniowa, pozbawiona dobrego uzasadnienia.


Taka tezę stawia ta pani profesor filozofii.

Mi sie podoba koherencyjna koncepcja prawdy.

"Koherencyjna koncepcja prawdy, którą sformułował Francis Herbert Bradley, brzmi: "Prawdziwe jest to, co jest wewnętrznie spójne". Jest to jedna z nieklasycznych koncepcji prawdy. Ma charakter konstruktywistyczny, ponieważ to, co jest wewnętrznie spójne w jednych okolicznościach nie musi być spójne w innych." Za wiki

A co z niepokalanym poczęciem?


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 11:30, 17 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:51, 17 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
A co z niepokalanym poczęciem?

Niech się wypowiadają ci, którzy mają zdanie na ten temat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:53, 17 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
A co z niepokalanym poczęciem?

Niech się wypowiadają ci, którzy mają zdanie na ten temat.


Ty jako katolik wierzysz w ten dogmat?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:11, 17 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
A co z niepokalanym poczęciem?

Niech się wypowiadają ci, którzy mają zdanie na ten temat.


Ty jako katolik wierzysz w ten dogmat?

Nie wiem. To zależy, jak rozumieć ideę wiary w dogmat tego rodzaju.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 20:12, 17 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:10, 18 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
A co z niepokalanym poczęciem?

Niech się wypowiadają ci, którzy mają zdanie na ten temat.


Ty jako katolik wierzysz w ten dogmat?

Nie wiem. To zależy, jak rozumieć ideę wiary w dogmat tego rodzaju.


A jak można rozumieć?

Jakos inaczeej niż w innych przypadkach rozumie się prawdę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:52, 18 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
A co z niepokalanym poczęciem?

Niech się wypowiadają ci, którzy mają zdanie na ten temat.


Ty jako katolik wierzysz w ten dogmat?

Nie wiem. To zależy, jak rozumieć ideę wiary w dogmat tego rodzaju.


A jak można rozumieć?

Jakos inaczeej niż w innych przypadkach rozumie się prawdę?

Pytania są dwóch kategorii
1. Czym najbardziej ogólnie miałaby być wiara?
2. Jak klasyfikować wiarę w konkretnej sytuacji.
W przypadku dogmatów religii katolickiej mamy dość szczególny sposób użycia terminu wiara, wyraźnie odmienny od typowego, określającego jakiś rodzaj przewidywania niepewnego, choć jakoś oczekiwanego elementu rzeczywistości, czyli gdy np. ktoś mówi "wierzę, że Paweł odda mi pożyczone 100 zł".Z kontekstów użycia w religii wychodzi mi, że kto wie, czy nie najczęściej "wiara w dogmaty" jest pojęciem raczej oznaczającym "swoją deklaracją, że wierzę, określam się jako posłuszny doktrynalnej władzy katolik". Jest pytanie, którego znaczenia należałoby użyć w odpowiedzi.
Ja od jakiegoś czasu na pierwszym miejscu stawiam komunikowalność w rozmowie. Jeśli wiem, co mój odbiorca zrozumie, gdy np. powiem mu "wierzę w niepokalane poczęcie", a do tego w pewnym wystarczającym stopniu zgadzam się z jego rozumieniem, to mogę ewentualnie coś zadeklarować. Nie chcę jednak deklarować niczego gdy mam przekonanie, iż odbiorca zrozumie i tak coś innego, niż ja to rozumiem, niż to mam w swoich przekonaniach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:15, 18 Lut 2024    Temat postu:

Od dawna wiem, że wiara religijna to coś innego niż zwykle zaufanie do gościa któremu pożyczyłem konia.

Czy wierzysz religijnie w niepokalane poczęcie Marii.

Jakby coś.

Nie wierzę w caly konstrunkt religijny chrzescijanski.

Wierzę w jakieś przeslania, elementy. Wiec Jezus moze mi pasowac do mojej koncepcji prawdy - koherencyjnej. Dogmat o niepokalanym poczęciu już nie.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 11:18, 18 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:49, 18 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Od dawna wiem, że wiara religijna to coś innego niż zwykle zaufanie do gościa któremu pożyczyłem konia.

Czy wierzysz religijnie w niepokalane poczęcie Marii.

Jakby coś.

Nie wierzę w caly konstrunkt religijny chrzescijanski.

Wierzę w jakieś przeslania, elementy. Wiec Jezus moze mi pasowac do mojej koncepcji prawdy - koherencyjnej. Dogmat o niepokalanym poczęciu już nie.


Ja właściwie to nie wiem tak konkretnie w co "wierzę". Ja wszystko w moim życiu badam.

Buntuję się przeciw używaniu słowa "wiara" na sposób, który najwyraźniej objawia się u integrystów, czyli de facto jako pewien rodzaj mentalnej "flagi" do wyrażania swojej lojalności i przynależności do religijnego stada, ale która najczęściej nie ma jakichś poważniejszych konsekwencji w traktowaniu świata, życia, siebie. Integrysta jako "wiarę" wskazuje postawę, którą ja bym nazywałbym "deklarowaniem lojalności władzy, przy zaniechaniu rozwoju w zakresie samej idei, w którą się rzekomo wierzy". Dla mnie to nie jest tą, najbliższą mojemu rozumieniu sensowną wiarą. Ale też nie zamierzam ignorować faktu, iż W JĘZYKOWYCH KONTEKSTACH, takie rozumienie wiary się dość powszechnie stosuje. Więc jak czuję, że mój rozmówca jest z ducha integrystą, to mam poważny dylemat, jak się z nim porozumiewać:
- czy używać terminu "wiara" na sposób, który zrozumiał integrysta, a który dla mnie zasługiwałby jedynie na określenie "pusta deklaracja lojalności władzy".
- czy używać tego terminu po mojemu, a więc jako opis realnego wewnętrznego stosunku danej osoby do jakiejś idei.
Dlatego nieraz nie chcę odpowiadać na pytanie "czy wierzysz?", bo nie się obawiam, że moja odpowiedź zostanie nieadekwatnie do intencji zrozumiana. A mając tego świadomość, czułbym się właściwie jak kłamca.
I nie bardzo wiem, jak rozstrzygnąć ten dylemat, bo co bym nie wybrał, trochę będę czuł się jak kłamca, jako że nie przekazanie w słowach intencji, przy jednoczesnym odpowiadaniu, jakby dane sformułowania były moją intencją, mieści się chyba w definicji kłamstwa. Więc ja już wtedy wolę milczeć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:50, 18 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
A co z niepokalanym poczęciem?

Niech się wypowiadają ci, którzy mają zdanie na ten temat.


Ty jako katolik wierzysz w ten dogmat?


Dyszyński nie jest katolikiem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:08, 18 Lut 2024    Temat postu:

fedor napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
A co z niepokalanym poczęciem?

Niech się wypowiadają ci, którzy mają zdanie na ten temat.


Ty jako katolik wierzysz w ten dogmat?


Dyszyński nie jest katolikiem


Sprawdzam...😊
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:53, 18 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
fedor napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
A co z niepokalanym poczęciem?

Niech się wypowiadają ci, którzy mają zdanie na ten temat.


Ty jako katolik wierzysz w ten dogmat?


Dyszyński nie jest katolikiem


Sprawdzam...😊

Wedle definicji katolicyzmu, że wymagane jest do bycia katolikiem deklarowanie czegoś zasłyszanego, do czego się nie wie, czym to jest, to może rzeczywiście nie jestem (takim) katolikiem.
Ja mam swoją zasadę NIE RZUCAM DEKLARACJI NA WIATR.
Jeśli powiem komuś z własnej wili "kocham cię", to będzie oznaczało, że nie tylko w tym momencie zdawało mi się, że mam do tej osoby pozytywny stosunek, albo że czegoś od niej chcę, albo że tak do końca to nie wiem, co czuję. Stawiam SAM - SOBIE pytanie: czy, Michale, aby na pewno kochasz? Co by niezależnego od pustych intencji, przelotnych deklaracji o tym mogło świadczyć? Jakie TWARDE FAKTY świadczyłyby o tym, że MASZ WEWNĘTRZNE PRAWO nazwać swój stan relacji do tej osoby "kochaniem"?...
Takie pytania sobie zadaję, wobec KAŻDEJ POTANCJALNEJ DEKLARACJI, nie tylko tej dotyczącej miłości, ale np. wiedzy - egzaminuję się ściśle, stawiając twarde wymogi, na ile mam prawo użyć określenia "wiem, że ..." (co pewnie nawet często kończy się na tym, że unikam używania słowa "wiem" w stosunku do różnych stanów moich przekonań o czymś, bo jeszcze mam wątpliwości).
Nie jest tu wyjątkiem POJĘCIE WIARY. Zadaję sobie zatem liczne pytania testowe w odniesieniu do problemu: czy wierzę, w niepokalanie poczęcie?...
Kluczowe pytanie 1: czy umiem zdefiniować przedmiot owej wiary?
Kluczowe pytanie 2: czy na poziomie operacyjnym rozumowania, umiem WYTŁUMACZYĆ KAŻDY SKŁADNIK OWEJ DEFINICJI?
Kluczowe pytanie 3: po czym rozpoznaję, że RZECZYWIŚCIE WIERZĘ, a nie tylko pusto deklaruję?
Kluczowe pytanie 4: Co by mogło świadczyć (falsyfikowalność), że jednak NIE wierzę właśnie w tak zdefiniowane pojęcie?
Kluczowe pytanie 5: Na ile twardo się przycisnąłem, aby każdy element powyższy został przetestowany głęboko, uczciwie, unikając mojej życzeniowości w uznawaniu spraw na tę, czy inną stronę? Czy umiałem ZOBIEKTYWIZOWAĆ swoją wiarę na tyle, abym mógł mówić, że TA WIARA NA PEWNO JEST we, trwa, wyraziście odróżnia się od stanu niewiary w tym względzie?
Kluczowe pytanie 6: czy umiałem ODSEPAROWAĆ SWOJE ROZWAŻANIA na powyższy temat różnego rodzaju emocjonalnych oszustw mojego własnego umysłu - np. życzeniowego traktowania, oportunizmu, przyznawania się na wyrost "bo to dobrze wygląda", albo "bo to jest oczekiwane". Tu właśnie jest kolejny element (nomen omen, związany z tematem wątku) OBIEKTYWIZACJI tej mojej wiary, czyli potraktowania jej jako DIAGNOZOWANY STAN, KTÓRY SIĘ MIERZY, a nie określa chciejstwami, złudzeniami, oportunizmem wobec kogokolwiek.
Gdy już na wszystkie te pytania znajdę odpowiednio wyraziście wyłonione odpowiedzi, UZNAM SWÓJ STAN UMYSŁOWOŚCI, jako spełniający kryteria wiary, czyli się wtedy określę jako
- ten, który wierzy
- ten który ma wątpliwości, nie skłaniając się ani w jedną, ani w drugą stronę.
- może ten, który odrzuca przedmiot wiary (coś w rodzaju wiary negatywnej).

Zdaję sobie sprawę, że jest grupa "katolików", którzy z kolei uznają, iż "wiara" polega na zadeklarowaniu jakiejś zgodności z autorytetami i grupą, nawet BEZ ZROZUMIENIA PRZEDMIOTU owej wiary. Ci zadeklarują ochoczo "wierzę w niepokalane poczęcie" często nie mając zielonego pojęcia, co termin "niepokalane poczęcie" właściwie oznacza, ale uznają, iż przecież OGÓLNIE CHODZI O WYRAŻENIE ULEGŁOŚCI WŁADZY. Tych za kolei ja mam za oszustów, bo wg mnie nie powinni deklarować, iż wierzę w "niepokalane poczęcie", bo takowego stanu świadomości W ZADEKLAROWANY PRZEDMIOT wiary nie posiadają, .ale uczciwie powinni zadeklarować coś w stylu: wierzę w potrzebę powtarzania za autorytetami pewnych fraz, nawet jeśli się nie rozumie, o co w tych frazach chodzi.
Uczciwie tak by było, bo oczywiście to też jest jakaś wiara, tylko w coś innego, niż zadeklarowane.

Oczywiście definicja katolicyzmu jest osobną sprawą. Oprócz czysto formalnych atrybutów przynależności, można toczyć spory czym jest katolicyzm bardziej wewnętrznie, z ducha. I tu zgadza się, że opcja integrystyczna może uznawać jako (jedynie słuszny) "katolicyzm", taką postawą religijną, że po prostu należy się gromko przyznawać, do tego, co autorytety podały, a nieistotne jest, czy ma się na ten temat jakiekolwiek wewnętrzne przekonania. To byłby KATOLICYZM SKUPIONY NA SAMYM DEKLAROWANIU POSŁUSZEŃSTWA, ale ignorujący Bożego Ducha. Jest to jedna opcja zdefiniowania, a można się bardzo mocno przy niej upierać.
Ja definiuję katolicyzm, opierając go postawę UCZCIWOŚCI, CZYLI ZGODNOŚCI DEKLARACJI z pewnymi obiektywnymi postawami w umyśle, emocjach, traktowaniu życia W SPÓJNYM ROZUMIENIU. To uważam za ten poprawny katolicyzm, taki, z którym można stanąć bez lęku przed sądem Bożym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:58, 18 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Czyli naukowcy zastanawiają się, czy aby nie zastąpić metody naukowej prawdą objawioną?

Prawda objawiona daje ogromne możliwości refleksji nad sensem swojego życia. To klucz do zrozumienia własnego życia. I to w ogóle nie musi być w sprzeczności z tym czym zajmują się naukowcy. Człowiek, by pełniej przeżyć swoje życie, może czerpać z obydwóch źródeł.

Pisałem w kontekście poznawania rzeczywistości.
Jeżeli chodzi o poznawanie siebie czy naprawianie jakichś swoich problemów - tu wszelkie placebo są jak najbardziej mile widziane.


Nie wiem dlaczego prawdę objawioną utożsamiasz z placebo.

Bo tak dokładnie działa: nie stwierdza prawdy, a ludzie uznają, że stwierdza.


Zagłębiałeś się w treść prawdy objawionej, aby twierdzić, że nie stwierdza prawdy? :think:
Może jednak ludzie uznają, że stwierdza, bo odkryli przesłanki i racje, które ich do tego przekonały? :think:

Cytat:
Porównujemy metodologię religijną i naukową, a nie formy represji religijnej. W religijnej metodologii nic się nie zmieniło.


A ty znów wiesz czy coś się zmieniło, czy nie. Teolodzy w wyjaśnianiu Biblii korzystają także z pomocy różnych dziedzin nauki od archeologii zaczynając, idąc przez filologię, a kończąc na naukach szczegółowych (kiedyś tego nie było, bo nie było tak rozwiniętych różnych dyscyplin naukowych jakie są obecnie). Pojawiają się też próby nowych interpretacji pewnych dotychczasowych przekonań religijnych. Ja osobiście pewne zmiany dostrzegam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:00, 19 Lut 2024    Temat postu:

Tu trochę dla Michała:

Sprawdźmy na początek co dokładnie mówi Katechizm Kościoła Katolickiego na temat niepokalanego poczęcia Maryi.

„490 Aby być Matką Zbawiciela, „została obdarzona przez Boga godnymi tak wielkiego zadania darami” (Sobór Watykański II, KK 56).

W chwili Zwiastowania anioł Gabriel pozdrawia Ją jako „pełną łaski” (Łk 1, 28). Istotnie, by móc dać dobrowolne przyzwolenie wiary na zapowiedź swego powołania, było konieczne, aby Maryja była całkowicie przeniknięta przez łaskę Bożą.

491 W ciągu wieków Kościół uświadomił sobie, że Maryja, napełniona „łaską” przez Boga (Łk 1, 28), została odkupiona od chwili swego poczęcia. Właśnie to wyraża dogmat Niepokalanego Poczęcia, ogłoszony w 1854 r. przez papieża Piusa IX: Najświętsza Maryja Dziewica od pierwszej chwili swego poczęcia, przez łaskę i szczególny przywilej Boga wszechmogącego, na mocy przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego, została zachowana nienaruszona od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego (Pius IX, bulla Ineffabilis Deus).

492 Maryja została „ubogacona od pierwszej chwili poczęcia blaskami szczególnej zaiste świętości” (Sobór Watykański II, Lumen gentium, 56); świętość ta pochodzi w całości od Chrystusa; jest Ona „odkupiona w sposób wznioślejszy ze względu na zasługi swego Syna” (Sobór Watykański II, KK 53).

Bardziej niż wszystkie inne osoby stworzone Ojciec napełnił Ją „wszelkim błogosławieństwem… na wyżynach niebieskich – w Chrystusie” (Ef 1, 3). Wybrał Ją „z miłości przed założeniem świata, aby była święta i nieskalana przed Jego obliczem” (por. Ef 1, 4). 493 Ojcowie Tradycji wschodniej nazywają Maryję „Całą Świętą” (Panaghia), czczą Ją jako „wolną od wszelkiej zmazy grzechowej, jakby utworzoną przez Ducha Świętego i ukształtowaną jako nowe stworzenie” (Sobór Watykański II, KK 56). Dzięki łasce Bożej Maryja przez całe życie pozostała wolna od wszelkiego grzechu osobistego.”

[link widoczny dla zalogowanych]

Dziwny blog. Brak autora. Szczególnie dostało się Darwinowi. :) :wink:


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 0:11, 19 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15388
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Wto 12:39, 20 Lut 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Czyli naukowcy zastanawiają się, czy aby nie zastąpić metody naukowej prawdą objawioną?
Prawda objawiona daje ogromne możliwości refleksji nad sensem swojego życia. To klucz do zrozumienia własnego życia. I to w ogóle nie musi być w sprzeczności z tym czym zajmują się naukowcy. Człowiek, by pełniej przeżyć swoje życie, może czerpać z obydwóch źródeł.

Pisałem w kontekście poznawania rzeczywistości.
Jeżeli chodzi o poznawanie siebie czy naprawianie jakichś swoich problemów - tu wszelkie placebo są jak najbardziej mile widziane.

Nie wiem dlaczego prawdę objawioną utożsamiasz z placebo.

Bo tak dokładnie działa: nie stwierdza prawdy, a ludzie uznają, że stwierdza.

Zagłębiałeś się w treść prawdy objawionej, aby twierdzić, że nie stwierdza prawdy? :think:
Może jednak ludzie uznają, że stwierdza, bo odkryli przesłanki i racje, które ich do tego przekonały? :think:

Prawd objawionych są tysiące i nie mogą wszystkie stwierdzać prawdy. Niezależnie od tego, ilu ludzi do siebie przekonały.

Cytat:
Cytat:
Porównujemy metodologię religijną i naukową, a nie formy represji religijnej. W religijnej metodologii nic się nie zmieniło.

A ty znów wiesz czy coś się zmieniło, czy nie. Teolodzy w wyjaśnianiu Biblii korzystają także z pomocy różnych dziedzin nauki od archeologii zaczynając, idąc przez filologię, a kończąc na naukach szczegółowych (kiedyś tego nie było, bo nie było tak rozwiniętych różnych dyscyplin naukowych jakie są obecnie). Pojawiają się też próby nowych interpretacji pewnych dotychczasowych przekonań religijnych. Ja osobiście pewne zmiany dostrzegam.

Czyli Kościół przeszedł na metodę naukową? Czy jednak nadal pozostaje przy dogmatach?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:48, 20 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Czyli naukowcy zastanawiają się, czy aby nie zastąpić metody naukowej prawdą objawioną?
Prawda objawiona daje ogromne możliwości refleksji nad sensem swojego życia. To klucz do zrozumienia własnego życia. I to w ogóle nie musi być w sprzeczności z tym czym zajmują się naukowcy. Człowiek, by pełniej przeżyć swoje życie, może czerpać z obydwóch źródeł.

Pisałem w kontekście poznawania rzeczywistości.
Jeżeli chodzi o poznawanie siebie czy naprawianie jakichś swoich problemów - tu wszelkie placebo są jak najbardziej mile widziane.

Nie wiem dlaczego prawdę objawioną utożsamiasz z placebo.

Bo tak dokładnie działa: nie stwierdza prawdy, a ludzie uznają, że stwierdza.

Zagłębiałeś się w treść prawdy objawionej, aby twierdzić, że nie stwierdza prawdy? :think:
Może jednak ludzie uznają, że stwierdza, bo odkryli przesłanki i racje, które ich do tego przekonały? :think:

Prawd objawionych są tysiące i nie mogą wszystkie stwierdzać prawdy. Niezależnie od tego, ilu ludzi do siebie przekonały.


Trzeba więc sprawdzić, które są prawdziwe, a które nie. Ale nie, to dla ciebie już za trudne. I właśnie dlatego ateizm to indolencja. To jedyny światopogląd jaki byłeś w stanie ogarnąć. Zresztą jak ty miałbyś cokolwiek "sprawdzić", skoro ty nic nie wiesz

Irbisol napisał:
Cytat:
Cytat:
Porównujemy metodologię religijną i naukową, a nie formy represji religijnej. W religijnej metodologii nic się nie zmieniło.

A ty znów wiesz czy coś się zmieniło, czy nie. Teolodzy w wyjaśnianiu Biblii korzystają także z pomocy różnych dziedzin nauki od archeologii zaczynając, idąc przez filologię, a kończąc na naukach szczegółowych (kiedyś tego nie było, bo nie było tak rozwiniętych różnych dyscyplin naukowych jakie są obecnie). Pojawiają się też próby nowych interpretacji pewnych dotychczasowych przekonań religijnych. Ja osobiście pewne zmiany dostrzegam.

Czyli Kościół przeszedł na metodę naukową? Czy jednak nadal pozostaje przy dogmatach?


Metoda naukowa w niczym nie różni się w ateizmie od jddjejjejfjdndjjdj
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:53, 25 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Katolikus napisał:
Irbisol napisał:
Czyli naukowcy zastanawiają się, czy aby nie zastąpić metody naukowej prawdą objawioną?
Prawda objawiona daje ogromne możliwości refleksji nad sensem swojego życia. To klucz do zrozumienia własnego życia. I to w ogóle nie musi być w sprzeczności z tym czym zajmują się naukowcy. Człowiek, by pełniej przeżyć swoje życie, może czerpać z obydwóch źródeł.

Pisałem w kontekście poznawania rzeczywistości.
Jeżeli chodzi o poznawanie siebie czy naprawianie jakichś swoich problemów - tu wszelkie placebo są jak najbardziej mile widziane.

Nie wiem dlaczego prawdę objawioną utożsamiasz z placebo.

Bo tak dokładnie działa: nie stwierdza prawdy, a ludzie uznają, że stwierdza.

Zagłębiałeś się w treść prawdy objawionej, aby twierdzić, że nie stwierdza prawdy? :think:
Może jednak ludzie uznają, że stwierdza, bo odkryli przesłanki i racje, które ich do tego przekonały? :think:

Prawd objawionych są tysiące i nie mogą wszystkie stwierdzać prawdy. Niezależnie od tego, ilu ludzi do siebie przekonały.


To tak jak w nauce na temat początków naszego Wszechświata - są różne modele, wyjaśnienia (np. "Big Bang; "wszechświat de Sittera"; "pętlowa grawitacja kwantowa"; "teoria strun" itd.) i różni naukowcy mogą być bardziej przekonani do jakichś konkretnych modeli, bo te wydają im się bardziej przekonywujące, wiarygodniejsze..
I tak samo człowiek wierzący - nie wie, która prawda objawiona stwierdza prawdę i czy w ogóle któraś, ale z racji jakichś przesłanek, powodów wierzący, jest przekonany do którejś z prawd objawionych, że to może być ta właściwa.
Nie możesz sobie od tak stwierdzić, że prawda objawiona to po prostu placebo, musisz za każdym razem pytać się wierzącego o powody wiary i jeśli będą one podpadały pod kryteria placebo to dopiero wtedy możesz zasadnie stwierdzić, że wiara tego konkretnego człowieka to coś w rodzaju placebo. I tyle tylko będziesz wstanie uzyskać, bo wykazać, że prawda objawiona to placebo, jest niemożliwe, gdyż to "jak działa" prawda objawiona zależy od tego, jak człowiek wierzący potraktuje prawdę objawioną, czyli jak ją zinterpretuje, jakie kryteria podejścia przyjmie itd.

Cytat:
Cytat:
Cytat:
Porównujemy metodologię religijną i naukową, a nie formy represji religijnej. W religijnej metodologii nic się nie zmieniło.

A ty znów wiesz czy coś się zmieniło, czy nie. Teolodzy w wyjaśnianiu Biblii korzystają także z pomocy różnych dziedzin nauki od archeologii zaczynając, idąc przez filologię, a kończąc na naukach szczegółowych (kiedyś tego nie było, bo nie było tak rozwiniętych różnych dyscyplin naukowych jakie są obecnie). Pojawiają się też próby nowych interpretacji pewnych dotychczasowych przekonań religijnych. Ja osobiście pewne zmiany dostrzegam.

Czyli Kościół przeszedł na metodę naukową? Czy jednak nadal pozostaje przy dogmatach?


Kościół nie zajmuje się wyjaśnianiem działania świata materialnego więc nie ma sensu, by przechodził na metodę, która ogranicza się do wyjaśniania świata materii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 4:23, 25 Lut 2024    Temat postu:

Czy Kościoły faktycznie nie próbują wyjaśniać swiata materialnego? Samo stwierdzenie, ze Bóg stworzył świat daje do myślenia.

Zachwycił mnie ten dokument. Przytoczę jeden fragment:

Wyrazem ateizm oznacza się zjawiska różniące się bardzo między sobą. Kiedy bowiem jedni przeczą wyraźnie istnieniu Boga, inni uważają, że człowiek w ogóle nic pewnego o Nim twierdzić nie może; a inni znów zagadnienie Boga poddają badaniu taką metodą, żeby ono wydawało się bez sensu. Wielu, niewłaściwie przekroczywszy granice nauk pozytywnych, usiłuje albo wszystko tłumaczyć tylko drogą naukowego poznania, albo też przeciwnie, nie przyjmuje istnienia żadnej w ogóle prawdy absolutnej. Niektórzy tak bardzo wywyższają człowieka, że wiara w Boga staje się jakby bezsilna i więcej im chodzi, jak się zdaje, o afirmację człowieka aniżeli o przeczenie istnieniu Boga. Inni znów tak sobie Boga wymyślają, że twór ten, odrzucany przez nich, żadną miarą nie jest Bogiem Ewangelii. Inni nie przystępują nawet do zagadnień dotyczących Boga, ponieważ zdają się nie odczuwać niepokoju religijnego i nie pojmują, dlaczego mieliby troszczyć się o religię. Nierzadko poza tym ateizm rodzi się bądź z namiętnego protestu przeciw złu w świecie, bądź z niesłusznego przyznania pewnym dobrom ludzkim znamienia absolutu, tak że bierze się je już za Boga. Także dzisiejsza cywilizacja nie tyle sama za siebie, ile raczej dlatego, że zbytnio uwikłana jest w sprawy ziemskie, może często utrudniać dostęp do Boga. Zapewne nie są wolni od winy ci, którzy dobrowolnie usiłują bronić Bogu dostępu do swego serca i unikać zagadnień religijnych, nie idąc za głosem swego sumienia; jednakże i sami wierzący ponoszą często za to pewną odpowiedzialność. Ateizm bowiem wzięty w całości nie jest czymś pierwotnym, lecz raczej powstaje z różnych przyczyn, do których zalicza się też krytyczna reakcja przeciw religiom, a w niektórych krajach szczególnie przeciw religii chrześcijańskiej. Dlatego w takiej genezie ateizmu niemały udział mogą mieć wierzący, o ile skutkiem zaniedbań w wychowaniu religijnym albo fałszywego przedstawiania nauki wiary, albo też braków w ich własnym życiu religijnym, moralnym i społecznym, powiedzieć o nich trzeba, że raczej przesłaniają, aniżeli pokazują prawdziwe oblicze Boga i religii.

[link widoczny dla zalogowanych]


Może warto też zajrzeć do tej książki
http://www.sfinia.fora.pl/blog-semele,108/pogranicze-nauki-i-religii,24945.html


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 7:02, 25 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin