Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pytanie o JA - jeszcze inne spojrzenie na sprawę
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:06, 21 Paź 2018    Temat postu: Pytanie o JA - jeszcze inne spojrzenie na sprawę

Czytając jeden z postów tutaj na sfinii, uświadomiłem sobie, że być może wiele kontrowersji i nieporozumień w diagnozowaniu czym jest JA wynika z nieuświadamianych do końca definicyjnych założeń. Jedni ludzie JA wiążą już z samym faktem doznawania, podczas gdy inna grupa oczekuje tu czegoś więcej.
W tym kontekście o JA - świadomości - ego (tu granice są płynne, ludzie stawiają je w różnych miejscach) można mówić jako o:
1.-Samym fakcie odczuwania, o tym, że doznania padają na jakiś "ekran", którym odczuwamy wszystko (to wcale nie miałoby na tym etapie oznaczać, że ktoś jest czegokolwiek świadomy, że ma jakieś myśli, projekcje, cele życiowe, przekonania). Na tym poziomie mamy tylki takie "czyste medium odbierające", stwierdzające to, że istnieje możliwość odbierania jakichkolwiek doznań w ogóle.
2. samoświadomość - osobnym poziomem w stosunku do odczuwania jest wyodrębnienie się tego przeświadczenia, że odczuwa konkretne ja, konkretny podmiot, a nie że ogólnie "się odczuwa". Poziom samoświadomości odczuwania jest rozwinięciem poziomu pierwszego.
3. konstruowaniu pojęć, celów życiowych, rozróżnień korzystny vs niekorzystny (dobry vs zły), stawianiu pytań, wątpieniu, posiadaniu preferencji w zakresie odczuwania, poznawania, pokonywania różnych problemów. Ten ooziom bazuje na poziomie 2 - bo trzeba być świadomym siebie - swojej odrębności - aby cokolwiek różnicować w zakresie ja - reszta.
4. Ego - utożsamienia z konkretnymi aspektami życia, funkcjonowania w społeczeństwie, w zakresie światopoglądowym - tutaj mamy już przekonania na bardziej konceptualnym, czy złożonym poziomie, w stylu "jestem Polakiem", "jestem (a)teistą", "jestem kobietą", "jestem mądry", "należę do lepszej części społeczeństwa" itp. itd. (abstrahując tutaj od oceny słuszności, czy jakiejś głupoty tych przekonań).

Uważam, że często tu na sfinii spieramy się, obrzucając czasem dość ostrymi określeniami, uważając drugą osoba za głupią, czy co tam więcej, w sytuacji, gdy ona po prostu - może nieświadomie, ale mocno - definiuje siebie na innym (z owych 4ch) poziomów. Przykładowo, mówiąc o "iluzji ja", można aspirować do tych - czasem mocno niedojrzałych - utożsamień z rolą społeczną, czy symboliką (poziom 4 - ego). Ktoś inny z kolei myśli o ja, jako o tym, że w ogóle istnieje możliwość odbierania bodźców, czyli poziom 1.
I strony się nawzajem oskarżają o błędy, podczas gdy po prostu nie uzgodniono definicji. A definicja pojęcia nie jest przecież pobierana z jakiegoś mentalnego wszechświatowego absolutnego wzorca, lecz tworzona przez każdego na podstawie jego doświadczeń, przypadków użycia słów (przez ludzi z otoczenia) z którymi się zetknął, edukacji jaką odebrał. Więc nawet jeśli ktoś ma silne argumenty za jednym znaczeniem pojęcia, to wcale nie oznacza, że druga strona nie ma podobnie silnych argumentów za swoją definicją (osobną jest sprawą, czy w ogóle ludzie mają ochotę wziąć pod uwagę, wnikliwie wysłuchać argumentów drugiej strony...). Wielu, jak chyba to daje się zauważyć, ma takie niezbite przeświadczenie, że ich definicja znaczeń jest absolutna, a wszyscy mający inne zdanie "po prostu się mylą". Ja osobiście taką postawę traktuję jak intelektualną niedojrzałość, naiwny egocentryzm poznawczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Nie 14:05, 21 Paź 2018    Temat postu:

Nie ma JA bez istnienia, co dowodzi tego, że jest konstruktem. Wszystkie te twoje poziomy opierają się o takie, czy siakie, istnienie. Możesz sobie definiować JA jak chcesz, ale zawsze będzie to definicja, konstrukt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:20, 21 Paź 2018    Temat postu:

Może wręcz ująć to tak - wszelkie podziały są konstruktami, ustaleniami, są zależne od 'umowy'.

Generalnie sama idea wydzielenia 4poziomów wydaje mi się sensowna i przydatna, warto zwrócić uwagę na poziom 1, czy można tu mówić o jakimkolwiek wydzielonym 'ja' ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:09, 21 Paź 2018    Temat postu:

Banjankri napisał:
Nie ma JA bez istnienia, co dowodzi tego, że jest konstruktem. Wszystkie te twoje poziomy opierają się o takie, czy siakie, istnienie. Możesz sobie definiować JA jak chcesz, ale zawsze będzie to definicja, konstrukt.

Ja nie muszę myśleć o istnieniu, o konstrukcje. Na tym pierwszym poziomie - czystego odczuwania - niczego nie nazywam, do niczego się nie odnoszę, niczego nie konstruuję. Jest:
- doznanie 1 (nie wiem do czego podobne, nie nazywam go, nie odnoszę do niczego, nie zapamiętuję, pojawiło się, znikło, odeszło na zawsze)
- doznanie 2 (nie wiem do czego podobne, nie nazywam go, nie odnoszę do niczego, nie zapamiętuję, pojawiło się, znikło, odeszło na zawsze)
- doznanie 3 (nie wiem do czego podobne, nie nazywam go, nie odnoszę do niczego, nie zapamiętuję, pojawiło się, znikło, odeszło na zawsze)
- itd. ...
Przy czym to co wyżej napisałem oczywiście ma formę językową. Więc jeśli ktoś teraz się skupi na samej tej formie, ogłaszając - widzisz, użyłeś języka, czyli konstruktów, modeli, pojęć, to oznacza, że "widzi palec" (wedle starego chińskiego przysłowia: gdy mędrzec wskazuje księżyc, głupiec widzi palec ).
Sugeruję, aby ten kto to czyta, nie zatrzymał się na poziomie głupca, ale sięgnął poziomu mędrca z owego przysłowia. Za tym co wyżej napisałem jest jakaś TREŚĆ. Ta treść akurat jest przedstawiona słowami. Do tego właśnie takimi słowami, jak wyżej (mogą być inne słowa, niejedne z nich lepiej oddadzą ideę), można to próbować przekazywać w inny sposób - może serią obrazów i muzyki instrumentalnej - prezentując same wrażenia, które będą, ale które nie budują związków (odpowiedni kierunek w muzyce to punktualizm, zaś w w sztukach wizualnych byłby to jakiś ruch w stronę chaotyzmu, próby odejścia od przekazywanie jakichkolwiek trwałych form, czy skojarzeń). Być może dałoby się tę ideę przedstawić też bez słów jakąś pantomimą, tańcem, może czyjś umysł uchwyciłby tę ideę po jakimś szczególnym środku psychoaktywnym. Nieważne co by to było - NIE FORMA JEST WAŻNA, nie wskazujmy na to, że miałaby być to forma ta, a nie inna, a owa forma sama jest wmontowana w jakieś struktury poznawcze. Owszem - forma nawet taka może być - ale cel przekazu jest inny, nie skupiamy się na palcu mędrca, a spójrzmy mentalnie tam, gdzie palec już dawno nie sięga, czego dotknąć nie ma szansy, lecz umysł - jakoś chętny do eksperymentowania, do szukania ponad tym co bieżące - nagle dostrzeże jakąś ideę. Na początek tej idei nawet nie nazwie. A jak by ktoś ją nazwał, to ja (twórca owego przekazu) powiem (za każdym razem): zła nazwa, nie o to mi chodziło. Bo żadna nazwa nie wyrazi tego, co poza nazwami jest celem przekazu.
Jest taka forma medytacji, w której odbieramy bodźce bez ich nazywania, konceptualizowania, jakiegokolwiek odnoszenia do czegokolwiek. Dla mnie ona jest dość oczywista, co jakiś czas ją stosuję - wtedy patrzę na świat jakby jak nowonarodzone dziecko, które jeszcze niczego nie wie, niczemu nie nadaje znaczeń. To nadawanie znaczeń i skojarzeń można sobie przyblokować, a wtedy odbiór rzeczy jest trochę na podobieństwo szumu - wszystko się robi nierozpoznawalne, bez znaczenia, bez angażowania wspomnień. Tak można sobie ze swoim umysłem bawić się, choć naturalnie po jakimś czasie powraca on do normalnego stanu, w którym doznania wywołują wspomnienia, nawiązania do posiadanych doświadczeń.
Wracając, zaś do przekazu idei, to oczywiście nie ma gwarancji odpowiedniości idei pomiędzy umysłami nadawcy idei, a odbiorcy owej idei. Przekaz taki oznacza bowiem jedynie instrukcję "tam szukaj, a jeśli znajdziesz coś w stylu A, B, C, D, to to odrzuć, bo nie o to chodziło". No i umysł odbiorcy COŚ znajdzie. Nadawca nie będzie wiedział co to jest, może mieć nadzieję, że odpowiedniość owej odebranej idei jest względnie wysoka względem idei nadawanej. Właściwie to tylko nadzieja.
Absolutnego przekazu idei nie będzie NIGDY.
Każdy umysł ma swój system odniesień stałych, ma własne doświadczenia, mechanizmy filtrowania doznań, sposoby obróbki wrażeń, przeszukiwania bazy danych pamięciowych. Zatem NA PEWNO nie będziemy mieli tożsamości pomiędzy stanami myślenia o owej idei w tych umysłach. Ale może być znacząca zgodność.
Jak to poznać, że jednak dość znacząca zgodność występuje?
- PO OWOCACH, po tym jakie efekty związane z daną ideą opisze nam jedna i druga strona. Można by wręcz przygotować serię testów - pytań, w których jakaś trzecia strona zadaje pytania na temat idei - najpierw nadawcy, a potem (niezależnie, w osobnym pomieszczeniu) odbiorcy (choć można by tę kolejność zamienić, albo badać ich jednocześnie, byle w osobnych pokojach). I można potem porównać odpowiedzi obu stron - jeśli zgodność będzie wysoka, bo np. 95% odpowiedzi będzie się pokrywało, to powiemy, że owa idea wiernie została odwzorowana w umyśle odbiorcy. Dla pewności można jeszcze ten sam test dać do rozwiązania grupie kontrolnej, która w ogóle nie zna przekazu nadawcy. Jeśli grupa kontrolna osiągnie wyraźnie niższy poziom zgodności, to będziemy mieli dowód, że przekaz jednak jakoś się tam dokonał. Ale - tu powtórzę - nie należy oczekiwać, że ten przekaz jest absolutny, ani też raczej nie należy oczekiwać (przy założeniu chęci stron i zgodności językowej) aby tez był zerowy.

Mamy więc na poziomie 1 czyste doznania i osobę która równie dobrze mogłaby mieć zerowa inteligencję, wiedzę i doświadczenie (noworodek z z silnym upośledzeniem umysłowym). Wyobrażamy sobie, że taki noworodek czuje dotyk, może widzi światło, może zapachy, ale do niczego ich nie odnosi, nic z nimi dalej nie robi, z niczym nie porównuje.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 1:46, 22 Paź 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Pon 5:59, 22 Paź 2018    Temat postu:

Ciągle kombinujesz, jak zjeść ciastko i mieć ciastko. Jak pozbyć się istnienia, zachowując JA. Pewnie odpowiedzialny jest za to ten sam mechanizm, co strach przed śmiercią.... walczysz jak o przetrwanie, nie zważając na błędy, które robisz po drodze. W gołe doznanie, którego istnienie przecież wyodrębniasz, wstawiasz istniejącą ideę. Jakoś nie możesz zaakceptować faktu, że brak istnienia nie jest problemem, a rozwiązaniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:27, 22 Paź 2018    Temat postu:

Noworodek najprawdopodobniej nie posiada konceptu 'ja', poza wrażeniami zmysłowymi odczuwa także emocje i to silne, ma preferencje, ma także silną empatię, czyli przejmuje emocje od otoczenia.
Jest odczuwanie, ale nie ma jeszcze żadnej idei kto odczuwa, gdzie są granice tego kogoś, nie ma konceptów są tylko odczucia. Potem na drodze wdrukowania zaczyna się doświadczanie konceptów, w tym konceptu 'ja', w pewnym momencie dziecko zaczyna za pomocą umysłu rozumieć że jest ono i odrębny ktoś inny i że ten ktoś inny może doznawać czegoś innego, pojawia się także koncept istnienia i nieistnienia. Pierwotnie jest czyste odczuwanie tego co jest, ale i tak nie takim jakim jest, ale takim jakim prezentuje to umysł uwarunkowany tylko genetycznie,do którego docierają informacje z zmysłów mających takie a takie zakresy odbierania informacji, do tego są mocno filtrowane przez automatyczne programy umysłu. Potem następuje przewaga uwarunkowań środowiskowych, następnie może nastąpić przewaga uwarunkowań jakie umysł sam wykreował na bazie wcześniejszych doświadczeń. Nadal oczywiście podstawą jest poziom pierwszy czyli czyste doznanie, tak że kolejne poziomy są doznawane i wpływają na doznania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:00, 22 Paź 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Noworodek najprawdopodobniej nie posiada konceptu 'ja', poza wrażeniami zmysłowymi odczuwa także emocje i to silne, ma preferencje, ma także silną empatię, czyli przejmuje emocje od otoczenia.
Jest odczuwanie, ale nie ma jeszcze żadnej idei kto odczuwa, gdzie są granice tego kogoś, nie ma konceptów są tylko odczucia. Potem na drodze wdrukowania zaczyna się doświadczanie konceptów, w tym konceptu 'ja', w pewnym momencie dziecko zaczyna za pomocą umysłu rozumieć że jest ono i odrębny ktoś inny i że ten ktoś inny może doznawać czegoś innego, pojawia się także koncept istnienia i nieistnienia. Pierwotnie jest czyste odczuwanie tego co jest, ale i tak nie takim jakim jest, ale takim jakim prezentuje to umysł uwarunkowany tylko genetycznie,do którego docierają informacje z zmysłów mających takie a takie zakresy odbierania informacji, do tego są mocno filtrowane przez automatyczne programy umysłu. Potem następuje przewaga uwarunkowań środowiskowych, następnie może nastąpić przewaga uwarunkowań jakie umysł sam wykreował na bazie wcześniejszych doświadczeń. Nadal oczywiście podstawą jest poziom pierwszy czyli czyste doznanie, tak że kolejne poziomy są doznawane i wpływają na doznania.

Dokładnie tak. Dlatego, aby nie gubić się w dyskusjach, postuluję jakieś rozdzielenie tych definicji związanych ze świadomością na owe poziomy - etapy wyłaniania się ja.

Banjankri napisał:
Ciągle kombinujesz, jak zjeść ciastko i mieć ciastko. Jak pozbyć się istnienia, zachowując JA. Pewnie odpowiedzialny jest za to ten sam mechanizm, co strach przed śmiercią.... walczysz jak o przetrwanie, nie zważając na błędy, które robisz po drodze. W gołe doznanie, którego istnienie przecież wyodrębniasz, wstawiasz istniejącą ideę. Jakoś nie możesz zaakceptować faktu, że brak istnienia nie jest problemem, a rozwiązaniem.

Sorry, ale to Ty widzisz tu jakiś problem, nie ja. Dla mnie sprawa jest CZYSTO JĘZYKOWA, czyli chodzi mi WYŁACZNIE O ASPEKT DOGADANIA SIĘ. Ja nie mam jakichś dylematów, toksycznych emocji, czy innej formy problemów (także lęku przed śmiercią), które by dało się podpiąć pod refleksje, które tu umieściłem. Sprawa jest znacznie prostsza, wręcz banalna: obserwuję, że ludzie nazywają tymi samymi słowami różne rzeczy.
Nie mam jakichś ukrytych intencji, aby coś stało się czymś, albo czegoś się "pozbyć" (co mi zarzucasz, a czego nie rozumiem, bo moje emocje w tym zakresie są na neutralnym poziomie, nie wskazując żadnego celu, czy wartościowania, właściwie to nawet nie wiem, dlaczego miałbym coś chcieć w tej materii).
Cel posta jest więc bardzo nieemocjonalny, ściśle analityczny - sugeruję: ludziska, przyjrzyjcie się używanym przez was nazwom - "świadomość", "ja", "ego", "osoba" - i zróbcie z tym jakiś porządek, aby w dyskusjach terminy nie nakładały się na siebie, aby dawało się odczytywać intencje wypowiedzi.
Oczywiście ja mam tutaj pewne typy, pewną propozycję, jak owe pojęcia mogą pozostawać we wzajemnych relacjach. Ta propozycja wynika przede wszystkim z obserwowanych KONTEKSTÓW UŻYCIA, pewnej ich JĘZYKOWEJ STATYSTYKI. Chciałbym owe konteksty w możliwie znacznym stopniu zachować, robiąc jednak pewien porządek w tych obszarach, gdzie ich znaczenia konkurują, generują sprzeczności rozumowania.
Nie upieram się przy tej mojej koncepcji jakoś silnie. Może ktoś zaproponuje lepszą. Czekam na SPÓJNE MYŚLOWO kontrpropozycje.
Czyli jak ktoś uważa, że da się lepiej zdefiniować/rozdzielić znaczeniowo/doprecyzować pojęcia:
- ja ...
- ego ....
- świadomość ...
- osoba ...

Prosiłbym jednak tutaj o przemyślenie pewnej spójności dla owych propozycji - czyli przedstawienie CAŁOŚCIOWEJ STRUKTURY - zasugerowania jasnej relacji zawierania, może wykluczania, nakładania się itp.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:52, 22 Paź 2018    Temat postu:

Też uważam że wygodnie byłoby ustalić jakieś wspólne definicje dla tych słów, bo szczególnie problematyczna jest świadomość używana w dwóch różnych znaczeniach, raz jako świadomość -podświadomość, drugi raz jako świadomość świadka, to co doświadcza i to także świadomości z układu świadomość -podświadomość, do tego używamy także zwrotu mieć świadomość czegoś, w sensie posiadania pewnych informacji i bycia świadomym tego co z nich wynika...

Słowo osoba czasem jest równoznaczne z 'podmiot' albo 'rozumny samoświadomy organizm, a czasem z' tym co ma osobowość'

'Ja' może się odnosić do całokształtu danej osoby, do ego, do konceptu 'ja'...

Samo ego - spotkałam się z modelem gdzie ego to kompulsywność, a Ego praktycznie dusza, czasem ego ma coś z konceptem 'ja', czasem odnosi się do Freuda...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Pon 17:04, 22 Paź 2018    Temat postu:

Powodzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:39, 22 Paź 2018    Temat postu:

Dzięki, zabawa konceptami ma swój urok, a pewne umowy ułatwiają wymianę myśli, ma to sens, bo w końcu doświadczane jest nie to co dociera do zmysłów a właśnie działania umysłu, to co trafia do świadomości...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:45, 22 Paź 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Dzięki, zabawa konceptami ma swój urok, a pewne umowy ułatwiają wymianę myśli, ma to sens, bo w końcu doświadczane jest nie to co dociera do zmysłów a właśnie działania umysłu, to co trafia do świadomości...

Warto tu chyba też przemyśleń PO CO KONCEPTY SĄ (i co ważne: czym NIE SĄ!).
Naiwne spojrzenie na sprawę, to przekonanie, że koncepty są "prawdą o rzeczach", wzmacniane przeświadczeniem, że myśl doskonale (bez przekłamań, czy subiektywizmów) odwzorowuje to "co jest".
Można mieć też (również naiwne) przekonanie niejako odwrotne, że koncepty nic sobą nie reprezentują, bo przecież nie są natywną prawdą świata.

Moje spojrzenia na sprawę konceptów jest takie, że SŁUŻĄ ONE DO KOMUNIKACJI, ale nie należy się łudzić, że komunikację uczynią stuprocentowo sprawną. Raczej jest tak, że dają one szanse na komunikację "o ile się da". Przy czym koncepty wcale nie muszą być prawdziwe (czy może "prawdziwe", bo definicja konceptu w kontekście prawdziwości nie została tu podana, więc odwołujemy się do jakiejś niedogadanej intuicji). Istnieją koncepty fałszywe pod różnymi względami:
- a to wskazują na błędne modele rozumowania (błędny model tez jest konceptem)
- a to wskazują na modele same w sobie poprawne, ale nieaktualne, zastosowane nieadekwatnie do rozpoznań świata
- a to posługujący się konceptami nie są w stanie poprawnie obsłużyć korekty ich błędów, nie umieją poradzić sobie z niepewnością, niejasnościami sformułowań.
- na koniec można dodać koncepty, które po prostu dotyczą zbyt trudnych zagadnień, czasem nawet zagadnień w ogóle nie dających się konceptualnie obsłużyć.
W każdym razie mamy sytuację, w której koncepty są takim "malunkiem umysłu" przekazanym innej osobie. Ta osoba czasem coś do tego malunku domaluje, czasem go sama źle rozumie, ale jakoś przekazując sobie ten malunek z modyfikacjami, ludzie są w stanie się porozumiEwać, co należy odczytać w ten sposób, że zgadzają się co do pewnych WSPÓLNYCH SKUTKÓW tymi konceptami przewidzianych. Czyli jeśli ktoś użyje konceptu "uwaga zły pies", to wiemy o co chodzi w tym komunikacie.

Ja za błąd uważam odrywanie konceptów od tego ich podstawowego celu - komunikacji miedzy ludźmi. Bo niektórzy są przekonani, iż zostali wybrani na depozytariuszy ostatecznej słuszności konceptów, "oni wiedzą, czym koncepty są", zaś ci co mają inne zdanie w sposób oczywisty się mylą. Tacy "depozytariusze" stawiają się na wyróżnionej pozycji władców absolutnych w tej epistemologicznej układance. Przy czym może się (im) wydawać, że to fajne i mądre, że się tak ustawili, bo to przecież właśnie o to chodzi, aby jak najwięcej władzy mieć. Najczęściej przy tym nie zauważają strat, które ich postawa im przynosi. Tymi stratami są: samotność (nikt ich nie rozumie), frustracja (bo ci ludzie wokół tacy głupi są...), ciągłe nieporozumienia (bo głupi ludzie nie rozumieją tej nienaruszalnej prawdy świata, jaką depozytariusze znają), konflikty. Właściwie to trudno jest przy tym wskazać jakąś korzyść, którą depozytariusze - z racji swojego uprzywilejowania - wynoszą. Raczej należy im współczuć braku elastyczności spojrzenia, zamkniętej postawy i stanu notorycznej frustracji.
Jednak dla depozytariuszy rozwiązanie dopuszczające element NEGOCJACJI jest nie do przyjęcia. W głowie im się nie mieści, są absolutnie przekonani, że inaczej, niż sami coś widzą "być nie może".

Ja sam?...
Ja sam jestem w tej układance na jeszcze innej pozycji. Właściwie to na większość zdań, problemów w zakresie konceptów nie mam swojego ostatecznego stanowiska. Raczej PRZYGLĄDAM SIĘ ZASTOSOWANIOM, badam użycie słów przez różnych ludzi widząc, że ZAWSZE JEST COŚ ZA COŚ. Uważam, ze właściwie żaden koncept nie będzie idealny. Co nie oznacza jednak wcale, że ów brak idealności koncept musi wykluczać. Jeśli ludzie z jego pomocą są w stanie się porozumieć, to koncept spełnił swoją rolę.
Mam tu wręcz swój model "konceptualnej zasady nieoznaczoności" (na wzór zasady nieoznaczoności Heisenberga znanej w fizyce). Zasada nieoznaczoności głosi, że nie da się podać pewnych wartości z absolutną dokładnością, a w szczególności dla wielu obiektów nie da się JEDNOCZEŚNIE podać własności ze sobą w szczególny sposób powiązanych (niekomutujących). Podobnie jest z konceptami - one same nie są w stanie być absolutnie ścisłe (wtedy przestałyby mieć możliwość dopasowywania się do bieżącej postaci bytów, które nimi są odzwierciedlane), a dodatkowo łączenie jednych konceptów z innymi często dodatkowo komplikuje sprawę, bo koncepty bywają ze sobą po prostu logicznie, definicyjnie, istotowo niekompatybilne. Dlatego użycie konceptów ma swoją naturalną granicę, przy której sens owego użycia się rozmywa, koncepty przestają wskazywać cokolwiek dającego się sensownie rozpoznać. Dlatego też nie upieram się na zabój przy moich rozumieniach konceptów - wszak WIEM, że i tak błąd ich użycia jest czymś naturalnym i oczekiwanym, więc nie ma o co kruszyć kopii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Wto 8:03, 23 Paź 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Najczęściej przy tym nie zauważają strat, które ich postawa im przynosi. Tymi stratami są: samotność (nikt ich nie rozumie), frustracja (bo ci ludzie wokół tacy głupi są...), ciągłe nieporozumienia (bo głupi ludzie nie rozumieją tej nienaruszalnej prawdy świata, jaką depozytariusze znają), konflikty.

Czy właśnie nie padłeś ofiarą konceptów generowanych na podstawie własnych przekonań?
Gdybyś miał odrobinę uczciwości intelektualnej, to przeczytałbyś swojego posta zwracając uwagę na to, ile z tego co napisałeś pasuje do ciebie i twojego zachowania.

Cytat:
Jeśli ludzie z jego pomocą są w stanie się porozumieć, to koncept spełnił swoją rolę.

Czy masz coś, czego potoczna definicja pojęć nie pozwala ci przekazać? A może szukasz czegoś takiego? Jakiej definicji "JA" potrzebujesz, żeby móc się porozumieć z innymi? Ta potoczna ci nie wystarcza?
Piszesz tak, jakby coś tracił, nie mogąc się z innymi dogadać, w konsekwencji czego występuje u ciebie:
Cytat:
samotność (nikt ich nie rozumie), frustracja (bo ci ludzie wokół tacy głupi są...), ciągłe nieporozumienia (bo głupi ludzie nie rozumieją tej nienaruszalnej prawdy świata, jaką depozytariusze znają), konflikty.

Jeżeli wszyscy by ciebie rozumieli, nie potrzebowałbyś redefiniować pojeć. Gdyby inni byli mądrzy, rozumieliby twoje definicje. Nie traciłbyś czasu na forumowe nieporozumienia i konflikty...


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 8:05, 23 Paź 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:26, 23 Paź 2018    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Najczęściej przy tym nie zauważają strat, które ich postawa im przynosi. Tymi stratami są: samotność (nikt ich nie rozumie), frustracja (bo ci ludzie wokół tacy głupi są...), ciągłe nieporozumienia (bo głupi ludzie nie rozumieją tej nienaruszalnej prawdy świata, jaką depozytariusze znają), konflikty.

Czy właśnie nie padłeś ofiarą konceptów generowanych na podstawie własnych przekonań?
Gdybyś miał odrobinę uczciwości intelektualnej, to przeczytałbyś swojego posta zwracając uwagę na to, ile z tego co napisałeś pasuje do ciebie i twojego zachowania.

Staram się być elastyczny. Jeśli w jakimś konkretnym przypadku podpadałbym pod własne zarzuty, to powinienem to rozważyć, a potem spróbować zlikwidować niespójność - albo poprzez zmianę stanowiska, albo poprzez zmianę postawy na taką, która będzie z owym stanowiskiem zgodna.

Banjankri napisał:
Cytat:
Jeśli ludzie z jego pomocą są w stanie się porozumieć, to koncept spełnił swoją rolę.

Czy masz coś, czego potoczna definicja pojęć nie pozwala ci przekazać? A może szukasz czegoś takiego? Jakiej definicji "JA" potrzebujesz, żeby móc się porozumieć z innymi? Ta potoczna ci nie wystarcza?
Piszesz tak, jakby coś tracił, nie mogąc się z innymi dogadać, w konsekwencji czego występuje u ciebie:
Cytat:
samotność (nikt ich nie rozumie), frustracja (bo ci ludzie wokół tacy głupi są...), ciągłe nieporozumienia (bo głupi ludzie nie rozumieją tej nienaruszalnej prawdy świata, jaką depozytariusze znają), konflikty.

Jeżeli wszyscy by ciebie rozumieli, nie potrzebowałbyś redefiniować pojeć. Gdyby inni byli mądrzy, rozumieliby twoje definicje. Nie traciłbyś czasu na forumowe nieporozumienia i konflikty...

Spektrum postaw na tym forum jest szerokie - z jednymi jest mi trudno się dogadać, z innymi znajduję wspólną falę. Nie ma całkiem dobrze i całkiem źle. To oczywiście nie świadczy jakoś ostatecznie na korzyść mojej postawy - jak mówią "na dwoje babka wrózyła". Jednak wydaje mi się, że nadając komunikacji priorytet osiągam przynajmniej jeden cel - POROZUMIENIE (albo przynajmniej mam szansę na osiągnięcie tego celu). Jeśli ustawie się na pozycji depozytariusza tylko swojej prawdy, to na pewno samo porozumienie stawiam pod znakiem zapytania. Czy coś zyskuję?...
- Może i zyskuję. Tak prawdę mówiąc, Twoja rezerwa wobec mojego sfocusowania się na porozumieniu ma tę słuszną podstawę, że porozumienie bez aspektu indywidualnego, bez jakiegoś odwołania się do sytuacji unikalnej, nie ma sensu. Samo porozumienie - z istoty - jest używane wtedy, gdy chcemy przekazywać coś drugiej stronie nieznanego. Zatem zawsze pierwiastek nowości, odrębności od starej wizji, musi wystąpić. Więc pewnie pełną zasadą tutaj byłoby: POROZUMIENIE, ALE...
RZecz jednak w tym, aby nie przesadzić z żadną stronę, a poza tym nie tworzyć dla uznanych form językowych zupełnie prywatnych konstrukcji znaczeniowych. Jeśli miauczące zwierzę łapiące koty zacznę nazywać psem, to prywatnie mogę to zrobić, mogę w tym dopatrzyć się jakiegoś sensu. Jednak od strony publicznej to sensu nie ma - generuje (wspomniane poprzednio) frustracje i nieporozumienia przy kontakcie z innymi ludźmi.

Właściwie to może nawet bym powiedział, że prywatne i indywidualne znaczenia ja też mam. Mam konstrukcje myślowe, którymi z nikim się nie podzieliłem, pewnie nie podzielę. Pytanie jest JAKIE SŁOWA JE OPISUJĄ. Mogę użyć słów z języka potocznego na określenie czegoś prywatnego, innego niż użycia potoczne. Wtedy jednak, aby za chwilę nie zepsuć porozumienia na gruncie publicznym powinienem jakoś rozdzielić owe użycia:
- albo zasygnalizować, że zmieniłem definicję słowa i jest ona inna niż ta domyślna
- albo wręcz wymyślić NOWE SŁOWO (bądź stare słowo z dodatkiem, z przymiotnikiem), które odróżni moje użycia od zwykłych.
Tego wymagałaby jakaś uczciwość względem innych ludzi. Bo to w końcu ja "korzystam z uprzejmości" społeczeństwa biorąc wymyślone przez to społeczeństwo słowo i wykorzystując je prywatnie, a nie społeczeństwo korzysta z moich pomysłów (tzn. może się zdarzyć, że za jakiś czas społeczeństwo z owych pomysłów skorzysta, ale na razie tego nie wiadomo, nie można tego zakładać).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Wto 13:54, 23 Paź 2018    Temat postu:

Czym, w takim razie, jest "JA"? Poproszę o diagnozę bez kontrowersji i nieporozumień. W sumie podałeś w pierwszym poście pewne wyjaśnienia, ale ja uznaję za wysoce kontrowersyjne tłumaczenie "JA" przez "jakiś ekran". Brzmi jak intelektualna niedojrzałość...

Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 13:54, 23 Paź 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:39, 23 Paź 2018    Temat postu:

Banjankri - czyli rozumiem że cała dyskusja nad ustaleniem tego czym naprawdę jest istnienie była bez sensu, bo powinna nam wystarczyć potoczna definicja? I że wcale nie masz w pewnym sensie własnej...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Wto 15:22, 23 Paź 2018    Temat postu:

Oczywiście, że mam własną i jej skomunikowaniu służyła właśnie tamta dyskusja, a potoczne definicje nie były wystarczającymi do jej przekazania. Kontrowersja wynikała z wniosków, których nikt nie był w stanie zaakceptować. Dokładnie ta sama definicja pasuje tutaj, do istnienia "JA", tylko z niewiadomych mi względów nie jest aplikowana. Weźmy:
Michał Dyszyński napisał:
Mamy więc na poziomie 1 czyste doznania i osobę która równie dobrze mogłaby mieć zerowa inteligencję

Istnienie czystego doznania i osoby (nawet o zerowej inteligencji), nie jest czystym doznaniem, tylko zbiorem konceptów. Czyste doznanie, samo w sobie, jest hipotetycznym założeniem, konstruktem, a co dopiero JA. Cały ambaras w tym, że niektórzy chcą, żeby "JA", było czymś więcej, kiedy ono "jest" czymś mniej, niż istnieniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:49, 23 Paź 2018    Temat postu:

:wink:

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 21:23, 15 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:39, 23 Paź 2018    Temat postu:

Banjankri napisał:
Czyste doznanie, samo w sobie, jest hipotetycznym założeniem, konstruktem

Dla mnie ono jest akurat MEDYTACYJNYM DOŚWIADCZENIEM.
Zdarza mi się - niejednokrotnie - przestawić umysł w taki tryb czystego doznania. W nim TYLKO PATRZĘ I CZUJĘ, skupiając się, aby nie wiązać tych dochodzących do mnie wrażeń z niczym. Wtedy nic nie wspominam, niczego nie rozpoznaję, za niczym nie podążam myślą. Wrażenia dochodzą i zaraz odchodzą, dochodzą i BEZ ROZPOZNANIA odchodzą, dochodzą i odchodzą...
To jest taki tryb SZUMU DOZNANIOWEGO, bo nierozpoznane doznania nie trącają w umyśle żadnych znaczeń, nie wywołują konceptów, nie budują, ani nie przywołują wspomnień.
Ten tryb wymaga pewnego wysiłku, aby go utrzymać, bo umysł próbuje samorzutnie przełączyć w tryb, w którym znaczenia się pojawiają, rozpoznania przywołują jakieś poprzednio doznane i zapamiętane odczucia, myśli. Ale jakiś czas taki stan (pustki znaczeniowej) daje się utrzymać. Sam w sobie nie jest on ani przyjemny, ani przykry, ani pociągający, ani odpychający - taki jakiś pusty, bezosobowy, bezznaczeniowy, trochę takie bez sensu... (ale tez o to chodzi, aby sensów nie przywoływać).
Oczywiście, gdy teraz o tym piszę, to koncepty przywołuję. Tutaj, jesli ktoś miałby mój tekst ZROZUMIEĆ, musi dokonać czegoś więcej, niż przeczytać co napisałem - bo wtedy zobaczy koncepty i tylko te koncepty. Ktoś, kto chce zrozumieć, najlepiej aby spróbował sam to poczuć, wywołując w sobie podobny stan. Polega to na "ubijaniu" mentalnym każdej myśli, która się pojawia. Co by nie doszło, a dalej chciało mieć w umyśle kontynuację, trzeba odrzucić i od razu przełączyć się w tryb czystej percepcji - patrzenia BEZ ZROZUMIENIA co się widzi. Myślę, że są ludzie, którzy są w stanie na jakiś czas taki stanu umysłu utrzymać (jeśli Ty nie potrafisz, to po prostu przyznaj, że nie potrafisz, ale nie pisz, że inni na pewno też nie potrafią, bo nie masz do tego podstaw). Myślę więc o DOŚWIADCZENIU, o tym co się czuje, a nie o tym co się opisuje słowami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:06, 23 Paź 2018    Temat postu:

Ja powiem wręcz że zawsze jest czyste doznawanie, to umysłem można je dzielić, decydować do chcemy doznawać a co nie, co zakwalifikujemy jako 'czyste' doznanie a co jako 'brudne', bo tak naprawdę doznajemy zawsze za pomocą umysłu tego co on kreuje, niezależnie czy to doznania które nazywamy zmysłowymi, czy doznajemy emocji, poglądów, konceptów, modeli, tego jakie czemu nadajemy znaczenie, z czym to wiążemy - tak naprawdę to ciągle doświadczanie umysłu, który określił się jako umysł istoty z gatunku homo sapiens i wykreował pewien zakres który nazywa sobą, pewien zakres tego co określił jako to co posiada, to z czym się utożsamia...

Co do 'ja' to moją opinię macie pod każdym moim postem;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Wto 20:04, 23 Paź 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Zdarza mi się - niejednokrotnie - przestawić umysł w taki tryb czystego doznania. W nim TYLKO PATRZĘ I CZUJĘ, skupiając się, aby nie wiązać tych dochodzących do mnie wrażeń z niczym. Wtedy nic nie wspominam, niczego nie rozpoznaję, za niczym nie podążam myślą.

Skoro niczego nie rozpoznajesz, to skąd wiesz, że patrzysz i czujesz?
Cytat:
Sam w sobie nie jest on ani przyjemny, ani przykry, ani pociągający, ani odpychający - taki jakiś pusty, bezosobowy, bezznaczeniowy, trochę takie bez sensu... (ale tez o to chodzi, aby sensów nie przywoływać).

A jak jest ta bezosobowość i bezznaczeniowość rozpoznana? Coś szuka znaczenia i go nie znajduje? To coś, to właśnie konstrukt "ja".

Cytat:
Co by nie doszło, a dalej chciało mieć w umyśle kontynuację, trzeba odrzucić i od razu przełączyć się w tryb czystej percepcji

Stan wymagający wysiłku, stryktury napięć jest konstruktem, bo jest skonstruowany. To, że w tym przypadku odbywa się to przez wypieranie myśli, nic nie zmienia i do niczego nie prowadzi.

Cytat:
jeśli Ty nie potrafisz, to po prostu przyznaj, że nie potrafisz

Przyznaję, że nie robię tak głupich rzeczy.

Ircia napisał:
Ja powiem wręcz że zawsze jest czyste doznawanie, to umysłem można je dzielić

Twierdzenie, że zawsze jest, jest już efektem podziału. Innymi słowy, bawicie się klocuszkami, które sami tworzycie. Próbujecie siebie i innych przekonać, że są prawdziwe.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 20:07, 23 Paź 2018, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:38, 23 Paź 2018    Temat postu:

Banjankri napisał:
Ircia napisał:
Ja powiem wręcz że zawsze jest czyste doznawanie, to umysłem można je dzielić

Twierdzenie, że zawsze jest, jest już efektem podziału. Innymi słowy, bawicie się klocuszkami, które sami tworzycie. Próbujecie siebie i innych przekonać, że są prawdziwe.

Ja nie użyłem terminu "prawdziwe". Po prostu opisuję co czuję. Nikomu niczego nie narzucam, żadnych stwierdzeń nadmiarowych (poza relacją co czułem) nikomu nie chcę wmusić.
Próbuję dalej jeszcze te moje odczucia nazwać. Ponieważ dostrzegam linię podziału w nich - od czystych odczuć, poprzez coraz więcej dodawania im odniesień, łączenia ze wspomnieniami, może wzorcami kulturowymi (pojęcia), może co tam więcej się wytworzy, to próbuję dokonać tutaj gradacji od najmniejszej, do największej "wartości dołożonej". Proponuję tu nazwy w postaci ww. poziomów.
Co tu jest nieprawdziwego?
- Nazw mi nie wolno zaproponować?...
- Odczuwać tego nie powinienem co odczuwam?...:shock:

To nie ja piszę o "prawdziwości" - Ty to domniemanie o moim "przekonywaniu, że są prawdziwe" wprowadziłeś. Ja nie dostrzegam w moich tekstach podstaw, do stwierdzeń, o jakimś sugerowaniu "prawdziwości".
Jak nie wierzysz, to sprawdź w postach wyżej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Wto 20:43, 23 Paź 2018    Temat postu:

Skoro to wszystko o czym piszesz uważasz za zmyślone i nieprawdziwe, to się wreszcie rozumiemy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:55, 23 Paź 2018    Temat postu:

Banjankri napisał:
Skoro to wszystko o czym piszesz uważasz za zmyślone i nieprawdziwe, to się wreszcie rozumiemy.

Zmyślone w jakimś sensie jest - bo pomyślałem, co napisać. Tekst jest kreacją umysłu. Ale ta kreacja bazuje na (szczerze opisywanych) doznaniach.
A "nieprawdziwość"?...
Nie widzę tutaj w ogóle tej kategorii. Opisywałem doznania szczerze, pragnienie nazwania czegoś jakąś nazwą, też było szczere.
Wytłumacz może jak rozumiesz określenie "nieprawdziwe" w tym kontekście. Co tu z czym miałoby się nie zgadzać?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5556
Przeczytał: 44 tematy


PostWysłany: Wto 20:59, 23 Paź 2018    Temat postu:

Ani prawdziwość, ani nieprawdziwość... teraz jest szczerość. A ta szczerość prawdziwa, czy nie? Czy może też jest twoją kreacją?

Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 21:07, 23 Paź 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:12, 23 Paź 2018    Temat postu:

Banjankri napisał:
Ani prawdziwość, ani nieprawdziwość... teraz jest szczerość. A ta szczerość prawdziwa, czy nie? Czy może też jest twoją kreacją?

Nie wiem jak rozumiesz tu słowo "kreacja". W jednym znaczeniu jest kreacją, bo jest zapisane w postaci tekstu. Jeśli jednak poprzez użycie słowa "kreacja" chcesz zasugerować jakąś formę świadomego odchodzenia od tego, co czuję i myślę, w stronę jakiejś manipulacji, chęci zmylenia czytelnika, to czegoś takiego nie było.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin