Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pytanie o definicję istnienia - nowa odsłona problemu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:50, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Cytując Michala Dyszynskiego, zwracając się do niego i pisząc o nim, proszę Piotrze albo używaj jego pełnej ksywy "Michał Dyszynski" lub skrocoonej "Michał". Swoje epitety proszę trzymaj w swojej prywatnej kolekcji. Masz wiele do przekazania ale Twój ton zniechęca do odpowiedzi. Postaraj się to zmienić przez pracę nad sobą. Dziękuję i pozdrawiam.
Przykro mi trochę, ale moja cierpliwość w stosunku do Michała już nieraz się wyczerpała. Chociaż niekiedy "promyk nadziei" powraca. Ale oceniam treści przez niego przedstawiane słusznie- tak, jak na to zasługują jego wpisy. I zwróć uwagę, że nie "czepiam się" pierwszy zazwyczaj. To raczej on swoje ubytki w rozumowaniu "przerzuca" na mnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:58, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Banjankri napisał:
Jakbyście zrozumieli to, co w tym temacie opisywałem i fakt, że nic nie istnieje naprawdę, to byście się tak nie spinali.
Nie odpowiedziałeś, jak na razie- mądralo- co oznacza"[istnieć] naprawdę". Ani, czy biała kartka [czysta] z twego opisu istnieje, czy nie. Pomijasz to, bo nie wiesz, co odpowiedzieć? Bo nie pasuje to do twego światopoglądu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:00, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Dyskurs napisał:
Cytat:
1. wszyscy jesteśmy niedoskonali, więc każdy ma w danej sprawie pogląd, który da się poprawić ...
Waznym jest czy mamy moralne prawo atakowac poglad drugiego czlowieka li tylko dlatego, ze jest inny od naszego. Czy w demokracji nie jestesmy w stanie przez samodyscypline i prace nad soba omowic spokojnie roznice w pogladach i kulturalnie i bez esejow zgodzic sie nie zgodzic? Czy mentalnie jestesmy juz w Korei Polnocnej i dlatego zachodzi sugerowana koniecznosc "poprawiania" pogladu drugiego uzytkownika wedlug wzorca "dyktatora"? :)
W tej treści wyraziłaś zanegowanie zachodzenia, istnienia prawdy obiektywnej. Wobec tego, dlaczego zatrzymujesz się przy czerwonym świetle sygnalizacji ulicznej?? Wedle braku prawdy obiektywnej to światło jest może białe, a może wcale go nie ma. Przestań już, w dość prymitywny zresztą sposób, moralizować do przesady, bo zaraz zacznę tym "rzygać". Zwróć raczej uwagę większą na nonsensy, które zdarza ci się czasami też wypisywać.:fuj:
W Twojej wypowiedzi istnieje poważny problem. W otwartym systemie wymiany energii, tak daleko jak wiemy do obecnego czasu, który jest umowa społeczną, percepcja ludzka jest artefaktem obserwacji na bazie utrwalonych w podświadomości doświadczeń, analizy, i kroków człowieka w kierunku zmian jeśli uzna te za koniczne według własnego systemu wartości wyplywającego z charakteru moralnego.

Otwarty system, z definicji dla przykładu Senge (1990) nie posiada cech ludzkich, a tym samym ludzkiej percepcji. Dlatego nie jest w stanie przedstawiać atrybutów percepcji ludzkiej jakimi ewidentnie są percepcja subiektywna i iluzoryczna percepcja prawdy obiektywnej ludzkiego ego.

Ponieważ, jak mniemam, język angielski posiadasz wybornie, nie zachodzi potrzeba tłumaczenia. Barierą może być jedynie poziom świadomości, ale proszę zainwestuj w transcendencję. Pamiętaj, że osoby o wysokim poziomie świadomości są jak światło dla którego cień nie istnieje. Oprócz tego mają radość życia nieskazona patologiczna kontrola ludzkiego ego - radosc zycia dzieckai stąd pochodzi naturalny śmiech i poczucie humoru:)

The Late Sir David Ramon Hawkins, M. D., Ph. D. (1913-2002) "The Quest for Spiritual Truth"
https://youtu.be/Jco0qyIUN1Y


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 18:04, 04 Wrz 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:04, 04 Wrz 2017    Temat postu:

półmózg Michałek napisał:
Na tym, wg mnie, cała zabawa polega! (...) Tu wg mnie toczy się GRA.
Wobec tego dam sobie już spokój z poważnym traktowaniem twoich wpisów. Skoro dla ciebie to zabawa i gra, a nie poważna dyskusja, polemika na ważkie tematy, to spieprzaj do piaskownicy pograć sobie. To poniekąd częściowo wyjaśnia, dlaczego tak "marudzisz" na tym forum [a może nie tylko tu]. W każdym razie ty się baw i graj, ale z dala ode mnie; a ja będę tutaj- wedle moich chęci- zamieszczać treści ważne i słuszne.
zeromózg Michałek napisał:
Z Piotrem zaś tak, z mojego punktu widzenia, niestety jest, że On zostawiał w swoich postach (na całym forum) podpisy, które w tej chwili już dość automatycznie odbieram jako "Ja Piotr produkuję nieprzemyślane opinie". To oczywiście jeszcze nie oznacza, ze wszystkie opinie Piotra są błędne - któraś może być słuszna, ale raczej przypadkowo, bo TRYB POWSTAWANIA OWYCH OPINII TRZEBA UZNAĆ JAKO WADLIWY.
Jeśli tak, to twoje opinie trzeba uznać za opinie głupiej pindy starej.:mrgreen: :fuj:

Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Pon 18:08, 04 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:08, 04 Wrz 2017    Temat postu:

This time, your ego won. - Tym razem 1:0 dla ego vs. Ja Prawdziwe Piotra


David R Hawkins "Releasing the power and control of the ego"
https://youtu.be/lf6CLSjnUNA


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 18:10, 04 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:08, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Dawno już wyjaśniłem i opisałem wielokrotnie definicje i zakresy stosowania pojęć "istnienie, bycie" oraz "będzlenie". Istnieniem jest wszystko to, co człowiek sobie wyobraża, szczególnie wszelkie uświadomione pojęcia. Będzleniem jest również to, czego ludzie nie doznali jeszcze, ale czego prawdopodobnie doznają [kiedyś], ze względu głownie m. in. na to, iż nie zdarzyło się jeszcze, by natrafiono na kres poznania, na "koniec świata". Ale wam, matołom, a szczególnie miernocie Dyszyńskiemu trudno jest zrozumieć, pojąć nawet tak proste definicje i bardzo zwyczajnym, prostym językiem napisane wyjaśnienia. Na chuj ja się z wami męczę tu w sumie, prymitywy?!:fuj:

Zatem proszę o wytłumaczenie następujących problemów interpretacyjnych.

Iksiński wyobraża sobie trzygłowego smoka. Jeśli Istnieniem jest wszystko to, co człowiek sobie wyobraża to ten smok istnieje. I ogólnie "istnieje" wszystko, co np. twórczość fabularna, autorzy sci fi, czy nawet schizofrenicy w szpitalach w głowach mają.
Jeśli praktycznie każda myśl miałaby być istnieniem, to mamy do czynienia z bardzo daleko posuniętą reformą języka, odejściem kompletnym od domyślnego traktowania owego słowa, gdzie pomyśleć sobie można dużo więcej, niz coś coś ludzie jednak ostatecznie uznają za istniejące.

Ja bym tego rodzaju reformę oprotestował, bo nie zamierzam teraz tłumaczyć każdemu dlaczego, na skutek jakiego koncepcji, od dzisiaj, zgodnie z regułą, "istnieją krasnoludki".

Generalnie granic swoich pojęć Piotr w ogóle nie był w stanie zarysować, nie mówiąc już o przedstawieniu argumentu po co właściwie taką dziwaczną operację na języku mielibyśmy przeprowadzać. Odnoszę wrażenie, że poziom próby JAKIEJKOLWIEK WERYFIKACJI, jakieś próby minimalnego sprawdzenia, czy to w ogóle ma jakiś sens w wypowiedzi Piotra wciąż muska to okrągłe zero.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 18:11, 04 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:23, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Michal Dyszynski napisał:
Jeśli Istnieniem jest wszystko to, co człowiek sobie wyobraża to ten smok istnieje.
Nie tylko istnieje w istnieniu, które jest integralną składową Wszechistnienia, ale można zweryfikować istnienie tego smoka (tu wyimaginowanego) aparaturą przystosowana do takich pomiarów. Wprawdzie nie zlokalizujemy w połączeniach neuronowych Pana Iksińskiego obrazu tego trzyglowego smoka, ale w fizjologii Pana Iksińskiego zlokalizujemy rekacje na wyobrażenie trzyglowego smoka. Ktoś słusznie powiedział, że to nie doświadczenie odgrywa rolę w metabolizie bodźców przez człowieka lecz interpretacja tego doświadczenia. Dlatego reakcje na ten sam bodziec (dla przykładu jazda na roller coaster) będą u 2 roznych ludzi różne. Oczywiście mogą być podobne jeśli obydwoje lubią jazdy na roller coasters, ale obserwacja i interpretacja (w tym metaboliczna) będą różne podobnie jak różna może być werbalistyka i animacja (mimika twarzy, język ciała, i tym podobne niewerbalne artefakty komunikacji międzyludzkiej). Mózg ludzki nie wie czy bodziec jest obecny w środowisku czy wyimaginowany. Mózg bezbłędnie wprowadzi do fizjologii komórkowej z szybkością światła związki chemiczne adekwatne do interpretowanego bodźca. I tak mogą to być adrenalina i kortyzol jeśli reakcja jest negatywna (emocje strachu, paniki, i tym podobne) lub serotonina, endorfiny, i ich pochodne jeśli reakcja jest afirmująca życie, konstruktuwna i pozytywna. Wybierajmy więc afirmację, bo człowiek jest jedynym stworzeniem na ziemi, które potrzeba zachęcać do życia.

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 18:41, 04 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:25, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
półmózg Michałek napisał:
Na tym, wg mnie, cała zabawa polega! (...) Tu wg mnie toczy się GRA.
Wobec tego dam sobie już spokój z poważnym traktowaniem twoich wpisów. Skoro dla ciebie to zabawa i gra, a nie poważna dyskusja, polemika na ważkie tematy, to spieprzaj do piaskownicy pograć sobie. To poniekąd częściowo wyjaśnia, dlaczego tak "marudzisz" na tym forum [a może nie tylko tu]. :mrgreen: :fuj:

Pojęcie "gra" użyłem nie w kontekście "pogrywania z kimś", albo manipulowania. Piszę gra w znaczeniu GRA INTELEKTU, czyli DOCHODZENIE DO USTALEŃ INTELEKTUALNYCH ZA POMOCĄ SPOSTRZEGAWCZOŚCI I KREATYWNOŚCI INTELEKTUALNEJ.
W żadnym wypadku nie chodzi mi o jakieś oszukiwanie, czy manipulowanie. W moim przekonaniu myślenie tak w ogóle sensownie daje się porównać do gry. Dlatego do gry, że podobnie jak w grze trzeba:
- oceniać sytuację
- unikać błędów
- postępować w wybranym kierunku
- zwracać uwagę na posunięcia strony przeciwnej
- ostatecznie osiągać cel
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:29, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Michal Dyszynski napisał:
Jeśli Istnieniem jest wszystko to, co człowiek sobie wyobraża to ten smok istnieje.
Nie tylko istnieje w istnieniu, które jest integralną składową Wszechistnienia, ale można zweryfikować istnienie tegoo smoka (tu wyimaginowanego) aparaturą przystosowana do takich pomiarów. Wprawdzie nie zlokalizujemy w połączeniach neuronowych Pana Iksińskiego obrazu tegoo trzyglowegoo smoka, ale w fizjologii Pana Iksińskiego zlokalizujemy rekacje na wyobrażenie trzyglowegoo smoka. Ktoś słusznie powiedział, że to nie doświadczenie odgrywa rolę w metabolizie bodźców przez człowieka lecz interpretacja tego doświadczenia. Dlategoo reakcję na ten sam bodziec (dla przykładu jazda na roller coaster) będą u 2 roznich ludzi różne. Oczywiście mogą być podobne jeśli obdywoje lubią jazdy na rooler coasters, ale obserwacją i interpretacja (w tym metaboliczna) będą różne podobnie jak różna może być werbalistyka i animacja (mimika twarzy, języka ciała, i tym podobne niewerbalne artefakty komunikacji międzyludzkiej).

Istnienie smoka, a istnienie pobudzeń neuronów zwiazanych z wyobrażeniem smoka, to według mnie RÓŻNE istnienia. Czy twierdzisz, że treść wyobrażenia, a nośnik, w jakim zapisane jest wyobrażenie są tym samym?...
- Gdyby tak przyjmować, to film z zapisanym startem samolotu byłbym samym startującym samolotem. A chyba aż daleko raczej naszej interpretacji słowa "istnienie" nie posuniemy?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:33, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Jacol napisał:
Czytam o czym rozmawiacie i rzadko się odzywam, bo się czuję się kompetentny. Pozwólcie, że dorzucę kilka myśli.
W temacie "istnienia" chciałbym zauważyć, jak sądzę - istnieć można tylko w opozycji do "nieistnienia".
Istnienie związane jest ze zmianą. Nie jest możliwe istnienie czegoś, co nie wyłania się z nieistnienia lub w nie nie wchodzi. Mój pies istnieje, ale kiedyś nie istniał i za jakiś czas nie będzie istniał. Dotyczy to każdego wrażenia. Immanentną cechą istnienia jest ruch i przemiana. Myślę, że istnienie związane jest z przemianą osoby stwierdzającej istnienie czegokolwiek. Ja doświadczający istnienia mojego psa jestem już innym, niż przed tym faktem.
Zastanawiałem, się czy doświadczenie "ja istnieję" jest statyczne, czy też dynamiczne i ulegające przemianie. Nawet jeżeli jest statyczne, to zaobserwować istnienie własnej osoby można tylko w kontekście doświadczania zmiany, bez względu na to, jaki jest mechanizm doświadczania zmian. Istnienie to ruch.
To poczuj się kompetentny.:wink:
Istnienie dokładnie z namy "w pierwszej osobie" przede wszystkim; nieistnienia nie tylko nie znamy, ale w sumie nie bardzo potrafimy je sobie wyobrazić, bo świadome myślenie operuje obiektami, pojęciami, a nie ich barakiem. W calu pogłębienia tego zagadnienia proponuję przeczytać wątek "Problem znaczenia nic i powiązany problem braku istnienia."
Istnienie związane jest z doświadczaniem zmian; będzlenie związane jest z oddziaływaniami, czyli przyczyną zmian [energii potencjałów]. Wszystko będzli z Niebytu za sprawą Woli, która to właśnie zmienia noumeny Niebytu w fenomeny Rzeczywistości. Wrażenie, a raczej pojęcie obiektowe, którym jest również przykładowy pies istnieje dopóty, dopóki ktokolwiek je pamięta, wyobraża je sobie, przywołuje w świadomości.
Projekcjonowane istnienie nie tyle jest ruchem i przemianą, ile bardziej rozróżnianiem, wyodrębnianiem... Jeśli za przemianę osoby uznawać każdą najmniejszą zmianę w znaczeniu kontekstu generowanych pojęć, koncepcji, idei, to tak- każde pomyślane pojęcie w każdym, choćby odrobinę innym kontekście zmienia mentalnie człowieka.
Doświadczanie, doznawanie siebie samego jest na tyle statyczne, na ile..tak o nim uważamy. Jednak "ja istnieję" zachodzi dopiero w okolicznościach magazynowania w pamięci i przyporządkowywania "urojonemu" ego, podmiotowi wyobrażeń, a następnie bardziej uświadomionych pojęć mających swe źródła w zewnętrznych desygnatach; wbrew temu, co uważa np. Jarek Dąbrowski. Bowiem w takim dopiero "kontekście", w takich okolicznościach "zaobserwować" można, wyłania się dopiero podmiot, "[ja] istnieję".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:39, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
choć chaos z drugiej strony można by uznać za ideał nieistnienia

Chaos przekracza zdolności generowania istnienia przez jednostkę. Jest zupełną przeciwnością nicości, na skali istnienia.
W mniejszym stopniu przekracza te zdolności wyobrażanie chaosu, niż wyobrażanie nicości; w znacznie mniejszym. Jeszcze raz odsyłam do wątku "Problem znaczenia nic i powiązany problem braku istnienia." I nie jest zupełną przeciwnością nicości; jeśli już, to przeciwnością niebytu, lecz nie nicości. Ponadto chaos jest "plus nieskończonością", a niebyt "minus nieskończonością"- wbrew może pozorom, są do siebie dość podobne...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:47, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Dyskurs napisał:
Cytat:
1. wszyscy jesteśmy niedoskonali, więc każdy ma w danej sprawie pogląd, który da się poprawić ...
Waznym jest czy mamy moralne prawo atakowac poglad drugiego czlowieka li tylko dlatego, ze jest inny od naszego. Czy w demokracji nie jestesmy w stanie przez samodyscypline i prace nad soba omowic spokojnie roznice w pogladach i kulturalnie i bez esejow zgodzic sie nie zgodzic? Czy mentalnie jestesmy juz w Korei Polnocnej i dlatego zachodzi sugerowana koniecznosc "poprawiania" pogladu drugiego uzytkownika wedlug wzorca "dyktatora"? :)
W tej treści wyraziłaś zanegowanie zachodzenia, istnienia prawdy obiektywnej. Wobec tego, dlaczego zatrzymujesz się przy czerwonym świetle sygnalizacji ulicznej?? Wedle braku prawdy obiektywnej to światło jest może białe, a może wcale go nie ma. Przestań już, w dość prymitywny zresztą sposób, moralizować do przesady, bo zaraz zacznę tym "rzygać". Zwróć raczej uwagę większą na nonsensy, które zdarza ci się czasami też wypisywać.:fuj:
W Twojej wypowiedzi istnieje poważny problem. W otwartym systemie wymiany energii, tak daleko jak wiemy do obecnego czasu, który jest umowa społeczną, percepcja ludzka jest artefaktem obserwacji na bazie utrwalonych w podświadomości doświadczeń, analizy, i kroków człowieka w kierunku zmian jeśli uzna te za koniczne według własnego systemu wartości wyplywającego z charakteru moralnego.

Otwarty system, z definicji dla przykładu Senge (1990) nie posiada cech ludzkich, a tym samym ludzkiej percepcji. Dlatego nie jest w stanie przedstawiać atrybutów percepcji ludzkiej jakimi ewidentnie są percepcja subiektywna i iluzoryczna percepcja prawdy obiektywnej ludzkiego ego.

Ponieważ, jak mniemam, język angielski posiadasz wybornie, nie zachodzi potrzeba tłumaczenia. Barierą może być jedynie poziom świadomości, ale proszę zainwestuj w transcendencję. Pamiętaj, że osoby o wysokim poziomie świadomości są jak światło dla którego cień nie istnieje. Oprócz tego mają radość życia nieskazona patologiczna kontrola ludzkiego ego - radosc zycia dzieckai stąd pochodzi naturalny śmiech i poczucie humoru:)

The Late Sir David Ramon Hawkins, M. D., Ph. D. (1913-2002) "The Quest for Spiritual Truth"
https://youtu.be/Jco0qyIUN1Y
Też poniekąd uważam, że nawet najbardziej "prawdziwa" prawda, nie jest tym, co opisuje, a tylko właśnie opisem, czyli interpretacją. Ale różni ludzie tworzą różne interpretacje doznawanego- jedne mniej, inne bardzie prawidłowo i precyzyjnie oddające to, co opisują, przedstawiają. Myślę, że jesteś na tyle inteligentna, że nie wymaga ta- przedstawiona w tych paru zdaniach- moja myśl rozwijania i wskazywania odniesień do wpisów forumowiczów; że sama zrozumiesz jej szerszy kontekst...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:59, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Michał D. napisał:
Iksiński wyobraża sobie trzygłowego smoka. Jeśli Istnieniem jest wszystko to, co człowiek sobie wyobraża to ten smok istnieje. I ogólnie "istnieje" wszystko, co np. twórczość fabularna, autorzy sci-fi, czy nawet schizofrenicy w szpitalach w głowach mają.
Jeśli praktycznie każda myśl miałaby być istnieniem, to mamy do czynienia z bardzo daleko posuniętą reformą języka, odejściem kompletnym od domyślnego traktowania owego słowa, gdzie pomyśleć sobie można dużo więcej, niż coś, co ludzie jednak ostatecznie uznają za istniejące.

Ja bym tego rodzaju reformę oprotestował, bo nie zamierzam teraz tłumaczyć każdemu dlaczego, na skutek jakiego koncepcji, od dzisiaj, zgodnie z regułą, "istnieją krasnoludki".
Jeśli więc protestujesz przeciwko temu, że krasnoludki istnieją, to co one robią, wg ciebie, np.. "w tobie", gdy o nich piszesz, a więc je wyobrażasz sobie, myślisz o pojęciu (zawsze w kontekście, odniesieniu) "krasnoludki". Czy tym sposobem nie powołujesz krasnoludków do istnienia? A jeśli nie, to co właśnie?? Odpowiedz.
zeromózg Dyszyński napisał:
Generalnie granic swoich pojęć Piotr w ogóle nie był w stanie zarysować, nie mówiąc już o przedstawieniu argumentu, po co właściwie taką dziwaczną operację na języku mielibyśmy przeprowadzać.
Po raz kolejny, matole: Jeśli nie jesteś w stanie, nie masz wystarczających chęci, możliwości, by zrozumieć treści przedstawiane w moich tekstach, to nie pisz kłamliwie, że ja czegoś nie przedstawiam, nie wyjaśniam wystarczająco, tylko..pierdolnij się w swój głupi łeb [jako pokutę].:-> :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:02, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
półmózg Michałek napisał:
Na tym, wg mnie, cała zabawa polega! (...) Tu wg mnie toczy się GRA.
Wobec tego dam sobie już spokój z poważnym traktowaniem twoich wpisów. Skoro dla ciebie to zabawa i gra, a nie poważna dyskusja, polemika na ważkie tematy, to spieprzaj do piaskownicy pograć sobie. To poniekąd częściowo wyjaśnia, dlaczego tak "marudzisz" na tym forum [a może nie tylko tu]. :mrgreen: :fuj:

Pojęcie "gra" użyłem nie w kontekście "pogrywania z kimś", albo manipulowania. Piszę gra w znaczeniu GRA INTELEKTU, czyli DOCHODZENIE DO USTALEŃ INTELEKTUALNYCH ZA POMOCĄ SPOSTRZEGAWCZOŚCI I KREATYWNOŚCI INTELEKTUALNEJ.
W żadnym wypadku nie chodzi mi o jakieś oszukiwanie, czy manipulowanie. W moim przekonaniu myślenie tak w ogóle sensownie daje się porównać do gry. Dlatego do gry, że podobnie jak w grze trzeba:
- oceniać sytuację
- unikać błędów
- postępować w wybranym kierunku
- zwracać uwagę na posunięcia strony przeciwnej
- ostatecznie osiągać cel
Poniekąd tak. Ale to mało istotne, szczególnie dla tego tematu wątku. A tym bardziej, po co opisywać w sumie oczywistą oczywistość?..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:28, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
... po co opisywać w sumie oczywistą oczywistość?
Po co? Z empatii, dla innych użytkowników tego Forum czy nawet tylko czytelników, dla których ta "oczywista oczywistość" może nie być tak oczywista. W naszej kulturze określamy to mianem paraphrasing czyli parafrazowanie czyli subiektywna interpretacja zawartości intelektualnej drugiego człowieka, kotra jest obiektem percepcji zmysłowej osoby interpretujacej aby upenic się, że są na tej samej kartce w Księdze Życia czyli "on the same page". Oczywiście parafrazowanie nie wyklucza braku zbieżności opinii. Zakłada, że osoby dyskutujące dziela, przynajmniej tymczasowo kontekst dyskusji i nie jawi się fenomen "ona o niebie, on o chlebie" lub jak mawiamy u nas "comparing apples to oranges" czyli porównywanie jabłek do pomarańczy. Bez kontekstu, umysł ludzki albo siedzi w bunkrze (osoby skrajnie sensoryczne) albo po Wszechświecie "hula" (osoby skrajnie intuicyjne) :)

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 19:30, 04 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:30, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
półmózg Michałek napisał:
Na tym, wg mnie, cała zabawa polega! (...) Tu wg mnie toczy się GRA.
Wobec tego dam sobie już spokój z poważnym traktowaniem twoich wpisów. Skoro dla ciebie to zabawa i gra, a nie poważna dyskusja, polemika na ważkie tematy, to spieprzaj do piaskownicy pograć sobie. To poniekąd częściowo wyjaśnia, dlaczego tak "marudzisz" na tym forum [a może nie tylko tu]. :mrgreen: :fuj:

Pojęcie "gra" użyłem nie w kontekście "pogrywania z kimś", albo manipulowania. Piszę gra w znaczeniu GRA INTELEKTU, czyli DOCHODZENIE DO USTALEŃ INTELEKTUALNYCH ZA POMOCĄ SPOSTRZEGAWCZOŚCI I KREATYWNOŚCI INTELEKTUALNEJ.
W żadnym wypadku nie chodzi mi o jakieś oszukiwanie, czy manipulowanie. W moim przekonaniu myślenie tak w ogóle sensownie daje się porównać do gry. Dlatego do gry, że podobnie jak w grze trzeba:
- oceniać sytuację
- unikać błędów
- postępować w wybranym kierunku
- zwracać uwagę na posunięcia strony przeciwnej
- ostatecznie osiągać cel
Poniekąd tak. Ale to mało istotne, szczególnie dla tego tematu wątku. A tym bardziej, po co opisywać w sumie oczywistą oczywistość?..

Odpowiedziałem na Twoją uwagę sugerującą, że używam konceptu gry w innym kontekście. Dodatkowo ten temat uważam za bardzo ciekawy, a nawet kluczowy wobec pytania "czym w ogóle jest myśl". W kontekście pytania o myślenie też znalazłoby się miejsce dla owego porównania z grą.

Aby to zrozumieć, warto zwrócić uwagę na to, że choć istnienie z doznań jakoś w umyśle powstaje, to nie jest samym doznaniem. Nie jest właściwie tez wspomnieniem tego doznania. Jest bytem bardziej złożonym - doznanie jest jego wyzwalaczem, lecz umysł "robi istnienie" z doznań właśnie mechanizmem porównywalnym do gry - tzn. stawia sobie aspekty doznania w różnych symulacjach myślowych.
Opiszę to na przykładzie - oto doznanie wody wskutek dotarcia do jakiegoś małego jeziorka. Czym jest wewnętrznie "istnienie jeziorka"?
- To w istocie zespół myślowych "dywagacji" związanych z okolicznościa owego jeziorka. To myśli w rodzaju:
- jak wejdę, to zmoczę nogawki
- jak wejdę dalej, to się mogę utopić
- jak się rozbiorę i wejdę głebiej, to będe mógł popływać
- ale może znajdę tam/złowię rybkę
- pewnie tu są komary,
- tej wody mógłbym się napić,ale lepiej nie próbować, bo nie wiem, czy jest wystarczająco czysta.
itp...
Umysł "ustanawia sobie" kontekst wynikający z widoku niewielkiego jeziorka, obejmujący listę możliwości, przewidywanych ewentualnie doznań z owym czymś związanych - doznań mokrej wody, niebezpieczeństwa utonięcia, złowienia ryby itd. Dla umysłu byt "istnienie jeziorka" jest więc efektem właśnie swoistej "gry symulacyjnej" w przewidywanie rozmaitych możliwości zdarzeń. Oczywiście większość z tych zdarzeń nigdy nie będzie miała miejsca, ale na tym polega nasze myślenie, że budujemy nadmiar potencjalnych opcji, z których potem możemy budować konstrukcję "co dalej?". I istnienie - już głębiej na nie patrząc - jest w umyśle właśnie wynikiem "gry w potencjalne scenariusze zdarzeń i odczuć".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:38, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Michal Dyszynski napisał:
... stawia sobie aspekty doznania w różnych symulacjach myślowych ...
Zależy od poziomu świadomości czlowieka w danym momencie. W przypadku zagrożenia życia, funkcja mózgu gadziego i emocjonalnego pompuje krew z wszystkich możliwych w organizmie źródeł do kończyn górnych i dolnych aby człowiek mógł adekwatnie odpowiedzieć na zew "walcz lub uciekaj". Kiedy potrzeby podstawowe na Piramidzie Masłowa są zaspokojone (bezpieczeństwo, dach nad głowa, jedzenie, picie, odzienie, spoczynek, etc.), to wowczas potrzeby wyższe angażuja funkcje mozguu wyższego - intelektualną i intuicyjna (u niektórych, bo to "wyższa szkoła życia") i mamy taki skrócony scenariusz:
- Funkcja mózgu gadziego: "Zjadłoby się coś."
- Funkcja mózgu emocjonalnego: "Lody waniliowe?"
- Funkca mózgu intelektualnego: "Nie za dużo kalorii i cukru?'
- Funkcja mózgu intuicyjnego: "Lody teraz to jak ambrozja/strawa Bogów."

Michal Dyszynski napisał:
Umysł "ustanawia sobie" kontekst wynikający z widoku niewielkiego jeziorka, obejmujący listę możliwości, przewidywanych ewentualnie doznań z owym czymś związanych - doznań mokrej wody, niebezpieczeństwa utonięcia, złowienia ryby itd. Dla umysłu byt "istnienie jeziorka" jest więc efektem właśnie swoistej "gry symulacyjnej" w przewidywanie rozmaitych możliwości zdarzeń. Oczywiście większość z tych zdarzeń nigdy nie będzie miała miejsca, ale na tym polega nasze myślenie, że budujemy nadmiar potencjalnych opcji, z których potem możemy budować konstrukcję "co dalej?". I istnienie - już głębiej na nie patrząc - jest w umyśle właśnie wynikiem "gry w potencjalne scenariusze zdarzeń i odczuć".
Wracamy do poziomu świadomości. Osoba uzależniona dla przykładu od alkoholu nawet nie pomyśli tylko sięgnie po alkohol. Na odrobinkę wyższym pozioomie świadomości skonkluduje, że "funkcjonalny alkoholik" to oxymoron i zadzwoni do sponsora z AA lub pobiegnie na spotkanie AA (program kalibruje na poziomie 545 LoC według Hawkins'a). Mózg w istocie jest tłustym kawałkiem mięsa i w kontraście z wystawianiem go przez niektórych na "ołtarze" pracuję na skróty oszczędzając energię. Dlatego neuronaukowcy zalecają stymulowanie produkcji nowych połączeń neuronowych przez zmuszanie się do wykonywania tych samych codziennych czynności inaczej. Jak dla przykładu przejście do łazienki "na raka" czyli tyłem. Polecam jednak ćwiczyć koła szyja w obie strony i patrzeć gdzie się idzie. "Widełkami" fnaszej świadomości jest podświadomość, która organizm koduje w trakcie snu. Aby unieść się ponad własną podświadomość potrzeba albo transcendencji albo medytacji albo kontemplacji. Osoby które mają zawężona podświadomość nie rejestrują bodźców jakie są w stanie rejestrować osoby z rozszerzająca się podświadomością stale stymulowana do utrwalania nowych bodźców.

Michal Dyszynski napisał:
Generalnie granic swoich pojęć Piotr w ogóle nie był w stanie zarysować, nie mówiąc już o przedstawieniu argumentu, po co właściwie taką dziwaczną operację na języku mielibyśmy przeprowadzać.
Generalnie, to dyskusja ma być na temat a nie na tymat autora poprzedniego wpisu. Jak wiesz z niejednoekrotnego doświadczenia, Twoje wpisy do Piotra o takiej treści i tonie są zawsze zarzewiem konfliktu między Wami, który zawsze eskaluje do niebotycznych rozmiarów. Dlatego proszę Cię o rozszerzanie swojego "jeziorka" percepcyjnego i spytanie Piotra czyli clarification co miał na myśli, żeby nie było, że Piotr o chlebie, a Michał o niebie - czy odwrotnie. Proszę obydwaj inwestujcie czas i konstruktywne i afirmujące życie emocje na konstruktuwny dialog. To majestat Waszej godności ludzkiej. Noście go nie tylko ze zdrowa dumą ale przede wszystkim z pokorą :)


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 19:56, 04 Wrz 2017, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:37, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Michal Dyszynski napisał:
Jeśli Istnieniem jest wszystko to, co człowiek sobie wyobraża to ten smok istnieje.
Nie tylko istnieje w istnieniu, które jest integralną składową Wszechistnienia, ale można zweryfikować istnienie tegoo smoka (tu wyimaginowanego) aparaturą przystosowana do takich pomiarów. Wprawdzie nie zlokalizujemy w połączeniach neuronowych Pana Iksińskiego obrazu tegoo trzyglowegoo smoka, ale w fizjologii Pana Iksińskiego zlokalizujemy rekacje na wyobrażenie trzyglowegoo smoka. Ktoś słusznie powiedział, że to nie doświadczenie odgrywa rolę w metabolizie bodźców przez człowieka lecz interpretacja tego doświadczenia. Dlategoo reakcję na ten sam bodziec (dla przykładu jazda na roller coaster) będą u 2 roznich ludzi różne. Oczywiście mogą być podobne jeśli obdywoje lubią jazdy na rooler coasters, ale obserwacją i interpretacja (w tym metaboliczna) będą różne podobnie jak różna może być werbalistyka i animacja (mimika twarzy, języka ciała, i tym podobne niewerbalne artefakty komunikacji międzyludzkiej).

Istnienie smoka, a istnienie pobudzeń neuronów zwiazanych z wyobrażeniem smoka, to według mnie RÓŻNE istnienia. Czy twierdzisz, że treść wyobrażenia, a nośnik, w jakim zapisane jest wyobrażenie są tym samym?...
- Gdyby tak przyjmować, to film z zapisanym startem samolotu byłbym samym startującym samolotem. A chyba aż daleko raczej naszej interpretacji słowa "istnienie" nie posuniemy?...
Owszem. Z tym, że u osoby z nerwicą lekową w aspekcie latania samolotu, która to osoba będzie unikać latania samolotem i obserwowania samolotu lecącego czy to w przestrzeni powietrznej czy utrwalonej cyfrowo w przestrzeni publicznej Internetu, mózg na bazie silnych i negatywnych emocji stworzy te same związki chemiczne w fizjologii komorkowej bez względu na to czy bodziec dla tej osoby za"istniał" w przestrzeni powietrznej w konkretnym miejscu i czasie czy jako obserwacja zakodowana w przestrzeni publicznej Internetu.

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 20:38, 04 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:52, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Do Dyskurs i Dyszyńskiego: Jeśli zaczniecie pisać tu na temat wątku i merytorycznie, wówczas wam odpiszę [może]. A na razie bełkoczcie sobie beze mnie, jeśli tak macie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:58, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Michal Dyszynski napisał:
Generalnie granic swoich pojęć Piotr w ogóle nie był w stanie zarysować, nie mówiąc już o przedstawieniu argumentu, po co właściwie taką dziwaczną operację na języku mielibyśmy przeprowadzać.
Generalnie, to dyskusja ma być na temat a nie na tymat autora poprzedniego wpisu. Jak wiesz z niejednoekrotnego doświadczenia, Twoje wpisy do Piotra o takiej treści i tonie są zawsze zarzewiem konfliktu między Wami, który zawsze eskaluje do niebotycznych rozmiarów. Dlatego proszę Cię o rozszerzanie swojego "jeziorka" percepcyjnego i spytanie Piotra czyli clarification co miał na myśli, żeby nie było, że Piotr o chlebie, a Michał o niebie - czy odwrotnie.

Dzięki za próby uzgadniania i łagodzenia, ale to w tym układzie nie za bardzo ma sens. Ja na tym forum piszę coś po to, aby DYSKUTOWAĆ. Nie piszę, aby "sobie pisać", ale aby właśnie uzgadniać kwestie intelektualne. Sytuacja, w której zamiast kwestii intelektualnych ktoś produkuje epitet "głupi jesteś" jest sprzeczna z podstawowym powodem mojego bytu tutaj - jest nie do zaakceptowania. Tak więc prędzej w ogóle opuszczę forum, niż zgodzę się na kontakt tego rodzaju, że będę wysłuchiwał takich epitetów, zamiast rozmawiać o sprawie, zamiast wymieniać argumenty.
Co ciekawe, dyskutowałem tu z wieloma osobami, z niektórymi długo. I "dziwnym trafem", mimo wielu różnic zdań, ataków intelektualnych wszelakich DAWAŁO SIĘ dyskutować. Taki Irbisol (wobec mnie piszę, bo wobec innych, bywa chyba inaczej...), Szary Obywatel, Jacol, że nie wspomnę o Wuju Zbóju SĄ W STANIE (lepiej, albo gorzej, nie wszystko jest idealnie) ale dyskutować tak, że nie używają epitetów i generalnie starają się pisać na temat i o sprawie. Nawet Ty (choć wcześniej bywało różnie, bo masz dla mnie dziwną manierę rozszerzania wielu dyskusji o sprawy zupełnie z innej beczki) w większości ostatnio piszesz z grubsza na temat, a już na pewno bez epitetów zamiast treści. W każdym razie też nie obrażasz nikogo. I wielu, wielu innych to potrafi. Czyli jednak DA SIĘ. Nie widzę powodu, aby jeden osobnik miał w tym względzie funkcjonować na jakichś ekskluzywnych zasadach. Ja naprawdę nie wymagam rzeczy niezwykłych i naprawdę nie zaogniam sprawy, bo miałbym coś osobistego tutaj do Piotra. Nie mam. Jak prześledzisz WSZYSTKIE (!) sytuacje sporne moje z Piotrem, to zobaczysz w nich JEDEN I TEN SAM SCHEMAT. Polega on na tym, że Piotr arbitralnie ogłasza kto jest głupi (albo podobny epitet), ocenia innych negatywnie nie podając powodów owej oceny, do tego zwykle strojąc się w piórka kogoś, kto rzekomo coś miałby wiedzieć w danej materii, ale niemal zawsze ogłaszając ŻE coś wie, zaś jedynie wyjątkowo przedstawiając co to takiego (czym) jest, co on wie.
Zapewniam Cię, że gdyby Piotr po prostu PRZEDSTAWIAŁ SWOJE STANOWISKA w danej kwestii, krytykował KONKRETNE ASPEKTY WYPOWIEDZI, a przy tym UZASADNIAŁ co właściwie ma do kogo ZAMIAST NAZYWAĆ LUDZI GŁUPIMI, to nie spotkałby się z mojej strony z żadnym ostrym słowem. Byłbym szczęśliwy i miły. Ale to musiałoby być spełnione, to JEST W REGULAMINIE FORUM, to jest zasadą dobrego współżycia, wreszcie to (już piszę osobiście) jest także moim instynktowym doznaniem, odczuciem - że każdy samochwalca i osobnik obrażający innych jest przeze mnie odbierany jako totalny cienias i intelektualne zero. Oczywiście walczę troche z tym odbiorem, wmawiam sobie coś w stylu "kazdy ma swoje powody, może zyciowe problemy, może trudne dzieciństwo etc. więc nie powinienem dopuszczać owych uczuć", ale już tak jest, że mój szacunek do osobników z manią wielkości jest akurat odwrotnie proporcjonalne do natężenia samej manii wielkości. I zamierzam wyrażać swoje stanowisko na ten temat, a w szczególności wyrażać to stanowisko wobec wypowiedzi osoby, KTÓRA PIERWSZA WYRAZI STANOWISKO pisząc epitet bez argumentacji.

Uważam też, że nie należy w zasadzie nigdy tolerować sytuacji, gdy ktoś WCHODZI Z OBRAŻANIEM, albo krytyka jest absolutnie bezpodstawna (czyli nie posiadająca uzasadnienia w postaci opisu, co kto uważa za niewłaściwe, jaki konkretnie błąd miałby być w danej sprawie). Nie róbmy takich wyjątków dla nikogo. Forum, w którym byśmy tolerowali osobników tak się wypowiadających na pewno zaś nie będzie moim forum. Mam takie ograniczenie, że dyskutowanie z osobami tworzącymi epitety zamiast argumentów jest dla mnie NIEWYOBRAŻALNE. To po prostu nie ma sensu, to jest gorsze, niż paplanie głupot po wypiciu pół litra i poprawieniu narkotykami.
Patrząc zaś na regulamin forum, chyba jednak jest to stanowisko również założyciela - Wuja. Ktoś, kto nie jest w stanie spełniać wymogów regulaminu POWINIEN SAM SIĘ USUNĄĆ, przestać publikować tutaj, a znaleźć sobie (założyć samodzielnie?...) takie forum, gdzie będą panowały zasady, które danemu osobnikowi odpowiadają. A tak w ogóle to naprawdę nie jest takie trudne - pisać na temat i nie obrażać ludzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:02, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Cytat:
1. wszyscy jesteśmy niedoskonali, więc każdy ma w danej sprawie pogląd, który da się poprawić ...
Waznym jest czy mamy moralne prawo atakowac poglad drugiego czlowieka li tylko dlatego, ze jest inny od naszego. Czy w demokracji nie jestesmy w stanie przez samodyscypline i prace nad soba omowic spokojnie roznice w pogladach i kulturalnie i bez esejow zgodzic sie nie zgodzic? Czy mentalnie jestesmy juz w Korei Polnocnej i dlatego zachodzi sugerowana koniecznosc "poprawiania" pogladu drugiego uzytkownika wedlug wzorca "dyktatora"? :)

Hehe
Na tym, wg mnie, cała zabawa polega!
Ja oczywiście CHCĘ BYĆ ATAKOWANY, zaś dobry partner w dyskusji, to ktoś, kto celnie zaatakuje mój punkt widzenia, a przynajmniej zwróci uwagę na coś, co przeoczyłem, albo co jest niedokładnie wyjaśnione. Dla mnie dyskusja NIE JEST GRUPĄ WZAJEMNEJ ADORACJI, agresywność tu jest nawet zaletą, ale...
ale agresywność INTELEKTUALNA!
Tu wg mnie toczy się GRA. Ale w dobrej grze powinni uczestniczyć dżentelmeni! Czyli, owszem, atakują się, są dociekliwi, czasem upierdliwi, nie dają się zbyć byle czym. Dobry przeciwnik w dyskusji to nieoceniony skarb. Ale po mojemu "dobry przeciwnik", to oczywiście przeciwnik, który ATAKUJE POGLĄDY NIE OSOBĘ! Dlatego to, jak mi ktoś z drugiej strony pisze "argument" w stylu "to jest głupie", bo mi ręce i nogi opadają, bo taki rodzaj wypowiedzi, to tylko świadectwo, że piszący jest cieniasem intelektualnym, a do tego o byciu dżentelmenem nie ma pojęcia. Główny powód, dla którego w ten sposób ktoś wykazuje, że jest cieniasem, jest nawet nie taki, że to jest nieuprzejma odzywka (jest, ale to byłby drobiazg). Główny powód jest taki, że NIE MA W TYM NIC INTELEKTUALNIE WNOSZĄCEGO DO SPRAWY. Ktoś, kto TRACI CZAS (!!!) na produkowanie wypowiedzi, którą od razu trzeba wrzucić do mentalnego kosza, która jest po prostu pusta, nie podnosząca żadnej kwestii, najwyraźniej sprawia wrażenie, że NIE WIE, ŻE TRACI ÓW CZAS. Jeśli dla niego napisanie "to jest głupie" (ważne! - bez dobrego merytorycznego komentarza!) jest tekstem, który warto wyprodukować, to znaczy, że ów ktoś nie miał nic do powiedzenia, ze daleko mu rozumieniem do minimalnych rozsądnych poziomów jak stąd do najdalszych kwazarów. Jesli ktoś wyobraża sobie, że tego rodzaju odzywka zostanie odebrana inaczej, niż wykazanie swojej bezradności intelektualnej, to PO PROSTU NIE WIE, JAK FUNKCJONUJE DYSKUSJA INTELEKTUALNA. Taką odpowiedź ODRZUCA SIĘ WŁAŚNIE DLATEGO, ŻE TAKA JEST. Odrzuca się ją, a przy okazji całą "pobliską" twórczość myślową owej osoby, bo bardzo mało prawdopodobne jest, aby ktoś nie ceniący sobie czasu poświęcanego na grę intelektu, myślał w sposób godny prawdziwego intelekutalisty. Nie - taka osoba to emocjonalny trol, nie panujący nad emocjami hejter.
Tu po raz kolejny podam przykład Wuja - Jarka Dąbrowskiego, który nigdy nie zniżył się do napisania czegoś nieuprzejmego. DLATEGO to jest KTOŚ. Taka postawa budzi szacunek, pokazuje że Wuj MYŚLI, a nie produkuje emocje. Myślenie polega bowiem w dużym stopniu na RADZENIU SOBIE Z WŁASNYMI EMOCJAMI. Tylko ktoś, kto radzi sobie z emocjami, myśli tak naprawdę, zbliża się do obiektywnej postaci rzeczy. Wuj swoją postawą daje przykład, że MA MYŚLOWĄ MOC "The force is with him", jego sformułowania w dyskusji nie są więc narzucane emocjonalnie, ale WZIĘŁY SIĘ Z PRZEMYŚLENIA. Nie wzięły się z tego, że Wuj kogoś nie lubi, nie wzięły się z powodu potrzeby udowodnienia sobie czegoś, albo połechtania swoich uczuć - Wuj nad tymi uczuciami panuje, umie spowodować, że one "staną w szeregu" i grzecznie "poczekają, bo teraz się myśli, a nie tylko chce, a nie tylko miota". Dlatego owe uwagi są cenne, dlatego nie ma innego wyjścia jak z góry przypisać im walor rozsądku. Oczywiście to nie przesądza o tym, czy Wuj ma rację, bo gra ciągle się toczy. Ktoś inny może mieć jeszcze lepszy wgląd w sprawę, niż Wuj, ale przynajmniej na starcie nie ma powodu wujowego argumentu odrzucać na zasadzie "powstało w drodze emocji, jest z dużym prawdopodobieństwem nieprzemyślane".
Oczywiście emocjonalne wypowiedzi nie są jakiś złem. W szczególności są miejsca, gdzie one są jak najbardziej cenne i pożądane. Ale tym miejscem nie jest obszar DYSKUSJI INTELEKTUALNEJ. Tutaj obowiązuje swoiste "wpisowe", polegające na tym, że wypowiedź ma mieć walor powstania w drodze sprawnego, panującego nad impulsami intelektu. Zasada prawdziwej dyskusji zaś jest prosta - zadaje się pytania i odpowiada na pytania; nie trzeba się chwalić, że coś się wie, albo się coś umie, tylko SIĘ PRZEDSTAWIA co się wie i co umie. Wszystkie zapowiedzi "ja wiem, ja coś napisałem" NIC NIE ZNACZĄ, bo jedynie to, co przedstawione do dyskusji się liczy i żadne epitety (czy ktoś głupi, albo i mądry) też nie mają znaczenia, pozostając pustą paplaniną. Liczy się jedynie TREŚĆ- ZAKRES ROZUMOWANIA, KTÓRĄ SIĘ PREZENTUJE.
Z Piotrem zaś tak, z mojego punktu widzenia, niestety jest, że On zostawiał w swoich postach (na całym forum) podpisy, które w tej chwili już dość automatycznie odbieram jako "Ja Piotr produkuję nieprzemyślane opinie". To oczywiście jeszcze nie oznacza, ze wszystkie opinie Piotra są błędne - któraś może być słuszna, ale raczej przypadkowo, bo TRYB POWSTAWANIA OWYCH OPINII TRZEBA UZNAĆ JAKO WADLIWY.
Myślenie to znacznie bardziej skomplikowany proces niż "radzenie sobie z emocjami". Emocje służą nam, między innymi, do utrwalania doswiacczen w podświadomości. Im bardziej turbulencyjne, tym turbulencyjne sny, nerwica lekową, moczenie nocne, i całą plejada doznań fizjologicznych. Myślenie to przede wszystkim kierowani uwagi na artefakty naszej podświadomości. Emocje są nośnikami kierunku tej uwagi. Jeśli pomyślisz, stymulowany moją uwaga na bazie mojej emocji, że w tym wycinku dostosowanej do Twojej podświadomości percepcji świata potrzebujesz stwórcy, to nie może być to Twój mózg tylko Ty - tylko jak roboczo zdefiniować "Ty" skoro to reakcja wymiany z systemem otwartym nieskończonych zmienności form? W tym samym czasie, który jest umowa społeczną, jesteś równocześnie przewodnikiem, odkrywca, nauczycielem, i uczniem/użytkownikiem pracy swojego mózgu ale jej owoce zasiane są i rodzą plony nie tylko w Twojej fizjologii komórkowej ale Twojego otoczenia, którym jest wszystko na które kierujesz swoją uwagę przy pomocy emocji. Wytłumacz mi, jak możesz "radzić sobie z emocjoami" w tak skomplikowanym procesie, gdzie identyfikacja bodźca i jego interppretacja polega właśnie na angażu emocji? Gdzie jest "granica", której nie chcesz przekroczyć aby, według Twojej percepcji, nie być zbyt emocjonalny w wymowie lingwistycznej, języku ciała, i tym podobne? Czy naturalne przyciąganie człowieka do poznawania nie rozpoczyna się od zdrowej ciekawosci, ktora jest odczuciem emocjonalnym? Czy format i energia tej ciekawości nie wpływają na nasze emocje jako spektrum? Jak czułeś się gdy w szkole podstawowej mówiono Ci co autor miał na myśli, bo tak dyktował Wydział Oświaty? Czy czułeś się zadowolony (pozytywne emocje), że podano Ci gotowa odpowiedz czy czułeś niedosyt ale zmuszony byłeś związane z nim emocje ukryć aby nie "podpaść" polonistce, bo potem z marszu "podpadłbyś" jej "psiapsiółkom" i tak Twoja kreatywność i ciekawość skończyłaby się stresem i negatywnymi emocjami. Gdzie jest ten "obszar" (termin roboczy) w którym według Ciebie osobą emotujaca (przestajemy emotowac wraz z ostatnim technieniem) może się bezpiecznie "poruszać" (termin roboczy) aby nie ryzykować Twoich uwag, że jest niezdyscyplinowana emocjonalnie? "Dyskusja intelektualna" o której piszesz to sfera robotów a nie ludzi. Ponieważ nawiązałeś do Wuja Zbója, to przede wszystkim jest osobą niezwykle zdyscyplinowana i skierowana na harmonijne związki międzyludzkie. Nie jest ideałem, bo nikt z nas nie jest. Co do Piotra, to myślę i emotuje, że przyciskacie sobie nawzajem czule punkty i dlatego tak między Wami iskrzy. Może jako osobą bardziej zdyscyplinowania emocjonalnie, za jaką się uważasz i to werbalizujesz, postarasz się unieść nad intencje Piotra, bo przecież jego wpis w stopce określa Piotra kondycję chroniczna wystarczająco jasno i wiadomo z gory gdzie przyslowiowe "pole minowe" jest zlokalizowane? :)
Piotr Rokubungi napisał:
Do Dyskurs i Dyszyńskiego: Jeśli zaczniecie pisać tu na temat wątku i merytorycznie, wówczas wam odpiszę [może]. A na razie bełkoczcie sobie beze mnie, jeśli tak macie.
Jestem cierpliwa z natury więc poczekam. Jakby mnie "swędziała" tęsknota za Tobą to postaram się uszczypnąć i nadal czekać aż się uprzejmie pojawisz w tematach :)

Idę trochę przywieźć kamieni do ogrodu, bo Mama ma na zbyciu. Takie emeraldowe, ale prosze nie mylic w wyobrazni z emeraldami :) Tymczasem Panowie i Panie :)



Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 21:16, 04 Wrz 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:02, 05 Wrz 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Co do Piotra, to myślę i emotuje, że przyciskacie sobie nawzajem czule punkty i dlatego tak między Wami iskrzy. Może jako osobą bardziej zdyscyplinowania emocjonalnie, za jaką się uważasz i to werbalizujesz, postarasz się unieść nad intencje Piotra, bo przecież jego wpis w stopce określa Piotra kondycję chroniczna wystarczająco jasno i wiadomo z gory gdzie przyslowiowe "pole minowe" jest zlokalizowane? :)

Diagnozujesz sytuację pomiędzy Piotrem i mną dość typowo po kobiecemu. To jest nawet ciekawe i dlatego zaczynam od końca tę odpowiedź Tobie. Skąinąd uważam ją za najciekawszy, najbardziej wnikliwy tekst, jaki z Twojej strony zdarzyło mi się spotkać. :*
Odpowiadam na ten tekst, bo w tej odpowiedzi znowu jest kupa spraw, która "aż skrzy się" ważnymi koncepcjami, wzorcami myśli istotnymi dla zrozumienia człowieka i myślenia. Choć, żeby nie rozciągać, będę musiał ledwie zarysować różne fajne spostrzeżenia z tym związane.
Któryś już raz dajesz się poznać jak propagatorka emocjonalności z jednej strony, a poszukiwaczka zgody z drugiej. Mam wrażenie, kobieca strony natury nie pozwala Ci tutaj zrozumieć męskiej. Uważasz, że jak "jak będzie (s)pokój, to będzie tak jak trzeba i OK". Obawiam się, że to tak nie zadziała. Pokój, na zasadach jakie zdajesz się proponować w języku bardziej męskim oznacza z jednej strony nudę, z drugiej strony zamknięcie tematu. To trochę tak, jak dzieje się na nudnych zebraniach rodzinnych, na których do głosu dochodzi żeńska część rodziny. "Obowiązuje" brak rozmawiania o jakichkolwiek trudnych tematach (aby nie było kłótni), co w praktyce oznacza, że swobodnie mogą rozmawiać wyłącznie kobiety plotkujące o ciążach, ciuchach, kosmetykach, albo co tam zasiały w swoim ogródku. Z męskiego punktu widzenia (czy może ogólniej z punktu widzenia osób kompletnie nie zainteresowanych wspomnianymi tematami) jest to rozmowa z grubsza tak interesująca jak deklamowanie cyfr z książki telefonicznej, albo nazw geograficznych atlasu świata w porządku alfabetycznym. Mężczyzna ma wtedy jedno główne pragnienie: aby to spotkanie rodzinne się skończyło! Oczywiście co jakiś czas przychodzi jakaś kobieta i musztruje swojego mężczyznę "co tak stoisz zasępiony, uśmiechnij się! Jesteśmy na miłym rodzinnym spotkaniu". Mężczyzna ma w tym momencie ochotę zjeść własny krawat, ale - jeśli jest dobrze wychowany - wkłada tytaniczny wysiłek w nadanie swoim wargom kształtu zbliżonego do uśmiechu i nie przeklinaniu głośno świata, zycia i wszystkich wokoło w najbardziej wulgarny sposób. Generalnie kobiece rozmowy, "bezpieczne" tematy (ileż można gadać o pogodzie) wysłuchiwane z konieczności przez faceta o zdrowym intelekcie można uznać za formę niezwykle wyrafinowanej tortury psychicznej.
Wracając do dyskusji na forum filozoficznym - dyskutuje się, bo O COŚ człowiekowi chodzi. Nie dyskutuje się (przynajmniej mężczyźni w dużym stopniu, choć nie wszyscy, albo kobiety o silnych intelektualnych aspiracjach, przy lekkim zlekceważeniu aspektu emocjonalnego) po to aby: być w kontakcie, aby nawiązywać znajomości, aby się wygadać, aby było przyjaźnie, albo aby było poprawnie. Wiem, że część osób ma takie właśnie wyobrażenie, że właściwie i fajnie to jest wtedy, gdy ludzie robią rzeczy ustalone i przewidywalne, tkwiąc w uzgodnionych ramach i szablonach. Ci ludzie nie mają wyobrażenia tego, jak to jest mieć inną naturę - taką, w której wymuszanie poprawności, objawów przyjaźni tak w ogóle, robienie rzeczy ustalonych i politycznie poprawnych jest męczarnią nudy, poczuciem bezsensu i straconego czasu. Takich ludzi da się oczywiście wtłoczyć w owe "standardy", ale będą po prostu cierpieli.
Zrobiono kiedyś eksperyment psychologiczny - dano grupie ludzi do wyboru: albo zostaną poddani bólowi i mogą sobie iść, albo przez pół godziny będą musieli się nudzić patrząc na pustą ścianę. I, jak wykazały wyniki badania, większość (chyba, a na pewno spora część, bo nie pamiętam dokładnie procentowych wyników) wybierała bodziec bólowy - krótko i po sprawie. W każdym razie pozostawanie w warunkach nudy jest swoim dyskomfortem porównywalne z fizycznym bólem, jest cierpieniem dla zdrowego psychicznie człowieka.

Nie oszukujmy się - tu na forum piszemy sobie Z POWODU SZUKANIA CIEKAWYCH (!) DYSKUSJI. To jest chyba podstawowy powód. Nie ma obowiązku publikowania na sfinii, więc jak ktoś po prostu woli zwykłą paplaninę, to jest jeszcze kilka tysięcy innych platform społecznościowych, które dają okazję do napisania dowolnej liczby pierdół o czymkolwiek - o tym ile plam ma ich dywan, ile dzieci mają latek, ile razy się wypróżniają i o której godzinie ich pies podrapał się za uchem. Jak ktoś chce dyskusji o wszystkim i niczym, to ma spory wybór. Z resztą na sfinii też można sobie o pierdołach pisać - bo działy tutaj mamy bardzo różnorodne. Można też pisać nieuprzejmie - służy do tego dział Gwiezdne Wojny. Ale są też i działy "merytoryczne", w których pisze się - z założenia - merytorycznie. Ja akurat uważam, że mam prawo dyskutować w sposób, który sobie wybrałem i po prostu uważam za INTERESUJĄCY - tym jest dla mnie dyskusja merytoryczna i dlatego publikuję głównie w działach merytorycznych. W dyskusje dla mnie nudne po prostu nie wchodzę, bo mam jeszcze parę innych, może nawet mądrzejszych tracenia czasu swojego życia na coś, czego nie lubię. Jeśli na forum sfinia miałbym funkcjonować, to przy założeniu, że robię coś co w miarę lubię, co mi odpowiada, a nie z przymusu. Bo inaczej zmieniłbym forum, albo w ogóle typ zajęcia. Sorry, ale ani nie jestem terapeutą Piotra, ani też w ogóle nie zamierzam pisać, podkładając się komukolwiek, kto nieuprzejmie się wypowiada. Po prostu pierwszeństwo w sfinskich dyskusjach w działach merytorycznych ma postawa bycia uprzejmym, merytorycznym i dociekliwym intelektualnie (patrz regulamin forum). Czyli DOSTOSOWAĆ SIĘ MA TEN, KTO WYSTĄPIŁ PRZECIW REGULAMINOWI, nie zaś ten, kto regulaminu przestrzega.
W tym wszystkim zgoda, czy niezgoda między Piotrem, a mną jest tu nieistotna. Forum jest filozoficzne, dyskusyjne, nakierowane na merytorykę. Jak ktoś tego nie akceptuje, powinien poszukać innego forum (albo przynajmniej innego działu). To naprawdę nie jest żadna ujma publikować na takim forum, którego charakter i regulamin odpowiada umysłowości osoby, która tam publikuje...

Dyskurs napisał:
Myślenie to znacznie bardziej skomplikowany proces niż "radzenie sobie z emocjami". Emocje służą nam, między innymi, do utrwalania doswiacczen w podświadomości. Im bardziej turbulencyjne, tym turbulencyjne sny, nerwica lekową, moczenie nocne, i całą plejada doznań fizjologicznych. Myślenie to przede wszystkim kierowani uwagi na artefakty naszej podświadomości. Emocje są nośnikami kierunku tej uwagi. Jeśli pomyślisz, stymulowany moją uwaga na bazie mojej emocji, że w tym wycinku dostosowanej do Twojej podświadomości percepcji świata potrzebujesz stwórcy, to nie może być to Twój mózg tylko Ty - tylko jak roboczo zdefiniować "Ty" skoro to reakcja wymiany z systemem otwartym nieskończonych zmienności form? W tym samym czasie, który jest umowa społeczną, jesteś równocześnie przewodnikiem, odkrywca, nauczycielem, i uczniem/użytkownikiem pracy swojego mózgu ale jej owoce zasiane są i rodzą plony nie tylko w Twojej fizjologii komórkowej ale Twojego otoczenia, którym jest wszystko na które kierujesz swoją uwagę przy pomocy emocji. Wytłumacz mi, jak możesz "radzić sobie z emocjami" w tak skomplikowanym procesie, gdzie identyfikacja bodźca i jego interpretacja polega właśnie na angażu emocji? Gdzie jest "granica", której nie chcesz przekroczyć aby, według Twojej percepcji, nie być zbyt emocjonalny w wymowie lingwistycznej, języku ciała, i tym podobne? Czy naturalne przyciąganie człowieka do poznawania nie rozpoczyna się od zdrowej ciekawosci, ktora jest odczuciem emocjonalnym? Czy format i energia tej ciekawości nie wpływają na nasze emocje jako spektrum? Jak czułeś się gdy w szkole podstawowej mówiono Ci co autor miał na myśli, bo tak dyktował Wydział Oświaty? Czy czułeś się zadowolony (pozytywne emocje), że podano Ci gotowa odpowiedz czy czułeś niedosyt ale zmuszony byłeś związane z nim emocje ukryć aby nie "podpaść" polonistce, bo potem z marszu "podpadłbyś" jej "psiapsiółkom" i tak Twoja kreatywność i ciekawość skończyłaby się stresem i negatywnymi emocjami. Gdzie jest ten "obszar" (termin roboczy) w którym według Ciebie osobą emotujaca (przestajemy emotowac wraz z ostatnim technieniem) może się bezpiecznie "poruszać" (termin roboczy) aby nie ryzykować Twoich uwag, że jest niezdyscyplinowana emocjonalnie? "Dyskusja intelektualna" o której piszesz to sfera robotów a nie ludzi.

To zawarłaś dociekliwe i ważne pytania. Faktycznie, warto się zastanowić nad tym, czy rozdzielenie ścisłe sfery emocjonalnej i intelektualnej jest możliwe. Ja uważam, że pewnie do końca możliwe NIE JEST. I słuszne są uwagi na temat niejasnej granicy pomiędzy tymi sferami, jak też i to, że niemożliwe jest odseparowanie się od swoich emocji. One są również częścią myślenia.
Dochodzimy zatem do trochę głębszej warstwy problemu. Należałoby sprostować, że model, który niejako automatycznie wyciągnąłem do poprzedniej analizy - taki, w którym po prostu należałoby opanować emocje, jest mocno uproszczony. Należałoby uściślić o co mi chodzi - tutaj więc chodzi nie o dowolne emocja, a o dobrze zdiagnozowane przez psychologię emocje gadziej i prymitywnej strony naszej osobowości. Chodzi więc o nadęte ego, o ignorowanie (mniej lub bardziej świadome) niewygodnych dla swoich poglądów okoliczności, o "myślenie po linii pragnień" w sposób ignorujący kluczowe aspekty problemu. Oczywiście nie da się wyrugować z rozumowania wszystkich emocji. A nawet, gdyby to się jakoś mogło udać, to nie byłoby to celowe. Ale jest celowe mieć takie emocjonalne panowanie nad swoją uwagą, dociekliwością, aby np. W OGÓLE POTRAFIĆ EMOCJONALNIE ROZPATRZYĆ RÓŻNE TRUDNE DLA EMOCJI ASPEKTY:
- odsunąć na chwilę własne spojrzenie i zastąpić je spojrzeniem drugiej strony (potem porównać).
- wziąć pod uwagę możliwość pomyłki ze swojej strony, a nawet SZUKAĆ, GDZIE OWA POMYŁKA MOGŁABY WYSTĄPIĆ
- umieć ucieszyć się ze znalezionego błędu we własnym rozumowaniu (bo to oszczędzi nam zapewne eksplorowania myślowego nieperspektywicznych koncepcji).
Tym co tak naprawdę możemy zrobić jest PRZENIESIENIE ŚWIADOME UWAGI. Czyli, nawet jeśli jakoś by nas ubodła czyjaś nieakceptacja dla naszych poglądów, to "bierzemy swoją uwagę za twarz" i na siłę (wbrew emocjom, które teraz nas krzyczą: to jest inne, głupie, a na pewno obce!) jeszcze raz sprawdzić, czy czasem ścieżka myśli wskazana przez naszego krytykanta nie ma swojej dozy słuszności. Tego się nie da wykonać poszukując przyjemnych emocji - to ZAWSZE BĘDZIE TROCHĘ PRZYKRE, zawsze będzie niejako wbrew sobie. Ale to właśnie jest też oznaką dojrzałości emocjonalnej i intelektualnej. Nie ten jest dojrzały emocjonalnie i intelektualnie, który robi dobre rzeczy, gdy jest to zgodne z przyjemnością, z naturalnymi emocjami, lecz ten, kto POTRAFI ROZPOZNAĆ SENS I POTRZEBĘ zadziałania wbrew emocjom. To jest jak z dzieckiem i osobą dorosłą - małe, niedojrzałe dziecko nie zechce zrobić czegoś, co jest nieprzyjemne - samo z siebie nie wypije gorzkiego lekarstwa, nie odda zabawki koledze. Właśnie dlatego że jest niedojrzałe, że to jego emocje nim rządzą, zaś rozumek jeszcze mały i słaby, mając niewiele do powiedzenia. Człowiek dojrzały zrobi wiele rzeczy mimo tego, że są one jego emocjom niemiłe, czasem nawet bolą. Ale dojrzały człowiek rozumie już, że pewne rzeczy TRZEBA, a nawet jest w stanie wykształcić w sobie mechanizmy obchodzące ten bunt emocji prymitywnych, co daje efekt, że ów człowiek w jakiś sposób też i "chce robić to, czego nie chce"... :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:13, 05 Wrz 2017    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jacol napisał:
Czytam o czym rozmawiacie i rzadko się odzywam, bo się czuję się kompetentny. Pozwólcie, że dorzucę kilka myśli.
W temacie "istnienia" chciałbym zauważyć, jak sądzę - istnieć można tylko w opozycji do "nieistnienia".
Istnienie związane jest ze zmianą. Nie jest możliwe istnienie czegoś, co nie wyłania się z nieistnienia lub w nie nie wchodzi. Mój pies istnieje, ale kiedyś nie istniał i za jakiś czas nie będzie istniał. Dotyczy to każdego wrażenia. Immanentną cechą istnienia jest ruch i przemiana. Myślę, że istnienie związane jest z przemianą osoby stwierdzającej istnienie czegokolwiek. Ja doświadczający istnienia mojego psa jestem już innym, niż przed tym faktem.
Zastanawiałem, się czy doświadczenie "ja istnieję" jest statyczne, czy też dynamiczne i ulegające przemianie. Nawet jeżeli jest statyczne, to zaobserwować istnienie własnej osoby można tylko w kontekście doświadczania zmiany, bez względu na to, jaki jest mechanizm doświadczania zmian. Istnienie to ruch.

Podobnie chyba widzi rzecz Banjankri. I raczej trudno byłoby się z Wami nie zgodzić - przynajmniej w odniesieniu do STANDARDOWEJ WERSJI ISTNIENIA.
Ja osobiście jednak uważam, że byłby sens wykroczyć z pojęciem istnienia ponad ów standard (powtórzę: skądinąd standard SŁUSZNY). Jeżeli myślowo zwiążemy istnienie z postrzeganiem, to postrzegać możemy wszystko, co nam do głowy przyjdzie. Jeśli więc ktoś będzie postrzegał stałość zamiast zmienności (co dla innych może być już niepostrzegane z racji na habituację), to byłoby to dalej istnienie, choć nieco bardziej ekskluzywne. Jeśli ktoś postrzega sam zanik do nicości albo nawet chaos (choć chaos z drugiej strony można by uznać za ideał nieistnienia), to byłby powód do klasyfikowania owego rozpoznania też jako formę istnienia. Chyba, że ostatecznie w tej kwestii UMÓWIMY SIĘ inaczej...
Nie tyle "ekskluzywne" jak skomplikowane jak skomplikowany jest każdy system będący integralną częścią nieskończonego systemu otwartego. Ekosystem w którym "istniejemy" jako ciagla wymiana informacji czy in-formacji/in form/w formach jest integralną częścią nieskończonego otwartego systemu, który niektórzy określają jako Bóg, inni jako Matka Natura, i tak dalej. Powołując się na Schneider & Kay (1994): "We examine the thermodynamic evolution of various evolving systems, from primitive physical systems to complex living systems, and conclude that they involve similar processes which are phenomenological manifestations of the second law of thermodynamics. We take the reformulated second law of thermodynamics of Hatsopoulos and Keenan and Kestin and extend it to non-equilibrium regions, where non-equilibrium is described in terms of gradients maintaining systems at some distance away from equilibrium.
The reformulated second law suggests that as systems are moved away from equilibrium they will take advantage of all available means to resist externally applied gradients. When highly ordered complex systems emerge, they develop and grow at the expense of increasing the disorder at higher levels in the system's hierarchy. We note that this behavior appears universally in physical and chemical systems. We present a paradigm which provides for a thermodynamically consistent explanation of why there is life, including the origin of life, biological growth, the development of ecosystems, and patterns of biological evolution observed in the fossil record. We illustrate the use of this paradigm through a discussion of ecosystem development. We argue that as ecosystems grow and develop, they should increase their total dissipation, develop more complex structures with more energy flow, increase their cycling activity, develop greater diversity and generate more hierarchical levels, all to abet energy degradation. Species which survive in ecosystems are those that funnel energy into their own production and reproduction and contribute to auto-catalytic processes which increase the total dissipation of the ecosystem. In short, ecosystems develop in ways which systematically increase their ability to degrade the incoming solar energy. We believe that our thermodynamic paradigm makes it possible for the study of ecosystems to be developed from a descriptive science to predictive science founded on the most basic principle of physics.
- Badamy termodynamiczną ewolucję różnych ewoluujących systemów, od prymitywnych układów fizycznych do złożonych systemów życiowych i stwierdzamy, że angażują podobne procesy, które są zjawiskami fenomenologicznymi drugiego prawa termodynamiki. Przyjmujemy drugi przepis termodynamiki Hatsopoulos, Keenan i Kestin i rozszerzamy go na regiony nierównomierne, w których nie opisano żadnej równowagi pod względem gradientów utrzymujących systemy w pewnej odległości od równowagi. Przeformułowane drugie prawo sugeruje, że gdy systemy są oddalone od równowagi, wykorzystają wszystkie dostępne środki, aby przeciwstawić się nałożonym zewnętrznym gradientom. Kiedy pojawiają się wysoce złożone systemy złożone, rozwijają się i rozwijają się kosztem zwiększenia zaburzenia na wyższych poziomach w hierarchii systemu. Zwróćmy uwagę, że takie zachowanie pojawia się powszechnie w systemach fizycznych i chemicznych. Przedstawiamy paradygmat, który zapewnia termodynamicznie spójne wyjaśnienie, dlaczego istnieje życie, w tym pochodzenie życia, wzrost biologiczny, rozwój ekosystemów i wzorce ewolucji biologicznej obserwowane w skamieniałości. Ilustrujemy wykorzystanie tego paradygmatu poprzez dyskusję na temat rozwoju ekosystemu. Twierdzimy, że wraz z rozwojem i rozwojem ekosystemów powinny zwiększyć ich całkowite rozproszenie, rozwinąć bardziej złożone struktury z większym przepływem energii, zwiększyć ich aktywność rowerową, zwiększyć różnorodność i generować hierarchiczne poziomy, a tym samym do degradacji energii. Gatunkami, które przetrwały w ekosystemach, są te, które maja w sobie energię do własnej produkcji i reprodukcji oraz przyczyniają się do procesów autokatalitycznych, które zwiększają całkowite rozproszenie ekosystemu. Krótko mówiąc, ekosystemy rozwijają się w sposób, który systematycznie zwiększa ich zdolność do degradacji przychodzącej energii słonecznej. Uważamy, że nasz paradygmat termodynamiczny umożliwia opracowanie ekosystemów z nauk opisowych do nauk predykcyjnych opartych na najbardziej podstawowej teorii fizyki."

To powinno skutecznie "położyć spać"/put to bed hipoteze robocza na istnienie "nic", bo degradacja energii to jej zmiana na nizsze czestotliwosci a nie zanik :)

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Wto 1:23, 05 Wrz 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:54, 05 Wrz 2017    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Michal Dyszynski napisał:
Nicość jest przynajmniej w swoich właściwościach jednolicie stabilna i określona, może też być jakoś rozpoznana (przynajmniej jako kierunek - tendencja).
Zdefiniuj proszę roboczo "nicość", bo nie wiem o czym tutaj piszesz.

Dość trudne zadanie. M.in. dlatego nie bardzo bym się skłaniał do dyskusji z przemyśleniami Piotra, gdzie pisze on o nicości, że trudno jest ją zdefiniować ściśle.
Wyjdźmy zatem od intuicji. Ta chyba sytuuje nicość jako brak bytu, a nawet jakiejś szansy na byt. Operacyjnie pewnie działałoby to tak, że obszar nicości umysł traktowałby odpowiedzią NIE na każde pytanie w stylu: czy tam istnieje ...?
- Nie.
A czy istnieje xyz?
- Nie.
Czy coś w?
- Nie, żadne coś.

Pewne pojęcia nie mają desygnatów, które dałoby się wskazać, wyliczyć, a są PROCEDURAMI - tutaj jest to procedura konsekwentnej negacji o każdy aspekt bytu.
Przynajmniej taka byłaby moje koncepcja (trudno właściwie powiedzieć, że definicja).
Na tym modelu zaraz się intelektualnie "zawiesisz". Weź organizm człowieka, dla przykładu. Człowiek kiedy żyje nie zdaje sobie sprawy jakim skomplikowanym systemem wymiany informacji jest. Kiedy wydaje ostatnie tchnienie, odchodzi z nim pamięć przeżytych doświadczeń. Odchodzi człowiek. Tak uważamy w naszej kulturze. Ale czy odchodzi byt? To już sprawa dyskusyjna, bo potrzebujemy roboczej definicji bytu. Jeśli określisz "byt" jako wymiana informacji w ożywionej materii ludzkiej to po ostatnim tchnieniu ten byt przestaje istnieć. Jeśli określić roboczo "byt" jako zmiana energi, to po ostatnim technieniu energia która przed chwilą poruszała serce natychmiast wspomaga grawitację w przemieszczaniu krwi z żył do żyłek pod skóra. W ekosystemie ludzkiego organizmu toczy się nadal życie wielu "bytów" - najpierw bakteria używająca tlenu spożywa przewód trawienny, potem zapada się podbrzusze, potem idą mięśnie, wiązania, organy. Zostają kości, bo kości miednicy to nawet nie mielą po spaleniu w temperaturze 1500-2000 Fahrenheita, bo nie da się ich zmielić po ostudzeniu prochów z mięśni, organów, wiazan, etc. Co robią z kośćmi miednicy? Nie wiem. Ale to też w pewnym sensie "byt" i gdzieś tam sobie idzie sie rozkładać na "czynniki pierwsze" czyli pierwiastki wodoru, azotu, węgla, i tlenu - recyklingowane poza percepcja miejsca i czasu przez Matkę Naturę. Wynika z badań z zastosowaniem prawa termodynamiki, że im bardziej skomplikowany system, tym bardziej uporządkowana jego hierarchia. Czyli im więcej chaosu, tym więcej implikującego porazdku, bo każdy system oddalając się od stanu równowagi zużywa degradację/obniżkę energii efektywnie dla jak najwyższej korzyści dla całego systemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:00, 05 Wrz 2017    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Istnieniem jest wszystko to, co człowiek sobie wyobraża, szczególnie wszelkie uświadomione pojęcia.
Czyli, jak mniemam, uważasz, że skoro nie posiadam zdolności węchu psa, które są około 40 razy silniejsze od człowieka i nie jestem sobe w stanie wyobrazić jak pies wytrzymuje z takim "smrodkiem", to doznania wonne psa nie istnieją, tak? Podobnie jest z kotem, który słyszy około 14 razy bardziej niż człowiek i nie jestem sobie w stanie wyobrazić co kot słyszy na tak niskich częstotliwościach ale jestem sobie w stanie wyobrazić jak trudny dla kota jest "wszechobecny" w naszym życiu hałas.

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Wto 2:02, 05 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 13, 14, 15  Następny
Strona 4 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin