|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:27, 12 Kwi 2019 Temat postu: Przeciw wszechmocy i wszechwiedzy |
|
|
Tytul pewnie wielu "zabrzmiał" ateistycznie, jako coś przeciw samemu Bogu. Nie taką jednak mam intencję. Już wyjaśniam.
Zastanawiam się nad tym czy ja (Michał Dyszyński) chciałbym być wszechmocnym i wszechwiedzącym?...
Nie chodzi mi o to, aby Bogu odbierać ww. atrybuty.
Pytanie, w ogóle postawienie problemu, czy warto jest być np. wszechmocnym wydaje się być podyktowane czystą przekorą. Nie chcieć móc robić co się chce?
- tylko głupi nie chciał!...
Ale czy na pewno?...
Będę teraz pisał o sobie. Nie dlatego, żebym nagle tutaj doznał przypływu narcyzmu, albo żebym chciał kogoś zainteresować moją skromną osobą. Powód jest taki, że zamierzam PISAĆ O ODCZUCIACH. Będą te odczucia w dużym stopniu subiektywny, takie jakie mam. Nie wiem, jak inni podobne kwestie odczują, więc skupiam się na tym, nad czym jakoś bardzo spekulować nie muszę, co jest bezpośrednio moje. Jednocześnie jednak mam nadzieję, że przynajmniej część Czytających dozna pewnego poczucia wspólnoty z moimi odczuciami, że je zrozumie.
Czy chciałbym teraz nagle wszystko móc zrobić?
- Otóż chyba NIE. A nawet gdybym skądś takie (magiczne) supermożliwości przeforsowywania każdego celu zdobył, to zapewne bym ich nie używał. Właściwie to one by mi w pewien sposób - mentalnie - przeszkadzały.
Podam może przykład; męski przykład.
Oto obserwuję bardzo atrakcyjną sąsiadkę w domu naprzeciwko. Pojawia się myśl, fajnie by było, abyśmy byli parą, no i w ogóle... Jeśli teraz miałbym w zanadrzu wszechmoc, to oczywiście robię "pstryk" i sąsiadka za parę minut, pojawia się w moim mieszkaniu z butelka dobrego wina i w seksownej bieliźnie. Cel zrealizowany.
Problem w tym, że w ten sposób nigdy się nie przekonam, czy sąsiadka SAMA Z SIEBIE chciałaby być ze mną. Tak, wiem - wielu facetom by to nie przeszkadzało. Jakby mieli wszechmoc, to zaliczaliby wszystkie panienki na Ziemi i nie przeszkadzałoby im, czy one tego chciały, czy ich wybrały, czy miały cokolwiek do powiedzenia. Niewątpliwie jest taka część facetów co tak myśli i tak reaguje. Ale jestem przekonany, ze po jakimś czasie także im cała owa impreza by się znudziła.
Podam inny przykład. Oto widzę walkę bokserską o mistrzostwo świata. Przychodzi mi do głowy pomysł: ja tez chcę być mistrzem świata. Gdybym miał wszechmoc, to po prostu... uczyniłbym się mistrzem świata w boksie. Nieważne, czy odbyłbym do tego jakieś walki, czy nie - po prostu robię "pstryk" i staję się mistrzem świata w boksie. W podobny sposób mogę się uczynić mistrzem we wszystkich innych dyscyplinach. Mogę... Tylko właściwie PO CO?
- Skoro i tak wszystko (jako wszechmocny) bym mógł, to nawet nie ma sensu tego robić. Sama myśli, że warto byłoby być mistrzem, wzięła się stąd, ze NIE BYŁO ŁATWO TO OSIĄGNĄĆ. Jak i tak osiągnięcie tego byłoby banalnie proste, to nawet nie byłoby sensu się po to 'schylić". Właściwie to nie byłoby sensu chcieć niczego.
Podobnie jest z wszechwiedzą, którą z resztą można potraktować jako postać wszechmocy (wszechwiedzieć - MIEĆ MOC zdobywania dowolnej informacji; podobnie jak wszechmoc jest wiedzą, jak osiągnąć dowolny cel).
Jeśliby "na pstryk" pojawiało się w moim umyśle rozwiązanie każdego postawionego problemu, odpowiedź na dowolne pytanie, to nawet nie warto byłoby owych pytań stawiać. Nooo, może z jednym wyjątkiem - pytanie: jak wygląda problem, którego sam nie potrafiłbym (jako wszechwiedzący) rozwiązać...
W każdym razie...
Wszechwiedza i wszechmoc wydają się supeatrakcyjne tylko z perspektywy zdeprywowanego, niedowartościowanego biedaka, któremu życie postawiło zadania, a on czuje, że nie potrafi się z nich wywiązać i ma stąd swój mentalny dyskomfort. Gdyby tak wszechwiedza i wszechmoc się realnie stały, to szybko ich czar by prysł. Bo emocjonalnie sytuacja braku ograniczeń jest właściwie nie do zniesienia.
Szczerze mówiąc, to ja...
... jakbym nieco współczuł Bogu.
Choć mam nadzieję, że On znalazł rozwiązanie również tego problemu. W końcu jest wszechwiedzący...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 12:29, 12 Kwi 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy
|
Wysłany: Pią 13:03, 12 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Dla człowieka, wszechmoc jest fajna bez wszechwiedzy, bo ta druga automatycznie wprowadza nudę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:18, 12 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Dla człowieka, wszechmoc jest fajna bez wszechwiedzy, bo ta druga automatycznie wprowadza nudę. |
Jest w tym wszystkim jeszcze, chyba niedoceniany, aspekt SPONTANICZNOŚCI.
Nie wiedzieć jest fajnie. Kto idzie na pierwszą randkę, czuje ten niepokój, ale i podniecenie: jak będzie?!...
Gdyby z góry wiedział, co będzie, jak będzie i w ogóle, to odebrałby barwę i treść samemu przeżyciu. To może zamiast iść na taką oczywistą randkę, na takie odegranie w niej roli według znanego scenariusza, to lepiej zostać w domu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy
|
Wysłany: Pią 13:20, 12 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Jeżeli potrafisz w sobie wywołać niepokój i podniecenie, to faktycznie, nie ma po co.
Jak to kiedyś George Carlin powiedział, gdyby facet potrafił sobie jaja lizać jak pies, to by z domu nie wychodził.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:54, 12 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Jeżeli potrafisz w sobie wywołać niepokój i podniecenie, to faktycznie, nie ma po co. |
Mam jakiś odruch zwrotno-wymiotny przeciwko takiemu samozaspokajaniu się. Gdzieś jest w tym przeświadczenie, że idąc tak po najmniejszej linii oporu, stracę coś bardzo cennego, może nawet stracę nieodwracalnie.
W pewnych sprawach sam - prosto zdefiniowany - efekt może wcale nie być najważniejszy, bo najwięcej dzieje się wokół, zawarte jest w tym, co nie jest bezpośrednio samym celem.
Po co organizujemy sobie randki w drogiej restauracji, po co "tracimy czas" na te kwiaty, muzykę, słodkie słówka, skoro można się po prostu załadować do wyra i odbyć akt płciowy?...
Jeśli jednak tak jest, że sam cel - tak zdefiniowany bezpośrednio i jednoznacznie - nie jest tym celem pełnym, to co tym pełnym, satysfakcjonującym celem jest?
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 13:55, 12 Kwi 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy
|
Wysłany: Pią 16:04, 12 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | to co tym pełnym, satysfakcjonującym celem jest? |
Oto wielka tajemnica wiary... satysfakcja.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mat
Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:48, 12 Kwi 2019 Temat postu: Re: Przeciw wszechmocy i wszechwiedzy |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
W każdym razie...
Wszechwiedza i wszechmoc wydają się supeatrakcyjne tylko z perspektywy zdeprywowanego, niedowartościowanego biedaka, któremu życie postawiło zadania, a on czuje, że nie potrafi się z nich wywiązać i ma stąd swój mentalny dyskomfort. |
Jesteś bardzo blisko zrozumienia psychiki ludzi czasów kiedy powstawały religie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:02, 12 Kwi 2019 Temat postu: Re: Przeciw wszechmocy i wszechwiedzy |
|
|
mat napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
W każdym razie...
Wszechwiedza i wszechmoc wydają się supeatrakcyjne tylko z perspektywy zdeprywowanego, niedowartościowanego biedaka, któremu życie postawiło zadania, a on czuje, że nie potrafi się z nich wywiązać i ma stąd swój mentalny dyskomfort. |
Jesteś bardzo blisko zrozumienia psychiki ludzi czasów kiedy powstawały religie. |
Czyli praktycznie każdych czasów ludzkości. A psychika ludzi wciąż jest do odkrywania, motywy są rozliczne. Pewnie nigdy nie zrozumiemy jej do końca.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mat
Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:17, 12 Kwi 2019 Temat postu: Re: Przeciw wszechmocy i wszechwiedzy |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | mat napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
W każdym razie...
Wszechwiedza i wszechmoc wydają się supeatrakcyjne tylko z perspektywy zdeprywowanego, niedowartościowanego biedaka, któremu życie postawiło zadania, a on czuje, że nie potrafi się z nich wywiązać i ma stąd swój mentalny dyskomfort. |
Jesteś bardzo blisko zrozumienia psychiki ludzi czasów kiedy powstawały religie. |
Czyli praktycznie każdych czasów ludzkości. A psychika ludzi wciąż jest do odkrywania, motywy są rozliczne. Pewnie nigdy nie zrozumiemy jej do końca. |
Nigdy jej nie zrozumiemy, ale wszechwiedza i wszechmoc są superatrakcyjne z perspektywy prostackiej psychiki. Czyli tylko ty czasem ja rozgryzasz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:29, 13 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
A może inaczej: Bóg nie jest tak niezdecydowany jak Michał.
Opowiadano o Geremku, że gdy stał na schodach , to nie wiadomo było czy wchodzi czy schodzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:31, 13 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | A może inaczej: Bóg nie jest tak niezdecydowany jak Michał.
Opowiadano o Geremku, że gdy stał na schodach , to nie wiadomo było czy wchodzi czy schodzi. |
Bycie zdecydowanym jest przereklamowane.
Wolność jest właśnie formą myśli obracającą się wokół aspektu niezdecydowania. Ci zawsze zdecydowani, to w istocie nie myślący, tylko wykonujący domyślne polecenie - czy to własnych instynktów, czy wzorców kulturowych, czy wręcz władców - autorytetów nad nimi.
To co SIĘ DZIEJE jest de facto zawarte w aspekcie niepewności, niezdecydowania, pytań i wątpliwości. To co oczywiste i pewne, to jednocześnie nie interesujące, nie dające szansy na reakcję, a dalej wybór i świadome działanie. To co pewne stanowi twardy szkielet, wokół tego rzeczy się toczą, ale samo to stanowi jedynie tło.
Ci najbardziej zdecydowani, najbardziej pewni, nie mający wątpliwości, to jednocześnie mięso armatnie i posłuszni podwykonawcy. Za komuny były takie fajne plakaty ludzi - komunistów absolutnie oddanych sprawie. Na plakatach pięknie oddano pożądane cechy takich osobników - wzrok utkwiony w celu, na twarzy pełnia zdecydowania i ani śladu wątpliwości. W końcu partia wzywa, partia stawia cele, nic tylko realizować wolę przywódców komuniistycznych... A na pewno nie pytać i nie mędrkować.
Tak, w większości spraw wcale nie jestem zdecydowany. I nie wstydzę się tego, a wręcz uważam za swój "znak rozpoznawczy". Może się to komuś nie podobać, a ja to też zaakceptuję. W końcu na tym też właśnie polega wolność, że można mieć różne zdania na tę samą sprawę. A jak ktoś chce za wartość wyższą niż wolność i ciągłe doskonalenie, poprawianie uznawać zdecydowanie - będzie miał, co chce. Jeśli z tym swoim wyborem rzeczy, które uzna za pewne i bez wątpliwości godne realizacji trafi dobrze, to pewnie będzie miał pozytywne efekty. Ale jak mu się na początku zdarzy błąd, to będzie on ten błąd powielał (a jakże w sposób zdecydowany) długo i uparcie, psując po drodze coraz to nowe wartości i rzeczy. Jego wybór, kiedyś zbierze owoce swojej postawy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|