Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Problemy egzystencjalne istot świadomych
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 49 tematów


PostWysłany: Sob 20:34, 07 Wrz 2024    Temat postu:

Cytat:
Gdzie będziesz to publikował Banjankri?

Na razie nigdzie. I tak nie widzę nikogo, kto chciałby przejść zrozumieniem przez to co tutaj napisałem, więc po co dokładać?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:16, 07 Wrz 2024    Temat postu:

Banjankri napisał:
Odnoszę wrażenie, że nie przeczytałeś moich postów w pełni

Mogłem coś przeoczyć, bo skupiałem się na tym, co wziąłem jako główną intencję. Tak jak to odebrałem, skupiłeś się najbardziej na tej grze satysfakcja - dyssatysfakcja, w której jedno jest zależne od drugiego. To mi jakoś zdominowało odbiór, a tymczasem ja widzę tu czynniki, o których chyba jednak albo nie wspominałeś wcale, albo w sposób mocno zawoalowany tylko napomknąłeś.
Ja się raczej skupiam na tym, co mi w moich odczuciach najmocniej się uwydatnia - aspekt prawdy - szczerości - autentyczności doznań. Wydaje mi się, że dość łatwo przychodzi mi wygaszenie przynajmniej tych prostych dyssatysfakcji. Ale to odbywa się jednak pewnym kosztem - poważnym kosztem. W emocje wkrada się marazm i postępująca obojętność, nuda, a dalej forma odrętwienia mentalnego, powiązanego z jakąś formą narzucanego sobie negatywizmu.
Od jakiegoś czasu walczę z tym właśnie efektem, w którym jakaś form negatywizmu uogolnionego paraliżuje pozytywne odczuwanie. W Biblii jest taka fajna wypowiedź Jezusa, że aby wejść do królestwa niebieskiego musimy być "jak dzieci". Dziecko przyjmuje rzeczywistość ze znacznie większą ufnością i nadzieją, niż człowiek dorosły, a już szczególnie niż człowiek dorosły zaangażowany w moralizowanie i moralizatorstwo. Mamy wielu takich moralizatorów wokoło - ci ciągle gromią i potępiają cały "zepsuty świat", nie zauważając, że stali się zakładnikami własnego moralizatorstwa, że już nie potrafią spontanicznie postrzegać swojego życia. Tymczasem bez tej spontaniczności układanka w szczęście zwyczajnie się sypie.
Mam taką hipotezę, że aby dojść do trwałej satysfakcji, trzeba się najpierw jakoś mentalnie rozliczyć z lękiem przed przynajmniej niektórymi dyssatysfakcjami. Dyssatysfakcje mają być w jakimś stopniu obecne, bo będą solić satysfakcje wyższego rzędu. Nie chodzi zatem o pozbycie się calkowite dyssatysfakcji, co raczej chodzi BILANS, który powinien wyjść na plus.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 22:17, 07 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:07, 07 Wrz 2024    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Gdzie będziesz to publikował Banjankri?

Na razie nigdzie. I tak nie widzę nikogo, kto chciałby przejść zrozumieniem przez to co tutaj napisałem, więc po co dokładać?


Gdzie można w ogóle takie konstrunkty myślowe publikować?
Na naszym forum może nie ma w tej chwili takich tuzów umysłowych aby ogarnąć to co piszesz. Twoje rozumowanie związane jest pewnie też z filozofią buddyjską, która jest szczególna.

Co do tzw sztucznej inteligencji, zauważyłam , że e
nie robi ona błędów ortograficznych a jej wywody są proste. Gdyby przedstawić wywody Michała za pomocą tego czata byłoby to ciekawe.

Czy to jest do zrobienia?

Generalnie: czy buddyści są sceptykami?

Czy zauważyłeś , że są ludzie ktorym samo pragnienie moze sprawiać satysfakcję: " ja tylko marzę"


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 22:14, 07 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 49 tematów


PostWysłany: Nie 7:47, 08 Wrz 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Odnoszę wrażenie, że nie przeczytałeś moich postów w pełni

Mogłem coś przeoczyć, bo skupiałem się na tym, co wziąłem jako główną intencję. Tak jak to odebrałem, skupiłeś się najbardziej na tej grze satysfakcja - dyssatysfakcja, w której jedno jest zależne od drugiego. To mi jakoś zdominowało odbiór, a tymczasem ja widzę tu czynniki, o których chyba jednak albo nie wspominałeś wcale, albo w sposób mocno zawoalowany tylko napomknąłeś.
Ja się raczej skupiam na tym, co mi w moich odczuciach najmocniej się uwydatnia - aspekt prawdy - szczerości - autentyczności doznań. Wydaje mi się, że dość łatwo przychodzi mi wygaszenie przynajmniej tych prostych dyssatysfakcji. Ale to odbywa się jednak pewnym kosztem - poważnym kosztem. W emocje wkrada się marazm i postępująca obojętność, nuda, a dalej forma odrętwienia mentalnego, powiązanego z jakąś formą narzucanego sobie negatywizmu.
Od jakiegoś czasu walczę z tym właśnie efektem, w którym jakaś form negatywizmu uogolnionego paraliżuje pozytywne odczuwanie. W Biblii jest taka fajna wypowiedź Jezusa, że aby wejść do królestwa niebieskiego musimy być "jak dzieci". Dziecko przyjmuje rzeczywistość ze znacznie większą ufnością i nadzieją, niż człowiek dorosły, a już szczególnie niż człowiek dorosły zaangażowany w moralizowanie i moralizatorstwo. Mamy wielu takich moralizatorów wokoło - ci ciągle gromią i potępiają cały "zepsuty świat", nie zauważając, że stali się zakładnikami własnego moralizatorstwa, że już nie potrafią spontanicznie postrzegać swojego życia. Tymczasem bez tej spontaniczności układanka w szczęście zwyczajnie się sypie.
Mam taką hipotezę, że aby dojść do trwałej satysfakcji, trzeba się najpierw jakoś mentalnie rozliczyć z lękiem przed przynajmniej niektórymi dyssatysfakcjami. Dyssatysfakcje mają być w jakimś stopniu obecne, bo będą solić satysfakcje wyższego rzędu. Nie chodzi zatem o pozbycie się calkowite dyssatysfakcji, co raczej chodzi BILANS, który powinien wyjść na plus.

Teraz wiem, że na pewno nie czytałeś, bo u mnie masz na układzie współrzednych rozpisane to "solenie".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 49 tematów


PostWysłany: Nie 8:32, 08 Wrz 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Gdzie można w ogóle takie konstrunkty myślowe publikować?

W urzędzie patentowym.
Cytat:
Na naszym forum może nie ma w tej chwili takich tuzów umysłowych aby ogarnąć to co piszesz. Twoje rozumowanie związane jest pewnie też z filozofią buddyjską, która jest szczególna.

Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego staram się dostosowywać treść do odbiorców, a i tak nie czytają ze zrozumieniem.

Cytat:
Co do tzw sztucznej inteligencji, zauważyłam , że e
nie robi ona błędów ortograficznych a jej wywody są proste. Gdyby przedstawić wywody Michała za pomocą tego czata byłoby to ciekawe.

[link widoczny dla zalogowanych]
Załóż konto i sama spróbuj. Jest za darmo.

Cytat:
Generalnie: czy buddyści są sceptykami?

Zwłaszcza w stosunku do samych siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:36, 08 Wrz 2024    Temat postu:

Ok. Spróbuję z tym kontem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33746
Przeczytał: 66 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:43, 08 Wrz 2024    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Odnoszę wrażenie, że nie przeczytałeś moich postów w pełni

Mogłem coś przeoczyć, bo skupiałem się na tym, co wziąłem jako główną intencję. Tak jak to odebrałem, skupiłeś się najbardziej na tej grze satysfakcja - dyssatysfakcja, w której jedno jest zależne od drugiego. To mi jakoś zdominowało odbiór, a tymczasem ja widzę tu czynniki, o których chyba jednak albo nie wspominałeś wcale, albo w sposób mocno zawoalowany tylko napomknąłeś.
Ja się raczej skupiam na tym, co mi w moich odczuciach najmocniej się uwydatnia - aspekt prawdy - szczerości - autentyczności doznań. Wydaje mi się, że dość łatwo przychodzi mi wygaszenie przynajmniej tych prostych dyssatysfakcji. Ale to odbywa się jednak pewnym kosztem - poważnym kosztem. W emocje wkrada się marazm i postępująca obojętność, nuda, a dalej forma odrętwienia mentalnego, powiązanego z jakąś formą narzucanego sobie negatywizmu.
Od jakiegoś czasu walczę z tym właśnie efektem, w którym jakaś form negatywizmu uogolnionego paraliżuje pozytywne odczuwanie. W Biblii jest taka fajna wypowiedź Jezusa, że aby wejść do królestwa niebieskiego musimy być "jak dzieci". Dziecko przyjmuje rzeczywistość ze znacznie większą ufnością i nadzieją, niż człowiek dorosły, a już szczególnie niż człowiek dorosły zaangażowany w moralizowanie i moralizatorstwo. Mamy wielu takich moralizatorów wokoło - ci ciągle gromią i potępiają cały "zepsuty świat", nie zauważając, że stali się zakładnikami własnego moralizatorstwa, że już nie potrafią spontanicznie postrzegać swojego życia. Tymczasem bez tej spontaniczności układanka w szczęście zwyczajnie się sypie.
Mam taką hipotezę, że aby dojść do trwałej satysfakcji, trzeba się najpierw jakoś mentalnie rozliczyć z lękiem przed przynajmniej niektórymi dyssatysfakcjami. Dyssatysfakcje mają być w jakimś stopniu obecne, bo będą solić satysfakcje wyższego rzędu. Nie chodzi zatem o pozbycie się calkowite dyssatysfakcji, co raczej chodzi BILANS, który powinien wyjść na plus.

Teraz wiem, że na pewno nie czytałeś, bo u mnie masz na układzie współrzednych rozpisane to "solenie".

Ja odebrałem Twoj opis jako nie "solenie", tylko dylemat, w którym nie widać rozstrzygnięcia, czyli uznałem, iż zostawiłeś opis zagadnienia na poziomie "nie da się".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:24, 18 Lis 2024    Temat postu: Re: Problemy egzystencjalne istot świadomych

Katolikus napisał:
Ktoś kiedyś napisał, że człowiek próbuje odnaleźć swoje miejsce na tym świecie, zabawnie się przy tym miotając.


Rozmawiając z ludźmi i obserwując ich dochodzę do wniosku, że takim częstym celem jest wypracowanie sobie jak najlepszego miejsca w tym świecie, czyli chodzi o to, aby dobrze się urządzić. Najczęściej oparte jest to o takie wartości, jak kasa, zdobycie partnera/partnerki, dobra pozycja/znaczenie w kręgu ludzi, którzy nas znają. Człowiek nie lubi jak się innym powodzi, a jemu nie. Czyli najczęściej jest chyba tak, że człowiek stawia sobie te podstawowe cele (chyba wynikające z naszej biologicznej natury i będące dziedzictwem naszych zwierzęcych przodków) i jak się uda je zrealizować to jest ok, ale jeśli się nie uda to pojawia się frustracja, bo jesteś nikim.

Moje pytanie:
Waszym zdaniem, z czego wynika to "miotanie się" człowieka?
Z tego, że człowiek stawia sobie w życiu cele?
A może z tego, że stawia sobie ich za dużo?
A może z tego, że są one niewłaściwe?
A może właściwe, ale świat jest wrednie urządzony i człowiek musi cierpieć, stawać się sfrustrowany i nic z tym nie zrobimy?
W sposób zgubny wykazujemy własną sprawczość?

No więc jaki jest największy problem człowieka na tym świecie?


Człowiek w życiu szuka spełnienia i szczęścia, ale zamiast tego to bardzo często znajduje frustracje, złe emocje, czuje się niespełniony i pokrzywdzony, i zamiast być dobrze to ma się poczucie, że najchętniej to by się stopniało wraz ze śniegiem.

Dlaczego spełnienie i szczęście jest takim odwiecznym problemem człowieka?
A gdyby tak człowiekowi dać raj..

Gdzieś przeczytałem, że "byty stworzone doświadczają spełnienia na skutek realizacji swojej natury". W sumie celna uwaga. Więc co, wystarczy realizować to, co jest zapisane w mojej naturze i spełnienie oraz szczęście są do osiągnięcia. Proste, prawda? :think:


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pon 0:31, 18 Lis 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 49 tematów


PostWysłany: Pon 8:31, 18 Lis 2024    Temat postu:

Proste i powtarzane w różnyc formach od tysięcy lat. Spełnienie swojej natury, to nic innego jak zaakceptowanie jaką ona jest, bo tak się fajnie składa, że sama w sobie się realizuje. Odwiecznym problemem jest wiec brak akceptacji samego siebie, wynikający z intelektualnego nadawania wyższej wartości spełnieniu zewnętrznemu, w formie prawdy, czy to religijnej, czy naukowej. Innymi słowy, ufasz bardziej fantastycznym opowiastkom z przed tysięcy lat, niż samemu sobie, bo w każdej kulturze indywidualna pewność musi być usunięta, bo nie da się tworzyć struktur społecznych z jednostek, które mają swoje racje. Prawda jest subiektywna, obiektywny jest tylko jej opis, a mimo to, ludzie uznają wyższość obiektywności. Ok, czerpią z tego korzyści w formie zdolności do przewidywania przyszłości, ale płacą za to wysoką cenę ciągłego niepokoju i braku spełnienia.

"Jestem skłonny porzucić wszystko, co wiem, aby kochać tę jedną rzecz, której nie mogę pomyśleć" - anonimowy katolicki mistyk.

Ja nie mam problemu ani ze spełnieniem, ani szczęściem, bo dla mnie obecny moment, z definicji, jest spełnieniem. Rozumiejąc to, ogarnia mnie szczęście, niezależnie od tego, jak obecny moment wygląda. Na dodatek, mam rację, bo jestem w stanie obrócić każdy obiektywne twierdzenie w absurd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:35, 20 Lis 2024    Temat postu:

Banjankri napisał:
Spełnienie swojej natury, to nic innego jak zaakceptowanie jaką ona jest, bo tak się fajnie składa, że sama w sobie się realizuje.


A jak ktoś ma naturę krzywdziciela, brutala i egoisty? To czy ktoś taki ma się realizować w swojej naturze, ma zaakceptować to jaki jest?

Cytat:
Odwiecznym problemem jest wiec brak akceptacji samego siebie,


Trochę się zgodzę, a trochę nie. Czasem ludzie nie akceptują np. cech swojego wyglądu (jestem taki niski/ taka niska; nie jestem tak przystojny jak mój kolega/ nie jestem tak atrakcyjna jak moja koleżanka itd.), albo że mają niski intelekt w porównaniu do kogoś tam. Później to może przerodzić się w przekonania "jestem do niczego", "jestem głupi/głupia" i faktycznie ciężko, by w takim stanie w ogóle marzyć o szczęściu. Ale czy zawsze brak akceptacji samego siebie jest niewłaściwą postawą?
A jeśli w mojej osobowości są głęboko zakorzenione jakieś złe cechy, które mnie na tę chwilę definiują to chyba dobrze byłoby nie zaakceptować tego jakim się jest (np. jeśli ma się ciągoty do męczenia żywych zwierząt i wywyższania się ponad innych) to lepie chyba nie zaakceptować siebie takim jakim się jest. Oczywiście na tym nie można poprzestać, bo jeszcze trzeba podjąć walkę ze swoimi słabościami, ale zaczyna się od braku akceptacji tego, co w nas złe.

Cytat:
Ja nie mam problemu ani ze spełnieniem, ani szczęściem, bo dla mnie obecny moment, z definicji, jest spełnieniem. Rozumiejąc to, ogarnia mnie szczęście, niezależnie od tego, jak obecny moment wygląda. Na dodatek, mam rację, bo jestem w stanie obrócić każdy obiektywne twierdzenie w absurd.


Mówisz, że czujesz się spełniony i szczęśliwy. Ciekawe, czy gdybyś w swoim życiu więcej doświadczał NA CO DZIEŃ ludzi nieżyczliwych i złośliwych niż uprzejmych i pomocnych, albo miałbyś problem z realizacją różnych swoich życiowych celów to czy też byłbyś spełniony i szczęśliwy. :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5625
Przeczytał: 49 tematów


PostWysłany: Śro 10:01, 20 Lis 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
A jak ktoś ma naturę krzywdziciela, brutala i egoisty? To czy ktoś taki ma się realizować w swojej naturze, ma zaakceptować to jaki jest?

To, o czym piszesz to jest persona, osobowość, która jest deformacją natury pod wpływem idei czasu. Innymi słowy, jest to sposób w jaki natura jest deformowana pod wpływem myśli o zdarzeniach przeszłych i przyszłych. Spełnieniem natury jest spojrzenie na nią, nie przez pryzmat tego, co było (kim byłem), ani tego co będzie (kim chcę być), ale tego jak jest dokładnie teraz. Robi się to w bardzo prosty sposób, a mianowicie, wystarczy zaakceptwować fak, że żyjesz, a dokładniej, że obecny moment, jaki by nie był, jest sensem twojego życia. To po ten moment żyjesz. Takie spełnienie automatycznie usuwa potrzebę osobowości, czyli tego, co ma służyć uzyskiwaniu konkretnych efektów, i tego, czego wyrazem jest brutalność itp.

Cytat:
Ale czy zawsze brak akceptacji samego siebie jest niewłaściwą postawą?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, musisz zdefiniować właściwą postawę. Właściwą do czego? Paradoksalnie nawet akceptacja samego siebie, jest już brakiem akceptacji, bo musisz najpierw uznać siebie, a tego nie możesz zrobić bez czasu. Potrzebujesz przynajmniej dwóch migawek świadomości, aby określić siebie jako punk odniesienia (osobę) i określić na tej postawie otoczenie. Zgodnie z powyższym, to już jest deformacją, bo zawiera w sobie element założony, z przeszłości. Z jakiegoś powodu potrzebujesz konceptu siebie, swojej osoby, aby móc zaakceptować to kim jesteś. Problem w tym, że nie jesteś osobą. Osoba to idea, a idee są martwe. Ty jesteś żywy, a życie nie występuje w czasie przeszłym, ani przyszłym. Jesteś, który jesteś, a nie który byłeś sekundę temu. Patrząc z innej perspektywy, obecny moment, to nie ten, który za chwilę już będzie przeszły, a ten który jest zawsze obecny, tylko się zmienia. W tym momencie nie ma rozróżniania, na "ja" i "nie ja", bo nie ma obiektowości. Obecny moment jest wiecznie obenym, bezosobowym, wszechmogącym świadkiem wszystkiego. Niektóry nazywają to Bogiem, ale tylko dlatego, że nie akceptują samego siebie w takiej formie.

Cytat:
A jeśli w mojej osobowości są głęboko zakorzenione jakieś złe cechy, które mnie na tę chwilę definiują to chyba dobrze byłoby nie zaakceptować tego jakim się jest (np. jeśli ma się ciągoty do męczenia żywych zwierząt i wywyższania się ponad innych) to lepie chyba nie zaakceptować siebie takim jakim się jest. Oczywiście na tym nie można poprzestać, bo jeszcze trzeba podjąć walkę ze swoimi słabościami, ale zaczyna się od braku akceptacji tego, co w nas złe.

Jeszcze raz, nie chodzi o zaakceptowanie swojej persony, ta faktycznie jest deformacją, często kompletnie wypaczoną. Na wschodzie nazywają to karmą. To (osobowość) cię specjalnie nie interesuje, bo to jest martwy koncept, zbudowany z idei, które deformują obecny byt. Innymi słowy, jeżeli patrzysz przez jego pryzmat na świat, to będzisz generował ciągoty, pragnienia, itp

Cytat:
Mówisz, że czujesz się spełniony i szczęśliwy. Ciekawe, czy gdybyś w swoim życiu więcej doświadczał NA CO DZIEŃ ludzi nieżyczliwych i złośliwych niż uprzejmych i pomocnych, albo miałbyś problem z realizacją różnych swoich życiowych celów to czy też byłbyś spełniony i szczęśliwy. :wink:

Po pierwsze, spełnienie w momencie nie jest stanem dominującym. Można wrócić do trybu osobowego i martwić się dalej. Po drugie, zawsze można zarzucić szczęśliwemu, że nie ma prawdziwych problemów. Jak określić, czy dane problemy są wystarczająco duże? Ano da się. Wystarczy znaleść się w sytuacji, w której nie wypada być szczęśliwym. Pogrzeb, choroba bliskiego, czy inna tragedia, w której twoje szczęście negatywnie wpływa na innych, jest nie na miejscu, więc musisz je ukrywać. Innymi słowy, jeżeli musisz ukrywać swoje bezwarunkowe szczęście, to wiesz, że jest. Ja nawet wpadłem w tarapaty właśnie dlatego, że swojego szczęścia nie ukrywałem, co osobie nieszczęśliwej nie tylko nie pomogło, a jeszcze zaszkodziło, bo oczekiwała współczucia. Tutaj dochodzi aspekt społeczny, w którym ludzie identyfikują cię jako osobę, i mają konkrente oczekiwania w stosunku do ciebie. Jeżeli ich nie spełnisz, czyli sam nie zaakceptujesz swojej persony (czyli deformacji), wyrządzisz im przykrość. Jeżeli nie masz wokoło siebie ludzi szczęśliwych, to nieszczęśliwi będą aktywnie (choć podświadomie) działać przeciwko twojemu szczęściu, wymagając od ciebie, żebyś wziął na plecy swój krzyż (swoją personę) tak jak i oni, bo tylko wtedy będziesz w stanie przyjąć ich krzyż poprzez współczucie.

Jak widać, dość prosto jest być szczęśliwym, trudniej jest jednak umiejętnie szczęścia używać, a najtrudniej jest dawać je innym, bo przez ignorację, go nie chcą. Dlaczego? Bo wymaga to odrzucenia obiektywnego siebie, na rzecz subiektywnej, żywej prawdy. Chociaż jestem ateistą, nie mam problemu z określeniem istnienia Boga. Trzeba tylko pamiętać, że pojęcie Bóg jest obiektywizacją bezobiektowago. W hinduizmie to zrozumieli, dlatego nadali Bogu dwa imiona. Bezobiektowy obecny absolut to Brahman, a kiedy nadamy mu obiektywny byt, staje się Ishvarą. W świecie obiektywnym, w którym identyfikują się z włąsnymi personami, mówią o istnieniu Ishvary. W przypadku Brahmana, Tat Tvam Asi, czyli "Jestem tym" nie ma rozróżnienia między jaźnią, a Bogiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin