Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33286
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:10, 10 Sie 2020 Temat postu: Problem przeoptymalizowania |
|
|
Przykład z edukacji.
Aby sprawdzić jakoś nauczania, stosuje się testy. Testy dobrze skonstruowane są w stanie w relatywnie krótkim czasie pobrać jakąś reprezentatywną próbkę wiedzy testowanego ucznia i ocenić postępy tegoż ucznia. Problem zaczyna się wtedy, gdy nauczyciele zaczynają uczyć pod testy. Uczenie pod testy pomija istotne aspekty wiedzy, które jednak na testach słabo się przydają, które można ominąć specyficznymi technikami rozwiązywania testów. Uczeń tak wyedukowany, co prawda świetnie zdający testy, może okazać się kiepsko wyedukowanym w zadaniach, gdzie chodzi nie o test, a np. o zaprezentowanie swojej wiedzy, skonstruowanie jej syntetycznego obrazu, zastosowanie praktyczne, szersze omówienie, czy ogólnie szerszą wiedzę. Problem, choć niektórzy tak testowanie diagnozują, nie bierze się jednak z tego, że to same testy są złe jako takie, tylko dlatego, że szkolnictwo za bardzo się na sam proces sprawdzania wiedzy zoptymalizowało. Występuje przeoptymalizowanie na tym aspekcie.
Przeoptymalizowanie w medycynie.
Przeoptymalizowanie w medycynie widać m.in. na przykładzie zlecania przez lekarzy niepotrzebnych, nadmiernych badań. Oczywiście badania są potrzebne. Jednak badania nie zastąpią leczenia. W wielu przypadkach pacjenci są "ganiani" po coraz to nowych laboratoriach, a potem z tego niewiele wynika, bo terapii nie ma, albo jest wysoce nieskuteczna. Lekarz zlecający badania co prawda może się nim zasłonić, że "zrobił coś", czy też pacjentem się "zajął", a do tego nawet zajął "profesjonalnie". Co z tego, skoro pacjent dalej choruje...
Dodatkowym problemem badań w medycynie jest to, że zbyt łatwo się zapomina o ich mocno niepewnym wyniku. Fałszywie ujemne bądź fałszywie dodatnie wyniki zdarzają się bardzo często, co wynika ze skomplikowania procesów w ludzkim organizmie i z ograniczeń technologicznych. Wiele badań ma skuteczność na poziomie zaledwie ok. 50%, a mimo to ich wyniki traktowane są zerojedynkowo w stylu "nie ma pan choroby", "jest pan chory na X" - bez wątpliwości, bez dodatkowych sprawdzeń. Znowu mamy sytuację, gdy to "nie pies macha ogonem, a ogon psem", czyli coś co powinno być informacją jedną z wielu, w ramach których diagnozuje się choroby, staje się całością diagnozy. W ten sposób postępując jest mała szansa na poprawnie dobraną terapię.
Przeoptymalizowanie najmocniej chyba jednak odzwiercidla się w ludzkich relacjach. Objawami przeoptymalizowania są bowiem takie nieprawidłowe postawy jak:
- rozpieszczenie dzieci (przeoptymalizowanie na dostarczaniu przyjemności, które dawane w nadmiarze, powodują, że dzieci stają się roszczeniowe i powoli przestają czerpać radość z tego, co im się ofiarowuje.
- przesadzone, czasem jakby paranoiczne podejście do bezpieczeństwa, próba zabezpieczenia się przed każdym złym, czy choćby niekomfortowym zdarzeniem - skutkującym raczej poczuciem nieustannego zagrożenia, lęku, niż dającym dobry efekt w życiu.
- chorobliwe sknerstwo - widoczne u ludzi, którzy tak bardzo oszczędzają, że często wręcz tracą na tym pieniądze, bo wiele źle trafionych oszczędności (np. kupując najtańszy, niskiej jakości sprzęt) skutkuje koniecznością znacznie większych wydatków później. Bywają ludzie paranoicznie skupieni na oszczędzaniu, ich życie staje się nieraz gehenną na własne życzenie.
- paranoiczne dorabianie się i dążenie do sukcesu finansowego, gdy ludzie zarywają noce, harują ponad siły, nie potrafiąc połączyć życia z pracą, a potem nieraz okazuje się, że wykończony taką harówą organizm buntuje się, a wtedy z dorabiania nawet nie sposób jest czerpać korzyści, bo zdobyte pieniądze teraz trzeba wydać na leczenie.
- dbałość o urodę w stopniu przesadzonym. Wiele osób (szczególnie kobiet, ale też i facetów, którzy przesadzają z "siłką") jest przekonanych, że jeszcze większy wysiłek włożony w wygląd zewnętrzny będzie skutkował poprawą ich postrzegania przez otoczenie. Problem w tym, ze ten wysiłek jest często wręcz przeciwskuteczny, bo "napakowany" facet wcale nie jest jakoś szczególnie atrakcyjny dla płci przeciwnej, zaś nadmiernie umalowana, czy "odstawiona" kobieta wielu mężczyznom kojarzy się raczej z prostytutką, niż z osobą, którą chciałoby się poznać, czy nawiązać z nią bliższą relację.
Przykłady można by mnożyć. Powiedziałby, że właściwie każdy błąd ludzkich postaw, każda nieprawidłowość w urządzaniu sobie życia ma w sobie jakieś przeoptymalizowanie, wzięcie jakiegoś pozoru za istotę sprawy, uznanie czegoś podrzędnego za główny cel.
Ktoś by na to powiedział, że rozwiązaniem problemu jest umiar. Tyle, że nawet w umiarze...
... można się przeoptymalizować. Bo umiar, potraktowany jako absolutna zasada, wygeneruje postawę osoby nijakiej, skupionej na kopiowaniu wzorców średniactwa w każdym aspekcie życia. Jest to więc recepta na bycie miernotą.
Jak by nie kręcił, dupa z tyłu...
|
|