Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prawo do "mania opinii"
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:48, 27 Sie 2011    Temat postu: Prawo do "mania opinii"

Gdy śledzę publicystykę dzisiejszych czasów, dość często irytuje mnie maniera dziennikarzy, czy innych piszących osób, a polegającą na odbieraniu ludziom prawa do prywatnych opinii. Zwykle wiąże się ze zjawiskiem poprawności politycznej, ale chyba nie tylko z nim.
Weźmy kwestię "mniejszości homoseksualnych". Mamy świat podzielony na dwa zabarykadowane w swoich pozycjach obozy - jedni by chcieli, aby ludziom skasować w mózgach prawo do NIEAKCEPTOWANIA homoseksualizmu. Inni - wręcz przeciwnie - żądają opcji przeciwnej, tzn. piętnują owa akceptację.
Podobnie jest z "prawami kobiet" - publicystyka ostatnio w ogóle stara się zignorować fakt istnienia (być może jednak istnieje) czegoś takiego, jak chęci kobiety poświęcenia się rodzinie i wychowaniu dzieci. Coś takiego w ogóle przestało istnieć w artykułach - w zamian mamy jedynie "błąd polegający na zepchnięciu kobiet na gorsze w hierarchii społecznej pozycje, a polegające na wychowywaniu dzieci". Gdybym ja - facet - nagle powiedział coś w stylu: mam ochotę rzucić pracę zawodową i zająć się wyłacznie wychowywaniem dzieci, to pewnie by to gdzieś nawet przyjęli, może bym się doczekał wywiadu ze sobą "jaki to rozsądny, nowoczesny mężczyzna". Gdyby podobną deklarację złożyła kobieta, to zostałaby uznana za zahukaną przez facetów, nieświadomą swoich praw, tradycjonalistkę, która niewątpliwie popełnia błąd życiowy.

I nieraz mi się widzi, że trochę jest tak, jakby media próbowały ocenzurować samo myślenie, SAMO ROZWAŻANIE NIEPOLITYCZNYCH OPCJI. Każdy powinien nie myśleć o... (właściwie to nawet nie bardzo jest jak napisać o czym, bo nie powinno się o tym pisać...).
Podobny absurd występuje w naszym prawie dotyczącym prawa do prywatności i ochrony danych osobowych. W tymże to prawie każdy ma prawo do USUNIĘCIA swoich danych osobowych ze zbioru. Żeby zaś usunąć dane osoby, trzeba wiedzieć jakie to są dane. Te dane spełniają minimalny zestaw warunków właśnie dla ... danych osobowych. Oczywiście ktoś "przetwarzający dane" musi wiedzieć, kto zabronił mu je przetwarzać, więc musi gdzieś zapisać - na liście negatywnej - osobników nie godzących się na to. Tyle, ze jak to gdzieś zapisze, to.... właśnie gromadzi i przetwarza ICH dane osobowe, czyli robi to, czego zobowiązuje się nie robić...
Zabronione jest posługiwanie się symbolami nazistowskimi - np. swastyką. Ale jak ktoś urodził się niedawno, to nigdy takiego symbolu nie widział. Więc, aby się dowiedzieć, czym ma się nie posługiwać, musi zwrócić się do kogoś kto... tymi symbolami się posłużył w celu ich prezentacji!

Teoretycznie problem jest czysto polityczny, społeczny. Poprawność polityczna, prawo itp. Może trzeba by było przenieść go do działu o naukach społecznych. Ja go jednak wciskam do filozofii. Bo jest w tym naprawdę dużo filozofii.
Zadam pytanie: czy można o czymś myśleć "wyłącznie pozytywnie"?
Albo czy można o czymś pomyśleć "wyłącznie negatywnie"?

Jak wyglądałoby teoretycznie idealnie politycznie poprawne myślenie? - np. chcę myśleć wyłącznie źle o sowieckim komunizmie?...
- To co, myślę sobie: ale był zły ten komunizm.
Ale co to jest komunizm?
- Ano to co było w w sowieckim komunizmie i jest złe.
A na czym polegało, czego konkretnie powinienem nie lubić?...
Teraz powinienem przeczytać o owym komunizmie i zbudować sobie obraz owego systemu z NEUTRALNYCH pojęć modelu językowego. Neutralnych, a nie negatywnych. Czy będąc neutralnym, nie zaprzeczam już podstawowemu zadaniu negatywnego traktowania komunizmu?
- w moim przekonaniu już jakoś zaprzeczam!
Bo zrównuję ten system z wieloma normalnymi systemami neutralnymi.

Gdzieś kiedyś oburzano się w prasie, że duży odsetek Niemców uważa, że Hitler robił nie tylko złe rzeczy. Naprawdę duży odsetek. Głupi Niemcy?...
Ale ja tez uważam, ze Hitler nie wszystko robił źle. Demagogię robił mistrzowsko! więc teraz można zbudować spory dział psychologii i socjologii w oparciu o samą analizę jego dokonań. Zbudował autostrady, opanował nastroje tłumów (że później źle wykorzystał, to już inna sprawa). Nie wolno mi tak uważać? Nie wolno mi pamiętać, że Hitler zbudował autostrady?
- Tak by chyba chciała mi wmówić politycznie poprawna medialna rzeczywistość.

Tymczasem
Człowiek wcale nie musi być IDIOTĄ, który wszystko postrzega czarno - biało. Jeśli powiem, że Hitler zrobił jakąś (!) rzecz dobrze, to nie znaczy wcale, ze popieram hitleryzm. Jeśli uważam, że moje dziecko jest słabe z jakiegoś przedmiotu, to wcale nie oznacza, że przestałem je kochać. Jeśli mi się nie podoba pierwszy rozdział książki, to wcale nie znaczy, że nie lubię całości książki!
Powiem więcej -aby cokolwiek móc powiedzieć pozytywnie, muszę mieć również w zanadrzu aspekt negatywny. Muszę jakoś porównywać jedno z drugim.

Wyobraźmy sobie, że gdzieś jest kraj hmmm... nie do końca demokratyczny, w którym przegłosowano prawo, że tytuł miss kraju przysługuje - z mocy ustawy - córce prezydenta. W tym kraju odbywają się wybory miss - ale już oczywiście wyłącznie wicemiss. Bo na pierwsze miejsce nie byłoby już żadnych dodatkowych kandydatek. Jak pisałyby media o wyborze miss w tym kraju?...
Najbardziej interesowałyby się tą główną, czy tą vice (już wybraną przez jurorów)?...
Czy potrafimy w ogóle myśleć, nie mając w zanadrzu możliwych myśli, tych niepoprawnych, niepolitycznych, niemoralnych?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 18:50, 27 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:04, 27 Sie 2011    Temat postu:

Widzisz Ciebie irytuje, że ludzie nie zachowują się inteligentnie.
Gdybyś zaczął postrzegać ludzi tak jak choćby widzisz postacie z Planety Małp gdy oglądasz ten film, nie miałbyś trudności w zaakceptowaniu tego, że żyjesz w miejscu, gdzie społeczeństwo myśli jak stado małp. Ostatecznie człowiek stoi przed wyborem albo będzie się kierował mózgiem albo będzie miał więcej jedzenia. Myślisz, że co wybiorą redaktorzy pism do których pijesz? Tobie jest łatwo. Ty jesteś nie wiem.. nauczycielem? Ty możesz po prostu krytykować nieszczęsnych redaktorów że ważniejsze jest dla nich jedzenie niż doskonałe przemyślenei sprawy tak jak Ty możesz to zrobić hobbystycznie na forum. W odróżnieniu od nich Ty sam jesteś częścią trybika oświaty i również możesz unieść głowę i odejść z pracy w proteście przeciwko licznym nieprawidłowościom jej systemu, ale raczej zostaniesz odkładać składki w zusie, licząc też na comiesięczne pobory.

Gdybyś zrozumiał, że to są tylko trochę mądrzejsze małpy.. ale Ty chcesz widzieć w nich istoty ludzkie albo jeszcze gorzej Dzieci Boże.. no to jak tak ich traktować to nadaje się im wyjątkowe cechy i wyjątkowe zadania do realizacji. Ale ja bym nas tak nie traktował i nie mam problemu by widzieć w ludziach małpy rodem z filmu Walka o Ogień, czy choćby ta Planeta Małp. One nie mają wyjątkowego celu, raczej konkurują między sobą o lepszą pozycję, której wcale nie wyznacza przemyślenie opisywanej sprawy na uniwersyteckim poziomie.

Robisz to co przodownik stada lub stado Ciebie zostawi, nie?


Ostatnio zmieniony przez ptr dnia Sob 19:07, 27 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:15, 28 Sie 2011    Temat postu:

PTRqwerty napisał:
Gdybyś zrozumiał, że to są tylko trochę mądrzejsze małpy.. ale Ty chcesz widzieć w nich istoty ludzkie albo jeszcze gorzej Dzieci Boże..

W pewnym sensie o tyle masz rację, że w większej części ludzie zachowują się jak mądrzejsze małpy. To, czy da się w nich dostrzec Dzieci Boże, jest kwestią złożoną. Można by powiedzieć tak - człowiek osadzony bardzo mocno w TYM ŚWIECIE faktycznie zachowuje się małpio. W tym sensie masz rację. Róznimy się nie w diagnozie typowego stanu faktycznego, ale w CELU i PERSPEKTYWACH NA PRZYSZŁOŚĆ. Bo ja uważam, że ze stanu małpowatośći można wejść na wyższe poziomy. Nie udaje się to łatwo, może nawet nie udaje się to często i wielu. Ale niektórym się udaje.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 0:17, 28 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 8:31, 28 Sie 2011    Temat postu:

Zauważmy, że tekst PTRqwerty ma charakter polemiczny, czyli autor widzi sens w tłumaczeniu i przekonywaniu przynajmniej niektórych. A zatem nie potwierdza zachowaniem tezy, żeśmy tylko małpami i na tym koniec. :)

Jeśli już popatrzeć ewolucyjnie, to najlepiej na nas takich, jakimi wyewoluowaliśmy, a nie na stadium wcześniejsze (dla przykładu, choć jesteśmy jakimiś lancetnikami, to nie na darmo oddychamy tlenem atmosferycznym, a nie w wodzie rozpuszczonym :P). A wyewoluowaliśmy właśnie zdolni do kierowania sobą. Świat pokazuje, że większość nie korzysta, ale wyewoluowaliśmy także zdolni do OCENY (a przyroda poza nami nie zna wartościowania), i możemy twierdzić, co lepsze, co właściwsze na przyszłość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:14, 28 Sie 2011    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
PTRqwerty napisał:
Gdybyś zrozumiał, że to są tylko trochę mądrzejsze małpy.. ale Ty chcesz widzieć w nich istoty ludzkie albo jeszcze gorzej Dzieci Boże..

W pewnym sensie o tyle masz rację, że w większej części ludzie zachowują się jak mądrzejsze małpy. To, czy da się w nich dostrzec Dzieci Boże, jest kwestią złożoną. Można by powiedzieć tak - człowiek osadzony bardzo mocno w TYM ŚWIECIE faktycznie zachowuje się małpio. W tym sensie masz rację. Róznimy się nie w diagnozie typowego stanu faktycznego, ale w CELU i PERSPEKTYWACH NA PRZYSZŁOŚĆ. Bo ja uważam, że ze stanu małpowatośći można wejść na wyższe poziomy. Nie udaje się to łatwo, może nawet nie udaje się to często i wielu. Ale niektórym się udaje.


Wiesz.. powiem Ci co uważam.. ale możesz się obrazić..

To nie są wyższe poziomy tylko nawyki. Chrześcijaństwo ludzi tresuje, nie odwołuje się do ludzkiego rozumu, przemyślenia, zważenia argumentów, identyfikacji problemów, rozwiązywania problemów, wyznaczania realnych celów, osiągania ich.

Chrześcijaństwo ma kodeks zachowań które mają być zrealizowane i tresuje ludzi za pomocą kija i marchewki.

W efekcie po takim treningu nawet jeśli chrześcijanin robi coś dobrego to jest to tylko wyuczona reakcja a nie wynik samodzielnie przemyślanego od początku do końca działania.


Ostatnio zmieniony przez ptr dnia Nie 10:15, 28 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:38, 28 Sie 2011    Temat postu:

malaavi napisał:
Zauważmy, że tekst PTRqwerty ma charakter polemiczny, czyli autor widzi sens w tłumaczeniu i przekonywaniu przynajmniej niektórych. A zatem nie potwierdza zachowaniem tezy, żeśmy tylko małpami i na tym koniec. :)

Jeśli już popatrzeć ewolucyjnie, to najlepiej na nas takich, jakimi wyewoluowaliśmy, a nie na stadium wcześniejsze (dla przykładu, choć jesteśmy jakimiś lancetnikami, to nie na darmo oddychamy tlenem atmosferycznym, a nie w wodzie rozpuszczonym :P). A wyewoluowaliśmy właśnie zdolni do kierowania sobą. Świat pokazuje, że większość nie korzysta, ale wyewoluowaliśmy także zdolni do OCENY (a przyroda poza nami nie zna wartościowania), i możemy twierdzić, co lepsze, co właściwsze na przyszłość.


Ja się z tym zgadzam i to jest zgodne z tym co pisałem wcześniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:24, 28 Sie 2011    Temat postu:

Wcześniej pisałeś o zaakceptowaniu w nas małp. Można wyjaśniać, SKĄD się bierze stan obecny i na tym poprzestać, zaakceptować. Polemizowałeś tu z narzekaniem na coś niewłaściwego, irytującego, z czym być może należy walczyć. Ja tylko wspomniałem że krytykując walkę i proponując akceptację, walczysz z poglądem, a nie go akceptujesz. :)

Oczywiście można uzasadnić obecny kształt świata czy wypowiedzi Jezusa przywołując pewne koncepcje. Ale Twoje wypowiedzi mają zazwyczaj charakter opisowy podczas gdy druga strona ustala raczej normę - jak powinno się podchodzić do zagadnień, co złego/dobrego jest w reakcjach na niepopularne opinie etc.
Polemizując zgadzasz się na to, że oceniamy. Zgódź się zatem na krytykę także z perspektywy "jak bardzo odstajemy od modelu Dzieci Bożych". Taki ideał ciągnie nas w górę, a przyzwyczajenie do swej zwierzęcości - w dół.
Postęp nie jest kategorią przyrody, a człowieka. Ale można ją zastosować, bo nie jesteśmy przyrodą, a ludźmi: na osi postępu lepiej naśladować to, czym stać się mamy niż to, czym byliśmy.

Dlatego w moim odczuciu narzekania na to, co złe (i czego beznadziejność można RACJONALNIE udowodnić) są zasadne, choćby w powstaniu tego, na co narzekamy, racjonalizm w ogóle nie brał udziału. Świat racjonalny nie jest, ale my możemy racjonalni się stawać. I ten krok do przodu jest ciekawy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:51, 28 Sie 2011    Temat postu:

A dlaczego idea modelu Dzieci Bożysz ciągnie nas w górę?

-----------------------------------------------------------------------
Idea modelu Dzieci Bożych zakłada, że:
1. jest jakiś Bóg
2. Bóg jest tajemnicą
3. Bóg chce pewnych rzeczy od człowieka które ten ma zrealizować.

-----------------------------------------------------------------------
Idea modelu Dzieci Bożych wiąże się z następującym sposobem tresowania homo sapiens:

[A] (kij metafizyczny) jeśli nie zrobisz co chce Bóg, spotka Cię kara
(kij doczesny) jeśli nie zrobisz co chce Bóg, nie dostaniesz opłatka a wszyscy będą to widzieć

[B] (marchewka metafizyczna) jeśli zrobisz co chce Bog, spotka Cię nagroda
(marchewka doczesna) jeśli zrobisz co chce Bóg, dostaniesz opłatek tak jak inni

-----------------------------------------------------------------------

A więc powstaje nowy wytresowany człowiek (chrześcijanin), tresowany wielopokoleniowo, który ma wpojone nawyki, który je realizuje, ale w wyniku treningu a nie przemyślenia.

-----------------------------------------------------------------------

Powinno być tak:
1. najpierw solidna porcja argumentów
2. następnie samodzielnie przemyślenie racji
3. samodzielne rozpoznanie co jest wg mnie ważne a co nie
4. samodzielne zrealizowanie tego co jest wg mnie ważne

A mamy człowieka, który "nieostrożnie akceptuje jakieś poglądy", jednego z tych którzy "wierza bez dowodów", jak mówił np. Celsus "przewrotni ludzie wykorzystując ich łatwowierność i głupotę robią z nimi, co chcą, a to samo dzieje się również wśród chrześcijan", "niektórzy nie chcą przedstawić ani przyjąć racji swej wiary, lecz posługują się takim argumentem: <<Nie dociekaj, lecz uwierz; wiara twoja cię zbawi>>".

II w n.e. Od tego czasu minęło ile wieków? Kościół katolicki posługuje się nadal tym co krytykowali ludzie którzy trzeźwo patrzyli na nową religię (stan zastany w każdej grupce przyparafialnej)

Ideał dzieci Bożych nie ma w sobie niczego dobrego. To tylko kolejny problem ludzkości do przezwyciężenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:32, 28 Sie 2011    Temat postu:

PTRqwerty napisał:
Michał Dyszyński napisał:
PTRqwerty napisał:
Gdybyś zrozumiał, że to są tylko trochę mądrzejsze małpy.. ale Ty chcesz widzieć w nich istoty ludzkie albo jeszcze gorzej Dzieci Boże..

W pewnym sensie o tyle masz rację, że w większej części ludzie zachowują się jak mądrzejsze małpy. To, czy da się w nich dostrzec Dzieci Boże, jest kwestią złożoną. Można by powiedzieć tak - człowiek osadzony bardzo mocno w TYM ŚWIECIE faktycznie zachowuje się małpio. W tym sensie masz rację. Róznimy się nie w diagnozie typowego stanu faktycznego, ale w CELU i PERSPEKTYWACH NA PRZYSZŁOŚĆ. Bo ja uważam, że ze stanu małpowatośći można wejść na wyższe poziomy. Nie udaje się to łatwo, może nawet nie udaje się to często i wielu. Ale niektórym się udaje.


Wiesz.. powiem Ci co uważam.. ale możesz się obrazić..

To nie są wyższe poziomy tylko nawyki. Chrześcijaństwo ludzi tresuje, nie odwołuje się do ludzkiego rozumu, przemyślenia, zważenia argumentów, identyfikacji problemów, rozwiązywania problemów, wyznaczania realnych celów, osiągania ich.

Chrześcijaństwo ma kodeks zachowań które mają być zrealizowane i tresuje ludzi za pomocą kija i marchewki.

W efekcie po takim treningu nawet jeśli chrześcijanin robi coś dobrego to jest to tylko wyuczona reakcja a nie wynik samodzielnie przemyślanego od początku do końca działania.

Masz jakąś spiskową teorię chrześcijaństwa. Ta tresura, małpy, wyuczone reakcje...
Wygląda mi na to, że nakręciłeś się jakoś w jednym kierunku, zafiksowałeś na końcowym wniosku, a potem już... z górki, tzn. wszystko Ci się "zgodzi" (wszak tak ustawiłeś postrzeganie i wnioskowanie, że na inny wniosek nie ma szans).
Szekspir napisał kiedyś tragedię "Otello", gdzie zafiksowany na pewnej tezie człowiek tak dopasowuje sobie obserwowane fakty do narzuconej mu tezy (zdrada żony), że ostatecznie zabija swoją, całkowicie niewinną, połowicę.
Jak odpowiednio niewolniczo uwierzysz i zafiksujesz się na tezie, to jesteś bez szans na bardziej twórcze wnioskowanie, będziesz widział świat przez okulary deformujące rzeczywistość i nie ma na to rady.
Te same "argumenty" o nawykach, tresurze itd. można teraz wysunąć wobec ateizmu, czy lewicowej wizji świata. Jak ktoś odpowiednio w to uwierzy, to mu się zacznie "zgadzać", bo odfiltruje elementy niezgodne z przyjętym paradygmatem.
Bo wszystkie owe zarzuty, wyobrażenia na temat "tresowania chrześcijan", to wyłącznie TWOJE ZAŁOŻENIA, które nie mają rzetelnego potwierdzenia w faktach. Tzn. może dałoby się znaleźć jakieś parę procent spełniających ów opis, ale byłyby to wyjątki. Takie same parę procent dałoby się znaleźć zafiksowanych fanatycznych na zabój ateistów (może nawet więcej), albo kibiców drużyny sportowej (tutaj pewnie jeszcze więcej).
Realia są znacznie mniej "spiskowe".
W Polsce oddziaływanie idei chrześcijańskich na wychowanie, kształtowanie pokoleń jest mocno ograniczone -media są w zdecydowanej większości (nie piszę tu o nielicznych mediach ściśle religijnych) indyferentne, ew. ograniczają się do traktowania religii jako organizacji kultywującej tradycje, zwyczaje. Ile w ostatnich latach widziałeś w TV dyskusji na tematy teologii, zasad religii?...
Większość ludzi, nawet tych przyznających się do chrześcijaństwa, mocno wybiera sobie przykazania do przestrzegania i do zlekceważenia. Zanikły już praktycznie rygory seksualne, w mediach panuje silna presja na "tolerancję" rozumianą jako traktowanie związków homoseksualnych w sposób dokładnie przeciwny zaleceniom biblijnym. I prawie nikt nie protestuje.
Wszędzie wokół widzę mnóstwo nieformalnych związków erotycznych.
Nie znam przypadku z ostatnich lat, aby brak przynależności do religii, został jakkolwiek wyciągnięty przeciwko komuś - np. odmówiono mu pracy, dyskryminowano czy coś podobnego. Być może mogłoby się to zdarzyć w odniesieniu do pracy w służbie kościelnej, ale chyba to byłoby jakoś zrozumiałe.
Gdzie ta tresura?
Może jednak w Twojej wizji?...
Sorry, jak chcesz widzieć tę tresurę, to ją zobaczysz. To kwestia odpowiedniego uparcia się i konsekwencji w filtrowaniu dochodzących do Ciebie informacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:26, 28 Sie 2011    Temat postu:

PTRqwerty napisał:

Powinno być tak:
1. najpierw solidna porcja argumentów
...

Co będzie dla Ciebie argumentem?

Bo dla mnie argumentem jest m.in.:
1. Fakt mojej świadomości
2. Możliwość wyboru dowolnego światopoglądu, paradygmatów rozumowania
3. Wiem, że ilość modeli opisu świata jest nieskończona. Nieskończona jest tez ilość modeli opisujących ten świat poprawnie (wg zadanego kryterium).
4. Sam opis świata materialnego nie ma w gruncie rzeczy DLA MNIE kluczowego znaczenia. To, czy pierwiastek z 92 protonami w jądrze jest promieniotwórczy, czy też nie, jest dla mnie mało znaczący w porównaniu do tego CO JA CZUJĘ, Jakie JA MAM PRAGNIENIA, co uznam ZA MOJE SZCZĘŚCIE.

Dlatego szukam takiego opisu, takiego modelu, w którym to JA BĘDĘ W CENTRUM ZAINTERESOWANIA. I to nie ja, rozumiany jak moje ciało, ale MOJA ŚWIADOMOŚĆ.
Jeśliby teraz moją świadomość przeszczepiono do innego, czy tylko w 70% innego ciała, to wiązałbym "ja" z tym obszarem, którym zarządza świadomość, a nie z tym, w którym była większość mojej (poprzednio) materii.

W tej przestrzeni oczekiwań pojawia się koncepcja, która głosi, że moje pragnienia, dokonania, myśli są w jakiś sposób TRWAŁE, tzn. nie zanikają po zakończeniu fizycznych procesów. To nadaje MOJEJ OSOBIE WAŻNOŚĆ. Tę ważność czuję w sobie od początku, bo praktycznie tylko ta osoba - ja jest mi bezpośrednio dostępna. Dlatego postulat uznania ważności mojej osoby wydaje mi się naturalny.
Mam jednak problem: tak naprawdę nie wiem czym jest owo moje JA.
Nie wiem kluczowych spraw o tym co NAJWAŻNIEJSZE dla mnie. Nie dla materii, którą aktualnie zarządza moja świadomość, nie dla zewnętrznych obiektów, ale właśnie dla mnie.
Dlatego szukam informacji, które będą traktowały o tym problemie - o JA.
Tymi problemami nie zajmie się (sensownie w moim oczekiwaniu) fizyka, chemia, czy biologia. Zajmuje się właśnie religia.
Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że nauka da mi "rozwiązanie" problemu - ewolucja przecież wyznacza prosty cel - przetrwać, przekazać geny. Problem w tym, że akurat mnie to rozwiązanie nie zadowala. Mam "gdzieś" abstrakcyjną koncepcję genów, chromosomów itp. Mógłbym ich nie przekazywać. Problem przetrwania też nie wydaje mi się aż tak kluczowy - bywają chwile, że wolałbym, żeby ktoś wyciągnął wtyczkę z gniazdka zasilającego moją świadomość...
W każdym razie, jeśli już coś ma dla mnie znaczenie - tak naprawdę dla mnie - to ostateczne uporządkowanie tego, co stanowi moją świadomość - czyli uczucia, mechanizmy rozumowania, wiara w podstawowe składniki, na których oprę rozumowanie. Tego szukam.
Tutaj pojawia się koncepcja, że moje JA pochodzi od Istoty, która dysponuje wiedzą i możliwościami znacznie większymi, niż potrafię to sobie wyobrazić. Dodatkowo ta Istota pragnie dla mnie dobra i widzi sens w tym, aby moje życie trwało. Ktoś nazwał tę koncepcję mianem "Dziecięctwa Bożego". Wskazał przy tym, że mam wystarczająco dużo wolności, aby związek z ową Istotą zlekceważyć, odrzucić.
Teraz mamy oczywiście pytanie: czy koncepcję bycia Dzieckiem Bożym muszę przyjąć?
- Ano nie muszę.
Są głosy abym przyjął, ale są też głosy przeciwne. Gdzieś W SOBIE muszę odnaleźć powody, które przeważą za tym, czy wizja Dziecka Bożego w ogóle do mnie przemawia, jako realna i czy ostatecznie ją przyjmuję. Aby tę sprawę rozważyć, aby mieć do owej decyzji przesłanki, pojawiłem się na tym świecie i męczę się z życiowymi problemami, wyborami, cierpieniem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 15:33, 28 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:09, 28 Sie 2011    Temat postu:

Cytat:
"Mam "gdzieś" abstrakcyjną koncepcję genów, chromosomów itp. Mógłbym ich nie przekazywać. Problem przetrwania też nie wydaje mi się aż tak kluczowy "



Ewolucję też g. obchodzi co Ty byś chciał. Po prostu do naszych czasów dotrwały te geny, które raczej wzbudzały uczucia pozytywne do kobiet, więc najprawdopodobniej odczuwasz uczucia pozytywne do kobiet. Kochasz swoją żonę? A mówiłeś, że masz gdzieś abstrakcyjną koncepcję genów :D
To uczucie to tylko wynik doboru naturalnego. Gdyby bardziej się opłacało ewolucyjnie abyś po reprodukcji został zjedzony przez kobietę, odczuwałbyś metafizyczny zachwyt nad perspektywą wchłonięcia. No ale bardziej się opłaca byś kochał żonę i czuł się męski że się opiekujesz dziatwą, więc jesteś jaki jesteś, ale nie mów że masz gdzieś abstrakcyjną koncepcję genów, bo gdybyś się im przeciwstawił czułbyś się taki niespełniony.. taki samotny.. potrzebujący bliżej nieokreślonego ciepła.

Cytat:
W każdym razie, jeśli już coś ma dla mnie znaczenie - tak naprawdę dla mnie - to ostateczne uporządkowanie tego, co stanowi moją świadomość - czyli uczucia, mechanizmy rozumowania, wiara w podstawowe składniki, na których oprę rozumowanie. Tego szukam.


No wiem.. tym się wyróżnia homo sapiens że występuje w nim gra memów. Bardzo nas podnieca wymienianie się memami i nie jest dziwne, że siedzisz na forum i próbujesz mi przekazać swoje memy (i w drugą stronę). Problem z moim kotem jest niestety głównie taki, że rozumie sporo ale paskuda nie żyje w świecie pojęć..

Cytat:
Tutaj pojawia się koncepcja, że moje JA pochodzi od Istoty, która dysponuje wiedzą i możliwościami znacznie większymi, niż potrafię to sobie wyobrazić


A kiedyś uderzenie pioruna w konkretne miejsce zależało od tej Istoty.
Narodziny od Niej zależały i śmierć. Dziś już nie.
Dziś nie opisaliśmy dokładnie jak działa mózg, więc się okazuje, że Ja pochodzi od nadnaturalnej Istoty.
To po prostu nie jest prawdą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:14, 28 Sie 2011    Temat postu:

Cytat:
"Mam "gdzieś" abstrakcyjną koncepcję genów, chromosomów itp. Mógłbym ich nie przekazywać. Problem przetrwania też nie wydaje mi się aż tak kluczowy "



Ewolucję też g. obchodzi co Ty byś chciał. Po prostu do naszych czasów dotrwały te geny, które raczej wzbudzały uczucia pozytywne do kobiet, więc najprawdopodobniej odczuwasz uczucia pozytywne do kobiet. Kochasz swoją żonę? A mówiłeś, że masz gdzieś abstrakcyjną koncepcję genów :D
To uczucie to tylko wynik doboru naturalnego. Gdyby bardziej się opłacało ewolucyjnie abyś po reprodukcji został zjedzony przez kobietę, odczuwałbyś metafizyczny zachwyt nad perspektywą wchłonięcia. No ale bardziej się opłaca byś kochał żonę i czuł się męski że się opiekujesz dziatwą, więc jesteś jaki jesteś, ale nie mów że masz gdzieś abstrakcyjną koncepcję genów, bo gdybyś się im przeciwstawił czułbyś się taki niespełniony.. taki samotny.. potrzebujący bliżej nieokreślonego ciepła.

Cytat:
W każdym razie, jeśli już coś ma dla mnie znaczenie - tak naprawdę dla mnie - to ostateczne uporządkowanie tego, co stanowi moją świadomość - czyli uczucia, mechanizmy rozumowania, wiara w podstawowe składniki, na których oprę rozumowanie. Tego szukam.


No wiem.. tym się wyróżnia homo sapiens że występuje w nim gra memów. Bardzo nas podnieca wymienianie się memami i nie jest dziwne, że siedzisz na forum i próbujesz mi przekazać swoje memy (i w drugą stronę). Problem z moim kotem jest niestety głównie taki, że rozumie sporo ale paskuda nie żyje w świecie pojęć..

Cytat:
Tutaj pojawia się koncepcja, że moje JA pochodzi od Istoty, która dysponuje wiedzą i możliwościami znacznie większymi, niż potrafię to sobie wyobrazić


Kiedyś uderzenie pioruna w konkretne miejsce zależało od tej Istoty.
Narodziny od Niej zależały i śmierć. Dziś już nie.
Dziś nie opisaliśmy dokładnie jak działa mózg, więc się okazuje, że Ja pochodzi od nadnaturalnej Istoty.
To po prostu nie jest prawdą.

---------------------------------------

Cytat:
Co będzie dla Ciebie argumentem?

Ja pisałem o ogólnej koncepcji człowieka. W chrześcijaństwie jest to przyjmowanie dogmatów i tego co robić jest dobrze a co źle zgodnie z ustanowionym kodeksem. U ludzie samodzielnie myślących jest to samodzielne przemyślenie tego co jest dobre lub nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:54, 28 Sie 2011    Temat postu:

PTRqwerty napisał:
A dlaczego idea modelu Dzieci Bożysz ciągnie nas w górę?


Ależ doskonale to wiesz! :)

Argumentacja to dla Ciebie więcej niż brak argumentacji.
Świadomy wybór to dla Ciebie więcej niż wybór dzięki metodzie kija i marchewki.
I podobnie (lub też - dlatego) boskość to dla Ciebie więcej niż zwierzęcość. :)

Oczywiście dopisałeś sobie tu jakieś chrześcijaństwo akurat, zupełnie nie wiem czemu, a potem jeszcze jakiś ubogi proces społeczny z nim rzekomo związany. Wybacz, to nie było dla mnie interesujące.

Wolisz jednak, zgaduję, być dzieckiem bożym w tym sensie, że jako prawie_bóg masz możliwość wyboru, masz możliwość argumentować i wymagać argumentacji. Jako zwierzę nie miałbyś możliwości nawet wartościować faktu, że jesteś kijem i marchewką tresowany. :)

Bardzo łatwo się mówi, że jesteśmy małpy, ale dostrzegając tyle faktów bardzo źle byś się czuł, gdyby Ci chciano to wszystko, czym się od małpy różnisz, odebrać.
Jeszcze więc raz - to, jak siebie sami widzimy, kształtuje nasze zachowanie. Jako dzieci boże wierzymy w swój potencjał, którego zwierzę nie ma.

Nie mam danych na temat traktowania przez Ciebie zwierząt, ale może nie pisz nieprawdy w odpowiedzi, że patrzysz na nie tak samo, jak na ludzi i na siebie (chyba że to prawda najprawdziwsza, ale uwierzyć mi będzie trudno).
(I niepotrzebnie piszesz do mnie o chrześcijaństwie. Włączanie takiego jego obrazu w ten temat sugeruje raczej jakąś Twoją walkę na polu ideologii, ja się w takie coś mieszać nie będę.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:02, 28 Sie 2011    Temat postu:

a co konkretnie trace nie bedac dzieckiem bozym?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:21, 28 Sie 2011    Temat postu:

Wolną wolę, niezdeterminowanie. A co jeszcze Twoim zdaniem tracisz - sam napisz. W przypadku tej jednej straty jestem Twoich poglądów pewien (choć spodziewam się teraz zaprzeczenia i dopiero sokratejską metodą moich pytań i Twoich konkretnych odpowiedzi byśmy do czegoś doszli).

Czym Twoim zdaniem różni się dziecko boga (nie mówię "katolik, który tak lubi się nazywać", ale dziecko boga) od zwierzęcia (jeśli miałeś jakieś zwierzę, weź je za przykład)?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:21, 28 Sie 2011    Temat postu:

PTRqwerty napisał:
Cytat:
"Mam "gdzieś" abstrakcyjną koncepcję genów, chromosomów itp. Mógłbym ich nie przekazywać. Problem przetrwania też nie wydaje mi się aż tak kluczowy "

Ewolucję też g. obchodzi co Ty byś chciał. Po prostu do naszych czasów dotrwały te geny, które raczej wzbudzały uczucia pozytywne do kobiet, więc najprawdopodobniej odczuwasz uczucia pozytywne do kobiet. Kochasz swoją żonę? A mówiłeś, że masz gdzieś abstrakcyjną koncepcję genów :D
To uczucie to tylko wynik doboru naturalnego. Gdyby bardziej się opłacało ewolucyjnie abyś po reprodukcji został zjedzony przez kobietę, odczuwałbyś metafizyczny zachwyt nad perspektywą wchłonięcia. No ale bardziej się opłaca byś kochał żonę i czuł się męski że się opiekujesz dziatwą, więc jesteś jaki jesteś, ale nie mów że masz gdzieś abstrakcyjną koncepcję genów, bo gdybyś się im przeciwstawił czułbyś się taki niespełniony.. taki samotny.. potrzebujący bliżej nieokreślonego ciepła.


Zdaje się, że kompletnie mijamy się w argumentacji. Ty w żaden sposób nie odnosisz się do moich myśli (a przypuszczam, że wydaje Ci się, jakby tak było)
Ja wcale nie mam żadnych oczekiwań wobec ewolucji. Ewolucja to pojęcie. Więc ona się w chceniach nie liczy. JA SIĘ LICZĘ!
I w to wierzę, że JA SIĘ LICZĘ. To co się opłaca ewolucyjnie, jest wyłącznie OPISEM - podaniem hipotetycznego ciągu zależności. Może bardziej prawdopodobnego, a może mniej. Ale to, czy ten opis jest bardziej udany, czy mniej, zupełnie nie zmienia faktu, czy ja będę tego pragnął, czy nie.

Zrozum jak bardzo jesteś odległy w intencjach argumentacji. Podam przykład
A mówi: lubię lody waniliowe.
B na to ripostuje: lody waniliowe są robione z mleka, cukru i wanilii. I jeszcze są zmrożone.
A dziwi się: Ale co to ma do faktu, że ja lubię te lody?...
B: Nie rozumiesz, nie masz racji, mylisz się. Bo lody są robione w maszynie do lodów, a potem sprzedawane w sklepie.
A: Zgoda. Tylko co to ma do rzeczy? Jaki to ma związek z tym, że ja te lody lubię?!!!..
B: Widzisz, nie masz racji!!!
A: Litości!!!... :cry:

Widzisz absurd tak prowadzonej dyskusji?...
Że piernik, który wyciągnąłeś, ma się do mojego wiatraka nijak?


PTRqwerty napisał:
.. tym się wyróżnia homo sapiens że występuje w nim gra memów. Bardzo nas podnieca wymienianie się memami i nie jest dziwne...
...
Kiedyś uderzenie pioruna w konkretne miejsce zależało od tej Istoty.
Narodziny od Niej zależały i śmierć. Dziś już nie.
Dziś nie opisaliśmy dokładnie jak działa mózg, więc się okazuje, że Ja pochodzi od nadnaturalnej Istoty.
To po prostu nie jest prawdą.

Ależ ja nie mam nic przeciw koncepcji memów. Ani też nie protestuję przeciw ustaleniom, że animistyczne religie uznawały pioruny za bóstwa.
Nie wiem, co według Ciebie nie jest prawdą?
Czy to, że na pierwszym miejscu postawić SWOJE PRAGNIENIA? (siedzisz w mojej głowie i wiesz co pragnę?...)
A może to, że osobowy charakter mojej świadomości chcę postawić na pierwszym miejscu? (skąd wiesz, że tego nie chcę?!!! Chyba jednak nie siedzisz w mojej głowie.)
Co u licha nie jest prawdą z tego co napisałem w poprzednim poście?!...

PTRqwerty napisał:
Cytat:
Co będzie dla Ciebie argumentem?

Ja pisałem o ogólnej koncepcji człowieka. W chrześcijaństwie jest to przyjmowanie dogmatów i tego co robić jest dobrze a co źle zgodnie z ustanowionym kodeksem. U ludzie samodzielnie myślących jest to samodzielne przemyślenie tego co jest dobre lub nie.

Tego co Ci napisałem nie nazwiesz "samodzielnym przemyśleniem"?... Trudno, nazwać każdy może sobie jak chce. Ja uważam, że swoje teksty piszę samodzielnie, a ich związek z dogmatami jest dość daleki. Nawet nie znam wszystkich dogmatów katolickich. A te, które znam, służą mi przede wszystkim do... ich "znania". Bo w istocie o mojej świadomości religijnej decydują nie jakieś sztywne regułki, ale jakaś całość koncepcji, przeżyta, przepracowana, przemyślana przez blisko 50 lat życia. Oczywiście, możesz założyć (albo znowu nazwać) to co napisałem czystym dogmatyzmem, ale mam nadzieję, że inni czytający nie mają takich klapek na oczach i filtra poznawczego, aby nie rozpoznać, ze zwyczajnie piszę od siebie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:34, 28 Sie 2011    Temat postu:

malaavi napisał:
Wolną wolę, niezdeterminowanie. A co jeszcze Twoim zdaniem tracisz - sam napisz. W przypadku tej jednej straty jestem Twoich poglądów pewien (choć spodziewam się teraz zaprzeczenia i dopiero sokratejską metodą moich pytań i Twoich konkretnych odpowiedzi byśmy do czegoś doszli).

Czym Twoim zdaniem różni się dziecko boga (nie mówię "katolik, który tak lubi się nazywać", ale dziecko boga) od zwierzęcia (jeśli miałeś jakieś zwierzę, weź je za przykład)?


Od czego wolną?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:16, 28 Sie 2011    Temat postu:

Od zdeterminowania. Możemy sobie odpowiadać na pytania wzajemnie, czy będziesz się arogancko stawiał w pozycji sądu, przepytasz mnie i wydasz wyrok? :) Trochę pytań czeka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:53, 29 Sie 2011    Temat postu:

A zdeterminowany czyli jaki?
Świat Newtowna był zdeterminowany. Świat kwantowy nie jest zdeterminowany w tym sensie w jakim był świat Newtona. Czy ja się mylę, czy determinizm (i wolnowolizm) jest uzależniony od fizyki materii, a nie od tego, czy homo sapiens uwierzy w swe Dziecięctwo Boże?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:55, 29 Sie 2011    Temat postu:

Przepraszam, poprzestanę na czytaniu wypowiedzi w tym stylu, a odpowiem na pytanie, które uznam za sensownie zadane. Z rozmowy w tym stylu mogę się tylko wycofać.
:) Pozdrawiam.


Ostatnio zmieniony przez malaavi dnia Pon 20:00, 29 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:08, 29 Sie 2011    Temat postu:

Więc przestań sie uśmiechać w każdym swym postcie licznymi emotkami jakbyś z kolegą czy kimś sobie życzliwym rozmawiał, skup się i zacznij myśleć.

Najpierw zacząłeś mówić o tym, że ja tracę wolną wolę rezygnując z idei Dziecka Bożego.
Więc bardzo konkretnie wyjaśniłem, że to czy świat jest deterministyczny czy indeterministyczny zależy wyłącznie od struktury materii a nie od tego w co sobie uwierzę.
Jestem wolny lub nie, niezależnie od własnych poglądów, podobnie jak umrę na raka lub nie, niezależnie od własnych poglądów.

Pytałem się Ciebie "a co konkretnie trace nie bedac dzieckiem bozym?" a Ty zacząłeś bredzić że wolną wolę, pisząc posty z licznymi emotkami, podjarany przechwalając się głupkowato:

malaavi napisał:
i dopiero sokratejską metodą moich pytań i Twoich konkretnych odpowiedzi byśmy do czegoś doszli


Póki co to ja zadaję pytania, a ty już nie czaisz jaki jest kontekst twoich odpowiedzi. Skup się więc, przeczytaj raz jeszcze o czym jest dyskusja i raz jeszcze odpowiedz tylko już teraz bez tych idiotycznych, religijnych naleciałości: a co konkretnie trace nie bedac dzieckiem bozym?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:34, 29 Sie 2011    Temat postu:

Nie interesuje mnie życzliwość czy nieżyczliwość, jestem rozbawiony i chyba nie złamię regulaminu informując o tym w tak niewinny sposób. :)

Napisałem, że zwierzę nie ma wolnej woli, którą ma dziecko boże. :)

Zadajesz sobie jakieś pytania, a najlepszą odpowiedzią pozostaje "wszystko jest wyżej". Nie interesuje mnie przegadywanka kto nie zrozumiał, kto ma dorosnąć etc. Mogę Ci dać namiary na kilka osób z tego forum, które taką zabawę lubią, z nimi sobie popiszesz. Jeśli natomiast będę mógł komuś wyjaśnić coś więcej niż "w którym miejscu przekręcasz moje słowa", zrobię to z przyjemnością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:00, 29 Sie 2011    Temat postu:

Przepraszam filozofie ale co jest wyżej? To jest wątek Michała i w tym wątku wyżej nie ma odpowiedzi na moje pytanie. Ja Ci zadałem pytanie co tracę nie będąc Dzieckiem Bożym, a Ty mi na to, że wolną wolę, ale nie napisałeś, że tylko zwierzęta nie mają wg Ciebie wolnej woli. O tym dowiedziałem się dopiero teraz.

Czy ty zdajesz sobie sprawę, że w rozmowie z tobą trzeba zakładać, że dla ciebie jest oczywiste że jesteś na lekcjach katechezy? (tylko ludzie mają wolną wolę, zwierzątka nie mają, więc jaka jest odpowiedź na pytanie "Co tracę odrzucając ideę Dzieci Bożych"? Ano: to nie możliwe, musiałbyś być zwierzęciem, więc odrzucasz tym samym człowieczeństwo z wolną wolą).

Jesteś niesamowity że uważasz przy tym własne refleksje za dobrze przemyślane.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:42, 29 Sie 2011    Temat postu:

Nie obrażaj mnie proszę nazywając filozofem.
Zadałem Ci wiele pytań, nie odpowiadasz. Może odpowiedzi na Twoje pytania byłyby dla Ciebie jaśniejsze, gdybyś współpracował w rozmowie, nie jedynie wymagał. :)

Może nie masz wolnej woli jako małpa, kwestia założeń. Moje możesz odrzucać, swoich bądź świadomy, to jest moja prośba.

Odpowiesz na zadane pytania czy już tylko personalnych ataków mogę się z Twojej strony spodziewać?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:49, 29 Sie 2011    Temat postu:

Nie zadałeś mi pytań na które bym nie odpowiedział.

Natomiast nie przypadliśmy sobie do gustu, w zasadzie równie dobrze Ty możesz się zająć dalej podważaniem realności otoczenia, a ja będę nadal traktował je serio.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin