Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34343
Przeczytał: 82 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 10:21, 30 Cze 2019 Temat postu: Prawdy obiektywne, a rzeczywistość współtworzona |
|
|
Chciałbym przemycić tu pewną refleksja epistemologiczną, która mnie "ściga" od dłuższego czasu. Może też wiele osób coś podobnego czuje, więc chyba warto jest wyrazić ową koncepcję słowami. Tym bardziej, że uważam ją za ważną, pod pewnymi względami rewolucyjną względem typowego pojmowania koncepcji prawdy, obiektywizmu, nawet faktu.
Zacznę od spostrzeżenia, którego chyba sobie wiele osób filozofujących w obszarze epistemologii jakby nie uświadamiało: w idei prawdy zawarty jest niejawnie paradygmat TRWAŁOŚCI rozważanych aspektów.
Coś prawdą "jest", bo nie zmienia się co chwila, bo owo coś przed godziną i teraz jest identyczna, bądź bardzo podobne. Prawdy matematyczne uważa się najczęściej za trwałe w sposób absolutny - miałyby one przetrwać nawet zagładę wszechświata. Można się zastanawiać nad prawdami związanymi z odczuciami - np. prawda "czuję kwaśny smak cytryny na języku" ewoluuje z czasem. Kubki smakowe się wysycają, kwas się rozpuszcza w ślinie, więc właściwie trudno jest wyróżnić tę najbardziej konkretną prawdę o kwaśnym smaku cytryny w ustach.
Idąc tropem takich prawd zmiennych, zależnych od odbioru przez konkretną osobę dochodzimy do głównej idei tego posta - prawd/faktów/rzeczywistości, która jest wciąż zmienna, ewoluująca, współtworzona przez odbiorcę (opisującego) dane zjawisko. Jeśli ta zmienność jest permanentna, jeśli układ odniesień w rzeczywistości co ulamek sekundy ulega jakimś tam modyfikacjom (często o trudnym do ustalenia charakterze), to pojawia się pytanie: CZY W OGÓLE MOŻEMY MÓWIĆ O PRAWDZIE W TYM KONTEKŚCIE?
Tu pewnie zwolennicy wiązania na sztywno koncepcji prawdy z samą rzeczywistością powiedzą, iż po prostu mamy prawdy zmienne - wiele prawd zmiennych tworzących rzeczywistość. To ujęcie ma niestety taką wadę, że czyni ideę prawdy (przynajmniej w takich zmiennych warunkach) bardzo rozmytą, a do tego niewyrażalną, bo nie wiadomo który moment ewoluującej sytuacji i doznań kogoś, kto by chciał tę sytuację opisać, wyróżnić jako bazowy, wzorcowy. Zaś powiedzenie "tu wszystko się zmienia" nie opisuje niczego, nie jest konkluzywne, nie niesie istotnej informacji, odróżniającej daną sytuację od ogólnych sformułowań na temat wizji świata w stylu "panta rei".
Prawdy są informujące o tyle, o ile rzeczywiście są zgodne z jakimś wzorcem, który jest trwały, który stanowi pomost pomiędzy wyobrażeniami w umysłach nadawcy i odbiorcy komunikatu. Jeśli nie ma tej trwałości, to nie ma tez wzorca, a dalej sam komunikat informuje w sposób rozmyty, niejasny, często właściwie nie przekazuje informacji w sposób zadowalający. Jeśli wszystko wciąż się zmienia, a do tego odbiór owej rzeczywistości przez kogoś formułującego komunikat też jest mało stabilny - bo np. dana osoba nie do końca jest przekonana swoich odczuć, nie wie do czego je porównać, albo też DĄŻY DO JAKIEGOŚ CELU, NIE MAJĄC JEDNAK PEWNOŚCI, CZY TEN CEL OSIĄGNIE, to mamy do czynienia właściwie z niemożliwością skonstruowania odpowiednio precyzyjnego komunikatu, który by opisał sytuację w sposób zadowalający do potrzeb jakiejś komunikacji.
Taka sytuacja jest częsta w obszarze komunikowania o uczuciach. Sformułowania "kocham cię", "mam cię dość", "miło mi z tobą", "drażnisz mnie" za każdym razem znaczą coś innego, zmieniając się dodatkowo wraz z przebiegiem sytuacji - bo np. samo wypowiedzenie owych słów już przekształca tę sytuację w zupełnie inną, wynikłą z odbioru komunikatu przez drugą stornę, jako że np. pierwsze wyznanie miłości wprowadza parę w nowy etap związku - od tego momentu wszystkie określenia owej pary będą już "brzmiały inaczej".
Taka rzeczywistość komunikowania sobie uczuć trochę jakby nie posiadała prawd w tradycyjnym sensie. Nie ma tu weryfikowalności, twardości odniesień; są intencje, przekazanie stanu emocji. Nie ma ogólnego wzorca miłości, czy zakochania, który by jasno nam określił co dana osoba odczuła w kontekście tej drugiej osoby. Jest za to dynamiczny układ odczuć i myśli, zmieniające się "coś", które jest jakąś "prawdą". Tylko że prawdą w trudnym do sprecyzowania sensie.
To takie wprowadzenie w temat, który uważam za ciekawy, a w perspektywie wręcz rewolucyjny w kontekście patrzenia na epistemologię.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 10:37, 01 Lip 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|