Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:52, 16 Lip 2019 Temat postu: Prawda a obiektywizm |
|
|
Mówi się "prawda obiektywna", albo coś jest "prawdziwe", bo jest "obiektywne". Z tego rodzaju sformułowaniami kryje się pewna intuicja. Najczęściej owa intuicja jest mało konkretna - ona po prostu zlepia ze sobą dwa pojęcia: prawdy i obiektywizmu, w bliżej nieokreślony zbitek, w który oba słowa najczęściej znaczą to samo, tylko trochę się wzmacniają. Tak to jest przynajmniej w typowym, obiegowym użyciu językowym.
Ja uważam jednak, że można się dopatrzyć znacząco różnych źródeł dla koncepcji prawdy, a osobno obiektywizmu. Te pojęcia będą ze sobą wtedy dalej dość ściśle związane, ale jednocześnie trochę wyjaśnią swego rodzaju "strony medalu" owej epistemologicznej układanki.
Te moja quasidefinicje prawdy i obiektywizmu będą oczywiście tylko propozycją, pomysłem do rozważenia. Można dalej uznawać tylko te pierwotną intuicję "prawdy obiektywnej", jednak ja uważam, że samo rozważenie poniższej koncepcji ma dość ciekawy walor wyjaśniający.
Czym w tym, proponowanym przeze mnie, ujęciu jest "prawda"?
Byłby to ATRYBUT DLA SFORMUŁOWAŃ. Sformułowanie jest prawdziwe wtedy, gdy spełnia jakiś rygor weryfikacyjny. Jeśli tego rygoru nie spełnia, to otrzymamy stan nieokreślony. Jeśli zaś ów rygor jest niejako "odwrotny" od sugerowanego na początku, będziemy mieli "fałsz". Stwierdzenie 2+2=4 nazwiemy "prawdą", bo reguły arytmetyki zastosowane do lewej strony dadzą nam zgodność z tym, co stoi po prawej stronie równania. Procedura zgodności z arytmetyką jest w tym równaniu spełniona.
Idea obiektywizmu odnosi się do nieco innej funkcji poznawczej: WYŁANIANIA BYTU/ROZPOZNANIA.
Jeśli patrzymy na chaotyczny zbiór plamek, to nie widzimy w nich "obiektu". Obiekt wyłania się dopiero wtedy, gdy umysł jest w stanie dochodzących (czy nawet tylko wyobrażanych) bodźcach, obrazach, odczuciach doszukać się pewnych granic, odróżniających stan zgodny z obiektem, należący do obiektu, od takiego, który jest gdzieś spoza owego obiektu. Obiekt to coś rozpoznawalnego, dającego się względnie jednoznacznie odróżniać od tła i innych (czasem bardzo podobnych) bytów. Pojęcia stają się obiektami (robią się "obiektywne), gdy zaczynają być spójnie rozpoznawane przez różnych ludzi, w różnych kontekstach.
Czym w takim ujęciu byłaby "prawda obiektywna"?
- To byłaby taka prawda, w której poprawnie wyłoniono byty, nazwano jest spójnie, zgodnie z procedurami weryfikacyjnymi. Przykładowo liczby naturalne udało się w dość znaczący sposób zobiektywizować - bo mamy zgodność w ich rozpoznawaniu. Dwóch ludzi, wychowywanych w tej samej kulturze, stanąwszy przed widokiem dwóch jabłek i spytanych "ile jest jabłek?" odpowie ZGODNIE, że są 2 jabłka. I będzie tak niezależnie od tego, jakiej ci ludzie będą płci, wieku (wyłączając oczywiście np. niemowlęta, które w ogóle nie znają tych pojęć), rasy, zawodu, upodobań, moralności itd. Ludzie za "prawdę obiektywną" uznają stwierdzenie "2+2=4" właśnie dlatego, że w tym równaniu pojęcia zachowują się trochę jak "klocki", jak niezależne, dające się przestawiać byty - obiekty. Przestawiany klocek jest z grubsza taki sam, niezależnie od tego, czy stoi na podłodze, na krześle, czy go rzucono na trawnik. Własność "obiektowości" jest do klocka przypisana, powodując jego OCHRONĘ PRZED DRASTYCZNYMI ZMIANAMI (pomniejsze zmiany są właściwościa ogólną poznania, wiec mogą być jakoś dopuszczone). Podobnie liczba naturalna 2 jest swego rodzaju "obiektem" myśli, bo będzie w sposób przewidywalny, niezmienny funkcjonować w różnych równaniach i kontekstach, stosowanych przez różnych ludzi. Z grubsza tak samo różni ludzie użyją 2jki przy obliczaniu 2*2 jak 2+4, czy 15^2.
W tym znaczeniu powiedzenie ""prawda obiektywna" zyskałoby pewien dodatkowy walor, niż tylko wzmocnienie stwierdzenia "tak to jest jak mówiłem". Teraz prawda obiektywna będzie oznaczała "prawdę poprawnie wyłonionych obiektów, niesprzecznie odczytywanych przez różnych ludzi".
To jest oczywiście tylko pewna propozycja dla interpretacji. Ale wydaje mi się ona filozoficznie całkiem nośna. Bo da się z niej dalej wywieść pewne interesujące dalsze wnioski, a także rzucić ogólne światło na niektóre zagadnienia epistemologiczne.
|
|