|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ks.Marek
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oikumene Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:01, 25 Lut 2006 Temat postu: Powiedzialbys swemu dziecku, ze jest niechciane? |
|
|
Dużo za dużo razy, jako katecheta, jako ojciec duchowny słyszałem z ust dzieci, iz rodzice bez ogrodek mówili im, że są dziećmi z tak zwanej "wpadki". Dla mnie to rzecz wywołująca przerażenie. Co więcej, śmiem przypuszczać, że take własnie "nagie prawdy" przyczyniaja sie do wyzwalania wszelkich buntów w życiu młodego, nastoletniego w chwili obecnej pokolenia.
Zapraszam do dyskusji.
Pozdrawiam i błogosławię!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zbanowany Uczy
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 647
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdzieś między niebem a czyśćcem
|
Wysłany: Sob 20:39, 25 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
To naprawdę straszne. Z pewnością nie pozostaje to bez echa w psychice dziecka. Znałem dziewczynę, której mama mówiła nie tylko to, ale wręcz że wolałaby, żeby nigdy się nie urodziła. O. Verlinde uważa to za rodzaj przekleństwa powodującego głęboką ranę w duszy i skutkującego czasem problemami, które rozwiązać można tylko we współpracy z egzorcystą.
Dziewczyna, o której wspomniałem, pochodziła z tzw. rodziny patologicznej. Ojciec nałogowy pijak nie mieszkał z mamą, mama miała konkubena. Dziewczyna raz zemdlała z głodu. Miała wielkie szczęście, bo zamiast buntować się w rozpaczy chodziła do kościoła i tam zainteresował się nią całkiem obcy, dobry człowiek. Wsparł finansowo tak, by mogła ukończyć liceum (nie miała na książki) i znalazł ośrodek prowadzony przez siostry zakonne, gdzie zamieszkała. Teraz studiuje (pracuje?).
Znałem też inną dziewczynę z podobnej rodziny patologicznej - przeszła przez piekło Domu Dziecka, regularne awantury i wizyty policji w domu itp. Mam nawet jej zdjęcie w sukience do I komunii (przystąpiła do niej nie bez trudności, w wieku starszym, nie z innymi dziećmi) Ta niestety nie miała szczęścia. Brak pracy wyrzucił ją poza Polskę. Wiem, że pracuje w klubie nocnym i ma konkubena (zresztą po rozwodzie).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
juki
Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 23:57, 25 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
A co ten temat ma wspólnego z filozofią?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ester
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z daleka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:08, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Do czego zmierzacie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ks.Marek
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oikumene Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:08, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Etyka, również rodziny, to chyba jest filozofia, co?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
juki
Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 10:48, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Z tego wychodzi, że wszystko jest filozofią
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ks.Marek
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oikumene Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:00, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
juki napisał: | Z tego wychodzi, że wszystko jest filozofią |
bravo juki. To największe spostrzeżenie filozoficzne wyrażone z taką oczywistością. Zatem prosze, wypowiedz sie na kwestie podjeta w głónym wątku
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
levis
Wizytator
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:02, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Myślę, że należy rozróżnić dwie rzeczy. To jak dziecko odbierze wiadomość, że jest z tzw."wpadki" zależy przecież od tego, jaki stosunek do owej wpadki mieli rodzice. Jeżeli podeszli do tego odpowiedzialnie i z miłością to nie było to źródłem żadnego urazu psychicznego, znam niejeden taki przypadek. Jeśli natomiast łączy się to z odrzuceniem dziecka, jest to istotnie bestialskie traktowanie. Jedno jest pewne-należy dziecku powiedzieć w odpowiednim wieku, jeżeli nie było planowane, ponieważ może samo się tego domyślić porównując daty swych urodzin i ślubu rodziców.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
shiroi_kumo
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:04, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Tak to faktycznie przerazajace. Za bledy rodzicow, ich niedojrzalosc, brak odpowiedzialnosci placa pozniej dzieci. Moze sprawa wygladala by troche inaczej, gdyby mlodzi ludzie pamietali o zabezpieczaniu sie. Niestety niektore srodowiska, prowadzac "wojne" z antykoncepcja i nawolujac do nie uzywania srodkow antykoncepcyjnych, posrednio doprowadzaja do takich przykrych sytuacji.
Cytat: | Co więcej, śmiem przypuszczać, że take własnie "nagie prawdy" przyczyniaja sie do wyzwalania wszelkich buntów w życiu młodego, nastoletniego w chwili obecnej pokolenia. | Co rozumiesz przez "buntow w zyciu mlodego, nastoletniego w chwili obecnej pokolenia" ? Chetnie bym sie do tego odniosl, nie jestem jednak pewny co mam przez "bunt" w tym wypadku rozumiec.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
shiroi_kumo
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:07, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | ponieważ może samo się tego domyślić porównując daty swych urodzin i ślubu rodziców. | A co to ma do rzeczy, kiedy rodzice wzieli slub a kiedy urodzilo sie dziecko? Dziecko moze byc tak samo niechciane po slubie jak i przed slubem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
levis
Wizytator
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:12, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Problemem nie jest dostęp do środków antykoncepcyjnych ale stosunek do dziecka. Jeśli traktuje się je jak intruza to może się zdarzyć pęknięta prezerwatywa lub inny wypadek losowy który zablokuje działanie środka antykoncepcyjnego i wtedy dochodzi do aborcji. Jeśli dziecko, nawet nieplanowane traktuje się jak owoc miłości, nie dojdzie do takiej sytuacji.
Poza tym, Ci, którzy słuchają Kościoła w sprawie antykoncepcji są ostatnimi ludźmi na świecie, którzy zdecydwaliby się na aborcję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
levis
Wizytator
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:14, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
shiroi_kumo napisał: | A co to ma do rzeczy, kiedy rodzice wzieli slub a kiedy urodzilo sie dziecko? Dziecko moze byc tak samo niechciane po slubie jak i przed slubem. |
A czy napisałem, że to ma coś do rzeczy? Napisałem, że dziecko samo może się domyślić, że nie było planowane, więc lepiej mu to powiedzieć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
shiroi_kumo
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:17, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | A czy napisałem, że to ma coś do rzeczy? Napisałem, że dziecko samo może się domyślić, że nie było planowane, więc lepiej mu to powiedzieć. | Napisales, ze moze sie domyslic na podstawie daty slubu i daty swoich urodzin. A ja sie pytam czemu na takiej podstawie, przeciez to czy bylo chciane czy nie chciane nie zalezy od tego czy urodzilo sie przed czy po slubie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
shiroi_kumo
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:28, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Problemem nie jest dostęp do środków antykoncepcyjnych ale stosunek do dziecka. | Tak, tylko jezeli ktos wie, ze dziecka nie pokocha to powinien albo nie uprawiac seksu albo sie zabezpieczac, niestety niektorzy nie robia ani jednego ani drugiego. Inna sprawa jest, ze nawet z poczatku niechciane dziecko moze byc kochane i moze miec dobre dziecinstwo.
Cytat: | Jeśli traktuje się je jak intruza to może się zdarzyć pęknięta prezerwatywa lub inny wypadek losowy który zablokuje działanie środka antykoncepcyjnego i wtedy dochodzi do aborcji. | Na stosunek niektorych ludzi do dzieci nic nie poradzimy, nie mozemy im jednak zabronic uprawiac seksu, tylko dlatego ze istnieje mozliwosc wpadki. Gdyby rodzice tych wszystkich niechcianych dzieci sie zabezpieczali to ich liczba byla by setki razy mniejsza, dlatego powinlo sie edukowac mlodziez i sklaniac do uzywania srodkow antykoncepcyjnych.
Cytat: | Jeśli dziecko, nawet nieplanowane traktuje się jak owoc miłości, nie dojdzie do takiej sytuacji. |
Skupiamy sie jedynie na momencie poczecia. Istnieje jednak taka mozliwosc, ze dziecko planowane i z poczatku kochane, przez problemy rodzicow staje sie wlasnie tym biednym niekochanym dzieckiem.
Cytat: | Poza tym, Ci, którzy słuchają Kościoła w sprawie antykoncepcji są ostatnimi ludźmi na świecie, którzy zdecydwaliby się na aborcję. | Temat nie jest o aborcji i skupmy sie moze narazie na problemie z tematu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ks.Marek
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oikumene Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:28, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
shiroi_kumo napisał: | Temat nie jest o aborcji i skupmy sie moze narazie na problemie z tematu. |
To badzo słuszna uwaga. Skądinąd jednak skłonny jestem obstawać, iz łatwo zobaczyć komu co "w duszy gra".
Dziekuję shiroi_kumo. :wink:
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ks.Marek
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oikumene Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:34, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
shiroi_kumo napisał: |
Co rozumiesz przez "buntow w zyciu mlodego, nastoletniego w chwili obecnej pokolenia" ? Chetnie bym sie do tego odniosl, nie jestem jednak pewny co mam przez "bunt" w tym wypadku rozumiec. |
Już spiesze z rozwinięciem tego wątku.
Otóż jako duszpasterz na wiele rzeczy otaczających mnie w świecie, patrzę zupełnie inaczej, niz wielu innych ludzi. Dla mnie podstawowym odniesieniem w życiu jest Ewangelia oraz pytanie: "Co na to Pan Bóg". Więc proszę pozwolić, że w kontekście tych dwóch rzeczywistości odniosę sie w tym wątku.
1. Ewangelia to "Dobra Nowina" - nade wszystko o zbawieniu dokonującym sie pośród rodziny ludzkiej. Ale to również Dobra Nowina o Miłości, bo Ten, który ją głosił sam Jest Miłością. Poszczególne sytuacje Ewangeliczne - spotkania Jezusa z ludźmi jego czasów - czymże sa innym, jesli nie objawianiem się miłości Boga ku człowiekowi. Jezus nie osądza, nie potępia, lecz przywraca mu utracona godność, lub po prostu doprowadza go do niej. Zarówno w czasach Pana jak i dziś dostrzegamy problemy w związku z ludzka godnością. Wystarczy nieco sie rozejrzeć, by dostrzec piekiełko ludzkiego życia, dno, jakiego sięga ludzka rodzina: narkomania, prostytucja, wandalizm, każda inna patologia. Geneza poszczególnych bywa różnorodna, jednak w rzeczywistości chodzi zawsze o to samo: "niech mnie ktoś dostrzeże". Czlowiek żyjąc we wspólnocie mimo wszystko odczuwa pustkę, której inny nie potrafi zapełnić. Co więcej, "posiadacz" takiej pustki nie zawsze do końca wie, jak ja zapełnić, więc porusza sie po omacku..., w ciemności, w zaćmieniu. Proszę sobie zerknąć na świadectwa wszystkich, którzy zerwali z "ciemna stroną życia" - w większości wypadków mówią: gdym wiedział co będzie ze mną gdy (brałem, piłem etc) to raczej bym nigdy się nie wdał w to. Dalej: każda terapia zajęciowa rozpoczyna się od uświadomienia, iż dany jej uczestnik jest potzrebny grupie (ukazanie pewnego aspektu miłości: akceptacji). To wszystko co do tej pory napisałem, to jedna z genez buntu człowieka (nie zawsze młodego). Sanacja takich stanów, czy to w Kościele, czy gdziekolwiek - w sposób jaki ja przedstawiłem - ma zakorzenienie w Ewangelii. Pora na odpowiedź na pytanie "Co na to Pan Bóg"?
Z doświadczenia wiem, iż również pośród chrześcijan, katolików często dochodzi do wypaczeń. Mówię tu o niepokojącym zjawisku braku akceptacji, czy tolerancji dla pewnych zdarzeń pośród ludzi. Nie jeden raz widziałem postawe mlodzieży w stosunku do swoich rówieśników, którzy nie mogą powiedzieć, że mają szcześliwą rodzinę. Konkubinaty, patologie etc. Tak zwani "niedzielni katolicy" potrafią być w tych sprawach przeraźliwie piekielni: wyzwiska, niesmaczne dowcipy, głosne komentarze - wszysko to ma jeden finał:draka. Potem najczęściej odejście od wspólnoty (co jest najzwyczajniej słuszne: spadam stąd, bo mnie szykanują, szukają kogo by tu na krzyż zaprowadzić). A Bóg na wysokościach widzi to wszystko... I nie pozostaje głuchy, ni obojętny: daje nam nieustanne powody do rachunku sumienia. Nie potrzeba tu przytaczać przykładów...
Uważam, że najlepiej oddaje to ten fragment z Apokalipsy Św. Jana:
Oto Ja ci daję [ludzi] z synagogi szatana, spośród tych, którzy mówią o sobie, że są Żydami - a nie są nimi, lecz kłamią. Oto sprawię, iż przyjdą i padną na twarz przed twymi stopami, a poznają, że Ja cię umiłowałem.Ap 3,9.
Takie jest moje skromne zdanie, opinia o tym stanie rzeczy, jakik są bunty ludzi młodych. Jeśli będzie odpowiedni oddźwięk, to podejme jeszcze inna kwestię pastoralną w kontekście młodych ludzi w Kościele.
Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
levis
Wizytator
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 20:53, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
shiroi_kumo napisał: | Napisales, ze moze sie domyslic na podstawie daty slubu i daty swoich urodzin. A ja sie pytam czemu na takiej podstawie, przeciez to czy bylo chciane czy nie chciane nie zalezy od tego czy urodzilo sie przed czy po slubie. |
Napisałem NIEPLANOWANE co nie równa się niechcianemu.
Cytat: | Tak, tylko jezeli ktos wie, ze dziecka nie pokocha to powinien albo nie uprawiac seksu albo sie zabezpieczac, niestety niektorzy nie robia ani jednego ani drugiego. Inna sprawa jest, ze nawet z poczatku niechciane dziecko moze byc kochane i moze miec dobre dziecinstwo. |
Wyjaśnijmy jedną sprawę: czy osoby które nie pokochają dziecka słuchają Kościoła? Jakie znaczenie ma więc dla nich to, co Kościół powie jeżeli go nie słuchają?
Cytat: | Gdyby rodzice tych wszystkich niechcianych dzieci sie zabezpieczali to ich liczba byla by setki razy mniejsza, dlatego powinlo sie edukowac mlodziez i sklaniac do uzywania srodkow antykoncepcyjnych. |
Problemem jest tutaj przede wszystkim stosunek do dziecka. To ten stosunek trzeba zmieniać. Poza tym nie rozumiem, co tutaj edukacja w temacie środków antykoncepcyjnych pomoże. Ci, którzy uprawiają seks bezmyślnie i tak wiedzą do czego one służą. Mają do nich łatwy dostęp, a jak przyjdzie co do czego, i tak o nich nie myslą. Trzeba zmieniać mentalność, a nie tylko jej skutki.
Cytat: | Skupiamy sie jedynie na momencie poczecia. Istnieje jednak taka mozliwosc, ze dziecko planowane i z poczatku kochane, przez problemy rodzicow staje sie wlasnie tym biednym niekochanym dzieckiem. |
Mówisz o kompletnie marginalnej sytuacji, gdy uczucia rodzicielskie nagle gwałtownie się zmieniają. Nie spotkałem się z takim przypadkiem szczerze mówiąc, więc nie wiem czego chcesz tym dowieść.
Cytat: | Inna sprawa jest, ze nawet z poczatku niechciane dziecko moze byc kochane i moze miec dobre dziecinstwo. |
Tutaj tak samo. Powtarzam, niechciane to nie to samo co nieplanowane.
Cytat: | Temat nie jest o aborcji i skupmy sie moze narazie na problemie z tematu |
Sam go wywołałeś.[/quote]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pan Gąsienica
Wizytator
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Pon 8:28, 27 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Znam jeden przykład potwierdzający tezę Ks. Marka (zbuntowana nastolatka, która słyszała, to co słyszała).
"Powiedzialbys swemu dziecku, ze jest niechciane?"
Oczywiście, że NIE.
Ogólnie trzeba bardzo uważać, co się dzieciom mówi. Dziecko to nie komputer, nie sformatujemy twardego dysku po tym, jak coś namieszamy. I to często w sprawach wydawałoby się niewinnych, nie tak drastycznych jak ta, której dotyczy ten temat.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ptr
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:37, 27 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
ks.Marek napisał: | Dużo za dużo razy, jako katecheta, jako ojciec duchowny słyszałem z ust dzieci, iz rodzice bez ogrodek mówili im, że są dziećmi z tak zwanej "wpadki". Dla mnie to rzecz wywołująca przerażenie. Co więcej, śmiem przypuszczać, że take własnie "nagie prawdy" przyczyniaja sie do wyzwalania wszelkich buntów w życiu młodego, nastoletniego w chwili obecnej pokolenia. |
Temat wątku: "Powiedzialbys swemu dziecku, ze jest niechciane?"
Trudno mi zrozumieć o czym mielibyśmy rozmawiać. Na pytanie zawarte w temacie nasuwa się oczywista odpowiedź, że nie, nie powiedziałbym dziecku, że jest niechciane. Rozwinięcie tematu w postaci cytowanego przeze mnie, pierwszego listu, Marka jest już dziwne. Dzieci mówiły, że są z tak zwanej "wpadki". To jeszcze nie oznacza, że są niechciane, prawda? Jestem sobie w stanie wyobrazić, że ksiądz katolicki, zwłaszcza w Polsce, jest ultrakonserwatywny i śmiem podejrzewać, że demonizujesz Marku sytuację. "Wpadka" oznaczać może zasadniczo dwie sytuacje. Pierwsza polega na tym, że para żyjąca w środowisku krystalicznie katolickim rozpoczyna współżycie przed ślubem i nagle okazuje się, że dziecko jest w drodze a para doświadcza w jakimś stopniu odrzucenia ze strony społeczności. Druga polega na tym, że dziecko pojawia się w okresie, gdy para ma problemy finansowe. Oba warianty mogą się mieszać ze sobą.
One jednak nie oznaczają, że dziecko jako podmiot jest niechciane. Są to obiektywne problemy z którymi muszą się zmieżyć rodzice w naszej trudnej rzeczywistości.
Problem odrzucenia przez społeczność może też wywołać poczucie winy u rodziców i przełożyć się na późniejszy stosunek do dziecka.
Jak widzisz to nie jest tak, że sama "wpadka" implikuje to, że ktoś "nie chce dziecka". Istnieje wiele interesujących okoliczności wokół tej sprawy. Stosunek do dziecko może być też przełożeniem nazbyt skostniałej moralności. To jest po prostu złożone zagadnienie. Nie wydaje mi się by Twój pierwszy list opisał go wyczerpująco. Napisz coś więcej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ks.Marek
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oikumene Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 2:48, 28 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Uważam, że nieważne jest, co będzie przyczyna "objawienia" dziecku, iż pojawiły sie pewne "turbulencje" z jego byciem na tym świecie. Dla ciekawości powiem o pewej Angelice. Po jej narodzinach Matka, wiedząc że urodziła dziewczynkę - nie chciała o tym informować mężą, bo ten chciał syna. Zatem z pomocą pospieszyła jej siostra, mówiąc by zostawiła córkę w szpitalu. Na szczęscie do tego nie doszło. Ale mąż odszedł. Matka Angeliki opowiedziała jej o jednym i drugim fakcie. Dziś dziewczyna - całkiem słusznie poniekąd - ma wstręt do małżeństwa, jako wspólnoty życia dwojga ludzi.
PTRqwerty napisał: | para żyjąca w środowisku krystalicznie katolickim |
to sprzeczność. Bo albo są katolikami i postępują jak katolicy, albo „robią” za „desant”
PTRqwerty napisał: | Napisz coś więcej |
Rozwinąłem myśl w 2 liście, jeśli za mało, proszę rzuć konkrety
PTRqwerty napisał: | Stosunek do dziecka może być też przełożeniem nazbyt skostniałej moralności |
Szanowny Oponencie: Albo jest się moralnym albo nie. Wytłumacz mi proszę, termin: „skostniała moralność”. Czy uważasz, że to, co kiedyś było moralne, dziś takowym nie jest?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pan Gąsienica
Wizytator
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Wto 8:40, 28 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
PTRqwerty napisał: |
"Wpadka" oznaczać może zasadniczo dwie sytuacje. Pierwsza polega na tym, że para żyjąca w środowisku krystalicznie katolickim rozpoczyna współżycie przed ślubem i nagle okazuje się, że dziecko jest w drodze a para doświadcza w jakimś stopniu odrzucenia ze strony społeczności. Druga polega na tym, że dziecko pojawia się w okresie, gdy para ma problemy finansowe. Oba warianty mogą się mieszać ze sobą.
|
Chyba mocno zawęziłeś pojęcie "wpadki". Dla mnie "wpadka" to sytacja, kiedy para ma dziecko w drodze w jakiejkolwiek sytuacji, w której wcale nie chce go mieć. A Ty określiłeś tylko i wyłącznie dwie takie sytuacje (ostracyzm ze strony katolickiej społeczności i problemy finansowe) - pomijając zupełnie np. kwestię emocjonalnego nastawienia rodziców do posiadania dziecka.
Jeżeli "dziecko jest w drodze", para wyznaje shintoizm i nie ma problemów finansowych, ale po prostu jest niedojrzała emocjonalnie ("chcemy się jeszcze wyszaleć, a nie opiekować dzieckiem" - np.) to to już nie jest "wpadka"?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
levis
Wizytator
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 19:16, 28 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Uporządkujmy terminy. Wpadką oznaczmy sytuację, gdy para spodziewa się dziecka mimo iż tego nie planowała z różnych względów. Tak się potocznie rozumie ten termin.
To, że żyje się w środowisku krystalicznie katolickim nie oznacza, że przyjmuje się jego zasady. Skostniała moralność to taka która przdkłada kodeks moralny stworzony poza jednostką nad sumienie jednostki.
Tak na marginesie : Istotnie, gdyby to co kiedyś było moralne (w każdym przypadku) byłoby moralne teraz, to musielibśmy tą samą miarą oceniać np. poligamię izraelitów co poligamię obecnie. Moralność warunkują do pewnego stopnia czynniki społeczne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ptr
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:30, 01 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Marku ta Twoja opowieść o Angelice... Gdy kończyłem liceum tak na oko połowa dziewczyn w mojej klasie była przeciwko instytucji małżeństwa. Łatwo się domyślić, że nie miały one wszystkie historii Angeliki. Widzisz istnieje wiele czynników, które nakładają się na decyzje człowieka. Na opinie Angeliki (rozumiem, że ma dziś więcej niż 15 lat) również ma wpływ wiele czynników, również te, które generalnie w czambuł krytykują konserwatyzm moralny. Bo Angelika miała wiele przeżyć w ciągu swego życia i z wieloma ideami się spotkała. Jej decyzje nie są prostą konsekwencją jednego wydarzenia. Myślę, że gdyby żyła w świecie, który akurat by nie odchodził tak powszechnie od tradycyjnych wartości, to i jej stanowisko mogłoby być inne. Co myślisz o mojej opinii, że na decyzje człowieka wpływa wiele czynników?
Stwierdziłeś, że moja wypowiedź "para żyjąca w środowisku krystalicznie katolickim rozpoczyna współżycie przed ślubem" zawiera sprzeczność. Historycznie kościół katolicki jest antytezą dla zupełnej swobody seksualnej. Jedną z jego ról w społeczeństwie była próba stabilizacji niekontrolowanych instynktów, nie tylko seksualnych. Albo innymi słowami chrześcijaństwo dobrze wie, że ludzie są grzeszni. Dlatego też nie ma nic zaskakującego, że ludzie żyjąć w środowisku składającego się z samych katolików również grzeszą, gdyż człowiek jest słaby i często upada. Co myślisz o mojej opinii, że przyjęcie katolicyzmu nie implikuje świętości?
Zadałeś mi pytanie co rozumiem pod terminem "skostniała moralność". Określenie "skostniało moralność" oczywiście nie jest pojęciem ścisłym. To tylko obrazowa próba wyrażenia pewnego problemu. Gdy pisałem o "skotniałej moralności" miałem przed oczami wyobraźni społeczność, która:
- odnosi się do konserwatyzmu
- której członkowie stale patrzą trwożliwie na swych sąsiadów i myślą "co oni o mnie myślą?"
- której członkowie skrycie bardziej cenią sobie "poważanie" ze strony społeczności w imię owego "poważania" są konserwatystami, ponieważ takiej postawie się schlebia.
Młody chłopak i dziewczyna, którzy się poznali, a wyrośli pośród takich ludzi, mogą zupełnie szczerze przeżywać swoją młodzieńczą miłość. Są autentycznie szczęśliwi sobą. Społeczność w której żyją mało jest wesoła i szczęśliwa. W chwili uniesienia moze się zdarzyć, że zrobią dziecko.
Potrafisz sobie wyobrazić co oni czują? Głęboko zakorzenione poczucie winy oraz odrzucenie ze strony społeczności.
Jak sądzisz, czy istnieją pośród nas takie "skotniałe społeczności", czy też to tylko moje fantazje?
Zadałeś mi pytanie czy uważam, że to co było kiedyś moralnym, dziś takowym już nie jest. Za czasów Abrahama, w Ur, był zwyczaj, że pierworodnego się zabijało a jego zwłoki się grzebało w fundamentach nowego domu. Ten zwyczaj uświęcała swą tradycją tamtejsza religia. Dużo się zmieniło w ciagu tych kilku tysięcy lat. Dziś stoimy na stanowisku, że jednym z wyznaczników poziomu cywilizacji jest jej stosunek do dzieci. Kościół katolicki stara się zaszczepić ideę, że człowiek jest pełnowartościowy od momentu poczęcia i przegrywa w Europie Zachodniej swoją batalię. Na razie. Niemniej pare tysięcy lat temu za moralne uważano zupełnie odmienne zachowania. Nikt nie odczuwał śmierci tych pierworodnych jako zbrodni, grzechu jakiegoś. Religia to uświęcała. Było to ważne wydarzenie w życiu nowo powstającej rodziny. Nic z tragizmu jakim dziś by otoczono śmierć dziecka. Niemniej co innego odbiór społeczny tego co jest dobro a co zło, a co innego co jest dobrem obiektywnym. Ale ponieważ samo pojęcie dobra wymyślił człowiek na tym etapie rozmowy na którym się znajduję, jestem bezradny wobec tego problemu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ks.Marek
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oikumene Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 3:31, 05 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
levis napisał: | (...) Istotnie, gdyby to co kiedyś było moralne (w każdym przypadku) byłoby moralne teraz, to musielibśmy tą samą miarą oceniać np. poligamię izraelitów co poligamię obecnie. Moralność warunkują do pewnego stopnia czynniki społeczne. |
Levis - oczywiście, masz rację. Ale wydaje mi sie, że o rzeczach oczywistych nie trzeba w kółko ględzić. Mówiąc o moralności - mam na myśli tę, w której żyję - katolicką, chrześcijańska, wreszcie: ewangeliczną, jezusową. Nie trzeba się odwoływać do Izraela z czasów Abrachama, etc.
PTRqwerty: ambiwalencja przemawia w twoim poście. Tak mi się wydaje.
PTRqwerty napisał: | Niemniej co innego odbiór społeczny tego co jest dobro a co zło, a co innego co jest dobrem obiektywnym. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pipokze
Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 12:48, 05 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Ks.Marek napisał: | Levis - oczywiście, masz rację. Ale wydaje mi sie, że o rzeczach oczywistych nie trzeba w kółko ględzić. Mówiąc o moralności - mam na myśli tę, w której żyję - katolicką, chrześcijańska, wreszcie: ewangeliczną, jezusową. | Akceptujesz niewolnictwo?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|