Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:01, 02 Lut 2018 Temat postu: Poszanowanie własnych reguł |
|
|
Właściwie to cała logika w szerszym sensie, cała zasadność rozumowania w większości sprowadza się do jednej podstawowej zasady: POSZANOWANIA WŁASNYCH REGUŁ.
Przy czym od razu chcę zastrzec, iż zagadnienie poszanowania własnych reguł jest dużo bardziej złożone, niż co niektórzy chcieliby to widzieć. Ale praktycznie wszystko w tym "siedzi" - w PYTANIU O NIESPRZECZNOŚĆ umysłu.
Problem jest w tym, że umysł startuje od sytuacji bardzo skomplikowanej - jesteśmy rzuceni na świat, na którym POTRZEBY WYMUSZAJĄ ZAJĘCIE STANOWISKA. Musimy się pożywić, aby przetrwać, zatem musimy zdecydować, co będziemy jeść, a czego nie tkniemy. Musimy chronić się przed zagrożeniami, co wymusza na nas stanowisko kogo uznamy za przyjaciela, a kogo za wroga. Nie działa tu metoda na przeczekanie. A doświadczenia mamy cząstkowe, pewności w stanowieniu prawd nie będziemy mieli.
Umysł zatem tworzy sobie system przekonań na temat tego, jaki jest ten świat, jaki jest sam umysł w ów świat rzucony. Obserwuje przy tym, że część owych przekonań jakby działa połowicznie - w jakimś zakresie się sprawdzają, ale w innym zawodzą. Ten budowany system rozumowania jest wciąż niedoskonały, wymagający poprawek.
Jest jednak w naszej naturze wbudowana pewna skłonność do utwardzania swojego, kiedyś tam powziętego, postanowienia - stanowiska. Jeśli coś tam uznaliśmy za słuszne, to trzymamy się tego. Ta skłonność ma swoje dwie konsekwencję: niejako "dobrą" i "złą" (choć ten podział jest tylko roboczym oglądem sytuacji).
Dobrą konsekwencją tego utwardzenia własnego stanowiska, trzymanie się powziętych postanowień jest oczywiście trwałość, stałość umysłu, jest to, ze ktoś np. kto coś obiecał, będzie się starał tego dotrzymać. Jest w tym też mechanizm twórczości umysłu. Cała matematyka - chyba ewidentnie bardzo twórcza dziedzina ludzkiej aktywności - polega na badaniu konsekwencji przyjmowania różnych postulatów, pytaniu się "co będzie gdy założymy sobie zbiór reguł X, a potem przyjrzymy się wnioskom z tych założeń".
Jest jednak i ta "zła" strona utwardzania stanowisk, trzymania się założonych reguł. Mamy z nią do czynienia wtedy, gdy umysł forsuje własną wizję spraw, nieadekwatną do odczytów z rzeczywistości. Gdy owe odczyty rzeczywistości (są tu doznania, ale także bardziej zaawansowane rozpoznania tego, co niesie świat, a także co jest konsekwencją własnych założeń), zaczynają coraz mniej pasować do narzucanego przez umysł opisu, pojawia się EFEKT CHAOTYCZNYCH WSKAZAŃ. Coraz częściej przewidywania umysłu zaczynają się nie sprawdzać, klasyfikacje zaczynają pasować w zbliżonym stopniu do tego co "za", jak i do jego przeciwieństwa. Utrzymywanie takiej struktury opisu, która "pląta się" we własnych wnioskach, wskazaniach, odczytach, generuje kolejne poziomy chaosu - by na koniec umysł, zorientował się: "to ja już nic nie rozumiem, niczego nie wiem, głupi jestem".
Taki umysł, nie radzący sobie ze sposobem w jaki przechodzi od doznań, do opisu świata, nie umiejący ustanowić reguł, które by sam był w stanie szanować w ramach interakcji ze światem, może sam uznać się za wadliwy, za nie mający szans na sensowne bytowanie. Czy można by takiemu (zagubionemu wewnętrznie) umysłowi jakoś pomóc?...
- Można, ale pod jednym warunkiem. Jest nim pewien MINIMALNY POZIOM POKORY ze strony owego umysłu. Jeśli umysł z zewnątrz (z powodów różnych, aktualnie nieważne jakich) ogarnia pewne rzeczy szerzej, widzi ścieżki wyjścia z owej zapultania się, schaotyzowania struktury myśli, to pomóc i tak będzie mógł dopiero wtedy, jego sugestie zaczną być uwzględniane. W przeciwnym wypadku zapętlony, nie umiejący sobie poradzić z własnym chaosem, ten pierwszy umysł będzie wciąż tkwił w tym stanie, jaki sobie zgotował - w stanie bezproduktywnego, może nawet bolesnego procesowania założeń, które zostały jakoś (jak? dlaczego?...) na jakimś (jakim?) etapie powzięte, a teraz ów ktoś nie wie, jak się z nich wycofać, jak zmodyfikować spojrzenie na świat i samego siebie.
Droga od błędu do zbawienia zaczyna się od pokory.
|
|